You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
v Sądecczyzna w budowie<br />
v PANORAMA WSI SĄDECKICH – LELUCHÓW<br />
NOWY SĄCZ | GORLICE | STARY SĄCZ | LIMANOWA | KRYNICA-ZDRÓJ | GRYBÓW | MSZANA DOLNA | PIWNICZNA-ZDRÓJ | MUSZYNA | BIECZ<br />
MIESIĘCZNIK REGIONALNY<br />
STYCZEŃ/LUTY 2011 Nr 1 [49] | Rok V Cena 5 zł (w tym 8% VAT) | NR INDEKSU 259071<br />
v www.sadeczanin.info<br />
Hospicjum otwarte<br />
POMNIK<br />
SĄDECKICH<br />
SERC 34<br />
v WYBIERZ SĄDECZANINA 2011 ROKU v Słowo ministra v Bohater z Barcic<br />
v O Jasi Smydzie z Młodowa v Tajemnice Tylicza v Zabił dla 240 złotych
Producent soków<br />
tłoczonych<br />
ze świeżych owoców i warzyw<br />
Prowadzimy skup i kontraktację<br />
ekologicznych owoców i warzyw.<br />
Bliższe informacje pod nr telefonu:<br />
18 444 64 27<br />
Zapraszamy na zakupy<br />
w naszym sklepie firmowym<br />
Kraków<br />
Myślenice<br />
Mszana Dolna<br />
Szczawa<br />
Zabrzeż<br />
Sklep Firmowy<br />
i Pijalnia Soków<br />
Kraków<br />
Tarnów<br />
Nowy Sącz<br />
Łącko<br />
Zarzecze<br />
Szczawnica<br />
Zakopane<br />
Czynne: pon. – sob. 8.00 – 19.00<br />
niedziela 9.00 – 19.00<br />
przerwa 12.30 – 13.00<br />
Tel. 18 444 64 27 soki@maurer.com.pl<br />
soki@lackieogrody.pl • dostawa@maurer.com.pl<br />
Bez dodatku cukru<br />
i konserwantów<br />
Prowadzimy sprzedaż bezpośrednią<br />
z dostawą do domu<br />
„Prosto z sadu pod Twoje drzwi”<br />
Więcej informacji na naszych stronach internetowych<br />
www.maurer.com.pl www.lackieogrody.pl
1-2.2012 | w numerze:<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
27<br />
ZA BIŁ DLA 240 ZŁO TYCH<br />
Ta zbrod nia za szo ko wa ła nie tyl ko Są de czan. W sa mo cho dzie<br />
po rzu co nym na le śnej dro dze zna le zio no cia ło mę żczy zny. Za -<br />
bój cą star sze go tak sów ka rza oka zał się 16-let ni chło pak – pi -<br />
szą Iga Mi cha lec i Mał go rza ta Cy gna ro wicz.<br />
80<br />
DŁU GO NA TĄ CHWI LĘ CZE KA ŁEM<br />
Prze cho dząc obok Sta re go Cmen ta rza przy al. Wol no ści<br />
w No wym Są czu ze zdu mie niem za uwa ży łem, że po le wej<br />
stro nie alej ki za słu żo nych, pro wa dzą cej do po mni ka „Są dec -<br />
kiej Pie ty” nie ma pły ty na grob nej ko mu ni sty Jó ze fa Ze man ka<br />
– pi sze Le szek Za krzew ski.<br />
FELIETON<br />
Krzysztof witał Prymasa Tysiąclecia 4<br />
WYDARZENIE<br />
Wy da rze nia 5<br />
Opi nie 9<br />
Ak cja „Ser ce – Ser cu” 10<br />
Dwu dziest ka wspa nia łych 12<br />
ROZMOWA MIESIĄCA<br />
Pol ska za słu ży ła na lep szy los 13<br />
GOSPODARKA<br />
17<br />
Są dec czy zna w bu do wie 17<br />
Ile jest war te sło wo mi ni stra 22<br />
WOKÓŁ NAS<br />
Za bił dla 240 zło tych 27<br />
Kie dy wró cił do do mu umył nóż,<br />
pie nią dze scho wał do biur ka... 30<br />
Ha zard to ukry ta cho ro ba 32<br />
Po mnik są dec kich serc 34<br />
Piw ni ca Sta ni sła wa Cią gły 38<br />
Pa pier za dru ko wa ny bó lem<br />
i cier pie niem 40<br />
Po go da, kra iny i in ne an giel skie<br />
wy na laz ki 42<br />
SĄDECZANIE<br />
46<br />
Bo ha ter z Bar cic 46<br />
Skonstruował największy<br />
kamienny most 49<br />
Hi sto ria za po mnia ne go uła na 50<br />
Jakubowi Müllerowi – in memoriam 53<br />
O Ja si Smy dzie z Mło do wa 57<br />
Par ty zant bez gro bu 58<br />
KULTURA<br />
Ka lej do skop kul tu ral ny 60<br />
Świę to Jor da na w obiek ty wie<br />
Je rze go Ża ka 62<br />
Kto czy ta, nie błą dzi 64<br />
Na kla sycz ną, fil mo wą<br />
i gó ral ską nu tę 65<br />
Kalendarium Muzeum Okręgowego 67<br />
Od wiedź mu zeum – kon kurs 68<br />
HISTORIA<br />
Na ra tu nek za be łec kiej ne kro po lii 69<br />
Ta jem ni ce Ty li cza 73<br />
Po mnik kró la i bi sku pa 74<br />
Ostat ni uczeń Ma tej ki 78<br />
Dłu go na tą chwi lę cze ka łem 80<br />
Rejs Są de czan do mo rza 82<br />
Śla dy na pi śmie 83<br />
ROZMAITOŚCI<br />
W ży ciu trze ba mieć pa sję 88<br />
350 go łę bi na wy sta wie 90<br />
Sym fo nia pa siecz na Wła dy sła wa<br />
Ptasz kow skie go 91<br />
Ba sen jak no wy 93<br />
Bu kiet w przy sma ku 94<br />
Po dzwon ne dla „Dzien ni ka<br />
Pol skie go” 95<br />
W obro nie Te le wi zji Trwam 96<br />
Do i od re dak cji 97
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
4 KOSYM SPOJRZENIEM<br />
GRUDZIEŃ 2011<br />
Końcówka starego roku przyniosła<br />
hiobową wieść o sprzedaży<br />
przez Krzysztofa<br />
Pawłowskiego Wyższej Szkoły<br />
Biznesu –National Luis University.<br />
„Skończyła się pewna epoka” – oświadczył<br />
twórca tego dzieła, podpisując akt<br />
notarialny. Uczelnię kupiło konsorcjum<br />
war szaw skich firm i od ra zu, jak to by -<br />
wa w takich momentach, mali ludzie<br />
uzna li, że to ich 5 mi nut. Przy kro by ło<br />
czytać, głównie w Internecie, głęboko<br />
niesprawiedliwe i krzywdzące opinie<br />
o założycielu i wieloletnim rektorze<br />
uczelni przy ul. Zielonej.<br />
Dla mnie Krzysz tof Paw łow ski to<br />
wiel ka po stać, któ ra ma już swo je miej -<br />
sce w historii naszego miasta, a przyzna<br />
ny mu w 2006 ro ku przez raj ców<br />
sadeckich tytuł Honorowego Obywatela<br />
mia sta, to by ła jak by pie cząt ka.<br />
Na początku lat 90. zeszłego stulecia,<br />
tuż po przełomie ustrojowym, dzięki<br />
uczelni Pawłowskiego zrobiło się głośno<br />
o Są czu w Pol sce. Przez 20 lat szko -<br />
ła wykształciła tysiące młodych ludzi.<br />
Połowa kadry urzędniczej Sącza w CV<br />
wpi su je WSB-NLU. Ileż ożyw czych<br />
prądów ta szkoła wniosła do naszego<br />
prowincjonalnego życia.<br />
Pierw szy raz ze tkną łem się z Krzysz -<br />
tofem Pawłowskim po Okrągłym Stole,<br />
podczas pamiętnych prawyborów Komitetu<br />
Obywatelskiego „Solidarność”.<br />
Ówczesny prezes sądeckiego KiK-u,<br />
szef laboratorium SZEW z tytułem doktora<br />
fizyki, uzyskał rekomendację solidarnościowej<br />
gwardii na kandydata<br />
do Senatu w drużynie Lecha Wałęsy<br />
w okręgu nowosądeckim.<br />
Mandat senatorski Pawłowski sprawował<br />
przez dwie kadencje. Porzucił<br />
po li ty kę, bo to nie był je go ży wioł.<br />
Krzysztof<br />
witał Prymasa<br />
Tysiąclecia<br />
Henryk Szewczyk<br />
W 1992 roku dokonał dzieła życia,<br />
przekształcając „pomaturalną szkołę sekretarek”<br />
– jak można przeczytać<br />
w „Encyklopedii Sądeckiej” Augustyna<br />
i Jerzego Leśniaków – w WSB-<br />
-NLU. W krótkim czasie sądecka<br />
uczelnia zaczęła brylować w rankingach<br />
najlepszych niepublicznych szkół wyższych<br />
w Pol sce. W tam tych cza sach<br />
dyplom z zarządzania uzyskany w Sączu<br />
miał swo ją wa gę. Iro nią lo su jest, że<br />
właśnie realia biznesowe pokonały<br />
uczelnię, która uczyła sztuki biznesu.<br />
Wraz z powstaniem w Nowym Sączu<br />
PWSZ i gwałtownym rozrostem prywat<br />
nych szkół wy ższych, na co jesz cze<br />
nałożył się niż demograficzny – los<br />
WSB-NLU w dotychczasowym kształcie<br />
był przesądzony.<br />
***<br />
Pawłowskiego można spotkać w niedzielę<br />
przed obrazem MB Pocieszenia<br />
w kościele św. Ducha. Ścianę przedsionka<br />
jezuickiej świątyni ozdabia może niezbyt<br />
udane, ale realistyczne i z tego<br />
względu cenne malowidło olejne Bernarda<br />
Wójcika. Artysta z barokowym<br />
rozmachem odmalował scenę koronacji<br />
cudownego obrazu na polach Zawady<br />
11 lipca 1963 roku w obecności nieprzeliczonych<br />
tłumów. Mało kto wie, że<br />
chłopiec stojący w gromadce młodzieży<br />
to Krzysztof Pawłowski. Trzeba przyznać,<br />
że ówczesny superior jezuickiej<br />
wspólnoty, o. Tadeusz Michalik SJ, miał<br />
nosa wysyłając 17-letniego wówczas<br />
Krzysztofa do delegacji witającej kardynała<br />
Stefana Wyszyńskiego.<br />
Z początkiem nowego roku starszemu<br />
o pół wieku Krzysztofowi Pawłowskie<br />
mu ży czę du żo zdro wia i sił. Nie<br />
wąt pię, że na sze mia sto bę dzie mia ło<br />
jeszcze pożytek z Jego mądrej głowy.<br />
ISSN 1899-3443a<br />
Sądeczanin<br />
miesięcznik niezależny,<br />
ukazuje się od stycznia 2008 r.<br />
na terenie Sądecczyzny.<br />
Redaguje zespół:<br />
Henryk Szewczyk – red. naczelny<br />
(henrykszew@poczta.onet.pl)<br />
Kinga Bednarczyk, Janusz Bobrek,<br />
Małgorzata Cygnarowicz,<br />
Iga Michalec, Ireneusz Pawlik,<br />
Bernadeta Waszkielewicz<br />
Reklama i prenumerata:<br />
Grzegorz Piechotka (dyrektor)<br />
tel. (18) 475 16 32<br />
e-mail: g.piechotka@fsns.pl<br />
Kamila Jeleń-Kumor<br />
tel. (18) 475 16 22<br />
e-mail: k.jelen@sadeczanin.info<br />
Reklama i dystrybucja:<br />
Marcin Pawłowski<br />
tel. (18) 475 16 30<br />
e-mail: dystrybucja@sadeczanin.info<br />
Wydawca:<br />
Fundacja Sądecka<br />
ul. Barbackiego 57<br />
33-300 Nowy Sącz<br />
tel. (18) 475 16 20, fax (18) 475 16 50<br />
e-mail: redakcja@sadeczanin.info<br />
Skład: IPRESS STUDIO WWW.IPRESS.PRO<br />
Druk: Flexergis, Nowy Sącz<br />
Zastrzegamy sobie prawo skracania<br />
i redagowania nadsyłanych tekstów oraz<br />
opatrywania ich własnymi tytułami.<br />
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności<br />
za treść reklam i tekstów sponsorowanych.<br />
FOT. JERZY CEBULA
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WYDARZENIA 5<br />
KTO BURMISTRZEM<br />
STAREGO SĄCZA:<br />
LELEK CZY CIĄGŁO?<br />
Gdy ten nu mer „Są de cza ni na” do trze<br />
do Czytelników, będzie już znany wynik wyborów<br />
uzupełniających na burmistrza Stare<br />
go Są cza (po re zy gna cji z urzę du przez<br />
Mariana Cyconia, który został posłem), wyznaczonych<br />
na 22 stycznia br. W szranki stanę<br />
ło dwóch kan dy da tów: p. o. bur mi strza<br />
Ja cek Le lek (l. 41) zgło szo ny przez KWW<br />
„Gminne Porozumienie Wyborcze”, b. radny<br />
i wi ce bur mistrz Sta re go Są cza, z wy kształ -<br />
cenia nauczyciel matematyki, oraz radny powiatowy,<br />
a w przeszłości poseł LPR Edward<br />
Cią gło (l. 58) z Goł ko wic, wy su nię ty przez<br />
KWW „Samorządna Gmina”. Lelek był fawory<br />
tem po sła Ma ria na Cy co nia (PO), Cią głę<br />
poparło Prawo i Sprawiedliwość.<br />
sylwestrowej na szczycie Jaworzyny Krynickiej,<br />
podobnie było na Przehybie.<br />
Pierwszym urodzonym w 2012 roku mieszkańcem<br />
Ziemi Sądeckiej był synek państwa<br />
Grażyny i Janusza Raków – Kubuś, który przyszedł<br />
na świat w krynickiej porodówce 51 minut<br />
po północy. Do tragedii doszło na zabawie<br />
sylwestrowej w Naściszowej, gdzie z niewyjaśnionych<br />
przyczyn zmarł 15-letni chłopak.<br />
AD OP CJE NA DAL<br />
W NO WYM SĄ CZU<br />
Zapowiadana pod koniec ub. r. likwidacja<br />
Ośrodka Adopcyjnego w Nowym Sączu doszła<br />
do skut ku, ale w mie ście na dal mo żna<br />
załatwiać sprawy związane z przysposobieniem<br />
dzieci. Marszałek Marek Sowa powołał<br />
w No wym Są czu fi lię Ma ło pol skie go<br />
Ośrodka Adopcyjnego (ul. Podhalańska 18),<br />
do któ rej prze niósł trzech pra cow ni ków<br />
z dawnego ośrodka przy Placu Kolegiackim.<br />
Prowadzenie ośrodka adopcyjnego dla województwa<br />
małopolskiego jest od Nowego<br />
Roku zadaniem Regionalnego Ośrodka Polityki<br />
Społecznej w Krakowie.<br />
KON SE KRA CJA NO WE GO<br />
KO ŚCIO ŁA W KRY NI CY -<br />
-ZDRO JU<br />
Pod prze wod nic twem ab pa Wik to ra<br />
Skworca, ordynariusza katowickiego, odby-<br />
Z KA SIĄ KO WAL SKĄ<br />
W NO WY ROK<br />
Kil ka ty się cy Są de czan w szam pań skich<br />
nastrojach powitało Nowy Rok na koncercie<br />
Kasi Kowalskiej pod ratuszem. Na Deptaku<br />
w Krynicy-Zdroju bawiono się przy muzyce<br />
zespołu „Łzy”. Sylwestra na stoku zorganizowały<br />
stacje narciarskie w Czarnym Potoku,<br />
Wierchomli-Szczawniku i Rytrze. Ludzie gór<br />
z całej Polski pożegnali stary rok na msz św.<br />
STRAJK W NE WA GU<br />
Przez trzy dni przeciwko niskim płacom protestowali, w formie strajku kraczącego, pracow<br />
ni cy Ne wa gu SA w No wym Są czu, czo ło we go pro du cen ta po jaz dów szy no wych.<br />
Strajk zorganizowała zakładowa „S” (przew. Józef Kotarba), co poprzedziło wielomiesięczne,<br />
nieudane rozmowy związkowców z zarządem, z udziałem mediatora Ministerstwa Pracy<br />
i Polityki Społecznej. Zaostrzenie protestu załoga poparła w grudniowym referendum.<br />
Strajkujący domagają się podwyżki w wysokości 500 zł na każdego pracownika. (Zarobki<br />
w dziale produkcji wynoszą od 1400 do 2300 zł brutto). Wśród postulatów strajkowych<br />
zna la zło się też po sza no wa nie przez pre ze sów spół ki: Zbi gnie wa Ko niecz ki<br />
i Wiesława Piwowara godności „robociarzy” i nierepresjonowanie protestujących.<br />
Wyrazy solidarności dla strajkujących przekazali związkowcy z innych sądeckich zakła<br />
dów pra cy (m. in. PKP i SGL Car bon). Na miej scu był m.in. An drzej Szka ra dek, szef są -<br />
deckiej „S”, Wojciech Grzeszek, przewodniczący ZR Małopolska, oraz senator Stanisław<br />
Kogut, który podjął się mediacji po rozmowie ze Zbigniewem Jakubasem, właścicielem<br />
Newagu. Gdy zamykaliśmy ten numer „Sądeczanina”, miały się rozpocząć rozmowy KZ<br />
„S” z zarządem spółki.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
6 WYDARZENIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
ła się uro czy stość kon se kra cji ko ścio ła pw.<br />
Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krynicy-<br />
-Zdroju (Czarny Potok). W świątyni zgromadzili<br />
się księża pracujący wcześniej w parafii,<br />
wła dze mia sta, pa ra fia nie, go ście i tu ry ści.<br />
Sama parafia pw. MBNP w Krynicy została<br />
erygowana w miejsce parafii grecko-katolickiej<br />
29 grud nia 1951 ro ku, ale do pie ro w 2009<br />
roku zakończyły się prace przy budowie nowej<br />
świątyni. Do tamtego czasu wierni modli<br />
li się w cer kwi. W ho mi lii abp Skworc<br />
podkreślił, że kościół „tutaj, na skrzyżowaniu<br />
dróg, w tej drodze na Jaworzynę, przy tych<br />
szlakach turystycznych” był bardzo potrzebny.<br />
Pod czas uro czy sto ści brą zo we me da le<br />
ZA GI NĄŁ AKT<br />
LO KA CYJ NY<br />
LI MA NO WEJ<br />
Z sejfu Muzeum Regionalnego Ziemi<br />
Limanowskiej w Limanowej zniknęły bezcenne<br />
dokumenty, m.in. akt lokacyjny miasta<br />
wydany przez Zygmunta Augusta<br />
w 1565 roku, przywilej cesarza austriackiego<br />
na urządzanie dwunastu jarmarków<br />
rocznie z 1792 roku oraz szesnastowieczne<br />
pieczęcie. Z zawiadomienia burmistrza<br />
Władysława Biedy postępowanie w tej<br />
bulwersującej sprawie, która zainteresowała<br />
ogólnopolskie media, prowadzi Prokuratura<br />
Rejonowa w Nowym Sączu.<br />
Kontrola Archiwum Państwowego w limanowskiej<br />
placówce, przeprowadzona<br />
w 2010 r., ujawniła bałagan panujący<br />
w muzeum, którym od lat kierował zasłużony<br />
regionalista Jan Wielek. Zarządzona<br />
przez burmistrza inwentaryzacja<br />
zbiorów przyniosła fatalne odkrycie.<br />
„Dei Regno Servire” otrzymały dwie rodziny<br />
z pa ra fii MBNP: Jan i An na Ry bar scy oraz<br />
Krzysztof i Barbara Gomółkowie. Burmistrz<br />
Da riusz Reś ko od zna czył ks. Eu ge niu sza<br />
Szymczaka, proboszcza parafii, Złotym Herbem<br />
Krynicy – Zdroju.<br />
OD NOWEGO ROKU<br />
BARCICE JUŻ NIE GÓRNE!<br />
Od 1 stycznia 2012 roku pięć małopolskich<br />
miejscowości otrzymało nowe nazwy urzędowe,<br />
w tym Barcice Górne, które od nowego<br />
ro ku na zy wa ją sie po pro stu Bar ci ce.<br />
Wnio sek o zmia nę na zwy zło żył jesz cze b.<br />
bur mistrz Sta re go Są cza a obec ny po seł<br />
Ma rian Cy coń, miesz ka niec… Bar cic Dol -<br />
nych. We wnio sku o skró ce nie na zwy pod -<br />
kre ślił, że miesz kań cy miej sco wo ści<br />
zwyczajowo używają nazwy „Barcice” i uznają<br />
ją za część swojego dziedzictwa kulturowe<br />
go. Na zwa „Bar ci ce Gór ne”<br />
sto so wa na by ła w do ku men tach Urzę du<br />
Stanu Cywilnego jedynie w okresie od 1946<br />
do 1953 roku. Nazwa „Barcice Górne” znalazła<br />
się na to miast w wy ka zie urzę do wych<br />
nazw miejscowości w Polsce z 1980 r.<br />
WAL KA O UTRZY MA NIE<br />
SĄ DÓW RE JO NO WYCH<br />
Zgodnie z projektem rozporządzenia ministra<br />
sprawiedliwości zniesione zostaną Sądy<br />
Rejonowe m.in. w Gorlicach, Limanowej<br />
i Mu szy nie. Zda niem min. Ja ro sła wa Go wi -<br />
na likwidacja mniejszych jednostek pozwoli<br />
na równomiernie obłożenie sędziów pracą.<br />
Prze ciw ko tej de cy zji pro te stu ją sa mo rzą -<br />
dowcy limanowscy i gorliccy. Wejście w życie<br />
rozporządzenia ministra oznaczałoby, że<br />
w Li ma no wej funk cjo no wał by je dy nie za -<br />
miejscowy Wydział Karny oraz Wydział Rodzin<br />
ny i Nie let nich Są du Re jo no we go<br />
w Nowym Targu. Z kolei w Gorlicach pozostałyby<br />
zamiejscowe wydziały Sądu Rejonowego<br />
w Nowym Sączu.<br />
PO LI CJA WY PRO WA DZI ŁA<br />
SIĘ Z CHEŁM CA<br />
1 stycznia br. uległ likwidacji posterunek<br />
po li cji w Chełm cu, po tym, jak wójt Ber nard<br />
Stawiarski wymówił stróżom prawa wynajem<br />
bu dyn ku, przy le ga ją ce go do gma chu<br />
Urzę du Gmi ny (daw na szko ła cheł miec ka).<br />
Opuszczone przez policjantów pomieszczenia<br />
zajmie tworzona przez włodarza Chełmca<br />
Straż Gmin na (kil ka eta tów) oraz<br />
urzęd ni cy gmin ni, któ rzy do tąd pra co wa li<br />
w wielkiej ciasnocie. Policjanci przenieśli się<br />
do Komendy Miejskiej Policji przy ul. Grottge<br />
ra, skąd bę dą wy ru szać na in ter wen cje<br />
również na teren gminy Chełmiec.<br />
RA DIO KRA KÓW WRÓ CI ŁO<br />
NA ULI CĘ NA RU TO WI CZA<br />
W budynku przy ul. Narutowicza w Nowym<br />
Sączu ponownie otwarto studio Radia<br />
Kra ków. W ra mach tzw. roz szy wa nia pro -<br />
gra mu są de cza nie bę dą mo gli kil ka ra zy<br />
dziennie słuchać lokalnych serwisów. Zespołem<br />
re por te rów kie ru je Sła wo mir Wro na,<br />
ostat nio zwią za ny m.in. z „Ga ze tą Kra kow -<br />
ską”, któ ry wró cił do roz gło śni kra kow skiej<br />
radia publicznego po dziesięcioletniej przerwie.<br />
Ra dio Kra ków na da je od 1927 r., do cie -<br />
ra do słu cha czy na te re nie ca łe go<br />
województwa małopolskiego.<br />
ŚWIE CE WI GI LIJ NE<br />
OD CA RI TAS<br />
Po nad 125 tys. świec roz pro wa dzi ła<br />
w okresie Adwentu Caritas Diecezji Tarnowskiej<br />
w ra mach pro wa dzo nej od 18. lat ak cji<br />
Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. Połowa<br />
zebranych pieniędzy pozostała w parafiach,<br />
a resz ta tra fi ła do cen tra li Ca ri tas<br />
w Tar no wie. Uzy ska ne ze sprze da ży świec<br />
fun du sze prze zna czo no na zi mo wy i let ni
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WYDARZENIA 7<br />
wy po czy nek dla dzie ci i mło dzie ży z ro dzin<br />
potrzebujących. W ub. r. tarnowska Caritas<br />
zorganizowała wakacje i ferie zimowe dla 2,5<br />
tys. dzie ci.<br />
STA NI SŁAW PA CHO WICZ<br />
KŁAM CĄ LU STRA CYJ NYM<br />
Sąd Okrę go wy w No wym Są czu orzekł,<br />
że Stanisław Pachowicz, były wójt Tymbarku,<br />
złożył niezgodne z prawdą oświadczenie<br />
lustracyjne. Sąd pozbawił Pachowicza na 3<br />
lata biernego prawa wyborczego w wyborach<br />
do Sejmu i Senatu RP, Parlamentu Euro<br />
pej skie go i jed no stek sa mo rzą do wych<br />
oraz zakazał mu pełnienia w tym czasie funkcji<br />
publicznych. W ustnym uzasadnieniu wyro<br />
ku sę dzia Bo gu sław Ba jan stwier dził, że<br />
w oświad cze niu lu stra cyj nym zło żo nym<br />
w marcu 2008 r. przed wyborami do PE, Pachowicz<br />
wprawdzie przyznał się do kontaktów<br />
z kontr wy wia dem PRL w la tach 1979<br />
-1980 (prze by wał na prak ty ce w USA), ale<br />
pominął współpracę z SB w następnych latach.<br />
Wy rok jest nie pra wo moc ny, Pa cho -<br />
wicz zapowiedział apelację.<br />
W OBRO NIE<br />
WOL NO ŚCI SŁO WA<br />
Hap pe ning pod gma chem sa dec kie go<br />
są du urzą dzi li dzien ni ka rze z Pod ha la, pro -<br />
KRZYSZ TOF PAW ŁOW SKI SPRZE DAŁ WSB -NLU<br />
Krzysz tof Paw łow ski i je go cór ka Kin ga sprze da li wszyst kie swo je udzia ły w spół ce<br />
Eduscientia, będącej prawnym założycielem Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University<br />
w Nowym Sączu. Nowym właścicielem uczelni przy ul. Zielonej zostało Porozumie<br />
nie na Rzecz Przy szło ści WSB – NLU. Two rzy je: Ka pi ta ło wa Gru pa<br />
Ener ge tycz na (pre zes Ja ro sław Ma tu sik, by ły wi ce pre zes SKOK -u (34 proc. udzia łów),<br />
Konsorcjum Uczelni Wyższych Futurus oraz konsorcjum Uczelni Niepublicznych E-uczelnia<br />
(przejęły po 33 proc. udziałów), m.in. właściciele telewizji edukacyjnej Edusat oraz kilku<br />
warszawskich prywatnych szkół wyższych.<br />
– To ko niec pew nej epo ki, wszak to ja za ło ży łem tę uczel nię, ale do dzi siej szej trans ak -<br />
cji podchodzę bez emocji. Wszyscy jesteśmy świadomi potrzeby realizowania dalszych<br />
zmian, mających na celu rozwój uczelni i dążenia do zbudowania prężnego ośrodka edukacyjno-<br />
konsultingowego o uznanej marce. Ostatnie lata pokazały nam jednak, że niemożliwe<br />
jest osiągnięcie tego celu bez istotnego wzmocnienia kapitałowego – tłumaczył<br />
Krzysztof Pawłowski, który zachował tytuł honorowego rektora uczelni. Inwestorzy na nowego<br />
prezydenta uczelni, w miejsce córki Pawłowskiego, wybrali Jarosława Podolskiego.<br />
Przed sta wi cie le no we go wła ści cie la uczel ni za pew ni li, że za rów no stu den ci jak<br />
i wykładowcy nie mają się czego obawiać (czytaj także felieton na str. 4).<br />
te stu jąc prze ciw ko ar ty ku ło wi 212 kk, któ ry<br />
po zwa la ka rać wię zie niem za znie sła wie nie.<br />
Żur na li ści wy stą pi li w po ma rań czo wych<br />
kom bi ne zo nach, któ re no szą naj groź niej si<br />
więź nio wie. Je rzy Ju rec ki z „Ty go dni ka Pod -<br />
ha lań skie go” i Jó zef Sło wik z te le wi zji re gio -<br />
nal nej w No wym Tar gu ma ją spra wę z b.<br />
se na to rem Ta de uszem Sko ru pą za tzw.<br />
pod ha lań ską afe rę pod słu cho wą. Kie dy<br />
dziennikarze wygrali proces cywilny, to Skoru<br />
pa za ło żył im spra wę kar ną z pry wat ne -<br />
go oska rże nia.<br />
WY CZER PAŁ SIĘ<br />
LI MIT CIER PLI WO ŚCI!<br />
Mieszkańcy Korzennej zebrali 440 podpisów<br />
pod skargą na firmę Mo-BRUK. Uważają,<br />
że zakład zatruwa powietrze i zagraża ich<br />
zdrowiu. W listopadzie wydostał się stamtąd<br />
siar ko wo dór i amo niak, in ter we nio wa ła<br />
straż pożarna. Sprawę wyjaśnia Wojewódzki<br />
Inspektorat Ochrony Środowiska.<br />
– Zakład znajduje się w pobliżu domów jednorodzinnych,<br />
co chwilę czuć smród, który się<br />
z niego wydostaje – skarżą się mieszkańcy,<br />
którzy alarmują wójta, parlamentarzystów,<br />
starostę, marszałka i wojewodę.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
8 WYDARZENIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
ZŁO TE I SZMA RAG DO WE<br />
GO DY<br />
Czte ry pa ry ob cho dzi ły ju bi le usze ma -<br />
łżeńskie w sądeckim ratuszu. 55 lat przeżyli<br />
ze sobą Wiesława i Czesław Mozdyniewiczowie.<br />
Jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego<br />
świętowali: Władysława i Ludwik Florkowie,<br />
Ma ria i Zyg munt Po pie lo wie oraz Te re sa<br />
i Ryszard Sajdakowie. Życzenia oraz gratulacje<br />
przekazały Jubilatom kierownik Urzędu<br />
Sta nu Cy wil ne go Mał go rza ta Ant kie wicz -<br />
-Wójs i wiceprezydent Bożena Jawor. Jubila<br />
ci do sta li „Me da le za dłu go let nie po ży cie<br />
małżeńskie”, przyznane przez Prezydenta RP,<br />
oraz upominki, albumy i kwiaty. Nie zabrakło<br />
lampki szampana i pamiątkowych zdjęć.<br />
KIE ROW CA ZA BIŁ POD<br />
WPŁYWEM NARKOTYKÓW?<br />
W Ro żno wie, gm. Gró dek nad Du naj -<br />
cem, 19-letni kierowca daewoo nexia zjechał<br />
na przeciwległy pas jezdni i potrącił prawidłowo<br />
idącego 10-letniego chłopca. Dziecko<br />
zmarło po tygodniu w sądeckim szpitalu. 19-<br />
letni sprawca wypadku mógł być, jak podała<br />
policja, pod wpływem narkotyków. Sprawa<br />
wywołała wielkie wzburzenie w lokalnej społeczności.<br />
SĄDECZANIE DLA<br />
RODAKÓW NA UKRAINIE<br />
Bogate dary dla Polaków na zachodniej<br />
Ukrainie przed świętami Bożego Narodzeniem<br />
zawiózł z pomocnikami Robert Sobol,<br />
szef sądeckich stowarzyszeń: Wspólnota Polska<br />
i Pamięci Polskiego Sybiru. Paczki trafiły<br />
do szkoły polskiej w Samborze. Prezenty (żywność,<br />
słodycze, przybory szkolne, zabawki) zebrali<br />
uczniowie z sądeckich i krynickich szkół,<br />
sądeckie firmy i wiele osób prywatnych. Gospodarze<br />
odwdzięczyli się gościom z Polski<br />
występem artystycznym, którego gwiazdą był<br />
zespół FUJARKI, obsypany nagrodami na konkursach<br />
w Polsce i na Ukrainie. To kolejna wyprawa<br />
w ponad dwudziestoletniej pomocy<br />
Sądeczan dla rodaków ze Wschodu.<br />
MA JER SCY ZO STA LI<br />
NA ŚWIĘ TA BEZ DA CHU<br />
NAD GŁO WĄ<br />
Pięcioosobowa rodzina Majerskich z Biczyc<br />
Dol nych: mat ka i jej żo na ty syn z dwój -<br />
ką dzieci, spędzili święta Bożego Narodzenia<br />
u krewnych. Szalejąca 16 grudnia wieczorem<br />
nad re gio nem wi chu ra znisz czy ła ścia nę<br />
szczytową ich domu, która z kolei uszkodziła<br />
strop. Nadzór budowlany wyłączył budynek<br />
z użyt ko wa nia. Ma jer scy nie pręd ko wró cą<br />
do domu, potrzebny jest jego generalny remont.<br />
– Po sta ra my się po móc Ma jer skim<br />
w ich nieszczęściu, na pewno wójt coś wymyśli<br />
– mówi Bogumiła Lelito, dyrektor Zakładu<br />
Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej<br />
w Gminie Chełmiec.<br />
Opr. (HSZ)<br />
TAR NÓW PO BO ŻNIEJ SZY OD NO WE GO SĄ CZA<br />
W diecezji tarnowskiej 69,2 proc. wiernych chodzi na niedzielną mszę świętą, a 23,8<br />
proc. przyjmuje Komunię świętą – wynika z badań, które opracowano na podstawie liczenia<br />
wiernych w kościołach 16 października 2011 r. Taka frekwencja oznacza spadek<br />
o 1,3 proc. w stosunku do poprzedniego roku, natomiast liczba osób przyjmujących Komu<br />
nię św. wzro sła o 0,7 proc.<br />
Najwięcej ludzi w diecezji chodzi do kościoła w dekanacie Ujanowice – 89 proc., a najmniej<br />
w dekanacie Bochnia – Zachód – 56, 7 proc.<br />
Komunię świętą też najwięcej osób przyjmuje w dekanacie Ujanowice – 33,6 proc.,<br />
a najmniej w dekanacie Mielec – Południe – 16,1 proc. Z danych wynika także, że więcej<br />
ludzi chodzi do kościoła na terenach wiejskich. W Tarnowie frekwencja wyniosła 53,3,<br />
a w Nowym Sączu 51 proc.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 OPINIE 9<br />
FOT. JEC<br />
SLD BRZY DZI SIĘ HA SŁA MI OBY CZA JO WY MI PA LI KO TA<br />
Dr Ra fał Ma ty ja, są dec ki po li to log (WSB -NLU) w wy wia dzie dla „Rzecz po spo li tej” o po stu la -<br />
tach pro gra mo wych Ru chu Pa li ko ta, któ ry w okrę gu nr 14 uzy skał naj gor szy wy nik w ubie -<br />
gło rocz nych wy bo rach par la men tar nych:<br />
(…) Ruch Palikota nie jest niczym nowym. Jego oryginalność polegała raczej na antyestablishmentowych<br />
hasłach, którymi udało się mu zmobilizować elektorat. SLD jest na swój sposób<br />
dosyć zachowawcze. Tym się właśnie różni od Ruchu Palikota, że liberalizm obyczajowy<br />
wcale nie jest tam tak daleko posunięty, jak się niektórym wydaje. Jest tam oczywiście skrzydło<br />
liberalne, ale reszta partii podchodzi do zbyt radykalnych kwestii obyczajowych wręcz<br />
z obrzydzeniem. Komunizm, nie tylko w Polsce, był jednak bardzo purytański – owszem, był<br />
antykościelny, popierający aborcję, ale na pewno nie był liberalny obyczajowo., Hasła, którymi<br />
rzuca Janusz Palikot, istniały w dyskursie społecznym od dawna, a wejście tej nowej siły<br />
do Sejmu nie jest niczym zadziwiającym, bo także od dawna wiadomo było, że taki właśnie<br />
procent wyborców takie hasła popiera. (S)<br />
RO DZI NA DŁU GO SZO WA JAK PRAW DZI WA RO DZI NA<br />
W ak cję „Ser ce -Ser cu”, pro wa dzo nej przez Fun da cję Są dec ką, od wie lu lat włą cza się mło -<br />
dzież Ze spo łu Szkół Ogól no kształ cą cych nr 1 im. Ja na Dłu go sza w No wym Są czu. O ich za -<br />
an ga żo wa niu i po trze bie po ma ga nia dru gie mu mó wi dy rek tor Alek san der Ryb ski.<br />
Ucznio wie bio rąc udział w ak cji zbiór ki żyw no ści, zda ją so bie spra wę, że ro bią coś wa -<br />
żne go, w koń cu tak wie lu lu dzi wo kół, cza sa mi zu peł nie nie ze swo jej wi ny, nie mo że god nie<br />
spędzić tak pięknych świąt jak Boże Narodzenie. I nie trzeba ich specjalnie przekonywać<br />
do udzia łu w tym przed się wzię ciu. Je śli cho dzi o kon cert dla dwóch na szych uczen nic, któ re<br />
uległy wypadkowi, to właśnie uczniowie zaproponowali, co można by zrobić. Na początku<br />
chcieli utworzyć fundację – jednak ten pomysł, ze względów formalnych, nie wypalił. Potem<br />
pojawiła się propozycja utworzenia subkonta przy Radzie Rodziców, ale niestety status Rady<br />
na to nie po zwa lał. Ucznio wie się nie pod da wa li, dłu go szu ka li do bre go roz wią za nia<br />
i w koń cu zna lazł się czło wiek, któ ry zo bo wią zał się bez płat nie udo stęp nić sub kon to. To<br />
wszystko jest pocieszające, zwłaszcza, że opinie o dzisiejszej młodzieży bywają różne. Ale na -<br />
si ucznio wie są fan ta stycz ni! Je stem zwią za ny z tą szko łą od bar dzo wie lu lat. Jesz cze, kie dy<br />
byłem jej uczniem, mój wychowawca – profesor Antoni Sitek, wprowadził niepisaną zasadę, że każdy z nas powinien utożsamiać<br />
się z I Liceum Ogólnokształcącym, nawet po opuszczeniu progów tej placówki. To on zaproponował takie hasło „Rodzina<br />
Długoszowa”. Teraz, jako dyrektor szkoły, jedynie powielam tę zasadę. A ponieważ w rodzinie trzeba się wspierać, my<br />
także sobie pomagamy, zresztą nie tylko sobie. (KB)<br />
W OBRO NIE LI MA NOW SKIE GO SĄ DU<br />
28 grud nia ub. r. rad ni Li ma no wej pod ję li re zo lu cję sprze ci wia ją cą się pro po zy cjom Mi ni -<br />
ster stwa Spra wie dli wo ści, za kła da ją cą li kwi da cję Są du Re jo no we go – inspirowani przez<br />
burmistrza Władysława Biedę – w Li ma no wej, w miej sce któ re go mia ło by po wstać<br />
Placówka Zamiejscowa SR w Nowym Targu z trzema wy dzia łami (cy wil nym, kar nym i ro -<br />
dzin nym).<br />
(…) Skąd wia ra, że tyl ko du że są dy są w sta nie dzia łać spraw nie i oszczęd nie? Czy za ufa -<br />
nie obywatela do Państwa, czy owa umowa społeczna, która przed laty została zawarta, czy<br />
konstytucyjna zasada decentralizacji musi dzisiaj ustąpić przed arbitralnym i nie liczącym<br />
się z potrzebami środowisk lokalnych pomysłem ministerialnych urzędników? Czy to właśnie<br />
w takiej – newralgicznej dla życia społecznego dziedzinie – jak wymiar sprawiedliwości<br />
należy szukać oszczędności i to o charakterze pozornym?<br />
FOT. ARCH.<br />
Zniesienie Sądu Rejonowego w Limanowej i utworzenie w to miejsce wydziałów zamiejscowych<br />
Sądu Rejonowego w Nowym Targu nie uwzględnia faktu, iż Ziemia Limanowska<br />
posiada bardzo słabe związki z Podhalem i z Nowym Targiem jako jego stolicą. Uwarunkowania<br />
geograficzne (oddzielenie terenu Beskidu Wyspowego od Podhala pasmem Gorców) i kulturalne (obie społeczności<br />
tradycyjnie miały odrębny charakter, obyczaje, a nawet język regionalny) sprawiły, iż Limanowszczyzna nie ma na wet sta -<br />
łych połączeń komunikacyjnych z Nowym Targiem, gdyż obie społeczności tego rodzaju potrzeb nie dostrzegały…<br />
(S)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
10 WYDARZENIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Akcja „Serce-Sercu” po raz siedemnasty<br />
498 wolontariuszy<br />
i po moc dla 1030 ro dzin<br />
W akcji „Serce-Sercu”, zorganizowanej<br />
po raz 17. w okresie<br />
przedświątecznym przez Fundację<br />
Sądecką wzięło udział<br />
498 wolontariuszy; firmy przekazały<br />
pomoc rzeczową i finansową<br />
o wartości 7.750,17 zł.<br />
Przy go to wa ne pacz ki zo sta ły<br />
wy ce nio ne na 66.950 zł. A to<br />
wszyst ko dzię ki Wam – dro dzy<br />
Są de cza nie, któ rzy do ko szy<br />
ozna czo nych dwo ma ser dusz ka mi<br />
wrzucaliście w grudniu artykuły żywnościowe:<br />
mąkę, makaron, wędliny, ciasta,<br />
słodycze, owoce etc.<br />
Sporządzono z nich bogate paczki,<br />
które przed świętami Bożego Narodzenia<br />
trafiły do najbardziej potrzebujących rodzin,<br />
głównie wielodzietnych i niepełnych<br />
z Nowego Sącza i powiatów:<br />
nowosądeckiego, gorlickiego, limanowskiego<br />
i nowotarskiego. W wielu rodzinach<br />
te pacz ki sta ły się pod sta wą sto łu<br />
wigilijnego.<br />
Zbiór kę żyw no ści prze pro wa dzo no<br />
na terenie Nowego Sącza, Krynicy, Starego<br />
Sącza i Limanowej w placówkach<br />
han dlo wych: PSS Spo łem, Ha li Gorz -<br />
kowskiej, sieci Biedronka, hipermarkecie<br />
Real, sieci Carrefour i Delikatesach<br />
„Cen trum”. Ogó łem by ło to 31 skle pów,<br />
w tym 21 na terenie Nowego Sącza.<br />
FOT. KB<br />
Przy koszach w sklepach dyżurowało<br />
498 wolontariuszy ze szkół średnich<br />
i gimnazjalnych oraz studenci Państwowej<br />
Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym<br />
Są czu.<br />
– Mamy wspaniałą młodzież, uczniowie<br />
godzinami stali przy koszach, a potem<br />
pomogli nam w pakowaniu paczek,<br />
za co należą im się szczególne podziękowania<br />
– mówi Władysław Matczuk,<br />
dyrektor Fundacji Sądeckiej.<br />
– Udało się przygotować tysiąc trzydzieści<br />
paczek świątecznych o wartości,<br />
lek ko li cząc, oko ło 70 ty się cy zło tych.<br />
Trafiły one za pośrednictwem lokalnych<br />
i sprawdzonych liderów, współpracujących<br />
od lat w tym dzie le z Fun da cją Są -<br />
dec ką do naj bar dziej po trze bu ją cych<br />
rodzin w naszym regionie – dodał pan<br />
Władysław, który pilotuje tę akcję od same<br />
go po cząt ku jej ist nie nia i na wła -<br />
snych ple cach dźwi ga pacz ki.<br />
W No wym Są czu spo rzą dzo no 846<br />
paczek, w Limanowej 85, w Starym Sączu<br />
46, w Krynicy – 50.<br />
War to do dać, że w cią gu ca łej swo jej<br />
działalności Fundacja Sądecka przekaza<br />
ła po trze bu ją cym w ra mach ak cji<br />
„Ser ce -Ser cu” 11 809 pa czek żyw no -<br />
ściowych.<br />
***<br />
Niezależnie od zbiórki w sieci supermarketów,<br />
pomoc finansową i rzeczową<br />
prze ka za ły fir my: Pro spo na, Hu zar,<br />
FHU Ligara, Mo-Bruk, Makro, Okręgowa<br />
Spółdzielnia Mleczarska, Spółdzielnia<br />
Ogrodnicza Ziemi Sądeckiej, Basso,<br />
Fakro, Trafunek z Jasła, Bank Zachodni<br />
WBK, Da nek, Drukarnia Flexergis.<br />
Wartość pomocy rzeczowej i finansowej<br />
wymienionych firm to 7.750,17 zł.<br />
KIN GA BED NAR CZYK<br />
W AK CJĘ „SER CE – SER CU” WŁĄ CZY ŁY SIĘ SZKO ŁY:<br />
Zespół Szkół Zawodowych z Podegrodzia,<br />
Zespół Szkół Zawodowych z Marcinkowic,<br />
Zespół Szkół Rolniczych w Nawojowej,<br />
Ze spół Szkół nr 3 z No we go Są cza,<br />
Zespół Szkół Zawodowych nr 1 z Nowego Sącza,<br />
Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 z Nowego Sącza,<br />
Gimnazjum nr 5 z Nowego Sącza,<br />
Zespół Szkół Ekonomicznych z Nowego Sącza,<br />
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych ze Starego Sącza,<br />
Ze spół Szkół z Chełm ca,<br />
Liceum Ogólnokształcące ze Starego Sącza,<br />
Gimnazjum z Barcic,<br />
Gimnazjum z Przysietnicy,<br />
Publiczne Gimnazjum z Krynicy-Zdroju,<br />
Zespół Szkół Zawodowych z Limanowej,<br />
I Liceum Ogólnokształcące z Limanowej.
W Starym Sączu<br />
przygotowali<br />
46 paczek<br />
W tegoroczną akcję charytatywną Fundacji<br />
Sądeckiej „Serce-Sercu” aktywnie włączyła się<br />
ta kże gmi na Sta ry Sącz. Od 16 grud nia 19 grud -<br />
nia wolontariuszy można było spotkać w Delikatesach<br />
„Centrum” w Barcicach oraz<br />
w starosądeckiej „Biedronce”.<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WYDARZENIA 11<br />
Przy koszykach oznaczonych dwoma serduszkami dyżurowali<br />
uczniowie z Gimnazjum w Barcicach, Gimnazjum<br />
im. Juliusza Słowackiego w Starym Sączu<br />
oraz I Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Curie-<br />
-Skłodowskiej w Starym Sączu. – Do akcji włączyliśmy się<br />
po raz pierw szy, ale od zew sta ro są de czan był tak du ży, że<br />
na pewno nie po raz ostatni – mówi Kazimierz Gizicki, który<br />
wraz z Jackiem Lelkiem – pełniącym obowiązki burmistrza<br />
gminy, i Grzegorzem Garwolem – dyrektorem Zespołu Szkół<br />
w Barcicach i Bogdanem Ogorzały koordynowali akcję.<br />
Wśród wolontariuszy, które zachęcali do przedświąteczne<br />
zbiórki żywności, były Patrycja Obrzut, Gabriela Garwol i Ewa<br />
Majewska z Gimnazjum w Barcicach. Dziewczyny można było<br />
spotkać w tamtejszych Delikatesach „Centrum”. – Klienci<br />
niezwykle hojnie wspierali naszą akcję – mówi Gabriela.<br />
– W koszyku lądowały artykuły przede wszystkim o długim terminie<br />
ważności: mąka, cukier, herbata, makaron i słodycze.<br />
Wolontariusze podkreślają konieczność przeprowadzania<br />
takich przedświątecznych akcji. Zdają sobie bowiem sprawę,<br />
że w ten bar dzo pro sty spo sób mo gą po móc swo im ko le żan -<br />
kom i ko le gom oraz ich ro dzi nom.<br />
– Rozdawaliśmy specjalne ulotki informujące o celu akcji<br />
i większość klientów nie przechodziła obojętnie – mówi Marta<br />
Słabaś, uczennica Publicznego Gimnazjum w Starym Sączu.<br />
W zbiór ce, w skle pie Bie dron ka to wa rzy szy li jej:<br />
Paulina Syjud, Paulina Kurnyta i Sławek Bednarczyk. W akcję<br />
włą czy ła się ta kże mło dzież z I LO w Sta rym Są czu: Jo -<br />
an na Ma ri now ska, Na ta lia Po to niec, Klau dia Gi zic ka<br />
i Aleksandra Słabaś<br />
Z ze bra nych w cią gu czte rech dni pro duk tów uda ło się<br />
przygotować 46 paczek. Piętnaście powędrowało do Zespołu<br />
Szkół w Barcicach, trzynaście do podopiecznych Placówki<br />
Opie kuń czo -Wy cho waw czej Wspar cia Dzien ne go<br />
w Starym Sączu. Po kilka otrzymało Gimnazjum im. Juliusza<br />
Słowackiego i I Liceum Ogólnokształcące w Starym Sączu.<br />
Resz ta za go ści ła na sto łach ubo gich, wie lo dziet nych<br />
rodzin z gminy. Ich dystrybucją zajął się starosądecki Ośrodek<br />
Pomocy Społecznej. KIN GA BED NAR CZYK<br />
FOT. KINGA BEDNARCZYK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
12 WYDARZENIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Wybierz Sądeczanina 2011 Roku<br />
Dwudziestka<br />
wspaniałych<br />
Śp. ks. prałat Władysław Piątek i Celestyn Żeliszewski<br />
Już po raz 14. Fundacja Sądecka organizuje plebiscyt<br />
na Sądeczanina Roku. Konkurs ma na celu wyróżnienie<br />
osób, które swoją codzienną pracą zawodową<br />
i działalnością społeczną oraz przymiotami osobistymi<br />
przysporzyły chwały Ziemi Sądeckiej i pomnożyły<br />
dobro dziejące się wokół nas, swoim przykładem<br />
przyciągając in nych.<br />
szczyt ne go ty tu łu „Są de cza ni na 2011 Ro ku”<br />
ko mi sja kon kur so wa, na któ re cze lej stoi Piotr<br />
Doza<br />
Ociepka, prezes Fundacji Sądeckiej, nominowała<br />
20 osób, zgłoszonych przez różne organizacje i środowiska.<br />
W tym gro nie jest po li tyk, sa mo rzą dow cy, księ ża,<br />
na uczy ciel, le karz, stra żak, spo łecz ni cy wiej scy, ale ta kże<br />
czcigodna stulatka, malarz, czy sportowiec. Wszyscy to są ludzie<br />
nietuzinkowi. Łączy ich miłość do Małej Ojczyzny i zasługi<br />
dla dobra wspólnego.<br />
Głosowanie w portalu Sadeczanin.info będzie trwać do 20<br />
lu te go. Ka żdy ma tyl ko je den głos (wcho dząc na stro nę wy -<br />
pełniamy stosowną zakładkę). Można będzie również wypełnić<br />
ku pon, wy cię ty z ulot ki do łą czo ny do te go nu me ru<br />
„Sądeczanina”. Kupony należy przekazać do Fundacji Sądeckiej<br />
(33-300 No wy Sącz, ul. Bar bac kie go 57).<br />
21 lutego komisja konkursowa policzy głosy, a 25 lutego<br />
na gali w MCK „Sokół” zostaną ogłoszone wyniki plebiscytu<br />
i wręczona główna nagroda oraz nagrody specjalne. Wzorem<br />
ubie głych lat, wśród osób bio rą cych udział w kon kur sie<br />
rozlosujemy atrakcyjne upominki (sprzęt AGD).<br />
FOT. ARCH.<br />
***<br />
Oto ta wspaniała „20” (w porządku alfabetycznym) nominowana<br />
do tytułu „Sądeczanin 2011 Roku”.<br />
Krzysztof Bieryt, kajakarz górski KS „Start” Nowy Sącz;<br />
Barbara Cetnarowska, radna Gminy Łososina Dolna;<br />
Marian Cycoń, poseł na Sejm RP z Barcic;<br />
Stanisław Dąbrowski, dyrygent Starosądeckiej Młodzieżowej<br />
Orkiestry Dętej;<br />
Stanisław Faliński, Sybirak, Nowy Sącz;<br />
Jan Fyda, lekarz ze Słowikowej;<br />
Barbara Januś, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich<br />
w Polnej;<br />
Mieczysław Kaczwiński, współtwórca akcji charytatywnej<br />
„Ziarnko Gorczycy”, Nowy Sącz;<br />
Piotr Konar, zastępca małopolskiego komendanta PSP<br />
z Krynicy – Zdroju;<br />
Maria Krasowska, założycielka Koła Gospodyń Wiejskich<br />
w Młodowie;<br />
Mieczysław Łukasik, założyciel Zespołu Regionalnego<br />
„Piątkowiaki”;<br />
Adam Mazur, radny powiatowy z Muszyny;<br />
Janusz Michalik, kierownik artystyczny MOK w Nowym Sączu;<br />
Jacek Nowak, pszczelarz z Kamiannej, kontynuator dzieła ks.<br />
Henryka Ostacha;<br />
Kazimiera Oślizło, emerytowana nauczycielka z Ptaszkowej;<br />
Aleksandra Potoczek, działaczka Związku Sybiraków<br />
z Rdziostowa;<br />
ks. prałat Bogusław Skotarek, proboszcz parafii<br />
Wniebowzięcia Najświętszej MP w Krynicy – Zdroju;<br />
ks. Ryszard Sorota, proboszcz parafii św. Katarzyny<br />
Aleksandryjskiej w Grybowie;<br />
Kazimierz Twardowski, artysta- malarz z Naszacowic;<br />
Bogumiła Warzyńska, prezes Fundacji Rozwoju Szpitala<br />
Miejskiego im. dr. Józefa Dietla w Krynicy- Zdroju.<br />
(HSZ)<br />
DOTYCHCZASOWI LAUREACI PLEBISCYTU<br />
1998 – Barbara Szarota, nauczycielka i pedagog<br />
1999 – ks. pra łat Stanisław Lisowski, proboszcz parafii św.<br />
Małgorzaty w Nowym Sączu<br />
2000 – ks. Mieczysław Czekaj, proboszcz parafii w Boguszy<br />
2001 – Wiesław Czop, przedsiębiorca z Podegrodzia<br />
2003 – Ryszard Florek, założyciel i prezes firmy FAKRO<br />
2004 – ks. Janusz Szczypka, kustosz Sanktuarium MB Różańcowej<br />
w Przydonicy<br />
2005 – gen. Zygmunt Staniszewski, komendant KOSG<br />
2006 – Krzysztof Mączka, animator Grupy Modlitewnej św.<br />
Ojca Pio przy Bazylice św. Małgorzaty<br />
2007 – Piotr Droź dzik, artysta fotografik<br />
2008 – Anna Szczepanik-Dziadowicz, lekarz psychiatra<br />
2009 – Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza<br />
2010 – Celestyn Żeliszewski, bohater z Librantowej
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 ROZMOWA 13<br />
Polska zasłużyła<br />
na lepszy los<br />
Andrzej Gwiazda, współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych<br />
Wybrzeża, legenda pierwszej „Solidarności” (czytaj obok)<br />
wraz z małżonką Joanną spędzili Boże Narodzenia i Nowy Rok<br />
u szwagierki w Marcinkowicach.<br />
Pań stwo Gwiaz do wie wzię li<br />
udział w promocji najnowszej<br />
książki pt. „Ziemie Chełmiecka<br />
z le gen da mi w tle”, wy da nej<br />
przez Szkołę Podstawową w Rdziostowie.<br />
Przy ję li za pro sze nie na otwar te<br />
spotkanie w Domu Parafialnym im. bł.<br />
Jerzego Popiełuszki w Marcinkowicach<br />
i znaleźli czas na spotkanie z dziennikarzami<br />
„Sądeczanina”.<br />
Z An drze jem Gwiaz dą roz ma wia li -<br />
śmy w położnym w uroczysku nad Dunaj<br />
cem do mu pa ni Ur szu li Du dy,<br />
nauczycielki z Rdziostowa. Dodajmy, że<br />
w 1961 roku Andrzej Gwiazda i Joanna<br />
Duda (córka prof. Oktawiana Dudy,<br />
na uczy cie la che mii w I LO im. J. Dłu -<br />
go sza), wzię li ślub w ko ście le św. Mał -<br />
FOT. HSZ<br />
gorzaty w Nowym Sączu, zdeptali Beskid<br />
Są dec ki wzdłuż i wszerz (są za pa -<br />
lo ny mi tu ry sta mi), i chęt nie tu<br />
przyjeżdżają.<br />
***<br />
Dla cze go pa na prze mó wie nie, wy -<br />
gło szo ne 13 grud nia pod czas zor ga -<br />
ni zo wa ne go przez PiS Mar szu<br />
So li dar no ści w War sza wie, by ło ta -<br />
kie gorz kie?<br />
– Po wo dów do ra do ści to nie ma,<br />
prawda nie wygląda słodko.<br />
A jak wy glą da? Jak pan oce nia obec -<br />
ną sy tu ację Pol ski?<br />
– Pol ska ma zruj no wa ny prze mysł,<br />
jest zniszczona finansowo i gospodarczo.<br />
Po trzech la tach re ali za cji pla nu<br />
Leszka Balcerowicza ekonomiści kanadyjscy<br />
ocenili, że ten czas spowodował<br />
w Pol sce więk sze stra ty eko no micz ne<br />
niż druga wojna światowa. W tej chwili<br />
mamy tego konsekwencje – zlikwidowaliśmy<br />
źródło dochodu. Polska zasłużyła<br />
na lepszy los.<br />
Ale jed no cze śnie ma my po dob no<br />
naj lep sza go spo dar kę w Eu ro pie.<br />
– Ja bym chęt nie za mie nił tę naj lep -<br />
szą gospodarkę na najgorszą w Europie,<br />
grec ką. Jesz cze bym do pła cił do te go<br />
z własnych funduszy.<br />
Pa na zda niem nie je ste śmy „zie lo -<br />
na wy spą”?<br />
– Kie dyś te sa me me dia, któ re o tym<br />
mówiły – bo obsada się nie zmieniła, to<br />
znaczy zmieniła się, ale tylko biologicznie<br />
– donosiły, że mamy najlepszą, dziesią<br />
tą go spo dar kę w świe cie, opar tą<br />
na naukowych podstawach. I ludzie też<br />
w to wierzyli.<br />
Je śli jest tak źle, to gdzie le ży przy -<br />
czy na te go sta nu rze czy?<br />
– Wy da je mi się, że jest to za pla no -<br />
wane. Według teorii dużych aglomeracji,<br />
ty pu na przy kład Wspól no ta<br />
Europejska czy wspólna Ameryka Północna<br />
– NAFTA łączy Meksyk, Kanadę<br />
i Sta ny Zjed no czo ne, to jest du ża<br />
analogia z Unią Europejską – takie duże<br />
gospodarki muszą mieć strefy niedoro<br />
zwo ju i ubó stwa. Pol ska i kra je<br />
pokomunistyczne mają być odpowiednikiem<br />
Meksyku w dużej, europejskiej<br />
strukturze gospodarczej. Peryferia służą<br />
do upychania nietrafionej produkcji i jako<br />
rezerwuar taniej siły roboczej.<br />
Jak to zo sta ło za pla no wa ne?<br />
– Trudno powiedzieć, dopóki się tych<br />
pla nów nie zna. Ale mo żna snuć ta kie<br />
hi po te zy, na przy kład przez ana lo gię<br />
do te go, co się dzia ło w Pol sce. IPN<br />
przej rzał przy naj mniej ak ta bez pie ki<br />
i okazuje się, że cały proces transformacji<br />
był zaplanowany. Pomimo, że Adam<br />
Michnik się pienił na temat spiskowej<br />
teo rii, to do ku men ty po ka zu ją, że ten<br />
spisek był.<br />
Pan jest w opo zy cji do głów ne go<br />
nur tu by łej so li dar no ścio wej opo zy -<br />
cji, sta no wią cej dzi siaj za ple cze si ły<br />
rzą dzą cej...<br />
– Na razie do zastanowienia jest kwestia,<br />
kto jest tą by łą głów ną opo zy cją.<br />
Bo uwa ża się, że ta, któ rą pan re dak tor<br />
z telewizji zaprasza przed kamerę. A to
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
14 ROZMOWA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
było skrzydło opozycji i to marginalne!<br />
Na przykład Bronisław Geremek, który<br />
był podobno ideologiem „Solidarności”,<br />
na zjeździe w Gdańsku dostał tylko 30<br />
głosów w wyborach do Komisji Krajowej.<br />
Wszyst kich to zdu mia ło, bo był na -<br />
gła śnia ny, a mi mo wszyst ko uzy skał<br />
chyba najgorszy wynik, to była dyskwalifikacja,<br />
czerwona karta.<br />
Wte dy ro ze szły się dro gi do rad ców<br />
związ ku z „So li dar no ścią”?<br />
– One się ni gdy nie ze szły. Wszyst ko<br />
to wyszło, gdy znaleziono w aktach niemiec<br />
kich, że Ge re mek mó wił je sie -<br />
nią 1981 roku ambasadorowi NRD, że<br />
sytuacja dojrzała do rozwiązania siłowego,<br />
że nie ma wyj ścia, a po tem się mo -<br />
że od two rzyć „So li dar ność”, ale bez<br />
programu gdańskiego.<br />
Jest wie le cie ka wych hi sto rii<br />
do wy ja śnie nia. Dla cze go od szedł<br />
pan w ko le gium IPN?<br />
– Mo ja przy go da z Ko le gium IPN<br />
skoń czy ła się przed koń cem ka den cji,<br />
kiedy Platforma Obywatelska zmieniała<br />
usta wę o IPN, zresz tą w spo sób za baw -<br />
ny, bo chodziło o wyeliminowanie z tego<br />
gro na mnie oraz pro fe sor Bar ba ry<br />
Fe dy szak – Ra dzie jow skiej. W no wej<br />
usta wie za pi sa no, że człon kiem Ko le -<br />
gium mo że być tyl ko oso ba z wy kształ -<br />
ce niem hi sto ry ka, a tak się aku rat<br />
składało, że w 11-osobowym gremium<br />
tylko ja i pani profesor nie byliśmy historykami.<br />
Ale z ka pi tu ły Or de ru Or ła Bia łe go<br />
sam pan zre zy gno wał?<br />
– Bo nie po dej mu ję się do ra dzać Bro -<br />
nisławowi Komorowskiemu, a niestety<br />
nie ma ja sne go roz ró żnie nia mię dzy<br />
Pol ska ma zruj no wa ny<br />
prze mysł, jest znisz czo -<br />
na fi nan so wo i go spo -<br />
dar czo. W tej chwi li<br />
ma my te go kon se kwen -<br />
cje – zli kwi do wa li śmy<br />
źró dło do cho du.<br />
Ol lewej: Urszula Duda, An drzej Gwiaz da i Joanna Gwiazda<br />
FOT. HSZ<br />
kom pe ten cja mi pre zy den ta i ka pi tu ły.<br />
Mo żna tak in ter pre to wać, że ka pi tu ła<br />
w za sa dzie de cy du je, a pre zy dent za -<br />
twierdza, ale może być też interpretowane<br />
tak, że ma tyl ko głos do rad czy.<br />
Nie przy jął pan wy so kie go or de ru<br />
ame ry kań skie go – Me da lu Wol no -<br />
ści, przy zna wa ne go przez Kon gres<br />
Sta nów Zjed no czo nych, na to miast<br />
przy jął pan z ma łżon ką ho no ro we<br />
oby wa tel stwo Gdań ska.<br />
– Doszliśmy do wniosku, że honorowe<br />
obywatelstwo otrzymaliśmy z wyboru<br />
gdańsz czan, gdyż ty tuł na da je po cho -<br />
dząca z wyboru demokratycznego Rada<br />
Mia sta Gdań ska. Je śli zaś cho dzi o ame -<br />
rykańskie odznaczenie, to nie mogłem<br />
go przy jąć od tych, któ rzy wpa ko wa li<br />
nam Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta<br />
i zaakceptowali stan wojenny.<br />
Mogli nie zaakceptować, co Amerykanie<br />
mogli w tamtej sytuacji zrobić?<br />
– Dużo mogli, byli przecież powiadomieni<br />
o planach wprowadzenie stanu<br />
wojennego przez pułkownika Ryszarda<br />
Kuklińskiego, który uciekł z Polski…<br />
Ale co re al nie pre zy dent Ro nald Re -<br />
agan mógł wte dy zro bić dla „So li -<br />
dar no ści”?<br />
– Cho cia żby to, co zro bił pre zy dent<br />
Jimmy Carter, jeszcze w grudniu 1980<br />
roku, gdy rządzili Demokraci.<br />
Gdy by Ame ry ka nie ostrze gli So li -<br />
dar ność o pla nach wpro wa dze nia<br />
sta nu wo jen ne go, to za ło gi za czę ły -<br />
by się ba ry ka do wać, po la ła by się<br />
krew, by ło by wię cej „Wuj ków”?<br />
– Carter wydał oświadczenie, że interwencja<br />
w Polsce spowodowałaby daleko<br />
idące konsekwencje. W języku<br />
dyplomatycznym to może oczywiście<br />
nic nie zna czyć, ale mo że ozna czać blo -<br />
kadę dostaw, zerwanie kontaktów handlowych<br />
i inne retorsje. Bardzo możliwe,<br />
że to po wstrzy ma ło Ro sjan, bo wte dy<br />
był plan in wa zji na Pol skę 4 grud -<br />
nia 1980 ro ku. A ze stro ny już na stęp nej<br />
administracji amerykańskiej nie było nic,<br />
żad ne go ostrze że nia. Ja nie mó wię, że to<br />
byłoby skuteczne, mogłoby nie być.<br />
Jak pan oce nia dys ku sję na te mat de -<br />
cyzji grudniowej generała Jaruzelskiego<br />
i jego kolejne przeprosiny?<br />
– Mo żna się spie rać, czy pol ski wy -<br />
wiad woj sko wy pod le gał wy wia do wi<br />
radzieckiemu, bo na to trzeba przedstawić<br />
twarde dowody. Ale jeżeli kandydatu<br />
rę Sta ni sła wa Ka ni uzgad nia no<br />
z Moskwą, dla kandydatury Jaruzelskiego<br />
na se kre ta rza przy szło po par cie<br />
z Moskwy, a potem klepnięto tam kandy<br />
da tu rę Ta de usza Ma zo wiec kie go<br />
na pre mie ra, to o czym to świad czy? Nie<br />
cza ruj my się. Pol ska by ła w Ukła dzie<br />
War szaw skim i do wód cą pol skich<br />
wojsk był mar sza łek ra dziec ki, więc tu -<br />
taj te związki niewątpliwie były bardziej<br />
hierarchiczne i ściślejsze. I jeżeli Jaruzel<br />
ski był taj nym współ pra cow ni kiem
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 ROZMOWA 15<br />
An drzej Gwiaz da<br />
In for ma cji Woj sko wej, pod wład nym<br />
Kiszczaka, a jawnie była odwrotna zale<br />
żność, to wszyst ko to wy ja śnia wie le<br />
rzeczy.<br />
Ro zu mie my, że nie o ta kiej Pol sce<br />
pan ma rzył, gdy w la tach sie dem -<br />
dzie sią tych ze szłe go stu le cia przy -<br />
stę po wał do dzia łań opo zy cyj nych?<br />
– Odpowiedzią na to pytanie są lata<br />
dziewięćdziesiąte zeszłego stulecia, kiedy<br />
80 pro cent mło dzie ży uzna ło, że chce<br />
skończyć szkolę i uciekać z Polski.<br />
Tymczasem Donald Tusk, pomimo<br />
wszelkich wyciąganych błędów i zaniechań<br />
tej ekipy rządowej, po raz<br />
drugi w demokratycznych wyborach<br />
dostaje od społeczeństwa kredyt zaufa<br />
nia. Jak pan to wy tłu ma czy?<br />
– Mnó stwo lu dzi w 1953 ro ku pła ka -<br />
ło po śmierci Józefa Stalina. To pokazuje,<br />
że me dia, ja ki by nie był ich po ziom,<br />
osią ga ją swo je, je że li przez ileś tam lat<br />
mają nieskrępowaną możliwość propagan<br />
dy. Jest jesz cze je den bar dzo wa żny<br />
czynnik: ludzie czują się bezsilni, bezradni<br />
i godzą się z taką sytuacją. Próbowa<br />
li wie lo krot nie, na ró żne par tie<br />
gło so wa li, nic z te go nie wy szło.<br />
W pierw szych wy bo rach za gło so wa li<br />
na tych, których im telewizja przedstawi<br />
ła ja ko głów ny trzon opo zy cji, czy li<br />
FOT. HSZ<br />
Mnó stwo lu dzi w 1953 ro -<br />
ku pła ka ło po śmier ci Jó -<br />
ze fa Sta li na. To po ka zu je,<br />
że me dia, ja ki by nie był<br />
ich po ziom, osią ga ją swo -<br />
je, je że li przez ileś tam<br />
lat ma ją nie skrę po wa ną<br />
mo żli wość pro pa gan dy.<br />
Unię Wolności. Ludzie pytają nas, czy<br />
nie wpa dli śmy w fru stra cję, że tak Po la -<br />
cy gło su ją? No cóż, jak my śmy za czy -<br />
na li or ga ni zo wać Wol ne Związ ki<br />
Za wo do we Wy brze ża to wszy scy by li<br />
przekonani, że komuna jest wieczna, nie<br />
ma żad ne go sen su się jej sprze ci wiać<br />
i większość społeczeństwa po prostu akceptowała<br />
ten system. I teraz mamy podob<br />
ną sy tu ację. To jest przy kre – ale<br />
wi dać tak mu si być: Plat for ma mu si rzą -<br />
dzić, żadne oszołomy nie podniosą głosu.<br />
To się w za sa dzie ni czym nie ro żni<br />
od poprzednich czasów. Jeżeli w długim<br />
czasie dominuje model ustroju, z którym<br />
się mu szą po go dzić, chcą czy nie chcą<br />
– przestają walczyć.<br />
Ale przez dwa la ta rzą dził PiS.<br />
– W 2005 ro ku, po szes na stu la tach<br />
ro żnych prób, do wła dzy do szedł PiS.<br />
Jed nak wcze śniej lu dzie dwa ra zy wy -<br />
bra li SLD, a w za sa dzie to by ło pięć<br />
wiel kich zwy cięstw SLD, czy li daw nej<br />
PZPR. To już trud no o bar dziej dys -<br />
kwa li fi ku ją cy wy nik dla III RP. Wy nik<br />
uzy ska ny wła śnie przez te wy se lek cjo -<br />
nowane grupy dawnej opozycji, wykreowa<br />
ne przez me dia, bo to one kre owa ły<br />
po li ty kę III RP.<br />
Uwa ża pan, że ktoś tym pro ce sem<br />
kie ru je?<br />
– Trud no przy pusz czać, że nie. Tyl -<br />
ko dureń podejmuje głupie decyzje, czyli<br />
przy pad ko we, raz do bre a raz złe.<br />
Natomiast jeżeli te decyzje układają się<br />
w dziw ny ciąg, na der lo gicz ny, to na wet<br />
jeśli uznamy, że wykonawcy są durniami,<br />
to na le ży przy pusz cza, iż ktoś ty mi<br />
durniami manipuluje.<br />
W PRL media też manipulowały ludźmi,<br />
a mimo wszystko „Solidarność”<br />
zgromadziła pod swoim sztandarem<br />
10 mi lio nów osób. Dziś w gro nie<br />
opo zy cji ta kich rzesz nie wi dać.<br />
– Wte dy był prost szy po dział. Po -<br />
za tym po ilu la tach to na stą pi ło? Ile<br />
wcześniej ludzie wypróbowali różnych<br />
metod walki z systemem? Była otwarta<br />
walka zbrojna, potem podziemie zbrojne,<br />
by ły pró by wej ście do te go Sej mu,<br />
ja kieś ko ło „Zna ku”, był rok 1956, 1968<br />
i 1970 i do pie ro po tych wszyst kich nie -<br />
udanych próbach wypracowaliśmy taką<br />
kon cep cje, na któ rą wła dza ko mu ni -<br />
styczna nie miała dobrej odpowiedzi. Bo<br />
zostali zaatakowani z lewej strony. Komunistyczna<br />
władza nie mogła zakwestionować<br />
masowego ruchu robotniczego,<br />
pra cow ni ków na jem nych.<br />
Obo wią zy wa ła dok try na stwo rzo -<br />
na przez Wło dzi mie rza Le ni na: je że li<br />
występuje konflikt między partią robotniczą<br />
a klasą robotnicza, to rację ma klasa<br />
robotnicza.<br />
Jak pan po strze ga dzi siej szą pra wą<br />
stro nę ce ny po li tycz nej?<br />
– Trudno dyskutować na temat prawi<br />
cy, bo u nas tak wy szło, że sło wa<br />
Chrystusa, iż prędzej wielbłąd przejdzie<br />
przez ucho igiel ne niż bo ga ty wej dzie<br />
do królestwo niebieskiego, są uważane<br />
za prawicowe hasło. Nastąpiło odwrócenie<br />
i wymieszanie wszystkich pojęć.<br />
Za tem szcze gó ło wiej: jak pan oce nia<br />
pre zy den tu rę świę tej pa mię ci Le -<br />
cha Ka czyń skie go?<br />
– Niewątpliwie starał się bronić polskich<br />
interesów. Kaczyński umiał to robić<br />
i miał od wa gę, że by się po sta wić<br />
możnym tego świata i to oczywiście spowodowało<br />
niezadowolenie na Wschodzie<br />
i Zachodzie Europy. Zachodu, bo im<br />
się sta wiał, a Za chód, czy li Unia Eu ro -<br />
pejska, na pewno nie jest zainteresowana<br />
dobrą kondycją polskiej gospodarki.<br />
Nad tym nie musimy dywagować, bo<br />
nam prze cież te sa me pol skie me dia wbi -<br />
jały do głowy, że musimy zamknąć kopal<br />
nie, hu ty i stocz nie oraz sprze dać<br />
ban ki, po nie waż ina czej nas nie przyj mą<br />
do Unii. Taka postawa wyznacza naszą<br />
rolę w Brukseli, którą jeszcze na długo<br />
przed tym okre ślił Klub Rzym ski: że<br />
Polska docelowo ma mieć15 milionów<br />
mieszkańców, a ich główne zajęcie to<br />
konserwacja bogactw naturalnych.<br />
Miał pan le cieć z pre zy den tem Le -<br />
chem Ka czyń skim 10 kwiet nia 2010<br />
ro ku do Smo leń ska?
