13.07.2015 Views

Paziowie króla Zygmunta - Wolne Lektury

Paziowie króla Zygmunta - Wolne Lektury

Paziowie króla Zygmunta - Wolne Lektury

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

co innego do roboty jeszcze. Ja sam pójdę do Szczepanowej; jak ułoży do snu królewnę,musi tu przyjść odczynić owe uroki. Stary uparciuch zawziął się chorować, żeby mu sięsam Eskulap ukazał i przysięgał, jeszcze nie da wiary, że mu wcale nic nie brakuje. Jedynaucieczka w Szczepanowej; a z trojakich bredni, gdy jedno parzy, drugie truje, najlepszetrzecie, bo nic nie wadzi, choć zarówno głupie.Tak więc chłopcy, zostawiwszy magistra pod opieką Montwiłła, rozbiegli się w różnestrony: Jasiek na poszukiwanie Szczepanowej, Mikołka Ostroróg, Krystek Czema i PawełekSzydłowiecki do kolegów na boczny dziedziniec, gdzie najstarsi z paziów objęliprzywództwo i urządzali bitwę pod Grunwaldem.Największą przeszkodą w zabawie było naturalnie to, że ani jeden z chłopców niechciał być zwyciężonym, zginąć sromotnie lub iść do niewoli. Przy każdej bitwie powtarzałysię te zatargi i rozmaicie sobie radzono. Dziś także — dopiero Aleksander Korybut,którego jednogłośnie mianowano Jagiełłą, podzielił stu siedemdziesięciu kolegów na dwaobozy; z tych dwóch hufców wybrał po jednym wojowniku i kazał im ciągnąć losy; czarnykamyczek oznaczał Krzyżaków, biały — Litwinów i Polaków.Spod czapki <strong>króla</strong> jegomości wyciągnęli wyrok przeznaczenia: osiemdziesięciu czterechchłopaków z Korybutem (Jagiełłą) i Tarnowskim (Witoldem) na czele stanowiłowojsko polskie. Krzyżacy mieli dowódcami Pieniążka (Urlich Jungingen) i Czarnkowskiego(Konrad Lichtenstein).W obozie polskim oczekiwano tylko na szydercze poselstwo od rycerzy krzyżowychz mieczami dla Jagiełły i Witolda, by rozpocząć walkę wiekopomną, gdy od strony zamkuukazali się Szydłowiecki i Ostroróg. Powitano ich okrzykami radości i bez namysłu wręczonozłowrogie miecze, jako posłom krzyżackim. Nie było wykrętów, musieli słuchać.Czema zaś, który szedł o parę kroków w tyle, dostał się jako Oleśnicki do wojskapolskiego. Niebawem przeraźliwe krzyki, dzikie wycia, tupotanie stu siedemdziesięciu parnóg na boisku, wrzaski zwycięzców i jęki rannych zwiastowały światu, że dwie potęgiprzemożne ścierają się z sobą w śmiertelnym boju. Pan ochmistrz Strasz zezwalał zawszena tego rodzaju wojenne zapasy, rozwijające siły i zręczność ruchów, najczęściej nawet brałduchowy współudział w utarczkach, przypatrując się z niezmiernym zapałem przebiegowiwalki. Pod jednym tylko względem bywał nieubłagany, a mianowicie żadnej innej broniużywać nie pozwalał prócz rąk, rękom zaś nie wolno było tykać twarzy. Ktokolwiek zeznamienitych rycerzy przekroczył ten surowy zakaz, całymi tygodniami za pokutę bywałwyłączany od zabawy.Kostuś Gedroyć tymczasem, pogrążony w myślach nad ważnym zadaniem, jakie goczekało, przechadzał się po starym ogrodzie królewskim; zeszedł aż do murów od stronypołudniowej i tam w ciszy a odosobnieniu trapił się, że jakoś żaden, nie tylko świetny, alenawet wcale pospolity koncept nie przychodzi mu do głowy. „Ach szczęśliwy ten Krystek!— myślał — już swoje zrobił, i powiodło mu się… i nic go nie zdradziło… i Papacodziezapłacił… czemuż ja nic wynaleźć nie mogę dla tej suchej wierzby z opuszczonym nosem!Jużem jej wczoraj za królewnę ślubował… i dziś rano takoż, ano głowa pęka z tego myśleniai nic.”— Paniczku wielmożny, usuńcie się krzynę¹¹³, jeźli łaska, bo droga wąska, fura ciężka,a osły uparte.— Mam… mam! Już nic lepszego nie wynajdę… jak matkę kocham! — krzyknąłrozradowany paź i poleciał dalej w ogród, jakby go kto gonił. A parobek z furą pełnąziemi popędzał swoje osiołki i rozważał, jakie to dziwactwa u panów trafiają się. „Nawettaki młody, a ot, go mamony obsiadły i wyrozumienie odbierają.”— Tak, tak, doskonale, wybornie… — powtarzał Gedroyć podskakując jak młodywróbel — ino wszystko trza sprawnie wymiarkować, obmyślić jak się patrzy, coby sięudało, aż ha! Ale choćbym Salomonową mądrość posiadł, sam jeden nie dam rady, muszęsię zmówić przynajmniej z dwoma. Jędruś najważniejszy, jego mi trzeba.Zapanował trochę nad swą uciechą i pozornie poważny, przypatrywał się robotnikomkopiącym ziemię i innym, zakładającym rury, którymi miała być prowadzona woda dofontanny w modnym ogrodzie królowej. Jakby spod ziemi wyrósł, stanął nagle Boner podrugiej stronie rowu.Zabawa¹¹³krzyn (daw.) — trochę.ANTONINA DOAKA <strong>Paziowie</strong> <strong>króla</strong> <strong>Zygmunta</strong> 26

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!