12.07.2015 Views

Tatuaz 13 - the little HR Giger Page

Tatuaz 13 - the little HR Giger Page

Tatuaz 13 - the little HR Giger Page

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Cruciatus Aeternumwystawa Paula Booth'aCRUCIATUS AETERNUM Wystawa Paula Bootha w Muzeum<strong>Giger</strong>a w Gruyères, Szwajcaria 19.11.2011Długo się przygotowywaliśmy i w końcu nadszedł ten dzień, kiedywszyscy uczestnicy przyjechali do naszego studia D3XS TATTOOORCHESTRA i wspólnie wsiedliśmy w autokar. Ekipa zebrałasię zacna, wśród uczestników był m.in. Karol z BLACK STAR,Paweł z PANDEMONIUM, Magic z MAGIC’S TATTOO, TomaszMacabre z INK-UBUS, Jawor, Gepas, i jeszcze kilku innychtatuatorów wraz ze swoimi ekipami. Był także niesamowity artystaRyszard Wojtyński, bohater rubryki Barany Artists Group w tymnumerze. Wszystkim uczestnikom nasza redakcja serdecznie dziękujeza wsparcie, przybycie na czas i dobrą zabawę.Około szesnastej w piątek 18.11.2011 roku nasz wesoły autobuswyruszył z Gliwic. Po drobnych perypetiach rano wjechaliśmy nateren Szwajcarii. Widoki jakie dane nam było oglądać zapierałydech w piersiach i kilku uczestników chciało wręcz prosić o azyl.Szwajcaria olśniewa pięknem krajobrazów, malowniczych wioseczek,górskich szczytów, zamków, w dodatku pogoda dopisała iprzez cały czas mieliśmy słońce i bezwietrzną aurę. Około południadojechaliśmy do Gruyères i niemalże od razu udaliśmy się domuzeum, gdzie cała polska ekipa miała darmowy wstęp.Ja wprawdzie byłem w muzeum już wcześniej, ale wrażenie było taksilne, jak za pierwszym razem. Wchodzącdo muzeum <strong>Giger</strong>a przenosisz sięw inny świat, to tak, jakbyś znalazł sięna obcej planecie, gdzie wszystko jestinne, ciekawe i przerażające zarazem.Od kosmicznej recepcji (z piękną pracownicąmówiącą po polsku), poprzezkolejne sale, gdzie narasta wrażeniealienacji i zagrożenia. Aż w końcutrafiasz na ostatnie piętro, gdzie jeżelimasz trochę szczęścia i jesteś we właściwymmiejscu i czasie, to spotykaszPaula Bootha i H.R. <strong>Giger</strong>a.Po pierwszej rundzie zwiedzania muzeumwszyscy byliśmy zauroczeni iSpotkanie na szczycie: Paul Booth i H.R. <strong>Giger</strong>jacyś tacy wyciszeni, ciężar sztuki <strong>Giger</strong>a przygniótł nasze dusze itrochę potrwało, zanim przetrawiliśmy ogrom doznań i powróciliśmydo realnego świata. Patrząc na oryginalne prace widać każdyszczegół, całe piękno i mrok, jaki bije z jego twórczości i żadne,nawet najlepsze reprodukcje, nie są w stanie tego oddać. Należydodać, że samo Gruyères to bardzo urokliwe miejsce, po najważniejsze,tutaj wieczorem nastąpiło oficjalne otwarcie wystawy PaulaBootha, pt. „Cruciatus Aeternum”, którą to imprezę zaszczyciłsam gospodarz, H.R. <strong>Giger</strong>. W kilku salach Paul Booth pokazałswoje starsze prace i te specjalnie namalowane na tą imprezę. Któżnie zna tatuaży Bootha? A jego malarstwo jest równie mroczne itakże odwołuje się do najciemniejszych zakamarków duszy ludzkiej.Zresztą on sam najlepiej o tym opowie w wywiadzie, jakiegoudzielił nam na konferencji prasowej, a który znajdziecie na kolejnychstronach tego numeru. Konferencja prasowa, pojawienie sięsamego mistrza i oficjalne otwarcie wystawy, to były najważniejszefragmenty tegoż wyjazdu. Jak później rozmawiałem z wielomauczestnikami wycieczki, był to dla nich jeden z ważniejszych momentóww życiu. Dla tych, którym bliski jest świat H.R. <strong>Giger</strong>a ibiomechanika jako taka, spotkanie samego autora było naprawdęmocnym przeżyciem, szczególnie, że <strong>Giger</strong> w ostatnich latach sięmocno postarzał. Widziałem, jak przeżywał to Paweł Angel z Moskwy,jak wielkim doznaniem byłospotkanie z mentorem i jak ważne dlaniego było to wydarzenie. <strong>Giger</strong> obejrzałi