Morze 6/2018 promo
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Stacje hydrolokacyjne z OBR CTM<br />
MASS - okrętowy system samoobrony<br />
Czerwiec 6/<strong>2018</strong><br />
www.zbiam.pl<br />
cena 14,99 zł (w tym 5% VAT )<br />
Napęd AIP<br />
dla ORKI<br />
Rakietowe<br />
ORKANY
Sponsor Strategiczny<br />
NATCON <strong>2018</strong>
Vol. IV, nr 6 (33)<br />
Nr 6/<strong>2018</strong><br />
ISSN: 2543-5469 INDEKS: 416231<br />
Nakład: 10 000 egzemplarzy<br />
Spis treści<br />
Na okładce: U 36, najnowszy niemiecki okręt podwodny<br />
typu 212A drugiej serii. Jego wersja rozwojowa - 212CD, jest<br />
oferowana Polsce w ramach programu Orka. Fot. tkMS<br />
Redakcja<br />
Tomasz Grotnik – redaktor naczelny<br />
tomasz.grotnik@zbiam.pl<br />
Andrzej Jaskuła – zastępca redaktora naczelnego<br />
andrzejjaskula@o2.pl<br />
Agnieszka Mac Uchman – redaktor techniczny<br />
amacuchman@gmail.com<br />
Korekta<br />
zespół redakcyjny<br />
Stali współpracownicy<br />
Andrzej S. Bartelski, Jan Bartelski, Mariusz Borowiak,<br />
Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Waldemar Danielewicz,<br />
Andrzej Danilewicz, Maksymilian Dura, Adam Fleks,<br />
Michał Glock, Sebastian Hassa, Wojciech Holicki,<br />
Jacek Jarosz, Rafał M. Kaczmarek, Tadeusz Kasperski,<br />
Tadeusz Klimczyk, Michał Kopacz, Witold Koszela,<br />
Jacek Krzewiński, Krzysztof Kubiak, Jerzy Lewandowski,<br />
Wojciech Mazurek, Andrzej Nitka, Grzegorz Nowak,<br />
Łukasz Pacholski, Robert Rochowicz, Krzysztof Stefański,<br />
Lech Trawicki, Marek Twardowski, Władimir Zabłocki<br />
Wydawca<br />
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />
ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa<br />
office@zbiam.pl<br />
Biuro<br />
ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa<br />
Dział reklamy i marketingu<br />
Anna Zakrzewska<br />
anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />
Dystrybucja i prenumerata<br />
office@zbiam.pl<br />
Reklamacje<br />
office@zbiam.pl<br />
Prenumerata<br />
realizowana przez Ruch S.A.:<br />
Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />
papierowej i na e-wydania można składać<br />
bezpośrednio na stronie<br />
www.prenumerata.ruch.com.pl<br />
Ewentualne pytania prosimy kierować<br />
na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />
lub kontaktując się z Telefonicznym<br />
Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />
801 800 803 lub 22 717 59 59<br />
– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />
Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />
Copyright by ZBiAM 2015<br />
All Rights Reserved.<br />
Wszelkie prawa zastrzeżone<br />
Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />
rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />
jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />
nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />
dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />
i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />
Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />
opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />
odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />
ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />
na naszej nowej stronie:<br />
www.zbiam.pl<br />
Z kraju i ze świata 4<br />
Zakłady Mechaniczne „Tarnów” S.A.<br />
W kierunku innowacyjności 10<br />
22<br />
50<br />
Tomasz Grotnik<br />
Morska Jednostka Rakietowa.<br />
Na straży polskiego Wybrzeża 14<br />
Krzysztof Marciniak,<br />
Wojciech Sobociński<br />
System AIP dla Orki. Co oferują<br />
Niemcy i ich konkurenci? 16<br />
Tomasz Grotnik<br />
Sonary z CTM 20<br />
Możliwości większe od oczekiwań.<br />
Morski system artyleryjski<br />
Bofors Mk3 22<br />
MASS – nowoczesny system obrony<br />
własnej okrętu 24<br />
https://www.facebook.com/miesiecznik.morze/<br />
26<br />
58<br />
Robert Rochowicz<br />
Okręty rakietowe projektu 660 26<br />
Robert Rochowicz<br />
Mały okręt desantowy 41<br />
Marcin Chała<br />
Småland z Maritiman 45<br />
Mariusz Borowiak<br />
Krążownik pomocniczy Piłsudski,<br />
okręt którego zabrakło 50<br />
Sebastian Hassa<br />
Trzy razy V, czyli kręta droga<br />
do amerykańskich fleet<br />
submarines 58<br />
Tadeusz Kasperski<br />
Bitwa w cieśninie Badung 67<br />
Krzysztof Kubiak<br />
HMY Britannia w Edynburgu 75
Wyposażenie i uzbrojenie<br />
Zakłady Mechaniczne „Tarnów” S.A.<br />
W kierunku innowacyjności<br />
Wizytówką Zakładów Mechanicznych<br />
„Tarnów” S.A. jest szeroka oferta<br />
uzbrojenia i sprzętu wojskowego,<br />
w której szczególną rolę odgrywają<br />
karabiny wyborowe i maszynowe,<br />
granatniki, moździerze, artyleryjskie<br />
i artyleryjsko-rakietowe zestawy przeciwlotnicze<br />
oraz sprzęt szkolno-treningowy.<br />
Zakłady Mechaniczne mają<br />
uznaną pozycję dostawcy sprzętu wojskowego<br />
dla Sił Zbrojnych RP i innych<br />
służb mundurowych, jak też odbiorców<br />
zagranicznych.<br />
Zakłady Mechaniczne „Tarnów” S.A.<br />
(ZMT) stawiają na innowacyjność oraz<br />
nowatorskie pomysły i rozwiązania<br />
w produkcji. Przedstawiciele spółki, która<br />
od 2105 r. jest częścią Polskiej Grupy<br />
Zbrojeniowej S.A., podkreślają że jest to<br />
konieczne do utrzymania konkurencyjności<br />
na dynamicznie rozwijającym się<br />
rynku zbrojeniowym. Prowadzenie prac<br />
badawczo-rozwojowych, tworzenie nowych<br />
produktów i technologii, udoskonalanie<br />
już istniejących wyrobów,<br />
współpraca z instytutami badawczymi<br />
oraz uczelniami, to warunki, które trzeba<br />
spełnić, by nie zostać w tyle za innymi.<br />
Rynek zbrojeniowy – z uwagi na dynamikę<br />
rozwoju i zmieniające się uwarunkowania<br />
na współczesnym polu walki – wymaga<br />
nieustającej modyfikacji i dostarczania<br />
nowych produktów oraz technologii, które<br />
pozwolą uzyskać przewagę technologiczną<br />
sił zbrojnych. Dlatego niezbędne jest<br />
opracowanie nowych produktów, o lepszych<br />
parametrach techniczno-taktycznych<br />
– podkreśla prezes ZMT, Henryk<br />
Łabędź.<br />
Centrum Badawczo-Rozwojowe<br />
Miejscem, gdzie rodzą się nowe pomysły,<br />
projekty i technologie jest Centrum<br />
Badawczo-Rozwojowe ZMT. Jest to<br />
intelektualne „serce” tarnowskiej fabryki.<br />
Pracuje tu 67 inżynierów, w tym 41 konstruktorów<br />
mechaników i 26 konstruktorów<br />
elektroników. To oni – przy współpracy<br />
uczelni wyższych oraz instytutów<br />
badawczych – tworzą projekty w dziedzinie<br />
uzbrojenia i sprzętu wojskowego.<br />
Placówka została wyposażona w najnowocześniejsze<br />
laboratoria, urządzenia<br />
i programy warte miliony złotych.<br />
Jak informuje dyrektor Centrum Badawczo-Rozwojowego,<br />
Tadeusz Świętek,<br />
do priorytetów CBR należą m.in.<br />
dywersyfikacja i zwiększenie konkurencyjności<br />
produkcji oraz wprowadzenie technologii<br />
przyjaznych dla środowiska. Dzięki<br />
realizacji tych celów spółka będzie bardziej<br />
konkurencyjna na rynku zbrojeniowym,<br />
co jest ważne szczególnie w kontekście<br />
uwolnienia tego rynku i wprowadzenia<br />
nieskrępowanej konkurencji – podkreśla.<br />
W związku z tym utworzenie Centrum<br />
było konieczne, ponieważ pozwoliło<br />
na skonsolidowanie prac badawczo-<br />
-rozwojowych w jednej komórce. Z kolei<br />
wzmocniony potencjał badawczy i zróżnicowanie<br />
oferty, to jedyny środek na<br />
osiągnięcie sukcesu na rynku, tłumaczy<br />
dyrektor CBR.<br />
Siedziba Zakładów<br />
Mechanicznych „Tarnów” S.A.<br />
Innowacyjne projekty konstruktorów<br />
z Tarnowa<br />
Tarnowscy inżynierowie prowadzą<br />
obecnie kilkanaście znaczących projektów.<br />
Jeden z nich dotyczy zmian w opartym<br />
na radzieckich rozwiązaniach karabinie<br />
maszynowym kal. 12,7 mm. Jak<br />
tłumaczy członek Zarządu ZMT, Łukasz<br />
Komendera, chodzi o wprowadzenie możliwości<br />
zasilania karabinu z lewej strony<br />
amunicją 12,7x99 mm Browning, by dostosować<br />
go do standardów NATO. Opracowana<br />
zostanie nowa, modułowa konstrukcja<br />
broni umożliwiająca m.in. szybką<br />
wymianę lufy, a zunifikowane mocowanie<br />
zwiększy możliwości aplikacyjne uzbrojenia,<br />
dodaje.<br />
Kolejnym projektem, nad którym<br />
pracują konstruktorzy, jest modernizacja<br />
23 mm Morskiego Zestawu Rakietowo-<br />
-Artyleryjskiego ZU-23-2MR Wróbel II do<br />
poziomu 23 mm Morskiego Systemu<br />
Artyleryjskiego ZU-23-2MA Wróbel III. Jest<br />
to system, do którego można dołączyć<br />
okrętową wyrzutnię Pustułka do przeciwlotniczego<br />
zestawu rakietowego Grom.<br />
W jego skład będzie wchodzić m.in. bateria<br />
dwóch nowoczesnych, zdalnie sterowanych<br />
i bezobsługowych armat kal.<br />
23 mm ze stabilizacją linii ognia. Wróbel III<br />
będzie przeznaczony do zwalczania celów<br />
powietrznych, nawodnych i brzegowych<br />
ogniem artyleryjskim do 2500 m.<br />
Kolejnym ważnym przedsięwzięciem,<br />
nad którym trwają prace, jest Zdalnie<br />
Sterowany Moduł Uzbrojenia ZSMU-<br />
-1276 A3 wyposażony w karabin 7,62<br />
mm UKM 2000C. Będzie on mógł być<br />
montowany m.in. na kołowych transporterach<br />
opancerzonych, samochodach<br />
terenowo-osobowych i specjalistycznych<br />
pojazdach kołowych oraz<br />
gąsienicowych.<br />
Systemowy Moduł Uzbrojenia jest<br />
zdalnie sterowanym uzbrojeniem, które<br />
umożliwia załodze prowadzenie celnego<br />
