12.07.2015 Views

tutaj - Świat Architektury

tutaj - Świat Architektury

tutaj - Świat Architektury

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

S Y L W E T K IS Y L W E T K I | 3 | Dom Handlowy Renomawe WrocławiuFot. Krzysztof Smyk| 4 | Apartamentowiec Thespianwe WrocławiuFot. Lech Kwartowicz| 3 |Pracownia jest dla nich wszystkim zakładempracy. Czuję, że jestem, w pewnym sensie, zanich odpowiedzialny, a poza tym praca i przebywaniez nimi sprawia mi wielką przyjemność.Jak duża jest w tej chwili Pańska pracownia? Czy jestona wielobranżowa?Już od wielu lat staramy się utrzymać granicęzatrudnienia – na poziomie około 50 osób – którejnie chcemy przekroczyć. Jest to więc zawsze40-45 architektów, plus 4-5 osób zajmującychsię administracją. Daje nam to właściwy balanspomiędzy zdolnością do podejmowania dużychtematów a kontrolowaniem jakości i spójnościtego, co od nas wychodzi. Pracownia jest wyłączniejednobranżowa (architektura), ale oczywiściewspółpracujemy na stałe z innymi biuramibranżowymi. Pracujemy w mniejszych grupach6-7-osobowych, na których czele stoi lider, czyliprojektant prowadzący temat. Równocześnierobimy kilka większych projektów, których niekonsultujemy między grupami. Za to po realizacjikażdego z nich w większym gronie dyskutujemyo tym, co zostało zrobione dobrze, a co można byjeszcze lepiej. Robimy wycieczki do obiektu, zdjęcia,potem jest wymiana spostrzeżeń, wyciąganiewniosków. Od wielu lat mamy raz w tygodniu seminaria,na których staramy się „doładowywać”teoretycznie. W każdy wtorek o 8.30 analizujemyinne nowe budynki, które wybudowano w Polscei za granicą. Daje nam to pewną sprawność w dostrzeganiunowych zjawisk, analizowaniu i oceniewspółczesnej architektury. Organizujemy teżwycieczki do różnych miast Polski i czasem pobliskiejEuropy, by na miejscu zobaczyć i poczuć,jak projektowano kiedyś i jak projektuje się dziś.Ostatnio byliśmy we Lwowie, najbliższy wyjazdplanowany jest do Czech. Chcemy też przygotowaćdla studentów letnią szkołę architektury,jako praktyczne uzupełnienie cyklu nauczania nanaszych uczelniach.To wszystko jest przykładem na świetną organizacjępracy zespołowej, którą ceni Pan ponad indywidualną.W Polsce to rzadka praktyka, by szef poświęcałtyle czasu i energii na zawodowy rozwój – własnyi swoich współpracowników. Skąd biorą się inspiracjei wzorzec takiego prowadzenia pracowni?Prowadzenia firmy nauczyłem się w Anglii.W czasie studiów dostałem się na roczne stypendiumw Londynie. Równocześnie pracowałemw biurze projektów. Dzisiaj, w czasach Erasmusa,Sokratesa i regularnych wymian studenckich, nierobi to wrażenia, ale na początku lat 90. to byłoniesłychane przeżycie. Miałem oczy i uszy otwarte,uczyłem się wszystkiego – od obsługi faksówi archiwizacji dokumentacji do organizacji pracyprzy projektach. Po pobycie tam już wiedziałem,jak ma wyglądać pracownia. Tam nauczyłem siępodziału ról i pracy zespołowej. Dlatego z premedytacjądo dzisiaj nie używam do rysowaniakomputera. Wolę rozmawiać, pracować nanabazgrolonych szkicach i roboczych, brudnychod kleju makietach. Po powrocie ze stypendiumwiedziałem już dokładnie, co i jak chcę robić.