You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
<strong>432</strong><br />
JUDAIZM<br />
SZOAH<br />
CH RZESCIJANSTWO
W NUMERZE:<br />
Relig ij na i filozoficzna mysl zydowska, Szoah, jej teologiczne znaczenie dla<br />
iyd6w i chrzescijan, oraz dialog mi~dzy tymi dwiema religiami - tym<br />
tematom poswi~cilismy niniejszy numer "<strong>Znak</strong>u". Otwieraj'l go fragmenty<br />
dwu klasycznych iydowskich komentarzy do Pisma - Raszi i Zohar<br />
- w przekladzie, opracowaniu i ze wst~pem Ireneusza Kani. Rol~ mesjanizmu<br />
w mysli i historii zydowskiej w uj~ciu Gershoma Scholema omawia<br />
Michal Galas, natomiast Apolinary K. Michalski OFM przybliZa filozofi~<br />
60ga i bJizniego Emmanuela levinasa. Najwainiejszym tematem refleksji<br />
innego wybitnego mysliciela zydowskiego, Franza Rosenzweiga, byla<br />
kwestia dialogu mi~dzy judaizmem a chrzescijanstwem. W tw6rczos~<br />
Rosenzweiga wprowadza nas Tadeusz Gadacz SP, a uzupeinienie jego<br />
tekstu stanowi przeklad fragment6w gl6wnego dziela Rosenzweiga, Gwiazdy<br />
zbawienia.<br />
Wydarzeniem, ktorego tragiczny cien ukazal w nowym swietle sens dialogu<br />
iydowsko-chrzescijanskiego, byla Szoah, dokonana w sercu chrzeScijanskiej<br />
Europy masowa zaglada narodu zydowskiego. Co fakt ten wnosi do<br />
samoswiadomosci chrzeScijanskiej, jakie jest jego teologiczne wyjasnienie,<br />
jakie wskazowki plyn'l z niego dla naszej lektury Nowego Testamentu - oto<br />
tematy rozwazan Clemensa Thomy i ks. Waldemara Chrostowskiego.<br />
Przejmuj'lce miniatury literackie Elie Wiesela, Legendy n.aszych dni, prezentuj'l<br />
iydowski punkt widzenia na religijny sens Szoah.<br />
Wszystkie dotychczasowe w'ltki powracaj'l w wywiadzie Adama taka SJ<br />
z prof. Simonem lauerem, jednym z najbardziej aktywnych rzecznik6w<br />
pojednania mi~dzy iydami a chrzescijanami. Profesor uniwersytetu w Strasbourgu,<br />
Francis Cazals, przedstawia socjologiczn'l interpretacj~ zjawiska<br />
antysemityzmu. a koncowym akcentem jest artykul ks. Michala Czajkowskiego<br />
omawiaj'lcy losy i postawy katolik6w hebrajskich w USA i Izraelu.<br />
W drugiej cz~sci numeru otwieramy now'l rubryk~ - "Polowanie na idee"<br />
- w kt6rej zamieszcza~ b~dziemy relacje z dyskusji z udzialem redaktor6w<br />
i wsp61pracownik6w naszego pisma. Dyskusje te pomyslane . S'l jako<br />
kontynuacja spotkan prowadzonych od czas6w stanu wojennego przez<br />
o. Jana Adrzeja Kloczowskiego i <strong>maj</strong>'l stanowit okazj~ do prezentacji<br />
punktu widzenia naszego srodowiska na najwazniejsze pytania nurtuj'lce<br />
dzisiejsz'l kultu~ chrzescijansk'l. Temat pierwszej dyskusji -lntelektualiJci<br />
a polityka.<br />
Szat~ graficznll m iesi ~cznika opracowal:<br />
M I ROStAW KRZ YSZ KOW SKI (M
ZNAK <br />
MIESIF;CZNIK<br />
T REs t<br />
ZESZYTU:<br />
TO, CO W GORZE Z TYM , CO NA DOLE<br />
OFIARA JAKO tACZNIK MII;:DZY PORZADKAMI BOSKIM<br />
I LUDZKIM (w dwu klasycznych komentarzach zydowskich<br />
- RASZI i ZOHAR) .<br />
przeloZyI. opracowal i wst~pem opatrzyf Ireneusz Kania 3<br />
Michal Galas<br />
HETERODOKSYJNY MESJANIZM<br />
W MISTYCE l YDOWSKIEJ<br />
Sabatianizm i frankizm 16<br />
Apolinary Karol Michalski OFM<br />
..00 MltO~CI MADRO~CI DO M ADRO~CI MltO~CI"<br />
Emmanuela LllVinasa filozofia Boga i milo~ci bliiniego 29<br />
Tadeusz Gadacz SP<br />
JUDAIZM - CHRZE~CIJANSTWO - PRAWOA 42<br />
Frani Rosenzweig<br />
lYO I CHRZE~CIJANIN WOBEC PRAWOY<br />
tlum. Tadeusz Gadacz SP i Adam iak SJ 46<br />
Clemens Thoma<br />
PROBA TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH .<br />
tlum. Juliusz Zychowicz 52<br />
Ks. Waldemar Chrostowski<br />
ZNACZENIE SZOAH DLA CHRZE~CIJANSKIEGO<br />
ZROZUMIENIA BIBLII 61.<br />
Elie Wiesel<br />
LEGENDY NASZYCH DNI<br />
tlum. Henryk Halkowski 73<br />
COMMUNIO FIOELIUM<br />
Z prof. Simonem Lauerem rozmawia Adam iak SJ<br />
tlum. Tadeusz Zatorski 82
Francis Cazals <br />
REFLEKSJE 0 ANTYSEMITYZMIE <br />
tlum. Marek Safjan<br />
Ks. Michal Czajkowski<br />
LUDZIE PODW6JNEGO WYBRANIA <br />
Katolicy hebrajscy _______________<br />
87 <br />
94 <br />
Alfred Gawronski <br />
J~ZYK A RZECZYWISTOSC (4) <br />
00 MASY DO PRZEDMIOTU 100 <br />
POLOWANIE NA IDEE (1) <br />
INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />
106 <br />
ZDARZENIA -<br />
KSIAlKI- LUDZIE<br />
Jatrwolenski <br />
FILOZOFIA BRADLEYA<br />
Zbigniew Pasek <br />
wOK6t DYSKUSJI 0 PRAMONOTEIZMIE<br />
Piotr Mucharski <br />
KRONIKA KRAKOWSKA <br />
PYTANIA 0 POLSK~<br />
JEDENASTA WIECZOREM ...<br />
Janusz Korczak <br />
MODLITWA STARCA<br />
126 <br />
128 <br />
132 <br />
136 <br />
SUMMARY _______________ 137<br />
SOMMAIRE<br />
AUTORZY TEGO NUMERU<br />
NOWE KSIAlKI<br />
138 <br />
139 <br />
141
IRENEUSZ KANIA<br />
TO, CO W GORZE, Z TYM, CO NA DOLE<br />
OFIARA JAKO LJ.\CZNIK Mn~DZY PORZI\DKAMI<br />
BOSKIM I LUDZKIM<br />
(W DWU KLASYCZNYCH KOMENTARZACH ZYDOWSKICH - RASZl I ZOllAR)<br />
Bez wielkiej przesady moma powiedziet, Ze lwi~ cz~sc religijno--filozoficznego<br />
pismiennictwa i:ydowskiego stanowi~ komentarze wszelkiego rodzaju<br />
do Pisma, szczeg6lnie zas do tekstu Tory. Charakter komentarzy<br />
<strong>maj</strong>:j wszak midrasze, Talmud, Hagada, literatura - ogromna - halachiczna<br />
itd. Komentarzami ezoterycznymi, nie calkiem ortodoksyjnymi, s~ tei:<br />
pisma kabalistow; bodaj najslynniejsze z nich to Sefer ha-Zohar. Kvifga<br />
Bla.vku, uloi:ona w XIII w. w Hiszpanii.<br />
Jesli idzie 0 nurt ortodoksyjny tej literatury, najbardziej znanymi i do<br />
dzis zai:ywaj~cymi wielkiej powagi (drukuje si~ je ciqgle w wydaniach<br />
poszczcg6lnych ksiqg Moji:eszowych, tzw. chumeszach) Sq komentarze<br />
lakuba ben Aszera (zwanego "Ba'a! ha-Turim", 1269-1343), Ibn Ezry<br />
(czyli Abrahama ben Meira, ok. 1092-1167), Rambana (czyli rabbiego ben<br />
Nachmana; szeroko znanego pod imieniem Nachmanidesa, 1195-1270),<br />
wrcszcie Rasziego (skrot od rabbi Szlomo Icchaki, 1040-1105), z pewnosciq<br />
najslynniejszego ze wszystkich, cz~sto komentowanego.<br />
Raszi urodzil si~ w Troyes w Szampanii. Jego mow~ ojczystq byl<br />
francuski, ksztaicil si~ jednak w Niemczech - w Moguncji i Wormacji,<br />
gdzie zreszt~ poiniej w pewnych okresach sam nauczal. Maj~c lat<br />
dwadzieScia pi~ powrocil do rodzinnego miasta, w ktorym tei: i:ywota<br />
dokonal. lego komentarz do Biblii wydano jui: w 1475 r. (w Reggio) i byla<br />
to pierwsza w ogole drukowana ksi~i:ka hebrajska. Podlug niektorych<br />
znawcow przedmiotu zaslugi relatywnie jeszcze wi~ksze poloi:yl jako<br />
wyk!adacz Talmudu; istotnie, Raszi jest autorem pierwszego komentarza<br />
wprowadzajqcego do samodzielnego studium Talmudu. Poczqtkuje on<br />
nowy nurt egzegezy talmudycznej, ktorego przedstawicielami byli tzw.<br />
tosatisci (od Tosafot - dodatki, uzupelnienia, g1osy). Pierwszymi ich - i od<br />
razu najswietniejszymi - reprezentantami stali si~ dwaj wnukowie Rasziego<br />
- Raszbam (rabbi Samuel ben Meir) i rabbi Jakub ben Meir (slawny<br />
rabbenu Tam, 1110-1171).<br />
Komentarz Rasziego spotkal si~ rowniez - juz w XVII w. - z duzym<br />
zainteresowaniem wsrOd uczonych chrzeScijanskich. Kilkakroc tlumaczono<br />
3
IRENEUSZ KA NIA<br />
go na j~zyki europejskie - lacin~ i niemiecki, i wielokrotnie w nich<br />
wydawano. Przeklad ostatni, angielski, wyszedl w latach 1929-1934.<br />
Zamieszczony ponii:ej krotki fragment tego komentarza daje ~ pomimo<br />
swej szczuploSci - dose dobre 0 nim poj¢e. lego przedmiotem S
TO. CO W GORZE. Z TYM. CO NA DOLE<br />
bardzo dlugich, pelnych powtorzen, CO w zestawieniu ze zwi~zloScil}<br />
Rasziego cz~s to wywoluje wrai:enie wr~cz rozwlekloSci i przegadania. Ale<br />
nie to jest, rzecz jasna, najwai:niejsze. Mimo iz kabalistyczni m~drcy<br />
w swoich roztrzl}Saniach rowniez wykorzystujl} metod~ "fllologicznl}",<br />
czynil} to inaczej i w innym celu nii: rabinowie. Przede wszystJcim z upodobaniem<br />
uciekajl} si~ do spekulacji wok61 ksztaitu liter alfabetu hebrajskiego<br />
i ich wartoSci liczbowych, tzw. gematrii (to bardzo stary, babilonski jeszcze<br />
wynalazek; wielkim wzi~em cieszyl si ~ zwlaszcza w Kabale pozniejszej,<br />
Lurianskiej). SluZy im to do odslaniania ukrytych, "wyi:szych" sensow<br />
Slowa Objawionego. Rezultaty ich spekulacji implikujl} pewne szczegolne<br />
(co nie znaczy, ze zawsze oryginalne) koncepcje fIlozoficzne i teozoficzne,<br />
zwlaszcza zaS pewnl} ontologi~ - i jest to bodaj glowne wrai:enie, jakie,<br />
w odroi:nieniu od tekstow rabinicznych, zostawia lektura Zoharu. Istota tych<br />
koncepcji dalaby si~ streScie w kilku nastwujl}cych punktach:<br />
Bog w n ajgl~bszej swojej istocie jest absolutnie niepoznawalny (ens<br />
impredicabile. deus absconditus) i niedost~pny czlowiekowi; wobec tego<br />
przedmiotem naszych rozwaiao i poznania mogl} bye tylko Jego zhipostazowane<br />
atrybuty (sefll'ot; w Ra'aja Meheimna ~ to "naczynia" bl}dz<br />
" narz~dzia" Boi:ej mocy) - a i to nie per se bl}dZ in se, lecz tylko poprzez<br />
ich wzajemne wspoloddzialywania, "wspolrezonanse". Dynamika sefirot<br />
(ktore sl} zhierarchizowane i ukladaj l} si~ w ksztalt "drzewa kosmicznego"<br />
obroconego do g6ry korzeniami jak skandynawski Y ggdrasil) konstytuuje<br />
"Swiat Wyzszy" i "Swiat Nii:szy", wzajem z sobl} tajemniczo sprz~zone.<br />
Litery Tory Sl} konsubstancjalne z tworzywem swiata, poznawanie zatem<br />
ich cech oraz istniejl}cych mi~zy nimi zwil}zk6w jest kluczem do odslaniania<br />
tajemnic bytu. Do tego zdolny jest tylko czlowiek - oczywiScie<br />
ten jedynie, kt6ry zg l~b i a Torr; kazdy inny smiertelnik jest jak bydl~ .<br />
W tych koncepcjach 0 bardzo nieraz archaicznym (pitagorejsko--platonskim)<br />
rod owodzie wai:na rola przypada wi~c czlowiekowi: jako ens cognoscens<br />
zajmuje on pozycj~ posrednil} pomi~zy swiatami G6mym i Dolnym;<br />
owszem, moi:e na nie oddzialywae! Jego zadaniem jest "naprawa" (tikkun)<br />
Swiata D olnego, dzi~ki czemu r6wniez w Swiatach G6mych przywr6cona<br />
b~zie harmonia. Jednym ze srodk6w do tej "naprawy" jest ofiara.<br />
W ortodoksyjnym judaizmie czlowiek poprzez ofiar~ zabiega 0 kontakt<br />
z osobowym Bogiem, 0 Jego lask~ dla siebie i swojego ludu. Dla kabalisty<br />
istota Boga (Ein-Sof) jest niepoznawalna i niedost~pna, totei: znaczenie<br />
ofiary poj muje on inaczej, choe moze trudno byloby m6wie tu 0 radykalnym<br />
zerwaniu z pogll}dami ortodoksyjnymi; raczej mamy do czynienia<br />
z pewnym p rzes uni~iem akcent6w. Ofiara w Kabale zyskuje sens przede<br />
wszystkim kosmiczny, rna bowiem przyczynic si~ do "naprawy" obu<br />
swiat6w - Dolnego i G6mego, do przywr6cenia ladu zaburzonego podczas<br />
dramatu stworzenia (to motyw gnostycki). Takie uj~ie ofiary zbliza jl}<br />
wyrai:nie do niekt6rych koncepcji bardzo archaicznych, np. wedyjskich,<br />
w kt6rych - poprzez powt6rzenie wzorcowego, poczl}tkowego aktu kosmo<br />
5
IRENEUSZ KANIA<br />
gonicznego - sluZy ona periodycznej "regeneracji" swiata. Nie jedyny to<br />
zresztll "archaizujllCY" rys Kabaly.<br />
lednak:i:e pomylilby si~ ten, kto by Slldzil, ie chodzi tu - tak jak<br />
w cywilizacjach archaicznych - 0 pr6b~ magicznego oddzialania na<br />
fizyczny, makrokosmiczny porzlldek swiata. Tikkun to przede wszystkim<br />
przywracanie mu ladu duchowego, moralnego, spajanie tego, co<br />
zostalo rozdzielone i uleglo degradacji, gdy Bosici Demiurg, ograniczajllc<br />
si~ w akcie cimcum, aby zrobie miejsce swiatu stworzonemu, dopuSciI<br />
wslizni~ie si~ wen zla (Sitra Achera, "Drugiej Strony"). Dokonae tego<br />
moma modlitwll, medytacjll Swi~tych Imion, iarliwym "przylgni~ci em " do<br />
Boga (dewekut), wreszcie - jak si~ jui powiedzialo - poprzez ofiar~.<br />
Poniewai: chodzi 0 przywracanie swiatu ladu moralnego, nader istotny jest<br />
aspekt wlasnie moralny, duchowy ofiary. W rezultacie dochodzi do<br />
zlllczenia si~ sefiry Chesed (Milosc) z sefirll Din (prawo, Slld, Surowosc<br />
Boia) i ich syntezy w sefirze posredniej Tiferet (Pi~kno, Nadobnosc, zwanej<br />
tei Rachamim, czyli Milosierdzie). W syntezie tej pot~ga karzllcego S4du<br />
zostaje przezwyci~iona ("zlamana" - niszbar).<br />
Wszystko to dzieje si~ dzi~ki swiadomemu dzialaniu czlowieka 0 czystym<br />
sercu, "sprawiedliwego" (cadik), kt6ry tei: utoisamiany bywa z jednym<br />
z kamieni w~gielnych swiata i dziewilltll sefin!: Jesod (Fundament).<br />
"Czymie jest czlowiek, ie 0 nim pami~tasz?" - wola Psalmista (ps 8,5),<br />
i ortodoksyjny judaizm z upodobaniem kladzie nacisk na znikomosc<br />
ludzkiego istnienia wobec Pana Przedwiecznego. Ale tenie Psalmista<br />
odpowiada zaraz w uniesieniu: "Uczyniles go niewiele mniejszym od Boga,<br />
chwalll i dostojenstwem uwienczyies go". Mysl~, ie te wlasnie slowa<br />
wypada uznae za ulubione, acz niecz~sto przywolywane, motto kabalist6w.<br />
RASZI<br />
(przeklad na podstawie: J. Dessauer, Raszj a/ ha-Tora, Der Ra.l'chi-Kommentar zu<br />
den/unf Buchern Moses, Budapest 1887, str. 265-266).<br />
"I przywolal Pan Moji:esza i przem6wil do niego." 2 Ilekroc zwracal si~<br />
do Mojiesza, poprzedzal swoje z1ecenia i rozkazy jakims zawolaniem<br />
pelnym przyjazni, podobnym do tego, jakiego uZywajll uslugujllCY aniolowie<br />
u Izajasza: "I wolal jed en do drugiego ".3 Natomiast prorokom ludow<br />
Bog objawial si~ przygodnie, aby rozkazae im cos w sposob niewyszukany,<br />
na przyklad: "Pan raczyl si~ spatkae z Bileamem, wloiyl slowo w jego<br />
usta" 4. ,,1 przywolal Pan Mojiesza." Glos wnikn
TO. CO W GORZE. Z TYM. CO NA DOLE<br />
synowie Izraela nie slyszeli gO. OtM moma by sqdzie, ie rownie:i:<br />
w odst~pach mi~dzy zdaniami (gdzie Bog nie wzywa wyraznie Mojzesza)<br />
rozlcgalo si~ to wolanie, skoro czytamy tu: "i przemowil do niego".<br />
1ednakZe takie wolanie poprzedza tylko pocz'ltek kaZdej nowej rozmowy,<br />
nie zas oddzielnych jej ust~pow. Do czegM wi~ mogly sluzye owe odst~py?<br />
OtM mialy one dae Mojzeszowi czas na gruntowne rozwazenie kazdego<br />
wersetu Pisma i wszeikich okolicznosci. W jeszcze wi~kszej mierze potrzebuje<br />
tego czlowiek zwyczajny, gdy chce nauczye si~ czcgos od innego<br />
zwyczajnego czlowieka.<br />
"Do niego": wl'lcznie z Aronem. Rabbi 1ehuda naucza, ze w tekScie<br />
Tory Bog trzynaScie razy zwraca si~ do Mojiesza i Arona jednoczdnie,<br />
i rowniei trzynaScie razy bezposrednio do samego Mojzesza. Wynika<br />
z tego, ie oy
---------<br />
IRENEUSZ KANIA<br />
do mnie, abym obwieSciI... To "do mnie" odnosi si~ jedynie do przemowy<br />
Boga. Albo tez zwrot "w te slowa" maczy: wyjdi i przekai im moje slow a,<br />
a potem przynid ich odpowiedi, czy pragn~ je przyj~c. Albowiein i gdzie<br />
indziej czytamy, ze "Mojiesz powtorzyl Panu slowa ludu" 10.<br />
,,1eieli jakis czlowiek sposroo was chce zlozyc ofiar~." 11 1 est tu mowa<br />
o ofiarach dobrowolnych; mowi 0 tym slowo "czlowiek" [Adam]. Podobnie<br />
jak Adam, Pierwszy Czlowiek, rue skladal w ofierze niczego, co byloby<br />
ukradzione (bo przeciez wszystko mial pod swoj~ wladz~), tak tei i wy nie<br />
powinniScie przynosic w ofierze niczego, co byloby zabrane pod przymusem.<br />
Siowo "zwier~" [behema]. Moina by s~dzic, ie obejmuje ono rowniez<br />
zwierz~ta dzikie, poniewai napisano: "z bydl~t i baranow". "Ze zwie~t":<br />
ale nie wszystkich - takie mianowicie, ktore czynnie b~i biemie uczestniczyly<br />
w sprzecznym z natur~ rnieszaniu si~, Sll wylduczone. "Z bydla".<br />
Ale nie takiego, ktoremu oddawano czesc balwochwalc~. "Z owiec":<br />
rowniez nie z takich, ktore poswi~no kultowi balwanow. "I sposrod<br />
owiec": z wyl~czeniem zwier~cia bodliwego, ktore wczeSniej zabilo<br />
czlowieka. I dalej: "z bydla". Wyl~cza si~ tu zwier~, ktorego skutkiem<br />
okaleczenia nie wolno spoiywac. Forma "b¢ziecie skladac ofiar~" [taken·<br />
wu] wskazuje na to, ze ofiar~ calopaln~ moze skladac wspolnie dwoch<br />
ludzi. Slowo zas "wasza ofiara" [korbanchem] wskazuje, ie wspolnota<br />
mogla zlozyc ofiar~ calkowicie dobrowoln~, tm. przyniesion~ na oltarz<br />
dodatkowo, z nadmiaru. "Samca". Ale nie sami~; powtorzenie slowa<br />
"samca" rowniez w wersecie 10. wskazuje, ze istoty bezplciowe, jako tez<br />
obojnacze, s~ wylduczone. "Bez skazy": bez ulornnosci cielesnej. "Do<br />
wejscia do Narniotu Zgromadzenia": musial je doprowadzic az do<br />
przedsionka. Dlaczego jednak widnieje tu forma jakriw, a nawet jakriwennu<br />
[zloZy je na ofiarl(]? Ot6Z gwoli zaznaczenia, ie jdliby na przyldad<br />
ofiara Rubena zostala zmieszana z oliar~ Szymona, to i tak kaidy z nich<br />
obu moglby zlozyc ofiar~ w imieniu drugiego. To sarno odnosi si~ do<br />
pornieszania ofiary calopalnej ze zwierzl(Ciem nie poswil(conym; w takim<br />
razie to ostatnie moina sprzedac komus, kto potrzebuje zlozyc ofiar(:<br />
calopaln~, przy czym obie ofiary calopalne i kazda z osobna skladane s~<br />
w imieniu ofiarodawcy. Moina by wobec tego przyj~c, ze jest 'to taki sam<br />
przypadek, jak gdy nas~pi zmieszanie ze zwierz(:tarni nieodpowiednirni do<br />
ofiary, albo jak gdy pomieszaniu ulegn~ rodzaje ofiar (na przyldad<br />
calopalna z przeblagaln~ itd.). St~d for<strong>maj</strong>akriwennu znacz~ca "powinien<br />
zlozyc w ofierze takie same". Forma jakriw 010 ["ofiaruje go, je"] wskazuje,<br />
ze moina go [sc. ofiarodaw~] przymusic do spemienia slubu, jednakie nie<br />
gwaltem, przemoq, bo przeciez czytamy: lirecono ["dobrowolnie, wedle<br />
jego zyczenia"] 12. 1ak to nalezy rozumiee? Ot6Z przymusza si(: go, az<br />
powie: "zgadzam sif'.<br />
8<br />
• 0 Wj 19,8. <br />
II Kpt 1,1. <br />
11 Kpl I,J.
KSII;:GA ZOHAR <br />
(przeklad na podstawie lekstu hebrajskiego Y. Rosenberga, Seier Zohar-Tora. Seier<br />
Wajjikra, New York, 1927)<br />
"I przywolal Pan Mojiesza i przemowil do niego z Namiotu Zgromadzenia<br />
tymi slowy." 1<br />
Kwestiy otworzyl rabbi Eliezer:<br />
-"Pros dla siebie 0 znak 2 od Pana, twego Boga" 3. Jak jest glyboka,<br />
a jak wysoka ta prosba? Badalem wnikliwie pokolenia Pierwsze i pokolenia<br />
pomiejsze. Jakai miydzy nimi ro:i:nica? Otoi pokolenia Pierwsze znaly<br />
i rozumialy M'ldrosc Wyisz'l. 4 Umiaty pol'lczyc z sob'l znaki przekazane<br />
Mojieszowi ' na Synaju, chociai ludzie przewrotni w 1zraelu rowniei<br />
rozumieli siy na tych znakach M'ldroSci Wyi:szej. I umieli - korzystaj'lc<br />
z tych znakow m'ldroSci, wielkich i matych - kierowac sprawami tego<br />
swiata. A to dlatego, :i:e kaidy ze znakow przekazanych Mojieszowi byl<br />
ukoronowany; unosily siy one nad glowami Zwierz'lt Wyiszych, Swiytych.<br />
S I wszystkie te zwierzyta, ukoronowane nimi, roily siy w powietrzu<br />
splywaj'lcym z przestworu Wyi:szego, Duchowego 6, kt6rego nie zna nikt.<br />
Te znaki wie\kie i male wznosily siy i opadaty. <strong>Znak</strong>i wie\kie splywaly w dol<br />
z Palacu Wyiszego, ukrytego przed wszystkimi, znaki male zas - z innego,<br />
Dolnego Palacu 7, a jedne i drugie otrzymywal Mojiesz na Gorzc Synaj.<br />
Nadto do kaidego znaku przyl'lczaly siy tajemnie inne: na przyklad z liter'l<br />
Ale/, byd'lC'l znakiem pojedynczosci 8, stowarzyszyly siy cichcem dwie inne<br />
- Lamed i Pe. W ten sposob wszystkie zostaty przekazane Mojieszowi na<br />
Synaju. A wszystkie one S'l tajemniq znan'l Druhom. 9 Oni S'l jej godni.<br />
"Pros dla siebie 0 znak." <strong>Znak</strong> Rzeczywistosci. Albowiem wszyscy oni<br />
trwaj'l moq tajemnicy znakow ... Ktory znak wskazuje g/yboki sens tej<br />
"proby"? Ot6:i: jest nim litera He, ostatnia w Swiytym Imieniu. A co<br />
I Kpl 1.1.<br />
1 Hebr. 01. Imn. 0101. Siowo to omacza r6wniei. "tiLer~" (I.mn. OlijOI). W egzegezje<br />
wykorzysLana jest La dwumacmo!t; dalej "maki" Lo "liLery alfabeLu bebrajskiego".<br />
J Iz 7, II.<br />
• Tzn. ods!aniaj~ClI sensy ezoLeryczne, Lak jak Lo czynilj m~rcy-kaba .liSci. R6wniei.:<br />
dOLycZljClj SwiaL6w Wyi.szycb (Acilul i Beri'a w Kabale Lurianskiej).<br />
, Tzn. byrujllcycb w Swiecie Wyi.szym, <strong>maj</strong>llcym odpowiednik w Swiecie Nii.szym. Zwier~La<br />
(albo ,;sLoLy", bebr. chajol) Wyi.sze SII wlaSciwym, idealnym (ducbowym) przedrnioLcm<br />
ob r~ 6w ofiarniczycb.<br />
G Czyli z eteru otaczajljcego niepomawalulj esencj~ Bosklj (Em-So/).<br />
, "Palac Wyi.szy" Lo jedna z nazw sefiry ("emanacji") wyi.szej (Bina - Inteligencja); "Palac<br />
Nii.szy" to sefira nii.sza (Malchul - Kr6Iestwo), objawiajllca si~ nam jako Boi.a ObecnoSc<br />
(Szechi na).<br />
• Litera Alef jest pierwsza w alfabecie, jej wartost liczbowa wynosi I. Sym bolizuje imi~ Boga<br />
(Elohim, kt6ry wedle wykladni ezoterycmej jesL tylko Demiurgiem, pierwszym przedmiotem, nie<br />
za~ podmiotem stworzenia).<br />
• "Drubowie" (chawerim) to wLajemniczeni w Wyi.SZlj Wied~, czyli pierwsi kabaliki (rabbi<br />
Szjrnon bar Jocbaj I in.).<br />
9
IRENEUSZ KANIA<br />
wskazuje na jej sens wysoki? - Litera Jod, stojqca na poczqtku Swi~tego<br />
Imienia '0. Ta wlasnie tajemnica zapisana jest w slowach "Pros dla siebie<br />
o mak od Pana, twego Boga". Podajq, Ze jest to mak ze Swiftego Imienia<br />
zapisanego przez Pana - He. Albowiem to wlasnie jest Imi ~ Swi ~tego, oby<br />
byl Blogoslawiony. Jeden mak - He - jest w Nim. I na nim wlasnie stanqi<br />
Przybytek. Bo zwr6Ccie uwag~: oblok wmosil si~ nad Przybytkiem, i Pan<br />
zamieszkal w nim. Wszystkie Pojazdy i wszystkie Naczynia 11 przynaleine<br />
Przybytkowi Gomemu znajdowaly si~ wewnqtrz obloku. A co jest w Pismie?<br />
- "Mojzesz nie mogI wejsc do Namiotu Zgromadzenia, gdyz spoczywal na<br />
nim oblok" 12. I napisano tez, Ze "MojZesz wszedl w srodek obloku (...) i byl<br />
Mojzesz na gorze [w obloku] czterdzieSci dni i cztcrdzieSci nocy" 13.<br />
Skoro Mojzesz nie mogI wejsc do "Namiotu Zgromadzenia", to jak<br />
mogl przebywac na gorze (w obloku) przez calych czterdzieSci dni<br />
i czterdziesci nocy? Ot6Z byly dwa rodzaje oblokow: oblok swiecqcy<br />
i oblok, ktory nie swiecil. W jeden z nich wstqpil Mojzesz, drugim byl ten,<br />
ktory stal nad Przybytkiem. Zwr6Ccie zatem uwag~, iz owego dnia Swi~ty,<br />
oby byl Blogoslawiony, zobaczyl, ze stoi w tyro miejscu Przybytek, i obral<br />
go na swoje rnieszkanie. I natychrniast "przywolal Mojzesza i przemowil<br />
do niego z Namiotu Zgromadzenia". Powiedzial mu, Ze w przyszlosci<br />
synowie Izraela b~q grzeszyc wobec Niego, i ze Namiot Zgromadzenia<br />
b~zie trwal nadal wskutek ich przewin, a nie dziyki wysilkowi ich rqk.<br />
Taka jest litera Pisma odnosnie do tego, co Pan powiedzial Moji:eszowi<br />
z Narniotu Zgromadzenia. Co wi~ rzekl mu z Namiotu Zgromadzenia<br />
o sprawach tyczqcych si~ Namiotu Zgromadzenia? Ze trwac on b~dzie<br />
skutkiem grzechow Izraela, nie zas sam z siebie. A jakie jest na to<br />
1ekarstwo? "JeSli jakis czlowiek sposroo was chce zlozyc ofiar~ Panu" 14, to<br />
tu masz ofiary odnoszqcc si~ do wszelkich przewin.<br />
Przemowil i kwestiy otworzyl rabbi Chija:<br />
- "Wszedlem do mojego ogrodu, moja siostro, oblubienico, zerwaleni<br />
moj'l: rnirry wraz z moim balsamem, zjadlem moj plaster wraz z moim<br />
miodem" itd. 15; "Jedzcie, moi przyjaciele" itd. 10 Ten zapis jakby nie mial<br />
nog ani glowy, glowy ani nog: bo "zjadlem moj plaster wraz z moim<br />
miodem" itd., a potem: ,jedzcie, moi przyjacieie" ... Ktoz zaptasza [goSci],<br />
kiedy rna przed sobq gotowy posilek? Jak zapraszac kogos, gdy juz siy<br />
~adlo samemu? AJe synowie Jzraeia godni sq tego, by zechcial oczYScic ich<br />
Swi~ty, oby byl Blogoslawiony. Totez upodobal sobie w nich i wybral ich<br />
sposroo wszystkich narodow poganskich. A poniewaZ ich wybral, zechcial<br />
wykupic ich z rqk wszystkich ~ziow tego swiata.<br />
I. Swi~le Imi~ lo telragrammalon (Jabwe, sldadaj~ce si~ z liler Jod, Tle, Waw, lle). <br />
\I Pojazdy, Naczynia - inne nazwy sefirol, Boskich emanacji. <br />
u Wj 40,35. <br />
Il Wj 24,18. • <br />
I. Kpl 1,2. "Cziowielc" lo po hebrajslru Adam. Chodzi tu 0 czlowieka Iconkretnego, ale<br />
rowniez 0 Czlowieka Pierwszego (Adama), idealny pierwowz6r czlowieczerislwa.<br />
" POP 5,1 .<br />
I. Tamu.<br />
10
TO, CO W GORZE, Z TYM, CO NA DOLE<br />
Zwroccie uwag{:: owego dnia, gdy tu, w Swiecie Dolnym, wzniesiony<br />
zostal Przybytek, wzniesiony tez zostal drugi Przybytek - w Swiecie<br />
Gornym. Jak napisano, ten wzniesiony przybytek byl opiecz{:towany<br />
tajemniq, a ow dzien stal si{: radosci'l dla Swi{:tego, oby byl Blogoslawiony.<br />
A co napisano z przyczyny wzniesienia Przybytku? 'i.e "Mojzesz<br />
nie mogl wejsc do Namiotu Zgromadzenia". Co gdy zobaczyl Najswi{:tszy,<br />
Blogoslawione Imi{: Jego, tak wlasnie powiedzial... A Mojzesz pozostal na<br />
zewn'ltrz Narniotu, ktory wszak postawiono z jego rozkazu, natychmiast<br />
przeto [Pan] przywolal go i przemowil do niego. Mojzesz uroczYScie<br />
zainaugurowal ten dom i spoZywanie w nim jedzenia; ,jei:eli jakis czlowiek<br />
sposroo was chce zloZyc ofi ar{: Panu... " I dalej, wedle Pisma: "Wszedlem<br />
do mojego ogrodu, moja siostro, oblubienico", itd. "Wszedlem do mojego<br />
ogrodu" : do ogrodu Edenskiego, w Swiecie Gornym. "Moja siostra,<br />
oblubienica": to zgromadzenie Izrae\a. Albowiem w owym dniu wsz¢zie<br />
zl'lczyly si{: po mali:ensku pary; zi'lczyly si{: rowniez w ogrodzie Edenu 17.<br />
Poniewaz wszystkie one dost'lpily blogoslawienstwa ozywczych woo plyn'lcego<br />
zdroju 18, przeto zi'lczyly si{: nawzajem z sob'l, kaZde ze swoim<br />
towarzyszem. I napisano: "zerwalem moj'l mirr{: wraz z moim balsamem,<br />
zjadlem moj plaster wraz z moim miodem, wypilem moje wino wraz<br />
z moim mlekiem". Wszyscy oni czerpali i pili do woli, aZ ugasili pragnienie,<br />
z tego zdroju. "Jedzcie, moi przyjaciele, pijcie i upijcie si{: miloSci'l!"<br />
Wszyscy tu, w Swiecie Dolnym, i wszyscy rZ'ldcy dost'lpili blogoslawienstwa<br />
i zl'lczyli si{:, takjak tamci w Gorze. A przez co dost'lpili blogoslawienstwa<br />
i nasycili si{: blogoSci'l? - Przez won ofiar.<br />
Zwai:cie, ze w tej wiasnie chwili Szechina zst'lpiia, aby uslugiwac przy<br />
ogniu [ofiarniczym] na ziemi. Wtedy Swi{:ty, oby byl Blogoslawiony, to<br />
wlasnie powiedzial - po to, aby wszystkie swiaty zaznaly blogoslawienstwa<br />
i radoSci. A ona [Szechina] stala si{: slodka, gdyz wyplywaly z niej dla<br />
wszystkich blogoslawienstwa ...<br />
Rabbi Chiskiasz objasnil ten ust~p 0 ofiarach w taki sposob, ze S'l one<br />
pOZywieniem krola, ktore nalezy mu przynosic. Rozkoszuj'l si{: tez nim<br />
rni nistrowie S'ld u 19 i czerpi'l z niego slodycz. St'ld radosc powszechna.<br />
Rabbi Acha objasnil ust{:p mowi'lcy 0 wst'lpieniu Szechiny do Przybytku,<br />
co napelnilo caly swiat wszelak'l radosci'l i blogoslawienstwami.<br />
Szechina wst'lpila tam jak narzeczona pod baldachim. Wtedy wypelnila si{:<br />
doskonalosc Izrael a i tu, na zierni, przylgn'll on do Swi{:tego, niech b{:dzie<br />
Blogoslawiony. Bo czytamy w Pismie: ,,1 wystawi'l rni swi'ltyni{:, abym<br />
zamieszkal posrOO nich" 20. 1 wtedy Swiaty Wyzsze i Nizsze napelnily si{:<br />
blogosci'l.<br />
Kwesti{: otworzyl rabbi Szimon: - "Kwiatki ukazaly si{: na ziemi, czas<br />
17 Tzn. pot~czy ly sj~ z soblt selll'OI ("swialy") " m~skie" z "Zeoslcimj".<br />
'8 Czy li blogoslawieoslw plynllcyeb ze Awialow Acilul j Beri'a.<br />
'9 Cbodzi 0 arnolow kar~cyeb, wymierzajllcyeb sprawiedliwoSC Boil!. ZwiljZani .SII oni<br />
z sefir~ Din (Sljd), zwan~ lei: Gewura (Moe).<br />
'" Wj 25,8,<br />
11
IRENEUSZ KANIA<br />
spiewania nastal i gruchanie synogarlicy s!ychac w naszej ziemi" 21 . Ten<br />
ust~p nalezy rozwazyc bardzo g!~boko. Skoro napisano " ukaza!y si ~ na<br />
ziemi", to dlaczego "slychac w naszej ziemi"? Przeciez chodzi tu chyba<br />
o jednOl j t~ samOl ziemi~! Otoz owe "kwiatki" to roslin ki, ktore wyrwa!<br />
Swi~ty, oby by! B!ogoslawiony, i przesadzi! winne miejsce, gdzie wyros!y<br />
jako rosliny wydajOlce kwiaty. "Ukazaly si~ na ziemi", tak i:e ta ziemia<br />
okrywa si~ nimi jak b!ogos!awienstwem. A ktora to ziemia? - Ziemia<br />
Swi~ta, Ziemia Wyzsza, Ziemia Dostojna 22. "Czas spiewania nasta!." Jest<br />
to czas unicestwienia do szc~tu panowania rZOldc6w lud6w 23, tak by nie<br />
w!adali Izraelem w chwili, gdy wzniesiony zostal Przybytek. I "gruchanie<br />
synogarlicy s!ychac w naszej ziemi". Jest to ziemia Nizsza, ta, kt6rOl Izrael<br />
odziedziczy! za sprawOl Jozuego, boc to on w!asnie jest owym g!osem<br />
synogarlicy. Oto Badacz WyZszy, ktory z!olczy! si~ z niOl, kiedy Salomon<br />
zbudowa! Swi'ltyni~ tu, na dole 24-; wowczas N ajswi~ tszy, niech b~dzie<br />
Blogoslawione Imi~ Jego, uwienczy! si~ swoj'l koronOl tak, jak pan mlody<br />
koronuje si~ oblubienicOl' "Wyjdzcie i patrzcie, c6rki Syjonu, na kr6la<br />
Salomona" itd. 2S W Hagadzie zas m6wi si ~ : "glos synogarlicy". Chodzi tu<br />
o Tar(! ustn'l; 0 to, i:e Tara pisana zwana jest "Tarq zamkn i~t'l " , Tara zas<br />
ustna - "synogarliC'l". RoiniCl si~ one tylko jednCl literCl. 26 Tamta zawiera<br />
nauk~ pelnCl, zakonczonCl, ta zas - nie. 1a objasnia!em wedle tego, co<br />
zapami~tano. I tak jest.<br />
Zwazcie sami: Szechina zst~powala do Przybytku jako - wedle Pisma<br />
- narzeczona ubogiego Mojzesza itd. Zaiste, by!a to narzeczona Mojzesza,<br />
to jasne. Ale w s!owach "narzeczona Mojzesza" kryje si~ tajemnica. Ot6i:<br />
ta "narzeczona" to zgromadzenie Izraela. Wszystko to tyczy si~ tej samej<br />
sprawy. Jesli zas chodzi 0 Krola Wyzszego, to gdy wzniesiono Przybytek,<br />
Mojzesz stal na zewnCltrz. Znaczy to, ze nie by! godzien wstClpic do srodka,<br />
tylko czekal, gotow. 1 zaraz przywo!a! Mojzesza. Kim by! ten przywoluj Olcy?<br />
Byla nim ta, kt6rCl poslal Dom. Ta, w ktorej wladzy jest caly Dom<br />
- narzeczona. ,,1 przem6wi! Pan do niego." Taki w!asnie byl stopien<br />
przys!ugujClcy Mojzeszowi, miejsce, w ktorym musial tkwic; nazywa!o si~<br />
ono "g!os" 27.<br />
(...)<br />
"Jezeli jakis czlowiek sposroo was chce zloZyc o fi ar~ Panu."<br />
Rzekl rabbi Eliezer: - Wlasnie tak zostalo zapisane to zdanie: "Jei:eli<br />
jakis cz!owiek sposroo was chce zlozyc ofiar~ Panu." Dlaczego "sposr6d<br />
21 PoP 2 12<br />
22 U kabali~tow jest to serira Maichul (Krolestwo).<br />
2J Ci "rUldcy" to siedemdziesi~du aruolow sprawuj'lC)'cb w Swied e Goroytn pi~ oad<br />
siedemdziesi~oma ludami ziemskimi.<br />
14 Tzo. oaslllpilo wowczas polllczeoie si~ Szechioy z serirll Chochma (M!ld ro~6), zwanll<br />
"Badaczem" (aluzja do przeoiktiwoki spojrzeoia m¢rca).<br />
2J POP 2,11.<br />
.. "Syoogarlica" to po bebrajsku lor.<br />
11 Ioaczej m6willc, "koneoiem" ("stopoiem") Moji.esza byla serira Tiferel (pi,koo, Nadoboo~,<br />
zwaoa lei Rilchamim - Milosierdzie, gdyi docbodzi w oiej do zrowoowaieoia dzialaoia<br />
seflrol Chesed IMilo~l i Din).<br />
12
TO, CO W GORZE, Z TYM, CO NA DOLE<br />
was"? Dlatego, ze z wyj ~ tkiem Pierwszego Czlowieka, gdyz on zlo:i:yl ofiar~<br />
wowczas, kiedy Swi~ty, oby byl Blogoslawiony, stworzyl swiat. To jest<br />
jasne. A tutaj tak napisano: ,jakis czJowiek sposroo was". Ten "czlowiek"<br />
przyszedl i wyl~czyl innego czJowieka, ktory nie byl "sposrod was".<br />
Rzekl don rabbi Szimon: - Zaprawd~, pi~knieS to powiedzial; tak bylo.<br />
Ale powiedzcie, dlaczego napisano "ocalisz zwier~ i czlowieka, Panie"?<br />
- W ten zaiste sposob uwzniosla si~ tajemnica czlowieka, w tym, co si~<br />
tyczy czlowieka, i zwierz~cia, w tym, co si~ tyczy zwierz~ia. Dlatego<br />
napisano: "ktos z was". Chodzi w istocie 0 czlowieka. Albowiem ta jego<br />
ofiara tam, w Swiecie Gomym, rna zwi~ac tajemni~ czlowieka.<br />
A dalej napisano: "ze zwierUlt". Wszystko to zawarte jest w tajemnicy<br />
czlowieka i zwier~cia, i jest to tez tajemnica, ktora potrzebuje ofiary<br />
zio:i:onej przez czlowieka ze zwierz~cia - tak jak to powiedzielismy. 28<br />
Pewnego razu siedzial rabbi Eliezer naprzeciw rabbiego Szimona. Rabbi<br />
Eliezer powiedzial: - Czy gdy ciala umieraj~, jest im milej, niz tym<br />
skladanym w ofierze na oharzu przez Izraela, czy te:i: nie? Odrzekl mu rabbi<br />
Szimon: - Wszystkie one, na Gorze jak i na Dole, byly zadowolone,<br />
doznawaly blogosci, razem. Bo i zobacz sam: kaplani, lewici i Izrae! razem<br />
nazywani S'l "CzJowiekiem" [Adamem], gdy w zjednoczeniu wznosz~ swoje<br />
swi ~te mysli ku gorze. To jagni~ tub owca albo bydl~, ktore zanosz~ na<br />
ofi a r~. Jest to konieczne, zanim jeszcze ofiara zostanie zlo:i:ona na oltarzu<br />
- a to gwoli przypomnienia przewin, grzechow i mysli nieprawych. I to<br />
wlasnie nazwane jest og6lnie "zwierz~ciem [ofiamym]". Ofiara z wszystkich<br />
owych grzechow oraz zJych mysli. Jest tu podobienstwo do ofiary<br />
z kozla [AzazeIa], bo - jak czytamy w Pismie - "przewinienia synow Izraela<br />
C.. .) [Aron] ziozy na glow~ kozla", itd.19 Tak te:i: jest i tu. Bo gdy kiadzie<br />
ofiar~ na oltarzu, dwakroc podnosi - cialo i grzechy. Dlatego karoa z tych<br />
dwu ofiar przeznaczona jest dla swojego miejsca. Mysli - poprzez<br />
tajemn i~ czlowieka, cialo zas - poprzez tajemnic~ zwier~cia [ofiarnego].<br />
Albowiem, jak napisano, Pan ocali czlowieka i zwierz~, domy i wszelkie<br />
inne ofiary, m aj ~ce wzbudzic ducha swi~foSci w myslach kaplanow, sluzbie<br />
lewitow i modlitwach Izraela. A dymem z oliwy i m~ki wznosz~cym si~ [z<br />
ofiary], zostan~ zadowoleni i nasyceni wszyscy pozostali ministrowie Sqdu,<br />
tak iz nie b~dq mogli sprawowac wladzy sll,dzenia, jakq im nadano.<br />
Wszystko to zas stanie si~ jednoczeSnie. Zauwaz: wszystko dokonalo si~<br />
w tajemnicy wiary i ku obopolnemu zadowoleniu, gdyz ku gorze unioslo<br />
si~ to, czego potrzebowal Nieskonczony.<br />
Przemowil rabbi Abba: - Zwr6c uwag~ na to, ze w chwili, gdy czlowiek<br />
[Adam] naprawial swoje uczynki za posrednictwem ofiary, wszystko<br />
napelnilo si~ blogoSciq, przyblii:ylo si~ wzajem jedno do drugiego i splotlo<br />
w zupelnll, jednosc. Albowiem slowa Pisma "Jei:eli jakis czlowiek sposrod<br />
21 Ofiara musi miee charakter dwoistr - duchowy (rucham) i cielesoy (ga.fZlnl), tak aby<br />
w G6rz.e mogio dojsc do zillcz.enia si~ Icb obu. Symbolem pierwszego aspeklu ofiary jest<br />
czlowiek-
IREN£USZ KANIA<br />
was chce zloiyc ofiary" [oznaczajcU: zloiyc ofiar~ naleiytemu spleceniu si~<br />
[dwu] porz'!dkow. Zwroc uwag~ na to ,jalcis czlowiek chce zloZyc ofiarf'.<br />
Otoi: jalcis czlowiek z wyj'!tlciem tego, kto nie jest ionaty 30, jako i:e jego<br />
ofiara nie jest ofiar,! [prawdziwcU, jego r~ka zas nie sle blogoslawienstw ani<br />
ku gorze, ani ku dolowi. Tak rozumie tradycja s!owa Pisma "a jei:eli jalcis<br />
czlowiek sposrod was" itd. Z wyj'!tlciem tego, kto nie jest Czlowielciem,<br />
a nie w sensie ogolnym, dotycz'!cym kaidego cz!owieka. Rowniei Szechina<br />
nie spoczywa nad nim - dlatego, ie jest ulomny, "rna defekt", bo ci, co<br />
<strong>maj</strong>,! defekty, oddaleni 54 od kaidego, kto zbliia si~ do oltarza dla zloienia<br />
ofiary. Przekonuje nas 0 tym przyklad Nadaba i Abihu, bo przeciei<br />
napisano: "Wyszed! ogien od Pana i spalil ich" 31. Tylko Czlowiek<br />
jednocz'!cy [w sobie] m~ia i niewiast~ godzien jest skladac ofiar~, inny<br />
- nie. Ofiar~ z wszellciego zwierz~ia - bydl~a b4dz owcy; tylko zatem<br />
taka jest czysta i moma j,! spoiywac. Nieczystych, ktorych spoiywac nie<br />
moma, nie wolno sk!adac w ofierze. Nieczyste wynoszone S,! na inne<br />
rniejsce.<br />
Rabbi Chislciasz c~sto bywal u rabbiego Szirnona. Powiedzial mu:<br />
- Dlaczego ofiar~ okrdla si~ s!owem korban? Najwyiszy powinien by! uiyc<br />
slowa kiruw alba keriwut! Czemu korban? 32 Odpar/ na to rabbi Szimon:<br />
- Druhom dobrze wiadomo, dlaczego korban. Otoi dlatego, ie owe<br />
przdwi~te Korony zbliiaj,! si~ wzajem do siebie 33 i splataj,! si~ jedna<br />
z drug'!, ai wszystkie stan,! si~ jedn,! calosci,! spajaj,!c,! naleiycie Swi~te<br />
Imi~. Dlatego napisano "ofiara dla Pana" itd. Chodzi 0 to, ie ofiar,! dla<br />
Pana s,! owe swi~te Korony, po to, by podtrzymywac lad i jednosc<br />
Swi~tego Imienia. Po to rowniei:, aby milosierdzie zaistnialo we wszystlcich<br />
swiatach. A Najswi~tsze Imi~ uwienczy si~ swoimi Koronami, gdy wsz~zie<br />
zapanuje blogosc. Wszystko po to, aby wzbudzone zostalo milosierdzie, nie<br />
zas S,!d. Dlatego ofiara jest skladana Imieniu [He, lahwe], nie zas<br />
Elohimowi. Imienia, nie zas Elohima, potrzebujemy do wzbudzenia<br />
rnilosierdzia. I milosierdzie jest potrzebne, nie zas S,!d.<br />
Powiedzial: - Szcz~sliwy jest moj dzial, born pytal i wyjasnil sobie te<br />
sprawy. A ta wlasnie kwestia jest jui zupelnie jasna. lednakie czyi nie<br />
napisano: "Moj,! ofiar,! biesiadn,!, Boie, duch skruszony, nie wzgardzisz,<br />
Boie, sercem pokomym i skruszonym"? 34 W Pismie jest "moja ofiara<br />
biesiadna dla Boga [Elohim],,!<br />
Odrzekl mu: - W rzeczy samej takjest. Nie napisano [po prostu] "ofiara<br />
30 Wedle tradycji eWleryczoej B6g slworzyl Czlowieka (Adam Kadmon) androgynern (a wi~<br />
islol, "pelml", "kompletn,"), lolez rn~Zczyzna i kobiela z osobna S/l islolami ulolllnymi,<br />
<strong>maj</strong>llcymi ,,defekl", a lacy-Da rnocy nakazu KpI2I,17-21-wylltczeni S/l ze sprawowania kullu<br />
oliarnego.<br />
1I Kpl 10,2.<br />
II Rzeczownik korban ("oliara" w sensie og6lnym) rna struklur~ nominis agentl.; slows 1.1",...<br />
h/ldz lceriwut, pocbodl.llCC od lego samego rdzenia krb, S/l rzeczowni kami odslownymi<br />
z odcieniem pasywnoSci, Slljd lei wedlug rabbiego Chiskiasza bylyby odpowicdniejsze w zoacze..<br />
niu "oliara·'.<br />
.u Rdzeri krb (por. wyZej, przyp. 32) wyraia id~ b1iskoSci, zbliiania si~ . <br />
.. Ps 51,19. <br />
14
TO. CO W GORZE. Z TYM. CO NA DOLE<br />
dla Boga" [korban], tylko, "ofiara biesiadna dla Boga" [zebach] 35. ( •• • )<br />
Albowiem sklada si~ j,! dlatego, ze BOg [Elohim] jest po stronie Mocy, ta<br />
zas jest S,!dem. I po to, by zmi~kczyc i skruszyc ducha S,!du . By go oslabic,<br />
by przemoglo go milosierdzie. Dlatego napisano "ofiary biesiadne dla<br />
Boga"; ich celem jest skruszyc moe i sil~ swi~tego Scidu. Totez napisano<br />
"duch skruszony". Chodzi ° skruszenie ducha tej mocy, ° to, by nie<br />
zatriumfowaly moe, sila i duch S,!du. Wowczas Czlowiek [Adam] musi<br />
stan,!c z duchem skruszonyro kolo oitarza, zawstydzony swoimi uczynkami.<br />
Po to, aby ow duch zostal zlamany.<br />
Wszystko zas w tyro celu, aby zmi~kczyc SCld i by gor~ nad nim wzi~lo<br />
Milosierdzie.<br />
Przeloiyl z niemiockiego i hebrajskiego oraz opracowal<br />
Ireneusz Kania<br />
NOWOSC WYDA WNICTWA ZNAK <br />
SIMONE WE lL<br />
WYBOR PISM<br />
Przedmowa i tlumaczenie Czeslaw Milosz<br />
Pisma Simone Well przeloiyl i wydal w Paryzu przed 321aty Czeslaw Milosz.<br />
Obocny wybor - poprzedwny now~ przedmow~ - obejmuje poza dwoma<br />
esejami najcenniejsz~ c~sc dorobku Simone Weil : jej przemyslenia uj~te<br />
w zwi~zl~, aforystycznll form~ . Maksymy te - zdaniem Milosza dorownuj~<br />
MYSLOM Pascala.<br />
Wydawnictwo ZNAK Krakow. ul. Kosciuszki 37<br />
tel. 21 97 94. fax 21 98 14<br />
" Co do roll1laitych rodzaj6w oliar wyst~pujQcych w Pi~iok~~gu i odpowiedoiej terminologji,<br />
por.: Wprowadzenie w mysl i wezwanie ksiqg biblijnych, cz. I, Pifcioksiqg, opr. ks. S.<br />
Wypych CM, Warszawa, Akademia Teologii Katolickiej, 1987, slr. 125-127.<br />
15
MICHAt GALAS<br />
HETERODOKSYJNY M ESJANIZM <br />
W MISTYCE ZYDOWSKIEJ <br />
SABA TIANlZM I FRANKIZM 1<br />
Artykui niniejszy jest prob'l przedstawienia heterOOoksyjnego mesjanizmu<br />
w mistyce Zydowskiej w uj\lciu Gershoma Scholema. Glownym<br />
przedmiotem zainteresowania Scholema byla historia mistyki zydowskiej<br />
oraz wl'lczenie jej do ogolnych badan Zydowskiej historii kultury. Wiele<br />
miejsca poswi\lcil takle studiom nad ide'l mesjansk'l, jej rol'l i wplywami<br />
w judaizmie, szczegolnie w roi:nych nurtach mistyki Zydowskiej. Mesjanizm<br />
byl dla niego centraln'l idel{. wplywaj,!C4 na ewolucj~ judaizmu.<br />
I. POJ~CIE I TREse IDEI MESJANSKIFJ<br />
W badaniach nad mesjanizmem nalciy uczynic rozroi:nienie pomi¢zy<br />
mesjanizmem jako zbiorem idei, doktryn, nadziei, oczekiwan z jednej<br />
strony, a mesjanskimi ruchami z drugiej. Idea mesjanska to sila mesjanskich<br />
ruchow - mesjanskie ruchy S
HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE zYDOWSKIEJ<br />
i utopijny, odegraly istotn~ rol~ w uksztaltowaniu si~ idei mesjanskiej i one<br />
okreSlaj~ historyczne postacie mesjanizmu w judaizmie. Mesjanizrn restauratywny<br />
jest rekonstrukcj~ pierwotnego stanu; chodzi tutaj 0 odzyskanie<br />
poprzez odkupienie ponownej l~cznoSci z czyms, co przemin~lo.<br />
Mesjanizrn restauratywny byl utozsamiany z powrotem do politycznej<br />
suwcrennosci Zyd6w, do kr61estwa Dawida. Ten typ mesjanizrnu zakazywal<br />
radykalnych zmian w egzystencji Zyd6w na wygnaniu. Czas mesjanski<br />
powinien bye Scisle zwi~zany z bieg.em historii, z powrotem Zyd6w do ich<br />
pierwotnego stanu i stworzeniem moiliwoSci wypelnienia wszystkich<br />
przykazan.<br />
Utopijno-katastroficzny typ mesjanizrnu nazywa Scholem cz~sto mesjanizmem<br />
apokaliptycznym. Mesjanizm w tym znaczeniu jest fenomenem,<br />
w kt6rym objawia si~ cos, czego jeszcze nie bylo. Przewiduje on zaistnienie<br />
zupe/rue inn ego swiata. Wedtug tej apokaliptycznej wizji historii, nowy<br />
wiek powinien bye poprzedzony zupelnym zerwaniem historycznej ci~glo<br />
Sci, rna si~ on charakteryzowae nowym radykaInym prawem. Apokaliptyczny<br />
mesjanizrn byl wi~ sklonny do heretyckiego antynomizrnu. Zdaruem<br />
Scholema, histori~ mesjanizrnu iydowskiego powinno si~ rozumiee<br />
jako diaJektyk~ mi~zy biegunem apokaliptycznym a restauratywnym. Te<br />
dwie sprzeczne, ale uzupelniaj~ce si~ tendencje daly idei mesjanskiej jej<br />
rewolucyjnll sil~. Nadzieja mesjanska nigdy w judaizmie nie zostala<br />
zniszczona, przeciwnie, stala si~ ona gl6wn~ sil~ powoduj~c~ zmiany.<br />
II. IDEA MESJANSKA W KABALE<br />
Wklad kabaly do religijnego odrodzenia Zyd6w, jakie nastllPilo po<br />
wyg!laniu z Hiszpanii w 1492 roku, moze bye zdaniem Scholema odpowiednio<br />
oceniony tylko poprzez analiz~ jej stosunku do mesjanizrnu.<br />
Wed lug niego kabalisci byli w swoich gl6wnych zaloZeniach kontynuatorami<br />
religijnej tradycji, takie w sprawie mesjanizrnu. Narodowe odkupienie<br />
Illczyli oni Scisle z wygnaniem, galut. Ale swoje mistyczne spekuJacje<br />
skoncentrowali nie na mesjanskim koncu, a raczej na poc~tku swiata<br />
w pierwszych dniach stworzenia. Szukali drogi powrotnej do pierwotnej<br />
jednosci, do struktury swiata sprzed pierwszego kuszenia szatana. Odkupienie<br />
mialo zostae osi~gni~te nie poprzez pr6by przyspieszenia historycznych<br />
kryzys6w i katastrof, ale raczej przez odtworzenie Sciezki, kt6ra<br />
prowadzi do pocz~tk6w stworzenia i objawienia. Dzi~ki takiej postawie<br />
kabala mogla wchlon~e intensywnosc mesjanskiego impulsu i stae si~<br />
waznym czynnikiem apokaliptycznym, poniewaZ odtworzenie duchowego<br />
procesu prowadz~cego do ostatecznych podstaw egzystencji moZe bye<br />
sarno w sobie uwazane za odkupienie. Swiat wr6cilby w ten spos6b do<br />
jednoiici i czystosci swotch pocz~tk6w. Kabalista, kt6ry dotarl do tego celu<br />
na mistycznej drodze dewekut -1~cznoSci, zjednoczenia z Bogiem - b¢zie<br />
wyzwolony i odkupiony juz przez sam fakt powrotu do Boga, do zr6dla,<br />
17
MICHAl GALAS<br />
z ktorego si~ wywodzi. Mistyczne odkupienie bylo wi~ dla sredniowiecznych<br />
kabalistow raczej odkupieniem duszy, sprawOl osobi stOl i indywidualnOl,<br />
dlatego widziano je w oderwaniu od kwestii narodowego odkupienia.<br />
Wedlug Scholema, sredniowieczna kabala byla bardziej zainteresowana<br />
teogonill i kosmogoniOl, poczOltkiem raczej nii kOllcem historii. Ekstatyczne<br />
i kontemplacyjne nastawienie gwarantowalo stworzenie "indywidualnego<br />
typu nie-mesjanskiego odkupienia, (...) nie powinno siy widziee [wczesnych<br />
kabalistow] jako n ast~pcow ruchu zmieniajllcego radykalnie styl i tempo<br />
zydowskiego zycia". Z<br />
Wygnanie z Hiszpanii i przesladowania w innych krajach spowodowaly<br />
zasadniczy zwrot zainteresowan kabalistow w dziedzinie mesjanizmu.<br />
Proba reinterpretacji swiata w swietle tych doswiadczen nie zostala<br />
uczyniona bezposrednio po 1492 roku, poniewaz kabalisci i ich wspolwyznawcy<br />
wierzyli, ie caikowite odkupienie jest jui bliskie. Nie wid zieli przeto<br />
potrzeby tworzenia nowych religijnych poj~ i koncepcji. Dopiero z biegiem<br />
czasu, gdy zapowiadane odkupienie nie nastypowalo, zac~ly pojawiac<br />
si y traktaty, w ktorych ich autorzy starali si~ poiOlczyc wygnanie<br />
z Hiszpanii ze staroiytnymi proroctwarni. Scholem pisze, ie "po uplywie<br />
iycia jednej generacji od wygnania z Hiszpanii moma spotkac g/ybokie<br />
mesjanskie uniesi.enie i napiycie, prawie tak intensywne jak przed powstaniem<br />
ruchu sabatian" 3. lednakie odkupienie i tyro razem nie nastOlpilo.<br />
Wszystkie oczekiwania zostaly rozwiane, ale skutki tego doswiadczcnia<br />
wywarly gi~boki wpiyw na mysl zydowskOl, pomagajOlc poiOlczyc sil,:<br />
apokaliptycznym i mesjanskim elementom w judaizmie z tradycyjnymi<br />
aspcktami kabaly. Patos mesjanizmu zaczOli przenikac nowOl k abal~,<br />
poczOltek i koniec zostaiy poillczone razem. Przywoianie i uwolnienie<br />
wszystkich sil, b~dOlcych w stanie przyspieszyc "koniec", stalo si~ g/ownym<br />
celem mistykow. Mesjanska doktryna, ktorOl do tej pory interesowali siy<br />
glownie apologeci, teraz zostaia szeroko rozpowszechniona.<br />
W wyniku przeSladowan i rozbudzenia nastrojow mesjanskich powstaly<br />
w Palestynie - w lerozolimie i Safed - silne osrodki religijne. Najgiosniejszymi<br />
postaciami tego okresu, jdJi nie w ogole historii kabaiy, byli :<br />
Mojzesz Cordowero (1522-1 570), Chajim Vital (1 542- 1620) i Izaak ben<br />
Salomon Luria (1534 - 1572), glowny tworca nowej kabalistycznej<br />
doktryny, ktora wzi~la nazw~ od jego nazwiska. Nauka Lurii opieraia siy<br />
na wczeSniejszych doktrynach kabalistycznych, do ktorych doiOlczyi nowe,<br />
gnostyckie, mistyczne i mesjanskie motywy. Mesjanskie koncepcje lurianskiej<br />
kabaiy moma, zdaniem Scholema, przedstawic jako cykl idei: ograniczenia,<br />
cimcum; destrukcji, ke/aja; naprawy, tikkun.<br />
Wedlug nauki lurianskiej kabaly, wszechswiat zostal stworzony poprzez<br />
dzialanie Boga, ktory nie objawil si~ caikowicie w stworzeniu, ale<br />
ograniczyl si~ i ukryl, umozliwiajllc w ten sposob powstanie swiata.<br />
18<br />
2 Major Trends in Jewish Mysticism, New York:, 1941, s. 245. <br />
l The Messianic Idea in Judaism, New York:, 1971, s. 41.
HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE zYDOWSKIEJ<br />
Kolejnym aktem bylo uksztaltowanie uniwersalnych emanacji, sefiro/,<br />
stworzcnie swiatow i objawienie boskosci Stworzyciela, Boga Izraela.·<br />
W idei cimcum zawarte zostalo wygnanie, galllt, nie tylko stworzenia, ale<br />
i samego Boga, ktory ograniczyl si~, wygnal - aby w ten sposob uczynie<br />
miejsce dla wszeehswiata.<br />
Drugi element lurianskiej nauki zwi~any jest z teori~ rozbicia naczyn,<br />
kelipol. Bog objawil si~ za pomo~ r6Znych atrybutow, emanacji. Poprzez<br />
sily, za pomoc~ ktorych chcial wplyn~e na stworzenie, uformowal On<br />
"naczynia" przeznaczone do sluzenia jego manifestacjom. Okazalo si~<br />
jcdnak, ze naczynia nie byly w stanie utrzymae tego swiatla i zostaly<br />
rozbite. Konsekwencj~ tego wydarzcnia bylo rozproszcnie si~ boskiego<br />
swiat/a. Cz~sc wr6cila do swojego irOdla, niektore cZ~Sci lub "iskry"<br />
upadly w dol, a niektore wzniosly si~ w gor~. "Rozbicie naezyn"<br />
wprowadzilo'do procesu stworzenia element dramatu. Od tej ehwili nie nie<br />
jest doskonale, wszystko jest albo w dole, albo w gorze, ale nie tam, gdzie<br />
bye powinno - wszystko jest w gallll.<br />
W procesie naprawy, tikkWl. pierwotna skaza moze i powinna zostae<br />
usuni~ta, aby wszystkie rzeezy wrocily na swoje wlasciwe miejsea. Po<br />
pierwszym "rozbiciu naezyn" Bog rozpocz~1 proces naprawy, ale jego<br />
ukonezenie pozostawil ezlowiekowi. Czlowiek i Bog s~ wi~e partnerami<br />
w tym przedsi~wzi~ciu. Kiedy pierwszy ezlowiek, Adam, zostal stworzony,<br />
proces tikkun byl na ukonezeniu, swiaty byly bliskie stanu, do ktorego<br />
zostaly przygotowane. Odyby Adam nie popadl w grzeeh szostego dnia,<br />
ostateezne odkupienie dokonaloby si~ w szabat poprzez jego modlitwy<br />
i duehowe misteria. Kosmiezne wygnanie mogloby zostae zakOilezone wraz<br />
z czynem Adama jako odkupieiela, ktory przywrocilby swiatu jego jednosc.<br />
Upadek Adama spowodowal nie tylko ponowne wygnanie "boskieh<br />
iskier", ale i upadek wszystkieh ludzkieh dusz, ktore zawieraly si~ w duszy<br />
Adama. Orzeeh Adama zniszezyl harmoni~ i poslal wszystkie rzeezy na<br />
wygnanie. Galllt Izrae1a nie jest wi~e historyeznym przypad kiem, jest on<br />
konsekwencj~ upadlego stanu swiata. lednakZe Izrael jest w stanie<br />
naprawic t~ uniwersaln~ skaz~. Poprzcz napraw~ samyeh siebie Zydzi<br />
mog~ naprawie swiat, zarowno w jego widzialnym jak i niewidzialnym<br />
aspekeie. Wygnanie jest wi~ misj~ - umozliwiaj~~ napraw~ i oezyszezenie.<br />
Wcdlug koncepcji luranskiej kabaly, tak jak j~ prezentuje Seholem,<br />
odkupienie jest rownoznaezne z napraw~ lub restytucj~. Poprzez wypelnianie<br />
nakazow naprawa zostanie ukonczona i wszystkie rzeezy zajm~<br />
swoje miejsce we wszeehswiatowym schemaeie - wowezas nast~pi odkupienie.<br />
Odkupienie oznacza tutaj jedynie stan doskonaloSci, harmonii,<br />
swiat bez skazy, w ktorym wszystko zajmuje swoje wlasciwe miejsce. Ideal<br />
mesjanski, ideal odkupienia otrzymuje wi~e tutaj calkowieie nowy wymiar.<br />
Koneepeja odkupienia nie jest juz koncepej~ katastroliezn~. Pojawienie si~<br />
mesjasza jest dla Lurii konsekwenej~ zakonezenia procesu tikkWl. Mesjasz,<br />
19
MICHAL GALAS<br />
syn Dawida, kt6ry pojawi si~ u konca dni, b¢zie tylko symbolcm<br />
ukonczenia procesu, swiadectwem, ze swiat zostal w rzeczywistoSci naprawiony.<br />
Jak uwai:a Scholem, w luriatiskiej kabale po raz pierwszy<br />
przcdstawiony zostal Scisly zwi4Uk mi¢zy stan em odkupienia a stanem go<br />
roprzedzaj~cym. Odkupienie nie jest juz dluzej przeciwietistwem wszystkiego,<br />
co bylo wczesniej, ale jest lo gi czn~ konsekwencj ~ historycznego<br />
procesu. Mesjasz nie przyniesie odkupienia, on symbolizuje raczej jego<br />
adwcnt, podkrdla, i:e swiat otrzymal sw6j ostateczny ksztalt.<br />
KabaliSci tego okresu w zasadzie nie odwolywali sj~ do osobowego<br />
mesjasza, ale jak z naciskiem podkresla Scholem, wszyscy mistycy byli<br />
jednoczesnie konserwatystami i radykalami. Jako i:e tradycja m6wila<br />
o osobowym mesjaszu, zaakceptowali go, rewolucjonizuj~c jednoczesn ie<br />
zawartoSc tradycyjnych idei. Prawdziwa natura odkupienia jest wi~<br />
mistyczna, tak w jej rustorycznym jak i narodowym aspekcie. Mistyczne<br />
i mesjanskie elementy w lurianskiej doktrynie zostaly zespolone razem.<br />
Tikkun, ScieZka prowadz~ca do konca wszystkich rzeczy, jest rowniez<br />
Sciezk~ do poc~tku. Teozoficzna kosmologia, doktryna wylaniania si~<br />
wszystkich rzeczy z Boga, staje si~ przeciwienstwem doktryny od kupienia<br />
- jako powrotu do ich pierwotnego kontaktu z Bogiem. Wszystkie czyny<br />
czlowieka odzial) wuj~ na proces tikkun, i wszyscy odpowiedzialni s~ za<br />
kontynuacj~ galut i przyjscie odkupienia.<br />
Scholem zwracat uwagc;, ze nowa koncepcja lurianskiej kabaly wykazuje<br />
wewn~trzn~ logik~: galut i odkupienie nie s~ tylko historycznymi manifestacjami<br />
Izraela, ale manifestacjami wszelkiego istnienia. Mesjasz staje si~<br />
bardziej ludem Izraela niz indywid ualnym odkupicielem , a odkupienie jest<br />
konsekwencj~ czynow przodkow, a nie rewolucj~. Doktryna tikkun czynila<br />
z kawego Zyda protagonis~ wielkiego procesu restytucji w spos6b, ktory<br />
nigdy wczesniej nie byl moi:liwy. Lurianska kabala byla ostatnim mistycznym<br />
ruchem w judaizmie rozpowszechnionym we wszystkich krajach<br />
diaspory i akceptowanym przez wszystkie grupy Zydow, a lurianska<br />
doktryna stala si~ na kilka wiekow uznan~ teo logi~ judaizmu, kt6ra<br />
dostarczyla niezwykJego impetu heteroooksyjnym ruchom mesjanskim<br />
w XVII i XVIII wieku. Jak podkreSla Scholem, w naturze takich doktrynjak<br />
tikkun leZy mocne napi ~e, ktore szuka naglego i dramatycznego zwienczenie.<br />
Kiedy doktryna tikkun weszla do zbiorowej swiadomoSci, pojawil si~<br />
eschatologiczny nastr6j, ktory wyrazil si ~ w postaci ruchu Sabataja Cwi.<br />
III. SABATIANIZM<br />
Sabatianizm byl jednym z najdonioslejszych ruchow mesjanskich w zydowskiej<br />
historii. Czynniki, ktore wplyn~ly na jego ogrom n~ popularnosc,<br />
byly dwojakiego rodzaju: z jednej strony ogolne warunki Zycia Zyd6w<br />
w diasporze oraz nadzieje na polityczne i duchowe odkupienie, z drugiej<br />
strony specyficzne warunki sk ladaj~ce si~ na powstanie ruchu. Centralny<br />
20
HETEROOOKSYJ NY M ESJ ANIZM W M ISTYCE lYOOWSKIEJ<br />
i uni likuj,!cy czynnik tworz'!cego si~ ruchu sabatian mial natur~ reiigijn,!<br />
i zwi,!zan y byl z gl~b ok 'l metamorfoz'l w judaizmie, spowodowanq<br />
duchowym odrodzeniem zapoc~tkowanym przez kabalistow z Safed.<br />
Luri anska kabala glosila intymn'l wi ~i pomi~dzy religijnq aktywnoSci'l<br />
Zyda a mesjanskim poslannictwem. Polityczna wolnosc i wszystko, co<br />
narodowy mit z ni'l I'lczyJ, widziano jako zewn~t rzn e symbole kosmicznego<br />
procesu, ktory w rzeczywistoSci. rna miejsce w tajemniczych zak'ltkach<br />
wszechswiata. Nie przewidywano zadnego konfliktu pomi~dzy tradycyjnq<br />
narodow'l i polityczn'l zawartoSci'l mesjanskiej idei a nowym duchowym<br />
i mistycznym tonem, jaki uzyskala w lurianskiej kabale. Ten mesjanizm nie<br />
byl jcdnakZe abstrakcyjn'l nadziej'l nakierowan,! na odlegl'l przyszlosc.<br />
Tym, co uczynilo lurianizm dynamicznym czynnikiem w zydowskiej<br />
historii, byla jego proklamacja, ie prawie caly proces naprawy, tikkun,<br />
zostal ukonczony i ostateczne odkupienie jest juz blisko. Lurianska kabala<br />
stala si~ dominuj'lcym czynnikiem w zydowskiej teologii w pierwszej<br />
polowie XVII wieku, a ideologia ruchu sabatian jest Scisle z ni'l zwiqzana.<br />
Zaloiycielem i glown'l postaci'l ruchu byl Sabataj Cwi (\626 - 1676), ale<br />
wydarzeniem 0 decyduj'lcym znaczeniu dla powstania ruchu i jego rozwoju<br />
bylo spotkanie Sabataja Cwi z Natanem z Gazy w 1664 roku. Po<br />
przeprowadzonych rozmowach Natan uznal Sabataja Cwi za " Mesjasza<br />
Soga Jakubowego", a siebie za jego proroka. W grudniu 1665 roku<br />
Sabataj Cwi oglosil si~ publicznie mesjaszem w synagodze w Smymie<br />
i otoczyl si~ dwunastoma uczniami. Po ogloszeniu przyjscia mcsjasza caly<br />
iydowski swiat oga m~lo wrzenie. Mesjanskie oczekiwanie bylo tak siine, ze<br />
mesjasz zyskal sobie zwolennikow we wszystkich warstwach wyznawcOw<br />
judaizmu, szczegolnie jednak wsrod sefardyjskich marranow, z ktorych<br />
wywodzil si~ inny wielki ideolog tego ruchu, Abraham Cardozo. Pojawienie<br />
si~ mesjasza wywolalo ostre spory i zamieszki. W reakcji na nie wladze<br />
tureckie aresztowaly Sabataja Cwi i 5 wrzeSnia 1666 roku stan'll przed<br />
sultanem, ktory kazal mu wybierac miedzy smierci'l a nawroceniem na<br />
islam - Sabataj Cwi wybral to drugie rozwi'lzanie. Apostazja mesjasza<br />
wywolala ogromny wstrz'ls i przeraienie. Wi~kszosc zwolennikow odstqpila<br />
od niego, pomimo teologicznych argumentow Natana z Gazy<br />
usprawiedliwiaj,!cych czyn mesj asza.<br />
Re\acji mi¢ zy dwoma glownymi postaciami ruchu, Sabatajem Cwi i Natanem<br />
z Gazy, poswi~J Scholem wiele miejsca. Wedlug niego, gdyby nie Natan<br />
Sabataj Cwi bez w'!tpienia pozostaJby jednym z wielu anonimowych entuzjastow<br />
swego pokolenia, ktorzy w latach po przciladowaniach Chmielnickiego<br />
doswiadczali mglistych marzen 0 mesjanskim powo/aniu. Natan nie tylko<br />
zadeklarowaJ, ze mial wi zj~, w kt6rej ujrzal Sabataja Cwi jako mesjasza, on<br />
takie stworzyJ doktryny ruchu. OdkryJ sredniowieczne, anonimowe teksty<br />
z Ksifgq Zeruhbahela i Ksi{gq obrazu (Seier ha-tmuna) na czele, kt6re wedlug<br />
niego opisuj'l przyjScie mesjasza w osobie Sabataja Cwi. N as t~nie umiej~tnie<br />
rozpropagciwal nastanie ery mesjanskiej i przyjScie mesjasza.<br />
21
MICHAL GALAS<br />
Nowq teologi~ mesjasza apostaty opad na doktrynie luriaitskiej kabaly.<br />
Akceptowal lurianskq doktryn~ cimcum, ale dodal do niej nOWq, siygajqcq<br />
gJ~biej, koncepcj~ Boga. Wedlug jego teorli, na poczqtku istniejq w Ein-sof<br />
dwa aspekty, "swiatlo myslqce" i "swiatlo bezmyslne". W akcie cimcum<br />
- tworzenia pierwolnego kosmosu - bierze udzial tylko "swiatio myslqce",<br />
ale w lehiru, w pierwotnym kosmosie, znajdowalo siy tei: "swiatio bezm yslne",<br />
ktore nie bralo udzialu w procesie stworzenia i przez swojq natury<br />
powstrzymywalo kreatywnq zrniany. W tej dialektyce stworzenia, zd aniem<br />
Scholema, to, co poprzednio zwano silq ria, kelipa, jest w ostatecznoSci<br />
zakorzcnione w "niekreatywnym swietle" w samym Bogu. "Bezmyslne<br />
swiatlo" buduje rowniei: struktury wlasnych demonicznych swiatow kelipoI,<br />
ktorych jedynym celem jest miszczenie tego, co stworzylo ,,myslqce swiat/o".<br />
Te destrukcyjne sily Sq rowniei: zwane "wyi:ami" mieszkajqcymi w wie1kich<br />
otchlaniach. Dwoistosc form i rzeezy przyjmuje tutaj nowy aspekt - obydwa<br />
<strong>maj</strong>q podstaw~ w Ein-sof "Swiat/o bezmyslne" nie jest zle sarno w sobie, ale<br />
przyjmuje ten aspekt, jest w opozycji do wszystkiego z wyjqtkiem Ein-sof,<br />
dlatego tei: niszczy tylko struktury stworzone przez "swiatlo myslqce". Caly<br />
ten proces stworzenia przechodzi wi~ przez dialektyky miydzy dwoma<br />
swiatlami, dialektyk~ zakorzenionq w istocie Ein-sof<br />
W koncepcji Natana z Gazy postac mesjasza gra centralnq roly. Od<br />
pocz4tku stworzenia dusza mesjasza, bydqca jednq z iskier "myslqcego<br />
swiatia", byla zanurzona w ni:iszej czysci lehiru, to znaczy pozostawala<br />
w obszarze kelipol. Dusza mesjasza znajdowa/a si y wiyc pod dominacjq<br />
"bezmyslnego swiatla" i walczyla od poczqtku swiata, w cierpieniach nie<br />
do opisania, aby uwolnic siebie i podjqc wielkie zadanie: otworzenie<br />
niiszych cZysci lehiru, aby "swiatio myslqce" moglo wcjsc tam i sprowadzic<br />
odkupienie do obszaru kelipol. Scholem podkrdla, ii: w tej koncepcji dusza<br />
mesjasza jest zupetnie inna od wszystkich d usz zaangaiowanych w procesie<br />
tikkun. Mesjasz nigdy nie byl pod wplywem Tory, ktora jest mistycznym<br />
instrumentem ustanowionym przez sily "mysJqcego swiatla" i dusz z nim<br />
zwiqzanych. Natan z Gazy przyjql id~ zawarlq w K~i€dze obrazu, wed/ug<br />
ktorej Tora dana Mojieszowi na gorze Synaj nie byla doskonalq Torq,<br />
prawdziwie boskq, poniewai: byla to lora de-beria, Tora stworzcnia. Tora<br />
czasow mesjanskich, lora de-acilul, jest prawdziwie boskq Torq, wyprowadzonq<br />
ze swiata emanacji. Przyjscie mesjasza oznacza przejscie<br />
z jednej Tory do drugiej. To wlasnie dlatego Sabataj Cwi zachowywal si y<br />
tak, jak gdyby nie byl zwiqzany prawami tradycyjnej Tory, ktora nie byla<br />
jego Torq. Jego dziwne czyny byly rezultatem i:ycia~wedlug praw nadrzydnej,<br />
duchowej i boskiej Tory odkupienia, ktora miala bye objawiona, kiedy<br />
lurianski likkun zostanie ukonczony.<br />
W teologii Natana mesjasz reprezentowal calkowicie nowy autorytct,<br />
ktory nie jest poddany "prawom wiyziennym" stanu kosmicznego i historycznego<br />
wygnania. Jego czyny nie mogq byc oceniane przez populame<br />
pojycia dobra i zla, on musi dzialac wedlug wlasnego prawa, ktore moi:e<br />
22
HETERODOKSYJ NY M ESJANIZM W MISTYCE iYDOWSKIEJ<br />
stac si~ utopijnym prawem odkupionego swiata. Taka doktryna umoZliwila<br />
Natanowi z Gazy usprawiedliwienie wszystkich "dziwnych czyn6w" mesjasza,<br />
jego apostazji i antynomicznych wybuch6w.<br />
Pojawienie si~ Sabataja Cwi jako mesjasza i jego entuzjastyczne przyj~ie<br />
przez masy bylo doswiadczeniem wewn~trznej wolnoSci, czystoSci swiata<br />
- do tej pory znanej tylko kabalistom. Oczekiwano r6wniez calkowitego<br />
wypcmienia zewn ~trznej i historycznej cz~sci mesjanskiej obietnicy. Nadzieje<br />
te szybko rozplywaj'l si~, ale jak pisze Scholem, "tego, co mialo<br />
miejsce w kr6tkotrwalym, lecz gl~bokim doswiadczeniu mesjanskiego<br />
powstania nie moma juz bylo odebrac. Dla wielu to doswiadczcnie, kt6re<br />
kabalisci zw'l »podniesieniem z prochu szechina«, stalo si~ trwal'l i niezniszczaln'l<br />
cz~Sci'l ich swiadomosci." 4 Apostazja Sabataja Cwi otworzyla<br />
rozlam pomi¢zy dwiema sferami w dramacie odkupienia, w wewn~trznej<br />
sferze duszy 1 sferze historii. Wewn ~trzne i zewn~trzne aspekty odkupienia<br />
zostaly niespodziewanie rozerwane. Nagle pojawienie si~ antynomii narzucilo<br />
na nowe doktryny zadanie racjonalizacji tego konl1iktu. Po raz<br />
pierwszy zadanie takie stan~lo przed kabal'l, kt6rej tendencj'l bylo raczej<br />
rrezentowanie zewn~trznego swiata jako symbolu wewn~trzego Zycia.<br />
"Sabatianizm powstal ze swiadomoSci wlaSciwej sprzecznoSci, z paradoksu,<br />
i jego prawo narodzin zdeterminowalo jego pozniejszy rozw6j. Jest<br />
zbudowany na tragicznym paradoksie odkupicie1a apostaty i rozkwita na<br />
paradoksach, z kt6rych jeden implikuje drugi."5<br />
Doktryny 0 losie mesjasza i problem odkupienia stopniowo rozci'lgaly<br />
si~ z dziedziny mistycznej wiary na inne sfery mysli re1igijnej, az w koncu<br />
za c z~/y nurtowac cal'l teologi~ i ety k~. Pierwsze badania Scholcma nad<br />
sabatianizmem dotyczyly heretyckiej teologii Abrahama Cardozo i ukazywaly,<br />
jak ten kabalista marrano przeksztalcil luriansk'l kabal~ w moralny<br />
anarchi zm. Cardozo nauczal, ze w konsekwencji grzech6w Izrae1a wszyscy<br />
byli pierwotnie przeznaczeni, aby stac si~ marrano, ale laska Boga<br />
uratowala Zyd6w przed narzuceniem tego zadania, zlecaj'lc go mesjaszowi,<br />
poniewaz tylko dusza mesjasza jest wystarczaj'lco sima, aby zniesc ten los.<br />
W teologii Cardozo czyny czlowieka staly si~ gr'llub tez "teologi'l szansy",<br />
co podkopalo moraine pewniki tradycyjnego judaizmu. W ten spos6b<br />
zanim sily historii oslabily judaizm w XIX wieku, jego tozsamosc byla juz<br />
zagrozona od wewn'ltrz.<br />
Wedlug Scholema, konwersja Sabataja Cwi na islam nie byla koncem<br />
ruchu, ale raczej jego pocz'ltkiem. Trudno si~ z tym stwierdzeniem nie<br />
zgodzic; chociaz faktem jest, ze liczba zwolennik6w po apostazji mesjasza<br />
znacznie zmalala, to ci wyznawcy, kt6rzy pozostaJi, wypracowali grunt dla<br />
heretyckiej teologii. W lonie samego ruchu doszlo do podzial6w na<br />
um iarkowanych i radykalnych. Scholem wyr6i:nia pi~ charakterystycznych<br />
cech w doktrynie radykalnych sabati an.<br />
• Major Trends ... , dz. cyl. s. 306. <br />
, Tami:e s. )07. <br />
23
MICHAL GALAS<br />
- Wiara w konieezn'l apostazj~ mesjasza i sakramentaln'l natur~ zejscia<br />
w rzeczywistosc keiipo(. <br />
- Wiara, le "wierz'lCY" nie powinien wydawae si~ tym, ezym naprawd~ <br />
jest. <br />
- Wiara, i:e Tora acilu( musi bye przestrzegana przez pogwalcenie Tory <br />
beria. Stworzony przez sabatian paradoks 0 swi~tosci grzechu widae <br />
dobrze we wprowadzonej przez nich zmianie w tradyeyjnej codziennej <br />
modlitwie porannej: "Pochwalony bl!(ii Ty BOle, Krolu Swiata, ktory <br />
zniewolisz niezwyci{:lon ych" , zmienili na: "Pochwalony b'ldi Ty BOle, <br />
Krolu Swiata, ktory pozwalasz na zakazane". <br />
- Wiara, le Pierwsza Przyczyna i Bog Izraela nie Sll tym samym, pierwszy <br />
jest Bogiem racjonalnej ftlozofti, a drugi Bogiem religii. <br />
- Wiara w trzy rupostazy Boga, z ktorych wszystkie byly lub b~d'lc wcie10ne <br />
w ludzk'l postae. <br />
Umiarkowani sabatianie uezynili ostre rozromienie pomi~zy zewn~trznym<br />
i wewn~trznym iyciem, wi~kszose z nieh pozostala wierna tradyeyjnemu<br />
judaizmowi. Radykalni natomiast rozwi'lzali problem antynomii ezy<br />
to przez otwart'lc konwersj~ na islam lub chrzeScijanstwo, czy tel przez<br />
lamanie iydowskiego prawa w tajemnicy. Z tej radykalnej tradyeji<br />
1?0wstaly dwie sekty: d'onmeh w Tureji i frankisci w Polsce i Europie<br />
Srodkowej.<br />
IV. NIHILISTYCZNY MESJANIZM JAKUBA J. FRANKA<br />
Frankizm byl ostatnim, ale najradykalniejszym stadium sabatianizmu.<br />
Mimo ofiejalnego przejScia na katolieyzm frankisci praktykowali swoj'l<br />
speeyfiezn'lc wersj\! ezoteryeznej reiigii, w ktorej g/own'lc postaci'l byl Jakub<br />
Jozef Frank (1726 - 1791) - reinkarnaeja ukrytego Boga. Frankisci<br />
pozostawali tel w kontakcie z innymi grupami sabatian i ieh zwolennikami<br />
w Europie Srodkowej.<br />
KJuez do zrozumienia ruchu frankistow tkwi, wedlug Seholema, w zrozumieniu<br />
nowego j{:zyka, ktorym si\! poslugiwali. Mistyezny mesjanizm<br />
sabatian, przed pojawieniem si{: Franka, bazowal na skomplikowanych<br />
teozofieznych doktrynach kabalistyeznej gnozy. Powolanie Sabataja Cwi<br />
i jego rola w odkupieniu swiata opisane zostalo w tenninach zrozumialych<br />
tylko dla wtajemniczonych. Bylo to charakterystyczne dla sabatian;<br />
poniewal chcieli oni utrzymae si~ w lonie judaizmu i swoim teoriom<br />
nadawali naukowy charakter, ieh zrozurnienie wymaga znajomoSci rabinizmu<br />
i kabalizmu. Inaczej wygl'lcda to u frankistow. Z chwil'l, gdy Frank<br />
zacz'lc1 wyst~powae wsrOd swoich towarzyszy jako prorok i reinkarnacja<br />
Sabataja Cwi, odrzucil kabalistyczn'l tenninologi{:, a poslugiwal si{:<br />
populamym j{:zykiem i symbolami. Zdaniem Scholema, rowniei: postae<br />
samego mesjasza przeszla ogrornn'lc zmian{:. Zamiast mistycznego mesjasza,<br />
opromienionego blaskiem najwyi:szego poznania, ktorego zbawcza funkcja<br />
24
HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE iYDOWSKIEJ<br />
rna jednoczdnie zwi~zek z jego gnosis, wyst~puje "czlowiek-sila", mesjasz-atIeta.<br />
Najwyisze samochwalstwo Franka pol ega na tym, ie okresla<br />
sicbie jako "prostaka", czlowieka niewyksztalconego i prostego. Cil!gie<br />
podkresla, Ze Bog wybral jego wlasnie z powOOu jego nieuczonoSci.<br />
Kabalistyczna herezja sabatian rozwin~la teozoficznl! teori~ swi~tej<br />
Trojcy: Pierwsza Przyczyna - Ukryty Starzec, Bog Izraela lub Swi~ty Krol<br />
i Szechina. Pierwotnie w kr~gu frankistow rozwini~ta zostala teoria swi~tej<br />
Trojcy, w ktorej Sabataj Cwi reprezentuje dolnl! postae Trojcy, Szechina,<br />
Baruchia - przywOdca sekty sabatian w Salonikach - jest inkamacjl!<br />
Swi~tego Krota, Frank natomiast przychodzi jako poslaniec i inkamacja<br />
Najwyiszego Boga, Ukrytego Starca. lak podkresla Scholem, ta teoria<br />
byla jednak wielokrotnie przez samego Franka przeksztaicana. Frank<br />
powil!zal sabatianskl! Troj~ z calkiem nowl! mitologil! wspolgrajl!Cl!<br />
z biblijnyrniopowieSciami 0 Patriarchach, szczegolnie 0 lakubie i Ezawie.<br />
Z nirni dwoma probuje si~ identyfikowae nowy mesjasz. Wedlug Franka<br />
prawdziwy Bog, ktorego poszukiwali Patriarchowie, a szczegolnie Jakub,<br />
jest do tej pory calkowicie ukryty. Swiat nie zostal stworzony przez<br />
prawdziwego Boga, bo wtedy czlowiek i swiat musieliby iye wiecznie,<br />
smiere obala t~ moi:\iwosc. Prawdziwym Bogiem jest Jakub, a jego swiaty<br />
S
MICHAl GALAS<br />
i prawa. "Ta droga do Zycia jest drog,! nihilizmu, polega na tym, aby<br />
uwolnic si~ od wszystkich praw, przepisOw, konwencji i religii oraz aby<br />
przez to wszystko przejsc i odrzucic, poniewaZ my wszyscy musimy wejsc<br />
w otchlan, w kt6rej przepisy i religie zostan'! miszczone. Chrzest jest<br />
koniecznym etapem na tej drodze, a KoSci61 jest jednym z zawoalowanych<br />
ntiejsc, gdzie prawdziwy B6g moze si~ ukryc." G W 30 lat po chrzcie lakub<br />
Frank powiedzial: "Chrystus przyszedl, aby zbawic swiat z r,!k diabala, ja<br />
natomiast przyszedlem, aby wybawic swiat od wszystkich praw i zwyczaj6w,<br />
kt6re kied ykolwiek istniaiy. Moim zadaniem jest stworzyc tak~<br />
sy tu acj~ , aby dobry B6g m6gl si~ objawic. Kto przewr6ci wszystlOe prawa<br />
i religie, kt6re pochodZll od »drzewa Smierci«, ten dosi~gnie »drzewa<br />
Zycia«." 7<br />
Te destruktywne idee posiadaj,! u Franka niezliczone wariacje; na<br />
przykJad powiada on, przeksztalcaj'lc talmudyczny epigram: "Gdzie Adam<br />
pierwszy czlowiek przeszedl, zostalo zbudowane miasto, ale gdzie ja<br />
przeszedlem, wszystko zostaje zniszczone, i mu~ niszczyc i w niwecz<br />
obracac - co jednak wybuduj ~ , stac b¢zie wiecznie" 8. 0 budowaniu<br />
u Franka nie moma du:io powiedziee - "bo nie przyszedl na to czas".<br />
Zamiast tego zatacza on pierScieri zniszczenia - prawdziwy nihilizm<br />
- wszystkich warstw egzystencji. W doktrynie Franka droga w otchlan<br />
poprzedza drog~ do gory. Drabina, kt6r'! lakub, pratyp Franka, widzial<br />
we snie, miala ksztalt V. Czlowiek musi si~ m izyc i zd egrad owac, aby<br />
z najgl~bszego stanu wejsc w wolnosc Zycia. Antynomicme rytualy, kt6re<br />
lakub Frank praktykowal wsp61nie ze swoim i wymawcami , przedstawiaj,!<br />
dla niego swiadectwo mesjanskiej wolnoSci, tego, co nazywal "Zyciem".<br />
Droga w otchlan posiadala dla Franka dwa aspekty, historyczny<br />
i moralny. Historyczny aspekt <strong>maj</strong>duje sw6j wyraz w nad ziei na og61ny<br />
przewr6t caloSci ludzkich stosunk6w, charakteryzuje si~ tez wizj'l upadku<br />
KoSciola katolickiego i jego hierarchii. Scholem podkrdla, ze dop6lO<br />
mesjanska idea wolnosci byla narz¢ziem wallO przeciw Zydowskiemu<br />
gettu i jego srodowisku, stanowila czysto negatywn'!, nihilistyczn'! rew olt ~.<br />
Ale z chwil,!, gdy wyd ostala si~ na zewn'ltrz, franlOSci stali si~ protagonistami<br />
nowych idei w najprzer6:iniejszych formach: od idei 'zydowskiego<br />
oswiecenia do rewolucji francuskiej, wnosZ'lC w ten spos6b wklad do<br />
kultury zydowslOej i europejskiej.<br />
Moralny aspekt drogi w otchlan uwidacmia si~ w antynomicznych<br />
rytualach, w kt6rych nie wystarcza tylko negacja wartoSci i norm: musz'!<br />
one zostac miewaZone. ZejScie w otchlan, aby tam spotkac "Zycie", jest<br />
tylko inn'! form'! starej antynomicmej doktryny 0 " swi~toSci grzechu" ,<br />
manej w radykalnym skrzydle sabatian. Droga w otchlan jest r6wniei:<br />
drog,! do Ezawa, historycmego Ezawa, czyli do niezydowskiego srodowis<br />
26<br />
• Juliajca 4 Frankfurt a.M., 1984, s. 177-178. <br />
, Tamu , s. 178. <br />
B Tamie, s. 179.
HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE ZYDOWSKIEJ<br />
ka, oraz do mistycznego Ezawa, Wielkiego Brata, ktory stoi przed Bogiem.<br />
W miejscu, gdzie panuje mistyczny Ezaw, znikajl! wszystkie prawa i panuje<br />
"zycie". Na drodze do niego wierzl!cy zdobywa gnosis edomus, zwanl! takze<br />
"s wi~tl! religil! Edoma". Z zewnl!trz tl! religil! Edoma byl katolicyzm,<br />
wcwnqtrz jest to nihilistyczne gnosis, wedlug ktorego nic zewn~trznego nie<br />
moze reprezentowae wewn~trznego.<br />
Wizja drogi w otchlan poll!czona z anarchicznl! wolnoscil! posiada dla<br />
Franka jeszcze inny aspekt. Droga do osil!gni~ia celu wymaga najostrzcjszej<br />
dyscypliny, ktorl! cz~sto porownuje z dyscyplinl! wojskowl!. Zoinierze<br />
nie mogl! wybierae drogi do zdobycia twierdzy i, jdli to konieczne, mUSZq<br />
tabe przejsc przez najbrudniejsze kanaly. Dla Scholema to porownanie<br />
z ioinierzami nie jest Zadnym przypadkiem. Frank, marzyciel nihilizmu,<br />
jest zafascyn,owany wojskowoscil!. Utopii, bezprawiu i destrukcji towarzyszy<br />
oczarowanie dyscyplinl! wojskowl!. Tworca nihilistycznego mesjanizmu<br />
mowi, ze zoffiierzom nie wolno miee religii, ich rzeczl! jest bye poslusznym<br />
generalowi. To kolejny paradoks Franka: ideal anarcrucznej wolnosci zycia<br />
i dyscyplina zoffiierza, ktory milczl!c wykonuje swoje zadanie. Scholem<br />
uwaza, Ze Frank jest pierwszyrn iydowskim militarystl!. W latach<br />
1759-1790 uwazal, ze istnieje korzystna sytuacja polityczna dla jego<br />
mcsjanskiej batalii. Mial nadziej~, ze uzyska terytorium dla swoich uczniow<br />
i zwolennik6w, czynil nawet 0 to starania. Co ciekawsze, Frank uwazal, ze<br />
miejscem wypelnienia roli mesjasza jest nie Ziemia Izraela, ale Polska.<br />
Frankisci reprezentujl! najradykalniejszl! fonn~ ludowej, zydowskiej<br />
hcrczji. Jednak z ich nihilistycznej gnozy powstal pierwszy stopien iydowskiego<br />
oswiecenia (choe z wyrainym wplywem element6w mistycznych).<br />
Polqczenie mesjanskiego nihilizmu i oswiecenia zostalo zauwaione jui<br />
w 1771 roku, G. Selig pisal wtcdy 0 frankistach: "Oni utrzymujl! si~<br />
szczegolnie w Polsce i Sl! przez innych Zyd6w bardzo przesladowani,<br />
poniewai <strong>maj</strong>l! wielkl! sklonnosc do wolnomyslicie!stwa i nie chq uznac<br />
Biblii jako boskiej Ksi~gi, ani tez posluszenstwa w stosunku do zwierzchnoSci<br />
jako obowil!zku partyjnego." 9 Wedlug Scholema jednak, zwolennicy<br />
tego ruchu byli prawdziwymi wierzl!cymi, ktorzy w obietnicach anarchicznej<br />
ziemskiej utopii znaleili zbawienie, odmawiane irn przez rabiniczny<br />
judaizm.<br />
Frankizm byl ruchem <strong>maj</strong>l!cym wplyw nie tylko na powstanie iydowskiego<br />
oswiecenia, ale szerzej na oswiecenie europejskie. Rozbil on mury<br />
gctta i pozwolil Zydom na uczestnictwo w kulturze europejskiej, pozostawiajl!c<br />
liczne slady rowniei w kulturze polskiej.<br />
Argumentacja Scholema 0 masowym wybuchu apokaliptycznego mesjanizmu<br />
i herctyckiego antynomizmu na progu wsp6lczesnego okresu<br />
vyrainie kwestionuje racjonalnl! wiar~ w rozw6j iydowskiej historii<br />
z "cicmnoSci do oswiecenia". Scholem twierdzi, ie wspolczesnose narodzila<br />
• Cyt. za: Judaica J , Frankfurt a.M.,197J, s. 216.<br />
27
MICHAL GALAS<br />
si~ ze wstrz:t.s6w tradycyjnego judaizmu rozsadzanego od wewlllltrZ.<br />
Religijny j udaizm stworzyl kabal~, b6ra z kolei data pocZ'ltek sabatianizmowi;<br />
w ten spos6b sam posial nasiona wtasnej destrukcji. WierZ'lc w moc<br />
idei, Scholem koncentruje si~ na opisie ukrytych wplyw6w sabatianizmu na<br />
dialektyczny rozwoj beretyckiej teologii. Wedlug niego, sabatianizm przygotowal,<br />
na teoretycznym poziomie, podstawy pod wspolczesny iydowski<br />
sekularyzm i haskal~. Doktryna "swi~toSci grzecbu" dala impuls do<br />
swieckiej oboj~tnoSci wobec tradycyjnego prawa. Ale jak pisze Scholem,<br />
" ... poj¢e totalnej wolnoSci, ktore odegralo tak tragicznll rol~ w rozwoju<br />
sabatianskiego nihilizmu, bylo silll nie tylko destrukcyjnll, poniewaZ pod<br />
powierzchnill bezprawia, antynomizmu i katastroficmej negacji wyst~powaly<br />
peine sily konstruktywne impulsy" 10.<br />
Scholem sugeruje, :i;e reform a judaizmu jest nie tylko produktem<br />
heretyckiego mesjanizmu, ale i wczesnej kabaly. Powstanie reformowanego<br />
judaizmu, ktorego racjonalizm stal w opozycji zarowno do halachy jak<br />
i kabaly, bylo konsekwencjll wewn~trmego rozwoju w mistyce, nierozlllcznego<br />
z rozwojem i ewolucjll idei mesjariskiej . XVIII- i XIX- wieczny<br />
racjonalizm i sekularyzm stanowil rewolu cj~ zrodzonll z dialektyki tradycji<br />
re1igijnej. Teorie Scholema 0 wplywie mistycznej herezji na wspolczesny<br />
judaizm Sll radykalnll probll pokazania ukrytego zwillzku mistycyzmu<br />
z Zydowskll historill.<br />
M ichal Galas<br />
WKR(jTCE W WYDAWNICTWIE ZNAK<br />
J ERZY KLOCZOWSKI<br />
CHRZESCIJANSTWO I m STORIA<br />
Wok61 reformy chrzeScijanstwa (VIII-XX w.)<br />
Zbior artykulow dotYCZlIcych centraJnycb problemow historii chrzeScijanstwa <br />
od czasOw karolinskich po wiek xx. <br />
W ksilP;ce w przyst~pny sposob zostaly przedstawione zalozenia nowoczesne~ <br />
hisl.oriografii spoleczno-religijnej oraz europejskich i polskich spolecznoSct <br />
cruzeScijaliskicb. <br />
Wydawnict wo ZNAK Kr ak6w. ul. Kosciuszki 37<br />
tel. 21 97 94. fax 21 98 14<br />
28<br />
HI TIle Mellwnlt: IMlJ .... dz.cyl., t . 84.
APOLI NARY KAR OL MICHALSKI OFM<br />
,,00 MIt.OSCI MAOROSCI<br />
DO MAOROSCI MIt.OSCI"<br />
EMMANUELA LEVINASA FILOZOFIA BOGA I MILOSCI BLIZNIEGO<br />
Emmanuel Uvinas jest jednym z najbardziej fascynuj~cych myslicicli<br />
naszych czasow. 1 Zapoczqtkowai niezwykle odwainy i radykalny, metafizycmo-etyczny<br />
sposab myslenia. W odroinieniu od swoich nauczycieli<br />
zarowno z krygu fen omenologii, jak mysli iydowskiej celem jego filozofowania<br />
nie jest ontologiczna istota rzeezy, bycie, bqdz mistyka iydowska.<br />
Uvinas poszukuje sensu etyki, podstaw moZliwej etyki. Centralnq prawd~<br />
tej etyki jest Blimi. Blimi w horyzoncie Dobra stanowi "obsesjy" filozofti<br />
Uvinasa. Wedle Platona, mqdrose jest w posiadaniu jedynie bogow,<br />
dlatcgo czlowiek moze bye tylko milosnikiem mqdroSci, a fllozofia<br />
umilowaniem mqdrosci. Natomiast wedle Uvinasa fllozofia rna bye<br />
"mqdrosciq miloSci".<br />
Refleksj a Uvinasa wywodzi siy - jak mowilismy - z fenomenologii<br />
i dialogicznej filozofii zydowskiej, ale rna swoje zrOdlo takie w Biblii<br />
i doswiadczeniu zagrozenia czlowieka, widocmego zwlaszcza w XX wicku.<br />
Uvinas nie trzyma siy sztywno koncepcji poznania zakreSlonej przez<br />
tradycjy filozoficzn q. Kaide myslenie moie bye dla fllozofii waine. Nie jest<br />
wykluczone - powiadal - ie eala filozofia stanowi medytacjy nad Szekspirem.<br />
Filozofia Uvinasa nie jest fllozofiq religii ani konkretnq teologiq,<br />
lecz po prostu mysleniem religijnym. W gruncie rzeezy, mysienie religijne<br />
sluiy mu do zajmowania siy sprawami, ktore stawia Biblia. Dawniej<br />
filozofia byla sluiebnicq teologii. Dzisiaj filozofia moie bye wprost<br />
sluiebnicq mqdroSci biblijnej.<br />
Metoda i styl pisani a Levinasa, chociai wiele zawdziyczajq opisowi<br />
fenomenologicznemu i hcideggerowskim analizom sposobow bycia, Sq<br />
jedyne w swoim rodzaju. Odnosi si y wraienie, ie nieustannie powtarza on<br />
te same mysli. leieli inni mysliciele poslugujq si y tym samym jyzykiem przy<br />
okreSlaniu roznych spraw, to Levinas pisze w roiny sposob 0 tym samym,<br />
o jednej sprawie: 0 Bogu i miloSci bliiniego. Moina porownae jego sposob<br />
myslenia do morskiej fali, ktora oddala siy i powraca na brzeg z nowym<br />
zapasem wody i winny sposob. Moina go takie porownae do symfonii<br />
Mozarta, w ktorych wprowadzony na poczqtku temat nie zmierza do<br />
I Istniej
APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />
kulminacji, ale az do kOllca utworu przebija si~ w przcr6:i:nych postaciach<br />
w nowym bogactwie d:lwi~kowym . Sposob myslenia okrdlony jest przez<br />
to, 0 czym si~ mysli. A to, 0 czym Levinas mysli, jest nazywane przez niego<br />
"enigmq". Seree zaS "enigmatycznego" myslenia stanowi Bliini.<br />
Dzi~ki Uvinasowi takie idee, jak: "drugi", bliini, odpowiedzialnosc,<br />
twarz, pragnienie ..., itd. jawiq nam si~ w nowym, irodlowym sensie<br />
i uroku; wynurzajq si~ jedne z drugich i wzajemnie si~ motywujq. Jednq<br />
z podstawowych idej fLIozofii Uvinasa jest idea nieskonczonoSci. Idea<br />
nicskonczonoSci to ir6dlo myslenia 0 Nieskonczonosci, Pragnienia Nieskonczonosci<br />
i nieskonczonej odpowiedziainosci za bliiniego.<br />
IDEA NIESKONCZONOSCI<br />
Aby myslenie moglo si~ dokonae jako myslenie rcligijne, musi bye<br />
- wedle Levinasa - ufundowane w idei-nieskonczonosci-w-nas.<br />
Ide~ nieskonczonoSci przejmuje Uvinas od Descartesa. Dla autora<br />
Rozprawy 0 metodzie idea nieskonczonoSci, ktora utozsamia si~ u niego<br />
z ideq doskonalosci i ideq Boga, jest ir6dlem przekonania 0 istnieniu Boga<br />
oraz ir6dlem myslenia duszy 0 Bogu, czyli - metafizyki. Uvinas zgadza si~<br />
z Dcscartesem, ze skonczona mysi czlowieka nie moglaby sarna z siebie<br />
wyprowadzie idei nieskonczonoSci i i:e to sam Bog zioZyI w nas t~ idc~. Nie<br />
zgadza si~ jednak i wyraza sprzeciw wobec tego, ze Descartes calq uwag~<br />
skupil na mysieniu 0 Bogu i poznaniu Boga, to znaczy na metafizyce.<br />
Zajmowanie si~ Bogiem czy NieskonczonoSci q pozostaje u Dcscartesa<br />
"teoriq, kontempiacjq, wiedzq". Tymczasem Levinas otwiera mysJeniu<br />
reiigijnemu nOWq przestrzen, w ktorej rna si~ dokonae przcjscie z metafizyki<br />
do etyki. To wlasnie jest, wedie niego, myslenie rcligijne, ktore wyraza<br />
istot~ jego filozofii.<br />
Badajqc id~ nieskonczonoSci trzeba zdae sobie spraw~ z tego, ze<br />
przynaleZy ona przede wszystkim do dziedziny matematyki. Dlatego naiezy<br />
jej nadae nowe znaczenie i nowy sens - sens religijny. Pisze Levinas:<br />
Idea nieskonczonosci, nawet jezeli jej nazwa, okreslcnie i, w pewien sposob,<br />
podatnosc na operowanie ni~ <strong>maj</strong>~ ixOdlo tylko w jej sensie i' zastosowaniu<br />
matematycmym - zachowuje w obliczu rel1eksji paradoksaJny w~zel, za·<br />
pl~tywany w objawieniu religijnym. Dna zaS, juz z gory w swej k 0 n k ret·<br />
nos ci zwi~zana z obowi~zkami wobec tego, co ludzkie - idea Boga jako<br />
rnilosc blimiego - jest »poznaniem« Boga, ktory daj~c siebie w swej<br />
»otwartoSci«, pozostaje zarazem absolutnie inny, transcendentny. 2<br />
Abstrakcyjna, matematyczna nieskonczonose zywi si~ miar'l i liczb'l.<br />
Re1igijna, konkretna nieskonczonose dokonuje si~ w wymiarze "poznania"<br />
udzie1aj'leego si~ Boga oraz obowi'lzk6w wobec bliiniego.<br />
1 E. Levinas, Transcendencja i pojmowalnosc, U. B. Baran, w: Czlowiek w nauce w.fpOlczesnej,<br />
Dialogue, Paris 1988, s. 207 .<br />
30
.. 0 0 M ltOSCI MADROSCI DO MADROSCI MllOSCI"<br />
Zdaniem Levinasa, kartezjanska idea nieskonczonoSci jest "nieczynn'l<br />
wiedz'l" , zloion'l w nas przez Boga, ktora rniala jedynie pouczac dusz~<br />
,,(...) bez prostego ozywienia, jak nauczyciel platonski, jak wspomnienie<br />
dawnych wizji." J Natomiast wedle nowej interpretacji Uvinasa, idea<br />
nioS'lca w sobie sens nieskonezonoSci jest iredlem wszelkiej aktywnoSci:<br />
Idea. nieskonczonoSci, klora. nie jesl jedynie przedslawieniem nieskOl1czonosci,<br />
jesl nosicielem samej aJdywnoSci. Myslenie teorelycme, wiedza i krylyka,<br />
klorym bywa przeciwslawiana dziaiaInosc, <strong>maj</strong>li len sam co ona fundament.<br />
Idea. nieskonczonoSci, klora nie jesl ze swej slrony przedslawieniem lej<br />
nieskonczonoSci, jest wspolnym uoolem dzialania i teorii.4<br />
Gdyby idea nieskonezonoSci byla prostym przedstawieniem znaczenia<br />
nieskonczon oSci, stanowilaby jedynie iredlo myslenia teoretycznego<br />
i przed rniot logiki formalnej. Idea nieskonczonoSci zaS jest nosicielem sensu<br />
nieskonezonoSci, dlatego jest iredlem i pobudzeniem w sz el k i ej aktywnoSci:<br />
daje zarowno do myslenia jak i do istnienia.<br />
Idea nieskonezonoSci jest "nadpojemna" w odroinieniu od idej i poj~c,<br />
ktoryeh "pojemnosc" ezy "zawartosc" jest okreslona i ograniczona. Pisze<br />
Uvinas:<br />
U Descartesa ja, klore mysli, ulrzymuje relacjll z Nieskonczonoscili. Ta<br />
relacja nie lliczy zawierajlicego cos z zawartoscili - skoro ja nie moi:e zawrzeC<br />
Nieskonczonosci, ani nie wilii:e zawarloSci z tym, co zawierane, skoro ja<br />
oddzielone jest od NieskonczonoSci. ( ... ) MySlliC Nieskonczonosc, ja od razu<br />
mysli bardziej, nii: mysli. Nieskonczonosc nie wchodzi w id~ nieskonczonosci,<br />
nie jest uchwycona; La idea nie jest pojl:ciem. Nieskonczonosc lo cos<br />
radykal nie i absolutnie innego.'<br />
Uvinasowskie myslenie religijne zamiast nazwy "Bog" mowi 0 NieskonczonoSci<br />
. Mysl'lce ja nie mysli ,,0" Nieskonczonosci, jak si~ mysli 0 jakims<br />
przedmiocie: one mysli Nieskonczonosc. Mysl'lc przez id~ nieskonczono<br />
Sci, ja wychodzi ku NieskonczonoSci. Nie jest to transcendencja czy<br />
transcendowanie w rozum ieni u wspolczesnych filozofow egzystencji, gdzie<br />
"podmiot przekracza siebie". Tutaj jest inaczej. Nieskonczonosc pobudza<br />
i jakby uwodzi mysl'lce 0 niej ja. Lecz w tym "uwodzeniu" Nieskonczonosc<br />
nie wyprowad za ja jedynie poza nie sarno, doniklld czy w nieokrdlonll<br />
otchlan. Nie jest to pogon za wiatrem czy chwytanie cienia. Nieskonczonosc<br />
syci mySl'lce ja swoim nieskonczonym sensem. Mysl'lce ja<br />
w mysleniu Nieskonczonosci "unieskonczenia sif', "wypelnia si~" nieskonczonym<br />
sensem. Myslllce ja nie moze - jezeJi tak moina powiedziec<br />
- 0 wlasnych silach transcendowac w nieskOllczonosc. Droga w nicskonczonosc<br />
nie jest upadaniem, leez nasycaniem i podtrzymaniem.<br />
J E. Levioas, Tolalile el lnrmi, NijboCT, La Haye 1980, So 58.<br />
• Tamie s. XV-XVI. <br />
, E. Levioas, De Dietl qui vu,nl a!'iaee, Vein, Paris 1986, s. 171-172. <br />
31
APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />
PRAGNlENlE NlESKONCZONOSCI<br />
Trzeba najpierw opisae Uvinasowsk'! ide~ swiata ludzkiego otoczenia.<br />
Przede wszystkim otaczaj,!cy mnie swiat jest dany mojemu przezyciu, jest<br />
moim iyciem. Pierwszym "poznaniem" swiata jest przezywanie. Uvinas<br />
krytycznie odnosi si~ tutaj do Heideggera 6, b~d,!c zarazem pod wyraznym<br />
wplywem Husserla - jego koncepcji Lebenswell czy natiirliche Welt, czyli<br />
swiata przezycia czy swiatla naturalnego otoczenia.<br />
atM dla Uvinasa swiat jest przeznaczony dla zycia i przezycia. Swiat<br />
istnieje przede wszystkim na sposob "pokarmu", to znaczy czegos, co jest<br />
dane spozywaniu i przeiywaniu. "Spozywanie" swiata nie prowadzi do<br />
niczego - nie jest ani "uzywaniem" swiata (zye, aby jest), ani "zaiywaniem"<br />
swiata (jest, aby iye). Doswiadczenie swiata w "spoiywaniu" jest<br />
ceJem samym w sobie. W'!cha si~ kwiaty dla samego przezycia zapachu.<br />
Spacerowae, to nie zaiywae powietrza dla zdrowia, leez dla przezycia<br />
swiezosci powietrza. Jese nie dla najedzenia si~ ani nie dla zdrowego iycia.<br />
Jese, aby przezye jedzenie. To przezywanie "spoiywania" swiata Uvinas<br />
nazywa smakowaniem Uouissance).<br />
Zyjemy dohrll wieczerzll, powielrzem, swiatiem, widokami, praCll, ideami,<br />
snem ... itd. To nie Sll przedmioty przedstawienia. My nimi Zyjemy. To, czym<br />
iyjemy, nie jest weale »srodkiem do iycia« jak pioro jest srodkiem<br />
w odniesieniu do listu, ktory pozwala napisac; ani celem Zycia, jak<br />
pororumienie jest celem /istu. '<br />
Pozywienie jest transcendensem w stosunku do smakowania, pierwszym<br />
"innym", jakie napotyka czlowiek smakuj,!cy iycie. ,,'zycie, ktore jest zyciem<br />
czyms, jest szc~Sciem. ,Zycie jest pasj,! i uczuciem. 'zye, to smakowae<br />
iycie." 8 Przedmioty smakowania odpowiadaj,! Scisle pragnieniu smakowania.<br />
Znaczy to, i:e przedrnioty smakowania i pragnienie smakowania nie<br />
wykraczaj,! poza to, co wewn'!trzswiatowe. Byt ludzki smakuj,!c swiat,<br />
znajduje w tym przeiyciu zadowolenie i szcz~Scie. Warto zwr6cie uwag~ na<br />
to, i:e postawa smakowania, chociazjest zmyslowa,jest postaw,! szczerosci<br />
i be z in t ere sow nos c i. Przypomina si~ tutaj postaY'a swi~tego<br />
Franciszka z Asyzu. Cale jego zycie, oprocz doswiadezen wiary i miloSci,<br />
wypelnione bylo smakowaniem swiata otoczenia. Umieraj,!e, pros:1 braci,<br />
by przynieSli mu kawalek ciasta, ktore gdzid posmakowal, a ktorego smak<br />
odiyl we wspomnieniach. Nie trzeba bye swi~tym, aby doznae takiego<br />
przezycia, leez szczerze i bezinteresownie "smakuj,!cym" otaczaj,!cy swiat.<br />
.lrodlem smakowania swiata jest potrzeba. Uvinas, podobnie jak wielu<br />
przed nim mySlicieli, przyjmuje rozroi:nienie na potrzeb~ i pragnienie.<br />
Z kolei to rozroi:nienie wspiera si~ na bardziej podstawowym odroi:nieniu<br />
tego, co materiaIne od tego, co duchowe. Potrzeba jest pierwszym ruchem<br />
32<br />
• lob. Dp. To/alile ... , dz.cyt., s. 109. <br />
7 Tamu, s. 82. . <br />
• Tamu, s. 87.
,,00 MllOSCI MAOROSCI DO MAOROSCI MllOSCI"<br />
tOZsamego ze sobll bytu ludzkiego (Le Meme) w stronr~ swiata. Potrzeba<br />
dotyczy tego, CO materialne, jest irOdlem przyjemnoSci i moZe bye na jakis<br />
czas wypeh1iona i zaspokojona. Czlowiek Zyje potrzebami okrycia nagoSci<br />
swojego ciala, zaspokojenia glodu i pragnienia, znalezierua domostwa ... itp.<br />
Egzystencja bytu ludzkiego nie wypeh1ia jednak swego przeznaczenia<br />
w smakowaniu Zycia i zaspokojaniu potrzeb. Istnienie bytu ludzkiego nie<br />
zamyka si~ w doswiadczeniu tego, co wewnlltrzswiatowe. "Prawdziwe zycie<br />
jest nieobecne" - powtarza Levinas za Baudelairem. Ale czlowiek zyje<br />
i istnieje w tym swiecie, gdzie budzi si~ je go pragnienie metafizyczn<br />
e. Pragnierue metafizyczne jest ruchem wychodzllcym ze swiata - od tego,<br />
co bliskie, oswojone, zadomowione i zamieszkale. A jednak Zadne miejsce<br />
wewn'ltrzswiatowe, zadna przyjemnosc, Zaden widok, zadna zmiana nie<br />
mog'l zaspokoie tego pragnienia. Pragnienie metafizyczne jest zwrocone ku<br />
absolutnemu "gdzie indziej", absolutnemu "poza", absolutnemu "temu, co<br />
inne". "Pragnienie jest pragnieniem absolutnie Innego." Pisze Uvinas<br />
o rozrucy pomi¢zy potrzeb'l a Pragnieniem:<br />
lest to pragnienie nie do zaspokojenia. M6wi si~ beztrosko 0 zaspokojonych<br />
pragnieniach, 0 polrzebach seksualnych czy 0 potrzebach moraJnych lub<br />
reJigijnych. Milosc samll uWaZa si~ w tym kontekscie za zaspokojenie glodu<br />
wyzszego rz~u . Uiycie tak.iego j~zyka jest mozliwe dlatego, ze wi~kszosc<br />
naszych pragnien nie jest czysta - nie jest czysta nawet miloS
APO LINARY K. MICHALSKI OFM<br />
w~drowki Odyseusza z obrazem w¢rowki Abrahama. Odyseusz zywi~c si~<br />
wspomnieniem ziemi, ktor~ opuScit, wraca do siebie. Od yseja nie jest<br />
obrazcm pragnienia metafizycznego. Pragnienie metafizyczne nie jest<br />
powrotcm do kcaju, z ktorego nas wygnano, a ktorego niejasne wspomnienie<br />
i t~skn ota w nas pozostaly. Pragnienie jest w¢rowkl! do krainy,<br />
w ktorcj nie urodzilismy si~, w ktorej jeszczc nie byiismy. Pragilienie<br />
metafizyczne przypomina w¢ ro wk~ Abrahama do krainy nieznanej,<br />
niewspominanej, nieosil!galncj mysicniem i wyob raZn i~. W miar~, jak si~<br />
w~d ruj e , wzmaga si~ pragnienie kcainy, ku ktorej si ~ zmierza.<br />
Pragnienie metafizycme nie jest nakierowane na jakid miejsce, otoczeni<br />
e, stan b~dZ nidmiertelnosc. Pierwszym ruchem, ku ktoremu post~p uje<br />
Pragnienie, jest Inny, Cudzoziemiec. Inny przyjmuje postac Niewidzialnego.<br />
"Umrzec dla Niewidzialnego - oto metafizyka." II Niewidzialny - to<br />
znaczy: nieprzenikniony, nieprzejrzany, nie do zbadani a, nie dany, niewyobrazalny.<br />
Niewidzialny - to taue maczy: transcendentny, nietykalny,<br />
Swi~ty. Nie moma staC si~ Niewidzialnym. Niewidziainego nie mozna<br />
nasladowac, czyli tropic. Mom a po prostu dla Niego umrzeC.<br />
Wedle Uvinasa smierc nie stanowi idei kOl1ca, lecz skonczenia si~.<br />
Smierc jest moZliwoSciil bytu skonczonego. MoZl iwosc bytu skonczonego<br />
to moZliwosc umierania. "Smierc jest niemozliwosciil bytu skOllczonego.<br />
Mozliwosc bytu skonczonego to moZliwosc umierania. "Smierc jest<br />
ni cm ozliwil do p rzezwyci~zenia moZliwoSciil" bytu skonczonego. Byt<br />
skOl1czony nie moZe uniknilc, ani uch ylic tej " niemozliwej moZliwoSci"<br />
skonczenia si~ . Zdaniem U vinasa jednak, smiere nie "wykancza" bytu<br />
lud zkiego, iecz kwestionuje go. Smiere jest jednoczesnie zam kni~cicm<br />
i otwarciem. W smierci, opr6cz moZliwoSci ko nca, zapowiada si~ odmien na<br />
moi'Jiwosc - mozliwosc spotkania z Innym. Inn y, Niewidzialn y nie<br />
uniemozliwia smierci, ale wypelnia zwrocone ku niemu Pragnienie. Przezwyci<br />
~zenie smierci nie jest sprawil Zycia wiecm ego, zycia po smierci.<br />
Przezwyci~Zyc monstrum wierci, to wejsc w relacj~ z tym, co Inne, a takZe<br />
osobowe. "NiemoZliwa do przezwyci~:ienia mo:iliwosc smierci" nie musi<br />
poraiae trwogil, ani zwiastowac nieuchronny koniec, lecz moze bye<br />
uprzedzona moZliwoSciil wydania siebie za blizniego dla Niewidzialnego.<br />
To wydarzenie jest wlasnie wypelnieniem myslenia i pragnienia metafizycznego.<br />
Metafizyka wychodzi zatem od myslenia, przemienia si~ w pragnienie<br />
i <strong>maj</strong>duje swoje speln.ienie w czynie wydania siebie.<br />
Mysienie NieskonczonoSci przez id~ nieskonczonoSci pozostaloby jedynie<br />
wiedzil i kontemplacjil nieadekwatnil wzgJ¢em tego, co mysli. Zdajilc sobie<br />
spra w~ z niewystarczalnoSci idei nieskonczonoSci i mysienia Nieskonczono<br />
Sci, U vinas wprowadza zatem id~ Pragnienia Nieskonczonosci. Pragnienie<br />
NieskonczonoSci jest sposobem istnienia pragnienia metafizycznego.<br />
34<br />
NieskOllczonosc nie jest przedmiotem kontemplacji, to znaczy, nie jest na<br />
miar\l myslenia, ktore jll mysli. Idea nieskO!lczonosci jest mysleniem, ktore<br />
II Tamie, s. 5.