i skutecznego ognia na polu walki<br />
wewnątrz pojazdu lub obiektu. Może<br />
być wykorzystywany m.in. do niszczenia<br />
opancerzonych pojazdów terenowych,<br />
celów nieruchomych i poruszających się<br />
z różną prędkością oraz nisko lecących<br />
celów powietrznych zarówno w dzień,<br />
jak i w nocy. Podstawowym elementem<br />
systemu obserwacji i celowania ZSMU-<br />
Uniwersalny karabin maszynowy UK-2000P.<br />
10 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE
Polska Marynarka Wojenna<br />
Tomasz Grotnik<br />
Morska Jednostka Rakietowa<br />
Na straży polskiego Wybrzeża<br />
24 maja bieżącego roku, Kongsberg<br />
Defence & Aerospace zawarł umowę,<br />
na mocy której będzie odpowiedzialny<br />
za zabezpieczenie techniczne strzelania<br />
ćwiczebnego Morskiej Jednostki<br />
Rakietowej. Będzie to już drugi bojowy<br />
sprawdzian oddziału wchodzącego<br />
w skład 3. Flotylli Okrętów w Gdyni i stojącego<br />
na straży naszego Wybrzeża.<br />
Ma się on odbyć w przyszłym roku.<br />
14 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE<br />
Morska Jednostka Rakietowa (MJR)<br />
została sformowana 31 grudnia 2014 r.<br />
na bazie istniejącego od 1 stycznia<br />
2011 r. Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego<br />
3.FO. Jej zadaniami są: zwalczanie<br />
nawodnych sił okrętowych przeciwnika,<br />
osłona głównych baz morskich,<br />
punktów bazowania oraz bazowania<br />
manewrowego oraz ważnych obiektów<br />
wojskowych i przemysłowych na<br />
wybrzeżu. Może też razić cele w strefie<br />
brzegowej przeciwnika. MJR stacjonuje<br />
na terenie 44. Bazy Lotnictwa Morskiego<br />
w Siemirowicach.<br />
Spółka Kongsberg Defence & Aerospace<br />
(KDA) zawarła 19 grudnia 2014 r.<br />
kontrakt z Inspektoratem Uzbrojenia<br />
MON na dostawę sprzętu wojskowego<br />
i usług dla MJR. Jest to jedna z największych<br />
umów na rzecz Marynarki<br />
Wojennej RP na przestrzeni ostatnich lat.<br />
Dostarczany przez KDA we współpracy<br />
z polskimi firmami sprzęt trafia do<br />
wyposażenia 2. Dywizjonu Ogniowego<br />
MJR. 1. Dywizjon Ogniowy oraz Dywizjon<br />
Zabezpieczenia dysponują wyposażeniem<br />
dostarczonym w 2013 r.<br />
Podstawę systemu MJR stanowią<br />
kierowane pociski przeciwokrętowe<br />
NSM, będące w uzbrojeniu MW RP wraz<br />
z pierwotnym NDR od 28 czerwca 2013 r.<br />
Są one jednymi z najnowocześniejszych<br />
tej klasy na świecie. W ostatnich latach<br />
przeprowadzono kilka strzelań pociskami<br />
NSM, również z udziałem MW RP.<br />
W maju 2016 r. wydzielony komponent<br />
MJR wziął udział w polsko-norweskim<br />
ćwiczeniu „NSM Live Missile<br />
Firing 2016”, na poligonie Andøya Rakettskytefelt<br />
z siedzibą w Oksebåsen<br />
na wyspie Andøya w okręgu Nordland,<br />
w północno-zachodniej części Norwegii.<br />
Polacy wystrzelili dwa własne NSM-y<br />
w wersji telemetrycznej, które podczas<br />
lotu wykonywały manewry i podążały<br />
wyznaczonymi przez operatorów systemu<br />
trajektoriami, przebiegającymi nad<br />
wodą i nad lądem, po czym precyzyjnie<br />
trafiły w wyznaczone im cele. Po tym<br />
zadaniu 1. Dywizjon Ogniowy uzyskał<br />
status „combat ready”. Niebawem stanie<br />
się to z 2. Dywizjonem, przez co cała jednostka<br />
uzyska pełną gotowość bojową.<br />
W ramach finalizowanej umowy,<br />
Kongsberg wraz z podwykonawcami<br />
(m.in.: spółkami PIT-RADWAR S.A., Jelcz<br />
Sp. z o.o., OBR Centrum Techniki Morskiej<br />
S.A., Transbit Sp. z o.o., Enigma Sp.<br />
z o.o.) dostarczył: 24 pociski, 23 pojazdy<br />
specjalne, w tym: wozy dowodzenia,<br />
wyrzutnie rakiet oraz mobilne centra<br />
łączności, wraz z pełnym pakietem<br />
szkoleń i dokumentacji. System został<br />
tak zaprojektowany i wytworzony, aby<br />
maksymalnie wykorzystać parametry<br />
techniczne pocisków NSM oraz umożliwić<br />
pozyskiwanie informacji o potencjalnych<br />
celach z możliwe jak największej<br />
liczby systemów zewnętrznych<br />
(narodowych i sojuszniczych, np. Łeba<br />
czy Link 16) oraz przy użyciu środków<br />
łączności współpracujących z urządzeniami<br />
kryptograficznymi.<br />
Systematycznie do celu<br />
Od początku stycznia 2017 r. trwały<br />
prace zmierzające do sprawdzeń wszystkich<br />
wymagań kontraktowych, postawionych<br />
systemowi dostarczanemu<br />
przez KDA. Trwały również szkolenia<br />
załóg MJR, mające na celu przygotowanie<br />
personelu do obsługi systemu.<br />
Co ważne z perspektywy użytkownika,<br />
każdy uczestnik szkolenia posiadający<br />
certyfikat, stał się jednocześnie instruktorem<br />
i może – w zakresie swych kompetencji<br />
– szkolić kolejnych operatorów<br />
systemu. Pakiet szkoleń obejmował<br />
17 różnych modułów. Pomimo bardzo<br />
szerokiego zakresu sprawdzeń, często<br />
prowadzonych w zewnętrznych instytutach<br />
badawczych, wszystkie przedsięwzięcia<br />
realizowane były terminowo,<br />
zgodnie z uzgodnionym z zamawiającym<br />
harmonogramem. Nie byłoby to<br />
możliwe bez bardzo dobrej współpracy<br />
pomiędzy KDA a polskimi firmami<br />
oraz samą jednostką. Ogromne zaangażowanie<br />
ze strony polskiego przemysłu,<br />
w szczególności spółek Polskiej<br />
Grupy Zbrojeniowej S.A. (PIT-RADWAR<br />
i Jelcz), a także duże wsparcie ze strony<br />
wojska, umożliwiły wspólny sukces dostawy<br />
zaawansowanego systemu rakietowego.<br />
Przedstawiciele MJR w trakcie<br />
testów wykazali się profesjonalizmem<br />
i w dużej mierze dzięki ich podejściu<br />
udało się przeprowadzić skomplikowany<br />
proces w zakładanym terminie.<br />
Nowe możliwości, większe<br />
zdolności bojowe<br />
W ramach realizacji dostawy sprzętu<br />
KDA dostarczyła do MJR wyposażenie<br />
i uzbrojenie kolejnego dywizjonu, tym<br />
samym MW RP dysponuje obecnie<br />
dwoma dywizjonami ogniowymi, mającymi<br />
łącznie 12 samobieżnych wyrzutni<br />
pocisków MLV (Missile Launch Vehicle)<br />
w czterech bateriach ogniowych,<br />
z maksymalnie 48 pociskami NSM gotowymi<br />
do natychmiastowego użycia<br />
(dla 1. Dywizjonu Ogniowego została<br />
zakupiona pełna jednostka ognia,<br />
a więc 48 rakiet – 24 na wyrzutniach i 24<br />
w zapasie, w przypadku 2. Dywizjonu<br />
Ogniowego, w ramach zawartej umowy,<br />
MON zakupiło dotąd 24 pociski NSM).<br />
Każda z baterii obu dywizjonów MJR<br />
składa się ze: stanowiska dowodzenia<br />
(wóz dowodzenia środkami walki CCV –<br />
Combat Command Vehicle), dwóch grup<br />
bojowych (po trzy wyrzutnie samobieżne<br />
MLV), plutonu przeciwlotniczego,<br />
grupy ewakuacji medycznej i plutonu<br />
logistycznego. W systemie zastosowano<br />
szeroką gamę urządzeń łączności, wykorzystujących<br />
różne media transmisyjne:<br />
klasyczne kable i światłowody; radiowe
Wyposażenie i uzbrojenie<br />
Krzysztof Marciniak, Wojciech Sobociński<br />
System AIP dla Orki<br />
Co oferują Niemcy i ich konkurenci?<br />
W toczącej się w Polsce burzliwej<br />
debacie na temat priorytetów w realizacji<br />
projektu pozyskania nowych okrętów<br />
podwodnych o kryptonimie Orka,<br />
górę bierze zagadnienie ich uzbrojenia<br />
w rakiety manewrujące, spychając na plan<br />
dalszy problematykę wyposażenia ich<br />
w niskosygnaturowe systemy zapewniające<br />
skrytość działania i niewykrywalność.<br />
Ciche i niezauważalne podejście do<br />
rejonu działań to nie tylko element decydujący<br />
o przetrwaniu załogi, ale także kluczowy<br />
dla skutecznego wypełnienia misji<br />
odstraszania i odpalenia rakiet manewrujących.<br />
W konsekwencji krytycznym<br />
i najważniejszym wymogiem okrętowej<br />
układanki systemów zapewniających<br />
skrytość działań na płytkim i małym, ale<br />
zarazem trudnym do prowadzenia operacji<br />
podwodnych, Bałtyku, jest skuteczny<br />
i sprawdzony w działaniu system napędu<br />
niezależnego od powietrza.<br />
Oczekiwania użytkownika Orki zawarte<br />
w wymaganiach operacyjnych określają<br />
konieczność wyposażenia jej w system napędowy<br />
działający bez dostępu powietrza,<br />
co dzisiaj jest już standardem dla nowoczesnych<br />
okrętów podwodnych o napędzie<br />
konwencjonalnym. System ten, określany<br />
skrótem AIP (Air Independent Propulsion),<br />
eliminuje konieczność wychodzenia jednostki<br />
na głębokość peryskopową w celu<br />
ładowania baterii akumulatorów pod chrapami,<br />
ale przede wszystkim gwarantuje jej<br />
długotrwałe i nieprzerwane przebywanie<br />
w zanurzeniu. Każdy z oferentów Orki proponuje<br />
inne rozwiązanie.<br />
Niemiecki holding stoczniowy thyssenkrupp<br />
Marine Systems (tkMS) oferuje<br />
rozwijany od wczesnych lat 80. XX w.<br />
i sprawdzony w służbie na okrętach od lat<br />
2004/2005 system AIP, w którym energia<br />
elektryczna wytwarzana jest w niskotemperaturowych<br />
elektrochemicznych<br />
ogniwach paliwowych PEM. Szwedzki<br />
koncern Saab poszedł wiele lat temu<br />
w kierunku innego rozwiązania i proponuje<br />
kolejną generację systemu AIP, którego<br />
główny komponent stanowi silnik Stirlinga.<br />
Z kolei francuska Naval Group (dawniej<br />
DCNS) zdecydowała się na jeszcze inne<br />
rozwiązanie. Oferowane Polsce okręty<br />
typu Scorpène 2000 mają być wyposażone<br />
w prototypowy system AIP II generacji,<br />
w którym energia elektryczna wytwarzana<br />
ma być w ogniwach paliwowych, ale<br />
niezbędny do ich zasilania wodór będzie<br />
