05.11.2014 Views

Nr 432, maj 1991 - Znak

Nr 432, maj 1991 - Znak

Nr 432, maj 1991 - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

<strong>432</strong><br />

JUDAIZM<br />

SZOAH<br />

CH RZESCIJANSTWO


W NUMERZE:<br />

Relig ij na i filozoficzna mysl zydowska, Szoah, jej teologiczne znaczenie dla<br />

iyd6w i chrzescijan, oraz dialog mi~dzy tymi dwiema religiami - tym<br />

tematom poswi~cilismy niniejszy numer "<strong>Znak</strong>u". Otwieraj'l go fragmenty<br />

dwu klasycznych iydowskich komentarzy do Pisma - Raszi i Zohar<br />

- w przekladzie, opracowaniu i ze wst~pem Ireneusza Kani. Rol~ mesjanizmu<br />

w mysli i historii zydowskiej w uj~ciu Gershoma Scholema omawia<br />

Michal Galas, natomiast Apolinary K. Michalski OFM przybliZa filozofi~<br />

60ga i bJizniego Emmanuela levinasa. Najwainiejszym tematem refleksji<br />

innego wybitnego mysliciela zydowskiego, Franza Rosenzweiga, byla<br />

kwestia dialogu mi~dzy judaizmem a chrzescijanstwem. W tw6rczos~<br />

Rosenzweiga wprowadza nas Tadeusz Gadacz SP, a uzupeinienie jego<br />

tekstu stanowi przeklad fragment6w gl6wnego dziela Rosenzweiga, Gwiazdy<br />

zbawienia.<br />

Wydarzeniem, ktorego tragiczny cien ukazal w nowym swietle sens dialogu<br />

iydowsko-chrzescijanskiego, byla Szoah, dokonana w sercu chrzeScijanskiej<br />

Europy masowa zaglada narodu zydowskiego. Co fakt ten wnosi do<br />

samoswiadomosci chrzeScijanskiej, jakie jest jego teologiczne wyjasnienie,<br />

jakie wskazowki plyn'l z niego dla naszej lektury Nowego Testamentu - oto<br />

tematy rozwazan Clemensa Thomy i ks. Waldemara Chrostowskiego.<br />

Przejmuj'lce miniatury literackie Elie Wiesela, Legendy n.aszych dni, prezentuj'l<br />

iydowski punkt widzenia na religijny sens Szoah.<br />

Wszystkie dotychczasowe w'ltki powracaj'l w wywiadzie Adama taka SJ<br />

z prof. Simonem lauerem, jednym z najbardziej aktywnych rzecznik6w<br />

pojednania mi~dzy iydami a chrzescijanami. Profesor uniwersytetu w Strasbourgu,<br />

Francis Cazals, przedstawia socjologiczn'l interpretacj~ zjawiska<br />

antysemityzmu. a koncowym akcentem jest artykul ks. Michala Czajkowskiego<br />

omawiaj'lcy losy i postawy katolik6w hebrajskich w USA i Izraelu.<br />

W drugiej cz~sci numeru otwieramy now'l rubryk~ - "Polowanie na idee"<br />

- w kt6rej zamieszcza~ b~dziemy relacje z dyskusji z udzialem redaktor6w<br />

i wsp61pracownik6w naszego pisma. Dyskusje te pomyslane . S'l jako<br />

kontynuacja spotkan prowadzonych od czas6w stanu wojennego przez<br />

o. Jana Adrzeja Kloczowskiego i <strong>maj</strong>'l stanowit okazj~ do prezentacji<br />

punktu widzenia naszego srodowiska na najwazniejsze pytania nurtuj'lce<br />

dzisiejsz'l kultu~ chrzescijansk'l. Temat pierwszej dyskusji -lntelektualiJci<br />

a polityka.<br />

Szat~ graficznll m iesi ~cznika opracowal:<br />

M I ROStAW KRZ YSZ KOW SKI (M


ZNAK <br />

MIESIF;CZNIK<br />

T REs t<br />

ZESZYTU:<br />

TO, CO W GORZE Z TYM , CO NA DOLE<br />

OFIARA JAKO tACZNIK MII;:DZY PORZADKAMI BOSKIM<br />

I LUDZKIM (w dwu klasycznych komentarzach zydowskich<br />

- RASZI i ZOHAR) .<br />

przeloZyI. opracowal i wst~pem opatrzyf Ireneusz Kania 3<br />

Michal Galas<br />

HETERODOKSYJNY MESJANIZM<br />

W MISTYCE l YDOWSKIEJ<br />

Sabatianizm i frankizm 16<br />

Apolinary Karol Michalski OFM<br />

..00 MltO~CI MADRO~CI DO M ADRO~CI MltO~CI"<br />

Emmanuela LllVinasa filozofia Boga i milo~ci bliiniego 29<br />

Tadeusz Gadacz SP<br />

JUDAIZM - CHRZE~CIJANSTWO - PRAWOA 42<br />

Frani Rosenzweig<br />

lYO I CHRZE~CIJANIN WOBEC PRAWOY<br />

tlum. Tadeusz Gadacz SP i Adam iak SJ 46<br />

Clemens Thoma<br />

PROBA TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH .<br />

tlum. Juliusz Zychowicz 52<br />

Ks. Waldemar Chrostowski<br />

ZNACZENIE SZOAH DLA CHRZE~CIJANSKIEGO<br />

ZROZUMIENIA BIBLII 61.<br />

Elie Wiesel<br />

LEGENDY NASZYCH DNI<br />

tlum. Henryk Halkowski 73<br />

COMMUNIO FIOELIUM<br />

Z prof. Simonem Lauerem rozmawia Adam iak SJ<br />

tlum. Tadeusz Zatorski 82


Francis Cazals <br />

REFLEKSJE 0 ANTYSEMITYZMIE <br />

tlum. Marek Safjan<br />

Ks. Michal Czajkowski<br />

LUDZIE PODW6JNEGO WYBRANIA <br />

Katolicy hebrajscy _______________<br />

87 <br />

94 <br />

Alfred Gawronski <br />

J~ZYK A RZECZYWISTOSC (4) <br />

00 MASY DO PRZEDMIOTU 100 <br />

POLOWANIE NA IDEE (1) <br />

INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />

106 <br />

ZDARZENIA -<br />

KSIAlKI- LUDZIE<br />

Jatrwolenski <br />

FILOZOFIA BRADLEYA<br />

Zbigniew Pasek <br />

wOK6t DYSKUSJI 0 PRAMONOTEIZMIE<br />

Piotr Mucharski <br />

KRONIKA KRAKOWSKA <br />

PYTANIA 0 POLSK~<br />

JEDENASTA WIECZOREM ...<br />

Janusz Korczak <br />

MODLITWA STARCA<br />

126 <br />

128 <br />

132 <br />

136 <br />

SUMMARY _______________ 137<br />

SOMMAIRE<br />

AUTORZY TEGO NUMERU<br />

NOWE KSIAlKI<br />

138 <br />

139 <br />

141


IRENEUSZ KANIA<br />

TO, CO W GORZE, Z TYM, CO NA DOLE<br />

OFIARA JAKO LJ.\CZNIK Mn~DZY PORZI\DKAMI<br />

BOSKIM I LUDZKIM<br />

(W DWU KLASYCZNYCH KOMENTARZACH ZYDOWSKICH - RASZl I ZOllAR)<br />

Bez wielkiej przesady moma powiedziet, Ze lwi~ cz~sc religijno--filozoficznego<br />

pismiennictwa i:ydowskiego stanowi~ komentarze wszelkiego rodzaju<br />

do Pisma, szczeg6lnie zas do tekstu Tory. Charakter komentarzy<br />

<strong>maj</strong>:j wszak midrasze, Talmud, Hagada, literatura - ogromna - halachiczna<br />

itd. Komentarzami ezoterycznymi, nie calkiem ortodoksyjnymi, s~ tei:<br />

pisma kabalistow; bodaj najslynniejsze z nich to Sefer ha-Zohar. Kvifga<br />

Bla.vku, uloi:ona w XIII w. w Hiszpanii.<br />

Jesli idzie 0 nurt ortodoksyjny tej literatury, najbardziej znanymi i do<br />

dzis zai:ywaj~cymi wielkiej powagi (drukuje si~ je ciqgle w wydaniach<br />

poszczcg6lnych ksiqg Moji:eszowych, tzw. chumeszach) Sq komentarze<br />

lakuba ben Aszera (zwanego "Ba'a! ha-Turim", 1269-1343), Ibn Ezry<br />

(czyli Abrahama ben Meira, ok. 1092-1167), Rambana (czyli rabbiego ben<br />

Nachmana; szeroko znanego pod imieniem Nachmanidesa, 1195-1270),<br />

wrcszcie Rasziego (skrot od rabbi Szlomo Icchaki, 1040-1105), z pewnosciq<br />

najslynniejszego ze wszystkich, cz~sto komentowanego.<br />

Raszi urodzil si~ w Troyes w Szampanii. Jego mow~ ojczystq byl<br />

francuski, ksztaicil si~ jednak w Niemczech - w Moguncji i Wormacji,<br />

gdzie zreszt~ poiniej w pewnych okresach sam nauczal. Maj~c lat<br />

dwadzieScia pi~ powrocil do rodzinnego miasta, w ktorym tei: i:ywota<br />

dokonal. lego komentarz do Biblii wydano jui: w 1475 r. (w Reggio) i byla<br />

to pierwsza w ogole drukowana ksi~i:ka hebrajska. Podlug niektorych<br />

znawcow przedmiotu zaslugi relatywnie jeszcze wi~ksze poloi:yl jako<br />

wyk!adacz Talmudu; istotnie, Raszi jest autorem pierwszego komentarza<br />

wprowadzajqcego do samodzielnego studium Talmudu. Poczqtkuje on<br />

nowy nurt egzegezy talmudycznej, ktorego przedstawicielami byli tzw.<br />

tosatisci (od Tosafot - dodatki, uzupelnienia, g1osy). Pierwszymi ich - i od<br />

razu najswietniejszymi - reprezentantami stali si~ dwaj wnukowie Rasziego<br />

- Raszbam (rabbi Samuel ben Meir) i rabbi Jakub ben Meir (slawny<br />

rabbenu Tam, 1110-1171).<br />

Komentarz Rasziego spotkal si~ rowniez - juz w XVII w. - z duzym<br />

zainteresowaniem wsrOd uczonych chrzeScijanskich. Kilkakroc tlumaczono<br />

3


IRENEUSZ KA NIA<br />

go na j~zyki europejskie - lacin~ i niemiecki, i wielokrotnie w nich<br />

wydawano. Przeklad ostatni, angielski, wyszedl w latach 1929-1934.<br />

Zamieszczony ponii:ej krotki fragment tego komentarza daje ~ pomimo<br />

swej szczuploSci - dose dobre 0 nim poj¢e. lego przedmiotem S


TO. CO W GORZE. Z TYM. CO NA DOLE<br />

bardzo dlugich, pelnych powtorzen, CO w zestawieniu ze zwi~zloScil}<br />

Rasziego cz~s to wywoluje wrai:enie wr~cz rozwlekloSci i przegadania. Ale<br />

nie to jest, rzecz jasna, najwai:niejsze. Mimo iz kabalistyczni m~drcy<br />

w swoich roztrzl}Saniach rowniez wykorzystujl} metod~ "fllologicznl}",<br />

czynil} to inaczej i w innym celu nii: rabinowie. Przede wszystJcim z upodobaniem<br />

uciekajl} si~ do spekulacji wok61 ksztaitu liter alfabetu hebrajskiego<br />

i ich wartoSci liczbowych, tzw. gematrii (to bardzo stary, babilonski jeszcze<br />

wynalazek; wielkim wzi~em cieszyl si ~ zwlaszcza w Kabale pozniejszej,<br />

Lurianskiej). SluZy im to do odslaniania ukrytych, "wyi:szych" sensow<br />

Slowa Objawionego. Rezultaty ich spekulacji implikujl} pewne szczegolne<br />

(co nie znaczy, ze zawsze oryginalne) koncepcje fIlozoficzne i teozoficzne,<br />

zwlaszcza zaS pewnl} ontologi~ - i jest to bodaj glowne wrai:enie, jakie,<br />

w odroi:nieniu od tekstow rabinicznych, zostawia lektura Zoharu. Istota tych<br />

koncepcji dalaby si~ streScie w kilku nastwujl}cych punktach:<br />

Bog w n ajgl~bszej swojej istocie jest absolutnie niepoznawalny (ens<br />

impredicabile. deus absconditus) i niedost~pny czlowiekowi; wobec tego<br />

przedmiotem naszych rozwaiao i poznania mogl} bye tylko Jego zhipostazowane<br />

atrybuty (sefll'ot; w Ra'aja Meheimna ~ to "naczynia" bl}dz<br />

" narz~dzia" Boi:ej mocy) - a i to nie per se bl}dZ in se, lecz tylko poprzez<br />

ich wzajemne wspoloddzialywania, "wspolrezonanse". Dynamika sefirot<br />

(ktore sl} zhierarchizowane i ukladaj l} si~ w ksztalt "drzewa kosmicznego"<br />

obroconego do g6ry korzeniami jak skandynawski Y ggdrasil) konstytuuje<br />

"Swiat Wyzszy" i "Swiat Nii:szy", wzajem z sobl} tajemniczo sprz~zone.<br />

Litery Tory Sl} konsubstancjalne z tworzywem swiata, poznawanie zatem<br />

ich cech oraz istniejl}cych mi~zy nimi zwil}zk6w jest kluczem do odslaniania<br />

tajemnic bytu. Do tego zdolny jest tylko czlowiek - oczywiScie<br />

ten jedynie, kt6ry zg l~b i a Torr; kazdy inny smiertelnik jest jak bydl~ .<br />

W tych koncepcjach 0 bardzo nieraz archaicznym (pitagorejsko--platonskim)<br />

rod owodzie wai:na rola przypada wi~c czlowiekowi: jako ens cognoscens<br />

zajmuje on pozycj~ posrednil} pomi~zy swiatami G6mym i Dolnym;<br />

owszem, moi:e na nie oddzialywae! Jego zadaniem jest "naprawa" (tikkun)<br />

Swiata D olnego, dzi~ki czemu r6wniez w Swiatach G6mych przywr6cona<br />

b~zie harmonia. Jednym ze srodk6w do tej "naprawy" jest ofiara.<br />

W ortodoksyjnym judaizmie czlowiek poprzez ofiar~ zabiega 0 kontakt<br />

z osobowym Bogiem, 0 Jego lask~ dla siebie i swojego ludu. Dla kabalisty<br />

istota Boga (Ein-Sof) jest niepoznawalna i niedost~pna, totei: znaczenie<br />

ofiary poj muje on inaczej, choe moze trudno byloby m6wie tu 0 radykalnym<br />

zerwaniu z pogll}dami ortodoksyjnymi; raczej mamy do czynienia<br />

z pewnym p rzes uni~iem akcent6w. Ofiara w Kabale zyskuje sens przede<br />

wszystkim kosmiczny, rna bowiem przyczynic si~ do "naprawy" obu<br />

swiat6w - Dolnego i G6mego, do przywr6cenia ladu zaburzonego podczas<br />

dramatu stworzenia (to motyw gnostycki). Takie uj~ie ofiary zbliza jl}<br />

wyrai:nie do niekt6rych koncepcji bardzo archaicznych, np. wedyjskich,<br />

w kt6rych - poprzez powt6rzenie wzorcowego, poczl}tkowego aktu kosmo­<br />

5


IRENEUSZ KANIA<br />

gonicznego - sluZy ona periodycznej "regeneracji" swiata. Nie jedyny to<br />

zresztll "archaizujllCY" rys Kabaly.<br />

lednak:i:e pomylilby si~ ten, kto by Slldzil, ie chodzi tu - tak jak<br />

w cywilizacjach archaicznych - 0 pr6b~ magicznego oddzialania na<br />

fizyczny, makrokosmiczny porzlldek swiata. Tikkun to przede wszystkim<br />

przywracanie mu ladu duchowego, moralnego, spajanie tego, co<br />

zostalo rozdzielone i uleglo degradacji, gdy Bosici Demiurg, ograniczajllc<br />

si~ w akcie cimcum, aby zrobie miejsce swiatu stworzonemu, dopuSciI<br />

wslizni~ie si~ wen zla (Sitra Achera, "Drugiej Strony"). Dokonae tego<br />

moma modlitwll, medytacjll Swi~tych Imion, iarliwym "przylgni~ci em " do<br />

Boga (dewekut), wreszcie - jak si~ jui powiedzialo - poprzez ofiar~.<br />

Poniewai: chodzi 0 przywracanie swiatu ladu moralnego, nader istotny jest<br />

aspekt wlasnie moralny, duchowy ofiary. W rezultacie dochodzi do<br />

zlllczenia si~ sefiry Chesed (Milosc) z sefirll Din (prawo, Slld, Surowosc<br />

Boia) i ich syntezy w sefirze posredniej Tiferet (Pi~kno, Nadobnosc, zwanej<br />

tei Rachamim, czyli Milosierdzie). W syntezie tej pot~ga karzllcego S4du<br />

zostaje przezwyci~iona ("zlamana" - niszbar).<br />

Wszystko to dzieje si~ dzi~ki swiadomemu dzialaniu czlowieka 0 czystym<br />

sercu, "sprawiedliwego" (cadik), kt6ry tei: utoisamiany bywa z jednym<br />

z kamieni w~gielnych swiata i dziewilltll sefin!: Jesod (Fundament).<br />

"Czymie jest czlowiek, ie 0 nim pami~tasz?" - wola Psalmista (ps 8,5),<br />

i ortodoksyjny judaizm z upodobaniem kladzie nacisk na znikomosc<br />

ludzkiego istnienia wobec Pana Przedwiecznego. Ale tenie Psalmista<br />

odpowiada zaraz w uniesieniu: "Uczyniles go niewiele mniejszym od Boga,<br />

chwalll i dostojenstwem uwienczyies go". Mysl~, ie te wlasnie slowa<br />

wypada uznae za ulubione, acz niecz~sto przywolywane, motto kabalist6w.<br />

RASZI<br />

(przeklad na podstawie: J. Dessauer, Raszj a/ ha-Tora, Der Ra.l'chi-Kommentar zu<br />

