2016–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comNasz przewodnikPocztówka z PrzemyślaKochani, postanowiłam zwiedzić Przemyśl! Z czym kojarzyło mi się to miasto? Z pieszym przejściem granicznym.Z dworcem. Z bezosobowością i przejezdnością. Taki Przemyśl pamiętałam z czasów szkolnych. Minęłoponad pięć lat od mojej ostatniej wizyty w tym mieście. Bezpośrednie połączenia Lwów – Warszawa sprawiły,że piesze przejście poszło w zapomnienie.Elżbieta Lewaktekst i zdjęciaPrzemyśl przestał być bezosobowyw momencie, gdy poznałam kilkujego mieszkańców, w tym moich rówieśników.Później przyjechałam tamna spektakl lwowskiego PolskiegoTeatru Ludowego (Ciotunia Fredry)i stwierdziłam, że muszę zwiedzić tomiasto. Na spokojnie, poświęcającmu choćby kilka dni.Przygotowałam się więc: zdobyłammapę, informacje, zapoznałamsię z historią poszczególnych zabytkówi obiektów, z ofertą muzeówi teatrów.Ruszyłam w drogę. Dwie godzinytłukłam się w marszrutce Lwów– Szehynie,wysiadłam na stacji autobusoweji z duszą na ramieniu ruszyłamna przejście. Dobrze pamiętałam, jaksię przekracza granicę pieszo. Niedziałała tu zasada pierwszeństwa,ale siły i mocniejszego łokcia, przyczym tylko przylgnięcie do osobyprzed tobą mogło ci zagwarantować,od współczesnych starsze. Słowem,zachwycą nie tylko miłośników tegoatrybutu, ale i takich niewtajemniczonychjak ja. Okazało się, że Przemyślbył od dawna ośrodkiem fajkarstwa,bo fajki powstawały tu już od XIX wieku.Zaś ekspozycja dzwonów to nietylko przeróżne eksponaty, dzwonyi „fałszywe dzwony”, lecz także liczneinformacje oraz historia przemyskichludwisarni. Dla zwykłych zwiedzających,którzy nie są znawcami tematu,pracownicy muzeum przygotowaliwielkie plansze, na których przedstawilicykl powstawania tych pięknychkolosów.Następnie powędrowałam doMuzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej(gmach główny mieści sięprzy placu płk. B. Josolewicza),które posiada wystawy stałe i czasowe.Credo na dwa głosy – taki tytułnosi stała, robiąca niesamowitewrażenie wystawa o tematyce religijnej.Eksponowane tam były licznedewocjonalia, naczynia i szatyliturgiczne obrządków wschodniegoi zachodniego. Polecam Państwauwadze zgromadzone tam ikony,malowidła, mszały i carskie wrota.Znalazło się tam również miejscena rzeźby i obrazy o tematyce sakralnej,a wśród dzieł wielu znanychtwórców, trafiłam między innymi naprace Artura Grottgera i Leli Pawlikowskiej.Fajki zakopiańskie – Muzeum Dzwonów i Fajekże nikt nie wepcha się przed ciebie.Tym razem granica mnie zaskoczyła.Prawie nie było kolejki. Ludzieprzede mną stali grzecznie jedenza drugim, a osoby za mną równieżgrzecznie zatrzymały się za mną.Przekroczenie granicy nie zajęło miwiele czasu, żaden wopista nie zapytałmnie gdzie i w jakim celu jadę(co było dość dziwne i niemalże mnieuraziło), a po zaledwie trzydziestuminutach siedziałam wygodnie w busiei pokonywałam ostatnie kilometrydzielące Medykę od Przemyśla.Pierwszym punktem na mojejliście obiektów do zwiedzania byłoMuzeum Dzwonów i Fajek. Muzeummieści się w Wieży Zegarowej,przez co sale muzealne są nieduże,położone jedna nad drugą. Przemyskiemuzeum posiada ogromnezbiory fajek z różnych stuleci, są tufajki polskie i zagraniczne, tytoniowei wodne, fajki współczesne i o wieleW sali obok znajdowały się praceJózefa Wilkonia, ilustratora, rzeźbiarza,malarza, historyka sztuki.Były tu rzeźbione zwierzęta, ptaki,smoki i różne inne stwory, którychzwiedzające muzeum maluchy wcalesię nie bały, ale z którymi chętniesię zaprzyjaźniały.Tak bardzo chciałam zobaczyćprace Wilkonia, że o mały włos nieprzeoczyłam najcenniejszego eksponatumuzeum. Tuż przy przejściu do„sali Wilkonia”, w rogu, stała niewielka,mojego wzrostu gablota z podświetlonymkamyczkiem. (Jak mogłam!