wytwarzany na okręcie w procesie reformingu<br />
oleju napędowego.<br />
Proponowane systemy AIP różnią się<br />
zasadniczo nie tylko konstrukcją i zasadą<br />
działania, ale także rodzajami zasilania oraz<br />
magazynowania paliw, sprawnością, i co<br />
bardzo istotne, sygnaturą pól fizycznych<br />
16 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE<br />
generowanych w czasie pracy. Różnice te<br />
nie powinny pozostawać bez znaczenia<br />
przy wyborze okrętu podwodnego dla<br />
Marynarki Wojennej RP.<br />
Najlepszy AIP dla Orki<br />
Niemiecki system oparty na ogniwach<br />
paliwowych PEMFC (Proton Exchange<br />
Membrane Fuel Cells) jest najbardziej zaawansowanym<br />
technicznie na świecie<br />
i najbardziej rozpowszechnionym systemem<br />
AIP użytkowanym na okrętach podwodnych,<br />
w tym jedynym stosowanym<br />
we flotach NATO. Jest on standardowo<br />
montowany na okrętach typów 212A, 214<br />
oraz ich odmianach, jak również opcjonalnie<br />
na jednostkach typu 209 oraz na izraelskich<br />
typu Dolphin. Kolejna generacja tego<br />
systemu trafi także na okręty typu 212CD<br />
(Common Design). Do udziału w tym niemiecko-norweskim<br />
projekcie zaproszono<br />
także Polskę i Holandię. Łącznie PEMFC został<br />
zainstalowany i jest operacyjnie wykorzystywany<br />
na 27 okrętach podwodnych,<br />
a kolejnych 19 znajduje się albo w fazie<br />
realizacji lub też podjęto już decyzję o ich<br />
zakontraktowaniu.<br />
Wytwarzanie energii elektrycznej następuje<br />
w ogniwach paliwowych PEM typów<br />
SINAVY BZM 34 lub BZM 120, w procesie<br />
chemicznym poprzez syntezę tlenu i wodoru.<br />
Produktem ubocznym tej reakcji jest<br />
woda o temperaturze ok. 80°C, która jest<br />
dodatkowo wykorzystywana do ogrzewania<br />
zbiorników zawierających hydraty<br />
metali i uwalniania wodoru w czasie pracy<br />
systemu. Proces ten jest bezgłośny i nie<br />
wymaga dodatkowych energochłonnych<br />
urządzeń wspomagających, takich jak wysokociśnieniowe<br />
sprężarki czy pompy, które<br />
mogłyby generować zgubne dla misji<br />
okrętu dźwięki i drgania.<br />
Niezbędny do reakcji syntezy tlen przechowywany<br />
jest w postaci skroplonej<br />
w zbiorniku kriogenicznym umieszczonym<br />
na zewnątrz kadłuba mocnego okrętu.<br />
Zapotrzebowanie na tlen do reakcji<br />
wynosi zaledwie 0,4 kg/kW i jest niższe<br />
o minimum 60% od pozostałych systemów<br />
AIP oferowanych w projekcie Orka.<br />
System jest zasilany wodorem bezpośrednio<br />
z cylindrycznych zbiorników rozmieszczonych<br />
na zewnątrz kadłuba mocnego,<br />
w których jest on magazynowany<br />
w postaci hydratów metali, powstających<br />
w procesie jego adsorpcji przez związki<br />
metali. Taki sposób magazynowania<br />
wodoru nie tylko gwarantuje całkowite<br />
bezpieczeństwo jego transportu i użytkowania<br />
na okręcie, ale umożliwia także<br />
potrojenie objętości gazu w stosunku<br />
do jego ilości przechowywanej w stanie<br />
płynnym w zbiornikach o takiej samej<br />
wielkości. Rozmieszczenie cylindrów z wo-<br />
Skrytość działania jako główny wyróżnik okrętów podwodnych z systemem AIP.<br />
Uproszczony schemat działania niemieckiego systemu AIP PEMFC.<br />
Rys. tkMS<br />
Rys. tkMS
Wyposażenie i uzbrojenie<br />
Tomasz Grotnik<br />
Stacja hydrolokacyjna zamontowana<br />
na okręcie lub na pojeździe podwodnym,<br />
to wciąż podstawowy środek<br />
wykrywania min morskich i obiektów<br />
niebezpiecznych w toni wodnej oraz<br />
na dnie. Gdyński Ośrodek Badawczo-<br />
-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej<br />
S.A., będący częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej<br />
S.A., ma w zakresie budowy<br />
stacji hydrolokacyjnych ponad 30-letnie<br />
doświadczenie.<br />
Marynarka Wojenna traktuje zagadnienia<br />
związane z walką przeciwminową<br />
priorytetowo, niezależnie od rozwoju,<br />
zmian scenariuszy i wyzwań na morzu.<br />
Problemy narastające wokół działań<br />
związanych z wykrywaniem, lokalizacją<br />
i klasyfikacją niebezpiecznych obiektów<br />
zalegających na dnie, cechujących się do<br />
tego obniżoną „siłą celu”, zmuszają do<br />
wprowadzania nowoczesnych rozwiązań<br />
technicznych dających przewagę<br />
nad tego rodzaju zagrożeniami.<br />
Fot. CTM<br />
Sonary z CTM<br />
Stacja hydrolokacyjna SHL-100AM. 1 – konsola operatora, 2 – opływnik anteny, 3 – jednostka sterująca,<br />
4 – nadajnik, 5 – przetwornik, 6 – zespół anteny. Rys. CTM<br />
Początki<br />
Pierwsze prace rozwojowe, związane<br />
ze stworzeniem krajowych stacji hydrolokacyjnych,<br />
CTM rozpoczął już w pierwszej<br />
połowie lat 80. W ramach programu<br />
pierwszego polskiego niszczyciela min<br />
proj. 255 Lodówka, w 1983 r. Ośrodek<br />
wraz z Politechniką Gdańską przystąpiły<br />
do projektowania dwóch SHL – podkadłubowej<br />
Flaming A i holowanej<br />
Flaming B. Pomimo zaniechania prac<br />
nad okrętem, projekt Flaming doczekał<br />
się szczęśliwego zakończenia. Prace<br />
badawczo-rozwojowe trwały do 1992,<br />
a 2 lata później stacja podkadłubowa<br />
oznaczona SHL-100 przeszła pomyślnie<br />
badania kwalifikacyjne. Wykorzystywała<br />
ona żyroskopowo stabilizowaną antenę<br />
opuszczaną w opływniku ochronnym<br />
z wnętrza okrętu. Na wyposażenie MW<br />
RP przyjęto jej zmodyfikowaną wersję –<br />
SHL-100M z komputerową konsolą operatora,<br />
którą zamontowano na ostatnim<br />
w serii trałowcu bazowym proj. 207M<br />
– ORP Wdzydze. W toku dalszej modernizacji<br />
– SHL-100M do SHL-100AM – zastosowano<br />
skaning nadawczy i unowocześnioną<br />
konsolę operatora. Od 1997<br />
r. wyposażono w nią 7 okrętów MW RP<br />
(4 trałowce proj. 207M i 3 trałowce-niszczyciele<br />
min proj. 206FM), z czego 6 jest<br />
używanych do dziś. SHL-100AM pozwala<br />
wykrywać obiekty minopodobne denne<br />
z odległości 250 m, a zawieszone<br />
w toni wodnej z 750 m.<br />
Doświadczenia, jakie miał za sobą CTM<br />
w zakresie projektowania systemów hydrolokacyjnych<br />
dla MW, pozwoliły na<br />
opracowanie nowoczesnej podkilowej,<br />
trójczęstotliwościowej stacji hydrolokacyjnej<br />
wysokiej rozdzielczości SHL-101/T.<br />
Urządzenie zapewnia wykrywanie, lokalizację<br />
i klasyfikację nowoczesnych min<br />
morskich oraz innych obiektów podwodnych<br />
leżących na dnie lub zawieszonych<br />
w toni, szczególnie w trudnych warunkach<br />
hydrometeorologicznych występujących<br />
w obszarze Bałtyku Południowego.<br />
Praca „Skowron”<br />
Badania naukowe i prace rozwojowe<br />
nad budową stacji hydrolokacyjnej, zdolnej<br />
przeciwdziałać dzisiejszym, a także<br />
przyszłym niebezpieczeństwom ze strony<br />
min morskich zainicjowano w 2000 r.<br />
Rok później rozpoczął się program budowy<br />
stacji hydrolokacyjnej SHL-101/T.<br />
Aby zapewnić najwyższą jakość wyrobu<br />
podczas prac projektowo-konstrukcyjnych,<br />
CTM nawiązał ścisłą współpracę<br />
z wieloma polskimi ośrodkami projektowymi<br />
i naukowymi, w tym Politechniką<br />
Wrocławską, firmami „Microtech International”<br />
z Wrocławia i „Kontron” z Warszawy<br />
oraz OBRUM z Gliwic. Stacja została<br />
wyposażona w nowoczesne przetworniki<br />
hydroakustyczne wyprodukowane<br />
przez francuską firmę Thales Underwater<br />
Systems. Jednakże główne zespoły stacji<br />
SHL-101/T, algorytmy jej działania, a także<br />
oprogramowanie powstały w CTM.<br />
Po kilku latach prób oraz doświadczeń<br />
zakończono pomyślnie testy podzespołów<br />
urządzenia i w połowie 2004 r.<br />
system był już na tyle dojrzały, że podjęto<br />
decyzję o jego instalacji na okręcie.<br />
Wybór padł na wspomniany ORP<br />
Wdzydze. Badania kwalifikacyjne (część<br />
morska) prowadzone były pod koniec<br />
2005 r. W wyniku przeprowadzonego<br />
wdrożenia oraz badań zdawczo-odbiorczych<br />
stacja hydrolokacyjna SHL-101/T<br />
w 2008 r. została wprowadzona na<br />
uzbrojenie Sił Zbrojnych RP.<br />
Stacja hydrolokacja SHL-101/T wyróżnia<br />
się znakomitymi osiągami w zakresie<br />
detekcji i klasyfikacji min dennych oraz<br />
kotwicznych, osiągniętymi w wyniku<br />
zastosowania zaawansowanych technologii<br />
sprzętowych i programowych, konkurencyjnych<br />
do najnowocześniejszych<br />
rozwiązań światowych. Zasadniczymi<br />
elementami wchodzącymi w skład sonaru<br />
SHL-101/T są: zespół antenowy,<br />
zespoły nadawczy, przetwarzania syg-<br />
20 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE
Wyposażenie i uzbrojenie<br />
Możliwości większe od oczekiwań<br />
Morski system artyleryjski Bofors Mk3<br />
Bofors Mk3 kal. 57 mm, to elastyczny<br />
system uzbrojenia, zaprojektowany tak,<br />
by bez zbędnej zwłoki dostosowywać<br />
się do szybko zmieniających się uwarunkowań<br />
operacyjnych na polu walki.<br />
Jest używany przez marynarki wojenne<br />
i straż wybrzeża ośmiu państw. System<br />
Mk3 zapewnia jednostce pływającej<br />
wysoki stopień przeżywalności oraz<br />
taktyczną wszechstronność niezależnie<br />
od typu konfliktu.<br />
Armatę morską 57 mm Mk3 opracowało<br />
BAE Systems, światowy lider w dostarczaniu<br />
zaawansowanych rozwiązań w sektorze<br />
obronnym i bezpieczeństwa. Mk3 to<br />
jeden z najbardziej wszechstronnych produktów<br />
spośród rozwiązań oferowanych<br />
przez firmę w obszarze systemów artylerii,<br />