..00 MltO$CI MAORO$CI DO MAORO$CI MltO$CI"<br />
w kai:d ej c hw ili mysli b ardziej nji: mysli. Myslcnie, ktore mysli<br />
bardziej nii: mysli, jest Pragnieniem. 12<br />
Idea Pragnienia Nieskonczonosci nie uniewainia kartezjanskiej idei nieskonczonosci,<br />
ani tej na nowo zinterpretowanej przez Levinasa. Pragnienie<br />
Nicskonczonosci jest po prostu "czyms bard ziej " , "czyms lepszym" niz<br />
idea nieskonczonoSci. Pragnienie NieskonczonoSci nie jest now'! jakoSci,!<br />
w odniesieniu do idei nieskonczonoSci: ono wyroslo z tej idei. Pragnienie<br />
nie utoi:samia si~ bynajmniej z wol'! lub z chceniem. Pragnienie nie jest<br />
takie mysleniem. W mysleniu tradycyjnym, nawet jeszcze u Descartesa,<br />
wyst~puje rozroinienie na rozum i wol~. Wola wyrai:a si~ w "nierozumnym"<br />
chceniu. Rozum wyraza si~ w "bezwolnym" mysleniu. Harmonia<br />
rozumu i woli przemienia si~ w rozumne chcenie: rozum, ktory chce to, co<br />
widzial i wol~, ktora widzi to, co chciala. U Uvinasa Pragnienie wlasciwie<br />
nie wyrasta ani z woli, ani z rozumu; w pewnym sensie jest jednoczdnie<br />
jednym i drugim. Pragnienie jest raczej mysl,!cym sposobem bycia (pragnienia).<br />
Pragnienie jest bliskosci,!, sposobem zblizania si~. Bye moze<br />
ide~ Pragnienia Levinas zaczerpn,!1 z Biblii, gdzie zwlaszcza w Psalmach,<br />
cz~sto wyst~puje poj~e i motyw "pragnienia".<br />
Pragnienie NieskOJlczonosci nie bierze si~ sarno z siebie. W obr~bie<br />
idei-nieskonczonoSci-w-nas dokonalo si~ pobudzenie (affection) tego, co<br />
skonczone przez to, co nieskonczone, ktore wywolalo Pragnienie. Dlatego<br />
Levin as nazywa Pragnienie taue PobudliwoSci,!.<br />
Jakie jest jednak odniesienie upragnionej NieskonczonoSci do samego<br />
Pragnienia? Pisze Uvinas:<br />
Nieskonczonosc nie jest »przedmiotem« poznania - tym, co zredukowaloby<br />
j~ do miary spojrzenia, ktore kontempluje - lecz tym, co upragnione, tym, co<br />
oi:ywia Pragnienie, to maczy tym, co jest dost~ne przez myslenie, ktore<br />
w kai:dej chwili mySli bardziej nii: mysli. Nieskonczonosc nie jest przez to<br />
pot~inym przedmiotem przekraczajlic)ID horyzonty spojrzenia. Pragnienie mierzy<br />
nieskoncwnose NieskonczonoSci, poniewai: jest miarll przez sam!! niemoi:<br />
Iiwosc zrnierzenia. Niezmierzalne zmierzone przez Pragnienie jest twafZll. IJ<br />
Nieskonczonose nie poddaje si~ zadnej mierze ani zadnemu moZliwemu<br />
oznaczeniu jej granic. Jedynie Pragnienie moze bye umiar,!" dla NieskonczonoSci.<br />
Pragnienie moze bye nie-zmierne i bez-mierne. Moze wzmagae<br />
si~ lub gasn'lc, moZe ro:inicowae si~ pod wzgl~dem nasycenia. Pragnienie<br />
nie mierzy, jak spojrzenie b,!dz kontemplacja. Nie jest ono ogl,!daniem.<br />
Pragnienie zywi si~ bliskoSci,! Upragnionego. To, co upragnione objawia<br />
si~ w twa r z y. Upragniony nie daje ani do myslenia, ani do chcenia, ale do<br />
bycia twarz,!-w-twarz.<br />
Pragnienie NieskonczonoSci nie rna celu, konca, kresu, zaspokojenia.<br />
Pragnienie NieskonczonoSci pragnie bliskoSci Nieskonczonego.Warunkiem<br />
1l E. LeviollS. En decouv,ant /'exLrtence a~c lIusser! ~t lIeide88~" Vrin, Paris. 1982. s. 174.<br />
Il E. UviollS. Totalite...• dz.cyt.. 8. 33.<br />
35
APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />
lTloZliwoSci lej bliskoSci jest separacja. Dziyki separacji pragn'!cy nie usilujc<br />
pochlon,!c Upragnionego, a Upragniony nie pogr,!7..a w sobie tego, kl6ry<br />
pragnie. Upragniony pozostaje w Pragnieniu oddzielony. Upragniony jest<br />
bliski, leez odromiony - Swiyty.<br />
Sensem Pragnienia NieskOl1czonoSci jest Dobro. "Nieskonczonosc otwiera<br />
sobie porZ'ldek dobra. Chodzi 0 porz
"OD MllOSCI MADROSCI DO MADROSCI MllOSCI"<br />
z Upragnionyrn wypelniam si~ dobrocill, albo raczej sklaniam si~ do<br />
dobroci. Upragniony "OOsyla" mnie do blizniego i OOdaje mnie blizniemu,<br />
kt6ry jest "nieupragniony" czyli nieoczekiwany, niewybrany, nic mi nie<br />
dajllcy. To OOeslanie i oddanie mnie blizniemu nie jest moim pomyslem,<br />
widzirnisi~, potrzebll spolecznll blidZ lu ksusem dzialania; jest nakazem<br />
i przykazaniem. Kiedy jestem wypelniony dobrem i chcy darzye dobrem,<br />
wtedy zblizam si~ do blimiego. Nie jest to bliskosc, kt6ra "szuka swego".<br />
Nie jest to rowniez bliskosc wzajemnej ZyczliwoSci, przyjazni, podtrzymania,<br />
wspolpracy. Ta bliskosc jest 0 d pow i e d z i a 1 nos c i II za blizniego, az<br />
do substytucji, az do wydania siebie za niego. W tym spotkaniu blizni staje<br />
si~ bliskim. On nie jest bliskim w takim sensie, jak krewni, przyjaciele,<br />
wspolpracownicy, towarzysze pracy. Blimi staje si~ bliskim, poniewaz<br />
bior~ za niego OOpowiedzialnose. Wyswiadczyl mi on przyslug~, bo mog~<br />
wzille za niego OOpowiedzialnose. 18 Blimim moze bye kaZdy, kto przez<br />
swojll twarz uj awn i swoje "ubostwo", swojll "bied~". Wedle Levinasa,<br />
"ubostwo" blizniego wyraia si~ we figurach Wdowy, Sieroty i Cudzoziemca.<br />
BJiZni jest samym miejscem metafizycznej prawdy i lym, co niezbywalne<br />
w moim odniesieniu do Boga. On nie odgrywa roli posrednika ( ... ), lecz przez<br />
lwarz swojll ( ... ) jest manifeslacjll wysokoSci, gdzie Bog si\! objawia. 19<br />
Pragnienie nieskonczonego Boga jest nierozerwalnie zwillzane z 00<br />
powiedzialnoScili za blizniego. Odpowiedzialnosc za bliiniego jest krylerium<br />
prawdy metafizyki Levinasa. Prawda jest OOpowiedzialnoscill. Jestem<br />
prawdziwy, kiedy jestem OOpowiedzialny. 1m bardziej jeslem OOpowiedzialny,<br />
tym bardziej jestem prawdziwy.<br />
Blimi jest uczestnikiem szczegolnej relacji dialogicznej z OOpowiedzialnym.<br />
Nie jest to relacja dialogiczna w zwyklym znaczeniu, relacja<br />
partnerska, Ja i Ty, relacja przyjazni, relacja synchronic:ma, wzajemnego<br />
wspierania i porozumienia. Relacja odpowiedzialnego z bliznim jest bez<br />
wzajemnoSci, jednostronna, asymetryczna, diachroniczna. Wlasciwie mowillC,<br />
la relacja nie jest dialogicm, lecz monologiem. Co prawda, 00<br />
powiedzialny OOpowiada na pytajllCll twarz blizniego, ale potem bierze juz<br />
tylko odpowiedzialnosc za niego, nic nie oczekujllc i nic si~ nie spOOzicwajllC.<br />
Tak wi~c bylaby to dialogika szczegolnego rOOzaju.<br />
Wedle Uvinasa, OOpowiedzialnosc za blimiego nie cora si~ przed<br />
niczym, jest bezwzgl~dna, nie znajduje zadnych ograniczen. Odpowiedz<br />
ialnose za blizniego je st nieskonczona.<br />
Ja wobec bliiniego jest nieskonczenie odpowiedzialne. Bliini jesl ubogim<br />
i obnazonym, i nic z lego, co dOLyczy lego Cudzoziemca nie moze pozostawac<br />
oboj\!Lne. Kiedy wszyslko Lo widzi si\! w bliinim, wtedy dosi\!ga si\! apogeum<br />
swojej egzysLcncji jako ja. Pcln..ia mocy, gdzie ulrzymuje si~ niezaJemosc<br />
'8 Por. A. Michalski. Osobliwa wersja ewange/icznej przyjaini. "W d rod ze" 9/1987/. s. 86--88.<br />
'9 E. Levi oas. TOla/ile ...• dz.cyt.. s. 51. •<br />
37
APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />
panowania la, nie rozci~a si~ na Drugiego, aby go podbic, lecz aby go<br />
podlrzymaC. Ale w l)ID samym czasie znosic ci~Zar Bliroiego, to pol....ierdzac<br />
go w jego subSlancjalnoSci i s)1uowaC ponad la. la pozoslaje odpowiedzialne<br />
za len c~Zar, nawet wobec lego, kt.6rego podlrzymuje. Ten, za k16rego mam<br />
odpowiadac, to ten, kt.6remu mam odpowiadac. »Za kogos...« i »komus...« s ~<br />
zbieine. To jesl podw6jny ruch odpowiedzialnosci, k16ry oznacza wyrniar<br />
wysokoSci. T en wymiar zakazuje mi spelniania odpowiedzialnosci jako liloSc~<br />
poniewai jestem winny naleinosc lemu, za kogo jeslem odpowiedzialny. On<br />
zakazuje mi spelniac l~ odpowiedzialnosc jako nieuwarunkowane posluszenstwo,<br />
poniewai: za tego-tu, k16ry rni rozkazuje, jestem odpowiedzialny. 20<br />
Co to znaczy: "rueskOllczona odpowiedzialnose" czy "Ja rueskonczenie<br />
odpowiedzialne"? To znaczy, ze chodzi tutaj przede wszystkim 0 nieskonczonosc<br />
i odpowiedzialnose pozytywn'l. Pozytywnosc nieskonczonoSci<br />
wyraZa si ~ w odpowiedzialnosci - w odpowiedzialnoSci nieskonczonej .<br />
Nieskonczona odpowiedzialnose jest ostateczna, bezwarunkowa, bezwz gl~dna<br />
- posuwa si~ aZ do wydania i:ycia za drugiego, aZ do sUbstytueji ezyli<br />
zast'lpienia kogos w "biedzie" i wzi ~cia na siebie jego ci~zaru , jego niedoli.<br />
Figur'l tej odpowiedzialnoSci jest postawa zakladnika, kt6ry wydaje siebie<br />
i idzie-za-drugiego. Decyzja zakladania nie jest wymuszona ani nakazana,<br />
ale wybrana. Zakladnik w tym sensie jest ochotnikiem - jego ezyn<br />
zast'lpieni a kogos jest dobrowolny. "Blizni jest kims, dla kt6rego musz~<br />
wszystko." Bliini - wedle wyrazenia LCvinasa - jest moj'l obsesj'l, kims,<br />
przed ki m nie m og~ uciec, od kt6rego nie mogl< si~ uwolnie. NieskOllczona<br />
odpowicdzialnose za niego jest "zobowi'lzaniem bez zaangazowania umowncgo,<br />
braterstwem lub porozumieniem za nie".<br />
Zgodnie z mysleniem Levinasa, ja wlasciwie nie mam prawa zye,<br />
poniewaz moje i:ycie rna bye oddane blizniemu. Jestem wind)' oddae mu<br />
swoje zycie. Sposroo wielu eytat6w uzytych jako motto do swojej ksi'lzki<br />
Autrement qu'etre ou au-dela de ['essence (lnaczej nii hycie alho poza<br />
istotq), przytoczyl Uvinas slowa Pascala z My.W: ,,(...) To tam jest moje<br />
miejsce w sloncu. Oto poez'ltek i obraz uzurpacji kazdej ziemi." Odpowicdzialne<br />
ja nie rna prawa dl a siebie, rue ma prawa do swojego "miejsca<br />
w sloncu". A jei:eli rosci sobie takie prawo, to ezyni to bezprawnie. Ja nie<br />
mam prawa zye na ziemi. Moje i:ycie jest niezasluzone. Mojc iycie zostalo<br />
mi darmo dane. Dostalem je za nic, jakby na kredyt. Dlatego musz~ jakos<br />
ex post, juz zyj'lC, zasluzyc na swoje zycie. M usz~ je usprawiedliwic<br />
i uzasadnic. Jednym z sposob6w uzasadnienia, usprawiedliwienia i zasluzcnia<br />
na swoje Zycie jest wydae je za bliiniego.<br />
Powr6cmy do sprawy nieskonezonej odpowiedzialnosci. Obecnosc Blizni<br />
ego kwestionuje mojq wolnosc jako b e zt ro sk~ "smakowania" swiata<br />
i zycia potrzebami . W tyro kontekScie moja wolnosc jest ograniezona<br />
i skonezona. Odpowiedzialnosc natorniast jest nieskonczcnie dobro-wolna.<br />
"Nicskonezonose odpowiedzialnoSci nie tl umaczy si~ swojq aktualnq<br />
38<br />
>0 E. Levinas, Noms propres, Fata Morgana, Pari s 1976, s. 86.
..00 M ltOSCI MAOROSCI DO MADROSCI MltOSCI"<br />
wielk osci~, lecz wzmaganiem odpowiedziainosci, w mi a r~ jak ona si~<br />
dokonuje." 21 Istnieje tutaj pewna dobrowolna powin nosc, wyp lyw aj ~ca<br />
z bycia winnym za wszystko i za wszystkich. Levinas powtarza mysl z B rad<br />
Karamazow Dostojewskiego: "Wszyscy jestdmy winni za wszyslko i za<br />
wszystkich, i wobec wszystkieh, a ja bardziej niz innL" 22<br />
Nie wehodz~ w dalsze, pokrewne w~ tki, mom a stwierdzic, ze nieskonczona<br />
odpowiedziaJnosc nie jest wartoScilt wzgl~dnlt , nie jest nawet wartoScilt<br />
absolutnlt, kt6ra mimo wszystko jest oszacowana i okrdlona przez czlowieka.<br />
Nieskonczona odpowiedzialnosc jest po prostu a b sol u t n a. P rost a,<br />
ezysta, niewymierna. Swoje uzasadnienie znajduje w sobie samej. Wlasciwie<br />
nie mom a jej objasnic ani uchwycic; mozna jej doswiad ezyc.<br />
Od powiedziaJnoSci siy nie rozumie. Odpowiedzialnym si~ jest.<br />
Nieskonczona odpowiedzialnosc dokonuje si~ wobec twarzy blizniego,<br />
ktora otwiera wymiar nieskonczonoSci.<br />
Drugi pozostaje nieskonczenie transcendenlny, nieskonczenie obey -Iecz jego<br />
lwarz, gdzie dokonuje si~ jej epifania, i ktora wola do mnie, przelamuje sill<br />
wraz z swiatem, klory moZe nam bye wspOJny. 2J<br />
Drugi jest absolutnie inny, nieskonczenie inny. Idea nieskonezonoSci<br />
otwiera wymiar relacji spoJecznej - wymiar porozumienia siy z d rugi m. W idei<br />
nieskonczonoSci ufundowana jest r6wnici twarz drugiego. "Nieskonczonosc<br />
zstypuje do idei w znaczeni u twarzy. Twarz oznacza Nieskonczonosc." 24<br />
Nieskonczenie odlegly drugi, przez epifaniy twarzy, ktora wyrai:a siy wolaniem<br />
, staje si~ moim blimim i bliskim. Pierwszym slow em twarzy jest<br />
- zdaniem Uvinasa - prosba i wymaganie: "Ty mnie nie zabijesz".<br />
Nieskonczonosc w twarzy stawia nieskonczony, etyczny opor zab6jstwu,<br />
paralizuje moi:liwosc zabijania. Obnazona i zaprasz aj ~ca do przemocy twarz<br />
obezwladnia, rozbraja, wyt~ z r~ki bron.<br />
Odpowicd zi alna odpowiedZ na slowo--pytanie obnazonej twarzy dokonuje<br />
si~ poprzez Mow~ (Dire). Mowa swiadezy blifniemu NieskonczonoSc.<br />
Mowajako swiadectwo Nieskonezonosci poprzedza to, co Wypowied zi ane<br />
(D it), mowi zawsze sensem, jest sposobem " bycia" sensu. N atomiast to, co<br />
Wypowiedziane wypowiada si ~ slowami.<br />
Idea nieskonczonoSci jest warunkiem etyki czyH etycznej relacji osobowej.<br />
Z kolei "to, co indywidualne i to, co osobowe jest konieczne, aby<br />
Nieskonczonosc mogla si~ dokonac jako nieskonczona". T o znaczy, ze<br />
relacja osobowa warunkuje objawienie si~ N ieskonczonosci.<br />
G loszcnie i ustanawianie porzltdku etycznego jest p r o r 0 k 0 wan i em<br />
Nicskonczonosci. Profetyzm otwiera wymiar etyczny i wyznacza porzltdck<br />
etyczny. W tradycyjnym judaizmie prorokowanie prowad zil o do nawrocenia<br />
i do wiary, a wiara do zycia moralnego zgodnego z przykazania<br />
11 E. Levinas. TO lalile...• dz.cyt.. s. 222. <br />
II E. Levinas. Elhjque ...• dz.cyt.. s. 95. <br />
23 E. Levinas. TOlalile ...• dz.cyt.. s. 168. <br />
.. E. Levinas. Elhjque ...• dz.cyt.. s. 101. <br />
39
APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />
mi. "Wierzy, dlatego nie zabijam." W rnysleniu Uvinasa - jest przcciwnie:<br />
prorokowanie prowadzi bezposrednio do etyki, a etyka do wiary. "Nie<br />
zabijarn, dlatego wierz~." Zatern to etyka okrdla wiar~ i potwierdza<br />
wiarygodnosc prorokowania.<br />
Odpowiedzialnosc za bliiniego jest swiadeetwern NieskOilezonosci.<br />
"Nie rna innego ezystego swiadectwa, jak tylko swiadeetwo Nieskonczonosci."<br />
Odpowiedzialnosc etyezna poswiadeza Nieskonezonosc i swiadezy<br />
Nieskonezonosci. To swiadeetwo NieskonezonoSci jest jcj eh w alq.<br />
Nieskonezonosc jest ehwalona poprzez odpowiedzialnosc etyeZl1q. Piszc<br />
Uvinas:<br />
Nieskonczonosc nie jawi si~ temu, ktory 0 niej swiadczy. Przeciwnie, to<br />
swiadectwo nalei:y do chwaly Nieskonczonosci. To wlasnie przez glos<br />
swiadka g10ryfikuje si~ chwala Nieskonczonosci. H<br />
Swiadek NieskonezonoSci nie jest sprawC
,,00 MILOS CI MADROSCI DO MADROSCI MltOSCI"<br />
czonego Zyjllcego w czasie skonczonym i podlegajllcego jego prawom nie<br />
poJcga na sprowadzeniu czasu nieskonczonego do czasu skonczonego. Nie<br />
polega rowniez na WY/llczeniu si~ spod praw czasu skonczonego. Prawda<br />
tcgo bytu domaga si~ jednoczesnie jednego i drugiego czasu. Wype/nienie si~<br />
czasu nieskonczonego w czasie skonczonymjest czasem mesjanskim.<br />
Dokonczenie czasu nie jest smierci~, leez czasem mesjanskim, gdzie lo, co<br />
niezmienne przemienia si~ w wieezne. Tryumf mesjanski jesl tryumfem<br />
czystym. Jest on zabezpieezony przed odwetem zla, kloremu czas nieskonczony<br />
nie z arn.kn~ powrotu. Czyz ta wiecznosc nie jest now~ slruklur~ czasu<br />
albo najwyzszym czuwaniem swiadomoSci mesjanskiej? 21<br />
Czas nieskonczony nie zostal zniesiony przez smiere, ale nie uniknll/<br />
nieustannego zagroi:enia z1em i smiercill. Smicre czy zag/ada nie Sl!<br />
wypeinieniem czasew. Wypelnienie czasow jest czasem mesjanskim . Czas<br />
ten jest zwiqzany z Mesjaszem. Idea Mesjasza moze przybierae rome<br />
pdsLaci, Moi:e bye wcie1eniem mesjasza wydaj'lcego swoje Zycie za blizniego<br />
i wyzwaJajllcego go z zagrozenia. Moze bye wcieleniem mesjanskiej<br />
swiadomosci narodu wybranego. M oi:e bye rowniez wcieleniem boskiego<br />
Mesjasza wydaj'lcego i ofiaruj'lcego siebie, aby ocalie i wyzwolie ludzkosc.<br />
Idea mesjanskajest wlasciwa zarowno dla judaizmu, jak i dla chrzdcijanstwa.<br />
lezeli w judaizrnie nadal istnieje swiadomose oczekiwania na przyjScie<br />
Mcsjasza blldZ pogJ'ld, ze Mesjasz wcieli/ si~ w cierpiqcy narod zydowski,<br />
Lo w chrzescijanstwie idea mesjanska wype/ni/a si~ w osobie Chrystusa.<br />
Chrystus-Mesjasz otworzy/ nowe czasy - czasy mesjanskie. Czas mcsjanski<br />
jcst czasem poswi~cenia, wyzwolenia, ocalenia i zbawienia.<br />
Kicdy badamy egzystencjalne i historyczne doswiadczcnie swiata, mozemy<br />
stwierdzie, ze jest one wypelnione ogromem "biedy", "kl~ski", holocaustu,<br />
shoah, totalitaryzmu .. . To doswiadczenie rzuea si ~ w oczy i jest jawne.<br />
Zaden z tych z/owrogich Zywi%w nie okazal si~ bezpowrotny. Ale z drugiej<br />
strony, zaden z nich nie doprowadzil do totainej zaglady. Bye moze dlatego,<br />
i:e wydarzyly si~ i rozegraly jui: w czasach mesjanskich, w czasach mesjaszy,<br />
ktorych nie rzucajqce si~ w oczy wydawanie-siebie-za-blifuiego nieustannie<br />
chroni p rzed katastrofll, os/ania, wyzwaJa i zbawia.<br />
Mesjasz nie wyda/by jednak siebie, gdyby mial "wszystko do stracenia".<br />
Mcsjasz nie wydalby siebie, gdyby dzi~ki duszy nie byl nidmierte1ny<br />
i gd yby nie bylo Boga, w r~ce ktorego powierza siebie. Wydarzeniu<br />
wydawania siebie i powierzania siebie towarzyszy wzniosle przezycie<br />
uwalniania kogos i wyzwaJania siebie - to wlasnie one daje poczucie<br />
usprawiedliwienia.<br />
Apolinary Karol Michalski OFM<br />
n Tamie, s. 261.<br />
41
TADEUSZ GADACZ SP<br />
JUDAIZM - CHRZESCIJANSTWO<br />
PRAWDA<br />
f'ranz Rosenzweig wyehowal si ~ w rodzinie, ktora jak wiele innyeh<br />
rodzin zydowskich zasymilowala si ~ z kultur,! niemieek,! i swe zwyezajc<br />
religijne przestrzegala jedynie powicrzchownie. W okresie studiow stan'll<br />
wobee duchowyeh napi¢, ktore wynikaly zjego wewn~ trznej i filozofiezn ej<br />
rozterki, wahania mi~dzy stanowiskiem sUbiektywnym i obiektywnym. Na<br />
tie tyeh nap i ~, coraz wyrainiej odkrywal poj ~ie objawienia. Prowadzony<br />
od dluZszego ezasu dialog z Eugenem Rosenstockiem i kuzynem Rud olfcm<br />
Ehrenbergiem, nawroconymi juz na chrzeSci.janstwo, zaowocowal u Rosenzwciga<br />
pragnieniem chrztu. Byl juz prawie zdecydowany. Chcial si ~ jedynie<br />
upcwnie. II pazdziernika 1913 r. wybral si~ do malcj synagogi w Bcrlinie,<br />
by po raz ostatni przei:ye Jom Kippur. Przezyl dramat. Odkryl na nowo<br />
judaizm. Postanowil pozostae :iydem. Nie nawrocil si ~. Do oezekuj
JUDAIZM - CHRZE$CIJANSTWO - PRAWDA<br />
judaizmcm i chrzeScijanstwem stala si~ jednym z centralnych problcm6w<br />
jego gl6wnego dziela Gwiazda Zbawienia.<br />
• • •<br />
NarOd zydowski otrzymal Zycie wieezne w darze od Boga, w chwili<br />
objawienia na Synaju. To Zycie wieczne darowane jest mu z pokolenia na<br />
pokolenie. "Istnieje tylko jedna wsp6lnota, pisze Rosenzweig, w kt6rej taki<br />
zwi,,!zck wiecznego Zycia przechodzi z dziadka na wnuka, tylko jcdna<br />
wspolnota, kt6ra nie moZe wym6wie »my« swej jednosci, nie slysz"!c przy<br />
tym w swym wn~ trzu dopelniaj~cego »S
TADEUSZ GADACZ SP<br />
nym za promieniami Gwiazdy w ich drodze do Ojca. Choc zyje w historii,<br />
i ono nie zaslubia jednak w pelni czasu historycznego; taue ono posiada<br />
sw'l wiecznosc. Lecz wiecznosc chrzeScijanska ma inn'l natur~ niz wiecznose<br />
zydowska. Chczdcijanstwo, zyj'lC rytmem czasu historycznego,<br />
zachowuje jednoczdnie swe wieczne "teraz". Nie jest to jednak terazniejszose<br />
punktu, ale epoki . Historyk w swym spojrzeniu przemienia nieuchwytnc<br />
chwile w wydarzenie usytuowane mi~zy tym co przcd .... i po ...<br />
Traktujqc dany okres czasu jako jednose, przemienia go w ep o k~. Lecz<br />
epoka dla historyka jest zawsze epokq minionq. Historyk moze zatrzymac<br />
bieg tylko tego ezasu, kt6ry juz minql. ChrzeScijanstwo natomiast stosuje<br />
t~ wizj~ czasu historyeznego do samej terainiejszoSci. Unieruchamia czas<br />
historyczny jako wiecznq epo k~ , wiecznq drog~ mi~dzy narodzeniem<br />
Chrystusa i Paruzjq. Pojmuje czas sub specie aelernilalis. Od czas6w<br />
narodzin Chrystusa istnieje wi~c juz tylko terainiejszose. Co prawda<br />
ostateczne zbawienie zblii:a si~ dzien po dniu, lecz ciqgle jest rownie daleko<br />
jak i blisko, a droga dzi~ki swemu absolutnemu pocz'ltkowi i absolutnemu<br />
kresowi jest wieczn'l drog'l. Posr6d rozlicznych drog wiod'lcych poprzez<br />
historj~, wszystkie <strong>maj</strong>'l swoj poczqtek w historii i w historii <strong>maj</strong>'l takze<br />
swoj kres. Tylko ta droga rna laes poza histori'l. T ak jak judaizm, noszqcy<br />
w sobie wiecznose, jest absolutnym centrum i w ten sposob nadaje<br />
absolutnq orientacj~ przestrzeni, tak chrzeScijanstwo nadaje absolutn'l<br />
orientacj~ wymiarowi czasu. lednorodne chwile pozbawionego orientacji<br />
czasu, zawieraj'lce w sobie wei'lz niestabiln'l rownowag~ mi~dzy zyciem<br />
i smierci'l, Sol juz zawarte w wiecznej epoce' I jak zadaniem zydow jest<br />
przcprowadzic si ~ poprzez czas, tak zadaniem chrzeScijan pokonac roz<br />
Iqczajqq wszystkich przestrzen.<br />
Czyn i:ydowski polega wi~ na przeprowadzce poprzez czas dzi ~ki<br />
nast~pstwu pokolen. "W srodku czasu dostrzegajq si~ ci, ktorzy Sol dla<br />
siebie rownoczdni. W ten spos6b spotkali si~ na granicy czasu ci, dla<br />
ktorych r6i:nica przestrzeni nie oznaczala i:adnego, dopiero przezwyci~zonego<br />
oddzielenia; bowiem ta roinica zostala tam od razu przezwyci~zona<br />
we wrodzonej wsp6lnocie ludu; dzielo miloSci, zarowno miloSci boskiej ku<br />
czlowiekowi, jak i miloSci ludzi mi~zy sobq, musi bye jedynie skierowane<br />
na zachowanie tej wspolnoty poprzez czas, na przywr6cenie rownoczesnosci<br />
dla kolejnych generacji oddzielonyeh w czasie. To jest zwiqzek mi~zy<br />
wnukiem i dziadkiem; przez ten zwi'lzek Iud staje si~ wiecznym ludem;<br />
kiedy bowiem spostrzegaj'l si~ wzajem wn uk i dziadek, spostrzegajq<br />
wzajemnie w tej samej chwili najpoiniejszego wnuka i pierwszego przodka.<br />
CoO ') W starcach i dzieciach przezywamy bezposrednio nasz judaizm." 4<br />
Czyn chrzeScijanski skierowany jest do wszystkich, ktorzy poprzez<br />
histori~ zmierzajq do zbawienia. Szanuj'lc wolnose kazdego, i kaZdego<br />
pozostawiaj'lc takim, jakim jest, pokonuje oddzielaj'lq ich przestrzen.<br />
"lest to wi~z braterstwa, biorqca ludzi tak, jak ich znajduje, a mimo to<br />
44<br />
• Tami.e. s. 384.
J UDAIZM - CHRZESCIJANSTWO - PRAWDA<br />
wi,!z'lca ich razem wbrew romicom plci, wieku klas i rasy. Bratcrstwo l'lczy<br />
ludzi we wszystkich okolicznoSciach, ktore nadal istniej,!, jako rownych,<br />
jako braci »w Panu«. (...) Wiasnie braterstwo umieszcza ludzi w tym<br />
punkcie srodkowym, u ktorego niejako stop kladzie si~ juz przezwyci~zony<br />
czas; miloSci pozostaje jedynie przenikn~c rozl~czaj~~ przestrzen. W ten<br />
sposob przenika ona w swoim locie zarowno wrogosc narodow jak<br />
i okrucienstwo pokolen, zarowno zawisc klasow'l jak i gran ice wieku.<br />
Umozliwia ona wszystkim wrogom, okrutnikom, zazdrosnym, ograniczonym<br />
ludziom patrzenie na siebie nawzajem jako na braci w jednym i tym<br />
samym centralnym momencie czasu." S<br />
ludaizm i chrzeScijanstwo r6Zni'l si~ w swym odniesieniu do swiata<br />
i czasu historycznego. S~ jednak ze sob~ nierozerwalnie zi'lczone. Okrdla<br />
je to sarno swiatlo Gwiazdy. Centrum tego swiatla to wieczne zycie iydow.<br />
Swiatio promieni to wieczna droga chrzeScijan. Zyd i chrzeScijanin S'l przed<br />
Bogiem robotnikami tego samego dzieia.<br />
Wizja diaJogu iydowsko-chrzeScijanskiego ofiarowana przez Franza<br />
Rosenzweiga jest bardzo gJ~boka. Wci'lz jeszcze otwiera nowe moZliwoSci<br />
filozoficznej i teologicznej interpretacji. Pomimo romic poj~owych i doktrynalnych<br />
buduje wi~i wiary w uczuciu, wspolnot~ wierz'lcych w Jednego<br />
Boga. 0 tym znaczeniu filozofii Rosenzweiga dla diaJogu zydowsko-chrzescijanskiego<br />
Enunanuel Levinas tak powiedzial w jednym z ostatnich<br />
wywiadow: "Rosenzweig byl dla tej re1acji tak wazny, jak odwiedziny<br />
Papieza w zydowskiej synagodze" o.<br />
Tadeusz Gadacz SP<br />
, Tami:e.<br />
• E. Uvirias, Anllilz und erSle Gewall. Ein Gesprach Uher Pluinomenoiogie und Elhik, w :<br />
"Spureu", <strong>Nr</strong> 20(1987), s. 32.<br />
45
FRANZ ROSENZWEIG <br />
ZYD I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWDY 1<br />
CHRZESCIJANSKA NAUKA 0 RZECZACH OSTATEC2NYCII<br />
Tu plonic Gwiazda. Ostatnia realnosc, realnosc najbardzicj wewn~trzna,<br />
i pozoma ciasnota i skostnienie uczucia stajq si~ plynne i spajajq si~<br />
w oswictJajqcq swiat figur~, kt6ra w swym polqczcniu Boga, swiata,<br />
czlowieka poprzez stworzenie i objawienie az do zbawienia, wyraza trest<br />
judaizmu, a tahe jasnieje w gl~bi zydowskiej duszy. Gwiazda Zbawienia<br />
jcst wi~ parabolq istoty, lecz plonie jeszcze w "Przybytku" uczucia. Tutaj<br />
rzccz si~ rna calkowicie inaczej nii w chrzeScijaitstwie. Tahe tam Gwiazda<br />
Zbawienia zaznacza trese, wewn~trznq istot~, z kt6rej jako z rzeczywistosci<br />
wysyla ona promienie w swiat rzeczywisty. Lecz te promienie jednoczq si~<br />
w trzech oddzielnych punktach, punktach istotnie koitcowych, a takze<br />
docclowych punktach uczucia. A te punkty nie dajq si~ jui wzajemnie<br />
polqczyc. Mistyka nie przerzuca juz mostu pomi~dzy tymi ekstremalnymi<br />
pcrspektywami uczucia. To, ie Bog jest duchem, pozostaje bez zwiqzku<br />
z ideq, ie jest On wszystkim we wszystkich, a tahe bez zwiqzku z innq idcq,<br />
zc Syn, kt6ry jest drogq, jest tahe prawdq. Idea stworzenie nie zaposrednicza<br />
dw6ch pierwszych - nie zwiqzanych ze sobq - realnosci, a idea<br />
objawienia nie zaposrednicza dwoch pozostalych. Co prawda tworzy si~<br />
pewicn zwiqzek pomi~zy mitologicznymi obrazami: Ducha, ktory unosi<br />
si~ ponad wodami, i Ducha wylanego podczas chrztu lana, lecz zwiqzek<br />
tcn pozostaje obrazem, nie schodzi si~ w jednosc uczucia. Tylko pomi~zy<br />
dwiema ostatnimi ideami, BoskoSciq Syna i obietnicq, ze Bog b~zic<br />
wszystkim we wszystkich, wznosi si~ most. Syn, jak uczy pierwszy teolog<br />
nowej wiary, kiedy wszystko zostanie mu poddane, przeka:i:e SWq wladz~<br />
Ojcu, i wowczas B6g b~dzie wszystkim we wszystkich. Lecz zaraz widac, ze<br />
jest to teologumen. Dla chrzeScijaitskiej poboZnoSci ta idea jest bez<br />
znaczenia. Przedstawia odleglq przyszlose, bardzo odleglq, gdyz traktuje<br />
o rzeczach ostatnich, odbierajqc im wyrainie wszelki wplyw na czas,<br />
poniewai jeszcze obecnie i w kaidym czasie panowanie naleiy do Syna,<br />
a Hog nie jest wszystkim we wszystkich; przedstawia ona wiecznosc<br />
usytuowanq calkowicie po tamtej stronie. To twierdzenie nie oznaczalo<br />
takic w historii chrzeScijanstwa niczego wi~j nii teologumen, id~. Nie<br />
bylo one i nie moglo bye mostem, po kt6rym uczucie poruszalo si~<br />
J Tytul pocbodli od tlumacza. F. Rosenzweig, Der Stern der Er/osung, Haag Martinus<br />
Nijhof, 1976. s. 457-463.<br />
46
iYD I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWDY<br />
z jcdnego brzegu na d rugi. Na to obydwa brzegi byly zbyt nierowno<br />
uksztaltowane: tamten zbyt czasowy, ten zbyt wieczny. Istniala wprawdzie<br />
idea, ie Syn Czlowieczy przekaie kiedys swe panowanie, lecz to niczego nie<br />
zrnicnia w tym, ie zostal ubostwiony w czasie. Istniala wprawdzie idea, ie<br />
Bog b~d zie lded ys wszystkim we wszystkich, lecz to nie zrnienia niczcgo<br />
w tym, ie zostal On pozbawiony wplywu na "cos" w "czyms" tej<br />
czasowoSci, gdzie jego Zast~pca byl panem. Uczucie nie wkroczylo na luk<br />
mostu. Trzyma si~ tu, jak wsz~zie zresztOl, pojedynczych punktow,<br />
w ktorych skupilo SWq ostatecznOl egzaltacj~ . Lecz ta egzaltacja nie<br />
wyniosla dalej nii do tych punktow zbieinoSci i skupienia. ChrzeScijanstwo<br />
wydalo spirytualistycznOl, indywidualistycznOl i panteistycznOl mistyk~. Nie<br />
wcszly one jednak mi~ zy sobOl w iaden zwiOlzek. Uczucie moie zaspokoic<br />
si~ w kaidej z nich. Kaidej z nich zresztOl odpowiada takie wlasna postac<br />
KoSciola, z ktorych iaden nie wykl ucza pozostalych. Uczucie wsz~zie<br />
osi Olga eel. I rna do tego prawo. Poniewai tam, gdzie osiOlga swoj cel, tam<br />
cz~sc przed-swiata odnawia si~ w smierci i zrnartwychwstaniu. Umarl mit<br />
i powstal z martwych w adoracji w duchu, umarl heros i powstal<br />
z martwych w slowie 0 krzyiu, umarl kosmos i powstal z martwych<br />
w jednej i ogolnej TotalnoSci Krolestwa. i.e wszystkie trzy, kaida w sobie,<br />
oznaczaj Ol ulotnienie prawdy, a Scislej: ie Bog jest Panem duchow a nie<br />
Duchem, ofi arodawcq cierpien a nie ukrzyiowanym, Jednym a nie<br />
wszystkim we wszystkich - kto moie podniesc takie zarzuty przeciw wierze,<br />
ktora zwyci~sko zrnierza SWOl drogOl poprzez swiat i ktorej bogowie ludow<br />
- ludowe mity, ludowi bohaterowie, kosmos ludow - nie Sq w stanie si~<br />
oprzcc. Kto chcialby tego!<br />
SENS ROZDWOJENIA<br />
A jednak: zyd to czyni. Nie slowarni - czym bylyby tu slowa w tym polu<br />
widzenia! Lecz swym istnieniem, swym miiczqcym istnieniem. To istnienie<br />
zyda narzuca zawsze chrzeScijanstwu mysl, ze nie osiqgnt;:lo one jeszcze<br />
eelu, ie nie doszlo do prawdy, lecz wciqi pozostaje w drodze. To jest<br />
najgl~bsza podstawa chrzeScijanskiej nienawisci iydow, ktora przej~a<br />
spadek po nienawisci poganskiej. Jest ona ostatecznie tylko nienawisciq<br />
siebie sarnego, skierowanq do kogos, kto milczOlc przykro upomina, kto<br />
up omina przeciez tylko poprzez swe istnienie, nienawiSciq do swej niedoskonaiosci<br />
, do swego wlasnego "niespeinienia". Zyd przez SWq wewn~trznq<br />
jednosc, przez to, ie w najciasniejszej ciasnocie jego iydowskosci plonie<br />
przeciez jeszcze Gwiazda Zbawienia, choc tego nie chce, zawstydza<br />
chrzeScijanina: popycha go na zewnqtrz, przed siebie, az do pe/nego<br />
wypromieniowania pierwotnego ognia, ai: do najdalszych krancow uczucia;<br />
uczucia, ktore nie zna juz calosci, gdzie okazaloby si~ w jednoSci<br />
z jakimkolwick innym uczuciem jako prawda ponad wszelkim czuciem,<br />
Iecz ktore juz w sobie samym stalo si~ szcz~sliwe. Najbardzicj ekstremal<br />
47
FRANZ RO SENZWEIG<br />
nym punktem chrzeScijanstwa jest to zupelne zagubienie w jednostkowym<br />
uczuciu, to zatopienie w boskim duchu, w boskim czlowieku, w boskim<br />
swiecie. Pomi¢zy tymi uczuciami nie kqzy juz zaden obieg czynu; one<br />
same znajd ujq, si~ juz poza wszelkim czynem. Rozplyni~ie si~ uczucia jest<br />
wprawdzie konieczne, podobnie konieczne jak jego Scidnienie u iyd6w.<br />
Lecz to Scidnienie znajduje swe rozwiq,zanie w samym zydowskim iyciu,<br />
w zbawiajq,cym swiat sensie zycia, w prawie. Rozplyni~ie si~ natomiast,<br />
nie znajduje juz rozwiqzania w Zadnym iyciu, poniewaz ono sarno jest juz<br />
najbardziej ekstremalnym punktem przeZycia.<br />
WIECZNY PROTEST ZYD6W PRZEOW CHR YSTUSOWI<br />
Dlatego chrzeScijanin, jeSli nie mialby poza sobOl zyda, zatracilby siy tam,<br />
gdzie by by!. Podobnie jak trzy KoScioly, kt6re nie SlI: niczym innym niz<br />
ziemskimi postaciami owych trzech ostatnich UCZllC, przezywajOl sWol<br />
jednosc w zetkni~iu z iydem, t~ jednose, 0 kt6rej bez niego co najwyzej by<br />
wiedzialy, ale kt6rej by nie znaly. Zyd narzuca chrzeScijanstwu wiedz~<br />
o tym, ze owo spelnienie w uczuciu jest mu jeszcze OOm6wione. POOczas<br />
gdy zyd zyje wciqz w rzeczywistosci kr6lestwa Bozego, dlatego, ze uswi~cil<br />
on swoje cialo i krew pod jarzrnem prawa, to chrzeScijanin uczy si~, ze nie<br />
wolno mu antycypowac w uczuciu OOkupienia, przeciw kt6remu wciq,z<br />
powstajejego nie swi~te cialo i krew. Podczas gdy iyd wchOOzi w posiadanie<br />
prawdy w swojej antycypacji OOkupienia za ccnlt utraty nie 00<br />
kupionego swiata, zadaje klam chrzeScijaninowi, kt6ry w swoim zdobywczym<br />
pochodzie poprzez nie 00 kupiony swiat musi zaplacic za kaZd y krok<br />
obl¢cm.<br />
DWA TEST AMENTY<br />
ChrzeScijanstwu jest takie w pelni swiadomy ten stosunek, ta koniecznose<br />
istnienia - i niczego wi~ej niz istnienia - judaizmu dla jego wlasnego<br />
stawania siy. Istnieli zawsze ukryci wrogowie chrzeScijanstwa, 00 gnostyk6w<br />
aZ do dzisiejszych dni, kt6rzy chcieli mu zabrac ' jego "Stary<br />
Testament". B6g, ktory bylby jeszcze tylko duchem, a juz nie stworcq,<br />
ktory iydom dal swoje prawo; Chrystus, kt6ry bylby jeszcze tylko<br />
Chrystusem, a juz nie Jezusem; i swiat, kt6ry bylby jeszcze tylko<br />
Wszyst kim , kt6rego srodkiem nie bylaby juz ziemia swiyta - nie przeciwstawilyby<br />
ubostwieniu i idolatrti najmniejszego nawet oporu. Ale nie<br />
byloby r6wniez w nich niczego wi~ej, co na powr6t przebudziloby duszy<br />
ze sn u tego ubostwienia do zycia, kt6re nie jest jeszcze zbawione. Dusza nie<br />
tylko by silt zagubila; pozostalaby zatracona. I tit przysluglt wyswiadczyla<br />
chrzeScijanstwu nie tylko sarna ksiyga, lub raczej: tit przysluglt wyswiadcza<br />
mu tylko sama ksiyga, poniewaZ nie jest ona tylko ksiygOl, lecz poniewazjej<br />
bycie czyms wi~ej jest w spos6b iywy zaswiadczone przez nasze zycie.<br />
48
iYo I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWOY<br />
Historyezny Jezus musi zawsze usuwac pod stoparni idealnego Chrystusa<br />
piedestal, na ktorym z eh\ri~ ehcieliby go stawiac filozofiezni lub<br />
naejonalistyezni czciciele, poniewai: "idea" l~ezy si ~ ostateeznie z kai:d~<br />
m~droSc i ~ i z kai:d~ zarozumialosci~ i uZyeza jej wlasnej aureoli. Lecz<br />
Chrystus historyczny, Jezus Chrystus w sensie dogmatu, nie stoi na<br />
piedestale. W¢ruje on istotnie poprzez rynek Zycia i przymusza je, aby<br />
zatrzymalo si~ na jego spojrzeniu. Podobnie rzeez si~ rna z "duehowym"<br />
Bogiem, w ktorego latwo i ch~tn ie chcieli by wierzyc ci wszyscy, ktorzy nie<br />
w ah aj ~ si~ wierzyc w tego, "ktory stworzyl swiat, aby nim rz~dzic" . Taki<br />
duehowy Bog jest w swej duchowoSci bardzo przyjemnym partnerem,<br />
ktory pozostawil nam swiat do bardziej wolnego rozporz~dzania, swiat,<br />
ktory nie jest przeciez "czysto duchowy" i ktory wskutek tego nie pochodzi<br />
od niego, a wi~ ostatecznie od diabla. A sam ten swiat - jak eh~tnie<br />
traktuje si ~ go·jako Wszystko, by w ten sposob doswiadezac siebie eh~tniej<br />
jako "pylek we Wszechswiecie", wspaniale wolny od odpowiedzialnosci,<br />
niz jako jego odpowiedzialne centrum, wokol ktorego wszystko si~ obraca,<br />
i filar, na ktorego trwalosci spoczywa.<br />
WlECZNA NIENAWlSC zYD6W DO CHRZESCIJAN<br />
Jest to wei~z to sarno. Jak wskazuje bowiem owa zawszc aktualna walka<br />
gnostykow, to Stary Testament jest tym, ktory umozliwia ehrzeScijanstwu<br />
opor przeeiw temu wlasnemu niebezpieczenstwu. I tylko Stary Testament,<br />
poniewaz jest on ezyms wi ~ej niz tylko ksi~zk~. Ze zwykl~ ksi~k~<br />
poradzilyby sobie bardzo szybko sztuki interpretacji a1egorycznej. Gdyby<br />
Chrystus oznaczal ide~ czlowieka, tak sarno Zydzi Starego Testamentu<br />
oznaezali by i de~ Ludu, a Syjon ide~ centralnego punktu swiat a, i znikn~liby<br />
z ziemi tak sarno jak Chrystus. Lecz takiej "idealizaeji" sprzeciwia si~<br />
trwala, niezaprzeczalna, bo poswiadezona wlasnie w nienawisei do zydow<br />
zywotnosc Zydowskiego lud u. Czy Chrystus jest ezyms wi~cej niz ide~<br />
-- Zaden chrzeScijanin nie moZe tego wiedziec. Leez, Ze Izrael jest czyms<br />
wi~j niz ide~, to chrzeScijanin wie i widzi. A1bowiem my Zyjemy. Jestdmy<br />
wieczni, nie jak wieczna idea, lecz jestesmy wieczni, gdy jestesmy wieczni<br />
w pelnej rzeczywistoSci. I w ten sposob jestdmy dla chrzeScijanina<br />
niepow~ tpiew aln~ rzeczywistosci~. Pewien proboszcz zapytany przez Fryderyka<br />
Wielkiego 0 dowOd ehrzeScijanstwa, konsekwentnie argumentowal<br />
odpowiad aj ~e: "Wasza Wysokosc, zydzi". W nas chrzeScijanie nie mog,!<br />
w'!tpic. N asze istnienie por~ za: im ich prawd~. Dlatego z chrzeScijanskiego<br />
punktu widzenia jest to tylko konsekwencj,!, jdli Pawel pozostawia Zydow<br />
ai: do kOI1ca - a:i "wejdzie pelnia pogan", wlasnie az do owej ehwili,<br />
w ktorej Syn odda panowanie Ojcu. Teologumen z prastarych czasow<br />
ehrzeScijanskiej teologii wyrai:a to, co tu wyjasnilismy: ze judaizm w swym<br />
wiecznym istnieniu poprzez czasy, judaizm, ktory w "starym" testarnencie<br />
jest poswiadczony i sam 0 nim Zywo swiadczy, jest jednym j~drem , ktorego<br />
49
FRANZ ROSENZWEIG<br />
Zarem karmione set niewidocznie promienie, promienie, ktore w chrzescijanstwie<br />
widoczne i rozdzielone padaj'l w noc poganskiego przed-swiata<br />
i podziemia.<br />
SENS UWIARYGODNIENlA<br />
Dlatego przed Bogiem obydwaj, iyd i chrzeScijanin, S'l robotnikami<br />
w tym samym dziele. Bez iadnego z nich nie moze siy on obejsc. W kaidym<br />
czasie wprowadzal pomi¢zy nich wrogosc, a jednak zwi'lzal ich wzajem<br />
naHcislej. Nam dal iycie wieczne, kiedy zapalil w naszych sercach ogien<br />
gwiazdy swej prawdy. Ich postawil na wiecznej drodze, kiedy kazal im<br />
pospieszyc za promieniami owej gwiazdy swej prawdy w kaidym czasie az<br />
po wieczny kres. My ogl'ldamy w naszych sercach wieme odbicie prawdy,<br />
za to jednak odwracamy siy od iycia w czasie, a iycie czasow odwraca siy<br />
od nas. Oni natomiast plyn'l rzek'l czasu, lecz prawdy <strong>maj</strong>'l tylko poza<br />
sob'l; S'l zapewne przez ni'l prowadzeni, id'l bowiem za jej promieniami,<br />
lecz nie widz'l jej oczyma. Prawda, cala prawda, nie przynalezy ani im, ani<br />
nam. Poniewai: takie my niesiemy j'l w sob ie, lecz jesli chcemy j'l widziec,<br />
musimy tez wskutek tego zatopic wpierw spojrzenie w nasze wlasne<br />
wnytrze, a tam wdzimy wprawdzie Gwiazdy, ale nie promienie. A do calej<br />
prawdy nalezy to, ze widzi siy nie tylko jej swiatlo, ale takle to, co przez nie<br />
jest oswietlone. Oni zas i tak S'l juz w kazdym czasie przeznaczeni, by<br />
widziee to, co oswietione, a nie swiat/o.<br />
Tak wiyc obydwaj mamy tylko udzial w calej prawdzie. Wiemy jednak,<br />
ze istot'l prawdy jest byc udzialem, i i:e prawda, ktora nie jest niczyim<br />
udzialem,nie jest prawd'l; talcZe "cala" prawda tylko dlatego jest prawd'l,<br />
poniewaz jest udzialem Boga. To, i:e jest nam ona tylko przydzielona, nie<br />
przynosi ujmy ani prawdzie, ani talcZe nam. Bezposredni ogl'ld calej<br />
prawdy dany jest tylko temu, kto widzi j'l w Bogu. Lecz jest to ogl'ld poza<br />
iyciem. Zywy ogl'!d prawdy, ogl'ld, kt6ry jednoczdnie jest zyciem, wzrasta<br />
dla nas, kiedy zatapiamy siy w nasze wlasne iydowskie seree, lecz takle<br />
tam tylko w podobienstwie i odbiciu. A im, ze wzgl¢ u na iywe dzialanie<br />
prawdy, zywa wizja jest odm6wiona. Tak obydwaj, oni jab my i my jak<br />
i oni, wlasnie z tego powodu, i:e nie ogl'ldamy calej prawdy, jestdmy<br />
stworzeniami. Dlatego wlasnie pozostajemy w granicach smiertelnosci.<br />
Wlasnie dlatego - pozostajemy. I cheemy tak zostac. Chcemy tak iyc. B6g<br />
czyni dla nas to, co cheemy, jak dlugo tego cheemy. lak dlugo zl'lczeni<br />
jestdmy z iyciem, daje nam zycie. Z prawdy daje nam tylko tyle, ile jako<br />
i.ywe stworzenia moi:emy uniesc, to jest nasz udzial. Gdyby dal nam wiycej,<br />
gdyby dal nam sw6j udzial, cal'l prawdy, to wyni6slby nas ponad graniee<br />
natury ludzkiej. Lecz jak dlugo tego nie czyni, tak dlugo tego nie<br />
pragniemy. lestdmy przywi'lzani do naszego stworzonego bytu. Nie<br />
zostawiamy go chytnie. A nasze stworzenie jest uwarunkowane przez to, ze<br />
mamy tylko czysc, i:e jestdmy tylko czySci'l. Ostateczny triumf nad<br />
50
zYO I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWOY<br />
smicrci'l swi~towalo Zycie w "Amen", przez ktore uwiarygodnilo swoj'l<br />
wlasn'l prawd~, ktor'l przyj~lo, otrzymanll jako jego udzial w prawdzie<br />
wiccznej. W tym "Amen" stworzenie IllCZY si~ ze swym udzialem, ktory<br />
zostal mu przydzielony. W tym "Amen" jest ono stworzeniem. To "Amen"<br />
przechodzi poprzez caly lancuch istot jako niema tajemnica; w czlowieku<br />
osillga mow~. A w Gwieidzie rozpaJa si~, aby stac si~ widziaJnym by tern,<br />
plon'lcym swyrn wlasnym blaskiem. Lecz wcilli: pozostaje ono w granicach<br />
stworzenia. Jeszcze sama prawda, kiedy staje przed Bogiem, mowi<br />
"Amen". Lecz sam Bog nie mowi wi~j ,,Amen". Jest poza tyrn<br />
wszystkim, co moze stac si~ cz¥Scill, jest jeszcze ponad calosci~, ktora dla<br />
niego takZe jest tylko cz~scill; jeszcze ponad caloScill jest on Jeden.<br />
Franz Rosenzweig<br />
Uum. Tadeusz Gadacz SP, Adam Zalc SJ<br />
ZESZYTY LITERACKIE <br />
<strong>Nr</strong> 34 (WIOSNA) <br />
W nurnerze: TOMAS VENCLOVA, Dwa wiersze; JAN KOTT, Pi~ty zawal.<br />
PROZA I POEZJA: ZOFIA KOZARYNOWA, Iwi; ADAM ZAGAJEW<br />
SKI, Natchniony dermatolog; SUSAN SONTAG, Pielgrzymka; EMIL<br />
BIELA, Wiersze. PREZENTACJE: HANNAH ARENDT, Wspominajllc<br />
Wystana H. Audena; WYSTAN H. AUDEN, Wiersze w przekladzie<br />
STANISLAWA BARANCZAKA. LISTY Z PARy1:A: WOJClECH KAR<br />
PINSKI, MaJarstwo Czapskiego. SPOJRZENIA: KONSTANTY A. JE<br />
LENSKI , Hans Belhper czyli bol przemieszczony; KONSTANTY A. JE<br />
LENSKI, BaJthus. SWIADECfWA: KONSTANTY A. JELENSKI, Z Iistow<br />
do Jozefa Czapskiego; JAN RYSZARD BYCHOWSKI, List do ojca.<br />
o KSIt\1:KACH: T ADEUSZ NYCZEK, Ocalone w tlumaczeniu; JANINA<br />
KATZ HEWETSON, Sztuka konwersacji czyli rozmowy PoJakow. NOTA<br />
TKI. KRONIKA, Z POCZTY REDAKCYJNEJ. NOWE PUBLlKACJE.<br />
NOTY 0 AUTORACH. RESUME.<br />
Prenumerata na rok <strong>1991</strong>: rocznie 40 000 zl, pooocznie 20 000 zl. <br />
Wplaty na konto AGORA sp. z 0.0. Warszawa, Iwicka 19. <br />
PKO BP X O{M WARSZAWA 1603-604309-136. <br />
Na odwrocie przekazu pocztowego naJeZy podae <br />
dokladny adres wysylkowy i Iicz~ zamawianych egzemplarzy. <br />
telefon (0-22) 26--90-84 w. 107. <br />
51
CLEMENS THOMA<br />
PRO BY TEO LO GI CZNEJ INTERPRETACJI<br />
SZOAH<br />
1. KONlECZNOSC ZWROTU W MYSLENIU<br />
Groza, jakC! przejrnuje eksterminacja L:ydow pod panowaniem renmu<br />
narodowosocjalistycmego, wytworzyla w iywych i wralliwych umyslach<br />
przekonanie, i.e ani czlowiek, ani kultura, ani postw, ani reli gia nie mog~<br />
iye daIej w dotychczasowym rytmie. Johann Baptist Metz wypowiedzial<br />
zdania, ktore z czasem staiy si~ klasycme: "My, chrzeScijanie, nigdy juz nie<br />
co fn i em y si~ poza Auschwitz; jdli natomiast wyjd zi e m y poza Auschwitz<br />
to nie sami, lecz tylko wspolnie z jego ofiarami. Tutaj, moim zdaniem,<br />
leiy fundament iydowsko--chrzeScijanskiej ekumenii. Zwrot w stosunkach<br />
mi~dzy L:ydami a chrzeSci.janami odpowiada radykaIizmowi kresu, ktory<br />
objawil si~ w Al schwitz." Wedlug Metza obowiC!zuje wi~ na st~p uj ~ca<br />
podstawowa zasa.. la teologiczna: "Nie moma jUl uprawiae teologii , ktora<br />
pomijalaby falct, j.lkim jest Auschwitz".<br />
Z zasad~ t~ nie sposob si~ nie zgodzie. Wynika z niej szereg Iconsekwcncji,<br />
na ktore Metz wskazuje. Swiat iydowski nie moze bye jui: degradowany do<br />
roliobiektu chrzeScijanskiego triumfalizmu. Naleiy si~ raczej L:ydom przysluchiwaC<br />
i wyci~c stC!d wnioski dla chrzeScijanskiego sposobu mySlenia<br />
i zachQwania. ChrzeScijailstwo musi na nowo uksztaltowae sw oj~ postaw ~<br />
wobec pot~8 politycznych. Z religii przystosowania do momych tego swiata<br />
i do struktur wladzy winno ono stat si~ wSpOln04 solidamoSci z prze<br />
Sl.adpwanymi. Jeszcze radykaIniej i szerzej, nil to uczynil Metz, rysuje<br />
chrzeScijansk:t mySl. z perspektywy zwrotu w obliczu SlOah teolog protestancki<br />
Friedrich W. Marquardt. Dostrzega on lalosny pod tym wzgJ~cm stan<br />
chr*~jans~ej teologii, ktora na wyzwania i okropnoSci konlCretnego czasu<br />
reltgu~ nie1\lal zawsze za poino i niedostatecznie. Pomimo to wszak:le:<br />
,,~\!d~siejszy charakter wiary sprawia, :le koniccma jest teologia ...<br />
M~y dokqnane w naszym stuleciu na Zydach oraz ich przeslanki i nast ~pst <br />
W!Ij .~ kt6rcodpowiadajll teologia i KoSci61, Sll makami naszego czasu, kt6re<br />
w~q teotpgi¢ w spos6b dot:td nie spotylcany radykaInie kwes ti on uj~."<br />
Jii.i£t nie !pO:le zatnykae oczu na fakt, :le konieczny jest dzisiaj zasadniczy<br />
zw~s; t (te.rzuwa. metanoia) w mysieniu i dzial.aniu. Cheialbym tu krotko<br />
o~wie eztery problemy z zakresu teologii systematyemej: 1) wiara wobec<br />
mr~ku Szoah; 2) Bog-Stworca i Jego opatrmosc wobec mroku Szoah; 3)<br />
B6g ocalaj~ey i przywraeaj~cy lycie wobec mroku SlOah; 4) Bog cierpi~ey<br />
5,z
PR OBY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH<br />
wobec mroku Szoah. Dla tych czterech glownych punktow Szoah rna<br />
znaczenie aksjologiczne, tzn. mowiilc 0 nich nie moma go pomijac.<br />
2. WIARA WOBEC MROKU SZOAH<br />
Przed tym problemem stajil wierZilcy chrzeScijanie i wierzilcy Zydzi,<br />
kiedy probuj4 zachowac swojil wiar~ pomimo Szoah i kiedy w konfrontacji<br />
z nim sklaniaj4 si~ ku nawroceniu. Wiara rowniez po Szoah pozostaje<br />
moi:IiwoSciil - jakkolwiek nie jedynil.<br />
Nie mam zamiaru przedstawiac tutaj wyczerpujilcej i obiektywnej<br />
rozprawy na temat sensu i istoty wiary. Powiem tylko 0 dwoch wzorcowych<br />
"m ~zach wiary", odgrywajilcych wamil rol~ w literaturze traktujilcej<br />
0 Szoah: 0 Abrahamie i Jezusie z Nazaretu. Obaj byli w swym i:yciu<br />
wystawieni na najci~z sZil prob~. Obu grozila bezsensowna kl~ska. Jezus<br />
padl jej ofi aril. Abraham wraz ze swym synem Izaakiem niespodziewanie<br />
przei:yl Szoah i ocala!. Obaj stali si~ wzorem wiary dla wie1u milionow we<br />
wszystkich czasach i we wszystkich miejscach. Wplyw obu na ludzkil wiar~<br />
jeszcze dzisiaj jest i:ywy.<br />
o Abrahamie opowiadaj4, Ze z powodu swego monoteizmu zostal<br />
rojmany przez N imroda, a nas t~pnie wrzucony do pieca ognistego. Ale<br />
Bog zst4pil w piec ognisty i ocalil go. Vfna wiara Abrahama stale<br />
wzrastala. Na koniec zawierzyl Bogu nawet w sytuacji, ktora biorl!c po<br />
ludzku wydawala si~ nie do zniesienia (Rdz 15,6). Bog ze swej strony<br />
roddal Abrahama n ajc i ~zszej probie. Kazal mu jego wlasnego syna Izaaka<br />
zlozyc na oItarzu i zabic. Abraham zdecydowal si~ nawet na tcn<br />
absurd alny krok. Dopiero w ostatnim momencie Bog przeszkodzil mu<br />
w tym i odnowil swoje obietnice (Rdz 22).<br />
Podobny dramat w wymiarze wiary ukazujl! opowieSci 0 Jezusie. WiOdI<br />
On tu lacze i:ycic w~ rown ego kaznodziei, ktory glosil nadcjSci.e ostatetznego<br />
Bozego panowania, sluzyl pomoq chorym, ponizonym i spragni<br />
onym pociechy i gromad zil wokol sicbie grono podobnie mysll!cych<br />
m ~zczyzn i kobiet, ktorzy micli kontynuowac Jcgo dzielo. To wszakZe nie<br />
zapewnilo M u entuzjastyczncgo przyj~cia ze strony otocienia. Jako<br />
rzekomo politycznic niebezpieczny prctendent do roli Mesjasza dostal si~<br />
w tryby rzymskiego sl!downictwa wojskowego i bardzo niejasnej kolaboracji<br />
rzymsko-zydowskiej i musial ponieSc najbardzicj wowczas hanbi~q<br />
i najokrutniejsZil smierc na krzyzu. Puenta wszystkich relacji i interpretacji<br />
dotyczl!cych tego i:ycia i zgonu jest taka, ze ow z Bozej gl~bi pochodZilCY<br />
i nil! i:yjilCY Jezus musial umrzeC jako opuszczony przez BOga i ludzi,<br />
zepchni ~ ty na skraj rozpaczy, a jednak nie traqcy ufnosci. "Dopiero<br />
w przejSciu przez to zakwestionowanie wspolnoty z Bogiem i stosunku do<br />
Boga w stanie opuszczenia w chwili m~ki i smierci nabiera wskrzesztnie<br />
i wywYZszenie przez Ojca swego objawiajl!cego i rehabilitujl!cego znaczenia<br />
- nie tylko dla sluchaczy i uczniow Jezusa, ale i dla samego Jezusa."<br />
53
CLEMENS THOMA<br />
W tradycji rabinistycznej toczy si~ dyskusja nad tyrn, kto jest wi~kszy:<br />
Mesjasz czy Abraham. Wynik tych rozwazan pozostaje nie rozstrzygni~ty.<br />
Swiat - mowi jedna z przypowieSci - zostal stworzony tylko ze wzgl~du na<br />
Abrahama. Gdyby swiat zostal zniszczony przez barbarzyncOw, Bog<br />
przestalby si~ nim interesowaC. Nast~pnie zadane zostaje pytanie, co by si~<br />
stalo z Izraelem, gdyby jakieS ludzkie machinacje pozbawily go Mesjasza.<br />
Odpowiedz brzrni: Izrael umarlby, a wraz z nim rowniez prorocy, pasterze<br />
i swiat. Wtedy bowiem Bog nie objawilby juz w swiecie swojej szcchiny.<br />
Wskutek tego wszystkie moce niszc~ niialyby woln~ r~k~ i mogJy<br />
zupelnie zniweczyc cale BoZe dzielo stworzenia i odkupienia.<br />
Analogicznie do rabinistycznych rozwai:an 0 Abrahamie i Mesjaszu<br />
pozostawiamy tutaj na boku problem, kto byl wi~kszy: Abraham czy<br />
Jezus. Obie te postacie pojmujemy jako wzorcowych herosow wiary,<br />
ktorych blask moZe si~gn~e nawet w otchlan Szoah. J ak ukazuje historia<br />