pochwalił jego tatuaż na plecachi podziękował za obraz, jaki namalowałdla niego Wowa Mult ze studiaTATTOO ANGEL.Oprócz Bootha i <strong>Giger</strong>a na wystawiepokazało się mnóstwo znamienitychgości: Filip Leu wraz z rodziną (Loretta,Titine, Ajja, Matthieu) współtworzyłto wydarzenie i brał udziałw Art Fusion, amerykański agent<strong>Giger</strong>a Leslie Barany, malarka SabineGaffron, córka i matka Paula Bootha,fot. Bobby C. AlkabesMike Geringer i Kristina Ladinek z HERZBLUT TATTOO, RicoSchinkel ze STUDIO Z, Mick z MICK TATTOO, wspomnianyRyszard Wojtyński czy Małgorzata Dudek, polska projektantkamody. Wystawa przyciągnęła masę wielbicieli talentu obu panów ifrekwencja była bardzo wysoka. Wieczorem Paul Booth otworzyłoficjalnie swoją wystawę, podziękował wszystkim za przybycie izaprosił na wernisaż. Później, razem z resztą publiczności mieliśmyokazję spróbować sławnych, lokalnych serów i długo dojrzewającychwędlin oraz oczywiście piwka. Nieco później dane mibyło oglądać kręcenie reklamy z udziałem samego H.R. <strong>Giger</strong>a.Potem ponownie obejrzeliśmy wystawę prac Paula Bootha, częśćzwiedzających przeniosła się do odlotowego, gigerowskiego baru,a pozostali rozpierzchli się po okolicznych knajpkach. Późnymwieczorem rozwieźliśmy ekipę po hotelach, gdzie niektórzy nadalbawili się szampańsko.W niedzielę rano obudziło nas intensywne słońce, które rozświetliłocudowny krajobraz za oknami. Kiedy wyszedłem z hotelu,poczułem niemalże wiosnę w powietrzu, temperatura wahała się wokolicach 8-10 stopni, do tego krystalicznie czyste powietrze i miłedla skóry promienie słoneczne. Słowem żyć nie umierać, a jeszczeprzed wyjazdem uczulałem wszystkich, że jedziemy w góry, więcpowinni się ciepło i solidnie ubrać. A tu taka miła niespodzianka!Ach, jakie tam były widokiPozbieraliśmy ekipę i ponownie pojechaliśmy do Gruyères, gdzienadal bawiono się w najlepsze. Kolejna wizyta w muzeum <strong>Giger</strong>autrwaliła sobotnie wrażenia, a wizyta w barze dopieściła szampańskiehumory. Ja wraz z moim francuskim łącznikiem zwiedziłemurokliwy zameczek, który jest chlubą Gruyères, a w którym teżznajduje się galeria obrazów, wśród których znalazłem nawet dzieło<strong>Giger</strong>a. Potem jeszcze tylko rozmowy z Lesem Baranym, długiepożegnania ze starymi i nowymi przyjaciółmi i ruszyliśmy w drogędo domu. Tym razem uczestnicy wycieczki byli syci wrażeń izmęczeni intensywnym wypoczynkiem, więc droga przebiegła wmiarę spokojnie, tylko Macabra oraz Paweł z PANDEMONIUModrobinę szaleli ostatkiem sił. W końcu po pewnych perypetiachz opornym kierowcą dojechaliśmy na miejsce i można było odpocząći podsumować wyjazd.Świetna atmosfera, świetni ludzie, super impreza oraz Paul Boothi H.R. <strong>Giger</strong> jako gwoździe programu. Podziękowania dla wszystkich,którzy byli tam razem z redakcją magazynu Tatuaż – Ciało iSztuka. Aż chce się krzyknąć: Więcej!!!Marek JurczenkoZdjęcia Bobby C. Alkabes, Sylwia Dwornicka,Sebastian Klimek, Marek Jurczenko, Piotr Wojciechowskifot. Bobby C. AlkabesKierunek Gruyères Wesoły autobusKierunek Gruyères Przybyliśmy do Gruyères, nareszcie na na miejsce


Ta alejka prowadziła wprost do Muzeum <strong>Giger</strong>aRozdawanie autografówOni wiedzą co dobreWszyscy w komplecie na wspólnej konferencjiPeace od Loretty LeuStreaptease Angela przed <strong>Giger</strong>emNa miejscu czekały na nas kultowe eksponatyNo to wchodzimyPrezent z Moskwy dla <strong>Giger</strong>a, obraz Wowy Multa z ANGEL TATTOORecepcja i kiosk z pamiątkamiAlien we własnej osobieAbsynt z Angelem w <strong>Giger</strong> BarzeInna, żona AngelaH.R. <strong>Giger</strong> i Piotr Wojciechowski Dziewczyny bossa A wokół dużo znamienitych gościAle tam były wnętrza!