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
16 ROZMOWA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
– Nie. I nie mam cie nia wąt pli wo ści,<br />
że to był za mach. Gdy by to nie był za -<br />
mach, to by ło by śledz two rze tel ne,<br />
praw da? Mo żna so bie wy obra zić, że<br />
kto kol wiek z nas jest pre zy den tem ja -<br />
kiegokolwiek kraju, na którego terytorium<br />
gi nie w ka ta stro fie lot ni czej<br />
pre zy dent są sied nie go pań stwa. No to<br />
sta ję na uszach, a przede wszyst kim od -<br />
da je śledz two te mu pań stwu, że by się<br />
nie ba brać. Mó wię: „Pro szę bar dzo. Ma -<br />
cie ca ły te ren ogro dzo ny, wszel ką po -<br />
moc, wszel kie uła twie nia, pro wadź cie<br />
śledz two. My je ste śmy na usłu -<br />
gi. I prawnicy, i technicy i cały sprzęt”.<br />
Czy nie tak zachowałoby się normalne<br />
pań stwo? Prze jąć śledz two w spra wie<br />
śmierci prezydenta obcego państwa, to<br />
jest prze cież jak sko czyć do szam ba.<br />
Wia do mo, że z te go się na czy sto nie<br />
wyjdzie, bo nawet niesprawiedliwe zarzuty<br />
zostaną postawione, z których się<br />
trudno będzie wybronić. Można przytoczyć<br />
wie le ar gu men tów, że był to za -<br />
mach, ale mnie wy star czy ten je den.<br />
Kiedy to się wydarzyło, nie podali żadnych<br />
teo rii spi sko wych, na wet chwi lę<br />
się nad ni mi nie za wa ha li, to by ło nie -<br />
naturalne. Przecież jak rozbije się awionetka<br />
albo spadnie autobus w przepaść<br />
to pierwsze pytanie, jakie pada brzmi:<br />
czy to był za mach? A tu nie wol no by ło<br />
tego pytania postawić. Jak je postawiłem<br />
w programie Jana Pospieszalskiego,<br />
to mało nie wyleciał z telewizji.<br />
Pan za wsze był tak ra dy kal ny?<br />
– Po powrocie z Syberii do Polski, jako<br />
jedenastoletni chłopiec wziąłem ojca<br />
i stryjka na poważną rozmowę i powiedzia<br />
łem im, że ko mu ni ści chcą tu zro bić<br />
to sa mo co w So wie tach i nie mo że cie<br />
chodzić do pracy. Argumentowałem, że<br />
jak by nikt nie po szedł do pra cy, to oni<br />
nie bę dą mie li żad ne go tu taj in te re su<br />
i so bie pój dą. Na to oj ciec mó wi: „No to<br />
co bę dzie my je dli?”. A ja na to: „Ta to,<br />
prze cież tu ty le le bio dy ro śnie, nikt te go<br />
nie zry wa, je dze nia jest w brud.”<br />
Pan ten ustrój dość wcze śnie po znał?<br />
– Od wczesnego dzieciństwa. Że bolszewikom<br />
za to odpłacę postanowiłem,<br />
gdy miałem cztery lata. Były naloty ruskie<br />
i So wie ty za bi li ko nia w Piń sku.<br />
Pięć lat skoń czy łem w trans por cie<br />
na Sybir.<br />
Pa mię ta pan coś z po by tu w Ro sji?<br />
– Wszyt ko. Woj na roz dzie lił na szą<br />
rodzinę. Ja z mamą i babcią wylądowali<br />
śmy w Ka zach sta nie, oj ciec prze żył<br />
wojnę w oflagu niemieckim. Przed wojną<br />
pływał po Prypeci we flotylli rzecznej<br />
i jak w wrze śniu 1939 ro ku ru skie<br />
czoł gi ob sta wi ły oba mo sty, z ty lu<br />
i z przo du, to już nie mie li gdzie pły wać.<br />
Za to pi li okręt, prze szli na za chod ni<br />
brzeg, sfor mo wa li od dział z ró żnych<br />
rozbitków, uderzyli na Niemców od tylu<br />
i prze bi li się do Kle ber ga. To by ła<br />
ostatnia bitwa pod Kockiem i potem razem<br />
z Armią Kleberga poszedł do niewo<br />
li. Z te go jest ta ki mo rał, że war to<br />
wal czyć, bo gdy by się wte dy pod da li<br />
Sowietom, to zginąłby w Katyniu.<br />
ROZ MA WIA LI:<br />
BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ<br />
I HEN RYK SZEW CZYK<br />
AN DRZEJ GWIAZ DA<br />
Urodził się w Pinczowie (1935 r. ). Jego ojciec, Stanisław, był marynarzem w Flotylli<br />
Rzecznej Marynarki Wojennej i wojnę przeżył w oflagu niemieckim. 5-letni syn wraz<br />
z matką Zofią i babką został w 1940 r. wywieziony przez Sowietów do Kazachstanu. Rodzina<br />
wróciła do Polski po sześciu latach, zamieszkali w Gdańsku.<br />
W 1953 r. rozpoczął studia na Politechnice Gdańskiej, skąd po dwóch latach został relegowany,<br />
a następnie powołany do wojska. W 1956 r. z przywrócony w prawach studenta.<br />
Po uzyskaniu dyplomu inżyniera elektronika pozostał na uczelni jako asystent<br />
w Instytucie Cybernetyki. W 1961 r. zawarł związek małżeński z Joanną Dudą.<br />
Brał udział w wydarzeniach Marca 1968 r. i Grudnia 1970 r. Pracował w Zakładach<br />
Okrętowych Urządzeń Elektrycznych i Automatyki „Elmor”. W 1976 r. napisał z żoną list<br />
do Sejmu z poparciem dla postulatów Komitetu Obrony Robotników. Od tego czasu byli<br />
inwigilowani przez SB. Od 1977 r. współpracował z Biurem Interwencji KOR. W 1978 r. znalazł<br />
się wśród założycieli Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Redagował biuletyn<br />
WZZ „Robotnik Wybrzeża”, wielokrotnie zatrzymywany przez SB.<br />
Po wybuchu strajku w sierpniu 1980 r. wszedł do prezydium Międzyzakładowego Komitetu<br />
Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Współtworzył NSZZ „Solidarność”, wybrany<br />
na stanowisko wiceprzewodniczącego, jako jeden z dwóch zastępców Lecha Wałęsy.<br />
W okresie pierwszej „Solidarności” zajmował kolejno stanowiska wiceprzewodniczącego<br />
Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego, Krajowej Komisji Porozumiewawczej<br />
i Komisji Krajowej.<br />
13 grudnia 1981 r. internowany w Strzebielinku. 22 grudnia 1982 r. aresztowano go<br />
i oskarżono o „próbę obalenia ustroju siłą”. Zwolnienie na mocy amnestii 22 lipca 1984 r.<br />
W grudnia tego samego roku skazany na 5 miesięcy aresztu pod sfingowanym zarzutem<br />
napaści na zomowców.<br />
W latach 1986–1989 należał do liderów Grupy Roboczej Komisji Krajowej „Solidarności”,<br />
która sprzeciwiała się rozmowom z władzami PRL prowadzonymi pod przewodnictwem<br />
Lecha Wałęsy. Nie brał udziału w obradach Okrągłego Stołu. Lecha Wałęsy uznaje<br />
za zdrajcę „ideałów sierpniowych” i agenta SB. Podjął następnie działalność w Solidarności<br />
80. Współtworzył wydawane przez żonę (1989–1997) pismo „Poza Układem”. Bez powodzenia<br />
ubiegał się o mandat poselski w wyborach parlamentarnych w 1993 r. W 1991<br />
r., po wejściu w życie ustawy nakazującej przywrócenie do pracy zwolnionych z przyczyn<br />
politycznych, wrócił do „Elmoru”. W 1998 r. przeszedł na emeryturę i wycofał się z bieżącej<br />
polityki.<br />
W 2005 r. z grupą b. działaczy WZZ i pierwszej „Solidarności” zbojkotował oficjalne<br />
obchody 25. rocznicy powstania Związku, organizując osobne uroczystości. W tym samym<br />
roku nie przyjął amerykańskiego Medalu Wolności. W 2007 r. z rekomendacji PiS<br />
został wybrany przez Senat w skład Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. W ubiegłorocznych<br />
wyborach parlamentarnych bezskutecznie ubiegał się o mandat senatorski<br />
(z poparciem PiS) w okręgu gdańskim.<br />
W 2000 r. radni Gdańska nadali mu tytuł honorowego obywatela miasta. W 2006 r.<br />
prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Orderem Orła Białego.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 GOSPODARKA 17<br />
Sądecczyzna<br />
w budowie<br />
Sporo się wydarzyło w 2011 roku na Sądecczyźnie, jeśli popatrzymy<br />
na infrastrukturę, liczbę oddanych do użytku orlików,<br />
zmodernizowanych budynków etc. Ale też spora część pomysłów,<br />
choćby dobrze przygotowanych, pozostała w sferze planów<br />
czy wręcz dalekich od realizacji marzeń. Przeszły jako<br />
zadania do 2012 roku. Prześledźmy tą listę.<br />
ne sklepy Zara, H&M, Bershka i Stradivarius.<br />
W galerii będzie się mieścić również<br />
multipleks sieci Helios z pięcioma<br />
salami kinowymi.<br />
Realizuje się więc obietnica wiceprezydenta<br />
Jerzego Gwiżdża, który skarżył<br />
się dzien ni ka rzom, że nie chce żyć<br />
w skansenie, w którym nie można kupić<br />
nawet garnituru i trzeba jeździć do gale<br />
rii w Kra ko wie. Za pew niał, że ścią -<br />
gnie do mia sta jak naj wię cej firm.<br />
Nie wia do mo jed nak, czy zbyt du ży<br />
roz mach w han dlo wych in we sty cjach<br />
nie do pro wa dzi czę ści cen trów do za -<br />
mknię cia. Ry szard Pod kul ski, biz nes -<br />
men z Rzeszowa, rozważa sprzedaż CH<br />
Eu ro pa II w No wym Są czu. Ofi cjal ny<br />
powód: nadmiar obowiązków i posiadanych<br />
galerii. Nieoficjalny i dementowany:<br />
problemy finansowe spowodowane<br />
budową centrum w Rzeszowie. Na razie<br />
biznesmen przyznaje, że szukał kupca<br />
na nowosądeckie centrum, ale nie znalazł.<br />
Na jem cy jed nak już wy sta wia ją<br />
swoje boksy handlowe na sprzedaż.<br />
MA ŁE MO STY<br />
NA DU ŻEJ RZE CE<br />
Problemy wciąż mają polsko-słowackie<br />
plany budowy przeprawy przez Poprad<br />
do przej ścia gra nicz ne go<br />
w Mnisz ku, łą czą cej te dwa pań stwa. Co<br />
chwi lę ktoś twier dzi, że są co raz bar -<br />
dziej realne, nasi samorządowcy i posłowie<br />
spędzają całe dnie w ministerstwach<br />
i na Sło wa cji, ale pra ce wciąż nie ru sza -<br />
ją… Rząd obie cał prze ka zać na ten cel<br />
pra wie 120 mln zł, jed nak wciąż cze ka -<br />
my na te pie nią dze. Sło wa cy nas wy -<br />
Budowa galerii „Trzy korony” przy ul. Lwowskiej FOT. MIKOŁĄJ WAŃCZYK<br />
STO LI CA GA LE RII<br />
HAN DLO WYCH<br />
By ło hucz nie, gwar nie i we so ło.<br />
Tak 13 kwiet nia ub.r. świę to wa no<br />
otwarcie nowego Centrum Handlowego<br />
Gołąbkowice, do późnej nocy bawili się<br />
inwestorzy, władze miasta, radni i cała<br />
resz ta VIP -ów. Po ja wił się pierw szy<br />
w Nowym Sączu całodobowy hipermarket<br />
– Tesco, a także drugi (po McDonaldzie)<br />
glo bal ny po ten tat wśród fast<br />
foodów – KFC i kino 5D, czyli oddziałujące<br />
na wszystkie zmysły.<br />
A to nie ostat nie cen trum han dlo we<br />
w Nowym Sączu, prócz galerii Sandecja<br />
i Eu ro pa II ma ją po wstać ko lej ne.<br />
W 2011 ro ku przy zbie gu ulic Lwow -<br />
skiej i Krańcowej, czyli na terenie byłej<br />
„tandety”, ruszyła budowa galerii „Trzy<br />
Korony”. Praca wre na budowie liczącej<br />
80 tys. mkw., obiekt ma być go to wy<br />
na prze ło mie 2012/2013, bę dzie miał<br />
dwie kondygnacje podziemne, z parkingami<br />
i marketem spożywczym, oraz trzy<br />
naziemne, gdzie znajdzie się kilkadziesiąt<br />
firm i ma rek han dlo wych m.in. zna -<br />
Pro ble my wciąż ma ją pol sko -sło -<br />
wac kie pla ny bu do wy prze pra wy<br />
przez Po prad do przej ścia gra nicz -<br />
ne go w Mnisz ku
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
18 GOSPODARKA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
przedzają, chcą rozpocząć prace pod koniec<br />
stycz nia 2012 ro ku, że by nie stra -<br />
cić unij nej do ta cji, bo ma ją na to<br />
po nad 20 mln eu ro.<br />
Więcej szczęścia miał most kolejowy<br />
na Popradzie w Biegonicach. Stary został<br />
zburzony podczas powodzi 4 czerwca<br />
2010 roku, postawiono więc zupełnie<br />
no wy i w so bo tę 15 stycz nia 2011 r.,<br />
w strugach deszczu, uroczyście otwarto<br />
nową przeprawę między Nowym a Starym<br />
Sączem wraz z torem kolejowym<br />
na linii nr 96 Tarnów – Leluchów.<br />
Odbudowano go dość szybko, w kilka<br />
miesięcy, ale oddanie do użytku przekła<br />
da no pa ro krot nie. Z wiel ką szko dą<br />
dla sądeckiej gospodarki, bo kolej dowo<br />
zi ła pa sa że rów z No we go Są cza<br />
do Kry ni cy -Zdro ju au to bu sa mi, ale to<br />
zniechęcało turystów. W końcu się udało:<br />
konstrukcja stalowa o długości 154<br />
metrów i szerokości 5,5 m, o wadze 450<br />
ton. Koszt: oko ło 14 mln zł. Wstę gę<br />
przecinał sam ówczesny minister infrastruktury<br />
Cezary Grabarczyk.<br />
Pod kła dy i szy ny do sto so wa no<br />
do dużych prędkości, do 160 km na godzinę,<br />
ale uruchomienie tak błyskawicznego<br />
połączenia na tej trasie może nigdy<br />
nie na stą pić… Tym bar dziej, że pó ki co<br />
kolej raczej zwija niż inwestuje w połączenia<br />
na Sądecczyźnie.<br />
SŁYN NE PIE KIEŁ KO<br />
SĄ DEC KIEJ KO LEI<br />
Jest jed nak cień szan sy na lep sze po -<br />
łączenie kolejowe z Nowym Sączem.<br />
Władze Małopolski zabiegały w Komisji<br />
Europejskiej o modyfikację europejskich<br />
korytarzy transportowych<br />
(Transeuropejska Sieć Transportowa<br />
TEN -T), że by włą czyć do tej sie ci li nię<br />
Podłęże – Piekiełko – Nowy Sącz i dzięki<br />
temu stworzyć szanse na dodatkowe<br />
dofinansowanie budowy tego połączenia.<br />
Budowę linii kolejowej łączącej Bałtyk<br />
z Mo rzem Czar nym w ra mach<br />
Transeuropejskiej Sieci Transportowej<br />
po par li eu ro de pu to wa ni z Pol ski, Wę -<br />
gier, Sło wa cji i Ru mu nii. Do uru cho -<br />
mie nia szla ku po trzeb ny jest no wy,<br />
oko ło 140-ki lo me tro wy od ci nek<br />
od Podłęża przez Piekiełko do granicy<br />
Sło wa cji. Kosz to wał by ok. 5 mld zł.<br />
A włączenie szlaku do sieci TEN-T pozwoli<br />
na sfinansowanie inwestycji w ramach<br />
per spek ty wy fi nan so wej UE<br />
na la ta… 2014-2020. Szyb ko więc po -<br />
ciągów na tej trasie nie zobaczymy.<br />
A O DRO GACH<br />
CIĄ GLE MÓ WIĄ…<br />
Pa dły też za pew nie nia o po pra wie<br />
dro go we go po łą cze nia No we go Są cza<br />
z Krakowem. Zlecono jej zaprojektowanie<br />
i za około 19 miesięcy poznamy dwa<br />
wa rian ty pro jek tu dro gi eks pre so wej<br />
z Brze ska, przez No wy Sącz, aż do Mu -<br />
szynki (granica ze Słowacją).<br />
Wciąż w sfe rze chę ci jest też roz po -<br />
częcie budowy obwodnicy zachodniej<br />
Obwodnica Muszyny<br />
Jest jednak cień szansy na lepsze<br />
połączenie kolejowe z Nowym<br />
Sączem FOT. TV28.PL<br />
Zle co no za pro jek to wa nie dro go we -<br />
go po łą cze nia No we go Są cza z Kra -<br />
ko wem i za oko ło 19 mie się cy<br />
po zna my dwa wa rian ty pro jek tu<br />
dro gi eks pre so wej.<br />
FOT. ARCH.<br />
Mieszkańcy zaskarżyli decyzję środowiskową dla obwodnicy zachodniej
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 GOSPODARKA 19<br />
FOT. HSZ FOT. ARCH.<br />
Piwniczna-Zdrój – nar ciar ski biz nes w po trza sku<br />
Nowego Sącza. Samorządowe Kolegium<br />
Odwoławcze w Nowym Sączu<br />
w grudniu uchyliło rygor natychmiastowej<br />
wykonalności decyzji środowiskowej<br />
wójta gminy Podegrodzie<br />
Małgorzaty Gromali, wydanej dla tej obwodnicy.<br />
Stawia to całą inwestycję<br />
pod znakiem zapytania, choć starosta Jan<br />
Golonka zapewnia, że pozyskane na ten<br />
cel 8 mln eu ro do ta cji nie prze pad nie.<br />
Wkrótce mamy natomiast poznać termin<br />
realizacji budowy trasy równoległej<br />
do ulicy Węgierskiej, czyli tzw. Węgierskiej<br />
-bis. Tak za pew nia Grze gorz Mi -<br />
rek, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg<br />
w No wym Są czu. Cał ko wi ta dłu gość<br />
dro gi ma mieć 6 km. Koszt bu do wy wy -<br />
niesie około 78 mln zł. Planowana jest<br />
budowa trasy jednopasmowej. Trzymamy<br />
za sło wo!<br />
Naj więk szym za da niem dro go wym<br />
zre ali zo wa nym w mi ja ją cym ro ku<br />
w No wym Są czu by ła mo der ni za cja<br />
newralgicznej ulicy Królowej Jadwigi,<br />
co kosztowało ok. 20 mln zł, pozyskanych<br />
z fun du szy unij nych. Trwa re mont<br />
uli cy Na wo jow skiej i wy dat ko wa nie<br />
ok. 300 mln zł przez „Są dec kie Wo do -<br />
ciągi” na potężny program wodno-ściekowy,<br />
obejmujący Nowy i Stary Sącz,<br />
Kamionkę Wielką i Nawojową.<br />
MUSZYNA DAJE PRZYKŁAD<br />
Ruszyła zaś budowa obwodnicy Muszyny.<br />
12 grudnia Marek Sowa, marszałek<br />
Ma ło pol ski, oraz Jan Gol ba,<br />
burmistrz Muszyny, wbili łopaty w grunt,<br />
oficjalnie rozpoczynając prace. Dzięki tej<br />
inwestycji z zabytkowego rynku w Muszynie<br />
znikną tiry i samochody ciężarowe.<br />
Jej koszt to po nad 27,5 mln zł,<br />
z cze go aż 23,5 mln zł to unij na do ta cja.<br />
Obwodnica prowadzić będzie wzdłuż torów<br />
kolejowych i potoku Muszynka<br />
z rozjazdami na Piwniczną i Leluchów.<br />
Prace obejmą m.in. rozbudowę drogi wojewódzkiej<br />
nr 971 i przebudowę mostu<br />
pod linią kolejową. Inwestycja ma zakończyć<br />
się za dwa la ta.<br />
Naj więk szym za da niem<br />
dro go wym zre ali zo wa -<br />
nym w mi ja ją cym ro ku<br />
w No wym Są czu by ła<br />
mo der ni za cja new ral -<br />
gicz nej uli cy Kró lo wej<br />
Ja dwi gi, co kosz to wa ło<br />
ok. 20 mln zł, po zy ska -<br />
nych z fun du szy<br />
unij nych.<br />
Mu szy na moc no in we stu je. Bu du je<br />
parki zdrojowe na Zapopradziu i u podnóża<br />
góry Baszta. Trwają ostatnie prace<br />
przy war tym 6,5 mln zł pro jek cie par ku<br />
„Baszta”.<br />
SZTURM WI ZJO NE RA<br />
NA SEJM<br />
Były burmistrz Starego Sącza Marian<br />
Cycoń wystartował w wyborach do Sejmu,<br />
żeby – jak zapewniał – naciskać na realizację<br />
kilku ważnych inwestycji dla<br />
FOT. ARCH.<br />
Cycoń: lotnisko i Węgierska-bis<br />
Są dec czy zny. Jed ną z nich jest rzecz ja sna<br />
lotnisko, pomysł Cyconia, o który walczy<br />
zacięcie od lat. Istnienie pod Nowym Sączem<br />
lotniska uzupełniającego dla Balic<br />
w Krakowie umieszczono w Strategii<br />
Rozwoju Województwa na lata 2014-<br />
2020. Ale wal czą o nie i Sta ry Sącz, i Ło -<br />
sosina. W pierwszym przypadku to<br />
koszt 1,2 md zł, ale Cy coń jest prze ko na -<br />
ny, że tyl ko na je go te re nie są wa run ki od -<br />
powiednie do budowy lotniska.<br />
Nie popiera natomiast innego wizjonerskiego<br />
pomysłu – budowy połączenia<br />
szyno busami między Nowym a Starym<br />
Sączem. Promocja tzw „czystego transportu<br />
miejskiego” to jeden z projektów,<br />
które wspiera małopolski samorząd<br />
i w lutym planował zakup szynobusów<br />
m.in. dla No we go Są cza. Po tem jed nak<br />
o pomyśle zrobiło się cicho.<br />
NAR CIAR SKI BIZ NES<br />
W PO TRZA SKU<br />
Wszystko wskazywało na to, że<br />
wreszcie zakończy się wojna o budowę<br />
stacji narciarskiej na Kicarzu w Piwnicznej.<br />
W listopadzie ogłosiliśmy: „Kicarz<br />
odblokowany. Ekolodzy przegrali w sądzie!”<br />
Wojewódzki Sąd Administracyjny<br />
w Krakowie odrzucił bowiem skargę<br />
Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu<br />
na decyzję wojewody małopolskiego<br />
Stanisława Kracika (z 20 kwietnia<br />
br.), zatwierdzającą wydane przez starostę<br />
nowosądeckiego pozwolenie na budo<br />
wę sta cji. WSA od da lił też skar gę<br />
na decyzję wojewody Stowarzyszenia<br />
Pra cow nia na Rzecz Istot Ży wych. Ale
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
20 GOSPODARKA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Budowa mostu w Grybowie<br />
to nie był ko niec. W grud niu oka za ło się,<br />
że góra Kicarz została wpisana do rządowej<br />
ewidencji osuwisk prowadzonej<br />
przez Państwowy Instytut Geologiczny!<br />
Burmistrz Piwnicznej-Zdroju Edward<br />
Bogaczyk zapewnia, nie wpłynie to<br />
na decyzję o budowie stacji narciarskiej,<br />
ale jak bę dzie – oka że się w 2012 ro ku.<br />
Większego pecha ma natomiast projekt<br />
bu do wy „Sied miu Do lin”, kom -<br />
plek su wy cią gów krze seł ko wych<br />
i orczykowych, tras narciarskich łączących<br />
dotychczasowe stacje narciarskie,<br />
trasy narciarstwa biegowego oraz trasy<br />
saneczkowe. Zarząd Województwa Małopolskiego<br />
wystąpił w czerwcu do woje<br />
wo dy o zmia nę roz po rzą dze nia<br />
w sprawie ochrony Popradzkiego Parku<br />
Krajobrazowego (z maja 2005 r.), który<br />
unie mo żli wia bu do wę in fra struk tu ry<br />
nar ciar skiej. Sa mo rząd wo je wódz ki<br />
przy jął też pro jekt uchwa ły w spra wie<br />
Po pradz kie go Par ku Kra jo bra zo we go,<br />
prze ka za ny do kon sul ta cji z gmi na mi<br />
oraz RDOŚ (sierpień 2011). Regionalny<br />
Dyrektor Ochrony Środowiska w Krako<br />
wie od mó wił jed nak po zy tyw ne go<br />
uzgod nie nia pro jek tu uchwa ły, ar gu -<br />
mentując m. in., że: „obszar Popradzkiego<br />
Par ku Kra jo bra zo we go ce chu ją<br />
wy so kie war to ści przy rod ni cze, hi sto -<br />
rycz no -kul tu ro we oraz kra jo bra zo we,<br />
do tych cza so we re gu la cje praw ne za -<br />
Większego pecha ma natomiast<br />
projekt budowy<br />
„Siedmiu Dolin”, kompleksu<br />
wyciągów krzesełkowych<br />
i orczykowych, tras<br />
narciarskich łączących<br />
dotychczasowe stacje<br />
narciarskie, trasy narciarstwa<br />
biegowego oraz<br />
trasy saneczkowe.<br />
pewniały ochronę wartości Parku a projekt<br />
uchwały dopuszcza bez ograniczeń<br />
wszelkie inne zamierzania inwestycyjne,<br />
które zostały zakazane w dotychczaso<br />
wym roz po rzą dze niu”. Sa mo rząd<br />
Małopolski 5 grudnia 2011 r. wystosował<br />
więc do RDOŚ pi smo z proś bą<br />
o ponowne rozpatrzenie sprawy i zapropo<br />
no wał zor ga ni zo wa nie „otwar te go<br />
sto łu” do dia lo gu na te mat „Sied miu<br />
Do lin”. Wal ka więc trwa na dal.<br />
BLA SKI I CIENIE<br />
KRY NI CY -ZDROJU<br />
W Krynicy-Zdroju wre rewitalizacja<br />
Deptaku, wkrótce ruszy też przebudowa<br />
Pijalni Głównej na centrum kulturalno-<br />
-spo łecz ne, z sa la mi wi do wi sko wy mi,<br />
FOT. ARCH.<br />
Most kolejowy na Popradzie<br />
konferencyjnymi i kinem 5D. Do 2014<br />
ro ku pra ce po chło ną 30 mln zł. 70 mln<br />
zł (w lwiej czę ści to środ ki unij ne) kosz -<br />
towała zakończona pod koniec roku moder<br />
ni za cja i roz bu do wa sie ci<br />
wodociągowej i kanalizacyjnej w Krynicy-Zdroju<br />
oraz sąsiednich wioskach.<br />
Ale dla uzdro wi ska był to też rok<br />
złych wia do mo ści. Wo je wódz ki Sąd<br />
Administracyjny w Krakowie zdecydował,<br />
że nie bę dzie to ru sa necz ko we go<br />
na Gó rze Par ko wej. Je go zda niem po -<br />
przedni burmistrz Emil Bodziony wybrał<br />
dla inwestycji złą lokalizację – nie<br />
wol no lo ko wać ta kie go obiek tu w ob -<br />
szarze ścisłej ochrony uzdrowiskowej.<br />
Wy rok ozna cza, że 35 mln zł do ta cji,<br />
któ rą Mi ni ster stwo Spor tu przy zna ło<br />
na ten cel, po pro stu prze pa dło. A Kry -<br />
nica wyrzuciła w błoto 2 mln zł, które<br />
wydała na prace nad inwestycją: wycięcie<br />
na stoku drzew, przygotowanie projek<br />
tów i do ku men ta cji oraz bu do wę<br />
drogi na stok.<br />
Fiaskiem zakończyło się też poszukiwanie<br />
źródeł gorących wód u stóp Jaworzy<br />
ny, dzię ki któ rym mia ł po wstać<br />
basen termalny. Zyskując dotację z Funduszu<br />
Ochrony Środowiska, pokrywają<br />
cą po ło wę z nie mal 17 mln zł kosz tów,<br />
spół ka Ko lej Gon do lo wa Ja wo rzy -<br />
na Krynicka rozpoczęła w sierpniu prace<br />
nad głę bo kim od wier tem
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 GOSPODARKA 21<br />
FOT. JEC<br />
w po szu ki wa niu wód geo ter mal nych.<br />
Bez powodzenia. W listopadzie odwiert<br />
zamknięto.<br />
ZNIK NĘ ŁA KUL TO WA<br />
„KA SKA DA”, IDZIE NO WE<br />
W kwietniu 2011 r. z krajobrazu Grybowa<br />
zniknęła „Kaskada”. Kultowa restau<br />
ra cja zo sta ła zbu rzo na, a na jej<br />
miejscu powstaje nowoczesne skrzyżowanie<br />
drogi krajowej nr 28 Wadowice<br />
– Przemyśl z drogą wojewódzką nr 981<br />
Zbo ro wi ce – Kry ni ca. Po wsta je ono<br />
przy bu do wa nym no wym mo ście<br />
na Bia łej Tar now skiej, któ ry za stą pi<br />
przeprawę z 1950 roku (koszt samego<br />
mostu: 16 mln zł). Inwestycja ma rozładować<br />
korki, ale obejmuje także przebu<br />
do wę ka na li za cji desz czo wej, sie ci<br />
gazowej, telefonicznej i elektroenergetycznej.<br />
W mieście realizowana jest jedna<br />
z więk szych, miej skich in we sty cji<br />
ostatnich lat. Rozbudowywane są sieci<br />
kanalizacyjna i wodociągowa – projekt<br />
opie wa na 12 mln zł, z cze go osiem to<br />
unijna dotacja.<br />
W grudniu Regionalny Zarząd Gospodarki<br />
Wodnej zakończył przebudowę<br />
progów wodnych w Grybowie. To część<br />
opiewającego na 18 mln projektu „Przywrócenie<br />
drożności korytarza ekologicznego<br />
doliny rzeki Biała Tarnowska”.<br />
Inwestycja zwiększy bezpieczeństwo powodziowe<br />
i przywróci swobodną migrację<br />
ryb i pła zów. To naj więk szy<br />
z projektów hydrotechnicznych RZGW.<br />
WÓJT STA WIAR SKI<br />
NIE O DPUSZ CZA<br />
Trwa boom inwestycyjny w gminie<br />
Cheł miec, na co po zwa la bu dżet naj -<br />
więk szej gmi ny wiej skiej w Pol sce<br />
(w 2011 ro ku ok. 120 mln zł). Do sze -<br />
ściu oddanych w minionych latach sal<br />
gimnastycznych doszła następna w Libran<br />
to wej. Ósma bu du je się w Bi czy -<br />
czach Dolnych, rodzinnej wsi Bernarda<br />
Stawiarskiego, gdzie na bazie istniejącej<br />
pod sta wów ki po wsta je ca łe cen trum<br />
edu ka cyj ne, zło żo ne z przed szko la,<br />
szko ły pod sta wo wej i gim na zjum.<br />
W Wie lo gło wach otwar to dru gie go<br />
w gmi nie „Or li ka”, wy pięk niał od re -<br />
mon to wa ny bu dy nek Urzę du Gmi ny.<br />
Na koniec roku Stawiarski zaliczył poślizg<br />
z otwarciem ślizgawki w Chełmcu.<br />
Wio sną pierw sze na Są dec czyź nie<br />
(nie licząc krynickiego) lodowisko zamieni<br />
się w rolkowisko.<br />
BUNT ZA ŁO GI<br />
Rok 2011 skoń czy ła też wi zja po wa -<br />
żnego strajku. Sądeckie firmy są uważane<br />
za jed ne z naj prę żniej szych, że by<br />
choć wspomnieć producenta okien dachowych<br />
Fakro, bram – Wiśniowski czy<br />
wreszcie znany w całym kraju z budowy<br />
i remontów wagonów oraz lokomotyw<br />
Ne wag. W ub. r. zdo był wie le<br />
zna czą cych kon trak tów, ale też ma też<br />
poważny problem: zdaniem związkowców<br />
zarobki 1400 -2300 zł. brut to dla<br />
pracowników produkcji to kwota, która<br />
nie pozwala na godne życie. Załoga wystą<br />
pi ła o 500 zł pod wy żki, a za rząd<br />
twier dzi, że nie stać go na to. Pro wa dzo -<br />
ne od lutego negocjacje nic nie dały, nie<br />
pomógł nawet mediator z Ministerstwa<br />
Pracy, a w referendum 97 proc. uczestni<br />
ków opo wie dzia ło się za straj kiem.<br />
Ta kie go twar de go pro te stu związ ków<br />
zawodowych dawno w Nowym Sączu<br />
nie by ło.<br />
BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ, (HSZ)<br />
FOT. JEC, BOS, HSZ
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
22 GOSPODARKA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Ile jest war te słowo m<br />
Historia budowy przeprawy przez Poprad, która ma połączyć Piwniczną-Zdrój ze słowackim<br />
Mniszkiem sięga roku 1998. Pomimo podpisanych porozumień i obietnic rząd polski nie zagwarantował<br />
pieniędzy na realizacje tego zadania. Na most, który przywrócić ma ruch transgraniczny,<br />
czekają władze uzdrowiska, jak i jego mieszkańcy.<br />
PIERW SZE ROZ MO WY<br />
– Pierwsze spotkania z Zitą Pleštinską,<br />
starostą Starej Lubovni, dotyczące<br />
mostu granicznego rozpoczęły się<br />
w 1998 ro ku – wspomina Edward Bogaczyk,<br />
burmistrz Piwnicznej-Zdroju.<br />
– Wtedy jeszcze nie byłem włodarzem<br />
gminy uzdrowiskowej, a zastępcą burmistrza.<br />
Przez czte ry la ta mo żna po wie -<br />
dzieć, że dreptaliśmy w miejscu – dodaje.<br />
Po my sło daw cy bu do wy mo stu<br />
na rzece Poprad odsyłani byli z jednego<br />
mi ni ster stwa do dru gie go. Pierw szą<br />
kon kret ną roz mo wę o wspól nej in we -<br />
sty cji ze Sło wa ka mi bur mistrz Bo ga -<br />
czyk przeprowadził 15 sierpnia 1999 r.<br />
z Mi kulášzem Dzu rin dą, pre mie rem<br />
Sło wa cji w la tach 1998-2006. Od by ła<br />
się ona pod czas otwar cia Do mu Spo koj -<br />
nej Sta ro ści w sło wac kich Li pa nach.<br />
Pre mier na szych po łu dnio wych są sia -<br />
dów za pew nił wów czas, że no we przej -<br />
ście gra nicz ne mię dzy Mnisz kiem,<br />
a Piwniczną zostanie wykonane. Nie powiedział<br />
jednak w jakiej formie. Po raz<br />
kolejny burmistrz Piwnicznej spotkał się<br />
z pre mie rem Sło wa cji oraz z ów cze -<br />
snym premierem Polski Leszkiem Millerem<br />
podczas otwarcia Mostu Wyszehradz<br />
kie go na rze ce Sme re czek,<br />
łączącego Leluchów ze słowacką miejscowością<br />
Czircz. Wtedy też rozmawiano<br />
o mo ście w Piw nicz nej, a pre mier<br />
Miller zapewnił, że już wkrótce zostanie<br />
podpisane międzynarodowe porozumienie<br />
w tym temacie.<br />
Osta tecz nie 23 li sto pa da 2004 r.<br />
w cze skiej Ostra wie zo sta ła za war ta<br />
umowa między rządem Rzeczpospolitej<br />
Polskiej, a rządem Republiki Słowackiej<br />
o budowie nowego połączenia drogowego<br />
i mostu granicznego przez rzekę Poprad<br />
w re jo nie miej sco wo ści<br />
Piw nicz na -Zdrój i Mni szek n. Po pra -<br />
dem. W tej umowie zobowiązano stronę<br />
sło wac ką do opra co wa nia pro jek tu<br />
mo stu oraz je go wy bu do wa nia wraz<br />
z estakadą i linią kolejową. Obie strony<br />
zo sta ły zo bli go wa ne do opra co wa nia<br />
projektu drogi dojazdowej do mostu i jej<br />
re ali za cję. W za pi sach, któ re zna la zły<br />
się w polsko-słowackim porozumieniu<br />
widać, że nasi sąsiedzi zadeklarowali się<br />
wykonać większość prac.<br />
FOT. ARCH.<br />
POROZUMIENIE JEST,<br />
PLANY SĄ, ALE PIENIĘDZY<br />
NIE WIDAĆ<br />
W tej sprawie partycypuje dwóch inwestorów:<br />
Generalna Dyrekcja Dróg<br />
Krajowych i Autostrad Oddział w Krakowie<br />
oraz jej słowacki odpowiednik Sloven<br />
ska Spra wa Ciest Od dział<br />
w Koszycach. Nasi sąsiedzi zapewnili, że<br />
nowa przeprawa zostanie dostosowana<br />
do ruchu ciężkich pojazdów, tak aby<br />
przywrócić dawny ruch transgraniczny.<br />
Gdy jeszcze przejście graniczne było<br />
przejezdne dla większych pojazdów,<br />
przez Piwniczną przejeżdżało od 2 do 3<br />
mln pojazdów rocznie. Teraz ledwie kilka<br />
tysięcy. Według planów nowy przejazd<br />
na Słowację swój początek weźmie<br />
w miejscu obecnego skrzyżowania drogi<br />
wojewódzkiej nr 971 z drogą powiatową<br />
do Łomnicy – Zdroju, czyli za mostem<br />
prowadzącym do Muszyny. Na miejscu<br />
skrzyżowania ma powstać rondo, którego<br />
jedna z odnóg prowadzić będzie<br />
na wiadukt. Samochody będą nim przejeżdżać<br />
nad drogą i linią kolejową wiodącą<br />
do Muszyny i Krynicy. Przedłużenie wiaduk<br />
tu to wspo mnia ny most, któ ry po łą -<br />
czy Mniszek z Piwniczną. – Nie ozna cza<br />
to, że dro ga nr 87, w cią gu któ rej znaj du -<br />
je się byłe przejście graniczne zostanie zamknięta<br />
– zaznacza Edward Bogaczyk.<br />
– W dalszym ciągu będzie ona dostępna<br />
dla aut osobowych, dopóki osuwiska<br />
cał kiem jej nie znisz czą. Li czy my, że za -<br />
równo mieszkańcy, jak i turyści będą ją<br />
wykorzystywać jako trasę rowerową albo<br />
spacerową.<br />
Od 2006 r. odbywały się naprzemienne<br />
spotkania informacyjne w Polsce<br />
i na Słowacji przedstawicieli inwestorów,<br />
jak i wło da rzy Piw nicz nej oraz Sta -<br />
rej Lu bo vni. Już w 2007 r. opra co wa no<br />
pierwszy harmonogram prac, który za-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 GOSPODARKA 23<br />
sła mi Plat for my Oby wa tel skiej:<br />
An drze jem Czer wiń skim i Ta de uszem<br />
Pa ta li tą oraz mi ni strem in fra struk tu ry<br />
rozmawialiśmy o szczegółach dofinan -<br />
so wa nia wspól ne go ze Sło wa ka mi<br />
przedsięwzięcia.<br />
Minister poinformował delegację, że<br />
udało się zaoszczędzić około 300 mln zł<br />
na budowie dróg krajowych i autostrad,<br />
i z tej rezerwy będzie starał się „wygene<br />
ro wać” pie nią dze na re ali za cję pol -<br />
sko-słowackiej inwestycji. Grabarczyk<br />
– jak za pew niał An drzej Czer wiń ski<br />
– wystąpił też do ministra finansów Jacka<br />
Rostowskiego o zabezpieczenie 120<br />
mln zł na zobowiązania ciążące na stronie<br />
polskiej, a dotyczące budowy mostu<br />
na Popradzie.<br />
Po wygranych 9 października ub. r.<br />
przez partię rządzącą wyborach nastąpiły<br />
zmiany personalne w ministerstwach<br />
i obie ca nych 120 mln zł jak nie by ło, tak<br />
nie ma. Pie nią dze na most mia ły po cho -<br />
dzić z rezerwy budżetowej, którą zawiadu<br />
je Mi ni ster stwo Fi nan sów. Tyl ko<br />
minister infrastruktury, którym po wyinistra?<br />
– Pod ko niec lip ca mi ni ster Gra bar -<br />
czyk za de kla ro wał, że jest 120 mln<br />
zło tych na tą in we sty cję – wspo mi -<br />
na bur mistrz Bo ga czyk FOT. JEC<br />
kładał, że realizacja inwestycji rozpocznie<br />
się w mar cu 2010 r., a za koń czy po -<br />
czątkiem 2011. Słowacy rozpoczęli więc<br />
niezbędne przygotowania. Zaczęli<br />
od podpisania umowy na opracowanie<br />
dokumentacji, w 2007 r. złożyli wniosek<br />
o uzyskanie decyzji środowiskowej, którą<br />
otrzy ma li rok póź niej. – Nasi sąsiedzi<br />
są w pełni przygotowani, mają plany mostu<br />
wraz z dokumentacją, pozwoleniem<br />
na budowę i co ważne – pieniędzmi<br />
– wylicza Tomasz Kmiecik, wiceburmistrz<br />
Piwnicznej. Podczas spotkania<br />
partnerów w 2009 r. przyjęto nowy harmonogram<br />
prac. Stronę polską reprezento<br />
wał na nim Piotr Sta chań czyk,<br />
podsekretarz stanu w Ministerstwie<br />
Spraw Wewnętrznych i Administracji.<br />
Ustalono wówczas, że Słowacy procedury<br />
przetargowe rozpoczną w październiku<br />
2011 roku, a w lutym br. zostanie<br />
podpisana umowa z wykonawcą mostu.<br />
Sama budowa miała ruszyć w marcu, bo<br />
do końca sierpnia 2012 roku musi być<br />
ona zakończona, inaczej Słowacy stracą<br />
20 mln euro dofinansowania z Unii<br />
Europejskiej.<br />
– Słowacy nie mogą ogłosić przetargu<br />
dopóki nie otrzymają zapewnienia, że Polacy<br />
mają pieniądze na finansowanie<br />
swojej części inwestycji. Przecież bez<br />
sensu jest budowanie mostu do połowy,<br />
bo owszem nasi sąsiedzi budują cały<br />
most, ale płacimy za niego po połowie<br />
– wyjaśnia Kmiecik. – Dziw ne jest to, że<br />
fun du sze się jesz cze nie zna la zły, tym bar -<br />
dziej, że wszystkie pozwolenia dotyczące<br />
tej inwestycji zostały wydane – dodaje.<br />
Chodzi o decyzje środowiskowe, o Ustaleniu<br />
Lokalizacji Drogi (ULD) oraz Zezwolenia<br />
na Realizację Inwestycji<br />
Drogowej (ZRID). Także Generalna Dyrekcja<br />
Dróg Krajowych i Autostrad jest<br />
w pełni przygotowana do realizacji inwestycji.<br />
Jest wszystko, poza pieniędzmi.<br />
PRZED WY BOR CZE<br />
OBIE CAN KI<br />
Jeszcze w kwietniu minionego roku<br />
Zita Pleštinska prosiła polskich samorządowców<br />
i parlamentarzystów o pomoc<br />
w zabezpieczeniu środków na tą polsko-<br />
-słowacką inwestycję. Podczas spotkania<br />
w Małopolskim Centrum Kultury SO-<br />
KÓŁ w No wym Są czu 15 kwiet nia 2011<br />
r., dotyczącym planowanej drogi relacji:<br />
Brzesko-Nowy Sącz–Muszynka-Słowacja,<br />
na któ rym obec ni by li m.in. Ro man<br />
Ciepiela, wicemarszałek Małopolski,<br />
włodarze gmin powiatu nowosądeckiego<br />
oraz starosta powiatu nowosądeckiego,<br />
poruszyła kwestię mostu granicznego<br />
na rzece Poprad.<br />
– Je że li stro na pol ska szyb ko nie<br />
znajdzie pieniędzy na tą inwestycję, to<br />
stracimy pieniądze, które mamy. Dlatego<br />
pro szę o lob bo wa nie w War sza wie<br />
za znalezieniem środków i ruszenie z budową<br />
– prosiła Pleštinska. Dodała, że ze<br />
swojej strony zainteresuje sprawą Jerzego<br />
Buz ka, z któ rym się zna jesz cze<br />
z cza sów, gdy by ła eu ro po słan ką. Ro -<br />
man Ciepiela zwrócił się do starosty nowosądeckiego<br />
Jana Golonki o ułożenie<br />
apelu, który po podpisaniu przez sądeckich<br />
wójtów i burmistrzów, marszałka<br />
Ma ło pol ski i stro nę sło wac ką tra fi<br />
Jesz cze w kwiet niu mi -<br />
nio ne go ro ku Zi ta<br />
Pleštin ska pro si ła pol -<br />
skich sa mo rzą dow ców<br />
i par la men ta rzy stów<br />
o po moc w za bez pie cze -<br />
niu środ ków na tą pol -<br />
sko -sło wac ką<br />
in we sty cję.<br />
do Cezarego Grabarczyka, ówczesnego<br />
ministra infrastruktury. Wyraził nadzieję,<br />
że takie wspólne wystąpienie samorzą<br />
dow ców po mo że w zna le zie niu<br />
funduszy na planowany most na Popradzie.<br />
Do mi ni stra Gra bar czy ka tra fi ło<br />
również zapytanie poselskie Arkadiusza<br />
Mularczyka z Prawa i Sprawiedliwości,<br />
obec nie sze fa klu bu par la men tar ne go<br />
Solidarnej Polski.<br />
– Pod koniec lipca zeszłego roku wydawało<br />
się, że od rozpoczęcia prac dzieli<br />
nas kil ka kro ków. Wte dy to mi ni ster<br />
Gra bar czyk za de kla ro wał, że jest 120<br />
mln złotych na tą inwestycję – wspomina<br />
burmistrz Bogaczyk. – Razem z po-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
24 GOSPODARKA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
borach został Sławomir Nowak, może<br />
zwró cić się do Jac ka Ro stow skie go<br />
o przyznanie 120 mln zł na budowę ronda<br />
i drogi dojazdowej do mostu, które<br />
ma zre ali zo wać stro na pol ska. Jak się<br />
oka za ło no wy mi ni ster in fra struk tu ry<br />
nie po no wił proś by o sfi nan so wa nie<br />
strategicznej dla Piwnicznej i Sądecczyzny<br />
inwestycji.<br />
Bogaczyk zareagował ostro i jeszcze<br />
w grud niu ub. r. wy sto so wał list otwar -<br />
ty do premiera Donalda Tuska.<br />
– Zdecydowałem się na taki krok, bo<br />
już nie widzę innej możliwości. Przy tej<br />
in we sty cji prze ko na łem się co zna czy<br />
sło wo mi ni stra, któ ry obie cu je pie nią -<br />
dze, a potem słowa nie dotrzymuje. Zacząłem<br />
myśleć, że 120 milionów złotych<br />
na most to była przysłowiowa kiełbasa<br />
wyborcza – tłumaczy burmistrz.<br />
SŁO WA CY TRA CĄ<br />
CIER PLI WOŚĆ<br />
– Nasi sąsiedzi są zdeterminowani, by<br />
rozpocząć jak najszybciej pracę. Czekają<br />
na sygnał i ruszają z przetargiem – zaznacza<br />
Kmiecik, zastępca burmistrza<br />
Piwnicznej. – Jednocześnie nie kryją<br />
roz cza ro wa nia, że przez ty le lat nie uda -<br />
ło się zabezpieczyć tych pieniędzy.<br />
W kwietniu ub.r., na posiedzeniu Polsko-Słowackiej<br />
Komisji Międzyrządowej<br />
ds. Współ pra cy Trans gra nicz nej<br />
w Warszawie, strona słowacka oznajmiła,<br />
że oczekuje potwierdzenia zabezpiecze<br />
nia środ ków na sfi nan so wa nie ich<br />
udzia łu w bu do wie mo stu naj póź niej<br />
w stycz niu 2012 r. Je że li pra ce nie zo -<br />
sta ną za czę te w mar cu mo żna za po -<br />
mnieć o re ali za cji in we sty cji. Na si<br />
sąsiedzi będą musieli zwrócić unijne dofinansowanie.<br />
W przypadku niedotrzyma<br />
nia przez stro nę pol ską obiet nic<br />
Sło wa cy za pew ne skie ru ją skar gę<br />
do Komisji Europejskiej.<br />
Na razie budowa mostu na Popradzie<br />
znalazła się w załączniku „a1” rządowego<br />
programu dotyczącego dróg<br />
na rok 2012 na po zy cji nr 29, co ozna -<br />
cza, że nie jest to pil na in we sty cja. By<br />
uzyskała potrzebne środki powinna się<br />
znaleźć w załączniku „a” tego programu.<br />
Wo kół spra wy za czął „bie gać”<br />
w Warszawie Marian Cycoń, były burmistrz<br />
Sta re go Są cza, a obec nie po seł<br />
Platformy Obywatelskiej.<br />
Je że li pra ce nie zo sta ną<br />
za czę te w mar cu mo żna<br />
za po mnieć o re ali za cji in -<br />
we sty cji. Na si są sie dzi<br />
bę dą mu sie li zwró cić<br />
unij ne do fi nan so wa nie.<br />
W przy pad ku nie do trzy -<br />
ma nia przez stro nę pol -<br />
ską obiet nic Sło wa cy<br />
za pew ne skie ru ją skar gę<br />
do Ko mi sji Eu ro pej skiej.<br />
– Jeśli nie znajdziemy rozwiązania, jak<br />
tą inwestycję przerzucić do załącznika<br />
„a”, to wystąpię z poprawką do budżetu<br />
państwa – zapewnia Cycoń. Mówi, że takie<br />
działanie to ostateczność i potrzebna<br />
będzie mu pomoc kolegów<br />
parlamentarzystów, którzy wspólnie z nim<br />
będą lobbować na rzecz tej inwestycji.<br />
Niedawno poseł PO otrzymał odpowiedź<br />
na swoją interpelację, którą złożył do Ministerstwa<br />
Transportu, Budownictwa<br />
i Gospodarki Wodnej w sprawie budowy<br />
mostu. Minister odpisał, że rozpoczęcie<br />
budowy jest możliwe jeszcze w tym roku,<br />
pod warunkiem zaoszczędzenia pieniędzy<br />
na prowadzonych przetargach. Inwestycja<br />
ta jest bowiem wpisana jako zadanie priorytetowe<br />
do 2015 roku.<br />
TI RY ZRUJ NU JĄ<br />
PIW NICZ NĄ<br />
Dawne przejście graniczne Mniszek<br />
nad Popradem jest częscią historycznego<br />
„szlaku węgierskiego”. Do tej pory,<br />
mimo ograniczenia przejazdu pojazdów<br />
po wy żej 2,5 to ny wpro wa dzo ne go<br />
po powodzi w 2010 r., wielu Słowaków<br />
przyjeżdża do Polski na zakupy, po materiały<br />
budowlane, meble itd, bo u nas<br />
taniej. Zostawiają w Polsce pieniądze.<br />
Od no wie nie ru chu trans gra ni cze go<br />
w tym rejonie miałoby więc wymierne<br />
ko rzy ści dla na szej go spo dar ki, a naj -<br />
szybciej by to odczuli piwniczanie.<br />
– Centrum Piwnicznej rozjeżdżą samochody<br />
ciężarowe! – alarmuje Barbara<br />
Schu s ter, prze wod ni czą ca Ra dy<br />
Miasta i Gminy w poprzedniej kadencji.<br />
– Jeśli ta inwestycja dojdzie skutku, to<br />
ti ry bę dą prze je żdżać przez ry nek i go<br />
zniszczą. Trzeba walczyć o obwodnicę,<br />
która uratuje nasze miasto przed dewastacją<br />
– dodaje.<br />
Z zagrożenia zdaje sobie sprawę burmistrz<br />
Bogaczyk. – Już teraz autobusy<br />
i sa mo cho dy cię ża ro we mo ją pro blem<br />
z bar dzo wą ski mi i ostry mi zjaz da mi<br />
z obu stron cen trum – przyznaje. – Dwa<br />
du że po jaz dy nie wy mi ną się przy ko -<br />
ście le. To sa mo jest przy do mu pań stwa<br />
Durlaków.<br />
Roz wią za niem by ła by bu do wa no -<br />
wego podjazdu do centrum Piwnicznej<br />
od strony Rytra. Ale dopiero stworzenie<br />
obwodnicy i wydrążenie tunelu, pozwoli<br />
uchronić miasto od zniszczenia przez<br />
ruch transgraniczny.<br />
Pierw sze ozna ki mo żli wej ruj na cji<br />
mia sta przez ti ry wi docz ne by ły już<br />
w ubiegłym roku. Na murach kościoła<br />
położonego przy wjeździe do rynku poja<br />
wi ły się pęk nię cia. Przez mia sto<br />
przeje żdża ją cię ża rów ki wy ła do wa ne<br />
wo dą mi ne ral ną, ka mie niem z Wier -<br />
chomli, czy innymi towarami.<br />
– Jestem przekonany, że po sfinalizowaniu<br />
granicznego mostu znajdą się też<br />
środ ki na to, by wy pro wa dzić ruch z cen -<br />
trum Piwnicznej – uważa Bogaczyk.<br />
Jed nen z wa rian tów prze bie gu ob -<br />
wodnicy uzdrowiska to budowa nowej<br />
dro gi na wy so ko ści Ko kusz ki. Trze ba<br />
by wy bu do wać tam most bie gną cy<br />
nad to ra mi ko le jo wy mi, przez Po prad<br />
puścić obwodnicę, wzdłuż parku zdrojowego.<br />
Innym, równie realnym rozwiązaniem,<br />
może być ponad kilometrowy<br />
tunel, do którego zjeżdżałoby się z obecnego<br />
mostu krynickiego nad obniżoną<br />
ul. Daszyńskiego. Jego wyjazd znajdowałby<br />
się na osiedlu Borownice, powyżej<br />
obecnej stacji benzynowej.<br />
ALI CJA FA ŁEK<br />
MOST GRANICZNY<br />
W LICZBACH<br />
Długość mostu wraz z dojazdami<br />
– 633,60 m<br />
Szerokość drogi – 11,5 m<br />
Szerokość chodnika – 2 x 3,25 m<br />
Szerokość między balustradami – 20 m<br />
Powierzchnia mostu – 6 216 m kw.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 REKLAMA 25
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 27<br />
FOT. ARCH. KMP<br />
Zabił dla 240 zło tych<br />
FOT. JEC<br />
Ta zbrodnia zaszokowała nie tylko Sądeczan. W osiedlu Poręba Mała<br />
w Nowym Sączu, w samochodzie porzuconym na leśnej drodze<br />
znaleziono ciało mężczyzny. 65-letni taksówkarz dostał kilka ciosów<br />
nożem kuchennym. Zabójcą okazał się 16-letni uczeń liceum. Zaskocze<br />
niem dla wszyst kich był nie tyl ko mło dy wiek chłop ca, któ ry<br />
przyznał się do zabójstwa, ale i motywy jego działania.<br />
Droga prowadząca przez las to<br />
skrót, któ rym je żdżą miesz -<br />
kań cy osie dla Po rę ba Ma ła<br />
do centrum miasta. Jednak 6<br />
grudnia ci, którzy wyruszyli z domów<br />
jako pierwsi, nie mogli tamtędy przejechać,<br />
bo le śny dukt ta ra so wał sa mo -<br />
chód. Na środ ku sta ło srebr ne au di 80<br />
z oznakowaniem jednej z sądeckich korpo<br />
ra cji tak sów kar skich. Przed siód mą<br />
rano próbowała przedostać się tą drogą<br />
do centrum miasta kobieta, która odwoziła<br />
dziecko do przedszkola. Zrezygnowa<br />
ła i za wró ci ła. Po tem miesz ka niec<br />
Po rę by Ma łej je chał od wieźć sio strę<br />
do pra cy. Au di 80 na dal tam sta ło. Nie<br />
pomogło nawet trąbienie. Nikt nie wyszedł<br />
z samochodu. Młody mężczyzna<br />
wysiadł ze swojego pojazdu i podszedł<br />
do auta tarasującego drogę.<br />
– Przez zaparowaną szybę zobaczyłem,<br />
że ktoś sie dzi na miej scu pa sa że ra.<br />
Nie otworzyłem drzwi... Natychmiast zawia<br />
do mi łem po li cję – re la cjo no wał<br />
mieszkaniec Poręby Małej.<br />
Na miejsce przyjechali funkcjonariusze<br />
z Komendy Miejskiej Policji w Nowym<br />
Sączu i Komendy Wojewódzkiej<br />
Po li cji w Kra ko wie oraz pro ku ra tor<br />
z Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu.<br />
Le karz stwier dził zgon mę żczy zny.<br />
Policja rozpoczęła identyfikację zwłok.<br />
Mężczyzna nie miał przy sobie portfela,<br />
ani żadnych dokumentów. Bardzo szybko<br />
oka za ło się, że po li cjan ci ma ją<br />
do czynienia ze zbrodnią. Ustalono, że<br />
za mor do wa nym jest 65-let ni tak sów -<br />
karz, jeżdżący w Radio Taxi Expres.<br />
– Pracował u nas od początku istnienia<br />
korporacji. Był już na emeryturze,<br />
do ra biał so bie u nas. To był mi ły, uczyn -<br />
ny, koleżeński, dobry człowiek... – wspo -<br />
mi na ko le gę Ja ro sław Dzię cio łow ski,<br />
prezes korporacji taksówkarskiej.<br />
***<br />
Dla policyjnej grupy operacyjno-docho<br />
dze nio wej roz po czę ła się żmud -<br />
na pra ca. Tu taj ka żdy ślad był wa żny.<br />
Badano różne, pojawiające się w tej makabrycznej<br />
sprawie wątki. Już po kilku<br />
go dzi nach dzia ła nia te przy nio sły za -<br />
mierzony skutek. Zatrzymano nastolatka,<br />
Aleksandra P. Podczas pierwszego<br />
przesłuchania przyznał się do zabójstwa<br />
tak sów ka rza. To drob ny i nie po zor -<br />
ny 16-la tek, któ ry jak się póź niej oka za -<br />
ło, chciał ko goś okraść. Jak ze znał,<br />
z do mu wziął nóż ku chen ny, że by na -<br />
straszyć mężczyznę.<br />
Chłopak zamówił taksówkę w poniedzia<br />
łek 5 grud nia o godz. 18.22, co zo -<br />
stało odnotowane w centrali korporacji.<br />
Dzwo nił z te le fo nu ko le gi. Tak sów ka<br />
mia ła przy je chać pod dom ro dzi ców<br />
zna jo me go, któ rzy czę sto ko rzy sta li<br />
z usług tej kor po ra cji. 65-la tek je chał<br />