amunicji i uzbrojenia strzeleckiego przeznaczonych<br />
do platform powietrznych,<br />
lądowych oraz morskich.<br />
Zwiększona elastyczność<br />
operacyjna<br />
Opracowana pod koniec lat 90. minionego<br />
stulecia 57 mm armata Mk3 opiera<br />
się na swoich wcześniejszych wersjach,<br />
wykorzystuje jednak innowacyjne techniki<br />
i dostarcza nowych zdolności potencjalnym<br />
użytkownikom. Zintegrowano<br />
ją z cyfrowym interfejsem kierowania<br />
ogniem, wysoce wydajną amunicją<br />
programowalną 3P (pre-fragmented,<br />
programmable, proximity fused – z wymuszoną<br />
fragmentacją, programowalną,<br />
z zapalnikiem zbliżeniowym), co samemu<br />
systemowi zapewnia elastyczność<br />
operacyjną i możliwość rażenia dowolnych<br />
celów. System Mk3 powstaje<br />
zarówno w Karlskodze w Szwecji, jak<br />
i w zakładach BAE Systems w Louisville,<br />
Armata Mk110, czyli „amerykańska” Mk3<br />
kal. 57 mm zainstalowana na okręcie typu<br />
Freedom w akcji. Jej szybkostrzelność<br />
wynosi 220 wystrzałów na minutę.<br />
Fot. US Navy<br />
w stanie Kentucky w USA, gdzie jest znany<br />
pod oznaczeniem Mk110.<br />
Armaty Mk110 są wykorzystywane<br />
operacyjnie na jednostkach US Navy<br />
obu typów LCS (Freedom i Independence)<br />
oraz na flagowych okrętach US Coast<br />
Guard typu Legend (National Security<br />
Cutter). Wybrano ją również z przeznaczeniem<br />
do powstających obecnie okrętów<br />
patrolowych typu Heritage (Offshore<br />
Patrol Vessel) dla tej samej formacji.<br />
Są też preferowanym uzbrojeniem do<br />
przyszłych fregat US Navy w programie<br />
FFG(X).<br />
Meksyk i Szwecja były pierwszymi odbiorcami<br />
armat Mk3 kal. 57 mm. Otrzymały<br />
je w 2000 r. Łącznie nowym i dotychczasowym<br />
odbiorcom sprzedano<br />
91 sztuk 57 mm systemów w wersji Mk3,<br />
w tym Finlandii, Malezji, Brunei i Zjednoczonym<br />
Emiratom Arabskim.<br />
Taktyczna swoboda<br />
Dzięki szybkostrzelności na poziomie<br />
czterech wystrzałów na sekundę i zasięgowi<br />
poziomemu ognia 17 km, 57 mm<br />
armata Mk3 może bez zbędnych opóźnień<br />
wybierać różne typy amunicji, w tym<br />
„inteligentne” naboje 3P, w zależności<br />
od warunków operacyjnych. Tego typu<br />
amunicję można programować w sześciu<br />
różnych trybach funkcyjnych, co daje<br />
najwyższy poziom elastyczności bojowej,<br />
a także bezprecedensową szybkość i wydajność<br />
w zwalczaniu celów powietrznych,<br />
lądowych, czy morskich.<br />
W scenariuszach walki w strefach przybrzeżnych<br />
armata morska Mk3 przeciwdziała<br />
zagrożeniom, którym nie sprosta<br />
konwencjonalny system artyleryjski. Aby<br />
zapewnić jednostkom przeżywalność,<br />
uzbrojenie tej klasy musi celnie atakować<br />
środki przeciwnika z minimalnym<br />
czasem reakcji, a do tego bardzo elastyczny<br />
sposób. Mk3 również świetnie<br />
sprawdza się w misjach stabilizacyjnych,<br />
walce bezpośredniej, czy w zwalczaniu<br />
przestępczości.<br />
57 mm armata Mk3 to wszechstronne<br />
uzbrojenie, dysponujące<br />
siłą ognia i zasięgiem daleko<br />
wykraczającym poza oczekiwania<br />
użytkowników. Potężnie<br />
wzmacnia arsenał każdej floty<br />
– mówi Stefan Löfström,<br />
dyrektor regionalny działu<br />
Weapon Systems Sweden<br />
w firmie BAE Systems. Maksymalny<br />
zasięg balistyczny<br />
Mk3 jest porównywalny do<br />
konkurencyjnych armat większego<br />
kalibru, przy czym nasz<br />
system cechuje większa szybkostrzelność<br />
i skuteczność.<br />
Dlatego Mk3 to podstawowe<br />
uzbrojenie dużych okrętów<br />
różnych typów na całym<br />
świecie.<br />
57 mm armata Mk3 jest<br />
dostępna w wariantach<br />
dopasowanych do różnych<br />
platform, w tym okrętów<br />
patrolowych, korwet, a nawet<br />
fregat, takich jak kanadyjskie<br />
jednostki typu Halifax<br />
(134,1 m długości/4800 t<br />
wyporności), czy też budowane<br />
dla marynarki wojennej<br />
Meksyku typu SIGMA<br />
10514 (107,14 m/2575 t).<br />
BAE Systems opracowało<br />
także wariant<br />
stealth 57 mm systemu<br />
Amunicja 3P stanowi bardzo ważne ogniwo<br />
systemu. Na zdjęciu przekrój całego naboju<br />
z łuską z ładunkiem miotającym oraz pociskiem<br />
z subamunicją i zapalnikiem programowalnym.<br />
Fot. Tomasz Grotnik<br />
22 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE
Uzbrojenie i wyposażenie<br />
MASS<br />
nowoczesny system obrony własnej okrętu<br />
Od lat 60. XX wieku, zagrożenie ze<br />
strony kierowanych pocisków przeciwokrętowych<br />
systematycznie wzrasta<br />
zarówno w wymiarze ilościowym, jak<br />
i ich zaawansowania technicznego.<br />
Obecnie 19 państw produkuje i eksportuje<br />
uzbrojenie tej klasy, zaś niemal<br />
100 krajów ma je w swoich arsenałach,<br />
co daje łącznie około 40 000 rakiet<br />
w skali globalnej.<br />
Standardowe systemy obrony pasywnej<br />
okrętów z wyrzutniami celów pozornych<br />
nie są już wystarczająco efektywne<br />
wobec zagrożenia ze strony kierowanych<br />
pocisków przeciwokrętowych wyposażonych<br />
w głowice naprowadzające III i IV<br />
generacji, pracujące w podczerwieni oraz<br />
w pasmach radiolokacyjnych. Najnowsze<br />
kierowane pociski rakietowe wyposaża<br />
się dziś w skomplikowane środki przeciwdziałania<br />
okrętowym systemom obrony<br />
pasywnej (tzw. Electronic-Counter-Counter-Measures,<br />
ECCM) w tym:<br />
• algorytmy odróżniania dipoli<br />
odbijających od celu,<br />
• dwubarwne rozróżnianie<br />
obrazu w podczerwieni,<br />
• analizę obrazową,<br />
• analizę widmową, wgłębną<br />
(przestrzenną) i czasową,<br />
• analizę dwutorową,<br />
• opóźniony ostateczny wybór obiektu<br />
ataku.<br />
Aby sprostać tym wyzwaniom, konieczne<br />
jest zastosowanie systemów o nowoczesnej<br />
konstrukcji i unikatowej koncepcji<br />
działania.<br />
Ocena serii testów morskich zrealizowanych<br />
przy udziale Deutsche Marine<br />
wykazała, że skuteczny system obrony<br />
własnej okrętu musi być zdolny do postawienia<br />
celów pozornych imitujących<br />
okręt, odpowiadających jego spektralnej,<br />
czasowej i przestrzennej sygnaturze radiolokacyjnej<br />
oraz termicznej, a także do<br />
jak najszybszego i najskuteczniejszego<br />
odwiedzenia toru lotu rakiety od manewrującej<br />
jednostki. Reakcją na zagrożenie<br />
ze strony nowoczesnych pocisków przeciwokrętowych<br />
wyposażonych w głowice<br />
pracujące w paśmie radiolokacyjnym<br />
lub w podczerwieni są okrętowe systemy<br />
obrony pasywnej, wykorzystujące<br />
amunicję z ładunkami o kombinowanej<br />
konfiguracji środków zakłócających. Warunki<br />
te spełnia wiodący na rynku system<br />
Multi Ammunition Softkill System (MASS,<br />
pasywny system z amunicją wielospektralną),<br />
opracowany i produkowany<br />
przez spółkę Rheinmetall Waffe Munition<br />
GmbH. Skuteczność systemu MASS zapewniają<br />
jego trzy zasadnicze komponenty:<br />
wielospektralna (radiolokacyjno-<br />
-termiczna) amunicja imitująca sygnatury<br />
okrętu, cyfrowy algorytm określający sposób,<br />
czas i miejsce postawienia środków<br />
zakłócających oraz obrotową i stabilizowaną<br />
dwupłaszczyznowo wyrzutnię.<br />
Amunicja systemu MASS (81x360 mm)<br />
mieści ładunek przeciwradiolokacyjny<br />
o znacząco zwiększonej gęstości dipoli<br />
odbijających w powietrzu (ponad dziesięciokrotnie<br />
więcej niż w przypadku<br />
amunicji standardowej), odpowiadającej<br />
skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego<br />
bronionej<br />
jednostki, oraz<br />
ładunek termiczny<br />
symulujący jej charakterystyki.<br />
Taka<br />
konfiguracja ładunku<br />
zapewnia skuteczność<br />
działania pocisku<br />
w zakresach długości<br />
fal: ultrafiolecie<br />
(0,3-0,4 μm), optycznym<br />
i optoelektronicznym<br />
(0,4- -1,1<br />
μm), podczerwieni<br />
(2-14 μm) oraz radiolokacyjnym<br />
(częstotliwości<br />
8-18 GHz).<br />
Pociski MASS mają<br />
przy tym zdolność<br />
do zakłócania pracy<br />
pokładowych urządzeń<br />
laserowych<br />
uzbrojenia kierowanego<br />
(1,06 μm<br />
lasery neodymowe,<br />
10,6 μm lasery CO 2<br />
),<br />
w tym bomb i pocisków.<br />
Zastosowanie<br />
amunicji wielospektralnej,<br />
to także<br />
korzyść w relacji<br />
koszt-efekt.<br />
Nabój 81x360 mm do systemu MASS<br />
w przekroju. Część dolna mieści napęd<br />
rakietowy, górna środki mylące i zakłócające<br />
pracę głowic naprowadzania<br />
rakiet przeciwokrętowych.<br />
Fot. Tomasz Grotnik<br />
Wyrzutnia MASS w akcji.<br />
Fot. Rheinmetall<br />
24 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE
Polska Zimna Marynarka wojna Wojenna<br />
ORP Orkan podczas marszu z dużą<br />
prędkością. Widać zamontowane<br />
wyrzutnie celów pozornych<br />
systemu Jastrząb.<br />
Fot. Robert Rochowicz<br />
Robert Rochowicz<br />
Okręty rakietowe<br />
projektu 660<br />
Gdy w marcu 1980 r. Polska ostatecznie<br />
zamknęła realizację programu<br />
budowy własnych okrętów rakietowych<br />
projektu 665 Tukan, w planach<br />
rozwoju Marynarki Wojennej tylko na<br />
chwilę pojawiła się pustka. Szukanie<br />
ich zamienników nie było już jednak<br />
suwerenną, samodzielną decyzją dowództwa<br />
naszego morskiego rodzaju<br />
sił zbrojnych.<br />
Zamknięcie programu budowy kutrów<br />
rakietowych było bardzo bolesną<br />
prestiżowo porażką. W kolejnych latach<br />
spowodowało to znaczne osłabienie<br />