H.R. <strong>Giger</strong> z uwagą przyglądał się Art Fusion...Art Fusion wzbudziło duże zainteresowanie...Praca wre...Efekt końcowy zaskoczył wszystkich...fot. Bobby C. AlkabesPaul Booth – wywiadPaul Booth pojawił się na konferencji prasowej, zorganizowanejz okazji otwarcia jego wystawy w Muzeum<strong>Giger</strong>a. My wybraliśmy się tam, aby wszystko zobaczyći opowiedzieć naszym czytelnikom o tym wydarzeniu.Była okazja, żeby przepytać mistrza, więc to zrobiliśmyi wyszedł z tego dosyć obszerny materiał. Czasami wrozmowie udzielali się Filip Leu i Les Barany, siedzącyobok Paula przy jednym stole.Paul ma ostre i sprecyzowane opinie na każdy temat,więc świetnie się z nim rozmawia i możecie być pewni,że nie ma tu ani słowa o przysłowiowej dupie Maryni.- Opowiedz o dzisiejszym Art Fusion?- Jeszcze nie zaczęliśmy. Spędziliśmy tydzień, żeby to zaplanowaći w końcu ustaliliśmy, co chcemy zrobić. Nie wiem jak się to stało,że doszliśmy do tego, żeby zrobić ślimaka, to chyba była twojaidea (Paul zwraca się do Filipa Leu). Postanowiliśmy zrobić cośinnego, coś, co sprawi nam radochę. To bardzo ważne, żeby pracasprawiała przyjemność, wtedy lepiej się pracuje i daje to większąsatysfakcję. Każda okazja, żeby pracować razem z przyjaciółmisprawia mi niesamowitą frajdę. Akurat ten obraz nie ma żadnychukrytych znaczeń i jest zupełnie naturalny.- Paul Booth i H.R. <strong>Giger</strong>, te nazwiska świetnie się komponują,kto wpadł na pomysł żeby je połączyć i zrobić wystawętwoich prac w muzeum <strong>Giger</strong>a?- Myślę, że to był Les Barany, który zaraził mnie tą ideą.- Les Barany: Myślę, że dziś już nikt nie pamięta. W każdymfot. Paola Duranrazie idea narodziła się jakieś dwa lata temu. Zaczęliśmy dogrywaćsprawy, ustalać, kiedy będzie możliwość zrobienia wystawy,kiedy Paul może przyjechać i w końcu jesteśmy tutaj. Paul potrzebowałtrochę czasu, żeby namalować kilka nowych obrazówspecjalnie na tą wystawę. Wiesz, zawsze trudno jest dociec, ktowpadł na świetny pomysł, ha ha ha!- Chciałem być pewien, że będę mógł się pochwalić nowymi pracami.Nie maluję zbyt często, więc potrzebowałem na to czasu.Przez ostatnie kilka lat nie maluję i tatuuję tak często, jakbymchciał. Dużo czasu pochłania mi biznesowa strona studia i galerii.Miałem chwilę wahania, czy dam radę zmieścić się w czasie,ale wszystko się udało i jestem tutaj. To była duża presja dla mniejako artysty, ale z jakiegoś powodu lubię pracować pod presją.Kiedy decydujesz się na coś takiego to chcesz, aby było to najlepszejak tylko może być, chcesz, żeby to było coś specjalnego.- Ile nowych prac pokazujesz?- Pokazuję prace w trzech salach, w jednej są efekty naszych, wcześniejszychArt Fusion, w drugiej moje starsze prace, a w trzeciejmoje najnowsze dzieła. Myślę, że pokazuję tu swoją historię. Tojakby cały ja w jednym miejscu, nigdy wcześniej nie widziałemtego w takim kontekście. Ciekawie jest oglądać własny progres,widząc wszystkie prace w jednym miejscu, widząc wszystkie pomyłkii niedociągnięcia, czując się osaczonym przez to wszystko.- Jaki jest twój ulubiony obraz spośród, tych które namalowałeś?