pod sprawdzony adres. Do samochodu<br />
wsiadł nastolatek i zamówił kurs na ulicę<br />
Ruczaj. 100 metrów od zabudowań,
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
28 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
przy wjeździe do lasu samochód zatrzymał<br />
się.<br />
– Taksówkarz musiał się zorientować,<br />
że coś jest nie tak. Wte dy 16-la tek chwy -<br />
cił go pod szy ję. To, wbrew po zo rom, nie<br />
jest taki słaby chłopak, ćwiczył ciężary<br />
– opowiadał pełnomocnik Aleksandra P.<br />
mecenas Stanisław Stoch. – Mężczyzna<br />
zaczął się bronić. Aleksander zeznał, że<br />
chciał go tyl ko obez wład nić, że by mu<br />
wy dał pie nią dze. I tu wła śnie są du że<br />
niejasności. Chłopak miał bić napadniętego<br />
po twarzy, ale widocznych śladów<br />
na cie le nie by ło. Być mo że dla te go, że<br />
z bliskiej odległości zbyt mocno nie uderzył.<br />
W koń cu kie row ca prze chy lił się<br />
na prawą stronę, w kierunku siedzenia<br />
pasażera. Wtedy zadał mu ciosy nożem.<br />
Tak sów karz jesz cze żył, kie dy chło pak<br />
pod niósł mu pra wą rę kę i wy jął port -<br />
fel… (czytaj obok wywiad z adwokatem<br />
– przyp. red.).<br />
***<br />
W portfelu było… 240 zł. Tyle kosztowało<br />
życie ludzkie. Starszy, uczynny<br />
człowiek zginął z rąk nastolatka, który<br />
jeszcze tego samego dnia, gdy odkryto<br />
zbrod nię, jak gdy by ni gdy nic po szedł<br />
do szkoły, rozmawiał z kolegami, odpowia<br />
dał na py ta nia na uczy cie li. Dzień<br />
później, 7 grudnia, w Zespole Szkół im.<br />
Wła dy sła wa Or ka na w Mar cin ko wi -<br />
cach, do któ rej cho dził Alek san der P.,<br />
o jego zatrzymaniu przez policję dowiedziała<br />
się dyrektorka szkoły Alicja Wąso<br />
wicz. Mat ka chło pa ka za dzwo ni ła<br />
do niej i po in for mo wa ła, że syn nie<br />
przyjdzie na zajęcia, bo jest podejrzewany<br />
o za bi cie czło wie ka.., po czym się<br />
rozłączyła. Dyrektorka zaniemówiła, ta<br />
wiadomość nie mieściła się w głowie!<br />
Zszo ko wa ni by li też in ni na uczy cie le.<br />
Nie tyl ko oni nie do wie rza li w to co<br />
usłyszeli. Trudno było uwierzyć w tak<br />
ma ka brycz ną wia do mość ko le żan kom<br />
i kolegom zabójcy z klasy wojskowej.<br />
W tym dniu nie by ło chy ba w szko le<br />
osoby, która mogła zebrać myśli, skupić<br />
się na lek cjach.<br />
Był jed nym z nich, kum pel z kla sy.<br />
Do szkoły w Marcinkowicach chodził<br />
zaledwie trzy miesiące. Dzień po zabójstwie<br />
taksówkarza, gdy policyjna grupa<br />
operacyjno-dochodzeniowa pracowała<br />
na miejscu zbrodni, Aleksander P. spóźnił<br />
się do szko ły, jak mu się to czę sto<br />
zdarzało. Nie przyszedł na lekcję chemii.<br />
Dro ga pro wa dzą ca przez las to skrót, któ rym je żdżą<br />
miesz kań cy osie dla Po rę ba Ma ła do cen trum mia sta.<br />
Jed nak 6 grud nia ci, któ rzy wy ru szy li z do mów ja ko<br />
pierw si, nie mo gli tam tę dy prze je chać, bo le śny dukt<br />
ta ra so wał sa mo chód.<br />
– Pojawił się dopiero na języku polskim<br />
– mówi Joanna Zielińska, wychowawczyni<br />
klasy Id LO w Marcinkowicach. –Te -<br />
matem lekcji był rodowód języka<br />
polskiego. Aleksander był bardzo aktywny,<br />
zgłaszał się i odpowiadał na pytania.<br />
Aleksander P. postrzegany był przez<br />
nauczycieli jako uczeń bystry, inteligentny<br />
i dobrze rokujący. Nauczyciel od mate<br />
ma ty ki uwa ża wręcz, że był jed nym ze<br />
zdolniejszych w klasie. Zdarzało mu się<br />
jednak uciekać z lekcji. Nie należał<br />
do najgrzeczniejszych. Nauczyciele<br />
przyłapali go na paleniu papierosów.<br />
FOT. ARCH. KMP<br />
O jego zachowaniu szkoła informowała<br />
rodziców. Ostatnie spotkanie z ojcem<br />
ucznia odbyło się 18 października, to<br />
niezamożna, wielodzietna rodzina, rodzice<br />
zabiegani, matka jest sprzątaczką<br />
w jednym z urzędów.<br />
– Aleksander był nadpobudliwy, pyta<br />
łam na wet ro dzi ców, czy nie ma ze -<br />
społu ADHD. Ojciec zaprzeczył i dodał,<br />
że syn miał ro bio ne ba da nia. Nic one<br />
jednak nie wykazały – przyznaje wychowawczyni<br />
chłopaka Joanna Zielińska.<br />
W ra zie pro ble mów z uczniem wy -<br />
cho waw czy ni mia ła kon tak to wać się<br />
z oj cem. Bo we dług mat ki na sto lat ka,<br />
ta ta miał więk szy wpływ na sy na.<br />
– Na 32 godziny nieobecności, usprawie<br />
dli wio nych miał tyl ko 10. A to są sta -<br />
tystyki tylko za wrzesień i październik.<br />
Rozmawiałam z rodzicami chłopca, pyta<br />
łam, czy te pro ble my wy cho waw cze<br />
zaczęły się dopiero w liceum. Dostałam<br />
informację, że już w gimnazjum było podobnie<br />
– stwierdziła wychowawczyni.<br />
Policjanci zatrzymali Aleksandra P.,<br />
gdy wró cił ze szko ły do do mu, kil ka<br />
go dzin po tym, jak w osie dlu Po rę ba<br />
odkryto ciało taksówkarza. Funkcjonariu<br />
sze pro wa dzi li ko ry ta rza mi Ko men -<br />
dy Miej skiej Po li cji w No wym Są czu<br />
nie po zor ne go chło pa ka, wy glą da ją ce -<br />
go na gim na zja li stę, a nie ucznia szko -<br />
ły śred niej.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 29<br />
– W rozmowie z policjantami szesnastolatek<br />
przyznał się do zabójstwa taksów<br />
ka rza, któ re mu za dał kil ka cio sów<br />
no żem – in for mo wał dzien ni ka rzy mł.<br />
insp. Rafał Leśniak, pierwszy zastępca<br />
ko men dan ta miej skie go po li cji w No -<br />
wym Są czu. – Chłopak wyjaśnił, że miał<br />
około ośmiu tysięcy złotych długu karcianego.<br />
Chciał ukraść pieniądze na jego<br />
spła tę.<br />
Peł no moc nik Alek san dra P. mec.<br />
Sta ni sław Stoch uwa ża, że je go klient<br />
naj praw do po dob niej wpadł w de pre -<br />
sję, po nie waż miał być prze śla do wa -<br />
ny przez swo ich kar cia nych<br />
wie rzy cie li. 16-la tek miał grać w po -<br />
ke ra z oso ba mi star szy mi od sie bie<br />
o kil ka lat.<br />
– To byli nawet 22-latkowie. A poker<br />
to strasz ny na łóg, bo czło wiek prze gry -<br />
wa i ca ły czas ma na dzie ję, że się ode gra<br />
– tłumaczy adwokat. – Po rozegranej<br />
partii, przychodził czas na podsumowanie.<br />
Tak zwany sekretarz rozliczał graczy.<br />
Zapisywał na karteczkach, kto ile<br />
przegrał i dawał do podpisania graczowi:<br />
„Ty je steś wi nien ty le”. Alek san der<br />
też takie kartki dostawał.<br />
Na ra zie wia do mo, że po ke rzy ści<br />
grywali w Marcinkowicach i w Nowym<br />
Sączu w grupach liczących do 12 osób.<br />
– Oni wywierali regularny nacisk na jego<br />
psychikę – dodaje mec. Stoch.<br />
***<br />
Wkrótce światło dzienne ujrzał inny<br />
in cy dent, z okre su, gdy chło pak uczył<br />
się jeszcze w gimnazjum w Nowym Sączu.<br />
Alek san der P., któ ry nie był no to -<br />
wa ny przez po li cję, w ma ju 2010 r.<br />
pobił kolegę z klasy.<br />
– Je den z na uczy cie li za uwa żył jak<br />
Aleksander na przerwie kopnął kolegę<br />
z klasy – relacjonuje dyrektorka gimnazjum,<br />
do którego chodził 16-latek. – Rodzice<br />
pobitego chłopca zgłosili sprawę<br />
policji. Pamiętam, że zeznania składali<br />
pedagog szkolny i wychowawca klasy,<br />
do której chodzili uczniowie.<br />
Matka poszkodowanego zabrała syna<br />
do szpitala. Obrażenia nie były jednak<br />
na ty le po wa żne, że by chło pak<br />
musiał zostać w lecznicy.<br />
Dyrektorka gimnazjum przyznaje, że<br />
Aleksander P. szukał okazji do zaczepki,<br />
był nad po bu dli wy, nie po tra fił się<br />
skupić na lekcji i przeszkadzał w prowadzeniu<br />
zajęć. Przyznaje jednak, że był<br />
też uczniem uzdol nio nym mu zycz nie,<br />
chętnie biorącym udział w akademiach<br />
im pre zach i in nych przed się wzię ciach<br />
organizowanych przez gimnazjum.<br />
– Reprezentował szkołę w zawodach<br />
spor to wych, mię dzy in ny mi lek ko atle -<br />
tycz nych na miej skim i po wia to wym<br />
szcze blu. Brał udział w kon kur sach pio -<br />
sen ki pa trio tycz nej. W ubie głym ro ku<br />
wraz z zespołem zdobył pierwsze miejsce.<br />
Śpie wał i grał na gi ta rze. Brał<br />
udział w wieczorkach poezji. Lubił być<br />
oklaskiwany. Był lubiany w klasie – opowia<br />
da o swo im by łym uczniu dy rek -<br />
torka gim na zjum. – Trze ba jed nak<br />
przy znać, że był trud nym chłop cem.<br />
Często kontaktowaliśmy się z rodzicami.<br />
Zawsze przychodzili na nasze wezwania.<br />
In te re so wa li się sy nem. Zro bi li śmy<br />
wszystko, żeby pomóc temu dziecku.<br />
Ma te ria ły w tej spra wie, jak się oka -<br />
za ło od ma ja do 12 grud nia 2010 ro ku<br />
nie zostały przesłane przez sądecką policję<br />
do Sądu Rodzinnego i Nieletnich<br />
w No wym Są czu. Co by ło te go po wo -<br />
dem, uchybienie policjanta?<br />
– Pro wa dzo ne są czyn no ści wy ja -<br />
śniające w stosunku do funkcjonariusza,<br />
Gdy trum na by ła spusz -<br />
cza na do gro bu ode zwa ły<br />
się dźwię ki klak so nów.<br />
Sły chać by ło w ca łym<br />
mie ście.<br />
który prowadził tę sprawę – mówi komen<br />
dant Le śniak. – To uchy bie nie ze<br />
strony policjanta, który miał do tej pory<br />
opinię dobrego i rzetelnego funkcjonariusza.<br />
W tej sprawie stosowną decyzję<br />
FOT. ARCH. KMP
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
30 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
po dej mie ko men dant miej ski po li cji.<br />
W cza sie, gdy do szło do zda rze nia<br />
w szkole, zapadła decyzja o skierowaniu<br />
materiału w tej sprawie do Sądu Rodzinnego<br />
i Nieletnich w Nowym Sączu. Nie<br />
została ona jednak wykonana – potwierdza<br />
Le śniak.<br />
– Z informacji, jakie posiadam wynika,<br />
że po li cjant się po my lił. Ak ta głów ne<br />
sprawy wsunął do akt kontrolnych – mówił<br />
krót ko po tra ge dii mł. insp. Da riusz<br />
Nowak, rzecznik prasowy małopolskiej<br />
policji. – Pozostawił je w swoim archiwum,<br />
my śląc, że ak ta głów ne zo sta ły wy -<br />
Alek san der P., któ ry nie<br />
był no to wa ny przez po li -<br />
cję, w ma ju 2010 r. po bił<br />
ko le gę z kla sy.<br />
sła ne do są du. Wie rzę, że tak by ło. Nie<br />
zmienia to jednak sytuacji, że policjant<br />
poniesie służbowe konsekwencje.<br />
***<br />
Siód me go grud nia ubie głe go ro ku<br />
Sąd Rejonowy w Nowym Sączu po wielo<br />
go dzin nych ob ra dach po sta no wił<br />
umieścić Aleksandra P. w ośrodku dla<br />
nieletnich na okres trzech miesięcy, do 5<br />
marca 2012 roku. Zlecił też przeprowadzenie<br />
specjalistycznych badań szesnasto<br />
lat ka, na to miast nie zde cy do wał<br />
wtedy, czy będzie on sądzony jako doro<br />
sły, czy też ja ko nie let ni. To ma du że<br />
zna cze nie dla je go przy szło ści.<br />
W pierwszym przypadku grozi mu kara<br />
do 25 lat wię zie nia. De cy zja za pad nie<br />
po uzyskaniu opinii lekarzy. Zabójca trafił<br />
do Schroniska dla nieletnich w Łańcucie.<br />
10 grud nia ubie głe go ro ku ro dzi na,<br />
przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, taksówkarze<br />
z różnych korporacji i mieszkańcy<br />
mia sta po że gna li na cmen ta rzu<br />
ko mu nal nym przy ul. Śnia dec kich<br />
w No wym Są czu tra gicz nie zmar łe go<br />
tak sów ka rza. W tym dniu, część ale jek<br />
cmentarnych blisko miejsca pochówku<br />
kolegi zajęły taksówki. Gdy trumna była<br />
spusz cza na do gro bu ode zwa ły się<br />
dźwięki klaksonów. Słychać było w całym<br />
mie ście.<br />
IGA MI CHA LEC<br />
MAŁ GO RZA TA CY GNA RO WICZ<br />
Kiedy wrócił<br />
do domu umył<br />
nóż, pieniądze<br />
schował<br />
do biurka...<br />
Rozmowa z pełnomocnikiem Aleksandra P.,<br />
mecenasem STA NI SŁA WEM STO CHEM<br />
Alek san der P. bę dzie są dzo ny jak<br />
do ro sły?<br />
– Bę dę go tak bro nił, że by nie do -<br />
stał się do za kła du kar ne go. Za kład<br />
kar ny go nie wy cho wa. To jest mło dy<br />
czło wiek, na któ re go ktoś wy wie rał<br />
ogrom ną pre sję. Miał kar cia ny dług.<br />
Prze stra szył się, że by mu nóg i rąk nie<br />
połamali.<br />
Bał się, że go za bi ją?<br />
– Bał się. Był świad kiem po bi cia<br />
przy stole karcianym. Oni go naciskali<br />
psychicznie – vis compulsiva, czyli z łaciny<br />
przymus psychiczny. Gdy stosuje<br />
się regularnie takie naciski na psychikę,<br />
to w człowieku występują stany na skraju<br />
krytycyzmu. I wtedy zaczyna się zastanawiać<br />
– jak z tego wybrnąć?<br />
Jak dłu go to trwa ło?<br />
– Pra wie ca ły rok 2011.<br />
Co to jest za śro do wi sko, czy to są<br />
lu dzie star si od nie go?<br />
– Tak, oni są star si o kil ka lat. Alek -<br />
san der ma 16 lat, a grał z oso ba mi<br />
w wie ku 21 i 22 la ta. A je że li to są na -<br />
łogowi karciarze – jest to bardzo niebezpieczna<br />
sprawa. Bodźce działające<br />
na organizm wywołują pewne reakcje<br />
i te re ak cje mo gą być ró żne. Gdy by<br />
inaczej do niego podeszli, gdyby rozło<br />
ży li mu dług na ra ty nie wpadł by<br />
w taki stan.<br />
Jak na sto la tek mógł prze grać<br />
w kar ty 8 ty się cy zło tych?<br />
– To jest ha zard. Na łóg, z któ re go<br />
jest bar dzo trud no wyjść. Przy grze<br />
w pokera niektórzy ludzie życie potraci<br />
li. Gracz za wsze li czy, że się ode gra<br />
i spła ci dług. Po za tym my ślę, że jest<br />
tu także wina rodziców. Bo w pewnym<br />
momencie przestali się interesować, co<br />
Przy grze w pokera<br />
niektórzy ludzie życie<br />
potracili. Gracz zawsze<br />
liczy, że się odegra<br />
i spłaci dług.<br />
syn robi poza domem. I to jest niebezpieczne,<br />
bo popadł w to pokerowe środowisko.<br />
Wróćmy do poniedziałkowego wieczora<br />
5 grudnia 2011 roku. Aleksander<br />
P. – pa na klient – o godz. 18.22<br />
zamówił taksówkę, gdzie wtedy był?<br />
– W do mu. Chwi lę wcze śniej oglą -<br />
dał telewizję. Wziął od kolegi telefon<br />
i zamówił kurs.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 31<br />
Był przy nim ko le ga?<br />
– Tak. Wa żne jest jed nak to, że za -<br />
dzwonił z telefonu kolegi. A to świadczy<br />
o zamiarze – już coś kombinował.<br />
Nie zadzwonił ze swojego telefonu, żeby<br />
go nie zde ma sko wa li, bo prze cież<br />
wszystko jest rejestrowane. Taksówkarz<br />
przy je chał. Chło pak wsiadł do sa mo -<br />
cho du, za brał ze so bą nóż ku chen ny. Po -<br />
lecił kierowcy, żeby go zawiózł na ulicę<br />
FOT. JEC<br />
Ru czaj. Nie po dał ad re su, po wie dział<br />
tyl ko, że chce wy siąść w le sie.<br />
I co się sta ło po tem? Kie row ca się<br />
za trzy mu je, czy atak na stą pił w cza -<br />
sie jaz dy?<br />
– Za trzy mał się, bo mu siał się zo rien -<br />
to wać, że coś jest nie tak. Wte dy 16 – la -<br />
tek chwy cił go pod szy ję. To, wbrew<br />
po zo rom, nie jest ta ki sła by chło pak,<br />
ćwiczył ciężary…<br />
Chłopak siedział na tylnym siedzeniu?<br />
– Zaraz za kierowcą. Taksówkarz zaczął<br />
się bro nić. Alek san der ze znał, że<br />
chciał go tyl ko obez wład nić, że by mu<br />
wy dał pie nią dze. I tu wła śnie są du że<br />
nie ja sno ści. Chło pak miał bić go po twa -<br />
rzy, ale śla dów nie by ło. Być mo że dla -<br />
tego, że z bliskiej odległości mocno nie<br />
uderzył. W końcu kierowca przechylił<br />
się na prawą stronę, w kierunku siedzenia<br />
pasażera. Wtedy zadał mu ciosy nożem.<br />
Tak sów karz jesz cze żył, kie dy<br />
chło pak pod niósł mu pra wą rę kę i wy -<br />
jął port fel, w któ rym by ło 240 zło tych.<br />
Zo sta wił go w ta kim sta nie i po szedł<br />
piechotą do domu.<br />
W do mu nikt ni cze go nie za uwa żył?<br />
Na przy kład śla dów krwi?<br />
– Nóż umył, a pie nią dze scho wał<br />
do sto li ka, któ ry słu żył mu do na uki.<br />
FOT. JEC<br />
Chło pak wsiadł do sa mo -<br />
cho du, za brał ze so bą nóż<br />
ku chen ny. Po le cił kie -<br />
row cy, że by go za wiózł<br />
na uli cę Ru czaj. Nie po dał<br />
ad re su, po wie dział tyl ko,<br />
że chce wy siąść w le sie.<br />
Jak by ni gdy nic włą czył te le wi zor<br />
i oglą dał. Nie miał na so bie śla dów krwi,<br />
bo taksówkarz miał na sobie grubą ortalio<br />
no wą kurt kę. Pod czas pierw sze go<br />
ude rze nia nóż się zgiął, bo jej na wet nie<br />
przebił…<br />
Opo wie dział pan rze czy, któ re ob -<br />
cią ża ją Alek san dra P. Jak za mie rza<br />
go pan bro nić?<br />
– Jego zachowanie jest oczywiście<br />
bardzo naganne. Ale są tu okoliczności,<br />
któ re trze ba wziąć pod uwa gę. Wa żne bę -<br />
dą badania psychiatrów i wyniki sekcji<br />
zwłok. Sąd zdecyduje, jak potraktuje 16<br />
– latka. Jeśli zrobił to z rozeznaniem<br />
– miał zamiar bezpośredni, może odpowia<br />
dać jak do ro sły. Jest jed nak ta ka<br />
za sa da w pra wie, że choć by się ktoś przy -<br />
znał do popełnienia czynu, to nie jest to<br />
dowód stuprocentowy. Funkcjonuje zasada<br />
domniemania niewinności.<br />
Roz ma wia ła M. CY GNA RO WICZ<br />
NOWY OBROŃCA<br />
W ponad miesiąc po tragedii chłopak<br />
dostał nowego obrońcę. Wyznaczonego<br />
z urzędu mec. Stanisława Stocha, zastąpił<br />
znany w Nowym Sączu mec. Marek<br />
Eilmes, specjalista od trudnych spraw,<br />
którego wybrała rodzina Aleksandra P.<br />
Pierwsza rozmowa Marka Eilmesa<br />
z chłopcem trwała około dwóch godzin.<br />
– Uzyskałem bardzo dużo ciekawych<br />
i istotnych dla obrony informacji – mówi<br />
adwokat. – Na obecnym etapie nie mogę<br />
się jednak wypowiadać. Powiem tylko,<br />
że we dług mo jej opi nii to jest jesz cze<br />
dziecko. Zachowuje się bardzo niedojrzale,<br />
zu peł nie jak dziec ko, cho ciaż ma szes -<br />
naście lat…
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
32 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Hazard to<br />
ukryta choroba<br />
Rozmowa z AGNIESZKĄ CHEMPEREK, psychologiem,<br />
specjalistą terapii uzależnień, kierownikiem Działu<br />
Profilaktyczno-Terapeutycznego Sądeckiego<br />
Ośrodka Interwencji Kryzysowej.<br />
Co to jest ha zard?<br />
– Specjaliści często określają go mianem<br />
„ukrytej choroby”. W przypadku<br />
uzależnienia od hazardu istotną kwestią<br />
utrudniającą prawidłową diagnozę jest<br />
fakt, iż na le ży on do ty pu uza le żnień nie -<br />
substancjalnych, czyli takich gdzie brak<br />
jest widocznych, fizycznych objawów<br />
chorobowych jak w przypadku alkoholizmu,<br />
narkomanii czy lekomanii (zaliczanych<br />
do uzależnień typu substancjalnego).<br />
Ła two wpaść w ta kie uza le żnie nie?<br />
– Hazard, jak każde uzależnienie jest<br />
pu łap ką, w któ rą ła two wpaść, gdyż za -<br />
czyna się niewinnie. Początkowo takimi<br />
czyn ni ka mi po py cha ją cy mi oso by<br />
w kierunku hazardu jest ciekawość, nuda,<br />
chęć za bi cia cza su, czy cho cia żby<br />
pra gnie nie awan su spo łecz ne go.<br />
Pod tym wszyst kim kry je się ci cha na -<br />
dzie ja na wy gra ną, zdo by cie du żych<br />
pieniędzy w krótkim czasie, idąc – mówiąc<br />
ko lo kwial nie – dro gą na skró ty.<br />
Z bie giem cza su gra sta je się spo so bem<br />
na poprawę nastroju, sposobem na oderwanie<br />
się od szarej rzeczywistości.<br />
Kie dy oso by, wkra cza ją ce w świat<br />
ha zar du prze kra cza ją gra ni cę?<br />
– Pro blem ro dzi się w mo men cie, gdy<br />
po ja wia się co raz częst sze pra gnie nie,<br />
nie raz wręcz przy mus gra nia, a to po wo -<br />
du je, że oso ba po świę ca co raz wię cej<br />
cza su ha zar do wi, kosz tem in nych co -<br />
dziennych obowiązków, które z czasem<br />
zaniedbuje. Pojawia się również zespół<br />
abstynencyjny w momencie ograniczenia<br />
lub za prze sta nia gra nia, bądź na au -<br />
tomatach, bądź w inne gry loteryjne lub<br />
karty.<br />
Czym się on ob ja wia?<br />
– Zespół abstynencyjny u takiej osoby<br />
przy bie ra po stać ró żnych nie przy -<br />
jemnych dolegliwości. Może objawiać<br />
się nerwowością, drażliwością, stanem<br />
cią głe go na pię cia, nie po ko jem, re ago -<br />
wa niem agre sją. Chęć gra nia dla oso by<br />
uzależnionej jest niejednokrotnie tak silna,<br />
że po mi mo ewi dent ne go jej ne ga -<br />
tyw ne go wpły wu na funk cjo no wa nie<br />
spo łecz ne, psy chicz ne czy fi zycz ne<br />
– hazardzista nie przestaje grać. To z kolei<br />
po wo du je, że kła mie, kom bi nu je<br />
i manipuluje otoczeniem, w którym się<br />
obraca.<br />
Kto jest bar dziej po dat ny na uza le -<br />
żnie nie od ha zar du: dzie ci, czy do -<br />
ro śli?<br />
– Obecnie, gdy dostępność do interne<br />
tu jest nie mal po wszech na, nie mo żna<br />
już mówić, że problem hazardu dotyczy<br />
Pro blem ro dzi się w mo -<br />
men cie, gdy po ja wia się<br />
co raz częst sze pra gnie -<br />
nie, nie raz wręcz przy -<br />
mus gra nia.<br />
tylko i wyłącznie dorosłych. Hazard rozumiany<br />
do tej pory, jako granie w kasynach<br />
czy na automatach, rzeczywiście<br />
sprawiał, że w jego sidła wpadały głównie<br />
osoby pełnoletnie, gdyż takie tylko<br />
mogły przebywać w lokalach świadczących<br />
tego typy atrakcje. W sieci jest się<br />
ano ni mo wym, nikt nie spraw dza nam<br />
daty urodzenia w dowodzie, co sprawia,<br />
Agnieszka Chemperek<br />
że nawet dzieci mogą zagrać w pokera<br />
lub ob sta wić ja kiś za kład, nie opusz cza -<br />
jąc do mu. Dziś ha zard jest do stęp ny<br />
przez ca łą do bę i w ró żnych for mach<br />
i nie jest kontrolowany przez osoby z zewnątrz.<br />
Ile osób uza le żnio nych od ró żnych<br />
form ha zar du ko rzy sta z po mo cy<br />
spe cja li stów w SO IK?<br />
– W przypadku uzależnienia od hazardu<br />
mamy również do czynienia z osobami,<br />
które ujawniają także inne<br />
zaburzenia współwystępujące, jak chociażby<br />
od alkoholu czy narkotyków. Nie-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 33<br />
FOT. MIGA<br />
jednokrotnie trudno stwierdzić, które<br />
uzależnienie pojawiło się jako pierwsze,<br />
gdyż tu zależność bywa dwojaka. Albo<br />
osoby nadużywające alkoholu, uzależnione<br />
od narkotyków, chcąc zdobyć<br />
pieniądze na alkohol, zaczynają grać lub<br />
hazardziści spędzając większość czasu<br />
wśród osób pijących, biorących narkotyki,<br />
zaczynają dla spotęgowania doznań<br />
powstałych wskutek grania sięgać<br />
po substancje psychoaktywne. Często<br />
również u hazardzistów występują inne<br />
niepokojące objawy takie jak: obniżony<br />
nastrój, stany lękowe czy depresyjne<br />
(najczęściej po przerwaniu grania, gdy<br />
zaczynają się pojawiać negatywne konsekwencje<br />
związane z hazardem, problemy<br />
finansowe czy konflikty w domu,<br />
szko le, pra cy). Tak, więc naj czę ściej<br />
do ośrodka zgłaszają się pacjenci, którzy<br />
przychodzą z innym problemem i dopiero<br />
w rozmowie wychodzi również problem<br />
uzależnienia od hazardu, który jest<br />
nawet dominujący. Zwykle są to osoby<br />
dorosłe, które nie do końca zdają sobie<br />
spra wę z te go, iż ich pro blem ma rów -<br />
nież szer szy kon tekst.<br />
Czy ha zar dzi ści uświa da mia ją so -<br />
bie, że sta li się cząst ką „ha zar do we -<br />
go świa ta”, któ ry ich co raz bar dziej<br />
wcią ga?<br />
– Pewne mechanizmy psychologiczne,<br />
z którymi mamy do czynienia w alko<br />
ho li zmie czy nar ko ma nii wy stę pu ją<br />
również u hazardzisty. Mam tu na myśli<br />
bardzo niebezpieczny mechanizm iluzji<br />
i zaprzeczeń, który powoduje, że osoba<br />
nie zdaje sobie sprawy z rangi swojego<br />
pro ble mu, znacz nie go mi ni ma li zu jąc<br />
lub nawet całkowicie mu zaprzeczając.<br />
Po nad to gra cze czę sto ule ga ją złu dze -<br />
niom i ujaw nia ją my śle nie ma gicz ne,<br />
czego przykładem może być personifika<br />
cja ma szy ny i na przy kład – czu łe<br />
do niej prze ma wia nie, zwra ca nie się<br />
po imie niu jak do oso by. To co to wa rzy -<br />
szy hazardziście bez względu na istnieją<br />
cy stan rze czy, to wia ra w je go<br />
wyjątkowość, szczęście i ostateczną wygraną.<br />
Co dzie je się póź niej?<br />
– Pułapka uzależnienia polega między<br />
in ny mi na tym, iż pro blem po ja wia<br />
się podstępnie i jest zwykle rozciągnięty<br />
w czasie, dając złudne poczucie osobie<br />
uzależnionej jak i jej otoczeniu, że<br />
jesz cze nie jest tak źle, bo nie sprze da je<br />
przed mio tów wy nie sio nych z do mu,<br />
jeszcze nie kradnie, jeszcze pracuje i zarabia<br />
na rodzinę itd.<br />
Spe cja li ści po da ją, iż mo żna wy ró -<br />
żnić fa zy uza le żnie nia od ha zar du,<br />
przy czym pod kre śla ją, iż nie wszy scy<br />
mu szą przejść te eta py w okre ślo nej ko -<br />
lejności...<br />
Pierwsze faza uzależnienia od hazardu<br />
– ZWYCIĘSTWA, charakteryzuje się<br />
gra niem oka zjo nal nym. Gra nie jest<br />
Pew ne me cha ni zmy psy -<br />
cho lo gicz ne, z któ ry mi<br />
ma my do czy nie nia w al -<br />
ko ho li zmie czy nar ko ma -<br />
nii wy stę pu ją rów nież<br />
u ha zar dzi sty.<br />
wówczas ekscytujące i jest zwykle sposobem<br />
ucieczki od problemów. Na tym<br />
etapie gracz ma poczucie, że kontroluje<br />
sy tu acje i nad wszyst kim pa nu je.<br />
W myśl po wie dze nia: „Ape tyt ro śnie<br />
w miarę myślenia” w głowie takiej osoby<br />
ro dzą się no we wi zje co raz to więk -<br />
szych wy gra nych. Skut ku je to co raz<br />
częstszym graniem i większymi kwotami.<br />
Ko lej na fa za – STRAT, w któ rej<br />
stawki gracza wzrastają. Zaczyna on pożyczać<br />
pieniądze, zaczyna myśleć, jak<br />
zdo być ko lej ne, któ re w je go za my śle<br />
doprowadzą go do wymarzonej wygranej.<br />
Im czę ściej gra, tym zwięk sza praw -<br />
do po do bień stwo prze gra nych, któ re<br />
na tym eta pie zda rza ją się co raz czę ściej.<br />
Chęć ode gra nia się oraz w przy pad ku<br />
wygranej przeznaczanie wygranej na regulację<br />
długów, to najczęściej występują<br />
ce epi zo dy w fa zie dru giej. Tu taj<br />
problem zaczyna być coraz bardziej dostrzegany<br />
przez otoczenie, bo hazardzista<br />
co raz wię cej cza su po świę ca<br />
na granie, zaniedbując rodzinę, szkołę<br />
czy pra cę. Co raz czę ściej kła mie, kom -<br />
bi nu je, ro biąc wszyst ko, by przez świa -<br />
tem ze wnętrz nym ukryć fakt gra nia,<br />
a z dru giej stro ny, by so bie za pew nić<br />
bądź wymarzona wygraną bądź pieniądze<br />
na dłu gi. W fa zie DE SPE RA CJI<br />
konsekwencje z grania są już bardzo poważne.<br />
Osoba wchodzi w konflikt z prawem<br />
(by zdo być pie nią dze na dal sze<br />
granie, uregulować zaległości), dochodzi<br />
do kon flik tów w do mu, pra cy,<br />
w szko le. Ha zar dzi sta nie jed no krot nie<br />
traci pracę, najbliżsi się od niego odsuwają.<br />
Oprócz tego psychika takiej osoby<br />
jest coraz bardziej zaburzona. Mając<br />
więk szą świa do mość swo je go pro ble -<br />
mu, wskutek zaistniałych konsekwencji<br />
taka osoba zaczyna odczuwać wyrzuty<br />
sumienia, bezradność, poczucie beznadziej<br />
no ści. Mo że po ja wić się de pre sja<br />
a nawet myśli samobójcze. Najczęściej<br />
to na tym eta pie oso by zgła sza ją się<br />
po specjalistyczną pomoc. Jeżeli natomiast<br />
te go nie uczy nią ist nie je ry zy ko<br />
wej ścia w ko lej ną fa zę – UTRA TY<br />
NADZIEI. Towarzyszące osobie poczucie<br />
beznadziejności, przygnębienia, częste<br />
stany depresyjne mogą doprowadzić<br />
do próby samobójczej. W tej fazie osoba<br />
może dodatkowo radzić sobie z sytuacją<br />
po przez al ko hol i nar ko ty ki.<br />
Ponadto może coraz częściej doświadczać<br />
zagrożeń ze strony wierzycieli, nale<br />
ga ją cych na spła tę dłu gu lub tra fić<br />
do zakładu karnego za dokonane wcześniej<br />
prze stęp stwa. Te fa zy nie mu szą<br />
występować zawsze w takiej kolejności.<br />
Nie każdy hazardzista przechodzi kolejno<br />
te etapy. Wszystko zależy od indywidualnej<br />
sytuacji osoby.<br />
Jak po móc oso bie, któ ra wpa dła<br />
w szpo ny ha zar du?<br />
– Ważne by nawiązała kontakt z psycho<br />
lo giem, któ ry ro ze zna sy tu ację<br />
i po po sta wie niu dia gno zy, skie ru je<br />
do odpowiedniej placówki według dominującego<br />
problemu danej osoby. Może<br />
zgłosić się do instytucji pomocowej<br />
sa ma, do bro wol nie. Pe wien od se tek<br />
osób, zgodnie z nakazem sądu, zobligowany<br />
jest do podjęcia terapii w związku<br />
z po peł nio ny mi prze stęp stwa mi, np.<br />
kradzieże, podbicia, wymuszenia.<br />
Ja ka jest ska la pro ble mu?<br />
– Wy da je się, że jest to ten den cja ro -<br />
snąca, jednak, jeśli chodzi o uzależnienia<br />
od hazardu mamy zapewne do czynienia<br />
z „ciemną liczbą” przypadków, które nigdy<br />
nie ujrzały światła dziennego.<br />
A obecnie, gdy dostępność gier zarówno<br />
w realu jak i on line jest nieograniczona<br />
– pokusa zarówno dla młodzieży jak<br />
i dorosłych jest bardzo duża.<br />
Roz ma wia ła IGA MI CHA LEC
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
34 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Pomnik<br />
sądeckich serc<br />
Tak się wyraził prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak<br />
21 grudnia ub. r. podczas uroczystości otwarcia Sądeckiego Hospicjum<br />
przy ul. Nawojowskiej. Bohater uroczystości Roman<br />
Porębski złożył rezygnację z funkcji prezesa Towarzystwa Przyjaciół<br />
Chorych „Sądeckie Hospicjum”. Prezes uznał, że jego 12-<br />
letnia misja dobiegła tym samym końca.<br />
Życie ludzkie jest szczególnie słabe<br />
i kru che, kie dy przy cho dzi<br />
na świat i kiedy opuszcza doczesność,<br />
aby osią gnąć wiecz ność.<br />
Słowo Boże wielokrotnie wzywa do otocze<br />
nia ży cia opie ką i sza cun kiem,<br />
zwłasz cza ży cia na zna czo ne go przez<br />
cho ro bę i sta rość – ty mi sło wa mi Ja -<br />
na Pawła II z encykliki Evangelium vita<br />
powitał uczestników uroczystości prowa<br />
dzą cy ją Je rzy Le śniak. Wśród go ści<br />
była m.in. dr Jolanta Stokłosa – „matka<br />
chrzestna” polskiego ruchu hospicyjnego,<br />
dy rek tor pierw sze go w kra ju kra -<br />
kowskiego Hospicjum im. św. Łazarza<br />
oraz sze fo wa Ogól no pol skie go Fo rum<br />
Hospicyjnego.<br />
– Otwar cie ho spi cjum, to wiel ka<br />
spra wa dla na sze go mia sta – mó wił<br />
Ro man Po ręb ski, na co dzień skrom -<br />
ny au dy tor w Urzę dzie Mia sta. – Lu -<br />
dzie cho rzy i ich ro dzi ny nie<br />
po zo sta ną bez po mo cy i opie ki w ja -<br />
kże trud nym, ostat nim okre sie swo jej<br />
ziem skiej wę drów ki. Bę dą mo gli ten<br />
czas prze żyć z god no ścią, bez stra chu<br />
i bó lu (czy taj obok peł ne wy stą pie nie<br />
R. Po ręb skie go).<br />
Po ręb ski mó wił ta kże, że tak jak<br />
cho rym po trzeb ni są zdro wi, tak zdro -<br />
wym po trzeb ni są lu dzie cier pią cy.<br />
Pod kre ślił, że dzia łal ność w To wa rzy -<br />
stwie by ła naj wa żniej szym do świad -<br />
cze niem je go ży cia i że po zo sta wia<br />
organizację w dobrej kondycji, również<br />
fi nan so wej, z nad wy żką się ga ją cą 180<br />
tys. zł. Ze bra ni zgo to wa li by łe mu już<br />
pre ze so wi To wa rzy stwa Przy ja ciół<br />
Cho rych „Są dec kie Ho spi cjum” wiel -<br />
ką owa cję.<br />
***<br />
Na par te rze lśnią ce go no wo ścią bu -<br />
dyn ku znaj du je się 11 dwu oso bo wych<br />
po koi go to wych do przy ję cia cho rych<br />
w sta nie ter mi nal nym. Sa le wy po sa żo -<br />
ne są w au to ma tycz nie pod no szo ne łó -<br />
żka i in ny nie zbęd ny sprzęt<br />
do pie lę gna cji cho rych. Są ga bi ne ty<br />
pielęgniarskie i lekarskie, kuchnia, węzeł<br />
sa ni tar ny oraz ka pli ca. – Eko no mia<br />
jest wa żna, ale im wię cej bę dzie tu du -<br />
cha, tym to dzie ło bę dzie trwal sze<br />
– stwier dził ks. pra łat Sta ni sław<br />
Cza chor, Ho no ro wy Oby wa tel No we -<br />
go Są cza, przy po mi na jąc, że po cząt ki<br />
ruchu hospicyjnego sięgają przypowie-<br />
FOT. HSZ
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 35<br />
FOT. JEC<br />
ści o mi ło sier nym Sa ma ry ta ni nie<br />
z Ewan ge lii św. Łu ka sza. To wła śni ks.<br />
S. Cza chor w 1999 r., ja ko pro boszcz<br />
pa ra fii św. Ka zi mie rza za ło żył To wa -<br />
rzy stwo Przy ja ciół Cho rych „Są dec kie<br />
Ho spi cjum”, do któ re go włą czy li się<br />
sądeccy lekarze, pielęgniarki, wolontariu<br />
sze, ta cy jak dr Ja dwi ga Źół ciń ska,<br />
dr Je rzy Ga la, dr An drzej Przy by szow -<br />
ski, dr Zo fia Ku bisz - Pa jor, Zo fia<br />
Piecz kow ska i wie lu, wie lu in nych.<br />
Ho spi cjum po bło go sła wił w dniu<br />
otwar cia ks. Jó zef Woj nic ki, ka pe lan<br />
są dec kie go szpi ta la, a po świę ci je no -<br />
wy or dy na riusz tar now ski. Sym bo licz -<br />
ne go prze cię cia wstę gi do ko na li m.in.:<br />
dr J. Sto kło sa, ks. S. Cza chor i pre zy -<br />
dent R. No wak. Uro czy stość zgro ma -<br />
dzi ła przy ja ciół i spon so rów. 29 osób<br />
otrzy ma ło z rąk Ro ma na Po ręb skie go<br />
ty tuł Ho no ro we go Człon ka To wa rzy -<br />
stwa Przy ja ciół Cho rych „Są dec kie<br />
Ho spi cjum”. Nad wej ściem do sal dla<br />
cho rych w sta nie ter mi nal nym wi szą<br />
tabliczki największych sponsorów tego<br />
dzie ła, są to oso by pry wat ne oraz zna -<br />
ne i mniej zna ne fir my są dec kie.<br />
(HSZ)<br />
Koniec wieńczy dzieło<br />
(Wystąpienie ROMANA PORĘBSKIEGO na otwarciu Sądeckiego Hospicjum)<br />
FOT. JEC<br />
(…) Po łacinie: finis coronat opus – znaczy „koniec wieńczy<br />
dzieło”. Oto zwieńczone zostały nasze wieloletnie starania<br />
o budowę pierwszego z prawdziwego zdarzenia stacjonarnego<br />
hospicjum na Sądecczyźnie. Jego idea sięga 1999 roku. Wtedy<br />
przy parafii św. Kazimierza utworzono Towarzystwo Przyjaciół<br />
Chorych z inicjatywy grupy mieszkańców miasta i ówczesnego<br />
proboszcza ks. prałata Stanisława Czachora.<br />
Ksiądz Pra łat jest dzi siaj wśród nas i – ja ko Siew cy ziar -<br />
na ho spi cyj ne go, któ re tra fi ło na po dat ną gle bę i zro dzi ło<br />
wspaniałe dzieło – pragnę Mu serdecznie podziękować. Dziękuję<br />
Księże Prałacie!<br />
Przypomnę, że Towarzystwo działało i działa nadal na zasadzie<br />
wolontariatu, bezinteresownej woli służenia innym ludziom.<br />
Pra cu jąc od wie lu lat w for mu le wo lon ta ryj ne go<br />
hospicjum domowego, dostrzegaliśmy rosnące zapotrzebowanie<br />
na specjalistyczną opiekę nad ludźmi u kresu ich ziemskiej<br />
wę drów ki. Na wet naj bar dziej re gu lar ne od wie dzi ny<br />
w domu chorego, czy to lekarza, pielęgniarki, duchownego,<br />
bądź pracownika socjalnego, terapeuty, psychologa, czy też<br />
wolontariusza niemedycznego, nie zastąpią stałej, całodobowej<br />
opie ki.<br />
Wiele rodzin ma kłopoty z zapewnieniem opieki i godnego<br />
zmagania się ze śmiertelnym cierpieniem bliskiej osoby, lub też<br />
nie ma ku temu należytych warunków. Dlatego kilka lat temu<br />
rozpoczęliśmy starania o budowę stacjonarnego hospicjum.<br />
Podjęta idea spotkała się ze społecznym poparciem i zrozumieniem.<br />
Ludzie i firmy otwierali kieszenie i serca, kruszały<br />
wszechobecne biurokratyczne przeszkody. Istotne zasilenie<br />
przyniosły 1-procentowe odpisy od podatku dochodowego oraz<br />
akcje charytatywne: „Ziarnko Gorczycy” i żonkilowe „Pola Nadziei”.<br />
Okazało się, że nieprawdą jest stwierdzenie o społeczeństwie<br />
nieczułym na ludzkie cierpienie.<br />
Pragnę specjalnie podziękować prezydentowi Ryszardowi<br />
Nowakowi za silne wsparcie i konkretny wkład w realizację<br />
te go dzie ła: nie od płat ne prze ka za nie dział ki pod bu do wę<br />
obiektu i niemal codzienne towarzyszenie całemu przedsięwzięciu.<br />
Pa nie Ry szar dzie, go rą cy orę dow ni ku na szej wspól nej<br />
sprawy: Dziękuję!<br />
Do grupy indywidualnych darczyńców i sponsorów, o których<br />
pracowicie zabiegali działacze Towarzystwa „Sądeckie<br />
Hospicjum”, dołączyły władze wojewódzkie: Zarząd Województwa<br />
Małopolskiego, pan marszałek Leszek Zegzda i osobiście<br />
wojewoda Stanisław Kracik.<br />
Pod ję ta idea spo tka ła się ze spo łecz -<br />
nym po par ciem i zro zu mie niem. Lu -<br />
dzie i fir my otwie ra li kie sze nie i ser ca,<br />
kru sza ły wszech obec ne biu ro kra tycz -<br />
ne prze szko dy.<br />
Z Unii Europejskiej – poprzez Małopolski Regionalny Program<br />
Operacyjny na lata 2007–2013 – pozyskaliśmy na ten<br />
cel po cząt ko wo 2 mln 780 tys. zł, po ko rek cie 2 mln 454 tys.<br />
zł. O dofinansowanie z UE nie było łatwo, bo konkurencja<br />
dobrych wniosków była spora, ale udało się. Zaważyły m.in.<br />
ważne względy społeczne: idea budowy placówki tak potrzebnej<br />
w No wym Są czu i na Są dec czyź nie oraz fakt, że To wa -<br />
rzystwo od wielu lat prowadzi hospicjum domowe, opiekując<br />
się wieloma ludźmi starszymi i ciężko chorymi. Kto kiedykolwiek<br />
zmagał się z procedurami przy wnioskach o pozyskanie<br />
pozabudżetowych środków finansowych, ten wie, że
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
36 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
bywa to często droga krzyżowa. Szczęśliwie, dzięki życzliwości<br />
służb marszałkowskich, przez tę drogę przebrnęliśmy.<br />
Rozliczenie finansowe inwestycji wygląda następująco:<br />
Szacunkowe koszty inwestycji – 4 mln zł.,<br />
Koszty po postępowaniu przetargowym – 3 mln. 500 tys. zł.,<br />
Do fi nan so wa nie ze środ ków UE – 2 mln. 454 tys. zł.,<br />
Udział wła sny To wa rzy stwa – 1 mln. 52 tys. zł.<br />
– w tym środki pieniężne i darowizny rzeczowe o wartości<br />
440 tys zł. pozyskane z akcji „Ziarnko Gorczycy”,<br />
Wyposażenie – 200 tys zł. – dotacja Małopolskiego Urzędu<br />
Wojewódzkiego.<br />
***<br />
18 maja 2009 r. uroczyście działkę w Zawadzie poświęcił<br />
ks. Stanisław Olesiak, duszpasterz środowiska niepełnosprawnych.<br />
Po zwo le nie na bu do wę wy da ne zo sta ło 18 li sto pa -<br />
da 2009 r. Kilka tygodni później wykonawca – firma REMM<br />
– ostro za brała się do ro bo ty.<br />
W tym miejscu dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli,<br />
któ rzy przy czy ni li się do urze czy wist nie nia tak po trzeb nej<br />
FOT. JEC<br />
FOT. HSZ<br />
Po wsta nie ta kie go obiek tu na te re nie<br />
mia sta wy peł nia bia łą pla mę na ma pie<br />
opie ki ho spi cyj nej re gio nu, bę dzie też<br />
nie pod wa żal nym, ma te rial nym do wo -<br />
dem tro ski Są de czan o lu dzi cier pią -<br />
cych na nie ule czal ne cho ro by.<br />
w mieście i regionie placówki. Dziękuję grupie architektów,<br />
z panem Witoldem Królem na czele za nieodpłatne sporządzenie<br />
projektu hospicjum, Jerzemu Wituszyńskiemu za wyko<br />
na nie prac geo de zyj nych i geo lo gicz nych, dzię ku ję<br />
Maciejowi Kurpowi i Mieczysławowi Kaczwińskiemu – organizatorom<br />
akcji „Ziarnko Gorczycy” oraz Gabrieli Szczerkow<br />
skiej i Sła wo mi ro wi Szczer kow skie mu – sze fom<br />
sądeckiego oddziału „Strzelca” za wieloletnią pomoc w gromadzeniu<br />
środków finansowych na ten wspaniały cel.<br />
Jestem pod ogromnym wrażeniem szerokiego odzewu, jaki<br />
towarzyszył budowie hospicjum. Szczerze mówiąc nie spodziewałem<br />
się aż tylu gestów poparcia i pomocy. Długa jest<br />
lista darczyńców, dzięki którym zgromadziliśmy na naszym<br />
koncie pokaźne kwoty.<br />
Składam serdeczne podziękowanie osobom przekazującym<br />
jednoprocentowy odpis podatku na nasze Towarzystwo. (…)<br />
Na końcu dziękuję koleżankom i kolegom z Towarzystwa<br />
Przyjaciół Chorych „Sądeckie Hospicjum”, bez których nie byłbym<br />
w stanie zrealizować tej szlachetnej inicjatywy. Wszyscy<br />
jesteście naszym bezcennym skarbem, dzięki któremu hospicjum<br />
otwiera dziś swoje podwoje. To wielka sprawa dla naszego<br />
miasta: ludzie chorzy i ich rodziny nie pozostaną bez<br />
pomocy i opieki w jakże trudnym, ostatnim okresie swojej<br />
ziemskiej wędrówki. Dzięki nam wszystkim nie będą samotni.<br />
Będą mogli ostatni okres życia przeżyć z godnością, bez<br />
strachu, i bólu.<br />
Powstanie takiego obiektu na terenie miasta wypełnia białą<br />
plamę na mapie opieki hospicyjnej regionu, będzie też niepodważalnym,<br />
materialnym dowodem troski Sądeczan o ludzi<br />
cierpiących na nieuleczalne choroby. Niech to hospicjum będzie<br />
też miej scem na dziei. Nasz ka pe lan ks. Jó zef Woj nic ki<br />
po wie dział kie dyś, że nie tyl ko lu dzie zdro wi są po trzeb ni lu -<br />
dziom cho rym, że by im nieść po moc. Jest też od wrot nie. Ta -<br />
kże ludzie chorzy są potrzebni ludziom zdrowym, ponieważ<br />
ci zdrowi opiekując się cierpiącymi i umierającymi uczą się<br />
wielkiej pokory wobec życia, bezinteresownej pomocy, miło<br />
ści wo bec lu dzi ter mi nal nie cho rych. Są też szan są dla tych,<br />
którzy pragną pójść drogą miłosierdzia. Ojciec Święty Jan Paweł<br />
II powiedział, że człowiek cierpi na różnych płaszczyznach,<br />
że bar dziej od zdro wia po trze bu je ludz kie go ser ca,<br />
ludzkiej solidarności. Oby tego serca i tej solidarności nigdy<br />
nie za bra kło pod tym da chem. (…)<br />
Na parterze otwieranego dziś obiektu znajdzie się 11 dwuosobowych<br />
pokoi wyposażonych w węzły sanitarne dla 21.<br />
osób w stanie terminalnym. Gabinety: lekarski i pielęgniarski,<br />
kaplica z zachrystią, zaplecze kuchenne. W przyszłości
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 37<br />
bę dzie mo żna za adop to wać nie wy ko rzy sta ną w tej chwi li<br />
część strychu na dodatkowe pomieszczenia dla pacjentów, podwajając<br />
ich liczbę.<br />
I jesz cze wą tek pry wat ny: Je stem już pe wien, że ruch ho -<br />
spicyjny na trwałe wpisał się w życie naszego miasta. Z chwilą<br />
uru cho mie nia te go obiek tu, za czy na się no wy etap<br />
w dziejach „Sądeckiego Hospicjum”. W związku z tym faktem,<br />
po 12 latach kierowania Towarzystwem „Sądeckie Hospi<br />
cjum” po sta no wi łem zre zy gno wać z peł nie nia funk cji<br />
prezesa. Zamykam bardzo ważny etap swojego życia. Hospicjum<br />
jest go to we, więc mo ja pra ca do bie gła koń ca. Zo sta -<br />
wiam or ga ni za cję w do brej kon dy cji, fi nan so wej rów nież.<br />
Nadwyżka pieniężna sięga kwoty 180 tys. zł., którą pozostawiam<br />
do dyspozycji mojemu następcy.<br />
Mia łem szczę ście prze żyć jed no z naj cie kaw szych do -<br />
świadczeń i przygód życiowych. Dziękuję Panu Bogu, że dał<br />
mi ta ką szan sę. Mam wiel ką sa tys fak cję i po czu cie do brze<br />
spełnionego obowiązku. Pragnę podziękować wszystkim, którzy<br />
bez in te re sow nie wspie ra li mnie w tej kil ku na sto let niej<br />
Mia łem szczę ście prze żyć jed no z naj -<br />
cie kaw szych do świad czeń i przy gód<br />
ży cio wych. Dzię ku ję Pa nu Bo gu,<br />
że dał mi ta ką szan sę.<br />
pracy. Zachowuję Was we wdzięcznej pamięci, a „Sądeckiemu<br />
Hospicjum” pragnę dalej służyć radą i pomocą.<br />
Jest ono bo wiem na szym wspól nym dzie łem, do któ re go<br />
miałem zaszczyt i radość dołożyć własną, skromną, osobistą<br />
cegiełkę. Spi sał: (HSZ)<br />
FOT. HSZ
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
38 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Piwnica<br />
Stanisława Ciągły<br />
Ściany z kamienia, posadzka wyłożona gresem, kafelki w toaletach,<br />
pomieszczenie kuchenne czeka już tylko na montaż urządzeń,<br />
zlewów i stołów – razem 156 metrów piwnicy<br />
w kamienicy na ul. Dunajewskiego 7 w Nowym Sączu czeka<br />
na otwarcie jadłodajni dla dzieci i młodzieży.<br />
Dar czyń ca mi, któ rzy zwró ci li<br />
się do se na to ra Sta ni sła wa<br />
Ko gu ta z pro po zy cją wspól -<br />
nego prowadzenia jadłodajni,<br />
są Elżbie ta i Sta ni sław Cią gło, wzię ty<br />
sądecki notariusz, rodem z Podegrodzia.<br />
Kamienicę na ul. Dunajewskiego 7 Ciągło<br />
ku pił w 1995 ro ku i do dziś ją re -<br />
montuje. Została mu jeszcze elewacja,<br />
ma już na to po zwo le nie.<br />
Ja kieś czte ry la ta te mu ma łżeń stwo<br />
postanowiło przeznaczyć piwnice w kamie<br />
ni cy na dzia łal ność cha ry ta tyw ną.<br />
– Z po trze by ser ca, trze ba się dzie lić<br />
tym, co się ma. Od wdzię czyć lu dziom<br />
za swój do bry los. Sta ra my się du żo po -<br />
ma gać – tłu ma czy po wo dy Sta ni sław<br />
Ciągło. Sam wychował troje dzieci i ma<br />
już tro je wnu cząt, dla te go chciał po móc<br />
mło dzie ży. Za pro po no wał współ pra cę<br />
Stanisławowi Kogutowi. – Pewno mógłbym<br />
pro wa dzić to sam, ale cza su na to<br />
nie mam. A senator ma doświadczenie<br />
– mówi.<br />
Ciągło zapłacił za projekt i remont,<br />
ku pi wy po sa że nie ja dło daj ni i bę dzie<br />
współ fi nan so wał po sił ki. – Je stem mu<br />
wdzięczny, bo inicjatywa wyszła od niego<br />
i ponosi wszelkie koszty – podkreśla<br />
Stanisław Kogut.<br />
Re mont trwał po nad pół to ra ro ku.<br />
Trzeba było zedrzeć tynki z cegieł, bo<br />
ścia ny by ły za wil go co ne. Uzu peł nić<br />
ubytki. W końcu pomieszczenie, pięknie<br />
odnowione i pachnące świeżością,<br />
czeka na wyposażenie. Był projekt wyko<br />
na nia, od po wied nie uzgod nie nia<br />
związane z remontem.<br />
Okazało się jednak, że potrzeba kolejnych.<br />
27 grudnia 2011 roku Mirosław<br />
Trzupek, dyrektor Wydziału Architektury<br />
i Budownictwa Urzędu Miasta, z upoważnienia<br />
prezydenta Nowego Sącza<br />
wydał postanowienie nakładające na Stanisława<br />
Ciągłę obowiązek dostosowania<br />
projektu budowlanego do wymogu rozporządzenia<br />
ministra infrastruktury ws.<br />
warunków technicznych, w tym instalację<br />
urządzeń zapewniających dostęp<br />
do lokalu osobom niepełnosprawnym.<br />
A także obowiązek uzgodnienia zamiaru<br />
zmiany sposobu użytkowania pomieszczeń<br />
piwnic i przeznaczenia ich na jadłodajnię<br />
z rzeczoznawcami do spraw<br />
sanitarno-higienicznych, bezpieczeństwa<br />
i higieny pracy, zabezpieczeń przeciwpożarowych<br />
oraz z… Wojewódzkim Urzędem<br />
Ochrony Zabytków w Krakowie<br />
Delegatura w Nowym Sączu.<br />
– Budynek nie jest wpisany do rejestru<br />
za byt ków, ale jak trze ba to trze ba<br />
– mówi Ciągło.<br />
– Kamienica stoi w obrębie rynku,<br />
a cały rynek jest objęty opieką konserwatora<br />
zabytków. Projektant już wie wszystko<br />
i dzia ła. Po wie dział, że jak pod ko niec<br />
lutego dostaniemy te uzgodnienia, to będzie<br />
do brze – dodaje senator.<br />
JAKIE DZIECI<br />
BĘDĄ DOŻYWIANE<br />
W JADŁODAJNI?<br />
– Rozmawiałem z księdzem Janem<br />
Piotrowskim i z prezydentem Ryszardem<br />
Nowakiem i faktycznie, w większości
