13.07.2015 Views

Paziowie króla Zygmunta - Wolne Lektury

Paziowie króla Zygmunta - Wolne Lektury

Paziowie króla Zygmunta - Wolne Lektury

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

wysuwał się na światło dzienne, w kieszeni każdego kubraka znalazł się chleb z twarogiemlub z kiełbasą i następowała przekąska, zakrapiana wytrawnym miodkiem, co prawda wcaleniehojnie szafowana przez pana Łukasza.Pan Rylski zaś, zamknięty w drugiej komnacie, błogosławił również nieobecność panaregenta i korzystając z chwil swobody, rozczytywał się zapamiętale w jakichś starych jakświat księgach, wyblakłym inkaustem¹²⁶ pisanych. Foliały te przechowywał pan Florianw większej jeszcze tajemnicy niż pisarze swój niebezpieczny gąsiorek.Gdy paziowie wbiegli z impetem do kancelarii, wywołali wielkie przerażenie i zamieszaniewśród pisarków, którzy dziś właśnie wyjątkowo przed przyjściem pana Niemętowskiegozamierzali łyknąć po pół kubka na zdrowie pana Wawrzyńca Kotowicza— solenizanta. Imieniny jego były wprawdzie przedwczoraj, ale z powodu zaziębieniai ciężkiej chrypki pan Wawrzyniec dwa dni siedział w domu i dziś dopiero ukazawszy sięw biurze, przyjmował życzenia i oracje kolegów.— A bodaj waszmościów ubito! Napędziliście mnie strachu niemało!… — zawołałpan Łukasz, zatykając gąsiorek. — Ażem zdrętwiał, że to pan regent.— Nie ma go jeszcze? — spytał Mikołka.— Ale pan wicesekretariusz Rylski jest już.— My też ino do niego mamy sprawę.I weszli do drugiej komnaty.Na ich widok pan Florian przyrzucił płatem pergaminu księgę, w której właśnie czytał,i odpowiadając uprzejmie na ich ukłony, zapytał, czego by sobie życzyli.— Od miłościwego pana przychodzimy z poleceniem — rzekł Ostroróg i wyjaśnił,o co chodziło.Pan wicesekretariusz napisał prędko rodzaj formularza, wydobył z szuflady przyrządzonyjuż pierwej spis senatorów i znaczniejszych osobistości, którym zaproszenia miałybyć rozesłane, i podał to wszystko, uchyliwszy drzwi, skrybom do jak najrychlejszegoprzepisania.— Spocznijcie, waszmościowie — rzekł do paziów — osiemdziesiąt kilka inwitacji¹²⁷napisać, to długo potrwa; chociaż ich siedmiu tam siedzi i kwapić się mają, zawżdy to niepalcem przekiwać.— Za godzinę będzie? — spytał Bogusz.— Może.— Toby należało skorzystać z czasu i do sadu skoczyć; mówił mi Kuba, że tam dziślubaszki¹²⁸ trzęsą.— No to lećcie na jednej nodze i wracajcie czwałem¹²⁹ — rzekł Ostroróg — a mnietam jaką przygarść niech każdy przyniesie. Boję się odchodzić, bo jakbyście się, brońBoże, zapóźnili, tobym ja jeden prznajmniej zabrał większą część listków, a wy byściemieli mniej do roboty.— Chodźcie, chłopcy!— Pomnijcie ino, że rozkaz królewski to nie żarty i wracajcie niebawem.— Straszniem ciekaw onego poświęcenia dzwonu — rzekł Ostroróg przysuwając zydel¹³⁰bliżej stołu pana Rylskiego — mistrz Hans Behem wprawdzie na cały świat słyniejako ludwisarz¹³¹ najpierwszy; ino brat jego Tebaldus w Norymberdze może się z nimzrównać, ale… takie odlewanie to zawżdy trafunek. A nuż się forma po brzegi nie wypełni,a nuż bańka z powietrza w którym miejscu ostanie? A nuż nierówno zastygnie albogdzie rysa, czyli szpara się znajdzie? Gadał mi o tym wszystkim towarzysz z ludwisarnimistrza Hansa i zaręczał, że choć jego pan zna wszelkie sposoby i przepisy tajemne,zawżdy pewności pełnej nie ma i z niepokojem onego jutra wygląda.— Ino że w pomyślnym miesiącu dzieło poczynał i w dobrym je skończył, tym sięmoże w swej niepewności krzepić — rzucił jakby sam do siebie pan wicesekretariusz.— Jak to waszmość rozumie?Książka¹²⁶inkaut (daw.) — atrament.¹²⁷inwitaa (daw., z łac.) — zaproszenie.¹²⁸luazka — gatunek śliwki.¹²⁹zwa — cwał, pęd.¹³⁰zyel — drewniany taboret.¹³¹luwiarz — majster wytwarzający dzwony, armaty i inne drobniejsze przedmioty z brązu czy mosiądzu.ANTONINA DOAKA <strong>Paziowie</strong> <strong>króla</strong> <strong>Zygmunta</strong> 32

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!