– „kamyczkiem”…) Już miałamją minąć, gdy zwróciła się do mniepani pracownik muzeum, siedzącaprzy tej gablocie: „A czy widziała jużpani naszą gemmę?” Gemmę? – zapytałamzdziwiona. – Nie, nie widziałam,a cóż to jest ta gemma?Jak się okazało, właśnie ów niewielkikamyczek umieszczony w od-Panorama Przemyśla z wieży katedralnejdzielnej gablocie zaraz przy wystawieo tematyce sakralnej był tą pilniechronioną bizantyjską gemmą – amuletemtypu „hestera” wykonanym zheliotropu. Przy gablocie umieszczonotablicę z jej historią oraz licznymiinformacjami na jej temat. Znajdującesię na amulecie greckie napisysugerują jego greckie pochodzenie,a datę powstania określa się różnie:pomiędzy VI a X wiekiem. Na wypukłejstronie przedstawiona jest głowaz otaczającymi ją ośmioma wężami,a na płaskiej – Matka Boska Orantka(postać orantki to najstarsza formaikony). Przedmiot stary i niezwyklecenny. Został przypadkowo odnalezionyw 1897 roku, w czasie wojnybył przechowywany przez pracownikówMuzeum (Aniela Leśniak nosiłają we włosach zwiniętych w kok).Takich amuletów jest zaledwie pięćna całym świecie. I właśnie Przemyślposiada jeden z nich!Na ostatnim piętrze muzeumznajduje się wystawa „Twierdza Przemyśl”,przybliżająca historię jednej znajbardziej znanych warowni I wojnyTarcza z herbem Przemyśla – eksponat Muzeum HistoriiMiastaświatowej. Można tam zobaczyć nietylko militaria i fotografie, przygotowaneplansze oraz mapy, ale i obejrzećunikatowe filmy, przedstawiające scenywalk w Przemyślu na początku XXwieku. Prawdziwa gratka dla miłośnikówhistorii.Z kolei w Muzeum Historii MiastaPrzemyśla (tuż przy Rynku) obejrzałamekspozycję wnętrz mieszczańskichz XIX/XX wieku oraz wyposażeńXX-wiecznych domów. Trzysale zostały zamienione w atelierfotograficzne, gdzie przedstawionodziałalność dwóch przemyskich fotografów:Bernarda Hennera i AdamaWysockiego.Muzeum przedstawia równieżdiachroniczną historię miasta od jegopoczątków, poprzez wiek XIV, aż doXIX/XX. Nie zabrakło więc materiałówo II wojnie światowej, obroniemiasta, nie zabrakło mundurów, odznaczeńi zdjęć, swoje miejsce mahistoria ludności żydowskiej.Następnie ruszyłam zwiedzić najbliższekościoły, których. jak się okazałojest w Przemyślu całkiem sporo.Zobaczyłam Bazylikę Archikatedralną,kościół karmelitów, franciszkanów,jezuitów, reformatów! Tyle tego było,a przecież nie zdążyłam zwiedzić(i za chwilę wytłumaczę – dlaczego)kościoła karmelitanek, reformatów,benedyktynek, salezjanów, dominikanek,dominikanów i bonifratrów.Przyczyną mojego pośpiechubyły Bolestraszyce, a dokładniej –mieszczące się w nich Arboretum.O Arboretum słyszałam dawno – odrodziców, od dyrektora i aktorów TeatruLudowego we Lwowie. Chciałami musiałam tam trafić. I trafiłam!Przesyłam serdeczne pozdrowieniaz Przemyśla i obiecuję już niebawemprzysłać kolejną pocztówkę– tym razem z pięknego Arboretum!
