12.07.2015 Views

tutaj - Świat Architektury

tutaj - Świat Architektury

tutaj - Świat Architektury

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

S Y L W E T K I| 1 | Wydział Prawa UniwersytetuWrocławskiegoFot. Wojciech Kryński| 2 | Zintegrowany Węzeł Przesiadkowyprzy Stadionie WrocławFot. Jakub CertowiczNie cierpię „papierowej”architekturyRozmawia Beata StobieckaTwierdzi, że dom piękny z zewnątrz niezawsze okazuje się najwygodniejszymmiejscem do życia. Dlatego nie wszystkiejego realizacje podobają się wrocławianom,dla których, w głównej mierze, pracujew założonej przez siebie w 1995 rokupracowni. Nigdy nie schlebia przeciętnymgustom, podnosząc poprzeczkę odbioruarchitektury do profesjonalnego,światowego poziomu. Wraz z zespołemwziął udział w kilkudziesięciu krajowychi międzynarodowych konkursach,z czego mniej więcej połowę wygrał. Jegopracownia wykonała ok. 700 projektów,w większości zrealizowanych, mawystawy prac w kraju i za granicą. Jestzapraszany do prowadzenia wykładówna różnych polskich uczelniach, od kilkulat przewodniczy też Dolnośląskiej IzbieArchitektów. To wszystko imponuje jeszczebardziej, gdy okazuje się, że ma dopiero44 lata. Inni architekci w jego wiekustoją dopiero u progu umacniania pozycjizawodowej, architektonicznego spełnienia.On ma to wszystko za sobą. To trochę tak,jakby czas dla jego pracowni płynął dwarazy wolniej i mógł być dwa razy lepieji owocniej wykorzystany. O tym, jak udałosię to wszystko osiągnąć, opowiada on sam– Zbigniew Maćków.Zbigniew MaćkówKONKURSYPamiętam głośny we Wrocławiu konkurs nabudynek Wydziału Prawa i AdministracjiUWr, Pańskie zwycięstwo i oburzenieczęści starszych, doświadczonych kolegówarchitektów – jak jury mogło dopuścić projektkogoś tak młodego? Kto to w ogóle jest?Ten konkurs i później realizacja obiektuzrobiły z nas architektów. Oczywiście jużwcześniej startowaliśmy w kilkunastukonkursach, również międzynarodowych.Ale co innego zdobyć II czy IIImiejsce, a co innego wygrać. Był to więcbardzo ważny punkt na drodze mojegorozwoju zawodowego, który mniezahartował i nauczył, że w architekturzebardzo ważne są wiara, determinacjai skuteczność. Po konkursie, nie dość,że projekt budził kontrowersje architektoniczne,to dodatkowo zaczęła sięcała lawina bezsensownych pomówieńi oskarżeń. Do tego, co było najbardziejdotkliwe, starano się unieważnić konkurs,a gdy to się nie udało, nie dopuścićdo uzyskania przez mnie zezwolenia nabudowę. A werdykt jury konkursowegobył jednogłośny, co dawało mi i moimkolegom-współpracownikom niezwyklesilną motywację i determinację dodziałania. Zatem pomimo otrzymaniaczterech odmów pozwolenia na budowę,za każdym razem z dość absurdalnychpowodów, nieustępliwie przez kilka miesięcytoczyliśmy administracyjne boje,w końcu uwieńczone sukcesem. Niewspominam o tym, aby dorobić do naszejbiografii zawodowej jakąś wątpliwą„martyrologię”, ale żeby podkreślić, jakmocno w sens uprawiania tego zawoduwpisana jest wiara w to, co się robi.Jak w takim razie może Pan teraz spokojniewspółistnieć zawodowo z tymi, którzy wtedytak Panu źle życzyli? Jest Pan przecieżprzewodniczącym Dolnośląskiej IzbyArchitektów?Po pierwsze – wyraźnie oddzielam kwestiezawodowe od funkcji społecznych.Po drugie – jestem nieuleczalnym optymistąi zawsze staram się zrozumieći wytłumaczyć czyjeś zachowania, nawette najbardziej dla nas nieprzyjemne.Poza tym upłynęło wiele lat i mamwrażenie, że przekonaliśmy niektórychdo naszych racji i możliwości zawodowych,a także, że wzajemnie lubimy sięi szanujemy.Ale historia z budynkiem Wydziału Prawanie zniechęciła Pana do startowaniaw konkursach – wygrał Pan ich bardzo dużo.Widziałam szkice, rysunki, wizualizacjewstępne, nad którymi pracownia „siedzi”po kilka miesięcy, zanim przejdziedo konkretnych rozwiązań, i kolejnemiesiące, zanim wejdzie w finansowanyetap projektowania. Czyli ogrom pracyi zaangażowania, obarczony wielkimryzykiem. A może, po prostu, za każdymrazem jest to tak duża i ciekawa przygoda,że nic innego nie jest dla zespołu ważne?To jest za każdym razem przygoda, któradaje takiego „kopa” i tak mobilizuje,że warto czasem podejmować to ryzyko.Ten pierwszy wygrany konkurs nauczyłnas podejścia, że w naszym zawodzietrzeba skoncentrować się na opisaniusobie celu, a potem na skutecznym,realnym działaniu w kierunku jegonajszybszej i najbardziej optymalnej realizacji.I niekoniecznie ta metoda pro-Fot. Marysia Maćkówwadzi tylko do startowania w konkursach. Myświadomie wybraliśmy inną drogę: budowaniapracowni, która jako silny i profesjonalny podmiotusługowy realizuje zamówienia klientów.Jak mawiał prof. Gierczak: „zakład świadczyusługi dla ludności”. Zatem nie marudzimy, niekręcimy nosem i nie wybrzydzamy. Robimy dużoprojektów, których nie zamieszczamy na stronieinternetowej, np. sieci aptek, salony empików,oddziały banków. Nie dlatego, że się ich wstydzimy,tylko dlatego, że są to zwykłe, proste zadaniainwestycyjne. One pozwalają nam zdobywaćdoświadczenie realizacyjne, budować profesjonalnyi zgrany zespół, uzupełniać budżet. Dziękitakiej rzemieślniczej działalności wypracowujemypozycję zawodową, która daje nam możliwośćkilka razy w roku startowania w konkursachi sprawdzania bądź manifestowania swoichpoglądów architektonicznych. Niektórzy wybierajądrogę tylko i wyłącznie w kierunku „ambitnej”architektury, która niestety czasem kończysię po trzech latach wypaleniem i frustracją pokolejnych niepowodzeniach.Inaczej też startuje się w konkursach, mając za sobąkilka realizacji, nawet najmniejszych. To wiele uczyi pomaga szerzej spojrzeć na każdy nowy temat.Bo cóż może zaproponować ktoś, kto tylko chcewygrywać?Ale głowa, nieskażona przysłowiową 2 x papąna lepiku, może mieć dużo świeżych pomysłówi niebanalne, oryginalne podejście do problemu.Ja jednak od początku chciałem o tej papiewiedzieć wszystko i tworzyć architekturę prawdziwą,skonfrontowaną z rzeczywistością. Niecierpię „papierowej architektury”.| 1 |PRACOWNIAOsiągnął Pan ogromny sukces już w bardzomłodym wieku, projektuje Pan prestiżowe dlaWrocławia obiekty, pełni najważniejszą funkcjęw regionalnej korporacji. Czy jest Pan w takimmiejscu drogi zawodowej, które pozwala na realizacjęarchitektonicznego hobby, bez troski o życieprzyziemne?Uwielbiam robić to, co robię, i fakt, że ponad 18lat pracuję często po 12-14 godzin dziennie, chybawystarczająco jasno potwierdza tę tezę. Codzienniejestem w pracowni ok. 7.50, jako pierwszy,i często jako ostatni wychodzę ok. 20.00-21.00. Byćmoże to skrajny pracoholizm, ale ja po prostu tolubię i nic nie sprawia mi większej satysfakcji.Paliwem do tego, co robimy, jest – w dużo większejmierze niż pieniądze czy uznanie – satysfakcjaz uczestnictwa w budowaniu tego miasta. Tojest naprawdę niesamowite uczucie, widzieć, jakrośnie kolejna kondygnacja nowego budynku,nad którym się pracowało wiele dni i o którym sięjeszcze więcej dni myślało. To trudne do opisaniauczucie, porównywalne z wyrzutem endorfinw czasie uprawiania sportów.Niezwykle ważny jest dla mnie zespół ludzi,których po prostu bardzo lubię, z którymi jestemzżyty, o których wiem, że mają swoje życie rodzinne,swoje problemy, kredyty, zobowiązania.| 2 |12 13

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!