potencjału uderzeniowego naszej floty,<br />
która nie otrzymała wartościowych następców<br />
za starzejące się dość szybko<br />
jednostki proj. 205 Cunami (NATO: Osa I).<br />
Zakup okrętów proj. 1241RE Mołnija<br />
(NATO: Tarantul I) miał być tylko etapem<br />
przejściowym, choć system rakietowy<br />
przez nie przenoszony był tym samym,<br />
w który planowano wyposażyć kutry<br />
proj. 665. Ważne jednak było samodzielne<br />
prowadzenie prac konstrukcyjnych,<br />
możliwość wdrażania do niego własnych<br />
rozwiązań i urządzeń produkcji<br />
krajowej, co oznaczało mniejsze koszty<br />
całkowite okrętu niż gotowego produktu<br />
kupowanego w ZSRR.<br />
Żal po fiasku starań o zakup wyposażenia<br />
rakietowego dla własnego projektu<br />
wkrótce został spotęgowany decyzją<br />
mocodawców w Moskwie o rozpoczęciu<br />
prac nad przyszłościowym projektem<br />
kutra rakietowego w kooperacji z konstruktorami<br />
z NRD. Z drugiej strony realnie<br />
patrząc, to Polska miała raczej mizerne<br />
doświadczenie w projektowaniu i seryjnej<br />
produkcji szybkich jednostek uderzeniowych.<br />
Powodzenie proj. 665 opierano<br />
na doprowadzonym do finału projekcie<br />
kutra torpedowego proj. 664, choć długi<br />
okres powstawania dokumentacji oraz<br />
efekt końcowy szczerze mówiąc nie<br />
powinny napawać zbyt wielkim optymizmem<br />
przy tworzeniu innych jednostek<br />
bojowych.<br />
Tymczasem w NRD zbudowano już<br />
kilka serii małych kutrów torpedowych,<br />
serię dużych ścigaczy okrętów podwodnych,<br />
a w 1978 r. uruchomiono produkcję,<br />
stworzonych także w kooperacji<br />
z ZSRR, małych okrętów przeciwpodwodnych<br />
proj. 133.1. I patrząc na chłodno,<br />
właśnie te realne sukcesy były większą<br />
zachętą dla towarzyszy radzieckich<br />
niż kolejne tylko papierowe wersje jednostek<br />
tworzonych w naszych biurach<br />
projektowych. Zresztą wybór nie powinien<br />
być zaskoczeniem, bo już w 1968 r.<br />
podczas jednej z narad nad rozwojem<br />
sił morskich w krajach członkowskich<br />
Układu Warszawskiego ustalono specjalizację<br />
przemysłów stoczniowych poszczególnych<br />
państw. Polsce przypadły<br />
okręty desantowe i jednostki przeciwminowe,<br />
a okręty uderzeniowe NRD.<br />
Nic, tylko czekać<br />
Decyzja o zakończeniu prac przy proj.<br />
665 dość szybko znalazła swoje odzwierciedlenie<br />
w kolejnych przygotowywanych<br />
na bieżąco planach rozwoju naszej<br />
floty na następne lata. Miejsce Tukanów<br />
początkowo zajęły tylko Tarantule. Decydenci<br />
w marynarskich mundurach<br />
dość długo nie mogli się zdecydować,<br />
co dalej z okrętowymi siłami uderzeniowymi.<br />
Wszystko przez brak możliwości<br />
swobodnego decydowania o rozwoju<br />
tej części komponentu floty. Nałożył się<br />
na to brak dokładnej wiedzy o planach<br />
rozwoju broni rakietowej w Związku<br />
Radzieckim. Ofertę na okręty proj.<br />
1241RE na początku lat 80. traktowano<br />
jako jedyną dostępną alternatywę dla<br />
starzejących się Os. Enigmatyczna informacja<br />
z 1981 r. o zainicjowaniu prac<br />
nad nową jednostką wspólnie przez<br />
biura projektowe w ZSRR i NRD nie zawierała<br />
zbyt wielu konkretnych danych.<br />
Przede wszystkim nie było wiadomo nic<br />
o możliwym terminie gotowości nowej<br />
konstrukcji do wprowadzenia do służby.<br />
Bez tego nie można było realnie nic konkretnego<br />
zaplanować.<br />
Pierwsze nieco bardziej szczegółowe<br />
informacje o nowych kutrach rakietowych<br />
proj. 151 1 przekazano Polsce<br />
w lutym 1983 r. Stało się to podczas<br />
dorocznych spotkań dowództw sił morskich<br />
państw Układu Warszawskiego.<br />
W jego trakcie adm. floty ZSRR S. Gorszkow<br />
poinformował polskich oficerów<br />
o rozpoczęciu w Wolgaście projektowania<br />
nowego kutra, który docelowo<br />
będzie przenosił nowy system rakietowy<br />
klasy „woda-woda”. Zaproponował<br />
stronie polskiej włączenie się do tych<br />
prac oraz uznanie tej konstrukcji jako<br />
następców kutrów proj. 205. Docelowo<br />
w jednej z polskich stoczni miała zostać<br />
uruchomiona produkcja kadłubów<br />
zarówno na potrzeby naszej floty, jak<br />
i ewentualnie na eksport. Zgodę na takie<br />
rozwiązanie wydał osobiście Gorszkow.<br />
Tym samym ostatecznie zakończył się<br />
dylemat naszych planistów, którzy dążyli<br />
do rozpoczęcia przygotowań do<br />
produkcji w kraju jednostki rakietowej,<br />
jednak właśnie do 1983 r. wskazywano<br />
dwa możliwe projekty: 1241RE albo właśnie<br />
151. Zakładano, że nasza flota oprócz<br />
4 zakupionych w ZSRR Tarantul zbuduje<br />
w kraju od 12 do 20 kutrów proj. 151 2 .<br />
Pozwoliłoby to nie tylko na całkowitą<br />
wymianę Os, ale także na wzmocnienie<br />
siły uderzeniowej na morzu. Plany<br />
te przez kilka lat były niezmienne,<br />
gorzej jednak było z realizacją. Polska<br />
1<br />
Historię enerdowskiego proj. 151 opisaliśmy<br />
w „Morzu” 4/<strong>2018</strong>.<br />
2<br />
W 1983 r. cena za kupowany okręt proj. 1241RE<br />
wynosiła 1,7 mln zł. Szacowano, że koszt jednego<br />
kutra proj. 151 zamknie się w kwocie 2 mld zł.<br />
Cztery lata później szacunki podwyższono do<br />
2,5 mld zł. Cenę wyższą od Tarantul warunkował<br />
nowy system rakietowy.<br />
26 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE
Polska Marynarka Wojenna<br />
Robert Rochowicz<br />
Mały okręt<br />
desantowy<br />
Opisana w tym artykule jednostka nigdy<br />
nie została zbudowana. Co więcej,<br />
jej plany nie wyszły poza fazę ogólnej<br />
koncepcji, a programy rozwoju polskiej<br />
Marynarki Wojennej na koniec XX<br />
wieku w zasadzie nie uwzględniały konieczności<br />
jej posiadania. Dziś ślad po<br />
niej zachował się jedynie w dokumentach<br />
przechowywanych w Archiwum<br />
Wojskowym w Gdyni.<br />
Lata 80., to czas gdy powstało kilka<br />
planów modernizacji technicznej naszej<br />
floty, przygotowano także wiele<br />
projektów jednostek pływających, które<br />
miały podnieść biało-czerwone bandery.<br />
Wśród prac, które nie doczekały się<br />
realizacji, było też kilka interesujących<br />
propozycji dotyczących wymiany sprzętu<br />
w 2. Brygadzie Okrętów Desantowych<br />
(2.BOD) ze Świnoujścia.<br />
Nowe koncepcje transportu desantu<br />
Na początku wspomnianej dekady<br />
trzon sił desantowych naszej floty stanowiły<br />
okręty średnie (ODS) rodziny proj.<br />
770/771 oraz kutry proj. 709M. Okres bezpiecznej<br />
ich eksploatacji skończyć się miał<br />
definitywnie na początku lat 90. Był więc<br />
czas, aby starannie przemyśleć potrzebę<br />
wymiany sprzętu, zaprojektować jednostki<br />
i uruchomić ich seryjną produkcję. Celem<br />
nadrzędnym było co najmniej utrzymanie<br />
na dotychczasowym poziomie zdolności<br />
przewozowych ludzi i sprzętu 7. Łużyckiej<br />
Dywizji Desantowej (7.DDes) oraz<br />
zapewnienie odpowiedniego wsparcia<br />
ogniowego podczas podejścia do nieprzyjacielskich<br />
plaż. W początkowym okresie<br />
opracowywania koncepcji (od mniej<br />
więcej połowy lat 70. do 1983 r.) ustalono,<br />
że do końca lat 80. w służbie powinny pojawić<br />
się: średnie okręty desantowe (o ładowności<br />
do 10 czołgów podstawowych),<br />
małe okręty desantowe (do 3 miejsc w ładowni<br />
dla pojazdów o masie do 40 t), kutry<br />
desantowe (jedno stanowisko w ładowni<br />
dla pojazdu mechanicznego), okręty<br />
Mały okręt desantowy nowego typu miał<br />
być jednostką o niewiele mniejszej ładowności<br />
niż ODS z lat 60. Te drugie mogły<br />
zabrać 5 lub maksymalnie 6 transporterów<br />
lub czołgów pływających, zaś na ODM<br />
planowano prewozić 4 takie pojazdy czy<br />
nawet 6 w przypadku nowych BWP-1.<br />
Fot. WAF/zbiory NAC<br />
wsparcia ogniowego i okręt dowodzenia<br />
desantem. Ta wizja szerokiej gamy wyspecjalizowanych<br />
jednostek niestety nie miała<br />
szans realizacji. Oznaczała bowiem budowę<br />
zbyt wielu nowych okrętów i kutrów,<br />
na co nie pozwalały ani potrzeby floty<br />
w innych klasach jednostek pływających,<br />
a z czasem także pogłębiający się kryzys<br />
gospodarczy państwa.<br />
Zbudowanie wszystkich wyżej wymienionych<br />
podklas środków desantowych<br />
oznaczałoby znaczące wzmocnienie<br />
możliwości przewozowych.<br />
Tymczasem lata 80. przyniosły sporo<br />
zmian w przygotowaniach do przeprowadzenia<br />
na Bałtyku potężnej morskiej<br />
operacji desantowej. W zamiarach zakupów<br />
nowego sprzętu wojskowego na<br />
obie pięciolatki tej dekady, do wymiany<br />
w pierwszej kolejności wskazywano starzejące<br />
się podstawowe wyposażenie<br />
pododdziałów „niebieskich beretów”,<br />
a więc pływające transportery opancerzone<br />
TOPAS, jak i czołgi pływające<br />
PT-76. Problem w tym, że nie za bardzo<br />
dostrzegano ich godnych następców.<br />
Na przełomie lat 70. i 80. pojawiła się<br />
w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego<br />
(SG WP) sugestia, aby rozważyć zakup<br />
w ZSRR transporterów rodziny BTR.<br />
Szybko jednak z tego pomysłu się wycofano.<br />
Uznano, że to sprzęt zbyt drogi<br />
(jak wszystko, co nie było produkowane<br />
w kraju), ponadto wymagałoby zasadniczych<br />
zmian w strukturach organizacyjnych<br />
pułków desantowych ze względu<br />
na mniejszą pojemność przedziału transportowego<br />
niż w TOPAS-ach. Albo więc<br />
trzeba byłoby zmniejszyć liczebność<br />