- To jest jak tatuaż, patrząc na zrobione prace zawsze chcesz donich wrócić i coś jeszcze poprawić. Te prace pokazują, na jakimpoziomie jestem obecnie. Znam swoje ograniczenia i wiem, kiedyprzestać malować, w innym przypadku nigdy nie skończyłbymswoich obrazów. Muszę panować nad chęcią zbytniego dopieszczaniaswoich prac, wyznaczam sobie punkt docelowy i nie wychodzępoza niego.- Les Barany: A punkt docelowy jest wtedy, kiedy przychodzikupujący.- Tak, kiedy nadchodzi czas wysyłki prac, to jest to jednocześnieczas, kiedy muszę ostatecznie zakończyć malowanie. Ten obraz,który najbardziej działa na ludzi, który powoduje najżywszą reakcję,ten będzie moim ulubionym. Wiadomo, że jedne lubię bardziej,a inne mniej, widziałem też, jak reagują na nie ludzie. Niektórzysą wkurzeni, inni zszokowani, a niektórzy wręcz odchodząnie mogąc patrzeć na moje obrazy. Możesz wyrażać siebie, ale jaknikt nie chce tego oglądać, ani nie wzbudza to niczyich emocji,to zwyczajnie to nie ma sensu. To wszystko wypływa z mojegownętrza, to rodzaj mojej terapii, rozładowanie moich frustracji,mojej nienawiści. Nie mam ochoty malować rzeczy radosnych(obrazów szczęścia), kiedy jestem w dobrym nastroju to z regułynie mam ochoty malować.- Jakie rzeczy tatuujesz obecnie?- W ostatnim czasie prawie wcale nie tatuuję ze względu na przebudowęmojego studia, co wymagało ode mnie usunięcia moichobrazów i reszty kolekcji, dokończenia obrazów na wystawę. Wkażdym razie, kiedy wrócę do domu to grafik mam już zapełniony.Może to zabawne, ale kiedy maluję, to w mojej głowie kiełkujewiele idei na nowe tatuaże. Część obrazów, które namalowałemostatnio, stała się bazą dla tatuaży. Lubię równowagę, kiedyprzez połowę mego dnia mogę tatuować, a przez drugą połowęArt Fusion: Paul Bootha, Filipa i Titine Leu oraz Sabiny GaffronWspólna konferencja prasowa8 9


Paul Booth, Delusions, olej na płycie, 61 x 91 cm, 2006malować. Wtedy moja głowa jest na właściwym miejscu.- Kto obecnie pracuje w LAST RITES?- Stefano Alcantara, Timothy Boor, Toxyc i mamy jeszcze czasowoMarka Blancharda, oraz oczywiście cały czas przyjeżdżająartyści na gościnne występy. Ogólnie mamy bardzo przyjazneśrodowisko, a w soboty jest naprawdę dużo pracy. Właśnie zbudowaliśmyscenę, pomieszczenie dla VIP-ów, bar, więc teraz tojuż nie jest tylko galeria sztuki i studio tatuażu, ale kompleks,gdzie możesz się spotkać z przyjaciółmi, obcować ze sztuką ispędzać tu czas. To są naprawdę duże zmiany, pozamieniałempomieszczenia, przebudowałem wszystko, generalnie mamysame pozytywne reakcje, więc jestem zadowolony. Przewija siętu masa ludzi z różnych stron świata, którzy często pytają mnie,gdzie można wyjść wieczorem, więc postanowiłem dać im miejsce,gdzie będą mogli spędzać także wieczory.- Zrobiłeś już bardzo dużo, ale pewnie masz jeszcze więcejplanów?- Tak, mam sporo planów, tylko skontaktuj mnie z ludźmi, którzymają na to kasę, he he. Plany mam spore i kasochłonne.Chciałbym otworzyć hotel, coś w rodzaju hotelu z horroru, gdziemożna by wślizgnąć się do pokoju w środku nocy i wystraszyćmieszkańców na maxa. Konkretny bar, pokoje wypoczynkowe,absynt bar, pokoje ze straszydłami, wszystko utrzymane w tymsamym klimacie. Dawno temu pracowałem w domu strachów,gdzie straszyłem ludzi, malowałem twarz, znienacka chwytałemich w ciemnościach. Lubiłem to tak bardzo, że