07.05.2017 Views

Morze_5_2017

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Wietnamskie Gepardy<br />

Niezwykłe dzieje statku Hetman<br />

Maj 5/<strong>2017</strong><br />

www.zbiam.pl<br />

cena 13,99 zł (w tym 5% VAT )<br />

Duńskie<br />

kutry torpedowe


cena 13,99 zł (w tym 5% VAT )<br />

GALERIA<br />

MORZE<br />

MORZE<br />

Numer 5/<strong>2017</strong> 20<br />

Vol. III, nr 5 (20)<br />

Nr 5/<strong>2017</strong><br />

ISSN: 2543-5469 INDEKS: 416231<br />

Nakład: 10 000 egzemplarzy<br />

Maj 5/<strong>2017</strong><br />

Wietnamskie Gepardy<br />

Niezwykłe dzieje statku Hetman<br />

www.zbiam.pl<br />

Duńskie<br />

kutry torpedowe<br />

Na okładce:<br />

W 80. rocznicę podniesienia bandery na ORP Grom - niszczyciel<br />

w dniu przybycia do portu gdyńskiego, 16 maja 1937 r.<br />

Fot. zbiory Andrzeja Danilewicza, koloryzacja Mateusz Prociak<br />

Redakcja<br />

Tomasz Grotnik – redaktor naczelny<br />

tomasz.grotnik@zbiam.pl<br />

Andrzej Jaskuła – zastępca redaktora naczelnego<br />

andrzejjaskula@o2.pl<br />

Agnieszka Mac Uchman – redaktor techniczny<br />

amacuchman@gmail.com<br />

Korekta<br />

zespół redakcyjny<br />

Stali współpracownicy<br />

Andrzej S. Bartelski, Jan Bartelski, Mariusz Borowiak,<br />

Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Waldemar Danielewicz,<br />

Andrzej Danilewicz, Maksymilian Dura, Adam Fleks,<br />

Krzysztof Gerlach, Michał Glock, Grzegorz Goryński,<br />

Sebastian Hassa, Wojciech Holicki, Jacek Jarosz,<br />

Rafał M. Kaczmarek, Tadeusz Kasperski,<br />

Tadeusz Klimczyk, Michał Kopacz, Witold Koszela,<br />

Jacek Krzewiński, Krzysztof Kubiak, Jerzy Lewandowski,<br />

Wojciech Mazurek, Andrzej Nitka, Grzegorz Nowak,<br />

Łukasz Pacholski, Robert Rochowicz, Krzysztof Stefański,<br />

Lech Trawicki, Marek Twardowski, Władimir Zabłocki<br />

Wydawca<br />

Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />

ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa<br />

office@zbiam.pl<br />

Biuro<br />

ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa<br />

Dział reklamy i marketingu<br />

Anna Zakrzewska<br />

anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />

Dystrybucja i prenumerata<br />

Elżbieta Karczewska<br />

office@zbiam.pl<br />

Reklamacje<br />

office@zbiam.pl<br />

Prenumerata<br />

realizowana przez Ruch S.A.:<br />

Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />

papierowej i na e-wydania można składać<br />

bezpośrednio na stronie<br />

www.prenumerata.ruch.com.pl<br />

Ewentualne pytania prosimy kierować<br />

na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />

lub kontaktując się z Telefonicznym<br />

Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />

801 800 803 lub 22 717 59 59<br />

– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />

Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />

Copyright by ZBiAM 2015<br />

All Rights Reserved.<br />

Wszelkie prawa zastrzeżone<br />

Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />

rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />

jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />

nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />

dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />

i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />

Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />

opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />

odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />

ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />

na naszej nowej stronie:<br />

www.zbiam.pl<br />

Spis treści<br />

Tomasz Grotnik<br />

Gepardy<br />

czyli wymęczony sukces<br />

Stocznia Zielonodolska im. A. M. Gorkiego<br />

przygotowuje do przekazania<br />

Wietnamowi trzecią i czwartą fregatę<br />

typu Gepard 3.9. Druga para tych okrętów<br />

została zamówiona po tym, jak pokonała<br />

jednostkę typu SIGMA 9814 Damena.<br />

Choć była ona nowocześniejsza,<br />

zaś holenderski koncern jest obecny na<br />

tamtejszym rynku stoczniowym, m.in.<br />

za sprawą transferu technologii budowy<br />

patrolowców dla straży wybrzeża<br />

i okrętu hydrograficznego dla marynarki<br />

wojennej, nie pomogło to w zdobyciu<br />

zamówienia. Można mniemać,<br />

że silne wpływy rosyjskich polityków<br />

i przedsiębiorców oraz niższa cena zapewniły<br />

kontrakt na kolejne Gepardy,<br />

bo raczej nie zdecydowała o tym strona<br />

techniczna oferty. Rosyjska konstrukcja,<br />

mimo nowoczesnej sylwetki, ma bowiem<br />

ponad 30-letnią historię.<br />

Projektowanie okrętu bojowego, nawet<br />

współcześnie – przy użyciu wspomagania<br />

komputerowego, jest procesem<br />

złożonym i długotrwałym. W końcu<br />

XX w. rzecz wyglądała jeszcze trudniej,<br />

a szczególnie w przypadku konieczności<br />

opracowania wariantowego projektu<br />

jednostki różniącego się wyposażeniem<br />

i uzbrojeniem, a niekiedy również przeznaczeniem,<br />

co powodowało nawarstwienie<br />

prac. Dlatego też w latach 70.<br />

i 80. na Zachodzie pojawiły się koncepcje<br />

konstrukcji modułowych, o powtarzalnych<br />

elementach, czy podzespołach, których<br />

zastosowanie pozwalało uniknąć „wywarzania<br />

otwartych drzwi”. Najlepszym<br />

przykładem mogą być niemieckie fregaty<br />

i korwety MEKO (Mehrzweck-Kombination).<br />

W ZSRS takie podejście do budowy<br />

okrętów było nieznane i każdy nowy projekt<br />

powstawał od zera. Jednak w 1982 r.<br />

zainicjowano proces, który kilka lat później<br />

przerodził się w pierwszą sowiecką próbę<br />

stworzenia „zunifikowanej platformy”.<br />

Polska Marynarka Wojenna<br />

niego stocznie brytyjskie: Thornycroft,<br />

Cammell Laird, Hawthorn Leslie, Swan<br />

Hunter, Vickers-Armstrongs oraz Yarrow.<br />

Nieco później, bo 2 sierpnia 1934 r., list<br />

ofertowy i warunki techniczne wydano<br />

również przedstawicielowi stoczni John<br />

Samuel White w Cowes.<br />

Brytyjskie stocznie w tym czasie były<br />

głównym dostawcą niszczycieli na eksport.<br />

W latach 1921-1939 przekazały 7<br />

krajom Europy i Ameryki Południowej 25<br />

okrętów tej klasy; dalszych 45 zbudowano<br />

w miejscowych stoczniach według<br />

brytyjskich projektów lub przy pomocy<br />

Anglików. Na niszczycielach projektowanych<br />

przez Brytyjczyków (lub z ich pomocą)<br />

pływali marynarze Grecji, Hiszpanii,<br />

Holandii, Jugosławii, Polski, Portugalii, Rumunii<br />

i Turcji oraz Argentyny, Brazylii i Chile.<br />

Drugie w tym zestawieniu Włochy mogły<br />

pochwalić się 10 niszczycielami zbudowanymi<br />

dla Rumunii, Grecji i Turcji, zaś Francja<br />

wyeksportowała tylko 3 niszczyciele – do<br />

Polski i Jugosławii (plus 2 licencyjne).<br />

Brytyjczycy ochoczo odpowiedzieli na<br />

polskie zapytania. Obecnie bliżej znamy<br />

dwa projekty powstałe w odpowiedzi<br />

na przetarg, zaproponowane przez<br />

stocznie Thornycroft i Swan Hunter; ich<br />

rysunki zaprezentowano we wspomnianej<br />

wcześniej publikacji AJ-Press. Oba<br />

przedstawiają okręty o klasycznym kadłubie<br />

niszczyciela, z podniesioną dziobówką<br />

i ze stosunkowo niską sylwetką.<br />

Marek Twardowski<br />

ORP Grom<br />

Na dziobie umieszczono jedno stanowisko<br />

artyleryjskiego z dwiema armatami<br />

kal. 120 mm, a na rufie – dwa takie<br />

same stanowiska, zgodnie z „Warunkami<br />

technicznymi dla projektu kontrtorpedowców”<br />

wydanymi przez Kierownictwo<br />

Marynarki Wojennej (dalej - KMW)<br />

w styczniu 1934 r. Oba projekty przedstawiają<br />

też okręty dwukominowe.<br />

Komisja Przetargowa na posiedzeniu<br />

4 września 1934 r. wybrała ofertę brytyjskiej<br />

stoczni John Thornycroft Co. Ltd.<br />

– plany i realizacja<br />

w Southampton, jednak jej cena okazała<br />

się zbyt wysoka. Wobec powyższego,<br />

w grudniu 1934 r. podjęto rozmowy ze<br />

stocznią J. S. White. Na życzenie strony<br />

polskiej stocznia dokonała w projekcie<br />

szereg zmian, a w styczniu 1935 r. główny<br />

projektant stoczni White, p. H. Carey,<br />

przybył do Gdyni i tam obejrzał Wichra<br />

i Burzę. Przedstawiono mu polskie opinie<br />

zebrane po kilku latach eksploatacji tych<br />

okrętów i zasugerowano zmiany, które<br />

polska strona uznała za konieczne.<br />

Niestety, nie znamy na razie dokładnego<br />

wyglądu projektu przedstawionego<br />

przez stocznię J. S. White. Możemy jednak<br />

mieć o nich pewne wyobrażenie,<br />

posługując się szkicami znajdującymi<br />

się w dokumentacji Polskich Zakładów<br />

Optycznych. PZO projektowały (a później<br />

wykonały) zespoły przyrządów kierowania<br />

ogniem dla okrętowej artylerii<br />

i wyrzutni torped dla Groma i Błyskawicy<br />

oraz najwyraźniej na bieżąco były informowane<br />

o zmianach w projekcie, proponowanych<br />

najpewniej przez KMW.<br />

Pierwszy szkic, datowany na 21 grudnia<br />

1934 r., przedstawia prawdopodobnie<br />

okręt bliski oryginalnemu projektowi<br />

White’a. Była to jednostka dwukominowa,<br />

uzbrojona zgodnie z „Warunkami<br />

technicznymi” w 6 dział 120 mm (2 na<br />

dziobie i 4 na rufie) oraz 6 wyrzutni torped.<br />

Na uwagę zwraca stosunkowo silne<br />

uzbrojenie przeciwlotnicze złożone z 2<br />

dział (najpewniej 40 mm) umieszczo-<br />

Oprócz 80-lecia podniesienia bandery,<br />

4 maja mija kolejna rocznica zatopienia<br />

ORP Grom. Była to pierwsza<br />

tak poważna strata Polskiej Marynarki<br />

Wojennej w akcjach na Zachodzie,<br />

a okoliczności utraty tego pięknego<br />

okrętu rozpatrywane są do dziś. Dodatkowym<br />

bodźcem do tych rozważań<br />

są badania przeprowadzone w 2010 r.<br />

przez polskich nurków z Bałtyckiego<br />

Towarzystwa Nurkowego na wraku<br />

i sporządzona wówczas dokumentacja.<br />

Ale w niniejszym artykule zajmiemy się<br />

początkami Groma i spróbujemy pokazać<br />

niektóre wersje modyfikacji dokumentacji<br />

ofertowej, które doprowadziły<br />

do powstania tych okrętów w ostatecznej<br />

konfiguracji.<br />

Jak powszechnie (wśród zainteresowanych)<br />

wiadomo, przed budową<br />

najsłynniejszej chyba pary polskich niszczycieli<br />

– Groma i Błyskawicy – rozpisano<br />

trzy przetargi. Dwa pierwsze (francuski<br />