pododdziałów dywizji, albo przewidzieć<br />
większą liczbę nowych transporterów.<br />
Oba rozwiązania na tym etapie planowania<br />
nie wchodziły w grę. Na pierwsze<br />
nie było zgody towarzyszy z Moskwy,<br />
tym bardziej, że dywizją ten związek taktyczny<br />
był tylko z nazwy. De facto stany<br />
osobowe i sprzętowe, struktura pułku<br />
oraz jednostek wsparcia były na poziomie<br />
brygady, i tak też była ona określana<br />
w planach Zjednoczonego Dowództwa<br />
Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego. To<br />
drugie rozwiązanie z kolei oznaczałoby<br />
konieczność zwiększenia liczby posiadanych<br />
przez MW okrętów desantowych.<br />
A trzeba też przypomnieć, że już na początku<br />
lat 70. w SG WP zapadła decyzja<br />
o rezygnacji z budowy dla 2.BOD trzeciego<br />
tuzina ODS-ów, tym razem według<br />
proj. 773.<br />
W kolejnych latach nie wracano już do<br />
planowania zakupów dla „niebieskich<br />
beretów” nowego, wysoce wyspecjalizowanego<br />
wyposażenia. Później żołnierze<br />
w niebieskich beretach jedyne czego się<br />
mogli spodziewać, to przesunięć sprzętu<br />
w ramach zmian w innych związkach<br />
taktycznych, lub zakupu typów uzbrojenia<br />
wprowadzanych w całej armii. Choć<br />
to też nie byłoby ani dla brygady, ani dla<br />
marynarzy dobrym rozwiązaniem, bo<br />
pojemność przedziału desantu transporterów<br />
opancerzonych SKOT była mniejsza<br />
niż TOPAS-ów.<br />
Problem więc zostawiono, aż w połowie<br />
lat 80. rozwiązał się – można powiedzieć<br />
– niemal sam, poprzez wydanie<br />
kilku kolejnych decyzji organizacyjnych.<br />
Pierwszą, przede wszystkim formalną,<br />
choć przygotowującą grunt do dalszych<br />
roszad, była zmiana nazwy. W lipcu 1986 r.<br />
dotychczasowa 7. Dywizja Desantowa<br />
przeistoczyła się dość niespodziewanie<br />
w 7. Brygadę Obrony Wybrzeża. To co<br />
było nawet ważniejsze w nowej nazwie,<br />
to jej drugi człon sugerujący zasadniczą<br />
zmianę charakteru „niebieskich beretów”<br />
z jednostki ofensywnej na przeznaczaną<br />
do zadań obronnych. Pewne odprężenie<br />
w Europie oraz rychłe rozpoczęcie rozmów<br />
o ograniczeniu zbrojeń konwencjonalnych<br />
wobec narastającej kolejnej fazy<br />
kryzysu gospodarczego państwa było jak<br />
najbardziej na rękę planistom z SG WP.<br />
Na liście jednostek objętych redukcjami<br />
znalazła się brygada. Po restrukturyzacji<br />
jej siła ofensywna została mocno ograni-<br />
MORZE czerwiec <strong>2018</strong><br />
41
Podróże, muzea, wraki<br />
Marcin Chała<br />
Småland<br />
z Maritiman<br />
Dla zadeklarowanego miłośnika militariów<br />
kraje skandynawskie, to prawdziwe<br />
„Eldorado”. W każdym z nich<br />
natrafić można na liczne muzea gromadzące<br />
artefakty dotyczące rodzajów<br />
sił zbrojnych. Muzeum Maritiman<br />
w Göteborgu jest jednym z tych, które<br />
można brać za przykład optymalnie<br />
rozplanowanej i nasyconej wyjątkowo<br />
ciekawymi eksponatami placówki.<br />
Fundację na rzecz utworzenia Centrum<br />
Morskiego w Göteborgu, jak wówczas<br />
planowano je nazwać, utworzono<br />
w 1985 r. Swoje podwoje placówka po raz<br />
pierwszy otworzyła 2 lata później, choć<br />
znajdowała się ona wówczas w innej<br />
części portu, znanej jako Lilla Bommen.<br />
Inauguracji działalności muzeum, już<br />
w docelowej lokalizacji, dokonał 20 sierpnia<br />
1994 r. król Szwecji, Karol Gustaw XVI.<br />
Jego unikalną cechą jest fakt, że 95%<br />
wszystkich atrakcji znajduje się na wodach<br />
rzeki Göta älv. Maritman nie ma<br />
bowiem siedziby na lądzie, jest tam zaledwie<br />
kilkanaście eksponatów, w tym:<br />
dzwon nurkowy, pędnik azymutalny,<br />
odlewane z brązu armaty ładowane odprzodowo,<br />
czy warsztat. „Flotę” muzeum<br />
tworzy 14 jednostek, z których część ma<br />
charakter cywilny, jak np. pochodzący<br />
z 1915 r. latarniowiec No 29 Fladen, zbudowany<br />
w 1938 r. frachtowiec Fryken<br />
oraz holowniki i jednostki warsztatowe.<br />
Główną jednak atrakcję stanowią zgromadzone<br />
tam okręty: kuter rakietowy<br />
Hugin typu Hugin, monitor Sölve typu<br />
Hildur (a właściwie sam jego kadłub,<br />
który wykorzystywany jest także jako<br />
ponton łączący część z wymienionych<br />
powyżej jednostek), niewielki stawiacz<br />
min Kalmarsund (ex MUL 13) z 1953 r.<br />
oraz okręt podwodny Nordkaparen typu<br />
Draken II. Jednak największym i najciekawszym<br />
obiektem jest niszczyciel rakietowy<br />
Småland typu Halland.<br />
Maritiman jest rozplanowane tak, by<br />
stopniowo, wraz ze spędzanym czasem,<br />
zwiększać u zwiedzających zainteresowanie,<br />
którego zwieńczeniem jest de<br />
facto odwiedzenie Smålanda i Nordkaparena.<br />
Oba są ustawione burta w burtę<br />
i na okręt podwodny wejść można tylko<br />
z pokładu niszczyciela.<br />
Zimnowojenny niszczyciel rakietowy,<br />
ze względu na wielkość, a przez<br />
to i koszty utrzymania, to wyjątkowo<br />
rzadki obiekt muzealny, w całej Europie<br />
Zachodniej są zaledwie dwa okręty tej<br />
klasy. Drugą taką jednostkę obejrzeć<br />
można w Deutsches Marinemuseum<br />
w Wilhelmshaven 1 . O ile jednak okręt<br />
1<br />
Chodzi o Möldersa typu 103B, o którym pisaliśmy<br />
w „Morzu” 8/2017.<br />
niemiecki jest jednym z wielu podobnych<br />
niszczycieli (w amerykańskich<br />
stoczniach powstało 29 podobnych<br />
jednostek typu Charles F. Adams), tak<br />
Smålanda uznać można za unikat. Dla<br />
szwedzkiej Marinen zbudowano tylko<br />
parę, zaś kolejne dwa powstały na eksport<br />
według zmodyfikowanych planów.<br />
Historia okrętu<br />
Niszczyciele typu Halland należały do<br />
tzw. grupy Landskapsjagarna (okrętów,<br />
których nazwy pochodziły od nazw regionów<br />
i prowincji w Szwecji). Łącznie<br />
powstało ich osiem. Opisywane jednostki<br />
były największymi i najbardziej<br />
zaawansowanymi technicznie niszczycielami,<br />
jakie kiedykolwiek służyły<br />
w Marinen. Były też pierwszymi okrętami<br />
zaprojektowanymi w Szwecji po II wojnie<br />
światowej, dzięki czemu podczas<br />
ich tworzenia uwzględniono zarówno<br />
doświadczenia z tego konfliktu, jak i doświadczeń<br />
powojennych, w tym prób<br />
z bronią atomową. Wstępne rysunki nowych<br />
„jagare” były gotowe już w sierpniu<br />
1947 r., a przez kolejne 2 lata następowała<br />
ich ewolucja, uwzględniająca<br />
coraz wyższe wymagania, jakie stawiało<br />
dowództwo. Przy pracach tych zatrudniono<br />
60 inżynierów i projektantów.<br />
W 1948 r. parlament wyraził ostateczną<br />
zgodę na budowę dwóch nowych<br />
niszczycieli, którym zgodnie z życzeniem<br />
króla nadano nazwy Halland (J 18)<br />
i Småland (J 19). Kontrakt na ich budowę<br />
podpisano we wrześniu 1949 r. Obie jednostki<br />
zbudowane zostały w Göteborgu,<br />
przy czym prototyp powstał w stoczni<br />
AB Götaverken, a Småland w Eriksbergs<br />
Mekaniska Verkstads AB. Początkowo<br />
planowano, że seria liczyć będzie cztery<br />
okręty, jednak z pomysłu budowy Laplanda<br />
oraz Värmlanda zrezygnowano<br />
w 1958 r. Na bazie zmodyfikowanego<br />
projektu, powstały dwie kolejne jed-<br />
Niszczyciel rakietowy Småland<br />
w całej okazałości.<br />
MORZE czerwiec <strong>2018</strong><br />
45
Polska Marynarka Wojenna<br />
Mariusz Borowiak<br />
Krążownik pomocniczy<br />
Piłsudski<br />
okręt którego zabrakło<br />
W trzecim miesiącu II wojny światowej<br />
polskiemu transatlantykowi Piłsudski<br />
przypisano nową rolę w dziejach<br />
tej jednostki, która mogła zaważyć<br />
na jego dalszych losach. Brytyjczycy<br />
postanowili wykorzystać nowoczesny<br />
statek handlowy, jaki pływał pod biało-czerwoną<br />
banderą, do roli krążownika<br />
pomocniczego.<br />
Transatlantyki Piłsudski i Batory, bliźniacze<br />
statki żeglugi pasażerskiej, które<br />
miały ponad 160 m długości i pojemności<br />
brutto blisko 14 300 BRT, były<br />
najwspanialszymi i największymi transatlantykami,<br />
jakie kiedykolwiek pływały<br />
pod polską banderą. Pierwszy z nich,<br />
po blisko dwóch latach od podpisania<br />
w Warszawie umowy na budowę pary<br />
motorowców – pomiędzy dyrektorami<br />
Polskiego Transatlantyckiego Towarzystwa<br />
Okrętowego (PTTO) Mariusem<br />
Pliniusem i Aleksandrem Leszczyńskim<br />
a przedstawicielem włoskiej stoczni<br />
Cantieri Riuniti dell’Adriatico (CRDA)<br />
w Monfalcone (nad Zatoką Triesteńską), kpt.<br />
Augusto Cosulichem, wszedł do eksploatacji<br />
w sierpniu 1935 r. Natomiast pierwszym<br />
dowódcą został 46-letni kpt. ż.w. Mamert<br />
Stankiewicz (ur. 1889), który dowodził<br />
wcześniej statkiem pasażerskim Polonia.<br />
14 września 1935 r. Piłsudski wszedł<br />
oficjalnie po raz pierwszy do portu<br />
w Gdyni. W latach 1935-1939 pływał regularnie<br />
na linii Gdynia-Nowy Jork-Gdynia.<br />
Jeszcze w listopadzie 1935 r. ciężko<br />
chorego Stankiewicza, po powrocie do<br />
Gdyni z drugiej podróży przez północny<br />
Atlantyk, zastąpił na stanowisku kpt. ż.w.<br />
Eustazy Borkowski (1887-1960, słynny<br />
„Szaman morski” – przyp. red.). Ale po<br />
wyleczeniu Stankiewicz objął ponownie<br />
dowództwo. Jako jednostka wycieczkowa<br />
Piłsudski odbywał rejsy wycieczkowe<br />
do fiordów Norwegii, odwiedzał porty<br />
w Rydze, Tallinnie, Helsinkach i Sztokholmie<br />
lub podróżował z Nowego Jorku do<br />