| 5 | Centrum HandloweFerio Gaj we WrocławiuFot. archiwum MPP| 4 |Pana firma MPP – Maćków Pracownia Projektowajako jedna z nielicznych w latach 90. miaław nazwie godność właściciela. Czy to też był pomysłzaczerpnięty z Londynu? Na całym świecie największebiura legitymują się nazwiskami ich założycieli,tylko w Polsce jest to przez niektórych uznawane zaprzejaw pretensjonalności.Gdy założyłem działalność gospodarczą 25lutego 1995 r. (do dziś świętujemy w pracowniten dzień wspólnym wyjazdem na narty), wszystkiefirmy projektowe kryły się za tajemniczymizłożeniami liter i cyfr. Dość szybko zrozumiałem,że w tym zawodzie nie można się „chować”i trzeba wziąć odpowiedzialność za to, co sięrobi. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że kiedyśbędzie u mnie pracować 50 osób, byłem sam.I wychodząc do klienta, nie mogłem chować sięza zgrabną, ale bardzo anonimową nazwą. Wymyśliłemnawet kilka skrótów, ale potem pomyślałem:dlaczego nazywać coś, co już ma swojąnazwę? Ja przecież nazywam się Maćków. Tojest spójne z widzeniem tej profesji jako jednegoz nielicznych zawodów zaufania publicznego. Bopracownia nazywa się tak samo, gdy wygrywakonkurs i gdy przegrywa.PROJEKTYKiedyś powiedział Pan, że każdy temat zawsze będziedla Pana ciekawym wyzwaniem i nie muszą to byćprojekty coraz większe, coraz trudniejsze i corazbardziej prestiżowe. Rozumiem przez to, że nie ma Panjakichś konkretnych marzeń z tym związanych aniżadnych obsesji architektonicznych. Ale gdy jeździ Panpo Wrocławiu i innych miastach, czy przychodzą Panudo głowy pomysły, jak by to i owo zrobić inaczej, lepiej,lub w ogóle zrobić coś, czego nie ma, a powinno być?Nigdy nie chodziło mi o to, by robić rzeczy,których jeszcze nie robiłem. Nie mam obsesjizaprojektowania kościoła czy 200-metrowejwieży. Nie interesuje mnie wyznaczanie takichsztucznych celów. Bo co to jest za rodzaj poszukiwań?Nasz zawód to nie sport, gdzie bije sięrekordy, ani kolekcjonerstwo. Naszym zadaniemjest rozwiązywanie pewnych problemów, możenie tak zasadniczych jak w polityce, ale jednakproblemów. Więc w każdym zleceniu szukamyprawdziwych pytań, które kryją się za z pozorubanalnym zadaniem zaprojektowania jakiejśtam kubatury. Niesłychanie wdzięcznym polemgry jest Wrocław, wciąż pełen niedopowiedzeń,„dziur” i prawdziwie wymagających szaradurbanistycznych.Gdy patrzę na ulice, domy i podwórka, wciążprzychodzą mi do głowy różne pomysły. W najbliższejprzyszłości chcemy w przerwie pomiędzykamienicą, w której na parterze mamypracownię, a sąsiednim blokiem z lat 60., wybudowaćnową siedzibę MPP. Nie chcemy stawiaćkolejnego biurowca na obrzeżach miasta, aletu, w centrum, „zszywać” to, co można uratować,ożywić. Chcemy poeksperymentować i zabraćpraktyczny głos w dyskusji urbanistycznejo uzupełnianiu tego typu ubytków w tkancemiejskiej. Zależy nam, aby te dziury wypełniaćna różne sposoby, by miasto nie było jednorodnymtworem, ale żywą tkanką. By naśladowałolas: stare drzewo pada, na jego miejscu wyrastajuż nowe, pomiędzy wysokimi drzewami rosnąkrzewy, mchy i paprocie, nic nie jest powtarzalne,wszystko ze sobą współgra. Nie interesujemnie mierzenie się z tematami dla 2% ludzkości– pusta przestrzeń, hektary łąk, las i do zaprojektowaniaogromny dom-rezydencja. Wolęrozwiązywać problemy w mieście, które jużbyło, już się wydarzyło, a potem było bardzozniszczone. W nim nastąpiła po wojnie całkowitawymiana potencjału ludzkiego, kulturowegoi intelektualnego, miasto zaczęło żyć nowymżyciem. Teraz trzeba to, co stare, powiązaćz tym, co nowe. Jeżeli rozmawiamy o marzeniachprojektowych, to bardzo chciałbym, abyudało się wybudować V LO we Wrocławiu,które wygraliśmy w konkursie już prawie 6 lattemu i ciągle niestety leży na półce. Uważam,że to projekt z bardzo dużym potencjałem14 15| 4 |

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!