i szwedzki) nie przyniosły rozstrzygnięcia,<br />

a zainteresowanych nimi Czytelników<br />

odsyłamy do artykułu autora „Poszukując<br />

nowych niszczycieli” (Morza,<br />

Statki i Okręty 4/2000) oraz do publikacji<br />

wydawnictwa AJ-Press „Niszczyciele<br />

typu „Grom”, cz. 1”, Gdańsk 2002.<br />

Trzeci przetarg, najważniejszy, ogłoszono<br />

w lipcu 1934 r. Zaproszono do<br />

ORP Grom na gdyńskiej redzie.<br />

34 maj <strong>2017</strong> MORZE<br />

Sowieckie MEKO<br />

W okresie zimnej wojny, po obu stronach<br />

„żelaznej kurtyny” rozwój nawodnych<br />

sił ZOP stanowił priorytet w powiększaniu<br />

poszczególnych flot. Poszukiwanie<br />

i zwalczanie okrętów podwodnych miało<br />

duże znaczenie, ponieważ gros głowic<br />

jądrowych było przenoszonych przez<br />

działające skrycie jednostki, głównie z napędem<br />

jądrowym.<br />

W ZSRS zasadniczym typem okrętów<br />

ZOP bliskiej strefy morskiej w latach 70.<br />

i 80. były MPK 1 proj. 1124 i 1124M Albatros<br />

(ozn. NATO: Grisha). Prototyp tej drugiej<br />

serii – MPK-64 – wszedł do służby<br />

w grudniu 1982 r. Ze względu na wydłużony<br />

czas projektowania następców<br />

z powodu wspomnianych problemów,<br />

już na początku tego samego roku zadecydowano<br />

o opracowaniu projektu<br />

modernizacji Albatrosów, polegającej<br />

w głównej mierze na zastąpieniu systemu<br />

Smiercz-2 z wyrzutniami rakietowych<br />

bomb głębinowych RBU-6000 nowym,<br />

RPK-5 Liwień z sześciolufowymi wyrzutniami<br />

RBU-10000 2 . Zielonodolskie Biuro<br />

Projektowo-Konstrukcyjne (ZPKB) przygotowało<br />

2 warianty projektu wstępnego<br />

– jednostki o wyporności standardowej<br />

powiększonej o 400 t (do około<br />

1300 t), nie dającej istotnego zwiększenia<br />

potencjału bojowego, i wypierającej<br />

około 2000 t z przyrostem efektywności.<br />

W tym drugim przypadku pojawiał się<br />

jednak problem związany z wielkością<br />

okrętu, która nie pozwalała na budowę<br />

w stoczniach „Leninskaja Kuznica”<br />

w Kijowie oraz Chabarowskiej im. S. M.<br />

Kirowa, gdzie m.in. powstawały Albatrosy.<br />

Było to istotne, ponieważ inne zakła-<br />

1 MPK – małyj protiwołodocznyj korabl, mały<br />

okręt ZOP, jednostka nawodna III rangi.<br />

2 Prototyp systemu przetestowano na MPK-5<br />

proj. 1124 w 1980 r. na Morzu Czarnym. Prace nad<br />

Liwieniem przerwano i nie wdrożono go do<br />

uzbrojenia.<br />

Okręty współczesne<br />

Pierwszy z rosyjskich Giepardów – Tatarstan<br />

sfotografowany na paradzie w Astrachaniu,<br />

okryty chmurą flar termicznych<br />

wystrzelonych z wyrzutni systemu PK-16.<br />

Fot. balancer.ru<br />

dy w europejskiej części ZSRS (nad morzami<br />

Bałtyckim, Czarnym i Kaspijskim)<br />

miały pełne portfele zamówień ministerstwa<br />

obrony na nowe okręty oraz<br />

remonty starych. Jednak w kwietniu<br />

1983 r. wymagania taktyczno-techniczne<br />

zmieniono, dzięki czemu ZPKB mogło<br />

rozwijać ten drugi wariant, oznaczony<br />

od teraz 11660 Giepard i przeniesiony do<br />

grupy SKR 3 .<br />

Wraz z „krajowym” proj. 11660 opracowywano<br />

wersję eksportową 11660E<br />

o zmienionym zestawie wyposażenia<br />

i uzbrojenia. W 1984 r. 1. Centralny Instytut<br />

Naukowo-Badawczy Ministerstwa<br />

Obrony ZSRS postawił wymóg uzbrojenia<br />

SKR proj. 11660 w perspektywiczny<br />

przeciwokrętowy system rakietowy<br />

Uran. Ponieważ nie miał on trafić na<br />

okręt eksportowy, powstały rozbieżności<br />

w przewidywanych datach gotowości<br />

prototypów (ok. 1990 r. dla 11660E<br />

i nie wcześniej niż 1992 dla 11660), a także<br />

problemy w zróżnicowanych rozwiązaniach<br />

konstrukcyjnych obu wariantów,<br />

stąd w grudniu 1984 r. Rada Ministrów<br />

ZSRS przyjęła uchwałę o równoległym<br />

opracowaniu SKR proj. 11660 dla Wojenno-Morskowo<br />

Fłota, proj. 11661 na<br />

eksport i PSKR 4 proj. 11662. Głównym<br />

konstruktorem wszystkich mianowano<br />

M. M. Niestierienkę. Projekt wstępny<br />

11661 był gotów już na początku 1985,<br />

a pod koniec tego roku – 11660. Na<br />

początku następnego zakończono projekt<br />

techniczny 11661, zaś kilka miesięcy<br />

później, na bazie wersji eksportowej,<br />

wykonano wstępny projekt uzupełniający,<br />

biorący pod uwagę specyfikę PSKR<br />

(11662). Wówczas pojawił się też wymóg<br />

3 SKR – storożewoj korabl – dozorowiec, jednostka<br />

nawodna II rangi.<br />

4 Pogranicznyj storożewoj korabl – okręt ochrony<br />

pogranicza. Użytkownikiem PSKR-ów w tamtych<br />

latach były Wojska Pogranicza KGB (Komitetu Bezpieczeństwa<br />

Państwowego) ZSRS.<br />

MORZE maj <strong>2017</strong> 9<br />

Z kraju i ze świata 4<br />

34<br />

Tomasz Grotnik<br />

Gepardy<br />

- czyli wymęczony sukces 9<br />

Wojciech Zawadzki<br />

Duńskie kutry torpedowe<br />

1947-1990 19<br />

Tomasz Grotnik<br />

Niemieckie Muzeum Morskie<br />

w Wilhelmshaven 30<br />

Marek Twardowski<br />

ORP Grom – plany i realizacja 34<br />

Lech Trawicki<br />

„Od pierwszej do ostatniej salwy.<br />

Polska Marynarka Wojenna<br />

w wojnie na morzu 1939-1945”<br />

w Cowes 41<br />

Lech Trawicki<br />

Polskie niszczyciele na szklanych<br />

negatywach Beken & Son 42<br />

9<br />

Wojciech Zawadzki<br />

Strażnicy cieśnin<br />

Specyfika morza zamkniętego, takiego<br />

jak np. Bałtyk sprawia, że w czasie<br />

konfliktu zbrojnego państwa mające<br />

do niego dostęp mogą bardzo łatwo<br />

zostać odcięte od szlaków żeglugowych<br />

otwartych w czasie pokoju.<br />

Dla bałtyckich flot Układu Warszawskiego<br />

(UW) w przygotowaniach do<br />

ewentualnej wojny z NATO najważniejszym<br />

zadaniem ofensywnym w planach<br />

III wojny światowej było wyjście z izolacji,<br />

czyli przeniesienie działań wojennych<br />

na <strong>Morze</strong> Północne i Atlantyk. W opinii<br />

radzieckich strategów, podobnie jak<br />

w czasie poprzedniego światowego<br />

konfliktu akweny te miały bowiem służyć<br />

jako najważniejszy szlak przerzutowy<br />

amerykańskich wojsk i wszelkiego<br />

zaopatrzenia do walczącej Europy. Na<br />

szczęście nie przekonamy się już, jak wyglądałoby<br />

starcie flot NATO i UW w walce<br />

o opanowanie wyjścia z Bałtyku.<br />

O panowanie w cieśninach<br />

Oba przeciwstawne sobie bloki polityczno-militarne<br />

przygotowywały różne<br />

scenariusze, szykowały do nich wiele sił<br />

i środków. Lata 50. były okresem mozolnego<br />

odbudowywania potencjałów.<br />

Zagrożenie od strony morza stwarzane<br />

przez WMF ZSRR czy naszą MW było<br />

w tym czasie raczej znikome. Swoją oceaniczną<br />

flotę Związek Radziecki będzie<br />

Żegluga pasażerska i handlowa<br />

Waldemar Danielewicz<br />

Niezwykłe dzieje<br />

statku HetmaN<br />

Latem 2015 r., kiedy panująca w kraju<br />

susza spowodowała znaczny spadek<br />

wód Wisły, nieuregulowana rzeka<br />

zaczęła odsłaniać swoje tajemnice.<br />

I tak, 27 lipca, pewne poruszenie<br />

w Warszawie, w kręgach zajmujących<br />

się archeologią żeglugi, spowodowało<br />

wyłonienie się z wody na wysokości<br />

ulicy Wilanowskiej wraku niezidentyfikowanej<br />

jednostki. Zaczęto przypuszczać,<br />

że są to szczątki bocznokołowego<br />

statku pasażerskiego Bajka<br />

zatopionego przez Niemców podczas<br />

Powstania Warszawskiego. Jak się potem<br />

przekonano, były to tylko przypuszczenia,<br />

a wrak okazał się zupełnie<br />

inną jednostką. Chcieliśmy przedstawić<br />

Czytelnikom dość ciekawe i, co<br />

najważniejsze, zupełnie nieznane dzieje<br />

tego statku 1 .<br />

Przełom XIX/XX w. to największy<br />

rozwój żeglugi śródlądowej na Wiśle<br />

w granicach zaboru rosyjskiego. Niezbyt<br />

rozwinięta sieć linii kolejowych oraz<br />

dróg powodowała, że często jedynym<br />

środkiem komunikacji pomiędzy miejscowościami<br />

położonymi nad rzeką po-<br />

1 Początkowo artykuł ten miał powstać we<br />

współpracy ze znanym badaczem historii flotylli<br />

rzecznych Janem Bartelskim, autorem wielu artykułów<br />

zamieszczanych w „Morzu, Statkach i Okrętach”,<br />

jednak z pewnych przyczyn zrezygnował<br />

on z kooperacji, przekazując mi wiele cennych<br />

i nieznanych dokumentów pozwalających na odtworzenie<br />

losów statku Bajka, upoważniając mnie<br />

do napisania artykułu samodzielnie, za co mu serdecznie<br />

dziękuję.<br />

74 maj <strong>2017</strong> MORZE<br />

dopiero budował, Volksmarine powstała<br />

formalnie – w pewnym uproszczeniu<br />

jeśli idzie o nazwę (pierwotnie jako Siły<br />

Morskie, Seestreitkräfte) i czas – równolegle<br />

z Bundesmarine, czyli w 1956 r.,<br />

a Polska do 1955, poza wyjątkami liczonymi<br />

na palcach jednej ręki, praktycznie nie<br />

miała sił zdolnych do operowania poza<br />

Zatoką Gdańską. Ofensywne zamiary<br />

bałtyckich flot UW rozwijane były dopiero<br />

od początku następnej dekady wraz<br />

z ogólną koncepcją wojny ofensywnej<br />

polegającej na jak najszybszym dotarciu<br />

przez Niemcy do wybrzeży Morza<br />

Północnego i Atlantyku. W tych planach<br />

opanowanie rejonu Cieśnin Duńskich<br />

miało być jednym z pierwszych zadań<br />

dla nacierających od wschodu wojsk. To<br />

opanowanie miało się dokonać poprzez<br />

desant z morza i powietrza na wybrane<br />

punkty duńskiego wybrzeża i po opanowaniu<br />

strategicznych rejonów czekanie<br />

na połączenie się z wojskami idącymi<br />

lądem wzdłuż morza. Aby można było<br />

tego dokonać potrzebne było zdobycie<br />

panowania na morzu i w powietrzu.<br />

Wiadomo było, że Dania samodzielnie<br />

nie będzie w stanie oprzeć się agresji.<br />

Niezbędna będzie pomoc sąsiadów<br />

oraz sojuszników z NATO. Najwięcej zależałoby<br />

oczywiście od Bundesmarine,<br />

która błyskawicznie od 1956 r. zbudowała<br />

swój potencjał bojowy, będący<br />

zbieraniną okrętów starszych i nowych,<br />

większych do operowania na wodach<br />

zostawał statek. Do najpoważniejszych<br />

przewoźników należały firmy Maurycego<br />

Fajansa z Warszawy, Braci Górnickich<br />

i Chaima Rogozika z Płocka, Braci Ciechanowskich<br />

z Włocławka oraz powstałe<br />

w 1911 r. Warszawskie Akcyjne Towarzystwo<br />

Handlu i Żeglugi (dalej – WATHiŻ),<br />

a także Towarzystwo Żeglugi Parowej<br />