miejsc bardziej atrakcyjnych – Nassau i<br />
Hawany oraz Panamy i Kingston na Jamajce.<br />
Ostatnie 4 lata w dwudziestoleciu<br />
międzywojennym były bardzo pracowite<br />
dla Piłsudskiego.<br />
A więc wojna!<br />
W lipcu 1939 r. Mamert Stankiewicz 1<br />
udał się na urlop do Zakopanego, a na<br />
Piłsudskim zastąpił go starszy brat, kpt.<br />
ż.w. Jan Stankiewicz (ur. 1888-1949), który<br />
po zwolnieniu w stopniu komandora<br />
porucznika w 1933 z Marynarki Wojennej<br />
służył w Marynarce Handlowej (od listopada<br />
1934 r. na Polonii). 11 sierpnia Piłsudski<br />
opuścił Gdynię wyruszając w kolejny<br />
1<br />
24 sierpnia 1939 r. M. Stankiewicz został odwołany<br />
z urlopu i otrzymał rozkaz przeprowadzenia<br />
do Wielkiej Brytanii statku pasażerskiego Kościuszko.<br />
Wyszedł z Gdyni 28 sierpnia i 2 września dotarł<br />
do Dartmouth w Anglii. Ów parowiec został przekazany<br />
Polskiej Marynarce Wojennej, która przeznaczyła<br />
go na okręt-bazę pod nazwą ORP Gdynia<br />
pod banderą wojenną; od 10 listopada 1939 do 30<br />
czerwca 1941 r., potem stał się transportowcem<br />
wojska.<br />
Piłsudski na obrazie Adama Werki.<br />
rejs liniowy do Stanów Zjednoczonych.<br />
Nigdy więcej, jak się wkrótce okazało,<br />
nie odwiedził macierzystego portu. 20<br />
sierpnia statek przybył do Nowego Jorku,<br />
w „atmosferze ogromnego napięcia<br />
i niepokoju spowodowanych spodziewanym<br />
wybuchem wojny, na pokład<br />
przyjęto bardzo niewielką liczbę pasażerów<br />
udających się do Europy oraz ładunek<br />
maszyn przeznaczonych dla fabryk<br />
w Centralnym Okręgu Przemysłowym” 2 ,<br />
a 3 dni później udał się w drogę powrotną.<br />
Jan Stankiewicz podjął decyzję o kontynuowaniu<br />
rejsu (postanowił zmienić<br />
trasę, rezygnując ze zrozumiałych powodów<br />
z przejścia przez Kanał Kiloński)<br />
i skierowaniu jednostki w pobliżu północnych<br />
brzegów Danii i przez cieśninę<br />
Sund popłynąć do Kopenhagi, a dalej<br />
do Gdyni. Planu tego nie udało mu się<br />
zrealizować.<br />
1 września, gdy statek znajdował się<br />
jeszcze na Atlantyku, na jego pokład<br />
dotarła informacja, iż Niemcy napadły<br />
na Polskę. Wiadomość ta wywołała zrozumiałe<br />
poruszenie wśród załogi i pasażerów,<br />
a Jan Stankiewicz zdecydował się<br />
zawinąć do Kopenhagi, gdzie zamierzał<br />
czekać na dalsze polecenia od armatora.<br />
Tymczasem 2 września, gdy Piłsudski<br />
minął cieśninę Pentland, oddzielającą archipelag<br />
Orkadów od północnej Szkocji,<br />
2<br />
W. Koszela, „Polskie statki pasażerskie”, Gdańsk<br />
2011, s. 81.<br />
50 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE
II wojna światowa<br />
Bonita w Charlestown Navy Yard<br />
w Bostonie w 1927 r. Można zauważyć,<br />
że przynajmniej część kadłuba<br />
lekkiego jest spawana.<br />
Fot. Boston Public Library,<br />
Leslie Jones Collection<br />
Sebastian Hassa<br />
Trzy razy V<br />
czyli kręta droga do amerykańskich fleet submarines<br />
Zaledwie dekadę po podniesieniu<br />
bandery na USS Holland (SS 1), pierwszym<br />
okręcie podwodnym US Navy,<br />
w kręgach marynarki pojawiła się<br />
śmiała koncepcja jednostek podwodnych,<br />
które mogłyby blisko współpracować<br />
z flotą liniową. W porównaniu<br />
do budowanych wówczas niewielkich<br />
okrętów przeznaczonych do obrony<br />
wybrzeża, te rzekome okręty podwodne<br />
floty siłą rzeczy musiałyby być dużo<br />
większe, lepiej uzbrojone, o dużym<br />
zasięgu, a przede wszystkim osiągać<br />
prędkość ponad 21 w., aby móc swobodnie<br />
manewrować w zespołach<br />
z pancernikami i krążownikami.<br />
Według tej koncepcji w USA zbudowano<br />
łącznie 6 okrętów. O pierwszych<br />
trzech jednostkach typu T, które<br />
powstały jeszcze według standardów<br />
sprzed I wojny światowej, starano się<br />
szybko zapomnieć. Natomiast kolejna<br />
trójka, interesujące nas okręty V-1, V-2<br />
i V-3, pomimo licznych wad, okazała się<br />
jednym z kamieni milowych w rozwoju<br />
amerykańskiej broni podwodnej.<br />
Trudne początki<br />
Pierwsze szkice okrętów podwodnych<br />
floty (ang. fleet submarines) powstały już<br />
w styczniu 1912 r. Przedstawiały okręty<br />
o wyporności nawodnej około 1000 ts,<br />
uzbrojone w 4 dziobowe wyrzutnie torped<br />
i mające zasięg 5000 Mm. Co ważniejsze,<br />
prędkość maksymalna zarówno<br />
na powierzchni, jak i w zanurzeniu miała<br />
sięgać 21 w.! Było to oczywiście nierealne<br />
przy ówczesnym poziomie technicznym,<br />
jednak wizja szybkich i silnie<br />
uzbrojonych okrętów podwodnych floty<br />
spodobała się na tyle, że jesienią tego<br />
samego roku zostały uwzględnione<br />
w czasie dorocznych gier taktycznych<br />
w Naval War College w Newport (Rhode<br />
Island). Wnioski wyciągnięte z ćwiczeń<br />
były zachęcające. Podkreślano, iż proponowane<br />
okręty podwodne z pomocą<br />
zagród minowych i torped byłyby w stanie<br />
osłabić siły przeciwnika przed walną<br />
bitwą. Zagrożenie spod wody skłaniało<br />
dowódców do bardziej ostrożnych<br />
działań i m.in. zwiększania odstępów<br />
pomiędzy okrętami, co z kolei utrudniało<br />
koncentrację ognia kilku jednostek<br />
na jednym celu. Odnotowano również,<br />
że zainkasowanie nawet pojedynczego<br />
trafienia torpedą przez pancernik w linii<br />
obniżało manewrowość całego zespołu,<br />
co mogło przeważyć szalę zwycięstwa.<br />
Co ciekawe, postawiono również tezę,<br />
iż okręty podwodne byłyby w stanie<br />
zneutralizować zalety krążowników<br />
liniowych w trakcie bitwy morskiej.<br />
W końcu entuzjaści nowej broni postulowali,<br />
że szybkie okręty podwodne<br />
mogą z powodzeniem przejąć obowiązki<br />
rozpoznania na rzecz sił głównych, dotąd<br />
zarezerwowanego dla krążowników<br />
lekkich (scouts), których w US Navy było<br />
jak na lekarstwo.<br />
Wyniki „papierowych manewrów”<br />
skłoniły Radę Główną US Navy – General<br />
Board – do zlecenia dalszych prac koncepcyjnych<br />
nad fleet submarines. W wyniku<br />
prowadzonych studiów wykrystalizował<br />
się kształt przyszłego idealnego<br />
okrętu o wyporności nawodnej około<br />
1000 ts, uzbrojonego w 4 wyrzutnie<br />
i 8 torped oraz zasięgu 2000 Mm przy<br />
14 w. Czas zanurzenia, czy też zasięg<br />
i prędkość pod wodą miały marginalne<br />
znaczenie, kwestią kluczową pozostawała<br />
prędkość maksymalna na powierzchni,<br />
która miała wynosić 20, 25 lub nawet<br />
30 w.! Powyższe ambitne cele – zwłaszcza<br />
ostatni, który osiągnięto dopiero 50<br />
lat później – od początku napotkały na<br />
spory sceptycyzm ze strony biura konstrukcyjnego<br />
marynarki, tym bardziej,<br />
że dostępne spalinowe jednostki napędowe<br />
umożliwiały osiągnięcie co najwyżej 16 w.<br />
Gdy przyszłość całej koncepcji fleet<br />
submarines zawisła na włosku, pomoc<br />
nadeszła ze strony sektora prywatnego.<br />
Latem 1913 r. Lawrence Y. Spear (1870-<br />
-1950), główny konstruktor stoczni Electric<br />
Boat Company z Groton (Connecticut),<br />
przedstawił dwa projekty wstępne.<br />
Były to duże jednostki, o wyporności<br />
dwa razy większej niż dotychczasowe<br />
okręty podwodne US Navy oraz dwukrotnie<br />
droższe. Pomimo licznych wątpliwości<br />
co do przyjętych przez Speara<br />
rozwiązań konstrukcyjnych i ogólnie<br />
ryzyka całego przedsięwzięcia, gwarantowana<br />
przez Electric Boat prędkość<br />
20 w. na powierzchni „sprzedała projekt”.<br />
W 1915 r. budowa prototypu została zaakceptowana<br />
przez Kongres, a rok później<br />
położono stępkę pierwszego okrętu<br />
podwodnego floty USS Schley (SS 52), na<br />
cześć bohatera wojny hiszpańsko-amerykańskiej<br />
Winfielda Scotta Schleya (później<br />
nazwa została zmieniona na AA-1,<br />
a następnie na T-1). W 1917 r. rozpoczęto<br />
58 czerwiec <strong>2018</strong> MORZE
Tadeusz Kasperski<br />
Bitwa w cieśninie<br />
Badung<br />
W początkowej fazie wojny na Pacyfiku,<br />
gdy w lutym 1942 r., po opanowaniu<br />
Malajów i Singapuru, Japończycy<br />
kontynuowali ofensywę mającą na celu<br />
zajęcie Indii Holenderskich, a zwłaszcza<br />
całego obszaru Jawy i Sumatry, doszło<br />
do starcia w okolicy wyspy Bali, nazywanej<br />
najczęściej bitwą w cieśninie<br />
Badung. Została ona stoczona pomiędzy<br />
dwiema grupami okrętów Zespołu<br />
Uderzeniowego ABDA a kilkoma niszczycielami<br />
japońskimi osłaniającymi<br />
transportowce, które dokonały wcześniej<br />
desantu wojsk na wyspę. Starcie,<br />
poprzedzające decydującą o losach<br />
Jawy bitwę na Morzu Jawajskim, skończyło<br />
się przegraną sił alianckich, choć<br />
i Japończycy w jakimś stopniu odczuli<br />
skutki tej walki.<br />
Po opanowaniu w styczniu Borneo<br />
i Celebesu, Japończycy kontynuując<br />
ofensywę zajęli 9 lutego Makasar na Celebesie,<br />
zaś 15 lutego niezwykle ważny<br />
dla nich – bo bogaty w ropę naftową –<br />
Palembang 1 . Siły kadm. Karela Doormana<br />
nie zdołały temu przeszkodzić, często<br />
zmuszane w trakcie podejmowanych<br />
prób interwencji, do odwrotu po zaciekłych<br />
atakach silnych japońskich formacji<br />
lotniczych 2 . Kolejnym celem Japończy-<br />
1<br />
Przed przybyciem japońskich sił głównych opanował<br />
go już wcześniej zrzucony z samolotów<br />
desant spadochronowy.<br />
2<br />
Naloty japońskie w cieśninie Madura poważnie<br />
ków stała się Bali, a zwłaszcza znajdujące<br />