den/unf Buchern Moses, Budapest 1887, str. 265-266).<br />

"I przywolal Pan Moji:esza i przem6wil do niego." 2 Ilekroc zwracal si~<br />

do Mojiesza, poprzedzal swoje z1ecenia i rozkazy jakims zawolaniem<br />

pelnym przyjazni, podobnym do tego, jakiego uZywajll uslugujllCY aniolowie<br />

u Izajasza: "I wolal jed en do drugiego ".3 Natomiast prorokom ludow<br />

Bog objawial si~ przygodnie, aby rozkazae im cos w sposob niewyszukany,<br />

na przyklad: "Pan raczyl si~ spatkae z Bileamem, wloiyl slowo w jego<br />

usta" 4. ,,1 przywolal Pan Mojiesza." Glos wnikn


TO. CO W GORZE. Z TYM. CO NA DOLE<br />

synowie Izraela nie slyszeli gO. OtM moma by sqdzie, ie rownie:i:<br />

w odst~pach mi~dzy zdaniami (gdzie Bog nie wzywa wyraznie Mojzesza)<br />

rozlcgalo si~ to wolanie, skoro czytamy tu: "i przemowil do niego".<br />

1ednakZe takie wolanie poprzedza tylko pocz'ltek kaZdej nowej rozmowy,<br />

nie zas oddzielnych jej ust~pow. Do czegM wi~ mogly sluzye owe odst~py?<br />

OtM mialy one dae Mojzeszowi czas na gruntowne rozwazenie kazdego<br />

wersetu Pisma i wszeikich okolicznosci. W jeszcze wi~kszej mierze potrzebuje<br />

tego czlowiek zwyczajny, gdy chce nauczye si~ czcgos od innego<br />

zwyczajnego czlowieka.<br />

"Do niego": wl'lcznie z Aronem. Rabbi 1ehuda naucza, ze w tekScie<br />

Tory Bog trzynaScie razy zwraca si~ do Mojiesza i Arona jednoczdnie,<br />

i rowniei trzynaScie razy bezposrednio do samego Mojzesza. Wynika<br />

z tego, ie oy


---------<br />

IRENEUSZ KANIA<br />

do mnie, abym obwieSciI... To "do mnie" odnosi si~ jedynie do przemowy<br />

Boga. Albo tez zwrot "w te slowa" maczy: wyjdi i przekai im moje slow a,<br />

a potem przynid ich odpowiedi, czy pragn~ je przyj~c. Albowiein i gdzie<br />

indziej czytamy, ze "Mojiesz powtorzyl Panu slowa ludu" 10.<br />

,,1eieli jakis czlowiek sposroo was chce zlozyc ofiar~." 11 1 est tu mowa<br />

o ofiarach dobrowolnych; mowi 0 tym slowo "czlowiek" [Adam]. Podobnie<br />

jak Adam, Pierwszy Czlowiek, rue skladal w ofierze niczego, co byloby<br />

ukradzione (bo przeciez wszystko mial pod swoj~ wladz~), tak tei i wy nie<br />

powinniScie przynosic w ofierze niczego, co byloby zabrane pod przymusem.<br />

Siowo "zwier~" [behema]. Moina by s~dzic, ie obejmuje ono rowniez<br />

zwierz~ta dzikie, poniewai napisano: "z bydl~t i baranow". "Ze zwie~t":<br />

ale nie wszystkich - takie mianowicie, ktore czynnie b~i biemie uczestniczyly<br />

w sprzecznym z natur~ rnieszaniu si~, Sll wylduczone. "Z bydla".<br />

Ale nie takiego, ktoremu oddawano czesc balwochwalc~. "Z owiec":<br />

rowniez nie z takich, ktore poswi~no kultowi balwanow. "I sposrod<br />

owiec": z wyl~czeniem zwier~cia bodliwego, ktore wczeSniej zabilo<br />

czlowieka. I dalej: "z bydla". Wyl~cza si~ tu zwier~, ktorego skutkiem<br />

okaleczenia nie wolno spoiywac. Forma "b¢ziecie skladac ofiar~" [taken·­<br />

wu] wskazuje na to, ze ofiar~ calopaln~ moze skladac wspolnie dwoch<br />

ludzi. Slowo zas "wasza ofiara" [korbanchem] wskazuje, ie wspolnota<br />

mogla zlozyc ofiar~ calkowicie dobrowoln~, tm. przyniesion~ na oltarz<br />

dodatkowo, z nadmiaru. "Samca". Ale nie sami~; powtorzenie slowa<br />

"samca" rowniez w wersecie 10. wskazuje, ze istoty bezplciowe, jako tez<br />

obojnacze, s~ wylduczone. "Bez skazy": bez ulornnosci cielesnej. "Do<br />

wejscia do Narniotu Zgromadzenia": musial je doprowadzic az do<br />

przedsionka. Dlaczego jednak widnieje tu forma jakriw, a nawet jakriwennu<br />

[zloZy je na ofiarl(]? Ot6Z gwoli zaznaczenia, ie jdliby na przyldad<br />

ofiara Rubena zostala zmieszana z oliar~ Szymona, to i tak kaidy z nich<br />

obu moglby zlozyc ofiar~ w imieniu drugiego. To sarno odnosi si~ do<br />

pornieszania ofiary calopalnej ze zwierzl(Ciem nie poswil(conym; w takim<br />

razie to ostatnie moina sprzedac komus, kto potrzebuje zlozyc ofiar(:<br />

calopaln~, przy czym obie ofiary calopalne i kazda z osobna skladane s~<br />

w imieniu ofiarodawcy. Moina by wobec tego przyj~c, ze jest 'to taki sam<br />

przypadek, jak gdy nas~pi zmieszanie ze zwierz(:tarni nieodpowiednirni do<br />

ofiary, albo jak gdy pomieszaniu ulegn~ rodzaje ofiar (na przyldad<br />

calopalna z przeblagaln~ itd.). St~d for<strong>maj</strong>akriwennu znacz~ca "powinien<br />

zlozyc w ofierze takie same". Forma jakriw 010 ["ofiaruje go, je"] wskazuje,<br />

ze moina go [sc. ofiarodaw~] przymusic do spemienia slubu, jednakie nie<br />

gwaltem, przemoq, bo przeciez czytamy: lirecono ["dobrowolnie, wedle<br />

jego zyczenia"] 12. 1ak to nalezy rozumiee? Ot6Z przymusza si(: go, az<br />

powie: "zgadzam sif'.<br />

8<br />

• 0 Wj 19,8. <br />

II Kpt 1,1. <br />

11 Kpl I,J.


KSII;:GA ZOHAR <br />

(przeklad na podstawie lekstu hebrajskiego Y. Rosenberga, Seier Zohar-Tora. Seier<br />

Wajjikra, New York, 1927)<br />

"I przywolal Pan Mojiesza i przemowil do niego z Namiotu Zgromadzenia<br />

tymi slowy." 1<br />

Kwestiy otworzyl rabbi Eliezer:<br />

-"Pros dla siebie 0 znak 2 od Pana, twego Boga" 3. Jak jest glyboka,<br />

a jak wysoka ta prosba? Badalem wnikliwie pokolenia Pierwsze i pokolenia<br />

pomiejsze. Jakai miydzy nimi ro:i:nica? Otoi pokolenia Pierwsze znaly<br />

i rozumialy M'ldrosc Wyisz'l. 4 Umiaty pol'lczyc z sob'l znaki przekazane<br />

Mojieszowi ' na Synaju, chociai ludzie przewrotni w 1zraelu rowniei<br />

rozumieli siy na tych znakach M'ldroSci Wyi:szej. I umieli - korzystaj'lc<br />

z tych znakow m'ldroSci, wielkich i matych - kierowac sprawami tego<br />

swiata. A to dlatego, :i:e kaidy ze znakow przekazanych Mojieszowi byl<br />

ukoronowany; unosily siy one nad glowami Zwierz'lt Wyiszych, Swiytych.<br />

S I wszystkie te zwierzyta, ukoronowane nimi, roily siy w powietrzu<br />

splywaj'lcym z przestworu Wyi:szego, Duchowego 6, kt6rego nie zna nikt.<br />

Te znaki wie\kie i male wznosily siy i opadaty. <strong>Znak</strong>i wie\kie splywaly w dol<br />

z Palacu Wyiszego, ukrytego przed wszystkimi, znaki male zas - z innego,<br />

Dolnego Palacu 7, a jedne i drugie otrzymywal Mojiesz na Gorzc Synaj.<br />

Nadto do kaidego znaku przyl'lczaly siy tajemnie inne: na przyklad z liter'l<br />

Ale/, byd'lC'l znakiem pojedynczosci 8, stowarzyszyly siy cichcem dwie inne<br />

- Lamed i Pe. W ten sposob wszystkie zostaty przekazane Mojieszowi na<br />

Synaju. A wszystkie one S'l tajemniq znan'l Druhom. 9 Oni S'l jej godni.<br />

"Pros dla siebie 0 znak." <strong>Znak</strong> Rzeczywistosci. Albowiem wszyscy oni<br />

trwaj'l moq tajemnicy znakow ... Ktory znak wskazuje g/yboki sens tej<br />

"proby"? Ot6:i: jest nim litera He, ostatnia w Swiytym Imieniu. A co<br />

I Kpl 1.1.<br />

1 Hebr. 01. Imn. 0101. Siowo to omacza r6wniei. "tiLer~" (I.mn. OlijOI). W egzegezje<br />

wykorzysLana jest La dwumacmo!t; dalej "maki" Lo "liLery alfabeLu bebrajskiego".<br />

J Iz 7, II.<br />

• Tzn. ods!aniaj~ClI sensy ezoLeryczne, Lak jak Lo czynilj m~rcy-kaba .liSci. R6wniei.:<br />

dOLycZljClj SwiaL6w Wyi.szycb (Acilul i Beri'a w Kabale Lurianskiej).<br />

, Tzn. byrujllcycb w Swiecie Wyi.szym, <strong>maj</strong>llcym odpowiednik w Swiecie Nii.szym. Zwier~La<br />

(albo ,;sLoLy", bebr. chajol) Wyi.sze SII wlaSciwym, idealnym (ducbowym) przedrnioLcm<br />

ob r~ 6w ofiarniczycb.<br />

G Czyli z eteru otaczajljcego niepomawalulj esencj~ Bosklj (Em-So/).<br />

, "Palac Wyi.szy" Lo jedna z nazw sefiry ("emanacji") wyi.szej (Bina - Inteligencja); "Palac<br />

Nii.szy" to sefira nii.sza (Malchul - Kr6Iestwo), objawiajllca si~ nam jako Boi.a ObecnoSc<br />

(Szechi na).<br />

• Litera Alef jest pierwsza w alfabecie, jej wartost liczbowa wynosi I. Sym bolizuje imi~ Boga<br />

(Elohim, kt6ry wedle wykladni ezoterycmej jesL tylko Demiurgiem, pierwszym przedmiotem, nie<br />

za~ podmiotem stworzenia).<br />

• "Drubowie" (chawerim) to wLajemniczeni w Wyi.SZlj Wied~, czyli pierwsi kabaliki (rabbi<br />

Szjrnon bar Jocbaj I in.).<br />

9


IRENEUSZ KANIA<br />

wskazuje na jej sens wysoki? - Litera Jod, stojqca na poczqtku Swi~tego<br />

Imienia '0. Ta wlasnie tajemnica zapisana jest w slowach "Pros dla siebie<br />

o mak od Pana, twego Boga". Podajq, Ze jest to mak ze Swiftego Imienia<br />

zapisanego przez Pana - He. Albowiem to wlasnie jest Imi ~ Swi ~tego, oby<br />

byl Blogoslawiony. Jeden mak - He - jest w Nim. I na nim wlasnie stanqi<br />

Przybytek. Bo zwr6Ccie uwag~: oblok wmosil si~ nad Przybytkiem, i Pan<br />

zamieszkal w nim. Wszystkie Pojazdy i wszystkie Naczynia 11 przynaleine<br />

Przybytkowi Gomemu znajdowaly si~ wewnqtrz obloku. A co jest w Pismie?<br />

- "Mojzesz nie mogI wejsc do Namiotu Zgromadzenia, gdyz spoczywal na<br />

nim oblok" 12. I napisano tez, Ze "MojZesz wszedl w srodek obloku (...) i byl<br />

Mojzesz na gorze [w obloku] czterdzieSci dni i cztcrdzieSci nocy" 13.<br />

Skoro Mojzesz nie mogI wejsc do "Namiotu Zgromadzenia", to jak<br />

mogl przebywac na gorze (w obloku) przez calych czterdzieSci dni<br />

i czterdziesci nocy? Ot6Z byly dwa rodzaje oblokow: oblok swiecqcy<br />

i oblok, ktory nie swiecil. W jeden z nich wstqpil Mojzesz, drugim byl ten,<br />

ktory stal nad Przybytkiem. Zwr6Ccie zatem uwag~, iz owego dnia Swi~ty,<br />

oby byl Blogoslawiony, zobaczyl, ze stoi w tyro miejscu Przybytek, i obral<br />

go na swoje rnieszkanie. I natychrniast "przywolal Mojzesza i przemowil<br />

do niego z Namiotu Zgromadzenia". Powiedzial mu, Ze w przyszlosci<br />

synowie Izraela b~q grzeszyc wobec Niego, i ze Namiot Zgromadzenia<br />

b~zie trwal nadal wskutek ich przewin, a nie dziyki wysilkowi ich rqk.<br />

Taka jest litera Pisma odnosnie do tego, co Pan powiedzial Moji:eszowi<br />

z Narniotu Zgromadzenia. Co wi~ rzekl mu z Namiotu Zgromadzenia<br />

o sprawach tyczqcych si~ Namiotu Zgromadzenia? Ze trwac on b~dzie<br />

skutkiem grzechow Izraela, nie zas sam z siebie. A jakie jest na to<br />

1ekarstwo? "JeSli jakis czlowiek sposroo was chce zlozyc ofiar~ Panu" 14, to<br />

tu masz ofiary odnoszqcc si~ do wszelkich przewin.<br />

Przemowil i kwestiy otworzyl rabbi Chija:<br />

- "Wszedlem do mojego ogrodu, moja siostro, oblubienico, zerwaleni<br />

moj'l: rnirry wraz z moim balsamem, zjadlem moj plaster wraz z moim<br />

miodem" itd. 15; "Jedzcie, moi przyjaciele" itd. 10 Ten zapis jakby nie mial<br />

nog ani glowy, glowy ani nog: bo "zjadlem moj plaster wraz z moim<br />

miodem" itd., a potem: ,jedzcie, moi przyjacieie" ... Ktoz zaptasza [goSci],<br />

kiedy rna przed sobq gotowy posilek? Jak zapraszac kogos, gdy juz siy<br />

~adlo samemu? AJe synowie Jzraeia godni sq tego, by zechcial oczYScic ich<br />

Swi~ty, oby byl Blogoslawiony. Totez upodobal sobie w nich i wybral ich<br />

sposroo wszystkich narodow poganskich. A poniewaZ ich wybral, zechcial<br />

wykupic ich z rqk wszystkich ~ziow tego swiata.<br />

I. Swi~le Imi~ lo telragrammalon (Jabwe, sldadaj~ce si~ z liler Jod, Tle, Waw, lle). <br />

\I Pojazdy, Naczynia - inne nazwy sefirol, Boskich emanacji. <br />

u Wj 40,35. <br />

Il Wj 24,18. • <br />

I. Kpl 1,2. "Cziowielc" lo po hebrajslru Adam. Chodzi tu 0 czlowieka Iconkretnego, ale<br />

rowniez 0 Czlowieka Pierwszego (Adama), idealny pierwowz6r czlowieczerislwa.<br />

" POP 5,1 .<br />

I. Tamu.<br />

10


TO, CO W GORZE, Z TYM, CO NA DOLE<br />

Zwroccie uwag{:: owego dnia, gdy tu, w Swiecie Dolnym, wzniesiony<br />

zostal Przybytek, wzniesiony tez zostal drugi Przybytek - w Swiecie<br />

Gornym. Jak napisano, ten wzniesiony przybytek byl opiecz{:towany<br />

tajemniq, a ow dzien stal si{: radosci'l dla Swi{:tego, oby byl Blogoslawiony.<br />

A co napisano z przyczyny wzniesienia Przybytku? 'i.e "Mojzesz<br />

nie mogl wejsc do Namiotu Zgromadzenia". Co gdy zobaczyl Najswi{:tszy,<br />

Blogoslawione Imi{: Jego, tak wlasnie powiedzial... A Mojzesz pozostal na<br />

zewn'ltrz Narniotu, ktory wszak postawiono z jego rozkazu, natychmiast<br />

przeto [Pan] przywolal go i przemowil do niego. Mojzesz uroczYScie<br />

zainaugurowal ten dom i spoZywanie w nim jedzenia; ,jei:eli jakis czlowiek<br />

sposroo was chce zloZyc ofi ar{: Panu... " I dalej, wedle Pisma: "Wszedlem<br />

do mojego ogrodu, moja siostro, oblubienico", itd. "Wszedlem do mojego<br />

ogrodu" : do ogrodu Edenskiego, w Swiecie Gornym. "Moja siostra,<br />

oblubienica": to zgromadzenie Izrae\a. Albowiem w owym dniu wsz¢zie<br />

zl'lczyly si{: po mali:ensku pary; zi'lczyly si{: rowniez w ogrodzie Edenu 17.<br />

Poniewaz wszystkie one dost'lpily blogoslawienstwa ozywczych woo plyn'lcego<br />

zdroju 18, przeto zi'lczyly si{: nawzajem z sob'l, kaZde ze swoim<br />

towarzyszem. I napisano: "zerwalem moj'l mirr{: wraz z moim balsamem,<br />

zjadlem moj plaster wraz z moim miodem, wypilem moje wino wraz<br />

z moim mlekiem". Wszyscy oni czerpali i pili do woli, aZ ugasili pragnienie,<br />

z tego zdroju. "Jedzcie, moi przyjaciele, pijcie i upijcie si{: miloSci'l!"<br />

Wszyscy tu, w Swiecie Dolnym, i wszyscy rZ'ldcy dost'lpili blogoslawienstwa<br />

i zl'lczyli si{:, takjak tamci w Gorze. A przez co dost'lpili blogoslawienstwa<br />

i nasycili si{: blogoSci'l? - Przez won ofiar.<br />

Zwai:cie, ze w tej wiasnie chwili Szechina zst'lpiia, aby uslugiwac przy<br />

ogniu [ofiarniczym] na ziemi. Wtedy Swi{:ty, oby byl Blogoslawiony, to<br />

wlasnie powiedzial - po to, aby wszystkie swiaty zaznaly blogoslawienstwa<br />

i radoSci. A ona [Szechina] stala si{: slodka, gdyz wyplywaly z niej dla<br />

wszystkich blogoslawienstwa ...<br />

Rabbi Chiskiasz objasnil ten ust~p 0 ofiarach w taki sposob, ze S'l one<br />

pOZywieniem krola, ktore nalezy mu przynosic. Rozkoszuj'l si{: tez nim<br />

rni nistrowie S'ld u 19 i czerpi'l z niego slodycz. St'ld radosc powszechna.<br />

