14PULS SZPITALAz cykluZnad szpitalnego kałamarzastyczeń - marzec 2008Obok strony medycznej i marketingowej naszej gazety nie może w „<strong>Puls</strong>ie” zabraknąć treści humanistycznych,skierowanych na ludzkie potrzeby ciała i ducha, wszystko po to, by być bliżej Człowieka – przysłowiowego„kamienia filozoficznego” rozwoju medycyny. Zachęcam do wspólnego kreowania myśli intelektualnejw naszym szpitalu. Pełno tu wybitnych osobowości, ciekawych ludzi i pasjonatów różnych zawodów, pełnowokół nas wydarzeń, na które możemy mieć własne spojrzenie i pogląd. Zatrzymajmy się na chwilę w tymszaleńczym biegu! Po co? Może po to, byśmy się lepiej czuli sami ze sobą, byśmy wzbogacali własne Ja,byśmy byli szczęśliwsi.dr n. med. Beata Januszko-Giergielewiczbeatagiergielewicz@interia.pl„Z albumu 35-lecia”–-Oddział Chirurgiczny(materiały archiwalne, przygotowywane do druku z okazji 35-lecia naszego szpitala)„Były unikalne operacje, byłyodznaczenia, czasem świętowanosukcesy oddziałowe i osobiste,ale również przeżywano porażki,które pamiętano zazwyczajnajdłużej.”Antoni Dutkiewicz35-lecie <strong><strong>Szpital</strong>a</strong> Wojewódzkiego przyul. Żołnierskiej w <strong>Olsztynie</strong> nie może być powodem,aby nie pamiętać, że historia <strong><strong>Szpital</strong>a</strong>Wojewódzkiego w <strong>Olsztynie</strong> trwa już ponad60 lat. Oddział chirurgiczny w <strong>Szpital</strong>u przyul. Miariańskiej został otwarty 20 stycznia<strong>19</strong>46 roku, a ordynatorem został dr med. JanJanowicz - organizator chirurgii olsztyńskiej.Otwarcie nowego <strong><strong>Szpital</strong>a</strong> Wojewódzkiegow <strong>19</strong>70 roku było jedynie dalszym krokiemw możliwościach wprowadzania postępóww leczeniu chorych w <strong>Olsztynie</strong>.Ręka chirurga– Panie docencie, pan nie pozwoli mi umrzeć,prawda?Stan pacjentki był ciężki. Zostałam wezwanana konsultację internistyczną. Był środek głębokiejnocy, w powietrzu szpitalnym unosiłsię ten specjalny, drażliwy, wibrujący klimatniepewności - noc, to czas pogorszeń stanówu pacjentów z labilnym układem krążenia,noc to czas smutnych, często ostatecznychwydarzeń, gdy kończy się ludzkie życie...Dlatego też wezwania na najcięższe konsultacjechirurgiczne na Oddziale Chirurgii Naczyniowej,my, konsultujący Oddział interniścizaliczamy głównie w nocy.Pan docent Antoni Dutkiewicz siedział przyłóżku pacjentki i swoim charakterystycznym,ciepłym gestem trzymał ją za rękę. Zawszezwracał tym moją uwagę. Tak jakby chciał powiedzieć,że ręka chirurga to nie tylko skalpel,ale również prawdziwa, żywa ręka człowieka.Tym gestem nawiązywał kontakt z pacjentamiprzed i po zabiegach chirurgicznych.– Droga pani – odpowiedział – oczywiście, żenie damy pani umrzeć! Po to tu jesteśmy. Głowado góry! Wszystko będzie dobrze.– Skoro pan tak mówi, to na pewno tak będzie.Wierzę panu!Operacja się udała, choć nie była łatwa. Zastanawiałamsię w duchu, co by było, gdybystało się inaczej. Czy można w takiej sytuacjiodpowiedzieć inaczej, gdy sprawa jest beznadziejna?Nie! To, co trzyma człowieka przy życiu, tonadzieja. Zabranie nadziei pacjentowi, to jakpozbawienie go ostatnich sił do walki. A tuidzie bój o życie, stawka jest najwyższa, a ryzykoogromne!Docent Dutkiewicz, obecnie na emeryturze,ale wciąż aktywny zawodowo, w relacjachwspółpracujących z nim asystentów i całegoszpitala ma opinię „złotej rączki”. Znający goświetnie dr Przybyszewski opowiadał na dyżurachprawdziwe legendy o chirurgicznymtalencie pana docenta, odkrywanym podczaszabiegów w różnych zakątkach kraju przyokazji edukacyjnych spotkań chirurgicznych.Wypowiadał te słowa z prawdziwym zachwytemw głosie. Niektórzy znawcy sztuki chirurgicznejnazywali Antoniego Dutkiewiczaprawdziwym wirtuozem chirurgii. Na tę wirtuozeriępatrzyli latami przy stole operacyjnympokolenia szkolącychsię chirurgów, możemywiec śmiało powiedzieć,że współczesna chirurgiaw naszym szpitaluwywodzi się ze „SzkołyChirurgicznej” pana docentaAntoniego Dutkiewicza.On sam, znany zeskromności, z pewnościążachnąłby się na to zdanie,przywołując pamięćswojego „WielkiegoSzefa” dr MieczysławaSzwałkiewicza, ale tojuż zupełnie inna legenda,o której za chwilę....Docent Antoni Dutkiewicz tak dalej kontynuujeswoją historyczną opowieść:„Chirurgia w nowym szpitalu była kontynuacjąosiągnięć zapoczątkowanych przez ordynatorówoddziału chirurgicznego: dr JanaJanowicza, Antoniego Terajewicza, MieczysławaPimpickiego i Mieczysława Szwałkiewicza.Dr Mieczysław Szwałkiewicz z przygotowanymdo nowych zadań zespołem dnia1 grudnia <strong>19</strong>70 roku przeniósł się do otwartegooddziału chirurgicznego w nowym szpitalu,aby kontynuować dzieło chirurgicznegoleczenia chorych. Dr Szwałkiewicz już dawnodostrzegł „nową” grupę chorych naczyniowych,którym należało zapewnić leczeniena miejscu, aby nie musieli jechać do klinikoddalonych od Olsztyna w granicach powyżej200 km. Jak widzimy, już od dawna byłastosowana w praktyce zasada: „Pacjent przedewszystkim”.Dr med. Mieczysław Szwałkiewicz i jegowspółpracownicy odbyli szkolenia w KlinikachChirurgii Naczyniowej i w <strong>19</strong>71 rokuprzeprowadzone zostały pierwsze planoweoperacje tętnic poprawiające ukrwienieZespół Oddziału Chirurgicznego „kiedyś”...
