światło
czytaj - Tylko Gorzów
czytaj - Tylko Gorzów
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Czy w tej wodzie<br />
są ruskie gąsienice?<br />
Podobno w Ruskim Stawku zatopiono czołg. Z pewnością w dzieciństwie nie raz chodziło<br />
nam to po głowie. Zwykle takie plotki się nie potwierdzają, ale ich niezwykła tematyka<br />
elektryzuje słuchaczy i prowokuje do komentarzy.<br />
www.tylkogorzow.com<br />
To Józef Finster objaśnił nam, skąd<br />
pochodzi legenda o zatopionym<br />
czołgu w Ruskim Stawku – tak,<br />
chodzi o jeziorko przy dzisiejszym<br />
Pałacu Ślubów. Sadzawka łączy się<br />
tylko odjechana historia<br />
z dzieciństwem naszego rozmówcy<br />
– mieszkał przy Mieszka I i uczęszczał<br />
do szkoły „dziewiątki” – obecnie<br />
jest tam siedziba gorzowskiego<br />
sądu. Stawek był miejscem kąpieli<br />
dla miejscowej młodzieży. – Część<br />
dzielnicy od ulicy Mickiewicza była<br />
zamknięta dla polskich mieszkańców,<br />
stacjonowali tam żołnierze ra-<br />
dzieccy wraz z rodzinami – wspomina.<br />
Nazwanie stawku ruskim, z racji<br />
na bliskie sąsiedztwo Rosjan, wydaje<br />
się oczywiste. Józef Finster mówi,<br />
że to nie do końca prawda i wskazuje<br />
inną, dużo ciekawszą genezę<br />
nazwy dla stawu przy Kazimierza<br />
Wielkiego.<br />
Wyjaśnia też, dlaczego po Gorzowie<br />
krążyła legenda, że na jego dnie jest<br />
zatopiony czołg. Dowiadujemy się,<br />
że jedno i drugie ma ze sobą ścisły<br />
związek. – Na początek wyjaśniam,<br />
że to nie był czołg, ale transporter<br />
opancerzony. Wrak znajdował<br />
się w wodzie około 10 metrów od<br />
brzegu. Gdy latem woda opadała,<br />
widać było wieżyczkę pojazdu, który<br />
służył igraszkom dla okolicznej<br />
młodzieży – wspomina. Któregoś<br />
dnia okazało się, że w zatopionych<br />
skrzynkach transportera znajdowała<br />
się amunicja, z której „paczka”<br />
naszego informatora produkowała<br />
fajerwerki domowej roboty. Zabawy<br />
z prochem okazały się bardzo<br />
niebezpieczne. – Każdy z nas miał<br />
amunicję wydobytą z wraku. Kombinerkami<br />
odkręcaliśmy czubki naboi<br />
i uzyskiwaliśmy proch, który potem<br />
wrzucaliśmy do ognia – relacjonuje<br />
J. Finster. Z kolei najstarsi chłopcy<br />
przygotowywali ogniska i wrzucali<br />
do niech całe naboje. Rozpalali je<br />
w okolicach Placu Grunwaldzkiego,<br />
pod którym znajdowały się dwa<br />
poniemieckie bunkry przeciwlotnicze.<br />
Na efekty ryzykownej zabawy<br />
nie trzeba było długo czekać. Eksplodujące<br />
pociski wybijały szyby<br />
w oknach okolicznych kamienic,<br />
stwarzając niebezpieczeństwo dla<br />
życia mieszkańców. Sprawą zainte-<br />
resowała się milicja, która po krótkim<br />
dochodzeniu ustaliła sprawców,<br />
jeden z kolegów naszego rozmówcy<br />
został nawet aresztowany. W końcu<br />
przy pomocy wojska transporter wydobyto<br />
z dna stawu. Okazało się, że<br />
maszyna miała rosyjskie gwiazdy, co<br />
wywołało prawdziwą sensację. Ale<br />
jak transporter mógł znaleźć się na<br />
dnie stawku? J. Finster przyznaje,<br />
że dokładnie nie wiadomo, ale najprawdopodobniej<br />
zjechał z wysokiej<br />
skarpy podczas libacji alkoholowej,<br />
jaką mieli urządzić tam sobie rosyjscy<br />
żołnierze.<br />
Adam Oziewicz<br />
bajoportaż<br />
Kangurzyca<br />
i Zając Niewielemniejszy<br />
– Na to nie da się wpaść ot, tak,<br />
z marszu! – panikuje Kangurzyca.<br />
Skoczek dał jej małe zadanie – chodziło<br />
o zakupy w supermarkecie. Miała<br />
znaleźć skancerowany niemiecki<br />
znaczek. – Przecież tam jest wszystko.<br />
Sama powiedziałaś – przypomina<br />
zawiedziony Zając, ale w duszy ma<br />
ubaw. Australijka na moment wyszła<br />
– ogrodzenie na podwórku ciągle<br />
czekało na dwa dobre, równe skoki...<br />
Wróciła bez kropli potu na twarzy.<br />
NR 6/2012<br />
– Jak chcesz, znajdę coś jeszcze bardziej<br />
dziwacznego, ale nie w sklepie<br />
– zaproponowała. – A gdzie? – zainteresował<br />
się Zając. Kangurzyca pomyślała<br />
o stryszku nad komórką, bo<br />
to tam zostawiła śnieżki na czarną<br />
godzinę. – Lecę po drabinę, za moment<br />
wracam – powiedziała. Uszol,<br />
oczekując, zajął się obieraniem małej<br />
marchewki.<br />
smyk<br />
- 34 -<br />
zdjęcie za zdjęcie<br />
Gdzieniegdzie są jeszcze takie znaczki. Kolorystyka<br />
żywcem wyjęta z logo marki Gorzów...<br />
(fot. Michał Kapuściński)