„Krater” z Włocławka założone w 1910 r.<br />

Były to, jak już wspomniano, rejsy typowo<br />

komunikacyjne. Natomiast początek<br />

zorganizowanych rejsów wycieczkowych<br />

można datować na wczesne lata<br />

XX w. Wtedy to zaczęły powstawać specjalnie<br />

budowane statki, których zadaniem<br />

było przewożenie w dni świąteczne<br />

i wolne od pracy wycieczek lub grup<br />

indywidualnych. Statki te również mogły<br />

pływać w rejsach typowo komunikacyjnych,<br />

lecz ich elegancki wystrój sprawiał,<br />

że wykorzystywane były głównie właśnie<br />

w rejsach spacerowych.<br />

W 1910 r., a dokładnie 26 sierpnia, we<br />

Włocławku przy ul. Bulwarowej 19 została<br />

założona firma, która przyjęła oficjalną<br />

nazwę Kobyliński, Cywiński, Krygier<br />

i Czarnomorski – „Żegluga na Wiśle Krater”<br />

Spółka Jawna. Akt notarialny spisano<br />

13 sierpnia 1910 r. w obecności notariusza<br />

Ludwika Ulejskiego. Założycielami<br />

firmy byli – Konstanty Kobyliński, Gracjan<br />

Cywiński, Klemens i Franciszka Krygier<br />

z Włocławka oraz zamieszkały w Łodzi<br />

Adam Czarnomorski. Spółka za cel obrała<br />

sobie budowę statków pasażerskich<br />

i towarowych parowych i nieparowych<br />

oraz żeglugę i przewóz towarów na<br />

rzece Wiśle. Kapitał spółki wynosił 100<br />

Zimna wojna<br />

Duńskie kutry<br />

torpeDowe 1947-1990<br />

Kuter torpedowy Glenten typu Falken. Były<br />

to jednostki zaprojektowane w Danii na bazie<br />

niemieckich S-Bootów. Zmodyfikowano<br />

głównie pokładówkę i dodano drugą<br />

parę wyrzutni torped.<br />

Fot. Søværnets<br />

oceanicznych i mniejszych zdolnych<br />

do prowadzenia działań na Bałtyku<br />

i w Cieśninach Duńskich. W latach 1958-<br />

-1960 otrzymała z US Navy i Royal Navy<br />

6 niszczycieli 1 i 7 eskortowców wojennej<br />

budowy, w latach 1964-1968 wcieliła do<br />

służby nowo zbudowane 4 niszczyciele<br />

typu 101 (Hamburg) i 6 eskortowców<br />

typu 120 (Köln). W 1962 r. uruchomiona<br />

został produkcja małych okrętów podwodnych.<br />

W latach 1957-1963 pojawiło<br />

się także łącznie 40 kutrów torpedowych.<br />

Stanowiły one wyposażenie<br />

czterech eskadr, które zostały rozlokowane<br />

w portach bałtyckich (Flensburg,<br />

Neustadt in Holstein i Kilonia) oraz nad<br />

<strong>Morze</strong>m Północnym (Wilhelmshaven). Ta<br />

ostatnia w 1970 r. również została przeniesiona<br />

na Bałtyk, do portu w Olpenitz,<br />

u ujścia rzeki Schlei. Wraz z siłami przeciwminowymi,<br />

korwetami ZOP, małymi<br />

U-Bootami i lotnictwem morskim stanowiły<br />

one trzon sił NATO przeznaczonych<br />

do obrony wód łączących Bałtyk z <strong>Morze</strong>m<br />

Północnym. Ponieważ morski teatr<br />

działań wojennych miał mieć charakter<br />

pomocniczy w stosunku do operacji lądowych,<br />

działania operacyjne okrętów<br />

były uzależnione od sytuacji na froncie<br />

przebiegającym w Niemczech.<br />

W przypadku prowadzenia działań<br />

obronnych oczywiście najważniejszym<br />

zadaniem było zablokowanie trzech<br />

bałtyckich flot UW i uniemożliwienie im<br />

1 Pisał o nich ten sam Autor w „Morzu” 2/<strong>2017</strong>.<br />

MORZE<br />

maj <strong>2017</strong> 19<br />

tys. rubli. Każdy z udziałowców posiadał<br />

po 25% udziałów. W kwietniu 1911 r. do<br />

spółki przyjęci zostali – Ludwik Stefan<br />

Młodzianowski, Jan Piechotka i Stefan<br />

Markowski. Natomiast 12 października<br />

1912 r. ze spółki odeszli Klemens<br />

i Franciszka Krygierowie oraz Konstanty<br />

Kobyliński. Kilka dni później, bo 19 października,<br />

zmieniono nazwę spółki na<br />

Towarzystwo Żeglugi Parowej na Wiśle<br />

„Krater”.<br />

Pierwszym statkiem, jaki zamówiła<br />

spółka we włocławskiej stoczni Zakłady<br />

Mechaniczne Żeglugi A. Paruszewski był<br />

statek pasażerski Krater. Wodowano go<br />

16 września 1910 r., a oddano do użytku<br />

na początku następnego roku. W międzyczasie<br />

firma „Krater” wybudowała<br />

własną stocznię, gdzie powstały 3 statki<br />

o nazwach Kolos (maj 1911), przystosowany<br />

do rejsów nocnych Wilanów (styczeń 1912)<br />

i flagowy statek firmy – Hetman (kwiecień<br />

1912), również przeznaczony do rejsów<br />

nocnych, a także 3 przystanie pływające.<br />

Po oddaniu do eksploatacji statku Hetman<br />

(Гетманъ 2 ) w maju 1912 r., rosyjskie<br />

Ministerstwo Komunikacji (Ministierstwo<br />

Putiej Soobszczenija, dalej – MPS) nadało<br />

mu numer rejestracyjny 21/109. Właściciele<br />

statku zamierzali eksploatować go<br />

w oparciu o Warszawę, gdzie spodziewano<br />

się większego zainteresowania<br />

rejsami. W zasadzie z Hetmanem mógł<br />

tylko konkurować statek salonowy firmy<br />

M. Fajansa – Pan Tadeusz zbudowany<br />

w 1911 r. Był on znacznie większy od Hetmana.<br />

Jego długość wynosiła 76,03 m.<br />

Był to największy statek w historii Wisły.<br />

A oto, co na temat Hetmana pisał<br />

„Tygodnik Ilustrowany”, Nr 31 z czerwca<br />

1912 r. (we wszystkich cytatach pisownia<br />

oryginalna):<br />

W przystani warszawskiej stanął najświeższy,<br />

zbudowany w warsztatach wła-<br />

2 Na tamborach statku (osłonach górnej części,<br />

wystających ponad powierzchnię wody, bocznych<br />

kół łopatkowych), zgodnie z obowiązującymi<br />

w Kraju Nadwiślańskim przepisami, wypisana<br />

była nazwa rosyjska (cyrylicą) i polska.<br />

Bajka w Gniewie.<br />

Fot. zbiory Bohdana Hurasa<br />

19<br />

74<br />

Tadeusz Kasperski<br />

Bitwa w zatoce Kula 48<br />

Wojciech Holicki<br />

Od Duchess do LCT-427 55<br />

Adam Fleks<br />

Pancerniki typu Sverige<br />

Część 2 64<br />

Krzysztof Kubiak<br />

„Serce” austro-węgierskiego<br />

torpedowca 73<br />

Waldemar Danielewicz<br />

Niezwykłe dzieje<br />

statku Hetman 74<br />

Krzysztof Stefański<br />

Bow Fortune<br />

Światowa rewelacja ze Szczecina 80<br />

Kronika stoczniowa 82


Okręty współczesne<br />

Tomasz Grotnik<br />

Gepardy<br />

czyli wymęczony sukces<br />

Pierwszy z rosyjskich Giepardów – Tatarstan<br />

sfotografowany na paradzie w Astrachaniu,<br />

okryty chmurą flar termicznych<br />

wystrzelonych z wyrzutni systemu PK-16.<br />

Fot. balancer.ru<br />

Stocznia Zielonodolska im. A. M. Gorkiego<br />

przygotowuje do przekazania<br />

Wietnamowi trzecią i czwartą fregatę<br />

typu Gepard 3.9. Druga para tych okrętów<br />

została zamówiona po tym, jak pokonała<br />

jednostkę typu SIGMA 9814 Damena.<br />

Choć była ona nowocześniejsza,<br />

zaś holenderska grupa jest obecna na<br />

tamtejszym rynku stoczniowym, m.in.<br />

za sprawą transferu technologii budowy<br />

patrolowców dla straży wybrzeża<br />

i okrętu hydrograficznego dla marynarki<br />

wojennej, nie pomogło to w zdobyciu<br />

zamówienia. Można mniemać,<br />

że silne wpływy rosyjskich polityków<br />

i przedsiębiorców oraz niższa cena zapewniły<br />

kontrakt na kolejne Gepardy,<br />

bo raczej nie zdecydowała o tym strona<br />

techniczna oferty. Rosyjska konstrukcja,<br />

mimo nowoczesnej sylwetki, ma bowiem<br />

ponad 30-letnią historię.<br />

Projektowanie okrętu bojowego, nawet<br />

współcześnie – przy użyciu wspomagania<br />

komputerowego, jest procesem<br />

złożonym i długotrwałym. W końcu<br />

XX w. rzecz wyglądała jeszcze trudniej,<br />

a szczególnie w przypadku konieczności<br />

opracowania wariantowego projektu<br />

jednostki różniącego się wyposażeniem<br />

i uzbrojeniem, a niekiedy również przeznaczeniem,<br />

co powodowało nawarstwienie<br />

prac. Dlatego też w latach 70.<br />

i 80. na Zachodzie pojawiły się koncepcje<br />

konstrukcji modułowych, o powtarzalnych<br />

elementach, czy podzespołach, których<br />

zastosowanie pozwalało uniknąć „wywarzania<br />

otwartych drzwi”. Najlepszym<br />

przykładem mogą być niemieckie fregaty<br />

i korwety MEKO (Mehrzweck-Kombination).<br />

W ZSRS takie podejście do budowy<br />

okrętów było nieznane i każdy nowy projekt<br />

powstawał od zera. Jednak w 1982 r.<br />

zainicjowano proces, który kilka lat później<br />

przerodził się w pierwszą sowiecką próbę<br />

stworzenia „zunifikowanej platformy”.<br />

Sowieckie MEKO<br />

W okresie zimnej wojny, po obu stronach<br />

„żelaznej kurtyny” rozwój nawodnych<br />

sił ZOP stanowił priorytet w powiększaniu<br />

poszczególnych flot. Poszukiwanie<br />

i zwalczanie okrętów podwodnych miało<br />

duże znaczenie, ponieważ gros głowic<br />

jądrowych było przenoszonych przez<br />

działające skrycie jednostki, głównie z napędem<br />

jądrowym.<br />

W ZSRS zasadniczym typem okrętów<br />

ZOP bliskiej strefy morskiej w latach 70.<br />

i 80. były MPK 1 proj. 1124 i 1124M Albatros<br />

(ozn. NATO: Grisha). Prototyp tej drugiej<br />

serii – MPK-64 – wszedł do służby<br />

w grudniu 1982 r. Ze względu na wydłużony<br />

czas projektowania następców<br />

z powodu wspomnianych problemów,<br />

już na początku tego samego roku zadecydowano<br />

o opracowaniu projektu<br />

modernizacji Albatrosów, polegającej<br />

w głównej mierze na zastąpieniu systemu<br />

Smiercz-2 z wyrzutniami rakietowych<br />

bomb głębinowych RBU-6000 nowym,<br />

RPK-5 Liwień z sześciolufowymi wyrzutniami<br />

RBU-10000 2 . Zielonodolskie Biuro<br />

Projektowo-Konstrukcyjne (ZPKB) przygotowało<br />

2 warianty projektu wstępnego<br />

– jednostki o wyporności standardowej<br />

powiększonej o 400 t (do około<br />

1300 t), nie dającej istotnego zwiększenia<br />

potencjału bojowego, i wypierającej<br />

około 2000 t z przyrostem efektywności.<br />

W tym drugim przypadku pojawiał się<br />

jednak problem związany z wielkością<br />

okrętu, która nie pozwalała na budowę<br />

w stoczniach „Leninskaja Kuznica”<br />

w Kijowie oraz Chabarowskiej im. S. M.<br />

Kirowa, gdzie m.in. powstawały Albatrosy.<br />

Było to istotne, ponieważ inne zakła-<br />

1<br />

MPK – małyj protiwołodocznyj korabl, mały<br />

okręt ZOP, jednostka nawodna III rangi.<br />

2<br />

Prototyp systemu przetestowano na MPK-5<br />

proj. 1124 w 1980 r. na Morzu Czarnym. Prace nad<br />

Liwieniem przerwano i nie wdrożono go do<br />

uzbrojenia.<br />

dy w europejskiej części ZSRS (nad morzami<br />

Bałtyckim, Czarnym i Kaspijskim)<br />

miały pełne portfele zamówień ministerstwa<br />

