06.03.2018 Views

Morze 3/2018 promo

Magazyn Morze 3/2018 Zespół Badań i Analiz Militarnych

Magazyn Morze 3/2018
Zespół Badań i Analiz Militarnych

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Narodziny U-Bootwaffe<br />

Włoskie pancerniki schyłku XIX wieku<br />

Marzec 3/<strong>2018</strong><br />

cena 14,99 zł (w tym 5% VAT )<br />

www.zbiam.pl<br />

Pamiętny<br />

Żerań<br />

Korwety typu<br />

Stierieguszczij


cena 14,99 zł (w tym 5% VAT )<br />

GALERIA<br />

MORZE<br />

MORZE<br />

Numer 3/<strong>2018</strong> 30<br />

Vol. IV, nr 3 (30)<br />

Nr 3/<strong>2018</strong><br />

ISSN: 2543-5469 INDEKS: 416231<br />

Nakład: 10 000 egzemplarzy<br />

Narodziny U-Bootwaffe<br />

Marzec 3/<strong>2018</strong><br />

Włoskie pancerniki schyłku XIX wieku<br />

Korwety typu<br />

Stierieguszczij<br />

www.zbiam.pl<br />

Pamiętny<br />

Żerań<br />

Spis treści<br />

Na okładce: Po długich chwilach niepewności, Orzeł<br />

schodzi z pochylni stoczni „De Schelde”. Przy flagsztoku<br />

mistrz Meerman. Fot. Gemeentearchief Vlissingen<br />

Redakcja<br />

Tomasz Grotnik – redaktor naczelny<br />

tomasz.grotnik@zbiam.pl<br />

Andrzej Jaskuła – zastępca redaktora naczelnego<br />

andrzejjaskula@o2.pl<br />

Agnieszka Mac Uchman – redaktor techniczny<br />

amacuchman@gmail.com<br />

Korekta<br />

zespół redakcyjny<br />

Stali współpracownicy<br />

Andrzej S. Bartelski, Jan Bartelski, Mariusz Borowiak,<br />

Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Waldemar Danielewicz,<br />

Andrzej Danilewicz, Maksymilian Dura, Adam Fleks,<br />

Krzysztof Gerlach, Michał Glock, Sebastian Hassa,<br />

Wojciech Holicki, Jacek Jarosz, Rafał M. Kaczmarek,<br />

Tadeusz Kasperski, Tadeusz Klimczyk, Michał Kopacz,<br />

Witold Koszela, Jacek Krzewiński, Krzysztof Kubiak,<br />

Jerzy Lewandowski, Wojciech Mazurek, Andrzej Nitka,<br />

Grzegorz Nowak, Łukasz Pacholski, Robert Rochowicz,<br />

Krzysztof Stefański,Lech Trawicki,<br />

Marek Twardowski, Władimir Zabłocki<br />

Wydawca<br />

Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />

ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa<br />

office@zbiam.pl<br />

Biuro<br />

ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa<br />

Dział reklamy i marketingu<br />

Anna Zakrzewska<br />

anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />

Dystrybucja i prenumerata<br />

office@zbiam.pl<br />

Reklamacje<br />

office@zbiam.pl<br />

Prenumerata<br />

realizowana przez Ruch S.A.:<br />

Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />

papierowej i na e-wydania można składać<br />

bezpośrednio na stronie<br />

www.prenumerata.ruch.com.pl<br />

Ewentualne pytania prosimy kierować<br />

na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />

lub kontaktując się z Telefonicznym<br />

Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />

801 800 803 lub 22 717 59 59<br />

– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />

Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />

Copyright by ZBiAM 2015<br />

All Rights Reserved.<br />

Wszelkie prawa zastrzeżone<br />

Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />

rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />

jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />

nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />

dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />

i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />

Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />

opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />

odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />

ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />

na naszej nowej stronie:<br />

www.zbiam.pl<br />

Z kraju i ze świata 4<br />

Tomasz Grotnik<br />

Holowniki typu B860<br />

dla Marynarki Wojennej 8<br />

10<br />

43<br />

Tomasz Grotnik<br />

Stierieguszczij i spółka<br />

czyli rosyjskie korwety XXI wieku 10<br />

Robert Rochowicz<br />

Jak Rubież nie trafił do Polski 21<br />

Krzysztof Kubiak<br />

Zagłada ścigacza Willi Bänsch 25<br />

Lech Trawicki<br />

Wodowanie w małym<br />

porcie o wielkiej stoczni 28<br />

Tadeusz Kasperski<br />

Bitwa koło Zatoki<br />

Cesarzowej Augusty 35<br />

https://www.facebook.com/miesiecznik.morze/<br />

35<br />

58<br />

Mieczysław Jastrzębski<br />

U-Booty typu I A 43<br />

Tadeusz Kasperski<br />

Mity a prawda Iwanow-<br />

-Szajnowicz kontra Kriegsmarine 58<br />

Michał Glock<br />

Włoskie pancerniki schyłku<br />

XIX wieku 64<br />

Jacek Ochman<br />

Starych książek czar<br />

czyli szpiedzy jak… 72<br />

Adam Koralewski<br />

Bazy energetyczne<br />

projektu 305 76<br />

Krzysztof Stefański<br />

Pamiętny Żerań 79<br />

Kronika stoczniowa 79


Okręty współczesne<br />

Tomasz Grotnik<br />

Stierieguszczij<br />

czyli rosyjskie korwety XXI wieku<br />

i spółka<br />

Tytułowe korwety, wchodzące sukcesywnie<br />

do służby w Wojenno-Morskom<br />

Fłocie, są pierwszymi większymi<br />

nawodnymi jednostkami bojowymi<br />

zaprojektowanymi i zbudowanymi<br />

w Federacji Rosyjskiej po rozpadzie<br />

ZSRS. Okręty te z zewnątrz sprawiają<br />

wrażenie nowoczesnych, i choć trudno<br />

ocenić ich rzeczywisty potencjał,<br />

to pozostaje faktem ich dość wszechstronne<br />

uzbrojenie. Ponieważ jak dotąd<br />

większość z nich operuje na Bałtyku,<br />

są dla nas szczególnie interesujące.<br />

Dekada lat 90. XX w. była dla Wojenno-<br />

-Morskowo Fłota (dalej – WMF) wyjątkowo<br />

trudna. W okresie kryzysu gospodarczego<br />

kraju, budowa nowych okrętów<br />

poszczególnych klas nie była dla władz<br />

sprawą priorytetową. Od dłuższego czasu<br />

nie opracowano żadnego projektu<br />

„poważniejszego” okrętu, a stocznie co<br />

najwyżej „dłubały” za własne pieniądze,<br />

bądź ograniczone środku budżetowe,<br />

w nieukończonych jednostkach, których<br />

stępki położono niejednokrotnie jeszcze<br />

w okresie ZSRS.<br />

Pewne nadzieje kładziono w dozorowcu<br />

(storożewoj korabl, SKR) Nowik proj.<br />

12441 Grom, którego stępkę położono<br />

26 lipca 1997 r. w kaliningradzkiej stoczni<br />

„Jantar”. Prace nad nim rozpoczęto<br />

jeszcze w drugiej połowie lat 80., projektując<br />

jednostkę uderzeniową 12440<br />

o wyporności około 1000 t do zastąpienia<br />

okrętów rakietowych proj. 1234<br />

Owod. W wyniku ewolucji wymagań<br />

taktyczno-technicznych i żądań instalacji<br />

kolejnych wzorów uzbrojenia oraz<br />

wyposażenia Grom rozrastał się, osiągając<br />

1700 t, otrzymując klasyfikację SKR<br />

i numer projektu 12441. Wraz z tym rosła<br />

cena okrętu, który miał być przecież<br />

budowany seryjnie, a do tego długi czas<br />

rozwoju projektu osadzonego koncepcyjnie<br />

w latach 80., mimo wyboru nowego,<br />

a nawet jeszcze nie istniejącego<br />

uzbrojenia, spowodował że trudno było<br />

go nazwać nowoczesnym. Budowa Nowika<br />

postępowała bardzo wolno i ostatecznie<br />

w 2002 r. dowódca WMF, adm.<br />

floty Władimir I. Kurojedow, zdecydował<br />

o przerwaniu jej finansowania na poziomie<br />

gotowości około 10% 1 .<br />

Tymczasem w drugiej połowie lat 90.<br />

Centralny Instytut Naukowo-Badawczy<br />

(CNII) im. Akademika Kryłowa z Petersburga,<br />

opracował serię okrętów o wyporności<br />

od 1000 do 1930 t, pod wspólną<br />

nazwą korweta projektu XXI. Różniły<br />