Rabbi Acha objasnil ust{:p mowi'lcy 0 wst'lpieniu Szechiny do Przybytku,<br />

co napelnilo caly swiat wszelak'l radosci'l i blogoslawienstwami.<br />

Szechina wst'lpila tam jak narzeczona pod baldachim. Wtedy wypelnila si{:<br />

doskonalosc Izrael a i tu, na zierni, przylgn'll on do Swi{:tego, niech b{:dzie<br />

Blogoslawiony. Bo czytamy w Pismie: ,,1 wystawi'l rni swi'ltyni{:, abym<br />

zamieszkal posrOO nich" 20. 1 wtedy Swiaty Wyzsze i Nizsze napelnily si{:<br />

blogosci'l.<br />

Kwesti{: otworzyl rabbi Szimon: - "Kwiatki ukazaly si{: na ziemi, czas<br />

17 Tzn. pot~czy ly sj~ z soblt selll'OI ("swialy") " m~skie" z "Zeoslcimj".<br />

'8 Czy li blogoslawieoslw plynllcyeb ze Awialow Acilul j Beri'a.<br />

'9 Cbodzi 0 arnolow kar~cyeb, wymierzajllcyeb sprawiedliwoSC Boil!. ZwiljZani .SII oni<br />

z sefir~ Din (Sljd), zwan~ lei: Gewura (Moe).<br />

'" Wj 25,8,<br />

11


IRENEUSZ KANIA<br />

spiewania nastal i gruchanie synogarlicy s!ychac w naszej ziemi" 21 . Ten<br />

ust~p nalezy rozwazyc bardzo g!~boko. Skoro napisano " ukaza!y si ~ na<br />

ziemi", to dlaczego "slychac w naszej ziemi"? Przeciez chodzi tu chyba<br />

o jednOl j t~ samOl ziemi~! Otoz owe "kwiatki" to roslin ki, ktore wyrwa!<br />

Swi~ty, oby by! B!ogoslawiony, i przesadzi! winne miejsce, gdzie wyros!y<br />

jako rosliny wydajOlce kwiaty. "Ukazaly si~ na ziemi", tak i:e ta ziemia<br />

okrywa si~ nimi jak b!ogos!awienstwem. A ktora to ziemia? - Ziemia<br />

Swi~ta, Ziemia Wyzsza, Ziemia Dostojna 22. "Czas spiewania nasta!." Jest<br />

to czas unicestwienia do szc~tu panowania rZOldc6w lud6w 23, tak by nie<br />

w!adali Izraelem w chwili, gdy wzniesiony zostal Przybytek. I "gruchanie<br />

synogarlicy s!ychac w naszej ziemi". Jest to ziemia Nizsza, ta, kt6rOl Izrael<br />

odziedziczy! za sprawOl Jozuego, boc to on w!asnie jest owym g!osem<br />

synogarlicy. Oto Badacz WyZszy, ktory z!olczy! si~ z niOl, kiedy Salomon<br />

zbudowa! Swi'ltyni~ tu, na dole 24-; wowczas N ajswi~ tszy, niech b~dzie<br />

Blogoslawione Imi~ Jego, uwienczy! si~ swoj'l koronOl tak, jak pan mlody<br />

koronuje si~ oblubienicOl' "Wyjdzcie i patrzcie, c6rki Syjonu, na kr6la<br />

Salomona" itd. 2S W Hagadzie zas m6wi si ~ : "glos synogarlicy". Chodzi tu<br />

o Tar(! ustn'l; 0 to, i:e Tara pisana zwana jest "Tarq zamkn i~t'l " , Tara zas<br />

ustna - "synogarliC'l". RoiniCl si~ one tylko jednCl literCl. 26 Tamta zawiera<br />

nauk~ pelnCl, zakonczonCl, ta zas - nie. 1a objasnia!em wedle tego, co<br />

zapami~tano. I tak jest.<br />

Zwazcie sami: Szechina zst~powala do Przybytku jako - wedle Pisma<br />

- narzeczona ubogiego Mojzesza itd. Zaiste, by!a to narzeczona Mojzesza,<br />

to jasne. Ale w s!owach "narzeczona Mojzesza" kryje si~ tajemnica. Ot6i:<br />

ta "narzeczona" to zgromadzenie Izraela. Wszystko to tyczy si~ tej samej<br />

sprawy. Jesli zas chodzi 0 Krola Wyzszego, to gdy wzniesiono Przybytek,<br />

Mojzesz stal na zewnCltrz. Znaczy to, ze nie by! godzien wstClpic do srodka,<br />

tylko czekal, gotow. 1 zaraz przywo!a! Mojzesza. Kim by! ten przywoluj Olcy?<br />

Byla nim ta, kt6rCl poslal Dom. Ta, w ktorej wladzy jest caly Dom<br />

- narzeczona. ,,1 przem6wi! Pan do niego." Taki w!asnie byl stopien<br />

przys!ugujClcy Mojzeszowi, miejsce, w ktorym musial tkwic; nazywa!o si~<br />

ono "g!os" 27.<br />

(...)<br />

"Jezeli jakis czlowiek sposroo was chce zloZyc o fi ar~ Panu."<br />

Rzekl rabbi Eliezer: - Wlasnie tak zostalo zapisane to zdanie: "Jei:eli<br />

jakis cz!owiek sposroo was chce zlozyc ofiar~ Panu." Dlaczego "sposr6d<br />

21 PoP 2 12<br />

22 U kabali~tow jest to serira Maichul (Krolestwo).<br />

2J Ci "rUldcy" to siedemdziesi~du aruolow sprawuj'lC)'cb w Swied e Goroytn pi~ oad<br />

siedemdziesi~oma ludami ziemskimi.<br />

14 Tzo. oaslllpilo wowczas polllczeoie si~ Szechioy z serirll Chochma (M!ld ro~6), zwanll<br />

"Badaczem" (aluzja do przeoiktiwoki spojrzeoia m¢rca).<br />

2J POP 2,11.<br />

.. "Syoogarlica" to po bebrajsku lor.<br />

11 Ioaczej m6willc, "koneoiem" ("stopoiem") Moji.esza byla serira Tiferel (pi,koo, Nadoboo~,<br />

zwaoa lei Rilchamim - Milosierdzie, gdyi docbodzi w oiej do zrowoowaieoia dzialaoia<br />

seflrol Chesed IMilo~l i Din).<br />

12


TO, CO W GORZE, Z TYM, CO NA DOLE<br />

was"? Dlatego, ze z wyj ~ tkiem Pierwszego Czlowieka, gdyz on zlo:i:yl ofiar~<br />

wowczas, kiedy Swi~ty, oby byl Blogoslawiony, stworzyl swiat. To jest<br />

jasne. A tutaj tak napisano: ,jakis czJowiek sposroo was". Ten "czlowiek"<br />

przyszedl i wyl~czyl innego czJowieka, ktory nie byl "sposrod was".<br />

Rzekl don rabbi Szimon: - Zaprawd~, pi~knieS to powiedzial; tak bylo.<br />

Ale powiedzcie, dlaczego napisano "ocalisz zwier~ i czlowieka, Panie"?<br />

- W ten zaiste sposob uwzniosla si~ tajemnica czlowieka, w tym, co si~<br />

tyczy czlowieka, i zwierz~cia, w tym, co si~ tyczy zwierz~ia. Dlatego<br />

napisano: "ktos z was". Chodzi w istocie 0 czlowieka. Albowiem ta jego<br />

ofiara tam, w Swiecie Gomym, rna zwi~ac tajemni~ czlowieka.<br />

A dalej napisano: "ze zwierUlt". Wszystko to zawarte jest w tajemnicy<br />

czlowieka i zwier~cia, i jest to tez tajemnica, ktora potrzebuje ofiary<br />

zio:i:onej przez czlowieka ze zwierz~cia - tak jak to powiedzielismy. 28<br />

Pewnego razu siedzial rabbi Eliezer naprzeciw rabbiego Szimona. Rabbi<br />

Eliezer powiedzial: - Czy gdy ciala umieraj~, jest im milej, niz tym<br />

skladanym w ofierze na oharzu przez Izraela, czy te:i: nie? Odrzekl mu rabbi<br />

Szimon: - Wszystkie one, na Gorze jak i na Dole, byly zadowolone,<br />

doznawaly blogosci, razem. Bo i zobacz sam: kaplani, lewici i Izrae! razem<br />

nazywani S'l "CzJowiekiem" [Adamem], gdy w zjednoczeniu wznosz~ swoje<br />

swi ~te mysli ku gorze. To jagni~ tub owca albo bydl~, ktore zanosz~ na<br />

ofi a r~. Jest to konieczne, zanim jeszcze ofiara zostanie zlo:i:ona na oltarzu<br />

- a to gwoli przypomnienia przewin, grzechow i mysli nieprawych. I to<br />

wlasnie nazwane jest og6lnie "zwierz~ciem [ofiamym]". Ofiara z wszystkich<br />

owych grzechow oraz zJych mysli. Jest tu podobienstwo do ofiary<br />

z kozla [AzazeIa], bo - jak czytamy w Pismie - "przewinienia synow Izraela<br />

C.. .) [Aron] ziozy na glow~ kozla", itd.19 Tak te:i: jest i tu. Bo gdy kiadzie<br />

ofiar~ na oltarzu, dwakroc podnosi - cialo i grzechy. Dlatego karoa z tych<br />

dwu ofiar przeznaczona jest dla swojego miejsca. Mysli - poprzez<br />

tajemn i~ czlowieka, cialo zas - poprzez tajemnic~ zwier~cia [ofiarnego].<br />

Albowiem, jak napisano, Pan ocali czlowieka i zwierz~, domy i wszelkie<br />

inne ofiary, m aj ~ce wzbudzic ducha swi~foSci w myslach kaplanow, sluzbie<br />

lewitow i modlitwach Izraela. A dymem z oliwy i m~ki wznosz~cym si~ [z<br />

ofiary], zostan~ zadowoleni i nasyceni wszyscy pozostali ministrowie Sqdu,<br />

tak iz nie b~dq mogli sprawowac wladzy sll,dzenia, jakq im nadano.<br />

Wszystko to zas stanie si~ jednoczeSnie. Zauwaz: wszystko dokonalo si~<br />

w tajemnicy wiary i ku obopolnemu zadowoleniu, gdyz ku gorze unioslo<br />

si~ to, czego potrzebowal Nieskonczony.<br />

Przemowil rabbi Abba: - Zwr6c uwag~ na to, ze w chwili, gdy czlowiek<br />

[Adam] naprawial swoje uczynki za posrednictwem ofiary, wszystko<br />

napelnilo si~ blogoSciq, przyblii:ylo si~ wzajem jedno do drugiego i splotlo<br />

w zupelnll, jednosc. Albowiem slowa Pisma "Jei:eli jakis czlowiek sposrod<br />

21 Ofiara musi miee charakter dwoistr - duchowy (rucham) i cielesoy (ga.fZlnl), tak aby<br />

w G6rz.e mogio dojsc do zillcz.enia si~ Icb obu. Symbolem pierwszego aspeklu ofiary jest<br />

czlowiek-


IREN£USZ KANIA<br />

was chce zloiyc ofiary" [oznaczajcU: zloiyc ofiar~ naleiytemu spleceniu si~<br />

[dwu] porz'!dkow. Zwroc uwag~ na to ,jalcis czlowiek chce zloZyc ofiarf'.<br />

Otoi: jalcis czlowiek z wyj'!tlciem tego, kto nie jest ionaty 30, jako i:e jego<br />

ofiara nie jest ofiar,! [prawdziwcU, jego r~ka zas nie sle blogoslawienstw ani<br />

ku gorze, ani ku dolowi. Tak rozumie tradycja s!owa Pisma "a jei:eli jalcis<br />

czlowiek sposrod was" itd. Z wyj'!tlciem tego, kto nie jest Czlowielciem,<br />

a nie w sensie ogolnym, dotycz'!cym kaidego cz!owieka. Rowniei Szechina<br />

nie spoczywa nad nim - dlatego, ie jest ulomny, "rna defekt", bo ci, co<br />

<strong>maj</strong>,! defekty, oddaleni 54 od kaidego, kto zbliia si~ do oltarza dla zloienia<br />

ofiary. Przekonuje nas 0 tym przyklad Nadaba i Abihu, bo przeciei<br />

napisano: "Wyszed! ogien od Pana i spalil ich" 31. Tylko Czlowiek<br />

jednocz'!cy [w sobie] m~ia i niewiast~ godzien jest skladac ofiar~, inny<br />

- nie. Ofiar~ z wszellciego zwierz~ia - bydl~a b4dz owcy; tylko zatem<br />

taka jest czysta i moma j,! spoiywac. Nieczystych, ktorych spoiywac nie<br />

moma, nie wolno sk!adac w ofierze. Nieczyste wynoszone S,! na inne<br />

rniejsce.<br />

Rabbi Chislciasz c~sto bywal u rabbiego Szirnona. Powiedzial mu:<br />

- Dlaczego ofiar~ okrdla si~ s!owem korban? Najwyiszy powinien by! uiyc<br />

slowa kiruw alba keriwut! Czemu korban? 32 Odpar/ na to rabbi Szimon:<br />

- Druhom dobrze wiadomo, dlaczego korban. Otoi dlatego, ie owe<br />

przdwi~te Korony zbliiaj,! si~ wzajem do siebie 33 i splataj,! si~ jedna<br />

z drug'!, ai wszystkie stan,! si~ jedn,! calosci,! spajaj,!c,! naleiycie Swi~te<br />

Imi~. Dlatego napisano "ofiara dla Pana" itd. Chodzi 0 to, ie ofiar,! dla<br />

Pana s,! owe swi~te Korony, po to, by podtrzymywac lad i jednosc<br />

Swi~tego Imienia. Po to rowniei:, aby milosierdzie zaistnialo we wszystlcich<br />

swiatach. A Najswi~tsze Imi~ uwienczy si~ swoimi Koronami, gdy wsz~zie<br />

zapanuje blogosc. Wszystko po to, aby wzbudzone zostalo milosierdzie, nie<br />

zas S,!d. Dlatego ofiara jest skladana Imieniu [He, lahwe], nie zas<br />

Elohimowi. Imienia, nie zas Elohima, potrzebujemy do wzbudzenia<br />

rnilosierdzia. I milosierdzie jest potrzebne, nie zas S,!d.<br />

Powiedzial: - Szcz~sliwy jest moj dzial, born pytal i wyjasnil sobie te<br />

sprawy. A ta wlasnie kwestia jest jui zupelnie jasna. lednakie czyi nie<br />

napisano: "Moj,! ofiar,! biesiadn,!, Boie, duch skruszony, nie wzgardzisz,<br />

Boie, sercem pokomym i skruszonym"? 34 W Pismie jest "moja ofiara<br />

biesiadna dla Boga [Elohim],,!<br />

Odrzekl mu: - W rzeczy samej takjest. Nie napisano [po prostu] "ofiara<br />

30 Wedle tradycji eWleryczoej B6g slworzyl Czlowieka (Adam Kadmon) androgynern (a wi~<br />

islol, "pelml", "kompletn,"), lolez rn~Zczyzna i kobiela z osobna S/l islolami ulolllnymi,<br />

<strong>maj</strong>llcymi ,,defekl", a lacy-Da rnocy nakazu KpI2I,17-21-wylltczeni S/l ze sprawowania kullu<br />

oliarnego.<br />

1I Kpl 10,2.<br />

II Rzeczownik korban ("oliara" w sensie og6lnym) rna struklur~ nominis agentl.; slows 1.1",...<br />

h/ldz lceriwut, pocbodl.llCC od lego samego rdzenia krb, S/l rzeczowni kami odslownymi<br />

z odcieniem pasywnoSci, Slljd lei wedlug rabbiego Chiskiasza bylyby odpowicdniejsze w zoacze..<br />

niu "oliara·'.<br />

.u Rdzeri krb (por. wyZej, przyp. 32) wyraia id~ b1iskoSci, zbliiania si~ . <br />

.. Ps 51,19. <br />

14


TO. CO W GORZE. Z TYM. CO NA DOLE<br />

dla Boga" [korban], tylko, "ofiara biesiadna dla Boga" [zebach] 35. ( •• • )<br />

Albowiem sklada si~ j,! dlatego, ze BOg [Elohim] jest po stronie Mocy, ta<br />

zas jest S,!dem. I po to, by zmi~kczyc i skruszyc ducha S,!du . By go oslabic,<br />

by przemoglo go milosierdzie. Dlatego napisano "ofiary biesiadne dla<br />

Boga"; ich celem jest skruszyc moe i sil~ swi~tego Scidu. Totez napisano<br />

"duch skruszony". Chodzi ° skruszenie ducha tej mocy, ° to, by nie<br />

zatriumfowaly moe, sila i duch S,!du. Wowczas Czlowiek [Adam] musi<br />

stan,!c z duchem skruszonyro kolo oitarza, zawstydzony swoimi uczynkami.<br />

Po to, aby ow duch zostal zlamany.<br />

Wszystko zas w tyro celu, aby zmi~kczyc SCld i by gor~ nad nim wzi~lo<br />

Milosierdzie.<br />

Przeloiyl z niemiockiego i hebrajskiego oraz opracowal<br />

Ireneusz Kania<br />

NOWOSC WYDA WNICTWA ZNAK <br />

SIMONE WE lL<br />

WYBOR PISM<br />

Przedmowa i tlumaczenie Czeslaw Milosz<br />

Pisma Simone Well przeloiyl i wydal w Paryzu przed 321aty Czeslaw Milosz.<br />

Obocny wybor - poprzedwny now~ przedmow~ - obejmuje poza dwoma<br />

esejami najcenniejsz~ c~sc dorobku Simone Weil : jej przemyslenia uj~te<br />

w zwi~zl~, aforystycznll form~ . Maksymy te - zdaniem Milosza dorownuj~<br />

MYSLOM Pascala.<br />

Wydawnictwo ZNAK Krakow. ul. Kosciuszki 37<br />

tel. 21 97 94. fax 21 98 14<br />

" Co do roll1laitych rodzaj6w oliar wyst~pujQcych w Pi~iok~~gu i odpowiedoiej terminologji,<br />

por.: Wprowadzenie w mysl i wezwanie ksiqg biblijnych, cz. I, Pifcioksiqg, opr. ks. S.<br />