Jezusa i Abrahama, wiara w swojej ostatecznej konsekwencji wi~ze si~<br />
z krancowym obci~niem czlowieka. Najwyrainiej jasnieje ona tam, gdzie<br />
czlowiek pozostaje w sytuacji bezsensu, nieszcz~scia, przesladowania, nie<br />
zasluzonego cierpienia i na skraju Smierci. Czlowiek wierz~cy z jednej<br />
strony znajduje si~ w mroku katastrofy, jaka go spotyka, z drugiej zas<br />
zostaje osadzony w szerszej rzeczywistoSci: w Bogu, w bliinich i we wlasnej<br />
przyszlosci poza i ponad katastrof~. Wiara jest zdolnoSci~ spodziewania si~<br />
po Bogu wszystkiego, co ostatecznie prowadzi do ocalenia, choeby nawet<br />
droga do niego wiodla przez smierc.<br />
Zycie wiar~ nie sklada si~ jednak tylko z sytuacji krancowych, jakkolwiek<br />
trzeba si~ zgodzic, ze sytuacje te w jakiejs formie - przynajmniej jako<br />
cierpienie zwi,gane ze smierci~ - w pewnym momencie staj~ si~ udzialem<br />
kazdego czlowieka. W normalnyrn codziennyrn zyciu Abraham odznaczal<br />
si~ goscinnosci~ i dbalosci~ 0 dobro swego rodu. Jezus troszczyl si~ 0 ludzi<br />
wyobcowanych ze spoleczenstwa, 0 zasmuconych i pogardzanych. Dla<br />
normalnych warunkow zycia wiara oznacza wi~c zaangazowanie na rzecz<br />
innych ludzi. W Biblii Hebrajskiej i w Nowym Testamencie podkrdla si~,<br />
ze nie moze bye mowy 0 iyciu rnilyrn Bogu tam, gdzie czlowiek "wierz'lcy"<br />
nie dba 0 sieroty, wdowy, obcych i nieprzyjaciol (por. Wj '12,49; 20,1 0;<br />
22,20; 23,9; Pwt 5,14.19; Jr 7,6; Za 7,10; Mt 5,21-26.43--48; Lk 10,29-37;<br />
Jk 1,26 n. 14-26; passim). Sam stosunek do Boga w formie medytacji nie<br />
jest jeszcze iyciem wiar~: konieczny jest do tego rowniez wlasciwy stosunek<br />
do drugiego czlowieka. Milosc Boga bez miloSci bliiniego nie jest<br />
dostatecznyrn wyrazem wiary. Dla chrzeScijan po Szoah oznacza to<br />
rowniez, ze wiara w Boga i Jego Chrystusa musi si~ I~czye z zyczliwym<br />
stosunkiem do Zydow, ktorzy az nazbyt dlugo byli z motywow ideologicznych<br />
pogardzani. Zwrot z pobudek wiary oznacza nowy sposob myslenia<br />
o Zydach i judaizrnie i nowe proby wspoldzialania z Zydami, aby nigdy juz<br />
nie byla moiliwa ich zagJada. Tylko w ten sposob b~zie moma dowiesc,<br />
ze wiara nie jest jakirns pozorem czy religijno--teologiczn~ konkurencj~,<br />
54
PRO BY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH<br />
lecz podje;:t'l z Boit:j i ludzkiej perspektywy wspolnot'l drogi oraz pernym<br />
zakorzenieniem w problemach ludzkoSci i w trudnym splocie spraw<br />
Zydowsko-chrzeScijanskich.<br />
3. B6G-STW6RCA] JEGO OPATRZNOSC WOllEC MROKU SZOAH<br />
3.1. Tragiczny Bog<br />
Ze strony roznych ludzi, ktorzy zastanawiaj'l sie;: nad dramatem holocaustu,<br />
podnoszone SOl cze;:sto oskarit:nia przeciw Stworcy swiata i przeciw Jego<br />
opatrznoSci. Wi'lz'l sie;: z tyro - co jest zupernie konsekwentne - oskarzenia<br />
przeciw ludzkoSci w ogole i przeciw KoSci% wi w szczegolnoSci.<br />
Bog nie powinien byl - mowi sie;: - stwarzac czlowieka do tego stopnia<br />
pozbawionym wszelkich hamulc6w, it: w okresie nazistowskim moglo<br />
dojsc do mordu milionow niewinnych Zydowskich i niezydowskich dzieci.<br />
Przewai:nie nie twierdzi si~ jednak, jakobysmy nasze okropnoSci zawd<br />
zi ~zali nie <strong>maj</strong>'lcemu poczucia odpowiedzialnoSci Stworcy. U podloZa<br />
tych wypowiedzi leZy raczej wyobraienie 0 BoZym tragizmie.<br />
Niech to unaoczni grecki mit 0 Dedalu i Ikarze. Artysta i wynalazca<br />
Dcdal sporz'ldzil dla siebie i swego syna Ikara skrzydla, aby obaj jak ptaki<br />
mogli uciec z wyspy Krety i od zamieszkuj'lcego j'l Minotaura. Przy swojej<br />
koncepcji lotu Dedal nie wzi'll naiezycie pod uwag~ beztroski , braku<br />
dostatecznego poczucia odpowiedziainoSci i mlodzienczego anirhuszu swego<br />
ukochanego syna Ikara. Ten, zbiiiywszy si~ zbytnio do slonca, ktorcgo<br />
promienie rozpuSciIy wosk skrzydel, run'll do morza i ku rozpaczy ojca<br />
uton'll. Dedal dojrzal na falach jedynie resztki pior. Podobnie Bog mogl po<br />
Szoah widziee jedynie resztki swego ukochanego syna, Izrae1a. I podobnie<br />
jak Dedal zawolal wtedy: "Izrae1u (Ikarze), drogi moj synu, gdzie jestes?<br />
Gdzie mam cie;: szukae?" I rowniez Bog - podobnie jak Dedal - musial<br />
wtcdy p rzeklinae swoje stworcze dzialanie i swoj'l tkliw'l trosk~ 0 Izrae1a,<br />
ktorej tinalem byl smiertelny upadek Jego syna. Wedlug tego wyobrazenia<br />
Bog, powodowany czyst'l miloSci'l, zbyt malo zastanowil sie;: nad tym,<br />
o jakie niesz cz~scie przyprawi Izrae1a, stwarzaj'lc swiat i czlowieka.<br />
3.2. Antyczne przeciwienstwo tego pogl'ldu: Bog i czlowiek jako<br />
woznica<br />
Obraz ujawnionego w Szoab wewn'ltrzboskiego tragizmu jest wyobrait:niem<br />
wstrz'lsaj'lcym i zasluguj'lcym na powai:ne potraktowanie. M usimy<br />
bye jednak swiadomi tego, ie nie zgadza si~ on z biblijn'l wiar'l<br />
w stworzenie i opatrznose. Ot62: w calej Biblii daje sie;: wyczue perna radoSci<br />
i wd zi ~ znosci wiara, it: Bog-Stworca jest dobry i m'ldry i ze kieruje On<br />
pewn ~ d10ni'l dziejami swiata i ludzi, i wiedzie je ku przewidzianemu przez<br />
sicbie przeznaczeniu. Dowodem niech be;:dzie pochodz'lcy z tradycji<br />
platonskiej obraz woinicy, ktory szczegolnie silnie inspirowal Zydow<br />
55
CLEMENS THOMA<br />
i chrzeScijan w okresie pobiblijnym. Historyk iydowski Jozer Flawiusz<br />
(37-100 po Chr.) gani nie wierz'lcych w opatrznosc epikurejczykow,<br />
"poniewaz chq oni usun'lC opatrznosc z zycia i nie uznaj'l, iz wydarzeniarni<br />
kieruje Bog. Zaprzeczaj'l, jakoby wszystko bylo sterowanc przez<br />
zamieszkuj'lC'l w zaSwiatach i niesmierteln'l istot\! ku zachowaniu swiata,<br />
i mowi'l, ze swiat porusza si\! automatycznie, bez Zadnego woinicy, i ze niH<br />
si~ 0 niego nie troszczy" (Ant 10,278). Ten obraz woinicy czy jddica<br />
znajduje zastosowanie rowniez w judaizmie rabinistycznym i sluiy tam do<br />
akceptacji Bozej opatrznoSci w przypadkach, kiedy zawodZll ludzie,<br />
i w nieszcz\!Sciach. Samemu tylko Bogu nalezy si\! chwala za to, ze<br />
zydowska pramatka Sara nie zostala zbezczeszczona przez krola Gerary<br />
(por. Rdz 20, 1-18). W zwi'lZku z tyro opowiada si\! nast~p uj'lq<br />
przypowiesc: "Pewien bohater jecha! konno. Kon szed! pod nim w cwal.<br />
I oto jeidziec ujrza! na drodze podrzucone dziecko. PowSci'lgn'll gwaltownie<br />
konia i dziecko pozosta!o nietkni\!te. Na ezyj'l Czdc wznosz'l wszyscy<br />
okrzyki: konia ezy jeidica?" (Ber R 52,7). To Bogu zatem nalezy si~<br />
ehwala, kiedy w swiecie cos nieoczekiwanie przybiera dobry obrot. To Bog<br />
jest tyro, ktory wkraeza oajp6iniej wtedy, gdy ludzie przygotowali juz<br />
wszystko ku temu, by oast'lpila katastrofa.<br />
Ale obraz woinicy i jeidica znajd uje zastos()wanie nie tylko do<br />
opatrznosciowego Boga, lecz takze do ezlowieka. Wedlug Filona z Alcksandrii<br />
(Op 88) czlowiek jest ze swej istoty wozniq: "Jako woinic\!<br />
i sternika stworzyl Bog n a k 0 n c u ez low i e k a, aby jako pelnomocnik<br />
i rZ'ldca obj'll wladczy nadzor w miejsce wielkiego krola".<br />
Autor nowotestamentowego Listu sw. Jakuba podejmuje obraz wofnicy,<br />
aby zwrocic uwag\! na trud noSci zwi'lzane z kondycj'l chrzeScija nina:<br />
"Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo v.iecie,<br />
ii tym bardziej surowy czeka nas s'ld. Wszyscy bowiem cz~sto upadamy.<br />
Jesli kto nie grzeszy mow'l, jest m\!zem doskonalym, zdolnym utrzymac<br />
w ryzach taUe cale cialo. Jei:eli przeto zakladamy koniom w¢zid!a do<br />
pyskow, by nam byly posluszne, to kierujemy ealym ich cialem" (Jk 3,1- 3).<br />
3.3. Zydowska i chrzeScijanska wiara w stworzenie i opatrmosc<br />
W oparciu 0 greck'l staroiytnosc, 0 Filona z Aleksandrii i wiedz\!<br />
pierwszych chrzeScijan autor nowotestamentowego Listu sw. Jakuba<br />
sprowadzil cal'l zydowsk'l i chrzeScijansk'l mysl na temat opatrznosci do<br />
wspolnego mianownika, a ponadto przyblizyl jq do doswiadcze n Szoah.<br />
Od strony czlowieka, jego j\!zyka i w ogole jego zdolnoSci kierowania<br />
spelnia si\! "opatrznosc" negatywna. Czlt>wiek rna los innych w swoim<br />
r\!k u. N ie trzyma jednak, niestety, w swoim r\!ku w~zidla. Nie jest dobrym<br />
jeidicem ani dobryro woinic'l. Jest raczej moralnie chwiejny, swawolny,<br />
nied oswiadczony, samolubny. Poza tym jest przez innych popychany do<br />
czynow sprzecznyeh z dobrem bliiniego i wspierany w nich. Dlatego<br />
pytanie 0 opatrznosc jest przede wszystkim pytaniem skierowanym do<br />
56
PROBY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJ I SZOAH<br />
n as s amy c h. Do jakiego stopnia jestesrny pozbawieni rnoralnego<br />
kr~goslupa, egoistyczni, wrogo nastawieni do Zydow? Niestety, hi storia<br />
- r6wniez Szoab - uczy nas, ze apele pod naszyrn wlasnym adresern nie<br />
wystarczajll. Dlatego musimy si~ uciekac do Slldownictwa karnego, ktore<br />
pcwnyrn ludzkim zachowaniom kladzie tam~ ustawowll.<br />
Ten, kto wykracza myslll poza te wymagania i potrafi poza tyrn<br />
wszystkirn dojrzee jeszcze kochajllCl! i troskliwll opatrznosc, jest wlasnie<br />
czlowiekiem wierzllcym. 6w wierzllcy czlowiek musi oczYScic swojll wiar~,<br />
swojll religi~, swoje chrzeScijanstwo z ideologicznych anty-postaw. Wszelkie<br />
walki religijne winny po Szoab naIezee ostatecznie do przeszloSci.<br />
Religijnosc czysta wobec Boga, Ojca i Pana ludzi i dziej6w polega dla<br />
czlowieka wierzllccgo - by powtorzyc za Listem sw. lakuba - na "opiece<br />
nad sierotaJ11i i wdowami w ich utrapieniach" (Jk 1, 26n) oraz na<br />
swiadornosci istnienia opatrznoSciowego i slldZllccgo Boga Ok 3,1). Czlowiek<br />
wierzllcy - czy ~dzie to chrzeScijanin, czy Zyd - nie wie jednak na<br />
zasadzie swej wiary, j a k Bog ingeruje w ludzkie uklady. Wystarcza rnu, ze<br />
to, co czyni, czyni na chwa!~ B04.<br />
Z perspektywy ludzkiej i Bozej, swieckiej i religijnej, opatrznose jest<br />
kontynuacjll stworzcnia. Opatrznosc nie more bye dobra, jcili Bog przy<br />
stworzcniu swiata dzialal nierozwainie i chaotycznie. Na podstawie dlugiego<br />
iydowskiego i chrzeScijanskiego doswiadczenia rnozna chyba sfonnulowae<br />
nas t~puj~c~ regu l~: Musimy bye niczwykle ostrom, jdli chodzi 0 wyrzuty<br />
wobec Stw6rcy czy wobcc "tajemnicy pocz~tk u " (Martin Buber). Pami~tajrny<br />
o tym, ze dla Zydow w okresie przcdkonstantynskim glownym nieprZ)jacielern<br />
nie bylo chrzeScijanstwo. Tak sarno judaizrn nie by! dla chrzeScijan<br />
g16wnym nieprzyjacielern. I jedni, i drudzy nie cierpieli przcde wszystkirn<br />
pochod z~cych z ich wlasnych szeregow "kacerzy", ktorzy zakl6ca1i czy w r~ z<br />
uniernoZliwiali spokojne iycie gminy. Zarzuty wobec heretykow zajrnuj~<br />
zdecydowanie najwi~j rniejsca we wczesnorabinistycznej i wczesnochrzcscijanskiej<br />
polernice. Za glownego wroga uwai:ali jednak zar6wno Zydzi, jak<br />
i chrzeScijanie gnostykow. Rozurniano pod tll nazwll ludzi wywieraj~cych<br />
bardzo c~to ogromny wplyw duchowo-religijny, kt6rzy oceniali Stworc~<br />
swiata i ludzi jako isto t~ ~ i podst~pn ~ i wy sun~li idea! czlowieka, ktorego<br />
punktern szczytowym rnialo bye przcchytrzenie Stworcy swiata. Wczesnokoscielne<br />
i wczesnorabinistyczne nauczanie polegalo w znaczncj rnierze na<br />
wyslawianiu i gloszcniu godnoSci i rnlldroSci Boga-Stworcy.<br />
4. B6a OCALAJI\CY I PRZYWRACAJI\CY ZYCIE<br />
WOBEC MROKU SZOAH<br />
Wielu interpretatorow Szoah uwaza wiar~ w zrnartwychwstanie i zycie<br />
v.ieczne za cos nie do pogodzenia z powag~ i groz~ Szoab. Owa pociccha<br />
w postaci wizji zaswiatow odwraca jakoby uwag¥ od okropnosci, jakie one<br />
stanowilo. i
CLEMENS THOMA<br />
Chryst usa jako podstawowe dla ch rzeScijan wydarzenie, w6wczas nawet<br />
chrzeScijanscy interpretatorzy Szoab wpadajll w zaklopotanie. Alice i Roy<br />
Eckardtowie argumentujq np. tak: Wiara w zmartwychwstanieChrystusa<br />
sluiyla w przeszloSci chrzeScijanskiemu tri umfalizmowi wobec :lyd6w.<br />
Dtoi naleiy uczynic wszystko, aby ten antyiydowski triumfalizm zanikl.<br />
Z perspektywy Szoab trzeba by zatem przyjllc, ie Chrystus nie powstal<br />
z martwych, lecz podobnie jak ofiary Szoab spoczywa w grobie i oczekuje<br />
zmartwychwstania u kresu dni. Eckardtowie nazywaj'l n a \lk~ 0 zmartwychwstaniu<br />
Chrystusa wypowiedziq fundamentalistycznll i dogmatem "z<br />
gruntu antyhistorycznym i antyiydowskim".<br />
OczywiScie wszelkiemu antyiydowskiemu trium falizmowi z pozycji wiary<br />
naleiy si~ przeciwstawiac. Konieczne jest oczyszczenie trcSci wiary<br />
z wszelkich elementow antysemickich. Eckardtowie dopatrujq si~ jednak<br />
zbyt pochopnie istotnego zwillZku mi~zy nadziejq zmartwychwstania<br />
a antysemityzmem i w ten sposob wylewajq dziecko z kqpie1'l. Ich<br />
radykalna i purystyczna propozycja nie wytrzymuje w pehti krytyki nawet<br />
w konfrontacji z tradycjq iydowskq. Po zburzcni u swiqtyni w r. 70 po Chr.<br />
pojawil si~ postulat, by we wszystkich dziedzinach iycia oddawac si~ jui<br />
tylko ialobie z racji tego wydarzenia - np. przestac spoiywac pokanny<br />
i napoje <strong>maj</strong>qce zwiqzek ze skladanymi w swiqtyni ofiarami. Dwym<br />
radykalistom w sferze wiary przeciwstawil si~ powszechnic szanowany<br />
rabbi lehoszua ben Chananija, wskazujqc, ie przy tak absolutncj ialobic<br />
przestaje bye moiliwe iycie. "Niestosown y bylby brak smutku, bo przecici<br />
kataklizm nastqpil. Nie naleiy rowniei smucie sil[! nadmiemie. Wtcdy tylko<br />
morna naloiyc na pewnq spolecznosc jakis obowi'lzek, jesli jej wi~kszos c<br />
jest w stanie go spelnic" (bBB 60b).<br />
W tym miejscu konieczne jest spojrzenie wstecz - ku poczqt kom nadziei<br />
zmartwychwstania. Spojrzenie takie wskazuje, ie i w jaki spos6b najdawniejsze<br />
nadzieje zmartwychwstania Sq zwiqzane z obawami przcd Szoah.<br />
Pierwsze jednoznaczne swiadectwo biblijne pochodzi mniej wi~j z roku<br />
165 przed Chr. Zawiera si~ ono w Dn 12,2: "Wielu zas, co posn~1i<br />
w prochu zierni, zbudzi s i~ : jcdni do wiecznego iycia, drudzy ku hanbie, ku<br />
wiecznej odrazie". Autor tego wersetu myslal gl6wnie 0 Zydach, ktorzy<br />
z powodu swej wiary i swego iydowskiego pochodzenia zgi n ~li smierci 'l<br />
gwaltownq. Zasadnicze znaczenie rna jednak kontekst, w ktorym werset<br />
ten jest osadzony. DtM autor pozostawal pod wraieniem szoku, jaki<br />
wywolalo przdladowanie Zydow przez Antiocha IV Epifanesa. Cicrpial na<br />
uraz, ze takie przesladowania i mordy bl[!dq trwae po kres dziejow i ie b~dq<br />
coraz bardziej okrutne i nieublagane. Wobec tej pesymistycznej wizji<br />
buntowala si~ jcdnak jego swiadomose czlowieka wierzllccgo. Przecici<br />
wicrny Przymierzu B6g nie moze dopuScie, aby Lud Boiy zostal calkowicie<br />
wygubiony. I nie moie tei dopuScie, aby zamordowani nie dostqpili<br />
obiecanego w Biblii milosierdzia. Gdyby si~ nie p rzyj ~lo, ie B6g poloiy<br />
tam~ silom antyiydowskim i ie spehti wobec pomordowanych swoje<br />
58
PRCSY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH<br />
obietnice, to wiara we wszystko, cokolwiek zostalo w Biblii Hebrajsldej<br />
przyrzeczone, stracilaby sens. Dlatego w Dn 12,1 zawarte jest wyznanie<br />
wiary w to, ze Lud Bozy w okresie ostatecznego ucisku nie ulegnie<br />
zagladzie. Pozostanie pewna reszta. Nie b¢zie "ostatecznego rozwi'lzania"<br />
. Kiedy Bog wkroczy, aby ocalie tych, co ryj'l w najwyZszym<br />
niebezpieczenstwie Smierci, uczyni to rowniez wobec niewinnie porn ordowanych.<br />
Rowniez oni zbudZ'l si~ ze swego srniertelnego snu.<br />
Okolo roku 50 przed Chr. nadzieja powstania z martwych okreslana byla<br />
- zapewne przez ksi~gi faryzejslde - jako wielld cud czasow ostatecznych,<br />
z ktorym moma porownae tylko stworzenie swiata z niczego i stawanie si~<br />
dzieci w ciele matld (2 Mch 7). W nauce wiary, wplecionej w legend~<br />
o m~czenstwie, szczegolnie waine jest napomnienie rnatld slderowane do jej<br />
siedmiu syn6w przed ich okrutn'l smierci'l: "Stworca swiata ..., ktory<br />
uksztaltowal czlowieka i wynalazl pocZ'ltek wszechrzeczy, w swojej litoSci<br />
ponownie odda warn tchnienie i rycie, dlatego, i.e wy gardzicie sob'l teraz dla<br />
Jego praw" (2 Mch 7,23). Do najrnlodszego syna powiedziala matka przed<br />
m~zenstwem: "Pro~ ci~, synu, spojrzyj na niebo i na ziemi~, a <strong>maj</strong>'lc na<br />
oku wszystko, co jest na nich, zwroe uwag~ na to, i.e z niczego stworzyl je<br />
Bog i i.e rOd ludzki powstal w ten sam sposob. Nie obawiaj si~ tego oprawcy,<br />
ale b'ldz godny braci swoich i przyjmij smiere, abym w czasie zmilowania<br />
odnalazla ci~ razem z braemi" (2 Mch 28 n).<br />
Krzywd~ niesprawiedliwego mordu moma naprawie tylko przez przywrocenie<br />
do indywidualnego i spolecznego rycia, w kt6rym nie b¢zie juz<br />
wrogoSci wobec Zydow. Na tym polega logika wiary. Podporz'ldkowal si~<br />
jej judaizm rabinistyczny, podnosz'lc fizyczno-spoleczne zmartwychwstanie,<br />
ostateczne przywrocenie czlowieka ryciu do rangi dogmatu i czyni'lc<br />
z niego lex orandi (m San 10,1; por. 2. berakha Modlitwy osiemnastu<br />
blogoslawienstw; 2 Mch 7,9; anabioza). Nauka 0 zmartwychwstaniu<br />
Chrystusa w postaci rozwini~tej przez sw. Pawla opiera si~ w pe/ni na<br />
przeslankach faryzejsko-rabinistycznych. Nie stanowi ona podstawy dla<br />
antyrydowsldego triumfalizmu, lecz jest umocnieniem wiary w Boz'l<br />
wiernosc Przymierzu, Boz'l wol~ i moc ocalenia. Oczywiscie i wtedy mozna<br />
bylo spotkae postawy wiary pozbawione nadziei zmartwychwstania. Ofiary<br />
Szoah powinny bye jednak przestrog'l, i.e Zadnej na wierze opartej nadziei<br />
nie naleiy beztrosko lekcewazye. KaZda bowiem taka nadzieja - zwlaszcza<br />
pokladana w Bogu przywracaj'lcym do rycia i ocalaj'lcym zmarlych - moze<br />
bye w godzinie smierci dla wielu ludzi hOdlem sily.<br />
5. BOO C1ERPIJ\CY WOBEC MROKU SZOAH<br />
Smuqcy si~, bolej'lcy Bog stanowi glowny temat literatury w tradycji<br />
rabinistycznej. KI~ski spadaj'lce na Iud dotykaj'l rowniei: Jego. Kiedy Iud<br />
doznaje kary z r~ki Boiej lub przesladowan z r~1d nieprzyjaciol, Bog cierpi<br />
wraz z nim i potrzebuje pociechy. Oto co m6wi rabinistyczna przypowiesc:<br />
59
CLEME NS TH OMA<br />
"Byl pewien laol, ktory posiadal winni~. Wta r gn~li do niej :l1i ludzie,<br />
por~bali i wyci~li winne krzewy. Kto potrzcbuje pociechy? Czyz nie<br />
wlasciciel winnicy? Rzekl Swi~ty - niech b¢zie blogoslawiony: Izraelici s~<br />
m oj~ winnic~: »Otoz winniCll Pana Zast ~pow jest dom Izraela« (Iz 5,7).<br />
Kto potrzebuje pociechy? Czyz nie ja?" Przypowiesc ta pozostaje w Scislym<br />
zwi ~zku z dwiema innymi podobnymi. Wszystkie trzy ~ interpretacj~<br />
sytuacji Izrae!a i Boga powstalej w wyniku zburzenia swi~tyn i (586 przcd<br />
Chr., 70 po Chr.). Swi~tynia zostala zburzona, Izrael spustoszony i zdziesi~tkowany,<br />
Bog cierpi i smuci si ~. Nie moZe juz zamieszkiwae swojej<br />
swi~tyn i , cieszye si~ ziemi~ Izraela ani zapewnie swemu ludowi poczucia<br />
bezpieczenstwa. Zaskakuj~cy sens przypowieSci jest ten, ze to przede<br />
wszystkim Bog - nie swi~tynia i nie Izrae! - domal ciosu. To Je go<br />
swi~tynia zostala zburzona, Jego winnica spustoszona, J e g o trzoda<br />
zdziesi~t kowana. Zawiera si~ w tym dwojakie stwierdzenie: po pierwsze,<br />
Bog po zburzeniu swi ~ tyni smuci si~, nie zas gniewa ani pozostaje<br />
oboj~tny; po drugie, smutek Izrae1a z powodu zburzenia swi~tyni i wlasnej<br />
kI~ski musi ust~pie w cien wobec zasmuconego Boga. Izrael nie moze<br />
wynosie swego smutku ponad smutek Boga. Byloby rzecZl! niezwykIe<br />
w s k azan~, aby zasmucony i potrzebuj~cy pociechy Bog stal si ~ waznym<br />
tcmatem teologii holocaustu. Jednym z rezultatow - przynajmniej choe<br />
t roch~ krzepi~cym - okropnosci Szoah jest odkrycie na nowo wspolcz<br />
uj ~cego , wspolcierpi~cego i zasmuconego Boga. Wszelkie ludzkie cierpi<br />
cnie wnika w ci erpi~cego Boga, zostajc w nim skupione i zachowane. Bog<br />
rowniez w cierpieniu i smierci moze bye widziany jako "Ty" . W i erz~cym<br />
ch rzeScijanom ukazuje Chrystus, Ze Bog jest kims cierp i~ cym i u mi e raj~ <br />
cym, i Ze kai:dy czlowiek cierpi i umiera razem z Bogiem (por. Rz 6,8;<br />
14,7n).<br />
Clemens Thoma<br />
Hum. Juliusz Zychowicz<br />
60
KS . WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />
ZNACZENIE SZOAH <br />
DLA CHRZE5CIJANSKIEGO <br />
ZROZUMIENIA BIBLII <br />
Zaglada sZeSciu milionow Zydow, przygotowana dokladnie od strony<br />
ideologicznej, technicznej i technologicznej oraz reaIizowana przez nazist6w<br />
ze szczeg6lnym nasileniem w Auschwitz- Birkenau i innych obozach<br />
Smierci, nasuwa koniecznosc Dowego spojrzenia Da dzieje, miejsce i ro l~<br />
chrzeScijaristwa w swiecie, a takze na natur~ chrzeScijariskiej wi ary.<br />
lakkolwiek pierwsze przemyslenia w tyro wzgl¢ zie pojawily si~ bezposred <br />
nio po II wojnie swiatowej, dopiero deklaracja Nos/ra ae/a/e (28 X 1965)<br />
zintensyfikowala opracowywanie g1~bszej teologii Zyd6w i judaizmu oraz<br />
przyspieszyla ref1eksj~ Dad samoswiadomoScill KoSciola. I Szoah wyznacza<br />
waZnll cezur~ w dziejach Zydow i Da zawsze zapadla w ich zbiorowll<br />
swiadomosc, ale musi rowniez znaczyc cos dla chrzeScijan, takZe na<br />
plaszcZYZnie teologicznej i w dziedzinie interpretacji Pisma Swi ~tego .<br />
Czlowiek wierz~cy instynktownie czuje, ze wspolczesne rozumienie i objasnianie<br />
ksillg swi~tych powinno si~ odniesc do bezmiaru cierpienia, upokorzenia<br />
i do ludob6jstwa popelnionego na Zydaeh.<br />
Rozumienie Biblii dokonuje si~ na kilku poziomaeh, z ktorych kaidy<br />
wymaga starannego zbadania. Spotkaniu z ksi~g'l swi ~t'l towarzyszy<br />
najpierw egzegeza, ktora oznacza szczegolowy wyklad tekstu, jego<br />
objasnianie zbierane, porZ'ldkowane i upowszechniane w komentarzach<br />
podawanych ustnie - zwykle w kontekScie Ii turgii lub w szkole, oraz<br />
w ksi'!zkach - zwykle w srodowiskach akademickich.<br />
Drugi poziom to teologia, czyJi wyrazanie wiary religijnej w spojnyro<br />
systemie myslenia i argumentacji. KaZrly kto zna specyfi k~ pracy oraz<br />
wyniki dociekan egzegetow i teologow, wie, :Ze istnieje rownie:i poziom<br />
her men e u t y k i, czyJi teoria interpretacji tekstu swi~ teg o, ktora odkrywa<br />
i opisuje ogolniejsze zasady jego objasniania. Przyjrzyjmy si~, czy i na ile<br />
dramat Szoah odd zialuje na kazdy z tych skladnikow objasniania Biblii.<br />
BibIi~ rozumiemy w chrzeScijanskim sensie tego slowa, jako zbior pism<br />
skladaj'lcych si~ na Stacy i Nowy Testament, stanowi'lcy kanon normatywny<br />
dla wiacy KoSciola.<br />
1 w. C hrostowski, Nowe spoJrzenie chrze1cljalutwa no tydow I judaizm - nowa leologla,<br />
,.przeghld Powszechny" 9/1988/, 263-278; Noslra aetate z perspektywy cwierewU!cza: "Przegllld<br />
Powsz.echny" 10/1990/, 75-92.<br />
61
KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />
EGZEGEZA<br />
Egzcgeza jest pierwszym krokiem w interpretacji biblijnego tekstu.<br />
Istnicje wiele metod uprawiania egzegezy, lecz kaZda, posluguj,!c si~<br />
narz~ziami i rezultatami pokrcwnych gal~zi wiedzy, zmierza do wydobycia<br />
i ustalenia znaczenia, jakie tekst rna dla czytelnika. Chrzescijanska<br />
egzegeza Biblii nie jest monolitem, bo w kaZdej epoce czytano i objasniano<br />
ksi~gi swi~te na rome sposoby. Egzegeza jCbl Hllsnikiem tresci zawartych<br />
w tckscie, lecz wyra.i:a taue uwarunkowania, moZliwoSci i potrzeby<br />
egzegetow, ktorzy w podawanych objaSnieniach uzewn~trzniaj,! cz~c<br />
wlasnej toisamoSci. Mirno rozpi~toSci i romorodnoSci szk61 i kierunkow<br />
egzegeza chrzeScijanska posiada wiele fundamentalnych cech wspolnych.<br />
Jedn,! z nich jest to, :le wiernie odzwierciedlala zly stan stosunkow<br />
chrzeScijansko-iydowskich.<br />
ChrzeScijanskie nastawienie wobec judaizmu Jules Isaac nazwal "nauczaniem<br />
pogardy" (l'enseignement du mepris), obwiniajllc chrzeScijan za<br />
wynikajllcc z niego skutki. Antyiydowskosc byla integralnym skladnikiem<br />
chrzeScijanskich poglllrlow i postaw, ktore w pewnych okolicznoSciach<br />
wybuchaly w formie krwawych przeSIadowan lub pogromow Zydow, zas<br />
stale wyra.i:a/y si~ w niech~ i uprzedzeniach. W KoSciele istnial nurt<br />
antysemickiej egzegezy i teologii przypisuj,!cy Zydom zlll rol~ w historii<br />
zbawienia, przedstawiaj,!cy ich jako odrzuconych lub czynillCY z nich<br />
negatywne tlo'dla podkreslania natury i misji KoSciola. Po Szoah nie<br />
moma uniknllc pytania 0 wplyw "nauczania pogardy" na myslenie<br />
i zachowania chrzeScijan wobec Zydow w ponurych latach nazistowskiej<br />
Zaglady. Pytanie to stawiali na wiele sposobow tacy mysliciele jak Norman<br />
Cohn, Raul Hilberg, Roy Eckardt, Irving Greenberg i inni. PokutujllCY<br />
przez stulecia wizerunek wyznawcow judaizmu, mnostwo (zreszt'! obustronnych)<br />
stereotypow i uraz zaciemnilo wyrazistosc zobowillzania do<br />
bezkompromisowej solidarnoSci z cierpillcymi i przesladowanymi wspolbracrni.<br />
2 Przyczynily si~ tei: do rozniecania wrogoSci lub oboj~tnosci<br />
- rownie dotkliwej i niebezpiecznej jak czynna wrogosc. Przez dlugie wieki<br />
KoSciol nie wypracowal wlaSciwego stosunku wobec Zydow. 3 Jednym<br />
z rezultatow takiego stanu bylo podporZlldkowanie egzegezy biblijnej<br />
spojrzeniu, ktore odzwierciedlalo to zle nastawienie.<br />
Wymowny przyklad stanowi chrzeScijanska egzegeza Mt 27,25, ktorej<br />
losy dobrze odslaniajll mechanizmy narastajllcych uprzedzen wobec Zydow.<br />
4 Zawolanie ,,Jego krew na nas i na dzieci nasze" wl,!czono do sporow<br />
2 Zob. A.C. Cobrane, The Church's Confession under Hitler, Pbiladelpbia 1962; J.S. Conway,<br />
The Nazi Persecution of the Churcher, London 1968; I. Greenberg, Judaism and ChrLJtianlty<br />
After the llolocaust, "Journal of Ecumenical Studies" 12/1975/4. 522-528.<br />
l H. Goldstein, GOl/e.1Vt!riichte und Menschenfeinde? Juden zwischen Jerw undfrUhchristliche<br />
Kirche. Dusseldorf 1979; H. Scb recken berg, DiI! christlichen adversus JudaeO.J-Texte und ihr<br />
literarisches una hLrtorLrches Umfeld, Bern 1982.<br />
• H. Gmf ReventJow, Sein Blullcornmt! abe HiM Haupt. "Vetus Testamentum" 10 (1960).<br />
311-372; F. Lovsky, Comment com{Jrendre .. Son 3tlIIg sur nous et nos enfanu"? "Etudes<br />
62
ZNACZENI E SZOAH DLA CHRZESCIJANSKIEGO ROZUMIENIA SISLII<br />
z Zydami na przelomie II i III wieku. WczeSniej rue poslugiwano si~ nim<br />
w kontrowersjach mi~zyreligijnych. Dopiero poiemista Tertulian (zrn. ok.<br />
220) objasnil okrzyk jako samooskarzenie Zydow i wyraz Scillgni~ia na<br />
caly narOd surowej kary Bo:iej. Wynikiero pogarszania si~ wzajemnych<br />
stosunkow byla coraz bardziej antyzydowska egzegeza Mt 27,25, ktorll<br />
uprawiali Orygenes, Euzebi usz, Hilary z Poitiers, Efrem Syryjczyk, Cyryi,<br />
Hieronim, Ambrozy, Augustyn, Anastazy i Jan Chryzostom, zas poiniej<br />
- Tomasz z Akwinu i Marcin Luter. Chocia:i w drugiej polowie I tysillCiecia<br />
poiemiki chrzeScijansko-zydowskie oslably, pozos tala jednak nieufnose<br />
i wrogose. Cz~tot1iwosc wypowiedzi Ojc6w KoSciola przeslldzila<br />
o w1llczeniu antyzydowskiego nastawienia do chrzeScijanskiej refleksji<br />
leoiogicznej, katechezy i przepowiadania. W potocznym rozurrueniu<br />
okrzyk ,,Jego krew na nas i na dzieci nasze" oznaczal calkowitll odpowiedzialno'se<br />
wszystkich Zydow za Smierc Zbawiciela i na zawsze<br />
okrdlal ich los, czyrullc z nich narOd przek1~ty i godny napi~tnowania.<br />
Cierpienia, ktore spadaly na Zydow objaSniano jako cos, co si~ irn slusznie<br />
nalezy i stanowi sprawiedliwll kar~ za ukrzyzowanie Syna Bozego.<br />
Rezuitaty takiego podejScia moma rozpoznae w interpretacji ka:idego<br />
dowolnie wybranego tekstu Biblii. PoniewaZ slowa "Zyd" i ,,:iydowski"<br />
nabraly sensu pejoratywnego, zatem ka:ida biblijna aluzja do Zydow budzila<br />
antyiydowskie skojarzenia. Przyklady mozna mno:iyc. Bodaj najcz~Sciej<br />
dotyczylo to ewangelicznych opisow m~ ki i smierci Zbawiciela (Mt 26,1<br />
- 27, 66; Mk 14,1-15,47; Lk 22,1-23,56; J 18,1-19,42). Egzegeza wychodzila<br />
tu najdalej poza ramy uczonych komentarzy i slu:iyla jako sugestywna baza<br />
dla populam ych przekonan i praktycznych postaw :iyciowych. Opisy m~ki<br />
i smierci rozumiano przez pryzmat ludowych misteriow pasyjnych, w ktorych<br />
drobiazgowo odtwarzano poszczegolne etapy Slldu i drogi krzy:iowej<br />
Jezusa. 3 Wizerunek Zyda byl odwzorowaniem obiegowych opinii i uprzedzen,<br />
wyra:ianych w ruchach, gestach, sposobie ubierania si~, mimice<br />
i pozaewangelicznych slowach uczestnikow misteriow. Ukonkretnianie rozmaitych<br />
epizodow M~ki Panskiej nawillzywaIo do stereotypu swiata :iydowskiego<br />
takiego, jakim karmila si~ wyobra:inia chrzeScijan. Zydzi zachowali<br />
bolesne wspomnienia obchodow Wielkiego Postu, zwlaszcza Wielkiego<br />
Tygodnia. Tekst swi~ty byl przez chrzeScijan u:iywany i nadu:iywany, zas<br />
objasnienia przejmowane z folkloru rzutowaly na lektur'r i egzegez~ podawanll<br />
podczas liturgicznej ceiebracji. Ten aspekt jest tak:ie widoczny w opartej<br />
na Biblii sztuce koScielnej. Dla przeci'rtnego chrzeScijanina Zydzi to bardziej<br />
narOd Judasza ani:ieli narOd Jezusa.<br />
T beologiques et Religieuses" 62/1987/3, 343-362; H. Ritl, Wer war schuld am Tod Jesu?<br />
Zeitgeschichle, RechllVld lheologische Deutung, ..Bibliscbe ZeilS~I""J"t NF" 31/1987/2, 165--175;<br />
W. Cbrostowslci, OdpowletizlalnoJc za imlerc Jezu.ra Chrystwa, ,,Aleneum Kapianslcie" 2/1990/,<br />
222-241.<br />
, lob. 1.J. Kelly, Progress and Prob/eftU In Pa.J.Jion Plays, "Cbristian lewisb Relations"<br />
21/1988/4, 18-27 - z bogaLil bibliograJili dolyc:zllCll g16wnie przedstawien pasyjnycb w Oberammergau.<br />
63
KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />
Ogromna wi~kszo sc antyzydowskich stereotypow miala iroolo w czynnikach<br />
pozareligijnych, jak rywalizacja ekonomiczna, napi~a natury<br />
psychologicznej, odr~bnoSci kulturowe, j~zykowe, obustronna izolacja itd.<br />
Mimo to wspolczesny egzegeta nie moi:e przeoczyc faktu, i:e aspekty<br />
pozareligijne tak latwo i tak skutecznie oddzialywaly na rozumienie<br />
i komentowanie tekstow, ktoce stanowill podstaw~ doktryny chrzeScijanskiej<br />
i chrzeScijanskiego i:ycia. Sprzyjajllcll okolicznoScill antyzydowskosci<br />
byJy tez uwarunkowania celigijne. 0 Moma je sprowadzic do wspoJnego<br />
mianownika, tj. trwalej i ostrej konfrontacji chrzeScijanstwa z istnieniem<br />
i roszczeniami j udaizmu. Apologia celigii chrze&cijanskiej odbywala si~<br />
kosztem dezawuowania judaizmu, przedstawianego jako martwy przezytek<br />
pozbawiony jakiejkolwiek skutecznoSci zbawczej. U pocUltkow judaizmu,<br />
takiego, jakim znali go chrzeScijanie, stali rabini i nurt tradycji faryzejskiej.<br />
Wszystkie teksty biblijne wzmiankujllCC faryzeuszy przepuszczano wi~<br />
przez fU tr niezyczliwoSci wobec judaizmu rabinicznego. Okrcilenie "faryzeusz"<br />
oznaczalo kr~tacza, obludnika i czlowieka stale knujl!cego podstW.<br />
Takie postrzeganie towarzyszylo lekturze Ewangelii i pozostalych pism<br />
Nowego Testamentu. Egzegeci nie probowali prostowac tego wizecunku,<br />
zas wszelkie pozytywne aluzje i wzmianki 0 facyzeuszach byly ignorowane<br />
lub omawiane zdawkowo, jako wyjl!tki potwierdzajl!ce ogolnl! reguJ~.<br />
Zabraklo powamej refleksji nad i:ydowskoScil! lezusa, lego Matki -<br />
Maryi, Apostolow i pierwszych czlonkow KoSciola. Ewangelie i Dzieje<br />
Apostolskie objasniano w oderwaniu od h ist~ r yczn y ch, geograficznych,<br />
spolccznych i religijnych realiow Ziemi S wi ~ tej . ChrzeScijanin posiadal<br />
dychotomiczne 0 niej wyobrai:enie, w ktorym Betlejem, z atmosferl!<br />
spokoju i radoSci, dominowalo nad lerozoliml!, naznaczonl! cierpieniami<br />
i krwil! Zbawiciela. lerozolima, miejsce od wiecznych marzen i przedmiot<br />
miloSci Zydow, wyznawcom Chrystusa kojarzyla si~ niemal wy1l!cznie<br />
z Ogrodem Oliwnym i krzyi:em. W tym swietle odczytywano wszystkie<br />
biblijne wzmianki 0 l erozolimie, tatie i te, ktore mam)' w Biblii Hebrajskiej.<br />
Z zarzutem Bogobojstwa szlo w parze obwinianie Zydow 0 perwersyjnl!<br />
zatwardzialosc, upor i zll! wol~, rownoznacznl! z trwalym sprzeciwem<br />
wobec Boga. Tak komentowano or¢zie starotestamentowych prorokow,<br />
eksponujl!c z niego surowe oskari:enia pod adresem Izraelitow.<br />
Ch rzeScijanska egzegeza Pisma Swi~tego nie tylko wyrastala z antyi:ydowskiego<br />
nastawienia; ona je rowniez ksztaltowala i po gl~biala. Gdy<br />
naziSci rozpoc z~li urzeczywistnianie ludobojczej ideologii, chrzeScijanscy<br />
egzegeci byli calkowicie nieprzygotowani, by skutecznie sprostac wyzwaniom<br />
swoich czasow. Rozmaite elementy "nauczania pogardy" wll!czane<br />
przedtem do objasniania tekstu swi ~ t ego zostaly wykorzystane przez<br />
hi tlerowskich doktrynerow do rozniecania wrogoSci wobec Zydow 7 i znie<br />
• R. Kaslning-Olmesdahl, Theological and Psychological Barriers to Changing the Image 0/<br />
Jesus and JuliLli.rm in Education, "Journal of Ecumenical Studies" 21 /1 983/3, 452-469.<br />
7 Uricl Tal wykazal, jak naziSci przejmujllc frazeol ogi~ Nowego Teslamenlu umieszczali<br />
Hi Llera w miejsce JCZllsa i odwolywali si~ do pseudoreligijnycb emocji cbrzeScijan - wb. Forms<br />
64
ZNACZENIE SZOAH DLA CHRZESCIJArii SKIEGO ROZUMIENIA BIBLII<br />
czulily sumienia chrzeScijan na los Zydowskich wsp61braci. Zaden liCZllCY<br />
si~ egzegeta nie pot~pil antYZydowskiej ideologii i gwaltow, natomiast<br />
wielu trwalo w postawie niech~ albo bezczynnoSci kannillc si~ tradycyjnie<br />
antYZydowskim rozumieniem ksillg swi~tych . Szoah najostrzej pokazala<br />
implikacje i konsekwencje chrzeScijanskiego nastawienia wobec Zydow.<br />
WyraziScie nasun~la dramatyczne pytanie 0 rol~ koscielnego nauczania<br />
i egzegezy biblijnej w siewie, ktorego plonem byJa zagJada milionow dzieci,<br />
kobiet i m~czyzn. Elementy antysemityzmu obecnego czasami nadal<br />
w chrzeScijanskiej egzegezie i nauczaniu wymagajll rzetelnej oceny moralnej.8<br />
Istnieje pilna potrzeba usuni~a wszystkiego, co rna wydZwi~k<br />
antYZydowski i docierania do prawdziwego znaczenia biblijnych tekstow.<br />
Skoro w ich objaSnianiu znalazly wyraz uprzedzenia zakorzenione w swiadomoSci<br />
i podswiadomoSci chrzeScijan, zatem postulowane zmiany dotycZll<br />
w pierwszym 'rz¢zie wypracowania nowego wizerunku Zydow i judaizmu.<br />
W toku nawill2aDego dialogu staje si~ coraz bardziej widoczne, jak nad<br />
lekturll tekstu swi~tego zaci~J wielowiekowy balast przeszloSci. II Postulat<br />
odnowy chrzeScijatiskiej egzegezy wynika nie z ch~ wprowadzenia<br />
jakichkolwiek zmian do tekstu swi~tego, lecz z nowej wraZliwosci wierzllcych<br />
w Chrystusa zrodzonej w wyniku Szoah.<br />
TEOLOGIA<br />
Rozpoznanie w egzegezie Pisma S wi ~tego elementow antyjudaizmu<br />
zobowillzuje teologow do zbadania, na ile cala teologia chrzeScijanska<br />
odzwierciedlala, a zarazem ksztaltowala zly stan stosunkow z Zydami<br />
i judaizmem. Zakres reorientacji dokonujllcej si~ w KoSciele jest bardzo<br />
szeroki i obejmuje wszystkie dyscypliny teologiczne. 10 Pewne dziedziny Sll<br />
jednak szczegolnie mocno zakorzenione w Biblii i to zwlaszcza one<br />
podlegajll przemianom <strong>maj</strong>llcym poczlltek w reakcji na Szoah. W ostatnich<br />
dw6ch stuleciach uzyskaJa wlasny status teologia biblijna, rozwijana jako<br />
teologia Starego i Nowego Testamentu. Pierwsza usiJuje wydobyc i opisac<br />
bogactwo Starego Testamentu oraz okreslic jego znaczenie dla wiary<br />
chrzeScijanskiej. Druga zmierza do ustalenia, jak powinno si~ czytac<br />
i odbierac pisma nowotestamentowe zawierajllce objawienie Boga w Chrystusie.<br />
PoniewaZ obie zakJadajll odniesienia do teologii systematycznej,<br />
zatem ksztaJt tej ostatniej wydatnie rzutuje na rezultaty teologii biblijnej.<br />
Wielu Zydow Slldzi, i:e antyzydowskosc jest integralnym skJadnikiem<br />
of Pseudo-&ligion in tM Gertnllll Kulturbereich Prior to the Holocaust, "Immanuel" 3/1974/,<br />
68-73; zob. lez Y. Bauer, Trendr in Holocaust Rtsemch, w: Martyrs' and Heroes' Remembrance<br />
Authority, Yad Vashem, Jerusalem 1977, 19-22.<br />
• JR. Banki, The Image of Jew~ in Chri3tfon Teaching, ,,Journal of Ecumenical Studies"<br />
21 /1984/3,437-451.<br />
• E.1. Fisber, &search on Chri.Jtfon Teaching Concerning Jew~ d Judai3m: PQ.ft Re~emch<br />
and Prtsent Needr, ,,Journal of Ecumenical Studies" 21 / 1984/3,421-436.<br />
'0 W. Chrostowski, Zasadnlczt a.rptkty reorientacjl KoJcio/Q wobec tyd6w I judaizmu,<br />
"CoUcctane8 Tbeologica" 60/ 1990/3, 19-30.<br />
65
KS. WALDEMA R CHROSTOWSKI<br />
toisamoSci KoSciola. W chrzeScijanskiej tradycji teologicznej moma istotnie<br />
malezc sporo dowod6w na to, i:e samookrdlanie chrzeScijan nast~powalo<br />
poprzez separacj~ i kon frontacj~ z jUdaizmem. Ale wszelki<br />
teologiczny antyjudaizm uprawiany po Szoab obraca si~ w powaine<br />
oskari:enie teologii i wprowadza do niej rozdarcie wymagaj
ZNACZEN IE SZOAH DLA CHRZESCIJANSKIEGO ROZUMIENIA BIBLII<br />
kiego przywi~zania do ksi~g swi~tych ani tego, Ze dla niezliczonych tysi~y<br />
Zydow Biblia Hebrajska byla ostatnim towarzyszem w drodze na okrutn~<br />
smiere. Dezawuowanie wiary Zydowskiej i Zydowskiej lektury Pisma<br />
Swi~te go jest nie do pogodzenia z wymogiem solid am0 sci wobec ofiar<br />
ludob6jstwa oraz tych, ktorym udalo si~ prze:i:ye.<br />
ChrzeScijanie upraszczali gI~i~ i natur~ Nowego Testamentu, wid~ w nim<br />
wyl~cznie spelnienie oczekiwan zawartych w Starym Testamencie, a zatem<br />
calkowite wypelnienie judaizmu i toisamoSci Zydowskiej oraz ~ nad nirni.<br />
Aspekt ,,~du" stale ksztaltowal teologiczne patrzenie na Zydow i chrzeScijanskie<br />
odczytywanie Pisma Swi~tego. Miaio to wyrainy wpIyw na objaSnianie<br />
wypowiedzi z Ksi~gi Powtorzonego Prawa, 1akladaj'lCych istnienie bezposredniego<br />
zwi¢u mi¢zy grzechem a cierpieniem oraz posiuszenstwem a pomyslnoSci~.<br />
Szoah radykalnie zakwestionowala kategori~ "s~u", ukazuj'lC bezmiar<br />
zla wymidzanego ludziom przez ludzi. Kai:dy, kto dopuszcza moiliwosc,<br />
i.e w potwomoSciach Auschwitz, Majdanka czy Treblinki Bog kolejny raz<br />
"odplacil sif' Zydom, karzllC ich za up6r i zatwardziaiosc, godzi w sarnego<br />
Boga, zaS taka pseudoteologia moi.e bye rownoznaczna z bluZnierstwem.<br />
Wykorzystywanie do niej autorytetu Biblii jest rai'lCym nad uZyciem i musi si~<br />
spotkae ze stanowczym sprzeciwem ze strony biblistow.<br />
W zakres teologicznej reorientacji spowodowanej przez Szoah wchodzi<br />
rownie:i: kwestia ZydowskoSci Jezusa. Podczas Zaglady masowo gin~li Jego<br />
bracia i siostry "wedlug ciala" i i.aden teolog nie moZe tego ignorowac ani<br />
pomniejszac. Teologia tradycyjna, w wyniku nieustannej konfrontacji<br />
z judaizmem, lekcewaZyla fundamentalne uwarunkowania Jezusa i przyczynila<br />
si~ do izolowania Go z Zydowskiego srodowiska. Brak wlasciwego<br />
spojrzenia na tozsamosc Zbawicie1a sprzyjal mieczulicy wobec bezmiaru<br />
cierpien Zydow i uniemoZliwial opracowanie spojnej chrystologii. Wszelka<br />
lektura Nowego Testamentu musi ustosunkowaC si~ wobec cierpien<br />
i ludobojstwa popelnionego na narodzie Zydowskim. Skoro w chrzeScijanskiej<br />
katechezie i przepowiadaniu istniaiy antYZydowskie e1ementy, trzeba<br />
uczciwie zbadac, czy i na ile ~ one obecne w Nowym Testamencie. 12<br />
Biblista staje przed trudnym zadaniem, lecz dysponuje dzisiaj metod ami<br />
pozwa1aj~cymi rozpoznac sukcesywne etapy fonnacji ewangelicznego or~dzia.<br />
Posiadamy roz1egl~ i solidn~ wiedz~ na temat ksztaltowania si~ pism<br />
kanonicznych na etapach Sitz im Leben Jezusa, KOScioia apostolskiego<br />
i ewangelisty. Pewne teksty Nowego Testamentu odwzorowuj ~ pogarszaj~ce<br />
si~ stosunki mi~dzy wyznawcami Chrystusa a wi~kszoSci~ Zydow,<br />
ktorzy Go nil! uznali oraz poZniejsze defmitywne rozejScie si~ Synagogi<br />
i K oSciola. Ewangelia Jana z licznymi wzmiankarni 0 "Zydach", ktore<br />
odzwierciedlaj~ zaistniale podzialy i emocje 13, wymownie ilustruje napi~cia<br />
12 Zob. MJ. Cook, The New Testament and Judaism: An Historical Perspective on the Theme.<br />
"Review and Expositor" 84/1987/2. 18J-.199; L.M. Feldman, Is the New TesttJnlf!nt A,,!<br />
ti-&mitic?, w: llumanities. Christianity and Culture 21, Tokyo 1987, 1-14; M. Czajkowski,<br />
Antysemilyzm chrzeicijalrskl jui; w No wym Testamencie?, "Jednota" 9-10/1987/, 19--22.<br />
Il Chodzi 0 J 5.16--18.23.42.45-46; 6,53; 7,1.13; 8,2J-.24.31.37-38.44-47; 9,22; 12,42-43; 14,6;<br />
67
KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />
mi~zy judaizmem a wezesnym chrzeScijanstwem w okresie, gdy chrzescijanie<br />
zostali wykluczeni z Synagogi. Rozpoc~la si~ wtedy otwarta<br />
rywalizaeja i walka, w wyniku ktorej chrzeScijanie i wyznawcy judaizmu<br />
opisywali wlasnll toisamosc przez odseparowywanie si~ od wiary "przeciwnika".<br />
Podobnie czulym punktem ~ te teksty Nowego Testamentu,<br />
w ktorych Jezus krytykuje wspOlezesny Mu judaizm. Trzeba je wnieScic<br />
w dlugim nurcie prorockiej samokrytyki, a nie traktowac jak krytyk~<br />
judaizmu z zewnlltrz. Napomnienia Jezusa odnoszll si~ rowniei: do<br />
niebezpieczenstw i pokus zagraZajlleych KoSciolowi. Mowienie 0 "zatwardzialoScl"<br />
wobec Krzyi:a powinno si~ htczyc ze swiadomoscill, i:e grozi ona<br />
tam chrzeScijanom, ktorzy twierdzll, Ze dobrze Jezusa znajll. "Odrzucenie"<br />
Go przez Izrae! jest w jakis sposob obrazem "odrzucenia" Go<br />
przez kaZdego czlowieka. 14<br />
Szoah z niespotykanll siht postawila wierzlleyeh przed problemem<br />
teologii cierpienia. Ludzie, zarowno jednostki jak zbiorowoSci i narody,<br />
cierpieli zawsze. Biblijne Psalmy oraz Ksi~ga Hioba i Koheleta probowaly<br />
si~ uporac z problemami zla w swiecie i niezasluronego cierpienia.<br />
Jakkolwiek Szoah naleZy do dlugiego pasma zla i nieszcz~, to przeciei:<br />
zarowno iloSciowo jak i jakoSciowo jest wydarzeniem zupelnie speeyficznym.15<br />
Postawila teologow nie tyle wobec radykalnie nowych pytan, co<br />
wobec radykalnic nowego wymiaru zla. Szezegolnie dramatyczne jest<br />
pogodzenie wiary w dobrego i wszechmocnego Boga z istnieniem zla i to<br />
takiego zla jak to, ktore popemiono wzgl~em Zydow. "Okrucienstwo<br />
i zabijanie - napisal Irving Greenberg 10 - rodZll pytanie, czy nawet ci,<br />
ktorzy wierzll po takim wydarzeniu, smill mowic 0 Bogu kochaj~cym<br />
i opiekunczym tak, by nie bylo to szyderstwem z tych, ktorzy cierpieli."<br />
W rezultacie SlOah nastllpil zwrot ku Staremu Testamentowi z jego<br />
opisami dramatycznego poloi:enia Zydow w roi:nych okresach staroZytnyeh<br />
dziejow. Szoah ukazuje si~ w perspektywie innych bolesnyeh doswiadczen,<br />
jak przeSladowanie w Egipcie, niewola babilonska ezy zagroi:enia<br />
opisane w Ksi~ze Judyty i w innych miejscach Biblii. Teolog<br />
15,25; 16,2- 3; 18,36; 19,38 i 20,19 - lOb. MJ. Cook, The Gospel of JOM and the JeW3. Revicw<br />
and Expositor 84/1987/, 259-272.<br />
•<br />
U M. Gimcncz, My!Jt~re d'/!JToLl- MYJt~re de I'Eg/i.re, "Irenikon" 60/1987/4, 477-480; W.<br />
Chrostowski, Odpowiedzlalno.fc za imierc JezUSIJ ChrystUSIJ, 237-241.<br />
" Najpelniej sZlllist~ "podstawowych fakt6w" przeSlldzajllcych 0 jedynoAci Szoah przedstawil<br />
E. Fackcnheim, To Mend the World: Foundations ofFuture Jewi.rh Thought, New York 1982, 12<br />
DO, 106 nn. Rabin Norman Solomon w wykladzic zalytulowanym "Czy Szoah wymaga<br />
radykalnic nowej tcolollii7", wygloszonym podczas Mi¢zynarodowcgo Kolokwium Tcologiczncgo<br />
..2:ydzi i chrzeAci)anic w dialogu" w Tyocu (24-27 IV 1988), willczyl do rozwaiAD Dad<br />
jedynoAcill Szoah rowDlci; "postawy, ktorc umoZliwily oazistom »demonizowanic« 2:yd6w, a tym<br />
samym wykonanic zamicrzoncgo programu, (kt6rc) byly jui; gl~boko zakorzenione w kulturze<br />
ludowej narodow, w§rOd kt6rych nazisci dzialali . (...) Jest z caill pewnoAcill czyms wyW kowym,<br />
i.e przez prawic dwa lysiJlCe !at jeden oared byl wyod~bniany jako prZCidmiot stalcgo<br />
i rcli gij n i c usankcjonowancgo znicslawiania w maczncj c~ cywilizowancgo Swiata"<br />
- cyt. za tentem przygotoWRnym do druku w ksilli£e tydzi i chrzeScijanie w dialogu, stanowiJlCej<br />
3. tom scrii Kokwl a Zydzl I judaizm. Ksillua ma si~ ukazae w drugicj polowic <strong>1991</strong> roku.<br />
,. I. Greenberg, Cloude of Smou, Pillar of Fire, w: E. Fleischncr (ed.), Awchwilz: Beginning<br />
of a New Era?, New York 1977,279.<br />
68
chrzeScijanski widzi w losach Zydow niewyslowione wkroczenie Boga<br />
w histori~. Rozumiejllc, Ze Zadnego obja&nienia Szoah Die moma uznac za<br />
w pelni adekwatne, odwoluje si~ do zawartoSci i or~zia Biblii Hebrajskiej,<br />
szukajllc w niej swiatla dla wlasnych przemySlen. Nie moZe tez porninllc<br />
kwestii specyficznie chrzeScijanskich. Umieszcza cierpienia Zydow w kontekscie<br />
cierpien i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa wierzllc, Ze cierpienia<br />
i smierc Die Sll ostatnim slowem Boga (zob. Ap 7,17). Szoah przypomniala<br />
odwiecznll prawd~, Ze cierpieDie Die jest wylllcznie objawem czy rezultatem<br />
kary, lecz posiada wartosc ekspiacyjnll i OCzyszczajllCll. Oznacza to postulat<br />
Illczenia Smierci niewinnych istnien zydowskich ze Smiercill Jezusa. Jest to<br />
bardzo delikatna dziedzina chrzeScijanskiej reorientacji z uwagi na wrai:<br />
Iiwosc Zydow wobec wszelkich tendencji do "zawlaszczania" Szoah przez<br />
chrzeScijan i ,!chrystianizowania" :iydowskiej Zaglady. Jednak m~czenstwo<br />
jest wydarzeniem transcendentnym, zaS m~zennicy to wszystkie niewinne<br />
ofiary, ktore pozbawiono czci, dr~czono i zamordowano. Istnieje wi~<br />
zbie:inosc losu Jezusa i losow milionow Zydow, co w oczach chrzeScijanina<br />
pozwala pelniej dowartoSciowac zydowskll martyrologi~.<br />
HERMENEUTYKA<br />
Przegilld kierunkow reorientacji w egzegezie i teologii nie pozostawia<br />
w~tpliwoSci, Ze Szoab zmusza chrzeScijan do nowego spojrzenia na dzieje<br />
objaSniania ksi~g swi~tych. Oznacza to potrzeb~ wypracowania nowego<br />
horyzontu hermeneutycznego w interpretacji Biblii. We wspolczesnej<br />
biblistyce zaistnial osobliwy paradoks. Jedni, ograniczajllc si~ do krytycznej<br />
analizy tekstu, lekcewazyli dorobek staro:iytnej, sredniowiecznej, a nawet<br />
nowoiytnej egzegezy. Inni, a chodzi przede wszystkim 0 biblistyk~<br />
katoIickll, sprzeciwiali si~ takiemu podejSciu i kiadii ogromny nacisk na<br />
przyswajanie wielowiekowej spuscizny egzegetycznej. Obecnie stalo si~<br />
widoczne, Ze antyiydowskie rozumienie tekstow bibIijnych jest funkcjll<br />
usposobienia egzegetow i teologow, a nie wymowy samych tekstow.<br />
Tradycja antyjudaizmu zakorzenionego w teologii chrzeScijanskiej rna<br />
dobitnll wartosc hermeneutycznll. Zastanawiajllce Sll podobienstwa i zbieznoSci<br />
pogl~dow skrajnych srodowisk chrzeScijanskich w nazistowskich<br />
Niemczech do antyjudaistycznej ideologii traktujllcej Stary Testament<br />
i judaizm jako cos zlego, rozwijanej w poczlltkach ery chrzeScijanskiej<br />
przez kierunki gnostyckie i zwolennikow Marcjona. Jest oczywiste, ze<br />
argumentacja Hitlera uzasadniajllca unicestwianie Zydow byla rasistowska<br />
i miala charakter antychrzeScijanski. Ale nazisci skwapliwie wykorzystywali<br />
utrwalone w chrzeScijanskiej tradycji i objasnianiu Biblii tendencje<br />
anty:iydowskie. Jesii nawet byla to wykr~tna manipulacja, to chrzeScijanska<br />
teologia stracila zbyt wiele na skutek ustawicznego dezawuowania<br />
judaizmu . .<br />
69
KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />
Szoab wplyn~a na przemiany w zakresie poslugiwania si y Pismcm<br />
Swiytym w teologii. Przez kilka ostatnich wiekow dominowala w KoScieJe<br />
teologia scholastyczna, oparta na metafizycznych zalozeniach podkrdlajllcych<br />
absolutnll transcendencjy istoty BoZej. Teolog czerpal z Biblii<br />
jedynie te cytaty, kt6re uwai:al za potrzebne i ui:yteczne do podparcia<br />
wyglaszanych tez. Bodaj najostrzejszll krytyky takiego podejScia przeprowadzil<br />
Franklin H. Littell: "Ucieczka w spekulatywne abstrakcje,<br />
ucieczka od konkretnych wydarzen historycznych, obawa przed istotowll<br />
zydowskoSci,! tradycji i wiary chrzeScijanskiej - wszystko to S'l skladniki<br />
ducha rebelii poganskiej. Jej rezultatem w naszych czasach byl masowy<br />
mord na Zydach i masowa apostazja chrzeScijan." 17 Zaglada milion6w<br />
Zyd6w w srodku chrzeScijanskiej Europy nie pozwala poprzestawac na<br />