się one wielkością, uzbrojeniem i elektroniką.<br />

Ich wzory były już wówczas znane<br />

i w tym względzie warianty projektu<br />

XXI nie przedstawiały się szczególnie<br />

interesująco. Inaczej było z konstrukcją<br />

kadłuba i nadbudówek. Szczególny nacisk<br />

położono na ukształtowanie podwodnej<br />

części kadłuba, co doprowadzić<br />

miało do istotnego obniżenia wartości<br />

działających nań sił w czasie pływania<br />

z większymi prędkościami. Efekty tych<br />

zabiegów pozwoliłyby na zmniejszenie<br />

mocy zainstalowanej, zachowanie przy<br />

niej wysokiej prędkości maksymalnej<br />

oraz operowanie przy stanach morza<br />

o 1,5 do 2 jednostki większych, niż na<br />

jednostkach poprzednich generacji.<br />

Równie dużo uwagi Rosjanie poświęcili<br />

zaprojektowaniu monoblokowej nadbudówki<br />

z pochyłymi burtami, której<br />

kształt w połączeniu z kompozytowym<br />

1<br />

Planowano potem dokończyć go według projektu<br />

12441U, jako okręt szkolny kadry oficerskiej<br />

Borodino. Ostatecznie kadłub zwodowano w celu<br />

zwolnienia miejsca na placu stoczni. Stoi on w zakładzie<br />

do dziś wraz z kadłubem nieukończonego<br />

Tumana, trzeciego SKR proj. 11540.<br />

materiałem, z którego miała powstać,<br />

ograniczał skuteczną powierzchnię odbicia<br />

radiolokacyjnego (SPO) trzykrotnie<br />

w stosunku do starych okrętów. Zespół<br />

napędowy korwety projektu XXI zaproponowano<br />

w układzie CODAG, z dwoma<br />

silnikami wysokoprężnymi 10D49<br />

o mocy po 4100 KM oraz dwiema turbinami<br />

gazowymi o mocy około 29 000<br />

KM każda, produkcji rodzimej, lub z importu.<br />

Dwuwałowa siłownia miała rozpędzać<br />

jednostki do około 29 w. Były to<br />

jednak prace studyjne, których realizacja<br />

nie miała szans.<br />

Bez bagażu przeszłości<br />

W kwietniu 1999 r. dowódca WMF,<br />

zatwierdził wymagania operacyjno-taktyczne<br />

do opracowania „wielozadaniowego<br />

okrętu ograniczonej wyporności<br />

bliskiej strefy morskiej”, czyli używając<br />

klasyfikacji międzynarodowej – korwety.<br />

Mniejsza wyporność oznaczała niższe<br />

koszty zakupu i eksploatacji, zaś ówcześnie<br />

panująca światowa tendencja do<br />

ograniczenia budowy dużych okrętów<br />

na rzecz tych działających w strefie przybrzeżnej,<br />

dawała szansę na eksport. Było<br />

to ważne z powodu zapaści ekonomicznej<br />

kompleksu wojskowo-przemysłowego,<br />

wzbudzając nadzieje na zastrzyk<br />

dewiz. Warto tu wyjaśnić, że wraz z ekspansją<br />

na rynki światowe, Rosjanie do<br />

swojej nomenklatury wchłonęli określenia<br />

korzystniejsze marketingowo, ale do<br />

tej pory im obce, w tym „korwetę”, „fregatę”,<br />

czy „okręt podwodny klasy Kilo”.<br />

Do przetargu ogłoszonego przez WMF<br />

na opracowanie projektu korwety zgłosiło<br />

się siedem firm, a wśród nich: Północne<br />

Biuro Konstrukcyjno-Projektowe z<br />

Petersburga – twórca większości projektów<br />

średnich i dużych okrętów nawod-<br />

Pierwsza publiczna prezentacja Stierieguszczego, IMDS 2007 w Petersburgu.<br />

„Korwiet niewidimka”, jak go określą Rosjanie, zachwycił nowoczesną linią<br />

i rozwiązaniami podpatrzonymi w konstrukcjach zachodnich, w tym<br />

masztem zintegrowanym.<br />

Fot. Tomasz Grotnik<br />

10 marzec <strong>2018</strong> MORZE


Zimna wojna<br />

Krzysztof Kubiak<br />

Zagłada ścigacza Willi Bänsch<br />

Gorączka zimnej wojny na morzach<br />

nie sprzyjała zachowaniu bezpieczeństwa<br />

żeglugi, a okręty przeciwstawnych<br />

bloków militarnych, choć do<br />

siebie nie strzelały, niejednokrotnie<br />

doprowadzały do kolizji i innych groźnych<br />

incydentów. O jednym z nich,<br />

który zdarzył się na nieodległych nam<br />

wodach, piszemy poniżej.<br />

31 sierpnia 1968 r. ścigacze torpedowe<br />

wschodnioniemieckiej Volksmarine<br />

(ze składu 4. Brygady Ścigaczy Torpedowych,<br />

6. Flotylli) Herbert Balzer (843)<br />

i Willi Bänsch (844) 1 cumowały w dyżurze<br />

granicznym w przystani Darßer Ort,<br />

będącej od 1962 r. punktem bazowania<br />

manewrowego. Wybór tego miejsca nie<br />

był przypadkowy, stanowiło wszak ono<br />

najbardziej na północ wysunięty punkt<br />

Niemieckiej Republiki Demokratycznej.<br />

Leży ona na półwyspie Fischland-Darß-<br />

-Zingst, a konkretnie w jego północnej<br />

części, zwanej Darß. Jest to połać lądu<br />

o długości około 15 km i szerokości 10 km<br />

połączona od południowego zachodu<br />

z lądem stałym przesmykiem Fischland,<br />

a od wschodu przechodząca przez kolejny<br />

przesmyk w rozleglejszy obszar,<br />

czyli Zingst. Od kontynentu Darß i Zingst<br />

oddzielone są zalewami Saaler Bodden i<br />

Bodstedter Bodden (ich minimalna szerokość<br />

to w rejonach ścieśnionych około<br />

200 m, a największa około 7 km, na brzegach<br />

występują słone bagniska). Takie<br />

ukształtowanie terenu znakomicie ułatwiało<br />

kontrolę ruchu osobowego. Nie<br />

przez przypadek więc na Zingst Narodowa<br />

Armia Ludowa urządziła poligon,<br />

1<br />

Nazwy te upamiętniały niemieckich działaczy komunistycznych.<br />

Herbert Balzer (ur. 1897 we Wrocławiu),<br />

stracony został w kwietniu 1945 r. w Glena,<br />

podobozie Buchenwaldu. Z kolei Willi Bänsch (ur.<br />

1901 w Berlinie) poniósł śmierć 11 grudnia 1944 r.,<br />

skazany po ucieczce z obozu pracy Wuhlheide. Oba<br />

okręty należały do sowieckiego proj. 183.<br />

na którym w latach 1970-1990 odpalano<br />

rakiety meteorologiczne 2 .<br />

Analizując z kolei położenie przystani<br />

Darßer Ort z kierunku morza, podkreślić<br />

należy, że zapewniała ona pełny wgląd<br />

w ruch jednostek pływających na Zatoce<br />

Meklemburskiej, czyli de facto na<br />

wschodnich podejściach do Zatoki Kilońskiej<br />

(a tym samym umożliwiała monitorowanie<br />

toru wodnego Kadettrinne 3 ,<br />

a pośrednio zarówno Kanału Kilońskiego,<br />

jak żeglugi na Wielkim i Małym Bełcie),<br />

wszak leży ona zaledwie około 14<br />

Mm od południowego cypla duńskiej<br />

wyspy Lolland. Oprócz ścigaczy ze składu<br />

6. Flotylli (bazą główną tego związku<br />

taktycznego grupującego nawodne siły<br />

uderzeniowe było wówczas Dranske<br />

na rugijskiej mierzei Bug), które pełniły<br />

w Darß Ort dyżury bojowe, stacjonowała<br />

tam 6. kompania rozpoznania technicznego<br />

ze składu 3. batalionu 6. Brygady<br />

Ochrony Wybrzeża (6. Technische Beobachtungskompanie,<br />

Grenzbataillon 3, 6.<br />

Grenzbrigade Küste 4 ).<br />

2<br />

Strzelano tam jakoby również rakiety meteorologiczne<br />

Meteor-1 skonstruowane w warszawskim<br />

Instytucie Lotnictwa, a produkowane przez WSK<br />

Mielec. W latach 1965-1971 z poligonów pod Łebą<br />

i Ustką odpalono ich ponad 170. Pięć wyeksportowano<br />

do NRD. Meteor-1 miał 2,47 m długości, masę<br />

startową 32,5 kg, a czas lotu na pułap 36,5 km wynosił<br />

80 sekund. Rakiety te uwalniały ładunek metalowych<br />

dipoli, które były obserwowane na radarach,<br />

na podstawie czego dokonywano pomiarów<br />

siły i kierunku wiatru w stratosferze.<br />

3<br />

Kadettrinne (duń: Kadetrenden) to akwen na<br />

Zatoce Meklemburskiej, leżący między niemieckim<br />

półwyspem Fischland-Darß-Zingst a duńską<br />

wyspą Falster, uważany za jeden z najtrudniejszych<br />

i najbardziej niebezpiecznych na Bałtyku.<br />

Ma on około 20 Mm szerokości przy głębokościach<br />