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 39<br />
szkół są sto łów ki, gdzie wy da wa ne są po -<br />
siłki tym, którzy potrzebują. Caritas<br />
przy bazylice, jadłodajnia księdza prałata,<br />
też wy da je po sił ki. Nie mo żna się du -<br />
blować – przyznaje Stanisław Kogut,<br />
ale, jak mó wi, wszy scy chwa lą tę ini cja -<br />
ty wę, bo ni gdy ta kich za wie le.<br />
– Poszukaliśmy więc dalej i są dojeżdża<br />
ją cy z oko licz nych miej sco wo ści<br />
do szkół do No we go Są cza, któ rzy po -<br />
trze bu ją wspar cia. Roz po czy na my<br />
od po sił ków dla stu uczniów, bę dzie my<br />
potem promować inicjatywę – tłumaczy<br />
senator. Jak dodaje, może objąć opieką<br />
dzie ci od ze rów ki aż do 19 lat, bo w tym<br />
wieku dojeżdża młodzież z całego powia<br />
tu do szkół śred nich.<br />
Jadłodajnia będzie czynna najprawdopodobniej<br />
od godziny 13 do 17, czyli<br />
wte dy, gdy mło dzież koń czy lek cje. Do -<br />
je żdża ją cy cze ka ją wte dy na au to bus<br />
i czas ten mogliby spędzić w jadłodajni.<br />
Jeszcze nie zdecydowano, jakie posiłki<br />
będą przywożone ze stołówki fundacji<br />
se na to ra w Stró żach. W za le żno ści<br />
od tego, w jakich będą przychodzić godzi<br />
nach, ja dło daj nia bę dzie wy da wa ła<br />
kanapki na drugie śniadanie lub ciepłą<br />
stra wę na obiad, zu pę czy dru gie da nie.<br />
– Mogą przyjść do jadłodajni i uzyskać<br />
po si łek, na wet je śli to bę dzie ich<br />
dru gi czy ko lej ny – de kla ru je se na tor.<br />
Osoby, które będą dożywiane, wytypuje<br />
Leszek Langer, rzecznik prasowy sena<br />
to ra i za ra zem peł no moc nik pre zy -<br />
den ta No we go Są cza ds.<br />
nie peł no spraw nych. Ale mło dzież do -<br />
stałaby na ul. Dunajewskiego nie tylko<br />
posiłek.<br />
Ja dło daj nia bę dzie czyn -<br />
na naj praw do po dob niej<br />
od go dzi ny 13 do 17, czy li<br />
wte dy, gdy mło dzież koń -<br />
czy lek cje.<br />
– Myślałem też o zatrudnieniu psychologa,<br />
żeby mieli z kim porozmawiać.<br />
Teraz zagrożeń jest wiele, mieszkam tu<br />
w cen trum i wi dzę, co się dzie je, to prze -<br />
rażające – planuje Ciągło. Wcześniej<br />
marzył, by miejsce było świetlicą, jednak<br />
pomysł blokują wymogi stawiane takim<br />
miej scom. – Piwnica nie nadaje się<br />
na ten cel, bo ma za ma ły do pływ świa -<br />
tła dziennego – ubolewa nad biurokracją.<br />
Ale se na tor Ko gut się nie pod da je.<br />
Też myśli o świetlicy: – Chciałbym kiedyś<br />
wprowadzić tam osobę o kwalifikacjach<br />
nauczyciela, żeby dzieci mogły tam<br />
też odrobić lekcje. Jak na świetlicy. Takie<br />
mam ma rze nie.<br />
BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ<br />
FOT. BW
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
40 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Pamiętniki Igi Hedwig (1987-2010)<br />
Papier zadrukowany<br />
bólem i cierpieniem<br />
W grudniowy wieczór w Miejskim Ośrodku Kultury w Nowym<br />
Sączu odbyła się promocja pamiętnika nieżyjącej już młodej sądeczanki<br />
Igi Hedwig zatytułowanego „Moje życie jest cudem”.<br />
23-letnia Sądeczanka, zmagająca się z mukowiscydozą,<br />
śmiertelną chorobą genetyczną, zmarła 26 marca 2010 roku<br />
w klinice w Wiedniu.<br />
Iga była pierwszą Polką, cierpiącą<br />
na tą nieuleczalną chorobę, która<br />
przeszła dwie transplantacje płuc.<br />
By ła dla in nych cho rych i ich ro dzin<br />
symbolem heroicznej walki o życie,<br />
do końca, do ostatniego tchu. W przypadku<br />
mukowiscydozy to określenie nabiera<br />
wyjątkowego znaczenia. Iga szła ze<br />
śmier cią ra mię w ra mię przez ca łe swo je<br />
niedługie życie wypełnione krótkimi<br />
okresami poprawy zdrowia, gdy żyła pełną<br />
piersią. A zaraz potem przychodziła<br />
„jazda w dół”, kiedy balansowała na granicy<br />
życia i śmierci. W okresach wytchnienia<br />
od choroby, realizowała swoje<br />
pasje i marzenia, spotykała się z przyjaciółmi.<br />
Kochała i była kochaną przez najbliższych:<br />
rodziców – Dorotę i Jarosława<br />
Hedwigów i rodzeństwo: Grzegorza,<br />
Macieja, Szymona i najmłodszą 8-letnia<br />
dziś Julkę, która także walczy z mukowiscydozą.<br />
FOT. ARCH. DOROTY HEDWIG<br />
Iga „odchodziła” dwa razy. Pierwszy<br />
raz w 2006 ro ku, kie dy jej bio lo gicz ne<br />
płuca zaczęły odmawiać posłuszeństwa.<br />
Wte dy w kli ni ce AKH w Wied niu,<br />
po przeszczepie płuc, wygrała walkę ze<br />
śmier cią. Po ope ra cji szyb ko wra ca ła<br />
do zdrowia, dając nadzieję wielu innym<br />
cho rym dzie ciom, któ re po dob nie, jak<br />
ona w tych trud nych okre sach po pra wy<br />
zdro wia śpią w fo te lach, bo tak jest im<br />
Iga „od cho dzi ła” dwa ra -<br />
zy. Pierw szy raz w 2006<br />
ro ku, kie dy jej bio lo gicz -<br />
ne płu ca za czę ły od ma -<br />
wiać po słu szeń stwa.<br />
ła twiej od dy chać, gdy cykl dnia wy zna -<br />
czają inhalacje.<br />
Dru gi raz – w tej sa mej wie deń skiej<br />
klinice, kiedy 6 lutego 2010 r. powtórnie<br />
przeszczepiono jej płuca – medycyna<br />
oka za ła się bez sil na. Iga prze gra ła<br />
wal kę ze śmier cią. Do ostat nich chwil<br />
była przy niej mama, wyjątkowa kobieta,<br />
sze fo wa Pol skie go To wa rzy stwa<br />
Wal ki z Mu ko wi scy do zą, któ ra bez<br />
reszty poświęciła się batalii o życie nie<br />
tyl ko swo jej cór ki, ale wszyst kich dzie -<br />
ci cierpiących na tą straszna chorobę.<br />
***<br />
Dorota Hedwig nieprzypadkowo wybrała<br />
salę kameralna MOK w Nowym<br />
Sączu na promocję pamiętników swojej<br />
córki. Janusz Michalik, prowadzący ten<br />
wy jąt ko wy wie czór, przy po mniał, że<br />
pierwsze koncerty i aukcje na rzecz Igi<br />
od by wa ły się od 2002 ro ku wła śnie<br />
w tym miej scu. Wspo mniał o rów nież<br />
już nie ży ją cym Bo gu sła wie „Bob ku”<br />
Ciule, inicjatorze charytatywnego ruchu<br />
społecznego „Sądeczan dar serca”, któ-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 41<br />
ry or ga ni zo wał kon cer ty, de dy ko wa ne<br />
m.in. Idze. To by ło jesz cze przed jej<br />
pierwszym przeszczepem w 2006 r.<br />
– Wiedzieliśmy, że Iga pisze pamiętnik<br />
– mówiła na wieczorze promocyjnym<br />
Dorota Hedwig. – Chciała, byśmy<br />
go wydali, gdyby odeszła. Liczyła, że dotrze<br />
on do ludzi decyzyjnych, do tych,<br />
którzy mają jakikolwiek wpływ na system<br />
leczenia mukowiscydozy w Polsce, który,<br />
co tu ukry wać, jest prze sta rza ły. Są -<br />
dzę jed nak, że po przez swo je dzien ni ki<br />
Iga do tar ła nie tyl ko do nich, ale do bar -<br />
dzo wielu ludzi. W tej książce pokazała<br />
życie chorego na mukowiscydozę.<br />
***<br />
Trudnego zadania zebrania zapisków<br />
Igi, wspo mnień jej naj bli ższych, przy ja -<br />
ciół i znajomych, a potem ich usystematy<br />
zo wa nia i re dak cji pod ję ła się,<br />
siedząca obok mamy Igi – Dorota Wolanin,<br />
przyjaciółka rodziny.<br />
– Początkowo, gdy zapoznawałam się<br />
z tą przejmującą lekturą miałam mieszane<br />
uczu cia, po nie waż wtar gnę łam<br />
w czy jeś pry wat ne ży cie – tłu ma czy ła<br />
Do ro ta Wo la nin. – Ale, gdy się co raz<br />
bardziej zagłębiałam w jej zapiski, stało<br />
się dla mnie ja sne, że Iga pi sa ła je<br />
po to, by po ka zać ży cie cho rych na mu -<br />
kowiscydozę. Bardzo szybko zaprzyjaźni<br />
łam się z nią. Iga by ła oso bą<br />
niesamowicie otwartą na świat i ludzi.<br />
Trud no mó wić o niej w cza sie prze szłym.<br />
Iga jest z na mi. Jest wśród nas, bo ma -<br />
my jej przepiękny pamiętnik.<br />
– Pra cu jąc nad tą ksią żką<br />
pła ka łam w wie lu mo -<br />
men tach. Spo tka łam się<br />
z bli ski mi Igi, jej przy ja -<br />
ciół mi. Nie spo tka łam się<br />
tyl ko z nią. Nie ste ty, nie<br />
by ło mi to da ne.<br />
DOROTA WOLANIN<br />
– Iga ży ła, bo wo kół niej by li wspa -<br />
niali ludzie, przyjaciele, znajomi – doda<br />
ła Do ro ta He dwig. – Wspa nia ły<br />
ksiądz Ra fał, któ ry ją za wsze wspie rał,<br />
w ka żdym mo men cie, rów nież wte dy,<br />
gdy jej cierpienie się nasilało. Drodzy<br />
Państwo moją życiową pasją był sport.<br />
Ni gdy nie są dzi łam, że bę dę mieć dzie ci<br />
chore na mukowiscydozę, że będę zajmować<br />
się maluchami i młodzieżą, cierpią<br />
cy mi na to scho rze nie. Tak w ży ciu<br />
bywa. Ja i moja rodzina mamy momenty<br />
trud ne, bo Igi już z na mi nie ma. Prze -<br />
peł nia nas to ogrom nym bó lem, ale tak<br />
na praw dę ona ży je w nas. O niej cią gle<br />
roz ma wia my. Wie rzę, że tam, gdzie ode -<br />
szła jest jej do brze i, że nas wspie ra.<br />
Do ro ta He dwig opo wia da ła o swo -<br />
ich wi zy tach w In sty tu cie Gruź li cy<br />
i Cho rób Płuc w Rab ce, gdzie le czy się<br />
większość chorych na mukowiscydozę,<br />
o dra ma tycz nych spo tka niach z wal -<br />
czą cy mi o ka żdy od dech mło dy mi<br />
FOT. ARCH. DOROTY HEDWIG
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
42 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Sądeczanie na emigracji<br />
Pogoda, krany<br />
i inne angielskie<br />
wynalazki<br />
Chmury, deszcz, wiatr – niby jesienna pogoda, a nam przywodzi<br />
na myśl początek minionego lata… Jeszcze końcem wiosny,<br />
dziwnym zrządzeniem losu, po nieprzyjemnościach<br />
z krakowskim biurem pośrednictwa pracy za granicą znaleźliśmy<br />
się w An glii w Brad ford.<br />
Na ko niec obec ni usły -<br />
sze li frag men ty pa mięt -<br />
ni ków Igi. Na wiel kim<br />
ekra nie, z wie lu zdjęć<br />
spo glą da ła na nich mło da<br />
dziew czy na, uśmiech nię -<br />
ta, za ję ta co dzien ny mi<br />
obo wiąz ka mi, w gro nie<br />
naj bli ższych, przy ja ciół,<br />
zna jo mych. Ta ka by ła.<br />
Muzeum Przemysłu – zabytowe pojazdy<br />
FOT. ARCH.<br />
ludź mi, cze ka ją cy mi na prze szczep<br />
płuc i pu st ce, gdy przy cho dzi wia do -<br />
mość, że ktoś nie ste ty od szedł. Mó wi -<br />
ła rów nież o wi zy cie w in sty tu cie<br />
bie gacz ki Ju sty ny Ko wal czyk, któ ra<br />
od wie dzi ła cho rych.<br />
– Pracując nad tą książką płakałam<br />
w wielu momentach – przyznała Dorota<br />
Wolanin. – Spotkałam się z bliskimi Igi,<br />
jej przyjaciółmi. Nie spotkałam się tylko<br />
z nią. Nie ste ty, nie by ło mi to da ne. Ka -<br />
żdy, kto prze czy ta ksią żkę znaj dzie w niej<br />
ten naj bar dziej wzru sza ją cy frag ment,<br />
kiedy Iga dziękowała Panu Bogu za cud<br />
ży cia, któ ry był jej da ny. Ta ksią żka, mi -<br />
mo ogrom ne go ła dun ku bó lu, nie sie<br />
również nadzieję.<br />
Na koniec obecni usłyszeli fragmenty<br />
pamiętników Igi. Na wielkim ekranie,<br />
z wielu zdjęć spoglądała na nich młoda<br />
dziewczyna, uśmiechnięta, zajęta codziennymi<br />
obowiązkami, w gronie najbliższych,<br />
przyjaciół, znajomych. Taka była.<br />
Spotkanie promocyjne pamiętników<br />
Igi Hedwig uświetniły występy artystyczne:<br />
grupy „Young Voice”, działającej<br />
przy Miejskim Ośrodku Kultury<br />
w Nowym Sączu, oraz zespołu „Megro<br />
2” z Wielogłów, który działa<br />
przy tamtejszej parafii. „Megro 2” wielokrotnie<br />
dawało koncerty, z których dochód<br />
był przeznaczony na leczenie Igi.<br />
Ta kże te raz, po Jej śmier ci ze spół na dal<br />
wspiera cierpiących na mukowiscydozę.<br />
Ksią żkę wy dru ko wa ła ofi cy na wy -<br />
dawnicza Nova Sandec. Wyboru zdjęć<br />
do ko nał Ja nusz Choj nac ki. Mo żna ją<br />
ku pić w wy daw nic twie Nova Sandec<br />
oraz w księgarni Caritas przy ulicy Wyszyńskiego<br />
w Nowym Sączu.<br />
IGA MI CHA LEC<br />
Miasto położone jest w hrabstwie<br />
West York shi re, nie -<br />
całe 300 km na północ<br />
od Londynu. Niestety,<br />
nocna podróż autostopem uniemożliwiła<br />
wyrobienie opinii na temat krajobrazowych<br />
i architektonicznych walorów<br />
mijanych aglomeracji, ale pierwsze<br />
wrażenia z miasta, które miało stać się<br />
domem na kilka miesięcy były pesymistyczne<br />
– brud, zaniedbanie, nieład.<br />
Do te go ta po go da. Po kil ku dniach spę -<br />
dzo nych w sło necz nej już o tej po rze<br />
roku Francji była przykrą niespodzianką.<br />
Ale nie pod da wa li śmy się – od dłu -<br />
ższego czasu zastanawiał nas<br />
„fenomen” życia na Wyspach i dziwił<br />
fakt, że tak wielu Polaków zdecydowało<br />
się na sta łe tam osiąść. Wresz cie<br />
nada rzy ła się oka zja, by na wła snej
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 43<br />
Ugo ścił nas An drzej<br />
– Są de cza nin, któ ry<br />
w Brad ford miesz ka już<br />
od po nad pię ciu lat. Nie -<br />
dawno zostało mu przyznane<br />
duże, trzypokojowe<br />
mieszkanie i mogliśmy<br />
się tam zakotwiczyć.<br />
Ko ściół na sprze daż – czę sty wi dok<br />
w An glii<br />
Biblioteka w dawnej synagodze<br />
skó rze prze ko nać się co, oprócz gra wi -<br />
ta cji, trzy ma tu taj tych lu dzi.<br />
***<br />
Ugościł nas Andrzej – Sądeczanin,<br />
któ ry w Brad ford miesz ka już od po -<br />
nad pięciu lat. Niedawno zostało mu<br />
przyznane duże, trzypokojowe mieszkanie<br />
i mogliśmy się tam zakotwiczyć.<br />
I tak zaczęło się nasze angielskie<br />
bytowanie. Podczas pierwszej wyprawy<br />
do centrum miasta wręcz męczyły oczy<br />
wszędobylskie ogłoszenia, szyldy, tablice<br />
z napisami For sale (na sprzedaż). Jak<br />
się później dowiedzieliśmy – większość<br />
Anglików opuściła miasto z powodu zamieszek,<br />
które nasilały się w ciągu kilku<br />
ostat nich lat. Brad ford już od daw na cie -<br />
szy się popularnością wśród emigrantów<br />
– w XIX w. zaczęli przybywać Irlandczycy,<br />
pierwsza połowa XX w. to napływ<br />
ludności Wschodniej Europy<br />
(w dużej mierze naszych rodaków) dręczonej<br />
wojnami, natomiast druga połowa<br />
XX w. została zdominowana przez<br />
przybyszy z dalszych krain – zwłaszcza<br />
Południowej i Wschodniej Azji, w ponad<br />
60. procentach z Pakistanu.<br />
Ale po wróć my do cen trum mia sta<br />
– architektura nie jest zbyt oszałamiająca<br />
(choć mo że nie wy war ła na nas zbyt<br />
du że go wra że nia z ra cji wcze śniej szej<br />
wizyty w Paryżu i pod wpływem zaurocze<br />
nia tam tej szy mi „pe reł ka mi”), ale<br />
zna la zło się kil ka bu dyn ków god nych<br />
uwa gi. Do ta kich z pew no ścią mo żna<br />
zaliczyć katedrę, której najstarsze fragmenty<br />
pochodzą z połowy XV w., wcześniej<br />
– w XIII w. – w tym sa mym<br />
miejscu stał kościół zniszczony podczas<br />
najazdu Szkotów. Katedra była wielokrotnie<br />
przebudowywana. Znajdują się<br />
w niej ciekawe zabytki, chociażby jedne<br />
z pierwszych witraży Williama Morri<br />
sa, rzeź by Ala na Col lin sa<br />
i Joh na Sha wa. Oprócz na bo żeństw<br />
i spotkań religijnych odbywa się tu wiele<br />
recitali, koncertów. Wewnątrz znajduje<br />
się skle pik z pa miąt ka mi, a ta kże<br />
specjalne oddzielone miejsce do przygotowywania<br />
posiłków dla chórzystów<br />
i członków innych stowarzyszeń.<br />
In nym god nym uwa gi bu dyn kiem<br />
jest dawna synagoga. Co ciekawe została<br />
ona zaadaptowana na księgarnię z koją<br />
cą mu zy ką w tle, z ką ci kiem dla<br />
miłośników szachów, na piętrze znajduje<br />
się kawiarenka, a w przedsionku sklepik<br />
z ciast ka mi. Ta ki wi dok nie jest<br />
czymś nadzwyczajnym – kościoły, niegdyś<br />
miej sca kul tu, prze ra bia ne są<br />
na dyskoteki, restauracje, bądź wysta -<br />
wia ne są na sprze daż. Tu ni ko go to nie<br />
dziwi i jest na porządku dziennym.<br />
Swój złoty wiek miasto przeżywało<br />
w XIX w., kie dy za czął się roz wi jać<br />
przemysł tekstylny. Z pewnością przyczyniły<br />
się do tego bogate złoża węgla<br />
i żelaza, a także wzrost ludności. Wtedy<br />
w miejsce zniszczonych budowli postawiono<br />
nowe, okazałe wiktoriańskie budyn<br />
ki (np. Brad ford Ci ty Hall – ra tusz,<br />
Lockwood and Mawson’s St George’s<br />
Hall – sala koncertowa). Godny polecenia<br />
jest ta kże cmen tarz Un derc lif fe<br />
z cha rak te ry stycz ny mi dla tam te go<br />
okresu nagrobkami.<br />
Miej sca, któ re z pew no ścią war to<br />
zwie dzić to Na tio nal Me dia Mu seum<br />
i Bradford Industrial Museum and Horses<br />
At Work. Co cie ka we – wstęp<br />
do większości angielskich muzeów jest<br />
bezpłatny! Pierwsze to ogromny, ośmiopiętrowy<br />
budynek wypełniony eksponatami<br />
związanymi z rozwojem fotografii,<br />
kinematografii, radia, telewizji, ogólnie<br />
mó wiąc – sze ro ko poj mo wa nych me -<br />
diów. Zwie dza nie go jest wspa nia łą, co<br />
najmniej kilkugodzinną przygodą; można<br />
tu zobaczyć trójwymiarowe zdjęcia<br />
z wy praw w da le kie kra je, sta nąć<br />
za i przed ka me rą, prze ko nać się<br />
na czym polega praca realizatora, zabawić<br />
się w pogodynkę bądź prezentera.<br />
Można prześledzić ewolucję aparatów<br />
firmy kodak, podpatrzeć triki i techniki<br />
wykorzystywane przez filmowców, zanu<br />
rzyć się w świat ilu zji i fan ta zji, a ta -<br />
kże przyj rzeć się pra cy dzien ni ka rzy<br />
BBC, którego siedziba znajduje się wewnątrz,<br />
bądź obej rzeć film w jed nej<br />
z trzech sal ki no wych. Trze ba do dać, że<br />
muzeum przyczyniło się do przyznania<br />
mia stu Brad ford w 2009 r. mia na pierw -<br />
sze go Mia sta Fil mu UNE SCO. Prze -<br />
mysł fil mo wy za czął się tu roz wi jać
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
44 WOKÓŁ NAS<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Miej sca, któ re z pew no -<br />
ścią war to zwie dzić to<br />
Na tio nal Me dia Mu seum<br />
i Brad ford In du strial Mu -<br />
seum and Hor ses At<br />
Work. Co cie ka we<br />
– wstęp do więk szo ści<br />
an giel skich mu ze ów jest<br />
bez płat ny!<br />
– po dob nie jak w Hol ly wo od – już<br />
w 1914 r.; organizowane są znane festiwale<br />
filmowe: Bradford Film Festival,<br />
Brad ford Ani ma tion Fe sti val czy Bi te<br />
the Man go. W tych wła śnie oko li cach<br />
by ły krę co ne ta kie pro duk cje jak Wi -<br />
chro we Wzgó rza, czy Sens ży cia. No -<br />
mi na cja by ła z pew no ścią za słu żo na,<br />
choć wielu zaskoczyła – miasta takie jak<br />
Los An ge les, Ber lin, Pa ryż czy Lon dyn<br />
mu sia ły obejść się ze sma kiem.<br />
Drugie wymienione miejsce to Muzeum<br />
Przemysłu powstałe w 1974 r.<br />
Dwupoziomowa galeria obfituje m.in.<br />
w wynalazki XIX-wiecznej Rewolucji<br />
Przemysłowej: wspaniałe maszyny drukarskie,<br />
koło wodne, silniki parowe, czy<br />
maszyny przędzalnicze. Przy odrobinie<br />
szczę ścia mo żna być świad kiem uru cha -<br />
mia nia owych ma szyn, gdyż więk szość<br />
jest sprawna, i kilka razy w tygodniu mili<br />
starsi panowie prezentują ich działanie.<br />
Z pew no ścią nie bę dą się tu nu dzić mi ło -<br />
śnicy motoryzacji, eksponaty są imponujące<br />
– od rowerów zaczynając, poprzez<br />
motocykle, samochody, na tramwajach<br />
i trolejbusach kończąc, w dużej mierze są<br />
to unikaty na skalę światowa. Chowane<br />
są tu także konie pociągowe, niestety, mimo<br />
ogrom nej sym pa tii dla zwie rząt żad -<br />
ne z nas nie od wa ży ło się zbli żyć do tych<br />
naprawdę gigantycznych stworzeń,<br />
zwłaszcza po przeczytaniu tabliczki, że<br />
gry zą i ko pią. Tu też na mo ment do pa dła<br />
nas nostalgia i tęsknota za krajem ojczystym<br />
– otóż nie za po mnia no o ro li, któ rą<br />
w rozwoju miasta odegrali imigranci – także<br />
z Polski i poświęcono im osobne<br />
miejsce – słoik po ogórkach kiszonych,<br />
butelki po piwie Żywiec czy ludowe stroje<br />
krakowiaków sprawiły, że łezka w oku<br />
się zakręciła.<br />
Opuszczona fabryka – jeden z wielu pustostanów w centrum Bradford<br />
***<br />
Warto nieco bardziej przyjrzeć się<br />
zróżnicowaniu etnicznemu i kulturowemu<br />
owe go miej sca. Przez dwa la ta mia -<br />
sto ubie ga ło się o ty tuł Ci ty of Sanc tu ary<br />
(Miasta Schroniska), a wysiłki lokalnej<br />
ludności zostały docenione w 2010 roku.<br />
Ruch spo łecz ny Ci ty of Sanc tu ary<br />
po wstał w 2005 r. i je go ce lem jest pro -<br />
mocja życzliwych i gościnnych zachowań<br />
wo bec lu dzi spo za Wysp. Nie tyl ko<br />
trzeba szanować kulturę, czy odmienność<br />
przy by szy, ale ta kże sta rać się o ich<br />
aktywizację i integrację z lokalną ludnością.<br />
Aż 126 różnego typu organizacji<br />
przyczyniło się do uzyskania tego tytułu,<br />
któ ry jest do wo dem na to, że mo żna<br />
stanąć ponad podziałami: etnicznymi, religijnymi<br />
można czasem stworzyć coś<br />
pięknego, choć z pewnością trudno. Ale<br />
wiadomo – wspólny, szczytny cel łączy<br />
ludzi, choć w życiu codziennym jest<br />
znacz nie trud niej. Gdy pań stwo an giel -<br />
skie ulega stopniowej laicyzacji, zamiast<br />
miejsc kultu rodowitych mieszkańców<br />
wo kół – jak grzy by po desz czu – ro sną<br />
meczety. Wyznawcy islamu najczęściej<br />
tworzą zamknięte społeczności, mocno<br />
podkreślające swą odmienność, i nie<br />
chcą asymilować się z lokalną ludnością.<br />
Oczywiście jest także wielu naszych<br />
ro da ków – część to po tom ko wie emi -<br />
grantów z czasów wojen, którzy nigdy<br />
W ro li po go dyn ki –pod czas zwie -<br />
dza nia Na tio nal Me dia Mu seum<br />
nie byli w ojczyźnie, inni poszukują lepszych<br />
wa run ków ży cia, są tu na kil ka<br />
mie się cy, lat, al bo pra gną się osie dlić.<br />
Jedno jest pewne – społeczność polska<br />
jest do brze zor ga ni zo wa na, jest wie le<br />
polskich sklepów, Szkoła Sobotnia, fryzjerzy,<br />
kosmetyczki, kościół. Na chwilę<br />
staliśmy się częścią tego świata.<br />
***<br />
Bradford jest miastem stosunkowo tanim.<br />
Wynajem pokoju waha się od 30<br />
do 100 funtów tygodniowo, w zależności<br />
od lokalizacji i wyposażenia. Ceny<br />
te są ni skie, bio rąc pod uwa gę fakt, że<br />
mi ni mal na pła ca za 1 go dzi nę wy no si<br />
pra wie 6 fun tów. Czy trud no jest zna leźć
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 WOKÓŁ NAS 45<br />
FOT. ARCH.<br />
pra cę – to za le ży cze go się szu ka. By<br />
móc szu kać pra cy w Job Cen ter – coś<br />
na wzór urzędu pracy – należy wyrobić<br />
Insurance Number, numer ubezpieczenia,<br />
bez któ re go nic się nie wskó ra<br />
w żadnym urzędzie, placówce państwowej,<br />
przy chod ni czy szpi ta lu. Kar ta<br />
z tym numerem zastępuje dowód osobisty.<br />
Procedura trwa kilka tygodni, dlatego,<br />
je śli ktoś pil nie po trze bu je pra cy<br />
może skorzystać z bardzo popularnych<br />
biur po śred nic twa pra cy. Są to pry wat -<br />
ne agencje, które mają podpisane umowy<br />
z jedną bądź kilkoma fabrykami i ich<br />
za da niem jest za pew nie nie od po wied -<br />
niej ilo ści pra cow ni ków w mo men cie<br />
niedyspozycji zatrudnionego na etacie,<br />
bądź w miesiącach wytężonej pracy. My<br />
skorzystaliśmy z tej drugiej opcji, jako<br />
że mia ła to być pra ca tym cza so wa. Tra -<br />
fi li śmy w od po wied nim mo men cie<br />
– wła śnie roz po czy nał się se zon<br />
na owoce i warzywa, a firma w której<br />
podjęliśmy pracę produkowała plastikowe<br />
pojemniki na żywność. Warto w tym<br />
momencie wspomnieć, że Anglicy lubują<br />
się w za pa ko wy wa niu opa ko wań<br />
w opakowania. Co czasami przerażało,<br />
po sporządzeniu niezbyt wyszukanego<br />
obia du dla czte rech osób kosz na śmie -<br />
ci spo rej wiel ko ści sta wał się pe łen.<br />
Ale wróćmy do pracy – fabryka znajdowała<br />
się w miasteczku obok, pracowaliśmy<br />
w systemie zmianowym, po 12<br />
godzin. Początkowo denerwującym był<br />
fakt, że nie wie dzie li śmy kie dy i na któ -<br />
rą zmia nę pój dzie my, ale po dwóch ty -<br />
go dniach sy tu acja się unor mo wa ła<br />
i dostawaliśmy grafik na kilka kolejnych<br />
dni. Praca była mało rozwijająca, jednak<br />
cie ka wa z tej ra cji, ze da ła wgląd w ży -<br />
cie „tu tej szych”. Co by ło po cząt ko wo<br />
dziwne – większość pracowników stanowili<br />
Polacy. Na dodatek znaczna ich<br />
część nie po tra fi ła po ro zu mie wać się<br />
w języku angielskim, a nierzadko byli to<br />
ludzie już kilka lat pozostający w tym<br />
kraju. Po tym doświadczeniu, zrozumiałym<br />
jest fakt, że An gli cy wpro wa dza ją<br />
ustawę o obowiązkowej nauce ich języka<br />
dla osób bez ro bot nych ko rzy sta ją -<br />
cych z za sił ku. Po 6. mie sią cach<br />
przepracowanych – oczywiście legalnie<br />
– można otrzymać zasiłek pozwalający<br />
żyć na godnym poziomie. Niestety, emigranci<br />
wykorzystują tę możliwość i często<br />
za trud nia ją się na pół ro ku, by póź -<br />
niej móc korzystać z zapomogi, co nadwy<br />
rę ża bry tyj ski bu dżet. Za zwy czaj<br />
ła twiej jest zna leźć pra cę – zna jąc ję zyk.<br />
Choć często dochodzi do kuriozalnych<br />
sytuacji. Nie przypominam sobie, by np.<br />
we włoskich restauracjach w Polsce obsłu<br />
gi wa li wy łącz nie Wło si nie zna ją cy<br />
polskiego, a byłam świadkiem sytuacji,<br />
gdy An glik wszedł we wła snym kra ju<br />
do pol skie go skle pu i żad na z eks pe -<br />
Brad ford jest mia stem<br />
stosunkowo tanim. Wynajem<br />
po ko ju wa ha się od 30<br />
do 100 funtów tygodniowo,<br />
w zależności od lokalizacji<br />
i wyposażenia.<br />
dientek nie potrafiła się z nim porozumieć.<br />
Ci, któ rzy zna li ję zyk w „na szej”<br />
firmie mieli możliwość rozwoju i awansu,<br />
bez wzglę du na kraj po cho dze nia czy<br />
wyznanie.<br />
Wypłatę otrzymywaliśmy co tydzień,<br />
prze le wem na kon to ban ko we.<br />
Przed wyjazdem, gdy poszliśmy wybrać<br />
zarobek zadziwił nas gruby plik banknotów.<br />
Podobno istnieje banknot pięćdzie<br />
się cio fun to wy, ale chy ba to tyl ko<br />
legenda, ponieważ nikt z naszych znajo<br />
mych go nie wi dział i na wet w ban ku<br />
prawdopodobnie nie pokazaliby jak wyglą<br />
da, a w po wszech nym obie gu naj -<br />
więk szym no mi na łem jest bank not<br />
dwudziestofuntowy.<br />
Pracę zakończyliśmy znacznie wcześniej<br />
przed wy jaz dem, by móc po zwie -<br />
dzać oko licz ne atrak cje. Roz sta nie<br />
z An glią nie by ło zbyt bo le sne. Do brze<br />
było wzbogacić się o nowe doświadczenie,<br />
lecz już wte dy wie dzie li śmy, że ży -<br />
cie na Wy spach nie jest dla nas. Być<br />
na chwilę, przejazdem – owszem, ciekawie,<br />
i z pewnością pod względem ekono<br />
micz nym ła twiej niż w oj czyź nie.<br />
Lecz nie wy obra ża my so bie osiąść<br />
na stałe w tym kraju. Do lewostronnego<br />
ruchu, dwóch kranów – jednego z wrzącą,<br />
drugiego z lodowatą wodą – cienkich<br />
rur kanalizacyjnych, małej ilości słońca<br />
– ow szem mo żna się przy zwy cza ić.<br />
Nie któ rzy świet nie się tu od na leź li,<br />
prze cież pro ble my po dob ne jak gdzie<br />
in dziej. Ale jest w tym kra ju coś, co nas<br />
znie chę ca, choć mo że to tyl ko świa do -<br />
mość by cia nie u sie bie.<br />
BARBARA ŚWIĘS<br />
I KRZYSZTOF TRZESZCZOŃ<br />
Au to rzy są mi ło śni ka mi nie kon wen cjo nal ne -<br />
go pod ró żo wa nia, poznawania ludzi i kultur.<br />
Wik to riań skie dom ki w par ku Shi -<br />
pley in the blo om<br />
Krzysztof podczas pracy w fabryce
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
46 SĄDECZANIE<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Andrzej Buchman<br />
Tablica pamiątkowa FOT. KB.<br />
Bohater z Barcic<br />
Z początkiem roku Gimnazjum w Barcicach otrzymało imię<br />
swojego rodaka porucznika Andrzeja Buchmana, żołnierza Armii<br />
Krajowej o pseudonimie Korsak, poległego na wschodnich<br />
rubieżach przedwojennej Polski w czasie II wojny światowej.<br />
Podniosła uroczystość, podczas<br />
któ rej na stą pi ło prze ka za nia<br />
sztan da rów dla obu pla có wek<br />
wchodzących w skład Zespołu<br />
Szkół, od by ła się 14 stycz nia w sa li gim -<br />
nastycznej im. Jana Gryźlaka, a honorowy<br />
pa tro nat nad wy da rze niem<br />
sprawował Prezydent RP Bronisław Komo<br />
row ski. Je go de cy zją, po rucz nik<br />
„Korsak” został pośmiertnie odznaczony<br />
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia<br />
Polski, który członków rodziny<br />
wręczył wicewojewoda małopolski Andrzej<br />
Harężlak.<br />
KIM BYŁ PATRON<br />
BARCICKIEGO<br />
GIMNAZJUM?<br />
Postać Andrzeja Buchmana od dawna<br />
jest obec na w na szym śro do wi sku,<br />
ale była dotąd mało znana – mówi Grzegorz<br />
Gar wol, dy rek tor Ze spo łu Szkół<br />
w Barcicach. – Początkowo zamierzaliśmy<br />
je go imie niem na zwać dru ży nę<br />
Związ ku Har cer stwa Pol skie go, ale<br />
do tego nie doszło, ponieważ przestała<br />
ona w pewnym momencie działać.<br />
– W 2007 ro ku w jej miej sce po wsta -<br />
ła drużyna Związku Harcerstwa Rzeczypo<br />
spo li tej, któ rej nada no imię księ dza<br />
Wła dy sła wa Gur ga cza, a spo łecz ność<br />
szkolna zaczęła zastanawiać się nad wyborem<br />
patrona gimnazjum i wybór padł<br />
na po rucz ni ka Buch ma na – do dał dy -<br />
rektor.<br />
Jak za wsze przy ta kich oka zjach dys -<br />
ku to wa no, czy szko ła po win na no sić<br />
imię osoby powszechnie znanej, wielkiego<br />
autorytetu, czy może wywodzącej<br />
się ze społeczności lokalnej. Pojawiały<br />
się różne propozycje: Jan Paweł II, św.<br />
Kinga, ks. Józef Tischner. – W przypadku<br />
Andrzeja Buchmana problemem był<br />
fakt, że po sia da li śmy o nim dość szcząt -<br />
ko we in for ma cje – tłu ma czy Grze gorz<br />
Garwol. – Z uporem jednak szukaliśmy<br />
materiałów historycznych, wysyłaliśmy<br />
pisma z zapytaniami do instytucji takich<br />
jak cho cia żby IPN, zbie ra li śmy ta kże<br />
przekazy ustne od mieszkańców Barcic.<br />
Z tego wszystkiego wyłoniła nam się postać<br />
bar dzo cie ka wa i wiel ce za słu żo -<br />
na dla na szej Oj czy zny. W 2010 ro ku<br />
zapadła ostateczna decyzja, aby to właśnie<br />
Andrzej Buchman został patronem<br />
gimnazjum.<br />
Cały rok 2011 dyrekcja i nauczyciele<br />
Ze spo łu Szkół w Bar ci cach po świę ci li<br />
na działania w ramach akcji „Bohater”.<br />
Prowadzono lekcje wychowawcze, wychowania<br />
patriotycznego i historii, dzięki<br />
któ rym ucznio wie mo gli po znać<br />
hi sto rię „Kor sa ka” i cza sy, w któ rych<br />
przy szło mu żyć i wal czyć.<br />
WIER NY OJ CZYŹ NIE<br />
DO KOŃ CA<br />
An drzej Buch man uro dził się 10 lu -<br />
te go 1913 ro ku. Miał trzy na ścio ro ro -<br />
dzeń stwa: pięć sióstr i ośmiu bra ci. Je go<br />
oj ciec – Piotr, był wój tem Bar cic; mat -<br />
ka – Anna z domu Ladenberger, zajmowała<br />
się domem i wychowaniem dzieci.<br />
Wszyscy ciężko pracowali na gospodarstwie.<br />
An drzej ukoń czył szko łę po -<br />
wszech ną w Bar ci cach i ko le gium<br />
na uczy ciel skie w Sta rym Są czu,<br />
a po od by ciu za sad ni czej słu żby woj -<br />
sko wej swój los zwią zał z ar mią. Słu żył<br />
w 1. Puł ku Strzel ców Pod ha lań skich<br />
w Nowym Sączu, w 2. Pułku Saperów
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 SĄDECZANIE 47<br />
Andrzej Buchman z bratem Matka i siostry Buchmana Rodzice i siostra FOT. ARCH.<br />
Kolejowych w Jabłonnej pod Warszawą<br />
i 5. Batalionie Pancernym w Krakowie.<br />
Brak jest in for ma cji, co dzia ło się<br />
z nim w cza sie Woj ny Obron nej 1939<br />
ro ku. Ze wspo mnień je go sio stry, Ro za -<br />
lii Mo ritz, wy ni ka, że być mo że w tym<br />
okre sie do tarł do Lwo wa, gdzie bój<br />
o mia sto Po la cy to czy li naj pierw<br />
z Niem ca mi, a po tem z Ro sja na mi.<br />
W Barcicach Andrzej Buchman pojawił<br />
się do pie ro wio sną 1942 ro ku wraz ze<br />
swoim kolegą spadochroniarzem (stąd<br />
hi po te za, że być mo że był jed nym z ci -<br />
cho ciem nych), po czym udał się<br />
do Warszawy, gdzie władze Polskiego<br />
Pań stwa Pod ziem ne go, włą czy ły go<br />
do akcji pod kryptonimem „Wachlarz”.<br />
Jej ce lem by ło zwer bo wa nie z Pol ski<br />
centralnej około tysiąca młodych ludzi<br />
oraz dwustu podoficerów zawodowych<br />
z formacji saperskich, pionierskich i minerskich,<br />
którzy podejmą walkę dywersyjną<br />
z Niemcami. Po wstępnej selekcji,<br />
do specjalnego przeszkolenia, pozostawio<br />
no dzie więć set osób. Wśród nich<br />
zna lazł się też nasz bo ha ter z Bar cic.<br />
11 czerw ca 1942 ro ku An drzej Buch -<br />
man wszedł w skład czternastoosobowej<br />
Jak zawsze przy takich<br />
okazjach dyskutowano,<br />
czy szkoła powinna nosić<br />
imię osoby powszechnie<br />
znanej, wielkiego<br />
autorytetu, czy może<br />
wywodzącej się ze<br />
społeczności lokalnej.<br />
grupy dywersyjnej, której zadaniem było<br />
ob sa dze nie dru gie go od cin ka „Wa -<br />
chla rza”, obej mu ją ce go swym<br />
za się giem Wo łyń. To wte dy przy jął<br />
pseu do nim „Kor sak”, czy li lis, a je go<br />
zadaniem było założenie placówki AK<br />
w Szepietówce. Efektem działań grupy<br />
by ły trzy ak cje sa bo ta żo we, pod czas<br />
których dokonano zniszczenia, jadących<br />
na front wschodni niemieckich transportów<br />
ko le jo wych z wo za mi bo jo wy mi,<br />
działami pancernymi i amunicją. Świetnym<br />
kamuflażem do działań „Korsaka”<br />
była praca jaką podjął w firmie Derscheida<br />
– przed się bior stwie bu do wy dróg<br />
w Ło dzi, eks po zy tu ra w Sze pie tów ce.<br />
Członkowie „Wachlarza” stosowali bowiem<br />
zasadę „przeciwko Niemcom, ale<br />
wśród Niem ców”, co po zwa la ło im<br />
swobodnie poruszać się po niebezpiecznym<br />
terenie, a w odpowiednim momencie<br />
rozpocząć dywersję.<br />
W 1943 ro ku, kie dy na stą pi ło apo -<br />
geum rzezi wołyńskiej, kiedy Ukraińcy<br />
ru szy li z ka ra bi na mi i sie kie ra mi<br />
na swo ich pol skich są sia dów, nie<br />
oszczędzając nawet dzieci, kobiet i starców<br />
oraz zmia na sy tu acji na fron cie<br />
wschodnim, pociągnęła za sobą reorgani<br />
za cję pla có wek kon spi ra cyj nych.<br />
Do no wych za dań od dzia łu An drze ja<br />
Buch ma na na le ża ła obro na lud no ści<br />
polskiej przed ludobójczymi napadami<br />
UPA i przygotowanie grupy do powstania<br />
na ro do we go prze ciw Niem com<br />
w ra mach ak cji „Bu rza”. Od lu te -<br />
go 1944 ro ku po rucz nik „Kor sak” za -<br />
czął peł nić funk cję ofi ce ra in for ma cji<br />
i płatnika słynnej 27. Wołyńskiej Dywizji<br />
Pie cho ty AK. Od mar ca do kwiet -<br />
nia 1944 ro ku Buch man brał udział<br />
w wal kach z od dzia ła mi UPA oraz<br />
Niem ca mi. 21 kwiet nia je go dy wi zja,<br />
przedzierająca się do Polski centralnej,<br />
dotarła do wsi Sokół. Wejście partyzantów<br />
pol skich spo wo do wa ło po płoch<br />
wśród ukraińskich mieszkańców, którzy<br />
zawiadomili Niemców. Wkrótce na kolum<br />
nę ude rzy ły nie miec kie od dzia ły<br />
zmo to ry zo wa ne, a póź niej pan cer ne.<br />
Podczas tej nierównej walki zginął porucz<br />
nik An drzej Buch man. W chwi li
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
48 SĄDECZANIE<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
FOT. KB<br />
śmierci miał przy sobie plecak z dywizyjną<br />
gotówką oraz dokumenty wypłat.<br />
Podejmowane próby odbicia ciała barciczanina<br />
nie powiodły się.<br />
OCA LIĆ OD ZA PO MNIE NIA<br />
Dzięki zaangażowaniu prezesa Stowarzyszenia<br />
„Kresy – Pamięć – Przyszłość”<br />
z Chełmna, Krzysztofa Krzywińskiego,<br />
udało się ustalić miejsce pochówku porucznika<br />
Andrzeja Buchmana i po przeprowadzonej<br />
ekshumacji potwierdzić jego<br />
tożsamość. 30 lipca 2011 roku w Ostrówku<br />
na Wołyniu (obecnie Ukraina) odbyły<br />
się uroczystości pogrzebowe szczątków<br />
barciczanina, wydobytych z mogiły<br />
pod Sokołem.<br />
Czyny bojowe Armii Krajowej w ramach<br />
ak cji „Wa chlarz” w okre sie PRL nie<br />
znajdowały należytego uznania. O bohaterach<br />
tej formacji i 27. Dywizji Wołyńskiej<br />
AK nie mó wi ło się wca le, al bo przed sta -<br />
wiało się jej żołnierzy w nieprawdziwym<br />
świe tle. Na tych, co prze ży li, za miast awan -<br />
sów i odznaczeń, czekało poniżenie, więzienie,<br />
a nawet śmierć.<br />
Po 21. la tach od uwol nie nia się Pol ski<br />
z pęt komunizmu, uczniowie, rodzice,<br />
nauczyciele oraz władze samorządowe<br />
gminy Stary Sącz i mieszkańcy Barcic<br />
oddali hołd porucznikowi „Korsakowi”<br />
nadając jego imię szkole, do której<br />
uczęszczał. Można powiedzieć, że dokonał<br />
się akt dziejowej sprawiedliwości,<br />
z czego barciczanie mogą być dumni.<br />
Warto podkreślić, że postać Andrzeja<br />
Buch ma na do sko na le wpi su je się<br />
w ideę tej pla ców ki. Pa tro nem Szko ły<br />
11 czerw ca 1942 ro ku An -<br />
drzej Buch man wszedł<br />
w skład czter na sto oso -<br />
bo wej gru py dy wer syj -<br />
nej, któ rej za da niem by ło<br />
ob sa dze nie dru gie go od -<br />
cin ka „Wa chla rza”, obej -<br />
mu ją ce go swym<br />
za się giem Wo łyń.<br />
Podstawowej jest Franciszek Świebocki,<br />
jej dawny dyrektor, społecznik i patrio<br />
ta, za mor do wa ny przez Niem ców<br />
w obo zie w Oświę ci miu. No wej ha li<br />
sportowej nadano zaś imię Jana Gryźlaka,<br />
żołnierza Września 1939, więźnia jeniec<br />
kich obo zów w Niem czech,<br />
pio nie ra i or ga ni za to ra spor tu na te re -<br />
nach wiej skich.<br />
KIN GA BED NAR CZYK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 SĄDECZANIE 49<br />
Skonstruował<br />
największy<br />
kamienny most<br />
Jan Stach to czło wiek le gen da, któ ry do hi sto rii prze szedł ja ko<br />
konstruktor i jednoosobowy budowniczy kamiennego mostu,<br />
najprawdopodobniej największego takiego na świecie. Jego<br />
wznie sie nie za ję ło mu trzy la ta pra cy. Zmarł 25 grud nia ub. r.<br />
w wieku 93 lat, spoczął na cmentarzu w Tabaszowej. Non<br />
omnis mo riar...<br />
Sa ma kon struk cja, ja ko Most<br />
Sta cha, jest na wet ha słem<br />
w Wi ki pe dii, o bu dow ni czym<br />
na krę co no w 1971 ro ku film<br />
do ku men tal ny pt. „Wzno szę po mnik”<br />
(reż. Jerzy Jaraczewski), a turyści często<br />
do dziś odwiedzają okolice Tabaszowej<br />
nad Je zio rem Ro żnow skim, że by<br />
zo ba czyć ten ar chi tek to nicz ny ewe ne -<br />
ment, o któ rym prze czy tać mo żna<br />
w wielu przewodnikach.<br />
Most powstał w latach 70. zeszłego<br />
stulecia nad leśnym jarem, który okresowo<br />
zamieniał się w strumień, a w zasa<br />
dzie zo stał on w nie go<br />
wkomponowany. Rozmiary kamiennego<br />
mostu to około 16 metrów wysokości<br />
i 12 me trów dłu go ści, na to miast<br />
sze ro kość wy no si aż 6 me trów, tak że<br />
swo bod nie mo gą się na nim mi jać au ta.<br />
Stach wy bu do wał go, że by nie mu sieć<br />
korzystać z drogi sąsiada, którą wcześniej<br />
(ja ko je dy ną) mógł do cie rać<br />
do swojego gospodarstwa, a ten z niechę<br />
cią mu na to po zwa lał. Przez nie mal<br />
trzy lata własnoręcznie układał i murował<br />
kamienie, a całość idealnie wtopiła<br />
się w leśny krajobraz nieopodal Jeziora<br />
Ro żnow skie go. Do te go mę żczy zna<br />
zbudował pół kilometra drogi, później<br />
często doglądając i reperując swoją konstrukcję.<br />
Z zawodu rolnik i z zamiłowania<br />
weselny muzyk (grał na klarnecie)<br />
Stach zy skał wów czas swo je przy sło -<br />
wio we pięć mi nut sła wy, kie dy oprócz<br />
okolicznych mieszkańców jego upór doce<br />
ni li in ni Po la cy. Prze ci na nia wstę gi<br />
mo że nie by ło, ale nikt wte dy jesz cze<br />
nie wiedział, że, przypominający rzymską<br />
konstrukcję, most pod Znamirowicami<br />
to ewenement na skalę światową.<br />
Je śli ktoś chciał by zo ba czyć Most<br />
Sta cha, mu si w Tę go bo rzy skrę cić<br />
w bocz ną dro gę do Zna mi ro wic, tam<br />
z as fal to wej dro gi skrę cić i po dą żać<br />
w dół utwardzoną drogą szutrową, a następnie<br />
polną ścieżką kierować się w dół<br />
wzdłuż la su. Tak do trze my do Mo stu<br />
Sta cha, w oko li cę któ re go pro wa dzi<br />
również niebieski szlak turystyczny.<br />
(JB), FOT. PO GO RZA.PL
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
50 SĄDECZANIE<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Jako ułan wileński w pełnym rynsztunku (pierwszy z prawej strony). Zdjęcie<br />
wykonano w zakładzie Modern w Nowo Wilejce<br />
Jan Świ der 1912-1942<br />
Historia<br />
zapomnianego ułana<br />
Ziemia Sądecka przez wieki wydawała kolejne pokolenia walczą<br />
cych o wol ność Pol ski. Ka żde mia sto i ka żda wio ska tej zie mi<br />
złożyła krwawą daninę ze swoich synów i córek. W małej wsi<br />
Zawadka koło Tęgoborzy II wojna światowa zebrała szczególnie<br />
tragiczne żniwo.<br />
Obok znanego szerzej Jana Józe<br />
fow skie go, do Za wad ki<br />
po woj nie nie wró cił też Jan<br />
Świ der, ostat ni ułan Rzecz po -<br />
spolitej z tej wioski. Tą zapomnianą postać<br />
należy przypomnieć w 70. rocznicę<br />
śmierci dzielnego kawalerzysty.<br />
W CIENIU WIELKIEJ WOJNY<br />
Zawadka to wieś rozrzucona między<br />
Chomranicami a Tęgoborzem. Rozciąga<br />
się u pod nó ża Gó ry Chełm (793 m<br />
n.p.m.), zwień czo nej od kil ku lat prze -<br />
kaź ni kiem te le ko mu ni ka cyj nym. We -<br />
dług ofi cjal nych da nych, we wsi<br />
w czasie dwóch spisów powszechnych<br />
w okre sie mię dzy wo jen nym (1921 r.<br />
i w 1931 r.) miesz ka ło 339 miesz kań -<br />
ców.<br />
Nieistniejący dziś dom rodzinny Świdrów<br />
nosił numer 12. W chwili zburzenia,<br />
u pro gu XXI wie ku, miał li czyć<br />
po nad 120 lat. Nie ró żnił się zbyt nio<br />
od in nych do mów z ga li cyj skich cza -<br />
FOT. ARCH.<br />
sów. Do chałupy krytej strzechą wchodziło<br />
się dwoma schodkami. Na wprost<br />
sieni była spiżarnia, po prawej ręce wejście<br />
do staj ni, zaś po le wej – do kuch ni.<br />
Du ża kuch nia mia ła sta ry piec, ja ki mo -<br />
żna jesz cze zo ba czyć w skan se nach.<br />
Z kuchni wchodziło się do pokoju. Było<br />
to miej sce uro czy ste, gdzie wi sia ły<br />
najpiękniejsze obrazy religijne i znajdowa<br />
ły się naj bar dziej oka za łe me ble.<br />
Z ogrodu przed domem w okresie międzywojennym<br />
roztaczał się widok Dunaj<br />
ca prze pły wa ją ce go przez<br />
Tęgoborze. Taki obrazek zapamiętał Jan<br />
Świ der. W rok po je go śmier ci utwo rzo -<br />
no Jezioro Rożnowskie, zaś w latach 70.<br />
ze szłe go stu le cia ukoń czo no bu do wę<br />
Po ukoń cze niu szko ły po -<br />
wszech nej w Ro jów ce Ja -<br />
siek po bie rał na uki<br />
sto lar skie w No wym Są -<br />
czu. Zo bo wią zy wa ła go<br />
do te go po nie kąd tra dy -<br />
cja ro dzin na, bo wiem<br />
sto la rzem był je go oj ciec.<br />
nowego kościoła. Dzisiejsza panorama<br />
to nie mniej uro czy ob ra zek.<br />
Wła śnie w tym do mu 2 sierp nia 1912<br />
r. uro dził się Jan Świ der. Był sy nem<br />
Wilhelma i Anny z Krawczyków. Miał<br />
trzy sio stry: Jó ze fę, Ja dwi gę i Anie lę.<br />
Już ja ko dziec ko prze żył tra ge dię ro -<br />
dzinną. Na froncie wielkiej wojny zginął<br />
je go oj ciec Wil helm. Z tym<br />
wydarzeniem wiąże się rodzinny przekaz.<br />
Ma ły Ja siek ba wił się w po ko ju,<br />
gdy na gle wy biegł do mat ki krzy cząc,<br />
że w po ko ju, za pie cem stoi ta tuś. Kil ka<br />
dni póź niej do do mu przy szła wia do -<br />
mość, że Wil helm zgi nął. Zo sta wił je -<br />
dy ne go sy na. W kil ka lat póź niej<br />
An na Świ der (1884 – 1972) wy szła po -<br />
wtór nie za mąż za Ja na Ko ściel nia ka<br />
(1895 – 1983). Z dru gim mę żem, któ ry<br />
również wojował na I wojnie światowej<br />
miała pięcioro dzieci: Marię, Kunegundę,<br />
Rozalię, Władysława i Janinę.<br />
Po ukończeniu szkoły powszechnej<br />
w Rojówce Jasiek pobierał nauki stolarskie<br />
w Nowym Sączu. Zobowiązywała<br />
go do tego poniekąd tradycja rodzinna,
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 SĄDECZANIE 51<br />
bowiem stolarzem był jego ojciec.<br />
Po zdobyciu zawodu wrócił do Zawadki,<br />
gdzie pracował w zawodzie i pomagał<br />
w gospodarstwie. Wykonywał ludziom<br />
na zamówienia okna, ławki i inne meble.<br />
Aż do rozbiórki w starym domu rodzinnym<br />
znajdowały się wykonane przez niego<br />
okna i pięk ne, ozdob ne me ble.<br />
PÓŁ TATARÓW, PÓŁ<br />
POLANÓW, TO TRZYNASTY<br />
PUŁK UŁANÓW…<br />
W 1934 r. został powołany do wojska.<br />
Traf chciał, że do stał przy dział<br />
do ułanów wileńskich. Według danych<br />
z Centralnego Archiwum Wojskowego<br />
w Warszawie w 13. Pułku Ułanów Wileń<br />
skich słu żył od 2 li sto pa da 1934 r.<br />
do 19 wrze śnia 1936 r. War to za trzy mać<br />
się na chwilę nad tą niezwykłą formacją,<br />
w której przyszło służyć wielu Sądeczanom.<br />
Pułk po wstał pod ko niec 1918 r.<br />
w Wil nie z od dzia łów sa mo obro ny.<br />
W 1919 r. 13. Pułk Uła nów Wi leń skich<br />
otrzymał oficjalny numer i nazwę. Jednostka<br />
była kontynuatorem rozwiązanego<br />
w 1920 r. Ta tar skie go Puł ku Uła nów<br />
im. płk. Mustafy Achmatowicza. Stacjono<br />
wa ła od 1922 r. w No wej Wi lej ce.<br />
Żołnierze pułku chodzili w rogatywkach<br />
z różową obwolutą, zaś proporczyk jednostki<br />
był również różowy z biegnącym<br />
pośrodku chabrowym paskiem. Odznaka<br />
puł ku mia ła kształt krzy ża mal tań -<br />
skie go, któ re go ra mio na by ły po kry te<br />
różową emalią. W środku krzyża mieścił<br />
się złocony ryngraf z wizerunkiem<br />
Matki Boskiej Ostrobramskiej. Świętem<br />
jed nost ki był dzień 25 lip ca. Da ta ta<br />
upa mięt nia ła bi twę pod Ja no wem<br />
w cza sie woj ny pol sko – bol sze wic -<br />
kiej 1920 r.<br />
W czasie pobytu Jana Świdra w Nowo<br />
Wilejce, w ułanach wileńskich zaszły<br />
wiel kie zmia ny. W 1936 r. Mi ni ster<br />
Spraw Wojskowych nadał 1. szwadronowi<br />
ułanów wileńskich nazwę „Tatarskiego”.<br />
Od tego czasu zaczęto kierować<br />
do niego wszystkich poborowych polskich<br />
Tatarów. W czasie służby Świdra<br />
odbyły się w Wilnie dwie duże uroczystości<br />
związane z śmiercią Józefa Piłsudzkiego.<br />
30 maja 1935 r. wdowa<br />
po Marszałku, z liczną delegacją władz<br />
państwowych przywiozła do Wilna urnę<br />
z sercem swojego męża. Została ona<br />
tymczasowo umieszczona w specjalnie<br />
przygotowanej niszy, w prezbiterium kościo<br />
ła św. Te re sy. 12 ma ja 1936 r. Jan<br />
Świder z wileńskimi ułanami wziął<br />
udział w uroczystym złożeniu serca marszałka<br />
Józefa Piłsudskiego na cmentarzu<br />
wileńskim na Rossie. W czasie pełnienia<br />
przez Świdra służby dowódcą 13. Pułku<br />