schematach scholastycznych ani pielygnowac stereotypowego obrazu Zyda.<br />
Trwaj,!c przy wlasnej tradycji teologicznej chrzeScijanie powinni dostrzegac<br />
i uznac jej ograniczenia. W Zydowskiej tradycji wiary, z jej przypowidciami,<br />
opowiadaniami, obrazami i sym bolik~, powinni zobaczyc cenne<br />
uzupelnienie wlasnego spojrzenia. Takie przes uni~ie stalo si ~ w gruncie<br />
rzeczy faktem. Obserwujemy zwrot w kierunku dynamicznych syntez<br />
teologicznych, a w szczeg6lnoSci zainteresowanie teologi,! historii oraz<br />
now'! teologiczn,! interpretacj~ cierpienia i smierci. 18 Zmienilo to radykalnie<br />
stosunek wiedzy biblijnej do teologii systematycznej i pozostalych<br />
dyscyplin teologicznych. Chociai w'!tpliwe jest Jiczenie na to, ze uda siy<br />
opracowac jakies "wlaSciwe" teologiczne objasnienia Auschwitz i Szoah, to<br />
wszelka refleksja teologiczna nie moze pomin ,!c pytania, czy i na ile od bija<br />
si y w nim swiadomosc Zaglady 19.<br />
W drugiej polowie XIX i w pierwszych dekadach XX w. okrzepla<br />
wsp6lczesna wiedza biblijna, kt6rej trzon stanowi krytyka tekstualna,<br />
historyczna i literacka. Badania krytyczne podwaZyly tradycyjn'l wiary<br />
w Pismo Swiyte i jego autorytet, legitymizuj'lc lektury are li gij n ~, a nawet<br />
antyreligijn'l oraz kwestionuj ~c in tegralnosc biblijnego orydzia. Do interpretacji<br />
Starego i Nowego Testamentu zastosowano metody "ateistyczne",<br />
przejmowane Zywccm z literaturoznawstwa swieckiego. Zdarzalo siy, ze<br />
w wywodach na kanwie Biblii rozr6Znienie miydzy "nauk'l" a"naukowym<br />
ateizmem" bylo bardzo niejasne. Wielu biblist6w twierd zilo, Ze jedynym<br />
cclem ich badan jest ustalenie tekstu oryginalnego, dotarcie do jego<br />
pozabiblijnych paraleli i opis wzajemnych zwi~z k 6w oraz ustalcnie pierwotnego<br />
znaczenia starozytnej wypowiedzi. Szoah nie powstrzymala badan<br />
krytycznych, ale jaskrawo pokazala ich ograniczenia oraz swoist'l izolacjy<br />
biblist6w od pal,!cych pytan i potrzeb ludzi wi erz~cych . Wiele do myslenia<br />
daje fakt prawie zupelnego mi1czenia biblist6w i teolog6w niemieckich<br />
17 F.H. Ut~II, The Crucifixion of the Jews, New York: 1975,41-42.<br />
18 Ch.E. Verolf, After the Holocaust: History and Being as Sources of M ethod within the<br />
Emerging Interreligious IIermeneutic, "Journal of Ecumenical Studies" 21/1 984/2, 639~63.<br />
I. E. Hand, Wir Christen nach Auschwitz - eine Skizze, "Orienlieruog - Katholische B ljjt~r<br />
fUr weltanschauliche Informatioo", 17/Sept. 1988/52, 183-186.<br />
70
ZNACZENI E SZOAH DLA CH RZESCIJANSKI EGO ROZUMIENIA BIBLII<br />
wobec nasilaj~cych si~ antyzydowskich represji. ChrzeScijanin po Szoah<br />
nieufnie traktuje komentarze i rozprawy, ktore powstawaly w Niemczech<br />
w atmosferze pogardy dla Zydow i nie zawierajll nic, co pozwoliloby<br />
choeby domniemywae 0 solidam oSci autorow z przeSladowanymi i skazywanymi<br />
na smiere wyznawcami judaizmu. Brak znaczllcej reakcji teologow<br />
w latach 1933-1945 oraz opieszalosc w pot~pieniu Szoah odzwierciedlajll<br />
wczesniejszy ferment w biblistyce chrzeScijanskiej, jaki nastllpil wskutek<br />
zachly sni~a si~ badaniami krytycznymi, oderwanymi od realiow wiary<br />
od biorcy biblijnego or¢zia. Szoah przyniosla zakwestionowanie badan<br />
krytycznych nad Biblill w ich dotychczasowym ksztalcie. Krytyczne analizy<br />
nie mog~ bye ostatnim slowem biblisty. ChrzeScijanin poraiony potwornoSciami<br />
Szoab chce wiedziee, co Pismo Swi~te ma mu naprawd~ do<br />
powiedzenia ina ile praca egzegetow i teologow jest pomocna w wydobyciu<br />
z Biblii nowego swiatla dla rozwi~ania dylematow wspolczesnosci.<br />
KoSciol ch~tnie i glo8o'O deklarowal, ze tylko on posiada wlad z~<br />
poprawnego rozumienia i objaSniania Pisma Swi~teg o. Przekonanie to<br />
wynikalo rowniez z "teologii zast~stwa" oraz z calkowitego przywlaszczania<br />
nazwy i roli "prawdziwego Izraela", co prowadzilo do odnoszonej<br />
do Zyd6w koncepcji Izraela "falszywego". 0 ile deprecjonujllce Stary<br />
Testament pogl¥ly gnostyckie i marcjonskie zostaly przez KoSciol pot~pio <br />
ne, 0 tyle sugestia, Ze Stary Testament jest tekstem swi~t ym, lecz stanowi<br />
wyl~cznll wlasnosc ch rzeScijan , bo Zydzi sprzeniewierzyli si~ swojemu<br />
powolaniu, cz~to pojawiala si ~ w koScielnym przepowiadaniu i katechezie.<br />
Odwolywano si~ do takich tekstow jak Mt 23,31 - 36; J 8,44-47; Dz 7,51-54<br />
i 1 Tes 2,15 komentujllc, Ze Zydzi byli i Sll zbyt Z1i, by przyjlle re ligi~<br />
obj awi o n ~ . Losy Zydow objasniano jako jedno pasmo zla i zb rodni,<br />
odnosz~ c to spojrzenie zarowno do historii biblijnego jak i p6iniejszego<br />
Izraela. Po Szoab ch rzeScijanin musi bye swiadomy, Ze KOSciol otrzymal<br />
Pismo Swi~te od Zydow i Ze Biblia Hebrajska na poziomie kulturalnym<br />
i teologicznym nada! pozostaje Bibli~ Zydow. Wiernose idllcych na smiere<br />
wyznawcow judaizmu wobec Boga Jedynego i narodowo--religijnej tradycji<br />
zakorzenionej w ksi~gach swi~tych potwierdzila hermeneutycznll fun kcj~<br />
iycia iydowskiego w tych stuleciach, kied y trwalo ono i rozwijalo si~<br />
r6wnolegle z dziejami chrzeScijanstwa. Chodzi wi~ nie tylko 0 nowe<br />
spojrzenie na Bibli~ Hebrajskll, lecz i na to, jak odczytywali jll, objasniali<br />
i przezywa!i Zydzi w epoce pobiblijnej - ai do naszych czasOw.<br />
W sytuacji po Szoab chrzeScijanska hermeneutyka biblijna musi podjlle<br />
istotne problemy teologiczne, z ktorymi nie uporala si~ przez dlugie<br />
wieki koegzystencji z Zydami. Chodzi 0 takie zagadnienia, jak<br />
uwzgl~niaj llce fakt ludob6jstwa Zydow spojrzenie na wybranie Izraela<br />
oraz jego trwanie po smierci i zmartwychwstaniu Jezusa, nieod wolalnosc<br />
obietnic Boi ych , a takZe natura misji Zyd6w i chrzeScijan. W rezultacie<br />
Szoah trzeba na nowo rozwaiye zwillZki mi~zy judaizmem a chrzeScijanstwem<br />
rozumiejllc, Ze jest to centra!ny problem dla sarnorozumienia<br />
71
KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />
chrzeScijan. 2O KaZdy teologiczny model tycb zwillZk6w pozostaje w Scislej<br />
l~cmoSci z objasnianiem i przekazem biblijnego or¢zia. Zycie i nauczanie<br />
Jezusa oraz koscielne gloszenie Jezusa Chrystusa, w kt6rym B6g objawil<br />
samego siebie, uswiadamiaj~ cbrzeScijanom "trwal~ wi~z" (Nostra aetate)<br />
z judaizmem.<br />
• • •<br />
Rzetelne odniesienia do Szoah tworz~ now~ jakosc chrzeScijanstwa<br />
i katolicyzmu. Jej nowosc wynika przede wszystkim z nowego spojrzenia<br />
na Zyd6w i judaizm oraz z nowej samoswiadomoSci KoSciola. Poszukuj~c<br />
sposob6w na okreS1enie stosunku wobec judaizmu wsp61czesna teologia<br />
chrzeScijanska czyni to mC:l wewn~trmego dynamizmu Ewangelii, a nie<br />
przez traktowanie Szoah jako nowej zasady teologicmej. Az do naszych<br />
czas6w interpretacja Biblii wyraZaia teologiczn~ opcj~ antyzydowsk~.<br />
Szoah uswiadomila chrzeScijanom, Ze nie moina budowac wlasnej tozsamoSci<br />
poprzez jej dezawuowanie czy odbieranie innym ludziom, <strong>maj</strong>~cym<br />
poczucie wlasnej odr~bnoSci i godnoSci. Teologiczna reorientacja jest<br />
procesem dlugotrwalym obliczonym na stworzenie naprawd~ nowego<br />
myslenia. Tlumaczy to WcillZ istniej~ce sprzeciwy wobec dialogu KoSciola<br />
z judaizmem, od kt6rych nie jest wolny taue i nasz kraj. Ale poniewaz to<br />
Polsk~ uczynili nazisci miejscem realizacji zbrodniczej ideologii, wlasnie<br />
Polacy powinni wykazac dojrzal~ swiadomosc historycznll i religijnll,<br />
a polscy teologowie i bibliSci powinni si~ zatroszczyc, aby stworzyc z Pisma<br />
Swi~tego fundament chrzeScijanskiego patrzenia na Zyd6w.<br />
Ks. Waldemar Chrostowski<br />
>0 Podj~to udaoe pr6by opracowania oowej cbrze8cijans1ciej teologii judaimlU oraz oowych<br />
teologicmycb modeti atosuok6w chrze8cijansko-Zydowskich, rob. op. C. Thoma, Chri.ftliche<br />
TheologiL des Judeflluma, AschalTeoburg 1978; DiL theologiachen BeziLhungen zwischen Christentum<br />
und Jutkfllum, Darmstadt 1982; P.M. van Buren, A Christian Theology ofthe People IarMI,<br />
Part II: A Theology ofJewish-Chriatian Reality, New York 1983; J.T. Pawlikowski, Christ in the<br />
Ught of the Christian--Jewish Dialogue, New York/Ramsey, 1982; Je.ru.J and the Theology of<br />
Israel, Wilmington DE, 1989 - par. recenzJa w ,.przegllldzie Powszecbnym" 12/1989/,461-463.<br />
72
- J"j<br />
M J B S<br />
A K <br />
~~<br />
ELIEWIESEL ~<br />
lei. 2'-89_20 ,37,30. ,05 Krako""<br />
, 'oJ( 2/ .98-14<br />
LEGENDY NASZYCH DNI<br />
Opowiadaj~,:i.e podczas strasmego miesi~ca Aw, Wielki Maggid, cadyk<br />
Dow Ber z Mi~zyrzecza, zwr6ci1 si{: do swojego mlodego ucmia Elimelecha<br />
z Leiajska i zapytal go, czy wie, jaki jest istotny sens Gl6wnych Swi~t. 1<br />
,,- Nie" - odpowiedzial uczen - "nie wiem. W gruncie rzeczy nie mam<br />
istotnego sensu znaczenia czegokolwiek".<br />
,,- A chcia]bys si{: tego nauczyc?"<br />
,,- OczywiScle, rebbe. Naucz mnie; po to wlasnie przybylem do Mi{:dzyrzecza<br />
- aby zrozumiee, co czyni{: i kim jestem."<br />
"Wspaniale" - rzekl Wielki Maggid. ,,- Pojedz do Zytomierza. Zatrzyrnaj<br />
si~ na noc w wiosce pod lasem. Latwo znajdziesz tam karczm{:; jest<br />
tylko jedna. Karczmarz nauczy ci{: istotnego sensu Gl6wnych Swi~t."<br />
Bez chwili zwloki opuscil reb Elimelech Mi¢zyrzecz, wyruszyl w drog{:<br />
do Zytomierza i zatrzymal si{: w wiosce pod lasem. Znalazl karczm{:,<br />
spotkal karczmarza i od razu doszedl do wniosku, :i.e Maggid wyslal go do<br />
bardzo gl~boko ukrytego Sprawiedliwego 2. Czlowiek ten nie wygl~dal<br />
bowiem na kogos, od kt6rego m6glby nauczyc si{: nawet najprostszych<br />
codziennych modlitw. Wygl~dal jak zwykly karczmarz, zachowywal si{:<br />
i rn6wil jak zwykly karczmarz. Uwijal si{: pracowicie, usluguj~c k1ientom ,<br />
pij~c z nimi, Smiej~c si{: wraz z pijanymi woznicami. "Jakii swietny aktor"<br />
- pomyslal reb Elimelech.<br />
Min~la jedna noc. Min{:ly trzy noce. Obserwowal karczmarza. Mial<br />
nadziej~ zdemaskowac go 0 p6lnocy, kiedy wszyscy mistycy oplakuj~<br />
zniszczenie Swi~tyni. Na promo. Karczmarz spal spokojnie. Rano wstal,<br />
pospiesznie odmowil modlitwy i pr~ko przelkn ~ l sni adanie - tak sarno jak<br />
poprzedniego dnia i zapewne jak tydzien wczesniej. I zabral si~ do pracy.<br />
Wysprz~tal karczm{:, ustawil krzesla, wymyl szklanki i oczekiwal na<br />
przybycie pierwszego woinicy. lednak reb Elimelech nie upadal na duchu.<br />
- Jdli Maggid przyslal rnnie tutaj - myslal - oznacza to, ie rnusialem tu<br />
przybyc. Maggid wie, co czyni. Zapewne powinienern zostac tu na Szabat.<br />
W czystym blasku Szabatu karczmarz nie b~zie rn6g1 si{: ukrywac; b{:dzie<br />
zmuszony wypelnic obietniC{: Maggida.<br />
I Gl6wne swi~ta iydowskie to Rosz ha-Szaoa (Nowy Rok - 1 dzieo miesiilca Tiszri), kiedy<br />
BOg oSlldza post~ki ludzIc:ie, i Jom Kippur (Dzico Pojedoaoia - 10 dzieo miesillca Ti8m), kiedy<br />
BOg i ludzie oawzajcm odpuszczajll soble grzechy. (WszySlkie przypisy pochodZll od llumacza).<br />
• Pobomi :l:ydzi wierZll, i.e w kaMym pokoleniu i:yje 36 swil\tobtiwych ludzi, z powodu<br />
kt6rych BOg okazujc SWl\ lask~ swiatu; przybierajl\ oni postaC zwyklych, prostych ludzi - tak i.e<br />
ich swi~ toSC pozostaje ukryta oawet przed ich oajblii:szymi.<br />
73
ELiE WIESEL<br />
Sp¢zil wi~e Szabat w karezmie, ale nie zdarzylo si~ nie, poza tym, i.e dla<br />
uezczenia Szabatu karczmarz jadl wolniej i spal dlui:ej. Reb Elimelech<br />
zaeZ'l1 si~ martwic. - Po co tu przyjeehalem? - pytal sam siebie. - DIaczego<br />
nie uslyszalem slow dla mnie przemaezonych? Czy to z mojego powodu<br />
karezmarz pozostaje tylko karczmarzem?<br />
Ze zlamanym sercem zdecydowal reb Elimelech wrOOc na Nowy Rok do<br />
Mi¢zyrzecza. Chcial zawiadomic 0 tym karczmarza, ale nie mogl go<br />
maleic. W kOl1cU ujrzal go w kuchni, kartkujl!cego dwa foIia.ly.<br />
Podchodzl!c bIiiej, uslyszal, jak karezmarz szepcze: ,,- Wkrotce b¢zie<br />
Nowy Rok. Nadszedl czas, Panie Wszeehswiata, bysmy rozliczyli nasze<br />
rachunki, czyz nie? Otworzmy pierwszy rejestr; not uj~ w nim wszystko, co<br />
jestem Ci dluzny. Pozwolilem, by Simchat Tora przeszla bez aliji 3. Zle<br />
zrobilem; w taki dzien miejsce Zyda jest wsroo innyeh Zyd6w. lestem Ci<br />
winien al ij~. Poza tym, w nast@nym miesil!cu zapomnialem odmowic<br />
modlitw~ Mineha 4. Jestem a zatem dlui:ny m od Iitw~. C6i: jeszcze? Nie<br />
dalem jest i:ebrakowi. Bylem zbyt zaj~ty . Jestem Ci wi~ winien posilek.<br />
Przewrocmy kartk~. W dzien Tisza be-Aw 5 przerwalem post, napilem si~<br />
wina. Nie mialem wyboru. Ty wiesz, jaki jest pan naszej wioski; kiedy si~<br />
rozgniewa, moi:e zabic. A zaczynal si~ denerwowac, poniewai: odm6wilem<br />
wypicia z-nim toastu ... No trudno, jestem Ci winien napitek. Ponadto<br />
jestem Ci dlui:ny jalmui:n~ i d ar o wizn ~ dla sieroty Szymona i Racheli,<br />
ktora rna wyjsc za ml!z."<br />
,,- A teraz otworzmy drugi rejestr, dobrze? Zapisywalem w nim<br />
wszystko, co ty mi jestd dluzny. Zobaczmy. M6j niewinny kuzyn siedzi<br />
w wi~zieniu; Ty pozwolileS na to. Dlaczego to zrobild? lestd mi winien<br />
trzydzidci dni wi~zienia... Pi¢ tygodni p6iniej zaehorowala jego i:ona.<br />
Dlaezego sprawild, i:e zachorowala, Panie Wszeehswiata? Jestd mi dlui:ny<br />
jej ehorob~... W tym samym miesil!cu pan wioski pobil syna lankiela.<br />
Dlaezego nie obronileS go? Jestes mi winien tezy zlamane zebra ... Na<br />
nas~pnej stronie czytam, i:e zloezyney podpalili syn agog~ w Pesince,<br />
podarli swi~te zwoje i zamordowali biednego reb liddela, szamesa 0. l estes<br />
mi dlui:ny honor Tory, pi~kno Tory - a ponadto, Panie Wszechswiata,<br />
jestes mi dlui:ny reb Jiddela ... Tak, tak, jestd mi sporo winie"n... COi: wi~<br />
powinnismy zrobic z naszymi dlu~ami ? Powiedz mi..."<br />
Zloi:y1 glow~ na r~kach, pogrl!zyl si ~ w myslaeh. Nagle podniosl oczy.<br />
,,- Wiesz co? Chcialbym ub ic z Tobl! in teres. Ty nie mi nie jestd dluzny<br />
i ja nic Ci nie jestem dlui:ny - powiedzmy sobie, i:e jestdmy kwita. Czy si~<br />
zgadzasz?"<br />
J W dzieri §wi~ta Simcbat Tora, ktore WYZll acm mkoriczenie i rozpo~de calorocznego<br />
cyldu czytania Tory, :2:ydzi w syoagodze z taricem i Spiewem okrlliajll bim~, lrzy<strong>maj</strong>llc w r~ku<br />
zwoje Tory.<br />
• Miocba to codzieooa modlitwa popoludniowa.<br />
, Tisza be-Aw to dzieri ~jslego postu, upam j ~t ni aj llcego przypadajllCll w tym dniu rocmi~<br />
zhurzenia obu lerowlimski cb Swilltyri.<br />
• Szames to poslugacz w syoagodze.<br />
74
LEGENOY NASZVCH ONI<br />
Reb E!imelcch wr6ci1 do Mi~zyrzecza i udal si~ na spotkanie z cadylciem.<br />
Twarz Maggida rozjaSnial tajernniczy wimiech. ,,- A wi~ teraz juz wiesz"<br />
,,- Tak" - OOpowiedzial uczen. ,,- Teraz wiem".<br />
,,- I zgadzasz si~?"<br />
,,- Tak" - powiedzial reb Elimelech." - "Zgadzam si~ . "<br />
A ja nie - mowi opowiadajllcy. - A ja nie.<br />
Chcialbym opowiedziec 0 moim przyjacielu Szimszonie. Jest on wcieleniem<br />
Zydowskiego cierpienia. Nawet w chwilach wesoloSc1., rezygnacji,<br />
nawet lciedy modli si~ z OOdaniem, emanuje z niego niewymowna,<br />
zaraZliwa melancholia. W jego obecnoSci porzucasz powierzchni~ dla<br />
podziemnych galerii, zaludnionych duchami, ktore zagubily swojll drog~.<br />
Spotykalem si~ z nim cz~to u reb Leibla Cywiaka, wiellciego Chasyda<br />
z Ger 7, ktorego Dom Studi6w otwarty byl dla kaidego w~drowca, dla<br />
kaZdego samotnego czlowieka, spragnionego mOOlitwy albo ciepla.<br />
UrOOzony w LOOzi, Szimszon Zyl w IOdz\cim getcie razem z zonll<br />
i trojgiem dzieci. Stojllc wobec zaglady, calll nadziej~ pokladali w Bogu:<br />
tylko On mogl ich uratowac. Stalo si~ jednak tak, ze tylko sam Szimszon<br />
ocala!. Od tego czasu dzi~kuje on Bogu "pomimo wszystko".<br />
Biedny chasyd niczego nie oczekuje 00 ludzkoSci, a wszystkiego 00<br />
Boga. Ludzkosc zadala mu bol, tak sarno jak i Bog. Jednak Bog "pomimo<br />
wszystko" daje mu troch~ radosci, a ludzkosc - nie.<br />
- "Czasem boj~ si~, ze mog~ oszalec" - zwierzyl mi si~ kt6regos dnia.<br />
"ChOOz~ ulicami i m6wi~ do siebie. Na nowo przezywam noce w getcie,<br />
znowu widz~ dzieci, szepcz~ do nich, czule, tkliwie, i nagle uswiadamiam<br />
sobie, ze one nie Zyj ll. Wtedy zaczynam krzyczeC, tak jakbym chcial je<br />
obudzic, jakbym chcial obudzic sam siebie. Widzisz, moje dzieci Sll martwe<br />
i ich milczenie doprowadza mnie do szalenstwa".<br />
Moj przyjaciel Szimszon jest op~tany, op~tany przez ich milczenie,<br />
zwlaszcza przez milczenie najmlOOszej. Byla szcScioletnim, bladym, niesmiaiym<br />
i nerwowym dzieclciem. Czy wiedziala, co dzieje si~ dookola niej?<br />
W jakim stopniu rozumiala wydarzenia? Widziala mordercow, widziala,<br />
jak mord owali - jak tlumaczyla te obrazy w swoim dzieci~ym umysle?<br />
Pewnego ranka poprosila matk~, by jll przytulila. Potem podeszla<br />
i zloiyla pocalunek na czole ojca. I powiedziala: ,,- Mysl~, i:e dzisiaj<br />
umrf'. A po westchnieniu, dlugim westchnieniu: ,,- Mysl~, i:e si~ ciesz~".<br />
I tak moj p rzyjaciel Szimszon dowiedzial si~, ze jego mala dziewczynka<br />
-wiedziala wi~j 0 Zyciu i sensie Zycia niz wielu starych ludzi.<br />
Stoj,!cy przede mnll mlOOy czlowiek jest jednym z moich najlepszych<br />
studentow. Twarz rna skrzywionll, kolnierz koszuli rozpi~ty; zagryza wargi,<br />
i unika mojego wzroku.<br />
1 Cbasydzi z Oer to grupa chasydzka wywodZljC8 si~ z 06ry Kalwarii pod Warszaw~ .<br />
75
ELiE WIESE L<br />
,,- To ja jestem bohaterem pana powieSci" - m6wi, z szalenstwem<br />
w oczaeh. "Czy jest pan zaskoczony? Bo ja bylem. Ale juz nie wi~j nie<br />
powinno pana dziwie. Historia bohatera pana powiesci jest mojll histori~ .<br />
M6j ojciec jest smutny i milczllCY; jego zona i ieh dzieci zgin~1i tam; moja<br />
matka jest smutna i milczllca; jej m:tZ i ich dzieci zgin~1i tam. Po<br />
wyzwoleniu moja matka i moj ojciec spotkali si~ i pobrali. la jestem ich<br />
synem - ale za kazdym razem, gdy patrzll na mnie, wiem, ze to nie mnie<br />
widzll"·<br />
Tlumillc lkanie, przerywa. Potem przybiera zawzi~tll, prawie dzik~<br />
postaw~. ,,- To nie mnie, nie mnie widzll" - powtarza.<br />
Nie osmielam si~ powiedziee mu, i:e si~ myli. Zapewne ma racj~. Nic nie<br />
mowi~ . Nie ma niczego, co moglbym powiedziee.<br />
Beniamin jest bezradny i zagubiony; niezdolny do borykania si~<br />
z Zyciem, niezdolny do pracy.<br />
W swoim mieScie, w Galicji, byl dyrektorem najlepszej szkoly. W getcie<br />
zorganizowal wieczome lekcje dla doroslych i nonnalne lekcje dla dzieci.<br />
Zaczlli jednak tracie swoich uczniow - doroslych po kilku tygOOniach,<br />
a dzieci po kilku miesillcach. Po zakonczeniu wojny Beniamin OOrzueil<br />
wszystkie propozycje nauczania. Kiedy pr6bowano go przekonae, 00 <br />
powiadal: - Wolalbym zamiatae ulice. Wolalbym zebrae. Wolalbym robic<br />
cokolwiek.<br />
Pewnego dnia wyjasrul mi: ,,- Wyobraz sobie dziesi~cioro dzieci w klasie.<br />
Wszystkie glOOne. Wszystkie wystraszone. Naznaczone smiercill. Mowj~<br />
do nich, a one rue rozumiejll. Probuj~ znowu. POOaj~ przyklady, podkrdlam,<br />
uwydatniam, zaczynam si~ gniewae - a one cillgie rue rozumiej~.<br />
Siowa i obrazy, kt6ryeh uzywalem, wymykaly si~ im. Mowilem im<br />
o jabloni. Co to jest jablon? Co to jest przyrOOa? Wiosna? Pol a kwitnllcych<br />
kwiat6w? A co to znaezy szcz~Scie? Spokoj? A co to jest kawalek ciastka?<br />
SlysZllc takie pytania czulem si~ wstr~tny i glupi. 1 wiedzialem, ze one umr~<br />
nigdy si~ 0 tym nie dowiedziawszy." - I Beniamin udr~czony spuScii wzrok.<br />
,,- Kiedy slowa utracily dla dzieci jakikolwiek sens, byla to pewna oznaka<br />
k1~ski".<br />
Lubi~ go sluehae. Zawsze zaczyna 00 tyeh samych slow: ,,- Wyobraz<br />
sobie ..." .<br />
To ja jestem jego uczniem.<br />
Dwaj m~zczYZni, stoj~cy przed wi~Zniami zgromadzonymi na Appell<br />
Platz, bior~ udzial w jakby nierzeczywistej scenie.<br />
,,- Wyrzeknij si~ swojej wiary, a b~ziesz jadl przez ealy tydzien"<br />
- wrzeszczy oficer.<br />
,,- Nie" - mowi cicho Zyd.<br />
76
,,- Przeklnij swojego Boga, lajdaku! Przeklnij go, to dostaniesz lekkll<br />
prac~!"<br />
,,- Nie" - mowi cicho Zyd.<br />
,,- Wyprzyj si~ Go, a ja b¢~ ci~ chronil".<br />
,,- Nigdy" - mowi cicho Zyd.<br />
,,- Nigdy? Co to znaczy? Minut~. Za minu~ nie b¢ziesz iyl. A wi~c,<br />
psie, czy w koncu ~ziesz mi posluszny?"<br />
Wi~Zniowie wstrzymali oddech. ledni patrZll na oficera, inni wpatrzeni<br />
Sll tylko w swojego towarzysza.<br />
,,- Wi~c Bog znaczy dla ciebie wi~j niz iycie? Wi~cej niz ja? Sam si~<br />
o to prosisz, glupcze!"<br />
Wycillga rewolwer, podnosi r~k~, celuje. I strzela. Kula wchodzi w rami~<br />
wi~Znia. Ten pochyla si~, i jego towarzysze w pierwszym rz¢zie widZll, jak<br />
jego twarz Wykrzywia si~. I slySZll, jak szepcze starodawne zawoJanie<br />
m~czennikow za wiar~: ,,- Adoszem hu ha-Elochim, adoszem hu<br />
ha- Elochim - Bog jest Bogiem, tylko Bog jest Bogiem".<br />
,,- Ty swinio, ty brudny Zydzie" - wrzeszczy oficer. ,,- Czy nie widzisz,<br />
i;e mam wi~j sily niz twoj Bog! Twoje iycie jest w rooich r~kach, a nie<br />
w lego! Potrzebujesz mnie bardziej niz lego! Wybierz mnie, a pojdziesz do<br />
szpitala, wyzdrowiejesz, najesz si~ i b¢ziesz szcz~liwy!"<br />
,,- Nigdy" - mowi Zyd, ci~zko dyszllC.<br />
Oficer przyglllda mu si~ dokladnie. Nagle wydaje si~ , jakby si~ przestraszyl.<br />
Wtedy strzela w drugie rami~ wi~Znia. Potem strzela po raz trzeci.<br />
I po raz czwarty. A Zyd nie przestaje szeptac: ,,- Bog jest Bogiem, Bog<br />
jest...". Ostatnia kula trafia go w usta.<br />
,,- Bytern tam" - mowi jego syn. ,,- Bylem tam, i ta scena wydawala mi<br />
si~ niewiarygodna. Wie pan, m6j ojciec ... m6j ojciec byl bohaterem .. Ale<br />
nie byl wierzllCY".<br />
Polowanie na dzieci w getcie IOdzkim bylo straszniejsze niz cokolwiek<br />
inn ego. Niemieccy iolnierze, polscy policjanci, ukrainscy miJicjanci i rozmaici<br />
donosiciele - wszyscy brali udzial - potrzebowali dzieci, zydowskich<br />
dzieci, aby nasycic wojn~.<br />
Wylamane drzwi, przewr6cone szafy, ogolocone Sciany. Przeraiajllce<br />
obrazy dzieci biegnllcych jak ranne zwierz~ta, i tych innych, niezdolnych<br />
jui do biegu: halucynacyjny spektakl, w kt6rym mali zebracy w tachmanach<br />
bawill si~ w chowanego z mysliwymi. Getto, przyzwyczajone juz<br />
do okrucienstw, szuka ucieczki w slepocie.<br />
Szradze i jego ionie udalo si~ znaleic prawie pewnll kryjowk~ dla<br />
jednego z ich dzieci. Kt6re jednak dziecko powinni uratowac? Altera czy<br />
Blime!? Alter rna osiem lat, a Blimel - szesc. Alter jest dojrzaly, bystry,<br />
zaradny; Blime! jest jego przeciwienstwem. Ktore powinno iyc, a kt6<br />
re - umrzec? Matka odmowila dokonania wyboru. lej mlli nalegal:<br />
77
ELIE WIESEL<br />
,,- Musimy to zrobie; ezy wolalabys utraeie oboje?"; ,,- Ty wi~e wybierz"<br />
- powiedziala.<br />
I Szraga, przyeisni~ty do muru, wybral syna, ktorego szanse przctrwania<br />
byly wi~ksze, i ktory - jako ostatni m~ski potomek - b¢zie gwarantowal<br />
kontynuacj~ nazwiska. A poza tym odmowi Kadisz za nicgo, Szrag~, i za<br />
jego i:on~.<br />
Niech nam nicbiosa przebacZll, mySlal Szraga, ale musz~ wybrae.<br />
NiebezpiClZzenstwo przeszlo. Szraga i jego rodzina byli bezpicczni.<br />
Wszyscy pozostali przy i:yciu. Od tego jcdnak dnia Blimel, nie wi edz~e<br />
dlaczego, bez i:adnego slowa, unikala wzroku ojca.<br />
Dzien po dniu, Szraga wyehodzil do pracy wezesnie ranD i wraeal do<br />
domu poino w nocy. Opiekowal si~ dzieemi, bawil si~ z nimi, smial si ~<br />
razem z nimi. Blimel nie patrzyla na niego.<br />
,,- A potem, pewnej nocy, wzi~li jll" - opowiadal Szraga. - "Widzialcm,<br />
jak jll brali. Odwrocila si~. Tak, by na mnie nie patrzee."<br />
ezy wszyscy kapo byli zepsuci? ezy wszyscy byli sadystami? ezy<br />
wszystkieh powinniSmy pot~pic, bez i:adnego wyjlltku?<br />
Pytania te zadaje mloda studentka. lej glos zdradza udr~k~; sprawa<br />
wydaje si~ rwac jll w kawalki. ,,- Wiem, i:e zn~ali si~ nad swoimi<br />
towarzyszami. ezy mieli jcdnak jakis wybor? Prawda, Ze zywiono ich nicco<br />
lepiej i byli troch~ bardziej bezpieczni. ezy mOZemy ich jednak za to winie?<br />
Czy wszyscy byli ochotnikami, szukajlleymi korzYSci? ezy niczego nie<br />
moma powiedziee w ich obronie? ezy nie probowali na przykJad grae rol~<br />
burora pomi¢zy katami a zeslanymi? Na pewno micli nadziej~ uli:yc<br />
cierpieniom swoich towarzyszy. ezy naprawd~ moi:emy winie ich za to, i:e<br />
poszli na ugod~ bardziej nii: inni, Ze ulegli wczdniej nii: inni?"<br />
Wybucha, wpatrujlle si~ w nas: ,,- ezy niczego, naprawd~ niczego nie<br />
moma powiedziee na korzysc mojego ojca?"<br />
Rudy loci mial pi¢ lat i wiedzial, Ze nie wolno mu krzyczec; krzyk byl<br />
niebezpieczny.<br />
Znaleziono dla niego niezwykle ehytrll kryjowk~ : w jamie, do ktorej<br />
wejscia - wed lug ekspertow - nie moma bylo odkryc. loel nie byl tam sam.<br />
Razem z nim byl jego ojciec, matka, starszy brat lekutiel i wujek Zanwel,<br />
ktorego kochal za to, Ze opowiadal mu rome historie.<br />
loel wiedzial duzo rzeczy, ale nie wiedzial, ezy na zewnlltrzjest dzien, ezy<br />
noc. W jego jamie bylo zawsze ciemno, co wcdlug gettowych ini:ynierow,<br />
podwyi:szalo jej wartosc i cen~.<br />
Podezas oblaw mieszkancy podziemia nauczyli si~ porozumiewae w milezeniu.<br />
Wujek Zanwei bezdiwi~znie opowiadal swoje smieszne historyj ki.<br />
Ojeiec loela byl pierwszym, ktory wyszedl na zewnlltrz, podcjmujllc<br />
ryzyko pewnej nocy, aby poszukae wody. Skosil go strzal z karabinu.<br />
78
LEGENOY NASZVCH ONI<br />
Uslyszano krzyk. { to wszystko. A w schronie Joelowi udalo si~ zap/akac<br />
bez placzu.<br />
Matka zakryla dlonill jego usta, kiedy kilka dni pOZniej aresztowano<br />
Jekutiela. Tego samego wieczora wzi~li takZe i jll. Rudy Joel wiedzial, Ze rna<br />
zamiar wybuchn~ krzykiem b6lu, ale na jego ustach byla r~ka wujka Zanwla.<br />
Wujek Zanwel true miknlli. { Joel pozos tal sam w ciemnoSci. Zakrywajllc<br />
r~kll usta, zacZllI szlochae bez dZwi~ku, krzyczeC bez dzwi~ku,<br />
trwac bez d Zwi ~k u .<br />
Jest pi~kna i mila ta mloda dziewczyna, dr~czllCa swojll matk~. Aby<br />
bardziej jll zranic, mowi do niej bez gniewu, cichym, bardzo czulym<br />
glosem.<br />
,,- Ty bylas w moim wieku i znasz Zycie, czyz nie? Wiesz, do jakiego zla<br />
zdolny jest czlowiek, czyz nie? Widzialas to, czego ja nigdy nie zobacz~;<br />
wycierpialaS wi~j, niZ lud zka iSlota moze wytrzymae. Pr~ko zrozumialaS,<br />
Ze Zycie jest tylko farsll, a pi~kne oswiadczenia i gornolotne<br />
slowa nie Sll warte k~ sa chleba. Prawda, Ze to zrozumialas? Zwyci~stwo<br />
bestialstwa, to wlaSnie widzialaS. Przyszlosc? Glupi pomysl. BylaS w moim<br />
wieku, droga mamo, b edy odkrylas przykrll i strasznll prawd~ 0 poczuciu<br />
pustki i jego ci ~zarze , 0 zlu i jego pot~dze. A wi~, droga mamo, nie mog~<br />
Ci~ zrozumiee. Dlaczego mnie urodzilas? JesteS przeciez tak inteligentna<br />
i wicsz, co swiat robi swoim dzieciom - dlaczego zatem upar/as si~ , by<br />
urodzie? I dlaczego to musialam bye ja, powiedz miT'<br />
Jest pi ~kn a i mila, ta mloda dziewczyna; pieszczotliwie gladzi siwe wlosy<br />
matki. A matka pozostaje cicha. Zm~ona i cicha.<br />
Jehuda-Lejb, upior, przechadza si~ po swoim malym, slonecznym<br />
miasteczku; sklepikarze usmiechajll si~ do swoich zon, uczniacy bawill si~<br />
przed koSciolem. Zabili nas - a nic si~ nie zmienilo, mysli Jehuda-Lejb.<br />
Zlodzieje, hieny cmentarne, brawol WygraliScie, cale miasto jest wasze.<br />
Kiedy dochodzi do swojego domu, zatrzymuje si~. Seree wali mu dziko.<br />
Drzwi otwierajll si~ i poznaje {wana, stajennego; jakby z oddali slyszy jego<br />
glos: ,,- Czego chcesz?"<br />
,,- Niczego" - mowi Jehuda- Lejb.<br />
,,- Szukasz swoich? Nie rna po co szukae; odeszli".<br />
,,- Wiem" - mowi Jehuda-Lejb.<br />
,,- I nie wr6cili".<br />
,,- Wicm" - mowi Jehuda-Lejb.<br />
,,- Czy jesteS pewien, Ze niczego nie chcesz? Nie masz zamiaru wyrzucie<br />
mnie ze swojego domu? Nie masz zamiaru wzillC z powrotem swoich mebli?<br />
Czy jesteS pewien, Ze nie masz zamiaru mnie podejse? Widzisz, ja znam<br />
was, Zydow. Mowicie "nic", ale myslicie "mnostwo".<br />
79
ELiE W IESEL<br />
Jehuda- Lejb zapewnia go, i:e nie chce niczego, naprawd~ niczego.<br />
,,- Tak jest duro lepiej" - mowi Iwan. ,,- Ciesz~ si~ z tego. Zresztll i tak<br />
niczego bym ci nie zwr6cll".<br />
,,- Nie zalezy mi na tym" - mowi Jehuda Lejb. ,,- Mnie jest wszystko<br />
jedno".<br />
Slyszy uczniakow lcrzyCZllcych przed koSciolem i sklepikark~, klOCllCll si~<br />
z m~zem. Daleko, daleko stlld, w malym miasteczku.<br />
,,- 0 nic nie pros~" - mowi. ,,- Niczego nie oczek uj~. Niczego nie<br />
zlldam".<br />
,,- Tak jest duzo lepiej" - mowi Iwan. ,,- Ale wiesz co? MoZesz wejSt do<br />
srodka. Wejd z i usillrlz".<br />
Siadajll przy stole. Iwan przynosi butelk~ wodki. ,,- Wypijmy" - mowi.<br />
Za ciebie i twoich, zawsze was lubilem".<br />
Oproi:niajll drugll szklank~. Iwan wyglllrla na szcz~sliwego. ,,- Sluchaj"<br />
- mowi, nagle promieniejllC. ,,- Udowodni~ ci, Ze nie jestem zlym<br />
czlowiekiem i doceniam to, i:e niczego si~ nie domagasz. Chc~ ci zrobic<br />
prezent... Niech nie mowill, :ie Iwan jest bez serca ..." - Jego oczy blyszcZll.<br />
Jego grube wargi Sll wilgotne. Jego szyja jest jak szyja byka. ,,- 0 nie"<br />
- cillgnie dalej. ,,- Niech Die mowill... "<br />
Nie kOllczllC mania, Iwan wstaje, wspina si~ na strych i wraca z dlugim<br />
przedmiotem, owi n i~tym w biale plotno. Jehuda- Lejb czuje zawrot glowy.<br />
W znajd ujllcym si ~ w r~kach stajennego przedmiocie poznaje swi ~ty zw6j,<br />
ktory nale:ial do jego ojca, od ktorego kiedys go otrzymal. W rodzinie<br />
m6wiono - czasem z chelpliwoScill - Ze napisal go sam reb Hersz Sofer,<br />
osobisty pisarz Izraela Baal Szem Tow, Mistrza Dobrego Imienia. Kr~ci<br />
mu si~ w glowie. Skarb mojego ojca, mysli. Oto co pozostalo z <strong>maj</strong>lltku<br />
mega ojca.<br />
"Patrz, synku" - mowi stajenny, smiejllc si~. ,,- Iwan jest na swoj sposob<br />
wielkoduszny, docen to. Wie, jak si~ odplacic. Bierz wi~ Tor~, zabierz jll<br />
stlld. Trzy<strong>maj</strong> jll, jest twoja. Tylko ... uwa:iaj ...". Udaje, jakby si~ rozmyslil,<br />
przypominajllc sobie warunek, ktory musi bye spelniony. ,,- Uwa:iaj.<br />
W zamian za ten prezent musisz mi, Jehudo-Lejbie, cos obiecac, domagam<br />
si~ tego. POCZllwSZY od tej chwili b¢ziesz wiedzial i b~dzies2! m6wil swiatu,<br />
Ze Tor~ , twojll swi~tll Tor~, otrzymaleS nie od waszego Mojzesza, ale od<br />
Iwana, stajennego ..."<br />
I lwan smieje si~. Smieje si~ serdecznie. Zadowolony jest z siebie, dumny jest<br />
z kawalu, ktory zrobil Jehudzie--Lejbowi i, poprzez niego, wszystkim Zydom.<br />
Jehuda- Lejb porywa zwoj i wychodzi bez slowa. Opuszcza miasteczko<br />
z jego sklepikarzami i Smieciarzami, wchodzi do lasu, przebiega przez<br />
Sllsiednill wiosk~, i przez caly czas mowi do siebie, powtarzajllc znowu<br />
i znowu: Skarb mojego ojca - oto wszystko, co pozostalo po moim ojcu.<br />
80<br />
Sredniowieczny kronikarz opowiada: <br />
Histori~ t~ uslyszalem bezposrednio od Starcow, ktorzy w czasie rzlld6w
LEGENOY NASZYCH ON I<br />
Krolow Katolickich Ferdynanda i Izabeli musieli opuscic Hiszpani~,<br />
odmawiaj~c przyj~cia wiary chrzeScijanskiej.<br />
Cala spolecznosc poszla na wygnanie. Niektorzy jej czlonkowie wsiedli<br />
na statek, na ktorym wybuchla zaraza. Kapitan rzucil ko twi~ przy<br />
pustynnym brzegu i wyladowalludzki ladunek.<br />
Pomi¢zy uchodicami byl m~Zczyma z zon~ i dwojgiem dzieci. Udr~zeni<br />
glodem i pragnieniem, ruszyli w drog~, <strong>maj</strong>llc nadziej~ maleiC zamieszkale<br />
i goscinnc miejsce. Jednak piasek wok61 nich cillgnlll si~ w nieskonczonosc.<br />
Pewnego wieczora upadli ze zm~enia. Czworo polozylo si~ spac;<br />
wstalo troje. Ojciec wykopal grob dla swojej zony, dzieci odmowily<br />
Kaddisz, a potem ruszyli w dalSZll drog~.<br />
Nast~p nego dnia troje polozylo si~ spac; tylko dwoje si~ obudzi lo. Ojciec<br />
wykopal grob 'dla starszego syna i odmowil Kaddisz. I razem z pozostalym<br />
synem kontynuowal marsz.<br />
Pewnej nocy dwojc si~ poloZylo. Ale rankiem tylko ojciec otworzyl oczy.<br />
Wykopal grob w piasku i tak zwr6ci1 si~ do Boga: ,,- Panic Wszechswiata,<br />
wiem, czego Ty chcesz - rozumiem, co Ty robisz. Chcesz, by ogam~la mnie<br />
rozpacz. Chcesz, bym przestal wierzyc w Ciebie, przestal modlic si~ do<br />
Ciebie, przestal wzywac Twojego imienia, by je slawic i uswi~ac . A wi~ Ci<br />
mowi~: Nie, nie - po ty si~ckroc nie! Nie uda Ci si~ ! Na przekor sobie<br />
samemu i na przekor Tobie, b~~ krzyczal Kaddisz, ktory jest pidnill<br />
wiary, dla Ciebie i przeciwko Tobie. Nie uciszysz tej picini, Boie Izraela!"<br />
J Bog pozwolil mu podniesc si~ i poszedl, dalej i dalej, dzwigajllc swojll<br />
samotnosc pod opustoszalym niebem.<br />
ElieWiesel<br />
Hum. Henryk Halkowski<br />
81
COM MUNIO FIDELIUM<br />
Z PROF. SIMONEM LAUEREM ROZMAWIA ADAM UK S1<br />
ADAM ZAK SJ: Wywodzi s~ Pan z bogatego w Iradyeje zydowskiego rodu<br />
uezonyeh, noszqeyeh slynne nazwisko Luria. Ojezyznq lej rodziny byla<br />
Polska. Pansey przodkowie mieszkali w XVII w. w Lublinie. W Krakowie zyl<br />
slawny ezlonek Panskiej rodziny, rabin Joel Sirkes, autorytet w kwesliaeh<br />
zydowskieh. Spoezywa obok Synagogi Remuh, a jego grab zobaczye tam<br />
mozna jeszeze dzis. Pallski ojeiee poehodziJ z Bobowej kolo Nowego Sqeza.<br />
Kultywowanie Iradyeji poprzez wnikliwe poznanie Tory jest u Zyd6w jednym<br />
z fllar6w zyeia. Tym jednak, co wyrMnia Puna, jest lakt, ie Panskie studia<br />
i dzialalnose naukowa obejmujq nie tylko tradyejr zydowskq, leez lakze<br />
ehrze.veijailskq. Czy dla tego polqezenia wqtk6w zydowskieh i ehrzeseijailskich<br />
znajduje Pan wytlumaczenie w tradyeji Pallskiej rodziny, ezy lei doszedl<br />
Pan do niego innymi drogami?<br />
SIMON LAUER: Tak, to rna zwi,gek z rOOzin~. Wiem, ze moj dziadek ze<br />
strony matki, kto:y byl ortOOoksyjnym rabinem i wykladowq w seminarium<br />
rabinistycznym, wymagal od swych dzieci, by przynajmniej raz<br />
przeczytaly Nowy Testament. NaIezalo to po prostu do wyksztalcenia<br />
czlowieka Zyj~cego w tym srodowisku. To ukazuje tamt~ atmosfer~. Moj<br />
dziadek byl rabinem w owczesnych Prusach Zachodnich, w malym<br />
miasteczku nieopOOaI Torunia. Obszar ten opanowany byl przez niemieckich<br />
protestantow, ktorzy nie zawsze odnosili sirt z sympati~ do polskich<br />
katolik6w. Ale gdy do owego malego miasteczka przyjewzal biskup, cale<br />
miasto bylo oflagowane, takZe przez protestantow i Zyd6w. Moj dziadek<br />
mowil do swoich ludzi: teraz przyjeidZa biskup, wi~ prosz~, wywiescic<br />
flagi . To juz byl pewien zwi~zek. Potem m6j ojciec w poznych latach<br />
dwudziestych i trzydziestych mial w Niemczech stycznosc z teologami<br />
protestanckimi. I kontakty takie rnialy miejsce takze w Szwajcarii podczas<br />
wojny. Moi rOOzice mie1i za zadanie opiekowac si~ jednym z obozow dla<br />
uciekinierow i wspOlpraca z rniejscowym pastorem protestanckim i z ksi~dzem<br />
katolickim ukladala si~ znakomicie. Taka tez byla zawsze atmosfera<br />
w midcie, gdzie naIezymy do grniny. A potem talci:e przez moj'l wiasn'l<br />
biografi~ wszedlem w takie kontakty - najpierw w szkole, potem jako<br />
nauczyciel gimnazjalny. Do tego dochOOzi jeszcze cos. Mialem nauczyciela<br />
teorii muzyki. Byl to Holender, kt6ry intensywnie zajmowal si~ religiami<br />
Wschodu. To on sklonil mnie do czytania tekstow indyjskich i chinskich<br />
w przek!adach niemieckich i angielskich. Rozszerzy!o to w jakiejs mierze<br />
moje horyzonty.<br />
82
COMMUNIO FIDELIUM<br />
Wymienit Pan tylko zew/lftrzne vkolicznosci, ktore daly Panu owo szerokie<br />
spojrzenie, t(l zdolnosc wczuwania si(l w to, co obce. Czy istnieje jednak takie<br />
motywacja specyficznie religijna?<br />
Z pewnoscill, to pewna wraZliwosc religijna, nie ograniczajllca si~ do sfery<br />
teologii. Trzeba odr6:inie systematyczne myslenie teologiczne - proces<br />
racjonalny, zwillzany z lumen naturale - i wraZliwosc religijnll, wrazliwose<br />
na tremendum, nafascinoswn, dawne zwyczaje, kt6re teologicznie nie dajll<br />
si~ do konca uzasadnie, moze nawet budzll pewne wlltpliwoSci, kt6re<br />
jcdnak Sll po prostu cz~cill ludzkiego iycia. Ktos powiedzia! mi kiedys,<br />
i uwazam to za bardzo celne stwierdzenie, ze potrzebujemy nie tylko<br />
teologii siedzllcej, Iecz tatie teologii kl~czllcej. Rozumiem to, choe my<br />
Zydzi nie k1~kamy podczas naboi:enstwa.<br />
Zrobilo na mnie wielkie wraienie, gdy podczas konferencji dhal Pan 0 to, hy<br />
przestrzegac szabatu. Obecnie wielu jest katolikow, ktorzy nie swi(ltujq jui<br />
niedzieli, ktorzy sif z tym ukrywajq. Widzialem w restauracji, ie wyhieral<br />
Pan dla siebie potrawy nie podlug smaku, lecz wedlug tego, czy nie naruszajq<br />
zasad religijnych. Wskazuje to, ie Paizskie iycie naznaczone jest gl(lbokim<br />
rytmem religijnym. W czasie dyskusji zauwaiylem, ie posiada Pan szczeg61<br />
nq wrailiwosc pozwalajqcq na ..odbior" takie chrze.kija/iskiego doswiadczenia<br />
wiary. Niech mi b(ldzie wolno przypomniec spor wynikly w czasie<br />
jedllej z poprzednich konferencji, kiedy to poszlo 0 sens interpretacji Szoah,<br />
biorqcej za punkt wyjscia krzyi Chrystusa. Poparl Pan wowczas calkowicie<br />
wynikajqcq z wiary teologicznq interpretacj(l tak przeraiajqcego zjawiska,<br />
Jakim hylo Szoah, przeciwstawiajqc si(l wyjainianiu go na plaszczyinie czysto<br />
socjologicznej i psychologicznej. W Panskiej postawie wyczuwa si(l wil,?z<br />
z drugim, wi(li w wierze, nie tylko communicatio, lecz takie communio.<br />
Przypuszczam, ie kryje si(l za tym cos wifcej nii tylko pewno.fC uczonego,<br />
ktory jest przekonany 0 swej racji i dlatego moze pozwofic sobie na luksus<br />
budowania wifzi z innymi.<br />
Dla mnie wiara, zdolnosc uwierzenia, gotowosc uwierzenia jest niepodzielna.<br />
Zgoda, nie wierz~ w to sarno, w co wierzy chrzeScijanin. Bye moze nie wierz~<br />
w ten sarn spos6b, co chrzeScijanin, ale jeze\i wymagarn dla siebie prawa do<br />
wiary, do bycia wierzllCym i do iycia w wierze, to oczywistym jest, ze kaidy<br />
inny posiada takie sarno prawo. To znaczy, ze istnieje swego rodzaju<br />
communio fideltwn. To jest w!aSnie ta wraZliwosc, 0 kt6rej Pan m6wil.<br />
Jest Pan znawcq trudnej historii wrogosci pomi(ldzy tydami i chrze/icijanami,<br />
a zatem historii anti-communio. Czy jest co.f, co pozwoliloby wyjainic,<br />
dlaczego trwalo to tak dlugo, zanim zb/iiyliSmy si(l do siebie? Koscwl<br />
katolicki oddajqc czesc Tn{czennikom, nigdy nie atakowal ich przeSladowcow.<br />
Z wdzi(lcznosciq przyjmowal swiadectwo m(lczenstwa, ale nie demonizowal<br />
83
Z PROF. SIMONEM LAUEREM ROZMAWIA ADAM iAK SJ<br />
jego .rprawcow. I wla1nie w przypadku smierci Jezusa dzieje sir CO.f, co<br />
wydaje sir slat w sprzecznosci z poslawq Kosciola wobec mfCzenslwa. Czy<br />
w hislorii moina znaleiC wyja1nienie, dlaczego w Iym jednym przypadku<br />
zapomniano 0 elemenlarnym nakazie milosci?<br />
Mog~ wysun~ tylko pewne przypuszczenie. Smiere m~zennikow po Jezusie<br />
widziana bye musi w odniesieniu do Jezusa. W pewnym sensie Jezus nie byl<br />
m~zcnnikiem, ale Smiere jego byla smiercill. odkupicielskll za wszystkich<br />
ludzi. Jego smiere byla un act gratuil i jest w swej istocie czyms calkowicie<br />
innym niz smiere p6zruejszych m~ennikow. Na He demonizowanie sprawcOw<br />
w przypadku smierci Jezusa jest autentycznll tradycjll chrzeScijanskll,<br />
czy tez dajllCll si~ kwestionowaC tradycjll teologicznll - nie mojll rzeczll jest<br />
oSlldzae. W Lueemie, gdzie mieszkam, jedno z dw6ch wzg6rz, pomi¢zy<br />
ktorymi polozone jest miasto, nosi imi~ Pilata. Istnieje stara legend a, Ze Pilat<br />
krlli:y tam w kaidy Wielki Pilltek jako zjawa i nie moZe zaznae spokoju.<br />
Wydaje si~, ze jest to w istocie legend a germanska. 6w nie mO&llcy zaznae<br />
spokoju duch, kt6ry zreszUl pelni ~ samll rol~ co wieczny Zyd, nie jest<br />
POStacill mitologicznll i:ydowskll ani chrzeScijansklb lecz gennansq.<br />
Pyta Ojciec, dlaczego trwalo to tak dlugo. Wlasnie, jak dlugo to trwalo?<br />
Pozytywne stosur ki pomi¢zy Zydami i chrzeScijanami istnialy przeciez na<br />
przestrzeni wiekow zawsze. W sredniowieczu w Hiszpanii, we Francji.<br />
Klasyczni iydowscy egzegeci biblijni poZnego sredniowiecza w polnocnej<br />
Francji i Nadrenii pozostawali w stalym kontakcie ze wspolczesnymi im<br />
egzegetami chrzeScijanskimi, i to nie przez par~ tylko lat, lecz przez<br />
pokolenia. Wiek XVIII pelen jest prob dialogu, nie cofajllcych si~ czasem<br />
przed wyraZnll herezjll. Rzadziej spotykamy takie proby na plaszcZYZnie<br />
olicjalnie funkcjonujllcych KoSciolow - wtedy czas jeszcze nie dojrzal do<br />
tego. Byla to epoka gotowa przyznae: dotlld si~ga ludzki rozum, wszystko<br />
dalej to sprawa serca i nie moZe bye obiektem dyskusji. 0 tym wlasnie jest<br />
mowa w pewnym katolickim dokumencie sprzed 200 lat.<br />
A dzis zyjemy w swiecie miotajllcym si~ w przerai:ajllcy sposob pomi¢zy<br />
dwiema skrajnosciami - pomi¢zy doprowadzonym do ostatecznych swych<br />
konsekwencji racjonalizmem z jednej strony, a nawolywaniem do calkowitego<br />
odrzueenia cywilizacji i powrotu do nieskazonej natury, z drugiej<br />
strony. Dlatego jestem pelen zrozumienia dla prob szukania zlotego<br />
srodka, gdzie rozum i seree osillgajll wzajemnll hannoni~, <strong>maj</strong>ll rowne<br />
prawa i gdzie oba mogll przemowie. Jestem pod wielkim wraieniem pracy<br />
wykonanej w czasie obecnego sympozjum. To z jednej strony precyzyjna<br />
egzegeza poslugujllca si~ naukowymi metodami, ale sil~ daje jej jednak<br />
zaangaiowanie pochodzllce z serca. Bowiem Szoah nikt przeciez jeszcze nie<br />
zrozumi al. Slldz~ , Ze mog~ tak powiedziee, nie wyrzlldzajllc nikomu<br />
niesprawiedliwoSci. To nie tylko wniosek rozumu: nie powinno bylo stae<br />
si~ cos takiego, lecz takZe przdwiadczenie: nie wolno, by jeszcze kiedys<br />
stalo si~ cos takiego.<br />
84
Okresem zblizenia chrzeScijansko-zydowskiego byl wczesny rencsans.<br />
Byl to czas kryzysu. A taue czasy Wojny Trzydziestoletniej i bezposrednio<br />
po ruej, barok. To czasy, ktore w caJej Europie byly czasami przerazajllcymi.<br />
Teraz znow przei:ywamy jaklls przelomowll dla swiata godziny,<br />
okreSlonli sytuacjy historycznll, ktora nie jest tak calkiem nowa.<br />
Tak, ale w histor;; bywaly tei nawroty. Nawroty te bywaly zresztq<br />
dlugotrwale ; m;ewaly dalekos~ine skutki, skutk; z pewnoJciq bardziej<br />
dalekosifine nii okresy zbliienia, nii te krotkie chwile sprzyjajqce owemu<br />
zbliieniu. Czy istnieje moiliwosc, ie znow przeiyjemy jeden z takich<br />
lIawrotow?<br />
Nie mogy wykluczye takiej moi:liwoSci. Mam nadziejy, i:e tego nie dozyjy.<br />
Ale nie wyklu'czalbym tego calkowicie.<br />
Pozostaitmy przy terainiejszosci. Zna Pan list pasterski bLfkupow polskich<br />
o Kosciele i judaizmie odczytany niedawno w poLskich kosciolach. Czy jest<br />
w nim CO.f, co - na tie licznych innych dokumentow koscielnych - w jakiS<br />
sposob poruszylo Pana osobiScie?<br />
Tak, dwie rzeczy. Pierwszll jest to, ie polscy biskupi zaprotestowali ostro<br />
przeciwko przedstawianiu polskiego KOScioia i Polski w ogole jako<br />
szczeg6lnie antysemickich. Rozumiem to. Jestem przeciwny uogolniajllcym<br />
ocenom. Jestem przeciwny temu, by mowie "Zydzi", "niemieccy Zydzi",<br />
alba "Izraelczycy". I w konsekwencji przeciwny jestem, by mowie "Pol a<br />
cy". Wiem z bezposrednich relacji, ie Polacy ratowali Zydow. Nie moina<br />
wiyc formulowae krzywdzllcych uog61nien.<br />
Ta druga rzecz to cos bardzo glyboko poruszaj llcego: sposob, w jaki<br />
biskupi polscy zupe/nie jednoznacznie napiytnowali jako grzech antysemityzm<br />
w najrnniejszej nawet postaci, w postaci zaniecharua pomocy. Tego, ie<br />
nie Sll to puste slow a, wypowiadane w poszukiwaniu alibi, dowodzi opowiesc<br />
ks. prof. Chrostowskiego, ze mianowicie ludzie przy konfesjonale spowiadaJi<br />
siy z antysemityzmu. To dowOd, i:e ow list pasterski odni6s1 skutek. Nie<br />
wiem, czy jakikolwiek inny dokument koScieJny oddzialal tak silnie.<br />
Wracajllc do pytania Ojca, rzeklbym, ze w pewnym sensie nawillzywanie<br />
dialogu z innymi to luksus, albo tez, m6wiliC dokladniej, ryzyko. Gdy tylko<br />
nawi~!Zuje siy z kims powazny dialog, trzeba siy do niego dostroie i potem<br />
zawsze juz cos z tego pozostaje. To oczywiste. Slldzy, ze mogy sobie na to<br />
pozwolie. Uwaiam dialog za nieunikniony i muszy to robie. Jestem 0 tym<br />
przekonany. Ale to rue jest rzeczll kaidego. Niekt6rzy nie bez racji<br />
odczuwajll przed tym pewnll obawy.<br />
Chyha takZe i 0 chrzeJcijanach powiedziec moina, ie dialog nie jest rzeczq<br />
dla kaidego; To pewien luksus, ktDry bardziej nit na pewnosci uczonego,<br />
85
Z PROF. S/MONEM LAUEREM ROZMAW/A ADAM ZAK SJ<br />
polega na .fwiadomosci bycia w r(;ku Boga, na ufnym przeSwiadczeniu, ze<br />
takie i w takim spotkaniu prowadzonym jest si(; przez Boga.<br />
Na~t(;pnym pytaniem chcialbym nawiqzac do tematu sympozjwn. Czy jest<br />
co.f, co w odniesieniu do do.fwiadczenia Szoah powiedziec moze wierzqcemu<br />
Zydowi krzyz lezusa?<br />
Kieruj,!c si~ wyl'lcznie uczuciem powiedzialbym - nie, jako Ze mOOeli<br />
wyjasnienia szukae musz~ ze stanowiska tradycji iydowskiej. Nie potraii~<br />
inaczej. Ale potrafi~ zrozumiee, Ze dla chrzeScijan krzyz jest znakiem, przy<br />
pomocy ktorego moina naswietlie to, co si~ stalo. Moze nie wszystko, ale<br />
chociaz rzucie na te wydarzenia promien swiat/a. Dlatego mnie osobiScie<br />
nie przeszkadza krzyz, ktory karmelitanki wzniosly ob6k obozu, dlatego<br />
nie przeszkadza mi takze krzyz przed tak zwan'l Komendantur,! w Brzezince,<br />
dominuj'lcy w jakims stopniu nad drog'l.<br />
Mog~ oczywiScie probowae rzecz rozwai:ae teologicznie, pytae, jak<br />
umieraly ofiary Oswi~mi~ Czy tak, jak umari swego czasu Zyd lezus? To<br />
wielkie pytanie: Jak umaria Edyta Stein? Przyjmuj~, ze - mowi'lC j~zykiem<br />
teologii - umaria jak Jezus, jeSli moina to tak wyrazie, sit venia verba,<br />
smierci'l OOkupicielsk'l. Cos takiego istnieje taue w judaizmie, ale nie<br />
w takim stopniu, nie w punkcie tak centralnym, jak rna to miejsce<br />
w chrzeScijanstwie. Mnie osobiscie wydaje si~ wazne, ze zgin~lo nie<br />
6 milionow, ale 6 milionow razy jeden czlowiek. I jeSli ktos zadalby<br />
pytanie, czy byl tam Bog, OOpowiedzialbym - tak, i to przy kazdym<br />
z osobna w gOOzinie jego smierci. Tak sarno jak w gOOzinie smierci byl<br />
zarowno z Jezusem jak i stoj'lcym z boku oprawq. WsrOd Zydow<br />
rozpowszechniona jest wiara, ze przy kaidym umieraj,!cym obecny jest<br />
Bog, ze w kai:dym takim przypadku moina mowie 0 praesentia speciflca<br />
Dei. 0 tyle wi~ moglbym teraz, po pewnym zastanowieniu, OOpowiedziee<br />
na to pytanie twierdz'lco. Musialem jednak najpierw przcl'lczye si y na<br />
myslenie racjonalne.<br />
W rzym~kiej synagodze Papiez okrdlil Zydow jako "naszych starszych<br />
hraci". Czy uwaza Pan chrzeScijan za mlodszych braci?<br />
Powiedzialbym po prostu - za braci.<br />
Z Simonem lauerem rozmawial Adam iak SJ<br />
tlum. Tadcusz Zalorski<br />
Rozmowa przeprowadzona zoslala z okazji sympozjum zorganizowanego w dniach<br />
7-10 kwielnia przez Mi~dzynarodow~ Rad~ ChrzeScijan i Zyd6w, Komisj~ Episkopalu<br />
Polski do Spraw Dialogu z ludaizmem oraz krakowski KIK. Temalem<br />
sympozjum bylo znaczenie Szoah dla chrzcScijanskiej i zydowskiej mysli leologicz·<br />
nej.<br />
86
FRANCIS CAZALS<br />
REF LE KSJ E 0 ANTYSEMITYZMIE<br />
Strasbourg dzi{:ki swej historii i swemu poloieniu geograficznemu jest<br />
tradycyjnie miastem spotkan i przejazd6w. To wlasnie tu znajduje si{:<br />
sicdziba Rady Europy, miejsce, gdzie od szeregu miesi{:cy Scillgajll podr6Zni,<br />
dot'td wcale tam nieznani, przybywajllcy z Europy wschodniej. Utrzymuj'lc,<br />
z racji zawodowycb, a przede wszystkim osobistych, silne wi{:zi<br />
z Polsk'l nie mog{: pozostae oboj{:tnym wobec tego, co dzieje si{: w tym<br />
kraju. Cz~ste spotkania przyjacielskie w Warszawie czy Strasbourgu<br />
stanowily dla mnie zawsze okazj{: do wymiany mysli i infonnacji,<br />
przcprowadzenia por6wnaQ, a zwlaszcza - do wzajemnego poznania na<br />
stopie calkowicie nieformainej.<br />
W czasie tycb spotkari niezmiennie powracalo pytanie 0 antysemityzm<br />