rzędu 10-30 m. Pokonanie toru wodnego<br />

wymaga przeprowadzenia zwrotu o około 90°<br />

w rejonie ścieśnionym, gdzie występuje bardzo<br />

wysokie natężenie ruchu statków (w 2014 r.<br />

akwen przeszło 55 tys. jednostek pływających).<br />

4<br />

6. Brygada wchodziła organizacyjnie w skład<br />

Schyłek sierpnia 1968 r. był w Europie<br />

czasem niezwykle gorącym politycznie.<br />

Trwający od początku stycznia kryzys<br />

społeczno-polityczny w Czechosłowacji<br />

doczekał się dramatycznego przesilenia.<br />

W nocy z 20 na 21 sierpnia wojska sowieckie,<br />

polskie, węgierskie i bułgarskie<br />

przekroczyły granice, rozpoczynając pacyfikację<br />

niepokornego członka „socjalistycznej<br />

wspólnoty”. W początkowych<br />

planach operacji zakładano również<br />

udział enerdowskich 7. Dywizji Pancernej<br />

z Drezna i 11. Dywizji Zmotoryzowanej<br />

z Halle, ale ostatecznie mimo osiągnięcia<br />

pełnej gotowości bojowej pozostały one<br />

na własnym terytorium. Poziom napięcia<br />

w stosunkach między antagonistycznymi<br />

blokami polityczno-wojskowymi<br />

błyskawicznie poszybował w górę. Obawa<br />

przed wybuchem wojny stała się<br />

zupełnie realna, obie strony obserwowały<br />

więc posunięcia adwersarzy z największą<br />

uwagą, rozpoznanie w rejonach<br />

nadgranicznych przestało być rodzajem<br />

militarnej rutyny, ale przedsięwzięciem<br />

niesłychanie ważnym, od którego mogło<br />

zależeć wyprzedzające rozeznanie<br />

ruchów przeciwnika i ewentualne odebranie<br />

mu atutu zaskoczenia. „Styk”<br />

między NATO a Układem Warszawskim<br />

zaczął iskrzyć na prawie całej długości.<br />

Nie inaczej było na Bałtyku.<br />

W takiej sytuacji, w nocy z 30 na 31<br />

sierpnia 1968 r. dowództwo Volksmarine<br />

otrzymało meldunek (prawdopodobnie<br />

z rozpoznania radioelektronicznego)<br />

o wejściu na wody Kadettrinne zachod-<br />

Volksmarine, podobnie jak było to w Polsce, gdzie<br />

częścią naszej marynarki była Morska Brygada<br />

Okrętów Pogranicza. Wspomniana wschodnioniemiecka<br />

brygada, której rdzeń stanowiły 3 grupy<br />

jednostek patrolowych oraz 3 bataliony graniczne<br />

odpowiedzialna była za ochronę morskiej<br />

granicy NRD długości 378 km oraz lądowego odcinka<br />

granicy z Polską na wyspie Uznam długości<br />

9,5 km. Była ona jedną z 8 wschodnioniemieckich<br />

brygad ochrony granicy.<br />

Willi Bänsch na pełnym dynamiki zdjęciu z początku<br />

lat 60. Uwagę zwraca pierwotny numer<br />

burtowy 209 i stara stacja radiolokacyjna Zarnica,<br />

zastąpiona potem przez Reję, która nie<br />

pomogła jednak uniknąć mu katastrofy.<br />

Fot. VG Ostseeschiffahrtsarchiv Reinhard Kramer<br />

MORZE<br />

marzec <strong>2018</strong><br />

25


Polska Marynarka Wojenna<br />

Styczeń 1938 r. Kadłub przyszłego ORP<br />

Orzeł podczas prac wykończeniowych<br />

przed wodowaniem. Z lewej strony widoczna<br />

zbudowana trybuna dla VIP-ów.<br />

Lech Trawicki<br />

Wodowanie<br />

w małym porcie o wielkiej stoczni<br />

W styczniu bieżącego roku minęła<br />

80. rocznica wodowania ORP Orzeł.<br />

W zbiorach Archiwum Miejskiego<br />

w holenderskim Vlissingen, oprócz dokumentacji<br />

technicznej i korespondencji<br />

dotyczącej budowy, przechowywane<br />

są negatywy i odbitki fotograficzne<br />

dokumentujące powstawanie najsłynniejszego<br />

polskiego okrętu podwodnego,<br />

od montażu pierwszych<br />

elementów konstrukcji stępki po uroczyste<br />

podniesienie bandery. Wśród<br />

fotografii najwięcej zdjęć wykonano<br />

podczas uroczystości wodowania<br />

w sobotę 15 stycznia 1938 r.<br />

W życiorysie statków i okrętów za istotne<br />

uznaje się kilka dat. Za najważniejsze<br />

i przeważnie uroczyście celebrowane<br />

z udziałem przedstawicieli stoczni oraz<br />

zleceniodawcy budowy, należy uznać:<br />

położenie stępki, wodowanie i wreszcie<br />

pierwsze podniesienie bandery, po<br />

czym rozpoczęcie służby pod banderą<br />

wojenną lub w barwach pierwszego<br />

armatora. Kolejną równie ważną datą<br />

w historii jednostki pływającej będzie<br />

dopiero ostatnie opuszczenie bandery<br />

i wycofanie ze służby lub zatonięcie.<br />

Te pierwsze trzy daty z życiorysu<br />

okrętu nie są w równym stopniu celebrowane<br />

i można spotkać się z różnym<br />

do nich podejściem w poszczególnych<br />

tradycjach morskich. Podobnie jest z pamięcią<br />

o tych wydarzeniach i obchodzeniem<br />

lub przypominaniem ich rocznic.<br />

W tradycji polskiej Marynarki Wojennej<br />

współcześnie obchodzone są uroczyście<br />

lub wspominane daty wprowadzenia<br />

okrętu do służby. O datach wodowania<br />

pamięta się i wspomina o wiele rzadziej.<br />

Tegoroczna styczniowa 80. rocznica<br />

wodowania ORP Orzeł minęła niezauważona<br />

przez media i instytucje statutowo<br />

zajmujące się historią MW RP.<br />

Nasze współczesne podejście do<br />

rocznic wodowań historycznych okrętów<br />

jest odwrotnie proporcjonalne do<br />

ilości zachowanej dokumentacji fotograficznej<br />

i prasowej z epoki w przypadku<br />

takich okrętów jak OORP Grom i Błyskawica.<br />

Podobnie przeglądając zbiory<br />

Archiwum we Vlissingen zauważymy,<br />

że najwięcej wycinków prasowych<br />

i fotografii zachowano właśnie z uroczystości<br />

wodowania, nie zaś podniesienia<br />

bandery, którego uwiecznieniu poświęcono<br />

o wiele mniej zdjęć. W przypadku<br />

wodowanych w Cowes niszczycieli ta<br />

dysproporcja jest o wiele bardziej rażąca…<br />

gdyż – jak dotąd – nie jest znane<br />

żadne oficjalne zdjęcie z podniesienia<br />

bander na obu okrętach, co tym bardziej<br />

dziwi, bo uroczystości te odbywały się<br />

w mieście dwóch słynnych marynistycznych<br />

firm fotograficznych – Beken of Cowes<br />

i Kirk of Cowes 1 .<br />

O tym, że w latach 30. ubiegłego wieku<br />

wodowanie było traktowane jako<br />

najważniejsza uroczystość, świadczy też<br />

udział ze strony polskiej przedstawicieli<br />

władz II RP, szefostwa Kierownictwa Marynarki<br />

Wojennej (KMW) oraz wysokich<br />

rangą przedstawicieli gospodarzy uroczystości.<br />

Matkami chrzestnymi okrętów<br />

budowanych w Wielkiej Brytanii i Holandii<br />

były żony przedstawicieli ówczesnych<br />

elit dyplomatycznych lub wojskowych.<br />

Na wodowanie ORP Orzeł przybyły<br />

z Polski delegacje KMW z kadm. Jerzym<br />

Świrskim (1882-1959), Ligi Morskiej i Kolonialnej<br />

z prezesem Zarządu Głównego,<br />

gen. bryg. Stanisławem Kwaśniewskim<br />

(1886-1956). Rząd RP reprezentował poseł<br />

i minister pełnomocny dr Wacław<br />

Babiński (1887-1957). Ze strony holenderskiej<br />

obecni byli: królewski komisarz<br />

prowincji Zelandia – Johan Willem<br />

Quarles van Ufford (1882-1951), burmistrz<br />

1<br />

Patrz artykuł tego samego Autora w „Morzu”<br />

5/2017.<br />

28 marzec <strong>2018</strong> MORZE


II wojna światowa<br />

Tadeusz Kasperski<br />

Bitwa<br />

koło Zatoki<br />

Cesarzowej Augusty<br />

Po lądowaniu Amerykanów na wyspie<br />

Bougainville, w nocy z 1 na 2 listopada<br />

1943 r., w pobliżu Zatoki Cesarzowej<br />

Augusty doszło do zaciekłego<br />

starcia silnego zespołu japońskiego<br />

kadm. Sentarō Ōmoriego, wysłanego<br />

z bazy Rabaul, z amerykańskim zespołem<br />

TF 39, pod rozkazami kadm. Aarona<br />

S. Merrilla, osłaniającego siły desantowe.<br />

Bitwa zakończyła się szczęśliwie<br />