obrony na nowe okręty oraz<br />

remonty starych. Jednak w kwietniu<br />

1983 r. wymagania taktyczno-techniczne<br />

zmieniono, dzięki czemu ZPKB mogło<br />

rozwijać ten drugi wariant, oznaczony<br />

od teraz 11660 Giepard i przeniesiony do<br />

grupy SKR 3 .<br />

Wraz z „krajowym” proj. 11660 opracowywano<br />

wersję eksportową 11660E<br />

o zmienionym zestawie wyposażenia<br />

i uzbrojenia. W 1984 r. 1. Centralny Instytut<br />

Naukowo-Badawczy Ministerstwa<br />

Obrony ZSRS postawił wymóg uzbrojenia<br />

SKR proj. 11660 w perspektywiczny<br />

przeciwokrętowy system rakietowy<br />

Uran. Ponieważ nie miał on trafić na<br />

okręt eksportowy, powstały rozbieżności<br />

w przewidywanych datach gotowości<br />

prototypów (ok. 1990 r. dla 11660E<br />

i nie wcześniej niż 1992 dla 11660), a także<br />

problemy w zróżnicowanych rozwiązaniach<br />

konstrukcyjnych obu wariantów,<br />

stąd w grudniu 1984 r. Rada Ministrów<br />

ZSRS przyjęła uchwałę o równoległym<br />

opracowaniu SKR proj. 11660 dla Wojenno-Morskowo<br />

Fłota, proj. 11661 na<br />

eksport i PSKR 4 proj. 11662. Głównym<br />

konstruktorem wszystkich mianowano<br />

M. M. Niestierienkę. Projekt wstępny<br />

11661 był gotów już na początku 1985,<br />

a pod koniec tego roku – 11660. Na<br />

początku następnego zakończono projekt<br />

techniczny 11661, zaś kilka miesięcy<br />

później, na bazie wersji eksportowej,<br />

wykonano wstępny projekt uzupełniający,<br />

biorący pod uwagę specyfikę PSKR<br />

(11662). Wówczas pojawił się też wymóg<br />

3<br />

SKR – storożewoj korabl – dozorowiec, jednostka<br />

nawodna II rangi.<br />

4<br />

Pogranicznyj storożewoj korabl – okręt ochrony<br />

pogranicza. Użytkownikiem PSKR-ów w tamtych<br />

latach były Wojska Pogranicza KGB (Komitetu Bezpieczeństwa<br />

Państwowego) ZSRS.<br />

MORZE<br />

maj <strong>2017</strong><br />

9


Wojciech Zawadzki<br />

Strażnicy cieśnin<br />

Zimna wojna<br />

Duńskie kutry<br />

torpedowe 1947-1990<br />

Specyfika morza zamkniętego, takiego<br />

jak np. Bałtyk sprawia, że w czasie<br />

konfliktu zbrojnego państwa mające<br />

do niego dostęp mogą bardzo łatwo<br />

zostać odcięte od szlaków żeglugowych<br />

otwartych w czasie pokoju.<br />

Dla bałtyckich flot Układu Warszawskiego<br />

(UW) w przygotowaniach do<br />

ewentualnej wojny z NATO najważniejszym<br />

zadaniem ofensywnym w planach<br />

III wojny światowej było wyjście z izolacji,<br />

czyli przeniesienie działań wojennych<br />

na <strong>Morze</strong> Północne i Atlantyk. W opinii<br />

radzieckich strategów, podobnie jak<br />

w czasie poprzedniego światowego<br />

konfliktu akweny te miały bowiem służyć<br />

jako najważniejszy szlak przerzutowy<br />

amerykańskich wojsk i wszelkiego<br />

zaopatrzenia do walczącej Europy. Na<br />

szczęście nie przekonamy się już, jak wyglądałoby<br />

starcie flot NATO i UW w walce<br />

o opanowanie wyjścia z Bałtyku.<br />

O panowanie w cieśninach<br />

Oba przeciwstawne sobie bloki polityczno-militarne<br />

przygotowywały różne<br />

scenariusze, szykowały do nich wiele sił<br />

i środków. Lata 50. były okresem mozolnego<br />

odbudowywania potencjałów.<br />

Zagrożenie od strony morza stwarzane<br />

przez WMF ZSRR czy naszą MW było<br />

w tym czasie raczej znikome. Swoją oceaniczną<br />

flotę Związek Radziecki będzie<br />

dopiero budował, Volksmarine powstała<br />

formalnie – w pewnym uproszczeniu<br />

jeśli idzie o nazwę (pierwotnie jako Siły<br />

Morskie, Seestreitkräfte) i czas – równolegle<br />

z Bundesmarine, czyli w 1956 r.,<br />

a Polska do 1955, poza wyjątkami liczonymi<br />

na palcach jednej ręki, praktycznie nie<br />

miała sił zdolnych do operowania poza<br />

Zatoką Gdańską. Ofensywne zamiary<br />

bałtyckich flot UW rozwijane były dopiero<br />

od początku następnej dekady wraz<br />

z ogólną koncepcją wojny ofensywnej<br />

polegającej na jak najszybszym dotarciu<br />

przez Niemcy do wybrzeży Morza<br />

Północnego i Atlantyku. W tych planach<br />

opanowanie rejonu Cieśnin Duńskich<br />

miało być jednym z pierwszych zadań<br />

dla nacierających od wschodu wojsk. To<br />

opanowanie miało się dokonać poprzez<br />

desant z morza i powietrza na wybrane<br />

punkty duńskiego wybrzeża i po opanowaniu<br />

strategicznych rejonów czekanie<br />

na połączenie się z wojskami idącymi<br />

lądem wzdłuż morza. Aby można było<br />

tego dokonać potrzebne było zdobycie<br />

panowania na morzu i w powietrzu.<br />

Wiadomo było, że Dania samodzielnie<br />

nie będzie w stanie oprzeć się agresji.<br />

Niezbędna będzie pomoc sąsiadów<br />

oraz sojuszników z NATO. Najwięcej zależałoby<br />

oczywiście od Bundesmarine,<br />

która błyskawicznie od 1956 r. zbudowała<br />

swój potencjał bojowy, będący<br />

zbieraniną okrętów starszych i nowych,<br />

większych do operowania na wodach<br />

oceanicznych i mniejszych zdolnych<br />

do prowadzenia działań na Bałtyku<br />

i w Cieśninach Duńskich. W latach 1958-<br />

-1960 otrzymała z US Navy i Royal Navy<br />

6 niszczycieli 1 i 7 eskortowców wojennej<br />

budowy, w latach 1964-1968 wcieliła do<br />

służby nowo zbudowane 4 niszczyciele<br />

typu 101 (Hamburg) i 6 eskortowców<br />

typu 120 (Köln). W 1962 r. uruchomiona<br />

została produkcja małych okrętów<br />

podwodnych. W latach 1957-1963 pojawiło<br />

się także łącznie 40 kutrów torpedowych.<br />

Stanowiły one wyposażenie<br />

czterech eskadr, które zostały rozlokowane<br />

w portach bałtyckich (Flensburg,<br />

Neustadt in Holstein i Kilonia) oraz nad<br />

<strong>Morze</strong>m Północnym (Wilhelmshaven). Ta<br />

ostatnia w 1970 r. również została przeniesiona<br />

na Bałtyk, do portu w Olpenitz,<br />

u ujścia rzeki Schlei. Wraz z siłami przeciwminowymi,<br />

korwetami ZOP, małymi<br />

U-Bootami i lotnictwem morskim stanowiły<br />

one trzon sił NATO przeznaczonych<br />

do obrony wód łączących Bałtyk z <strong>Morze</strong>m<br />

Północnym. Ponieważ morski teatr<br />

działań wojennych miał mieć charakter<br />

pomocniczy w stosunku do operacji lądowych,<br />

działania operacyjne okrętów<br />

były uzależnione od sytuacji na froncie<br />

przebiegającym w Niemczech.<br />

W przypadku prowadzenia działań<br />

obronnych oczywiście najważniejszym<br />

zadaniem było zablokowanie trzech<br />

bałtyckich flot UW i uniemożliwienie im<br />

1<br />

Pisał o nich ten sam Autor w „Morzu” 2/<strong>2017</strong>.<br />

Kuter torpedowy Glenten typu Falken. Były<br />

to jednostki zaprojektowane w Danii na bazie<br />

niemieckich S-Bootów. Zmodyfikowano<br />

głównie pokładówkę i dodano drugą<br />

parę wyrzutni torped.<br />

Fot. Søværnets<br />

MORZE<br />

maj <strong>2017</strong><br />

19


Podróże, muzea, wraki<br />

Niszczyciel Mölders<br />

i okręt przeciwminowy Weilheim.<br />

Tomasz Grotnik<br />

Niemieckie Muzeum Morskie<br />

w Wilhelmshaven<br />

Deutsche Marinemuseum w Wilhelmshaven<br />

nie jest największą tego<br />

typu placówką w Niemczech. Ma<br />

jednak przewagę nad innymi. Dają ją<br />

prawdziwe okręty i liczne eksponaty<br />

wielkogabarytowe. Także historyczna<br />

lokalizacja w bliskości głównej bazy<br />

niemieckiej marynarki wojennej nad<br />

<strong>Morze</strong>m Północnym zwiększa atrakcyjność<br />

placówki.<br />

Z punktu widzenia polskiego shiplovera<br />

położenie Wilhelmshaven ma<br />

niestety poważną wadę – jest mocno<br />

oddalone od naszej zachodniej granicy<br />

i mimo połączenia autostradowego,<br />

trzeba przygotować się na wielogodzinną<br />

podróż. Warto jednak ją odbyć, by na<br />

miejscu łatwo zapomnieć o jej trudach,<br />

widząc już z daleka pierwsze eksponaty.<br />

Muzeum jest młodą placówką prywatną.<br />

Pierwsze kroki zamierzające do<br />

jej powstania w mieście nierozerwalnie<br />

związanym z historią niemieckiej floty<br />

podjęły władze Wilhelmshaven w 1986 r.<br />

W ich następstwie, dwa lata później<br />

powstało stowarzyszenie Förderverein<br />

Deutsches Marinemuseum eV. Jednak<br />

próby znalezienia lokalizacji dla muzeum<br />

oraz wsparcia finansowego idei,<br />

sprawiły że wysiłki te pozostały bezowocne.<br />

Z tego powodu stowarzyszenie<br />

przejęło inicjatywę. W 1998 r. udało<br />

się otworzyć placówkę. Jej siedzibą stał<br />

się budynek warsztatów torpedowych<br />

historycznej stoczni Kaiserliche Werft,<br />

powstały w 1888 r. i znajdujący się<br />

w części miasta zwanej Südstrand (Plaża<br />

Południowa, obecnie atrakcja turystyczna<br />

z licznymi kawiarniami i promenadą<br />

nad <strong>Morze</strong>m Północnym) oraz jego bezpośrednia<br />

okolica o powierzchni około<br />

3000 m 2 . Budynek był używany kolejno<br />

przez Kaiserliche Marine, Kriegsmarine<br />

i Bundesmarine. Dziś można tam oglądać<br />

artefakty obrazujące służbę w tych<br />

następujących po sobie etapach istnienia<br />

niemieckiej floty, trzeba jednak jasno<br />

powiedzieć, że najwięcej z nich obejmuje<br />

okres po II wojnie światowej, czyli czasy<br />

Bundesmarine, co zresztą jest czasem<br />

jest powodem krytyki zarządzających.<br />

Wciąż najostrożniej Niemcy podchodzą<br />

do lat istnienia Kriegsmarine, choć<br />

i z tamtego okresu zachowano ciekawe<br />

eksponaty. Mottem muzeum są „Ludzie<br />

– czasy – okręty”.<br />

Placówka nie korzysta z dotacji publicznych.<br />

Utrzymuje się ze składek stowarzyszenia<br />

i prywatnych sponsorów oraz<br />

bieżącej działalności – rocznie odwiedza<br />

ją około 100 tys. gości. Może to wydawać<br />

się niezwykłe z polskiego punktu<br />

widzenia. W naszym kraju zapewne<br />

nie przetrwałaby podobna, z licznymi<br />

okrętami i dużymi eksponatami, która<br />

nie korzystałaby z pomocy budżetu<br />

ministerialnego.<br />

Ze względu na ograniczoną wielkość<br />

budynku, mimo jego rozbudowy<br />

w 2008 r., muzeum – podobnie jak zbliżone<br />

mu instytucje – nie jest w stanie<br />

zaprezentować całości swoich zbiorów,<br />

a tylko ich część tworzoną przez „jedynie”<br />

600 eksponatów. Dlatego, oprócz<br />

wystaw stałych, przygotowywane są<br />

Model drednota Ostfriesland typu Helgoland, uczestnika bitwy jutlandzkiej oraz godło z jego dziobu.<br />

