31.07.2015 Views

Na kogo czeka puste miejsce - Polonia.sk

Na kogo czeka puste miejsce - Polonia.sk

Na kogo czeka puste miejsce - Polonia.sk

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

To dlaczego jest Panpo stronie Słowaków?To są żarty oczywiście, Słowacjasobie poradzi beze mnie. Lubię temoje kraje ościenne. Lubię pojechaćprzez Słowację na Węgry, popatrzeć,jak się zmienia krajobraz.Wjeżdżając na Węgry, obserwujępejzaż, który staje się wygładzony,ładny, ludzki, mniej zaśmiecony reklamą.Wszystko schlu dne, poukładane.<strong>Na</strong>wet PGR-y są na Węgrzechładne. Dobrze jest tam pojechać, aleczy żyć w tym pejzażu jest tak fajnie?Jestem patriotą TEJ Pol<strong>sk</strong>i.Bardzo się cieszę, że Słowacja jesttaka sama. Gdyby nie język, czło wiekby nawet nie zauważył, że przekroczyłgranicę innego kraju.Przemawia przez Pana, użyję tusłowackiego określenia, škodoradosť?Może tak. Ale ja nie buntuję sięprzeciwko światu, w którym żyję.Tak ta Pol<strong>sk</strong>a ma wyglądać, tak mawyglądać Słowacja. Nic na siłę sięnie da zmienić.Z podróży po Rumunii, które opisujePan z entuzjazmem, wraca Panzabłoconym samochodem, ponieważtam w niektórych miejscach po prostukończy się droga… Czy na Słowacji teżodkrywa Pan urokliwe miejsca,oddalone od cywilizacji?Z Rumunii wracam autem nie tylkozabłoconym, ale i obesranym, bopo tych drogach łażą krowy i zostawiająswoje odchody! WschodniaSłowacja ma w sobie coś niesamowitego,co bardzo lubię: pustkęprzygraniczną, przepiękne wyludnionegóry! A wzdłuż węgier<strong>sk</strong>iejgranicy pejzaż się spłaszcza i zmieniaw równiny bagienne, ni<strong>sk</strong>iełąki. Ta słowiańszczyzna zamieniasię we wschodnią słowiańszczyznę,gdzie mówi się po rosyj<strong>sk</strong>u, miasteczkasą biedniejsze…Odwiedził Pan Medzilaborce?O Jezu, to moje ulubione miasto!Absolutnie!10„Jestem absolutnymfanem Medzilaboreci Svidníka“.Za Medzilaborcami, w kierunkupol<strong>sk</strong>iej granicy stoi czołg…No tak, to Údolie smrti. Tam, jaksię głębiej wjedzie, to można zobaczyćkilkanaście czołgów! Porozsta -wia nych na pamiątkę! To robi taksurrealne wrażenie, że człowiek sobiemyśli: kurde, co tu się dzieje?Jestem absolutnym fanem Medzi -laborec i Svid níka.Był Pan w muzeum Andy’ego Warhola?Oczywiście! Ze dwadzieścia razy!Jak odwiedzają mnie goście z Za -chodu, przywożę ich do tego muzeumw Medzilaborcach i oni sąbardzo za<strong>sk</strong>oczeni, nie potrafią <strong>sk</strong>ojarzyć,że amerykań<strong>sk</strong>i artysta pochodziłwłaśnie stąd!O! Czyli poniekąd wciela się Panw rolę słowackiego ambasadora?Kiedyś napisałem wielki tekst do„Polityki“ pod tytułem „Druga ojczyzna“,właśnie o Słowacji! Jakowydawnictwo (Stasiuk wraz z żonąMoniką Sznajderman prowadzi Wy -dawni ctwo Czarne – przyp. red.)organizujemy odpłatne warsztatypi sar<strong>sk</strong>ie. Teoretycznie uczymy, jaksię pisze książki, zatrudniamy naszychprzyjaciół – pisarzy. Za namijuż druga edycja. Podczas pierwszejzorganizowaliśmy wyprawę do Ko -szyc, by uczestnikom pokazać <strong>miejsce</strong>,gdzie żył Sán dor Márai – coprawda Węgier, ale mieszkającyw Koszycach. Druga wycieczka byłado Medzilaborec, tej przedziwnejprzestrzeni, <strong>sk</strong>ąd pochodził jedenz najgłośniejszych artystów XX wieku.Chcieliśmy, by uczestnicy szkoleniamogli popatrzeć od tej drugiejstrony na amerykań<strong>sk</strong>i pop art,i po szukali w nim śladów słowackości.Ostatnio pisałem na jakąś wystawęw Nowym Sączu duży teksto War holu i o naszym Nikiforze.Pró bo wa łem spiąć losy tych dwóchŁemków, pierwszego – spryciarzaabsolutnego, i drugiego – zupełnieprzegranego, kalekę, przeklętegoprzez los. Ale, jak się prześledzi ichlosy, nie trudno zauważyć, że obydwajżyli w totalnej samotności.Wie pani, ta Słowacja jest dla mniestrasznie ważna.Wcześniej poruszał się Pan po „tychokolicach“, ale ostatnio pociągnęłyPana Chiny…Jeździłem aż po turecką granicę,ale ta rzeczywistość bałkań<strong>sk</strong>a czyśrodkowoeuropej<strong>sk</strong>a zrobiła się ciasna.Ja strasznie lubię przestrzeń. Jaksię gdzieś pojedzie na Wschód, toczłowiek ma świadomość, że kraj siękończy za 10 tysięcy kilometrów! Aledo Chin nie da się wjechać samochodem,trzeba mieć chiń<strong>sk</strong>ie prawo jazdy.Latamy tam z Moniką (żoną –przyp. red.) samolotem i na miejscuporuszamy się pociągiem. To dopierojest coś! <strong>Na</strong> przykład próbujemy sobiena prowincji sami kupić bilet kolejowy.Tam nikt nie włada żadnym językiem,poza chiń<strong>sk</strong>im! Jeździmy teżdo Mongolii, gdzie wynajmujemy auto,podróżujemy po kraju. Tam jestnieco łatwiej, bo można się trochę dogadaćpo rosyj<strong>sk</strong>u.Z tego też będzie jakaś książka?Taaak, coś się zrobi. Bo co ja z tymzrobię? Coś muszę zrobić, muszęz czegoś żyć!ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAMONITOR POLONIJNY

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!