chciałbymdo tego wrócić, chciałbym wybudować taki nawiedzony dom,ale inny od wszystkich, bardziej prawdziwy i przerażający. Terazkombinuję, jak znaleźć na to sponsorów. Moje pomysły sączęsto ryzykowne i wymagają masy pieniędzy. Chciałbym, żebybyło tam całe spektrum strachu, jakby różne poziomy, od prostegostraszenia, przez działania parapsychologiczne i mieszanieludziom w głowach. Chciałbym, żeby ludzie podpisywali zgodęna to, że możemy wpaść w środku nocy i totalnie ich wystraszyć,wiem, że są ludzie, którzy tego pragną.- Wiadomo, że prace <strong>Giger</strong>a są dla ciebie wielką inspiracją,jak spotkaliście się po raz pierwszy?- Oczywiście. Pierwszy raz spotkaliśmy się chyba w 1993 roku,na konwencji tatuażu w Jersey. Potem spotkaliśmy się jeszczeparę razy w Nowym Jorku. Nasze ścieżki krzyżowały się co jakiśczas i z reguły kończyło się na półgodzinnej pogawędce. Terazjestem pierwszy raz w muzeum <strong>Giger</strong>a. Wcześniej niestetynie miałem okazji, nawet jak zdarzało mi się być w Szwajcarii.- Jak ci się tutaj podoba?- Jestem olśniony, to jest niesamowite miejsce, ciągle jeszcze niebyłem w stanie dokładnie wszystkiego obejrzeć. Myślę, że wniedzielę będę mógł wszystko w pełni wchłonąć.- Jakie wrażenia na żywo?- Świetne, wydaje mi się, że tutaj jest podobnie jak u nas wLAST RITES w Nowym Jorku. Jeżeli przyjeżdżasz do LASTRITES i spędzasz tam trochę czasu, to zapominasz, że ciąglejesteś w Nowym Jorku. Tutaj jest tak samo. Kiedy wchodziszdo muzeum <strong>Giger</strong>a, to tak jakbyś opuścił planetę i znalazł sięw innym świecie.- Czy możemy się spodziewać jakiejś współpracy pomiędzytobą, a <strong>Giger</strong>em?- Byłbym zaszczycony, ale nie jestem w stanie odpowiedziećna to pytanie. Uwielbiam Art Fusion, Filip Leu jest jednym zPaul Booth, Life Sentence, olej na płycie, 56 x 122 cm, 2006Spotkanie na szczycie, H.R. <strong>Giger</strong> i Paul Booth Otwarcie wystawy Paul Bootha w Muzeum <strong>Giger</strong>a Impreza trwała do późna w nocy Wystawa Paula Booth'a, fot. Bobby C. Alkabes10 11


Paul Booth, The Fibonacci Worm, olej na płycie, 61 x 91 cm, 2007Paul Booth, Disaffected Soul, olej na desce, 61 x 91 cm, 2011artystów, z którymi współpracowałem poprzednio, a współpracaz <strong>Giger</strong>em byłaby czymś niezwykłym. Może powinienem gozaprosić do mojego horror hotelu, muszę go tylko najpierw zbudować.I będzie tam specjalny gigerowski pokój. Bardzo wielesię nauczyłem przy okazji wspólnego malowania, uważam, ze tolepsza nauka niż jakaś szkoła artystyczna czy uniwersytet. Kiedypracujesz z kimś, kto może być twoim prywatnym nauczycielem ina bieżąco podpowiadać, jak się doskonalić, tak jak to robi Filip,to wiesz, że to najlepsza droga.- A jak się spotkaliście?- Tak naprawdę to nie pamiętam, to musiało być na jakiejś konwencji,może gdzieś w Ameryce, albo w Amsterdamie? Wielokrotnienasze drogi się schodziły, zaprosiłem go na muzycznetournée Tattoo The Earth Tour i tam narodziła się idea wspólnegoArt Fusion. Pamiętam, że działaliśmy wspólnie w wielumiejscach, bo właściciele klubów muzycznych na sam dźwięksłowa tattoo uciekali, gdzie pieprz rośnie, obawiając się procesówsądowych. Jeżeli już nie mogliśmy tatuować, to chcieliśmy daćcoś