Wypych CM, Warszawa, Akademia Teologii Katolickiej, 1987, slr. 125-127.<br />

15


MICHAt GALAS<br />

HETERODOKSYJNY M ESJANIZM <br />

W MISTYCE ZYDOWSKIEJ <br />

SABA TIANlZM I FRANKIZM 1<br />

Artykui niniejszy jest prob'l przedstawienia heterOOoksyjnego mesjanizmu<br />

w mistyce Zydowskiej w uj\lciu Gershoma Scholema. Glownym<br />

przedmiotem zainteresowania Scholema byla historia mistyki zydowskiej<br />

oraz wl'lczenie jej do ogolnych badan Zydowskiej historii kultury. Wiele<br />

miejsca poswi\lcil takle studiom nad ide'l mesjansk'l, jej rol'l i wplywami<br />

w judaizmie, szczegolnie w roi:nych nurtach mistyki Zydowskiej. Mesjanizm<br />

byl dla niego centraln'l idel{. wplywaj,!C4 na ewolucj~ judaizmu.<br />

I. POJ~CIE I TREse IDEI MESJANSKIFJ<br />

W badaniach nad mesjanizmem nalciy uczynic rozroi:nienie pomi¢zy<br />

mesjanizmem jako zbiorem idei, doktryn, nadziei, oczekiwan z jednej<br />

strony, a mesjanskimi ruchami z drugiej. Idea mesjanska to sila mesjanskich<br />

ruchow - mesjanskie ruchy S


HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE zYDOWSKIEJ<br />

i utopijny, odegraly istotn~ rol~ w uksztaltowaniu si~ idei mesjanskiej i one<br />

okreSlaj~ historyczne postacie mesjanizmu w judaizmie. Mesjanizrn restauratywny<br />

jest rekonstrukcj~ pierwotnego stanu; chodzi tutaj 0 odzyskanie<br />

poprzez odkupienie ponownej l~cznoSci z czyms, co przemin~lo.<br />

Mesjanizrn restauratywny byl utozsamiany z powrotem do politycznej<br />

suwcrennosci Zyd6w, do kr61estwa Dawida. Ten typ mesjanizrnu zakazywal<br />

radykalnych zmian w egzystencji Zyd6w na wygnaniu. Czas mesjanski<br />

powinien bye Scisle zwi~zany z bieg.em historii, z powrotem Zyd6w do ich<br />

pierwotnego stanu i stworzeniem moiliwoSci wypelnienia wszystkich<br />

przykazan.<br />

Utopijno-katastroficzny typ mesjanizrnu nazywa Scholem cz~sto mesjanizmem<br />

apokaliptycznym. Mesjanizm w tym znaczeniu jest fenomenem,<br />

w kt6rym objawia si~ cos, czego jeszcze nie bylo. Przewiduje on zaistnienie<br />

zupe/rue inn ego swiata. Wedtug tej apokaliptycznej wizji historii, nowy<br />

wiek powinien bye poprzedzony zupelnym zerwaniem historycznej ci~glo­<br />

Sci, rna si~ on charakteryzowae nowym radykaInym prawem. Apokaliptyczny<br />

mesjanizrn byl wi~ sklonny do heretyckiego antynomizrnu. Zdaruem<br />

Scholema, histori~ mesjanizrnu iydowskiego powinno si~ rozumiee<br />

jako diaJektyk~ mi~zy biegunem apokaliptycznym a restauratywnym. Te<br />

dwie sprzeczne, ale uzupelniaj~ce si~ tendencje daly idei mesjanskiej jej<br />

rewolucyjnll sil~. Nadzieja mesjanska nigdy w judaizmie nie zostala<br />

zniszczona, przeciwnie, stala si~ ona gl6wn~ sil~ powoduj~c~ zmiany.<br />

II. IDEA MESJANSKA W KABALE<br />

Wklad kabaly do religijnego odrodzenia Zyd6w, jakie nastllPilo po<br />

wyg!laniu z Hiszpanii w 1492 roku, moze bye zdaniem Scholema odpowiednio<br />

oceniony tylko poprzez analiz~ jej stosunku do mesjanizrnu.<br />

Wed lug niego kabalisci byli w swoich gl6wnych zaloZeniach kontynuatorami<br />

religijnej tradycji, takie w sprawie mesjanizrnu. Narodowe odkupienie<br />

Illczyli oni Scisle z wygnaniem, galut. Ale swoje mistyczne spekuJacje<br />

skoncentrowali nie na mesjanskim koncu, a raczej na poc~tku swiata<br />

w pierwszych dniach stworzenia. Szukali drogi powrotnej do pierwotnej<br />

jednosci, do struktury swiata sprzed pierwszego kuszenia szatana. Odkupienie<br />

mialo zostae osi~gni~te nie poprzez pr6by przyspieszenia historycznych<br />

kryzys6w i katastrof, ale raczej przez odtworzenie Sciezki, kt6ra<br />

prowadzi do pocz~tk6w stworzenia i objawienia. Dzi~ki takiej postawie<br />

kabala mogla wchlon~e intensywnosc mesjanskiego impulsu i stae si~<br />

waznym czynnikiem apokaliptycznym, poniewaZ odtworzenie duchowego<br />

procesu prowadz~cego do ostatecznych podstaw egzystencji moZe bye<br />

sarno w sobie uwazane za odkupienie. Swiat wr6cilby w ten spos6b do<br />

jednoiici i czystosci swotch pocz~tk6w. Kabalista, kt6ry dotarl do tego celu<br />

na mistycznej drodze dewekut -1~cznoSci, zjednoczenia z Bogiem - b¢zie<br />

wyzwolony i odkupiony juz przez sam fakt powrotu do Boga, do zr6dla,<br />

17


MICHAl GALAS<br />

z ktorego si~ wywodzi. Mistyczne odkupienie bylo wi~ dla sredniowiecznych<br />

kabalistow raczej odkupieniem duszy, sprawOl osobi stOl i indywidualnOl,<br />

dlatego widziano je w oderwaniu od kwestii narodowego odkupienia.<br />

Wedlug Scholema, sredniowieczna kabala byla bardziej zainteresowana<br />

teogonill i kosmogoniOl, poczOltkiem raczej nii kOllcem historii. Ekstatyczne<br />

i kontemplacyjne nastawienie gwarantowalo stworzenie "indywidualnego<br />

typu nie-mesjanskiego odkupienia, (...) nie powinno siy widziee [wczesnych<br />

kabalistow] jako n ast~pcow ruchu zmieniajllcego radykalnie styl i tempo<br />

zydowskiego zycia". Z<br />

Wygnanie z Hiszpanii i przesladowania w innych krajach spowodowaly<br />

zasadniczy zwrot zainteresowan kabalistow w dziedzinie mesjanizmu.<br />

Proba reinterpretacji swiata w swietle tych doswiadczen nie zostala<br />

uczyniona bezposrednio po 1492 roku, poniewaz kabalisci i ich wspolwyznawcy<br />

wierzyli, ie caikowite odkupienie jest jui bliskie. Nie wid zieli przeto<br />

potrzeby tworzenia nowych religijnych poj~ i koncepcji. Dopiero z biegiem<br />

czasu, gdy zapowiadane odkupienie nie nastypowalo, zac~ly pojawiac<br />

si y traktaty, w ktorych ich autorzy starali si~ poiOlczyc wygnanie<br />

z Hiszpanii ze staroiytnymi proroctwarni. Scholem pisze, ie "po uplywie<br />

iycia jednej generacji od wygnania z Hiszpanii moma spotkac g/ybokie<br />

mesjanskie uniesi.enie i napiycie, prawie tak intensywne jak przed powstaniem<br />

ruchu sabatian" 3. lednakie odkupienie i tyro razem nie nastOlpilo.<br />

Wszystkie oczekiwania zostaly rozwiane, ale skutki tego doswiadczcnia<br />

wywarly gi~boki wpiyw na mysl zydowskOl, pomagajOlc poiOlczyc sil,:<br />

apokaliptycznym i mesjanskim elementom w judaizmie z tradycyjnymi<br />

aspcktami kabaly. Patos mesjanizmu zaczOli przenikac nowOl k abal~,<br />

poczOltek i koniec zostaiy poillczone razem. Przywoianie i uwolnienie<br />

wszystkich sil, b~dOlcych w stanie przyspieszyc "koniec", stalo si~ g/ownym<br />

celem mistykow. Mesjanska doktryna, ktorOl do tej pory interesowali siy<br />

glownie apologeci, teraz zostaia szeroko rozpowszechniona.<br />

W wyniku przeSladowan i rozbudzenia nastrojow mesjanskich powstaly<br />

w Palestynie - w lerozolimie i Safed - silne osrodki religijne. Najgiosniejszymi<br />

postaciami tego okresu, jdJi nie w ogole historii kabaiy, byli :<br />

Mojzesz Cordowero (1522-1 570), Chajim Vital (1 542- 1620) i Izaak ben<br />

Salomon Luria (1534 - 1572), glowny tworca nowej kabalistycznej<br />

doktryny, ktora wzi~la nazw~ od jego nazwiska. Nauka Lurii opieraia siy<br />

na wczeSniejszych doktrynach kabalistycznych, do ktorych doiOlczyi nowe,<br />

gnostyckie, mistyczne i mesjanskie motywy. Mesjanskie koncepcje lurianskiej<br />

kabaiy moma, zdaniem Scholema, przedstawic jako cykl idei: ograniczenia,<br />

cimcum; destrukcji, ke/aja; naprawy, tikkun.<br />

Wedlug nauki lurianskiej kabaly, wszechswiat zostal stworzony poprzez<br />

dzialanie Boga, ktory nie objawil si~ caikowicie w stworzeniu, ale<br />

ograniczyl si~ i ukryl, umozliwiajllc w ten sposob powstanie swiata.<br />

18<br />

2 Major Trends in Jewish Mysticism, New York:, 1941, s. 245. <br />

l The Messianic Idea in Judaism, New York:, 1971, s. 41.


HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE zYDOWSKIEJ<br />

Kolejnym aktem bylo uksztaltowanie uniwersalnych emanacji, sefiro/,<br />

stworzcnie swiatow i objawienie boskosci Stworzyciela, Boga Izraela.·<br />

W idei cimcum zawarte zostalo wygnanie, galllt, nie tylko stworzenia, ale<br />

i samego Boga, ktory ograniczyl si~, wygnal - aby w ten sposob uczynie<br />

miejsce dla wszeehswiata.<br />

Drugi element lurianskiej nauki zwi~any jest z teori~ rozbicia naczyn,<br />

kelipol. Bog objawil si~ za pomo~ r6Znych atrybutow, emanacji. Poprzez<br />

sily, za pomoc~ ktorych chcial wplyn~e na stworzenie, uformowal On<br />

"naczynia" przeznaczone do sluzenia jego manifestacjom. Okazalo si~<br />

jcdnak, ze naczynia nie byly w stanie utrzymae tego swiatla i zostaly<br />

rozbite. Konsekwencj~ tego wydarzcnia bylo rozproszcnie si~ boskiego<br />

swiat/a. Cz~sc wr6cila do swojego irOdla, niektore cZ~Sci lub "iskry"<br />

upadly w dol, a niektore wzniosly si~ w gor~. "Rozbicie naezyn"<br />

wprowadzilo'do procesu stworzenia element dramatu. Od tej ehwili nie nie<br />

jest doskonale, wszystko jest albo w dole, albo w gorze, ale nie tam, gdzie<br />

bye powinno - wszystko jest w gallll.<br />

W procesie naprawy, tikkWl. pierwotna skaza moze i powinna zostae<br />

usuni~ta, aby wszystkie rzeezy wrocily na swoje wlasciwe miejsea. Po<br />

pierwszym "rozbiciu naezyn" Bog rozpocz~1 proces naprawy, ale jego<br />

ukonezenie pozostawil ezlowiekowi. Czlowiek i Bog s~ wi~e partnerami<br />

w tym przedsi~wzi~ciu. Kiedy pierwszy ezlowiek, Adam, zostal stworzony,<br />

proces tikkun byl na ukonezeniu, swiaty byly bliskie stanu, do ktorego<br />

zostaly przygotowane. Odyby Adam nie popadl w grzeeh szostego dnia,<br />

ostateezne odkupienie dokonaloby si~ w szabat poprzez jego modlitwy<br />

i duehowe misteria. Kosmiezne wygnanie mogloby zostae zakOilezone wraz<br />

z czynem Adama jako odkupieiela, ktory przywrocilby swiatu jego jednosc.<br />

Upadek Adama spowodowal nie tylko ponowne wygnanie "boskieh<br />

iskier", ale i upadek wszystkieh ludzkieh dusz, ktore zawieraly si~ w duszy<br />

Adama. Orzeeh Adama zniszezyl harmoni~ i poslal wszystkie rzeezy na<br />

wygnanie. Galllt Izrae1a nie jest wi~e historyeznym przypad kiem, jest on<br />

konsekwencj~ upadlego stanu swiata. lednakZe Izrael jest w stanie<br />

naprawic t~ uniwersaln~ skaz~. Poprzcz napraw~ samyeh siebie Zydzi<br />

mog~ naprawie swiat, zarowno w jego widzialnym jak i niewidzialnym<br />

aspekeie. Wygnanie jest wi~ misj~ - umozliwiaj~~ napraw~ i oezyszezenie.<br />

Wcdlug koncepcji luranskiej kabaly, tak jak j~ prezentuje Seholem,<br />

odkupienie jest rownoznaezne z napraw~ lub restytucj~. Poprzez wypelnianie<br />

nakazow naprawa zostanie ukonczona i wszystkie rzeezy zajm~<br />

swoje miejsce we wszeehswiatowym schemaeie - wowezas nast~pi odkupienie.<br />

Odkupienie oznacza tutaj jedynie stan doskonaloSci, harmonii,<br />

swiat bez skazy, w ktorym wszystko zajmuje swoje wlasciwe miejsce. Ideal<br />

mesjanski, ideal odkupienia otrzymuje wi~e tutaj calkowieie nowy wymiar.<br />

Koneepeja odkupienia nie jest juz koncepej~ katastroliezn~. Pojawienie si~<br />

mesjasza jest dla Lurii konsekwenej~ zakonezenia procesu tikkWl. Mesjasz,<br />

19


MICHAL GALAS<br />

syn Dawida, kt6ry pojawi si~ u konca dni, b¢zie tylko symbolcm<br />

ukonczenia procesu, swiadectwem, ze swiat zostal w rzeczywistoSci naprawiony.<br />

Jak uwai:a Scholem, w luriatiskiej kabale po raz pierwszy<br />

przcdstawiony zostal Scisly zwi4Uk mi¢zy stan em odkupienia a stanem go<br />

roprzedzaj~cym. Odkupienie nie jest juz dluzej przeciwietistwem wszystkiego,<br />

co bylo wczesniej, ale jest lo gi czn~ konsekwencj ~ historycznego<br />

procesu. Mesjasz nie przyniesie odkupienia, on symbolizuje raczej jego<br />

adwcnt, podkrdla, i:e swiat otrzymal sw6j ostateczny ksztalt.<br />

KabaliSci tego okresu w zasadzie nie odwolywali sj~ do osobowego<br />

mesjasza, ale jak z naciskiem podkresla Scholem, wszyscy mistycy byli<br />

jednoczesnie konserwatystami i radykalami. Jako i:e tradycja m6wila<br />

o osobowym mesjaszu, zaakceptowali go, rewolucjonizuj~c jednoczesn ie<br />

zawartoSc tradycyjnych idei. Prawdziwa natura odkupienia jest wi~<br />

mistyczna, tak w jej rustorycznym jak i narodowym aspekcie. Mistyczne<br />

i mesjanskie elementy w lurianskiej doktrynie zostaly zespolone razem.<br />

Tikkun, ScieZka prowadz~ca do konca wszystkich rzeczy, jest rowniez<br />

Sciezk~ do poc~tku. Teozoficzna kosmologia, doktryna wylaniania si~<br />

wszystkich rzeczy z Boga, staje si~ przeciwienstwem doktryny od kupienia<br />

- jako powrotu do ich pierwotnego kontaktu z Bogiem. Wszystkie czyny<br />

czlowieka odzial) wuj~ na proces tikkun, i wszyscy odpowiedzialni s~ za<br />

kontynuacj~ galut i przyjscie odkupienia.<br />

Scholem zwracat uwagc;, ze nowa koncepcja lurianskiej kabaly wykazuje<br />

wewn~trzn~ logik~: galut i odkupienie nie s~ tylko historycznymi manifestacjami<br />

Izraela, ale manifestacjami wszelkiego istnienia. Mesjasz staje si~<br />

bardziej ludem Izraela niz indywid ualnym odkupicielem , a odkupienie jest<br />

konsekwencj~ czynow przodkow, a nie rewolucj~. Doktryna tikkun czynila<br />

z kawego Zyda protagonis~ wielkiego procesu restytucji w spos6b, ktory<br />

nigdy wczesniej nie byl moi:liwy. Lurianska kabala byla ostatnim mistycznym<br />

ruchem w judaizmie rozpowszechnionym we wszystkich krajach<br />

diaspory i akceptowanym przez wszystkie grupy Zydow, a lurianska<br />

doktryna stala si~ na kilka wiekow uznan~ teo logi~ judaizmu, kt6ra<br />

dostarczyla niezwykJego impetu heteroooksyjnym ruchom mesjanskim<br />

w XVII i XVIII wieku. Jak podkreSla Scholem, w naturze takich doktrynjak<br />

tikkun leZy mocne napi ~e, ktore szuka naglego i dramatycznego zwienczenie.<br />