21www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)CzerwonogródNa granicy województw tarnopolskiego i iwanofrankiwskiego (dawnegostanisławowskiego) położone są malownicze miejscowości. Na przykładNyrków i Nagórzany koło Zaleszczyk – kryją one ciekawe pamiątkihistoryczne. Na pograniczu miejscowości w porośniętej lasem rozpadliniewidać dwie stare wieże niby z powieści Tolkiena. Na mapachpróżno szukać tego punktu. Mieszkańcy okolicznych wiosek nie wiedzązbyt wiele na temat budowli. Dowiedzieć się można jedynie, że kiedyśbyła tu wieś Czerwonogród, a wieże to pozostałości po pałacu. Wartozajrzeć do tego miejsca, żeby sprawdzić czego strzegą kamienne wieże,kto je zbudował i gdzie podziali się właściciele?Ruiny zamku w CzerwonogrodzieIWAN BONDAREWtekst i zdjęciazdjęcie z lat 30.prywatne archiwumZenowija SokołowskiegoCzerwonogród w latach 30. XX w.Zamek trzech dynastiiWśród historyków istnieje wersja,że na miejscu Czerwonogroduistniał niegdyś gród Czerwień. Podkoniec X wieku podbił go książękijowski Włodzimierz Wielki. Musiałbyć znacznym miastem, skoro okoliczneziemie dostały nazwę RusiCzerwonej. W czasie najazdu MongołówCzerwień znika ze stron kronik,ale nie na długo. W połowie XIVwieku w średniowiecznych kronikachpojawia się Castrum Rubrum lub teżCzerwony Zamek, który właściwiestał się protoplastą Czerwonogrodui należał do książąt litewskich.W XIV wieku magnacki ród Buczackichzdradza Litwę i zaczynapopierać działania polskiego króla.Wdzięczny monarcha obdarza ichdożywotnio starostwem czerwonogrodzkim.Pierwszym jego właścicielembył w piętnastym wieku TeodorykBuczacki, który zbudował drewnianefortyfikacje i ufundował świątynię dladominikanów. Za tegoż Teodoryka, w1448 roku, Czerwonogród otrzymujeprawa miejskie – staje się pełnowartościowymmiastem europejskim.Na początku wieku XVI, po wygaśnięciurodu Buczackich, miastoze starostwem przechodzi do rycerskiegorodu Jazłowieckich. Wraz znowymi właścicielami przychodząnowe kłopoty. W 1538 roku hospodarmołdawski o imieniu Petryło naczele swego wojska zdobywa i palizamek wraz z kościołem. Przeklinającnajeźdźcę Jazłowiecki odbudowujezamek.Po rodzinie Jazłowieckich w 1609roku starostą czerwonogrodzkim stajesię podskarbi wielki koronny (odpowiednikdzisiejszego ministra finansów)Mikołaj Daniłowicz. Nie zmartwiłgo nawet ten fakt, że poprzedniestarościńskie dynastie wygasły w stosunkowokrótkim czasie. Daniłowiczwznosi zamek murowany i murowanąświątynię z klasztorem. Zamek byłprostokątny z czterema dwukondygnacyjnymiwieżami. Obronił sięnawet przed wojskami Chmielnickiegoi Doroszenki, lecz padł przedTurkami.W 1672 roku olbrzymia armiaturecka zalała Podole i zajęła Kamieniec.Turcy wysyłali w głąb kraju oddziałydla zdobycia poszczególnychtwierdz. Obrońcy Czerwonogroduprzez kilka dni odpierali ataki nieprzyjaciela.Ale Turcy spróbowalifortelu – zmienili bieg rzeki Dżuryn,która otaczała zamek pętlą i suchąnogą przeprawili się na drugi brzeg.Zdobyli zamek obrońców wycięli, atwierdzę z kościołem i klasztoremspalili. Po tym oblężeniu pozostałapamiątka – wspaniały dżuryński wodospad,o wysokości 16 m. – najwyższyrówninny wodospad na terenieobecnej Ukrainie.Pałace powracają do łaskPo rozbiorach RzeczpospolitejAustriacy zainteresowali się podupadłymzamkiem i w 1778 rokusprzedali go z siedmioma okolicznymiwioskami rodzinie Raczyńskichza 140 tys. złotych reńskich.Po kilku kolejnych transakcjachzamek nabywa książę Poniński, alejuż za 560 tys. Majątek opisywanotak: „Zamek na skale, murowanystarodawną strukturą, oblany wokółpętlą rzeki Dżuryn, otoczony murami,w niektórych miejscach zrujnowanymi”.Był rok 1785 i Poniński dobrzerozumiał, że ani Turcy, ani Tatarzy,ani nawet podstępny mołdawskiPetryło już zamkowi