fanom, ustawialiśmy stoliki pod ścianą, rozkładaliśmy papieri malowaliśmy. Robiliśmy to głównie dla własnej przyjemności,ale kiedy w pewnym momencie odwracaliśmy głowy, to za namibyło stu pięćdziesięciu fanów, którzy obserwowali naszą pracę.Nawet kiedy gwiazda wieczoru szalała na scenie, to my wciążmieliśmy swoją własną publikę. Musiało coś w tym być, więcnadaliśmy temu wszystkiemu nazwę i zyski przeznaczyliśmy nacele charytatywne. W końcu tak wielu artystów było w to zaangażowanych,że jedyną drogą było robienie tego za darmo podegidą: America For International Child Art Foundation. Całasprawa nadal działa na konwencjach na całym świecie, teraz ludzierobią to na własną rękę i to jest świetne. Próbowałem robićcoś podobnego w mojej galerii, angażując malarzy zamiasttatuatorów, ale oni nie potrafili malować w ten sposób. Malarzepotrzebują więcej czasu w samotności swojej pracowni, i nie sątak elastyczni, jak tatuatorzy. Nie mogli znieść tego, że ktoś innymaluje na ich płótnie, to przyprawiało ich o atak serca, he he. Zjakiegoś powodu tatuatorzy potrafią połączyć swe siły i tworzyćciekawsze prace.- Filip Leu: Przyzwyczaili się robić covery. Dzisiaj będziemymalować w składzie Paul, ja, moja żona Titine, Sabine Gaffron.Wszyscy już wielokrotnie razem pracowaliśmy.- Tak, malowaliśmy w Genewie, Nowym Jorku, Londynie, u Filipa,itd.- Wygląda na to, że większość Art Fusion namalowałeś razemz Filipem. Czy jest jakiś inny artysta, z którym częściejkolaborowałeś?- Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam odwiedzić Filipa, to malujemyz nim, Titine, czasem z Sabiną, zależy, kto akurat jest wmieście.- Czy macie jakiś pomysł zanim zaczniecie?- Z reguły tak. O dzisiejszej pracy dyskutowaliśmy przez trzy dni.Czasem jest zabawnie, kiedy na białym płótnie zaczyna materializowaćsię jakiś pomysł, o którym nikt wcześniej nie myślał.Działamy jako zespół i nie znam niczego, co mogłoby się z tymrównać. Nie ma szefów i każdy dokłada coś od siebie. Tym razemzdecydowaliśmy się wybrać wcześniej koncepcję, może dlatego,że chcieliśmy być pewni, że zrobimy coś fajnego, że nie będziezbyt dużej presji. Pod nazwą Art Fusion Experiment cały czasstaramy się robić coś innego, aby było to ciekawe także dla nas.W każdym razie wiem, że cokolwiek się z tego wykluje to będzieOK, bo wszyscy, którzy w tym uczestniczą, wiedzą co robią. Jeżelicoś namieszasz, to ktoś zawsze powie: - Hej, Filip zrób cośz tym, he he. Wszyscy uważnie śledzimy postęp pracy. Czasemktoś nowy chce koniecznie zaznaczyć swoje terytorium (to mojaczęść i macie jej nie dotykać), wtedy podchodzę, dorysowuję np.wąsy i wszyscy mają ubaw. Jeżeli masz dobrą ekipę, to nie maznaczenia, kto co namalował, ważne jest, że wszyscy przyczynilisię do tego, żeby całość wyglądała najlepiej jak się tylko da.- Które Art Fusion było najbardziej pamiętne?- Pamiętam Boston. Kiedy to ustaliliśmy listę reguł, które miałybyć przestrzegane, miałem tylko nadzieję, że zdążę zabrać gotowąpracę, kiedy będę wyjeżdżał. Czasem jest łatwo, czasem trudniej.Niektórzy tego zupełnie nie łapią, ale to jasna sprawa, żeart fusion nie jest dla każdego. Z kolei w hotelu w San Franciscomieliśmy sam już nie pomnę ilu artystów, dwa duże pokoje, gdzieprzez dwa dni w dzień i w nocy wrzała praca. To nie było otwartedla publiczności, więc był to obóz artystyczny, a nie przedstawienie.Po prostu wielu artystów pracujących razem, bez presjipubliczności.