styczeń - marzec 2008PULS SZPITALA 15kończyn w przebiegu miażdżycowej niedrożnościtętnic, a liczba tych operacji rosła z rokuna rok prawie lawinowo. Potrzeba zmuszałado wprowadzania nowych typów operacjinaczyniowych: przetoki tętniczo-żylne do hemodializ– <strong>19</strong>78 r.; operacje tętniaków aortybrzusznej – <strong>19</strong>81 r.; udrożnienie tętnic szyjnych– <strong>19</strong>98 r. Rozwój chirurgii naczyniowejpozwolił na przemianowanie oddziału w 2003roku na Oddział Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej.”Zabieg chirurgiczny...O dr. Szwałkiewiczu tak pisze jakouczeń i następca:„W pracy oddziału chirurgicznego dr MieczysławSzwałkiewicz oprócz „rzemiosła” chirurgicznegowprowadzał elementy naukowe,zarażając swoich współpracowników dociekliwościąnaukową oraz ucząc ich samodzielności.Zaowocowało to uzyskaniem tytułuOd lewej: dr n. med. Mieczysław Szwałkiewiczz doc. Antonim Dutkiewiczemnaukowego doktora nauk medycznych przezsiedem osób oraz jednego doktora habilitowanego”.Ja, jako asystentka oddziału nefrologii,dr. Mieczysława Szwałkiewicza poznałam,gdy był już dobrych parę lat na emeryturze.Mimo szlachetnego wieku emanował nadaltym wszystkim, co prawdopodobnie zbudowałojego mit w Oddziale Chirurgii, gdziena korytarzach wisiały drewniane tabliczkiz przytoczonymi maksymami„dla pokrzepienia serc”, któresam kazał sporządzić. DocentDutkiewicz, pytany o motywacjędo prac habilitacyjnychodpowiadał: „Szef mnie gnałdo pracy, do rozwoju, silniemotywował, mawiał, że uczeńmusi przewyższyć mistrza!”.Był wybitnym organizatorem,z czego słynął, dla mnie głównymrysem jego osobowościwydawała się głębia i szerokihoryzont spojrzenia, któregonie zniszczył ząb czasu. Etyk,humanista - to wszystko kojarzymi się jednym zdaniem po przebytychz nim kilku dłuższychrozmowach. Rozmawialiśmycoraz dłużej, słuchałam z uwagą,coraz bardziej zafascynowanatym co mówił...Wydawało misię nieprawdopodobne, by takikontakt można było nawiązaćmimo dużej różnicy pokolenioweji pogarszającej się, niestety,kondycji zdrowotnej, a jednak!Zazdrościłam wszystkim, którzygo znali w kwiecie młodości u szczytu pracyzawodowej. To musiała być osobowośćwielkiego formatu! Kochał „<strong>Puls</strong> <strong><strong>Szpital</strong>a</strong>”,uważał tę gazetę za „zbawienie dla interakcjimiędzyludzkich” w szpitalu, dzwoniłczęsto na Oddział: „Pani doktor, kiedy ukażesię następny numer <strong>Puls</strong>u?”. Ten ostatnimiałam mu zanieść do domu. Niestety, niezdążyłam....odszedł na zawsze.Klasykiem chirurgiijest w naszymszpitalu równieżdr Tomasz Przybyszewski.Wprawiałnas, młodych lekarzyniejednokrotniew zadziwienie,gdy badającbrzuch pacjentaznajdował „coś”,czego my zupełnienie mogliśmywybadać. Jakbymiał przysłowiowyRENTGEN woczach!- Panie doktorze,jak pan to robi?Obecna kadra Oddziału Chirurgicznegodr n. med. Piotr Malinowski, ordynator- pytaliśmy zaszokowani, gdy podczas jednegoz dyżurów wysłał na CITO pacjentkęz Izby Przyjęć wprost na blok operacyjny,gdzie znalazł... rozlane zapalenie wyrostkarobaczkowego, a my, „żółtodzioby” szykowaliśmysię odesłać pacjentkę (o, zgrozo!)do domu, bo przecież „już brzuch nie boli,i miękki, itd.”.Zamyślił się chwilę, uśmiechnął i odpowiedział:- Zapamiętajcie, zawsze badajcie tętno pacjenta.Tętno to cenny znak, mówiący co siędzieje z chorym. Tak mnie uczono, ja tę wiedzęprzekazuję wam.Do tej pory mierząc tętno chorego mam tesłowa „wryte” głęboko w podświadomość.Przyszedł czas na pokoleniową zmianę warty.W 2005 r. „berło” Chirurgii Naczyniowejzostało przekazane w ręce dr Piotra Malinowskiego,wychowanka docenta Dutkiewicza.Znając sylwetkę, potencjał i osobowośćmojego szanownego kolegi, obecnegoordynatora, mogę Państwa zapewnić, że todopiero początek.