Uła nów Wi leń skich był ppłk Cze sław<br />
Chmielewski.<br />
Jan Świ der wra cał do do mu na prze -<br />
pustki. Mógł wtedy opowiadać rodzinie<br />
o swo ich ułań skich przy go dach.<br />
W okre sie mię dzy wo jen nym żoł nierz<br />
na wet na prze pu st ce miał obo wią zek<br />
chodzić w pełnym umundurowaniu, także<br />
w do mu. Toteż Ja siek cho dził<br />
w swo im mun du rze i w ułań skich bu -<br />
tach z ostrogami. Kiedy odwiedzał swojego<br />
dziadka Gabriela Krawczyka, ten<br />
my ślał, że ktoś idzie z dzwon kiem. Ta -<br />
Po klę sce wrze śnio wej<br />
po wró cił w ro dzin ne<br />
stro ny. Szyb ko na wią zał<br />
kon takt z ro dzą cym się<br />
Związ kiem Wal ki Zbroj -<br />
nej. Już w li sto pa -<br />
dzie 1939 r. zo stał<br />
do wód cą gru py ope ra -<br />
cyj nej „Za wad ka”.<br />
ki charakterystyczny dźwięk wydawały<br />
ułańskie ostrogi.<br />
W wojsku spotkał go nieprzyjemny<br />
wypadek. Jednym z jego obowiązków<br />
było pielęgnowanie koni. Pewnego dnia<br />
koń kop nął go tak nie szczę śli wie, że tra -<br />
fił go w nos. Na szczęście uderzenie nie<br />
by ło groź ne dla zdro wia uła na. Od tej<br />
pory miał jednak wgnieciony fragment<br />
ko ści przy no sie, co wi dać na zdję ciach.<br />
Pro po no wa no mu, aby udał się do szpi -<br />
tala na operację i właściwe ułożenie kości,<br />
na co Ja siek się nie zgo dził.<br />
Po powrocie do domu w latach 1936<br />
– 1939 pracował jako stolarz, wykonując<br />
głów nie za mó wie nia dla lo kal nej<br />
społeczności.<br />
Jan Świ der na zdjęciach w obozie Auschwitz<br />
FOT. ARCH.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
52 SĄDECZANIE<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
NIECH SIĘ POL SKA<br />
PRZY ŚNI TO BIE…<br />
Położenie geograficzne i ukształtowanie<br />
terenu wsi Zawadki doskonale nadawało<br />
się do walki partyzanckiej.<br />
W czasie II wojny światowej wykorzystano<br />
ten atut. W wio sce miesz ka li ta kże lu -<br />
dzie związani z służbą dla ojczyzny, którzy<br />
mogli być zapleczem dla konspiracji.<br />
Pośród nich dominującą rolę odgrywał<br />
star szy sie rżant WP Jan Jó ze fow ski,<br />
kawaler Orderu Virtuti Militari. W Zawadce<br />
wszyscy mówili na niego „sztabo<br />
wy”, gdyż w CK ar mii peł nił funk cję<br />
sie rżan ta szta bo we go. Uro dził się<br />
w 1890 r. ja ko syn Fe lik sa i Ma rii Po -<br />
Siostra Jana Świdra<br />
FOT. ARCH.<br />
łom skiej. W la tach 1911 – 1918 był żoł -<br />
nie rzem 20. puł ku pie cho ty „Księ cia<br />
Pruskiego Henryka” w Nowym Sączu,<br />
wal cząc z nim na wie lu fron tach Wiel -<br />
kiej Wojny. W listopadzie 1918 r. brał<br />
czyn ny udział w prze ję ciu wła dzy<br />
od Austriaków nad stolicą Sądecczyzny.<br />
W 1. Puł ku Strzel ców Pod ha lań skich<br />
walczył w wojnie z bolszewikami. Z sadec<br />
kim puł kiem zwią zał się na ca ły<br />
okres międzywojenny, a także w Wojnie<br />
Obron nej 1939 ro ku. Ura to wał się<br />
od niewoli sowieckiej i niemieckiej.<br />
Po klę sce wrze śnio wej po wró cił<br />
w ro dzin ne stro ny. Szyb ko na wią zał<br />
kontakt z rodzącym się Związkiem Walki<br />
Zbroj nej. Już w li sto pa dzie 1939 r.<br />
został dowódcą grupy operacyjnej „Zawadka”.<br />
Podlegała ona placówce „Stani<br />
sław”, któ ra obej mo wa ła swo im<br />
zasięgiem rejon Tęgoborzy i Łososiny<br />
Dolnej. 16 lipca 1941 r. Józefowski został<br />
aresz to wa ny przez ge sta po w No -<br />
wym Sączu. Torturowano go najpierw<br />
na uli cy Czar niec kie go, a na stęp nie<br />
w Tar no wie. Ja ko nu mer 22694 tra fił<br />
do Auschwitz. Został tam rozstrzelany 1<br />
kwietnia 1942 r.<br />
Aresztowania w rejonie Zawadki i Tęgoborzy<br />
przybrały szerszy krąg w marcu<br />
1941 r. Sta ło się to po wsy pie<br />
w sądeckim ZWZ. Oprócz Józefowskiego<br />
aresztowano m.in. Józefa Szkaradka i sędziego<br />
Karola Marchacza z Tęgoborzy.<br />
W tym okresie Niemcy upomnieli się<br />
też o Jana Świdra. Oficjalnie nie wiązał<br />
się z partyzantką, ale najwidoczniej znalazł<br />
się szybko w kręgu podejrzanych.<br />
Pierw szy raz, kie dy przy szli po nie go,<br />
Niemcy pobili ojczyma. On w tym czasie<br />
pracował w Zawadce u gospodarza<br />
Woj cie cha Paw li ka, gdzie wy ko ny wał<br />
prace stolarskie. Kiedy dowiedział się,<br />
że jest po szu ki wa ny, uciekł w oko li ce<br />
Tarnowa. Gestapo nie dawało za wygraną.<br />
Po now ne od wie dzi ny w do mu ro -<br />
dzin nym koń czy ły się naj czę ściej<br />
pobiciem matki bądź ojczyma. Siostry<br />
straszono wywiezieniem na roboty przymu<br />
so we do Re ichu, co zresz tą do szło<br />
do skutku tuż przed zakończeniem wojny.<br />
Ponadto Niemcy zabierali to co było<br />
w staj ni, a więc głów ne źró dło<br />
utrzymania rodziny. Kiedy Jan Świder<br />
się o tym do wie dział, zgło sił się sam<br />
do gestapo w Tarnowie. Zamknięto go<br />
Odznaka<br />
13 pułku<br />
ułanów<br />
wileńskich<br />
w tamtejszym więzieniu, gdzie oczekiwał<br />
swojej przyszłości. W tarnowskiej<br />
ce li od wie dzi ła go raz sio stra Jó ze fa,<br />
któ ra do mia sta nad Bia łą wy bra ła się<br />
piechotą. I tak cudem było, że zgodzono<br />
się na to wi dze nie. Trud no po wie -<br />
dzieć, dla cze go udał się aż do Tar no wa,<br />
aby zgło sić się do ge sta pow ców. Być<br />
może obawiał się szefa sądeckiego gestapo<br />
Heinricha Hamanna, który daleko<br />
słynął z okrucieństwa.<br />
Widzenie z siostrą Józefą było ostatnim<br />
spotkaniem z członkiem rodziny.<br />
Wkrótce przewieziono go do Krakowa.<br />
Przez la ta o Ja nie Świ -<br />
drze przy po mi nał je go<br />
por tret wi szą cy w do mu<br />
ro dzin nym oraz opo wie -<br />
ści mo jej bab ci Ma rii Gó -<br />
row skiej i jej sio stry<br />
Jó ze fy. Ze zdję cia pa trzył<br />
ułan, któ ry wi tał i że gnał<br />
prze ni kli wym wzro kiem<br />
do mow ni ków i go ści.<br />
Kolejny przystanek okazał się ostatnim.<br />
Bramę Auschwitz przekroczył 18 grudnia<br />
1941 r. Tam przy dzie lo no mu nu -<br />
mer 24718. Ulokowano go w bloku nr 20.<br />
Zakwalifikowano go jako więzienia politycznego.<br />
Zginął 14 lutego 1942 r.<br />
Nie spo sób wska zać oso bę, któ ra<br />
pod su nę ła oku pan to wi je go imię i na -<br />
zwi sko. Z pew no ścią nie był to osła wio -<br />
ny or ga ni sta i wójt z Tę go bo rzy Jó zef<br />
Gottfried – konfident niemiecki, zastrze-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 SĄDECZANIE 53<br />
lony przez polską partyzantkę w 1943 r.<br />
Według Marii Górowskiej, przyrodniej<br />
sio stry Świ dra, Got t fried miał wręcz po -<br />
magać rodzinie. Siostry Jana Świdra były<br />
bo wiem zwią za ne z pa ra fią św.<br />
Mi ko ła ja w Tę go bo rzu, po ma ga jąc<br />
w kościele i na plebani. Póki Gottfried<br />
żył, nie wy je cha ły na ro bo ty do Nie -<br />
miec, co sta ło się do pie ro po je go śmier -<br />
ci. Nie mo że my jed nak prze mil czeć<br />
fak tu, że to głów nie dzię ki swo je mu or -<br />
ganiście życie w obozie oświęcimskim<br />
zakończył ks. Franciszek Staszałek, proboszcz<br />
tęgoborski. Kontrowersje do dzisiaj<br />
budzi postać mieszkańca Zawadki<br />
Teo fi la Cheł mec kie go, za strze lo ne go<br />
w 1944 r. przez pol skich par ty zan tów.<br />
We dług eg ze ku to rów miał ak tyw nie<br />
współ pra co wać z oku pan tem. Spra wa<br />
jego kolaboracji z Niemcami wydaje się<br />
do syć zło żo na. W ka żdym bądź ra zie<br />
wielokrotnie składał „wizyty” w domu<br />
ro dzin nym Ja na Świ dra, pod czas któ -<br />
rych wykazywał się nadgorliwością.<br />
Ks. Władysław Piątek w książce poświęconej<br />
ks. prałatowi Julianowi Juzie<br />
(W. Piątek, Człowiek wielkiego serca.<br />
Ksiądz pra łat Ju lian Ju za, pro boszcz<br />
w Tę go bo rzy, Ło so si na Dol na 2001,<br />
s. 39) po dał in for ma cje, że Jan Świ der<br />
zgi nął w czasie uciecz ki, co mi ja się<br />
z faktami. Zmarł z wycieńczenia, a jak<br />
to Niem cy ład nie ubra li w sło wa:<br />
„na gruź li cę”. Do do mu ro dzin ne go<br />
przysłali zawiadomienie o śmierci. Żadnych<br />
rzeczy osobistych. W starym kościele<br />
tęgoborskim św. Mikołaja, kilka<br />
dni później odbyło się nabożeństwo żałobne<br />
za jego duszę. Na środku świątyni<br />
stał pu sty ka ta falk, pa lił się pas chał.<br />
Przez lata o Janie Świdrze przypominał<br />
jego portret wiszący w domu rodzinnym<br />
oraz opo wie ści mo jej bab ci Ma rii<br />
Górowskiej i jej siostry Józefy. Ze zdjęcia<br />
pa trzył ułan, któ ry wi tał i że gnał<br />
przenikliwym wzrokiem domowników<br />
i gości. Za tymi oczami kryła się bohaterska<br />
postawa człowieka, który mimo<br />
iż niewinny, poświęcił swoje życie ratując<br />
losy własnej rodziny. W 70. rocznicę<br />
je go śmier ci ni niej szy tekst jest<br />
jedynym upamiętnieniem tej niezwykłej<br />
postaci sądeckiego ułana.<br />
ŁU KASZ PO ŁOM SKI<br />
Au tor jest dok to ran tem na uk hi sto rycz nych<br />
Uni wer sy te tu Pe da go gicz ne go w Kra ko wie<br />
Modlitwa za Miasto Sącz<br />
Jakubowi<br />
Müllerowi<br />
– in memoriam<br />
Kiedy myślę – dziś rocznicowo – o Jakubie Müllerze – staram<br />
się go zestawić z dwoma innymi zasłużonymi dla naszego<br />
miasta sądeckim Żydami – jednymi z moich najbliższych i nielicznych<br />
przyjaciół. Młodsi od Jakuba o 5 lat Izak Goldfinger<br />
i Markus Lustig towarzyszyli mi od połowy lat 90. w fascynacjach<br />
izraelskich i podróżach po Ziemi Świętej wielokrotnie.<br />
Zostali moimi przewodnikami po nieznanym świecie kultury<br />
żydowskiej i wprowadzali mnie w nieznany wcześniej świat<br />
sąsiedzkich sądecko-żydowskich relacji.<br />
Ja kub Müller<br />
Ja kub Müller za czął się po ja wiać<br />
w tym mo im świe cie tro chę<br />
póź niej. Nie ja ko przy oka zji<br />
kontaktów z Izakiem i Markusem<br />
tu taj – w No wym Są czu. Zaw sze<br />
za dzi wia ła mnie je go od mien ność<br />
od nich obu. Izak – ma ją cy za so bą ba -<br />
gaż najokrutniejszych z możliwych doświad<br />
czeń, ka to wa ny przez<br />
gestapowców, ocalały spod stosu zabijanych<br />
na nim współtowarzyszy holocau<br />
stu, tra cą cy oko od pał ki<br />
esesmana i osłaniający zmaltretowane<br />
cia ło przed es es mań skim psem – ten<br />
Izak, odkąd go pamiętam, paradoksalnie<br />
zaskakiwał wymalowaną na twarzy<br />
do bro cią, ła god no ścią i życz li wo ścią<br />
dla każdego człowieka. Chwalił – zawsze<br />
i wszę dzie – w Izra elu, w Pol sce,<br />
w Niem czech do brych lu dzi, dzię ki<br />
któ rym on wła śnie oca lił swo je ży cie.<br />
Błogosławił, nie będąc nigdy ortodoksyjny,<br />
także tych, którzy – jako sąsiedzi<br />
– praw do po dob nie za mor do wa li<br />
je go ro dzi ców w ro dzin nym Tro piu,<br />
ale jemu akurat pozwolili się uratować.<br />
Markus – wiecznie uradowany, pogodny<br />
i ener gicz ny – obec ny (po Iza ku)<br />
szef Ziomkostwa Sądeczan w Izraelu,<br />
po wo jen nej ge hen nie ura to wał się<br />
z hitlerowskich obozów jako jeden z listy<br />
Schin dle ra, ale wcze śniej w cza sie
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
54 SĄDECZANIE<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
pa mięt nej no cy Ha man na w są dec kim<br />
getcie patrzył na okrutną rzeź rodziców<br />
i ro dzeń stwa. Scho wa ny pod po ście lą<br />
czuł na so bie krew dwu na sto let nie go<br />
brata. Dzisiaj – ocalały z Zagłady – krąży<br />
po świecie jak ambasador Sądecczyzny,<br />
pamięta o sądeckich przyjaciołach<br />
Mar ku sa i Iza ka – ich we -<br />
so łe, po god ne twa rze<br />
– ze sta wiam te raz<br />
w pa mię ci z twa rzą pa -<br />
na Ja ku ba. Wła ści wie<br />
z nim jed nym spo śród tej<br />
trój ki nie by łem ni gdy<br />
na ty.<br />
we wszystkie katolickie święta, dołącza<br />
dla nich po zdro wie nia dla ko lej ne go<br />
prezydenta swojego ukochanego miasta.<br />
Markusa i Izaka – ich wesołe, pogodne<br />
twa rze – ze sta wiam te raz w pa mię ci<br />
z twarzą pana Jakuba. Właściwie z nim<br />
jed nym spo śród tej trój ki nie by łem ni -<br />
gdy na ty. Nie dla te go, że spon ta nicz nie<br />
– jak z Iza kiem czy Mar ku sem – ta kiej<br />
for my nie przy ję li śmy, lecz – jak mi się<br />
dzi siaj wy da je – dla te go, że Ja kub<br />
Müller za wsze był in ny. Wzbu dzał ja kiś<br />
nieokreślony dystans, szacunek, podziw,<br />
Jakub Müller i Zbigniew Rybczyński, laureat Oskara<br />
Luba zatopiony w modlitwieFOT. P. DROŹDZIK<br />
właśnie inny niż dwaj pozostali. Otaczał<br />
się ta jem ni czą au rą. Za sta na wiam się,<br />
skąd pły ną cą. Z je go nie zwy kle su ge -<br />
stywnej – modelowej wręcz twarzy, która<br />
mo gła tyl ko i wy łącz nie bu dzić<br />
szacunek, z jego głębokich i właściwie<br />
zawsze smutnych oczu, z jego eleganckich,<br />
grzecznych, wyważonych zawsze<br />
– wypowiadanych z pewnym dostojeństwem<br />
i rozmysłem słów?<br />
***<br />
Tą twa rzą za chwy cił się rów nież<br />
mistrz obrazu, obiektywu, kamery, specjalista<br />
od modelowania ludzkich wizerun<br />
ków i po szu ki wa nia głę bi<br />
w filmowanych obiektach – pracujący<br />
niedawno w Sączu Zbigniew Rybczyński.<br />
Patrzyłem na siedzącego przed kamerą<br />
arcymistrza Kubę i nie mogłem się<br />
nadziwić jego cierpliwości, wyrozumiałości<br />
i elegancji w zachowaniu. Długotrwa<br />
łe wspo mnie nia, wie lo go dzin ne<br />
zdjęcia, kręcone przez Rybczyńskiego<br />
do filmu o historii Żydów polskich nabierały<br />
wartości właśnie dzięki chary -<br />
zmie Ja ku ba Mülle ra. I chy ba wła śnie<br />
wte dy, gdy z ust au to ra osca ro we go<br />
„Tanga”, bywalca hollywoodzkich salonów<br />
i artysty z fabryki snów usłyszałem<br />
podziw dla kruchego, skromnego i pokor<br />
ne go są dec kie go Ży da – za czą łem<br />
bar dziej ana li zo wać je go fe no men.<br />
W ciągu kilkunastu ostatnich lat widywa<br />
łem Pa na Ja ku ba w ró żnych sy tu -<br />
acjach i różnym otoczeniu, ale właściwie<br />
za wsze przy je go miej scach<br />
uko cha nej pa mię ci. Przy pro wa dza łem<br />
młodzież i dorosłych z Izraela do jego<br />
bóżniczki przy Jagiellońskiej 12, prosiłem<br />
go o otwar cie ohe lu ca dy ka<br />
na cmentarzu żydowskim, zapraszałem<br />
na spo tka nia do IV Li ceum i Li ceum<br />
Aka de mic kie go. Ni gdy nie od ma wiał,<br />
nawet gdy zadzwoniłem w czasie jego<br />
drzemki lub poobiedniego odpoczynku.<br />
Tak niedawno – wydawałoby się – czeka<br />
łem krót ką chwi lę, że by się ubrał<br />
i otwo rzył bra mę, by set ny a mo że ty -<br />
sięczny raz, bez słowa zniecierpliwienia,<br />
zmę cze nia opo wie dział o lo sach spo -<br />
łeczności żydowskiej w Sączu, o ofiarach<br />
pomordowanych i spoczywających<br />
na cmentarzu, o życiu w getcie i życiu<br />
w rze czy wi sto ści ko mu ni stycz nej<br />
po woj nie. Wy da wa ło mi się, że jest za -<br />
wsze jed na ko wy, spo koj ny, po wstrzy -<br />
mu ją cy się od emo cji i przy na le żne go<br />
mu przecież po wojennej traumie rozchwiania<br />
emocjonalnego. Niewiele mówił<br />
o so bie, ale naj wię cej o po trze bie
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 SĄDECZANIE 55<br />
Pogrzeb Kuby w Netanii, przy marach Markus Lustig<br />
ra to wa nia pa mią tek, o ko niecz no ści<br />
ocalenia czy uporządkowania cmentarza.<br />
Niedawno poznałem bliżej jego losy,<br />
oko licz no ści śmier ci ro dzi ców<br />
i rodzeństwa, ucieczki z getta, ukrywania<br />
się i wegetowania w podsądeckich<br />
wsiach. Zapalał się i emocjonował właściwie<br />
tylko w jednym przypadku: gdy<br />
ktoś go py tał o to, dla cze go – jak in ni<br />
Żydzi – nie wyjechał z Polski do Izraela<br />
i dla cze go od tam te go cza su, z naj bli -<br />
ższej Pol sce Szwe cji sta le chciał wró cić<br />
do Sącza. Ta reakcja i rozbłyskujące się<br />
z miłości – tak trudnej przecież i gorzkiej<br />
– ale mi ło ści do No we go Są cza<br />
oczy powinny być dzisiaj – uwiecznione<br />
w ka drach fil mu Jac ka Ku rzei – obo -<br />
wiązkową lekturą w sądeckich szkołach.<br />
Widziałem Jakuba Müllera w czasie nabo<br />
żnej mo dli twy, wi dzia łem go<br />
przy świecach, widziałem w rytualnych<br />
na kry ciach gło wy. Ogrom niał wte dy<br />
w mo ich oczach do po sta ci bi blij ne go<br />
pro ro ka, przy po mi nał mi przej mu ją cą<br />
postać starego Libermana z „Ulicy Granicznej”<br />
Aleksandra Forda, przypominał<br />
roz mo dlo nych i zbo la łych<br />
w tra gi zmie – wy pły wa ją cych z ru in<br />
Warszawy Żydów z obrazów Bronisława<br />
Linke. Wtedy właśnie – w zapamięta<br />
nych prze ze mnie sce nach<br />
– z najważniejszą Księgą przed swoimi<br />
głę bo ki mi i za sty gnię ty mi na za wsze<br />
w bó lu oczy ma Ja kub Müller śpie wał<br />
Wi dzia łem Ja ku ba Mülle -<br />
ra w cza sie na bo żnej mo -<br />
dli twy, wi dzia łem go<br />
przy świe cach, wi dzia -<br />
łem w ry tu al nych na kry -<br />
ciach gło wy.<br />
swój psalm i ka disz. Dla ro dzi ców, ro -<br />
dzeństwa, potomków cadyka i potomków<br />
wszyst kich – jak on sam<br />
– sądeckich Żydów z dziada pradziada.<br />
Ka disz, a mo że apo ka lip tycz ną pieśń<br />
o tym, co sta ło się ze świa tem je go dzie -<br />
ciń stwa. Ja kub Müller tę pieśń śpie wał<br />
nie tylko w ohelu i bóżnicy. On właściwie<br />
– jak dzisiaj odtwarzam z pamięci<br />
– tę pieśń śpie wał przy ka żdym<br />
spotkaniu. On traktował swoje życie jak<br />
psalm.<br />
***<br />
Izak Goldfinger i Markus Lustig próbo<br />
wa li „oży wić” pod czas wspól nych<br />
spotkań starszego kolegę. Jakub pozostawał<br />
w swej godności i temperamencie<br />
nie złom ny. Sta le wy ci szo ny,<br />
po wol ny, bar dziej opa no wa ny. In ny.<br />
Ukazujące się dzisiaj o nim wspomnienia<br />
i książki pozwoliły mi bardziej zrozu<br />
mieć tę ory gi nal ność i od mien ność<br />
Jakuba. Jakub Müller przyjął na siebie<br />
mi sję SA MOT NE GO trwa nia i oca la -<br />
nia. Od dwu dzie stu lat, gdy je go pierw -<br />
sza oj czy zna po zwo li ła mu po wra cać,<br />
po śmierci przywiezionej z Nowego Sącza<br />
i pochowanej w Szwecji żony katolicz<br />
ki, ostat ni przed roz wią za niem<br />
przewodniczący Kongregacji Wyznania<br />
Mojżeszowego w Nowym Sączu stał się<br />
teraz strażnikiem żydowskiej PAMIĘCI,<br />
z roku na rok coraz bardziej wyobcowanym<br />
i osamotnionym w tej misji. Funkcjo<br />
no wał – jak pi sa ła Ewa<br />
Andrzejewska – „obok”, w wydawałoby<br />
się „in nym” niż nor mal ny cza sie. Sa -<br />
mot ność wśród gro bów pa ra dok sal nie<br />
do da wa ła Ja ku bo wi sił i sa mot ność<br />
wśród swo ich uszczu pla ła mu si ły. An -<br />
dzie Rottenberg skarżył się na samotne<br />
miesiące w Szwecji, na okazjonalne tylko<br />
kon tak ty z dzieć mi, na to, że nie ma<br />
do ko go się w do mu ode zwać, a chciał -<br />
by – po za są dec kim odży wa niem<br />
od kwietnia do września – wyżalić się<br />
po pol sku ta kże zi mą, gdy wra ca<br />
do swo je go Ha de su po dru giej stro nie<br />
Bałtyku. Przemierzając jedną od dwudzie<br />
stu lat tra sę, w No wym Są czu też<br />
zo stał już sam: jak strach na wró ble. Czy<br />
czuł się już za bar dzo i wbrew stwa rza -<br />
nym pozorom samotny, czy może zaczął<br />
zauważać coraz więcej strachów do odpędzania?<br />
Kie dy so bie uświa da miam, że już<br />
rok, podczas moich odwiedzin na cmentarzu<br />
przy Rybackiej, nie spotykam pana<br />
Ja ku ba, uświa da miam so bie ta kże<br />
nie odwo łal ny kres pod trzy my wa ne go<br />
jego życiem świata. Widzę oblicze Jakuba<br />
Müllera w jednym z najpiękniejszych<br />
ob ra zów Cha gal la: w twa rzy<br />
samotnego Żyda w rytualnych szatach,<br />
przy ci ska ją ce go wiel ką To rę do ser -<br />
ca. I widzę czarne mgły wokoło niego
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
56 SĄDECZANIE<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Wi dzę ob li cze Ja ku ba Mülle ra w jed nym z naj pięk niej szych ob ra zów Cha -<br />
gal la: w twa rzy sa mot ne go Ży da w ry tu al nych sza tach, przy ci ska ją ce go<br />
wiel ką To rę do ser ca<br />
i nad miastem w oddali i widzę wzlatującego<br />
wśród mgieł – jak z zasępionych<br />
myśli Jakuba – bajkowego anioła, i widzę<br />
równie osamotnione – być może porzu<br />
co ne nie odwo łal nie i na za wsze<br />
– czarodziejskie skrzypce.<br />
Ja kub Müller chciał być po cho wa ny<br />
w Nowym Sączu. Upatrzył sobie miejsce<br />
na swoim najukochańszym skrawku<br />
sądeckiej ojczyzny, wśród układanych<br />
własnoręcznie i chronionych przez kilka<br />
dzie siąt lat ży cia ma cew. Zmarł we<br />
śnie, 18 grudnia 2010 roku, w zimowym<br />
od osob nie niu ro dzin ne go sa mot ne go<br />
po ko ju w Malmö, przy od święt nym<br />
ubra niu przy go to wa nym na po ran ną<br />
modlitwę w synagodze. Córka i syn zdecydowali<br />
się go pochować w Szwecji,<br />
ale ostatecznie zgodzili się na pogrzeb<br />
re li gij ny zor ga ni zo wa ny przez cha sy -<br />
dów w Zie mi Świę tej. Ja kub Müller nie<br />
powróci już do Nowego Sącza, by samot<br />
nie śpie wać swój ka disz dla bli skich,<br />
dla zmar łych i ży wych. Wy je chał<br />
– chcąc nie chcąc – po 90 la tach tu łacz -<br />
ki, do Ziemi Obiecanej. Leży w Kiriat<br />
Sanz – Osie dlu Sącz w Ne ta nii. Na ob -<br />
cej dla sie bie zie mi, bez ro dzi ny, bez od -<br />
wiedzających jego ukochane żydowskie<br />
groby wycieczek. Ale leży trochę też…<br />
wśród zakładających izraelskie osiedle<br />
Sącz po tom ków są dec kie go ca dy ka.<br />
Czy tam bę dzie mniej – czy jesz cze bar -<br />
dziej niż w No wym Są czu – sa mot ny?<br />
Całun pogrzebowy Jakuba Müllera otoczony<br />
wianuszkiem ortodoksyjnych Żydów<br />
na ka mien nej pu sty ni gro bów<br />
w Netanii porywa za serce. Leżał znów<br />
sam. Nie by ło przy nim – przy naj mniej<br />
w tej chwi li – wdzięcz nych za wier ność<br />
dla Mia sta tłu mów są de czan, nie od da -<br />
Ja kub Müller nie po wró -<br />
ci już do No we go Są cza,<br />
by sa mot nie śpie wać<br />
swój ka disz dla bli skich,<br />
dla zmar łych i ży wych.<br />
wał mu – skrom ne mu, wy trwa łe mu<br />
w swej pracy – Wielkiemu Żydowi – zasłużonego<br />
hołdu prezydent Nowego Sącza,<br />
nie za brzmia ły woj sko we wer ble<br />
i religijne sądeckie śpiewy. Był sam. Nawet<br />
bez garstki najwierniejszych przy -<br />
ja ciół z Mia sta. Ta kże beze mnie.<br />
Do Ne ta nii, by od dać cześć do zgon -<br />
nemu i pozgonnemu samotnikowi dojechał<br />
z je go Mia sta je den. To wa rzysz<br />
Jakuba z czasów zagłady. 85-letni Markus<br />
Mordechaj Lustig.<br />
Kiedy dziś patrzę na Pana posągową<br />
i dobrą twarz, Panie Jakubie, kiedy słyszę<br />
po raz któryś Pana przejmujące credo:<br />
„Ja prze cież je stem stąd z dzia da<br />
pra dzia da, a No wy Sącz to mo je uko -<br />
chane miasto!”, wierzę, że Pana kadisz<br />
te raz tam w Izra elu bę dzie się na dal roz -<br />
legał. Że zwielokrotniona w tęsknocie<br />
i samotności w Ziemi Świętej, z tej naszej<br />
Ziemi Świętej popłynie z Pana ust<br />
modlitwa za Miasto Sącz.<br />
Nie masz, już nie masz w Pol sce ży -<br />
dowskich miasteczek. Nie usłyszę więcej<br />
śpie wu z drew nia nej bó żni cy. Nie<br />
zobaczę starego Żyda pod cieniem kaszta<br />
na. I nie uj rzę już ni gdy w oczach Ja -<br />
kuba dwu złotych księżyców Chagalla.<br />
BO GU SŁAW KOŁCZ<br />
Autor, profesor oświaty, jest założycielem<br />
i dyrektorem Akademickiego Liceum<br />
i Gimnazjum im. Króla Bolesława<br />
Chrobrego w Nowym Sączu<br />
FOT. ARCH. BO GU SŁAWA KOŁCZA
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 SĄDECZANIE 57<br />
OJasi<br />
Smydzie<br />
z Młodowa<br />
Pew nie ktoś po wie że się cze piam, roz li czam<br />
i w ogóle niepotrzebnie grzebię w zaszłościach,<br />
zamiast, jak chcieliby niektórzy, skierować<br />
wzrok ku świetlanej przyszłości.<br />
Niedawne obchody 30. rocznicy wprowadzenia stanu<br />
wo jen ne go wy wo ła ły w mej pa mię ci ob ra zy<br />
tam tych po nu rych dni, a wśród wie lu odży ło wspo -<br />
mnienie jednej dziewczyny z liceum. Swą kobieco<br />
ścią mo gła by za ra zić po ło wę szko ły; od wa gą wpra wić<br />
w za że no wa nie wie lu twar dzie li. Przez dłu gi czas by ła to<br />
po trosze zapomniana, a po trosze niedopowiedziana kiedyś<br />
historia mej koleżanki z klasy – Janiny Smydówny.<br />
Jaśka pochodziła z Młodowa, przysiółek Głębokie. Codziennie<br />
pokonywała szmat drogi piechotą i autobusem, by<br />
dotrzeć do sądeckiej „drugiej budy”. Pewnie bardzo chciała<br />
chodzić do tej szkoły, skoro nie zdecydowała się wysiadać<br />
z autobusu w Starym Sączu. Urzekała urodą rudo – złotych<br />
włosów i niegasnącym uśmiechem. Ciepła, miła, uczynna. Ujmowała<br />
wrażliwością i delikatną barwą głosu, którym potrafi<br />
ła za uro czyć wszyst kich fa nów jej wo kal no -gi ta ro we go<br />
talentu. Przy tym niezwykle skromna i głęboko religijna.<br />
Był rok 1983. By li śmy wów czas w pierw szej kla sie, mie -<br />
li śmy po 16 lat. Jaś ka na gle za czę ła mieć pro ble my wy cho -<br />
wawcze, pojawiły się kłopoty w nauce, jakieś nietypowe dla<br />
tamtego czasu nieobecności. Po wakacjach jej miejsce w ławce<br />
by ło pu ste. W wol nej Pol sce spo tka łem ją tyl ko raz. Przy -<br />
pad kiem, gdy na chwi lę wró ci ła z Włoch. Nic się nie zmie ni ła.<br />
Mia ła ten sam szcze ry i ser decz ny uśmiech. Te sa me nie sfor -<br />
ne loki. Ja nie zapytałem, a ona nie wracała do tamtego podłego<br />
cza su. Jak by uzna ła go za prze szły do ko na ny. Był i mi nął.<br />
Prawdę poznałem później, kiedy w którymś z wywiadów Andrzej<br />
Szkaradek przypomniał sylwetki zapomnianych bohaterów<br />
ja ru zel sko – pol skiej woj ny. Prze szył mnie dreszcz, gdy<br />
wśród tych cichych patriotów usłyszałem nazwisko mojej koleżanki<br />
i to, z jak wielką atencją lider sądeckiej „Solidarności”<br />
mówił o Janinie Smydównie, dziewczynie, która za swoją pomoc<br />
więzionym i prześladowanym działaczom podziemnej<br />
„Solidarności” zapłaciła bardzo wysoką cenę (sprawę opisuje<br />
na swojej stronie Instytut Pamięci Narodowej wraz z nazwiskami<br />
sędziów i prokuratorów – www.ipn.gov.pl). Zapewne<br />
dzięki usłużności jakiegoś esbeckiego kapusia wraz z całą grupą,<br />
w któ rej by ła ta kże jej star sza sio stra An na, zo sta ła aresz -<br />
towana. Tylko młodemu wiekowi zawdzięczała, że nie<br />
sadzono ją jak dorosłą i uniknęła więzienia.<br />
Upo ko rzo no ją w ty po wy dla tam tych cza sów spo sób.<br />
Wszak karząca ręka sprawiedliwości ludowej nie mogła zbagatelizować<br />
tak groźnego i niebezpiecznego dla trwałości fundamentu<br />
komunistycznego państwa oraz polsko – radzieckiej<br />
przyjaźni wroga klasowego. Sądowo – esbecka machina z całą<br />
bezwzględnością ukazała prymitywną siłę wobec tej subtelnej,<br />
szesnastoletniej dziewczyny. Krzywdy jakich doznała,<br />
przyjęła z godnością. A przecież ktoś wydawał polecenia, ktoś<br />
poruszał drążkami sterowniczymi „czerwonego” terroru, ktoś<br />
odgrywał rolę kół zamachowych, które miały zemleć niepokornych<br />
na miazgę. Niestety, większości z tych ludzi do dziś<br />
nie spadł na wet włos z gło wy. Pew nie nie któ rzy wciąż funk -<br />
cjonują w życiu publicznym z poczuciem dobrze spełnionego<br />
obowiązku. Jeszcze do niedawna korzystali z dodatkowych<br />
apanaży za umacnianie socjalistycznej „praworządności” oraz<br />
tresowanie narodu w duchu marksizmu – leninizmu.<br />
Ot i cała historia, pewnie jedna z wielu jakże charakterystycznych<br />
dla tamtych dni i tamtego pokolenia. Warto jednak<br />
czasem dokonać remanentu w zakamarkach pamięci i odsłonić<br />
przyprószone kurzem czasu wydarzenia, choćby po to, by<br />
zepsuć dobre samopoczucie tym, którzy twierdzą, że pomimo<br />
swego uwikłania nigdy nikogo nie skrzywdzili i nie mają<br />
sobie nic do zarzucenia.<br />
JA RO SŁAW RO LA<br />
Au tor jest na uczy cie lem hi sto rii w Ze spo le Szkół Sa mo cho do wych<br />
w No wym Są czu i Pre ze sem Są dec kiej Ro dzi ny Ka tyń skiej<br />
Fo to gra fia mo jej kla sy z 1982 ro ku. Wła śnie za czę li śmy<br />
na ukę w II LO, a zdję cie wy ko na no na wy ciecz ce we<br />
wrze śniu, w re jo nie Ska łek nad Ka mie ni cą. Jaś ka to jest<br />
ta dziew czy na z gi ta rą
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
58 SĄDECZANIE<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Partyzant bez gro bu<br />
Czy mo żna cie szyć się z otrzy -<br />
mania aktu zgonu? Można.<br />
Rodzina śp. Staszka Widła jest<br />
te go przy kła dem. Dla nich ten<br />
dokument, to krok milowy<br />
do celu jakim jest odszukanie<br />
grobu partyzanta i urządzenie<br />
mu pogrzebu katolickiego.<br />
Ale i po czą tek no wych kło po -<br />
tów. Bo oto po ja wia ją się no -<br />
we roz bie żno ści. Jak choć by<br />
da ta uro dze nia Stasz ka. We -<br />
dług są dec kie go USC Sta szek uro dził<br />
się 22.01.1923 r. We dle ro dzi ny<br />
– 02.05.1925 r. Aku rat kart ka za wie ra -<br />
ją ca te da ne jest spa lo na w księ gach<br />
pa ra fial nych. Trud no więc skon fron to -<br />
wać da ne.<br />
***<br />
Sta szek Wi deł to był chłop. Przy stoj -<br />
ny, barczysty, fajny. Wszyscy go lubili.<br />
FOT. ARCH.<br />
O śmier ci par ty zan ta<br />
nikt ni gdy ro dzi ny nie po -<br />
in for mo wał ofi cjal nie.<br />
Sta szek nie był am ba sa -<br />
do rem, nie nie śli mu or -<br />
de rów na po dusz kach<br />
w dniu po grze bu.<br />
Miał zło te rę ce, a to ptasz ka z drew -<br />
na wystrugał, a to chodaki zrobił. Nawet<br />
zegar potrafił naprawić.<br />
Je go tu łacz ka za czy na się pod czas<br />
oku pa cji hi tle row skiej, kie dy uni ka jąc<br />
wy wo zu na przy mu so we ro bo ty<br />
do III Rze szy ukry wa się w Uja no wi -<br />
cach. Za czy na dzia łać w AK, pseu do -<br />
nim: Fio łek, Pra wy. Po zmia nie ustro ju,<br />
jak wielu jemu podobnych, zostaje w lesie.<br />
Walczy z komunizmem.<br />
W do mu nikt Stasz ka nie śmiał wspo -<br />
minać, tylko zawsze jeden więcej chleb<br />
się piekło, tylko ręka na szybie dawała<br />
znać, że to on. Ksiądz z Chom ra nic wia -<br />
domości przekazywał, że Staszek cały,<br />
że wyspowiadany, że w sakramenty zaopatrzony.<br />
Ludzie przychodzili i pytali,<br />
pytało UB, pytała rodzina. Nikomu się<br />
nie wierzyło.<br />
– Rewizje to była codzienność. Przychodzili<br />
byle kiedy. Krzyczeli: „Bezpieka,<br />
otwie rać!” – pamięta z dzieciństwa<br />
młodszy brat naszego partyzanta Władysław<br />
Wideł z Pisarzowej. Podczas wizyt<br />
ube ków nie wol no się by ło ru szać.<br />
Tylko siedzieć i czekać.<br />
Przychodzili w zimie i w lecie, w nocy<br />
i za dnia. – Przy szli raz w je sie ni,<br />
chcieli słomę wyrzucać. Matka się postawiła<br />
ubekom, powiedziała, że jak wyrzucicie,<br />
to macie po sobie posprzątać.<br />
Skończyło się na dźganiu widłami – kontynuuje<br />
pan Władysław.<br />
Przy szli raz w zi mie, by ła Wi gi lia.<br />
Po wy cią ga li sło my na śro dek izby<br />
i z karabinami wycelowanymi w drzwi<br />
czekali na „niespodziewanego gościa”.<br />
Mat ce obie cy wa no go spo dar kę<br />
w Chełmcu. „Weźmiemy was do Warszawy,<br />
będziecie spać na pierzynach, ino<br />
go wydajcie” – tak ją namawiali.<br />
Ona wierzyła pasierbowi. – Jak namówią<br />
więcej ludzi to będzie inna, nowa<br />
Pol ska – zwy kła mó wić. Oj ca nie<br />
było, zmarł po przesłuchaniach, ciężko<br />
pobity. Staszek uczestniczył w życiu rodzi<br />
ny na ty le na ile mógł. Nie mógł za -<br />
pła kać nad gro bem oj ca, ale je go<br />
pogrzeb oglądał z drzewa.<br />
W tej hi sto rii jest też wą tek ro man -<br />
tyczny – dziewczyna Jadwiga, matka jego<br />
syn ka. Nie da ne im by ło żyć ra zem.<br />
Miał jej po wie dzieć: „Nie ma szan sy, że -<br />
by z te go wyjść”. Zwol nił z da ne go sło -<br />
wa. Matka małego Staszka ułożyła sobie<br />
życie jeszcze raz, a jemu o ojcu bohaterze<br />
opowiadała babcia – matka Jadwigi.<br />
***<br />
Kto wydał bezpiece Widła – wiedzieli<br />
wszy scy. Zgi nął w pierw szy pią tek<br />
miesiąca, 2 stycznia 1953 roku. Ukry-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 SĄDECZANIE 59<br />
Wła dy sław Wi deł z Pi sa rzo wej<br />
wał się wtedy w stodole w Klęczanach<br />
z kolegą z oddziału, poniżej kamienioło<br />
mów. Cho dził w po dziu ra wio nym<br />
od kul płasz czu ale tym ra zem się nie<br />
udało. Puszczono za nim psy, dwukrotnie<br />
postrzelono. Zmarł w samochodzie<br />
ube ków w dro dze do No we go Są cza.<br />
Miał 28 lat.<br />
Wieść o jego śmierci natychmiast dociera<br />
do rodziny. O szczegółach opowiadają<br />
pracownicy kamieniołomu, którzy<br />
całą akcję oglądali z góry.<br />
Zdrajca kupuje gospodarkę. Jest bezkarny.<br />
Ksiądz z ambony wytyka: „Cóż<br />
z te go, że masz, je że li to po le krwi.”<br />
O śmier ci par ty zan ta nikt ni gdy ro -<br />
dziny nie poinformował oficjalnie.<br />
Sta szek nie był am ba sa do rem, nie<br />
nie śli mu or de rów na po dusz kach<br />
w dniu po grze bu. Po nim zo sta ły dwa<br />
morgi ojcowizny i mały Stasiek, co ojca<br />
ni gdy nie po znał.<br />
– Nie roz wa la ło się, ale mat ka za -<br />
wsze o jego duszy pamiętała i na msze i<br />
wypominki dawała. Mi kazała śpiewać:<br />
„Bra cisz ku, bra cisz ku a ty o tym nie<br />
wiesz, że ja kro wy pa sę a ty w gro bie le -<br />
żysz” – wspomina Władysław Wideł.<br />
***<br />
Dzię ki kra kow skie mu od dzia ło wi<br />
In sty tu tu Pa mię ci Na ro do wej ro dzi -<br />
na jest w po sia da niu je dy nych zdjęć<br />
Staszka. Dopiero w 2011 roku ustalono<br />
miej sce je go po chow ku na są dec kim<br />
cmentarzu komunalnym przy ul. Rejtana,<br />
lecz mi mo, że zna ją nu mer gro bu,<br />
nie mo gą zna leźć kwa te ry. Zbyt wie le<br />
cza su upły nę ło.<br />
– Chcemy znaleźć tę mogiłę i zapalić<br />
znicz, wu jek nie miał po grze bu – mówi<br />
siostrzenica Anna Połomska z Podhełmia.<br />
– Pochówek, zagrzebany, jak to na -<br />
zwać – dodała. Jednocześnie jest lekko<br />
zadowolona, że leży w poświęconej ziemi.<br />
Historię wujka zna z opowiadań mamy,<br />
star szej sio stry Stasz ka: „Ona<br />
do koń ca wspo mi na ła bra ta. By ła by<br />
szczęśliwa wiedząc, że leży w poświęconej<br />
ziemi”.<br />
– Ja się czę sto za nie go mo dlę bo<br />
wiem, że nie bar dzo ma się kto mo dlić<br />
– wyznaje brat.<br />
Dopiero w 2011 roku wystąpili o oficjalny<br />
akt zgonu Stanisława Widła. Jak<br />
mó wi pan Wła dy sław „wcze śniej nikt<br />
nie śmiał się do py ty wać”.<br />
Kto wy dał bez pie ce Wi -<br />
dła – wie dzie li wszy scy.<br />
Zgi nął w pierw szy pią tek<br />
mie sią ca, 2 stycz nia 1953<br />
ro ku. Ukry wał się wte dy<br />
w sto do le w Klę cza nach.<br />
Dwu krot nie po strze lo no.<br />
Zmarł w sa mo cho dzie<br />
ube ków w dro dze do No -<br />
we go Są cza. Miał 28 lat.<br />
Dla tej ro dzi ny po ty lu la tach stra chu<br />
i nie do mó wień ten akt zgo nu i fakt, że<br />
Staszek leży w poświeconej ziemi, to już<br />
powód do radości. Rodzina ma nadzieje<br />
i nie ustaje w poszukiwaniach grobu partyzanta.<br />
Nieśmiało planuje pogrzeb.<br />
JO LAN TA OGO RZA ŁY
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
60 KULTURA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
KA LEJ DO SKOP KUL TU RAL NY<br />
Jacek Kleyf FOT. JANUSZ BOBREK<br />
HI PIS NA SA LO NACH<br />
Re ci tal Jac ka Kleyf fa za koń czył XIX Fe sti wal<br />
Małych Form Artystycznych w Małej Galerii w Nowym<br />
Sączu. Artysta, niegdyś twórcy Salonu Niezale<br />
żnych, dziś li der Or kie stry Na Zdro wie, to świet ny<br />
obserwator przemian we współczesności, zwłaszcza<br />
dominacji kultury masowej i poszukiwacz alternatywy<br />
dla wielkomiejskiego życia. Swojej arkadii nie<br />
poszukuje wyłącznie w konkretnych miejscach (np.<br />
Bieszczady), ale buduje niejako w swoim wewnętrznym<br />
świe cie. Kleyff wy ko nał wie le zna nych, a ta kże<br />
i nowych piosenek, a każdą z nich okrasił zabawną<br />
bądź refleksyjną historią.<br />
AU STE RIA W MIA STECZ KU<br />
GA LI CYJ SKIM<br />
Wieczór wspominkowy w 95. rocznicę śmierci cesarza<br />
Franciszka Józefa zorganizowało Muzeum Okręgowe,<br />
a poprowadziły go legendy krakowskiego<br />
dziennikarstwa: Leszek Mazan i Mieczysław Czuma.<br />
„Austeria w Miasteczku Galicyjskim” nawiązywała<br />
do filmu Jerzego Kawalerowicza, gdzie akcję osadzono<br />
w galicyjskiej gospodzie. Na spotkaniu nie zbrakło<br />
żartów, anegdot i galicyjskich przysmaków, w tym<br />
ulubionego dania Franciszka Józefa, czyli sztuki mięsa<br />
w rosole z kluseczkami z wątróbki.<br />
ZEJ ŚCIE DO PIE KŁA<br />
W ramach projektu „Verba et Voces” Capelli Cracoviensis<br />
sądeczanie mogli podziwiać w Małopolskim<br />
Cen trum Kul tu ry SO KÓŁ ope rę Chri sto pha<br />
Willibalda Glucka „Orfeo ed Euridice”. Historia trackiego<br />
śpiewaka, który dzięki sile swej sztuki potrafił<br />
ubła gać wład cę pod zie mi Ha de sa, by zwró cił mu<br />
zmarłą narzeczoną, jest największym mitem muzyki.<br />
Utwór Gluc ka to ar cy dzie ło re for my te atral nej,<br />
wy pro wa dza ją cej ope rę z za sty głej już kon wen cji<br />
późnobarokowej i dążącej do oddania na scenie akcji<br />
dramatycznej.<br />
Do Nowego Sącza Capella Cracoviensis przyjechała<br />
z koncertową wersją muzycznego przedstawienia.<br />
Ope ra wy ko na na zo sta ła przez zna ną<br />
z występów w wirtuozowskim repertuarze belcantowym<br />
młodą sopranistkę Marzenę Lubaszkę oraz znako<br />
mi te go i sław ne go kon tra te no ra Ka ia We sse la,<br />
a także orkiestrę instrumentów dawnych Capella Cracoviensis<br />
pod batutą Jana Tomasza Adamusa, dyrektora<br />
zespołu.<br />
ER GO: IN NA RA SA PO LA CY<br />
Są dec ki ka ba ret za pre zen to wał swo ją trze cią<br />
(po „Krucjacie do Europy” i „Z życia Sarmatów”)<br />
w do rob ku pły tę z au tor ski mi na gra nia mi. Le szek<br />
Bolanowski, Paweł Ferenc, Andrzej Józefowski, Olga<br />
Bo la now ska, Ewa Du biń ska, Mał go rza ta<br />
i Krzysztof Bielowie dali niemal dwugodzinny koncert,<br />
któ ry był przede wszyst kim pre zen ta cją utwo -<br />
rów, jakie znalazły się na płycie „Inna rasa Polacy”.<br />
Na scenie MCK SOKÓŁ wraz z ERGO wystąpili zarówno<br />
muzycy, którzy brali udział w nagraniach, ale<br />
także Piotr Bolanowski – piano, Marcin Ferenc – gitara,<br />
Paulina Kaczmarczyk oraz debiutujący w kabare<br />
cie: Ma rek Cze chow ski (kon tra bas) i chó rek<br />
złożony ze studentek PWSZ w Nowym Sączu.<br />
PIĘ CIO LAT KA<br />
Szko le Mu zycz nej ze Sta re go Są cza przy padł<br />
pierw szy, ma ły ju bi le usz pię cio le cia. Z tej oka zji<br />
przygotowano warsztaty oraz występy pianistyczne.<br />
Wiel ką atrak cją był kon cert „Mistrz i uczeń”, pod -<br />
czas którego V koncert fortepianowy Es-dur op. 73 L.<br />
van Beethovena wykonali Konrad Góra i jego uczeń<br />
– Adam Piórkowski. Następnego dnia recital fortepia<br />
no wy dał już sam Piór kow ski. Pia ni sta za grał<br />
trudny nie tylko technicznie, ale też interpretacyjnie<br />
repertuar od Bacha, przez Beethovena, Liszta, Szymanowskiego<br />
do Chopina.<br />
Au ste ria w Mia stecz ku Ga li cyj skim
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 KULTURA 61<br />
Kabaret Ergo FOT. JANUSZ BOBREK<br />
Wie deń w Kry ni cy -Zdro ju<br />
SA LON 2011 NA STU LE CIE ZPAP<br />
Salon jest najważniejszą wystawą artystów zrzeszonych<br />
w Oddziale Związku Polskich Artystów Plastyków w Nowym<br />
Sączu. W Małej Galerii swoje prace zaprezentowali: Barbara<br />
Adamowicz, Urszula Gawron, Anna Horoszko, Robert Hubner,<br />
Wacław Jagielski, Magdalena Jaksa-Raczek, Joanna Kubica,<br />
Witold Kubicha, Krzysztof Kuliś, Mieczysław Magiera,<br />
Ryszard Miłek, Barbara Paluch, Józef Pogwizd, Józef Stec,<br />
Ka zi mierz Twar dow ski, Ali na Za cha riasz -Ku cia kow ska,<br />
Elżbieta Zając-Zbrożek, Michał Załuski, Piotr Brożek, a także<br />
artyści z Presova – Jan Batko, Ivan Safranko, Edita Voloscukova.<br />
Salon jest wystawą konkursową, podczas, której przyznawane<br />
są nagrody za dokonania twórcze. Głównym, prestiżowym<br />
wyróżnieniem jest Nagroda im. Bolesława Barbackiego.<br />
W tym roku jury przyznało ją rzeźbiarce z Krynicy-Zdroju,<br />
Annie Horoszko.<br />
Ponadto „Złotą ramą” – nagrodą Zarządu ZPAP Okręgu<br />
Kra kow skie go uho no ro wa no Ur szu lę Gaw ron, a Jó zef Po -<br />
gwizd otrzymał Medal Pamięci Bolesława Barbackiego.<br />
SLAM LI TE RAC KI<br />
Stowarzyszenie kulturalne Szklanka zorganizowało drugą<br />
edycję nowosądeckiego slamu pod świątecznym hasłem „Połam<br />
się słowem”. Taka nieskrępowana prezentacja własnej<br />
twórczości jest alternatywą dla patetycznych wieczorków poetyckich,<br />
odbywających się najczęściej w domach kultury czy<br />
bi blio te kach. Uczest ni cy im pre zy mo gli za pre zen to wać<br />
wiersz, frag ment pro zy czy choć by ko men tarz, wa żne że by<br />
były to teksty autorskie i nie przekraczały trzech minut. Konkurs<br />
głosami publiczności po trzech rundach wygrał 19-letni<br />
Michał Dziurzyński.<br />
DO TRZECH RA ZY SZTU KA<br />
Nagroda im. dra Jerzego Masiora powędrowała do Mateusza<br />
Bieryta. Uczeń III klasy liceum o wyróżnienie ubiegał<br />
się już po raz trze ci. Laur ten przy zna wa ny jest za kon kret ne<br />
dokonania indywidualne lub zespołowe w zakresie muzyki,<br />
plastyki, twórczości literackiej, teatralnej, filmowej albo innej<br />
dziedziny sztuki, która zdaniem wnioskodawców zasługuje<br />
na to szczególne wyróżnienie. Fundacja im. dra Jerzego<br />
Masiora w ten sposób honoruje osoby mające szczególny talent,<br />
a ich sukcesy pozytywnie wpływają na promocję Nowego<br />
Sącza i regionu.<br />
W 2011 roku nominowanych było pięć osób: Mateusz Bieryt,<br />
Radosław Szary, Julia Wilczek, Jędrzej Bigosiński i Tomasz<br />
Więcek. Każdy z młodych artystów zaprezentował swój<br />
talent publiczności podczas koncertu galowego, którego specjal<br />
nym go ściem był Ma ciej Adam czyk, so li sta ope ro wy<br />
i chórzysta, niegdyś związany z Jerzym Masiorem.<br />
Zdobywca nagrody, a wcześniej laureat wielu ogólnopolskich<br />
kon kur sów wo kal nych, Ma te usz Bie ryt, za śpie wał<br />
do akompaniamentu Tomasza Gargasa: poetyckie „Mury Jery<br />
cha” (sł. Jo nasz Ko fta, muz. Ro bert Ja now ski) oraz ka ba re -<br />
towe „Jadę do Ciebie tramwajem” (sł. Janusz Odrowąż, muz.<br />
Zbigniew Kurtycz).<br />
WIE DEŃ W KRY NI CY -ZDRO JU<br />
W Pi jal ni wy stą pi li wy bit ni so li ści pol scy: Alek san dra<br />
Ku bas (so pran), An drzej Wi śniew ski (te nor), Alek san der<br />
Ła dysz (bas) i go ścin nie z Ka na dy – Lau ra Są sia dek, a za -<br />
gra ła Or kie stra Zdro jo wa pod ba tu tą Mie czy sła wa Smy dy.<br />
Kry nic ka ga la na wią zy wa ła for mą do kon cer tów no wo rocz -<br />
nych or ga ni zo wa nych przez fil har mo ni ków wie deń skich.<br />
W trakcie imprezy nie zabrakło utworów z repertuaru rodziny<br />
Straus sów. Był „Fest Marsz”, „Ka iser Walt zer” i „Elien<br />
a Ma gy ar”, „We so ły po ciąg”, „Na po lo wa niu”, „Nad pięk -<br />
nym mo drym Du na jem” Straus sów i wie le jesz cze in nych<br />
utwo rów.<br />
Opr. JA NUSZ BO BREK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
62 KULTURA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Święto Jordana w obiektywie Jerzego Żaka
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 KULTURA 63<br />
Jordan to święto chrześcijańskie obchodzone w kościołach obrządku prawosławnego i greckokatolickiego: obrzęd święcenia wody<br />
w dniu 6 stycznia wg kalendarza juliańskiego, a19 stycznia wg kalendarza gregoriańskiego, na pamiątkę Chrztu Pańskiego, Jezusa<br />
Chrystusa, w Jordanie. Potoczna nazwa świąt Epifanii (Objawienia Pańskiego) i Chrztu Pańskiego obchodzonych w tym dniu.<br />
Jerzy Żak – krynicki fotografik, od 40 lat członek Związku Polskich Artystów Fotografików,<br />
mający eksponowane miejsce w szwajcarskiej „Encyclopedie Internationale<br />
des Photographes”, określany przez fachowców z branży „reżyserem<br />
i psychologiem fotografii”.<br />
Rodem spod Tarnopola, rocznik 1937, przywędrował na Sądecczyznę wraz z rodzicami.<br />
W Zborowie widział płonące getto, zastrzelone kobiety i dzieci. Koniec wojny z Hitlerem<br />
zastał go w pałacu Stadnickich w Nawojowej, gdzie wraz z rodziną znalazł<br />
schronienie u kresu wojennej tułaczki.<br />
Absolwent pedagogiki i psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, od 1973 r. zamieszkały<br />
w Krynicy, gdzie był m. in. dyrektorem Liceum Ogólnokształcącego im. majora Henryka<br />
Sucharskiego.<br />
Fotografuje od dziecka. Pierwszym aparatem, jaki wziął do ręki był Voigtlander (6x9).<br />
Prace Żaka były wystawiane na ponad stu wystawach w kraju i zagranicą, w prestiżowych<br />
salonach i galeriach m. in. w warszawskiej „Zachęcie”. Publikował i publikuje zdjęcia<br />
w licznych pismach, folderach, albumach. Stale współpracuje z renomowanymi<br />
wydawnictwami. Autor albumów m.in. „Krynica i okolice”, „Perły doliny Popradu”, „Ule i pasieki<br />
w Polsce”, „Łemkowskie cerkwie”.<br />
Jest autorem pięknych pocztówek i kalendarzy. Posiada – kto wie czy nie najbogatszy<br />
w regionie – własny zbiór klasycznego krajobrazu i architektury z Sądecczyzny, Podhala<br />
i Beskidu Niskiego. Duży wpływ wywarła na niego fotografia amerykańska, z którą zetknął<br />
się podczas podróży artystycznej po kraju Jerzego Waszyngtona i Marilyn Monroe. (S)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
64 KULTURA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Nowe książki – sandecjana<br />
Kto czy ta, nie błą dzi<br />
wszystko co nojpiykniejse<br />
a Ty sercami Przewodników<br />
nom to od da jes.<br />
Na ten Wielgi Jubileus<br />
Scęś Wom Bo ze<br />
GÓR SKI MO DLI TEW NIK<br />
WAN DY ŁOM NIC KIEJ<br />
-DU LAK<br />
Go ściem Ko ła Prze wod ni ków<br />
przy Od dzia le PTTK „Be skid” w No -<br />
wym Sączu, była na początku stycznia<br />
br. znana piwniczańska poetka Wanda<br />
Łomnicka -Dulak.<br />
Poetka, autorka felietonów i wierszy<br />
gwarowych, laureatka licznych nagród,<br />
m. in.: Na gro dy im. Ję drze ja Cier nia -<br />
ka II stopnia (1989), Odznaki „Zasłużone<br />
go Dzia ła cza Kul tu ry” (1996),<br />
Nagrody Ministra Kultury i Sztuki im.<br />
Oskara Kolberga za zasługi dla kultury<br />