Kiedy doktryna tikkun weszla do zbiorowej swiadomoSci, pojawil si~<br />

eschatologiczny nastr6j, ktory wyrazil si ~ w postaci ruchu Sabataja Cwi.<br />

III. SABATIANIZM<br />

Sabatianizm byl jednym z najdonioslejszych ruchow mesjanskich w zydowskiej<br />

historii. Czynniki, ktore wplyn~ly na jego ogrom n~ popularnosc,<br />

byly dwojakiego rodzaju: z jednej strony ogolne warunki Zycia Zyd6w<br />

w diasporze oraz nadzieje na polityczne i duchowe odkupienie, z drugiej<br />

strony specyficzne warunki sk ladaj~ce si~ na powstanie ruchu. Centralny<br />

20


HETEROOOKSYJ NY M ESJ ANIZM W M ISTYCE lYOOWSKIEJ<br />

i uni likuj,!cy czynnik tworz'!cego si~ ruchu sabatian mial natur~ reiigijn,!<br />

i zwi,!zan y byl z gl~b ok 'l metamorfoz'l w judaizmie, spowodowanq<br />

duchowym odrodzeniem zapoc~tkowanym przez kabalistow z Safed.<br />

Luri anska kabala glosila intymn'l wi ~i pomi~dzy religijnq aktywnoSci'l<br />

Zyda a mesjanskim poslannictwem. Polityczna wolnosc i wszystko, co<br />

narodowy mit z ni'l I'lczyJ, widziano jako zewn~t rzn e symbole kosmicznego<br />

procesu, ktory w rzeczywistoSci. rna miejsce w tajemniczych zak'ltkach<br />

wszechswiata. Nie przewidywano zadnego konfliktu pomi~dzy tradycyjnq<br />

narodow'l i polityczn'l zawartoSci'l mesjanskiej idei a nowym duchowym<br />

i mistycznym tonem, jaki uzyskala w lurianskiej kabale. Ten mesjanizm nie<br />

byl jcdnakZe abstrakcyjn'l nadziej'l nakierowan,! na odlegl'l przyszlosc.<br />

Tym, co uczynilo lurianizm dynamicznym czynnikiem w zydowskiej<br />

historii, byla jego proklamacja, ie prawie caly proces naprawy, tikkun,<br />

zostal ukonczony i ostateczne odkupienie jest juz blisko. Lurianska kabala<br />

stala si~ dominuj'lcym czynnikiem w zydowskiej teologii w pierwszej<br />

polowie XVII wieku, a ideologia ruchu sabatian jest Scisle z ni'l zwiqzana.<br />

Zaloiycielem i glown'l postaci'l ruchu byl Sabataj Cwi (\626 - 1676), ale<br />

wydarzeniem 0 decyduj'lcym znaczeniu dla powstania ruchu i jego rozwoju<br />

bylo spotkanie Sabataja Cwi z Natanem z Gazy w 1664 roku. Po<br />

przeprowadzonych rozmowach Natan uznal Sabataja Cwi za " Mesjasza<br />

Soga Jakubowego", a siebie za jego proroka. W grudniu 1665 roku<br />

Sabataj Cwi oglosil si~ publicznie mesjaszem w synagodze w Smymie<br />

i otoczyl si~ dwunastoma uczniami. Po ogloszeniu przyjscia mcsjasza caly<br />

iydowski swiat oga m~lo wrzenie. Mesjanskie oczekiwanie bylo tak siine, ze<br />

mesjasz zyskal sobie zwolennikow we wszystkich warstwach wyznawcOw<br />

judaizmu, szczegolnie jednak wsrod sefardyjskich marranow, z ktorych<br />

wywodzil si~ inny wielki ideolog tego ruchu, Abraham Cardozo. Pojawienie<br />

si~ mesjasza wywolalo ostre spory i zamieszki. W reakcji na nie wladze<br />

tureckie aresztowaly Sabataja Cwi i 5 wrzeSnia 1666 roku stan'll przed<br />

sultanem, ktory kazal mu wybierac miedzy smierci'l a nawroceniem na<br />

islam - Sabataj Cwi wybral to drugie rozwi'lzanie. Apostazja mesjasza<br />

wywolala ogromny wstrz'ls i przeraienie. Wi~kszosc zwolennikow odstqpila<br />

od niego, pomimo teologicznych argumentow Natana z Gazy<br />

usprawiedliwiaj,!cych czyn mesj asza.<br />

Re\acji mi¢ zy dwoma glownymi postaciami ruchu, Sabatajem Cwi i Natanem<br />

z Gazy, poswi~J Scholem wiele miejsca. Wedlug niego, gdyby nie Natan<br />

Sabataj Cwi bez w'!tpienia pozostaJby jednym z wielu anonimowych entuzjastow<br />

swego pokolenia, ktorzy w latach po przciladowaniach Chmielnickiego<br />

doswiadczali mglistych marzen 0 mesjanskim powo/aniu. Natan nie tylko<br />

zadeklarowaJ, ze mial wi zj~, w kt6rej ujrzal Sabataja Cwi jako mesjasza, on<br />

takie stworzyJ doktryny ruchu. OdkryJ sredniowieczne, anonimowe teksty<br />

z Ksifgq Zeruhbahela i Ksi{gq obrazu (Seier ha-tmuna) na czele, kt6re wedlug<br />

niego opisuj'l przyjScie mesjasza w osobie Sabataja Cwi. N as t~nie umiej~tnie<br />

rozpropagciwal nastanie ery mesjanskiej i przyjScie mesjasza.<br />

21


MICHAL GALAS<br />

Nowq teologi~ mesjasza apostaty opad na doktrynie luriaitskiej kabaly.<br />

Akceptowal lurianskq doktryn~ cimcum, ale dodal do niej nOWq, siygajqcq<br />

gJ~biej, koncepcj~ Boga. Wedlug jego teorli, na poczqtku istniejq w Ein-sof<br />

dwa aspekty, "swiatlo myslqce" i "swiatlo bezmyslne". W akcie cimcum<br />

- tworzenia pierwolnego kosmosu - bierze udzial tylko "swiatio myslqce",<br />

ale w lehiru, w pierwotnym kosmosie, znajdowalo siy tei: "swiatio bezm yslne",<br />

ktore nie bralo udzialu w procesie stworzenia i przez swojq natury<br />

powstrzymywalo kreatywnq zrniany. W tej dialektyce stworzenia, zd aniem<br />

Scholema, to, co poprzednio zwano silq ria, kelipa, jest w ostatecznoSci<br />

zakorzcnione w "niekreatywnym swietle" w samym Bogu. "Bezmyslne<br />

swiatlo" buduje rowniei: struktury wlasnych demonicznych swiatow kelipoI,<br />

ktorych jedynym celem jest miszczenie tego, co stworzylo ,,myslqce swiat/o".<br />

Te destrukcyjne sily Sq rowniei: zwane "wyi:ami" mieszkajqcymi w wie1kich<br />

otchlaniach. Dwoistosc form i rzeezy przyjmuje tutaj nowy aspekt - obydwa<br />

<strong>maj</strong>q podstaw~ w Ein-sof "Swiat/o bezmyslne" nie jest zle sarno w sobie, ale<br />

przyjmuje ten aspekt, jest w opozycji do wszystkiego z wyjqtkiem Ein-sof,<br />

dlatego tei: niszczy tylko struktury stworzone przez "swiatlo myslqce". Caly<br />

ten proces stworzenia przechodzi wi~ przez dialektyky miydzy dwoma<br />

swiatlami, dialektyk~ zakorzenionq w istocie Ein-sof<br />

W koncepcji Natana z Gazy postac mesjasza gra centralnq roly. Od<br />

pocz4tku stworzenia dusza mesjasza, bydqca jednq z iskier "myslqcego<br />

swiatia", byla zanurzona w ni:iszej czysci lehiru, to znaczy pozostawala<br />

w obszarze kelipol. Dusza mesjasza znajdowa/a si y wiyc pod dominacjq<br />

"bezmyslnego swiatla" i walczyla od poczqtku swiata, w cierpieniach nie<br />

do opisania, aby uwolnic siebie i podjqc wielkie zadanie: otworzenie<br />

niiszych cZysci lehiru, aby "swiatio myslqce" moglo wcjsc tam i sprowadzic<br />

odkupienie do obszaru kelipol. Scholem podkrdla, ii: w tej koncepcji dusza<br />

mesjasza jest zupetnie inna od wszystkich d usz zaangaiowanych w procesie<br />

tikkun. Mesjasz nigdy nie byl pod wplywem Tory, ktora jest mistycznym<br />

instrumentem ustanowionym przez sily "mysJqcego swiatla" i dusz z nim<br />

zwiqzanych. Natan z Gazy przyjql id~ zawarlq w K~i€dze obrazu, wed/ug<br />

ktorej Tora dana Mojieszowi na gorze Synaj nie byla doskonalq Torq,<br />

prawdziwie boskq, poniewai: byla to lora de-beria, Tora stworzcnia. Tora<br />

czasow mesjanskich, lora de-acilul, jest prawdziwie boskq Torq, wyprowadzonq<br />

ze swiata emanacji. Przyjscie mesjasza oznacza przejscie<br />

z jednej Tory do drugiej. To wlasnie dlatego Sabataj Cwi zachowywal si y<br />

tak, jak gdyby nie byl zwiqzany prawami tradycyjnej Tory, ktora nie byla<br />

jego Torq. Jego dziwne czyny byly rezultatem i:ycia~wedlug praw nadrzydnej,<br />

duchowej i boskiej Tory odkupienia, ktora miala bye objawiona, kiedy<br />

lurianski likkun zostanie ukonczony.<br />

W teologii Natana mesjasz reprezentowal calkowicie nowy autorytct,<br />

ktory nie jest poddany "prawom wiyziennym" stanu kosmicznego i historycznego<br />

wygnania. Jego czyny nie mogq byc oceniane przez populame<br />

pojycia dobra i zla, on musi dzialac wedlug wlasnego prawa, ktore moi:e<br />

22


HETERODOKSYJ NY M ESJANIZM W MISTYCE iYDOWSKIEJ<br />

stac si~ utopijnym prawem odkupionego swiata. Taka doktryna umoZliwila<br />

Natanowi z Gazy usprawiedliwienie wszystkich "dziwnych czyn6w" mesjasza,<br />

jego apostazji i antynomicznych wybuch6w.<br />

Pojawienie si~ Sabataja Cwi jako mesjasza i jego entuzjastyczne przyj~ie<br />

przez masy bylo doswiadczeniem wewn~trznej wolnoSci, czystoSci swiata<br />

- do tej pory znanej tylko kabalistom. Oczekiwano r6wniez calkowitego<br />

wypcmienia zewn ~trznej i historycznej cz~sci mesjanskiej obietnicy. Nadzieje<br />

te szybko rozplywaj'l si~, ale jak pisze Scholem, "tego, co mialo<br />

miejsce w kr6tkotrwalym, lecz gl~bokim doswiadczeniu mesjanskiego<br />

powstania nie moma juz bylo odebrac. Dla wielu to doswiadczcnie, kt6re<br />

kabalisci zw'l »podniesieniem z prochu szechina«, stalo si~ trwal'l i niezniszczaln'l<br />

cz~Sci'l ich swiadomosci." 4 Apostazja Sabataja Cwi otworzyla<br />

rozlam pomi¢zy dwiema sferami w dramacie odkupienia, w wewn~trznej<br />

sferze duszy 1 sferze historii. Wewn ~trzne i zewn~trzne aspekty odkupienia<br />

zostaly niespodziewanie rozerwane. Nagle pojawienie si~ antynomii narzucilo<br />

na nowe doktryny zadanie racjonalizacji tego konl1iktu. Po raz<br />

pierwszy zadanie takie stan~lo przed kabal'l, kt6rej tendencj'l bylo raczej<br />

rrezentowanie zewn~trznego swiata jako symbolu wewn~trzego Zycia.<br />

"Sabatianizm powstal ze swiadomoSci wlaSciwej sprzecznoSci, z paradoksu,<br />

i jego prawo narodzin zdeterminowalo jego pozniejszy rozw6j. Jest<br />

zbudowany na tragicznym paradoksie odkupicie1a apostaty i rozkwita na<br />

paradoksach, z kt6rych jeden implikuje drugi."5<br />

Doktryny 0 losie mesjasza i problem odkupienia stopniowo rozci'lgaly<br />

si~ z dziedziny mistycznej wiary na inne sfery mysli re1igijnej, az w koncu<br />

za c z~/y nurtowac cal'l teologi~ i ety k~. Pierwsze badania Scholcma nad<br />

sabatianizmem dotyczyly heretyckiej teologii Abrahama Cardozo i ukazywaly,<br />

jak ten kabalista marrano przeksztalcil luriansk'l kabal~ w moralny<br />

anarchi zm. Cardozo nauczal, ze w konsekwencji grzech6w Izrae1a wszyscy<br />

byli pierwotnie przeznaczeni, aby stac si~ marrano, ale laska Boga<br />

uratowala Zyd6w przed narzuceniem tego zadania, zlecaj'lc go mesjaszowi,<br />

poniewaz tylko dusza mesjasza jest wystarczaj'lco sima, aby zniesc ten los.<br />

W teologii Cardozo czyny czlowieka staly si~ gr'llub tez "teologi'l szansy",<br />

co podkopalo moraine pewniki tradycyjnego judaizmu. W ten spos6b<br />

zanim sily historii oslabily judaizm w XIX wieku, jego tozsamosc byla juz<br />

zagrozona od wewn'ltrz.<br />

Wedlug Scholema, konwersja Sabataja Cwi na islam nie byla koncem<br />

ruchu, ale raczej jego pocz'ltkiem. Trudno si~ z tym stwierdzeniem nie<br />

zgodzic; chociaz faktem jest, ze liczba zwolennik6w po apostazji mesjasza<br />

znacznie zmalala, to ci wyznawcy, kt6rzy pozostaJi, wypracowali grunt dla<br />

heretyckiej teologii. W lonie samego ruchu doszlo do podzial6w na<br />

um iarkowanych i radykalnych. Scholem wyr6i:nia pi~ charakterystycznych<br />

cech w doktrynie radykalnych sabati an.<br />

• Major Trends ... , dz. cyl. s. 306. <br />

, Tami:e s. )07. <br />

23


MICHAL GALAS<br />

- Wiara w konieezn'l apostazj~ mesjasza i sakramentaln'l natur~ zejscia<br />

w rzeczywistosc keiipo(. <br />

- Wiara, le "wierz'lCY" nie powinien wydawae si~ tym, ezym naprawd~ <br />

jest. <br />

- Wiara, i:e Tora acilu( musi bye przestrzegana przez pogwalcenie Tory <br />

beria. Stworzony przez sabatian paradoks 0 swi~tosci grzechu widae <br />

dobrze we wprowadzonej przez nich zmianie w tradyeyjnej codziennej <br />

modlitwie porannej: "Pochwalony bl!(ii Ty BOle, Krolu Swiata, ktory <br />

zniewolisz niezwyci{:lon ych" , zmienili na: "Pochwalony b'ldi Ty BOle, <br />

Krolu Swiata, ktory pozwalasz na zakazane". <br />

- Wiara, le Pierwsza Przyczyna i Bog Izraela nie Sll tym samym, pierwszy <br />

jest Bogiem racjonalnej ftlozofti, a drugi Bogiem religii. <br />

- Wiara w trzy rupostazy Boga, z ktorych wszystkie byly lub b~d'lc wcie10ne <br />

w ludzk'l postae. <br />

Umiarkowani sabatianie uezynili ostre rozromienie pomi~zy zewn~trznym<br />

i wewn~trznym iyciem, wi~kszose z nieh pozostala wierna tradyeyjnemu<br />

judaizmowi. Radykalni natomiast rozwi'lzali problem antynomii ezy<br />

to przez otwart'lc konwersj~ na islam lub chrzeScijanstwo, czy tel przez<br />

lamanie iydowskiego prawa w tajemnicy. Z tej radykalnej tradyeji<br />

1?0wstaly dwie sekty: d'onmeh w Tureji i frankisci w Polsce i Europie<br />

Srodkowej.<br />

IV. NIHILISTYCZNY MESJANIZM JAKUBA J. FRANKA<br />

Frankizm byl ostatnim, ale najradykalniejszym stadium sabatianizmu.<br />

Mimo ofiejalnego przejScia na katolieyzm frankisci praktykowali swoj'l<br />

speeyfiezn'lc wersj\! ezoteryeznej reiigii, w ktorej g/own'lc postaci'l byl Jakub<br />

Jozef Frank (1726 - 1791) - reinkarnaeja ukrytego Boga. Frankisci<br />

pozostawali tel w kontakcie z innymi grupami sabatian i ieh zwolennikami<br />

w Europie Srodkowej.<br />

KJuez do zrozumienia ruchu frankistow tkwi, wedlug Seholema, w zrozumieniu<br />

nowego j{:zyka, ktorym si\! poslugiwali. Mistyezny mesjanizm<br />

sabatian, przed pojawieniem si{: Franka, bazowal na skomplikowanych<br />

teozofieznych doktrynach kabalistyeznej gnozy. Powolanie Sabataja Cwi<br />

i jego rola w odkupieniu swiata opisane zostalo w tenninach zrozumialych<br />

tylko dla wtajemniczonych. Bylo to charakterystyczne dla sabatian;<br />

poniewal chcieli oni utrzymae si~ w lonie judaizmu i swoim teoriom<br />

nadawali naukowy charakter, ieh zrozurnienie wymaga znajomoSci rabinizmu<br />

i kabalizmu. Inaczej wygl'lcda to u frankistow. Z chwil'l, gdy Frank<br />

zacz'lc1 wyst~powae wsrOd swoich towarzyszy jako prorok i reinkarnacja<br />

Sabataja Cwi, odrzucil kabalistyczn'l tenninologi{:, a poslugiwal si{:<br />

populamym j{:zykiem i symbolami. Zdaniem Scholema, rowniei: postae<br />

samego mesjasza przeszla ogrornn'lc zmian{:. Zamiast mistycznego mesjasza,<br />

opromienionego blaskiem najwyi:szego poznania, ktorego zbawcza funkcja<br />

24


HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE iYDOWSKIEJ<br />

rna jednoczdnie zwi~zek z jego gnosis, wyst~puje "czlowiek-sila", mesjasz-atIeta.<br />

Najwyisze samochwalstwo Franka pol ega na tym, ie okresla<br />

sicbie jako "prostaka", czlowieka niewyksztalconego i prostego. Cil!gie<br />

podkresla, Ze Bog wybral jego wlasnie z powOOu jego nieuczonoSci.<br />

Kabalistyczna herezja sabatian rozwin~la teozoficznl! teori~ swi~tej<br />

Trojcy: Pierwsza Przyczyna - Ukryty Starzec, Bog Izraela lub Swi~ty Krol<br />

i Szechina. Pierwotnie w kr~gu frankistow rozwini~ta zostala teoria swi~tej<br />

