26.04.2020 Views

Korporacja kościół. Wyznania księdza

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

najbardziej forsowne ładowanie sporej przyczepy, co trwa koło

czterdziestu minut. A potem z uśmiechami godnymi sowieckich

pionierów idziemy na śniadanie. A nie, nie na śniadanie.

Na modlitwę do kaplicy. Kaplica jest cokolwiek prowizoryczna,

ale ktoś wstał o piątej, żeby w niej napalić. Na dworze zimno,

a jak człowiek z piżamy wskoczył od razu w drelichy, to teraz

w cieple prawie natychmiast zasypia. Walczę z sennością, zmu -

szam się do czytania, w końcu klękam, bo na siedząco zaraz

zasnę, a chwilę potem„. budzi mnie śmiech kolegów, których

rozbawiło to, że śpię, klęcząc z głową opartą o ołtarz. Teraz

już jesteśmy wszyscy dobudzeni. A ponieważ dyżurny zrobił

już śniadanie, możemy iść do jadalni. Tu dołączają do nas robotnicy

i atmosfera robi się coraz bardziej męska. Nie chodzi

tylko o przepocone drelichy i zdjęte w przedsionku buty. To też.

Ale bardziej o napięcie z powodu długotrwałego niewyspania

i przemęczenia. Wsuwamy ile się da chleba z dżemem, bo wędliny

jak na lekarstwo, za to dżemu sporo, śliwkowy i truskawkowy.

Siostry niechętnie go wydawały, zorganizowałem więc

kilka dni wcześniej akcję dywersyjną. Po aprowizację jeździmy

raz w tygodniu do domu głównego w mieście i pod czujnym

okiem siostry przełożonej pobieramy zapasy na kolejny tydzień.

Do sióstr nie dotarło, że pracujemy naprawdę ciężko, trudno

więc wynegocjować większą ilość jedzenia. W końcu dwunastu

chłopa musi zjeść. No, ale co my za chłopy ... My zakonnicy ...

Co robić, jak się po dobroci nie da? Razem z dwoma braćmi

podłączamy przyczepkę do samochodu i korzystając z tego, że

siostry pobożnie śpiewają nieszpory w kaplicy, otwieramy po

cichutku bramę, wpychamy ręcznie przyczepkę i ładujemy, ile

wlezie. W kaplicy w oknach witraże, siostry nie widzą. Weszło

sporo słoików dżemu. Szybciutko (cała akcja trwała z piętnaście

24 Galaktyczny wojownik

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!