się na niej ważne lotnisko Den Passar<br />
(współcześnie Denpasar). W przypadku<br />
jego zdobycia japońskie samoloty mogły<br />
nieustannie atakować z tego lotniska<br />
główną bazę morską ABDA 3 w Surabai.<br />
Miało to duże znaczenie przed szykowaną<br />
już największą operacją desantową<br />
przeciwko samej Jawie.<br />
17 lutego (tego dnia Japończycy zaatakowali<br />
też Timor) rozpoczęła się akcja<br />
przeciwko lotnisku na Bali. Do jego opanowania<br />
wyznaczono siły 3. batalionu<br />
1. pułku 48. Dywizji Piechoty. Zostały<br />
zaokrętowane na transportowce Sagami<br />
Maru (7189 BRT) i Sasago Maru (8260 BRT).<br />
W drodze z Makasaru osłaniały je niszczyciele:<br />
Asashio, Arashio, Ōshio i Michishio.<br />
uszkodziły 4 lutego 1942 r. krążownik lekki USS<br />
Marblehead (wyłączając go z dalszej kampanii)<br />
i zniszczyły rufową trzylufową wieżę armat kal.<br />
203 mm na krążowniku ciężkim USS Houston.<br />
3<br />
Siły alianckie złożone z okrętów amerykańskich,<br />
brytyjskich, holenderskich i australijskich (stąd nazwa<br />
od pierwszych liter załóg tych narodowości).<br />
Nieliczne (i słabo zgrane we współdziałaniu)<br />
w stosunku do znacznie większych sił japońskiej<br />
floty angażowanych w tym czasie do walki w rejonie<br />
Morza Jawajskiego. ABDA Command powstało<br />
3 stycznia 1942 r., a 15 stycznia dowództwo<br />
nad okrętami ABDA objął amerykański wadm.<br />
Thomas C. Hart. Natomiast 3 lutego sformowano<br />
Zespół Uderzeniowy ABDA pod dowództwem<br />
holenderskiego kadm. Karela Doormana (ABDA<br />
Striking Force). Skład tego zespołu często się<br />
w tym okresie zmieniał.<br />
II wojna światowa<br />
Dodatkowe wsparcie zapewniał im od<br />
północy kadm. Kyuji Kubo na flagowym<br />
krążowniku lekkim Nagara, wraz z niszczycielami<br />
Hatsushimo, Nenohi i Wakaba.<br />
Wieczorem 18 lutego zespół desantowy<br />
przemierzył cieśninę Lombok (między<br />
wyspami Lombok i Bali), dotarł do<br />
południowo-wschodniego wybrzeża<br />
Bali i od godz. 02:00, już 19 lutego, rozpoczął<br />
desantowanie wojsk. Tej nocy<br />
jako pierwsze próbowały powstrzymać<br />
Japończyków skierowane w ten rejon<br />
alianckie okręty podwodne. Dowodzony<br />
przez kmdr. ppor. Fredericka B. Wardera<br />
USS Seawolf zbliżył się do zakotwiczonych<br />
transportowców japońskich i wystrzelił<br />
do obu po dwie torpedy. Niestety,<br />
żadna z nich nie zadziałała jak należy<br />
i odważna szarża amerykańskiego dowódcy<br />
zakończyła się niepowodzeniem.<br />
Zaciekle kontratakowany przez jeden<br />
z japońskich niszczycieli łącznie 43 bombami<br />
głębinowymi Seawolf zdołał ujść.<br />
Także drugi wezwany w ten rejon okręt<br />
podwodny, HMS Truant, atakował nieskutecznie<br />
i został odpędzony kontrakcją<br />
Japończyków.<br />
Nieco lepiej powiodło się rankiem 13<br />
bombowcom B-17 Flying Fortress i A-24<br />
Banshee w nalocie na transportowce. Jedna<br />
ze zrzuconych bomb uszkodziła maszynę<br />
transportowca Sagami Maru i spowodowała<br />
silny pożar, ale Japończykom udało się go<br />
opanować i uratować jednostkę. Sam atak<br />
nie zdołał zapobiec pomyślnemu wynikowi<br />
japońskiej operacji. Do południa lotnisko<br />
Den Passar zostało opanowane.<br />
Wyjście Zespołu Uderzeniowego<br />
ku Bali<br />
W uzgodnieniu ze swoim przełożonym<br />
– wadm. Conradem Helfrichem,<br />
kadm. Doorman zdecydował o zaatakowaniu<br />
japońskich sił desantowych<br />
pod Bali, tym bardziej, że nie wydawały<br />
Krążownik lekki De Ruyter, okręt flagowy<br />
kadm. Karela Doormana. Fotografia<br />
z prób morskich.<br />
Fot. Nationaal Archief<br />
MORZE czerwiec <strong>2018</strong><br />
67
Podróże, muzea, wraki<br />
Krzysztof Kubiak<br />
HMY Britannia<br />
w Edynburgu<br />
Reprezentacyjne statki głów państw,<br />
zwane jachtami, to – na swój sposób<br />
– całkowicie odrębna kategoria jednostek<br />
pływających. Oprócz funkcji<br />
czysto użytkowych uzewnętrzniały<br />
one (a po części dzieje się tak dalej)<br />
znaczenie i aspiracje krajów, których<br />
bandery podnosiły. Postrzegana<br />
w ten sposób Britannia jednoznacznie<br />
świadczy o tym, że Albion początku lat<br />
50. poprzedniego wieku nie zamierzał<br />
się rozstawać z rolą, jeżeli nie wiodącego,<br />
to jednego z najważniejszych<br />
mocarstw konstytuujących światową<br />
architekturę bezpieczeństwa.<br />
16 kwietnia 1953 r. królowa Elżbieta<br />
II, jeszcze nie koronowana 1 władczyni<br />
Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii<br />
i Irlandii Północnej pojawiła się w<br />
szkockim Clydebank, by własną osobą<br />
uświetnić uroczystość wodowania nowego<br />
jachtu królewskiego. Jej Wysokość<br />
stwierdziła wówczas: […] przybycie dzisiaj<br />
do Clydebank było dla mnie wielką przyjemnością.<br />
Dziś wydarzenie to znaczy więcej<br />
niż wcześniej, gdyż Britannia unosząca<br />
się na wodach Clyde jest nie tylko najnowszym<br />
w długiej linii jachtów królewskich zapoczątkowanej<br />
jeszcze za panowania króla<br />
Karola II [czyli od tzw. restauracji, która<br />
nastąpiła po rewolucji angielskiej, Karol<br />
II zasiadał na tronie, de facto, w latach<br />
1<br />
Ojciec księżniczki Elżbiety, król Jerzy VI zmarł 6<br />
lutego 1952 r. Elżbieta, powracająca wówczas do<br />
Wielkiej Brytanii – wraz z księciem małżonkiem Filipem<br />
– z Grecji, została ogłoszona królową 7 lutego<br />
1952, w St. James’s Palace. 24 III 1953 zmarła<br />
babka Elżbiety II (wdowa po królu Jerzym V, Maria)<br />
jednak przed śmiercią wyraziła życzenie, aby<br />
z tego powodu nie przekładano koronacji wnuczki.<br />
Odbyła się ona 2 czerwca 1953.<br />
1660-1685 – K.K.], ale będzie również domem<br />
mojego męża, moim i naszej rodziny.<br />
Jestem pewna, że wszyscy, którzy jesteśmy<br />
tu dziś obecni doskonale rozumiemy, w jak<br />
wielkim stopniu jacht budowany był dla<br />
zmarłego króla, mojego ojca. Był on głęboko<br />
przekonany, podobnie jak ja, że nie jest<br />
to przejaw zamiłowania do luksusu domu<br />
panującego, ale konieczność dla naszej<br />
wielkiej Wspólnoty Narodów, tworzonej<br />
przez kraje, dla których morze nie jest żadną<br />
barierą, ale naturalną i niemożliwą do<br />
zniszczenia arterią komunikacyjną. Dzięki<br />
mądrym radom Admiralicji i kierownictwa<br />
stoczni powstała jednostka zdolna godnie<br />
nosić brytyjskie barwy w czasie pokoju,<br />
a jednocześnie służyć potrzebującym jako<br />
okręt szpitalny w czasie wojny.<br />
W tych kilku zdaniach zawarta została<br />
– niezwykle trafnie – cała głęboka idea<br />
przyświecająca budowie nowej jednostki.<br />
Królowa ujęła to nad wyraz udatnie,<br />
ale nie spodziewała się zapewne jednego,<br />
że Britannia, będąca od czasów<br />
wspomnianego Karola II 83. jednostką<br />
pływającą 2 spełniającą taką rolę, będzie<br />
2<br />
Na owej długiej liście znajdowały się i okręty<br />
marynarki, w tym krążownik liniowy Renown<br />
i ostatni brytyjski pancernik Vanguard, statki<br />
– póki co – ostatnim brytyjskim jachtem<br />
monarszym.<br />
Geneza<br />
Koncepcja budowy jednostki przeznaczonej<br />
do zastąpienia planowanego do<br />
wycofania z eksploatacji w 1939 r. jachtu<br />
królewskiego Victoria and Albert (w istocie<br />
był to luksusowy statek pasażerski<br />
o długości 120 m i pojemności 4700<br />
BRT) narodziła się jeszcze w połowie lat<br />
30. XX w. W 1938 r. Zapytania ofertowe<br />
wysłano do kilku stoczni w 1939 r., ale<br />
do wybuchu wojny prac nie podjęto.<br />
Do przedsięwzięcia powrócono dopiero<br />
w 1951 r., czasie również dla Wielkiej<br />
Brytanii biednym (wojenny system racjonowania<br />
żywności i innych dóbr całkowicie<br />
zniesiono na Wyspach dopiero<br />
w lipcu 1954 r.). Głównym motywem<br />
było dążenie do uzyskania wspomnianego<br />
dodatkowego instrumentu służącego<br />
odbudowie i wzmocnieniu<br />
więzi Metropolii z Imperium. Rozumiał<br />
to zarówno reprezentujący Partię Pracy<br />
premier Clement Attlee, a dla Winstona<br />
Churchilla, który zastąpił go w 1951 r., po<br />
wygraniu wyborów przez konserwatystów<br />
była to oczywistość. Tak też sprawy<br />
widziała Admiralicja. Nowy jacht pomyślano<br />
więc przede wszystkim jako narzędzie<br />
polityki międzynarodowej, co oczywiście<br />
nie przekreślało jego potencjalnej<br />
przydatności jako jednostki szpitalnej. To<br />
właśnie koniecznością wypełniania tej<br />
drugiej funkcji uzasadniano uwzględnioną<br />
już we wstępnym projekcie pojemność<br />
rzędu 5500 BRT, względnie wysoką<br />
prędkość maksymalną rzędu 20 w.,<br />
dążenie do minimalizacji wibracji oraz<br />
takie elementy wyposażenia jak aktywne<br />
stabilizatory przechyłów oraz pralnię<br />
o dużej wydajności (dostosowaną do<br />
sterylizacji materiałów opatrunkowych).<br />
Dla zmniejszenia kosztów postanowiono<br />
maksymalnie szeroko czerpać z rozwiązań<br />
stosowanych w okrętownictwie<br />
cywilnym.<br />
czarterowane przez dwór w celu odbycia konkretnej<br />
podróży, jak też celowo zbudowane jednostki,<br />
by wymienić choćby jacht Victoria and Albert<br />
z 1899 r.<br />
Britannia zacumowana przy centrum<br />
handlowym Ocean Terminal. Statek<br />
udostępniony jest dzięki specjalnej,<br />
wieżowej klatce schodowej.<br />
Fot. Krzysztof Kubiak<br />
MORZE czerwiec <strong>2018</strong><br />
75