Trojcy, w ktorej Sabataj Cwi reprezentuje dolnl! postae Trojcy, Szechina,<br />

Baruchia - przywOdca sekty sabatian w Salonikach - jest inkamacjl!<br />

Swi~tego Krota, Frank natomiast przychodzi jako poslaniec i inkamacja<br />

Najwyiszego Boga, Ukrytego Starca. lak podkresla Scholem, ta teoria<br />

byla jednak wielokrotnie przez samego Franka przeksztaicana. Frank<br />

powil!zal sabatianskl! Troj~ z calkiem nowl! mitologil! wspolgrajl!Cl!<br />

z biblijnyrniopowieSciami 0 Patriarchach, szczegolnie 0 lakubie i Ezawie.<br />

Z nirni dwoma probuje si~ identyfikowae nowy mesjasz. Wedlug Franka<br />

prawdziwy Bog, ktorego poszukiwali Patriarchowie, a szczegolnie Jakub,<br />

jest do tej pory calkowicie ukryty. Swiat nie zostal stworzony przez<br />

prawdziwego Boga, bo wtedy czlowiek i swiat musieliby iye wiecznie,<br />

smiere obala t~ moi:\iwosc. Prawdziwym Bogiem jest Jakub, a jego swiaty<br />

S


MICHAl GALAS<br />

i prawa. "Ta droga do Zycia jest drog,! nihilizmu, polega na tym, aby<br />

uwolnic si~ od wszystkich praw, przepisOw, konwencji i religii oraz aby<br />

przez to wszystko przejsc i odrzucic, poniewaZ my wszyscy musimy wejsc<br />

w otchlan, w kt6rej przepisy i religie zostan'! miszczone. Chrzest jest<br />

koniecznym etapem na tej drodze, a KoSci61 jest jednym z zawoalowanych<br />

ntiejsc, gdzie prawdziwy B6g moze si~ ukryc." G W 30 lat po chrzcie lakub<br />

Frank powiedzial: "Chrystus przyszedl, aby zbawic swiat z r,!k diabala, ja<br />

natomiast przyszedlem, aby wybawic swiat od wszystkich praw i zwyczaj6w,<br />

kt6re kied ykolwiek istniaiy. Moim zadaniem jest stworzyc tak~<br />

sy tu acj~ , aby dobry B6g m6gl si~ objawic. Kto przewr6ci wszystlOe prawa<br />

i religie, kt6re pochodZll od »drzewa Smierci«, ten dosi~gnie »drzewa<br />

Zycia«." 7<br />

Te destruktywne idee posiadaj,! u Franka niezliczone wariacje; na<br />

przykJad powiada on, przeksztalcaj'lc talmudyczny epigram: "Gdzie Adam<br />

pierwszy czlowiek przeszedl, zostalo zbudowane miasto, ale gdzie ja<br />

przeszedlem, wszystko zostaje zniszczone, i mu~ niszczyc i w niwecz<br />

obracac - co jednak wybuduj ~ , stac b¢zie wiecznie" 8. 0 budowaniu<br />

u Franka nie moma du:io powiedziee - "bo nie przyszedl na to czas".<br />

Zamiast tego zatacza on pierScieri zniszczenia - prawdziwy nihilizm<br />

- wszystkich warstw egzystencji. W doktrynie Franka droga w otchlan<br />

poprzedza drog~ do gory. Drabina, kt6r'! lakub, pratyp Franka, widzial<br />

we snie, miala ksztalt V. Czlowiek musi si~ m izyc i zd egrad owac, aby<br />

z najgl~bszego stanu wejsc w wolnosc Zycia. Antynomicme rytualy, kt6re<br />

lakub Frank praktykowal wsp61nie ze swoim i wymawcami , przedstawiaj,!<br />

dla niego swiadectwo mesjanskiej wolnoSci, tego, co nazywal "Zyciem".<br />

Droga w otchlan posiadala dla Franka dwa aspekty, historyczny<br />

i moralny. Historyczny aspekt <strong>maj</strong>duje sw6j wyraz w nad ziei na og61ny<br />

przewr6t caloSci ludzkich stosunk6w, charakteryzuje si~ tez wizj'l upadku<br />

KoSciola katolickiego i jego hierarchii. Scholem podkrdla, ze dop6lO<br />

mesjanska idea wolnosci byla narz¢ziem wallO przeciw Zydowskiemu<br />

gettu i jego srodowisku, stanowila czysto negatywn'!, nihilistyczn'! rew olt ~.<br />

Ale z chwil,!, gdy wyd ostala si~ na zewn'ltrz, franlOSci stali si~ protagonistami<br />

nowych idei w najprzer6:iniejszych formach: od idei 'zydowskiego<br />

oswiecenia do rewolucji francuskiej, wnosZ'lC w ten spos6b wklad do<br />

kultury zydowslOej i europejskiej.<br />

Moralny aspekt drogi w otchlan uwidacmia si~ w antynomicznych<br />

rytualach, w kt6rych nie wystarcza tylko negacja wartoSci i norm: musz'!<br />

one zostac miewaZone. ZejScie w otchlan, aby tam spotkac "Zycie", jest<br />

tylko inn'! form'! starej antynomicmej doktryny 0 " swi~toSci grzechu" ,<br />

manej w radykalnym skrzydle sabatian. Droga w otchlan jest r6wniei:<br />

drog,! do Ezawa, historycmego Ezawa, czyli do niezydowskiego srodowis­<br />

26<br />

• Juliajca 4 Frankfurt a.M., 1984, s. 177-178. <br />

, Tamu , s. 178. <br />

B Tamie, s. 179.


HETERODOKSYJNY MESJANIZM W MISTYCE ZYDOWSKIEJ<br />

ka, oraz do mistycznego Ezawa, Wielkiego Brata, ktory stoi przed Bogiem.<br />

W miejscu, gdzie panuje mistyczny Ezaw, znikajl! wszystkie prawa i panuje<br />

"zycie". Na drodze do niego wierzl!cy zdobywa gnosis edomus, zwanl! takze<br />

"s wi~tl! religil! Edoma". Z zewnl!trz tl! religil! Edoma byl katolicyzm,<br />

wcwnqtrz jest to nihilistyczne gnosis, wedlug ktorego nic zewn~trznego nie<br />

moze reprezentowae wewn~trznego.<br />

Wizja drogi w otchlan poll!czona z anarchicznl! wolnoscil! posiada dla<br />

Franka jeszcze inny aspekt. Droga do osil!gni~ia celu wymaga najostrzcjszej<br />

dyscypliny, ktorl! cz~sto porownuje z dyscyplinl! wojskowl!. Zoinierze<br />

nie mogl! wybierae drogi do zdobycia twierdzy i, jdli to konieczne, mUSZq<br />

tabe przejsc przez najbrudniejsze kanaly. Dla Scholema to porownanie<br />

z ioinierzami nie jest Zadnym przypadkiem. Frank, marzyciel nihilizmu,<br />

jest zafascyn,owany wojskowoscil!. Utopii, bezprawiu i destrukcji towarzyszy<br />

oczarowanie dyscyplinl! wojskowl!. Tworca nihilistycznego mesjanizmu<br />

mowi, ze zoffiierzom nie wolno miee religii, ich rzeczl! jest bye poslusznym<br />

generalowi. To kolejny paradoks Franka: ideal anarcrucznej wolnosci zycia<br />

i dyscyplina zoffiierza, ktory milczl!c wykonuje swoje zadanie. Scholem<br />

uwaza, Ze Frank jest pierwszyrn iydowskim militarystl!. W latach<br />

1759-1790 uwazal, ze istnieje korzystna sytuacja polityczna dla jego<br />

mcsjanskiej batalii. Mial nadziej~, ze uzyska terytorium dla swoich uczniow<br />

i zwolennik6w, czynil nawet 0 to starania. Co ciekawsze, Frank uwazal, ze<br />

miejscem wypelnienia roli mesjasza jest nie Ziemia Izraela, ale Polska.<br />

Frankisci reprezentujl! najradykalniejszl! fonn~ ludowej, zydowskiej<br />

hcrczji. Jednak z ich nihilistycznej gnozy powstal pierwszy stopien iydowskiego<br />

oswiecenia (choe z wyrainym wplywem element6w mistycznych).<br />

Polqczenie mesjanskiego nihilizmu i oswiecenia zostalo zauwaione jui<br />

w 1771 roku, G. Selig pisal wtcdy 0 frankistach: "Oni utrzymujl! si~<br />

szczegolnie w Polsce i Sl! przez innych Zyd6w bardzo przesladowani,<br />

poniewai <strong>maj</strong>l! wielkl! sklonnosc do wolnomyslicie!stwa i nie chq uznac<br />

Biblii jako boskiej Ksi~gi, ani tez posluszenstwa w stosunku do zwierzchnoSci<br />

jako obowil!zku partyjnego." 9 Wedlug Scholema jednak, zwolennicy<br />

tego ruchu byli prawdziwymi wierzl!cymi, ktorzy w obietnicach anarchicznej<br />

ziemskiej utopii znaleili zbawienie, odmawiane irn przez rabiniczny<br />

judaizm.<br />

Frankizm byl ruchem <strong>maj</strong>l!cym wplyw nie tylko na powstanie iydowskiego<br />

oswiecenia, ale szerzej na oswiecenie europejskie. Rozbil on mury<br />

gctta i pozwolil Zydom na uczestnictwo w kulturze europejskiej, pozostawiajl!c<br />

liczne slady rowniei w kulturze polskiej.<br />

Argumentacja Scholema 0 masowym wybuchu apokaliptycznego mesjanizmu<br />

i herctyckiego antynomizmu na progu wsp6lczesnego okresu<br />

vyrainie kwestionuje racjonalnl! wiar~ w rozw6j iydowskiej historii<br />

z "cicmnoSci do oswiecenia". Scholem twierdzi, ie wspolczesnose narodzila<br />

• Cyt. za: Judaica J , Frankfurt a.M.,197J, s. 216.<br />

27


MICHAL GALAS<br />

si~ ze wstrz:t.s6w tradycyjnego judaizmu rozsadzanego od wewlllltrZ.<br />

Religijny j udaizm stworzyl kabal~, b6ra z kolei data pocZ'ltek sabatianizmowi;<br />

w ten spos6b sam posial nasiona wtasnej destrukcji. WierZ'lc w moc<br />

idei, Scholem koncentruje si~ na opisie ukrytych wplyw6w sabatianizmu na<br />

dialektyczny rozwoj beretyckiej teologii. Wedlug niego, sabatianizm przygotowal,<br />

na teoretycznym poziomie, podstawy pod wspolczesny iydowski<br />

sekularyzm i haskal~. Doktryna "swi~toSci grzecbu" dala impuls do<br />

swieckiej oboj~tnoSci wobec tradycyjnego prawa. Ale jak pisze Scholem,<br />

" ... poj¢e totalnej wolnoSci, ktore odegralo tak tragicznll rol~ w rozwoju<br />

sabatianskiego nihilizmu, bylo silll nie tylko destrukcyjnll, poniewaZ pod<br />

powierzchnill bezprawia, antynomizmu i katastroficmej negacji wyst~powaly<br />

peine sily konstruktywne impulsy" 10.<br />

Scholem sugeruje, :i;e reform a judaizmu jest nie tylko produktem<br />

heretyckiego mesjanizmu, ale i wczesnej kabaly. Powstanie reformowanego<br />

judaizmu, ktorego racjonalizm stal w opozycji zarowno do halachy jak<br />

i kabaly, bylo konsekwencjll wewn~trmego rozwoju w mistyce, nierozlllcznego<br />

z rozwojem i ewolucjll idei mesjariskiej . XVIII- i XIX- wieczny<br />

racjonalizm i sekularyzm stanowil rewolu cj~ zrodzonll z dialektyki tradycji<br />

re1igijnej. Teorie Scholema 0 wplywie mistycznej herezji na wspolczesny<br />

judaizm Sll radykalnll probll pokazania ukrytego zwillzku mistycyzmu<br />

z Zydowskll historill.<br />

M ichal Galas<br />

WKR(jTCE W WYDAWNICTWIE ZNAK<br />

J ERZY KLOCZOWSKI<br />

CHRZESCIJANSTWO I m STORIA<br />

Wok61 reformy chrzeScijanstwa (VIII-XX w.)<br />

Zbior artykulow dotYCZlIcych centraJnycb problemow historii chrzeScijanstwa <br />

od czasOw karolinskich po wiek xx. <br />

W ksilP;ce w przyst~pny sposob zostaly przedstawione zalozenia nowoczesne~ <br />

hisl.oriografii spoleczno-religijnej oraz europejskich i polskich spolecznoSct <br />

cruzeScijaliskicb. <br />

Wydawnict wo ZNAK Kr ak6w. ul. Kosciuszki 37<br />

tel. 21 97 94. fax 21 98 14<br />

28<br />

HI TIle Mellwnlt: IMlJ .... dz.cyl., t . 84.


APOLI NARY KAR OL MICHALSKI OFM<br />

,,00 MIt.OSCI MAOROSCI<br />

DO MAOROSCI MIt.OSCI"<br />

EMMANUELA LEVINASA FILOZOFIA BOGA I MILOSCI BLIZNIEGO<br />

Emmanuel Uvinas jest jednym z najbardziej fascynuj~cych myslicicli<br />

naszych czasow. 1 Zapoczqtkowai niezwykle odwainy i radykalny, metafizycmo-etyczny<br />

sposab myslenia. W odroinieniu od swoich nauczycieli<br />

zarowno z krygu fen omenologii, jak mysli iydowskiej celem jego filozofowania<br />

nie jest ontologiczna istota rzeezy, bycie, bqdz mistyka iydowska.<br />

Uvinas poszukuje sensu etyki, podstaw moZliwej etyki. Centralnq prawd~<br />

tej etyki jest Blimi. Blimi w horyzoncie Dobra stanowi "obsesjy" filozofti<br />

Uvinasa. Wedle Platona, mqdrose jest w posiadaniu jedynie bogow,<br />

dlatcgo czlowiek moze bye tylko milosnikiem mqdroSci, a fllozofia<br />

umilowaniem mqdrosci. Natomiast wedle Uvinasa fllozofia rna bye<br />

"mqdrosciq miloSci".<br />

Refleksj a Uvinasa wywodzi siy - jak mowilismy - z fenomenologii<br />

i dialogicznej filozofii zydowskiej, ale rna swoje zrOdlo takie w Biblii<br />

i doswiadczeniu zagrozenia czlowieka, widocmego zwlaszcza w XX wicku.<br />

Uvinas nie trzyma siy sztywno koncepcji poznania zakreSlonej przez<br />

tradycjy filozoficzn q. Kaide myslenie moie bye dla fllozofii waine. Nie jest<br />

wykluczone - powiadal - ie eala filozofia stanowi medytacjy nad Szekspirem.<br />

Filozofia Uvinasa nie jest fllozofiq religii ani konkretnq teologiq,<br />

lecz po prostu mysleniem religijnym. W gruncie rzeezy, mysienie religijne<br />

sluiy mu do zajmowania siy sprawami, ktore stawia Biblia. Dawniej<br />

filozofia byla sluiebnicq teologii. Dzisiaj filozofia moie bye wprost<br />

sluiebnicq mqdroSci biblijnej.<br />

Metoda i styl pisani a Levinasa, chociai wiele zawdziyczajq opisowi<br />

fenomenologicznemu i hcideggerowskim analizom sposobow bycia, Sq<br />

jedyne w swoim rodzaju. Odnosi si y wraienie, ie nieustannie powtarza on<br />

te same mysli. leieli inni mysliciele poslugujq si y tym samym jyzykiem przy<br />

okreSlaniu roznych spraw, to Levinas pisze w roiny sposob 0 tym samym,<br />

o jednej sprawie: 0 Bogu i miloSci bliiniego. Moina porownae jego sposob<br />

myslenia do morskiej fali, ktora oddala siy i powraca na brzeg z nowym<br />

zapasem wody i winny sposob. Moina go takie porownae do symfonii<br />

Mozarta, w ktorych wprowadzony na poczqtku temat nie zmierza do<br />

I Istniej


APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />

kulminacji, ale az do kOllca utworu przebija si~ w przcr6:i:nych postaciach<br />

w nowym bogactwie d:lwi~kowym . Sposob myslenia okrdlony jest przez<br />

to, 0 czym si~ mysli. A to, 0 czym Levinas mysli, jest nazywane przez niego<br />

"enigmq". Seree zaS "enigmatycznego" myslenia stanowi Bliini.<br />

Dzi~ki Uvinasowi takie idee, jak: "drugi", bliini, odpowiedzialnosc,<br />

twarz, pragnienie ..., itd. jawiq nam si~ w nowym, irodlowym sensie<br />

i uroku; wynurzajq si~ jedne z drugich i wzajemnie si~ motywujq. Jednq<br />

z podstawowych idej fLIozofii Uvinasa jest idea nieskonczonoSci. Idea<br />

nicskonczonoSci to ir6dlo myslenia 0 Nieskonczonosci, Pragnienia Nieskonczonosci<br />

i nieskonczonej odpowiedziainosci za bliiniego.<br />

IDEA NIESKONCZONOSCI<br />

Aby myslenie moglo si~ dokonae jako myslenie rcligijne, musi bye<br />

- wedle Levinasa - ufundowane w idei-nieskonczonosci-w-nas.<br />

Ide~ nieskonczonoSci przejmuje Uvinas od Descartesa. Dla autora<br />

Rozprawy 0 metodzie idea nieskonczonoSci, ktora utozsamia si~ u niego<br />

z ideq doskonalosci i ideq Boga, jest ir6dlem przekonania 0 istnieniu Boga<br />

oraz ir6dlem myslenia duszy 0 Bogu, czyli - metafizyki. Uvinas zgadza si~<br />

z Dcscartesem, ze skonczona mysi czlowieka nie moglaby sarna z siebie<br />

wyprowadzie idei nieskonczonoSci i i:e to sam Bog zioZyI w nas t~ idc~. Nie<br />

zgadza si~ jednak i wyraza sprzeciw wobec tego, ze Descartes calq uwag~<br />

skupil na mysieniu 0 Bogu i poznaniu Boga, to znaczy na metafizyce.<br />

Zajmowanie si~ Bogiem czy NieskonczonoSci q pozostaje u Dcscartesa<br />

"teoriq, kontempiacjq, wiedzq". Tymczasem Levinas otwiera mysJeniu<br />

reiigijnemu nOWq przestrzen, w ktorej rna si~ dokonae przcjscie z metafizyki<br />

do etyki. To wlasnie jest, wedie niego, myslenie rcligijne, ktore wyraza<br />

istot~ jego filozofii.<br />

Badajqc id~ nieskonczonoSci trzeba zdae sobie spraw~ z tego, ze<br />

przynaleZy ona przede wszystkim do dziedziny matematyki. Dlatego naiezy<br />

jej nadae nowe znaczenie i nowy sens - sens religijny. Pisze Levinas:<br />

Idea nieskonczonosci, nawet jezeli jej nazwa, okreslcnie i, w pewien sposob,<br />

podatnosc na operowanie ni~ <strong>maj</strong>~ ixOdlo tylko w jej sensie i' zastosowaniu<br />

matematycmym - zachowuje w obliczu rel1eksji paradoksaJny w~zel, za·<br />

pl~tywany w objawieniu religijnym. Dna zaS, juz z gory w swej k 0 n k ret·<br />

nos ci zwi~zana z obowi~zkami wobec tego, co ludzkie - idea Boga jako<br />

rnilosc blimiego - jest »poznaniem« Boga, ktory daj~c siebie w swej<br />

»otwartoSci«, pozostaje zarazem absolutnie inny, transcendentny. 2<br />

Abstrakcyjna, matematyczna nieskonczonose zywi si~ miar'l i liczb'l.<br />

Re1igijna, konkretna nieskonczonose dokonuje si~ w wymiarze "poznania"<br />

udzie1aj'leego si~ Boga oraz obowi'lzk6w wobec bliiniego.<br />

1 E. Levinas, Transcendencja i pojmowalnosc, U. B. Baran, w: Czlowiek w nauce w.fpOlczesnej,<br />

Dialogue, Paris 1988, s. 207 .<br />

30


.. 0 0 M ltOSCI MADROSCI DO MADROSCI MllOSCI"<br />

Zdaniem Levinasa, kartezjanska idea nieskonczonoSci jest "nieczynn'l<br />

wiedz'l" , zloion'l w nas przez Boga, ktora rniala jedynie pouczac dusz~<br />

,,(...) bez prostego ozywienia, jak nauczyciel platonski, jak wspomnienie<br />

dawnych wizji." J Natomiast wedle nowej interpretacji Uvinasa, idea<br />

nioS'lca w sobie sens nieskonezonoSci jest iredlem wszelkiej aktywnoSci:<br />

Idea. nieskonczonoSci, klora. nie jesl jedynie przedslawieniem nieskOl1czonosci,<br />

jesl nosicielem samej aJdywnoSci. Myslenie teorelycme, wiedza i krylyka,<br />

klorym bywa przeciwslawiana dziaiaInosc, <strong>maj</strong>li len sam co ona fundament.<br />