30 maj <strong>2017</strong> MORZE


Polska Marynarka Wojenna<br />

Marek Twardowski<br />

ORP Grom<br />

– plany i realizacja<br />

Oprócz 80-lecia podniesienia bandery,<br />

4 maja mija kolejna rocznica zatopienia<br />

ORP Grom. Była to pierwsza<br />

tak poważna strata Polskiej Marynarki<br />

Wojennej w akcjach na Zachodzie,<br />

a okoliczności utraty tego pięknego<br />

okrętu rozpatrywane są do dziś. Dodatkowym<br />

bodźcem do tych rozważań<br />

są badania przeprowadzone w 2010 r.<br />

przez polskich nurków z Bałtyckiego<br />

Towarzystwa Nurkowego na wraku<br />

i sporządzona wówczas dokumentacja.<br />

Ale w niniejszym artykule zajmiemy się<br />

początkami Groma i spróbujemy pokazać<br />

niektóre wersje modyfikacji dokumentacji<br />

ofertowej, które doprowadziły<br />

do powstania tych okrętów w ostatecznej<br />

konfiguracji.<br />

Jak powszechnie (wśród zainteresowanych)<br />

wiadomo, przed budową<br />

najsłynniejszej chyba pary polskich niszczycieli<br />

– Groma i Błyskawicy – rozpisano<br />

trzy przetargi. Dwa pierwsze (francuski<br />

i szwedzki) nie przyniosły rozstrzygnięcia,<br />

a zainteresowanych nimi Czytelników<br />

odsyłamy do artykułu autora „Poszukując<br />

nowych niszczycieli” (Morza,<br />

Statki i Okręty 4/2000) oraz do publikacji<br />

wydawnictwa AJ-Press „Niszczyciele<br />

typu „Grom”, cz. 1”, Gdańsk 2002.<br />

Trzeci przetarg, najważniejszy, ogłoszono<br />

w lipcu 1934 r. Zaproszono do<br />

niego stocznie brytyjskie: Thornycroft,<br />

Cammell Laird, Hawthorn Leslie, Swan<br />

Hunter, Vickers-Armstrongs oraz Yarrow.<br />

Nieco później, bo 2 sierpnia 1934 r., list<br />

ofertowy i warunki techniczne wydano<br />

również przedstawicielowi stoczni John<br />

Samuel White w Cowes.<br />

Brytyjskie stocznie w tym czasie były<br />

głównym dostawcą niszczycieli na eksport.<br />

W latach 1921-1939 przekazały 7<br />

krajom Europy i Ameryki Południowej 25<br />

okrętów tej klasy; dalszych 45 zbudowano<br />

w miejscowych stoczniach według<br />

brytyjskich projektów lub przy pomocy<br />

Anglików. Na niszczycielach projektowanych<br />

przez Brytyjczyków (lub z ich pomocą)<br />

pływali marynarze Grecji, Hiszpanii,<br />

Holandii, Jugosławii, Polski, Portugalii, Rumunii<br />

i Turcji oraz Argentyny, Brazylii i Chile.<br />

Drugie w tym zestawieniu Włochy mogły<br />

pochwalić się 10 niszczycielami zbudowanymi<br />

dla Rumunii, Grecji i Turcji, zaś Francja<br />

wyeksportowała tylko 3 niszczyciele – do<br />

Polski i Jugosławii (plus 2 licencyjne).<br />

Brytyjczycy ochoczo odpowiedzieli na<br />

polskie zapytania. Obecnie bliżej znamy<br />

dwa projekty powstałe w odpowiedzi<br />

na przetarg, zaproponowane przez<br />

stocznie Thornycroft i Swan Hunter; ich<br />

rysunki zaprezentowano we wspomnianej<br />

wcześniej publikacji AJ-Press. Oba<br />

przedstawiają okręty o klasycznym kadłubie<br />

niszczyciela, z podniesioną dziobówką<br />

i ze stosunkowo niską sylwetką.<br />

Na dziobie umieszczono jedno stanowisko<br />

artyleryjskiego z dwiema armatami<br />

kal. 120 mm, a na rufie – dwa takie<br />

same stanowiska, zgodnie z „Warunkami<br />

technicznymi dla projektu kontrtorpedowców”<br />

wydanymi przez Kierownictwo<br />

Marynarki Wojennej (dalej - KMW)<br />

w styczniu 1934 r. Oba projekty przedstawiają<br />

też okręty dwukominowe.<br />

Komisja Przetargowa na posiedzeniu<br />

4 września 1934 r. wybrała ofertę brytyjskiej<br />

stoczni John Thornycroft Co. Ltd.<br />

w Southampton, jednak jej cena okazała<br />

się zbyt wysoka. Wobec powyższego,<br />

w grudniu 1934 r. podjęto rozmowy ze<br />

stocznią J. S. White. Na życzenie strony<br />

polskiej stocznia dokonała w projekcie<br />

szereg zmian, a w styczniu 1935 r. główny<br />

projektant stoczni White, p. H. Carey,<br />

przybył do Gdyni i tam obejrzał Wichra<br />

i Burzę. Przedstawiono mu polskie opinie<br />

zebrane po kilku latach eksploatacji tych<br />

okrętów i zasugerowano zmiany, które<br />

polska strona uznała za konieczne.<br />

Niestety, nie znamy na razie dokładnego<br />

wyglądu projektu przedstawionego<br />

przez stocznię J. S. White. Możemy jednak<br />

mieć o nich pewne wyobrażenie,<br />

posługując się szkicami znajdującymi<br />

się w dokumentacji Polskich Zakładów<br />

Optycznych. PZO projektowały (a później<br />

wykonały) zespoły przyrządów kierowania<br />

ogniem dla okrętowej artylerii<br />

i wyrzutni torped dla Groma i Błyskawicy<br />

oraz najwyraźniej na bieżąco były informowane<br />

o zmianach w projekcie, proponowanych<br />

najpewniej przez KMW.<br />

Pierwszy szkic, datowany na 21 grudnia<br />

1934 r., przedstawia prawdopodobnie<br />

okręt bliski oryginalnemu projektowi<br />

White’a. Była to jednostka dwukominowa,<br />

uzbrojona zgodnie z „Warunkami<br />

technicznymi” w 6 dział 120 mm (2 na<br />

dziobie i 4 na rufie) oraz 6 wyrzutni torped.<br />

Na uwagę zwraca stosunkowo silne<br />

uzbrojenie przeciwlotnicze złożone z 2<br />

dział (najpewniej 40 mm) umieszczo-<br />

ORP Grom na gdyńskiej redzie.<br />

34 maj <strong>2017</strong> MORZE


Polska Marynarka Wojenna<br />

Lech Trawicki<br />

wstałą przed przybyciem Bekenów do<br />

Cowes są zdjęcia torpedowca Torpedo<br />

Boat 59 z 1886 r. oraz jachtu Spinx z 1884 r.<br />

Jachty zmagające się w regatach pod<br />

pełnymi żaglami, stały się najbardziej<br />

rozpoznawalnymi fotografiami utrwalanymi<br />

przez trzy pokolenia Bekenów.<br />

Frank Beken był autorem najsłynniejszych<br />

fotografii z regat majestatycznych<br />

jachtów walczących o trofeum Cup of<br />

America. Do legendy przeszły jego fotografie<br />

ponad 30-metrowych jachtów<br />

klasy „J”. Oprócz jachtów Frank dokumentował<br />

okręty i statki różnych bander<br />

przepływające w pobliżu wyspy Wight<br />

oraz m.in. początki lotnictwa morskiego<br />

i samoloty budowane w lokalnych zakładach<br />

lotniczych. Wśród zdjęć Franka<br />

Bekena można m.in. znaleźć dwie fotografie<br />

legendarnego Titanica. Tradycje<br />

rodzinne w fotografii morskiej kontynuował<br />

drugi syn Franka – Keith Beken (1914-<br />

-2007) oraz jego wnuk Kenneth (ur. 1951)<br />

– obecny właściciel Beken of Cowes.<br />

W 1992 r. do firmy dołączył fotograf<br />

i fotoedytor Peter Mumford. Do 1970 r.<br />

odbitki, przeważnie formatu 12x10”, syg-<br />

Polskie niszczyciele<br />

na szklanych negatywach Beken & Son<br />

80 lat temu, 7 maja 1937 r., wykonano<br />

fotografię idącego z maksymalną<br />

prędkością ORP Grom. Zdjęcie znane<br />

z druków reklamowych stoczni J. Samuel<br />

White & Co. Ltd oraz przedwojennych<br />

i wojennych roczników „Jane’s<br />

Fighting Ships”. 78 lat później sześć<br />

oryginalnych negatywów z prób polskiego<br />

niszczyciela trafiło do Muzeum<br />

Marynarki Wojennej w Gdyni. 6 maja<br />

2015 r. zbiory polskich muzealników<br />

wzbogaciły się łącznie o 11 unikatowych<br />

szklanych negatywów zakupionych<br />

od Kennetha Bekena, właściciela<br />

firmy Beken of Cowes specjalizującej<br />

się od połowy lat 80. XIX w. w fotografii<br />

marynistycznej.<br />

W bieżącym roku przypada kilka rocznic<br />

związanych z Gromem i Błyskawicą,<br />

zbudowanymi w stoczni J. Samuel White<br />

& Co w Cowes na wyspie Wight. Dla ORP<br />

Grom to: 4 maja – 77. rocznica zatopienia<br />

ORP Grom w fiordzie Rombaken pod<br />

Narwikiem oraz 11 maja – 80. rocznica<br />

podniesienia polskiej bandery. Dla ORP<br />

Błyskawica zaś: noc z 4 na 5 maja – 75.<br />

rocznica obrony Cowes przez marynarzy<br />

z ORP Błyskawica przed nalotem niemieckiego<br />

lotnictwa, 4 lipca – 70. rocznica<br />

powrotu okrętu z Wielkiej Brytanii do<br />

Gdyni i wreszcie 25 listopada 80. rocznica<br />

wejścia do służby ORP Błyskawica.<br />

W okazji rocznic prezentujemy kolekcję<br />

negatywów związanych z historią obu<br />

okrętów, a wykonanych przez firmę<br />

Beken & Son z Cowes.<br />

W maju 2015 r. do zbiorów Muzeum<br />

Marynarki Wojennej (MMW) pozyskano<br />

11 szklanych negatywów wykonanych<br />

pomiędzy 3 czerwca 1936 a 11 lipca<br />

1945 r. o numerach katalogowych zawierających<br />

się pomiędzy 20486 a 25840.<br />

Dziesięć negatywów wykonano na żelatynowych<br />

płytach szklanych formatu<br />

16,4x21,5 cm (6,5x8,5”). Jeden negatyw,<br />

przedstawiający wodowanie ORP Błyskawica,<br />

wykonano na płycie nieco mniejszego<br />

formatu – 12x16,4 cm (4¾x6,5”).<br />

Negatywy zakupiono w firmie Beken of<br />

Cowes, której tradycje sięgają 1888 r., kiedy<br />

to Alfred Edward Beken (1855-1915),<br />

pochodzący z Canterbury w Kent nabył<br />

aptekę w porcie Cowes, słynnym od<br />

1826 r. ze swoich międzynarodowych regat<br />

żeglarskich przeprowadzanych podczas<br />

Cowes Week. W 1851 r. na wyspie<br />

zorganizowano pierwsze regaty, znane<br />

obecnie jako Regaty o Puchar Ameryki –<br />

America’s Cup. Nic dziwnego, że Edward<br />

Beken i jego syn Frank Beken (1880-1970)<br />

postanowili dokumentować biorące<br />

udział w regatach majestatyczne jachty,<br />

których załogi zaopatrywały się w medykamenty<br />

w aptece Bekena. Początkowo<br />

ojciec i syn w swojej pracy używali<br />

standardowych wielkoformatowych<br />

aparatów z epoki. W wyniku zgromadzonych<br />

doświadczeń, w 1913 r. Frank<br />

Beken skonstruował kamerę fotograficzną<br />

przystosowaną do pracy na morzu<br />

i fotografowania z małych jednostek<br />

pływających. Była to drewniana skrzynka<br />

z obiektywem o ogniskowej 250 mm<br />

firmy Ross i specjalnym wizjerem do<br />

celowania, w której naświetlano szklane<br />

klisze formatu 6,5x8,5”. Migawka była<br />

