09.02.2013 Views

zyta oryszyn historia choroby, historia żałoby

zyta oryszyn historia choroby, historia żałoby

zyta oryszyn historia choroby, historia żałoby

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

chociaż jakaś porcelana. Boże, kiedy ja byłam mała, to miałam... Kiedy Nicole była mała, to<br />

miała: zielnik, psa, łopiany, strój do konnej jazdy, rajskie jabłuszka, strój pasterski i strój<br />

arlekina, perełki i malutki złoty pierścioneczek z rubinkiem, ciepłe bochny prawdziwego<br />

chleba, mleko z kożuszkiem i mleko bez kożuszka, sznur bursztynów, szczotkę do włosów<br />

wykładaną srebrem i cztery lalki: jedną w krynolinie, jedną w kostiumie kąpielowym, jedną w<br />

sukni wizytowej i jedną z wąsami. Miała również matkę, ojca i brata, babunię dziadunia oraz<br />

babkę i dziadka. Bladoseledynową kołdrę, bladoseledynowe ściany, konwalie na ścianach,<br />

wymalowane ręcznie, bladoseledynowe prześcieradło i jeża. Ale krótko, bo uciekł. I te<br />

maliny.<br />

Maliny w gęstych, wonnych lasach. Na pachnących słońcem porębach. W powietrzu<br />

czystym, krystalicznym, brylantowym, poleskim, rajskim.<br />

A soki z tych malin, dużych, takich dużych, jak teraz największe truskawki, były dokładnie<br />

tym, co zostało nazwane przez Wielkiego Adama „nektarem żywota natenczas słodkim”.<br />

To były maliny. To była poezja. Nie to, co teraz.<br />

Nicole potrząsnęła butelką po winie pełną malinowego soku. A nią przeszedł dreszcz<br />

obrzydzenia, bo butelka malin przypominała jej las. Rachityczny las otaczający Leśny Brzeg.<br />

Rachityczne płuca wielkiego, górniczego miasta. Ociekające wilgocią zagajniki. W nich małe,<br />

zapylone maliny, które potem trzeba było długo, mozolnie przebierać czerwonymi od posoki<br />

palcami, by oddzielić owoc od białych, tłustych, wijących się robaków.<br />

– No – powiedziała Nicole. – Pokaż te jabłka.<br />

Drgnęła. Przypomniała sobie, że nie zapłaciła za nie. Zapomniała zapłacić kobiecie w<br />

waciaku, uciekając przed kolegą Marią.<br />

Ale czy to na pewno był kolega Maria? Może nie? Bo jakże – ten człowiek to ktoś ze<br />

zwietrzałymi wargami, ze szczecią na porosłych kurzem policzkach, niższy od niej i w<br />

skórzanej kurtce, z wyblakłymi oczami, w których brak krajobrazu, za to rosną grzędy<br />

kapusty, dojrzewają zagony ziemniaków; bez pszenicznego koloru włosów, bez koloru<br />

miłości pod szyją, z szyją tak napęczniałą jak gnijąca pomarańcza i na dodatek – gdzie stanie<br />

to gówno, ale chałupa rośnie mu równo!<br />

Ciszy i spokoju. Potrzebuje teraz ciszy i spokoju – musi pomyśleć, przemyśleć. Myśleć!<br />

Co to znaczy myśleć? Czemu życie uparło się na nią i każe jej znienacka myśleć?<br />

Nigdy myśleć nie musiała. Czuwać – owszem. Uczyć się, słuchać, powtarzać,<br />

podporządkowywać – to tak. Ale myśleć?<br />

Z tym myśleniem pierwszy zaczął ojciec i rozdygotany, rozpłomieniony, w niczym nie<br />

przypominający zdezelowanej, niepotrzebnej śrubki: w Poznaniu POWSTANIE!<br />

– Ale jakie tam powstanie? Toż c<strong>zyta</strong>j gazety. Toż widzisz, że to ekscesy źle<br />

uświadomionych elementów. Jakiś tam Pac–Pomarnacki. Co to za nazwisko? Pacnij się w<br />

głowę. Antoni.<br />

– Zamilcz, kobieto.<br />

– Ale tam, zamilcz. Gdzie ty się, Antoni, wybierasz? Przecież tam jest wojsko i kule<br />

świstają. Już się ty raz sparzył polityką. Polityka jest nie dla ludzi ale dla polityków. Słyszysz,<br />

Antoni?<br />

– Zamilcz, kobieto. – Ojciec uśmiechnął się do Janeczki. – No, jestem spakowany.<br />

A Janeczka od nowa: – Przecież widzisz, co piszą w gazetach: nieodpowiedzialne<br />

rozruchy uliczne. Jakie tam powstanie? I czołgi tam skierowali. I to nie tylko polskie. Pełno<br />

rosyjskich czołgów.<br />

A ojciec do niej łagodnie: – Zamilcz, kobieto.<br />

– Córko. – Zwrócił się do córki. – Nadchodzą wielkie dni. Nadzieja na WOLNOŚĆ i<br />

DEMOKRACJĘ; Patrz i MYŚL!<br />

Ojciec wyszedł, poszedł i zginął. O czym ona ma myśleć?<br />

47

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!