w Polsce. Nie jest sprawll przypadku,Ze kwestia ta w okresie ostatnich<br />
miesi~cy pojawiala si~ we francuskich mass-mediach: "Antysemityzm<br />
zatruwa kampani{: wyborczCl, podczas ktorej rozprzestrzeniane S
FRAN CIS CAZALS<br />
pewnej liczby Francuzow, tak wielkll wag~ , to bye moie jest tak przcde<br />
wszystkim diatego, Ze rasizm i antysemityzm Sll stalym elementem i.ycia<br />
spoiccznego i politycznego we Francji. W przeciwienstwie do tego, co<br />
moma by S4dzie, F rancja - " ojczyzn a praw czlowieka" - rowniei. nie jest<br />
wolna od tego bolesnego problemu.<br />
Kiedy 26 VII 1789 r. Zgromadzenie Konstytucyjne uchwalilo Deklaracj(;<br />
Praw Czlowieka i Obywatela i w szczegolnoSci potwierdzilo w jej art. 1, i.e<br />
"Ludzie rodZl! si~ wolni i rowni w swych prawach", a wart. 10, Ze "Nikt nie<br />
moze bye szykanowany z powodu swych pogillrlow, nawet religijnych, 0 ile ich<br />
ujawnienie nie narusza porZl!dku publicmego ustanowionego przcz ustaw~",<br />
tym samym zamanifestowalo wyrainie swojll wol~ zerwania z wickami<br />
obskurantyzmu, niesprawiedliwoSci. i arbitralnoSci. Naleiy jednak zdawa6<br />
sobie spraw~ , Ze ten tekst nie jest rezultatem jakiegos cudownego konsensusu<br />
ani tei: naglym i nadzwyczajnym osi~~em rozumu, poniewai. jego<br />
ostatecznll wersj~ poprzedzilo 27 projekt6w. DekJaracja uchwalona przez<br />
Zgromadzenie jest wynikiem licznych kompromis6w. Poszczegolne jej artykuly<br />
byly przedmiotem wielu poprawek, a przyjmowano je w od~bnych<br />
giosowaniach. 27 sierpnia Zgromadzenie zdecydowalo si~ na odloi.enie<br />
dalszych prac nad DekJaracjll, aby zajlle si~ redakcjll Konstytucji i w celu<br />
u n i kn i~a wszeIkich dwuznacznoSci przyj~lo n as~uj'!C'l rezolucj~: "Zgromadzenie<br />
uznaje, ie Deklaracja Praw Czlowieka i Obywateia nie jest zakOllczona<br />
C... ). JeSli w czasie dyskusji nad Konstytucjll zostanll zaproponowane artykuly,<br />
ktore zastuguj,! na wl,!czenie ich do Deklaracji, to ZOStanli one poddane<br />
debacie po zakonczeniu prac nad Konstytucjll."<br />
W konsekwencji dziwi6 zatem moZe tak szcroki oddZw i ~k tego tckstu.<br />
Paradoksalnie, to wlaSnie dwuznacznoSci jego sformulowati, ,,nicdorobki<br />
red akcyjne", wewn ~trzne sprzecznoSci, ale rowniei nieznajomosc skomplikowanych<br />
warunkow jego powstania, nadaj,! Deklaracji charakter mityczny.<br />
Wiemy jui. dzisiaj, i.e DekJaracja ustalila zasady rownoSci obywateli wobec<br />
prawa, lecz nie zapewniala jeszcze warunkow jej realizacji. B¢ll one tworzone<br />
stopniowo, w wyniku waiki, ktorej wynik ostateczny ci,!gie jest jeszcze<br />
niepewny. Trzeba bylo wi~ czekae na rok 1791, aby osobny dekret przymal<br />
Zydom wszystkie czynne prawa obywateiskie, uzaleiniajllC wszeiako korzystanie<br />
z praw konstytucyjnych od spelniania przez nich obowillZku zloZenia<br />
przy si ~gi cywilnej. Dekret ten, uchwalony, wbrew temu, co si~ na ogol mysli,<br />
dopiero po burzliwych i na rni~tnych dyskusjach, nie nawi,!zywal do art. 10, ale<br />
do art. 1 DekJaracji, co oznaczalo, i.e wi~kszosc Zgromadzenia odmawiala<br />
w tej formie jasnego wypowiedzenia si~ na temat wolnoSci i gwarancji dla jej<br />
zroinicowanych postaci. W 1794 r. Konwencja post~pujllC zgodnie ze sWll<br />
"humanistyczn,!iogik,!" prokJamuje miesienie niewolnictwa Murzynow w koioniach.<br />
co zreszt'! zostanie nast~nie uchyione przcz Bonapartego. Trzeba<br />
mow czekae do roku 1848, aby Zgromadzenie Narodowe znioslo na nowo<br />
niewolnictwo, przewidujllC jednak odszkodowanie dla dotychczasowych,<br />
"ograbionych" wtaScicieli.<br />
88
Jdli historia zatrzymaiaby si~ w tym momencie, rnielibysmy zapewne<br />
racjonalne podstawy do nadziei, wiary w prawo post~pu, ufnosci na<br />
przyszlosc. Dalsze dzieje pokazuj~ jednak, ze bylby to powazny biild.<br />
POCZilwSZY od 1881 r. cala Europa wst~ana b¢zie szalenstwem<br />
antyscmityzmu, kt6rego gwaltownosc nie rna precedensu. We Francji<br />
sprawa Dreyfusa w 1894 r. odslania nami~tnoSci, ktore juz dawno uznano za<br />
wygasle. Partie polityczne, bez wzgJ¢u na swoj~ lewicowosc czy prawicowosc,<br />
koScioiy, a nawet rodziny ~ gI~boko podzielone i rozdarte przez t~<br />
spraw~. Po latach urniarkowanego antysernityzmu, kiedy mit "powszechnego<br />
spisku Zydowskiego" interesowal juz wyl~cznie bardzo ograniczone<br />
kr~gi, krzyk "srnierc Zydom" rozlegal si~ na nowo z jednego na drugi<br />
kraniec Francji. Francji, ktora jest juz przeciez panstwem nowoczesnym.<br />
Musialo to dawac przedsmak tego, czym b¢zie wiek XX z jego "ostatecznym<br />
rozwi¥:tniem" kwestii Zydowskiej w wykonaniu nazistow.<br />
Ci, ktorzy w tym okresie sprzeciwiaj~ si~ antysernityzmowi i domagajll<br />
si~ uniewinnienia Dreyfusa, walCZll 0 sprawiedliwosc, prawd~ i demokracj~.<br />
&l w mniejszosci i wywod~ si~ z partii politycznych cz~sto wobec siebie<br />
opozycyjnych, jak tei: z roi:nych wspolnot religijnych. We francuskim<br />
Zgromadzeniu Narodowym, reprezentuj~cym wszystkie odcienie polityczne,<br />
w 1898 r. znalazlo si~ jedynie dw6ch obroncow Dreyfusa, z ktorych<br />
jeden - Jaures nie zostanie ponownie wybrany do Zgromadzenia.<br />
W czasach wspolczesnych, sytuacja nie jest mniej niepokojllca. F ormacje<br />
polityczne, ktore pow o luj~ si~ na hasla antysemickie, rasistowskie, ksenofobiczne<br />
gromadz~ znaczny procent wsrOd francuskiego elektoratu. Ostatni<br />
okres byl widowni~ profanacji cmentarzy Zydowskich w wielu francuskich<br />
miastach i rue rna wlaSciwie miesi~ca bez powtarzajllcych si~<br />
przypadkow przest~stw 0 wyrainie rasistowskim zabarwieniu.<br />
Sytuacja taka zmusza do uwagi i czujnoSci. Nie moze wi~c dziwic, ze<br />
podobne zdarzenia w Polsce czy w innych krajach Europy wschodniej<br />
(przynajmniej wedle tych informacji, ktore posiadamy) takze wywolujll<br />
niepokoj. Pytania tu stawiane dotycz~ zjawiska antysernityzmu nie tylko<br />
w Polsce, ale problemu antysernityzmu generalnie. Wydaje si~ , ze zachowuj~c<br />
pami~c naszej historii mozemy nieco lepiej zrozumiee czasy<br />
wsp6lczesne. Tymczasem historia pokazuje, ze deklaracje, te nawet, ktore<br />
zostaly uchwalone na najwyZszym szczeblu i przez najbardziej szacowne<br />
gremia, tak jak to si~ dzialo w 1789 r., nie stwarzajil jeszcze wystarczajllcych<br />
gwarancji. Nieosillgalne ~ bowiem w rzeczywistosci definitywne<br />
gwarancje dla zasad, w ktore wierzymy.<br />
Dlaczego jednak w wypowiedziach moich rozmowcow z Polski tak<br />
cz~sto pada stwierdzenie, i:e problem antysernityzmu w Polsce nie istnieje?<br />
Otoz sposob podejScia do tego problemu reprezentowany m.in. w przytacz:mych<br />
tu s~dach wymaga dyskusji.<br />
Nie b~d~ wyliczac wszystkich formulowanych w tej sprawie tez i koncepcji,<br />
zatrzymuj~ si~ jedynie na kilku obiegowych opiniach po to tylko, zeby<br />
89
FRANCIS CAZALS<br />
wykazae, z jak'l, latwOSci'l kawej z nich mom a przeciwstawie calkiem inn'l,<br />
tez~, popart'l, innq argumentacj'l,. Chodzi tu zarazem 0 pokazanie, ze<br />
wszystkie te pseudo-teorie ~ jedynie jak'l:8 prob'l, racjonalizacji i usilowaniem<br />
usprawiedliwienia czegos, CO nie moZe bye zaakceptowane.<br />
Przeczytae mozna na przykJad niejednokrotnie, ze rasizm jest wynalazkiem<br />
Zachodu i kapitalizmu, konsekwencj'l, przykrq, ale nieuniknion'l,<br />
wspolczesnego swiata, cen'l" ktor'l, trzeba placie za upadek wartosci i utrat~<br />
sensu :iycia. Nietrudno odeprzee t~ a rg umentacj~ - Stary Testament,<br />
szczegolnie w Ksi~gach dotYCUlcych podboj u Ziemi Obiecanej, pokazuje<br />
sccny, w ktorych pierwsi mieszkancy tej Ziemi Sq "wycinani w pien" bez<br />
wzg\~du na wiek lub pice. Ich obyczaje i sposob :iycia, szeroko opisywane,<br />
budzie <strong>maj</strong>'l odraz~ i wstr~t.<br />
lone wyjasnienie podejmuje prob~ powi'lzania zjawiska nienawiSci do<br />
Zydow z pozostajqCli w ich dyspozycji wladUl ekonornicznq, a zwlaszcza<br />
finansow'l,. W ten sposob nast~puje red ukcja zjawiska antysemityzmu do<br />
banalnego wymiaru walki spoJecznej lub poli tycznej. W odpowicdzi na takie<br />
stanowisko historycy powiedUl, Ze nasilanie si~ antysemityzmu pod koniec<br />
XIV wieku w Europie zbiega si~ bardzo wyraZnie z ograniczaniem wplywow<br />
Zydow w tych samych krajach i :ie gdziekolwiek to si~ dzieje - antyscmityzm<br />
uderza na SJepo zarowno w Zydow biednych, jak i bogatych.<br />
Mocno jest tez przeceniana "teoria" kozla ofiarnego. Proponowane w jej<br />
ramach wyjasnienie, jdli mialoby zachowae SWq moc przckonywania,<br />
wymagaloby, aby ci, ktorym przypadla rola "kozl6w ofiamych", byli do<br />
niej wyznaczeni przez przypadek. Tymczasem powtarzalnose sytuacji,<br />
w ktorych to wlasrue Zyd wypelniae musi funkcj~ " pokutn'l", sklania do<br />
zastqpienia idei "kozla ofiarnego" przez id e~ "Zyda-fiary". W konsckwencji<br />
nast~puje zast'lpienie przyczyny przez jej rezultat, co uprawnialoby<br />
wr~z do stwierdzerua, ze antysernityzm zn ajduje swoje wyjasruenie w zjawisku<br />
stalych ekscesow antyzydowskich - jest to mocno wqtpliwe tak ze<br />
wzgl~u na SWq logik~ , jak i sam'l ide~ ogolnq.<br />
Bardziej nowoczesna jest koncepcja tzw. progu tolerancji. Zaklada s i~<br />
mianowicie, ze powyzej pewnej wielkosci procentowej (okreslajqcej rozmiary<br />
mniejszosci zydowskiej w spoleczenstwie), ustalanej nawet przez<br />
niektorych precyzyjnie dla stworzenia wrazenia naukowosci, spo!eczenstwo<br />
zaczyna reagowae negatywnie, a w konsekwencj ~ objawy "od rzucenia"<br />
rozwijaj'l si~ ruejako naturalnie. W jaki spos6b jednak wyjasnie, ze<br />
w pewnych francuskich miasteczkach wyniki glosowania zdradzaj'l wyrazne<br />
objawy ksenofobii (co je odromia od innych okr~gow), podczas gdy ich<br />
mieszkancy nie widzieli nigdy ani Zyda, aru jakiegokolwiek obcokrajowca?<br />
W jaki wi~c sposob wyjasruae przejawy antysemityzmu w Polsce w sytuacji,<br />
gdy nie rna tam juz lub prawie nie rna Zyd6w?<br />
Trzeba zatem uznae, ze rasizm, antysemityzm, ksenofobia, szowinizm<br />
wynikajq z jeszcze innych przyczyn, ktore <strong>maj</strong>'l charakter daleko bardziej<br />
powszechny, niz si~ na ogol s'ldzi.<br />
90
REFLEKSJE 0 ANTYSEMITYZMIE<br />
Jak zauwai:a mozof francuski Cornelius Castoriadis I, mamy tu do<br />
czynienia z cechq "prawie uniwersalnq" i trwale zwiqzanq z naszyrni<br />
spolcczenstwami. W wymiarze indywidualnym przejawiae si~ ona b~zie "w<br />
wyramie dostrzegalnej niezdolnoSci. do sarnookrdlenia si~ bez wykluczania<br />
innego, a jednoczesnie w niezdolnoSci do wykluczania innego bez jego<br />
dcgradowania i ostatecznie znienawidzenia". OczywiScie, okreSlone warunki<br />
spoieczno-historyczne mogq oZywiae, stwarzae pOZywk~, wzmagae wreszcie<br />
uczucia nienawiSci w momentach, kiedy w spoleczeilstwie ujawniae si~ b~zie<br />
ze szczegolnq intensywnoSciq potrzeba ustalenia "wroga wewn~trznego".<br />
Zawsze wymagae to jednak b¢zie sprzyjajqcych okolicznoSci, a przede<br />
wszystkim srodowiska szczegolnie podatnego na siew nienawiSci.<br />
Nie zmienia to wszak w niczym stanowiska 0 slaboSci i ograniczeniach<br />
wszelkich typow eksplikacji, ktore probujq przypisywae odpowiedzialnose<br />
za przejawy ksenofobii jakiejs okrdlonej grupie, klasie czy ideologii i ich<br />
szczegolnej zdolnoSci do poruszenia ,,mas niewinnych jednostek" wbrew<br />
ich woli.<br />
Zgoda na tez~, ie nienawisc wobec "innego" jest cechq prawie powszechnq<br />
w naszych spo1eczenstwach, nie oznacza jeszcze akceptacji tej cechy<br />
i traktowania jej jako wybaczalnej. Zach~ca nas jednak do tego, aby<br />
cxlnosie si~ z calq powagq do wszelkich jej przejawow, nawet pozomie<br />
najbardzicj nieszkodliwych i lagodnych . Zjednej wi~ strony konsckwcncja<br />
w uznawaniu cxlraiajqcego charakteru antysemityzmu i stopniowe wpisywanie<br />
tego przekonania do sfery spoiecznych wyobraien i znaczcn, ktorc<br />
si~ w tym obszarze tworzq, z drugiej zas strony podejmowanic proby<br />
przeksztalcenia zakazu antysernitynnu na j~zyk konkretnych rozwiqzan<br />
i instytucji spolecznych - zmuszae b~q w zakresie niezb¢nym, ale i bye<br />
moie wystarczajqcym , do poszanowania "innego".<br />
Rozwaiany problem nie jest jednak prosty: uznanie bowicm, ie "inny"<br />
jest po prostu "innym" i z tego wlasnie tytulu zasluguje na szacunek, kloci<br />
si~ z naturalnq tendencjq kaidego spoleczenstwa, poniewai - jak mowi<br />
dalej Castoriadis - uznanie to jest pozbawione naturalnej lub racjonalnej<br />
podstawy, jest wytworem historycznym. Wedle Castoriadisa, poznanie,<br />
spotkanie "innego", ktory istnieje realnie, a nie mitycznie, jego instytucji,<br />
sposobow iycia i myslenia, moie dokonywae si~ - mowiqc z grubsza<br />
- wedle trzech schematow. "Inny" (i jego instytucje) moie bye okreslany<br />
b4di jako wyzszy, b4di jako rowny, b4di wreszcie jako niZszy.<br />
Spo!eczenstwo, ktore uznawaloby wyiszosc instytucji innego spoleczenstwa,<br />
przygotowywaloby zarazem warunki wlasnego znikni~cia . Moie<br />
oczywiScie si~ zdarzye, ie ta lub inna instytucja drugiego spoleczenstwa, nie<br />
cxlgrywajqca roli zasadniczej, zostanie okreslona jako dobra, nadaj4ca si~<br />
do adaptacji. Zapoiyczenie to jednak dokona si~ przeciei nie inaczcj<br />
wlasnie, ale na drodzc i "za cenf' adaptacji, kt6ra w ten spos6b nada obcej<br />
1 C. Castoriadis: Le monde morceie. le.v carrefours du lahyrinches III, Editions du Seuil, Paris<br />
1990.<br />
91
FRANCIS CAZALS<br />
instytucji rodzimy smak i koloryt. Adaptacja calkowita i bez zastrzezcn<br />
instytucji innego spoieczenstwa jest nie do pomyslenia. Dla spoleczenstwa,<br />
ktore obraloby sobie t~ wlasnie drog~, bylby to rOOzaj samobojstwa.<br />
Pozostaje zatem jedna z dwoch moZliwoSci: "inni" I>:l uznawani za<br />
rownych b,!dz za nii:szych. Najprostsza obserwacja zmusza nas jednak do<br />
uznania, i:e pierwsza droga nie jest obierana prawie nigdy, druga zas<br />
pcawie zawsze. Umanie "innych" za rownych oznacza wszak, Ze ich<br />
zwyczaje, sposob Zycia, spoleczna organizacja, wierzenia I>:l cownie dobre<br />
i gOOne poszanowania jak nasze wlasne. Taka postawa, chociaz moZliwa,<br />
jest wysoce nieprawdopOOobna, poniewai: to, co tworzy pOOstaw~ naszych<br />
wlasnych instytucji, nie jest konsekwencj,! ich obiektywnej i bezdyskusyjncj<br />
wyzszoSci, lecz wynikiem naszego przekonania 0 ich wyzszoSci. Dopiero to<br />
bowiem nadaje sens naszemu Zyciu i spoieczenstwu.<br />
Uznanie instytucji "innych" za rownorz~ne oznacza wi~ zagrozenie<br />
dla tego wszystkiego, w co wierzymy. Nauczaj,!c socjologii cz~sto spotykam<br />
si~ wsrOd studentow z wyrai:aniem obawy co do tego, Ze poznanie tcj<br />
dziedziny moZe zachwiac ich wlasn~ wiar~. Moina oczywiScie zareplikowac,<br />
Ze wiara, bora opiera si~ na nie<strong>maj</strong>omosci, nie jest wcale warta,<br />
aby j~ ochraniae. Nie moma jednak zignorowae tego niepokoju, tak<br />
bardzo naturalnego i wytrumaczalnego.<br />
Zaakceptowac jako rownor~ne instytucje "innych" to co najmnicj<br />
umae za gOOne respektu to, co sk~in~ budzie moze nasz~ niech¢ i gl~boki<br />
wstrl,'!t. Dla Polaka kotlet schabowy jest przysmakiem, pOOczas gdy muzulmanin<br />
otrZ'lsa si~ na sam~ mysl 0 jego zjedzeniu. Polacy mog~ si~ oczywiScie<br />
raczyc pieczeni~ schabow~, a muzulmanie <strong>maj</strong>,! prawo do tego, aby 0 tyro<br />
nie myslee. To prawda, ale zauwa:imy rownoczdnie, ze reakcj~ spontanicm'l<br />
i natychmiastow~ b~zie umawanie takiego zachowania za niezrozumiale<br />
dla jednych i OOpychaj~ce dla drugich. I to jest wlaSnie racja, ktora wczeSnicj<br />
doprowadzila nas do stwierdzenia, Ze akceptacja instytucji "innych" nie jest<br />
sklonnoSci~ naturaln,! i dan,! bez przeszkOd.<br />
Pozostaje zatem, jako najbardziej prawdopOOobna, postawa, ktora<br />
zaklada, Ze "inny" i jego instytucje s~ nii:sze. Jest to w poszczegolnych<br />
spolcczenstwach postawa nieomal powszechna. Wiara w wartose jakiejs<br />
instytucji oznaczae b~dzie zarazem, co najmniej w wi~kszoSci wypadkow,<br />
przymanie mniejszej wartosci wszystkiemu, co roine lub przeciwstawne.<br />
Poprzez oczernienie - uznanie za OOraZaj~c~ i budz~c~ gl~bok~ niech~c<br />
- wiary "innego", osi~gamy wzmocnienie wartoSci naszej wlasnej wiary<br />
i przekonan. Rozumowanie takie, chociaz oparte na falszywych przeslankach<br />
(stwierdzenia, Ze "cos" rna wartose, nie oznacza jeszcze OOmowienia<br />
wartosci "czemus innemu"), jest jednak szeroko rozpowszechnione. ]dli<br />
uznamy, ze chOOzi tu 0 sklonnosc naturaln,!, ale moi:liw'l do unikni~ia, to<br />
musimy zarazem zgOOzic si~ co do tego, i:e "natura" wymaga bye moze<br />
pewnych korektur.<br />
Demokracja, prawa czlowieka - nie s,! "danymi socjalnymi", czlowick<br />
92
nie jest bowiem w sposob cudowny i naturaIny wyposai:ony w wynalazki<br />
demokratyczne ani tez w sklonnosc respektowania praw innych ludzi. Nie<br />
przeczy to jednak temu, i:e demokracja, nucha i zapewne niedoskonala,<br />
wylania si~ jako rezultat dlugiego i powolnego procesu.<br />
Czy uznanie "innego" za istot~ niZsZll wyjasnia juz jednak istot~ sprawy?<br />
Ot6z nie, poniewaz nie tlurnaczy jeszcze, dlaczego przekonanie to zaczyna<br />
si~ przeksztalcae w nienawisc, wol~ miszczenia, zbrodni~.<br />
lezeli bowiem ten "inny" bylby po prostu gorszy, wystarczyloby, aby<br />
zajmowal gorsze rniejsce, ktore zostalo mu przydzielone, chyba, ze porzuci<br />
to, co go wyr6mia, aby samemu stae si~ "rownym". Otoz wyromikiem<br />
rasizmu i antyserDityzmu jest to, ze "inny" nigdy nie rna tej moi:liwoSci.<br />
Prawdziwy rasizm nie pozwaIa drugiernu na wyrzeczenie si~ siebie.<br />
Jdli wi~ ~ydzi na kierowan:t wobec nich nienawisc odpowi ad ali, jak to<br />
si~ niekiedy zdarzalo w historii, nawr6ceniern, naIezaloby, logicmie rzecz<br />
bior:tc, radowae si~ z tego wydarzenia. leSii odwieczny wrog masowo<br />
domagalby si~ naturaIizacji, powinno to rowniez dawae powOd do radoSci<br />
i zadowolenia. Tak jednak nigdy si~ nie dzieje. Rasizm nie akceptuje ani<br />
nawrocenia, ani naturaJizacji, poniewai: dla niego "inny" nie moze przestae<br />
bye "innym".<br />
Takiej postawy nie da si~ juz jednak uzasadnie "zwyklll nienawiscill"<br />
wobec drugiego. Mogloby tu wi~ chodzie, zauwaza Castoriadis, ,,0<br />
nicnawise wobec innego jako rodzaj nieuswiadomionej nienawiSci wobec<br />
samego siebie".<br />
Nidwiadomej, bowiem Zyd jest bye moze "tworcll" i posrednikiem<br />
tradycji judeo-chrzeScijanskiej i jej moralnoSci, symbolem tego, co zapisane<br />
w Prawie, co powinno bye naszym nakazem. Nie u<strong>maj</strong>llc Zbawcy,<br />
Odkupiciela - Tego, Ktory przez swojll ofiar~ odkupil nasze winy, Zyd<br />
staje si~ wi~ odbiciem naszej wlasnej winy, obrazem tego, co w nas<br />
niezmiennie lie, co tak bardzo uzalemia od przypadku zgodnose pomi~zy<br />
naszll swiadornoScill a naszymi czynami.<br />
Nienawise wobec samego siebie jest skladnikiem kazdej ludzkiej egzystencji.<br />
W momentach szalenstwa, ktore kieruje si~ przeciw "innemu"<br />
- temu, ktory rna pozostae "innym" i nie moze si~ odmienie ani siebie<br />
wyrzec, dochodzi do glosu nienawisc, kt6ra w nas tkwi i kt6rej nie jestesmy<br />
w stanie wyeliminowae z naszej swiadomosci.<br />
Tych kilka zaprezentowanych tu refleksji nie powinno nas jednak<br />
prowadzie do rezygnacji i do fataJizmu. Podobnie przeciei: jak idee<br />
demokracji, praw czlowieka, panstwa prawa, stanowily utopie, ktorych<br />
realizacja jest jeszcze odlegla, ale kt6rych pozytywne skutki Sll wyraznie<br />
odczuwane, zanik rasizmu i antysemityzmu, chociai: nie zdarzy si~ zapewne<br />
w bliskiej przyszloSci, nalei:y do "utopii realistycmych".<br />
Francis Cazals<br />
Uum. Marek Saljan<br />
93
KS. MICHAt CZAJKOWSKI<br />
LUDZIE PODWOJNEGO WYBRANIA<br />
(KATOLICY HEBRAJSCY)<br />
Kiedy Stefan Wilkanowicz przyslal rni kilka biuletynow zydowskich<br />
katolikow I, a potem ksil!Zky Eliasza Friedrnana Jewish Identity 2, z prosb4<br />
o recenzjy, nie poczulem siy weale szczysliwy. Zjednej bowiem strony dzie1y<br />
z calego serca radosc Zyda, ktory zawierza calkowicie swe :i:ycie i smierc<br />
swemu Bratu i Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi, w niczym nie rezygnujl!c<br />
ze swej :i:ydowskiej tOZsamoSci (z przykladow g1osniejszych: zydowski<br />
kardynal arcybiskup Paryi:a). Z drugiej jednak strony czcZy bogactwo<br />
re1igijne ludzi i ludu Pierwszego i "nigdy nie odwolanego" (Jan Pawel II)<br />
Przymierza i rozurniern wrai:liwosc :i:ydowskl! w sprawie konwersji. Pamiytamy<br />
negatywne reakcje :i:ydowskie po beatyfikacji Edyty Stein J; ja<br />
pamiytam sprzed wielu lat rnoje ostre spiycie polemiczne z czlowiekiem tak<br />
otwartym jak Konstanty Gebert na temat: czy Zyd rna prawo stac siy<br />
chrzeScijaninem i nadal uWaZac siy za Zyda?<br />
"Zydowscy katolicy" (Hebrew Catholics) samym swoim istnieniem, ale<br />
tahe swoimi deklaracjami, odpowiadajl! jak najbardziej pozytywnie na to<br />
pytanie. Wyznajl! bowiem Jezusa (Jeszua) z Nazaretu Mesjaszem-Synem<br />
Bozym, Krolem Izraela i Zbawicielem swiata, ktory "pod Poncjuszem<br />
Pilatem zostal umyczony i pogrzebany i zmartwychwstal dnia trzeciego"<br />
i uznajl! Kokiol Katolicki (z papiezem jako nastypcl! Piotra z Betssidy)<br />
jako Zgromadzenie Mesjanskie. A rownoczdnie wierZ4 za sw. Pawiem, ze<br />
"Bog nie odrzucil Swego Ludu, ktory wybral przed wiekami" i ze "dary<br />
Laski i powolanie Boze Sl! nieodwolalne" (Rz 11,2.29), a wiyc tahe, ze<br />
Izrael pozostaje Ludem Bozego powolania, wybrania, ktore nadaJ trwa<br />
(taka jest tez oczywiScie - za sw. Pawlem - nauka naszego KOs
LUDZIE PODWOJNEGO WYBRANIA<br />
kiej" pewne oczywistoSci. trzeba ciWe przypominae), Ze Zyd, kt6ry<br />
przyjmuje chrzest, staje si ~ chrzeSci.janinem nie przechodzqc przez poganstwa<br />
(to rnysmy przyszli do wiary z pogailstwa). Pozostaje Izraelitq,<br />
czlonkiern Narodu Wybranego. Podw6jnie wybrany: raz w Izraelu, drugi<br />
raz w Lasce. Nowy Testament nie dornaga si~ od pogan, by stali si~<br />
prozelitarni judaizmu, zanim przyjrnq chrzeScijanstwo; ale nie dornaga si~<br />
takZe od Zyd6w, by wyrzekli si~ swojego zydowskiego dziedzictwa<br />
religijnego, zanim stanq si~ chrzeScijanarni. JakZe rn6glby si~ dornagae,jesli<br />
nawet chrzeSci.janin poganskiej proweniencji nie moze odcinae si~ od<br />
Izrae\a, bo uschnie ...<br />
Atoli Zyd, takze Zyd--chrzescijanin nie moZe przezywae swego wybrania<br />
w pojedynk~. Wiara izraelska zaklada wsp6lnot~. I dlatego "Stowarzyszerue<br />
Katolikow Heb rajskich" 4 pr6buje uwrai:liwic katolikow zydowskiego<br />
pochodzenia ·na koniecmose zachowania toZsamoSci. zydowskiej. Wierny,<br />
jak bylo przez wieki: ieby stae si~ chrzeScijaninern, trzeba bylo przestae bye<br />
Zydern, i to w sensie religijnym, etnicmym i kulturowym. .Teoretycmie<br />
oczywiScie tylko asymilacja reiigijna byla obowiqzkowa, ale w praktyce<br />
chodzilo - takie w Polsce - 0 zerwanie wszelkich wi~zi z przeszloSciq:<br />
nawr6cenie to bylo takie wyrywaniem wlasnych korzeni (asymilacja zas<br />
prowadzila czasem do alienacji) ... Na tyro tie rewolucyjnie zabrzmialy dla<br />
mnie slowa kardynala trojga hebrajskich irnion Aarona Jana Marii<br />
Lustigera, arcybiskupa rnetropolity Paryia: "Stajqc si~ chrzeScijaninern nie<br />
chcialern przestae bye Zydern, kt6rym w6wczas bylern. Nie chcialern<br />
uciekae od swego iydostwa. Jest one niezbywalne, przekazane mi przez<br />
moich rodzic6w. Posiadam je przeciei w spos6b niezbywalny od samego<br />
Roga. (...) Nie zamienilem stanu Zyda na stan nie-Zyda. To nie jest<br />
rnoZliwe" ("<strong>Znak</strong>" 339-340, str. 210-211).<br />
Ale "Stowarzyszenie Katolik6wHebrajskich" rna jeszcze - konsekwentnie<br />
- eel ambitniejszy: uzyskanie w Stolicy Apostolskiej kanonicmego<br />
ustanowienia wewnqtrz KoSciola Katolickiego Wsp6lnoty Izraelskiej (z<br />
odr~bnym obrzqdkiern hebrajskirn), kt6ra sluiylaby jako eschatologiczny<br />
mak czasu. Nie chodzi 0 tworzenie getta czy uprzywilejowanej e1ity.<br />
Chodzi 0 to, ie inkulturacja sluiy rozwojowi wiary - i tutaj powolujq si~<br />
"Hebrajscy Katolicy" na przyklad Polski.<br />
Nie jest to wyraz szowinizmu iydowskiego (Stowarzyszenie odnosi si~ do<br />
polityki izraelskiej i syjonistycznej krytycznie, szuka porozurnienia z Arabami<br />
i muzuhnanami, akcentuje wag~ patriotyzmu w krajach osiedlcnia).<br />
Chodzi 0 nie stwarzanie choeby pozoru, ie Zyd stajqc si~ chrzdcijanincm<br />
zdradza solidarnosc z Izraelem Boiym. Ze konwersja rowna si~ unieestwieniu<br />
ludu iydowskiego, a do tego wlaSnie prowadzila asyrnilacja. Chodzi<br />
przede wszystkirn 0 pornoc dla Izraela, ieby rnogl - jako Iud - sluiye<br />
• Slowarzyszenie Kalolileow Hebrajskich (,rzyjmuje lei: oa czlooleow-uczeslnileow chrzeScijao<br />
pogaoslciej proweniencji i widzi dla nich miejsce w przyszlej Kalolicleiej WS'poloocie lzraelskiej.<br />
Tale jale Zydzi od tysi~cleci przyjrnujll pogao do Ludu Izraela, Lale lei: nie-Zyd ~zie mogl bye<br />
"lealolilciem obrzqdlru hebrajslciego".<br />
95
KS. MI CH AL CZAJKOWSKI<br />
lcszua. I znowu: w tym sformulowaniu nie chodzi 0 proze1ityzm, ktoremu<br />
Stowarzyszenie jest przeciwne. ChOOzi 0 to, i:e jesli - wedle slow Apostoia<br />
narOOow poganskich (zob. Rz 11, 11-12. 17- 27) - wejScie Izraela do<br />
KoSciola rna bye swiadectwem dla swiata, to tym Izraelem- swiadkiem<br />
moze bye wspolnota iydowska, a nie Zydzi asymilowani. Katolicy<br />
hcbrajscy chC
LUDZIE PODWOJN EGO WYBRAN IA<br />
W jej prezentacj~ wklada cale serce; przeciez powolanie Zydow w Historii<br />
Zbawienia to true jego powolanie wlasne, osobiste, powolanie Zyda,<br />
ktory uwierzyl Jezusowi jako Chrystusowi i ktory wierzy, ie Jezus- Zyd nie<br />
chce go jego iydostwa pozbawie, lecz je ubogaca.<br />
Powolanie Zyda? Nasz brat Eliasz nie uwaia si~ za Zyda, lecz za Izraelit~<br />
(nie za Izraelczyka, bo nie otrzymal obywatelstwa panstwa Izrael). I twierdzi,<br />
ze brat Daniel z Zywca, uratowany zjaskini i paszczy lwow, nieslusznie<br />
walczyl i procesowal si~ w Izraelu 0 tytul Zyda. Tennin "Izraelita" oznacza<br />
kaidego czlonka ludu Izraela, ludu, ktory jest przedmiotem Bozego<br />
wybrania, przez urodzenie w tym ludzie lub przez konwersj~ don (czynnik<br />
wybrania), termin "Zyd" oznacza zaS Izraelit~ w relacji do Prawa Moji.eszowego,<br />
spisanego i interpretowanego (czynnik Prawa). Bye Izraelitll<br />
2'llaczy wedl~ Friedmana: posiadae jakosc wrodzonll (ale nie dziedzicznll)<br />
i nieodwolalnll. Bye Zydem maczy dla Izraelity: bye swiadomie i dobrowolnie<br />
pod Prawem Mojiesza, skodyfikowanym za Ezdrasza po powrocie<br />
z niewoli babilonskiej; jest to relacja zewn~trzna, odwolalna, nie wrodzona.<br />
Rufeisen - dodajmy: jak i Friedman, Stein, Lustiger i tysillce innych<br />
- urodzil si~ Izraeli4 i pozostal nim po chrzcie. W obrzezaniu stal s i~<br />
poddany Prawu Moji.eszowemu, a wi~ stal si~ Zydem. W chrzcie przestal<br />
bye poddany Prawu Mojieszowemu, zostal poddany Prawu Chrystusa.<br />
przestal wi~ bye Zydem, stal si~ izraelskim chrzeScijaninem (Izraelita-
KS. MICHAl CZAJKOWSKI<br />
w caloSci! ... Bo jeZeli ich odrzucenie przynioslo swiatu pojednanie, to<br />
czyrnze b¢zie ich przyj~e, jeZeli nie powstaniem ze smierci do iycia?" (Rz<br />
11,12.15; oczywiScie chodzi 0 odrzucenie i przyj~cie ze strony IZraeia, nie<br />
Boga). Wejscie Izraela do KoSci ola sprawi, Ze Izrael b~zie znowu dawal<br />
poznac drogi Panskie narodom chrzeScijansko-poganskim, kt6re coraz<br />
cZ~Sciej idl! drogll oboj~tnoSci i apostazji.<br />
Dla o. Eliasza to wlasnie jest ten eschatologiczny znak czas6w:<br />
przepowiedziana przez sw. Pawla i poswiadczona przez holocaust apostazja<br />
tylu chrzeScijan i calych narod6w, a r6wnoczeSnie spowodowany przez<br />
nill i zamierzony przez Opatrznosc powr6t Izraelit6w do Zierni Izraela,<br />
zapowiedz ich zwr6cenia si~ ku Chrystusowi, zapowiedz owego Pawlowego<br />
"powstania ze smierci do iycia", zapowiedi misji Izraela we wsp6lczesnym<br />
swiecie neopoganskim. W Jewish Identity marny odwolywanie si~ nie tylko<br />
do sw. Pawla; do 10su Zyd6w W krajach chrzeScijanskich i ich powrotu do<br />
Palestyny (Erec Israel) stosuj'l si~ te znane slowa Jezusa: "Biada brzemiennym<br />
i karmillcyrn w owe dnil B~zie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew<br />
na ten nar6d; jedni polegn'l od rniecza, a drugich zap¢zll w niewol~<br />
mi~zy wszystkie narody. A Jerozolima b¢zie deptana przez pogan, az<br />
czasy pogan przerninll" (Lk 21, 23-24). Czasy pogan, nasze czasy<br />
przemijajll. "Jezeli bowiem nie oszcz¢zil gal~zi naturalnych, moze tez nie<br />
oszcz~zic i ciebie ... B6g rna moe wszczepic ich ponownie" (Rz II, 21.23).<br />
Tym bardziej, ze 6w grzeszny i swi~ty Izrael, w~rujllc przez historiy<br />
drogll krzyzowll, upodobnil si~ do Umyczonego Chrystusa (Cierpillcy<br />
Sluga Jahwe). Um~czon pod Hitlerem zostal przybity do krzyza. "My<br />
wszyscy umarlismy w Oswi~cimiu" - wolal Abraham Hesche!' "Trzcciego<br />
dnia", po trzech latach od konca wojny, Izrael zmartwychwstal we<br />
wlasnym panstwie - przypomina Friedman. Ta wsp61nota losu z Jezusem<br />
umozliwi Izraelowi dojScie do wiary w Niego, a nie b~zie ono zerwanicm,<br />
cezurll w jego historii, lecz jej spelnieniem: objawi mu pelny sens jego<br />
idcntycznoSci i egzystencji. 7 I umozliwi mu doprowadzenie do wiary<br />
narod6w postchrzeScijanskich czy ekschrzeScijanskich. Cale straszliwe<br />
cierpienie Zyd6w w historii i dzisiejsze cierpienie (antysemityzm zyje i rna<br />
si~ ostatnio coraz lepiej) widzi karmelita z G6ry Karmel pod klltem roli,<br />
jakll <strong>maj</strong>l! odegrac w historii zbawienia ludzkoSci. "Ich wszczepienie<br />
ponowne" i powolanie wobec nas, abysmy "powstali ze smierci do zycia",<br />
wobec nas, kt6rzysmy przyszli do chrzeScijanstwa z poganstwa i odchodzirny<br />
z chrzeScijanstwa w poganstwo, to odpowiedz na Oswiycim.<br />
Odpowiedz Boga na nasz ludzki Oswi~cim sprawiony Jego Ludowi.<br />
Niewola byla zbiorowa, Holocaust - zbiorowy, powr6t do Ziemi Swi~tej<br />
.<br />
7 Pisal rosyjslci teoiog prawoslawny WI. Solowjow w r. 1884, uprzedzaj~c wypowiedzi papiei.a<br />
Jana Paw!a II: "Jesteirny diatego oddzieleni od iyd6w, i.e rue jestdmy jesz.cze w petni<br />
cbrzeScijanami, oni zaS dlatego oddzieiajll si~ od nas, i.e nie SII jesz.cz.e w petoi iydami. Gdyi.<br />
pe!nia cbrz.eScijanstwa zawiera w sobie i Judaizm, a w petoi judaizmu jest cbrz.eScijanstwo." Cyt.<br />
w: M. Klinger, Ko.kiM w dialogu ekume"icz"ym a dialog chrzdcijaizslw-iydowski, "Collectanea<br />
Tbeoiogica" 3 (1990/75-83 rob. s. 82).<br />
98
- zbiorowy, pow rot do wiary tez b¢zie zbiorowy. Kiedy? Nie wicmy.<br />
Maze juz sit; zacz'll? Trzeba mice oczy otwarte na znaki ezasu!'"<br />
Wlasnie odczytywanie znakow ezasu to dla o. Eliasza Friedmana punkt<br />
wyjscia tak zwanego przez mego " apostolstwa eschatologiezncgo" wobec<br />
Zydow (jedyna forma apostolatu, ktor'l przyjmuje, odrzucaj'le trzy inne:<br />
czynny prozelityzm indywiduainy, bierny prozelityzm i pseudoekumenizm).<br />
Jest one skierowane do spolecznosci, nie do jednostek. Kieruje<br />
uwagt; na status konwertyty i:ydowskiego: Ze jest on CZt;sci'l tego i:ydostwa,<br />
ktore przyjt;lo Prawo Chrystusa. Jest swiadome przemomego wplywu<br />
OpatrznoSci na proces dochodzenia i:ydostwa do wiary ehrzeScijanskiej,<br />
ograniczaj,!c ludzki udzial w tyro Boi yro dziele. W dzialaniu boskim<br />
w historii widzi zrOdlo mesjanskiej duehowoSci, ktora podziwia "glt;boko<br />
Sci bogactw, m,!drosci i wiedzy Boga ... niezbadane Jego wyroki i nie do<br />
wysledzenia 'Jego drogi" (Rz 11,33) i kt6ra przede wszystkim odkrywa<br />
obecnosc Boga Izraela dzialajl}cego we wspolczesnej historii.<br />
Id,!c wit;C za glosem sw. Pawla i Soboru Watykanskiego II, hebrajsey<br />
katolicy widzl} solidnl} bazt; teologicznl} dla swej i:ydowskiej tozsamoSci<br />
w KoSciele. Nie jest owa tozsamosc sprawl} nostalgii ezy tylko solidarnosci;<br />
jest teologieznl} rzeczywistoscil}, ktora potrzebuje jedynie naszego zrozumienia<br />
i prawnego uregulowania. I tyl ko 0 ile ci ehrzeScijanie podwojnego<br />
Powolania pozostanl} wierni swej izraelskiej tozsamoSci i Wybraniu,<br />
o tyle b¢l} mogli spelnie swl} rolt;, do jakiej powolal ich Bog Jakuba<br />
i Jezusa.<br />
Kiedy czytam ich pisma, nasuwa rru sit; ref1eksja, ktorl} zakonczt; to<br />
sprawozdanie z lektury. My, chrzeScijanie z poganstwa, staramy si~ bye<br />
ludZmi zawierzenia i pokoju. Dusza zydowska tt;skni za Mesjaszem. Moze<br />
charyzmatem chrzeScijan hebrajskich jest wlasnie niepokoj i t~sknota?<br />
Moze wraz z nimi winnismy mocniej i glosniej wolae 0 Jego powr6t,<br />
szczerzej i czynniej t~sknie za "Jeruza\em N owym zst ~ujl}eym od Boga"?<br />
Kiedy Bog "zarrueszka wraz z nimi, i b¢l} oni Jego Iudem, a On b~dzie<br />
»Bogiem z nirru«. I otrze z ich oczu wszelkl} Izt;, a smierei juz odt'ld nie<br />
b~dzie... " CAp 2,2-4).<br />
ks. Michal Czajkowski<br />
99
ALFRED GAWRONSKI<br />
J~ZYK A RZECZYWISTOSC (4 )<br />
00 MASY DO PRZEDMIOTU<br />
1. JEDNOSC SYSTEMU CZASOPRZESTRZENNEGO<br />
Makrostruktura swiata narzuca sWil funkcj~ poznawczll (0 ktorej bylajui<br />
mowa w poprzednim eseju) ontogenezie j~zyka. Zanim dziecko opanuje<br />
poj~e oddzielnego przedmiotu, natrafia na szereg podobnych "progow<br />
poznawczych", ktore musi przekroczyc. Musi si~ nauczyc odroiniae kategorie<br />
poj~owe na podstawie wspomnianej opozycji semantycznej mi~zy<br />
nieruchomoScill a przedmiotem ruchomym i innych opozycji od niej<br />
zaleinych, takich na przyklad, jak pOdstawowy (w metafizyce, w poznaniu<br />
i w j~zyku) ogolny kontrast mi¢zy statycznoScill a dynamicznoScill.<br />
"Nieruchomosc" to szczegolny element, ktory spelnia dwie zaleine od<br />
siebie, ale odmienne funkcje semantyczne: z continuum rzeczywistosci<br />
fizykalnej wyroi:nia jakis fragment na podstawie jego szczegolnych ccch<br />
widzialnych i oznacza rownoczdnie pewien abstrakcyjny punkt w czasoprzestrzeni,<br />
pewne m i ej sce wyznaczone przez ow fragment. Wtej drugicj<br />
funkcji semantycznej, nieruchomoki wyznaczajll i umozliwiajll identyfikacjy<br />
poszczegolnych obszarow przestrzeni (miejsc): mogll to bye albo<br />
obszary zamkni ~ te (pokoj i jego kiany), alba otwarte (okreSlony teren ,<br />
gora), albo mieszane - pelnill wtedy funkcj~ "pojemnika" ustawionego<br />
w pewnym miejscu czasoprzestrzeni (domy, ulice, rzeki). Ich tozsamosc jest<br />
nie tylko prawn ie, ale taki:e logicznie zwillzana z miejscem, jakie zajmuj~<br />
w ogolnym ukladzie czasoprzestrzennym. Dziyki temu tworzlj, mi~zy sob~<br />
staly uklad lub scen~, od ktorej tylko przedmioty oddzielne mog~<br />
calkowicie odstawac logicznie i na ktorej, lub wzglfl:dem ktorej, mog~<br />
zmieniac swoje polozenie bez utraty wlasnej toi:samoSci, co juz sarno<br />
w sobie stanowi wie1kll rewolucj~ poj~ciowll. Funkcj~ logiczno- poznawcz'l<br />
nieruchomosci, ktorych identyfikacja jest zazwyczaj utrwalona za pomoc'l<br />
imion wlasnych (np. nazwy ulic, numery domow i mieszkan, numeracja<br />
hipoteczna, itd.), stanowi opanowanie przez nas Uednego jedynego)<br />
systemu czasoprzestrzennego, w ktorym mozemy umieScic i zidentyfikowac<br />
wszystkie inne przedmioty realne.<br />
Za pomoCil systemu stalych odniesien do kardynalnych punktow<br />
w przestrzeni, wyroinionych imionami wlasnymi, i opartym na nim<br />
systemie wspo/rz¢nych osoba ludzka moZe opanowae kategori~ przestrzeni<br />
i czasu i pojlle uklad czasoprzestrzenny jako jed n Il 't a los e, jeden<br />
100
swiat, kt6ry obejmuje wszystko i w kt6rym Kazda jednostka znajduje si~<br />
w jednoznacznej relacji czasoprzestrzennej do kaidej innej. Nasza zdolnose<br />
identyfikowania jednostek, takie nas samych - jak wykazal Strawson<br />
(1959, s. 87-116) w opracowanej po raz pierwszy w historii filozofii teorii<br />
identyfikacji konkret6w - jest calkowicie zaJeina od istnienia takiego<br />
systemu i takich makroskopowych punkt6w odniesienia w jego obr~bie. 1<br />
Wzgl~dna trwalose rnakroskopowej struktury swiata rna wi~ sw6j gl~boki<br />
sens episterniczny, na co jako pierwsza szczeg61nll uwag~ zwr6cila mys!<br />
przed- filozoficzna wyraiona w Ksi¢ze Rodzaju i kosmogoniach mitycznych,<br />
pOmiej filozofia presokratyk6w w teorii Logosu panujllcego w Kosmosie,<br />
dzis zas gl6wne nurty filozofli analitycznej, kt6re w r6rny spos6b<br />
nawillzujll do fliozofli kJasycmej.<br />
Przedmioty r6rnill si~ od nieruchomoScl nie ty!ko fizycznie (Sll oddzielnymi<br />
brylami), ale przede wszystkim logicznie, gdyz mogll zmieniac<br />
swoje miejsce w ukladzie czasoprzestrzennym, z a c how u j II c w I a s n II<br />
tozsamosc:jest ona niezalezna od rniejsca, w kt6rym przedmiot<br />
si~ znajduje. Takie poj~e tOZsamoSci jest sprzeczne (sprzecznose ta<br />
w j~zyku przeradza .si~ w opozycj~ sernantyczn~) z bazowym<br />
("defau!towym" w przyj~tej terminologii infonnatycznej) obrazem logicznym<br />
otaczajllcego nas swiata. Obrazern, kt6ry w swoich zasadniczych<br />
konturach n i e m 0 z e s i ~ z m i e n i a c i kt6rego poszczeg6!ne rysy i formy<br />
posiadajll toi:samose zwillzan~ z miejscem, jakie zajmujll w calosci ukladu.<br />
Po takim wst~pnym rozpoznaniu swiata i na jego podstawie moZliwe jest<br />
stopniowe przejScie do nast~pnych poziom6w opozycji kategorialnych<br />
i poj~iowych. W "ontogenezie referencji" dziecko uczy si~ stopniowo<br />
odr6zniac pewnll ilose przedmiot6w, kt6re s~ fizycznie niezalezne od<br />
sytuacji i przypisywac im cech~ log i c z n II zachowania wlasnej tozsamoSci<br />
niezalernie od miejsca, jakie chwilowo zajmujll - nadzwyczajnll cech~<br />
"ruchomej tozsamoSci".<br />
Kontrast Iogiczny mi¢zy nieruchomoscill, kt6ra jest r6wnoczeSnie<br />
przedmiotem i okreSlonym miejscem w czasoprzestrzeni, a oddzielnym<br />
przedmiotem jest, moim zdaniem, uwidoczniony w funkcjonowaniu zaimk6w<br />
wskazujllcych w j~zyku. Moma to wnioskowac na podstawie nast~pujllcych<br />
rozr6Znien przeprowadzonych przez lohna Lyonsa:<br />
Kiedy idenlyfikujemy przedmiot przez wskazanie, dokonujemy tego przez<br />
zwrocenie uwagi odbiorcy na pewien fragmenl czasoprzeslrzeni, w klorym<br />
przedmiol si~ znajduje. Ale odbiorca musi wiedziec, Ze zwraca si~ jego uwag~<br />
na przedmiot raczej niz na dany fragment czasoprzeslrzeni: wskazanie moze<br />
odnosic si~ a I b 0 do konkretnego obieklu, a I b 0 do miejsca, w ktorym obiekt<br />
si~ znajduje; La dwumacznosc jest podslawli odroi:nien synLaklycznych<br />
mi¢zy uzyciem wskazania w funkcji zaimka lub w funkcji przyslowkowej. 2<br />
1 P.F. Strawson, Individualr, Methuen 1959, s. 87-116. <br />
1 J. Lyons, Semantyka, l. II, PWN, Warszawa 1989, r. 15.2. <br />
101
ALFRED GAWRONSKI<br />
Ale takie odromienie, szczeg%wo opisane przez Lyonsa w cytowanym<br />
dzieIe, rna racje bytu tylko w przypadku przedmiotow 0 "ruchomej<br />
toisamoSci". Nie rna natorniast zastosowania wobec nieruchomosci,<br />
w przypadku ktorych ta dwuznacznosc, jesIi w ogole tak jll moina nazwae,<br />
polega na koniecznym zwillZku dw6ch kategorii ontologicznych - obiekt<br />
wyznacza miejsce, a miejsce jest niezbywalnym sk/adnikiem tozsamoSci<br />
obiektu (np. miasto, ulica, dolina, itd .).<br />
2. MATERIAL I JEDNOSTKA<br />
Kontrast mi¢zy nieruchomosciami a przedmiotami 0 ruchomej tozsamoSci<br />
nie jest jedyn,! opozycj,!, z ktorej stopniowo wy/ania si~ poj~ie<br />
przedmiotu. Na drugi rodzaj opozycji, jesli nie logicznie to genetycznie<br />
wczesniejszy, nacisk klad,! staroi:ytne kosmogonie mityczne: byla ona taue<br />
w centrum uwagi presokratykow. Jest to opozycja mi¢zy bezksztaltnym<br />
materia/em, z ktorego kaidy byt fizykalny jest uformowany, a przedrniotem<br />
posiadaj,!cym swoj lcsztalt. Poj~e oddzielnego "przedmiotu",<br />
chociaz podstawowe, taue pod tym wzg1~dem nie jest poj~ciem pierwotnym<br />
ani autonornicznym, ktorym dziecko dysponowa/oby a priori;<br />
przeciwnie, jest to poj~ e, do ktorego dochodzi one w d/ugim procesie<br />
uczenia sirr jrrzyka i rozpoznawania swiata. Roine czynniki empiryczne,<br />
spoleczne i psychologiczne odgrywaj,! rol~ koniecznych przes/anek w rozwoju<br />
i przyswajaniu sobie tego poj~ a "przedmiotu" - wykazaly to<br />
szczegolowo m.in. anaIizy Strawsona i Quine'a. Najistotniejszym wynikiem<br />
koricowyrn tego Zrnudnego procesu jest zdolnosc odroiniania terminow<br />
o g 01 nyc h od terminow j e d n o s t k 0 w y chi stosowania tych pierwszych<br />
w odniesieniu do pojedynczych, konkretnych przcdmiotow.<br />
Ale zanim dziecko opanuje subtelnoSci takiego odroznienia, musi<br />
pokonac jeszcze kolejne "progi" semantyczno-logiczne. Jednym z nich, na<br />
ktory Quine (podobnie jak presokratycy) kladzie wielki nacisk i ktorego<br />
pokonanie stanowi, jego zdaniern, jeszcze jed en warunek wladania pojrrciem<br />
przedrniotu, jest opanowanie kontrastu mi~dzy terminami jed n 0<br />
stkowymi a terrninami materialo wymi. .<br />
WieIu metafizykow - od Talesa i Arystotelesa az do Quine'a - uwaza, ze<br />
u podstaw schematu poj~i owego i referencyjnego, ktorym, ich zdaniem,<br />
cz/owiek sirr posruguje, tlcwi opozycja mirrdzy rzeczownikami policzalnymi<br />
(count nouns), takimi jak "zaji!C" , "stol", "elektron", i rzeczownikami<br />
materialowymi (mass terms), jak "woda", "piasek", "mi~so". Rzeczowniki<br />
policzalne odnosz'! sirr do przedmiotow (calkowicie oddzielnych) i willZll sirr<br />
z istnieniem zasad, ktore ustaIajll, gdzie koriczy sirr jeden przedmiot<br />
i zaczyna drugi. Na podstawie takich zasad mozemy sensownie pytae, ile<br />
przedmiotow danego typu (np. stolow lub elektronow) znajduje si~ na<br />
danym obszarze. Twierdzenie, Ze przed narni stoi bialy stol, jest prawdziwe<br />
tylko wowczas, jdli biaiy kolor pokrywa calkowicie co najmniej jed en<br />
102
OD MASY DO PRZEDMIOTU<br />
stot przed nami; "calkowicie" znaczy, ze z kai:dej strony w jego obr~ie<br />
moma sic;? dowiedziee, gdzie zaczyna sic;? i gdzie konczy dany st6! (w<br />
przeciwienstwie do stolow, w przypadku takich obiektow jak np. gory, nie<br />
rna kryteriow "oddzielnoSci" w ich dolnej warstwie). Rzeczownikow policza<br />
Jnych uzywamy do identyfikacji jednostkowych przedmiotow w cclu<br />
orzekania czegos 0 nich. Warto zauwazye, ze kryteria "oddzielnoSci",<br />
a wic;?C przedrniotowoSci i policzalnosci, S'l zaleine od terminu ogolnego<br />
(powszechnika klasyfikuj'lCego), pod ktory dany element podpada. Zaleznose<br />
tc;? podkrdlili i szczegolowo omowili tak Frege jak i Geach. 3<br />
Rzeczownik materialowy taki:e wyroznia w naszym otoczeniu cos<br />
fizycznego, ale - w terminologii Quine'a - nie d z i e li swego odniesienia na<br />
jednostki, gdyz odnosi sic;? do jednego jedynego obiektu rozproszonego<br />
w swiecie Uest pod tym wzgl¢ern podobny do powszechnika, takiego np.<br />
jak "zielony"): nie rna sensu pytae, ile jest woo w pokoju albo ile mic;?s<br />
w lodowce. Mozemy tylko pytae ile jest wod y i ile m ic;? sa. (Czyms innym<br />
jest pytanie, ile jest rod z aj 0 w woo albo rod z aj 0 w rnic;?sa; w takim<br />
pytaniu nie chodzi 0 jednostki, lecz 0 typy). W przypadku rzeczownikow<br />
materialowych ich odniesienie nie dzieli desygnatu na jednostki (tzw.<br />
undivided reference Quine'a); termin "woda" odnosi sic;? niepodzielnie do<br />
kazdej, dowolnie wydzielonej porcji wody: kairla porcja wody jest wod'l.<br />
Opozycjc;? konkretu jako materialu lub tworzywa w stosunku do<br />
konkretu jako jednostki zauwazono juz w pierwotnych opisach powstania<br />
swiata, byla wic;?C w centrum uwagi od samych pocz'ltkow naszej<br />
kultury. W opowieSciach rnitycznych, a tam w niektorych wsp6!czesnych<br />
teoriach naukowych dotYCZ'lcych procesu powstawania swiata, dominuj'l<br />
terrniny 0 niejednostkowym odniesieniu w opisie wczeSniejszych etapow tego<br />
procesu (kiedy swiat jest wewnc;?trznie bezksztaltny i nie moma w nim<br />
odroi:nie, nawet w wielkim przyblizeniu, oddzielnych jednostek). W filozofii,<br />
starozytnej jak i wsp6!czcsnej, uchodz'l one, nie bez powodu, za log i c z n i e<br />
wczdniejszc: to, co okrdlone i jednostkowe powstaje z tego, co bczksztaltne<br />
i nieokrdlone. Pojc;?cie tworzywa czy bezksztaltnej masy i odpowiadaj'lcc<br />
temu pojc;?Ciu terminy jc;?zyka wydaj'l sic;? logicznie wczesniejszc od pojc;?cia<br />
jednostki, ktora z jakiegos tworzywa jest uformowana i ktora moze sic;?<br />
rozpase pozostawiaj'lc po sobie to sarno tworzywo. Jak pisze Arystoteles:<br />
Sposroo pierwszyeh fllozof6w wi\;kszosc przyjrnowala zasady w formie malerii<br />
jako jedyne zasady wszyslkieh rzeczy; z niej bowiem s~ ulworzone wszelkie<br />
byly, z niej najpierw powslruy i w ni~ w koneu po zniszezeniu si\; obr6cq (przy<br />
ezym subslaneja pozostanie, a zmieni~ si\; lylko jej eechy); lo jesl wcd lug nieh<br />
elemenlem i zasad~ wszystkiego; i dlalego, jak s~~, ani nie nie powslaje, ani<br />
nie nie ginie, poniewai: tego rodzaju byt zawsze si\; zaehowuje. 4<br />
W rozwoju swiadomoSci osoby ludzkiej, wraz z opanowaniem poj\?Ciowym<br />
J Zob. Identity and Cardinality: Geach and Frege, J. Bennett and w. Alston, "Philosophical<br />
Review", October 19114 .<br />
• Arystoteles, Metafizyka, A3, 983 b 6.<br />
103
ALFRED GAWRONSKI<br />
opozycji statycznose/dynamicznose, mamy do czynienia z tym, co Quine<br />
nazywa "ontogeneZCl referencji" - stopniowym uczeniem si~ dziecka<br />
poslugiwania si~ poj~em jednostkowego przedmiotu i tcrminami nadajqcymi<br />
si~ do indywidualnych odniesien.<br />
P6ki dziecko nie opanuje indywiduacji, nie moina 0 nim powiedziee, ie zna<br />
terminy blldz og6lne, blldz jednostkowe, gdyi nie rna swiadornej mowy<br />
o przedmiotach. Termin przedindywiduacyjny, jak "mama", podobnie jak<br />
"woda" i "czerwony" (...) odwoluje si~ do pierwolnej fazy, w k16rej<br />
odr6inienie mi¢zy jednoslkowym a og61nym jest nieistotne. A jednak, kied y<br />
raz dziecko przeprawi si~ przez kryzys indywiduacyjny, golowe jest do<br />
ponownego oszacowania wczeSniej nauczonych termin6w. Przede wszystkim<br />
,,mama" zostaje wzniesione retroaktywnie na poziorn nazwy przedmiotu<br />
rozleglego i powracajllCCgo, lecz przy tym jednoslkowego i w konsekwencji<br />
terminu jednoslkowego par excellence. Okazje, w kt6rych "mama" si~<br />
ujawnia, Sll r6wnie niecillgle ja1: te, w kt6rych ujawnia si~ "woda"; te dwa<br />
terminy znajdowaly si~ na tym samym poziomie. Lecz z nadejSciem indywiduacji<br />
rnalka staje si~ ~Scill zwartej wypukloSci czasoprzeslrzennej,<br />
podczas gdy woda pozostaje r6wno rozproszona w czasoprzeslrzeni. I tak, Ie<br />
dwa terminy rozchodzll si~ raz na zawsze. 5<br />
Oddzielny przedmiot, taki jak mama alba stol, w przeciwienstwie do<br />
wszelkiego m aterialu czy tworzywa, posiada toisamosc indywidualnq,<br />
dzi~ki ktorej roini si~ on od innych przedmiotow tego samego lub<br />
inn ego typu, nie jest dowolnie wydzielonq porcjq, ale niepodzieln,!<br />
jednostkq. Ta toisamosc umoiliwia jego identyfikacj~ i kolejne reidcntyfikacje<br />
jako t e go sam ego przedmiotu w kolejnych odst~pach czasu<br />
i w r6i:nych miejscach: jcSJi tak, to musi posiadac konsystencj~ fizycznq<br />
ciala stalego i peloq fizycznq oddzielnosc (w przeciwienstwie do cieczy,<br />
gazow i nieruchomosci takich, jak gory lub ulice), czyli mice status fizyczny<br />
i logiczny b r y I y niezalemej od miejsca.<br />
Taki wz.or przedmiotu rna zazwyczaj na mysli tradycyjna metafizyka i tcoria<br />
poznania, kiedy mowi 0 kategorii substancji i rozwaia relacj~ podmiot-przedmiot,<br />
zaporninajqc czasem, i:e istniejq w swiecie tam inne<br />
elementy fizyczne, takie jak romego rodzaju tworzywa, gazy, ciccze, promienie,<br />
pola magnetyczne, itd., ktore logicznie nie podpadajq pod poj~ie<br />
przedmiotu, gdyi zasady ich policzalnoSci, identyfikacji i toisamoSci Sq<br />
w naszym systemie poj~iowym inne nii: w przypadku (wzgl~nie) trwalych<br />
i oddzielnychjednostek czyli przedmiotow paradygma t ycznych.<br />
Powstaje wi~ kolejne pytanie (aktualne tak dla pierwszych filozofow,<br />
jak i dla nas) dotycZClcc drugiej podstawy poj~ia przedmiotu: jak si~ one<br />
rozwija i jak uczymy si~ nim poslugiwac pocZClwszy od poj~a continuum<br />
masy, ktora wypeloia przestrzen, i continuum wzgl~dnie nieruchomej<br />
sytuacji? Jest to bowiem poj~cie podstawowe w naszym schcmacie poj~iowym;<br />
tkwi one w samym zaloi:eniu wszelkiej ontologii, wszcJkiej policzaIno<br />
104<br />
, W. Quine, Ontotogical Relativity and Other E.~fay.r , op.cit., str. 8-11.