lu do wej (1999), za pre zen to wa ła swój<br />
najnowszy tomik wierszy zatytułowany<br />
„Z Bi blii gór”. – To mik ten na zy wam<br />
górskim modlitewnikiem – mówiła poet<br />
ka. – Po wstał on w cią gu 40 dni Wiel -<br />
kiego Postu i pięciu Adwentu.<br />
To było pierwsze spotkanie promujące<br />
nowy tomik. Autorka nie bez powodu wybra<br />
ła wła śnie to miej sce i tych lu dzi, w koń -<br />
cu to prze wod ni cy są bli sko gór, któ re są<br />
dla nich świętością. Poetka rozpoczęła je<br />
od bardzo przez nią lubianych pastorałek,<br />
poświęconych siostrze Zosi i Henrykowi<br />
Cyganikowi. Następnie zaprezentowała<br />
przewodnikom śpiewne „Godzinki tatrzańskie”<br />
– I i VII. Posłuchajmy:<br />
Witaj Matko trwająca na Zawratu skale<br />
ku której ludzkie serca wędrują wytrwale<br />
a łańcuchów nadziei uczepione dłonie<br />
wzno szą się przed Ju trzen ką ku świa ta<br />
koronie (...)<br />
Wiersze zamieszczone w najnowszym<br />
tomiku Łomnickiej-Dulak generalnie nie<br />
maja tytułów, ale posiadają liczne dedykacje:<br />
siostrom Marysi i Zosi, bratu Antoniemu,<br />
mężowi, koleżankom Krysi<br />
i Danucie, Wojciechowi Kudybie. Jednym<br />
z najcieplejszych jest utwór zatytułowany<br />
„Bieszczady z matką”:<br />
Mo ja Mat ka mó wi/nie by łam ni gdy<br />
w Bieszczadach/ chciałabym tylko/ dłonią<br />
Two jej opo wie ści/ do tknąć/ ru dej<br />
trawy pod Tarnicą (...) wędruję na Tarnicę/<br />
z mgłą/ i zielonym Aniołem mojej<br />
Mat ki/ na opuch nię tych no gach (...)<br />
na szczycie/ pod krzyżem/ czeka. Ona/<br />
Madonna Bolesna/ wpisana w ikonostas<br />
połonin/ Moja Matka.<br />
Tomik ukazał się dzięki „Piwniczance”,<br />
którą pani Wanda nazwała „dobrym<br />
du chem lu dzi kul tu ry z Piw nicz -<br />
nej”.”Spo tka nie za koń czy ła od czy ta -<br />
niem wiersza napisanego gwarą w 2004<br />
roku z okazji 50- lecia Koła Przewodników<br />
„Be skid” w No wym Są czu.<br />
Dałaś mi<br />
Sądecko Ziemio<br />
tyle miłości<br />
ze ni jak je ni mo ge<br />
zamknąć w malućki<br />
piąsteczce mojego serca.<br />
Dałaś mi<br />
Sądecko Ziemio<br />
tyle ślicoty<br />
ze ni jak je ni mo ge<br />
pod powiekami<br />
na wienoś schować<br />
Dałaś mi<br />
Sądecko Ziemio<br />
tyle kolorów, zapachów i posumów<br />
ze ni jak ich ni mo ge<br />
ostawić<br />
ino dlo sie bie.<br />
Dałaś mi<br />
Sądecko Ziemio<br />
takich Przyjaciół<br />
co w du sy<br />
Twoje błogosławieństwo<br />
juz bez 50 ro ków no są.<br />
Zie mio Są dec ko doł Ci Pan Bóg<br />
Przewodnicy podziękowali sympatycznej<br />
poetce gromkimi brawami, a następnie<br />
ustawili się w kolejce po autografy<br />
na zakupionych tomikach.<br />
SĄDECCY KSIĘŻA W WALCE<br />
Z HITLEROWCAMI<br />
„Kościół na Sądecczyźnie w godzinie<br />
próby” to tytuł książki ks. Jana Kudelki,<br />
w której można przeczytać o sytuacji sądeckich<br />
kapłanów podczas II wojny światowej.<br />
Autor opisuje w jaki sposób księża<br />
walczyli z hitlerowskim okupantem. Publikacja<br />
zawiera też biografie kapłanów<br />
– męczenników, zamordowanych przez<br />
Niemców w egzekucjach i obozach koncentracyjnych.<br />
– W myśl tej prawdy ewangelicznej:<br />
nie bój cie się tych, któ rzy za bi ja ją cia ło,<br />
ale bój cie się tych, któ rzy za bi ja ją du cha<br />
narodziła się ogromna odwaga młodych<br />
lu dzi, któ rzy nie li czy li so bie zbyt wie le<br />
lat, nie robili jakiś nadzwyczajnych planów,<br />
ale przede wszyst kim ko cha li swo ją<br />
Ojczyznę – rekomenduje książkę ks. prałat<br />
Jan Piotrowski, proboszcz parafii św.<br />
Małgorzaty w Nowym Sączu. – I to dla<br />
niej oddali to co najcenniejsze – własne<br />
życie – dodał kustosz sądeckiej bazyliki.<br />
Książka ks. Jana Kudelki została wydana<br />
tylko w niewielkim nakładzie, zale<br />
d wie stu eg zem pla rzach. Pu bli ka cję<br />
mo żna wy po ży czyć w pa ra fial nej bi -<br />
bliotece przy parafii św. Małgorzaty. Będzie<br />
też dostępna w Sądeckiej Biblioteki<br />
Pu blicz nej im. J. Szuj skie go i jej fi liach.<br />
(KB)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 KULTURA 65<br />
Koncert Noworoczny<br />
Na klasyczną,<br />
filmową<br />
i góralską nutę<br />
Pod patronatem prezydenta<br />
Ryszarda Nowaka w sali widowiskowej<br />
Miejskiego Ośrodka<br />
Kultury odbył się Koncert Noworoczny.<br />
Dla licznie zgromadzonych sądeczan<br />
zagrała Sądecka Orkiestra<br />
Symfoniczna pod dyrekcją<br />
Lesz ka Miecz kow skie go, ze -<br />
społy Credo i EKG, a zaśpiewali soliści:<br />
Na ta lia Za brze ska -Nieć, Alek san dra<br />
Maślanka, Romuald Spychalski, Wiktor<br />
Scha ida, To masz Ja rosz oraz Adam<br />
Jarzmik. W ich wykonaniu nie zabrakło<br />
operowych szlagierów, przebojów muzy<br />
ki fil mo wej i roz ryw ko wej, a ta kże<br />
ko lęd, zwłasz cza na re gio nal ną nu tę.<br />
Konferansjerkę prowadził po mistrzowsku<br />
kie row nik ar ty stycz ny MOK, Ja -<br />
nusz Michalik.<br />
FOT. JB<br />
NA TA LIA ZA BRZE SKA -NIEĆ<br />
(SO PRAN)<br />
Ab sol went ka Pań stwo wej Szko ły<br />
Mu zycz nej im. Fry de ry ka Cho pi -<br />
na w Nowym Sączu – w klasie śpiewu<br />
solowego Małgorzaty Miecznikowskiej<br />
– Gurgul oraz studiów I i II stopnia Akade<br />
mii Mu zycz nej im. Ka ro la Szy ma -<br />
now skie go w Ka to wi cach, w kla sie<br />
śpiewu solowego prof. Michaliny Growiec.<br />
Uczest nicz ka wie lu kon kur sów<br />
wokalnych, m.in. Konkursu Wokalnego<br />
im. Ludomira Różyckiego w Gliwicach<br />
(Na gro da Spe cjal na za wy ko na nie<br />
utworu Różyckiego) oraz Międzyuczelnia<br />
ne go Kon kur su „W Krę gu Mu zy ki<br />
Sło wiań skiej” w Ka to wi cach (2006)<br />
– wyróżnienie. Od 2006 roku jest solistką<br />
Or kie stry Re pre zen ta cyj nej Stra ży<br />
Granicznej w Nowym Sączu.<br />
RO MU ALD SPY CHAL SKI<br />
(TE NOR)<br />
Absolwent Akademii Muzycznej<br />
w Łodzi w klasie śpiewu solowego Jana<br />
Kunerta oraz solista Teatru Wielkiego<br />
w Poznaniu, gdzie debiutował rolą Tamina<br />
w „Czarodziejskim Flecie”. Obecnie<br />
współpracuje z agencjami artystycznymi,<br />
koncertując w Polsce, Niemczech, Francji.<br />
Kilkakrotnie koncertował również<br />
w Stanach Zjednoczonych. Jego repertuar<br />
obejmuje wszystkie gatunki muzyki<br />
klasycznej – od liryki wokalnej, przez<br />
dzieła oratoryjno-kantatowe, arie i duety<br />
operowe i operetkowe, pieśni neapolitańskie,<br />
szlagierowe utwory z repertuaru Jana<br />
Kiepury, aż do pieśni i piosenek<br />
wykonywanych m.in. przez Andrea Bocellego<br />
czy Franka Sinatrę.<br />
WIK TOR SZAJ DA<br />
Artysta, piosenkarz. Laureat wielu<br />
konkursów i festiwali wokalnych, m.in.<br />
Czerwona Ruta, Młodość Nadzbrucza,<br />
Morze przyjaciół. W 2000 roku został<br />
laureatem II nagrody Międzynarodowego<br />
Festiwalu Sztuki Europy Wschodniej<br />
Słowiański bazar. Od 2001 jest solistą<br />
Reprezentacyjnej Orkiestry Dętej Policji<br />
Województwa Chmielnickiego, z którą<br />
koncertował w wielu krajach Europy.<br />
ZE SPÓŁ CRE DO<br />
Je go za ło ży cie lem (2001) jest To -<br />
masz Jarosz. Muzycy początkowo działa<br />
li przy pa ra fii Mat ki Bo skiej<br />
Nie usta ją cej Po mo cy w Ka mion ce<br />
Wielkiej, a później przenieśli się do parafii<br />
św. Heleny w Nowym Sączu. Grają<br />
mło dzie żo wą mu zy kę re li gij ną,<br />
co ve ry we wła snych ara nżach, jak i au -<br />
tor skie kom po zy cje. Cre do włą cza się
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
66 KULTURA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
FOT. JB<br />
FOT. HSZ<br />
także w oprawę muzyczną różnych nabożeństw<br />
religijnych, jak msze święte,<br />
różaniec, Droga Krzyżowa czy Apel Jasno<br />
gór ski; wy stę pu je ta kże pod czas<br />
koncertów ewangelizacyjnych.<br />
Skład zespołu: Aleksandra Maślanka<br />
– wokal; Adrian Marczyk – gitara elektryczna,<br />
akustyczna, klasyczna; Damian<br />
Borkowski – instrumenty klawiszowe;<br />
Da riusz Ka puł ka – gi ta ra ba so wa; To -<br />
masz Jarosz – wokal, saksofon, instrumen<br />
ty lu do we; Woj tek Szczy gieł<br />
– saksofon sopranowy, altowy, tenorowy;<br />
Grzegorz Strączek – perkusja, instrumenty<br />
perkusyjne.<br />
ZE SPÓŁ EKG<br />
Zespół powstał w 2008 r. z inicjatywy<br />
kilku przyjaciół – studentów akademii<br />
muzycznych. Muzyka EKG to fuzja wielu<br />
stylistyk- rock, pop, jazz, soul – scalanych<br />
ze sobą chwytliwymi liniami<br />
melodycznymi, wirtuozerią i niebanalną<br />
harmonią. Grupę tworzą: Adam Jarzmik<br />
– śpiew i instrumenty klawiszowe; Wojciech<br />
Zwierniak – saksofon i syntezatory;<br />
Michał Zwierniak – gitara<br />
elektryczna; Maciej Nieć – gitara basowa;<br />
Pa weł Święs – per ku sja.<br />
(JB)
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 KULTURA 67<br />
KALENDARIUM Styczeń/Luty 2012<br />
MUZEUM OKRĘGOWEGO W NOWYM SĄCZU<br />
NO WY SĄCZ<br />
Dom Go tyc ki, ul. Lwowska 3<br />
Kontynuacja wystawy: do 5 lutego 2012<br />
Z NAJ LEPS ZY MI ŻYC ZE NIA MI<br />
Wystawa przygotowana na okres bożonarodzeniowy:<br />
dawne pocztówki, rekwizyty kolędnicze.<br />
10 lu te go – 15 kwiet nia 2012<br />
BIŻUTERIA ARTYSTYCZNA ANNYMÁRII<br />
MIKULÍKOVEJ<br />
Wystawa prezentująca wyroby o oryginalnych kształtach,<br />
wzorowanych na naturze: kwiatach i owadach.<br />
Ga le ria Daw na Sy na go ga, ul. B. Joselewicza 12<br />
Kontynuacja wystawy: do 12 lutego 2012<br />
STULECIE ZPAP 1911-2011.<br />
WSPOMNIENIE O SĄDECKICH<br />
ARTYSTACH<br />
Wystawa przypominająca sylwetki artystów już<br />
nieżyjących, którzy byli związani z Sądecczyzną, poprzez<br />
przynależność do Związku Polskich Artystów<br />
Plastyków lub poprzez miejsce urodzenia, czy miejsce<br />
czasowego zamieszkania. Równolegle trwać będzie<br />
do rocz ny SA LON 2011- pra ce współ cze śnie<br />
tworzących sądeczan. Na ekspozycji w galerii „Dawna<br />
Synagoga” prezentowane będą w większości zbiory<br />
wła sne no wo są dec kie go mu zeum, uzu peł nio ne<br />
dziełami z kolekcji prywatnych.<br />
Sądecki Park Etnograficzny i Miasteczko Galicyjskie,<br />
ul. Lwow ska 226<br />
Do 29.02.2012<br />
PO LE MI KI AR TY STYCZ NE<br />
Wystawa prac plastycznych powstałych podczas<br />
I MIĘ DZY NA RO DO WE GO SYM POZ JUM AR -<br />
Ewelina Wiśniewska<br />
FOT. ARCH.<br />
TY STYCZ NE GO AKA DE MII I KIE RUN KÓW<br />
ARTYSTYCZNYCH SZKÓŁ WYŻSZYCH<br />
Ce lem te go sym po zjum i pla no wa nych wy staw<br />
/między innymi w Szymbarku koło Gorlic, Nowym<br />
Sączu, Nowym Targu, Bytomiu, Częstochowie, Krakowie<br />
oraz w Rzeszowie była i jest konfrontacja różnych<br />
śro do wisk aka de mic kich i po rów na nie ich<br />
sys te mów dy dak tycz nych oraz ana li za efek tów<br />
kształcenia artystycznego w zakresie plastyki. Jednym<br />
z elementów tego projektu jest prezentacja prac<br />
z wybranych pracowni plastycznych, polskich i amerykańskich<br />
studentów oraz prowadzących ich pedago<br />
gów – w Pol sce (mię dzy in ny mi w Kra ko wie<br />
i Rzeszowie). Cykl wystaw odbędzie się w ośrodkach<br />
biorących udział w sympozjum oraz w placówkach<br />
zainteresowanych tym międzynarodowym projektem<br />
– galeriach i muzeach.<br />
Planowana jest również przez wymienionych niżej<br />
organizatorów sympozjum recenzowana publikacja<br />
za wie ra ją ca re pro duk cje prac po wsta łych<br />
w czasie jego trwania oraz teksty teoretyczne i wypowiedzi<br />
pedagogów, studentów i krytyków sztuki.<br />
Galeria Marii Ritter i Stare Wnętrza Mieszczańskie<br />
Kontynuacja wystawy: do 31 stycznia 2012<br />
SZOP KI BO ŻO NA RO DZE NIO WE<br />
Wystawa pokonkursowa prac dzieci i młodzieży.<br />
KRYNICA-ZDRÓJ<br />
Muzeum Nikifora, ul. Bulwary Dietla 19<br />
Kontynuacja wystawy: do 19 lutego 2012<br />
KONCERT NA TAFLI SZKŁA. MALARSTWO<br />
KRZYSZTOFA OKONIA<br />
Wystawa malarstwa na szkle wybitnego artysty<br />
Krzysztofa Okonia<br />
Anna Polańska
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
68 KULTURA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
27 stycz nia 2012<br />
ZI MA NA ŁEM KOWSZ CZYŹ NIE<br />
Spotkanie z etnografem Marią Brylak- Załuską , poświęcone<br />
omówieniu obrzędów związanych z okresem Bożego Narodzenia<br />
na Łemkowszczyźnie, połączone z prezentacją zdjęć<br />
dokumentalnych i rekwizytów obrzędowych.<br />
24 lu te go - 3 czerw ca 2012<br />
ZBI GNIEW ABRAM – MA LAR STWO<br />
Wystawa ilustrująca pradzieje regionu.<br />
SZCZAWNICA<br />
Muzeum Pienińskie, ul. Plac Dietla 7<br />
Kontynuacja wystawy: do 20 lutego 2012<br />
KARDYNAŁ ADAM STEFAN SAPIEHA: CZŁOWIEK,<br />
DUSZPASTERZ, MĄŻ STANU<br />
Wystawa przygotowana przez krakowski Oddział IPN, prezentuje<br />
zdjęcia oraz dokumenty związane z osobą księcia metro<br />
po li ty kra kow skie go Ada ma Sa pie hy. Przed sta wio no na<br />
niej różne aspekty jego biografii m.in. działalność społeczną<br />
i polityczną, aktywność duszpasterską w latach 1912-1951.<br />
Ponadto część ekspozycji ukazuje postać kardynała w życiu<br />
prywatnym, w jego kontaktach z rodziną i bliskimi.<br />
PODEGRODZIE<br />
Muzeum Lachów Sądeckich im. Zofii i Stanisława Chrząstowskich<br />
w Podegrodziu<br />
TRA DY CYJ NA KUL TU RA MA TE RIAL NA<br />
LA CHÓW SĄ DEC KICH:<br />
• współczesna sztuka ludowa,<br />
• plastyka obrzędowa,<br />
• podegrodzkie stroje ludowe.<br />
FO TO GRA FIE WOJ CIE CHA MI GAC ZA<br />
Prezentacja prac wiejskiego fotografa z Gostwicy, dokumen<br />
tu ją ce go kul tu rę i zwy cza je re gio nu la chow skie go<br />
na przełomie XIX i XX w.<br />
AR CHE OLO GIA PO DE GRO DZIA I OKO LIC<br />
NO WE GO SĄC ZA<br />
Wystawa ilustrująca pradzieje regionu.<br />
Anna Zagórowska<br />
Konkurs Muzeum Okręgowego<br />
Odwiedź muzeum<br />
i wygraj zestaw<br />
upominków<br />
Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu zaprasza<br />
do udziału w noworocznym konkursie<br />
z nagrodami. Na szczęśliwców czekają atrakcyjne<br />
zestawy upominków.<br />
Zasady są bardzo proste – wystarczy przynieść<br />
do Działu Promocji i Marketingu Muzeum Okręgowego<br />
(ul. Lwowska 3, wejście od strony Bazyliki<br />
św. Małgorzaty) dwa bilety wstępu (paragony)<br />
do dwóch różnych oddziałów sądeckiego muzeum, zakupione<br />
w ter mi nie od 8 grud nia 2011 do 31 stycz nia 2012 ro ku.<br />
Upominki dostanie pierwszych 15 osób, które przedstawią<br />
bi le ty w dniach od 1 do 3 lu te go 2012 r. w godz. 9-15.<br />
Nazwiska osób, które otrzymają upominki opublikowane<br />
będą na stronie internetowej muzeum (www. muzeum.<br />
sacz. pl) w zakładce „Aktualności” oraz w portalu Sadeczanin.info.<br />
Zapraszamy do odwiedzenia oddziałów Muzeum Okręgo<br />
we go w No wym Są czu: Do mu Go tyc kie go, Ga le rii<br />
„Dawna Synagoga”, Galerii Marii Ritter, Sądeckiego Parku<br />
Etnograficznego, Miasteczka Galicyjskiego (wszystkie<br />
wspomniane znajdują się w Nowym Sączu), Muzeum Nikifora<br />
w Krynicy-Zdroju, Muzeum Pienińskiego im. J. Szalaya<br />
w Szczaw ni cy i Mu zeum La chów Są dec kich im. Z.<br />
i St. Chrząstowskich w Podegrodziu, i do wzięcia udziału<br />
w świątecznym konkursie. (S)<br />
FOT. ARCH.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 69<br />
Na ratunek<br />
zabełeckiej nekropolii<br />
Zapomniany i zniszczony. Mały cmentarz na Zabełczu ma już 98 lat, ale okoliczności jego powstania<br />
są wciąż tajemnicze. Na jednym z forów internetowych padają pytania: był tutaj szpital, a może<br />
la za ret? Nie wia do mo. Ja sne jest tyl ko to, że jest to je den z cmen ta rzy I woj ny świa to wej. –To<br />
niespotykana w historii ludzkości idea chowania razem żołnierzy wrogich armii. Spoczywają tu<br />
ofiary I wojny światowej z trzech zaborów: austrowęgierskiego, niemieckiego i rosyjskiego – mówi<br />
Barbara Polak z Fundacji Hortus, która chce przywrócić blask tej nekropolii.<br />
K<br />
toś, pew no zło miarz, w le -<br />
cie 2008 ro ku skradł wszyst kie<br />
krzy że, pew nie na złom. By ło<br />
chy ba do cho dze nie, ale o ile<br />
wiem to nie wy kry to spraw cy – ubo le wa<br />
Wiesław Piprek, przewodnik Polskiego<br />
To wa rzy stwa Tu ry stycz no -Kra jo znaw -<br />
czego, któremu udało się uwiecznić zabe<br />
łec ki cmen tarz na zdję ciach jesz cze<br />
przed dewastacją.<br />
– Dopiero zaczynamy renowację.<br />
Cmentarzem opiekuje się na co dzień<br />
szkoła w Zabełczu: sprzątają, zanoszą<br />
kwiaty i zapalają znicze na nagrobkach.<br />
Ale konserwacja cmentarza to zbyt duże<br />
dla nich przedsięwzięcie, nekropolia jest<br />
w złym sta nie i chce my ją z nie go wy pro -<br />
wadzić – podkreśla Barbara Polak.<br />
Fundacja Wyrównywania Szans Edukacyjnych,<br />
Kulturalnych i Społecznych<br />
„Hortus” już zaczęła prace. Od naprawy<br />
zniszczonego ogrodzenia nekropolii.<br />
Wspiera ich znany sądecki wytwórca<br />
bram, ogro dzeń i drzwi – fir ma Wi -<br />
śniowski, która współfinansuje około 10<br />
procent kosztów. Jeśli zima będzie nadal<br />
łagodna, do wiosny tę część remontu<br />
skończą. Ale na renowację całości potrzeba<br />
o wiele więcej środków i wciąż<br />
nie wia do mo, czy znaj dą się dar czyń cy.<br />
– Tam są strasz ne dziu ry. Na ca łym<br />
cmentarzu jest dużo do zrobienia, a prace<br />
są kosz tow ne. Ostat ni bu dżet tej re no -<br />
wacji opiewał na około 30 tysięcy złotych.<br />
Prosimy o wsparcie sądeckich<br />
przedsiębiorców – apeluje Barbara Polak.<br />
Zespół do przeprowadzenia prac jest<br />
już przygotowany, będzie w nim co najmniej<br />
dwóch konserwatorów, z Krakowa<br />
i No we go Są cza. – Po nie waż brak<br />
środków, będziemy remontować etapami<br />
– dodaje przedstawicielka fundacji.<br />
Fundacji pomaga Urząd Miasta – jest<br />
dys po nen tem te re nu i dał po zwo le nie<br />
na wykonanie prac. Na razie tyle. Barbara<br />
Polak przypomina, że dysponentem<br />
cmentarzy jest wojewoda i ma nadzieję<br />
także na jego zaangażowanie.<br />
FOT. ARCH.<br />
ZA PO MNIA NA HI STO RIA<br />
– Miejsce jest niezwykłe: na uboczu,<br />
ro sną tam dę by, obok stru mień. Są de cza -<br />
nie nie wie dzą na wet, że ten cmen tarz<br />
jest. Kwatera na cmentarzu komunalnym<br />
jest wszystkim doskonale znana, ale tamten<br />
cmen tarz nie – podkreśla Polak.<br />
Oba miej sca upa mięt nia ją ce ofia -<br />
ry I wojny światowej zaprojektował jeden<br />
ar chi tekt: Gu stav Lu dwig.<br />
– Interesujemy się cmentarzami I wojny<br />
ze względu na niespotykana, w historii<br />
ludzkości ideę chowania razem żołnierzy<br />
wrogich armii. No i jesteśmy sądeczanami<br />
– dodaje.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
70 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Jaka historia wiąże się z zabełeckim<br />
cmentarzem, nie wiadomo. Na temat nekro<br />
po lii od 2007 ro ku to czy się dys ku -<br />
sja na in ter ne to wym fo rum<br />
Austro-Węgry. Padają różne przypuszczenia:<br />
„Amator: – Od dwudziestu paru lat<br />
nurtuje mnie pytanie na temat przyczyny<br />
powstania tego cmentarza. O ile przyczyny<br />
powstania okolicznych, jak Marcinkowice,<br />
czy choćby groby na cmentarzu<br />
miej skim w No wym Są czu, są ja sne,<br />
o tyle w Zabełczu nie widzę żadnego racjonalnego<br />
wytłumaczenia. Datowanie<br />
1914 i tyl ko ty le. Jesz cze ja ko mło dy<br />
Ze spół do prze pro wa dze -<br />
nia prac jest już przy go -<br />
to wa ny, bę dzie w nim co<br />
naj mniej dwóch kon ser -<br />
wa to rów, z Kra ko wa i No -<br />
we go Są cza.<br />
chłopak słyszałem, że na gór ce Sa ta rek<br />
(miej sco wa na zwa), pod któ rą jest<br />
cmentarz, było gniazdo CKM-u, który<br />
blokował drogę do Nowego Sącza. Jako<br />
kilkunastolatek wielokrotnie zjeżdżałem<br />
w zi mie na san kach z tej gór ki<br />
i za wsze drę czy ło mnie py ta nie, co tu się<br />
sta ło. Ja ko cie ka wost kę po dam, że<br />
na tym cmentarzu jest pochowany żołnierz<br />
niemiecki, który został zastrzelony<br />
w niewyjaśnionych okolicznościach<br />
w styczniu 1945 roku, w majątku Wielopole.<br />
W budynku dworskim ciało jego<br />
leżało około dwóch tygodni, zanim<br />
pochowano go w Zabełczu. Słyszałem<br />
też opo wieść trak to rzy sty z PGR -<br />
-u w Za beł czu, że kil ka lat wstecz (mu -<br />
sia ły to być la ta sześć dzie sią te)<br />
z polecenia dyrektora PGR zerwano kilkadziesiąt<br />
płyt nagrobkowych z miejsca<br />
po pra wej stro nie dro gi pro wa dzą cej<br />
dzisiaj na wysypisko śmieci, około 20<br />
arów, i zaorano to miejsce pod zasiewy.<br />
Z tego co mi wiadomo, jedynymi żołnie<br />
rza mi CK ar mii, któ rzy mo gli się tu<br />
po ja wić bio rąc udział w bo ju, był zwiad<br />
uła nów Be li ny pod czas po tycz ki<br />
pod Marcinkowicami. Co się tyczy samego<br />
Satarka, to moje badania terenowe<br />
nie po twier dza ją ja kich kol wiek<br />
śladów walki w okolicy tego cmentarza.<br />
Jeżeli ktoś potrafi rozwiązać tą zagadkę<br />
lub wy su nie re al ną hi po te zę, to bę dę<br />
bardzo wdzięczny.<br />
Airacobra: – Według Frodymy i Drogo<br />
mi ra na cmen ta rzu po cho wa nych<br />
jest 21 żołnierzy w pojedynczych grobach,<br />
15 zna nych z imie nia i na zwi -<br />
ska, 6 bezimiennych (18AW, 3R). Daty<br />
śmierci raczej nie pokrywają się z operacją<br />
limanowsko – łapanowską:<br />
1. Pion. Karl Stuermer P. B. 2 6.10.1914<br />
2. Ut. Kan. Fedor Leszczuk Ldst. Art.<br />
Abt. IV 2.10.1914<br />
3. Fahr. Kan. Janos Bartucz R. H.<br />
A. D. 1 1.(2). 03.1915<br />
FOT. ARCH.<br />
4. Res. Kan. Alois Schwab F. H. R. 6 1.04.1915<br />
5. Inf. Vorsp. Wasil Kirasz Verpfl. Mag. 7<br />
Staff. 2.02.1915<br />
6. Inf. Josef Nikolajewicz Ldst. Ers. S.<br />
Bat. 14.10.1914<br />
7. Kan. Josef Elsner F. H. R. 42 12.10.1914<br />
8. Inf. tit. Gft. Leopold Muennich-Debus I.<br />
R. 4 9.10.1914<br />
9. Gft. Josef Malik I. R. 4 9.10.1914<br />
10. Res. Sch. Karl Jesenberger Sch.<br />
R. 24 9.10.1914<br />
11. Ob. F. Kan. Franz Dobos F. K.<br />
R. 12 12.10.1914<br />
12. Drag. Josef Prenninger D. R. 4 24.10.1914<br />
13. Tr. Sold. Josef Richter Tr. B.<br />
Esk. 2/9 3.01.1915<br />
14. Kan. Theodor Benzar F. K. R. 16 1.10.1914<br />
15. Honv. Istvan Fabian H. I. R. 29 23.12.1914<br />
Li sta po cho wa nych za J. Dro go mir „Po le gli<br />
w Ga li cji Za chod niej 1914-1915„(1918) t. 3<br />
Patrząc na powyższą listę poległych<br />
i wiedząc o tym majątku, optowałbym<br />
za ja kimś ma łym szpi ta li kiem tam<br />
umiejscowionym, gdyż daty nie pasują<br />
mi ani do walk ko ło Li ma no wej, ani<br />
żad nych in nych w tej oko li cy. Ostat ni<br />
Ho nved być mo że miał coś wspól ne go<br />
z wal ka mi w oko li cy, ale ZTCP<br />
to 23.12.1914 to czy ły się wal ki na li nii<br />
Du naj ca (24.12.1914 – Łow czó wek),<br />
więc to ra czej nie to, o czym my ślisz.<br />
Reasumując: jakiś mały lazaret, szpital<br />
lub coś po dob ne go.<br />
Amator: – Dzięki za zainteresowanie.<br />
Nie zda wa łem so bie spra wy, że po -<br />
le gli są zna ni z na zwi ska, jak rów nież<br />
daty śmierci. W tej sytuacji ta hipoteza<br />
wydaje się słuszna. W samym Zabełczu<br />
był duży majątek, własność jezuitów.<br />
Do tego dochodzi mała odległość od Nowego<br />
Sącza, około 4 km. Jak wiadomo,<br />
wszyscy pochowani na cmentarzu w Nowym<br />
Są czu to oso by, któ re zmar ły<br />
w szpitalach nowosądeckich. Można<br />
więc są dzić, że z bra ku miejsc ran ni mo -<br />
gli być przeniesieni do majątku jezuickiego<br />
w Zabełczu. Wydaje się to dość<br />
logiczne.”<br />
Człon ko wie fo rum ob ser wo wa li też<br />
kolejne, ogromne zniszczenia na cmentarzu:<br />
vonPlettenberg: – Jakim zwierzętom<br />
udało się dokonać aż tak dużej dewastacji.<br />
Większość słupów kamiennych i betonowych<br />
rozwalona, bo jacyś złodzieje
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 71<br />
wpadli na pomysł skradnięcia żeliwnego<br />
łańcucha rozpiętego między słupami...<br />
Amator: – Te raz jest tam za kaz wjaz -<br />
du, droga tylko dla pojazdów z wysypiska<br />
śmieci. Generalnie głucho i ciemno.<br />
To sprzyja takim wandalom. Z tego co<br />
wiem to miejscowa szkoła opiekuje się<br />
tym obiek tem.<br />
FOT. ARCH.<br />
du ca ti 996: – Miesz kam nie da le ko<br />
od tego miejsca, zawsze mnie zastana -<br />
wiało, a dzięki temu forum dowiedziałem<br />
się o nim wie le po ży tecz nych<br />
in for ma cji. Co fakt to fakt – to smut ne co<br />
z nim zro bi li ja cyś idio ci dla pa ru ki lo<br />
zło mu... Co ja kiś czas wi dzę tam mło -<br />
dzież ze szkoły podstawowej, która się<br />
tym cmen ta rzem opie ku je – sprzą ta ją,<br />
palą znicze, ale do naprawy słupów nikt<br />
się nie kwa pi. Je śli się tyl ko coś zmie ni<br />
to na pewno napiszę!!!<br />
du ca ti 996: – Wczo raj by łem<br />
na cmentarzyku i... szok kolejny... jakiś<br />
idiota bez czci i szacunku poodrywał żeliw<br />
ne krzy że z na grob ków... pa rę dni<br />
wcze śniej wi dzia łem ta kie na punk cie<br />
sku pu zło mu i dla te go mój wczo raj szy<br />
pa trol... Mo że ktoś chce na mia ry na ten<br />
punkt, mo że coś z tym mo żna zro bić, bo<br />
to już jest łaj dac two naj wy ższych lo tów!<br />
Pal li cho łań cuch, ale krzy że, praw do -<br />
podobnie zabytkowe?<br />
Airacobra: – Na konferencji w Gorlicach<br />
P. Schubert pokazał slajdy z okolic<br />
Mie cho wa, gdzie CK cmen ta rze<br />
nazwano grobami powstańców styczniowych,<br />
żoł nie rzy pol skich, le gio ni stów<br />
(tam na stukilkudziesięciu pochowanych<br />
był jeden legionista). Oprócz dewastacji<br />
fizycznej cmentarzy postępuje też akcja<br />
destrukcji pamięci…<br />
Art.: – Na ha sło AK – re ak cja,<br />
a na hasło żołnierze zaborców – tumiwisizm...<br />
A my się od ruskich domagamy<br />
usza no wa nia cmen ta rza Or ląt, jak<br />
sami olewamy takie historyczne cmentarze.<br />
Ech...<br />
du ca ti 996: – Pa no wie są ru chy<br />
na „moim” cmentarzu... ktoś podwiesił<br />
łańcuchy do słupów na drutach... Było<br />
pa rę zni czy choć mniej niż za wsze…”<br />
PER ŁY MA JO RA BRO CHA<br />
Bar ba ra Po lak przy po mi na hi sto rię<br />
powstania nekropolii z I wojny światowej<br />
na oko licz nych zie miach: w 1915<br />
roku po bitwie gorlickiej – największej<br />
i przełomowej operacji militarnej frontu<br />
wschod nie go, na zy wa nej „Ma łym<br />
Ver dun” – w Ga li cji Za chod niej by ło<br />
prawie milion poległych, pogrzebanych<br />
gdzie pa dli. Za czę ło się ro bić nie bez -<br />
piecznie. Powołano więc Wydział Grobów<br />
Wojennych, którym kierował oficer<br />
armii austro-węgierskiej Rudolf Broch,<br />
który służył m.in. w Wadowicach, Tarno<br />
wie i No wym Są czu. Ma jor miał<br />
ogrom ne upraw nie nia, dzię ki któ rym<br />
mógł ścią gać z ca łych Au stro -Wę gier<br />
najlepszych architektów, malarzy, rzeźbiarzy<br />
a nawet poetów piszących epitafia.<br />
I sko rzy stał z upraw nień.<br />
– Zachodnią Galicję podzielono na 10<br />
okręgów, na czele każdego stał jeden archi<br />
tekt, któ ry re ali zo wał wła sną wi zje<br />
nekropolii, dlatego są tak różne: u nas,<br />
w okręgu X był Gustav Ludwig, jeden<br />
Według Frodymy i Drogomira<br />
na cmentarzu pochowanych<br />
jest 21<br />
żołnierzy w pojedynczych<br />
grobach, 15 znanych<br />
z imienia i nazwiska, 6<br />
bezimiennych.<br />
z naj cie kaw szych, rzeź bę ry ce rza<br />
na cmentarzu komunalnym, tak zwanego<br />
Rolanda, wykonał artysta o nazwisku<br />
Ma zur, au striac ki Po lak. Na to miast<br />
w Gorlickiem architektem był Słowak<br />
Duśan Jurković, lubujący się w drewnie,<br />
stąd taka różnica w wyglądzie nieodległych<br />
nekropolii – tłumaczy Barbara Polak.<br />
I do da je: – Od po cząt ku przy ję to<br />
założenie, że każdy jest pochowany jako<br />
bohater wojenny, w warunkach godnych,<br />
wszy scy na jed nej ne kro po lii,<br />
tylko my tutaj w Galicji Zachodniej takie<br />
ma my. U nas po sta ra no się, że by nikt<br />
nie był pochowany anonimowo, rozpoznawano<br />
ich, inaczej wyglądają krzyże<br />
na grobach Rosjan, żołnierzy armii austro<br />
-wę gier skiej, a jesz cze ina czej<br />
na niemieckich.<br />
Opi sał to m.in. Pa weł Pen ca kow ski<br />
w materiale „Zapomniane pomniki niczyich<br />
bohaterów”: „Wydział krakowski<br />
obej mo wał si ły woj sko we (w tym<br />
jeńców) i cywilne, a liczba pracujących<br />
prze kra cza ła 3000 lu dzi. By li wśród<br />
Na renowację nekropolii potrzeba co najmniej<br />
30 tys. zł. Fundacja Hortus apeluje<br />
o wsparcie tej inicjatywy. Konto fundacji:<br />
62 19401076 30987126 00000000.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
72 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
nich kamieniarze (głównie Włosi) i cieśle<br />
(przede wszyst kim Ro sja nie), rze -<br />
mieśl ni cy roz ma itych spe cjal no ści,<br />
ogrod ni cy oraz szcze gól nie sta ran nie<br />
dobierani projektanci: architekci, rzeźbiarze.<br />
Jak też malarze, rysownicy, fotogra<br />
fo wie, kre śla rze, sta no wią cy<br />
po moc ni czy per so nel ar ty stycz ny.<br />
Na wzmian kę za słu gu ją nie wąt pli wie<br />
architekci i rzeźbiarze: Duśan-Jurković<br />
(Sło wak), Gu stav Lu dwig, Emil La de -<br />
wig, Franz Stark, Ro bert Mot ka, Hans<br />
Mayr, Gu stav Ros smann, Jo hann Ja ger,<br />
Heinrich Scholz, Franz Mazura, Johann<br />
Watzal (Austriacy), Jan Szczepkowski<br />
(Polak). Wśród przedstawicieli innych<br />
dziedzin sztuki wymienić można tytułem<br />
przykładu malarzy: polskich – Wojcie<br />
cha Kos sa ka, Hen ry ka Uziem błę,<br />
Al fon sa Kar piń skie go, au striac kich<br />
– Franza Polednego, Reinholda Volkela,<br />
Leo Perlbergera, i czeskiego grafika<br />
Adolfa Kaspara. W twierdzy Przemyśl<br />
projektantem był węgierski architekt Ferenc<br />
Sza bolcs, rzeź bił Jó zef Wilk, a ma -<br />
lował Wendel Schwarz.<br />
Wszyscy wymienieni byli obywatela<br />
mi pań stwa Habs bur gów zmo bi li zo -<br />
wanymi na czas wojny, ale odwołanymi<br />
z pierwszej linii walki, często byli inwali¬dami<br />
wojennymi. Architekci i rzeźbiarze<br />
pełnili funkcję kierowników rejonów<br />
artystycznych. Zorganizowano ich<br />
dziesięć; w każdym powstało od kilkunastu<br />
do kilkudziesięciu nekropolii. Kierownicy<br />
artystyczni, cieszący się dużą<br />
swobodą twórczą, nadawali podległym<br />
Za chod nią Ga li cję po -<br />
dzie lo no na 10 okrę gów,<br />
na cze le ka żde go stał je -<br />
den ar chi tekt, któ ry re -<br />
ali zo wał wła sną wi zje<br />
ne kro po lii.<br />
FOT. ARCH. I BW<br />
sobie rejonom piętno własnej indywidual<br />
no ści. Ta kie za ło że nia przy ję to, aby<br />
uniknąć monotonii i sztampy.<br />
Na cze le Kra kow skie go Wy dzia łu<br />
Gro bów Wo jen nych (na zy wał się Od -<br />
dział Gro bów Wo jen nych C. i K. Ko -<br />
men dan tu ry Woj sko wej w Kra ko wie,<br />
po nie miec ku Kriegsgräber -Ab te ilung<br />
K. u. K. Mi litär -Kom man do Kra kau<br />
– red.) sta nę li ma jor Ru dolf Broch (nie -<br />
miec ki Żyd z Mo raw) i ka pi tan Hans<br />
Haupt mann. Broch, któ ry rzu cił w swo -<br />
im czasie studia architektury (na Politech<br />
ni ce i Aka de mii Sztuk Pięk nych<br />
w Wiedniu) dla służby wojskowej pełnionej<br />
głównie w Galicji, wniósł do grobow<br />
nic twa wo jen ne go wra żli wość<br />
na sprawy sztuki, znajomość budownictwa<br />
oraz ewidentne talenty organizacyjne.<br />
Hauptmann, z wykształcenia kupiec,<br />
był literatem i poetą. Jego wkładem były<br />
m.in. wier szo wa ne in skryp cje<br />
na cmen ta rzach oraz przy go to wa nie<br />
i luk su so we wy da nie po mni ko we go<br />
dzieła Die westgalizischen Heldengraeber<br />
aus den Jah ren des We lt kriegs 1914<br />
– 1915 (Wien 1918).<br />
Można powiedzieć, że w pracy<br />
nad budową grobów dla poległych spotka<br />
li się lu dzie wszyst kich naro dów<br />
i wyznań, obywatele walczących państw,<br />
żołnierze na służbie i jeńcy. Historia nie<br />
dała im wiele czasu. Jednak architekci<br />
i rzeźbiarze otrzymali od niej wyjątkową<br />
szan sę: przez trzy la ta mo gli się po świę -<br />
cić projektowaniu i realizacji jednego typu<br />
architektoniczno-funkcjonalnego.”<br />
Barbara Polak wspomina też owe odle<br />
głe cza sy sprzed pra wie wie ku: – Zi -<br />
mę 1914 na 1915 spę dza li tu na li nii<br />
frontu, w górach. Potyczki były już nieliczne,<br />
front się ustabilizował. Żołnierze<br />
scho dzi li więc do wsi, w mroź ne wie -<br />
czo ry, do karcz my ogrzać się, zjeść<br />
i wypić. Zdarzało się, że z armii rosyjskiej,<br />
au stro -wę gier skiej i nie miec kiej<br />
sia da li ra zem i roz ma wia li ze so bą<br />
po polsku. Polacy byli w każdej z trzech<br />
armii.<br />
Za dwa lata, w setną rocznicę wybuchu<br />
wojny, po której Polska odzyskała<br />
niepodległość, ma zostać otwarty Szlak<br />
Frontu Wschodniego I Wojny Światowej.<br />
W Małopolsce, jednym z ośmiu regio<br />
nów na szla ku, do bie ga ją koń ca<br />
prace nad jego przygotowaniem. Ziemie<br />
od Gor lic do Li ma no wej zna la zły się<br />
na tej po nadre gio nal nej tra sie pa mię ci<br />
i atrak cji tu ry stycz nej za ra zem. Szlak<br />
ma przypominać o miejscach i ludziach,<br />
którzy na Froncie Wschodnim wsławili<br />
się po przez swo je bo ha ter skie czy ny.<br />
Łączyć muzea, pola bitew, twierdze i zachowane<br />
okopy, a także cmentarze wojen<br />
ne. Czy do te go cza su ne kro po lii<br />
w Zabełczu zostanie przywrócony wygląd,<br />
któ ry bę dzie do wo dził sza cun ku<br />
i pa mię ci dla ofiar sprzed wie ku?<br />
BER NA DE TA WASZ KIE LE WICZ
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 73<br />
Tajemnice<br />
Tylicza<br />
pod wpły wem jej spoj rze nia sta ło się<br />
bez mlecz ne. Po wy słu cha niu re la cji<br />
świadków sąd wezwał mistrza ceremonii,<br />
w celu wydobycia zeznań od oskarżo<br />
nej. Po mi mo tor tur Ory na nie<br />
przyznała się do winy, jednak tylicki sąd<br />
uznał Paw li szan kę za win ną bał wo -<br />
chwal stwa i cza ro stwa, i ska zał<br />
na śmierć przez spa le nie na sto sie.<br />
W drodze łaski zamieniono karę na ścięcie<br />
– tak w skró cie hi sto rię Ory ny Paw -<br />
li szan ki, ty lic kiej cza row ni cy, po da je<br />
„Księga Miasta Tylicza.” Dokument odnaleziony<br />
w Krakowie to skarbnica obycza<br />
jo wych sce nek z ży cia daw ne go<br />
Tylicza.<br />
Księga pewnie spoczywałaby nadal<br />
zakurzona w krakowskim archiwum,<br />
gdyby nie aktywność członków Stowarzyszenia<br />
na Rzecz Rozwoju Tylicza. Historia<br />
poszukiwań wiązała się<br />
z przypadającymi wkrótce jubileuszami<br />
lokacyjnymi: W 2012 r. 400-lecia ponowie<br />
nia praw miej skich, a 2013 r. ju bi le -<br />
usz 650-lecia lokacji miasta. – Chcieliśmy<br />
by te jubileusze były poparte dokumentami,<br />
dlatego rozpoczęliśmy poszukiwania<br />
Po mi mo tor tur Ory na nie<br />
przy zna ła się do wi ny,<br />
jed nak ty lic ki sąd uznał<br />
Paw li szan kę za win ną<br />
bał wo chwal stwa i cza ro -<br />
stwa, i ska zał na śmierć<br />
przez spa le nie na sto sie.<br />
Ośrodek badań kosmicznych i księgę dokumentującą procesy<br />
o czarostwo – nieznane dotąd historie wydobyli z mroków przeszłości<br />
członkowie Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Tylicza.<br />
Dwunastego kwietnia 1763 roku<br />
na Ratuszu miejskim w Tyli<br />
czu z roz ka zu sta ro sty<br />
muszyńskiego Idziego Fihausera<br />
rozpoczyna się proces oskarżonej<br />
o czary Oryny Pawliszanki. O jej winie<br />
mia ły świad czyć po ran ne spa ce ry<br />
po trawie, widziano bowiem jak zbiera<br />
rosę do magicznych receptur. Świadkowie<br />
ze zna li rów nież, że pod czas mszy<br />
w ty lic kim ko ście le ukry ła ko mu nię<br />
świę tą w dło niach, a by dło są sia da<br />
we wszelkich możliwych archiwach m.in.<br />
w Bardejowie, Muszynie i Krakowie.<br />
W efekcie udało się zgromadzić całkiem<br />
sporo dokumentów – opowiada Janusz<br />
Cisek, prezes Stowarzyszenia na Rzecz<br />
Rozwoju Tylicza. – W archiwum w Krakowie<br />
przy ul. Siennej odnaleźliśmy<br />
„Księgę Miasta Tylicza”, wielu autorów,<br />
która dokumentuje wydarzenia<br />
od XVI do końca XVIII wieku – dodaje.<br />
Dla odkrywców księgi zaskoczeniem<br />
okazała się być przytoczona wyżej dokumentacja<br />
procesu Oryny Pawliszanki,<br />
która dotychczas żyła w wyobrażeniach<br />
tylickich jako postać baśniowa. – Historia<br />
Oryny przekazywana była z pokolenia<br />
na pokolenie., Ale była znana jedynie
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
74 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
w formie legendy. Teraz okazuje się, że<br />
tylicka czarownica żyła naprawdę – doda<br />
je Jan Ci sek.<br />
***<br />
Oka zu je się, że nie tyl ko cza row ni -<br />
ce, ale i badacze kosmosu stąpali po tylickiej<br />
ziemi. Tylicka mofeta, czyli<br />
miejsce naturalnego wyziewu dwutlenku<br />
wę gla, wią że się z erą ko smicz nych<br />
podbojów – kolejną niezwykłą historię,<br />
tym ra zem ro dem z fil mów scien ce fic -<br />
tion, odkrywają przed nami członkowie<br />
tylickiego stowarzyszenia. W latach 60.<br />
na terenie mofety hodowano algi. Nie<br />
służyły jednak, jak dotychczas sądzono,<br />
do produkcji pasz, lecz do pozyskiwania<br />
skumulowanego białka dla kosmonautów.<br />
– Naszym założeniem było udostępnie<br />
nie mo fe ty, ja ko cie ka wost ki przy -<br />
rodniczej, w trakcie prac poznaliśmy<br />
jednak prawdziwą historię tego miejsca.<br />
W 1962 roku Instytut Zootechniki<br />
z Krakowa dostał zlecenie przeprowadze<br />
nia prac nad po zy ska niem pa szy<br />
na bazie alg, badania były prowadzone<br />
przez trzy la ta i nie za koń czy ły się<br />
suk ce sem. Oka za ło się, że al gi nie by ły<br />
rewelacyjną paszą – taka była oficjalna<br />
wersja. Tymczasem, warzono tu zupę<br />
Tie resz ko wej – to oczy wi ście<br />
prze no śnia, trwa ły bo wiem pra ce<br />
nad mo dy fi ko wa ną żyw no ścią dla<br />
astronautów – opowiada Janusz Cisek.<br />
Z kosmicznych badań prowadzonych<br />
tu przed pół wie czem nie za cho -<br />
wa ły się żad ne do ku men ty, bo był to<br />
projekt ścisłe tajny. – Ta tajemniczość<br />
przyciąga. Przyjeżdżają ludzie, którzy<br />
przemierzyli cały świat i przyznają, że<br />
z ta ka atrak cją nie mie li jesz cze do czy -<br />
nienia – mówi Janusz Kieblesz, przewodnik<br />
beskidzki.<br />
EDY TA ZA JĄC<br />
Tylicz przygotowuje się<br />
do podwójnego<br />
jubileuszu<br />
Pomnik<br />
króla<br />
i biskupa<br />
Monumenty zostały przygotowane<br />
dzięki staraniom Stowarzyszenia<br />
na Rzecz Rozwoju<br />
Tylicza i proboszcza parafii<br />
pod wezwaniem Świętych<br />
Apostołów Piotra i Pawła<br />
w Tyliczu ks. Mariana Stacha.<br />
FOT. ARCH.<br />
Oba po mni ki są czę ścią przy -<br />
go to wań zwią za nych ze<br />
świę to wa niem ob cho -<br />
dów 400-le cia po no wie nia<br />
praw miejskich przez biskupa krakowskiego<br />
– Piotra Tylickiego, która przypa<br />
da w tym ro ku oraz 650 – le cia lo ka cji<br />
Tylicza przez króla Kazimierza Wielkiego,<br />
przypadająca na 2013 rok.<br />
– Od pra wie dwóch lat ja ko sto wa -<br />
rzy sze nie czy ni my przy go to wa nia<br />
do tych obchodów. Zaczęliśmy od wystawy<br />
zatytułowanej „Tylicz na starej fotogra<br />
fii” – mó wi Ja nusz Ci sek, pre zes<br />
Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Tylicza.<br />
– Chcieliśmy też uczcić tylickich<br />
darczyńców i po konsultacjach z prałatem<br />
Stachem powstał pomysł pomników<br />
– dodaje.<br />
Starania o monumenty rozpoczęły się<br />
już w 2010 r. Wte dy to sto wa rzy sze nie<br />
wystąpiło do Rady Miasta i Gminy Krynica-Zdrój<br />
o wyrażenie zgody na wybudowanie<br />
pomników. Stosowną uchwałę<br />
rad ni pod ję li 27 paź dzier ni ka 2010 r.,<br />
a sfinansowania projektu podjął się tylicki<br />
proboszcz.<br />
– Oba po mni ki mo żna już oglą dać,<br />
mimo że data ich oficjalnego odsłonięcia
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 75<br />
jeszcze nie została wyznaczona – informuje<br />
prezes Cisek. – Myśleliśmy, żeby<br />
obchody Dni Tylicza rozpocząć odsłonięciem<br />
oblicza biskupa krakowskiego,<br />
a zakończyć je odsłonięciem króla Kazimierza,<br />
ale z przyczyn technicznych będzie<br />
to trud ne – przyznaje.<br />
Postać biskupa Piotra Tylickiego wzorowana<br />
była na portrecie duchownego,<br />
który wisi w krużganku kościoła Franciszkanów<br />
w Krakowie. Natomiast Kazimierz<br />
Wielki został przedstawiany tak, jak prezentuje<br />
go „Poczet Królów Polskich”.<br />
FOT. ARCH.<br />
Monumenty stoją bowiem obok siebie<br />
niedaleko wejścia na Tylicką Golgotę<br />
w otoczeniu kapliczek różańcowych,<br />
w pan te onie naj wy bit niej szych Po la -<br />
ków. Wśród nich jest ta kże bł. Jan Pa -<br />
weł II. Bi skup Ty lic ki zwró co ny jest<br />
twa rzą w stro nę uli cy no szą cej je go<br />
imię, zaś Ka zi mierz Wiel ki spo glą da<br />
na swoje Miastko, które prawie 650-lat<br />
te mu za ło żył. 250 lat póź niej Miast ko<br />
otrzymało prawa miejskie z rąk krakowskiego<br />
biskupa i od jego nazwiska nową<br />
nazwę – Tylicz.<br />
FOT. ARCH.<br />
Akt lo ka cyj ny z 26 lip ca 1612 r.<br />
okre ślił pra wa i obo wiąz ki miesz czan<br />
ty lic kich na wzór Mu szy ny. Mia stu<br />
nada no ta kże herb, któ ry przed sta wiał<br />
dwie gło wy pa tro nów mia sta – św. Pio -<br />
tra i Paw ła. Obec nie Ty licz, któ ry pra -<br />
wa miej skie utra cił w 1935 r. (nie któ re<br />
źró dła mó wią o 1914 lub 1930 r.) uży -<br />
wa herbu, na którym widnieją insygnia<br />
biskupie z Ewangelią.<br />
Sto wa rzy sze nie na rzecz Roz wo ju<br />
Ty li cza za swój głów ny cel przy ję ło<br />
pro mo cję po ło żo nej na gra ni cy Be ski -<br />
du Są dec kie go i Ni skie go miej sco wo -<br />
ści oraz po zy ski wa nie środ ków na jej<br />
roz wój. Czyn nie włą czy ło się w or ga -<br />
ni za cję ob cho dów 400-le cia po no wie -<br />
nia praw miej skich oraz 650-le cia<br />
lo ka cji Ty li cza.<br />
Po stać bi sku pa Pio tra<br />
Ty lic kie go wzo ro wa -<br />
na by ła na por tre cie<br />
du chow ne go, któ ry wi -<br />
si w kru żgan ku ko ścio -<br />
ła Fran cisz ka nów<br />
w Kra ko wie.<br />
W grud niu ze szłe go ro ku po wsta ły<br />
rzeźbione „witacze”, które ustawione są<br />
przy czte rech dro gach do jaz do wych<br />
do miejscowości. Stowarzyszenie kończy<br />
przygotowywać monografię na temat<br />
Ty li cza, któ ra uzu peł nio na bę dzie<br />
o około 150 fotografii prezentujących tą<br />
miejscowość.<br />
(ALF)<br />
R E K L A M A
76<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
REKLAMA STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Sport to zdro wie. To stwier dze nie jest już zna ne chy ba wszyst kim. W zi mie<br />
idealną propozycją na aktywne spędzanie czasu są... narty i snowboard. Malownicze<br />
tereny, świeże powietrze i cudowne krajobrazy to Stacja Narciarska<br />
Dwie Doliny Muszyna – Wierchomla. Stok zaliczany jest do czołówki najnowocześniejszych<br />
ośrodków narciarskich w całej Polsce i jest jednym z najbardziej<br />
lubianych stoków przez Sądeczan.<br />
Dynamicznie rozwijająca się stacja gwarantuje<br />
najwyższą jakość oferowanych<br />
usług. Dwie Dolny zajmują powierzchnię<br />
ponad 100 hektarów i jako pierwsza stacja<br />
narciarska w Polsce zapewniła połączenie<br />
dwóch miejscowości, Wierchomli i Muszyny,<br />
systemem wyciągów! Śnieg utrzymuje<br />
się od listopada aż do kwietnia, co w połączeniu<br />
z systemem sztucznego zaśnieżania,<br />
gwarantuje narciarzom pewność<br />
szusowania. Miłośnicy białego szaleństwa<br />
mają do dyspozycji urozmaicone trasy oraz<br />
szerokie stoki. Świetna infrastruktura w postaci<br />
nowoczesnego hotelu ze SPA, dwóch<br />
kolei linowych, krzesełkowych, kilkunastu<br />
wyciągów orczykowych, oświetlonych tras,<br />
wypożyczalni sprzętu, a także szkółki narciarskiej<br />
przyciąga turystów jak magnez.<br />
Restauracja Subway Drive Thru w Nowym<br />
Są czu to pysz ne i za wsze świe że san -<br />
dwicze, uwielbiane przez osoby aktywnie<br />
spędzające czas. Wszędzie na świecie gdzie<br />
pojawiła się sieć restauracji Subway, jej oferta<br />
natychmiast stała się obiektem zainteresowania<br />
osób jeżdżących na nartach,<br />
biegających, ćwiczących intensywnie na siłowni<br />
i pływających. Dlaczego? Najwyższa<br />
jakość produktów, wspaniały smak, wysokie<br />
walory odżywcze sandwiczy, miła i sympatyczna<br />
obsługa, wszystko to daje<br />
niesamowitą przyjemność z jedzenia i jest<br />
znakomitą alternatywą dla klasycznych „tłustych<br />
fast- food`ów”. Produkty restauracji<br />
Subway doskonale pasują do zmieniającego<br />
się stylu życia mieszkańców naszego regionu.<br />
Co jest niezaprzeczalnym atutem<br />
re stau ra cji Sub way? To, że przez ca ły dzień<br />
pracownicy pieką świeże pieczywo i to w kilku<br />
rodzajach. To że połączenie szerokiej gamy<br />
produktów takich jak wędliny, mięsa, sery,<br />
pasty, zawsze świeże warzywa oraz<br />
oryginalne sosy daje niepowtarzalną, świeżą<br />
i sycącą kanapkę, która zaspokoi oczekiwania<br />
nawet najwybredniejszych. Jednak<br />
to nie wszystko co restauracja oferuje swoim<br />
klientom. Świeże i pożywne sałatki jak<br />
również pieczone na miejscu wyśmienite<br />
amerykańskie ciasteczka kuszą smakiem<br />
i wyglądem. Każde zamówienie realizowane<br />
jest zgod nie z ży cze niem klien ta i co naj -<br />
ważniejsze, na jego oczach.<br />
Na zimę, dla miłośników białego szaleństwa<br />
Dwie Doliny Muszyna Wierchomla<br />
oraz restauracja Subway Drive Thru w Nowym<br />
Sączu przygotowały specjalną i niepowtarzalną<br />
ofertę! Kupując dowolny<br />
zestaw w restauracji Subway w Nowym<br />
Sączu i zachowując paragon otrzymasz<br />
aż 20 % zniżkę na czterogodzinny karnet<br />
w stacji narciarskiej Dwie Doliny Muszyna<br />
– Wierchomla. Amatorzy zimowych<br />
sportów kupując bilet w stacji Dwie Doliny<br />
również otrzymują zniżkę. Wystarczy okazać<br />
paragon ze stacji narciarskiej Dwie Doliny<br />
w restauracji Subway w Nowym Sączu,<br />
aby otrzymać 20% rabat na produkty oferowane<br />
24 godziny na dobę.<br />
Aktywnie spędzony czas na nartach<br />
i świeży posiłek przygotowany indywidualnie<br />
dla każdego klienta to idealna propozycja<br />
na zimowe dni!