dla Amerykanów, choć dość długo<br />

nie było pewne, która ze stron uzyska<br />

w walce zdecydowaną przewagę.<br />

Początek operacji „Cartwheel”<br />

Na początek listopada 1943 r. Amerykanie<br />

zaplanowali operację „Cartwheel”,<br />

która miała na celu odizolowanie<br />

i osłabienie poprzez nieustanne nękanie<br />

atakami lotniczymi głównej japońskiej<br />

bazy morskiej i lotniczej w Rabaulu,<br />

w północno-wschodniej części wyspy<br />

Nowa Brytania, największej w Archipelagu<br />

Bismarcka. W tym celu zdecydowano<br />

o desancie na wyspie Bougainville, aby<br />

na zdobytym przyczółku zbudować lotnisko<br />

polowe, z którego można byłoby<br />

prowadzić nieustanną ofensywę lotniczą<br />

przeciwko bazie Rabaul. Miejsce lądowania<br />

– koło przylądka Torokina na północ<br />

od tytułowej zatoki, wybrano specjalnie<br />

z dwóch powodów. Akurat siły lądowe<br />

Japończyków w tym miejscu były niewielkie<br />

(okazało się później, że opór stawiło<br />

Amerykanom w miejscu lądowania<br />

Marines z początku tylko ok. 300 ludzi),<br />

wojska i jednostki desantowe mogły<br />

również osłaniać własne myśliwce z lotniska<br />

na wyspie Vella Lavella.<br />

Planowany desant poprzedziły działania<br />

zespołu TF 39 (4 krążowniki lekkie<br />

i 8 niszczycieli) kadm. Aarona S. Merrilla,<br />

który dotarł w rejon japońskiej bazy na<br />

wyspie Buka tuż po północy 1 listopada<br />

i ostrzelał ją huraganowym ogniem całego<br />

swojego ugrupowania, poczynając<br />

od godz. 00:21. Powracając, powtórzył<br />

podobne bombardowanie na Shortland,<br />

wyspach na południowy wschód od<br />

Bougainville.<br />

Japończycy zmuszeni byli do szybkiego<br />

przeciwdziałania i głównodowodzący<br />

japońskiej Floty Połączonej, adm.<br />

Mineichi Koga, wydał rozkaz okrętom<br />

stacjonującym w Rabaulu, by przechwyciły<br />

zespół Merrilla już 31 października,<br />

bo japoński samolot zauważył jego<br />

marsz z wąskiej zatoki Purvis pomiędzy<br />

Wyspami Florida (dziś zw. Nggela Sule<br />

i Nggela Pile) jeszcze przez wody słynnej<br />

Cieśniny Żelaznego Dna. Jednak dowodzący<br />

siłami japońskimi kadm. Sentarō<br />

Ōmori (dysponował wówczas 2 krążownikami<br />

ciężkimi, 2 lekkimi i 2 niszczycielami)<br />

po pierwszym wyjściu z Rabaulu<br />

w swoich poszukiwaniach rozminął się<br />

z zespołem Merrilla i zawiedziony powrócił<br />

do bazy rankiem 1 listopada. Tam później<br />

dowiedział się o lądowaniu Amerykanów<br />

w rejonie Zatoki Cesarzowej Augusty 1 na<br />

południowo-zachodnich brzegach Bougainville.<br />

Nakazano mu powrócić i zaatakować<br />

amerykańskie jednostki desantowe,<br />

a wcześniej rozbić zespół Merrilla osłaniający<br />

je od strony morza.<br />

Amerykanie rzeczywiście przeprowadzili<br />

za dnia operację desantowania<br />

wojsk w okolicach przylądka Torokina<br />

bardzo sprawnie. Jednostki III Zespołu<br />

Desantowego kadm. Thomasa Starka<br />

Wilkinsona zbliżyły się do Bougainville<br />

1 listopada i rozpoczęły operację „Cherryblossom”.<br />

Osiem transportowców<br />

do około godz. 18:00 wysadziło 14 tys.<br />

Marines z 3. Dywizji Piechoty Morskiej<br />

i 6200 t zaopatrzenia. O zmierzchu transportowce<br />

przezornie wycofano z Zatoki<br />

Cesarzowej Augusty, spodziewając się<br />

w nocy nadejścia silnego zespołu japoń-<br />

1<br />

Nazwę tę nadali Niemcy w okresie kiedy władali<br />

wyspą Bougainville, a pochodziła ona od imienia<br />

żony cesarza Wilhelma II Hohenzollerna.<br />

skiego. Próba kontrataku Japończyków<br />

najpierw siłami lotniczymi z bazy Rabaul<br />

nie powiodła się – dwa naloty Japończyków<br />

w sile ponad 150 maszyn zostały<br />

rozproszone przez liczne myśliwce osłaniające<br />

lądujące wojska. Więcej mogły tu<br />

wskórać jedynie japońskie siły morskie.<br />

Japońskie przygotowania<br />

Rzeczywiście, kadm. Ōmori miał tej<br />

nocy podjąć próbę ataku, dysponując<br />

już znacznie silniejszym zespołem,<br />

wzmocnionym kilkoma niszczycielami.<br />

Największym atutem Japończyków<br />

w nadchodzącym starciu miały być<br />

krążowniki ciężkie Haguro i Myōkō. Obie<br />

te jednostki były weteranami jeszcze<br />

z walk na Morzu Jawajskim na przełomie<br />

lutego i marca 1942 r. Zespół Merrilla,<br />

który miał się z nimi zetrzeć w boju, miał<br />

jedynie krążowniki lekkie. Oprócz tego<br />

Japończycy dysponowali dodatkowo<br />

okrętami tej samej klasy, tyle że lekkimi<br />

– Agano i Sendai oraz 6 niszczycielami<br />

– Hatsukaze, Naganami, Samidare, Shigure,<br />

Shiratsuyu i Wakatsuki. Z początku<br />

za tymi siłami miało podążać również<br />

ponadto 5 innych niszczycieli transportowych<br />

z wojskiem na pokładach, które<br />

miały wykonać kontrdesant 2 .<br />

W zbliżającym się starciu Japończycy<br />

nie mogli być tym razem pewni swego,<br />

bo dawno minął okres, gdy w bitwach<br />

odnosili zdecydowane sukcesy nad<br />

Amerykanami w starciach nocnych. Co<br />

2<br />

Później okazało się, że lepiej było od razu zrezygnować<br />

z zabierania żołnierzy, a zwolnionymi<br />

od tego zadania kilkoma niszczycielami wzmocnić<br />

japońskie siły główne przed walką z zespołem<br />

Merrilla. Zresztą niespełna 1000 żołnierzy kontrdesantu<br />

łatwo uległoby sile całej 3. Dywizji<br />

Marines.<br />

Krążownik lekki USS Montpelier, okręt flagowy<br />

dowodzącego zespołem TF 39 kadm. Merrilla.<br />

Fot. NHHC<br />

MORZE<br />

marzec <strong>2018</strong><br />

35


II wojna światowa<br />

Mieczysław Jastrzębski<br />

U-Booty<br />

typu I A<br />

Obchodząc nałożony na Niemcy zakaz<br />

produkcji okrętów podwodnych,<br />

Reichsmarine postanowiła pod własnym<br />

nadzorem zbudować w Kadyksie<br />

prototypową jednostkę dla zaprzyjaźnionej<br />

Hiszpanii oraz przeprowadzić<br />

niezbędne próby z udziałem niemieckich<br />

specjalistów, umożliwiając tym<br />

samym praktyczne szkolenie własnych<br />

podwodniaków młodej generacji.<br />

Zakamuflowane narodziny<br />

U-Bootwaffe<br />

Podpisany w połowie 1919 r. traktat<br />

pokojowy, zwany potocznie wersalskim,<br />

zakazywał Niemcom projektowania<br />

i budowy okrętów podwodnych. Jednak<br />

jakiś czas po I wojnie światowej<br />

kierownictwo Reichsmarine postanowiło<br />

– wbrew nałożonemu zakazowi –<br />

wykorzystać doświadczenia rodzimego<br />

przemysłu stoczniowego w projektowaniu<br />

i budowie U-Bootów poprzez<br />

eksport i współpracę z zaprzyjaźnionymi<br />

państwami, co miało umożliwić<br />

dalszy rozwój niemieckiego potencjału.<br />

Współpraca zagraniczna odbywała się<br />

za pośrednictwem założonego w 1922 r.<br />

i potajemnie finansowanego przez niemiecką<br />

marynarkę, holenderskiego biura<br />

konstrukcyjnego okrętów podwodnych<br />

Ingenieurskantoor voor Scheepsbouw<br />

(IvS). Jego projektanci w następnych<br />

latach opracowali kilka konstrukcji wywodzących<br />

się z I wojny światowej.<br />

W 1926 r. biuro zawarło umowę na budowę<br />

w Holandii 2 jednostek dla Turcji<br />

(projekt Pu 46, stanowiący rozwinięcie<br />

pierwszowojennego typu UB III),<br />

a w 1927 r. umowę z Finlandią na budowę<br />

3 jednostek (projekt Pu 89, stanowiących<br />

rozwinięcie konstrukcji UC III<br />

– proj. 41a; w 1930 r. podpisano jeszcze<br />

umowę na budowę, także dla Finlandii<br />

jednostki przybrzeżnej – proj. 179).<br />