Sci (matematyzacji), kwantyfikacji pierwszego rz~u, i obok przedmiotow<br />
fizycznych, takie innych rodzajow realnych elementow, jak na przykJad<br />
cech, relacji, kompleksOw, przestrzeni i czasu, leZy u podloza wielu dysput<br />
fil ozoficznych - w szczegolnoSci skupiajllCych si~ na problemie istnienia.<br />
3. OPOZYCJA STATYCZNOSC - DYNAMICZNOSC<br />
Jest wi~ naturaIne, ie pierwszymi elementami, ktore czlowiek musi<br />
rozpoznae jako reaIne i utrwalie w mysli w celu ich ponownej iden tyfikacji,<br />
Sll makroskopowe bryly, plaszczyzny i kontury sytuacji, w ktorych si ~<br />
znajduje ina tie ktorych (w odniesieniu do ktorych) moie dopiero odroinie<br />
oddzielne i ruchome przedmioty. Wyrobienie sobie poj~a oddziclnego<br />
przedmiotu, ktory posiada tozsamosc niezaIeinll od zajmowanego miejsca,<br />
i poj~ia sieQie jako istoty odr~bnej od otoczenia, jest wi~ w porzlldku<br />
on togenetycznym wynikiem dlugiego procesu Porzlldkowania i uzgadnian<br />
ia danych zrnyslowych, schematow ruchowych i kategorii poj~owych<br />
na zasadzie m.in. opozyeji semantyeznyeh podawanyeh nam w j~zyku.<br />
Jednll z nich, bye moze najwainiejsZ
Polowanie na P,-OEE (1) <br />
INTELEKTUALISCI A POLITYKA<br />
W polowie lal 8O-tych, w klimacie Jormaillie jui nie obowiqzujqcego slanu<br />
wojennego, w srodowisku mlodych redaktorow i wspolpracownikow "Tygodnika<br />
Po wszechnego" i "<strong>Znak</strong>u" zrodziJ s~ pomysl zorganizowania regularnego<br />
konwersaloriwn. Palronal nad tq inicjalywq objql o. Jan Andrzej<br />
Kloczowski OP. Przez kilka /al w goscinnych murach klaszloru przy ul.<br />
Slolarskiej co dwa Iygodnie dyskulowano 0 sprawach wiary, 0 kullurze,<br />
polilyce, spierano s~ 0 waine ksiqiki, omawiano znaczqce wydarzenia ... Kres<br />
spolkaniom p%iyl pod koniec 1989 roku nieoczekiwany zakr(!1 hislorii:<br />
nieklorzy ze slalych bywalcow spolkali obj(!li wysokie Junkcje panslwowe,<br />
wielu innych lakie wciqgll(!lo s~ w wir dziala!r polilycznych; zamiasl, jak<br />
dOlqd, nazywac rzeczy, zacz(!lo je zmieniac.<br />
Slopniowo jednak naraslalo przekonanie, ii zaangaiowanie 10 - aczkolwiek<br />
konieczne - nie moie zaslqpiC spokojnego namyslu nad zasadniczymi<br />
problemami, z jakimi boryka s~ czlowiek, leraz i zawsze. Do reaklywowania<br />
spolkan doszlo w marcu <strong>1991</strong> roku. Nowym ich miejscem sIal si(! lokal<br />
redakcji "<strong>Znak</strong>u", mieszczqcy s~ w zabylkowym Dworku Lowczego - slqd<br />
iarlobliwa nazwa spolkan "Polowanie na idRe". 18 marca odhy/a sir<br />
pierwsza z nowego cyklu dyskusja.<br />
Jej lema I brzmial "lnleleklualiSci a polilyka". Poniiej publikujemy<br />
obszerne jejJragmenlY. Malerialy z kolejnych "Polowari na idRe" b(!d4. odlqd<br />
regularnie lowarzyszyc cZYlelnikom "<strong>Znak</strong>u".<br />
JAROSLAW GOWIN: Sprobuj~ pokazac trzy rzeczy. Po pierwsze, opisac<br />
kondycj~ in telektualisty, odpowiedziec na pytanie, kim jest intelektualista.<br />
Opierac si~ b~~ w tym opisie na dwoch zalozeniach. Pierwsze wydaje mi<br />
si~ bezsporne i tylko je zasygnalizuj~, by uprzedzic ewentualne zarzuty: to<br />
zalozenie, Ze intelektualistami stajemy si~ poprzez wybor pewnej postawy<br />
Zyciowej, wybor natury aksjologicznej, a wi~ ze kategori~ "intelektualista"<br />
trzeba opisywac w terminach nie socjologicznych, lecz moralno--duchowych.<br />
Drugie zalozenie jest bardziej skomplikowane. Przyjmuj~ mianowicie,<br />
Ze postaw~ intelektualisty cechuji! nieusuwalne napiycia, Ze zatem<br />
106
INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />
najlepiej opisac N moma przez pokazanie par p r z e c i w s taw nyc h<br />
mod eli tej postawy. WyrOi:ni~ trzy pary takich modeli: intelektualista<br />
jako ,,~dzia" i jako "swiadek", jako "straZnik" i jako "Zeglarz", jako<br />
"prorok" i jako "trybun".<br />
Po drugie, postaram si~ wskazac nie tyle moZe na poJityczne imp I i k a<br />
cj e kaidej z tych postaw, bo takich implikacji koniecznych nie rna, ale<br />
raczej na preferencje polityczne zwi'lZ3lle z poszczegoInymi modeJami. Na<br />
koniec sprobuj~ t~ ogoln~ systematyzacj~ odnidc do konkretnej poJskiej<br />
sytuacji i sfonnulowac kilka roboczych wnioskow zwi~ych z toczqq si~<br />
dyskusj~ na temat roli elit intelektualnych w procesie ksztaltowania si~<br />
demokracji w Polsce.<br />
Pierwsza para modeli, przy pomocy kwrych ch~ uchwycic napi~e<br />
charakteryzuj~ce postaw~ intelektualisty, to "S{Xizia" i "swiadek". Jozef<br />
Conrad powiedzial, Ze rol~ sztuki jest "wymierzanie sprawiedliwoSci<br />
widziaInemu swiatu". Intelektualista jest wi~ tym, kto formuluje os¥!<br />
moralny rzeczywistoSci, kto stara si~ znalezc tak~ perspektyw~ jej ogl¥!u,<br />
ktora stawialaby go w pozycji obiektywnego trybunalu. Inaczej swiadek:<br />
on jest po to, by zaSwiadczaC postrzewnej rzeczywistoSci, by zdawac<br />
relacj~ z faktow. Wydawanie wyroku nie nalei:y juz do jego kompetencji.<br />
OczywiScie, latwo zauwaiyc, Ze obie te postawy Scisle si~ ze sob~ wi~Zll,<br />
do pewnego stopnia wr~cz przenikaj~ si~ wzajemnie. Wst~pnym zadaniem<br />
S¢ziego jest ustalenie prawdy, odtworzenie prawdziwego obrazu rzeczywistosci<br />
w oparciu 0 roine swiadectwa. Swiadek jest S{Xiziemu ruezb~nie<br />
potrzebny, jest warunkiem sen sown o Sci jego dziela. Ale i postawa swiadka<br />
rue jest wolna od wyboru wartosci. Juz w samej decyzji dostarczenia<br />
wiernego opisu zawiera si~ gest aksjologiczny, opowiedzenie si~ po stronie<br />
hierarchii wartoSci, w ktorej prawda zajmuje pozycj~ samoistn~ i centraln~.<br />
R6:i:nica mi~zy swiadkiem a S{Xizi~ poJega w gruncie rzeczy na odmiennym<br />
rozlozeniu akcentow. Dlatego mowi~ 0 napi~u, nie 0 sprzecznosci.<br />
Gdy mysl~ 0 przykJadach tego napi~a, przychodz~ mi do glowy dwa<br />
pierwsze z brzegu. Jeden to spor w XIX-wiecznej historiografii mi~zy<br />
koncepcj~ romantyczn~, zainteresowan~ glownie ferowaniem ocen moralnych,<br />
a programem Rankego, z jego nakazem, by pokazywac, ,jak to<br />
naprawd~ bylo". Inny przykJad to r6:i:nica w kulturze polskiej naszego<br />
wieku mi~zy nurtem conradowskim a bliskim pozytywizmowi etosem<br />
szkoly lwowsko-warszawskiej.<br />
Ka:i:dy z modeli ma swoj~ karykatur~, czasami smieszn~, czasami<br />
zlowro g~. K arykatur~ ~dziego jest moralista, tak zapalczywy w ferowaniu<br />
wyrokow, Ze przestaje go interesowac rzeczywistosc, jej zniuansowanie,<br />
zmiennosc, gra swiatel i cieni. Karykaturll swiadka jest podgl¥!acz,<br />
zainteresowany faktami az do granic immoraJizmu, lubujllCY si~ w nich tak<br />
bardzo, ;i:e zaciera si~ mu granica mi~zy faktem a normll - czym innym<br />
jest bowiem pozwolic faktom dojsc do glosu, a czym innym przyznac im<br />
racj~. Taki bywa immoralizm wsp6lczesnej nauki.<br />
107
POLOWANIE NA IDEE<br />
Drugi rodzaj napi~a okreSla dychotomia "strainika" i "ZegJarza". Ten<br />
pierwszy stoi na straZY dawnych wartosci, przypomina 0 tradycji, czuwa<br />
nad czystoscill :irooel, nad przetrwaniem pami~ . StraZnik kladzie nacisk<br />
na istnienie trwalej hierarchii spajajllcej ludzkll wspolnot~, przestrzega, ze<br />
istniejll granice, ktorych przekraczae nie wolno, podkresla wartosc zastanej<br />
rzeczywistosci, ktorej nie moma poddawae lekkomysinie intelektualnym<br />
eksperymentom. Psychologicznym podloZern postawy straillika Sll uczucia<br />
afirmacji i szacunku. Inaczej ZegJarz - jest on tym, kto odkrywa nowe<br />
szlaki, odslania niemane horyzonty, przekracza kolejne granice. Zastana<br />
mapa swiata, niewzruszone pewniki i autorytety nie zadowalajll jego<br />
instynktu poszukiwania. Psychologicznym rnotorem jego postawy jest<br />
krytycyzm, ustawicme kwestionowanie, samotnosc dystansu.<br />
Krzywym zwierciadlem strainika jest dogmatyk. To ktos, kto nie chce<br />
pami~tac , ze autorytety kostniejll i traCll sil~ duchowll, ktos, w czyjej wizji<br />
swiata nie ma miejsca na tragizm, na moszenie si~ rownorz¢nych<br />
wartoSci, i nie rna rniejsca na histori~, bo czas alba pozbawiony jest<br />
maczenia, alba niesie ze sobll dekadencj~. Istolll dogmatyzmu jest monizm,<br />
a wi~c dll:ienie do sprowadzenia wieloSci rzeczy do jednej zasady czy<br />
jednolitego typu zasad. Nierzadko dogmatyk ulega pokusie, by swe<br />
przekonania obwarowae sankcjll instytucjonalnych nakazow i zakaz6w.<br />
Karykaturll ZegJarza jest cynik. 6w cynizm miewa ro:inoraki charakter:<br />
moZe wyrazac si~ w miech~ceniu i rezygnacji, jakie cz~sto towarzyszll<br />
nadmiemej wyrozumialoSci dla zlozonoSci rzeczy; ale cynik moZe takZe<br />
przybierac mask~ blazna, ktory z krytyki czyni eel sam w sobie, oddajllc si~<br />
dialektycznej zongJeree argumentami jako formie zabawy.<br />
Podobnie jak S¢zia i swiadek Sll dla siebie niezb¢ni, tak i strainik i i:egJarz<br />
potrzebujll si~ nawzajem, choe lllCZllCY ich zwillzek nie rna charakteru<br />
dopeJniania, lecz ograniczania. Intelektualista-straZnik, kt6ry nie ma w sobie<br />
ZegJarza, staje si~ dogmatykiem; krytyk, kt6ry too miar~ i pokor~ wobec<br />
tego, co nie podlega argumentacji intelektuaInej, przeobrai:a si~ w blazna.<br />
Ostatnill przestrzen napi~a spr6bowalem okreslic, przy<strong>maj</strong>~, ze z niemalymi<br />
wlltpliwoSciami, przy pomocy modeli "proroka" i "trybuna".<br />
Misja proroka, podobnie jak misja ZegJarza, spelnia si~ w kI)'tyce. Ale jest<br />
to krytyka zupelnie innego rodzaju. Nie chodzi w niej 0 kwestionowanie<br />
z a s tan e j rzeczywistoSci, lecz kwestionowanie w s z elk i e j rzeczywistosci,<br />
i nie w imi~ poszukiwania, a w imi~ tego, co dane, dane odwiecznie<br />
i absolutnie - w imi~ normy transcendentnej. Prorok przypomina nam<br />
o mamosci rzeczy tego swiata, traktuje je jako zaslon~ lub wr~z<br />
przeszkod~ na drodze do jedynego i ostatecznego celu. Postawa trybuna<br />
sytuuje si~ na przeciwnym biegunie. Oznacza ona calkowite zanurzenie si~<br />
w doczesnoSci. Trybun staje na czele wspoinoty, artykuJuje jej aspiracje,<br />
solidaryzuje si~ z nill. Jego postawa jest postawll par excellence zaangaZowanll.<br />
Mi¢zy prorokiem a trybunem napi~ie jest najsilniejsze; moma<br />
chyba m6wic 0 nieusuwalnym konflikcie czy rozdarciu.<br />
108
I z tymi postawami W1~1l si¥ zagroZenia. Skrajna wersja postawy<br />
profetycznej prowadzi do kwietyzmu. Prorok przemienia si¥ w Kastalczyka,<br />
wyznaje radykalny dualizm tego, co transcendentne i tego, co<br />
doczesne, w jego wizji historia i wiecznose to dwie proste rownolegle, ktore<br />
nigdy si~ nie przecinajll. Bywa, Ze usiilljllc uciec od tej skrajnoSci prorok<br />
popada w skrajnose Przeciwnll i staje si¥ inkwizytorern: wiecznose i doczesnose<br />
stykajll si¥ ze sobll, ale to zetkni¥cie polega na zanegowaniu<br />
autonomii doczesnoSci. Trzeba powiedziee, Ze w naszym stuleciu postawa<br />
inkwizytora praktycmie zanikla. Zaslllpila jll postawa symetrycznie odwrotna,<br />
b¥dllca zwyrodnieniern postawy trybuna. Mam na rnysli postaw¥<br />
utopijnll, w ktorej wiecznose i doczesnose tam si¥ ze sobll zlewajll, ale tym<br />
razern przez calkowitll immanentyzacj¥ transcendencji. Wiek XX doswiadczyl<br />
niezwyktego nat¥Zenia tej postawy, a intelektualiSci ze szczegolnym<br />
upodobaniern prostytuowali SWll profesj¥, zamieniajllc si¥ w ideologow.<br />
Jak powied:zialern, z kairlll postawll wi~ si¥ pewne preferencje polityczne.<br />
Postawa s¥d:ziego zmusza do wlllczenia si¥ w polityk¥, szczegoJnie tam,<br />
gdzie rna miejsce zlo, gdzie dzieje si¥ krzywda. S¥dzia wkracza na scen¥<br />
polityki, by bronie krzywdzonego. Zazwyczaj stawia go to w opozycji wobec<br />
zbiorowoSci. W wieku XX, gdy podmiotern zIa stalo si¥ totalitarne panstwo,<br />
to jemu przeciwstawia si¥ intelektualista. Nie omacza to jednak utozsamienia<br />
si¥ ze zbiorowoScill. Dopoki intelektualista chce pozostae s¥dzill,<br />
musi zachowae niezalemose, rnusi przedloZye samotnose nad solidarnose.<br />
Swiadek, jezeli jest konsekwentny, zasadniczo trzyma si¥ z dala od<br />
polityki; jest ona dla niego tylko jednym z obiektow ogllldu. Ale wydaje mi<br />
si~, ze z postawll swiadka willi:e si¥ jednak cz¥sto pewna preferencja<br />
polityczna. Kult faktow, trzeiwosci, obiektywizmu, sklania swiadka do<br />
odgrywania roli eksperta politycznego. MowillC krotko, swiadek bywa<br />
cz¥sto doradCll ksi¥cia.<br />
Preferencje polityczne straZnika i zeglarza wydajll si¥ dose jasne. Ten<br />
pierwszy najlepiej czue si¥ b¥dzie w opartym na zasadzie autorytetu ladzie<br />
hierarchicznym. Jego postawa to postawa par excellence arystokratyczna.<br />
Wsp6lczdnie jednak, kierujllc si¥ nakazern obrony rzeczywistosci przed<br />
nierzeczywistoScill, strrinik akceptowae b¥dzie porzlldek dernokratycmy,<br />
przy jednoczesnym podkreslaniu, ze warunkiern jego zachowania jest<br />
ufundowanie go na czynnikach pozadernokratycznych: rzlldach prawa,<br />
religii, obyczajach. Dla zeglarza Zywiolern naturalnym b¥dzie swiat liberalnej<br />
demokracji, z jej tolerancjll i pluralizmern. Jego ideal to popperowskie<br />
"spoleczenstwo otwarte".<br />
przekonanie 0 dualizmie skonczonosci i nieskonczonoSci, stanowillce<br />
rdzen postawy proroka, rzutuje bezposrednio na jego stosunek do polityki.<br />
Sfera polityki zostaje pot~piona, poddana negacji, jako sfera szczegolnego<br />
skai:enia grzechem. Jednak prorok swiadorny jest koniecznosci stworzenia<br />
takich ram politycznych d1a ludzkiej egzystencji, ktore w rnoZliwie<br />
najrnniejszym stopniu utrudnialyby nam to, co naprawd~ wai:ne - przygo<br />
109
POLOWANIE NA IDEE<br />
towanie do Smierci, przygotowanie na przyj~e wiecznosci. Polityka to<br />
zatem wybor mniejszego zla. Pesymistyczna ocena kondycji ludzkiej<br />
sklania proroka do tego, co Reinhold Niebuhr nazwal "realizmem<br />
politycznym". Natykamy si~ tutaj na pewn:t niespodziank~: radykalizm<br />
wizji etycznej i ontologicznej wspoostnieje w postawie proroka z gl~bokim<br />
konserwatyzmem politycznym.<br />
Trybun to najbardziej ryzykowne wcielenie polityczne intelektualisty.<br />
Aktywizm polityczny jest wpisany w istot~ postawy trybuna. Zmusza go to<br />
do przechodzenia z porZ¥iku poznania w porZ¥iek dziaJania, a przy tym<br />
bardzo latwo 0 potraktowanie poznania jako formy dziaJania politycznego,<br />
a wi~c 0 polityczn:t instrumentalizacj~ prawdy. Postawa polityczna trybuna<br />
rna charakter rewolucyjny, jest walk,! z istniej'lCym status quo. Przy czym<br />
rewolucjonizm ten moZe miee dwojaki "kierunek": moZe zmierzac ku tzw.<br />
"pos~powej" rewolucji, gdzie celem dl!ienia jest pewien projekt przyszloSci,<br />
ale moZe tei; probowac przeprowadzic "rewolucj~ konserwatywn:t", restauruj'iCCl<br />
stan przeszly (taki byl rewolucjonizm romantykow, zwlaszcza<br />
niemieckich; taki tei chyba charakter miaJ element rewolucyjny tkwi'lCY<br />
w antykom unistycznej rewolcie polskich intelektualistow).<br />
Pora, by na zakonczenie nanieS
INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />
- poczucie solidamoSci ze wspolno~ - jak i cz~ z tego, CO zabojcze<br />
- instrumentalizacj~ poznania i pewnq, choe na szcz~e nieutopijnq,<br />
ideologizacj~ myslenia. JeSli jednak moja diagnoza jest sluszna, jdli<br />
nadchodzi czas kontestatorow rozdrapujqcych ledwo zabliZriione rany<br />
spolcczne i narodowe, to postawa trybuna znajdzie si~ w odwrocie.<br />
Znikn~/o zresz~ "zapotrzebowanie" na niq, spoleczenstwo moZe juz<br />
bowiem samodzielnie artykulowaC SW'l wol~ i aspiracje.<br />
Mowi si~ dzisiaj cz~to 0 kolejnej ,,zdradzie klerkow". Moim zdaniem,<br />
giosy te sq przesadzone; generalnie intelektualiSci dobrze zdali egzamin<br />
konfrontacji z komunizmem. JeZeli jednak rnialbyro im wytkn'le jakid<br />
grzechy, to wlasnie te dwa: grzech zaniechania krytyki oraz grzech politycznej<br />
instrumentalizacji wartoSci, w tyro i chrzeScijailstwa.<br />
Swe koncowe credo wyrai:~ slowami Octavio paza: ,,Aby obronie si~ przed<br />
nietolerancj'l . i fanatyzmem, nie mamy ionego wyjScia jak praktykowae<br />
- zdecydowanie acz rozumnie - cooty pr:zeciwstawne: tolerancj~ i wolnosc<br />
ducha. 1a nie wyrzekn~ si~ ani Monteskiusza, ani Hume'a, ani Kanta."<br />
RYSZARD LEGUTKO: Zaprezentowana typologia jest bardzo blyskotliwa<br />
i z pewnoSciq rzuca swiatlo na dylematy, jakie stojq i zawsze staly przed<br />
ludZmi zajmujqcymi si~ mySieniem. Nie jestem natomiast przekonany, czy<br />
wyjaSnia ona to, co stanowi najbardziej uderzajqC'l cechq polskiego intelektualisty,<br />
a mianowicie jego n~~ myslow'l. Obserwujemy od dluzszego czasu<br />
paupcryzacj~ naszego zycia intelektualnego: mamy slabe szkoly i uniwersytety,<br />
slabe czasopisma, slabych dziennikarzy, krytykow, filozofow etc.<br />
I w/aSnic w tyro kontekScie naleiy widzice zgubny wplyw zaangaiowania,<br />
ktore, wed/ug mnie, jest plag'l naszego kraju w ostatnim okresie.<br />
Polityka bowiem wci'lga intelektualistow jako dzia/alnose zast~pcza.<br />
Gdy nie dzialaj'l mechanizmy, ktore promuj'l zaangaiowanie intelektualne,<br />
otwiera si~ pole dla polityki. Dostarcza ona tego, co daje intelektualiScie<br />
dobre samopoczucie w sytuacji lichej kompetencji - daje mu ona pogi'ldy.<br />
A on uwielbia mice pogl'ldy, zajmowae stanowisko, brae stron~ - bo<br />
wszystko to zwalnia go od myslenia. Gdy mu powiedziee, zeby zabral si~<br />
raczej do opisywania rzeczywistosci, b~zie si~ oburza/, Ze mu si~ zamyka<br />
usta i odbiera tak waZnq rzecz, jak wolnose wyglaszania poglqdow.<br />
Tyrnczasem poglqdy dziennikarzy, filozofow czy pisarzy na tematy polityczne<br />
Sq rownie warne jak poglqdy taksowkarzy czy sprz'ltaczek. W czasach,<br />
gdy pojawia si~ tak wiele nowych zjawisk, nie nazwanych jeszcze i nie<br />
opisanych, upolitycznienie intelektualistow i ich ucieczk~ w poglqdy<br />
interpretuj~ jako przejaw zagubienia, jako niemoc sprostania fascynuj'lcyrn<br />
czasom, w jakich zyjemy.<br />
MAREK STRZALA: Pol'lczenie w temacie dyskusji intelektualisty i polityka<br />
wydaje mi zabiegiem nieco sztucznyrn. Profesja intelektualisty i profesja<br />
politybl nie <strong>maj</strong>'l z sob'l wiele wspolnego. Mimo to w Polsce<br />
111
POLOWANIE NA IDEE<br />
uporczywie wraca pytanie 0 polityczn~ rol~ ludzi intelektu. Dlatcgo<br />
zapewne, Ze pisanie, wypowiadanie si~ na tematy publiczne, bylo do<br />
ruedawna dzialalnoSci.~ zastWCZ
INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />
poniewaZ ten system tak skonstruowal swiat, :i.e kaida dzialalnosc niezaIezna<br />
stawala si~ polityk~. lednoczeSnie nic nie bylo polityk~ sensu stricto, tak<br />
jak j~ rozumiemy w kategoriach spoleczenstw Iiberalno--demokratycznych.<br />
Ta wszechobecnosc polityki powodowala, :i.e kultura byla substytutem<br />
jako jedyna sfera relatywnie wolna. Ale kultura cierpiala z tego powodu,<br />
polityzowala si~, coraz bardziej stawala si~ narZ¢ziem waIki z totaIizmem.<br />
Gdy obserwujemy kultur~ niezaleZn~ lat osiemd ziesi~tych, to wyrainie nosi<br />
ona to brzemi~ - jest splaszczona wlaSnie do wymiaru politycznego.<br />
Dzisiaj obserwujemy odwrot. Nagle pojawila si~ moZliwosc tworzenia<br />
swiata w zupelnie inny sposob - w polityce, w gospodarce. I ludzie<br />
odwracaj~ si~ od kultury. Kultura przestaje bye wai:na. Czytamy Kisielewskiego<br />
- to pierwszy z brzegu przykJad - ktory mowi: " Literatura?<br />
Najleps~ Iiteratur~ jest Alistair McLean czy Ludlum, bo to si ~ latwo<br />
czyta. Po co ·reszta literatury? Po co kultura? Robimy ekonomiczny swiat,<br />
swiat staje si~ posluszny naszym r~kom , politycmie go przetwarzamy, 0 co<br />
nam jeszcze chodzi?" To jest drugie niebezpieczenstwo. Kiedys fenomeny<br />
kulturowe byly czynnikiem inte gruj~ym poza oficjaInymi hierarchiami:<br />
czytalo si~ te same ksilliki, dyskutowalo si ~ te same problemy, a w tej<br />
chwili mamy do czynienia z totaln ~ dezintegracj ~. ledynymi zjawiskami,<br />
ktore integruj~, ~ polityka i ekonomia. Kultura si~ rozsypala: ktos jeszcze<br />
gdzid cos czyta, ktos podobno jeszcze cos pisze ...<br />
Mowilismy tei 0 zdradzie k1erkow i 0 winie niezaIemych intelektualistow.<br />
Jesli si~ taka zdrada dokonala, to polegala ona wlasnie na politycznym<br />
splaszczeniu myslenia. W tekstach opozycyjnych intelektualistow, nie<br />
tylko polskich, wielokrotnie powracal w~tek Antygony. Opisywany przez<br />
wybitnych tworc6w w~tek ten byl raczej karykatur~ - byla to Antygona,<br />
z ktorej wyparowala tragedia. Zly Kreon - panstwo totaIitarne - usiluje<br />
usmiercie najgl~bsze wartoSci ludzkie, zakorzenienie czlowieka w transcendencji.<br />
Nikt nie przypominal sobie z lekcji, czym ma bye tragedia<br />
- starciem si~ wartosci - czyli Kreon rowniei musi reprezentowae wartoSci<br />
i "prawdziwy" Kreon je reprezentuje. Bez postawy Kreona nie jest moZliwe<br />
iycie spoleczne, bo to on reprezentuje koniecm osci spolecme, ktore<br />
wchodz~ w nieusuwalny, pozahistorycmy konflikt ze sfer~ przeiycia<br />
indywidualnego, odniesienia indywiduum do Transcendentu. Konflikt ten<br />
moma by rozwaZaC jako konflikt mi¢ zy histori~ a czlowiekiem bezczasowym<br />
i - wszystko jedno, jak go nazwiemy - to on jest jedn~<br />
z podstawowych osi tragedii.<br />
Powiedzmy sobie otwarcie, :i.e nasi intelektuaiiSci zacz ~1i reprezentowaC<br />
antyideologiczn~, antykomunistycm~ ide 0 log i~. Wedlug mnie ideologia<br />
ta najostrzej ujawnila si~ w pewnym konserwatyzmie integralnym, monizmie,<br />
ktory eliminowal ze swiata tragedi ~ czyli konflikt wartoSci. Miejsce<br />
tego konfliktu zajmowaly jednomacme recepty, proste odpowiedzi. Mozna<br />
bylo wnosie, ie jeSii przegonimy st~ totalitaryzm, jeSii odbudujemy<br />
spoleczenstwo obywatelskie, jeSii pojawi si~ u nas demokracja liberalna, to<br />
113
POLOWANIE NA IDEE<br />
~ziemy zyli w swiecie bez konfliktow, wszystkie problemy zostanll<br />
usuni~te. A ktos, kto mowil cos innego, byl podejrzany jako co najrnniej<br />
lewicowiec. Ten, kto dostrzegal niebezpieczenstwa, podstawowe warstwy<br />
napi~ i sprzecznoSci, ktore istniejll rowniez w wolnym swiecie liberalno-demokratycznym<br />
- kwestionowal ten swiat. Czlowiek, ktory probowal<br />
dostrzegae dylematy le4ce u podstaw zaangaZowania si~ ongis intelektualistow<br />
w komunizm - zaczynal bye prawie kryptokomunist'l. Podobnie<br />
jak ten, kto dostrzegal, ie korounizm zrodzil si~ rowniez z maksymalizmu<br />
etycznego i by! jak¥ forroll gnozy wspolczesnej, probll sprowadzenia<br />
transcendencji na ziemi~.<br />
W ten sposob zapoznano z!owieszcZll sil~ ideologii, ktora w XX wieku<br />
objawila si~ poprzez komunizm, ale ktora moze si~ objawie winny spos6b.<br />
W tej chwili komunizm jest dla nas niegromy, ale moze dlatego wlasnie<br />
warto zastanowie si~ nad nim z czasOw, kiedy jeszcze reprezentowal sobll<br />
cos zywego, po to choeby, ieby antycypowaC niebezpieczenstwa ideologiczne,<br />
ktore pojawill si~ przed nami znowu.<br />
Wr6cilbym do jeszcze jednej emblematycznej postaci naszej kultury - do<br />
Sokratesa. Sokrates zostal skazany na kar~ Smierci zgodnie z prawami,<br />
ktore akceptowal. Zaakceptowal wyrok, akceptujllc jednoczdnie swojll<br />
rol~: rol~ kogos kwestionujllCCgo zasady, na ktore si~ zgadza! bez reszty.<br />
Rola intelektuali~ty zawsze wykracza poza pofZlldek spoleczny i zawsze<br />
w pewnym sensie stawia go w konflikcie wobec rzeczywistosci, poniewaZ<br />
intelektualista jest tym, ktory zadaje pytania, kwestionuje i wskazuje<br />
istniejllce realnie miejsca konfliktow i antynomii.<br />
HENRYK WOZNIAKOWSKJ: Jedn ym z niepokojow, jakie pojawiajet si~<br />
w naszej dyskusji, jest kwestia degradacji intelektualistow, moze banalizaeji<br />
kultury w ogole. Slldz~. ie tej degradacji, temu poczuciu mialkoSci,<br />
nijakoSci, towarzyszy subiektywna degradacja polityki. Polityki, ktoret<br />
wyobrai:aliSmy sobie jako cos gl~bszego lub bardziej wzniosiego, kiedy<br />
bylismy od niej w pewnym sensie izolowani. Kiedy bylismy atakowani<br />
tylko przez negatywnosc polityki. Okazuje si~ teraz, i:e polityka jest tei:<br />
jakas plaska, nijaka, niedostatecznie podniosla.<br />
Wracajllc do banalizacji kultury i upadku roli oraz prestizu intelektualistow.<br />
Zastanawiam si~, czy jest to zjawisko typowo polskie, ezy tez raczej<br />
ogolnoeucopejskie a1bo i swiatowe? Nad degradacjet coli intelektualistow<br />
ubolewa si~ ostatnio w Eucopie, a w szczegolnoSci we Francji. Przed<br />
trzema laty glosnll debat~ na ten temat wywolala ksi'!zka Bemarda Henri<br />
Levy'ego Eloge des intellectuels. Podobne sprawy poruszal na gruncie<br />
amerykanskim Allan Bloom w The Closing of the American Mind.<br />
My, i:yjllc we wlasnym, dosyc zamkni~tym swiecie, we wiasnej, bardzo<br />
absorbujllcej sytuacji historycznej, przezywamy wielki przelom i czynimy<br />
go odpowiedzialnym za stan kultury, pomijajllc rzeczywiste przyczyny,<br />
pewien szerszy proces kulturowy. A polega on - mowillc w n ajwi~kszym<br />
114
INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />
uproszczeniu - na upowszechnianiu si~ relatywizmu w stosunku do<br />
prawdy, do wartoSci, do sprawiedliwoSci. Relatywizm jako philasophia<br />
pauperum musial doprowadzie do takiego kryzysu i do degradacji pozycji<br />
inte1ektualistow czy Jderkow, ktorzy - choe czasem blaznujll, to jednak Sll<br />
przede wszystkim kaplanami lub poszukiwaczami norm bezwzgl¢nych<br />
i transcendentaliow. Bye moi.e proces polityczny tylko obnaiyl t~ obiektywnll<br />
kondycj~ naszych intelektuaIistow. Poprzednio przeslaniala jll<br />
sytuacja polityczna. Nasi klerkowie walczyli, cierpieli, zajmowaIi wlasciwe<br />
pozycje, dzi~ki temu staIi na piedestale.<br />
W zwillZku z tym pary zaprezentowane na ws~pie ch~tnie uzupelnilbym<br />
pacll szczeropolskll: rycerz i aura. Sytuacja intelektuaIistow wzgJ~em<br />
polityki jest jak~ konsekwencjll polskiej tradycji i moma jll rozpatrywae<br />
taki:e w kategoriach "pospolitego ruszenia". Niewlltpliwie u cz~Sci intelektualistow<br />
sumienie obywatelskie mowilo cos takiego: ojczyzna wzywa,<br />
jestdmy co prawda slabi, nie bardzo si~ nadajemy, cos tam zardzewialo,<br />
kokosze w helmach siedZll, a wlaSciwie to hehnow w ogole nie rna, ale wrog<br />
na granicy, nikt inny nie podejmie si~ obrony, wi~ trzeba ruszyc i zrobie<br />
to, co w naszej mocy ... Tacy S'l polscy rycerze.<br />
Natomiast polskie aury dekady lat 90 - tu "zalapill" jakis urzllrl, tam<br />
pensyjk~, owdzie blysnll w TV... Kiedy rycerze jui polegli w boju, a ci, co<br />
przezyJi , odpoczywajll strudzeni - wtedy widae tylko ciury, co jest<br />
normalne, choe niemile.<br />
OczywiScie zbyteczne dodawac, i:e i rycerze, i ciury Sll w kaidej ekipie<br />
politycznej.<br />
MACIEl Z I ~BA OP: Podana na poczlltku typologia bardzo mnie<br />
przekonuje, ale jest w niej pewien brak - niedostateczny nacisk poloiony<br />
na to, co stanowi najbardziej elementarny obowillZek intelektuaIisty: na<br />
rzetelnll pra~ mozgiem, bo "intelektuaIista" to jednak pochodzi od<br />
"intelektu". Zatem powinien on precyzyjnie nazywae rzeczy, pokazywae je<br />
w calej zloionosci, taue w ich tragicznosci. I tu zgadzam si~ z diagnozll<br />
Ryszarda Legutki, i:e to wlasnie zadanie wykonywane jest przez polskich<br />
klerkow bardzo mizernie. Jest wiele fundamentalnych problemow spolecznych<br />
i politycznych, ktorych nie potrafill oni nazwae, wycieniowae,<br />
pokazac w dalekowzrocznej perspektywie ... Zamiast tego mysli si~ w kategoriach<br />
dorainej publicystyki, a horyzont czasowy okrdla kampania<br />
wyborcza itp.<br />
Co uderza, gdy intelektualiSci w~odzll w obszar polityki? Otoi okazuje<br />
si~ stara prawda, ktorll sprawdzilismy ostatnio w Polsce, i.e jest to<br />
nieudany mariai:. S¢zia jest nieudolny, zaS i:egJarz to raczej llldowy szczur,<br />
prorok to raczej chiromanta, a rycerz ma kokosz w szyszaku ... Jedynie<br />
moi:e dla ciury nie musz~ uZyc dodatkowego epitetu. Co gorsze - jak<br />
obserwuj~ :- gdy intelektuaIista wejdzie w swiat polityki, to nawet<br />
odtrllcony jui zen nie chce wychodzic, lecz usiluje si~ "zaczepie" w jego<br />
115
POLOWANIE NA IDEE<br />
poblizu i wtedy podpisuje cyrograf - sprzedaje niezaleinose inte1ektu. Co<br />
mnie dziwi to Jatwose, Z jakll si~ to odbywa. Podejrzewam, Ze jest to<br />
pogrobowy sukces PRL. Do niedawna bowiem latwo bylo byc w Polsce<br />
intelektualistll i politykiem. Wystarczalo do tego minimum opozycyjnoSci<br />
wobec kulturowego i politycznego monopolu panstwa. A poniewaZ<br />
represje ostatnimi laty byly umiarkowane, stworzylo to paradoksalnll<br />
koni u nkt u r~ na (bardzo cz~to starannie moderowany) nonkonformizm.<br />
Za n aprawd ~ niewyg6rowanll cen~ - w dodatku prawie nie powi~ll<br />
z dziedzin'l mysli i polityki - Moina bylo przyodziac si~ w tog~<br />
niezaleinego polityka i mySliciela. Obecny czas obnaia wi~ jedynie<br />
"salonowy" charakter wielu nominacji.<br />
Z obserwacji powyiszego procesu wyci~IlC moina dwa trywialne, ale<br />
nader istotne wnioski. Po pierwsze, Ze powolania polityka i intelektualisty<br />
bardzo si~ roinill od siebie. Po drugie, Ze zarowno bycie inte1ektualistll jak<br />
i politykiem wymaga ci~iliej pracy, Ze jest to zawsze ci~z ka, a niekiedy<br />
ryzykowna robota. Zeglarz swoje mistrzostwo szlifuje przez lata Zmudnego<br />
wysilku, sztuka rycerska wymaga codziennego ci~zkiego treningu, za dar<br />
prorokowania - widzenia rzeczy odleglych - najcz~ej, jak uczy Biblia,<br />
placi si~ Zyciem. Smutne to, ale sam helm nie uczyni rycerza, sam kompas<br />
nie czyni Zeglarz~m. Moina bye po prostu ciurll w helmie lub ciurll<br />
dzier4cym kompas w dloni.<br />
CZESLA W P OR~BSKI: W naszej dotychczasowej dyskusji uwidacznia si~<br />
wieloznacznose slowka "intelektualista". Niektore ze znaczen tu si~<br />
pojawiajll, niekt6re umykajll. Przeci~tna swiadomosc spoleczna rna dose<br />
ujemne skojarzenia z tym slowem. Co skladaloby si~ na takie potoczne<br />
rozumienie? Po pierwsze, intelektualista to ktos, kto jest "pracownikiem<br />
umyslowym", tw6rcct szeroko rozumianej kultury, nie byle jakim przy tyro,<br />
lecz takim, ktory uzyskal jakis autorytet.<br />
Po drugie - ten autorytet rzucany jest na sz al~ spraw waznych, w wir<br />
Zycia politycznego. Uzywa si~ tu slowa "zaangaZowanie". Gdyby probowac<br />
- bez Zadnego oceniania - ten element wydobyc, to slowko "zaangaZowany"<br />
byloby juZ slowkiem niep04danym, bo kojarzy si~ z pewnll<br />
lewicowoScill.<br />
Po trzecie, opr6cz autorytetu i zaangarowania, elementem potocznego<br />
obrazu intelektualisty jest to, ze nie bierze on pelnej odpowiedzialnoSci za<br />
swoje zaangazowanie polityczne. Intelektualista pozostaje jednak "obok",<br />
albo "ponad" , albo "z dotu" , albo "z gory"; w kaZdyro razie nie calkiem<br />
jest wtopiony w nonnalne mechanizmy Zycia zbiorowego.<br />
Z tym wi'lie si~ jeszcze jedna okolicznose. Intelektualista jest przdwiadczony<br />
0 swojej misji; to ktos, kto ma prawo stanllc w swiatlach rampy, kto<br />
ma prawo zajllc jakies miejsce wysuni~te i powiedziee cos na wainy temat,<br />
dotycZllCY na przyklad polityki.<br />
W tym potocznym rozumieniu intelektualisty szczegolnie waina jest<br />
116
INTELEKTUALISCI A POLl TYKA<br />
kwestia odpowiedziaInoSci. WSzyscy mamy naukowcow, ktorzy wychodz~c<br />
poza sw6j warsztat, poza dziedzin~, gdzie ~ profesjonalnie kompetentni,<br />
jak gdyby z ulgll pozwalaj'l sobie na popisy nieodpowiedziaInego<br />
gadania. Zdarza si~ to tei; innym. Mam tutaj przed sob~ numer "Kultury",<br />
gdzie poeta - pozwol~ sobie zacytowae, choe to rna bye rozmowa<br />
- powiada: "Latwosc, z jak~ rnarksizm w uj~u Moskwy podbijal umysly<br />
w Polsce, w duzym stopniu tlumaczy si~ tym, Ze oni nie wnieli si~ opierae,<br />
nie mieli przygotowania. To trafilo na prawie dziewiczy grunt." lednak nie<br />
byl to grunt prawie dziewiczy! Byli przygotowani i wnieli si~ opierae. I nie<br />
byli malego kalibru. Poeta jednak uporczywie nie dostrzega wielkich<br />
zjawisk filozofii polskiej, z ktorymi jak gdyby nie chce zawrzee <strong>maj</strong>ornoSci.<br />
Przyklad6w podobnej nieodpowiedziaInoSci jest sporo. Pol~czenie przeswiadczenia<br />
0 tym, Ze rna si~ prawo do zabierania glosu w kai:dej "wainej"<br />
sprawie z ow~ zgeneraIizowanli nieodpowiedziaInoscili daje cz~sto efekt<br />
tragikomicmy. 010 niejeden ,,intelektualista" wobec niejednej kwestii<br />
stacza si~ poniZej przeci~tnego poziornu. Tu prosi si~ jeszcze jeden cytat<br />
z tej sarnej strony "Kultury". Cytat z lasienicy: "Najgorsza bieda w tym, ze<br />
prosty, szeregowy Polak: rnowil w rozmaitych sprawach 0 wiele szczerzej<br />
i uczciwiej nii: wielu ... inZynierow dusz ludzkich. »Trzeba dogonie wlasny<br />
naroo« ... Slowa te uwai:am za cillgle aktualny i zdrowy program pisarski."<br />
TrawestujllC przyslowie francuskie: "Narody szcz~sliwe nie <strong>maj</strong>~ historii"<br />
- powiedzialbym, i:e w tym rozwnieniu, kt6re pr6b uj~ wydobye z j~zyka<br />
potocznego (podkreslam, i:e chodzi mi 0 ten wlasnie sens) - narody<br />
szcz~sliwe to takie, ktore nie <strong>maj</strong>~ intelektuaIistow. A1bo raczej: <strong>maj</strong>llc ich,<br />
nie powierzaj'l im r61 przerastajllcych ich poczucie odpowiedzialnoSci.<br />
KRZYSZTOF GURBA: Pr6bowalem sobie odpowiedziee na pytanie,<br />
dlaczego slowo "intelektuaIista" brzmi dla mnie obrailiwie. Przypomnialem<br />
sobie rozmow~ w gronie fllozofow z ro:inych krajow, podczas kt6rej<br />
staralismy si~ ustalic definicj~ tego slowa i doszlismy do wniosku, ze bycie<br />
intelektualist~ tam, czyli w krajach takich jak Wlochy, Francja, Austria,<br />
Stany Zjednoczone, oznacza poslugiwanie si~ intelektem przez wi~j nii: dwie<br />
trzecie czasu sp¢zanego aktywnie w ci~u dnia. W odr6Znieniu od tej<br />
defmicji, okreSienie polskiego intelektuaIisty polegaloby na stwierdzeniu, i:e<br />
jest on jako taki uznawany przez wi~j nii: dwie trzecie jego <strong>maj</strong>omych ... Ale<br />
m6wi~c serio, specyficzn'l w Polsce rol~, jakll spclniaj'l intelektua1iSci w polityce,<br />
wid~ tak, i:e najcz~ej nast~uje najpierw zaangai:owanie si~ intelektualisty<br />
jako intelektualisty, jako wlasrue osoby uznanej za takll w swym<br />
otoczeniu, a wi~ obdarzon~ pewnym autorytetem. Wyprzedza ono pro~<br />
zastosowania intelektu w polityce. Przeciwko temu pierwszemu zdecydowanie<br />
bym wys~owal , natomiast to drugie zdecydowanie bym popieral. Zatem,<br />
nie: intelektualiSci w polityce, ale: stosowanie intelektu w polityce.<br />
Co wi~c stanowi intelektualne (jui: nie moralne, ideologiczne ani<br />
pragmatyczne) uzasadnienie zaj~a si~ polityk'l przez "intelektuaIistow''?<br />
117
POLOWAN IE NA IDEE<br />
Intelektualista stawia sobie pewien eel, ktory jest dla niego fascynujllcy<br />
intelektualnie. Ma miee bowiero do czynienia z roaterill, ktora si~ roniej niz<br />
naukowa poddaje jego dzialaniu. Dotychczasowe jego doswiadczenia<br />
pozwalaly na dokonywanie uogolnien na podstawie zebranych wynikow<br />
doswiadczen, na formulowanie praw, na poszukiwanie powtarzalnosci,<br />
regularnoSci, dawaly rou true luksus popdniania pomylek, za~zania si~<br />
w slepe uliczki, wycofywania z obranej drogi, zmiany metody, itd. W nowej<br />
sferze dzialan politycmych wypracowana przezen aparatura przestaje miee<br />
zastosowanie. Tym wi~ksza wi~ fascynacja moZliwoScill dzialania tatie<br />
w tej sferze, mniej dos~pnej , ocenianej (moi:e podswiadoroie) jako wyzszy<br />
szczebel wtajemniczenia, jako cos, do czego trzeba awansowae. Materia<br />
jest trudniejsza, trudniej na niej operowaC, ale co by to bylo, gdybym ja<br />
potrafil to robie! Wi~ - prob uj~.<br />
Nie ch~ ferowae wyrokow, ale wydaje mi si ~, i:e to si~ najcz~ej nie<br />
udaje, a konsekwencjll jest frustracja i ~to poszukiwanie winy poza sobll.<br />
KAROL TARNOWSKI: W odniesieniu do polityki dokonalbym podzialu<br />
intelektualistow na dwa ich rodzaje.<br />
Rodzaj pierwszy okreSlilbym jako ,,inzynierow politycmych". Ini:ynier<br />
polityczny to intelektualista jako ekonomista, socjolog, politolog itd.<br />
w funkcji do r ad c y politycznego. Ini:ynier polityczny rnusi si~ odznaczac<br />
kornpetencjll oraz :zdolnoScill przewidywania: "ini:ynieria polityczna" rna<br />
z istoty - w oparciu 0 znajornosc realiow - charakter prospektywny, chodzi<br />
w niej 0 nakrdlenie realnych rno zliwosci dzialania. Funkcja ini:ynieryjna<br />
nie rna na pozor nic wspolnego z tradycyjnymi atrybutami<br />
intelektualisty-klerka, ale pelni ona rnimo wszystko pewnCl ro l~ rnoralnll,<br />
o ile, po pierwsze, rozpatruje moZliwoSci re al n e, a nie utopijne, co rna<br />
pewien zwillzek z prawdll; po drugie, rozpatrywanie to rna charakter jawny<br />
i funkcjonuje w spoleczenstwie dernokratycznym; i po trzecie - rna ono na<br />
oku ogolnospolecznie pozytywny stan rzeczy. Ale ostateczna "wymowa"<br />
tej ini:ynierii zalezy oczywiScie od przyj ~ tej hierarchii wartosci, od pewnej<br />
"wiary" . Id~ granicznll tej roli stanowilby - w terrninologii laroslawa<br />
Gowina - "trybun", ktory bylby czystll skutecznoscill i CzYstll retorykll.<br />
Lecz de faciO "inzynier polityczny" to czlowiek, ktory najpierw dlugofalowo<br />
mysli, a potern dziala, a przede wszystkim doradza w dzialaniu.<br />
Rod zaj drugi - to naturalnie "klerkowie" . Klerkizm zaklada d ys tan s<br />
wobec bezposredniego Zywiolu dzialania politycznego, wyklucza uwiklanie<br />
w dorame eele. IstotCl klerkizmu jest mowienie p r aw d y. Czego dotyczy<br />
prawda w stosunku do polityki?<br />
Po pierwsze, aksjologicznej orientacji drogi. Ten kierunek wiClZe si~<br />
z idCl! "proroka" 0 tyle, 0 ile wskazuje na (wyraZonll dobrze przez Kanta<br />
czy poZniej przez Maritaina) relacj ~ jednostki i spoleczenstwa: kaZda<br />
jednostka jako osoba jest celern samym w sobie, nie moi:e bye wi~ do<br />
konca instrurnentalizowana. Prowadzi to wprost do dernokratycznej wizji<br />
118
INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />
spoleczenstwa, w kt6rej maksymalnie zagwarantowana jest podrniotowosc<br />
osoby. Ale pocill,ga to teZ za sobll, relatywizacj~ samej polityki, 0 tyle, 0 ile<br />
polityka ma ostatecznie s l u i; yc relacjorn rni¢zyosobowym, kt6re nalezll,<br />
juz do innego porZlj,dku.<br />
Po drugie - prawda w polityce dotyczy rozeznawania tego, co w tej<br />
perspektywie jawi si ~ jako konkretne zagroZenie, a co budzi nadziej~,<br />
w jakim nale:ialoby isc kierunku. MoZe maritainowski termin: "konkretny<br />
ideal historyczny" nie jest tu calkiem na miejscu, jednakZe chodzi tu nie<br />
tylko 0 pewnll abstrakcyjnll diagnoz~, ale i ocen~ moZliwoSci wypemienia<br />
jej konkretami. A wi~ na przyklad nie tylko 0 postulat pluralizmu czy<br />
wielopartyjnoSci, ale tam 0 wskazanie na to, co w konkretnych sytuacjach<br />
spolecznych grozi monopolizacjll" blokowaniem iycia pariamentamego<br />
itd., w stop~iu, w jakim monopolizacja sprzeciwia si~ ostatecznie idei<br />
dernokracji, a przez to godnoSci osoby. 6w ~ nad rzeczywistoscill,<br />
domaga si~ umiej~tn o Sci rozr,6Znienia tego, co jest is tot lI, pewnych<br />
ksztalt6w iycia spolecznego, a co ich przejsciowll formll,. Trzeba sobie<br />
np. zadac pytanie: jan jest teraz rzeczywisty sens partii politycznych? Co<br />
w samej partii trwale, a co si~ wykruszylo itd.<br />
Po trzecie - prawda czuwa nad rozdzieleniem we w n lI, t r z samego zycia<br />
politycznego tego, co "ziemskie" i tego, co "boskie", religijne: "oddajcie co<br />
cesarskie, cesarzowi ..." Polityka rna sluiye osobie ludzkiej w jej godnoSci<br />
i wolnosci, ale nie rna ingerowae w substancj~ iycia religijnego, podobnie<br />
jak religia nie rna ingerowae w substancj~ iycia politycznego. Bronillc<br />
przed totaiitaryzmem politycznym, klerk powinien takie bronie przed<br />
totalitaryzmern religijnym. Na granicy tych dw6ch podstawowych stref<br />
iycia znajduje si~ krucha sfera relacji mi¢zy politykll, a etykll" tam np.,<br />
gdzie wchodzll, w gr~ konkretne posuni~cia legislacyjne.<br />
Po czwarte wreszcie - klerk powinien stac na strazy r6wnie kruchej<br />
granicy mi¢zy tym co narodowe, tradycyjne, partykulame, a tym co<br />
og6lnoludzkie. Rozurniee, Ze dobro zbiorowosci leiy w mll,drej, to znaczy<br />
krytycznej kontynuacji wlasnej tradycji, kt6ra jest i:ywa tylko jako<br />
otwarta na inne tradycje czy wsp61noty, ale nie odrywa si~ zarazem od<br />
swoich korzeni. Tutaj k1erk rnusi bye iywym protestem wobec wszelkich<br />
ksenofobii, antysemityzmu, antyukrainizmu itd.<br />
HENRYK SIEWIERSKl: Odpowiedzialnosc intelektualisty wobec polis<br />
bierze si~ s~ , ii: jest on istotll w najwyzszyrn stopniu politycznll"<br />
reprezentujll,;c najwyi:sZll z danych czlowiekowi wladz: wlad z~ rozumu.<br />
Taki:e rozumu praktycznego. W1adza rozumu nie jest jednakze jedynll,<br />
wladzll,. Na szcz~Scie, bowiem takie jedynowladztwo daleko by nas nie<br />
zaprowadzilo. Istnieje tei: wladza czucia i wiary, wladza nami~tnosci<br />
i r6znorodnych instynkt6w, kt6re tei chq rZll,dzie i to cz~to w spos6b<br />
niepodzielny. Intelektualista nie rnusi walczye 0 wlad z ~, t~ juz bowiem<br />
posiada - wlad~ rozumu, jedynll" jaka moZe go naprawd~ interesowae.<br />
119
POLOWANI[ NA ID EE<br />
Nie maczy to jednak, Ze jest zwolniony od waIki, bowiem skoro juz posiadl<br />
w l adz~ rozumu, musi w a l czye za ni ll, aby mogla zajmowae naleine jej<br />
miejsce wsrOd innych rwllCych si~ do ~zenia wladz. Nie mawi~kszego<br />
maczenia, czy robi to jako czlonek rz~u, nauczyciel czy eremita - zawsze<br />
jego dzialanie rna wymiar politycmy, zawsze ci~zar, jab dzwiga, rna t~<br />
samll wag~. Swiadom, co moZe grozie polis, jdli wladza rozumu da si~<br />
zepchn'le na margines, intelektualista jako taki nie moZe w Zadnym<br />
wypadku przejsc na wczeSniejSZll emerytur~. W chwilach triurnfu, jak<br />
i w chwilach ld~ki, powinien bye swiadom pi~tna i powinnoSci Syzyfa.<br />
MAREK SfRZALA: U nas w oczach wielu polityka jest nadal, jak bylo<br />
zawsze w komunizmie, Przestrzenill uSwi~nll. Z drugiej strony kai:dy<br />
intelektualista czuje si~ "kaplanem" (nawet jeS1i jest "blamem"). Wydaje<br />
mu si~ zatem, i:e skoro polityka jest uswi~na, to on, intelektualista, rna<br />
szczegolne dane, by si~ nill zajmowae. Tymczasem polityka jest zawodern,<br />
jak kai:dy inny, i wymaga po prostu fachowoScl.<br />
LESZEK MALESZKA: Intelektualista-lderk - jako pewna kategoria<br />
spolecma - powstal w XIX wieku. Kategoria ta wyrosla na wzgl~nie<br />
stabilnym gruncie ustabilizowanego spoleczenstwa, \JStabilizowanego miejsea<br />
kultury w tymZe spoleczenstwie. Kiedy okazalo si~ jednak, i:e cala ta<br />
konstrukcja ustabilizowanego spoleczenstwa, z ugruntowanym rniejscern<br />
kultury, zacz~la si~ chwiae - w tym mornencie lderkowie w naturalny<br />
sposob zdradzili, przeniesli si ~ do bardzo konkretnych obozow politycznych<br />
i co wi~j najcz~sciej do obozow totalitarnych. Mogloby si~<br />
wydawae, ze w XX wieku powinien odzye status lderka-intelektualisty, ale<br />
tak si~ nie dzieje. Rola intelektualisty w kr~gu europejskirn byla po roku<br />
1945 dosye mikoma.<br />
Nast'lpilo to na skutek procesu profesjonalizacji polityki. Umano, ze<br />
polityka jest kwesti'l odpowiednich technik, instrumentow, ktorymi nalezy<br />
operowae niczym komputerem. A z drugiej strony umano, i:e polityka to<br />
w gruncie rzeczy zbyt skomplikowana i zbyt odpowiedzialna zabawka,<br />
Zeby j'l powierzae w r~ intelektualisty-lderka. Jest zbyt skomplikowana<br />
nie tylko ze wzgl¢u na swojll technik~ wewn~trznll, ale takze przez to<br />
- 0 czym juz mowil Bronislaw Wild stein - ze jest sfer'l rzeczywistych<br />
komprornisow spolecmych i mediacji spolecmej, sfeq zawsze cZllstkowego,<br />
zawsze polowicmego wyboru mi~zy wartosciami. W zwi'lzku<br />
z tym polityka przestaje bye rajem dla intelektualisty. Wzrosla natomiast<br />
rola profesjonalnego specjalisty, eksperta politycmego.<br />
W Polsce <strong>maj</strong>dujemy si~ obecnie w momencie, ktorego moze nie<br />
nazwalibysmy rewolucj'l, ale ktorego tam nie nazwalibysrny po prostu<br />
procesem demokratyzacyjnym - to cos posrodku tych dwoch okreSlen,<br />
quasi-rewolucja. JesteSmY w momencie dynamizacji i:ycia spolecmego<br />
i rownoczesnie pewnej umownoSci struktur, co wywoluje przyspieszony<br />
120
INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />
wyscig politycmy i sklania raczej do postawy inteligenta zajmuj~cego si~<br />
profesjonalnie polityk~ , ni:i do postawy intelektualisty-lderka.<br />
Ta sytuacja rownoczeSnie tworzy lawin~ demagogi, kt6rajest w tej chwili<br />
najbardziej przeraZaj~cym i przygniatajllcym ci ~:iarem dla spoleczeiistwa.<br />
Co w obliczu tego mialby robic intelektualista-klerk? Minimalny program<br />
przyzwoitoSci jest taki: Zeby w miar~ odpowiedzialnie pokazywac dylematy,<br />
rzeczywiste przestrzenic wartoSci, przestrzenie sprzecznych racji, przestrzenie<br />
interesOw, i opisywae rzeczywistosc, w kt6rej trzeba szukac<br />
nowych warunk6w kompromisu.<br />
BRONISLAW WILDSTEIN: Mam ochot~ polemizowac z radykalnym<br />
historycyzmem - jaki pojawil si~ w wypowiedzi Leszka Maleszki - jakoby<br />
intelektualiSci pojawili si~ w XIX wieku, poniewaZ wtedy pojawil si~ termin<br />
"intelektualiSci". Bezinteresowni miloSnicy m~roSci byli oczywiScie<br />
zawsze i mam nad ziej~, Ze b¢1l zawsze; to jest jak gdyby przyrodzone<br />
czlowiekowi. Mode1em dla klerka Bendy byl zd ystansowany od swiata<br />
m¢rzec stoicki czy klasztomy intelektualista sredniowieczny.<br />
Zgadzam si~ jednak, Ze istniej~ momenty specyficzne. Warto przypomniec<br />
znaczenie Marksa, ktory odwr6cil formu l~ Hegla. Hegel zwr6cil<br />
uwag~ na to, Ze aby swiat zrozumiee i opisae, nie moma bye zaanga:iowanym.<br />
I ta formula zostala odwr6cona - wedlug Marksa zrozumie<br />
si~ swiat uczestnicz~c w nim i z mieniahc go. T o bylo<br />
wielkim przelomem dla intelektualistow: "nie dose, Ze swiat opiszemy, my<br />
go jeszcze ulepimy, stworzymy na nowo" . W ten sposob intelektualiSci<br />
- a raczej pewna ich c~sc - wpadli w pulapk~ ideologii.<br />
Tyle uwag ogolnych. Czasem porownujemy n asz~ sytuacj~ do Zachodu.<br />
Na Zachodzie rzeczywistosc jest zhierarchizowana, istniejll elity, kt6re<br />
zajmuj~ si~ kultur~ i narzucaj~ pewien spos6b bycia i pewien styl<br />
uprawiania polityki. W tej chwili w Polsce elity przestaly tworzyc<br />
kulturowe wzorce. W jakims sensie przypomina to sytu acj~ w krajach<br />
trzeciego swiata, gdzie istnieje wielki dystans czy wr~cz przepasc pomi¢zy<br />
elitami a masami, gdzie brak jest mechanizm6w posredniczllcych mi¢zy<br />
kulturll wysok~ a kult ur~ nisk~.<br />
Widzimy jeszcze inne zjawisko. W Polsce istnieje w tej chwili bardzo<br />
mocna presja antyintelektualna. PoniewaZ stare elity - te, kt6re doprowadzily<br />
do upadku komunizmu - to byly elity intelektualne, teraz<br />
pojawiajll si~ nowe grupy, kt6re w alcz~ 0 wlad~ na zasadzie antyintelektualizmu.<br />
Wr6cilbym do tego twierdzenia, Ze szcz~sliwy nar6d nie rna intelektualistow.<br />
Na szcz~cie nie rna tych szc~sliwych narod6w na swiecie, a ja mam<br />
nad ziej~, :ie my nie b¢ziemy tym pierwszym, kt6ry si~ swoich intelektualistow<br />
poz,,¢zie. Mysl~ , Ze nie jest rzecZll koniunkturalnll chronic teraz<br />
funkcj~, jakll pelni~ intelektualiSci, a musimy wiedziee, Ze w tej chwili<br />
nadchodzi zly czas. NadchodZll "nowi", kt6rzy wydobywajll przeciwko<br />
121
POLOWANIE NA IDEE<br />
elicie wszystkie populistyczne argumenty. I chwilami mam wrazenie, ze<br />
mamy do czynienia z inwazj ~ barbarzyIic6w. Rewolucja kulturalna?<br />
LESZEK MALESZKA: Ad vocem. OczywiScie nie ch~ przeczye, Ze ludzie<br />
m~d rzy i rys uj~cy cos na ska!ach jaskini istnieli od czasOw neandertalczyka.<br />
Ale kiedy si{: mowi 0 intelektuaiiScie, to z regu!y przychodzi na mysl<br />
casus Emila Zoli. Istotne jest nie to, Ze wowczas po raz pierwszy zostai<br />
uzyty ten termin. Istotne jest, Ze wowczas po raz pierwszy zostala<br />
zamanifestowana pewna postawa. PrzeSladuje mnie tak rozumiana postawa<br />
i z ni~ polemizowalem. Powstala one w takiej oto sytuacji: wybitny<br />
literat, czlowiek b¢~y na ustach calej Francji, z tego tylko tytulu<br />
postanawia zabrae glos w konkretnym procesie politycznym, ktory na<br />
r6Zne sposoby dzieli fran cusk~ scen{: polityczn~. Nie by! to tylko proces<br />
winnego czy niewinnego cz!owieka; kontekst tego procesu by! daleko<br />
gI~b szy. Zola postanawia wypowiedziec swoje: "oskarZam!" i swoje "nie<br />
mog~ miliczee!" w sytuacji, ktora elektryzuje francusk~ scen~ polityczn~;<br />
swoj autorytet, swoj'l pozycj~ w sferze kultury, rzuca na szal~ wydarzen<br />
politycznych. Nie wyst~puje - jak twierdzi - z pozycji politycznych, jest<br />
przeciwko polityce, walczy W obronie konkretnej jednostki ludzkiej nieslusznie<br />
skazanej. Jednak tym samym natychmiast wbudowuje si~ w kontekst<br />
gry politycznej . Od tamtego precedensu zaczyna si~ sam pomysl, ieby<br />
dyskutowac nad tym, czy intelektualisci <strong>maj</strong>'l zajmowac si~ polityk'l.<br />
CZESLA W PORI;;BSKI: MysI~, ie nie zostalem wlaSciwie zrozumiany,<br />
gd y pozwolilem sobie na drastyczne sform u!owanie: "Narody szc~sliwe<br />
nie <strong>maj</strong>'l inteIektuaiistow". Chodzi!o 0 inteIektuaiistow rozumianych<br />
w pewn ym kontekScie historycznym, w ktorym si~ to poj~cie pojawi!o<br />
i funkcjonowalo. Nie si~gaj'lc tak daleko jak Zola - dla nas, tu wychowanych,<br />
tak'l paradygmatyczn'l postaci'l by! Sartre. Mam niech ~c<br />
wlasnie do tego rodzaju inteIektuaiisty; niech~ do angaZowania gdzie<br />
indziej zdobytego autorytetu w sprawy polityczne, ale be z bra n i a<br />
pelnej od powiedzialnosci za to, co si~ robi. Dla jeszcze<br />
jednego przykladu: ludzie, ktorzy protestowali przeciwko wojhie w Wietnamie,<br />
potem zupe!nie nie interesowali si~ ani boat people, ani samym<br />
Wietnamem. A po sukcesie tych manifestacji ponad dwa rniliony Wietnamczykow<br />
znalazlo si ~ w Stanach ...<br />
RYSZARD LEG UTKO: Nie SC!dz~, ze grozi nam barbaryzacja zycia<br />
politycznego, ani nie uWaZam, ze nast~puje bunt przeciw intelektowi.<br />
RzeczywiScie, w wyniku pewnych okolicznosci duza cz~sc intclektualistow<br />
zaangaZowala si~ w pol i tyk~ i przez pewien czas rz'ldzi!a krajem. Nast~pnie<br />
ponidli ld~sk~ w wyborach. Na zasadzie pars pro toto pojawily si{: glosy, :ie<br />
intelektuaiiSci nie nadaj'l si~ do polityki. Ale dlaczego to ma bye atak na<br />
intelekt? Czy ktos mowi, :ie trzeba zamykac uniwersytety, Iikwidowae<br />
122
INTELEKTUALISCI A POLI TYKA<br />
pisma, wprowadzic cenzur~? Czy ktos mowi, ze r~zenie krajem nie<br />
wymaga elit i moi:e obywae si~ bez pomoey intelektu? ezy grupa, ktora<br />
wygrala, sklada si~ z samych elektryk6w i przep¢za ze swoich szeregow<br />
kazdego z wyzszym wyksztalceniem?<br />
A barbaryzacja Zycia? Demagogia, jakCl u nas obserwujemy, nie jest<br />
znowu tak wielka i da si~ podae z krajow zachodnich Iiczne przyklady<br />
takich przejawow,demagogii wyborczej, do ktorych nam daleko. Nie jest to<br />
wi~ problem, ktory powinien sp¢zae sen z powiek polskim intelektuaIistom.<br />
Powinni oni raczej przyjrzee si~ sobie. Przegrana elita wladzy i jej<br />
zwolennicy lepiej by zrobili, jakby spojrzeli na siebie samokrytycznie,<br />
zamiast twierdzie pysznie, iz krytykowanie ich jest atakiem na intelekt.<br />
Kazdy pogl(ld, a zwlaszcza niech ~tn y sobie, moma oczywiScie zbagatelizowac<br />
i przedstawic jako przejaw barbarii . Pozyteczniejsze jest jednak<br />
zbadanie takiej wersji owego pogl(ldu, kt6ra moi:e si~ wydae najmoeniejsza<br />
i najbardziej przekon uj~ . Moja interpretacja tego, co przedstawia si~<br />
jako atak na intelekt, a co jest w istocie krytykCl pewnej grupy, jest<br />
nast~puj'lca. Stalo si~ to, co staC si~ musialo. Juz od pewnego czasu bylo<br />
jasne, i:e gl6wne srodowiska ksztaltuj'lce klimat intelektualny naszego<br />
kraju w ostatnich dekadach wyczerpaly swoj'l moe inspiruj~q i nie<br />
znalazly swoich kontynuator6w. Tak bylo w przypadku bylych marksistow,<br />
ktorzy przeszli przez faz~ rewizjonistyczn'l, by znaleiC si~ w obozie<br />
antykomunistycznym; tak bylo tez w przypadku intelektualistow katolickich<br />
(czerpi'lcych wzory z katolicyzrnu francuskiego), ktorych symbolem<br />
byl "Tygodnik Powszechny"; tak bylo wreszcie w przypadku "modernistow",<br />
kt6rzy pojawili si~ w Polsce po Paidzierniku 56. Grupy te nie<br />
pozostawily po sobie nast ~pc6w i kontynuatorow. W sytuacji gwaltownej<br />
pluralizacji zycia, do jakiej doszlo w ostatnim okresie, musial nast'lpic<br />
swoisty bunt i pr6ba usamodzielnienia si~ innych grup, ktore usiruj'l<br />
znald c wlasn'l form u l~ swiatopogl'ldow'l. Na razie wygl'lda to dose<br />
nieporadnie, bo istnieje pewnego rodzaju wyrwa pokoleniowa. Zyjemy<br />
w okresie tworzenia si~ nowych elit" co oczywiScie wcale nie znaczy, ze<br />
proces ten doprowadzi do wylonienia si~ srodowisk intelektualnie dojrzalszych<br />
od tych, ktore traq wplywy. W kai:dym razie nie ulega dla mnie<br />
w'ltpliwoSci, i:e Zyjemy w okresie przejSciowym, okresie swoistej proini.<br />
Jest to czas, od kt6rego wiele zaIeZy; jest to czas, ktory winien bye<br />
sp0Zytkowany na powaZn'l pra~ intelektualn'l. To ona wlasnie - a nie<br />
riymanie si~ na rzekom'l b arba ri~ i oddawanie krotkowzrocznej partyjno<br />
Sci - moi:e dae gwarancj~, i:e wyjdziemy z tego w stanie wzgl¢nie<br />
zadowalaj'lcym.<br />
BRONISLA W WILDSTEIN : Jest pewien typ mysienia, na ktory si~ nie<br />
zgadzam. Konkurencja i walka poli tyczna "na szczycie" jest zjawiskiem<br />
naturalnym i poz'ldanym. Ale jednoezesnie powinny obowi'lzywae pewne<br />