wyzwalana pneumatycznie ustami fotografa<br />

za pomocą wężyka, co pozwalało<br />

na stabilne kadrowanie aparatem trzymanym<br />

oburącz za solidne uchwyty.<br />

W tym samym 1913 r. Frank Beken zakupił<br />

prawa majątkowe i kolekcję negatywów<br />

Alfeda Westa (1857-1937) z pobliskiego<br />

Gosport, w tej kolekcji znajduje się<br />

słynne zdjęcie pierwszej jednostki z parowym<br />

napędem turbinowym Turbinia<br />

z 1897 r. Prawdopodobnie skupowano<br />

negatywy od innych autorów, stąd<br />

w dzisiejszej ofercie reprodukcji firmy<br />

Beken of Cowes można znaleźć fotografię<br />

fregaty pancernej HMS Minotaur<br />

z 1865 r. Inną oferowaną fotografią po-<br />

42 maj <strong>2017</strong> MORZE


II wojna światowa<br />

Tadeusz Kasperski<br />

Bitwa<br />

w zatoce Kula<br />

W trakcie wojennych zmagań na Pacyfiku<br />

o archipelag Salomona w nocy<br />

z 5 na 6 lipca 1943 r. doszło do bitwy<br />

w zatoce Kula, pomiędzy wyspami Kolombangara<br />

a Nowa Georgia, w której<br />

amerykański zespół Task Group 36.1,<br />

dowodzony przez kadm. Waldena<br />

L. Ainswortha, walczył z silną grupą<br />

japońskich niszczycieli pod dowództwem<br />

kadm. Teruo Akiyamy. W starciu<br />

nocnym taktyczne zwycięstwo mieli<br />

odnieść Japończycy, a złożyło się na to<br />

kilka przyczyn.<br />

Amerykanie już w okresie licznych<br />

starć morskich wokół wyspy Guadalcanal<br />

1 w 1942 r. przekonali się boleśnie, jak<br />

ryzykowna była nocna walka z zespołami<br />

japońskich niszczycieli, dostarczających<br />

cesarskim garnizonom zaopatrzenie<br />

i nazywanych przez Amerykanów<br />

(zarówno z podziwem, jak i ironią) „Tokyo<br />

Expressami”. Załogi japońskich okrętów<br />

szkolono intensywnie jeszcze przed<br />

wojną w walkach nocnych, w których<br />

kładziono nacisk na ataki torpedowe,<br />

zwłaszcza z użyciem torped typu 93<br />

kal. 610 mm, nazywanych „długimi lancami”.<br />

Owe japońskie torpedy słynęły<br />

z trzech zalet: dużego zasięgu 2 , głowicy<br />

zawierającej niemal pół tony materiału<br />

wybuchowego (490 kg) i bardzo małej<br />

zawodności. Tymczasem po stronie<br />

amerykańskiej, w działaniach zwłaszcza<br />

niszczycieli, wciąż zawodziły dwie rzeczy<br />

– taktyka i torpedy. Te drugie sprawiały<br />

najwięcej kłopotu, z powodu wad zapalników,<br />

co także odbijało się na działaniach<br />

okrętów podwodnych. Problemy<br />

te zaczęto likwidować na większą skalę<br />

od drugiej połowy 1943 r., ale do tego<br />

momentu Japończycy w wykorzystywaniu<br />

broni torpedowej przez jednostki<br />

nawodne mieli podczas nocnych bitew<br />

1<br />

Ostatecznie zdobytej przez Amerykanów 8<br />

lutego 1943 r., po wcześniejszej ewakuacji japońskiego<br />

garnizonu.<br />

2<br />

Pokonywały dystans do 40 km, a ponad 20 km<br />

z maksymalną prędkością 49 w.<br />

zdecydowaną przewagę i potrafili zadawać<br />

porażki siłom przeciwnika z pozoru<br />

silniejszym.<br />

Najboleśniej Amerykanie odczuli to<br />

w bitwie koło przylądka Tassafaronga<br />

29 listopada 1942 r. Siły kadm. Carletona<br />

Wrighta liczyły 4 krążowniki ciężkie<br />

(Minneapolis, New Orleans, Northampton<br />

i Pensacola), krążownik lekki Honolulu<br />

i 6 niszczycieli (Lamson, Lardner, Drayton,<br />

Fletcher, Maury i Perkins). Wydawało się,<br />

że taki zespół łatwo pokona zbliżające<br />

się ugrupowanie 8 niszczycieli japońskich<br />

dowodzonych przez kadm. Raizō<br />

Tanakę 3 . Mimo że japońska formacja<br />

wcześniej została zlokalizowana na radarach<br />

amerykańskich jednostek, zbyt<br />

długo zwlekano z atakiem torpedowym<br />

niszczycieli, a ogień z krążowników otwarto<br />

zaraz po wystrzeleniu torped. To<br />

dało Japończykom czas na uniknięcie<br />

torped, a od ognia ciężkiej artylerii Amerykanów<br />

zatonął tylko niszczyciel Takanami,<br />

choć swoje torpedy zdołał jeszcze<br />

wystrzelić. Kontra torpedowa pozostałej<br />

siódemki japońskich niszczycieli zmieniła<br />

całkowicie obraz bitwy; wszystkie<br />

amerykańskie krążowniki ciężkie otrzymały<br />

trafienia, po których Northampton<br />

zatonął, a pozostałe krążowniki zostały<br />

wyeliminowane z walki na rok.<br />

Godne uwagi, że Japończycy w tym<br />

starciu nie mieli takiego atutu, jakim była<br />

radiolokacja po stronie amerykańskiej.<br />

U Amerykanów zawiodła taktyka,<br />

u Japończyków zaś triumfowały nawyki<br />

wypracowane przez długie lata szkoleń.<br />

Jedną z umiejętności, którą potrafili zaskakiwać<br />

w nocnej walce, było szybsze przeładowanie<br />

wyrzutni torpedowych, dzięki<br />

zastosowaniu specjalnego wózka na szynach,<br />

transportującego te pociski. Amerykanom<br />

często się zdawało, że atakuje ich<br />

kolejny zespół japońskich okrętów, a nie<br />

ten sam, bo długo nie wierzyli, że wyrzutnie<br />

można tak szybko przeładować 4 .<br />

3<br />

Niszczyciele Takanami, Naganami, Makinami,<br />

Ōyashio, Kuroshio, Kagerō, Kawakaze i Suzukaze.<br />

4<br />

Normalnie taka czynność trwała dwadzieścia<br />

Jednak amerykańscy dowódcy nie<br />

powinni być nadmiernie pewni siebie<br />

w jeszcze jednej kwestii. Radary coraz<br />

lepszych modeli teoretycznie dawały im<br />

na okrętach przewagę nad japońskimi<br />

środkami optycznymi – tak było w 1942<br />

i początku 1943 r. Należało się jednak<br />

z tym liczyć, że japońskie okręty zaczną<br />

otrzymywać także coraz lepsze zestawy<br />

sprzętu radarowego i Amerykanie będą<br />

stopniowo tracili atut, jakim było wykrywanie<br />

wroga spoza zasięgu optyki. Nie<br />

wiadomo było, gdzie i kiedy Japończycy<br />

zaczną wykorzystywać skuteczniej radar<br />

w bitwie morskiej, a nawet jeden lepiej<br />

wyposażony okręt w całym zespole japońskim<br />

mógł narobić niemało kłopotu,<br />

ostrzegając pozostałe jednostki własne<br />

przed wykrytym przeciwnikiem…<br />

Amerykańska ofensywa<br />

na Wyspach Salomona<br />

Latem 1943 r. rozpoczęto ofensywę<br />

w środkowej części archipelagu Salomona,<br />

wysadzając desant na wyspie Rendova<br />

(naprzeciw Nowej Georgii) 30 czerwca.<br />

Atak na lotnisko Munda na tej wyspie<br />

zaplanowano na 5 lipca. Sposób desantowania<br />

wojska nie był w tym wypadku<br />

chyba najlepszy, ponieważ nie zdecydowano<br />

się atak frontalny na lotnisko przy<br />

wsparciu zmasowanego ognia artylerii<br />

okrętowej, lecz wysadzono żołnierzy<br />

o kilka mil od lotniska, skąd musieli się<br />

oni przedzierać przez gęstą dżunglę<br />

i zdradliwe bagna. Chyba zamiar zdobycia<br />

lotniska w jak najlepszym stanie zdecydował<br />

o sposobie realizowania tego<br />

zadania.<br />

By odciąć ewentualne posiłki japońskie<br />

z bazy Vila na południowo-wschodnim<br />

wybrzeżu Kolombangary, nocą z 4 na 5<br />

lipca wysadzono w rejonie Kotwicowiska<br />

Ryżowego silny desant (2600 żołnierzy<br />

przewieziony na miejsce przez szybkie<br />

transportowce – ex-„gładkopokładowce”<br />

pozbawione dwóch z czterech kominów<br />

– Dent, Talbot, Waters, Kilty, Crosby,<br />

McKean i Schley), dowodzony przez płk.<br />

H. Liversedge’a. Operację desantowania<br />

ubezpieczały niszczyciele Gwin, Radford,<br />

McCalla, Ralph Talbot i Woodworth.<br />

Wsparcie gwarantowały im dodatkowo<br />

siły główne kadm. Ainswortha (krążowniki<br />

lekkie Honolulu, Helena i St. Louis<br />

w asyście niszczycieli Nicholas, Strong,<br />

kilka minut, choć Z. Flisowski, „Burza nad Pacyfikiem”,<br />

t. 2, Poznań 1989, s. 55 twierdził, że w bitwie<br />

pod Kolombangarą 12-13 lipca 1943 r. Japończycy<br />

zmniejszyli ten czas do rekordowego wyniku –<br />

przeładowali wyrzutnie w 18 minut!<br />

Krążowniki St. Louis, Helena i Honolulu<br />

na zdjęciu z 1943 r.<br />

Fot. NHHC<br />

48 maj <strong>2017</strong> MORZE


II wojna światowa<br />

1 maja 1942 r., Seydisfiord (Islandia). To zdjęcie<br />

brytyjskiego pancernika King George V zostało<br />

wykonane krótko po tym, jak staranował on<br />

niszczyciel Punjabi.<br />

Wojciech Holicki<br />

Od Duchess do LCT-427<br />

W latach II wojny światowej wielu<br />

okrętom Royal Navy przydarzyło się<br />

zderzenie z inną jednostką pływającą.<br />

„Stłuczki” odnotowywano niemal<br />

codziennie, kolizje oznaczające<br />

dłuższe remonty nie były rzadkością.<br />

Największego pecha miały jednostki<br />

staranowane przez dużo większe<br />

– ich zatonięcie oznaczało zwykle<br />

poważne straty w ludziach. Kilka<br />

„maluchów”, w tym dwa niszczyciele,<br />

posłały niechcący na dno brytyjskie<br />

pancerniki.<br />

Barham, jeden z pięciu superdrednotów<br />

typu Queen Elizabeth, wszedł do<br />

służby w październiku 1915 r. Podczas bitwy<br />

jutlandzkiej był jednym z najcelniej<br />

strzelających pancerników Grand Fleet,<br />

sam został trafiony przez 6 ciężkich pocisków,<br />

jednak nie odniósł poważniejszych<br />

uszkodzeń. W okresie międzywojennym<br />

służył na Atlantyku i Morzu Śródziemnym,<br />

w pierwszej połowie lat 30. XX w.<br />

przeszedł gruntowny remont, połączony<br />

z modernizacją - opuszczając stocznię<br />

w Portsmouth miał m.in. „bąble” przeciwtorpedowe,<br />

połączone w jeden kominy,<br />

trójnożny maszt rufowy, większe<br />

nadbudówki na rufie i nieco ulepszone<br />

opancerzenie poziome. Dostał też<br />

działka polot. i katapultę lotniczą na<br />

wieży „X”. Na tym się niemal skończyło,<br />

późniejsze zmiany były niewielkie<br />

w porównaniu z tymi, jakie przeszły<br />

Warspite, Queen Elizabeth i Valiant.<br />

W rezultacie, tak jak uzupełniająca piątkę<br />

Malaya, miał sporo mniejszą wartość<br />