W obu przypadkach projekty były tylko<br />

ulepszeniem starych konstrukcji.<br />

W maju 1926 r. inżynierowie IvS wznowili<br />

przerwane wraz z zakończeniem<br />

wojny prace nad projektem 640-tonowego<br />

U-Boota typu G. Stanowił on powiększenie<br />

niezrealizowanego projektu<br />

jednokadłubowego, 364-tonowego sta-<br />

wiacza min UF (proj. 48a), z zastosowaniem<br />

napędu i wielu innych urządzeń<br />

przewidzianych dla 516-tonowego<br />

UB III (proj. 44). Projekt tej nowoczesnej<br />

jednostki wzbudził zainteresowanie<br />

Reichsmarine, która w tym samym<br />

roku umieściła go w planach w miejsce<br />

wcześniej przewidywanej konstrukcji<br />

UB III.<br />

Choć próby morskie budowanych<br />

w Holandii jednostek prowadzone były<br />

przez całkowicie niemieckie obsady<br />

i pod nadzorem niemieckich ekspertów,<br />

to dopiero doświadczenia zebrane przy<br />

budowie i próbach jednostki „hiszpańskiej”<br />

posłużyć miały do opracowania<br />

w przyszłości projektu nowoczesnego<br />

okrętu „atlantyckiego” dla przewidywanej<br />

przez Niemców rozbudowy własnych<br />

sił podwodnych – analogicznie do<br />

prototypowej jednostki przybrzeżnej,<br />

budowanej później w Finlandii (Vesikko).<br />

W tym czasie Niemcy wzmogli działania<br />

wywiadowcze pozyskiwania informacji<br />

z zagranicy, dotyczących nowych technik<br />

związanych z okrętami podwodnymi,<br />

a także nasilili kampanię propagandową<br />

zmierzającą do wywołania nastrojów<br />

społecznych przeciwnych ograniczeniom<br />

traktatu wersalskiego.<br />

E 1 – „hiszpański” prototyp<br />

U-Boota pełnomorskiego<br />

W wyniku postawionych przez marynarkę<br />

niemiecką przed konstruktorami<br />

z biura IvS dodatkowych wymogów<br />

zwiększenia mocy maszyn, prędkości<br />

nawodnej i zasięgu, projekt G (640 t)<br />

został powiększony o około 100 t. Na<br />

zewnątrz kadłuba sztywnego przeniesione<br />

zostały zbiorniki zanurzeniowe<br />

U 26 w 1936 r.<br />

MORZE<br />

marzec <strong>2018</strong><br />

43


II wojna światowa<br />

Tadeusz Kasperski<br />

Mity a prawda<br />

Iwanow-Szajnowicz kontra Kriegsmarine<br />

„Agent nr 1”, czyli Jerzy Iwanow-Szajnowicz.<br />

Fot. domena publiczna<br />

Postać Jerzego Iwanowa-Szajnowicza,<br />

wspaniałego sportowca, wojennego<br />

wywiadowcy i dywersanta fascynuje<br />

do dzisiaj 1 . Grecy, dla których jest<br />

on bohaterem narodowym, uważali<br />

go za jednego z najskuteczniejszych<br />

sabotażystów II wojny światowej.<br />

Przypisywano mu również znaczne<br />

sukcesy w walce z okrętami Kriegsmarine<br />

i statkami zaopatrzeniowymi sił<br />

Osi. Informacji o tych ostatnich jednak<br />

nie weryfikowano przez wiele lat i nawet<br />

dzisiaj można o nich przeczytać na różnych<br />

stronach internetowych. Jak rzeczywiście<br />

wyglądały jego osiągnięcia?<br />

Jerzy Iwanow-Szajnowicz urodził się<br />

14 grudnia 1911 r. w Warszawie. Był synem<br />

rosyjskiego płk. Władimira Iwanowa<br />

i warszawianki Leonardy Szajnowicz. Kiedy<br />

małżeństwo rodziców się rozwiodło<br />

matka później drugi raz wyszła za mąż,<br />

za Greka, kupca z Batumi, Janisa Lambrianidisa<br />

i przeprowadziła się do Salonik,<br />

gdzie w 1925 r. zamieszkał także Iwanow.<br />

Jego dwie sportowe pasje od młodych<br />

lat to pływanie i żeglarstwo 2 . W 1935 r.<br />

uzyskał obywatelstwo polskie.<br />

Po zdaniu matury studiował na<br />

uniwersytecie Louvain w Belgii, kończąc<br />

studia w październiku 1938 r.<br />

jako magister nauk. Specjalizował<br />

się w etnologii, etnografii, polityce<br />

i gospodarce belgijskiego Konga.<br />

Ostatni rok przed wybuchem wojny<br />

był słuchaczem studium Instytutu<br />

Agronomii Zamorskiej w Paryżu.<br />

Gdy 31 lipca 1939 r. otrzymał decyzją<br />

rady profesorskiej tytuł agronoma<br />

ziem zamorskich, zamierzał<br />

wyjechać do Konga.<br />

Iwanow-Szajnowicz był poliglotą<br />

i znał aż 5 języków obcych: angielski, rosyjski,<br />

francuski, niemiecki i grecki. To był<br />

jeden z jego wielkich atutów w związku<br />

z późniejszą jego rolą.<br />

Przygotowanie do roli agenta<br />

wywiadu i specjalisty od dywersji<br />

Wybuch wojny zastał Jerzego w Grecji<br />

i przekreślił wcześniejsze jego plany. Po<br />

klęsce wrześniowej zamierzał walczyć<br />

w szeregach polskiej armii odtwarzanej<br />

na Zachodzie. Jego językowe umiejętności<br />

przydały się, gdy zaangażował się<br />

w akcje ułatwiające polskim uchodźcom<br />

wojskowym wyjazdy do Francji<br />

i Palestyny, pracując w polskiej placówce<br />

wojskowej w Salonikach. Początkowo<br />

jednak jego własne starania o przyjęcie<br />

do wojska nie powiodły się.<br />

W kwietniu 1941 r. wyjechał z uciekinierami<br />

wojennymi na pokładzie frachtowca<br />

Warszawa do Palestyny, chcąc<br />

dołączyć do szeregów żołnierzy Brygady<br />

Karpackiej. W Jerozolimie działała w tym<br />

czasie Ekspozytura „T” (Oddziału Informacyjno-Wywiadowczego)<br />

– polska<br />

komórka wywiadowcza. Zdecydowano,<br />

że Iwanow-Szajnowicz, po starannym<br />

przeszkoleniu jako agent wywiadu<br />

i dywersant, zostanie przerzucony do<br />

okupowanej Grecji. Zwerbował go już<br />

w 1940 r. kpt. Tadeusz Szefer – ówczesny<br />

pracownik placówki Oddziału II<br />

w Atenach do zadań najpierw kontrwywiadowczych.<br />

Iwanowa-Szajnowicza<br />

(po jego wyjeździe do Palestyny) szkolił<br />

od maja 1941 r. mjr Edmund Piechowiak,<br />

pracujący w Ekspozyturze „T” Oddziału II<br />

jako zastępca szefa (od 1 maja 1941 do<br />

31 maja 1943 r.), później sam został szefem<br />

polskiego wywiadu na Bałkanach.<br />

On zapoznał Iwanowa z techniką wywiadu,<br />

organizacją i uzbrojeniem armii<br />

niemieckiej, SS, SA i formacji Todta.<br />

We wrześniu 1941 r., po uzgodnieniu<br />

z wywiadem brytyjskim kwestii przerzutu<br />

do Grecji (miał go tam przewieźć<br />

okręt podwodny HMS Thunderbolt),<br />

Iwanowa-Szajnowicza w towarzystwie<br />

oficera brytyjskiego, odesłano do Kairu.<br />

Iwanow otrzymał radiostację, szyfry<br />

i środki finansowe na okres pół roku<br />

działalności. Brytyjski okręt przewiózł<br />

1<br />

Przede wszystkim dzięki popularnej powieści<br />

Stanisława Strumpha-Wojtkiewicza, „Agent nr 1”.<br />

Warszawa 1988. Do końca lat 80. książkę wydano<br />

siedmiokrotnie, o łącznym nakładzie ponad 200 tys.<br />

egzemplarzy. W 1971 na motywach powieści autora<br />

zrealizowano film pod tym samym tytułem (reż. Zbigniew<br />

Kuźmiński) z Karolem Strasburgerem w roli<br />

głównej. Należy jednak podkreślić, że powieść Strumpha-Wojtkiewicza<br />

zawiera zarówno wydarzenia<br />

prawdziwe, jak również w wielu miejscach jest podparta<br />

literacką fikcją. Artykuł ma na celu wyraźniejsze<br />

ukazanie prawdziwych wydarzeń i obalenie mitów.<br />

2<br />

Od 1927 r. trenował piłkę nożną i piłkę wodną<br />

w KS „Iraklis”, czołowym klubie Salonik, jako znakomity<br />

pływak – w latach 1931-1935 startował we<br />

wszystkich najważniejszych zawodach pływackich.<br />

Z bratem przyrodnim Antonisem Lambrianidisem<br />

zwyciężył w greckich zawodach żeglarskich<br />

w 1936 r. Został również jednym z czołowych<br />

graczy drużyny wodnej AZS Warszawa i członkiem<br />

reprezentacji Polski w piłce wodnej.<br />

Fotografia grupowa polskich piłkarzy wodnych. Jerzy Iwanow-Szajnowicz stoi trzeci od lewej.<br />