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
78 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Ostatni uczeń Matejki<br />
Edmund Cieczkiewicz z Ziemią Sądecką związał się dopiero<br />
w ostat nim okre sie ży cia. Uro dził się 1 stycz nia 1872 r. w Barsz -<br />
czowicach nieopodal Lwowa i już od dzieciństwa przejawiał wybitne<br />
zdolności artystyczne.<br />
ówczesnych<br />
szkół „podstawowej” i „średniej”,<br />
wbrew wo li ro dzi ców, Poukończeniu<br />
wstąpił do krakowskiej Szkoły Sztuk<br />
Pięknych. Było to w roku 1888. Dyrekto<br />
rem szko ły był wów czas nie by le kto,<br />
bo sam Jan Matejko, a starszymi kolegami<br />
Edmunda – Stanisław Wyspiański<br />
i Józef Mehoffer.<br />
Nauczyciele też nie byli przypadkowi:<br />
ma la rze Flo rian Cynk i Fe liks Szy -<br />
na lew ski oraz rzeź biarz Al fred Daun.<br />
W mię dzy cza sie SSP uzy ska ła sta tus<br />
szkoły wyższej. Jej rektorem został Julian<br />
Fałat, a jako wykładowców zatrudniono<br />
m.in. Jacka Malczewskiego, Teodora<br />
Axentowicza i Leona Wyczółkowskie<br />
go. Nic dziw ne go więc, że<br />
pod okiem takich mistrzów kształcący<br />
się tam ucznio wie w więk szo ści sa mi<br />
stali się mistrzami.<br />
Nie wszy scy jed nak, co jest rze czą<br />
oczywistą. Należał do nich także niemal<br />
kom plet nie za po mnia ny dziś Ed mund<br />
Cieczkiewicz.<br />
Po ukoń cze niu stu diów za miesz kał<br />
w Bochni. Pracował wówczas na kolei,<br />
stąd właśnie c. k. ministerstwo wystąpiło<br />
jako pierwszy, poważny sponsor młode<br />
go ma la rza. Nie przy pad ko wo, aż<br />
Ed mund Ciecz kie wicz<br />
FOT. ARCH.<br />
R E K L A M A<br />
Firma „CIEPŁOWNIK” sp. jawna<br />
ul. Węgierska 188, 33-300 Nowy Sącz<br />
tel./fax: 18 442-54-30<br />
tel: 18 442-90-74<br />
e-mail: biuro@cieplownik.com.pl<br />
NA RYNKU OD 20 LAT!<br />
Przedstawiciel kotłów BUDERUS i VIESSMANN<br />
Wykonawstwo:<br />
– instalacje CO, wod-kan, gaz<br />
– kotłownie CO<br />
– kolektory słoneczne<br />
– pompy ciepła<br />
SERWIS 24h<br />
WWW.CIEPLOWNIK.COM.PL<br />
Nasza firma posiada certyfikat ISO 9001:2009<br />
Posiadamy uprawnienia UDT do urządzeń ciśnieniowych<br />
PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY PRZEZ UNIĘ EUROPEJSKĄ W RAMACH EUROPEJSKIEGO FUNDUSZU SPOŁECZNEGO<br />
Rekrutacja<br />
uczestników<br />
od 30.01.2012<br />
do 10.02.2012<br />
„Czas na Twój biz nes – na bis!”<br />
UDA -POKL. 06.02.00-12-034/10-00<br />
Do ta cje do 40 000 zł<br />
Na roz po czę cie dzia łal no ści go spo dar czej dla bez ro bot nych<br />
miesz kań ców po wia tu no wo są dec kie go i li ma now skie go<br />
Biuro Projektu:<br />
Fundacja na rzecz Rozwoju<br />
Polskiego Rolnictwa<br />
ul. Tarnowska 28, 33-300 Nowy Sącz<br />
tel./faks 18 441 35 66<br />
czynne: 08.00-16.00<br />
Zapraszamy do wzięcia udziału w projekcie realizowanym przez Fundację na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa<br />
Dokumenty rekrutacyjne będą dostępne w Biurze Projektu oraz na stronie internetowej:<br />
www.malopolskaczasnatwojbiznesnabis.pl
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 79<br />
Droga<br />
FOT. ARCH.<br />
do re mon tu no wo są dec kie go dwor ca<br />
kolejowego, w jego hallu wisiały cztery<br />
potężne, tatrzańskie pejzaże Cieczkiewicza.<br />
Obec nie mo żna je oglą dać w Miej -<br />
skicm Ośrod ku Kul tu ry. Do daj my, że<br />
podobne prace wykonał dla ozdobienia<br />
dworca w Tarnowie. Miał wymalować<br />
Nieprzypadkowo, aż do remontu<br />
nowosądeckiego<br />
dworca kolejowego, w jego<br />
hallu wisiały cztery potężne,<br />
tatrzańskie pejzaże<br />
Cieczkiewicza.<br />
także obrazy dla Salzburga. Przeszkodził<br />
w tym wybuch I wojny światowej.<br />
Po jej zakończeniu spotykamy artystę<br />
już w niedaleko od Nowego Sącza<br />
położonej Wierchomli. Był tam w swoim<br />
ży wio le, ma lu jąc pej za że, kwia ty,<br />
zwie rzę ta, ar chi tek tu rę. Ale już wte dy<br />
każdy ze swoich obrazów znaczył jakąś<br />
czer wo ną, ma lar ską „pla mą”: mu cho -<br />
morem, chusteczką na dziewczęcej głowie,<br />
ko gu cim grze bie niem, krwa wym<br />
zachodem słońca. Tematyka jego dzieł<br />
by wa ła ró żna, ale „czer wo na pla ma”<br />
musiała być.<br />
Ciecz kie wicz brał udział w wie lu wy -<br />
stawach, zarówno jako twórca, jak i scenograf.<br />
Zyskał też w międzywojennych<br />
latach dość dużą popularność, głównie<br />
dzięki pocztówkom, których wydawcy<br />
chętnie sięgali do jego twórczości. Wydano<br />
ich chyba kilkaset, także za granicą.<br />
Ówczesne jego adresy zmieniały się,<br />
choć gór nie po rzu cił już do koń ca.<br />
Pejzaż leśny<br />
W bukowym lesie<br />
Miesz kał w Ka mion ce Wiel kiej, Piw -<br />
nicz nej, w koń cu w Ry trze. Tam za czął<br />
tra cić wzrok. Umarł 31 stycz nia 1958<br />
ro ku, okre śla ny ja ko ostat ni uczeń Ja -<br />
na Matejki. Pochowano go na miejscowym<br />
cmen ta rzu w Ry trze. Pierw szą<br />
pośmiertną wystawę malarza zorganizowało<br />
zawiązane dwa lata wcześniej Towa<br />
rzy stwo Przy ja ciół Sztuk Pięk nych<br />
w No wym Są czu. I choć nie by ła to<br />
ostat nia wy sta wa au to ra „czer wo nych<br />
plam” na są dec kiej zie mi, to jed nak po -<br />
zostaje on twórcą mało znanym. Do tego<br />
stop nia, że na wet spo ty ka się<br />
oboczną pisownię jego nazwiska „Ciećkiewicz”.<br />
Wie le je go dzieł znaj du je się w rę -<br />
kach prywatnych, inne przechowywane<br />
są w muzeach, także w nowosądeckim<br />
Mu zeum Okrę go wym. Nie ma jed nak<br />
chyba nadziei na publikację albumu poświęconego<br />
twórczości artysty, którego<br />
uczyli malować Matejko i Malczewski.<br />
Jest w Nowym Sączu ulica nosząca<br />
jego nazwisko. Ale nawet niektórzy zamiesz<br />
ka li tam lu dzie nie wie dzą, kim<br />
był Edmund Cieczkiewicz.<br />
JA CEK ZA REM BA<br />
FOT. ARCH. FOT. ARCH.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
80 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Dekomunizacja alei zasłużonych pod Pietą Sądecką<br />
Długo na tą<br />
chwilę czekałem<br />
Oczywiście, „z rozdzielnika”<br />
w prasie i w internecie<br />
ode zwa ły się licz ne<br />
głosy świętego oburzenia.<br />
Jednak w tym przypadku<br />
prezydent Ryszard Nowak<br />
wykazał się dobrą wolą<br />
i efekt został osiągnięty!<br />
W niedzielę 18 grudnia zeszłego roku wracając ze spaceru,<br />
przechodziłem obok Starego Cmentarza przy al. Wolności<br />
w Nowym Sączu i ze zdumieniem zauważyłem, że po lewej stronie<br />
alejki zasłużonych, prowadzącej do pomnika „Sądeckiej Piety”,<br />
nie ma płyty nagrobnej komunisty Józefa Zemanka.<br />
Nareszcie! – westchnąłem z ulgą. Długo na tą chwilę czekałem.<br />
Miejsce po płycie wyrównano,<br />
za gra bio no. Naj wi -<br />
docz niej uczy nił to Urząd<br />
Miasta siłami swoich służb<br />
w po ro zu mie niu z ro dzi ną Ze man ka.<br />
Sprawa, którą nagłośniłem 29 kwietnia<br />
ub. r. została załatwiona – o dziwo!<br />
***<br />
Przypomnijmy, że komuniści kreujący<br />
nowych „bohaterów” walki o Polskę<br />
Ludową, urządzili w alejce ofiar II wojny<br />
świa to wej na Sta rym Cmen ta rzu<br />
swoistą „aleję zasłużonych”.<br />
Z lewej strony pochowali Józefa Marcelego<br />
Zemanka, ps. „Nowina” (działacza<br />
krakowskiej komórki komunistycznej<br />
Polskiej Partii Robotniczej, oddelegowanego<br />
na teren rodzinnej Sądecczyzny celem<br />
organizowania komórek PPR i AL,<br />
zabitego przez gestapo 27 listopada 1943<br />
r. w obławie w Naszacowicach), ekshumowanego<br />
z Naszacowic i położyli płytę<br />
na grob ną ku je go czci. Dla ko mu ny był<br />
jedną z lokalnych legend (jak ogólnopolscy:<br />
Ja nek Kra sic ki, Ber ling czy też No -<br />
wot ko z For nal ską). Stał się na wet<br />
FOT. ARCH.<br />
patronem Szkoły Podstawowej nr 6<br />
w Nowym Sączu – Zabełczu przy ul. Tarnow<br />
skiej 109 (24 stycz nia 1990 r. Ra da<br />
Pedagogiczna szkoły podjęła decyzję<br />
o zmianie patrona szkoły. Obecnie jest<br />
nim bł. ksiądz Je rzy Po pie łusz ko).<br />
Przed płytą nagrobną zainstalowano<br />
tablicę opatrzoną inskrypcją:<br />
Bohaterom poległym w walce o wolność.<br />
Józef Marceli Zemanek, działacz<br />
Polskiej Partii Robotniczej, zginął z rąk<br />
okupanta 27 listopada 1943 r. w Naszacowicach.<br />
Tablicę wmurowano w XXX<br />
rocznicę powstania PPR<br />
Na interwencję ówczesnego radnego<br />
Rady Miasta Nowego Sącza, pana Rober<br />
ta So bo la, w ro ku 2007 ta bli cę tę<br />
i Order Krzyża Grunwaldu z płyty nagrobnej<br />
usunięto. Pozostała sama płyta<br />
z opisem „Bohaterom walki o wolność”.<br />
Na wio snę ub. r. ro dzi na Ze man ka<br />
(jak twier dzi li w wy po wie dziach dla<br />
prasy), bez uzgodnień z administratorem<br />
cmentarza dokonała zmiany w wystroju<br />
płyty nagrobnej: napis „Bohaterom walki<br />
o wolność” został zastąpiony granitową<br />
tablicą:<br />
„Tu spo czy wa ś. p. JÓ ZEF ZE MA NEK<br />
PS. „NOWINA”, UCZESTNIK WOJNY<br />
OBRONNEJ 1939 ROKU. ŻARLIWY PA-<br />
TRIOTA. KRZEWICIEL OŚWIATY NA<br />
WSI SĄDECKIEJ, WSPÓŁTWÓRCA SIŁ<br />
ZBROJNYCH POLSKI WALCZĄCEJ. ZGI-<br />
NĄŁ W 1943 ROKU W NASZACOWI-<br />
CACH ZASTRZELONY PRZEZ<br />
HITLEROWCÓW. MIAŁ 29 LAT”<br />
Na moją interwencję w formie protestu<br />
(ro ze sła ne go pocz tą elek tro nicz -<br />
ną 29.04.2011 r. – do prezydenta miasta<br />
i jego zastępców, redakcji lokalnych mediów,<br />
który nagłośniono, władze miasta
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 81<br />
FOT. ARCH.<br />
ustaliły po pewnym czasie, kto dokonał<br />
zmian i na wnio sek ro dzi ny zmar łe go<br />
wyraziły chęć pomocy w przeniesieniu<br />
szcząt ków J. Ze man ka do ro dzin ne go<br />
grobowca i likwidację grobu na Starym<br />
Cmentarzu.<br />
Oczywiście, „z rozdzielnika” w prasie<br />
i w in ter ne cie ode zwa ły się licz ne<br />
głosy świętego oburzenia. Jednak w tym<br />
przy pad ku pre zy dent Ry szard No wak<br />
wy ka zał się do brą wo lą i efekt zo stał<br />
osią gnię ty! Z do brym skut kiem – dla<br />
odkłamania pamięci narodowej jak i dla<br />
ro dzi ny za bi te go dzia ła cza ko mu ni -<br />
stycznych struktur.<br />
Do rozwiązania pozostała sprawa pocho<br />
wa ne go vis -a -vis Ze man ka por.<br />
Edwarda Solarskiego (1925-1955), zastęp<br />
cy sze fa PUBP w No wym Są czu,<br />
któ ry zgi nął „w wal ce z re ak cyj nym<br />
pod zie miem” – czy li pod czas ob ła wy<br />
na grupę „Perełki” pod Przehybą w lipcu<br />
1955 ro ku.<br />
Do ro ku 2007 pły ta by ła opa trzo -<br />
na mo się żny mi li te ra mi „BO HA TE -<br />
ROM W WAL CE O SO CJA LIZM”<br />
i tablicą „Por. Edward Solarski, funkcjona<br />
riusz UB w No wym Są czu,<br />
ur. 10.12.1925 zgi nął w dniu 10.07.1955<br />
w wal ce z re ak cyj nym pod zie miem.<br />
Cześć jego pamięci. Tablicę wmurowano<br />
w rocznicę 35-lecia PRL”.<br />
Przy okazji robienia porządku z tablicami<br />
ku czci Zemanka, usunięto także<br />
i tą tablicę i litery z płyty nagrobnej ubeka.<br />
Pozostała płyta ze śladem pierwotne<br />
go na pi su i po chó wek w alei<br />
zasłużonych.<br />
Może „zasłużony utrwalacz władzy<br />
ludowej” ma rodzinę, która zdecydowałaby<br />
się przyjąć jego doczesne szczątki<br />
do swojego grobowca?<br />
LE SZEK ZA KRZEW SKI<br />
Au tor jest pre ze sem Pol skie go To wa rzy stwa<br />
Hi sto rycz ne go, od dział w No wym Są czu<br />
ILE MAMY W POLSCE<br />
POMNIKÓW ARMII<br />
CZERWONEJ?<br />
Ponad tysiąc pozycji liczy wykaz zawierający<br />
między innymi spis pomników upamiętniających<br />
sowieckich żołnierzy<br />
w Polsce – podał portal wpolityce. pl<br />
Na 1007 pozycji, 618 stanowią pomniki<br />
i tablice pamiątkowe, wynika z wykazu<br />
sporządzonego w 1996 roku. Rady gmin,<br />
burmistrzowie i prezydenci miast nie<br />
chcą pożegnać się z symbolami sowieckiego<br />
panowania nad Polską.<br />
Wykaz opublikował Leszek Zakrzewski,<br />
prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego<br />
w Nowym Sączu, który zwrócił<br />
się do sekretarza Rady Ochrony Pamięci<br />
Walk i Męczeństwa Andrzeja Kunerta<br />
z pytaniem: „Ile mamy jeszcze pomników<br />
ku czci Ar mii Czer wo nej?”.<br />
Leszek Zakrzewski, wspomagany<br />
przez środowiska patriotyczne i niepodległościowe<br />
Nowego Sącza i Krakowa<br />
próbuje jak na razie bezskutecznie usunąć<br />
symbol chwały Armii Czerwonej<br />
z centrum Nowego Sącza. „To zjawisko<br />
w skali masowej, co nie wystawia dobrego<br />
świadectwa władzom samorządowym,<br />
w któ rych ge stii jest usu nię cie<br />
monumentów z centrów miast” – donosi<br />
portal polityce. pl<br />
(S), źró dło: nie za le żna.pl
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
82 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Rejs sądeczan<br />
do morza<br />
6 lipca 1934 roku, tuż przed wielką powodzią, wypłynęła z Nowego<br />
Sącza Dunajcem 5-osobowa załoga łodzi wiosłowo-żaglowej<br />
o nazwie ZEW do Gdańska w ramach ogólnopolskiego<br />
spływu „Cała Polska do Morza”.<br />
Załogę stanowili: Alfred Wiśniowski<br />
– komendant, Henryk<br />
Zgłobicki, Stanisław Pennar, Tadeusz<br />
Małota, Stanisław Płonka.<br />
Opis ca łej wy pra wy za war ty jest<br />
w al bu mie z wy pra wy za wie ra ją cym<br />
kil ka dzie siąt stron z opi sem ka żde go<br />
dnia. Al bum ten znaj du je się w Ar chi -<br />
wum Państwowym w Nowym Sączu.<br />
Trasa rejsu biegła: Dunajcem, Wisłą,<br />
Pry pe cią przez Pińsk, Wie przem, Krzną,<br />
Muchawcem, następnie Bugiem i Wisłą<br />
do Gdańska, gdzie dopłynięto 17 sierpnia,<br />
zgodnie z planem. Trasa łączna wynio<br />
sła ok. 2000 km. Z Gdań ska<br />
do Gdyni uczestnicy spływu przewiezieni<br />
zostali statkami „Gdynia” i „Gdańsk”<br />
w celu wzięcia udziału w uroczystości<br />
za koń cze nia ogól no pol skie go spły wu.<br />
Uroczystość odbyła się w dniu 18 sierpnia<br />
1934 r.<br />
W spływie uczestniczyło kilkadziesiąt<br />
ło dzi z ca łej Pol ski. Są de cza nie<br />
za przebycie najdłuższej trasy otrzymali<br />
pierwszą nagrodę w postaci ogromnego<br />
pu cha ru ze sre bra wy so ko ści 50 cm<br />
od ministra przemysłu i handlu p. Henryka<br />
Froyer-Rajchmana.<br />
Bu do wę ło dzi i kosz ty zwią za ne ze<br />
spływem pokryli sami uczestnicy. Ten<br />
wy czyn są de czan na le ży uznać<br />
za pierwsze wybitne osiągnięcie żeglarstwa<br />
sądeckiego!<br />
***<br />
W opisanym ogólnopolskim spływie<br />
wzię ło udział po nad 2 tys. osób na bli -<br />
sko tysiącu kajakach, łodziach i innym<br />
sprzęcie pływającym. Wszystkimi wodami<br />
z całej Polski, Dunajcem, Sanem,<br />
Bu giem, Pry pe cią, Za sioł dą, Ka na łem<br />
Ogińskiego, Szczarną, Niemnem, Kanałem<br />
Au gu stow skim, Bie brzą, Na rwią,<br />
Drwęcą, Pilicą, Bzurą, Kanałem Bydgoskim,<br />
a najczęściej Wisłą popłynęli kaja<br />
ka rze, wio śla rze i że gla rze przez<br />
Gdańsk do polskiego morza do Gdyni.<br />
Spływ był im po nu ją cym prze ja wem<br />
hartu ducha i tężyzny fizycznej polskiej<br />
młodzieży i dorosłych.<br />
Wię cej ory gi nal nych wia do mo ści<br />
o Li dze Mor skiej i Ko lo nial nej<br />
z lat 1930–1939 po sia dam w swo ich<br />
zbiorach.<br />
TA DE USZ ŻY GŁO WICZ<br />
TA DE USZ ŻY GŁO WICZ<br />
Ur. w 1931 r., je den z pio nie rów że glar stwa<br />
na Sądecczyźnie, od 1956 r. kierownik wyszkolenia<br />
żeglarskiego w klubach LOK,<br />
Start, YC PTTK „Beskid”. Współorganizator<br />
wielu imprez i regat żeglarskich, komandor<br />
i wicekomandor YC PTTK<br />
„Beskid”, wiceprezes NOZŻ.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 83<br />
Władysław Sapalski z Krużlowej Niżnej w styczniu 2012 r. ukończył 90 lat.<br />
Z trudem chodzi. W czasie okupacji niemieckiej należał do Batalionów<br />
Chłopskich, podobnie jak jego starszy brat Stanisław (ur. 1919), który<br />
dokonywał egzekucji na zdrajcach.<br />
Ślady na piśmie<br />
FOT. ARCH.<br />
Stanisław Sapalski wykonywał wyroki sądów podziemnych nakładane<br />
na kolaborantów, np. na reichsdeutschu ze Stróż. Nazywało<br />
się to likwidacją. Dziś już Władysław Sapalski nie<br />
pamięta, ale żona mu przypomina, że kiedyś twierdził, iż jego<br />
brat Staszek ps. Gwóźdź był uczestnikiem egzekucji na Wojciechu<br />
Krzeszowskim z Wyskitnej. To był policjant granatowy z posterunku<br />
w Grybowie, którego złowrogą postać (oraz jego<br />
szefa Bronisława Kubali) przypomnieliśmy już kiedyś w „Panoramie<br />
wsi sądeckich”, akurat jej pierwszym wydaniu – poświęconym<br />
Gródkowi w gm. Grybów.<br />
BRAT KAT<br />
Żona Władysława Sapalskiego przypo<br />
mi na mę żo wi, jak przy ta czał opo -<br />
wieść bra ta o tym, że Krze szow ski<br />
uciekł im w zbo że, bo to zbli ża ły się żni -<br />
wa. A kiedy tylko wystawił głowę, wtedy<br />
eg ze ku to rzy wy ro ku go zła pa li,<br />
odczytali mu postanowienie sądu podziemnego<br />
i natychmiast wykonali. Historia<br />
zresztą potwierdza, że koło domu<br />
w Wyskitnej Krzeszowskiego zastrzelili<br />
partyzanci z BCh.<br />
Ta ka tow ska spe cjal ność Gwoź dzia<br />
nie cie szy ła się po wszech nym uzna -<br />
niem. Kie dyś szedł so bie na bo sa ka<br />
do żo ny i w no cy ktoś do nie go strze lił.<br />
Kula drasnęła go, popłynęła krew. Udał<br />
się zatem po pomoc do krużlowskiego<br />
pro bosz cza ks. Fran cisz ka Ja ni ka. Ale<br />
ten – z oba wy przed Niem ca mi – nie<br />
chciał go opa trzyć. Do pie ro gdy par ty -<br />
zant Gwóźdź za gro ził bro nią, ksiądz<br />
zrobił mu opatrunek. Sytuacja proboszcza<br />
nie by ła jed nak ła twa, gdyż na ple -<br />
banii mieścił się posterunek niemieckiej<br />
żandarmerii, którego dowódcą był Austriak.<br />
FOT. IRP<br />
Stanisław Sapalski należał do oddziału<br />
„Sępa”. W książce „Partyzancka idzie<br />
wia ra…” (Lu do wa Spół dziel nia Wy -<br />
daw ni cza 1972) Eu ge niu sza Ka pust ki<br />
„Marka” i Bolesława Ptaszka „Rożka”<br />
jego nazwisko pojawia się w wielu miejscach.<br />
Po woj nie wo lał znik nąć z ro -<br />
dzin nych stron i prze niósł się na Zie mie<br />
Za chod nie, gdzie zmarł w Ka mien nej<br />
Górze.<br />
ŚWIA DEK EG ZE KU CJI<br />
Wła dy sław ps. Sza ry nie był z ra cji<br />
młodocianego wieku tak zaawansowany<br />
w kon spi ra cji jak je go brat Gwóźdź.<br />
Był tylko łącznikiem, do jego zadań należał<br />
m.in. kolportaż konspiracyjnej prasy.<br />
Ale uzbro jo ny był – miał pi sto let,<br />
chyba typu Walther. Jednak w oddziale<br />
le śnym nie wal czył, po cią gów nie wy -<br />
sadzał i nie uczestniczył w potyczkach<br />
z Niem ca mi z bro nią w rę ku, choć<br />
Krzyż Par ty zanc ki po tem do stał. Jest<br />
za to świadkiem historii.<br />
Widział np. egzekucję na Władysławie<br />
Na le pie. Ten ry marz, bo to ry marz<br />
był, wyszedł sobie w lipcową niedzielę<br />
1944 r. z mszy w ko ście le w Kru żlo -<br />
wej Wy żnej, ktoś ze wsi dys kret nie<br />
wystawił palec przez dziurkę w kapocie<br />
i w ten sposób wskazał delikwenta obcym<br />
mężczyznom, którzy czekali na zewnątrz.<br />
I ci przy by sze za strze li li<br />
ry ma rza Na le pę pod ko ścio łem<br />
na oczach wie lu świad ków – za to, że<br />
służył Niemcom i donosił na Polaków.<br />
Nalepa był podsołtysim w Krużlowej<br />
Wy żnej, na to miast soł ty sem – Fran ci -<br />
szek Olech. I jego zabito wcześniej za to<br />
sa mo. Z tym, że nie pod ko ścio łem, lecz<br />
w mleczarni, bo pełnił także funkcję pre-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
84 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
ze sa Okrę go wej Spół dziel ni Mle czar -<br />
skiej w Krużlowej. 11 września 1943 r.<br />
odczytano mu wyrok sądu podziemnego<br />
i za strze lo no w piw ni cy -lo dow ni.<br />
Tak twierdzą bardziej wiarygodni Władysław<br />
Sapalski i jego żona Józefa, choć<br />
są mieszkańcy Krużlowej, którzy podają,<br />
że nie za strze lo no, lecz uto pio no<br />
w kadzi. Wykonawcy wyroku zniszczyli<br />
dodatkowo urządzenia mleczarni.<br />
Żo na Wła dy sła wa Sa pal -<br />
skie go przy po mi na mę -<br />
żo wi, jak przy ta czał<br />
opo wieść bra ta o tym, że<br />
Krze szow ski uciekł im<br />
w zbo że, bo to zbli ża ły<br />
się żni wa.<br />
FOT. IRP<br />
Władysław Sapalski pamięta jeszcze,<br />
że jego ojciec Wincenty (ludowiec, już<br />
przed I wojną światową współpracował<br />
z Win cen tym Wi to sem, po wo ła ny<br />
do armii austrowęgierskiej stacjonował<br />
w Ołomuńcu, uczestnik wojen bałkańskich<br />
i I wojny światowej na froncie rosyj<br />
skim, na któ rym stra cił dwa pal ce<br />
prawej ręki, potem prezes przedwojennego<br />
Stronnictwa Ludowego w Krużlowej,<br />
or ga ni za tor straj ków chłop skich,<br />
współorganizator i prezes krużlowskiej<br />
spół dziel ni mle czar skiej oraz w la -<br />
tach 1926-35 zastępca naczelnika wsi,<br />
czy li soł ty sa) ostrze gał Ole cha<br />
przed wysługiwaniem się Niemcom, ale<br />
tamten nie zmienił postępowania i przypła<br />
cił to gło wą…<br />
Na jed nej z za cho wa nych kar tek,<br />
w pi śmie do Po wia to we go Ko mi te tu<br />
ZSL w No wym Są czu z 2 ma ja 1971 r.,<br />
Sapalski tak napisał o przyczynach egzekucji<br />
sołtysów: „Powodem wyroków<br />
było wysłanie dużej liczby osób do obozu<br />
zagłady, duża liczba ludzi przemocą<br />
wysyłanych do Niemiec, nieludzkie obcho<br />
dze nie się pod czas ła pa nek i in ne<br />
drobniejsze przestępstwa przeciwko narodowi<br />
polskiemu”.<br />
Z kolei już po wojnie Władysław Sapalski<br />
przebywał akurat w Krakowie<br />
na zjeździe Związku Młodzieży Wiejskiej<br />
„Wici”, gdy ubecy zabili na Plantach jego<br />
kolegę z Stróż – Narcyza Wiatra ps.<br />
Zawojna, przed wojną prezesa Zarządu<br />
Powiatowego ZMW „Wici” w Nowym<br />
Sączu.<br />
Po wojnie Sapalskiego przesłuchiwano,<br />
ale represjonowany nie był. Zrozumiał<br />
jed nak, że ma sie dzieć ci cho jak<br />
mysz pod mio tłą. Nie do koń ca jed nak<br />
wy peł nił to nie me przy ka za nie, gdyż<br />
zajmował m.in. stanowisko wiceprezesa<br />
GS „Samopomoc Chłopska” w Grybowie.<br />
KRZYŻ SPOD MON TE<br />
CAS SI NO<br />
W kraju trwała okupacja hitlerowska,<br />
tymczasem w Iraku Józef Grybel usłyszał<br />
w radiu londyńskim komunikat, że<br />
wy ko na no wy rok są du pod ziem ne go<br />
na sołtysie Krużlowej Wyżnej Franciszku<br />
Ole chu. A prze cież on znał te go Ole -<br />
cha, bo trze ba wie dzieć, że Jó zef Gry bel<br />
to ojciec Józefy – żony Władysława Sapalskiego.<br />
Kiedy żonie Władysława Sapalskiego<br />
mó wi my, że wą sik jej oj ca ko goś<br />
nam przy po mi na, to bab cia Sa pal ska<br />
bez krępacji przyznaje, że Hitlera. I rzeczy<br />
wi ście Jó zef Gry bel wy glą da<br />
na zdję ciu jak wy ka pa ny Adolf! Ale to<br />
kwe stia ów cze snej mo dy, a nie po glą -<br />
dów, bo Jó zef Gry bel prze ciw ko fűhre -<br />
rowi III Rzeszy walczył z bronią w ręku.<br />
W 1920 r. ukoń czył w Kra ko wie<br />
szkołę podoficerską w stopniu kaprala,<br />
ale I woj na świa to wa i woj na pol sko -<br />
-bol sze wic ka go omi nę ły. We wrze -<br />
śniu 1939 r. zo stał zmo bi li zo wa ny<br />
do 45. pułku piechoty. 19 września trafił<br />
do niewoli sowieckiej – internowano<br />
go w Brzeżanach, rodzinnej miejscowości<br />
marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego.<br />
Naj pierw trzy ma no go w Krzy wym<br />
Ro gu na Ukra inie, gdzie mu siał ty rać<br />
w ko pal ni ru dy że la za, a w czerw -<br />
cu 1940 r. przez Ko tłas, gdzie póź niej<br />
miał umrzeć z wycieńczenia przedwojenny<br />
gwiazdor filmowy Eugeniusz Bodo,<br />
wywieziono go nad syberyjską rzekę<br />
Pieczorę. Tam skierowano go do wyrębu<br />
tajgi i budowy torów.<br />
W 1941 r. tra fił do two rzo nej<br />
w ZSRR Armii Polskiej gen. Władysława<br />
Andersa i razem z nią ewakuował się<br />
przez Per sję (Iran), Irak, Pa le sty nę<br />
i Egipt. W cią gu tych wszyst kich przejść<br />
chorował na szkorbut, tyfus i malarię.<br />
Słu żył w 15. Wi leń skim Ba onie<br />
Strzelców 5. Kresowej Dywizji Piechoty<br />
do wo dzo nej przez gen. Ni ko de ma<br />
Sulika, ojca Bolesława, znanego dokumentalisty<br />
oraz byłego przewodniczące-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 85<br />
go Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.<br />
Wziął udział w kam pa nii na Pół wy -<br />
spie Apenińskim – w stopniu starszego<br />
sierżanta zajmował stanowisko zastępcy<br />
dowódcy plutonu moździerzy, które<br />
trans por to wa no na osioł kach. Wal czył<br />
pod Mon te Cas si no, był lek ko ran ny<br />
i od zna czo ny Krzy żem Wa lecz nych<br />
oraz brązowym Krzyżem Zasługi z Miecza<br />
mi. Od 1946 r. prze by wał w W. Bry -<br />
tanii.<br />
Do żo ny i sze ścior ga dzie ci wró cił<br />
w ma ju 1947 r., po po nad 7 la tach nie -<br />
obecności w Polsce. Jego córka pamięta,<br />
że przy wiózł du żo za gra nicz nych<br />
pa pie ro sów, więc chło pi scho dzi li się,<br />
że by po pa lić i po słu chać opo wie ści<br />
o dalekich krainach. Nie był represjonowa<br />
ny, ale pieśń o czer wo nych ma kach<br />
pod Monte Cassino zawsze nucił tylko<br />
pod nosem. Zapisał się do ZSL i zasiadał<br />
w ra dach nad zor czych: 10 lat w GS<br />
„Sa mo po moc Chłop ska” w Gry bo wie<br />
i PZGS w No wym Są czu, 15 lat w Spół -<br />
dziel ni Ogrod ni czo -Wa rzyw nej w N.<br />
Są czu oraz w Spół dziel ni Zdro wia<br />
w Kru żlo wej Wy żnej. Zmarł w 1985 r.<br />
FOT. IRP<br />
To on zaprotegował do GS w Grybowie<br />
zięcia – Władysława Sapalskiego.<br />
NA ŁÓG CZY TA NIA<br />
Zapytany o to, czemu nie napisał regularnych<br />
wspomnień, Władysław Sapal<br />
ski od po wia da, że uni kał<br />
pozostawiania śladów na piśmie. Odpowiada<br />
tak z rozpędu, z wrytego w świadomość<br />
nawyku konspiratora, bo potem<br />
oka zu je się, że jed nak spi sał co nie co.<br />
Do ty czy to jed nak ra czej dzie jów wsi<br />
i lokalnego ruchu ludowego, jakie próbował<br />
po amatorsku odtwarzać.<br />
W któ rejś z no ta tek na zy wa sie bie<br />
„jedynym żywym świadkiem historii”.<br />
Jego notatki znajdują się na dziesiątkach<br />
kar tek i kar te lusz ków ró żnych for ma -<br />
tów: wy rwa nych z ze szy tów, przedar -<br />
tych po łów kach, na od wro tach pism<br />
urzędowych. Wielokrotnie rozpoczynał<br />
pi sać te wspo mnie nia, bo na wie lu kart -<br />
kach znaj du je się zna jo my po czą tek<br />
„W dniu 23 stycz nia” (tu pa da da ta rocz -<br />
na) „ukoń czę” (tu po ja wia się ko lej -<br />
na licz ba) „lat”, ale po za ogól nym<br />
wstępem nie ma wyraźnej kontynuacji,<br />
lecz tyl ko luź ne i roz pro szo ne za pi ski<br />
i uwa gi na ró żne te ma ty, roz rzu co ne<br />
zresztą w różnych teczkach, w których<br />
au tor gro ma dził ster ty do ku men tów,<br />
druków i protokołów z mnogości instytucji<br />
i organizacji, w których pracował<br />
lub do któ rych na le żał. Spo ro ze spraw<br />
opisanych jest po wielekroć – jakby autor<br />
nie pa mię tał, że kie dyś da ną hi sto rię<br />
już ujął. W nie któ rych za war ta jest już<br />
za bu rzo na chro no lo gia wy da rzeń, ale<br />
za war tość póź niej szych za pi sków nie<br />
kłóci się z wcześniejszymi, bo przytacza<br />
ne wy da rze nia ma ją ten sam prze -<br />
bieg i tych samych bohaterów, czasem<br />
tylko różnią się datami.<br />
Na jed nym z kar te lusz ków za no to -<br />
wał: „Moje relacje i być może subiektyw<br />
ne uwa gi spo rzą dzi łem z my ślą<br />
o ułatwieniu przyszłemu autorowi mono<br />
gra fii wsi Kru żlo wa”. No i trze ba<br />
przy znać, że uła twił, bo spo ro wia do mo -<br />
ści z nieco chaotycznych zapisków Sapal<br />
skie go na luź nych kart kach<br />
wykorzystaliśmy w paru miejscach dodatku<br />
„Sądeczanina” pt. „Panorama wsi<br />
sądeckich” z grudnia 2011 r.<br />
Ze sporządzenia pisemnego świadectwa<br />
Sa pal ski tak się tłu ma czy na kart ce<br />
datowanej na 24 października 1995 r.*:<br />
„po przejściu na emeryturę, w czasach<br />
radykalnych wręcz rewolucyjnych przemian<br />
ustrojowych spotykam się w nowych<br />
warunkach z ocenami minionego<br />
czasu w sposób dziwnie przeinaczony.<br />
(…) Sąd nad prze szło ścią prze ję li lu -<br />
dzie, którzy z tchórzostwa przed choćby<br />
naj mniej szym kło po tem ze stro ny<br />
tych co mie li wpły wy na wszyst kie dzie -<br />
dzi ny ży cia w kra ju, aby w ni czym ich<br />
nie ura zić i sko rzy stać jak naj wię cej,<br />
wszyst ko zło któ re ist nia ło przy pi su ją<br />
innym. Za największą zasługę (…) poczytują<br />
sobie bierność. Dziś mówią głośno<br />
co by ło złe i wska zu ją win nych,<br />
naj czę ściej wten czas kie dy oska rżo ny<br />
nie ży je i nie mo że do wieść praw dy lub<br />
jest nieobecny”.<br />
„Za de cy do wał na łóg czy ta nia ksią -<br />
żek i wszyst kie go, co na da je się do czy -<br />
tania” – pisze o sobie. W wieku 16 lat<br />
za pi sem ną zgo dą oj ca za pi sał się<br />
do ZMW „Wici” i został bibliotekarzem<br />
w je go ko le w Kru żlo wej. „Ja co 2-3 ty -<br />
godnie szedłem z plecakiem do naszego<br />
sekretariatu w Nowym Sączu, przynosiłem<br />
ok. 20 książek, pożyczałem, oddawa<br />
łem i tak w ko ło. (…) Cza sem<br />
korzystałem z furmanki jeśli jechał jaki<br />
życzliwy nam sąsiad”.<br />
Wła dy sław Sa pal ski pa -<br />
mię ta jesz cze, że je go oj -<br />
ciec Win cen ty ostrze gał<br />
Ole cha przed wy słu gi wa -<br />
niem się Niem com, ale<br />
tam ten nie zmie nił po -<br />
stę po wa nia i przy pła cił<br />
to gło wą…<br />
A w innym miejscu: „Książki będące<br />
na in dek sie jak np. »Hi sto ria chło pów<br />
polskich« A. Świętochowskiego i »Mroki<br />
Średniowiecza« J. Putka czytano zespołowo<br />
wieczorami”.<br />
KSIĄDZ IN SPI RA TO REM<br />
„WI CI”<br />
Sapalski na wielu kartkach wraca<br />
do dziejów ruchu ludowego na Ziemi<br />
Grybowskiej. Relacjonuje np., że
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
86 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
w okresie międzywojennym zaogniła się<br />
w Krużlowej rywalizacja o rząd dusz pomiędzy<br />
Katolickim Stowarzyszeniem<br />
Młodzieży a Związkiem Młodzieży<br />
Wiejskiej „Wici”. Sapalski, sam działacz<br />
ZMW, na zy wa KSM „ob cym ide owo”<br />
i wspomina: „miejscowy proboszcz ks.<br />
Fr. Janik w bardzo krytyczny sposób napiętnował<br />
uczestników uroczystości [poświęcenia<br />
sztandaru ludowego<br />
w Lipnicy Wlk. – przyp. IrP], jednocześnie<br />
mocno zaatakował wiciarzy i całą<br />
organizację jako komunistyczną”.<br />
Za py ta ny o to, cze mu nie<br />
na pi sał re gu lar nych<br />
wspo mnień, Wła dy sław<br />
Sa pal ski od po wia da, że<br />
uni kał po zo sta wia nia<br />
śla dów na pi śmie.<br />
Tym sa mym tyl ko przy spie szył po -<br />
wsta nie we wsi ko ła ZMW „Wi ci”, któ -<br />
re założono w lutym 1936 r. dosłownie<br />
kilka tygodni po filipice księdza. I dalej<br />
Sapalski: „Z chwilą powstania koła pono<br />
wio no ata ki ze stro ny KSM, lecz ko -<br />
ło za miast słab nąć wzmoc ni ło swo ją<br />
spo istość or ga ni za cyj ną”. W ta ki oto<br />
sposób proboszcz-dobrodziej przyczynił<br />
się do roz kwi tu zwal cza nej przez sie -<br />
bie organizacji…<br />
W innym miejscu Sapalski pisze:<br />
„Po zbudowaniu sali parafialnej tj.<br />
w 1936 r., po stwo rze niu tzw. Ak cji Ka -<br />
tolickiej, mimo iż salę budowali wszyscy,<br />
nie wpuszczano tam ludowców”. Przeto<br />
zebrania organizowane były najczęściej<br />
w domach jego ojca Wincentego, „zagorzałego<br />
ludowca i zauroczonego zwolennika<br />
W. Witosa”, i u zbiega z niewoli<br />
w Krasnojarsku, gdzie znalazł się w czasie<br />
wojny polsko-bolszewickiej – Wojciecha<br />
Kosteckiego. Wincenty Sapalski<br />
do 1937 r. był zresz tą pre ze sem kru żlow -<br />
skiego koła Stronnictwa Ludowego,<br />
a po nim wybrano Kosteckiego.<br />
I pamiętnikarz dodaje: „Kiedy indywi<br />
du al ne ata ki sfa na ty zo wa nych star -<br />
szych ma tek i cio tek nie od nio sły skut ku<br />
i koło nadal istniało, rozgrzmiały ambony<br />
w sąsiednich parafiach w Ptaszkowej<br />
i Grybowie o szerzącej się zarazie komunistycznej”.<br />
Te „sfanatyzowane starsze<br />
mat ki i ciot ki” – na po do bień stwo<br />
dzi siej szych „mo he ro wych be re tów”<br />
– nazywano zapewne wtedy „wełnianymi<br />
chustkami”…<br />
SZTAN DAR<br />
Mimo kanonady od strony ambony,<br />
to jed nak nie kto in ny, jak wła śnie oso -<br />
biście ks. proboszcz Janik poświęcił w<br />
1937 r. sztan dar ko ła Stron nic twa Lu do -<br />
we go w Kru żlo wej Wy żnej. Ze skła dek<br />
członków i sympatyków SL z Krużlowych<br />
Wy żnej i Ni żnej oraz Sta rej Wsi<br />
uzbie ra no 280 zł. Ha fty (Orzeł Bia ły) i<br />
ma lun ki (olej na Mat ka Bo ska Czę sto -<br />
chowska) na sztandarze z ciemno-zielonego<br />
sukna wykonała artystka ludowa<br />
nie zna ne go na zwi ska z Przy szo wej,<br />
drze wiec – Jó zef Śmi gacz ze Sta rej Wsi,<br />
a części metalowe – kolejarze z Ptaszkowej,<br />
w tym gwoździe pamiątkowe jeden<br />
z nich na zwi skiem Ośli zło.<br />
Sztandar trzymano u Wojciecha Kostec<br />
kie go – aż do mar ca 1940 r. Po nie -<br />
waż ten strażnik sztandaru zaangażował<br />
się w kon spi ra cję (ROCh – Ruch Obro -<br />
ny Chłopów), przekazał ludowy skarb<br />
Pawłowi Baranowi, a ten z kolei synowi<br />
- kościelnemu Janowi, który ukrył go w<br />
kościele. Od 1941 r. chorągiew znajdowa<br />
ła się u Fran cisz ka Szar ka i w do brym<br />
stanie przetrwała do końca okupacji. Po<br />
wojnie uświetniła m.in. pogrzeby marszałka<br />
Sejmu Macieja Rataja i Wincentego<br />
Witosa, na które udawały się<br />
delegacje z Krużlowej. W latach 1947-<br />
68 sztan dar nie był ofi cjal nie uży wa ny,<br />
a przechowywał go znowu Wojciech<br />
Kostecki. Potem służył na pogrzebach<br />
dawnych działaczy ludowych i członków<br />
kół, któ re go ufun do wa ły. Po śmier -<br />
ci W. Kosteckiego znajdował się w<br />
do mu soł ty sa z lat 70. XX w. Wła dy sła -<br />
wa Ta ra ska, a obec nie w do mu sy na soł -<br />
tysa – Jana Taraska, aktualnego prezesa<br />
miejscowego koła PSL.<br />
Na uroczystości poświęcenia sztanda<br />
ru w 1937 r. uchwa lo no też re zo lu cję<br />
i prze sła no „pod ad re sem władz rzą do -<br />
wych”. Do ma ga no się w niej „od czyn -<br />
ni ków rzą do wych zmia ny po li ty ki<br />
zagranicznej, przeprowadzenia reformy<br />
rolnej bez odszkodowania, ograniczenia<br />
karteli i prowadzenia sprawiedliwej poli<br />
ty ki cen, upo wszech nie nia oświa ty i<br />
po wro tu do kra ju po cof nię ciu ka ry<br />
więźniów brzeskich”. Prawie wszystkie<br />
te postulaty zrealizowano po ok. 10 latach,<br />
ale do te go po trze ba by ło ra dy kal -<br />
nej zmia ny ustro ju…<br />
Poświęcenie sztandaru zgromadziło<br />
ok. 3,5 tys. lu dzi. Nie był to ża den re -<br />
kord, bo jak wspo mi na Sa pal ski, na in ne<br />
imprezy ludowe też rutynowo stawiało<br />
się po kil ka ty się cy osób, a w Zie lo ne<br />
Świąt ki w 1936 r. na Ryn ku w Gry bo -<br />
wie zebrało się kilkanaście tysięcy manifestantów,<br />
zaś krużlowskie koło ZMW<br />
odpowiedzialne było wtedy za dekorację<br />
pochodu, demonstracji i Rynku.<br />
NO ŻEM W KO MI SA RZA<br />
Oprócz pre sji mo ral nej do cho dzi ło<br />
ta kże do in cy den tów, któ re ja ko ży wo<br />
przy po mi na ją nam póź niej sze cza sy:<br />
„Od chwili powstania organizacji poli-
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 HISTORIA 87<br />
FOT. IRP<br />
cja z Grybowa pilnie śledziła poczynania<br />
mło dzie ży wi cio wej, co mia ło na ce -<br />
lu jej roz bi cie przez utrud nia nie<br />
organizowania zebrań. W 1936 nieznani<br />
do tąd spraw cy no cą z dnia 2 na 3 ma -<br />
ja na fladze państwowej wywieszonej na<br />
lo ka lu szko ły pod sta wo wej w Kru żlo -<br />
wej umieścili napis >Witaj przeklęta sana<br />
cja, cześć Wam krwio żer cy chło pa<br />
polskiegoWici< Jan Sapalski [prawdopodobnie<br />
był to uro dzo ny w 1911 r. star szy brat<br />
au to ra tych słów – przyp. IrP], któ ry mi -<br />
mo dwóch sprzecz nych ze so bą eks per -<br />
tyz zo stał ska za ny na 6 mie się cy aresz tu.<br />
Następnym prezesem koła został Stanisław<br />
Kostecki, któremu za pomocą fałszy<br />
wie ze zna ją cych pod przy się gą<br />
świad ków, a to An ny Kmak z Sioł ko wej<br />
i Mi kul skie go Ka zi mie rza z Gry bo wa<br />
udowodniono, że pierwszy uderzył nożem<br />
ko mi sa rza po wia to we go po li cji z<br />
Nowego Sącza Gawlika w czasie zajść<br />
po manifestacji w czasie święta ludowego<br />
w Gry bo wie”.<br />
Wy da rzy ło się to na wspo mnia nej,<br />
kilkunastotysięcznej manifestacji w Zielo<br />
ne Świąt ki w 1936 r. na Ryn ku w Gry -<br />
bo wie. Sa pal ski pi sze: „Po li cja<br />
no wo są dec ka na cze le z ko mi sa rzem<br />
Gawlikiem sprowokowała manifestantów<br />
uro czy sto ści tym, że przed roz po -<br />
czę ciem na ude ko ro wa nej try bu nie na<br />
czołowym miejscu umieszczono portret<br />
Win cen te go Wi to sa, któ ry był ów cze -<br />
śnie na emi gra cji w Cze cho sło wa cji z<br />
wy ro kiem po tzw. pro ce sie brze skim.<br />
Lu do wcy przy ka żdej oka zji pro te sto -<br />
wa li prze ciw dyk ta tor skim rzą dom,<br />
przeciw niesprawiedliwemu wyrokowi,<br />
domagając się uwolnienia W. Witosa i<br />
po zo sta łych ska za nych. Na roz kaz<br />
wspo mnia ne go ko mi sa rza Gaw li ka w<br />
czasie uroczystości w kościele – portret<br />
usu nię to, co wzbu dzi ło obu rze nie<br />
uczestników. Napięcie udało się nieco<br />
uspokoić przez prowadzącego Ludwika<br />
Wia tra i je go bra ta Nar cy za [ten dru gi<br />
był pre ze sem za rzą du po wia to we go<br />
ZMW „Wi ci”, a w cza sie oku pa cji nie -<br />
mieckiej lokalnym organizatorem BCh<br />
ps. Za woj na – przyp. IrP] (…) za dra po -<br />
została, bowiem blisko trybuny drażniła<br />
osoba komisarza Gawlika. Doszło do<br />
zamętu. Komisarz został ranny nożem,<br />
ale działacze z trybuny osłonili rannego<br />
wciągając go do pobliskiej apteki. O zamach<br />
przez pobicie i zranienie komisarza<br />
oska rżo no S. Ko stec kie go (…).<br />
Oskarżenie było zupełnie bezpodstawne,<br />
bo wiem w cza sie zaj ścia S. Ko stec -<br />
ki był kil ka dzie siąt me trów da lej.<br />
Świadkowie konfidenci Anna Kmak z<br />
Sioł ko wej i K. Mi kul ski ze zna li pod<br />
W 1936 nie zna ni do tąd<br />
spraw cy no cą z dnia 2<br />
na 3 ma ja na fla dze pań -<br />
stwo wej wy wie szo nej<br />
na lo ka lu szko ły pod sta -<br />
wo wej w Kru żlo wej<br />
umie ści li na pis „Wi taj<br />
prze klę ta sa na cja, cześć<br />
Wam krwio żer cy chło pa<br />
pol skie go”.<br />
przysięgą, iż rozpoznali oskarżonego jako<br />
spraw cę. Sąd nie uznał ze znań<br />
świadków obrony i takim sposobem w<br />
dniu 4 lip ca 1936 r. za padł wy rok 2 la ta<br />
(…). Dzię ki do brze zor ga ni zo wa nej<br />
obro nie przez N. Wia tra i po mo cy ma -<br />
terjalnej składkowej, wyrokiem sądu kasacyjnego<br />
karę zniżono do 1 roku, którą<br />
S. Ko stec ki od był w wię zie niach w N.<br />
Sączu i Sanoku”.<br />
NIE ZNA NI SPRAW CY<br />
Na okres uwięzienia Kosteckiego na<br />
stanowisko prezesa wrócił Jan Sapalski,<br />
któ ry zdą żył od sie dzieć swo ją 6-mie -<br />
sięcz ną ka rę w cza sie śledz twa i za raz<br />
po ogłoszeniu wyroku wypuszczono go<br />
na wol ność. Z ko lei do wrze śnia 1939 r.<br />
prezesem był wymieniony na początku<br />
brat autora tych notatek – Stanisław.<br />
Kiedy indziej: „Na uroczystość poświęcenia<br />
sztandaru w Mystkowie<br />
[praw do po dob nie w 1937 r. – przyp. IrP]<br />
udało się z Krużlowej kilkadziesiąt ludzi<br />
(…). Szliśmy piechotą. Doszliśmy na<br />
miejsce uroczystości dużo wcześniej i<br />
tam zastaliśmy gorączkowo pracujących<br />
chłopów nad udekorowaniem na nowo<br />
placu, trybuny, postawieniem zepsutej<br />
bramy. Dowiedzieliśmy się, że nocą nieznani<br />
sprawcy zniszczyli dekoracje i bramę<br />
oraz trybunę. Podejrzanymi o<br />
złośliwe zniszczenie byli działający tam<br />
członkowie Stronnictwa Narodowego”.<br />
Ruch lu do wy sta wał się jed nak po pu -<br />
lar ny: „W ko le w Kru żlo wej Wy żnej by -<br />
ło ok. 50 człon ków, ale na ka żdym<br />
zebraniu, które odbywały się w domach<br />
pry wat nych by ło 100 i wię cej osób, w<br />
tym tzw. sym pa ty cy, któ rzy nie mie li le -<br />
gi ty ma cji człon kow skich, bo wiem<br />
skład ka rocz na wy no si ła 1 zł, a to dla<br />
niektórych było dużo pieniędzy, bo za<br />
ta ką ce nę mo żna by ło ku pić ka le so ny<br />
lub 1 kg cu kru. Jak zwy kle by wa w ka -
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
88 HISTORIA<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
żdej wsi by li tzw. kon fi den ci po li cji<br />
(…) pra wie za wsze [na ze bra niach]<br />
mo żna by ło spo dzie wać się po li cji,<br />
która miała prawo stwierdzać jego legalność.<br />
(…) Policję na zebraniach lekce<br />
wa żo no, ro bio no umyśl nie ścisk,<br />
dow cip ni sie po wo do wa li pla mie nie<br />
mundurów, deptanie butów i różne psiku<br />
sy tak dla śmie chu”.<br />
Życie polityczno-społeczne było<br />
kiedyś bardziej barwne i toczyło się<br />
bardziej spontanicznie niż obecnie, obfitowało<br />
też w procesy sądowe: „Podam,<br />
że ta ki pro ces wy grał w<br />
długotrwałym i kosztownym procesie<br />
mój ojciec Wincenty Sapalski z Adamem<br />
Ka łu ziń skim ze Sta rej Wsi. Cho -<br />
dziło o to, że na zorganizowanym przez<br />
Kałuzińskiego wiecu przedwyborczym<br />
na wol nym po wie trzu przed szko łą w<br />
Kru żlo wej, po sło wach »Niech ży je Jó -<br />
zef Piłsudski marszałek Polski«, z tłumu<br />
ze bra nych padł okrzyk »Precz z<br />
nim, po krwi chłop skiej do stał się do<br />
rządu«. Korzystny, bo uniewinniający<br />
[ojca] wyrok naraził Kałuzińskiego na<br />
koszty procesu, następnie zajęcie egzekucyjne<br />
majątku ruchomego. Z kolei<br />
prezesem koła został Piotr Kostecki.<br />
Ten zamieszany został w procesie jako<br />
jeden z pierwszych zajścia pobicia jedne<br />
go z człon ków szaj ki zło dziei z Po -<br />
sadowej, tzw. jachymiaków, a prawie<br />
całą społecznością krużlowską na czele<br />
z soł ty sem wsi Fran cisz kiem Ole -<br />
chem jako drugim oskarżonym. W<br />
wyniku bójki, w której wzięły udział<br />
setki mężczyzn, po otoczeniu domu,<br />
gdzie schro ni ło się kil ku człon ków<br />
szajki, zdemolowano doszczętnie dom<br />
Franciszka Jachowicza. Proces był długi<br />
i kosz tow ny, obaj oska rże ni by li<br />
uniewinnieni, lecz P. Kostecki z racji<br />
zarzutu popełnienia przestępstwa zrezygnował<br />
z pełnionej funkcji”.<br />
ZA DY MY Z PO LI CJĄ<br />
Sapalski opisuje też strajk chłopski<br />
w sierp niu 1937 r.: „Gru pa ok. 200<br />
chłopów z Krużlowej Niżnej, Wyżnej<br />
i Sta rej Wsi ob sta wi ła dro gę głów ną<br />
Gry bów -No wy Sącz (…) star ła się z<br />
policją na szosie koło browaru w Grybo<br />
wie. Po li cjan ci w licz bie ok. 20 we -<br />
zwa li do wy stą pie nia de le ga cji.<br />
Wystąpili Wojciech Frączek ze Starej<br />
Wsi, Franciszek Frączek z Krużlowej<br />
Wy żnej (…). Woj ciech Frą czek przed -<br />
sta wił po li cjan tom, że jest strajk i chło -<br />
pi spo koj nie chcą za ma ni fe sto wać<br />
swoje poparcie strajku. Policjanci rzucili<br />
się na niego. Pozostali chłopi starli<br />
się z po li cją, jed nak po krót kiej wal ce<br />
wobec groźby strzelaniny wycofali się<br />
do pobliskiego lasu. W czasie starcia<br />
zostali dotkliwie pobici: Wojciech Frączek,<br />
Fran ci szek Frą czek ów cze sny<br />
prezes koła w Krużlowej Wyżnej Franci<br />
szek Sza rek i wie lu in nych”.<br />
Zapewne jednak obrażenia odnieśli<br />
także policjanci, ale autor nie wspomina<br />
o tym, lecz kon ty nu uje: „Dru ga gru -<br />
pa zło żo na z ok. 20 mło dych lu dzi<br />
przeważnie »wiciarzy« na czele z Włady<br />
sła wem Ho tlo siem i Sta ni sła wem<br />
Sapalskim [starszym bratem autora –<br />
przyp. IrP] uda ła się do Bia łej Wy żnej<br />
na skrzyżowanie dróg Grybów-Krynica.<br />
(…) po po łą cze niu się z mło dzie żą<br />
Bukowca i Lipnicy skutecznie odparła<br />
kamieniami pierwszy atak policji, lecz<br />
po na dej ściu wspar cia po li cji, któ ra<br />
nadjechała od strony Gorlic wycofano<br />
się. No cą z po nie dział ku na wto rek ła -<br />
mistrajkom wybito szyby, a niektórym<br />
odgrażającym się potłuczono kieraty”.<br />
Niejako tłumacząc się z powojennego<br />
za an ga żo wa nia, Sa pal ski pi sze<br />
m.in.: „jed nym z naj wa żniej szych<br />
czynnikiem utrzymania się indywidual<br />
nej wła sno ści rol nic twa pol skie go<br />
był sprzeciw zorganizowanych dołów<br />
chłop skich w ZSL, Kół kach Rol ni -<br />
czych, związkach branżowych”.<br />
Władysław Sapalski przed wojną<br />
wal czył z wła dzą, po woj nie ją po nie kąd<br />
wspierał i wychował syna Wiesława,<br />
któ ry w III RP był asy sten tem po cho -<br />
dzącego z Krużlowej senatora Andrzeja<br />
Chronowskiego. Obecnie ten z wykształcenia<br />
psycholog jest wicewójtem<br />
w podkrakowskiej gminie Mogilany.<br />
IRE NE USZ PAW LIK<br />
PS. Przypomnijmy, że w „Panoramie wsi sądeckich”,<br />
dodatku „Sądeczanina” poświęconym<br />
Krużlowej Wyżnej zamieściliśmy<br />
omówienie notatek Władysława Sapalskiego<br />
o I wojnie światowej, wojnie polsko-bolszewickiej,<br />
20-leciu międzywojennym,<br />
wrze śniu 1939 r. oraz o ofia rach wo jen nych<br />
poniesionych przez mieszkańców Krużlowej.<br />
* uwa ga: pi sow nia ory gi nal na.<br />
Studenci z Zygmuntem<br />
Berdychowskim po<br />
górskich szczytach<br />
W życiu<br />
trzeba<br />
mieć<br />
pasję<br />
Przewodniczący Rady Programowej<br />
Forum Ekonomicznego<br />
i radny Sejmiku Województwa<br />
Małopolskiego spotkał się 21<br />
grudnia ub.r. ze studentami<br />
Państwowej Wyższej Szkoły<br />
Zawodowej w Nowym Sączu.<br />
Zyg munt Ber dy chow ski opo -<br />
wia dał o swo jej wie lo let niej<br />
pa sji cho dze nia po gó rach,<br />
wspi nacz ce po wy so kich<br />
szczytach i pomyśle zdobycia tzw. Koro<br />
ny Zie mi, co nie uda ło się do tąd żad -<br />
nemu Sądeczaninowi.<br />
– Li czę, że dziś za ra zi nas pan swo -<br />
ją pa sją – po wie dzia ła na po wi ta nie<br />
go ścia Ho no ra ta Trzciń ska, wi ce dy -<br />
rektor Instytutu Ekonomicznego.<br />
Zygmunt Berdychowski, z zamiłowania<br />
maratończyk i alpinista, swoją<br />
przygodę ze wspinaczką wysokogórską<br />
roz po czął w 2007 ro ku, kie dy tra -<br />
pio ny kon tu zją no gi nie mógł<br />
startować w biegach i dał się namówić<br />
ko le dze na wy pra wę na naj wy ższy<br />
szczyt Alp, Mont Blanc. Stu den ci, za -<br />
chęceni wcześniej do trenowania biegów<br />
dłu go dy stan so wych, usły sze li<br />
pokrótce o przygotowaniach debiutującego<br />
w wysokich górach Zygmunta<br />
Berdychowskiego oraz o samym przebiegu<br />
wyprawy, w której nie obyło się
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 ROZMAITOŚCI 89<br />
bez dyletanctwa i kilku błędów. Zresztą<br />
gość In sty tu tu Eko no micz ne go w za -<br />
bawny sposób przedstawił swoje roztargnie<br />
nie pod czas ko lej nej wy pra wy<br />
– na Elbrus. Wspinając się na najwyższy<br />
szczyt Kau ka zu, za po mniał ter mo su<br />
z herbatą. – Zygmunt, napij się gorącej<br />
herbaty, bo kiepsko mi wyglądasz – napomniał<br />
w drodze pod górę przewodnik,<br />
ale w ple ca ku na sze go bo ha te ra po -<br />
za ubra nia mi, zmro żo nym ba to nem<br />
i izo to ni kiem, nic już nie by ło. Wspo -<br />
mniany przewodnik był mało wyrozumia<br />
ły dla adep ta wspi nacz ki, ale<br />
gorącym naparem się podzielił. Po powro<br />
cie nic tak nie sma ko wa ło jak...<br />
oczywiście gorąca herbata.<br />
Po europejskich szczytach (czy Elbrus<br />
na le ży do Eu ro py nie jest do koń ca<br />
rozstrzygnięte) przyszła pora na wędrówkę<br />
przez Czarny Ląd na Kilimandżaro.<br />
Najwyższy szczyt Afryki mocno<br />
dał się we znaki Berdychowskiemu,<br />
a zwłaszcza jego towarzyszowi, który<br />
wspinaczki nie ukończył. – Wtedy przeko<br />
na łem się, że nie ma gór dla eme ry tów.<br />
Nie w przypadku takich wysokich – powiedział<br />
prelegent studentom. Po udanej<br />
afrykańskiej wyprawie musiał jednak<br />
uznać wyższość potęgi natury, bo „przysta<br />
nek Ala ska” oka zał się dla nie go ma -<br />
ło gościnny. McKinley, którego 4200<br />
me trów wy so ko ści (z 6194 m n. p. m.)<br />
trzeba przebyć na własnych nogach, pozostał<br />
niezdobyty. Berdychowskiego dopadło<br />
wycieńczenie i gorączka, a za tym<br />
ewakuacja w niziny.<br />
FOT. JB.<br />
– Każda wyprawa to,<br />
oprócz rzecz jasna<br />
wspinaczki, poznawanie<br />
nieznanej mi dotąd<br />
kultury i obyczajów.<br />
ZYGMUNT BERDYCHOWSKI<br />
– Ka żda wy pra wa to, oprócz rzecz ja -<br />
sna wspinaczki, poznawanie nieznanej<br />
mi dotąd kultury i obyczajów – mówił<br />
twór ca Fo rum Eko no micz ne go. Opo -<br />
wiadał o ubóstwie w Afryce i Indonezji,<br />
zwyczajach tubylców, do których przez<br />
te kil ka czy kil ka na ście dni trze ba by ło<br />
przywyknąć.<br />
Stu den tów roz ba wi ły wy ma ga nia<br />
pod wzglę dem ochro ny śro do wi ska<br />
na Antarktydzie, na której Berdychowski<br />
zdobywał Mount Wilson. Specjalne<br />
pojemniki na mocz i worki na odchody,<br />
a przede wszyst kim ich kon tro la<br />
przy wej ściu do ba zy (kto nie przy niósł<br />
ich ze so bą, miał spo ry pro blem).<br />
– Na biegunie południowym towarzyszy<br />
człowiekowi niepowtarzalne uczucie, że<br />
stoi się na naj ni ższym frag men cie ku li<br />
ziem skiej. Tak jak by mia ło się za raz ode -<br />
rwać od globusa i spaść – podzielił się<br />
refleksją, która towarzyszy ludziom będą<br />
cym tam po raz pierw szy.<br />
Mont Winson zdo by ty, ale z od mro -<br />
żonym czołem. Inna góra, Piramida Carsten<br />
sza (Pun cak Jaya) przy nio sła in ne<br />
doświadczenia, bo arktyczny śnieg, lód<br />
i wiatr zastąpiła gęsta, pełna błota dżun-<br />
FOT. ARCH. Z. BERDYCHOWSKIEGO<br />
gla Nowej Gwinei. Studenci mieli okazję<br />
zobaczyć krótki film, w którym prele<br />
gent prze cho dzi po li nach<br />
nad kilkusetmetrową przepaścią, a także<br />
dowiedzieć się o trudnościach z powrotem<br />
do cywilizacji. Z każdą zresztą wypra<br />
wą wią za ły się ja kieś mniej sze lub<br />
większe trudności, ale każda czegoś nowego<br />
uczyła, wskazał.<br />
– W drodze na Aconcagua w Argenty<br />
nie do wie dzia łem się, że cho ru ję<br />
na nadciśnienie, o którym wcześniej nie<br />
mia łem po ję cia. Mia łem w związ ku<br />
z tym pro ble my, bo, że by wejść na naj -<br />
wy ższy szczyt An dów, trze ba w ka żdej<br />
sta cji prze cho dzić kon tro lę le kar ską<br />
– wska zał, ale szczyt zdo był.<br />
„W ży ciu trze ba mieć pa sje. Wszyst -<br />
ko, co chcia ło by się zro bić, trze ba ro bić<br />
z pasją” – napisał w Księdze pamiątkowej<br />
gość LXV Sądeckiego Konwersatorium<br />
Naukowego.<br />
JA NUSZ BO BREK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
90 ROZMAITOŚCI<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
350 gołębi<br />
na wystawie<br />
Prawie 350 gołębi pocztowych pokazano na wystawie w Korzennej,<br />
zorganizowanej na początku grudnia zeszłego roku.<br />
Z tego grona 37 pojedzie na 62. Ogólnopolską Wystawę Gołębi<br />
Pocz to wych w So snow cu. – Bar dzo się cie szę, że wśród nich<br />
będą także reprezentanci gminy Korzenna – mówił Stanisław<br />
Radzik, radny Korzennej i prezes Oddziału Beskid Sądecki Polskiego<br />
Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.<br />
Sądecki oddział związku debiuto<br />
wał w ro li or ga ni za to ra wy -<br />
sta wy i był to de biut uda ny.<br />
Go łę bie pocz to we przy szło<br />
obejrzeć prawie tysiąc osób.<br />
Ptaki przywiozło ponad 100 hodowców<br />
z pięciu powiatów: nowosądeckiego,<br />
gor lic kie go, li ma now skie go,<br />
nowotarskiego i tatrzańskiego. Rywalizo<br />
wa li w 19 kla sach wy sta wo wych,<br />
w dwóch kategoriach: standard (wygląd<br />
go łę bi) i sport (wy ni ki pta ków w lo -<br />
tach). Punktację za wygląd przyznawał<br />
sędzia Mariusz Bobrowicz z Rzeszowa,<br />
a kla sy fi ka cję spor to wą usta lo no<br />
na pod sta wie osią gnięć z ostat nich<br />
FOT. ARCH.<br />
dwóch lat. Go łę bie ści ga ją się na dłu -<br />
gich dy stan sach. Wy pusz cza ne są<br />
na przy kład na te re nie Nie miec i stąd<br />
wra ca ją do swo ich go łęb ni ków. Czas<br />
po wro tu re je stru ją spe cjal ne ze ga ry,<br />
przy po mo cy chi pów umiesz czo nych<br />
na nogach gołębi. Najszybsze ptaki poko<br />
nu ję dy stans 700 – 800 ki lo me trów<br />
w 10 -11 go dzin, uzy sku jąc śred nią<br />
prędkość 80 km/h.<br />
– Przy sprzyjających warunkach ptaki<br />
mo gą le cieć na wet 130 ki lo me trów<br />
na go dzi nę – re la cjo no wał Krzysz tof<br />
Ogo rza łek, któ ry ja ko je den z dwóch<br />
ho dow ców z Ko rzen nej po je dzie<br />
na ogólnopolską wystawę do Sosnowca.<br />
Jego gołębie wystartują w kategorii<br />
sport. W kategorii standard gminę reprezentować<br />
będzie Wiesław Kubiak.<br />
Naj pięk niej sze go łę bie przy wiózł<br />
na wy sta wę Jan Da dał z Li ma no wej.<br />
Ho do wa ne przez nie go pta ki wy gra ły<br />
za rów no w ka te go rii sam czy ków, jak<br />
i samiczek.<br />
***<br />
Hodowanie gołębi pocztowych to nie<br />
jest tanie hobby. Na roczne utrzymanie<br />
ptaków potrzeba nawet 10 tysięcy złotych.<br />
Koszt zakupu gołębi to kolejne tysią<br />
ce. Naj cen niej sze pta ki ho dow cy<br />
ubez pie cza ją nie kie dy na ol brzy mie<br />
kwo ty: 100, a na wet 500 tys. eu ro.<br />
Od dział Be skid Są dec ki Pol skie go<br />
Związ ku Ho dow ców Go łę bi Pocz to -<br />
wych zrze sza oko ło 150 człon ków, do -<br />
rosłych i dzieci. Jest nowym oddziałem,<br />
zatwierdzonym przez Prezydium Zarządu<br />
Głów ne go Pol skie go Związ ku Ho -<br />
dow ców Go łę bi Pocz to wych 16<br />
stycz nia 2010 ro ku. Wy wo dzi się<br />
z dwóch potężnych sekcji: Wojnarowa<br />
i Grybów, działających w ramach największego<br />
jak dotąd oddziału – PZHGP<br />
Od dział No wy Sącz, któ ry w ro ku 2009<br />
liczył ponad 300 członków. W związku<br />
ze zbyt dużym zasięgiem terytorialnym<br />
wspomnianego oddziału podjęto decyzję<br />
o je go po dzia le na 3 mniej sze, w tym<br />
na oddział Beskid Sądecki. W jego w ramach<br />
dzia ła ją dziś czte ry sek cje: Woj -<br />
narowa, Krużlowa, Grybów i Bobowa.<br />
Z gminy Korzenna pochodzi około 40<br />
ho dow ców, po zo sta li są w więk szo ści<br />
z gminy i miasta Grybów oraz z Bobowej.<br />
Są też pojedynczy hodowcy z Krakowa<br />
i Tarnowa.<br />
Opr. (BW)<br />
Źró dło: Urząd Gmi ny Ko rzen na,<br />
www.ko rzen na. pl i Od dział Be skid PZHGP<br />
FOT. ARCH.
