Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie
Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie
Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
TEATR<br />
Przez ostatnie lata wyreżyserowałeś wiele różnorodnych<br />
spektakli Teatru Telewizji i seriali, o ile wiem, nie powstał jednak<br />
żaden film fabularny od czasu „O dwóch takich, co nic nie ukradli”<br />
w 1998 roku. Czym to jest spowodowane?<br />
Powodem jest właśnie fakt, o którym mówiłem – ja w swój<br />
prywatny, bardzo osobisty sposób opisuję to, co widzę – a ten opis<br />
nie zawsze zgadza się ze sposobem widzenia decydentów, mających<br />
wyłożyć pieniądze na zrobienie właśnie takiej opowieści, którą ja<br />
im proponuję. Tak się złożyło, że jedynym miejscem, gdzie miałem<br />
stosunkowo dużą swobodę przez ostatnie parę lat, był Teatr Telewizji<br />
i dlatego tam postanowiłem realizować te swoje wszystkie pomysły,<br />
które nie są stricte teatralnymi pomysłami, czasami nawet bardziej<br />
są to filmiki niż Teatry Telewizji. To było widać i w „Prezencie”,<br />
i w „Zorce”, i w wielu innych przedsięwzięciach, które popełniłem<br />
od momentu zakończenia „O dwóch takich…”. „O dwóch takich,<br />
co nic nie ukradli” to był też film taki trochę „z boku”. Nie wiem,<br />
czy on w ogóle był od tamtego czasu gdziekolwiek emitowany, być<br />
może pokazywała go TV Polonia. To jest film, który za wcześnie<br />
powstał. Miał zupełnie inny sposób narracji, inaczej opowiadał<br />
niż to, co było wtedy w modzie i obowiązywało – dlatego wtedy<br />
pozostał nie wyeksponowany, jest trochę pomijanym filmem.<br />
Teraz przychodzi moment, że chciałbym zrobić film. Mam teraz<br />
taką osłonę, że już nie jestem tym pierwszym chłopcem do bicia,<br />
tak, jak to było do momentu „O dwóch takich …”, gdzie byłem<br />
naczelnym „workiem treningowym”. Teraz na szczęście powstało<br />
to całe kino niezależne, offowe, które praktycznie wyrosło<br />
(oczywiście nikt się do tego nie musi przyznawać, również krytycy<br />
nie muszą tego zauważać) z takich filmów jak „Balanga”,<br />
„Darmozjad polski”, „O dwóch takich …” – z produkcji, jak<br />
na tamte czasy, bardzo niezależnych. I w tej chwili oni już są tym<br />
„workiem treningowym”, ja jestem weteranem ruchu, no, może jeszcze ktoś<br />
mi tam przyłoży jakiegoś kopniaka, ale to już będzie taki dyskretny<br />
kopniak, mało bolesny. Obecnie mam pomysł na film, który<br />
również zamierzam nakręcić w <strong>Częstochowie</strong> i okolicach. Jest to<br />
na razie na etapie zgody Telewizji Polskiej. Są plany, żeby to powstało<br />
nawet w tym roku, bardzo późną jesienią albo wiosną przyszłego<br />
roku. To kameralna historia, nazywa się „Szczęście”, opowiada<br />
o tym, jak czterech bezrobotnych przez przypadek wygrywa na loterii<br />
straszną fortunę. Nie będę opowiadał, co się z nimi potem dzieje.<br />
Spektakl w Teatrze im. Adama Mickiewicza w <strong>Częstochowie</strong><br />
„Lot nad kukułczym gniazdem”- był Twoim bardzo udanym,<br />
interesującym debiutem scenicznym, nagrodzonym Złotą Maską.<br />
Nie dążysz teraz do realizacji powstających na scenie?<br />
Miałem również inne propozycje z teatru częstochowskiego.<br />
Moim warunkiem było zrobienie mojego tekstu. Znam do pewnego<br />
stopnia zespół tego teatru i, mówiąc brutalnie, żebyśmy się nawzajem<br />
nie skompromitowali, to znaczy ja ich i oni mnie, musiałbym napisać<br />
tekst, w którym ja bym sobie dał radę z nimi, a oni ze mną.<br />
W międzyczasie powstawały różne inne rzeczy, toteż odkładałem,<br />
odkładałem pomysł na realizowanie w częstochowskim teatrze.<br />
Również z innych względów: ponieważ ja nie lubię rozpychać się<br />
łokciami, nie mam potrzeby, żeby coś robić za wszelką cenę. Być<br />
może teraz nadarzy się jakaś okazja, żeby coś powstało, bo jest jakiś<br />
pomysł, ale czy on dojdzie do skutku – nie mam pojęcia, bo nie<br />
wiem, jaki będzie obecny profil teatru, nie wiem, czego będzie chciał<br />
Piotr Machalica od tego teatru, nie wiem, czego będą chcieli ludzie,<br />
którzy tu przychodzą. Tu przez ostatnie kilka lat tak się wszystko<br />
wymieszało. Teatr, który robiliśmy z Heniem Talarem, był zupełnie<br />
inny od tego za dyrektorowania Marka Perepeczki, później jeszcze<br />
bardziej się zmienił. Więc ja obecnie znam go bardzo pobieżnie.<br />
Byłem na kilku premierach, ale nie potrafię dokładnie powiedzieć,<br />
jaki ten teatr ma profil i czy w jego ramach to, co ja mógłbym<br />
ewentualnie zaproponować, w ogóle by się zmieściło. Ale istnieje<br />
taka propozycja. To tekst, który miałem realizować jako kolejny<br />
spektakl Teatru Telewizji. Być może, zanim zdążę go zrobić<br />
w telewizji, powstanie jako spektakl teatralny.<br />
Kiedyś rozmawiałem z Robertem Dorosławskim z naszego<br />
teatru na temat zrobienia małej sztuki na małej scenie. Powiedziałem<br />
mu, że mam taki pomysł na trzyosobową sztukę, że nie piszę się<br />
na robienie dużych spektakli na dużą scenę, ponieważ nie mam siły<br />
na wielką inscenizację, mam jakieś swoje inne plany. A kiedy się<br />
z nim spotkałem i zacząłem opowiadać historię, a on w połowie<br />
mojej opowieści powiedział: słuchaj, miały być trzy osoby, a ja już<br />
naliczyłem dwanaście – to trzeba wystawić na dużej scenie. Więc<br />
mówię – nie, stop, słusznie, że mi przypomniałeś, rozpędziłem się –<br />
jak zredukuję to do trzech, to przyjdę i ci to pokażę. Udało mi się<br />
potem przekształcić tekst w sztukę trzyosobową, którą mogę zrobić<br />
bez wielkich nakładów finansowych, bez jakichś machin oblężniczych<br />
i tak dalej, gdzie czas mogę poświęcić na rozmowę, a nie na<br />
aleje III 31 IX-X 2006