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe<br />

58 marzec <strong>2018</strong> MORZE


Epoka pary i pancerza<br />

Michał Glock<br />

Włoskie<br />

pancerniki<br />

schyłku XIX wieku<br />

Pod koniec XIX wieku flota włoska<br />

znalazła się na skraju stagnacji. Po zbudowaniu<br />

serii wielkich pancerników<br />

„garnizonowych” (łącznie siedem – ich<br />

wzorcem był Duilio 1 ) i trzech dużych<br />

typu Re Umberto wydatki ponoszone<br />

na flotę wzrosły niewspółmiernie.<br />

Zabrakło natomiast politycznej wizji,<br />

w którym kierunku Regia Marina powinna<br />

się rozwijać w kolejnym dziesięcioleciu.<br />

Artykuł ten jest rozszerzoną<br />

kontynuacją tekstu o włoskich pancernikach<br />

lat 1860-1905, jaki ukazał się<br />

w numerze specjalnym 1/2015 naszego<br />

miesięcznika, jeszcze pod starym<br />

tytułem „Morza i Okręty”.<br />

Zamawiane wielkie pancerniki były<br />

nie tylko drogie w budowie, ale także<br />

w toku późniejszej eksploatacji. Do kosztów<br />

osobowych dochodziła również<br />

kwestia zaopatrzenia floty w pociski, materiały<br />

miotające i dobrej jakości węgiel.<br />

Na przełomie wieków Włochy stale cierpiały<br />

na deficyt tego paliwa i musiano<br />

je sprowadzać z Austro-Węgier, później<br />

z Wielkiej Brytanii 2 , a w czasie I wojny<br />

światowej nawet ze Stanów Zjedno-<br />

1<br />

„Garnizonowe”, tj. mające bronić wybranych<br />

portów w razie ich zagrożenia i móc się przemieszczać:<br />

Caio Duilio, Enrico Dandolo, Italia, Lepanto,<br />

Ruggiero di Lauria, Francesco Morosini i Andrea<br />

Doria. Na następny typ Re Umberto składały<br />

się poza prototypem pancerniki Sicilia i Sardegna,<br />

miały one pancerz importowany z francuskich zakładów<br />

Schneidera z Le Creusot.<br />

2<br />

Włochy na potrzeby przemysłu i floty musiały<br />

rocznie importować około 1 mln t węgla.<br />

czonych. Importowano także płyty<br />

pancerne, z których produkcją włoskie<br />

stalownie nie potrafiły sobie początkowo<br />

poradzić. Sytuację pogarszał fakt<br />

kryzysu gospodarczego oraz załamanie<br />

się włoskiej ekspansji kolonialnej we<br />

wschodniej Afryce. W takich warunkach<br />

budowanie nowych jednostek (krążowników,<br />

kanonierek torpedowych<br />

i torpedowców) stało pod znakiem zapytania,<br />

a zamawianie kolejnych wielkich<br />

pancerników w ogóle nie wchodziło<br />

w grę ze względów politycznych.<br />

Konieczne stało się zatem zaprojektowanie<br />

okrętów według zupełnie innej<br />

filozofii. Następne pancerniki musiały<br />

być tańsze w budowie, a więc i mniejsze.<br />

W tym czasie popularna była koncepcja<br />

„gradu pocisków”, postanowiono<br />

zatem, że nowe jednostki powinny być<br />

uzbrojone w lżejsze armaty, ale za to<br />

o większej szybkostrzelności. Zmieniono<br />

także filozofię opancerzenia okrętów.<br />

W miejsce maksymalnie grubego pancerza<br />

burtowego tylko na śródokręciu<br />

postanowiono, że pancerz musi chronić<br />

całą długość kadłuba, tak jak na nowych<br />

pancernikach francuskich.<br />

Projekt okrętów przygotował inspektor<br />

Korpusu Inżynierów Morskich Giacinto<br />

Pullino (1837-1898, znany jako twórca<br />

pierwszego włoskiego okrętu podwodnego<br />

– Delfino). Decyzję o ich budowie<br />

podjął minister marynarki Benedetto<br />

Brin (1833-1898, w jednym z kilku rządów<br />

Giovanniego Giolittiego), który na tym<br />

stanowisku zamienił zmarłego nagle<br />

w 1892 r. adm. Simone’a Pacoreta de<br />

Saint-Bona 3 . Warto przypomnieć, że Brin<br />

był nie tylko politykiem, przemysłowcem<br />

i inżynierem, ale także zwolennikiem budowy<br />

okrętów szybkich, a jego dziełem<br />

były projekty pancerników typów Caio Duilio<br />

i Italia, a częściowo i typu Regina Margherita<br />

4 , o którym w dalszej części artykułu.<br />

Samą budowę nowych pancerników<br />

realizowano za czasów, gdy ministrem<br />

marynarki był adm. Carlo Alberto Racchia.<br />

Okręty te były mniejsze od jednostek<br />

typu Re Umberto o około 5000 t<br />

(wyporności pełnej – przyp. red.) i tańsze<br />

o mniej więcej 5 mln lirów (równowartość<br />

kosztów budowy krążownika<br />

Piemonte). Zamówiono tylko 2 pancerniki<br />

tego typu, choć wcześniej planowano<br />

zbudowanie 3 (tak jak typu Re Umberto).<br />

Na uzbrojenie główne wybrano nowe<br />

armaty kal. 254 mm L/40. W działa te –<br />

ale w wieżach jednolufowych – wyposażono<br />

nie tylko nowo projektowane<br />

pancerniki, ale także niektóre z udanych<br />

i chętnie kupowanych przez floty zagraniczne<br />

krążowników pancernych typu<br />

Giuseppe Garibaldi. Siła niszcząca tych armat<br />

może wydawać się mała w porównaniu<br />

do dział kal. 431 mm pancerników<br />

typu Ruggiero di Lauria (pozostałe okręty<br />

serii to Francesco Morosini i Andrea Doria).<br />

Ale to nie do końca prawda. Pocisk kal.<br />

3<br />

Admirał Simone Pacoret de Saint-Bon był dwukrotnie<br />

ministrem marynarki, w latach 1873-1876<br />

i 1891-1892. Wsławił się dowodząc pancernikiem<br />

(korwetą pancerną) Formidabile w czasie bitwy<br />

pod Lissą w 1866 r.<br />

4<br />

Spod ręki Brina wyszły także projekty krążowników<br />

pancernych Vettor Pisani i koncepcja okrętów<br />

typu Giuseppe Garibaldi, który był wielkim sukcesem.<br />

Ich prawdziwym projektantem był inż. Eduardo<br />

Masdea (1849-1910) zbudowano 10 jednostek<br />

dla kraju i na eksport.<br />

Pancernik Emanuele Filiberto tuż<br />

po ukończeniu budowy,<br />

w wiktoriańskim malowaniu.<br />

Fot. NHHC<br />

64 marzec <strong>2018</strong> MORZE


Z archiwum redakcji<br />

Jacek Ochman<br />

Starych książek czar<br />

czyli szpiedzy jak…<br />

Pewnie każdy zainteresowany historią<br />

i teraźniejszością flot wojennych,<br />

czy to prywatnie czy służbowo, niejednokrotnie<br />

zetknął się z informacjami<br />

podawanymi przez roczniki flot. Do<br />

najbardziej znanych wydawnictw tego<br />

typu należy, ukazujący się już od 1898 r.,<br />

„Jane’s Fighting Ships” (JFS, pierwsza<br />

edycja nosiła tytuł „Jane’s All the<br />

World’s Fighting Ships”). Wertując jego<br />

kolejne roczniki możemy spotkać wiele<br />

ciekawych informacji oraz prześledzić<br />

sposób, w jaki one ewoluowały, co było<br />

dozwolone, a co było (jakbyśmy to dziś<br />

kolokwialnie powiedzieli) „pójściem po<br />

bandzie”, zahaczającym czasami o ówczesną<br />

wersję popularnych dziś operacji<br />

psychologicznych i dezinformacji.<br />

Pierwsza z rzędu na mojej półce to<br />

edycja z 1914 r. W chwili ukazania się jej<br />

w sprzedaży Wielka Wojna już się rozpoczęła.<br />

Jednak ówczesny cykl wydawniczy<br />

(który trwał ponad trzy miesiące, co<br />

przyznał sam Fred T. Jane) prawdopodobnie<br />

uniemożliwił wycofanie szeregu<br />

reklam firm niemieckich, działających<br />

na polu urządzeń i osprzętu morskiego<br />

takich, jak choćby Anschütz lub Zeiss 1 .<br />

Tak więc przed pójściem do boju czytelnik<br />

mógł się bez problemu dowiedzieć,<br />

że państwa centralne produkują sprzęt<br />

nawigacyjny i szkła optyczne, którym<br />

nic i nikt na świecie nie może dorównać.<br />

Trzeba przyznać, że w dobie ciężkich<br />

zmagań na morzu było to posunięcie<br />

z rzędu odważnych [ilustracja nr 1].<br />

Innym smaczkiem było zamieszczenie<br />

zestawu szczegółowych planów portów<br />

oraz stoczni wraz z informacjami, jakie<br />

okręty mogą być w danym porcie dokowane.<br />

Dla usprawiedliwienia można<br />

jedynie dodać, że położono tu na stole<br />

parametry torów podejściowych i oznakowania<br />

nawigacyjnego, wymiary oraz<br />

unos doków czy też charakterystyczne<br />

punkty orientacyjne wybrzeży nie tylko<br />

brytyjskich, francuskich i rosyjskich, ale<br />

również niemieckich oraz austro-węgierskich.<br />

Dzięki temu szanse adwersarzy na<br />

zajęcie odpowiedniej pozycji do strzału<br />

torpedowego, położenia min lub wybrania<br />

właściwego celu do zniszczenia na<br />

brzegu niejako się wyrównywały 2 [nr 2].<br />

1<br />

Które notabene posiadały swoje oddziały również<br />

w Wielkiej Brytanii.<br />

2<br />

Odrobinę przypomina to dzisiejsze pozowanie<br />

do wręcz „strażackich” zdjęć całych zwartych for-<br />

