ALE JAZDA! Pisarz w każdym z nas Myślę, że każdy z nas chociaż raz w życiu marzył, żeby zostać pisarzem lub poetą. Będąc młodym, również lubiłem pisać bardzo krótkie, ale i treściwe opowiadania. W szkole z rosyjskiego miałem stabilną «tróję», dlatego nikt nawet nie mógł sobie wyobrazić, że miałem taką właśnie ukrytą pasję. Gdy pewnego dnia przyniosłem kilkadziesiąt swych krótkich opowiadań mojej nauczycielce języka rosyjskiego, zatkało ją z wrażenia i długo nie mogła się po czymś takim pozbierać. Nigdy nie podejrzewała takiego lenia i nieuka, jakim byłem w jej opinii, o to, że potrafi pisać opowiadania. Po tym wypadku stosunki pomiędzy mną a nauczycielką języka rosyjskiego uległy znacznemu polepszeniu. Zacząłem nawet uczęszczać na zajęcia fakultatywne z literatury. Nigdy jednak nie zdobyłem się na to, żeby napisać pełnowartościowe opowiadanie. Czasem zadaję sobie pytanie – czemu do tego nie doszło, czyżby przez lenistwo, a może raczej przez brak czasu? Tym nie mniej nawet teraz od czasu do czasu pisuję krótkie refleksyjne opowiadanka. Na przykład coś takiego: On siedział obok śmietnika... głodny, mokry, niepotrzebny nikomu. Jego wielki ogon, ledwo zauważalnie, ale tak przyjaźnie poruszył się na mój widok. Zrobiło mi sie żal tego kundla, więc postanowiłem oddać mu swój obiad. – Dzięki! Obejrzałem się dookoła, ale nikogo nie zauważyłem. Byłem sam z moim nowym kudłatym przyjacielem. Uśmiechnąłem się do siebie: – Przecież psy nie rozmawiają... – A co ludzie nie umieją ryczeć i szczekać? – znów mi się przysłyszało. Pomyślałem najpierw, że to wszystko przez wczesną porę, jeszcze nie do końca się obudziłem. Jednak okazało się, że mało tego, że rozmawiam z kundlem, to w dodatku czyta on moje myśli. – To ty potrawisz mówić? – zdziwiłem się szczerze. – Co w tym dziwnego? Gdybyśmy się zamienili miejscami, to wierz mi, bardzo szybko zacząłbyś szczekac i szczerzyć kły. To ja muszę być zdziwiony, że nie przeszedłeś obojętny obok... Bo wiesz, czasem ludzie są tacy okrutni, potrafią dać ci kopa czy rzucić w ciebie kamieniem... Ty jesteś inny, jesteś lepszy. Z tymi słowami kundel zaczął zajadać się moim obiadem. Zapytałem go, gdzie jest jego właściciel: – Właścicielka... Już dawno wyrzuciła mnie z domu. Jak byłem mały, to lubiła mnie, jak dorosłem – musiała znosić, kiedy się zestarzałem stałem się dla niej zbyt wielkim ciężarem – odrzekł beznamiętnie. – U was, u ludzi, wszystko jest takie łatwe: coś przeszkadza, to od razu wyrzucacie do smieci... Ale ty chyba jesteś inny... Jestem Ralf. -– Dymitr. Miło cię poznać! Kundel zaczął się do mnie łasić, jakby odnalazł starego przyjaciela. Polizał moją rękę. W tym momencie coś we mnie drgnęło i postanowiłem, że zabiorę tego psa do siebie. – Chodźmy! – powiedziałem wesoło. I poszliśmy. Razem. Długo spacerowaliśmy po mieście, biegaliśmy, bawiliśmy się, odpoczywaliśmy, rozmawiając o pieskich smakołykach, o relacjach międzyludzkich. Wieczorem zmęczeni, ale pełni szczenięcego wigoru, wracaliśmy do domu, jak starzy kumple. Ralf snuł się obok mnie, nucąc coś pod nosem. Wyglądaliśmy jak pies i jego wieloletni właściciel. Byłem szczerze zadowolony, że znalazłem sobie kudłatego towarzysza, którego można potrzepać za uchem i z którym można szczerze porozmawiać, wiedząc, że cię nie zdradzi, bo psy nigdy nie zdradzają... Tak, się czasem zdarza, że psy bywają bardziej ludzkie niż niektórzy «skundleni» osobnicy. Warto o tym pamiętać i zawsze zachowywać się godnie, żeby nie skończyć jak samotny kundel, wyjący do księżyca. W końcu przyjaciele są potrzebni każdemu, nawet najbardziej wytrwałym z nas... DYMITR GORSZANOW 56 M A G A Z Y N
© MAGAZYN <strong>Polski</strong> <strong>2010</strong> r.