12.07.2015 Views

tutaj - Świat Architektury

tutaj - Świat Architektury

tutaj - Świat Architektury

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

S Y L W E T K IS Y L W E T K I | 7 | Hala sportowa w BytomiuFot. Tomasz Zakrzewski| 5 || 6 || 5 | Ratusz w SiechnicachFot. Daniel Rumiancew| 6 | Dolnośląska Szkoła Wyższawe WrocławiuFot. Krzysztof Smyki nowym podejściem do funkcji dydaktyczneji mógłby sporo wnieść do dyskusji na tematbudowania współczesnych szkół.Czy widząc swoje realizacje sprzed kilkunastu lat,chciałby Pan dzisiaj zaprojektować je inaczej?Nie, nigdy. Staramy się rozwiązywać naszezadania i tak, jak w matematyce – jeśli udało sięje rozwiązać, to znaczy, że sposób liczenia byłwłaściwy. Można to samo ewentualnie zrobićw prostszy sposób albo uniknąć pewnych błędów.Staramy się zawsze wyłowić wszystkie złedecyzje przestrzenne, omówić je zbiorowoi w efekcie być o te błędy mądrzejszym. Zależymi na tym, aby w każdym kolejnym projekcietych niedobrych decyzji było jak najmniej.Ale czas płynie i to, co 10 lat temu było interesującąformą, dzisiaj może się już wydawać trochęwczorajsze, więc nie chodzi tu o kategorię błędu, aleo nowe spojrzenie na starszy obiekt i jego obecnąinterpretacjęNigdy nie chcieliśmy ulegać modom, staramysię zawsze robić taką architekturę, która przedewszystkim rozwiązuje jakiś problem przestrzennymiejsca. Forma, tzw. styl, to rzecz absolutnietrzeciorzędna. Przy Renomie nie mieliśmy odniesieniado innych budynków, nie było żadnejmaniery, ale mamy nadzieję, że budynek będziesię bronić przed wychodzeniem z pewnego kręguestetycznego. Myślę, że nie trzeba się martwićo ciągłą aktualność formy. Coś, co zaprojektowano60 lat temu, odpowiada tamtym realiomi jest znakiem tamtych czasów. Nasza perspektywajest za krótka do oceny zjawisk, w którychbraliśmy udział. Postmodernistyczne obiekty,jakich sporo we Wrocławiu, nie są „z mojejbajki”, ale trzeba je szanować i próbować rozumieć.Niedobre jest miasto, w którym wszystkozostało zburzone i powstało od jednej ręki, jaknp. Mińsk. To zawsze pachnie totalitaryzmem,nawet na bardzo małą skalę. Dlatego nie chcemyoceniać estetyki sprzed kilku lat, czy ona jest jużprzebrzmiała, czy jeszcze wciąż aktualna. Na tojest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.IZBA ARCHITEKTONICZNAJest Pan przewodniczącym regionalnejIA. Jak Pańskie doświadczeniazawodowe, zdobyte w ciągłych kontaktachz inwestorami i urzędami, wpływają napracę na rzecz samorządu lokalnegoi ogólnokrajowego? Niestety, wieluarchitektom przynależność do Izbykojarzy się wciąż tylko z półrocznymiopłatami…Izba to jeszcze nie do końca skonsumowanemarzenie o naprawie naszegoarchitektonicznego otoczenia.Wydawało się, że to wszystko pójdzieszybciej i bardziej dynamicznie. Tymczasemokazało się, że musi upłynąćdużo czasu, by nastąpiło wewnętrzneuporządkowanie wszystkich sprawi budowa odpowiednio zorganizowanychstruktur. Nie dla wszystkichjasne jest to, że mamy jakby „dwie”izby, o różnych zakresach kompetencji.Pierwszą na poziomie krajowym– rządowym i ministerialnym, która„od góry” stara się zbudować lepszewarunki dla architektów. I drugą napoziomie lokalnym, której na DolnymŚląsku jestem teraz przewodniczącym.Oczywiście izba jest jedna, alezakresy kompetencyjne i zadania sązupełnie inne. Ta nasza Izba okręgowaoczywiście wysyła do pierwszejsygnały o problemach i naciska na ichrozwiązanie, ale ona ma trochę innezadania do spełnienia. To są kwestieposzanowania dla pewnych reguł,pewnych standardów zachowań środowiska,a także jego integracji. Dlategotak ważną sprawą jest dokończeniebudowy nowej wrocławskiej siedziby.Wreszcie Izba będzie miała swój dom,który, mam nadzieję, przyczyni się dozjednoczenia nas wszystkich, dzisiajrozproszonych i nie zawsze zainteresowanychwspółdziałaniem. Jeśli więcktoś pyta mnie o zakres kompetencjiIzby, mogę odpowiedzieć, że mojemiejsce jest tu, „na dole”, i w tymzakresie lokalnych kompetencji mogędziałać na rzecz naszego środowiska.Mamy też szczęście bardzo bliskoi owocnie współpracować z architektemmiasta, lokalnym oddziałemSARP-u i uczelnią.PRYWATNIEA teraz proszę powiedzieć coś o sobieprywatnie – czy ma Pan czas, żeby czytać,słuchać, oglądać coś, co nie jestzwiązane z pracą i pełnionymi przezPana obowiązkami? Dużo się teraz mówio konieczności przywrócenia prestiżuzawodu architekta, jako wymagającegowysokiego poziomu intelektualnego,o jego wszechstronności, uniwersalności,otwartości. Jak Pan stara się to pogodzić?Niestety mam świadomość, że wielespraw zaniedbuję – przede wszystkimbliskich, dom, zdrowie. To pewnie cenaza intensywne życie zawodowe. Całyczas próbuję wprowadzić tu jakiś rodzajrównowagi, niemniej, jeżeli mambyć szczery, na razie bez spektakularnychsukcesów. Nie wyobrażam sobiejednak uprawiania tego zawodu bezotwarcia na wszystkie inne dziedzinyżycia. Na tym on polega, że odpowiedzi,których szukamy projektując, poukrywanesą w różnych, zupełnie niezwiązanych z architekturą miejscach.Staram się dużo czytać, nawet kosztemsnu, staram się oglądać, brać udziałw ważnych wydarzeniach miasta– koncertach, inauguracjach, być nabieżąco z tym, co dzieje się na świecie.Tam znajduję odpowiedzi i podpowiedzido rozwiązania zawodowych problemów.Oczywiście nie chodzi tu o to,czym zastąpić przytaczaną już „papęna lepiku”, ale np. o to, w którą stronępójść z rozwiązywanym problemem.Bardzo często rozwiązanie przychodzispoza architektury. Są książki, po którychprzeczytaniu wiem dużo więcej,a przecież w nich nie ma ani jednegosłowa o architekturze. Ostatnio dużewrażenie zrobiła na mnie cienkaksiążeczka prof. Józefa Hałasa – „Podręcznikdla asystenta”. To absolutnakwintesencja mądrości twórczej i drogowskazna niełatwe czasy.| 7 |16 17

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!