123
POl OWAN IE NA IDEE<br />
fonny, ktore u nas rue obowillZUjll. Problem polega na tyro,:ie intelektualiSci<br />
zostali zaatakowani za intelektualizm. Ordynarnie oskari:a si~ intelektualistow,<br />
ze byli winni komunizmowi. To SIl ci, ktorzy stworzyli komuruzm:<br />
intclcktualiSci, elity. Lud? Lud podobno tak naprawd~ to zawsze byl zdrowy<br />
i krzcpki (oczywiScie rowniez na umySle - bo cialo i dusza to jedno). Tylko ci<br />
obcy, obey intelektualnie, bo za mlldrzy - oni cos tam wydziwiajll,<br />
wymySlajll, jakieS formuly ... Moma powiedzi.ee, :ie to jest opozycja uniwersalna:<br />
z jednej strony Salomon, z drugiej Marcholt. Moi:emy zgodzie si~, ze<br />
obie postawy SIl niezb¢ne. Bez ludowej trzciwoSci i rOZSll,dku intelekt<br />
odrywa si~ od ziemi. Ale Marcholt ma sellS w odniesieruu do Salomona.<br />
Je:ieli na placu boju zostanie sam - to konsekwencje b¢1l oplakane.<br />
MACIEJ ZII;:BA OP: IntelektualiSci w zasadzie rue sprawdzajll si~<br />
w polityce. Tak mi powiedziala empiria. Natomiast SIl zadania specyficme<br />
dla intelektualistow, lecz moma si~ z nich wywi!lzyWaC na rome sposoby.<br />
Sartre jest jednyro przykladem, Aeon - drugim. Mysl~, :ie SIl dwa pytania<br />
ruezwykle wame, ktore powinniSmy rzetelnie omowie na nast~nych<br />
spotkaniach. KoSci61 to pierwszy problem (klerykalizm, antyklerykalizm,<br />
instrumentalizacja chrzcScijanstwa), a barbaryzacja nast~ny . TrLCba podjlle<br />
fundamentalne pytania 0 rnity polskiego spoleczenstwa i szukae<br />
odpowiedzi, ktore wychodzilyby poza koniunktur~, poza politycme swary<br />
i pogon za latwym poklaskiem. Posrugujllc si~ gomulkowskim symplicyzmem<br />
chcialbym wi~ zaapelowae: intelektualiSci do intelektu!<br />
HENRYK. WOZNIAKOWSKI: Prawdziwi klerkowie to ci, kt6rzy mysl'l<br />
o rzcczywistosci w swietle wartoSci, w swietle nonn. Tak mysillc reaiizuj'l<br />
swoj'l funkcj~ krytyczn'l. Ale prawdziwi klerkowie to tak:ie ci, ktorzy<br />
budujll modele - buduj'l konsekwentnie od fundamentow po dach, a wi~<br />
konsekwentnie i radykainie wyprowadzajll ostateczne wnioski z przyj~tych<br />
przeslanek. Tego wymaga uczciwose wobcc materii, w ktorej pracuj'l.<br />
Funkcja krytycma i modelotworcza cz~sto wchodzll w konflikt, nawet<br />
u tego samego intelektualisty. Przyklad takiego konfliktu <strong>maj</strong>dziemy<br />
u niejednego mysliciela, <strong>maj</strong>llcego pogl'ldy politycme i etycme: u Platona,<br />
Morusa, Hegla, Nietzschego ...<br />
Lem opisywal matematyka jako szalonego krawca, ktory szyje spodnie<br />
z trzcma nogawkami albo z jednll" a czasem uszyje z dwiema i ta para<br />
~dzie "pasowala do rzcczywistosci" - podobnie jak tylko niektore teorie<br />
matematycme opisujll, cos w rzcczywistosci, a inne pozostajll "pust'l"<br />
abstrakcj'l. Czy myslicielowi spolecmemu wolno bye "szalonym krawcern"?<br />
Mysl~, :ie tak, dopoki nikogo rue zmusza, :ieby wtloczyl si~ w jego<br />
zwariowane ubrania. Inaczej mowill,c - dopoki rue staje si~ ideologiem.<br />
Cokolwiek myslelibySmy 0 wymienionych wy:iej nazwiskach i roi:nych<br />
innych rnniej lub bardziej utopijnych myslicielach - swiat bez nich bylby<br />
macmie uboZszy.<br />
124
INTELEKTUA LI SCI A PO LlTYKA<br />
Polityka jest jednak innym rodzajem wiedzy: jak wiemy od czasow<br />
Arystoteiesa, jest ona umiej~tnoSci~ praktyczn~, umiej~tnoSci~ dopasowywania<br />
srodkow do ceiow, cnot~ roZSlldku bardziej nii: wiedz~ , czyms, co si~<br />
uprawia i czego si~ nie uogolnia. Wniosek z tego taki, i.e intelektualista-klerk<br />
jest w polityce niemoi:liwy, choe d 1 a polityki jest niezb~ n y.<br />
Klcrk nie moi.e politykowae wychod~ z typu wiedzy dla niego naturalnej<br />
- on moi.e na rzeczywistosc, jaka jest, TZUcae swiatlo lub budowac idealne<br />
wzorce.<br />
Polityk jednaki.e musi spojrzee czasem w stron~ klerka - inaczej bowiem<br />
wlaSciwej mu wiedzy praktycznej grozi ograniczenie do czystej gry, ku ktorej<br />
polityka w spos6b naturalny ci~, a nastwnie degradacja tej gry w gr~ bez<br />
regul. Polityk - "czysty gracz" staje si~ nieobliczalny, nieprzewidywalny<br />
i wreszcie konczy si~ jako polityk. Czysta gra polityczna degeneruje si~ w gr~<br />
bez regul - czyli w czys~ gr~ sit I to jest wlaSnie barbaryzacja.<br />
Polityk rzecz jasna nie mysli za kamym razem, czy dzialanie jego mieSci<br />
si~ w pewnych zasadniczych rarnach przyzwoitoSci i obliczalnoSci. Ale musi<br />
w sobie miee pewn~ busol~, ktora go w takich ramach utrzymuje i do tego<br />
utrzymania zasadniczego kursu - pomimo halsowania i innych i.eglarskich<br />
manewrow - obecnosc intelektualisty jest bardzo potrzebna, a moi:e<br />
i niezb~ria. Naturalny porZlldek mx::z.y domaga si~ jednak, by kaidy<br />
z nich pozostawal w miar~ momoSci na swoim miejscu i ponosil<br />
od powiedzialnosc za swoj~ dziedzin~: jeden za mysienie, a drugi za jakosc<br />
wspoinego Zycia ludzi. Zachowuj~c - w miar~ momoSci - rozdzial mi~zy<br />
tymi porz~dkami inteiektualiSci najlepiej przy slu~ si~ poiityce.<br />
Opracowafa Izabella Sariusz-Skl\Pska<br />
WYDAWNICTWO ZNAK POLECA <br />
MYSLt\C 0 FILOZOFII<br />
SERIA ZNAK-IDEE NR 4<br />
Sens mozom, granice jej moiliwoSci pomawczych, relacje z innymi dziedzinarni<br />
duchowej aktywnoSci czlowieka - to tematy rozwaZall grupy czolowych<br />
polskich filozofow. W c~Sci II - Dyskurs j wjzja w filozofij - spor 0 rniejsce<br />
argumentacji racjonalnej w refleksji flIozoficmej i 0 jej ograniczenia.<br />
Wvdawnictwo ZNAK Krak6w, ul. Kosciuszki 37<br />
tel. 21 97 94, fax 21 98 14<br />
125
ZDARZENIA .~ LUDZIE<br />
FILOZOFIA BRADLEYA<br />
francis Herbert Bradley (1846-1924) nalei:aI do najbardziej wplywowych<br />
filolOf6w brytyjskich przelomu XIX i XX w. Od 1870 r. do smierci byl<br />
czlonkiem Merton College w Oxfordzie. Najwainiejsze jego dziela to Ethical<br />
Studies (1876), The Principles ofLogic (1883), Appearance and Reality (1893)<br />
oraz Essays on Truth and Reality (1914). Bradley byl obok 1. McTaggarta<br />
najwybitniejszym przedstawicielem neoheglizrnu brytyjskiego, bardzo wplywowej<br />
formacji filozoficznej w Ang1ii w koncu XIX w. i na poczqtku<br />
naszego stulecia. Populamosc tej filozofii zalamala si~ w pierwszym cwier6<br />
wieczu naszego wieku, gJ6wnie pod wplywem krytyki ze strony Russella<br />
i Moore'a; obaj zreszUj, w pocZlltkach swej dzialainoSci filolOficznej, tj.<br />
w polowie lat dziewi~ziesilltych, pozostawali pod wplywem neoheglizmu.<br />
Glownym przedmiotem zainteresowan Bradleya byla metafizyka. Autor<br />
Appearance and Reality uwaial, ze prawdziwa rzeczywistosc rna charakter<br />
idcalny, absolutny i caloSciowy. Przejawia sit; , w postaci poszczeg6lnych<br />
faktow, ktore Sll re1atywne. Stlld twierdzenia 0 tych faktach <strong>maj</strong>ll charakter<br />
wzgit;dny i Sll w najlepszym razie jedynie czt;Sciowo prawdziwe. Prawda<br />
absolutna - to prawda 0 calej rzeczywistosci. Chociai: jest ona niedostt;pna<br />
czlowiekowi, ale moze bye potraktowana jako ideal, tj. granica, do ktorej<br />
zrnierza poznanie ludzkie. Tak jak falsz jest obecny w poznaniu przejawow<br />
Absolutu, tak zlo tkwi w nich nieuchronnie. Stlld regula przekraczania zla<br />
w kierunku dobra jest naczelnll zasadll etyki Bradleya. Nalezy podkreSlic,<br />
ze, wedle Bradleya, Absolut nie jest Bogiem, natomiast re1igia jest<br />
sposobem wyrazenia dobra.<br />
Bradley nie jest zbyt dobrze many w Polsce. Zapewne krytyka jego<br />
pogilld6w dokonana przez Russella, cieszllcego si~ u nas ogromnym<br />
autorytetem, miecht;cila pol skich filozofow do Bradleya. Do czasu ukazania<br />
sit; polskiego przekladu VIII tomu Historii jllozojli Coplestona (pax,<br />
Warszawa 1989) w naszych podrt;Cmikach historii fllozofii moina bylo<br />
maleic niewiele istotnych informacji 0 tym fLl olOfie. Literatura specjalistyczna<br />
tez nie przedstawia sit; zbyt pokainie (najwainiejszll pozycjll jest tu<br />
monografia S. Zapasnika: Absolut jako projekt idealu moralnego w jllozojli<br />
F.H. Bradleya - PWN, Warszawa 1973).<br />
Wszelako najwainiejszym wydarzeniem w naszej rodzimej "bradleyologii"<br />
jest praca Jerzego Szymury Relacje w perspektywie absolutnego<br />
126
ZDARZENIA - KSIA,ZKI - LUDZIE<br />
monizmu F.H . Bradleya I . Autor jest niew'!tpliwie najwybitniejszym polskim<br />
znawq ftlozofii Bradleya. Nie tyiko zreszt'! znawC'!, ale i filozoficznym<br />
sympatykiem.<br />
Zamierzenie omawianej rozprawy jest nie tyiko historyczne, ale i systematyczne.<br />
Autora interesuje nie tyiko to, co Bradley mial do powiedzenia<br />
na temat reiacji, lecz rowniei:, co z tego wynika dla analizy tego bardzo<br />
wazncgo poj~ia fIlozoficznego.<br />
Trzeba od razu zaznaczyc, i:e monografia Szymury dotyczy bardzo<br />
technicznych zagadnien filozoficznych, glownie ontologicznych. Jest to<br />
typowa rozprawa akademicka, w dobrym tego slowa znaczeniu - chcialbym<br />
to mocno podkreslic, szczegolnie w sytuacji, gdy w miejsce filozofti<br />
uprawianej profesjonalni e bardzo cz~sto proponuje si ~ publicystyk~ wyrazan,!<br />
w gwarach regionalnych.<br />
Nie b~~ ' streszczal wywodow Szym ury. Czytelnik znajdzie w nich<br />
kompetentne przedstawicnie najwainiejszych rysow metafizycznego systernu<br />
Brad leya, a przede wszystkim poj~ia relacji. Autor stara si~ wykazac, ze<br />
maternatyczna definicja relacji (w rarnach teorii runogoSci) nie wystarcza dla<br />
celow filozoficznych. Wiele uwagi poswi~a tez krytyce Russellowskiej<br />
krytyki Bradleya, wskazuj,!c, i:e w wielu przypadkach byla ona powierzchowna.<br />
lone wai:ne kwestie to problem uniwersaliow i tzw. relacji<br />
wewn ~trznych, tj. wyznaczanych przez istot~ elementow relacji. Na uwag~<br />
zasluguj,! taki:e fragmenty po swi~one Ingardenowi i Jamesowi (roz. IV).<br />
Milosnicy paradoksow zapewne z zadowoleniem przyjm,! zakonczenie,<br />
a zwlaszcza argu men t acj~, ze paradoksy daj,! si~ w gruncie rzeczy "oswoic".<br />
Tak to jui: jest w pisarstwie filozoficznym, i:e jeSli zgadzarny si~ z jakims<br />
filozofem, to pragniemy go przedstawie w moi:liwie najlepszym swietle. Milosc<br />
w ftlozofri bywa jednak - podobnie jak w iyciu - z reguly slepa. Trudno z tego<br />
robie zarzut, gdyi: widocznie tak musi byc. W moim przekonaniu, jest to<br />
nawet wielee sympatyczny rys kultury filozoficznej. Niemniej jednak, obowi'lZlciern<br />
recenzentow prac filozoficznych jest tropienie rezultatow filozoficznych<br />
sympatii. Owo tropienie rowniez nie jest wyznaczone obiektywizmern i tylko<br />
obiektywizmem, ale i sympatiami i antypatiami po stronie recenzenta.<br />
Podzielam z Jerzym Szymur'! przekonanie 0 wartoSci analizy ftIozoficzn ej jako<br />
metody, ale calk:owicie odmiennie od niego oceniam Bradleya. Wprawdzie<br />
Icktura rozprawy Szymury przekonala runie, i:e Russell nieco pospieszyl si~<br />
z niektorymi uwagami krytycznymi wobec Bradleya, ale jako "wieroy syn"<br />
szkoly lwowsko-warszawskiej nie mog~ zaaprobowac metafizyki monizmu<br />
absolutnego, ktor'l uwai:arn :ni (co najmniej) zbyt ryzykown'l spekuiacj~. Nie<br />
miejsce tu jednak na spor natury ogolnej.<br />
Wydaje rni si~, i:e autor kierowany sympati'l do heglizmu w spos6b<br />
nieuzasadniony przypisuje jego przedstawicieiom szereg szczeg610wych<br />
pomyslow fLiozoficznych, na przyklad cz'!stkow'l definiowalnosc poj~c<br />
I Uniwersylel Jagjellonski, Rozprawy Habilitacyjne <strong>Nr</strong> 183, Naldadem Uniwersytetu Jagjellonskiego,<br />
Krak6w 1990, S. 209.<br />
127
ZDARZENIA - KSIAZKI - LUDZIE<br />
teorctycmych (zazwyczaj za two r~ tej idei uwaZanY jest Carnap), krytyk~<br />
logiki tradycyjnej (zalicza si~ to na konto tworcOw logiki matematycmej),<br />
odroinienie formy logicmej i formy gramatycmej (Russell, Wittgenstein), tzw.<br />
zasad~ kontekstow4 (Frege) czy krytyk~ poj¢ a analitycZlloSci (Quine).<br />
HegliSci ded ukowali pewne tezy z ogolnikowego zalozenia, i.e wszystko jest<br />
powillZ
lDARlENIA - KSI.A,ZKI - LUDllE<br />
wal optymistycznll wizj ~ czlowieka, ktory "dojrzewal" od pierwotnych<br />
i prymitywnych fonn religijnoSci, takich jak animizm, fetyszyzm, totemizm<br />
czy wreszcie politeizm, do monoteizmu. Innll wizj~ rozwoju religijnego<br />
ludzkoSci proponowala szkola kulturowohistoryczna, ktora wszystkie<br />
wymienione fonny re1igii wywodzila z potwierdzonego badaniami terenowymi<br />
wsrod ludow pierwotnych monoteizmu. Utrzymywano, Ze to wlasnie<br />
monoteizrn jest prareligillludzkoSci, a dalszy jej rozwoj byl tylko dekadencj'l.<br />
Szkola ta stanowila ~ll z podstawowych propozycj i teoretycznych<br />
dla obu wymienionych dyscyplin, etnologii i religioznawstwa, w pierwszej<br />
polowie XX wieku.<br />
Najwybitniejszym przedstawicieiem metody kulturowohistorycznej byl<br />
werbista, ojciec Wilhelm Schmidt (1868-1954). SporZl!dzony po jego<br />
smierci spis bibliograficzny publikacji obejmuje 647 pozycji. WsrOd nich<br />
szczegolnll pozycj~ zajmuje 12 tomowe Der Ursprung der Gottesidee,<br />
w ktorym zawar! podstawowe i reprezentatywne dla tej szkoly koncepcje.<br />
Ksillika ks. Henryka Zimonia I jest najszerszll polskoj~zycznll prezentacjll<br />
dziela Schrnidta i jednoczcinie calej metody kulturowohistorycznej.<br />
Wydana wraz z olbrzymill aparaturll naukow'l ksillika dzie1i si~ na dwie<br />
cz~Sci. W pierwszej dokonano prezentacji pogilldow samego Schmidta (z<br />
precyzyjnym uwzg1~dnieniem ich historycznego rozwoju), w drugiej znajdujemy<br />
rownie systematycznie przedstawionll krytyk~ mysli Schmidta, jakll<br />
przeprowadzili badacze wiedenskiej szkoly etnologicznej. 0 wyborze<br />
wiedenczykow, jak tlurnaczy si~ autor, zadecydowalo ich nawillzywanie<br />
w pracach badawczych do metody Schmid ta i ustosunkowanie si~,<br />
pozytywne blldi krytyczne, do fundamentalnej tezy 0 monoteizmie pierwotnym.<br />
Etnologia kulturowohistoryczna probuje empirycznie ustalic czasowe<br />
i przyczynowe nast~pstwo kultur, aby w ten sposob odtworzyc niepismienny<br />
etap dziejow ludzkoSci. Proby takich rekonstrukcji znane byly juz przed<br />
Schmidtem, ale jego zaslugll jest konsekwentne zastosowanie tej metody<br />
i jej rozwi ni~e (wlasciwym tworCl! byl F. Graebner). Praca Zimonia<br />
prezentuje podstawowe przeslanki, na ktorych Schmidt budowal swojll<br />
teori~ kr~gow kulturowych.<br />
Kr~gi kulturowe to jedno z podstawowych poj~c tej etnologii. Jak glosi<br />
przytaczana przez Zimonia jedna z jego defmicji, jest to "istniejllca niegdys<br />
kultura okreslonej grupy etnicznej, powstala w pewnym miejscu, a dzisiaj,<br />
na skutek w¢rowek kompleksow kulturowych, rozproszona po calej<br />
ziefi!i. Obejrnuje on zamkni~ty zespol elementow kulturowych, zawierajllcy<br />
zasadnicze i konieczne elementy kultury ludzkiej: narz¢zia, gospodark~,<br />
struktur~ spoiecznll, moralnosc, religi~, ktore trwale zaspokajajll wszystkie<br />
podstawowe potrzeby czlowieka." Analiza podobienstw i roZnic owych<br />
kr~gow dokonana poprzez zestawianie takich m.in. cech, jak np. ksztalty<br />
1 Ks. Henryk Zimon, Monotelzm pie1'wotny. Teoria Wilhelma Schmidta j jej Jerytyka<br />
w wledeflskiej szkole etnologicznej, Katowice 1989.<br />
129
lDARlENIA - KSIAiKI - LUDllE<br />
broni czy omamentyka przedstawien figuralnych, rna w efekcie 00<br />
powiedziee na pytanie, ktory z nich jest najstarszy i jak nast~pn ie rozwijaly<br />
si~ i roZnicowaly w swiecie. 1m prostszy i bardziej prymitywny, tym starszy,<br />
im dalej od kolebki zycia, tym mlodszy - oto glowne zasady dokonywanej<br />
analizy.<br />
W ksi~zce Zimonia znajdujemy precyzyjn~ rekonstrukcj~ teorii kr~gow<br />
kulturowych Schmidta z kolejnymi modyfikacjami, jakie wprowadzal on<br />
w trakcie swych wieloletnich badan terenowych. Pomimo owych zmian<br />
Schmidt konsekwentnie przez cale :iycie podtrzymywal twierdzenie, ze<br />
koiebk~ IudzkoSci jest Azja. Z niej, w trakcie dziejow, wyw¢rowywaly<br />
rozmaite Iudy, a najstarszym nienaruszonym kr~giem prakultury oca1al~m<br />
do naszych czasow jest centralny kr~g Pigmejow. Schmidt skrupulatnie<br />
zbieral i analizowal wszelki material etnologiczny, w ktorym znajdowal<br />
informacje na ternat wiary w Isto~ NajwyZsz~, szczegolnie u Iudow<br />
zaliczanych do najstarszych kr~gow kulturowych. Poszerzaj~c definicj~<br />
monoteizmu, za co krytykowali go liczni religioznawcy, m.in. R. Pettazzoni,<br />
wymienial jako monoteistyczne wierzenia Iudow, ktore wi~kszosc wspolczesnych<br />
etnologow ldasyfikowalaby odmiennie. Schmidt wl~czal tu m.in. rome<br />
formy henoteizmu oraz traktowal dwudziestowieczne wyniki badan etnoiogicznych<br />
jako miarodajne dia okreSienia prehistorycznych wierzen.<br />
Zimon stwierdza jednoznacznie, Ze Schmidt przypisywal metodzie kuiturowohistorycznej<br />
wi ~j, niz byla ona w stanie przekon uj~co uzasadnic.<br />
Anaiizuj~c nazwy i przymioty Istoty Najwyzszej, Schmidt "uzywa<br />
terminow zaczerpni~tych z teodycei i dogmatyki chrzeScijanskiej" (s. 77).<br />
Stalo si~ to p6iniej j ed n~ z podstawowych przyczyn krytyki tej teorii.<br />
Zarzucano mu, Ze kre uj~c "obraz uzdoinionego umyslowo i ideainego<br />
morainie i religijnie praczlowieka", rzutowal swoje przekonania reli gijne<br />
na wyniki empirycznych badan terenowych. Wedlug Schmidta, czlowiek<br />
dawnych i takZe dzisiejszych Iudow pastersko-1owieckich byl istot~ najblizsz~<br />
stanu idealnego z okresu poc~tku stworzenia. Werbista bronil gor~co<br />
tych kuitur, bezposrednio traktowanych potocznie jako niZsze.<br />
Jeszcze wi~cej kontrowersji i sprzeciwow wywolala teza Schmidta<br />
o praobjawieniu jako 0 irodle najstarszej religii. Uzupelniala j~ inna,<br />
rowniez zgodna z katolick~ dogmatyk~, 0 naturalnych rozumowych<br />
moZliwoSciach poznawczych czlowieka. Jak referuje jego pog1~d y Zimon,<br />
Schmidt uwazal, Ze "czlowiek pierwotny dzi~ki mysieniu przyczynowemu<br />
mogl dojsc do idei Boga i rzeczywiScie tez do niej doszedl. Z powodu zla<br />
i winy nie byl on jednak w stanie wlasnymi silami w czystej formie<br />
zachowac idei Boga" (s. Ill). Probuj~c udowodnic naukowo historycznosc<br />
praobjawienia naruszyl Schmidt jednak:ie grani~ dzieI~c~ dwie dyscypliny:<br />
teologi~ i etnologi~. Przeciwstawiaj~c si~ temu, Zimon twierdzi , Ze na<br />
gruncie teologicznym twierdzenie to oczywiScie moZe bye dowodzone, ale<br />
etnoiogia z pewnoSci~ powstrzyma si~ od uznania za nadprzyrodzon~<br />
religi~ Iudow zbieracko-1owieckich. Na przelomie XIX i XX wieku<br />
130
ZOARZENIA - KSIAZKI - LUOZIE<br />
pol'lczenie wiary i rozumu bylo w naukach etnologicznych jeszcze moZliwe.<br />
Schmidt byl wszak przekonany 0 wyzszosci takiej perspektywy badawczej<br />
l'lcz'lcej obie rzeczywistoSci. Dodajmy, Ze katolicyzm nie wymaga wiary<br />
w praobjawienie, faktu dyskutowanego nawet w ramach jego wlasnej<br />
tradycji teologicznej.<br />
W drugiej c~Sci ksi
ZDARZENIA - KS I.A,iK I - LUDZI E<br />
Praca Zimonia, ktory sam jest duchownym katolickim i etnologiem<br />
re\ igiozn awc~, precyzyjnie pokazuje, jak uczniowie Schmidta uzupelnili<br />
dzielo swego mistrza, wytyczaj,!c odmiennie od niego granice pOznawcze<br />
obu dyscyplin: teologii i religioznawstwa. Etnologia moie jedynie dostarczac<br />
materialu do rozwai:an lub weryfikacji poszczegolnych teologicznych<br />
hipotez i twierdzen. Teologiczne zalozenia nie mog'! determinowac wynikow<br />
badan naukowych, choc oczywiScie nie musz~ siy z nimi kl6cic.<br />
Uzgodnienie prawdy naukowej i wiary religijnej, tysknota za naukowym,<br />
etnologicznym dowodem na rzecz pramonoteizmu i rozrachunek z ow~<br />
tyskn ot~, to najwamiejsze wlltki ksi,!zki ks. Zimonia. Reprezentanci szkoly<br />
kulturowohistorycznej .analizowali mity z rozmaitych stron swiata, doszukujllc<br />
siy w nich motywow, ktore nieodparcie sugerowaly wnioski<br />
cZystokroc nie wytrzymujllce uwamej naukowej weryfikacji. Zapoznawali<br />
roznice kontekstu kulturowego, 0 czym przypomina wazne opracowanie<br />
ks. Zimonia.<br />
Zbigniew Pasek<br />
KRO NI KA KR A K OW SKA<br />
PYTANIA 0 P OLS K ~<br />
Taki tytul nosily tegoroczne Dni Spoleczne, organizowane przez Duszpasterstwo<br />
Akademickie Dominikanow w Krakowie. Przez trzy dni (17-20<br />
kwietnia) w szczelnie wypelnionym publicznoSci,! kapitulariu klasztornym<br />
dyskutowano nad stan em polskiej demokracji - nad ekonomicZll,!, polity<br />
CZll,! i duchowll kondycj,! polskiego spoleczenstwa.<br />
luz pary lat temu jeden z Ojcow Gospodarzy iegnal siy 'na dobre ze<br />
sluchaczami podobnej dyskusji, twierdz,!c, zez nastaniem wolnosci slowa,<br />
" wieczorne Polakow rozmowy" opliszcz'! klasztorny azyl. Nieustaj,!ce<br />
obywatelskie seminarium, ktore niedlugo po TKN-ie rozpoczylo dzialalnose<br />
u dominikanow, trwa jednak nadal i znowu okazalo siy jedynym<br />
miejscem, gdzie mogli dzielic siy swymi pogJ,!dami na przemian: bp I6zef<br />
Zycinski i prof. Bronislaw Lagowski, laroslaw Kaczynski i l acek Kuron<br />
- tylko przez przypadek nie przyjechal do Krakowa Karol Modzelewski,<br />
by skonfrontowac swoje racje z racjarni Tadeusza Syryjczyka i M arka<br />
D,!browskiego.<br />
Tamto, sprzed lat, przedwczesne poiegnanie i fakt, ie znowu tu wszyscy<br />
jestdmy - daj,! do rnyslenia. Byly bowiem tamte spotkania wyrazem<br />
132
ZDAR ZE NIA - KSIAiKI - LU DZIE<br />
niezgody na P olsk~ - jak'l, byla, a teraz - cM - pewnie na Polsk~, jak'l, jest.<br />
A jaka jest? I tu nie bylo zgody.<br />
Pierwsze z pytan dotyczylo roli KOScioia w demokratycznym panstwie<br />
i jego reakcji na libera1n 'l, cywiliza cj ~. Zaproszona przez gospodarza,<br />
Macieja Zi~b~ OP, jako Kassandra Teresa Bogucka widzi sytuacj~<br />
nast~puj'l,co: spoleczenstwo polskie po upadku komunizmu jest podw6jnie<br />
zagubione; z jednej strony gI~boko zakorzenila si~ w nim " choroba<br />
roszczeniowoSci", z drugiej - przyj~lo juz ono (przez osmoz~) idealy<br />
propagowane przez zachodni'l, cywilizacj~ : :lycie pojmuje jako samorealizacj~,<br />
indywidualne zaspokojenie potrzeb, czerpie sa tysfakcj~ z uzycia<br />
niezobowi'l,zuj'l,cych urok6w swiata. Na Zachodzie KoSciol walk~ 0 ludzkie<br />
dusze juz wlaSciwie przegral, wycofuj'l,c si~ do roli instytucji charytatywnej.<br />
Ideal czlowi ~ka przezen propagowany, klad
ZDARZENIA - KSIft,iKI - LUDZIE<br />
egzorcyzmuj'l Zlego, nie moma jednoczeSnie samemu wrzucae lcrytyk6w<br />
obecnej postawy KoSciola do jednego koUa: "straszenie klerykalizmem<br />
stalo si~ · tak sarno modne, jak kiedys pisanie dytyramb6w na cZeSc<br />
Stalina"!<br />
Tak, po marksizmie pozostala pustka aksjologiczna, lecz trzeba szukae<br />
- bez urazy - sojusznik6w gotowych zabudowae jej pi~tr a .<br />
Pierwszego dnia wys1'lpili jeszcze ministrowie Bronislaw Komorowski<br />
i Jaros!aw Kaczyriski. Kaczyxlski m6wil 0 roli swojej chadeckiej partii<br />
w spo!eczenstwie zagroionym z jednej strony pennisywizmem, a z drugiej<br />
integryzmem. Permisywizm akceptuje np. ROAD, zaS integryzm jest oryiem<br />
ZChN-u. Porozurnienie Centrum, jako partia chadecka, jest za "trzeci'l<br />
drogll": chrzeScijanskie zasady b¢'l dzi~ki niej obecne na scenie politycznej<br />
w sposOb naturalny, a nie poprzez panstwowo-prawny przymus.<br />
Jak to podczas tych wieczor6w bywalo przy okazji WYSi'lpien aktywnych<br />
polityk6w, nie oby!o si~ bez osobistych wycieczek i uraz6w. Na pytanie<br />
z sali, czy nie lepiej miee Matk~ Bosk'l w sercu nii w klapie, padla<br />
odpowiedz: "znam lepiej od pani bj ografi~ Mazowieckiego i jest to dla<br />
mnie smieszny argument". .<br />
o dniu drugim "Pytania 0 Polsk~ biedD'l i zamoin'l" opowiemy tu<br />
w paru tylko slowach. Trzej byJi ministrowie: Henryk Woiniakowski,<br />
Tadeusz Syryjczyk i Marek D'lbrowski zastanawiali si~ nad kosztami<br />
reformy, jej alternatywami i przede wszystkim pr6bowali zbilansowae<br />
swoje nadzieje i rozczarowania zwi'lzane z prac'l w rZ'ldzie Mazowieckiego.<br />
Jak to uj'll Syryjczyk - by! to jednak szok. Rok lub dwa wczesniej<br />
kwestia wymieniainoSci zlot6wki, prywatyzacja lub bezgraniczna akceptacja<br />
dla wolnorynkowych zasad wsr6d lewicuj'lcej przez dlugie lata opozycji,<br />
by!y czyms fantastycznym. Przy peloej zgodnosci co do strategii ,<br />
r6inice sprowadza!y siy do taktyki. A w samej materii przemian opor tkwi!<br />
gl6wnie w wielkich organizmach gospodarczych, kt6re los poprzednich<br />
reform nauczy!, ie najlepiej "przeczekae".<br />
Ten wiecz6r byllekcj'l zdrowego roz~dk u, imudnym wyliczaniem sumy<br />
z 2 i 2, cierpJiwym st'lpaniem po ziemi, ktorej Zadni Zydzi i Niemcy Die<br />
chc'l wykupie. .<br />
Wreszcie nadszedl dzien trzeci "Pytan 0 Polsky". Tym razem pytano<br />
o demokracjy. Zagajal Ryszard Legutko: demolcracja to ustroj piykny<br />
- gdy oczekiwany; kiedy jui przychodzi - jej wdziyk okazuje siy cokolwiek<br />
dwuznaczny. Jest sprzedajna, swarliwa, niechlujna, rozmyta przez tysi'lCZne<br />
kompromisy, zawsze poniiej oczekiwan. Wlasnie naj trudniejszy z ni'l<br />
jest miesi'lc miodowy, kiedy irytacja kusi do porzucenia calego tego<br />
ambarasu i powrotu w bezpieczny ancien regime. Zdaniem Legutki, Polacy<br />
znosZ'l ten trudny czas zaskakuj'lco cierpliwie i bez histerii, w kaidym razie<br />
nikt nie rna ochoty na rz'ldy nowych filozofow.<br />
Jacek Kuron podczas tego wywodu pokrzykiwal: "nie mow hop!"<br />
- uwaia bowiem, ie caty uklad demokratyczny w Polsce jest tylko<br />
134
wzgl~dnie stabilny i przy braku trwalych demokratycznych struktur moze<br />
si~ rozsypac. Sprzyjac temu b~zie model ordynacji wyborczej do nowego<br />
Sejmu, bardzo slaby poprzez partyjny zwi~zek elektoratu z poslern. Rokuje<br />
to raczej przesuni~iern centrum wladzy w stron~ Belwederu. W skr6cie<br />
- wszystko zalezy od tego, kt6ra z dw6ch dusz w Polaku zwyci~zy : ta<br />
cierpliwa, czy ta sklonna do histerii i chodzenia na skr6ty.<br />
Identyczne zdanie prezentowal Krzysztof Kozlowski. W interesie polskiej<br />
demokracji leZy zaistnienie silnych ugrupowan i akceptacja zasady<br />
kompromisu. Innej drogi nie rna.<br />
Uzupelnieniem dla tych glos6w byla wypowiedz akadernika, prof.<br />
Bronislawa Lagowskiego. Demokracja nie jest politycznym absolutem.<br />
Sklonni jesteSmy traktowac j~ w ten spos6b, przystaj~c na gusta epoki<br />
i propagandowy szantai:. I tylko 0 tyle "nie mamy wyjScia": inny ustr6j nie<br />
b~zie akceptowany, nie rnoze byc mowy 0 Zadnej dyktaturze, taka jest<br />
"koniecznosc dziejowa". Klopot w tym, Ze traktujemy system demokratyczny<br />
dosyc powierzchownie - jak rnaszynk~ do glosowania. Zreszt~<br />
tylko w tym wymiarze mOZemy przenidc zachodnie doswiadczenia demokratyczne<br />
do Polski. Co wai:ne, dernokracja dziala skutecznie tam, gdzie<br />
jest de facto systemem rnieszanym, wsp6listniej~cym z jakims rodzajem<br />
oligarchii, czy nawet - jak w Anglii i Skandynawii - monarchii. Ten<br />
stabilizuj~cy trzon ksztaltowal si~ przez dlugie wieki i nie moma go<br />
mechanicznie przenidc w inn~ rzeczywistosc spoleczn~ . Szan~ dla Polski<br />
jest tu jednak gl~boko zakorzeniona "odwieczna" ideologia republikanska.<br />
To moze byc oliwa na przyslowiowo rozkolysane, demokratyczne wody.<br />
Wszystkie te uwagi bardzo zdenerwowaly Lecha MaZewskiego, reprezentanta<br />
partii rz~dz~cej (KL- D). Nie zbuduje si~ demokracji bez klasy<br />
sredniej i to ona, nie zadne elity, jest sol~ demokracji. Liberalowie<br />
z Gdanska przyst~pili do sojuszu z Wal~s~, poniewai: tylko on potrafi<br />
stonowac nastroje tej wi~kszoSci, kt6ra nie moZe si~ odnalezc w nowej<br />
sytuacji, na drodze do kapitalizrnu. A jdli rozd zi eraj~ce szaty elity<br />
polityczne nie b¢~ mialy wst~puj~cej nowej klasie nic do zaproponowania,<br />
niech <strong>maj</strong>~ zal tylko do siebie, gdy ta wyniesie do wladzy "Pinocheta".<br />
Historia jest zdeterrninowana ku kapitalizmowi, wt6rnie ku demokracji.<br />
"Pinocheta" nie trzeba si~ bac; jezeli zostanie wyniesiony przez "now~<br />
klas~" - to takZe zostanie przez ni~ zmieciony, gdy okrzepn~ jej polityczne<br />
aspiracje. To byla kr6tka lekcja gdanskiej szkoly liberalizmu.<br />
Konkluzji nie bylo. I pewnie dlatego zarniast "Zegnajcie", tym razem<br />
ostromi dominikanie m6wili nam "do zobaczenia".<br />
Piotr Mucharski<br />
135
J~S TA<br />
WIE~M ...<br />
M ODLITWA STARCA<br />
Panie Boie, S~zio sprawiedliwy, - szkoda mi iycia, a wnierae pora.<br />
- Malo zostalo r6wieSnych na ziemi, - zaludnily si~ nimi cmentarze.<br />
- Naprzoo szli mistrze i czcigodni, potem starsi w iyciu bracia, potem<br />
przyjacioly. Jednych grom razil, drugim sen zwieral na wieki muione<br />
powieki. ,,0 jednych m6will: wola boia, 0 drugich: "a no czaas staary".<br />
- Wiem: miejsca ustllpie trzeba tyro, co si~ rodZll, wzrastajll, - dojrzaIi<br />
i czynu godni. Nam starym cisza. A gdzie cichsza cisza, gdy nie w mogile?<br />
- Dlugie c~sto z nimi prowad~ rozmowy - Zywy zmarlym 0 dawnych<br />
czasach gwarz~. Czy dobrych? Czy chcialbyro rozpocZlle w~r6wk~ od<br />
nowa? Chyba z obawy niem~kiej?<br />
Panie Boie, ~dzio sprawiedliwy, - szkoda mi iycia, tej reszty jego<br />
dogasajllcych: ciepla i radosci. Drobne stawiam kroki, dlugo i:uj~ pokarmy,<br />
cicho m6wi~, zwolna krew krlliy w iylach - moi:e na dlui:ej starczy?<br />
- A tak milo spogllldae na zie1en i slonce; takie wszystko wokolo gl~bokie<br />
i peine, waine i mlldre.<br />
Stonce i zielen - czyi rozumiejll mlodzi? - 1m zdaje si~ , i:e tak bye<br />
powinno, ie nie moma inaczej. Nie rozumiejll, co znaczy: smiere kosi , nie<br />
znajll pokory, nie wiedzll co znaczy - kres. Niewame ambicje i dllsania,<br />
zabiegi i porachunki, - nie wiedzll, co znaczy: smierc kosi, co znaczy - kres.<br />
My bliiej Ciebie, sprawiedliwy Boie, - oni si~ spieszll, nie <strong>maj</strong>ll czasu.<br />
Ale i my nie wiemy, dop6ki nie powiesz ostatniej iycia tajemnicy<br />
w pierwszym smierci momencie; my - dzieci wobec najmniejszej niemowl~cia<br />
trumienki. - Nie spieszno mi poznae, .- sarno przyjdzie,'- niedlugo.<br />
Nie boj~ si~, jeno mi ial: tak chcialbym jeszcze popatrzee, poczytac,<br />
zobaczye, doczekae, takie wszystko ciekawe i nowe, bo moie ostatnie.<br />
Dzi~ki Ci, S~dzio Sprawiedliwy, za m6j wiek ~dziwy. Poznalem<br />
poiegnalne slonca promienie, swiegot ptactwa, poznalem milosc starca<br />
i nadzi ej~ . Zn6w wszystko dawne inne, bo inaczej nowe. I Ty Boie - inny,<br />
inne zwiastujesz radosne nowiny. -<br />
Boie - S~zio sprawiedliwy, pora - wiem - chcialoby si~ tylko<br />
przedluiye poiegnania serdeczny uscisk - na tl( nowll pieJgrzymk~,<br />
niemanll·<br />
136<br />
Janusz Korczak
SUMMARY<br />
The main focus of the May issue of "<strong>Znak</strong>" centers around religious and<br />
philosophical Hebrew thought, the Holocaust, its theological meaning for<br />
both Jews and Christians, as well as rualogue between these two religious<br />
traditions. It opens with a selection of excerpts from Zohar, translated and<br />
prefaced by Ireneusz Kania. Michal Galas discusses the role of Messianism<br />
in Jewish thought and history as understood by Gershom Scholem,<br />
whereas Apolinary K. Michalski OFM presents the work of Emmanuel<br />
L.evinas, one of the most outstanding Jewish philosophers. For another<br />
Jewish thinker of our century, Franz Rosenzweig, the main subject of<br />
reflection h.as been the question of dialogue between Judaism and<br />
Christianity. Tadeusz Gadacz SP draws a brief sketch of Rosenzweig's<br />
work, complemented by a translation of passages from his most famous<br />
book, The Star of Salvation.<br />
The Holocaust sprang up in the very heart of the cross-cradled,<br />
Christian Europe. It cast a sinister shadow on the Jewish-Christian<br />
relationship, at the same time imbuing it with a new sense. How does this<br />
fact affect Christian self-consciousness? how can it be explained from the<br />
theological angle - these are questions asked by Oemens Thoma.<br />
Waldemar Chrostowski brings up the same problems, devoting particular<br />
attention to the need of reinterpreting certain lines from the New<br />
Testament which used to be misread and misconstrued and served to<br />
justify anti-Semitism. Elie Wiesel's literary miniatures Legends of Todny<br />
show us the Jewish, religious understanding of the Holocaust.<br />
All the above-mentioned themes: Jewish religious tradition, the Holocaust<br />
and, above all , the Jewish-Christian dialogue, surge back in Adam<br />
Zak's interview with Professor Simon Lauer, a devoted advocate of<br />
reconciliation between Jews and Christians. Francis Cazais, a professor of<br />
the Strasbourg University, delineates a sociological interpretation of<br />
anti-Semitism as a symptom of "unconscious self-hatred". Finally Michal<br />
Czajkowski describes the lives and life stances of Hebrew Catholics in the<br />
United States and in Israel.<br />
Alfred Gawronski this time invites us to trace his considerations entitled<br />
From Mass to Object. The "Events-Books-People" section begins with<br />
a new column "Hunting for Ideas" which has been designed to include<br />
rel ations of discussions held in the circle of our editors and authors<br />
affili ated with "<strong>Znak</strong>". The first discussion dealt with Intellectuals and<br />
Politics. Toward the end readers will find two reviews of books, one by<br />
Jerzy Szymura (reviewed by Jan Wolenski) and the other by Henryk<br />
Zimon (reviewed by Zbigniew Pasek), Piotr Mucharski's Cracow Chronicle<br />
and An Old Man's Prayer by Janusz Korczak.<br />
137
SOMMAIRE<br />
La religion, la pen see philosophique juive, la shoah et sa signification<br />
theologique pour les juifs et les chretiens, ainsi que Ie dialogue entre<br />
christianisme et judaisme: tels sont les principaux themes du numero de<br />
mai, qui s'ouvre par des extraits du Zohar, traduits et introduits par<br />
Ireneusz Kania. Michal G alas pariera en suite du role du messianisme dans<br />
la pensee et I'histoire juives selon Gershom Scholem. Apolinary K.<br />
Michalski presentera l'oeuvre de l'un des plus grands philosophes juifs,<br />
Emmanuel U vinas. Le theme central de reflexion d'un autre penseur du<br />
XXe siecle, Franz Rosenzweig, est Ie probleme du dialogue entre judaisme<br />
et christianisme: T adeusz Gadacz SP, nous initie a son oeuvre en<br />
l'ill ustrant par des fragments de son ouvrage principal, L'Etoile du salut.<br />
L'evenement dont l'ombre tragique a montre sous un jour nouveau Ie<br />
sens du dialogue judeo--chretien, a ete la shoah, c'est-a-ilire l'extermination<br />
massive de la nation juive, une extermination projetee dans les<br />
moindres details et perpetree au coeur de l'Europe chretienne. Qu'est-ce<br />
que ce fait apporte a la conscience chretienne? QueUe en est l'explication<br />
theologique? - Deux questions que se pose Oemens Thoma, et dont se fait<br />
pour ainsi dire l'echo l'abbe Waldemar Chrostowski, lequel se concentre<br />
sur la necessite de reinterpreter les passages de I'Ancien Testament dont<br />
une lecture tendancieuse a fait Ie lit de I'antisemitisme. Les miniatures<br />
saisissantes d'Elie Wiesel, Les Ugendes de nos jours, proposent Ie point de<br />
vue religieux juif sur la signification de la shoah.<br />
La tradition religieuse juive, ia shoah et ie dialogue judeo--chretien sont<br />
les themes qui se retrouvent dans I'interview mene par Ie Pere Adam Zak<br />
SJ , avec Ie Prof. Simon Lauer, un des plus actifs militants de la<br />
reconciliation entre juifs et chretiens. Quant a Francis Cazals, de<br />
l'Universite de Strasbourg, il donne du phenomene de l'antisemitisme une<br />
interpretation sociologique et y voit la manifestation inconsciente d'une<br />
aversion de soi-meme. L'accent final sera mis par i'abbe Michal Czajkowski<br />
qui evoque Ie sort et la situation des catholiques hebreux aux<br />
Etats-Unis et en Israel.<br />
Dans Ie cycle "La langue et .Ja realite", Alfred Gawronski intitule ses<br />
assertions de ce mois "De la masse a['objet".<br />
Au chapitre "Evenements, hommes et livres" , no tons une nouvelle<br />
rubrique, "La chasse aux idees, oll seront inseres les comptes rend us des<br />
discussions menees par redacteurs et coUaborateurs de notre revue. Le sujet<br />
de la premiere est: "Les intellectuels et fa politique". Sujet que viennent<br />
completer deux recensions de livres: de Jerzy Szymura par Jan Wolenski, et<br />
de l'abbe Henryk Zimon par Zbigniew Pasek. La "Chronique de Cracovie"<br />
est assuree par Piotr Mucharski et une priere de Janusz Korczak conclut ce<br />
numero.<br />
138
:AUTORZY TEGO NUMERU:<br />
FRANCIS CAZALS, absolwent wydzialu prawa i socjologii Uniwersytetu<br />
Strasburskiego, wykladowca socjologii na tymi:e uniwersytecie.<br />
KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI, Uf. 1951, teolog biblijny i znawca<br />
judaizmu, uczestnik dialogu chrzeScijansko-i:ydowskiego. Wykladowca<br />
Akademii Teologii Katolickiej, czlonek Komisji Episkopatu ds. Dialogu<br />
z Judaizmem, redaktor naczelny kwartalnika "Collectanea Theologica".<br />
KS. MICHAL CZAJKOWSKI, ur. 1934, teolog, duszpasterz, publicysta<br />
- zob. nota w numerze 430.<br />
KS. TADEtJSZ GADACZ, Uf. 1955, filozof - zob. nota w numerze 431.<br />
MICHAL GALAS, ur. 1961, absolwent religioznawstwa VJ, doktorant na<br />
Wydziale Filozoficzno--Historycznym VJ . Publikowal w " Ruchu Biblijnym<br />
i Litu rgicznym", "Studia Religiologica", autor przedmowy do: Gershom<br />
Scholem, Judaizm. Parf g16wnych pojfc (w druku). Mieszka w Krakowie.<br />
ALFRED GAWRONSKI, ur. 1929, mozof - zob. nota w numerze 429.<br />
IRENEUSZ KANIA, ur. 1940, tybetolog, tlumacz - zob. nota w numerze<br />
430.<br />
JANUSZ KORCZAK (1878-1942), wychowawca, pisarz, dzialacz spoleczny,<br />
lekarz. Wspoltworca i kierownik i:ydowskiego Domu Sierot w Warszawie<br />
oraz sierocinca dla dzieci polskich. Zgin:tl w obozie koncentracyjnym<br />
, dobrowolnie towarzysz:tc wychowankom swego sierocinca. Wydal<br />
m.in. M omenty wychowawcze (1919), Jak kochac dziecko (t. 1-2<br />
1920-1921), Prawo dziecka do szacunku (1929), Prawidla zycia. Pedagogilea<br />
dla mlodziezy i doroslych (1930). Pozostawil po sobie Pamiftnik pisany<br />
w getcie. Jest jedn:t z najbardziej symbolicznych postaci XX wieku.<br />
SIMON LAUER, potomek slynnego rod u uczonych i:ydowskich, nosz:tcego<br />
nazwislco Luria, wsp6lwydawca (wraz z Qemensem Thom:t) serii<br />
"Judaica et Christiana", wspolzaloi:yciel i wykladowca Instytutu Badan<br />
Zydowsko-Chrze§cijanskich przy Wydziale Teologii ChrzeScijanskiej<br />
w Lucernie.<br />
APOLINARY KAROL MICHALSKI OFM, ur. 1955, wykladowca<br />
Iilozofti poznania i metafizyki w WSD 00. Franciszkanow w Katowicach-Panewnikach.<br />
Uczen ks. prof. Jozefa Tischnera. Mieszka w Katowicach.<br />
PIOTR MUCHARSKI, ur. 1959, publicysta, wspolpracownik "<strong>Znak</strong>u"<br />
- zob. nota w numerze 429.<br />
139
AUTORlY TEGO NUMERU<br />
ZBIGNIEW PASEK; uc. 1958, abs01went p010nistyki i religioznawstwa<br />
UI, asystent w Zakladzie Historii Chrzescijanstwa Instytutu Re1igioznawstwa<br />
UI. Pub1ikowal w "Studia Religi010gica", " C1uzeScijaninie w swiecie"<br />
i "Roczniku Te010gicznym" ChrzeScijanskiej Akademii Te010gicznej.<br />
W druku ksi4i;ka Ruch zielonoSwiqtkowy. Proba monograJii. Mieszka<br />
w Krakowie.<br />
FRANZ ROSENZWEIG (1886-1929), wybitny iydowski myslicie1 religij <br />
ny. Urodzil siC( w mieszczanskiej rodzinie asymi10wanych Zyd6w niemieckich.<br />
Studiowal medycynC(, historiC( po1itycznll i ftlozofiC( na Uniwersytecie<br />
Fryburskim. Obronil doktorat Hegel a paizstwo na seminarium Meinecke'go.<br />
W 1913 nawr6ci1 siC( na judaizm. Bral udzial w wa1kach I wojny<br />
sw., wtedy tei, w okopach Macedonii, powstalo jego opus vitae - Gwiazda<br />
zbawienia. Zmarl przedwczeSnie dotkniC(ty nieu1eczalnll chorobll. Uchodzi<br />
za jednego z glownych przedstawicie1i tzw. filozofii dialogu.<br />
CLEMENS THOMA, teo10g, wsp6lwydawca serii,,Judaica et Christiana",<br />
wykladowca Instytutu Badan Zydowsko-Chrzescijanskich przy<br />
Wydzia1e Te010gii Chrzescijanskiej w Lucemie.<br />
ELIE WIESEL, pisarz i dziennikarz amerykanski pochodzenia iydowskiego.<br />
I ako dziecko wiC(zien hitlerowskich obozow koncentracyjnych.<br />
Profesor Boston University. Wydal m.in. Messengers o/God, Souls on Fire,<br />
A Beggar in Jerusalem, Night, A Jew Today.<br />
JAN WOLENSKI, uc. 1940, profesor fllozofii UI. Autor licznych publikacji<br />
naukowych, z ktorych najwainiejsze to: Logiczne problemy wykladni<br />
prawa (1972), John Stuart Mill (1979, wraz z Rettem Ludwikowskim),<br />
Z zagadnieti analitycznej JilozoJii prawa (1980), FilozofLCzna szkola lwowsko-warszawska<br />
(1985, wyd. angielskie 1989), Kotarbitiski (1990), Metamatematyka<br />
a epistemologia (w druku). Mieszka w Suchej Beskidzkiej.<br />
140
NOWE KSIA)KI<br />
WYDAWNICfWO "KRl\G"<br />
Louis- Ferdinand aline: PodrOi do kresu noey. Przelozyl Waclaw Rogowicz.<br />
Przeklad przejrzal i poprawil Krzysztof Kamyszew. Warszawa<br />
1990, s. 374. Nald. nie podany. Cena ok. 23 000 zl.<br />
WYDAWNICfWO SPACJA<br />
Octavio paz: Poehmurno. Wst~pem poprzedzil Rajmund Kalida. Przelozyli<br />
Rajmund Kalicki i Elzbieta Komarnicka. Warszawa 1990, s. 196.<br />
Nakl. ·1 rzutu 5 000 egz. Cena nie podana.<br />
WYDAWNICfWO "POJEZlERZE"<br />
Czeslaw Milosz: Prywatne obowiqzki. Olsztyn 1990, s. 212. Nald. 20 000<br />
egz. Cena ok. 15 000 zl.<br />
Graiyna Strumillo-Milosz: Znad Switezi w glqb tajgi. Rozmowy z mojq<br />
matkq. Olsztyn 1990, s. 114 + ilustr. Nakl. 40 000 egz. Cena nie<br />
podana.<br />
SPOLDZIELNIA WYDAWNICZA "CZYTELNIK"<br />
Rzymskie epitafUI, zakl~eia i wr6iby. Wybrala i opracowala Lidia Storoni<br />
M azzolani . Przeloiyl i wst~pem opatrzyl Stanislaw Kasprzysiak.<br />
Warszawa 1990, s. 176. Nakl. 10000 egz. Cena ok. 15000 zI.<br />
Alfred de Vigny: Wielkosc i niewola wojskowego stanu. Przelozyla Joanna<br />
Guze. Warszawa 1990, s. 200. Nakl. 5 000 egz. Cena nie podana.<br />
Henry James: Ks~ina Casamassima. Przelozyla Cecylia W6jewoda. Warszawa<br />
<strong>1991</strong>, s. 480. Nakl. nie podany. Cena ok. 30000 zl.<br />
Robert Walser: Przeehadzka i inne utwory. Przeloiyla i poslowiem opatrzylaMalgorzata<br />
Lukasiewicz. Warszawa 1990, s. 156. Nakl. 5 000<br />
egz. Cena nie podana.<br />
Vladimir N abokov: Zaproszenie na egzekuej~. Przelozyl z rosyjskiego<br />
i poslowiem opatrzyl Leszek Engelking. Warszawa 1990, s. 208.<br />
Nald. 10 000 egz. Cena ok. 12 000 zI.<br />
Aleksander Weissberg--Cybulski: Wie/ka ezystka. Przelozyl z niemieckiego<br />
Adam Ciolkosz. Ws t~p Gustawa Herlinp a-Grudzinskiego. Warszawa<br />
1990, s. 552. Nakl. nie podany. Cena ok. 25 000 zI.<br />
Milan Kundera: Wale poiegnalny. Przelozyl Piotr Godlewski. Warszawa<br />
1990, s. 176. Nakl. i cena nie podane.<br />
Stanislaw Rembek: Nagan. Poslowie Tomasz Burek. Warszawa 1990,<br />
141
NOWE KS I.A,ZKI<br />
s. 192. N ak\. nie podany. Cena ok. 9 000 zl. Seria Proza Dwudziestolecia.<br />
Stanislaw Mackiewicz: Dom Radziwillow. Wst~p Jerzy Jaruzelski. Warszawa<br />
1990, s. 256. Nakl. 50 000 egz. Cena ok. 15 000 zl.<br />
Jerzy Stempowski: Ziemia Berneftska. Przelozyl i poslowiem opatrzyl<br />
Andrzej St. Kowalczyk. Warszawa 1990, s. 92. N akl. i cena nie<br />
podane.<br />
Aleksander Wat: Moj wiek. Pamiftnik mowiony. C~sc I i II. Rozmowy<br />
prowadzil i przedmow'l opatrzyl Czeslaw Milosz, do druku przygotowala<br />
Lidia Ciolkoszowa. Warszawa 1990, s. 368 + 382. Nakl.<br />
50 000 egz. Cena nie podana.<br />
Ola Watowa: Wszystko, co najwazniejsze ... Warszawa 1990, s. 182. Nakl.<br />
i cena nie podane.<br />
Julian Stryjkowski: Wielki strach. To samo, ale inaczej. Warszawa 1990,<br />
s. 368. Nakl. nie podany. Cena ok. 17 000 zI.<br />
Jan J ozef Szczepanski: Historyj ki. Warszawa 1990, s. 212. Nakl. i cena nie<br />
podane.<br />
Wlodzimierz Odojewski: Zasypie wszystko, zawieje ... Warszawa 1990,<br />
s. 464. Nakl. i cena nie podane.<br />
Henryk G rynberg: Szkice rodzinne. Warszawa 1990, s. 232. Nakl. 5 000<br />
egz. Cena nie pod ana.<br />
Ryszard KapuScinski: Lapidariwn. Warszawa 1990, s. 224. Nakl. 50 000<br />
egz. Cena nie pod ana.<br />
Papusza: Lesie, ojcze mojo Wiersze. Z j\!zyka cyganskiego przetlumaczyl,<br />
w st~ p em i przypisami opatrzyl Jerzy Ficowski. Wyd. I w tej edycji.<br />
Warszawa 1990, s. 92. Nakl. i cena nie podane.<br />
Symbole i symbolika. Wybral i wst~pem opatrzyl Michal Glowinski.<br />
Autorzy: Alfred North Whitehead, Tzvetan Todorov, Hans Georg<br />
Gadamer, Dan Sperber, Paul Tillich, Siergiej S. Awierincew, Raymond<br />
Firth, Philip Wheelwright, Ern st H. G ombrich, Rudolf<br />
Wittkower, Rudolf Arnheim. Przelozyli: Graiyna Borkowska, Krystyna<br />
F alicka, Maria-Bo:i:enna Fedewicz, Wiktoria K rzemien, Malgorzata<br />
Lukasiewicz, Agnieszka Morawi nska, Ignacy Sieradzki.<br />
Warszawa 1990, s. 376. Nakl. 5 000 egz. Cena nie podana. Seria<br />
Panorama.<br />
WYDAWNICfWO DOLNOSL~S KIE<br />
Mcndcle Mojcher Sforim: Podr6ie Beniamina Trzeciego. Przelozyl Michal<br />
F riedman. Wst\!pem opatrzyl Salomon Be1is-Legis. Wroclaw 1990,<br />
S. 128. Nakl. i cena nie podane. Biblioteka Pisarzy Zydowskich.<br />
Szalom Asz: M qz z Nazaretu. Przelozyl Michal Friedman. Wst@em<br />
opatrzyl Salomon Belis- Legis. Wroclaw 1990, S. 780. Nakl. 30000<br />
egz. Cena ok. 38000 zl. Biblioteka Pisarzy Zydowskich.<br />
142
NOWE KSI.A,ZKI<br />
William Makepeace Tkackeray: Pierscieti i roia ezyli Dzieje ksifeia Julia<br />
i ks~cia Bulba z rYSWIkami Autora. Opowiesc przy kominku dla<br />
duiyeh i malyeh dzieci. Przelozyl Michal Ronikier. Wiersze Zywej<br />
paginy (wed lug Tbackeraya) napisal Maciej Slomczynski. Wroclaw<br />
1990, s. 156. Nakl. nie podany. Cena ok. 10 000 zl.<br />
Lewis Carroll: Przygody Alieji w Krainie Czarow. 0 tym, co Alicja odkryla<br />
po drugiej stronie lustra. Przelozyl i wst~pem opatrzyl Maciej<br />
Slomczynski. Wyd. III poprawione. Wroclaw 1990, s. 248. Nakl. nie<br />
podany. Cena ok. 14000 zl.<br />
Kenneth Grahame: Zloty wiek. Wysnione dni. p rzeklad i poslowie Ewa<br />
Horodyska. Wroclaw <strong>1991</strong>, s. 240. Nakl. nie podany. Cena ok.<br />
14000 zl.<br />
James Matthew Barrie: Przygody Piotrusia Pana. PiotruS Pan w Ogrodaeh<br />
Kensingtotiskich. Przelozyl Maciej Slomczynski. Wroclaw <strong>1991</strong> ,<br />
s. 276. Nakl. nie podany. Cena ok. 18 000 zl.<br />
Jaroslaw Iwaszkiewicz: Notatki 1939-1945. Aneks: Anna Iwaszkiewiczowa.<br />
Przygotowal do druku, uzupelnil przypisy i opatrzyl poslowiem<br />
Andrzej Zawada. Wroclaw <strong>1991</strong>, s. 176 + ilustr. Nakl. 10000 egz.<br />
Cena ok. 15 000 zl.<br />
BIBLIOTEKA "WI~ZI"<br />
Tadeusz Mazowiecki: Druga twarz Europy. Warszawa 1990, s. 168. Nakl.<br />
50 000 egz. Cena nie podana.<br />
Waclaw Iwaniuk: Powrot. WybOr wierszy. Wyboru dokonal i wst~pem<br />
opatrzyl Marek Zielinski. Warszawa 1990, s. 188. Nakl. 5 000 egz.<br />
Cena nie podana.<br />
Stanislawa Grabska: Czlowiek wobec Trojcy Sw~ tej. Warszawa 1990,<br />
s. 146. Nakl. i cena nie podane.<br />
J6zef Smosarski: Oblicza swiqt. Warszawa 1990, s. 186. Nakl. i cena nie<br />
podane.<br />
Krzysztof Kopczynski: przed przystankiem Niepodleglosc. Paryska "Kultura"<br />
i kraj w latach 1980-1989. Warszawa 1990, s. 92. Nakl. i cena<br />
nie podane.<br />
Stefania Kossowska: Galeria przodkow. Warszawa <strong>1991</strong>, s. 140. Nakl.<br />
i cena nie podane.<br />
Marcin Kula: Narodowe i rewolucyjne. Londyn-Warszawa <strong>1991</strong> , s. 382.<br />
Nakl. i cena nie podane. Wydane wsp61nie z wydawnictwem<br />
"Aneks".<br />
143
Z<br />
MIESl~CZNIK<br />
REDAKCJA<br />
ul. Kosciuszkl 17, 30-105 Krok6W<br />
leI. 21 -89-20, lux 21 -98-14<br />
NOWOSC WYDAWNICTWA ZNAK<br />
FILOZOFIA DIALOGU<br />
Wyb6r i opracowanie Bogdan Baran<br />
Jesl to antologia obejmuj~ca reprezenlatywne teksly z dziedziny fllozofli<br />
diaJogu. Tom obejmuje przeklady prac takich aulorow, jak Buber, Rosenzweig,<br />
Ebner, klorzy ukszlahowali mysl diaJogicznq, w pierwszej polowie<br />
biei:~cego slulecia, oraz aulorow p6Zo.iejszych, jak Uvinas czy Theunissen.<br />
Ukazano zarowno le4ce u :i:rOdel diaJogiki molywy i:ydowskie, jak lei:<br />
islolne dla jej p6:i:niejszego rozwoju molywy fenomenologiczne.<br />
Wydawnictwo <strong>Znak</strong> 31-105 Krakow ul. Kosciuszki 37<br />
MISJE I REKOLEKCJE w cillgu calego roku gloszll<br />
Ojcowie Zgromadzenia Najswiytszyeh Sere Jezusa i Maryi<br />
ul. Snopkowa 5, 52-225 Wroclaw tel. 68 76 06<br />
REKOLEKCJE ZAMKNI~TE dla mlodziezy w dniaeh od 7 - 14<br />
lipca <strong>1991</strong> r. Prowadzll OJcowie Zgrornadzenia Najswiytszyeh Sere<br />
Jezusa i Maryi.<br />
ul. Snopkowa 5, 52-225 Wroclaw tel. 68 76 06<br />
Chcesz poglybic swoje iycie wewnytrzne, napisz na powYZszy adres.<br />
144
ZESPOt - STEFAN SWIE2AWSKI. STANISlAW STOMMA. J ERZVTURO<br />
WICZ. STEFAN WllKANOWICZ. JACEK W01NIAKOWSKI.<br />
HALINA BORTNOWSKA. STANIStAW GRYGiEl. MAREK<br />
SKWARNICKI. WtADYStAW STR02EWSKI<br />
REDAKCJA - FRANCISZEK BLAJDA. TOMASZ FIALKOWSKI. JAROStAW<br />
GOWIN (sukrutarz redakcji). KRZYSZTOF GURBA. KAROL<br />
TARNOWSKI. STEFAN WllKANOWICZ (redaktor naczulny).<br />
adres HENRYK W01NIAKOWSKI<br />
redakcji i<br />
administracji _ 30-105 Krak6w. Ko6ciuszki 37.1 p .. tul. 21-89-20. fax 21-98-14<br />
WARUNKI PRENUMERATY<br />
Informujemy. ze w zwill.zku z rosnll.cvmi kosztami papieru i produkcji. a taki.e zwi~kszaj'lcymi<br />
si~ kosztami przesylek pocztowych, RSW .. Prasa- Ksill.zka -Ruch" poCZ'lwszy<br />
ex! 1990 r. przyjmuje wylll.cznie pre nu merat~ kwartalnll.. Z tych samych powex!6w<br />
Administracja Miesi~cz ni ka " <strong>Znak</strong>" r6wn iez wprowadza pre nu merat~ kwartalnll..<br />
PRENUMERATA PROWADZONA PRZEZ ADMINISTRACJE MIESIECZNIKA<br />
..ZNAK"<br />
I. PREN UMERATA KRAJOWA<br />
1. Aam inistracja zastrzega sobie prawo kwartalnej regulacji ceny w prenumeracie.<br />
2. Informacja 0 nowej cenie podana ~dzie z wyprzedzeniem kwartalnym.<br />
3. Kwoty wplacone na prenumeratfl p61rocznll. i rocznll. traktujemy zaliczkowo. W przy<br />
padku zmiany ceny. wszystkich prenumerator6w obowill.luje doplata do da nego <br />
kwartalu. <br />
Cena 1 egz. w III kwartale <strong>1991</strong> r. wynosi 10000 zl. prenumerata kwartalna 30000 zl. <br />
Wplaty przyjmuje Adm inistracja Miesi~czn ika " <strong>Znak</strong>", 30-105 Krak6w, ul. KOSciuszk i <br />
37, kon to PKO I OM/Krak6w nr 35510-25058-136. <br />
II. PRENUMERATA ZAGRAN ICZNA<br />
Cena 1 egzem plarza wynosi 3$, prenumerata roczna 36$. Doplata roczna za wysylk~<br />
poczlll iotnicz'l: Europa - 6$, Ameryka - 12$. Austra lia -1 8$. Prenumerala dla adresat6w<br />
z Europy Wsch.: 36$ rocznie. wysylka pocz':lI. zwykili. Pre n u m eral~ dewizowll. mozna<br />
rozpoczllt ex! dowolnego miesillca roku. Konto dewizowe: SIW ZNAK Sp. z 0.0. Bank<br />
PKO S.A. O/Krak6w nr 5.35078-7000339-157-212-7870.<br />
Dla adresal6w z Europy Wsch. istnieje r6wniez mozliwo5t oplacenia prenumeraty<br />
w zlal6wkach. Cena i zasady jak w prenumeracie krajowej plus 100% za wysylk~ pocztll<br />
zwykill.. KanIa PKO I OM/Krak6w nr 35510-25058-136.<br />
PRENUMERATA PROWADZONA PRZEZ RSW ..PRASA-KSI~2KA-RUCH"<br />
I. PRENUMERATA KRAJOWA<br />
Cena 1 egz. w II I kwartale <strong>1991</strong> r. wynosi 10 ()()() zl. prenumereta kwartalna 30 ()()() zl.<br />
Szczeg6l0we infarmacje we w1sSciwych dla miejsca zamieszkania lub siedzibY prenumeratora<br />
ex!dzialach RSW lub w urz~dac h pocztowych.<br />
II . PRENUM ERATA ZAGRANICZNA<br />
Prenumerata zagraniczna jest 0 100% droZsza ex! prenumeraty krajaw ej i na III kwarlal<br />
<strong>1991</strong> r. wynasi: 60000 zl. Wysylka pocztll. zwykill.. Prenumeratfl zagranicznll.<br />
przyjmuje RSW .. Prasa - Ksiijzk8 -Ruch" Centrala Kalportazu Prasy i Wydaw nictw.<br />
Warszawa, ul. Towarowa 28, tel. 20-12-71 Konto P.B. K. XII I Oddz. Warszawa<br />
nr 370044-1195-139-11<br />
Material6w nie zam6wionych nie odsylamy<br />
Zaklad Poligra ficzny Spolecznego Instyturu Wydawniczogo <strong>Znak</strong>. KrakOw ul. Kckiuszki 37 . Zam. 16/91 .<br />
Druk ukonczono w <strong>maj</strong>u <strong>1991</strong> r.<br />
INDEKS 38371<br />
ISSN 0044488 X<br />
Cena zeszytu z. 10000.
Pierre Charles SJ<br />
PRAWDA 0 PROTOKOlACH<br />
MI;DRCOW SYJONU<br />
W paZd.zierniku 1934 w Zurychu i w <strong>maj</strong>u 1935 w Bernie odbyly si~<br />
procesy, ktore przeciwslawialy z jednej strony, jako oskarZycieli,<br />
Zrzeszenie Wsp6lnot Zydowskich Szwajcarii i Wsp6lno~ Izraeli~<br />
z Bema, z drugiej laS, jako oskacionego, Theodora Hschera, ktory<br />
na lamach dziennika "Der Eidgenosse" opublikowal PROTOKOlY<br />
M~RC6w SYJONU.<br />
str. 16, broszura, cena detal. 1300 zI<br />
Simone Weil<br />
WYBOR PISM<br />
Pisma Simone Weil przeloZyl i wydal w Paryiu pt'zed 32 laty<br />
Czeslaw Milosz. Obecny ~r - poprzedzony nowq przedmowq<br />
- obejmuje poza dwoma esejami najcenniejSZ4 ~ dorobku<br />
Simone Weil: jej przemy§lenia uj~e w zwi~i\, aforyst)crni\ form~.<br />
Maksymy te - zdaniem Milosza - dor6wnuji\ MYSLOM Pascala.<br />
"Tak wielka jest intensywnosc jej paradoksalnych nieraz ~dafi C.. ), ze<br />
kaZde z nich z osobna przykuwa uwag~, sklania do rozmy§lafi C.. )<br />
B)C moZe nowoczesny jej umysl z silnym pi~tnem Swiatopogli\du<br />
naukowego sprawia, ze jej pisma szczeg6lnie silnie przemawiaji\ do<br />
ateist6w" (Cz.M.).<br />
str. 182, broszura, cena detaL 17 ()()() zl<br />
Zam6wienia: SIW ZNAK. ul. ·KoSciuszki 37, 30-105 KrakOw<br />
tel. 21 97 94, fax 21 98 14