bojową niż „siostry”.<br />

We wrześniu 1939 r. Barham należał<br />

do Floty Śródziemnomorskiej. 1 grudnia,<br />

po decyzji Admiralicji o przebazowaniu<br />

go do Gibraltaru, opuścił Aleksandrię<br />

wraz z niszczycielami Dainty i Defender,<br />

które w pobliżu Malty zluzowały Duncan<br />

i Duchess. Ponieważ jednak naczelne<br />

dowództwo Royal Navy postanowiło,<br />

że zastąpi w Home Fleet Nelsona 1 , przebywał<br />

w nowej bazie bardzo krótko – już<br />

6 grudnia wyruszył w rejs do ujścia rzeki<br />

Clyde, trasą przez wody na zachód od Irlandii.<br />

Eskortę zapewniały mu ponownie<br />

Duncan i Duchess.<br />

Fatalny manewr<br />

Niszczyciele typu D, towarzyszące Barhamowi,<br />

weszły do służby na początku<br />

1933 r. i zostały przydzielone do 1. Flotylli<br />

Niszczycieli we Flocie Śródziemnomorskiej<br />

(Duncana zbudowano z myślą<br />

o pełnieniu funkcji jej lidera). Dwa lata<br />

później, mając za sobą także krótki okres<br />

służby na Morzu Czerwonym i w Zatoce<br />

Perskiej, zaczęły bazować w Hongkongu<br />

(China Station, 8. Flotylla Niszczycieli). Od<br />

września do listopada 1935 r., w związku<br />

z kryzysem abisyńskim, operowały<br />

ponownie na Morzu Czerwonym. Po<br />

powrocie do Chin przydarzyło im się<br />

kilka kolizji, ostatnia miała miejsce 2<br />

września 1937 r. w Hongkongu – podczas<br />

tajfunu pchany przez wiatr, wlokący<br />

kotwicę statek uderzył w rufę Duchess.<br />

Usuwanie uszkodzeń trwało do połowy<br />

października.<br />

Wiosną 1939 r. 8. Flotylla Niszczycieli<br />

otrzymała nowy numer, 21. W sierpniu,<br />

wobec coraz bardziej prawdopodobne-<br />

1<br />

Pancernik ten został 4 grudnia poważnie uszkodzony<br />

przez wybuch miny magnetycznej, jednej<br />

z tych jakie pod Loch Ewe postawił U 31.<br />

go wybuchu wojny, Admiralicja zdecydowała<br />

o przebazowaniu jej na Maltę.<br />

Duchess dotarł tam 12 października. Tak<br />

jak reszta okrętów flotylli był w kiepskim<br />

stanie technicznym i przed rozpoczęciem<br />

służby na Morzu Śródziemnym<br />

musiał przejść remont.<br />

Rejs z Cieśniny Gibraltarskiej przebiegał<br />

bez problemów. 11 grudnia, w rejonie<br />

na północny zachód od Irlandii, do pary<br />

niszczycieli dołączyły 3 kolejne: najpierw<br />

Exmouth (lider 12. Flotylli Niszczycieli)<br />

i Eclipse, a potem jeszcze Echo. Przyjęty został<br />

wówczas nowy szyk – okręty eskorty<br />

utworzyły poprzedzający pancernik wachlarz,<br />

przy czym Duncan zajął pozycję<br />

jakąś milę przed dziobem, a Duchess<br />

w prawej ćwiartce dziobowej Barhama.<br />

Płynąc na południowy wschód, w pierwszych<br />

godzinach 12 grudnia formacja<br />

weszła na wody Kanału Północnego,<br />

czyli cieśniny łączącej Atlantyk z <strong>Morze</strong>m<br />

Irlandzkim. Niedługo po 04:00 miała pokonać<br />

najwęższą jej część, między przylądkami<br />

Mull of Kintyre w Szkocji i Torr w Ulsterze,<br />

co oznaczało kolejną zmianę kursu.<br />

Ponieważ jednostkom eskorty z oczywistego<br />

względu brakowało zgrania,<br />

a noc zapowiadała się na bardzo ciemną,<br />

dowódca Duncana od zmierzchu towarzyszył<br />

oficerom wachtowym. O 04:37,<br />

gdy formacja znalazło się na północny<br />

zachód od wyspy Rathlin, z Barhama zasygnalizowano<br />

rozkaz zwrotu w prawo.<br />

Porucznik Reginald Whinney, pełniący<br />

wachtę poranną na Duncanie, przeszedł<br />

wówczas na tył mostka i zaczął obserwować<br />

pozostałe okręty przez lornetkę,<br />

zwracając szczególną uwagę na niszczyciele<br />

po lewej, mające do pokonania<br />

większy dystans. W połowie zwrotu<br />

MORZE<br />

maj <strong>2017</strong><br />

55


Epoka pary i pancerza<br />

Adam Fleks<br />

Pancerniki typu<br />

Część 2<br />

Sverige<br />

Artyleria średnia składała się z 8 armat<br />

kal. 152 mm L/50 typu M/12 w 6 pojedynczych<br />

wieżach przyburtowych i jednej<br />

podwójnej (stojącej na pozycji „B”).<br />

Model ten był rozwinięciem dział M/03<br />

zainstalowanych na Oscarze II. Masa<br />

pocisku wynosiła 45,4 kg, zasięg 16 km<br />

przy kącie podniesienia luf 15°. Armaty<br />

kal. 152 mm miały specjalny typ zamka<br />

śrubowego. W działach pojedynczych<br />

wszystkie operacje odbywały się ręcznie,<br />

natomiast w podwójnych wieżach znajdowały<br />

się silniki elektryczne do podnoszenia<br />

dział i ich naprowadzania. Szybkostrzelność<br />

wynosiła zależnie od rodzaju<br />

stanowiska od 4 (wieże podwójne) do<br />

8 wystrzałów na minutę (pojedyncze).<br />

Wieże były wyposażone w peryskopy<br />

oraz dalmierze o bazie optycznej 1 m<br />

jako rezerwę. Ładunek miotający składał<br />

się z 2 części ważących razem 15 kg.<br />

Amunicję stanowiły pociski odłamkowe<br />

oraz półprzeciwpancerne M/14. Od lat<br />

40. stosowano pociski smugowe.<br />

Oprócz tego na uzbrojenie pancernika<br />

składały się: 4 armaty M/12 kal. 75 mm<br />

i 2 armaty plot. M/15 kal. 75 mm. Działa<br />

M/12 i M/15 były identyczne pod względem<br />

konstrukcji, lecz ostatni model<br />

przystosowano do strzelań plot. Podczas<br />

opracowywania planów nie myślano<br />

o potrzebie instalowania artylerii plot.,<br />

jednak doświadczenia toczącej się wojny<br />

sprawiły, że stwierdzono, iż zamiast<br />

6 zaplanowanych dział M/12 kal. 75 mm<br />

na zwykłych podstawach należy zastosować<br />

2 zmodernizowane, o wysokim<br />

kącie podniesienia luf. Była to rzecz jasna<br />

konstrukcja Boforsa o długości lufy L/53,<br />

prędkości początkowej pocisku 810 m/s<br />

i jego masie 6,5 kg. Amunicją były pociski<br />

stalowe M/05 przeciwko celom morskim<br />

oraz odłamkowe M/14 przeciwko<br />

celom powietrznym. Ponadto w uzbrojeniu<br />

okrętu znajdowały się 2 mobilne<br />

działa desantowe kal. 57 mm i 2 karabiny<br />

maszynowe M/14 kal. 6,5 mm, a także<br />

2 burtowe podwodne wyrzutnie M/14<br />

dla torped kal. 457 mm (wg części literatury,<br />

w rzeczywistości 450 mm – przyp.<br />

red.) typu M/14. Uzbrojenie uzupełniały<br />

4 reflektory poruszane ręcznie o średnicy<br />

lustra 90 cm.<br />

Kierowanie ogniem odbywało się przy<br />

użyciu rur głosowych oraz telefonu połączonego<br />

z centralą manewrową. Aparaty<br />

telefoniczne znajdowały się w wieży<br />

bojowej, na marsie i na pomoście. Na<br />

początku były to aparaty duńskiej firmy<br />

Schepeler. Do ustalania odległości służyły<br />

3 dalmierze o bazie optycznej 3 m<br />

oraz jeden o bazie 2 m. Dalmierz dwumetrowy<br />

okazał się jednak niewystarczający<br />

do strzelań o zasięgu większym<br />

niż 7000 m. Oficer artyleryjski kierował<br />

artylerią główną z marsa, korzystając<br />

z dalmierza o bazie 2 m poruszającego<br />

się na szynach wokół marsa (dokładniej<br />

masztu, była to dość powszechna praktyka<br />

– przyp. red.), wskaźnika odległości<br />

oraz zegara odległościowego. Drugi<br />

oficer artyleryjski miał do dyspozycji peryskop,<br />

dalmierz o bazie 3 m, zegar odległościowy<br />

i wskaźnik odległości. Kierował<br />

on artylerią średnią z wieżyczki bojowej.<br />

Okazało się, że dalmierze o bazie optycznej<br />

2 m nie spełniały swojej roli już<br />

na odległościach powyżej 6-7 km, natomiast<br />

dalmierze o bazie 3 m były częściowo<br />

zasłaniane podczas podnoszenia<br />

luf dział artylerii głównej. Niedoskonały<br />

system kierowania ogniem sprawiał,<br />

iż najnowsze szwedzkie pancerniki nie<br />

były w stanie wykorzystać wszystkich<br />

swoich możliwości, i tak przecież nie<br />

największych w porównaniu z pancernikami,<br />

wliczając w to wielkie drednoty,<br />

stron biorących aktywny udział w wojnie<br />

morskiej na Bałtyku.<br />

W latach 30. wprowadzono nowe<br />

pociski o większym zasięgu. Dla armat<br />

kal. 283 mm wynosił on teraz około 25<br />

tys. m, zaś dla dział kal. 152 mm około 19<br />

tys. m. Zdawano sobie rzecz jasna sprawę<br />

z wad systemu kierowania ogniem,<br />

i dlatego był on kilkakrotnie wymieniany.<br />

I tak w latach 1921-1922 zainstalowano<br />

na Sverige nowy dalmierz Goertza AMI<br />

M/21 o bazie optycznej 4 m. W 1922 r.,<br />

a więc bardzo szybko, został on zastąpiony<br />

przez dalmierz firmy Barr & Stroud<br />

o bazie 6 m i obracalnej głowicy umiesz-<br />

Drottning Victoria w Sztokholmie w czerwcu<br />

1945 r. Okręt w wojennym, ziemistym kamuflażu<br />

i z pasami neutralności na kadłubie.<br />

Na szczycie masztu dziobowego widać<br />

antenę radaru.<br />

Fot. Sjöhistoriska museet<br />

64 maj <strong>2017</strong> MORZE


Żegluga pasażerska i handlowa<br />

Waldemar Danielewicz<br />

Niezwykłe dzieje<br />

statku Hetman<br />

Latem 2015 r., kiedy panująca w kraju<br />

susza spowodowała znaczny spadek<br />

wód Wisły, nieuregulowana rzeka<br />

zaczęła odsłaniać swoje tajemnice.<br />

I tak, 27 lipca, pewne poruszenie<br />

w Warszawie, w kręgach zajmujących<br />

się archeologią żeglugi, spowodowało<br />

wyłonienie się z wody na wysokości<br />

ulicy Wilanowskiej wraku niezidentyfikowanej<br />

jednostki. Zaczęto przypuszczać,<br />

że są to szczątki bocznokołowego<br />

statku pasażerskiego Bajka<br />

zatopionego przez Niemców podczas<br />

Powstania Warszawskiego. Jak się potem<br />

przekonano, były to tylko przypuszczenia,<br />

a wrak okazał się zupełnie<br />

inną jednostką. Chcieliśmy przedstawić<br />

Czytelnikom dość ciekawe i, co<br />

najważniejsze, zupełnie nieznane dzieje<br />

tego statku 1 .<br />

Przełom XIX/XX w. to największy<br />

rozwój żeglugi śródlądowej na Wiśle<br />

w granicach zaboru rosyjskiego. Niezbyt<br />

rozwinięta sieć linii kolejowych oraz<br />