Nie omieszkano też z dumą poinformować<br />

uważnego czytelnika o rozkładzie<br />

opancerzenia większych jednostek.<br />

Czyniono to wraz z adnotacjami, które<br />

elementy pancerza były optymalizowane<br />

np. pod kątem obrony przeciwlotniczej<br />

oraz o innych użytecznych ciekawostkach,<br />

wpływających na stopień<br />

efektywności wykorzystania operacyjnego<br />

oraz słabych stronach najcenniejszych<br />

okrętów [nr 3].<br />

Z dzisiejszego punktu<br />

widzenia podawanie takich<br />

informacji u progu wojny<br />

wydaje się wręcz kuriozalne,<br />

jako że znacznie odciążało<br />

pracę wywiadów tych<br />

państw, które szczególnie<br />

były zainteresowane szukaniem<br />

achillesowej pięty<br />

przeciwnika. Nie można jednak<br />

powiedzieć, że nie wyciągnięto<br />

z tego wniosków,<br />

choć proces ten odbywał<br />

się z refleksem szachisty<br />

korespondencyjnego. Możemy<br />

to prześledzić na podstawie<br />

obserwacji wydania,<br />

które dotarło do odbiorców<br />

nie wcześniej niż w grudniu<br />

1939 r. 3 . Zostało ono już<br />

poddane poważnym zmianom<br />

i kontroli cenzury, która<br />

skrzętnie usunęła wszystkie<br />

reklamy firm niemieckich.<br />

Problem z tym, że tak się<br />

z tym spieszono, że na<br />

śmierć zapomniano o wycofaniu<br />

spisu usuniętych<br />

reklam. No bo i kto patrzy<br />

na spis treści [nr 4, 5]?!<br />

O szybkości, z jaką pracowano<br />

nad wydawnictwem<br />

tego roku świadczyć może<br />

też fakt, że w rozdziale „Polska”<br />

w dalszym ciągu podaje<br />

się, iż w składzie naszej<br />

macji Obrony Terytorialnej. Biorąc<br />

pod uwagę, że w założeniach mają<br />

one działać na tyłach wroga, szerokie<br />

upublicznianie ich wizerunków<br />

przy lada okazji rodzi automatycznie<br />

pytanie, czy tym samym nie<br />

zasila się bazy danych tzw. potencjalnego<br />

przeciwnika nt. osób, na<br />

które w razie czego należy zwrócić<br />

szczególną uwagę. I na ich rodziny,<br />

oczywiście.<br />

3<br />

Dane aktualizowane na listopad<br />

1939 r.<br />

floty znajdują się wszystkie okręty, które<br />

legły na dnie ponad dwa miesiące wcześniej,<br />

we wrześniu. A że dane aktualne posiadano,<br />

zdradza wymienienie OORP Ryś,<br />

Żbik i Sęp jako internowanych w Szwecji.<br />

Nawiasem mówiąc, propagandę związaną<br />

z naszą flotą uprawiali w owym<br />

czasie nie tylko Brytyjczycy. Edytor innego<br />

znanego rocznika, niemieckiego<br />

„Weyers Taschenbuch der Kriegsflotten”,<br />

w wydaniu XXXIV (1940) musiał pójść na<br />

kompromis pomiędzy wymogami oficjalnej<br />

linii prezentowanej przez swoich<br />

przełożonych a rzeczywistością.<br />

Ci pierwsi uparcie<br />

twierdzili, że Polska już<br />

nie istnieje. Skoro zatem<br />

nie ma państwa, nie ma<br />

i jego sił morskich. Ponieważ<br />

jednak nasze okręty<br />

nadal dzielnie poczynały<br />

sobie, czy to u wybrzeży<br />

Norwegii czy Francji (i nie<br />

dało się temu zaprzeczyć),<br />

trzeba było coś z tym zrobić.<br />

Sprawę załatwiono<br />

polubownie zamieszczając<br />

sylwetki poszczególnych<br />

jednostek z adnotacją,<br />

że nie są już to okręty polskie,<br />

ale brytyjskie. W rezultacie<br />

powołano do życia<br />

np. byłe polskie – Lightning<br />

oraz Thunderbolt, które zastąpiły<br />

Błyskawicę i Groma<br />

[nr 6, 7].<br />

A swoją drogą, to brak<br />

stoczniowych i innych zamówień<br />

reklamowych z zagranicy<br />

rekompensowano<br />

zachwalaniem hoteli i piwa,<br />

co pewnie nie pozostawało<br />

bez odzewu wśród „szarych<br />

wilków” [nr 8].<br />

Wróćmy jednak do JFS.<br />

W edycji 1942 zauważamy<br />

echa dyskusji pomiędzy<br />

rządami brytyjskim<br />

i polskim odnośnie nazwy<br />

krążownika HMS Dragon,<br />

który oficjalnie został przejęty<br />

przez PMW 15 stycznia<br />

1943 r. Strona polska początkowo<br />

zaproponowała<br />

dla niego nazwę ORP<br />

Lwów, co spotkało się z niezbyt<br />

życzliwą reakcją ofiarodawców.<br />

W rezultacie,<br />

skończyło się jedynie na<br />

zmianie prefiksu z HMS na<br />

ORP oraz pozostawieniem<br />

72 marzec <strong>2018</strong> MORZE


Z polskich stoczni<br />

Adam Koralewski<br />

Bazy energetyczne<br />

projektu 305<br />

Wśród licznych typów i klas pomocniczych<br />

jednostek pływających<br />

zbudowanych w stoczniach PRL dla<br />

ZSRS znalazły się konstrukcje mniej<br />

lub bardziej specjalizowane, czasem<br />

wręcz awangardowe, jak okręty szpitale<br />

projektu 320, ale jedna z nich była<br />

naprawdę nietypowa. Ze względu na<br />

specyfikę służby jednostki te rzadko<br />

fotografowano, jeszcze mniej wiedziano<br />

o ich wyposażeniu, szczególnie<br />

że dwukominowa sylwetka przypominała<br />

raczej statek handlowy, niż okręt<br />

specjalnego przeznaczenia.<br />

Bardzo prymitywne zaplecze techniczne<br />

baz Wojenno-Morskowo Fłota<br />

ZSRS, szczególnie we flotach Północnej<br />

i Oceanu Spokojnego, niejednokrotnie<br />

powstałych w czasie II wojny światowej<br />

i zimnej wojny w oparciu o wioski rybackie,<br />

a do tego panujące w nich – szczególnie<br />

w okresach zimowych – ciężkie<br />

warunki atmosferyczne, zmusiły Rosjan<br />

do zabezpieczenia obsługi technicznej<br />

stacjonujących tam okrętów. Oprócz<br />

kilku serii warsztatowców 1 zamówili oni<br />

w Polsce projekt i budowę serii samobieżnych<br />

baz pływających zaopatrzenia<br />

energetycznego proj. 305, określanych<br />

po prostu jako bazy energetyczne.<br />

Głównym projektantem tej nietypowej<br />

konstrukcji był mgr inż. Stanisław<br />

Szneiberg z Pionu Okrętów Centrum<br />

Techniki Okrętowej w Gdańsku. Plany zatwierdzono<br />

na początku lat 70., zaś budowę<br />

czterech jednostek na zamówienie<br />

Ministerstwa Obrony ZSRS zlecono<br />

1<br />

Projektów 300, 301T, 303 i 304 powstałych<br />

w Stoczni Szczecińskiej im. A. Warskiego.<br />

Stoczni Szczecińskiej im. A. Warskiego.<br />

Stępkę prototypu – ENS-244 (eniergieticzeskaja<br />

stancja) – położono 8 grudnia<br />

1973 r. Głównym budowniczym był Ryszard<br />

Winiecki, głównym technologiem<br />

Longin Bolesta, zaś kierownikiem budowy<br />

– Romuald Wołkowicz. Jednostkę<br />

zdano armatorowi już 27 grudnia 1974 r.<br />

Przeznaczeniem baz proj. 305 było<br />

zaopatrywanie okrętów na- i podwodnych,<br />

w tym z napędem jądrowym,<br />

w energię elektryczną, parę, sprężone<br />

powietrze oraz wodę destylowaną, jak<br />

też obsługa sanitarno-pralnicza oraz<br />

odkażanie załóg jednostek bazowanych.<br />

Była to istotna pomoc dla okrętów, które<br />

niejednokrotnie musiały same zasilać się<br />

w wymienione rodzaje energii i czynniki,<br />

mając stale uruchomione generatory,<br />

kotły, czy siłownie główne. Prowadziło<br />

to do szybkiego zużycia tych mechanizmów<br />

i problemów z utrzymaniem jednostek<br />

w gotowości, a także istotnego<br />

skrócenia okresu ich służby. Aby zapewnić<br />

taką obsługę, bazy energetyczne<br />

proj. 305 wyposażono w bardzo rozbudowaną<br />

elektrownię oraz w kotłownię,<br />

czego zewnętrznym przejawem były<br />

wspomniane dwa kominy. Tę pierwszą<br />

rozdzielono na trzy przedziały. W dziobowym<br />

zainstalowano dwa generatory<br />

spalinowoelektryczne Cegielski-Sulzer<br />

6A25 o mocy 800 kVA każdy, kolejne<br />

trzy znalazły się na śródokręciu, a ostatnia<br />

ich para w przedziale przed siłownią<br />

główną. Kotłownię ze względu na masę<br />

umieszczono w jednym przedziale<br />

na śródokręciu. Ustawiono w niej trzy<br />

wodnorurkowe kotły parowe KW-12050<br />

produkujące 5000 kg pary na godzinę<br />

o ciśnieniu roboczym 12 kG/cm 2 każdy.<br />

W przedziale tym znalazł się też zbiornik<br />

wody kotłowej. Siłownie pomocnicze<br />

i kotłownię zlokalizowano na dnie<br />

podwójnym.<br />

Dzięki zapasom paliwa i wody kotłowej,<br />

jednostki mogły jednocześnie<br />

i nieprzerwanie przez 26 dób zasilać<br />

inne okręty w: energię elektryczną<br />

o mocy do 3730 kW, 4 t pary na godzinę<br />

o ciśnieniu 5 lub 12 kG/cm 2 , 18 dm 3 powietrza<br />

sprężonego na godzinę o ciśnieniu<br />

200 lub 400 kG/cm 2 oraz do 0,5 t destylatu<br />