- Jakiej muzyki słuchasz?- W czasie dzisiejszego Art Fusion grać będą bracia Filipa. Natomiastmoje personalne upodobania łagodnieją wraz z wiekiem.Oczywiście nadal słucham black metalu, natomiast death metaljuż mnie tak nie kręci, słucham dark ambient, rzeczy instrumentalnych,które włączam, kiedy maluję obrazy. Lubię też słuchaćjakichś strasznych odgłosów, ścieżek dźwiękowych z filmów...Klimaty takie, jak na moim CD.- Jakieś nazwy kapel?- Nazwy ulatują, ale np. Attila z Mayhem ma swój projekt solowy,który lubię. Jeżeli coś ma mroczne wibracje, to z reguły tolubię. Kiedy byłem młodszy, potrzebowałem agresywnej muzyki,żeby się wyciszyć, teraz potrzebuję spokojnej muzyki, żeby sięuspokoić. To przychodzi z wiekiem. Ciągle lubię ostrą muzykę,ale już nie trzepię łbem pod sceną, teraz to ja jestem tym kolesiemz tyłu.- Wracając do twojego malarstwa, czy masz jakiś specjalnykącik, gdzie czujesz się komfortowo?Mocnym akcentem wystawy było Art Fusion Malowano na żywo Grano na żywo , Ajja S.F. Leu & Cosmosis Paul Booth poświęcił Art Fusion jedną salę, aby zaprezentować najlepsze przykłady wykonane w przeszłości, fot. Bobby C. Alkabes12 <strong>13</strong>


- Tak, mam specjalny kącik gdzie tatuuję, innygdzie maluję, a jeszcze inny do rzeźbienia i specjalnykomputer do grafik video. Robię dużo grafikkomputerowych i efektów video. Mam więcwarunki, aby realizować swoje pasje. Lubię wciągu dnia przez kilka godzin tatuować, potemmalować, albo zacząć od malowania, potem zrobićjakiś tatuaż, by powrócić do zaczętego obrazu.Lubię przerwać malowanie na kilka godzin, todaje mi dystans, pozwala zmienić perspektywę.- Właśnie, słyszeliśmy, że nie masz cierpliwoścido ludzi?- Daję sobie radę z klientami, bo jestem tatuatorem,natomiast większe grupy mnie przerażają, nie lubięclubbingu, nie chodzę do barów, przebywamw zatłoczonych pomieszczeniach tylko wtedy,gdy naprawdę muszę, wole własne środowisko, wotoczeniu przyjaciół. W momencie, gdy drzwi sięzamykają, LAST RITES staje się swego rodzajuwielkim apartamentem, mamy tam nawet kino,więc mogę z kumplami pooglądać filmy, jakie tylkochcę. Tak naprawdę wolę małe grupy, na konwencjachstaram się uśmiechać i nie pokazywaćpo sobie, że mam akurat zły moment. Natomiastw domu jestem dosyć twardy dla moich pracowników,bo jestem perfekcjonistą i tego samegowymagam od moich tatuatorów. Nie cierpię brakuzaangażowania, ja daję z siebie 100% i tego samegowymagam od innych. Bywam niecierpliwy,bywam zagniewany, może nie rzucam krzesłami,jak twierdzą ludzie, ani nikogo nie biję, ale potrafięzdrowo nakrzyczeć. Wiem, że powinienembyć bardziej cierpliwy, ale moja cierpliwość kończysię na sztuce. Kiedy mój administrator zrobicoś głupiego to potrafię krzyknąć: - Co z tobą!?Wiesz, jak każdy inny szef. Szczerze powiedziawszyto nie lubię tego, wolałbym, żeby kto innywszystkim zarządzał. Wolałbym zająć się wyłącznietatuowaniem i malarstwem, ale nie mogę znaleźćżadnego administratora, który rozumiałbymoje idee i pracował wystarczająco długo, żeby towszystko ogarnąć.