Idea. nieskonczonoSci, klora nie jesl ze swej slrony przedslawieniem lej<br />

nieskonczonoSci, jest wspolnym uoolem dzialania i teorii.4<br />

Gdyby idea nieskonezonoSci byla prostym przedstawieniem znaczenia<br />

nieskonczon oSci, stanowilaby jedynie iredlo myslenia teoretycznego<br />

i przed rniot logiki formalnej. Idea nieskonczonoSci zaS jest nosicielem sensu<br />

nieskonezonoSci, dlatego jest iredlem i pobudzeniem w sz el k i ej aktywnoSci:<br />

daje zarowno do myslenia jak i do istnienia.<br />

Idea nieskonezonoSci jest "nadpojemna" w odroinieniu od idej i poj~c,<br />

ktoryeh "pojemnosc" ezy "zawartosc" jest okreslona i ograniczona. Pisze<br />

Uvinas:<br />

U Descartesa ja, klore mysli, ulrzymuje relacjll z Nieskonczonoscili. Ta<br />

relacja nie lliczy zawierajlicego cos z zawartoscili - skoro ja nie moi:e zawrzeC<br />

Nieskonczonosci, ani nie wilii:e zawarloSci z tym, co zawierane, skoro ja<br />

oddzielone jest od NieskonczonoSci. ( ... ) MySlliC Nieskonczonosc, ja od razu<br />

mysli bardziej, nii: mysli. Nieskonczonosc nie wchodzi w id~ nieskonczonosci,<br />

nie jest uchwycona; La idea nie jest pojl:ciem. Nieskonczonosc lo cos<br />

radykal nie i absolutnie innego.'<br />

Uvinasowskie myslenie religijne zamiast nazwy "Bog" mowi 0 NieskonczonoSci<br />

. Mysl'lce ja nie mysli ,,0" Nieskonczonosci, jak si~ mysli 0 jakims<br />

przedmiocie: one mysli Nieskonczonosc. Mysl'lc przez id~ nieskonczono­<br />

Sci, ja wychodzi ku NieskonczonoSci. Nie jest to transcendencja czy<br />

transcendowanie w rozum ieni u wspolczesnych filozofow egzystencji, gdzie<br />

"podmiot przekracza siebie". Tutaj jest inaczej. Nieskonczonosc pobudza<br />

i jakby uwodzi mysl'lce 0 niej ja. Lecz w tym "uwodzeniu" Nieskonczonosc<br />

nie wyprowad za ja jedynie poza nie sarno, doniklld czy w nieokrdlonll<br />

otchlan. Nie jest to pogon za wiatrem czy chwytanie cienia. Nieskonczonosc<br />

syci mySl'lce ja swoim nieskonczonym sensem. Mysl'lce ja<br />

w mysleniu Nieskonczonosci "unieskonczenia sif', "wypelnia si~" nieskonczonym<br />

sensem. Myslllce ja nie moze - jezeJi tak moina powiedziec<br />

- 0 wlasnych silach transcendowac w nieskOllczonosc. Droga w nicskonczonosc<br />

nie jest upadaniem, leez nasycaniem i podtrzymaniem.<br />

J E. Levioas, Tolalile el lnrmi, NijboCT, La Haye 1980, So 58.<br />

• Tamie s. XV-XVI. <br />

, E. Levioas, De Dietl qui vu,nl a!'iaee, Vein, Paris 1986, s. 171-172. <br />

31


APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />

PRAGNlENlE NlESKONCZONOSCI<br />

Trzeba najpierw opisae Uvinasowsk'! ide~ swiata ludzkiego otoczenia.<br />

Przede wszystkim otaczaj,!cy mnie swiat jest dany mojemu przezyciu, jest<br />

moim iyciem. Pierwszym "poznaniem" swiata jest przezywanie. Uvinas<br />

krytycznie odnosi si~ tutaj do Heideggera 6, b~d,!c zarazem pod wyraznym<br />

wplywem Husserla - jego koncepcji Lebenswell czy natiirliche Welt, czyli<br />

swiata przezycia czy swiatla naturalnego otoczenia.<br />

atM dla Uvinasa swiat jest przeznaczony dla zycia i przezycia. Swiat<br />

istnieje przede wszystkim na sposob "pokarmu", to znaczy czegos, co jest<br />

dane spozywaniu i przeiywaniu. "Spozywanie" swiata nie prowadzi do<br />

niczego - nie jest ani "uzywaniem" swiata (zye, aby jest), ani "zaiywaniem"<br />

swiata (jest, aby iye). Doswiadczenie swiata w "spoiywaniu" jest<br />

ceJem samym w sobie. W'!cha si~ kwiaty dla samego przezycia zapachu.<br />

Spacerowae, to nie zaiywae powietrza dla zdrowia, leez dla przezycia<br />

swiezosci powietrza. Jese nie dla najedzenia si~ ani nie dla zdrowego iycia.<br />

Jese, aby przezye jedzenie. To przezywanie "spoiywania" swiata Uvinas<br />

nazywa smakowaniem Uouissance).<br />

Zyjemy dohrll wieczerzll, powielrzem, swiatiem, widokami, praCll, ideami,<br />

snem ... itd. To nie Sll przedmioty przedstawienia. My nimi Zyjemy. To, czym<br />

iyjemy, nie jest weale »srodkiem do iycia« jak pioro jest srodkiem<br />

w odniesieniu do listu, ktory pozwala napisac; ani celem Zycia, jak<br />

pororumienie jest celem /istu. '<br />

Pozywienie jest transcendensem w stosunku do smakowania, pierwszym<br />

"innym", jakie napotyka czlowiek smakuj,!cy iycie. ,,'zycie, ktore jest zyciem<br />

czyms, jest szc~Sciem. ,Zycie jest pasj,! i uczuciem. 'zye, to smakowae<br />

iycie." 8 Przedmioty smakowania odpowiadaj,! Scisle pragnieniu smakowania.<br />

Znaczy to, i:e przedrnioty smakowania i pragnienie smakowania nie<br />

wykraczaj,! poza to, co wewn'!trzswiatowe. Byt ludzki smakuj,!c swiat,<br />

znajduje w tym przeiyciu zadowolenie i szcz~Scie. Warto zwr6cie uwag~ na<br />

to, i:e postawa smakowania, chociazjest zmyslowa,jest postaw,! szczerosci<br />

i be z in t ere sow nos c i. Przypomina si~ tutaj postaY'a swi~tego<br />

Franciszka z Asyzu. Cale jego zycie, oprocz doswiadezen wiary i miloSci,<br />

wypelnione bylo smakowaniem swiata otoczenia. Umieraj,!e, pros:1 braci,<br />

by przynieSli mu kawalek ciasta, ktore gdzid posmakowal, a ktorego smak<br />

odiyl we wspomnieniach. Nie trzeba bye swi~tym, aby doznae takiego<br />

przezycia, leez szczerze i bezinteresownie "smakuj,!cym" otaczaj,!cy swiat.<br />

.lrodlem smakowania swiata jest potrzeba. Uvinas, podobnie jak wielu<br />

przed nim mySlicieli, przyjmuje rozroi:nienie na potrzeb~ i pragnienie.<br />

Z kolei to rozroi:nienie wspiera si~ na bardziej podstawowym odroi:nieniu<br />

tego, co materiaIne od tego, co duchowe. Potrzeba jest pierwszym ruchem<br />

32<br />

• lob. Dp. To/alile ... , dz.cyt., s. 109. <br />

7 Tamu, s. 82. . <br />

• Tamu, s. 87.


,,00 MllOSCI MAOROSCI DO MAOROSCI MllOSCI"<br />

tOZsamego ze sobll bytu ludzkiego (Le Meme) w stronr~ swiata. Potrzeba<br />

dotyczy tego, CO materialne, jest irOdlem przyjemnoSci i moZe bye na jakis<br />

czas wypeh1iona i zaspokojona. Czlowiek Zyje potrzebami okrycia nagoSci<br />

swojego ciala, zaspokojenia glodu i pragnienia, znalezierua domostwa ... itp.<br />

Egzystencja bytu ludzkiego nie wypeh1ia jednak swego przeznaczenia<br />

w smakowaniu Zycia i zaspokojaniu potrzeb. Istnienie bytu ludzkiego nie<br />

zamyka si~ w doswiadczeniu tego, co wewnlltrzswiatowe. "Prawdziwe zycie<br />

jest nieobecne" - powtarza Levinas za Baudelairem. Ale czlowiek zyje<br />

i istnieje w tym swiecie, gdzie budzi si~ je go pragnienie metafizyczn<br />

e. Pragnierue metafizyczne jest ruchem wychodzllcym ze swiata - od tego,<br />

co bliskie, oswojone, zadomowione i zamieszkale. A jednak Zadne miejsce<br />

wewn'ltrzswiatowe, zadna przyjemnosc, Zaden widok, zadna zmiana nie<br />

mog'l zaspokoie tego pragnienia. Pragnienie metafizyczne jest zwrocone ku<br />

absolutnemu "gdzie indziej", absolutnemu "poza", absolutnemu "temu, co<br />

inne". "Pragnienie jest pragnieniem absolutnie Innego." Pisze Uvinas<br />

o rozrucy pomi¢zy potrzeb'l a Pragnieniem:<br />

lest to pragnienie nie do zaspokojenia. M6wi si~ beztrosko 0 zaspokojonych<br />

pragnieniach, 0 polrzebach seksualnych czy 0 potrzebach moraJnych lub<br />

reJigijnych. Milosc samll uWaZa si~ w tym kontekscie za zaspokojenie glodu<br />

wyzszego rz~u . Uiycie tak.iego j~zyka jest mozliwe dlatego, ze wi~kszosc<br />

naszych pragnien nie jest czysta - nie jest czysta nawet miloS


APO LINARY K. MICHALSKI OFM<br />

w~drowki Odyseusza z obrazem w¢rowki Abrahama. Odyseusz zywi~c si~<br />

wspomnieniem ziemi, ktor~ opuScit, wraca do siebie. Od yseja nie jest<br />

obrazcm pragnienia metafizycznego. Pragnienie metafizyczne nie jest<br />

powrotcm do kcaju, z ktorego nas wygnano, a ktorego niejasne wspomnienie<br />

i t~skn ota w nas pozostaly. Pragnienie jest w¢rowkl! do krainy,<br />

w ktorcj nie urodzilismy si~, w ktorej jeszczc nie byiismy. Pragilienie<br />

metafizyczne przypomina w¢ ro wk~ Abrahama do krainy nieznanej,<br />

niewspominanej, nieosil!galncj mysicniem i wyob raZn i~. W miar~, jak si~<br />

w~d ruj e , wzmaga si~ pragnienie kcainy, ku ktorej si ~ zmierza.<br />

Pragnienie metafizycme nie jest nakierowane na jakid miejsce, otoczeni<br />

e, stan b~dZ nidmiertelnosc. Pierwszym ruchem, ku ktoremu post~p uje<br />

Pragnienie, jest Inny, Cudzoziemiec. Inny przyjmuje postac Niewidzialnego.<br />

"Umrzec dla Niewidzialnego - oto metafizyka." II Niewidzialny - to<br />

znaczy: nieprzenikniony, nieprzejrzany, nie do zbadani a, nie dany, niewyobrazalny.<br />

Niewidzialny - to taue maczy: transcendentny, nietykalny,<br />

Swi~ty. Nie moma staC si~ Niewidzialnym. Niewidziainego nie mozna<br />

nasladowac, czyli tropic. Mom a po prostu dla Niego umrzeC.<br />

Wedle Uvinasa smierc nie stanowi idei kOl1ca, lecz skonczenia si~.<br />

Smierc jest moZliwoSciil bytu skonczonego. MoZl iwosc bytu skonczonego<br />

to moZliwosc umierania. "Smierc jest niemozliwosciil bytu skOllczonego.<br />

Mozliwosc bytu skonczonego to moZliwosc umierania. "Smierc jest<br />

ni cm ozliwil do p rzezwyci~zenia moZliwoSciil" bytu skonczonego. Byt<br />

skOl1czony nie moZe uniknilc, ani uch ylic tej " niemozliwej moZliwoSci"<br />

skonczenia si~ . Zdaniem U vinasa jednak, smiere nie "wykancza" bytu<br />

lud zkiego, iecz kwestionuje go. Smiere jest jednoczesnie zam kni~cicm<br />

i otwarciem. W smierci, opr6cz moZliwoSci ko nca, zapowiada si~ odmien na<br />

moi'Jiwosc - mozliwosc spotkania z Innym. Inn y, Niewidzialn y nie<br />

uniemozliwia smierci, ale wypelnia zwrocone ku niemu Pragnienie. Przezwyci<br />

~zenie smierci nie jest sprawil Zycia wiecm ego, zycia po smierci.<br />

Przezwyci~Zyc monstrum wierci, to wejsc w relacj~ z tym, co Inne, a takZe<br />

osobowe. "NiemoZliwa do przezwyci~:ienia mo:iliwosc smierci" nie musi<br />

poraiae trwogil, ani zwiastowac nieuchronny koniec, lecz moze bye<br />

uprzedzona moZliwoSciil wydania siebie za blizniego dla Niewidzialnego.<br />

To wydarzenie jest wlasnie wypelnieniem myslenia i pragnienia metafizycznego.<br />

Metafizyka wychodzi zatem od myslenia, przemienia si~ w pragnienie<br />

i <strong>maj</strong>duje swoje speln.ienie w czynie wydania siebie.<br />

Mysienie NieskonczonoSci przez id~ nieskonczonoSci pozostaloby jedynie<br />

wiedzil i kontemplacjil nieadekwatnil wzgJ¢em tego, co mysli. Zdajilc sobie<br />

spra w~ z niewystarczalnoSci idei nieskonczonoSci i mysienia Nieskonczono­<br />

Sci, U vinas wprowadza zatem id~ Pragnienia Nieskonczonosci. Pragnienie<br />

NieskonczonoSci jest sposobem istnienia pragnienia metafizycznego.<br />

34<br />

NieskOllczonosc nie jest przedmiotem kontemplacji, to znaczy, nie jest na<br />

miar\l myslenia, ktore jll mysli. Idea nieskO!lczonosci jest mysleniem, ktore<br />

II Tamie, s. 5.


