Ginące światy
Witaj w przestrzeni ginących światów. Chcemy oprowadzić Cię po miejscach, które przemijają, umierają, pozostają w niewidzialnych warstwach miast, ale często są też tym, co sami nosimy w sobie. Będzie to śląska “bebokologia”.
Witaj w przestrzeni ginących światów. Chcemy oprowadzić Cię po miejscach, które przemijają, umierają, pozostają w niewidzialnych warstwach miast, ale często są też tym, co sami nosimy w sobie. Będzie to śląska “bebokologia”.
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Słyszeliście o człowieku, który poszedł na wojnę z III Rzeszą
i odważył się przeciwstawić Hitlerowi? A może o człowieku,
który zapewnił Żydom na Górnym Śląsku pewne wolności
i prawa aż do 1937 roku (mimo wprowadzenia ustaw
norymberskich w 1935 roku)? Czy historia, którą zaraz tu
przeczytacie pokaże wam taką osobę? I tak, i nie. Lubimy
opowieści o bohaterach, o ludziach, którzy przeciwstawiają się
losowi, ryzykując własnym życiem. Jak wiemy, często te
historie są bardziej legendami, mitami. Ale i takich opowieści
potrzebujemy. Taką też mogłaby być historia Franza
Bernheima, którego życie w pewnym momencie splotło się
z losami Gleiwitz.
Bernheima nie zobaczymy na pomnikach, nie przeczytamy
o nim na tablicy pamiątkowej przytwierdzonej do budynku.
Kim zatem był Bernheim? Dlaczego tu się pojawia? Co
popularny w czasach PRL-u Ikar ma wspólnego
z Bernheimem? No dobrze, może skończmy z tymi
pytaniami. Przed Wami krótka opowieść o człowieku
zatrudnionym w gliwickim domu handlowym DeFaKa.
Człowieku, który odważył się donieść na Hitlera.
Wykorzystajmy znowu nasz wehikuł czasu i przenieśmy się
na początek lat 30. XX wieku. Jest już kilka lat po plebiscycie,
w Niemczech za chwilę do władzy dojdzie Hitler i wszystko
się zmieni. Kiedy podejdziemy pod ogromny,
modernistyczny budynek DeFaKi - gliwickiej filii domu
towarowego - może w końcu zobaczymy wychodzącego
z pracy Bernheima. Czy był najlepszym pracownikiem
DeFaKi? Niezupełnie. Czasem zrobił jakiś błąd, czasem
o czymś zapomniał. Każdemu się zdarza. Jednak nagle zostaje
zwolniony, właściwie bez żadnych wyjaśnień. Tak jak i dwóch
innych Żydów zatrudnionych w DeFaKa. I co teraz? Dom
handlowy pewnie obawiał się bojkotu - przecież zatrudniał
Żydów. Na szczęście po zwolnieniu tych trzech DeFaKa może
pochwalić się tym, że jest Judenfrei.
40