nie zagrażają.Zdecydował się przebudować zamekna pałac, który miał służyć jako letniarezydencja. Rozebrawszy wieżeod strony zachodniej wbudował pałacw stylu empire pomiędzy dwiewieże wschodnie. Pojawił się wielkiportyk, wsparty na dziesięciu potężnychkolumnach i przestronny taras zszerokimi dwuspadowymi schodami.Wokół pałacu rozbito park angielski,odtwarzając zakątki dzikiej przyrody.W 1820 roku przebudowano zamek,fasadę ozdobiono herbami KarolaPonińskiego i jego małżonki Helenyz Górskich.Kolejna przebudowa miała miejscew 1830 roku, już po śmierci Karola.Jego starszemu synowi, Władysławowi,wydawało się, że średniowiecznewieże są za bardzo surowe.Były niewysokie – sięgały na wysokośćbudynku pałacowego. Całośćpodobna była do Bastylii. Z rozkazunowego właściciela dwie wieże, pamiętającejeszcze okres turecki, zburzonodo fundamentów i wzniesionodwie nowe w mauretańskim stylu, zestrzelistymi oknami, wznoszące sięnad pałacem o kilka pięter.Władysław niedługo napawałsię swym dziełem. W 1833 rokuumiera i w ślad za nim odchodząmłodsze siostry. Majątek przechodzina brata – Kaliksta Ponińskiego.Nieutulona w żalu matka zamawia uznanego rzeźbiarza Thorvaldsenawspaniały nagrobek. Płaskorzeźbaz białego marmuru, zanim znalazłasię w kaplicy rodowej Ponińskich,była eksponowana w 1835 roku wWarszawie. Zabytek ten miał więcejszczęścia od pałacu – dziś eksponowanyjest w Lwowskiej GaleriiSztuki.Wypadki losowe XX wiekuPo wygaśnięciu rodu Ponińskichw 1903 roku, pałac w Czerwonogrodzieprzechodzi do ich krewnej księżnejMarii Lubomirskiej. Za jej panowaniawybucha I wojna światowa, wczasie której Galicja staje się scenązaciekłych walk. W poszukiwaniubezpiecznego schronienia księżna ztrzema córkami chroni się w Czerwonogrodzie.W czasie wojny w pałacukolejno stacjonowały wojska carskie,austriackie, polscy żołnierze i kozacyBudionnego. Po „gościach” pałac stałsię spustoszoną ruiną.Właściciele do pałacu nie powrócili(mieli jeszcze jedną rezydencjęw Miżyńcu). Z porzuconej rezydencjimieszkańcy Czerwonogrodu powolirozkradli do własnych domów resztkimebli pałacowych. Stopniowopark angielski porósł zielskiem, aporzucone gniazdo Ponińskich stałosię ulubionym miejscem „spacerów”okolicznej młodzieży. Może to wówczaspojawiła się tradycja smażeniakiełbasek w ruinach zamku? W latach30 XX wieku pałac był już niezamieszkały.WodospadBędzie to chyba zbyt śmiałeporównanie, ale miejscowość Czerwonogród,jak starożytna Pompea,zniknęła w ciągu jednego dnia. 3lutego 1945 roku do polskiej wioskiweszli upowcy. Przełamali słabyopór samoobrony, wymordowali 38jej mieszkańców. 1000-letni Czerwieńzakończył swe istnienie.Co stało się z pałacem? Nastałydlań nienajlepsze czasy. Przewodniczącykołchozu, Herostrates okresukomunistycznego, nakazał rozbiórkębudowli. Z kamieni zamkowych nakazałwybudować chlewy. Niewiadomoczy herby Ponińskich i Górskichrównież przeniesiono na zabudowaniekołchozowe.Dziś po byłej rezydencji książęcejpozostały jedynie dwie wieże,ruiny kościoła i resztki kaplicyrodowej na cmentarzu na wzgórzu.Stare mury mają wroga gorszegood Turków i Tatarów, jest nim czas.Nieubłagany.13 kwietnia 2013 roku zawaliłasię połowa jednej z wież. Dziś terenpałacu jest w dzierżawie tarnopolskiejdiecezji prawosławnej cerkwiautokefalicznej. Początek dzierżawyto rok 2002. Od tego czasu dla odbudowy,renowacji czy choćby zabezpieczeniaruin nie zrobiono niczego.Może warto poszukać bardziej odpowiedzialnegogospodarza?