FOT. ARCH.<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 ROZMAITOŚCI 91<br />
Poczet pszczelarzy sądeckich<br />
Symfonia pasieczna<br />
Władysława<br />
Ptaszkowskiego<br />
Takiej pasieki jak Władka Ptaszkowskiego ze świecą możecie<br />
szukać po najdalszych rubieżach Rzeczpospolitej i nie znajdziecie.<br />
A wiem, co mówię, bo niejedno gospodarstwo pasieczne<br />
odwiedziłem w swoim życiu na wschodnich i zachodnich kresach,<br />
w Wielkopolsce, na Pomorzu, na Mazurach, czy na Roztoczu.<br />
A spacerując po pasiece Władka nie muszę przymykać<br />
oczu, że by ma rzyć, bo wiem, że jej wła ści ciel stwo rzył dla swo -<br />
ich pszczół świat jak z naj pięk niej szej ba śni.<br />
Władek Ptaszkowski, trzeba<br />
po wie dzieć, bo już<br />
nazwisko na to wskazuje,<br />
jest rodowitym ptaszko<br />
wia ni nem. Uro dził się na tej zie mi<br />
ledwie 40 lat temu i chyba o niczym innym<br />
nie ma rzył od dziec ka tyl ko<br />
o pszczelarstwie. A nauczycieli rzemiosła<br />
spotkał znakomitych. W tym czasie,<br />
pod ko niec 70. i na po cząt ku<br />
lat 80. XX wieku ptaszkowskim pszczelarstwem<br />
dowodzili Józef Szpakowski,<br />
hoł du ją cy jesz cze bart nej tra dy cji, bo<br />
pszczoły swoje trzymał we własnoręcznie<br />
wy dłu ba nych ulach kło do wych<br />
i młod szy o po ko le nie Mi chał Ry sie -<br />
wicz, na owe cza sy pszcze larz już no -<br />
wo cze sny, bo upra wia ją cy swo je<br />
pa siecz ne rze mio sło we dług naj now -<br />
szych wzor ców.<br />
Ktoś po wie, że Wła dek miał szczę -<br />
ście trafić pod skrzydła tak znakomitych<br />
pszcze la rzy. Ale On prze cież te mu<br />
szczęściu musiał pomagać. I jako mały<br />
chło pak sa mo dziel nie i bez przy mu su<br />
zapisał się do pszczelarskiego terminu.<br />
Najczęściej odwiedzał Michała Rysiewi<br />
cza, któ ry z cza sem stał się dla nie go<br />
wyrocznią i pszczelarskim autorytetem.<br />
Wuj Mi chał, nie bę dę ukry wał mo ich<br />
związ ków ro dzin nych z pro mo to rem<br />
pszczelarskim Władka Ptaszkowskiego,<br />
Uro dził się na tej zie mi<br />
le d wie 40 lat te mu i chy -<br />
ba o ni czym in nym nie<br />
ma rzył od dziec ka tyl ko<br />
o pszcze lar stwie.<br />
bo du ma wię zów krwi mnie roz pie ra,<br />
oka zał się na uczy cie lem wy bit nym<br />
i wymagającym. Pewnego dnia, a było<br />
to w 1987, a mo że w 1988 ro ku (Wła -<br />
dek miał wów czas 15 -16 lat) do opusz -<br />
czonego ula, stojącego na posesji ojca<br />
Wład ka Ptasz kow skie go, przy le cia ła<br />
rójka i nie pytając nikogo o zdanie, znala<br />
zła so bie miej sce na no we gniaz do.<br />
Rój ka by ła praw do po dob nie z pa sie ki<br />
Michała Rysiewicza, który dowiedziawszy<br />
się o wydarzeniu, spojrzał na młode<br />
go Wład ka i po wie dział: – No, to,<br />
chłopcze, zostałeś pszczelarzem. Pamiętaj,<br />
że od tej chwi li nie bę dę ci już po -<br />
magał. Błędy będą twoimi błędami, ale<br />
ka żdy suk ces ta kże bę dzie wy łącz nie<br />
twoim sukcesem. Taka legenda zapisała<br />
się w an na łach ptasz kow skie go<br />
pszczelarstwa. I niech tak pozostanie!<br />
Wygląda na to, że błędów właściwie<br />
nie było w pasiece Władka. Michał Rysiewicz<br />
dotrzymał słowa, a Władek jął<br />
rozwijać własna pasiekę. Długie lata sąsiadowali<br />
przez miedzę i wirowali te same<br />
mio dy, aż do 2009 ro ku, kie dy to<br />
Wszechmogący wezwał wuja Michała<br />
do sie bie, bo znu dzi ły mu się już nie -<br />
biańskie pastwiska bez dobrze poprowadzonej<br />
pasieki. Nie było na całej ziemi<br />
speca, który mógłby sprostać oczekiwaniom<br />
Wszech mo gą ce go. Cóż by ło ro -<br />
bić… I wuj Mi chał za brał swo je<br />
pszczoły do Nieba!<br />
***<br />
W pszczelarskim rzemiośle dorosłemu<br />
już Władkowi Ptaszkowskiemu pomo<br />
gły sto lar skie umie jęt no ści. Bo<br />
wszystko, co możecie zobaczyć w pasie<br />
ce Wład ka jest wy two rem je go rąk<br />
i dziełem jego wyobraźni. Dzisiaj na pasieczysku<br />
w Ptaszkowej, na Muchówce,<br />
ży je 140 ro dzin pszcze lich. Dla wie lu<br />
z nich Wła dek zbu do wał praw dzi we,<br />
choć w miniaturze, domy, jakie od wieków<br />
górale budowali na Podhalu. Obok<br />
tych architektonicznych uli figuralnych<br />
Władek postawił kilka kłód (barci) – jestem<br />
pe wien, że w hoł dzie nie tyl ko pol -<br />
skim, pszczelarskim tradycjom bartnym,<br />
ale że by nie za po mnieć o ś. p. Jó ze fie<br />
Szpa kow skim. W pa sie ce Wład ka<br />
Ptaszkowskiego stoją także współczesne<br />
ule. I 140 Władkowych rodzin pszczelich<br />
po ko nu je od wie lu lat tę sa mą nie -
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
92 ROZMAITOŚCI<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
daleką drogę na spadziowe zbocza Jawo<br />
rza. Kli mat w Ptasz ko wej su ro wy,<br />
wio sny tu taj krót kie i póź ne, stąd mio -<br />
du kwiatowego czasem jak na przysłowio<br />
we le kar stwo, ale spa dzi ma ją ci<br />
tu taj do sta tek. By wa, że i 50 kg z ula.<br />
Wła dek ka żde mu go ścio -<br />
wi cier pli wie opo wia da<br />
o swo ich pszczo łach<br />
i o pol skich tra dy cjach<br />
bart ni czych. A jest fa -<br />
chow cem, co się zo wie.<br />
Chy lę czo ła!<br />
Pa sie ka Wład ka Ptasz kow skie go<br />
za ję ła I miej sce w 2011 ro ku, w ka te -<br />
go rii tzw. pa siek du żych, w kon kur sie<br />
pa siek or ga ni zo wa nym, co ro ku przez<br />
nasz Kar pac ki Zwią zek Pszcze la rzy<br />
w No wym Są czu. Pod czas spo tka nia<br />
opłat ko we go, do któ re go do szło jesz -<br />
cze w grud niu 2011 ro ku w Karcz mie<br />
Bart nej u Ja nu sza Kasz te le wi cza (Są -<br />
dec kie go Bart ni ka), ko le dzy z Kar pac -<br />
kie go Związ ku na gro dzi li Wład ka<br />
rzę si sty mi okla ska mi. Sie dzia łem<br />
obok Wład ka i wiem, że by ło mu bar -<br />
dzo mi ło.<br />
Nikogo od dawna nie dziwi fakt, że<br />
ptasz kow ską pa sie kę na Mu chów ce<br />
Władysława Ptaszkowskiego odwiedziły<br />
już wy ciecz ki z Au stra lii, Ame ry ki<br />
Południowej, Ameryki Północnej i nieomal<br />
z całej Europy. A Władek każdemu<br />
go ścio wi cier pli wie opo wia da<br />
o swoich pszczołach i o polskich tradycjach<br />
bartniczych. A jest fachowcem, co<br />
się zo wie. Chy lę czo ła!<br />
Ale, moi Drodzy Czytelnicy, symfonia<br />
pasieczna Władysława Ptaszkowskiego<br />
dopiero się rozpoczęła. I to jest dobra<br />
wiadomość! Ta jedna z najpiękniejszych<br />
polskich pasiek, jak arka przymierza pomiędzy<br />
starymi i nowymi laty, będzie<br />
trwać – poprzez skromność i przeczucie<br />
swojego właściciela. Bo wieść gminna,<br />
wiara, ludowa klechda, tradycja, obyczaj<br />
i prawdziwe rzemiosło, tworzą świat,<br />
któ re go nie da się pod ro bić…<br />
Cudze chwalicie, swojego nie znacie<br />
– jak mówi stare przysłowie. Jeśli Brazylijczyk,<br />
Niemiec, Australijczyk, Kanadyjczyk,<br />
Amerykanin odwiedzili pasiekę<br />
Władysława Ptaszkowskiego w Ptaszkowej,<br />
jedź i Ty, Drogi Sądeczaninie.<br />
Sym fo nię pa siecz ną Wła dy sła wa<br />
Ptaszkowskiego czas zacząć!<br />
MA CIEJ RY SIE WICZ<br />
Je żów, 8 stycz nia 2012 r.<br />
FOT. ARCH.
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 ROZMAITOŚCI 93<br />
Basen jak no wy<br />
Po trzech miesiącach intensywnego<br />
i nietaniego remontu,<br />
oddano do użytku basen<br />
przy ulicy Nadbrzeżnej w Nowym<br />
Są czu. Obiekt wy glą da<br />
jak no wy.<br />
Cie szę się, że uda ło się wy ko nać<br />
ten re mont, bo już dłu żej,<br />
po blisko 14-letniej eksploatacji,<br />
nie mo żna by ło dłu żej<br />
z nim zwle kać – mó wi pre zes MO SiR<br />
Pa weł Ba du ra. – Obec nie jest to in ny<br />
obiekt. Gruntownie została wyremontowana<br />
niecka głównego basenu, a tak napraw<br />
dę to jest to no wy ele ment. Do je go<br />
modernizacji zastosowano nowoczesną<br />
tech no lo gię, któ ra znacz nie zwięk szy<br />
kom fort użyt ko wa nia. Po więk szo ny<br />
o 25 m zo stał od pływ wo dy wo kół ba sen,<br />
a przez to bę dzie obec nie czę ściej fil tro -<br />
wana. Mamy nowe jakuzzi, również z filtrowaniem.<br />
To także inny mostek, który<br />
za stą pił drew nia ny. Jest no wa szat nia<br />
dla osób niepełnosprawnych, którzy teraz<br />
będą mieli komfort pełnej intymności.<br />
Wie le prac wy ko na li śmy sa mi, co<br />
pozwoliło obniżyć koszty robocizny. Podziękowania<br />
należą się władzom miasta,<br />
że znalazły pieniądze na ten remont. Słowa<br />
uzna nia na le żą się pra cow ni kom<br />
MOSiR, którzy bardzo ciężko pracowali<br />
przez minione trzy miesiące.<br />
Oto nie któ re z prac re mon to wych<br />
pływalni przy ul. Nadbrzeżnej.<br />
BA SEN SPOR TO WY<br />
Całkowita przebudowa niecki basenu<br />
sportowego. Folię zastąpiła ceramika.<br />
Ściany wykonano ze szlachetnej stali<br />
nierdzewnej łącznie z rynnami przelewowymi<br />
wokół całego basenu, co wpłynie<br />
na szybsze uzdatnianie i filtrowanie<br />
wody. Ponadto doposażono basen w nowe<br />
słupki startowe, liny torowe, słupki<br />
do lin nawrotowych.<br />
BA SEN RE KRE ACYJ NY<br />
Jak w przypadku niecki sportowej,<br />
folię została zastąpiona wysokiej klasy<br />
mozaiką basenową o dużej odporności<br />
na działanie wody i środków do uzdatniania<br />
wody. Obniżono murki brzegowe<br />
dla poprawienia bezpieczeństwa pływaków.<br />
Drewniany mostek, wymagający<br />
co rocz nej kosz tow nej na pra wy, za stą -<br />
piono betonowym z poręczami ze stali<br />
FOT. JEC<br />
nierdzewnej. Starą wannę hydromasażu<br />
wymieniono na nową.<br />
PLA ŻE HA LI BA SE NO WEJ<br />
Skuto wszystkie płytki plaż basenowych,<br />
które utraciły swoje właściwości<br />
antypoślizgowe. Wykonano nową izolację<br />
podłoża i ułożono nowe płytki. Zasto<br />
so wa no tzw. li nio wy od biór wo dy<br />
z plaż basenów, w starym systemie funkcjonował<br />
mało skuteczny odbiór punktowy<br />
– nieskuteczny.<br />
ZJE ŻDŻAL NIA<br />
Renowacja ślizgu oraz wymiana podpór.<br />
Pomalowano rynny oraz schody<br />
i poręcze. W strefie prysznicowej szatni<br />
damskiej i męskiej zastosowano fugę<br />
epoksydową na ścianach i podłodze. Odmalowano<br />
pomieszczenia.<br />
SZATNIA DLA OSÓB<br />
NIEPEŁNOSPRAWNYCH<br />
Wymiana posadzki na antypoślizgową,<br />
wymiana płytek w części prysznicowej<br />
na ścianach. Wymiana drzwi<br />
wewnętrznych z drewnianych na PCV.<br />
Częściowa wymiana armatury. Wybudowanie<br />
nowego, intymnego pomieszczenia,<br />
w pełni doposażonego i wyposażonego<br />
w armaturę dla osób niepełnosprawnych<br />
„Bez barier”: prysznic, umywalka, WC,<br />
pochwyty ścienne, siedzisko, leżanka. Pomieszczenie<br />
jest zamykane i odizolowane<br />
od innych, w pełni dostosowane do potrzeb<br />
osób poruszających się na wózku inwalidzkim.<br />
IN NE PRA CE<br />
Malowanie barierek i siedzisk na trybunach.<br />
Malowanie holu górnego i dolnego.<br />
(JEC)<br />
FOT. JEC
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
94 ROZMAITOŚCI<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Łyżka strawy (32)<br />
Bukiet w przesmyku<br />
W młodszych leciech dość zajadle<br />
peregrynowałam po obcych<br />
krainach w towarzystwie dwóch<br />
słynnych z telewizji mężów.<br />
Igdziekolwiek się zjawiliśmy, w Atenach<br />
czy Helsinkach, Goeteborgu<br />
czy Budapeszcie, Stuttgarcie czy<br />
Sewilli, ci moi sławni koledzy maniakalnie<br />
kierowali się wyłącznie do restauracji<br />
chińskich. O ile mnie nęciła<br />
kuchnia lokalna i z ciekawością degustowałam<br />
miejscowe potrawy, moi monotonni<br />
towarzysze podróży niezmiennie<br />
pałaszowali kaczkę po pekińsku.<br />
Aż źle się to skoń czy ło. Oto bo wiem<br />
w Sewilli zamiast sycić się paellą, tortillą<br />
de patatas czy jamon serrano znów<br />
zasiedli u miejscowego Chińczyka. Zanim<br />
do cze ka li się kacz ki po pe kiń sku<br />
za mó wi li won ton ki, czy li pie ro żki<br />
z mię sem. A wia do mo, ja kie pie ro żki<br />
z mielonym mięsem potrafią być zdradliwe.<br />
I rzeczywiście zatruli się nimi hanieb<br />
nie! Ty dzień na sze go po by tu<br />
w pięk nej sto li cy An da lu zji spę dzi li<br />
w bo le ściach, głów nie prze sia du jąc<br />
w ustronnym miejscu na tronie z porceli<br />
tu, a do pie ro w ostat nich dniach ży -<br />
wiąc się skrom nie su char ka mi<br />
popijanymi niesłodzoną herbatą.<br />
Niepomna tych cudzych doświadczeń<br />
wybrałam się w Nowym Sączu do prezentującego<br />
się jako lokal z kuchnią<br />
azjatycką baru „Manila” przy zaułku<br />
Wazów, wiecie, tym wąskim przesmyku<br />
łączącym ul. Jagiellońską z Dunajewskiego.<br />
Pocieszające, że w karcie dań nie<br />
dostrzegłam pechowych wontonków, nato<br />
miast spo ry bu kiet dań z ró żnych kra -<br />
jów Azji. Nie bez po wo du bar no si<br />
nazwę stolicy Filipin, bo w ofercie przeważały<br />
dania właśnie z tego państwa.<br />
Ale występują także potrawy tajskie, japońskie,<br />
chińskie i wietnamskie.<br />
Z filipińskich połakomiłam się na rybę<br />
na gorącym półmisku w sosie curry<br />
(18 zł). Tą fi li piń ską ry bą oka za ła się po -<br />
ławiana akurat w wodach afrykańskich<br />
tilapia okryta całunem ze smażonych jarzyn.<br />
Tak umie jęt nie usma żo nych, że za -<br />
chowały jeszcze jędrność świeżych,<br />
natomiast smakiem i aromatem już zdążyły<br />
podzielić się z rybim, z natury<br />
mdłym jak ryż – mię sem.<br />
Na gorącym półmisku podano także<br />
kurczaka po wietnamsku (17 zł). Zamary<br />
no wa ne wcze śniej ką ski mię sa spo -<br />
Z fi li piń skich po ła ko mi -<br />
łam się na ry bę na go rą -<br />
cym pół mi sku w so sie<br />
cur ry (18 zł). Tą fi li piń ską<br />
ry bą oka za ła się po ła wia -<br />
na aku rat w wo dach<br />
afry kań skich ti la pia<br />
okry ta ca łu nem ze sma -<br />
żo nych ja rzyn.<br />
czy wa ły na ma te ra cu ze skwier czą cej<br />
jeszcze cebuli. Były aromatyczne i sprężyście<br />
miękkie.<br />
Zu pa kra bo wa (6 zł) ró żni ła się<br />
znacz nie od tych zup kra bo wych, ja kie<br />
jadałam w innych restauracjach orientalnych,<br />
przeważnie rosołowatych z makaronem,<br />
ale była z nich najlepsza, gdyż<br />
nadzwyczaj ubogacona jarzynami o nieznacznie<br />
wyczuwalnym posmaku kapuśnia<br />
ku. Zresz tą kra bo wą mo żna<br />
za pew ne po rów nać np. z ryb ną, któ ra<br />
też jest ra dy kal nie in na w za le żno ści<br />
od re gio nu, w ja kim się ją wa rzy. Ta ka<br />
– po wiedz my – mar syl ska zu pa ryb -<br />
na bo uil la ba is se w ogó le prze cież nie<br />
przypomina rosyjskiej uchy.<br />
Potrawy rozmyślnie podaję w kolejności<br />
odwrotnej od pochłanianych, aby<br />
stopniować wrażenia. Bo podniebne doprawdy<br />
wyrazy uznania wzbudziła już<br />
przystawka, od jakiej rozpoczęła się ta<br />
uczta: sajgonki z warzywami i mięsem<br />
sztuk 4 (8 zł). Ba jecz nie sma ko wi ty<br />
farsz otoczony był łamliwym i przezroczystym<br />
ciastem ryżowym, przez które<br />
widać było zawartość.<br />
Schrupałam także miseczkę chipsów<br />
krabowych (6 zł), zapewne ryżowych, ale<br />
oprócz odro bi nę sło nej nu ty nie wy czu -<br />
łam w nich żad nej in nej. Tę aku rat atrak -<br />
cję można było swobodnie pominąć.<br />
W sumie jednak należy odnotować,<br />
że w Nowym Sączu pojawiła się następna<br />
– oprócz Kupieckiej, Bohemy, Ratuszo<br />
wej i Karcz my nad Ka mie ni cą<br />
– restauracja, jaką z czystym sumieniem<br />
można polecić. Nareszcie mamy do czynienia<br />
z prawidłowością, zaprzeczającą<br />
pra wu Ko per ni ka. Otóż ten nasz przy -<br />
szywany rodak niemieckiego pochodzenia<br />
sfor mu ło wał re gu łę ty czą cą się<br />
pie nią dza, w myśl któ rej ten gor szy wy -<br />
pie ra lep szy. W przy pad ku re stau ra cji<br />
sądeckich szczęśliwie jest przeciwnie:<br />
w miejsce zamykanych gorszych otwiera<br />
ne są lep sze! Tak oto dzia ła pra wo<br />
rynku, a może nawet ulicy…<br />
ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />
W punktacji od 1 do 10 „Manili” przyznaję maksymalną<br />
notę (w tym miejscu rozlegają się<br />
fanfary na dołączonej przez redakcję płycie!).<br />
Ma ni la przy Wa zów FOT. ŻY ŁY
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 ROZMAITOŚCI 95<br />
Nie pożegnali się z Czytelnikami<br />
Podzwonne<br />
dla „Dziennika Polskiego”<br />
W wydaniu „Dziennika Polskiego” z 29 grudnia ub. r. zniknęły lokalne<br />
wkładki w tym „Dziennika Nowosądeckiego” z charakterystyczną,<br />
niebieską winietką. Zastąpiła je wkładka z nagłówkiem<br />
„Kronika Małopolska”, w której jedną stronę poświęcono sprawom<br />
sadeckim. Tym samym zakończył żywot oddział „DzP”<br />
w Nowym Sączu. Redakcja nie pożegnała się z Czytelnikami.<br />
zmian właścicielskich<br />
w „DzP” i perturbacji na rynku<br />
pra so wym, co do ty ka Toskutek<br />
wszystkie tytuły, a związane jest– zdaniem<br />
pra so znaw ców – ze spad kiem<br />
sprzedaży prasy i gwałtownym rozwojem<br />
internetu.<br />
30 czerw ca ub. r. wła ści cie lem Pol -<br />
skiego Domu Medialnego, wydawcy<br />
„DzP”, stała się spółka Polskapresse, polska<br />
odnoga niemieckiego koncernu medialnego<br />
Passauer Neue Presse, wydawcy<br />
m.in. „Gazety Krakowskiej„(dotychczas<br />
największego konkurenta „DzP” w Małopolsce)<br />
i ośmiu innych gazet regionalnych,<br />
wcho dzą cych w skład tzw. pro jek tu<br />
„Pol ska The Ti mes”. Dzien ni ka rze no -<br />
wo są dec kie go od dzia łu „DzP” oraz<br />
pra cow ni cy mar ke tin gu opu ści li wy -<br />
naj mo wa ny od mia sta lo kal w bu dyn -<br />
ku przy ul. Na ru to wi cza 6 i prze nie śli<br />
się do sie dzi by „Kra kow skiej” na ul.<br />
Ko cha now skie go 14.<br />
***<br />
Oddział „Dziennika Polskiego” w Nowym<br />
Sączu, ukazującego się w Krakowie<br />
od 25 stycz nia 1945 ro ku, po wstał w 1966<br />
r. Początkowo sądecka redakcja mieściła<br />
się przy ul. Jagiellońskiej 25, następnie Jagiellońska<br />
33, a potem już Narutowicza 6<br />
(w przedwojennym budynku b. hotelu<br />
Polonia”, zbudowanym w 1931 r.).<br />
Kolejno oddziałem kierowali: Leszek<br />
Ma zan, Je rzy Pie śnia kie wicz, Le szek<br />
Szewczyk, Jan Szkaradek, Tadeusz Golec,<br />
Jolanta Antecka, Sławomir Sikora,<br />
Piotr Gryź lak (od 1992 r.), Woj ciech<br />
Ostatni „Dziennik Nowosądecki”<br />
Nowy produkt – Kronika Małopolska<br />
Molendowicz (od 2001 r.), Monika Kowal<br />
czyk (od 2010 r.), a ostat nio – ja ko<br />
„koordynator projektu” Paweł Szeliga.<br />
(W stopce redakcyjnej figurowało siedmiu<br />
dzien ni ka rzy, w tym zna ny spec<br />
od sądeckiego sportu Daniel Weimer).<br />
„DzP” w No wym Są czu miał w prze -<br />
szłości szczęście do wybitnych współpracowników,<br />
dość wymienić Antoniego<br />
Sitka, Ryszarda Cybulskiego, Jana Erlicha,<br />
Kazimierza Strachanowskiego (nikt<br />
z nich już nie ży je). W cza sach PRL<br />
„Dzien nik Pol ski” nie był wol ny od cen -<br />
zu ry ale za wsze ró żnił się od ga zet re gio -<br />
nalnych opatrzonych nagłówkiem<br />
„Proletariusze wszystkich krajów łączcie<br />
się” i stem plem KW PZPR, i to czy -<br />
telnicy doceniali.<br />
W najlepszych latach (końcówka poprzedniej<br />
dekady) <strong>wydanie</strong> codzienne<br />
„DzP” (zahaczał wtedy o Podkarpacie)<br />
wynosiła 80-95 tys. egz. (<strong>wydanie</strong> codzien<br />
ne) i 185 tys. egz. (wyd. ma ga zy -<br />
nowe). W ostatnim okresie nakład<br />
kontrolowany „DzP” spadł do niecałych<br />
33 tys. egz., a tam gdzie uka zy wa ła<br />
się ośmiokolumnowa wkładka nowosądecka<br />
z osobną paginacją (Nowy Sącz<br />
oraz powiaty: nowosądecki, gorlicki, limanowski)<br />
sprzedawało się dziennie kilka<br />
tysięcy egzemplarzy. Największe<br />
wzięcie miało piątkowe <strong>wydanie</strong> „DzP”<br />
z rozbudowanym działem reportaży<br />
(najlepsze krakowskie pióra) i świetnymi<br />
felietonami. Ostatnie, historyczne już<br />
<strong>wydanie</strong> wkładki „Dziennika Nowosądeckiego”<br />
z 28 grudnia 2011 roku ukazało<br />
się z czołówkowym artykułem red.<br />
Wojciecha Chmury o obwodnicy północnej<br />
Nowego Sącza czekającej na decyzję<br />
środowiskową. Na „podwale”<br />
widzimy zdjęcie kolędników misyjnych.<br />
Do cza su zmian wła ści ciel skich<br />
w po ło wie ub.r. w Wy daw nic twie Ja -<br />
giellonia SA, właściciel Polskiego Domu<br />
Medialnego, „Dziennik Polski” był<br />
naj po wa żniej szą ga ze tą re gio nal ną<br />
z przewagą polskiego kapitału, w którym<br />
szcząt ko we udzia ły po sia dał ZR<br />
Małopolska NSZZ „Solidarność”.<br />
(S), źró dło: „En cy klo pe dia Są dec ka”<br />
Au gu sty na i Je rze go Le śnia ków
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
96 ROZMAITOŚCI<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
Wolna trybuna<br />
W obronie<br />
Telewizji<br />
Nieprzyznanie przez Krajową Radę<br />
Radiofonii i Telewizji miejsca<br />
na publicznym, cyfrowym multipleksie<br />
dla Telewizji Trwam, co<br />
znacząco zawęzi jej widownię, to<br />
jawne, bezczelne draństwo, wołające<br />
o pomstę do Nieba!<br />
Ten kto bro ni de cy zji ra dy, niech<br />
się przejdzie do jakiegoś szpitala,<br />
ho spi cjum, czy do mu star -<br />
ców (zwanych dzisiaj domami<br />
po mo cy spo łecz nej). Niech zaj rzy<br />
do mieszkań emerytek i wdowców, zapomnianych<br />
przez wnuki dziadków, porzu<br />
co nych przez dzie ci sta rych<br />
ro dzi ców, ale ta kże lu dzi mło dych,<br />
uwięzionych z powodu choroby w czterech<br />
ścia nach. Sło wem – niech od wie -<br />
dzi ludzi samotnych i cierpiących. Tam<br />
wszę dzie roz brzmie wa Ra dio Ma ry ja,<br />
albo leci Telewizja Trwam. Chcecie im<br />
odebrać jedyną pociechę: Godzinki, Koron<br />
kę do Mi ło sier dzia Bo że go, Ró ża -<br />
niec i wreszcie Rodzinę Radia Maryja,<br />
bo dla nich ta ra dio wa i te le wi zyj -<br />
na wspólnota to rodzina, skoro prawdziwej<br />
nie ma ją, al bo krew ni o nich nie<br />
pamiętają?<br />
Teraz z innej beczki. Uwielbiam kolędy<br />
i pastorałki, najbardziej starosądeczanina,<br />
Jana Joachima Czecha. Polskie<br />
kolędy nie mają sobie równych w świecie<br />
(w narodziny Bożej Dzieciny wpleciona<br />
jest tkliwość, serdeczność i polski<br />
los). Komercyjne i publiczne stacje radiowe<br />
nadawanie kolęd kończą w Szczepana,<br />
diecezjalne RDN w Trzech Króli,<br />
a w Radiu Maryja kolędy puszczają, jak<br />
Pan Bóg przy ka zał, do Mat ki Bo skiej<br />
Gromnicznej, 2 lutego. Podobnie w Telewizji<br />
Trwam. Można sprawdzić, mamy<br />
dopiero połowę stycznia.<br />
Jeszcze inaczej. Lubię posłuchać opinii<br />
różnych ludzi, lubię mieć informacje<br />
z wielu źródeł, aby wyrobić sobie własny<br />
pogląd na sprawy tego świata. Przestałem<br />
oglądać dziennik telewizji publicznej,<br />
bo ni czym się nie ró żni<br />
od dzienników telewizji komercyjnych,<br />
a „Wydarzenia” i „Fakty” są wcześniej<br />
od „Wiadomości”. Nie kupuję już<br />
„Rzeczpospolitej”, której byłem wierny<br />
przez ćwierć wie cze, bo prze sta ła się wy -<br />
ró żniać na tle in nych ga zet. Ja ko od trut -<br />
ka od tzw. me diów głów ne go nur tu,<br />
hołdujących współczesnej cenzurze zwanej<br />
poprawnością polityczną, pozostał mi<br />
Internet oraz… „Imperium Rydzyka”.<br />
W Radiu Maryja i Telewizji Trwam<br />
mo żna po słu chać tych, któ rzy gdzie in -<br />
dziej nie ma ją gło su. A dla tych, któ rych<br />
ten głos mier zi, mam pro stą ra dę: w ka -<br />
żdym pilocie jest guzik do zmieniania kanałów<br />
telewizyjnych lub stacji<br />
radiowych. Nic łatwiejszego, jak wyłączyć<br />
„Ry dzy ka”. Nie ma obo wiąz ku słu -<br />
chania toruńskiego radia i oglądania<br />
toruńskiej telewizji. Co więcej – nie grożą<br />
za to żad ne ka ry fi nan so we, ani ko -<br />
ścielne. Czy faceci z Krajowej Rada<br />
Radiofonii i Telewizji o tym nie wiedzą,<br />
że przy uzyciu administracyjnych, haniebnych<br />
metod zabierają się za kneblowa<br />
nie ust wol nym lu dziom, w wol nym<br />
kra ju? Naj gor sze, że w tym gre mium za -<br />
siadają ludzie z solidarnościowym rodowodem!<br />
***<br />
Sprawa jest arcypoważna, dotyka jądra<br />
demokracji. Ojciec Dyrektor, którego<br />
ka zań, ja ko stu dent UJ, słu cha łem<br />
w la tach 80. w ko ście le „na Gór ce”<br />
na Podgórzu w Krakowie, zwany przez<br />
źle wy cho wa nych ro da ków „Ry dzy -<br />
kiem” (w Polsce zawsze się szanowało<br />
kapłanów), ma rację mówiąc o „pełzającym<br />
totalitaryzmie”. Tolerancja i plura<br />
lizm na tym bo wiem po le ga, że dam<br />
się posiekać za prawo do głoszenia swoich<br />
poglądów przez… Palikota. Póki nie<br />
narusza praw innych obywateli RP, zapisanych<br />
w konstytucji – państwu wara<br />
od nie go! Niech Pa li kot ga da, co mu śli -<br />
na na ję zyk przy nie sie. Niech słu cha,<br />
oglą da i czy ta, co mu pa su je – gu zik mi<br />
do tego. I przez analogię – niech palikotowcy<br />
oryginalni i palikotowcy zakamuflo<br />
wa ni z ko ali cji rzą dzą cej (oni gra ją<br />
pierw sze skrzyp ce w KRRiT) nie od ma -<br />
wia ją mi pra wa do nu rza niu się w „za -<br />
tru tych” opa rach to ruń skich me diów,<br />
na któ re skła dam przez ni ko go nie przy -<br />
mu sza ny swój gro sik. Je stem wszak<br />
wolnym człowiekiem, w wolnym kraju,<br />
tak jak Pa li kot?!<br />
Uczci wi sym pa ty cy ja kiej kol wiek<br />
partii, nawet ci najdalsi od utożsamiania<br />
się z poglądami o. Tadeusza Rydzyka,<br />
nie powinni mieć problemu z poparciem<br />
protestu przeciwko dyskryminacji Telewi<br />
zji Trwam. Tu cho dzi o obro nę kar dy -<br />
nalnej zasady demokracji, samej źrenicy<br />
wolności – swobody wypowiedzi. (Moja<br />
rodzina już się podpisała.) Pomyślcie:<br />
dziś za mkną te le wi zję Szew czy ków,<br />
a ju tro No wa ków, Ma li now skich etc.<br />
i na ko niec zo sta nie my sam na sam<br />
z przy jem niacz ka mi z „za przy jaź nio -<br />
nych sta cji”, jak to ujął pe wien „au to ry -<br />
tet moralny”.<br />
Wtedy wezmą się za Internet (Putin<br />
prze cie ra szlak), ale za nim się „sys tem do -<br />
mknie”, ów pseudoautorytet moralny zdąży<br />
wcze śniej umrzeć i nie bę dzie ko mu<br />
roz dzie rać szat. Już te raz słu cha się Ra dia<br />
Maryja jak Wolnej Europy 30 lat temu.<br />
HEN RYK SZEW CZYK
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012 ROZMAITOŚCI 97<br />
W sprawie<br />
Majerzanki<br />
Szanowna Redakcjo,<br />
W grudniowym numerze „Sądeczani<br />
na” uka zał się – jak co mie siąc zresz -<br />
tą – artykuł znawczyni kuchni i żarcia<br />
wsze la kie go Pa ni Ży wi sła wy Ły żki.<br />
W artykule mało niestety o odwiedzanym<br />
lokalu i podawanym tamże jedzonku<br />
– wię cej na to miast o prze je cha nej<br />
tra sie i emo cjach z tym zwią za nych.<br />
A emo cje są ogrom ne! Otóż w wi gi lię<br />
Dnia Nie pod le gło ści (na co dzień jest<br />
pewnie inaczej...) od ul. Starowiejskiej<br />
w Nowym Sączu odchodzi w stronę Dunajca<br />
ulica Pod Sosenki.<br />
Co za hań ba! Co za nie zgu ły te są -<br />
deckie rajce! A Łyżka była kiedy w wojsku?!<br />
Acha! Nie by ła... To i mo że<br />
do brze! Ale wie dzieć po win na, że pod -<br />
puł kow nik, to nie „Pod” tyl ko „ppłk”,<br />
pod po rucz nik, to nie „pod por” tyl ko<br />
„ppor” – tak jak ma gi ster to nie „mag”<br />
tyl ko „mgr”, a dok tor to nie „dok” tyl ko<br />
„dr”. A mo że to ulicz ka pro wa dzą ca<br />
po pro stu pod so sen ki, co?! Obok wszak<br />
jest ulica Jesionowa, Klonowa, Pastwiska.<br />
Wszędzie podejrzewać zdradę naro<br />
do wą? Coś mi to przy po mi na... To<br />
i ty le na ten te mat!<br />
Mając od czterdziestu lat chatkę letnią<br />
nad Popradem, często bywam z rodzi<br />
ną i przy ja ciół mi na pie ro gach<br />
w Ma je rzan ce. Nie wiem co ja dła Pa ni<br />
Ły żka, ale pie ro gi w tej re stau ra cji są<br />
doskonałe i kosztują 6,00 zł. Ze skwarecz<br />
ka mi, z tłusz czy kiem a i wiel kość<br />
porcji słuszna! Przydrożna ta restauracja<br />
nie pretenduje do klasy Wierzynka,<br />
ale speł nia swe za da nie. In ne da nia też<br />
są bardzo smaczne, świeże i niedrogie!<br />
Miałaś widocznie pecha Żywisławo, ale<br />
kondycji zazdroszczę!! Z Sącza do Piwnicznej<br />
z rozdartą spódnicą i bez grzechu<br />
na ro we rze – no, no, no...<br />
Z poważaniem<br />
STA RY WI DE LEC<br />
***<br />
Odpisane Łyżką<br />
Dziękuję Staremu Widelcowi za czujność.<br />
Właściwie odczytał moje prześmiewcze<br />
intencje, a mimo tego dał się<br />
nabrać na żart… Jako osoba pochodząca<br />
z rodziny o wojskowych tradycjach,<br />
rodziny, w której nie brakowało oficerów<br />
wyższych stopniem od podpułkownika<br />
Iwana Iljicza Sosenki, znam się na skrótach<br />
rang wojskowych doskonale. Stary<br />
Wi de lec my li się też, twier dząc, iż ja ko<br />
niewiasta zapewne nie byłam w wojsku.<br />
Otóż, służyłam w infanteryi, choć jako<br />
fizylierce uzbrojonej w kałasznikowa nigdy<br />
nie uda ło mi się tra fić w tar czę<br />
strzelniczą zarówno ogniem pojedynczym,<br />
jak i serią. A na poligonie wyrzucałam<br />
wszystkie pudełka ze ślepakami<br />
do ro wów, że by po tem nie tru dzić się<br />
czyszczeniem broni.<br />
Introdukcja do recenzji z „Majerzanki”<br />
by ła dal szym cią giem mo ich nie wy -<br />
bred nych żar tów ulicz nych: wszak ja kiś<br />
czas te mu wma wia łam Sza now nym<br />
Czytelnikom, że ul. Limanowskiego nosi<br />
nazwę ku czci powiatu limanowskiego,<br />
a ul. Dunajewskiego honoruje postać<br />
radzieckiego kompozytora Izaaka Dunajewskiego,<br />
autora m.in. muzyki do filmu<br />
„Świat się śmie je”. Gdy by by ło mi<br />
da ne pi sać da lej, si ła jesz cze no we go<br />
byście się dowiedzieli o nowosądeckich<br />
uli cach… Np., że Ko le jo wa ma upa -<br />
mięt niać mę czeń stwo pol skich ko biet,<br />
tracących czas w kolejkach.<br />
ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />
Błędy w nazwiskach<br />
zasłużonych działaczy<br />
sądeckiego harcerstwa<br />
Szanowny Panie Redaktorze,<br />
W grudniowym „Sądeczaninie”<br />
(nr 48) zamieszczony został artykuł o obchodach<br />
100-lecia harcerstwa sądeckiego,<br />
skorzystano w nim z fragmentów katalogu<br />
wystawy, lecz niestety nie<br />
poproszono nas o wersję elektroniczną.<br />
Przy przepisywaniu tekstu popełnione<br />
zostały błędy w nazwiskach i to niestety<br />
bar dzo przy kre – str. 84, gdyż na zwi sko<br />
STAIN zamieniono na Stalin.<br />
Sam Pan rozumie skojarzenia i niestosowność<br />
pomyłki. W dwóch kolejnych<br />
nazwiskach błędy literowe powodują ich<br />
zniekształcenie. Bardzo proszę o sprostowanie<br />
– ze względu na pamięć i szacunek<br />
dla działaczy harcerskich.<br />
Poniżej odpowiedni fragment tekstu<br />
we właściwej wersji:<br />
„Odpowiedzialną funkcję hufcowego<br />
po 1956 ro ku peł ni li: Eu ge niusz Paw -<br />
łow ski, Je rzy Sta in, Ta de usz Ry chlak,<br />
Grze gorz Nie wójt, An drzej Głuc, Bar -<br />
bara Wójcik, Andrzej Orchel, Jerzy Majoch,<br />
Maria Wiejaczka, Janusz Pietrzak,<br />
Kry sty na Pie li chow ska i – obec nie<br />
– Robert Kubiczek.<br />
Z poważaniem<br />
HM UR SZU LA GRZE GOR CZYK<br />
Ko mi sarz wy sta wy<br />
***<br />
Od redakcji: Nie pozostaje nam nic innego,<br />
jak tylko przeprosić za karygodne<br />
niedopatrzenie podczas korekty tekstu.
98<br />
WWW.SADECZANIN.INFO<br />
STYCZEŃ/LUTY 2012<br />
„Sądeczanin” co miesiąc w Twojej skrzynce pocztowej<br />
Zamów prenumeratę na 2012 rok<br />
PRENUMERATA ROCZNA (10 NUMERÓW + 2 GRATIS)<br />
(prenumerata obejmuje okres – II 2012 – I 2013)<br />
1 egzemplarz: 69,00 zł (w tym koszt przesyłki 1,90 zł)<br />
2 egzemplarze: 123,00 zł (w tym koszt przesyłki 2,30 zł)<br />
PRENUMERATA PÓŁROCZNA (5 NUMERÓW + 1 GRATIS)<br />
(prenumerata obejmuje okres – II 2012 – VII 2012)<br />
1 egzemplarz: 34,50 zł (w tym koszt przesyłki 1,90 zł)<br />
2 egzemplarze: 61,50 zł (w tym koszt przesyłki 2,30 zł)<br />
PŁATNOŚĆ:<br />
– przelew bankowy na poniższym druku<br />
– wpłata gotówką w siedzibie Fundacji Sądeckiej,<br />
ul. Barbackiego 57, 33-300 Nowy Sącz w godz. 8-15.<br />
ODBIÓR:<br />
– za pośrednictwem Poczty Polskiej<br />
– w siedzibie Fundacji Sądeckiej, ul. Barbackiego 57,<br />
33-300 Nowy Sącz w godz. 8-16.<br />
UWAGA: Posiadamy w sprzedaży archiwalne numery:<br />
2010: czerwiec, lipiec, sierpień, październik, listopad, grudzień<br />
2011: od lutego do numeru bieżącego<br />
Wpływ opłaty za prenumeratę jest równoznaczne<br />
z zamówieniem prenumeraty.<br />
Zamówienie można zgłosić także przed dokonaniem wpłaty:<br />
telefonicznie – Kamila Jeleń-Kumor (18) 475 16 22<br />
e-mail: k.jelen@sadeczanin.info, listownie – Fundacja Sądecka,<br />
ul. Barbackiego 57, 33-300 Nowy Sącz.<br />
F u n d a c j a S d e c k a<br />
u l . B a r b a c k i e g o 5 7 N o w y S c z<br />
7 3 1 0 2 0 1 0 9 7 0 0 0 0 7 0 0 2 0 2 0 9 9 0 1 8<br />
Prenumerata miesicznika "Sdeczanin"<br />
na okres: liczba egz.:<br />
F u n d a c j a S d e c k a<br />
u l . B a r b a c k i e g o 5 7 N o w y S c z<br />
7 3 1 0 2 0 1 0 9 7 0 0 0 0 7 0 0 2 0 2 0 9 9 0 1 8<br />
Prenumerata miesicznika "Sdeczanin"<br />
na okres: liczba egz.:
Pływalnia MOSiR<br />
w Nowym Sączu<br />
zaprasza<br />
MIEJSKI OŚRODEK SPORTU i REKREACJI<br />
Nowy Sącz, ul. Nadbrzeżna 34<br />
Tel/fax: 18 441-06-67<br />
www.mosir-ns.pl<br />
POLECAMY:<br />
- kryta pływalnia<br />
- hala sportowa<br />
- sauna SPA<br />
- korty tenisowe<br />
- lodowisko<br />
- stadion<br />
- siłownia<br />
- fitness<br />
- ściana wspinaczkowa<br />
PRACE REMONTOWO-MODERNIZACYJNE WYKONAŁY FIRMY:<br />
BASENY | FONTANNY | SPA