dróg powodowała, że często jedynym<br />

środkiem komunikacji pomiędzy miejscowościami<br />

położonymi nad rzeką po-<br />

1<br />

Początkowo artykuł ten miał powstać we<br />

współpracy ze znanym badaczem historii flotylli<br />

rzecznych Janem Bartelskim, autorem wielu artykułów<br />

zamieszczanych w „Morzu, Statkach i Okrętach”,<br />

jednak z pewnych przyczyn zrezygnował<br />

on z kooperacji, przekazując mi wiele cennych<br />

i nieznanych dokumentów pozwalających na odtworzenie<br />

losów statku Bajka, upoważniając mnie<br />

do napisania artykułu samodzielnie, za co mu serdecznie<br />

dziękuję.<br />

zostawał statek. Do najpoważniejszych<br />

przewoźników należały firmy Maurycego<br />

Fajansa z Warszawy, Braci Górnickich<br />

i Chaima Rogozika z Płocka, Braci Ciechanowskich<br />

z Włocławka oraz powstałe<br />

w 1911 r. Warszawskie Akcyjne Towarzystwo<br />

Handlu i Żeglugi (dalej – WATHiŻ),<br />

a także Towarzystwo Żeglugi Parowej<br />

„Krater” z Włocławka założone w 1910 r.<br />

Były to, jak już wspomniano, rejsy typowo<br />

komunikacyjne. Natomiast początek<br />

zorganizowanych rejsów wycieczkowych<br />

można datować na wczesne lata<br />

XX w. Wtedy to zaczęły powstawać specjalnie<br />

budowane statki, których zadaniem<br />

było przewożenie w dni świąteczne<br />

i wolne od pracy wycieczek lub grup<br />

indywidualnych. Statki te również mogły<br />

pływać w rejsach typowo komunikacyjnych,<br />

lecz ich elegancki wystrój sprawiał,<br />

że wykorzystywane były głównie właśnie<br />

w rejsach spacerowych.<br />

W 1910 r., a dokładnie 26 sierpnia, we<br />

Włocławku przy ul. Bulwarowej 19 została<br />

założona firma, która przyjęła oficjalną<br />

nazwę Kobyliński, Cywiński, Krygier<br />

i Czarnomorski – „Żegluga na Wiśle Krater”<br />

Spółka Jawna. Akt notarialny spisano<br />

13 sierpnia 1910 r. w obecności notariusza<br />

Ludwika Ulejskiego. Założycielami<br />

firmy byli – Konstanty Kobyliński, Gracjan<br />

Cywiński, Klemens i Franciszka Krygier<br />

z Włocławka oraz zamieszkały w Łodzi<br />

Adam Czarnomorski. Spółka za cel obrała<br />

sobie budowę statków pasażerskich<br />

i towarowych parowych i nieparowych<br />

oraz żeglugę i przewóz towarów na<br />

rzece Wiśle. Kapitał spółki wynosił 100<br />

tys. rubli. Każdy z udziałowców posiadał<br />

po 25% udziałów. W kwietniu 1911 r. do<br />

spółki przyjęci zostali – Ludwik Stefan<br />

Młodzianowski, Jan Piechotka i Stefan<br />

Markowski. Natomiast 12 października<br />

1912 r. ze spółki odeszli Klemens<br />

i Franciszka Krygierowie oraz Konstanty<br />

Kobyliński. Kilka dni później, bo 19 października,<br />

zmieniono nazwę spółki na<br />

Towarzystwo Żeglugi Parowej na Wiśle<br />

„Krater”.<br />

Pierwszym statkiem, jaki zamówiła<br />

spółka we włocławskiej stoczni Zakłady<br />

Mechaniczne Żeglugi A. Paruszewski był<br />

statek pasażerski Krater. Wodowano go<br />

16 września 1910 r., a oddano do użytku<br />

na początku następnego roku. W międzyczasie<br />

firma „Krater” wybudowała<br />

własną stocznię, gdzie powstały 3 statki<br />

o nazwach Kolos (maj 1911), przystosowany<br />

do rejsów nocnych Wilanów (styczeń 1912)<br />

i flagowy statek firmy – Hetman (kwiecień<br />

1912), również przeznaczony do rejsów<br />

nocnych, a także 3 przystanie pływające.<br />

Po oddaniu do eksploatacji statku Hetman<br />

(Гетманъ 2 ) w maju 1912 r., rosyjskie<br />

Ministerstwo Komunikacji (Ministierstwo<br />

Putiej Soobszczenija, dalej – MPS) nadało<br />

mu numer rejestracyjny 21/109. Właściciele<br />

statku zamierzali eksploatować go<br />

w oparciu o Warszawę, gdzie spodziewano<br />

się większego zainteresowania<br />

rejsami. W zasadzie z Hetmanem mógł<br />

tylko konkurować statek salonowy firmy<br />

M. Fajansa – Pan Tadeusz zbudowany<br />

w 1911 r. Był on znacznie większy od Hetmana.<br />

Jego długość wynosiła 76,03 m.<br />

Był to największy statek w historii Wisły.<br />

A oto, co na temat Hetmana pisał<br />

„Tygodnik Ilustrowany”, Nr 31 z czerwca<br />

1912 r. (we wszystkich cytatach pisownia<br />

oryginalna):<br />

W przystani warszawskiej stanął najświeższy,<br />

zbudowany w warsztatach wła-<br />

2<br />

Na tamborach statku (osłonach górnej części,<br />

wystających ponad powierzchnię wody, bocznych<br />

kół łopatkowych), zgodnie z obowiązującymi<br />

w Kraju Nadwiślańskim przepisami, wypisana<br />

była nazwa rosyjska (cyrylicą) i polska.<br />

Bajka w Gniewie.<br />

Fot. zbiory Bohdana Hurasa<br />

74 maj <strong>2017</strong> MORZE


Z polskich stoczni<br />

Fot. Marek Czasnojć, materiały reklamowe Stoczni Szczecińskiej<br />

Krzysztof Stefański<br />

Bow Fortune<br />

Światowa rewelacja ze Szczecina<br />

Chemikaliowiec B-76/1 Bow Fortune<br />

ze Stoczni Szczecińskiej, był prototypem<br />

serii dla Norwegów. Jako<br />

najnowocześniejszy w tym czasie na<br />

świecie, uznany został przez fachowe<br />

amerykańskie czasopismo „Marine<br />

Engineering/Log” za statek 1975 roku.<br />

Z kolei za osiągnięcia techniczne oraz<br />

za jakość produkcji Bow Fortune uzyskał<br />

tytuł „Mister Eksportu 1976” na Międzynarodowych<br />

Targach Poznańskich.<br />

W 1972 r. Stocznia Szczecińska im.<br />

A. Warskiego podpisała z norweskimi<br />

armatorami z Bergen – A/S Rederiet<br />

Odfjell i Westfal-Larsen A/S kontrakt na<br />

12 zbiornikowców do przewozu chemikaliów,<br />

po 6 dla każdego z nich. Była to<br />

wielka niespodzianka, gdyż do tej pory<br />

stocznia ta produkowała dla zachodnich<br />

odbiorców tylko masowce uniwersalne<br />

typu B-449 i drobnicowce B-55, a Norwegowie<br />

zawsze wybierali wykonawców<br />

bardziej doświadczonych.<br />

Przy Bow Fortune, pierwszym statku<br />

dla A/S Rederiet Odfjell, pojawiły się liczne<br />

problemy projektowe. Związane były<br />

z organizacją budowy i dostaw, a przede<br />

wszystkim z nową technologią i jakością<br />

wykonania, egzekwowaną aż do najdrobniejszych<br />

szczegółów. Na początku<br />

1974 r. położono jego stępkę, zwodowano<br />

w kwietniu 1975, a 4 listopada tr.<br />

oddano do eksploatacji. Projektantem<br />

Prototypowy chemikaliowiec typu B-76 Bow Fortune.<br />

statku był dr inż. Jerzy W. Piskorz-Nałęcki,<br />

który otrzymał za to Nagrodę Państwową<br />

II stopnia. Głównym budowniczym<br />

był Kazimierz Taczała, głównym technologiem<br />

– Michał Dmytryk, a kierownikiem<br />

budowy – Henryk Panek.<br />

Do budowy kadłuba użyto 1500 t stali<br />

kwasoodpornych, co było rekordem<br />

światowym pod względem jej ilości na<br />

jednej jednostce. Oprócz zwykłej stali<br />

okrętowej na chemikaliowcu zastosowano<br />

trzy gatunki stali uszlachetnionych:<br />

kwasoodporną z warstwą plateru 1,5 do<br />

2 mm na stali węglowej, o podwyższonej<br />

wytrzymałości (odpowiadającej stali<br />

NV-32 wg DNV), kwasoodporną jednorodną<br />

o podwyższonej wytrzymałości<br />

(odpowiadającą 316L wg AISI) oraz niskostopową<br />

o podwyższonej wytrzymałości<br />

15G2ANb, o granicy plastyczności<br />

36 kG/mm 2 . Wymagało to opanowania<br />

procesów produkcyjnych w zakresie<br />

ich obróbki, montażu i spawania. Po raz<br />

pierwszy w Polsce zastosowano bezzapasową<br />

metodę budowy kadłuba statku.<br />

Rozwiązania projektowe i konstrukcyjne<br />

Bow Fortune spełniały wszystkie<br />

wymagania przepisów, postanowień<br />

i zaleceń Det Norske Veritas, Norwegian<br />

Ship Control oraz United States Coast<br />

Guard.<br />

Część ładunkową chemikaliowca podzielono<br />

grodziami wzdłużnymi i poprzecznymi<br />

na 38 zbiorników towarowych. Dwa<br />

cylindryczne, o objętości po 325 m 3 , umiejscowiono<br />

też na pokładzie głównym.<br />

Nowością pod względem wykorzystanych<br />

materiałów do budowy zbiorników<br />

środkowych była kosztowna stal platerowana.<br />

Stal jednorodną użyto na grodzie<br />

poprzeczne faliste w rejonie zbiorników<br />

ładunkowych. System ładunkowy statku,<br />

to pompy zanurzeniowe z napędem hydraulicznym<br />

i rurociągi kwasoodporne,<br />

a także centralny hydrauliczny układ<br />

napędowy o niespotykanej do tej pory<br />

mocy 1 MW.<br />

Projektant statku, dr inż. J. W. Piskorz-Nałęcki.<br />

Fot. Wikipedia<br />

Oprócz zbiorników także armatura<br />

wykonana była ze specjalnej stali odpornej<br />

na działanie transportowanych<br />

substancji. Można ich tam było przewozić<br />

aż 41 rodzajów, dzięki zastosowaniu<br />

niezależnego systemu ładunkowego<br />

dla każdego zbiornika oraz systemu ich<br />

odpowietrzania. Na statku znajdowały<br />

się instalacje do podgrzewania przewożonych<br />

substancji oraz do utrzymywania<br />

odpowiedniej atmosfery, przeciwpożarowe,<br />

zawory bezpieczeństwa chroniące<br />

przed nadmierną zmianą ciśnienia,<br />

urządzenia do mycia zbiorników, w których<br />

zamontowano oddzielne pompy<br />

przystosowane do pracy w otoczeniu<br />

żrącym lub trującym.<br />

W celu szczegółowego rozplanowania<br />

przebiegu rurociągów na pokładzie<br />

głównym, przyjęto metodę projektowania<br />

modelowego i zrobiono w skali<br />

1:10 makietę tego pokładu. Dzięki temu<br />

dokładnie uzgodniono z armatorem<br />

rozplanowanie systemów pokładowych.<br />

Prefabrykacja rurociągów, którą wykonano<br />

przy pomocy tego modelu, umożliwiła<br />

montaż na gotowo wszystkich<br />

systemów pokładowych i wyeliminowała<br />

straty materiałowe. W największym<br />

stopniu wpłynęła na to duża dokładność<br />

przy budowie kadłuba. Przyspieszyło<br />

to prace wyposażeniowe na pokładzie<br />

80 maj <strong>2017</strong> MORZE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!