- Co myślisz na temat wywiadu, którego twoja mama udzieliładla naszego magazynu?- Nie mogłem go przeczytać, bo nie rozumiem ani słowa po polsku.Jestem pewien, że było zabawnie. Moja mama lubi mnie zawstydzać,więc pewnie opowiadała jaki byłem w dzieciństwie.- Pamiętam, że poprosiłeś dziewczynę z TF, żeby ci to przetłumaczyła...- Tak, ale to było na konwencji i nie zrozumiałem za wiele, ale jestempewien, że było OK. Zrozumiałem na tyle, żeby przestać sięmartwić. Jakbym się tym martwił, to pewnie krzyknąłbym: - Odczepsię od mojej matki! Nie mogłem tego uniknąć, a mama teżmusi mieć trochę radości.- Co sądzisz o tattoo magazynach w USA i w Europie? Widziszjakąś różnicę? Udzielasz w końcu tak wielu wywiadów?- Tak, ale nigdy nie przysyłają mi kopii, he he...- My zawsze przesyłamy egzemplarz. W takim razie, co sądziszo naszej gazecie?- Tak, od was dostaję, niestety nie mogę sobie poczytać, ale fotkisą świetne.- Od jakiegoś czasu mamy cykl artykułów o Barany ArtistsGroup, który jest po polsku i angielsku.- Les: powinniście także tłumaczyć wywiady z anglojęzycznymiartystami, jak ten z Paulem.- Teraz to już chyba musimy...- Parę lat wcześniej bardziej interesowałem się polityką, jeździłemwięcej po świecie, udzielałem się na scenie tatuażu, ale poczułem siętym wszystkim zmęczony i postanowiłem skupić się na pracy i swoimstudiu. Uwielbiam tatuaż, ale cała ta otoczka i przemysł mniemęczy. Mniej się udzielam na zewnątrz, bo scena i przemysł wywierałyna mnie zbyt dużo presji, wszyscy chcieli czegoś ode mnie, jachciałem ich uszczęśliwić i w końcu sam poczułem się zestresowany.Skupiłem się więc na swojej sztuce. Jeżdżę na konwencje, kiedy naprawdęmuszę, albo chcę spotkać przyjaciół. Trzymam się z dalekaod układów. Przemysł tatuatorski mocno się zmienił, przynajmniejw Ameryce, nie wiem jak jest w Europie, bo nie podróżuję już takdużo i nie śledzę europejskiej sceny. Patrzę na scenę tatuażu i widzęcoraz więcej konkurencji, mniej przyjaźni, mniej etyki. Wiem, że toco mówię nie jest politycznie poprawne, ale tak czuję. Oczywiścienie wszędzie, ciągle są dobrzy artyści i przyjaciele, ale ja skupiłemsię na tatuowaniu i swoich sprawach.- Myślę, że pieniądze grają tu wielką rolę.- Tak właśnie jest, np. w programach reality TV o tatuażu, które zatruwająumysły ludzi, którzy nie wiedzą niczego na temat tatuażu.Nie jestem wielbicielem TV, nie mam telewizora od ponad dwudziestulat. Programy reality TV robią więcej złego niż dobrego. Byćmoże w Europie nie jest to problemem i ludzie są bardziej otwarci,myślący, ale w USA jest to problem. Myślę, że mamy lepsze możliwościpokazania tatuażu niż programy TV, z których producencizrobili coś w rodzaju żartu. Społeczeństwo powinno być edukowanew sposób bardziej odpowiedzialny i profesjonalny. Wszystko, coludzie wiedzą o tatuażu pochodzi z telewizji, ludzie są jak owce wstadzie, dlatego skupiłem się na tatuowaniu. Robię to w sposób, wjaki lubię to robić. Nie możesz wytatuować całych pleców w 25 minut,jak to pokazują w TV. Magazyny nadal pokazują moje prace,ale już nie tak często jak kiedyś. Jest wielu nowych artystów, widziałemsporo świetnych prac, ale obawiam się, że część z nich nie14 15

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!