na dobę. Do przekazywania tych<br />

czynników służyły: dziobowa i rufowa<br />

stacja oddawania energii elektrycznej<br />

oraz stacje oddawania pary, powietrza<br />

i destylatu. Jednostki miały też warsztaty<br />

mechaniczny i elektryczny oraz<br />

rozbudowane chłodnie prowiantowe.<br />

Ponadto wyposażono je w dwa żurawie<br />

o udźwigu 1,5 T przy wysięgu do 13 m,<br />

znajdujące się na pokładzie górnym.<br />

Dodatkowym zajęciem baz była<br />

wspomniana obsługa sanitarna. Blok<br />

sanitarno-pralniczy mieścił się na rufie<br />

na pokładzie górnym. W jego wejściu<br />

znajdowała się śluza, za nią rozbieralnia<br />

z szybem do podawania brudnej bielizny,<br />

prysznice z 11 kabinami, ubieralnia<br />

i miejsce do odpoczynku. Czas mycia<br />

100 osób wynosił 4 godziny. Przewidziano<br />

magazyn na 100 kompletów umundurowania<br />

czystego, jak też magazyn<br />

do przechowywania broni osobistej<br />

z zamykanymi stojakami na 20 pistoletów,<br />

56 karabinków i szafę stalową na<br />

amunicję. Istniała możliwość obsługi<br />

osób na noszach, a jednostki wyposażono<br />

w blok medyczny z niedużym lazaretem<br />

i gabinetem stomatologicznym.<br />

W sensie konstrukcyjnym bazy były<br />

jednostkami motorowymi, dwupokładowymi<br />

z międzypokładem na całej<br />

długości i dnem podwójnym. Kadłub<br />

miał wzmocnienia lodowe odpowiadające<br />

klasie L1 Rejestru ZSRS, który był<br />

jednocześnie instytucją klasyfikacyjną<br />

jednostek. Zapewniało to nieograniczony<br />

rejon pływania, co miało znaczenie<br />

zimą, choć specyfika służby sprawiała,<br />

że okręty poruszały się głównie w obrębach<br />

baz morskich i otaczających je<br />

zatok. Z tego też powodu ich wyposa-<br />

Jedna z seryjnych baz energetycznych<br />

sfotografowana w Kattegacie,<br />

prawdopodobnie podczas przejścia<br />

z Bałtyku na północ ZSRS.<br />

Fot. Duńskie Siły Powietrzne<br />

76 marzec <strong>2018</strong> MORZE


Z polskich stoczni<br />

Krzysztof Stefański<br />

Pamiętny Żerań<br />

Pojazdowiec kontenerowy – rorowiec<br />

m/s Żerań, oznaczony jako B-488/1,<br />

zbudowany został w gdyńskiej Stoczni<br />

im. Komuny Paryskiej, jako pierwszy<br />

z serii pięciu jednostek dla Polskich Linii<br />

Oceanicznych (pozostałe to: Tychy, Dębica,<br />

Chodzież i Włocławek). Ze statkiem<br />

tym związane jest wydarzenie, które<br />

w tamtych czasach było ewenementem<br />

i wyjątkowo trwale zapisało się w historii<br />

tego armatorskiego przedsiębiorstwa.<br />

Żerań przeznaczony był do przewozu<br />

kontenerów różnego rodzaju (490 TEU),<br />

w tym 25 chłodzonych, spaletyzowanej<br />

lub jednostkowej drobnicy (na bolsterach),<br />

naczep niskich (roll-trailerów), naczep<br />

drogowych (trailerów), pojazdów<br />

samochodowych, ciężkich pojazdów<br />

specjalnych i innych ładunków samojezdnych<br />

w rejonach Europy Zachodniej<br />

i Morza Śródziemnego.<br />

Jednostka została zbudowana na<br />

podstawie kontraktu zawartego 29<br />

grudnia 1982 r. Jej głównym projektantem<br />

był mgr inż. Wojciech Żychski,<br />

konstruktorem inż. Błażej Smoliński,<br />

technologiem inż. Edmund Piór, a kierownikami<br />

budowy: Zbigniew Smykowski,<br />

Władysław Szczepkowski i mgr inż.<br />

Włodzimierz Maliszewski. Jej długość<br />

całkowita wynosiła 147,45 m, szerokość<br />

23,5 m, zanurzenie 6,8 m, nośność 7328<br />

DWT, pojemność 15 685 BRT i 4624<br />

NRT. Napęd główny stanowiły 2 silniki<br />

wysokoprężne Zgoda-Sulzer 6ZL40/48<br />

o łącznej mocy 8160 KM (6000 kW)<br />

przy 530 obr./min i 2 śruby nastawne,<br />

zapewniające prędkość do 15,2 w.<br />

Instytucją klasyfikacyjną był Polski<br />

Rejestr Statków, zaś statek otrzymał numer<br />

IMO 8302272.<br />

Pojazdowiec ten miał trzy pokłady<br />

ciągłe, z których dwa były pokładami<br />

zamkniętymi o wysokościach 4,50<br />

i 6,50 m. Załadunek odbywał się poprzez<br />

rampę rufową o długości 17,50<br />

i szerokości 12 m, zapewniającą dwukierunkowy<br />

ruch pojazdów. Obciążenie<br />

rampy nie mogło przekroczyć 200 t.<br />

W skład wyposażenia jednostki wchodziły<br />

również układarki 25- i 12-tonowe,<br />

ciągnik siodłowy oraz wielozadaniowy<br />

minikomputer z programami statecznościowymi<br />

i ładunkowymi. Na statku<br />

znajdowały się 32 jednoosobowe<br />

kabiny dla załogi, 1 dla pilota oraz 6 dla<br />

pasażerów.<br />

Budowę Żerania rozpoczęto 14 sierpnia<br />

1984, zwodowano go 30 czerwca<br />

1986, a podniesienie bandery i przekazanie<br />

do eksploatacji nastąpiło 13 sierpnia<br />

1987 r. Matką chrzestną była Irena Stefanicka<br />

– pracownica Fabryki Samochodów<br />

Osobowych na Żeraniu.<br />

W swój pierwszy rejs statek wypłynął<br />

14 sierpnia 1987 r. do brytyjskich portów<br />

Purfleet i Middlesbrough, zastępując<br />

remontowany Inowrocław. Dowodził<br />

nim kpt. Krzysztof Burtowy. Pierwszy<br />

raz na linię śródziemnomorską wyruszył<br />

zaś 19 września tr. W grudniu 1990 r.<br />

m/s Żerań zderzył się na redzie Limassol<br />

(Cypr) z panamskim statkiem Prime<br />

Venture i został uszkodzony. W styczniu<br />

następnego roku wyczarterowało go<br />

US Military Sealift Command, któej<br />

służył do przewozu sprzętu i zaopatrzenia<br />

US Army podczas konfliktu<br />

w Zatoce Perskiej. W trakcie tego rejsu<br />

płynął pod dowództwem kpt. Marka<br />

Deli. W maju 1992 r. był zaś w czarterze<br />

francuskiego armatora CMA, obsługując<br />

trasę Latakia – Aleksandria – Damietta.<br />

26 lipca 1996 r. sprzedany został<br />

spółce zależnej PLO – POL-Levant.<br />

W 2000 r. przechrzczono go na Żeran.<br />

We wrześniu 2001 r. przywiózł na manewry<br />

do Polski włoski kontyngent sił<br />

NATO, a w 2004 r. wyczarterowano go<br />

do przewozu wojsk włoskich do Iraku.<br />

Od 1991 r. m/s Żerań był w polskiej<br />

flocie handlowej liderem<br />

w przewozach sprzętu wojskowego<br />

armii NATO. Obecnie (2017 r.) rorowiec<br />

ten pływa pod banderą Malty, a jego<br />

portem macierzystym jest Valetta. To<br />

że tak długo znajduje się w dobrej kondycji<br />

i jest nadal efektywnie eksploatowany<br />

na morzach jest zadziwiające. Jak<br />

mówi były długoletni rzecznik prasowy<br />

PLO, redaktor Jerzy Drzemczewski,<br />

statek ten jest bez wątpienia najlepszy<br />

ze wszystkich zbudowanych przez<br />

Stocznię im. Komuny Paryskiej dla tego<br />

przedsiębiorstwa. Kto jednak wie, czy<br />

nie przyczyniło się też do tego wydarzenie,<br />

które opisuję poniżej?<br />

Ta nietypowa historia wydarzyła się<br />

na m/s Żerań w czasie uroczystości podniesienia<br />

bandery i przekazania go do<br />

eksploatacji. Wcześniej, w imieniu armatora<br />

budowę statku nadzorował jego IV<br />

mechanik Andrzej Kościk. On to właśnie,<br />

po porozumieniu się z kilkoma innymi<br />

członkami załogi, wystąpił do kapitana<br />

z propozycją, żeby uroczystość podniesienia<br />

bandery połączyć z poświęceniem<br />

statku. Kapitan, jak to się można<br />

było spodziewać, absolutnie wykluczył<br />

taką możliwość. Wtedy Andrzej Kościk<br />

zaczął działać na własną rękę. Udał się do<br />

Krajowego Duszpasterza Ludzi Morza,<br />

biskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego,<br />

informując go o swych zamiarach<br />

i zarazem prosząc o błogosławieństwo<br />

dla załogi. Biskupowi spodobał się ten<br />

plan, chociaż uznał go za bardzo ryzykowny<br />

i przestrzegał przed szykanami jakie<br />

mogą spotkać takiego niepokornego<br />

oficera. Ten nie brał jednak tego wcale<br />

pod uwagę i twardo obstawiał przy swoim.<br />

Tak długo naciskał na biskupa, aż ten<br />

wreszcie napisał pismo z błogosławieństwem<br />

i życzeniami dla całej załogi Żerania.<br />

Andrzej Kościk zaczął realizować<br />

swój plan dalej. Na uroczystość podniesienia<br />

bandery zaprosił ojca Józefa<br />

Kroka, Duszpasterza Ludzi Morza<br />

z Gdyni, gdyż za zgodą kapitana każdy<br />

z załogi mógł poprosić na tego rodzaju<br />

Pojazdowiec kontenerowy<br />

– rorowiec m/s Żerań.<br />

Fot. Porta Mare<br />

MORZE<br />

marzec <strong>2018</strong><br />

79

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!