..00 MltO$CI MAORO$CI DO MAORO$CI MltO$CI"<br />

w kai:d ej c hw ili mysli b ardziej nji: mysli. Myslcnie, ktore mysli<br />

bardziej nii: mysli, jest Pragnieniem. 12<br />

Idea Pragnienia Nieskonczonosci nie uniewainia kartezjanskiej idei nieskonczonosci,<br />

ani tej na nowo zinterpretowanej przez Levinasa. Pragnienie<br />

Nicskonczonosci jest po prostu "czyms bard ziej " , "czyms lepszym" niz<br />

idea nieskonczonoSci. Pragnienie NieskonczonoSci nie jest now'! jakoSci,!<br />

w odniesieniu do idei nieskonczonoSci: ono wyroslo z tej idei. Pragnienie<br />

nie utoi:samia si~ bynajmniej z wol'! lub z chceniem. Pragnienie nie jest<br />

takie mysleniem. W mysleniu tradycyjnym, nawet jeszcze u Descartesa,<br />

wyst~puje rozroinienie na rozum i wol~. Wola wyrai:a si~ w "nierozumnym"<br />

chceniu. Rozum wyraza si~ w "bezwolnym" mysleniu. Harmonia<br />

rozumu i woli przemienia si~ w rozumne chcenie: rozum, ktory chce to, co<br />

widzial i wol~, ktora widzi to, co chciala. U Uvinasa Pragnienie wlasciwie<br />

nie wyrasta ani z woli, ani z rozumu; w pewnym sensie jest jednoczdnie<br />

jednym i drugim. Pragnienie jest raczej mysl,!cym sposobem bycia (pragnienia).<br />

Pragnienie jest bliskosci,!, sposobem zblizania si~. Bye moze<br />

ide~ Pragnienia Levinas zaczerpn,!1 z Biblii, gdzie zwlaszcza w Psalmach,<br />

cz~sto wyst~puje poj~e i motyw "pragnienia".<br />

Pragnienie NieskOJlczonosci nie bierze si~ sarno z siebie. W obr~bie<br />

idei-nieskonczonoSci-w-nas dokonalo si~ pobudzenie (affection) tego, co<br />

skonczone przez to, co nieskonczone, ktore wywolalo Pragnienie. Dlatego<br />

Levin as nazywa Pragnienie taue PobudliwoSci,!.<br />

Jakie jest jednak odniesienie upragnionej NieskonczonoSci do samego<br />

Pragnienia? Pisze Uvinas:<br />

Nieskonczonosc nie jest »przedmiotem« poznania - tym, co zredukowaloby<br />

j~ do miary spojrzenia, ktore kontempluje - lecz tym, co upragnione, tym, co<br />

oi:ywia Pragnienie, to maczy tym, co jest dost~ne przez myslenie, ktore<br />

w kai:dej chwili mySli bardziej nii: mysli. Nieskonczonosc nie jest przez to<br />

pot~inym przedmiotem przekraczajlic)ID horyzonty spojrzenia. Pragnienie mierzy<br />

nieskoncwnose NieskonczonoSci, poniewai: jest miarll przez sam!! niemoi:­<br />

Iiwosc zrnierzenia. Niezmierzalne zmierzone przez Pragnienie jest twafZll. IJ<br />

Nieskonczonose nie poddaje si~ zadnej mierze ani zadnemu moZliwemu<br />

oznaczeniu jej granic. Jedynie Pragnienie moze bye umiar,!" dla NieskonczonoSci.<br />

Pragnienie moze bye nie-zmierne i bez-mierne. Moze wzmagae<br />

si~ lub gasn'lc, moZe ro:inicowae si~ pod wzgl~dem nasycenia. Pragnienie<br />

nie mierzy, jak spojrzenie b,!dz kontemplacja. Nie jest ono ogl,!daniem.<br />

Pragnienie zywi si~ bliskoSci,! Upragnionego. To, co upragnione objawia<br />

si~ w twa r z y. Upragniony nie daje ani do myslenia, ani do chcenia, ale do<br />

bycia twarz,!-w-twarz.<br />

Pragnienie NieskonczonoSci nie rna celu, konca, kresu, zaspokojenia.<br />

Pragnienie NieskonczonoSci pragnie bliskoSci Nieskonczonego.Warunkiem<br />

1l E. LeviollS. En decouv,ant /'exLrtence a~c lIusser! ~t lIeide88~" Vrin, Paris. 1982. s. 174.<br />

Il E. UviollS. Totalite...• dz.cyt.. 8. 33.<br />

35


APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />

lTloZliwoSci lej bliskoSci jest separacja. Dziyki separacji pragn'!cy nie usilujc<br />

pochlon,!c Upragnionego, a Upragniony nie pogr,!7..a w sobie tego, kl6ry<br />

pragnie. Upragniony pozostaje w Pragnieniu oddzielony. Upragniony jest<br />

bliski, leez odromiony - Swiyty.<br />

Sensem Pragnienia NieskOl1czonoSci jest Dobro. "Nieskonczonosc otwiera<br />

sobie porZ'ldek dobra. Chodzi 0 porz


"OD MllOSCI MADROSCI DO MADROSCI MllOSCI"<br />

z Upragnionyrn wypelniam si~ dobrocill, albo raczej sklaniam si~ do<br />

dobroci. Upragniony "OOsyla" mnie do blizniego i OOdaje mnie blizniemu,<br />

kt6ry jest "nieupragniony" czyli nieoczekiwany, niewybrany, nic mi nie<br />

dajllcy. To OOeslanie i oddanie mnie blizniemu nie jest moim pomyslem,<br />

widzirnisi~, potrzebll spolecznll blidZ lu ksusem dzialania; jest nakazem<br />

i przykazaniem. Kiedy jestem wypelniony dobrem i chcy darzye dobrem,<br />

wtedy zblizam si~ do blimiego. Nie jest to bliskosc, kt6ra "szuka swego".<br />

Nie jest to rowniez bliskosc wzajemnej ZyczliwoSci, przyjazni, podtrzymania,<br />

wspolpracy. Ta bliskosc jest 0 d pow i e d z i a 1 nos c i II za blizniego, az<br />

do substytucji, az do wydania siebie za niego. W tym spotkaniu blizni staje<br />

si~ bliskim. On nie jest bliskim w takim sensie, jak krewni, przyjaciele,<br />

wspolpracownicy, towarzysze pracy. Blimi staje si~ bliskim, poniewaz<br />

bior~ za niego OOpowiedzialnose. Wyswiadczyl mi on przyslug~, bo mog~<br />

wzille za niego OOpowiedzialnose. 18 Blimim moze bye kaZdy, kto przez<br />

swojll twarz uj awn i swoje "ubostwo", swojll "bied~". Wedle Levinasa,<br />

"ubostwo" blizniego wyraia si~ we figurach Wdowy, Sieroty i Cudzoziemca.<br />

BJiZni jest samym miejscem metafizycznej prawdy i lym, co niezbywalne<br />

w moim odniesieniu do Boga. On nie odgrywa roli posrednika ( ... ), lecz przez<br />

lwarz swojll ( ... ) jest manifeslacjll wysokoSci, gdzie Bog si\! objawia. 19<br />

Pragnienie nieskonczonego Boga jest nierozerwalnie zwillzane z 00­<br />

powiedzialnoScili za blizniego. Odpowiedzialnosc za bliiniego jest krylerium<br />

prawdy metafizyki Levinasa. Prawda jest OOpowiedzialnoscill. Jestem<br />

prawdziwy, kiedy jestem OOpowiedzialny. 1m bardziej jeslem OOpowiedzialny,<br />

tym bardziej jestem prawdziwy.<br />

Blimi jest uczestnikiem szczegolnej relacji dialogicznej z OOpowiedzialnym.<br />

Nie jest to relacja dialogiczna w zwyklym znaczeniu, relacja<br />

partnerska, Ja i Ty, relacja przyjazni, relacja synchronic:ma, wzajemnego<br />

wspierania i porozumienia. Relacja odpowiedzialnego z bliznim jest bez<br />

wzajemnoSci, jednostronna, asymetryczna, diachroniczna. Wlasciwie mowillC,<br />

la relacja nie jest dialogicm, lecz monologiem. Co prawda, 00­<br />

powiedzialny OOpowiada na pytajllCll twarz blizniego, ale potem bierze juz<br />

tylko odpowiedzialnosc za niego, nic nie oczekujllc i nic si~ nie spOOzicwajllC.<br />

Tak wi~c bylaby to dialogika szczegolnego rOOzaju.<br />

Wedle Uvinasa, OOpowiedzialnosc za blimiego nie cora si~ przed<br />

niczym, jest bezwzgl~dna, nie znajduje zadnych ograniczen. Odpowiedz<br />

ialnose za blizniego je st nieskonczona.<br />

Ja wobec bliiniego jest nieskonczenie odpowiedzialne. Bliini jesl ubogim<br />

i obnazonym, i nic z lego, co dOLyczy lego Cudzoziemca nie moze pozostawac<br />

oboj\!Lne. Kiedy wszyslko Lo widzi si\! w bliinim, wtedy dosi\!ga si\! apogeum<br />

swojej egzysLcncji jako ja. Pcln..ia mocy, gdzie ulrzymuje si~ niezaJemosc<br />

'8 Por. A. Michalski. Osobliwa wersja ewange/icznej przyjaini. "W d rod ze" 9/1987/. s. 86--88.<br />

'9 E. Levi oas. TOla/ile ...• dz.cyt.. s. 51. •<br />

37


APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />

panowania la, nie rozci~a si~ na Drugiego, aby go podbic, lecz aby go<br />

podlrzymaC. Ale w l)ID samym czasie znosic ci~Zar Bliroiego, to pol....ierdzac<br />

go w jego subSlancjalnoSci i s)1uowaC ponad la. la pozoslaje odpowiedzialne<br />

za len c~Zar, nawet wobec lego, kt.6rego podlrzymuje. Ten, za k16rego mam<br />

odpowiadac, to ten, kt.6remu mam odpowiadac. »Za kogos...« i »komus...« s ~<br />

zbieine. To jesl podw6jny ruch odpowiedzialnosci, k16ry oznacza wyrniar<br />

wysokoSci. T en wymiar zakazuje mi spelniania odpowiedzialnosci jako liloSc~<br />

poniewai jestem winny naleinosc lemu, za kogo jeslem odpowiedzialny. On<br />

zakazuje mi spelniac l~ odpowiedzialnosc jako nieuwarunkowane posluszenstwo,<br />

poniewai: za tego-tu, k16ry rni rozkazuje, jestem odpowiedzialny. 20<br />

Co to znaczy: "rueskOllczona odpowiedzialnose" czy "Ja rueskonczenie<br />

odpowiedzialne"? To znaczy, ze chodzi tutaj przede wszystkim 0 nieskonczonosc<br />

i odpowiedzialnose pozytywn'l. Pozytywnosc nieskonczonoSci<br />

wyraZa si ~ w odpowiedzialnosci - w odpowiedzialnoSci nieskonczonej .<br />

Nieskonczona odpowiedzialnose jest ostateczna, bezwarunkowa, bezwz gl~dna<br />

- posuwa si~ aZ do wydania i:ycia za drugiego, aZ do sUbstytueji ezyli<br />

zast'lpienia kogos w "biedzie" i wzi ~cia na siebie jego ci~zaru , jego niedoli.<br />

Figur'l tej odpowiedzialnoSci jest postawa zakladnika, kt6ry wydaje siebie<br />

i idzie-za-drugiego. Decyzja zakladania nie jest wymuszona ani nakazana,<br />

ale wybrana. Zakladnik w tym sensie jest ochotnikiem - jego ezyn<br />

zast'lpieni a kogos jest dobrowolny. "Blizni jest kims, dla kt6rego musz~<br />

wszystko." Bliini - wedle wyrazenia LCvinasa - jest moj'l obsesj'l, kims,<br />

przed ki m nie m og~ uciec, od kt6rego nie mogl< si~ uwolnie. NieskOllczona<br />

odpowicdzialnose za niego jest "zobowi'lzaniem bez zaangazowania umowncgo,<br />

braterstwem lub porozumieniem za nie".<br />

Zgodnie z mysleniem Levinasa, ja wlasciwie nie mam prawa zye,<br />

poniewaz moje i:ycie rna bye oddane blizniemu. Jestem wind)' oddae mu<br />

swoje zycie. Sposroo wielu eytat6w uzytych jako motto do swojej ksi'lzki<br />

Autrement qu'etre ou au-dela de ['essence (lnaczej nii hycie alho poza<br />

istotq), przytoczyl Uvinas slowa Pascala z My.W: ,,(...) To tam jest moje<br />

miejsce w sloncu. Oto poez'ltek i obraz uzurpacji kazdej ziemi." Odpowicdzialne<br />

ja nie rna prawa dl a siebie, rue ma prawa do swojego "miejsca<br />

w sloncu". A jei:eli rosci sobie takie prawo, to ezyni to bezprawnie. Ja nie<br />

mam prawa zye na ziemi. Moje i:ycie jest niezasluzone. Mojc iycie zostalo<br />

mi darmo dane. Dostalem je za nic, jakby na kredyt. Dlatego musz~ jakos<br />

ex post, juz zyj'lC, zasluzyc na swoje zycie. M usz~ je usprawiedliwic<br />

i uzasadnic. Jednym z sposob6w uzasadnienia, usprawiedliwienia i zasluzcnia<br />

na swoje Zycie jest wydae je za bliiniego.<br />

Powr6cmy do sprawy nieskonezonej odpowiedzialnosci. Obecnosc Blizni<br />

ego kwestionuje mojq wolnosc jako b e zt ro sk~ "smakowania" swiata<br />

i zycia potrzebami . W tyro kontekScie moja wolnosc jest ograniezona<br />

i skonezona. Odpowiedzialnosc natorniast jest nieskonczcnie dobro-wolna.<br />

"Nicskonezonose odpowiedzialnoSci nie tl umaczy si~ swojq aktualnq<br />

38<br />

>0 E. Levinas, Noms propres, Fata Morgana, Pari s 1976, s. 86.


..00 M ltOSCI MAOROSCI DO MADROSCI MltOSCI"<br />

wielk osci~, lecz wzmaganiem odpowiedziainosci, w mi a r~ jak ona si~<br />

dokonuje." 21 Istnieje tutaj pewna dobrowolna powin nosc, wyp lyw aj ~ca<br />

z bycia winnym za wszystko i za wszystkich. Levinas powtarza mysl z B rad<br />

Karamazow Dostojewskiego: "Wszyscy jestdmy winni za wszyslko i za<br />

wszystkich, i wobec wszystkieh, a ja bardziej niz innL" 22<br />

Nie wehodz~ w dalsze, pokrewne w~ tki, mom a stwierdzic, ze nieskonczona<br />

odpowiedziaJnosc nie jest wartoScilt wzgl~dnlt , nie jest nawet wartoScilt<br />

absolutnlt, kt6ra mimo wszystko jest oszacowana i okrdlona przez czlowieka.<br />

Nieskonczona odpowiedzialnosc jest po prostu a b sol u t n a. P rost a,<br />

ezysta, niewymierna. Swoje uzasadnienie znajduje w sobie samej. Wlasciwie<br />

nie mom a jej objasnic ani uchwycic; mozna jej doswiad ezyc.<br />

Od powiedziaJnoSci siy nie rozumie. Odpowiedzialnym si~ jest.<br />

Nieskonczona odpowiedzialnosc dokonuje si~ wobec twarzy blizniego,<br />

ktora otwiera wymiar nieskonczonoSci.<br />

Drugi pozostaje nieskonczenie transcendenlny, nieskonczenie obey -Iecz jego<br />

lwarz, gdzie dokonuje si~ jej epifania, i ktora wola do mnie, przelamuje sill<br />

wraz z swiatem, klory moZe nam bye wspOJny. 2J<br />

Drugi jest absolutnie inny, nieskonczenie inny. Idea nieskonezonoSci<br />

otwiera wymiar relacji spoJecznej - wymiar porozumienia siy z d rugi m. W idei<br />

nieskonczonoSci ufundowana jest r6wnici twarz drugiego. "Nieskonczonosc<br />

zstypuje do idei w znaczeni u twarzy. Twarz oznacza Nieskonczonosc." 24<br />

Nieskonczenie odlegly drugi, przez epifaniy twarzy, ktora wyrai:a siy wolaniem<br />

, staje si~ moim blimim i bliskim. Pierwszym slow em twarzy jest<br />

- zdaniem Uvinasa - prosba i wymaganie: "Ty mnie nie zabijesz".<br />

Nieskonczonosc w twarzy stawia nieskonczony, etyczny opor zab6jstwu,<br />

paralizuje moi:liwosc zabijania. Obnazona i zaprasz aj ~ca do przemocy twarz<br />

obezwladnia, rozbraja, wyt~ z r~ki bron.<br />

Odpowicd zi alna odpowiedZ na slowo--pytanie obnazonej twarzy dokonuje<br />

si~ poprzez Mow~ (Dire). Mowa swiadezy blifniemu NieskonczonoSc.<br />

Mowajako swiadectwo Nieskonezonosci poprzedza to, co Wypowied zi ane<br />

(D it), mowi zawsze sensem, jest sposobem " bycia" sensu. N atomiast to, co<br />

Wypowiedziane wypowiada si ~ slowami.<br />

Idea nieskonczonoSci jest warunkiem etyki czyH etycznej relacji osobowej.<br />

Z kolei "to, co indywidualne i to, co osobowe jest konieczne, aby<br />

Nieskonczonosc mogla si~ dokonac jako nieskonczona". T o znaczy, ze<br />

relacja osobowa warunkuje objawienie si~ N ieskonczonosci.<br />

G loszcnie i ustanawianie porzltdku etycznego jest p r o r 0 k 0 wan i em<br />

Nicskonczonosci. Profetyzm otwiera wymiar etyczny i wyznacza porzltdck<br />

etyczny. W tradycyjnym judaizmie prorokowanie prowad zil o do nawrocenia<br />

i do wiary, a wiara do zycia moralnego zgodnego z przykazania­<br />

11 E. Levinas. TO lalile...• dz.cyt.. s. 222. <br />

II E. Levinas. Elhjque ...• dz.cyt.. s. 95. <br />

23 E. Levinas. TOlalile ...• dz.cyt.. s. 168. <br />

.. E. Levinas. Elhjque ...• dz.cyt.. s. 101. <br />

39


APOLINARY K. MICHALSKI OFM<br />

mi. "Wierzy, dlatego nie zabijam." W rnysleniu Uvinasa - jest przcciwnie:<br />

prorokowanie prowadzi bezposrednio do etyki, a etyka do wiary. "Nie<br />

zabijarn, dlatego wierz~." Zatern to etyka okrdla wiar~ i potwierdza<br />

wiarygodnosc prorokowania.<br />

Odpowiedzialnosc za bliiniego jest swiadeetwern NieskOilezonosci.<br />

"Nie rna innego ezystego swiadectwa, jak tylko swiadeetwo Nieskonczonosci."<br />

Odpowiedzialnosc etyezna poswiadeza Nieskonezonosc i swiadezy<br />

Nieskonezonosci. To swiadeetwo NieskonezonoSci jest jcj eh w alq.<br />

Nieskonezonosc jest ehwalona poprzez odpowiedzialnosc etyeZl1q. Piszc<br />

Uvinas:<br />

Nieskonczonosc nie jawi si~ temu, ktory 0 niej swiadczy. Przeciwnie, to<br />

swiadectwo nalei:y do chwaly Nieskonczonosci. To wlasnie przez glos<br />

swiadka g10ryfikuje si~ chwala Nieskonczonosci. H<br />

Swiadek NieskonezonoSci nie jest sprawC


,,00 MILOS CI MADROSCI DO MADROSCI MltOSCI"<br />

czonego Zyjllcego w czasie skonczonym i podlegajllcego jego prawom nie<br />

poJcga na sprowadzeniu czasu nieskonczonego do czasu skonczonego. Nie<br />

polega rowniez na WY/llczeniu si~ spod praw czasu skonczonego. Prawda<br />

tcgo bytu domaga si~ jednoczesnie jednego i drugiego czasu. Wype/nienie si~<br />

czasu nieskonczonego w czasie skonczonymjest czasem mesjanskim.<br />

Dokonczenie czasu nie jest smierci~, leez czasem mesjanskim, gdzie lo, co<br />

niezmienne przemienia si~ w wieezne. Tryumf mesjanski jesl tryumfem<br />

czystym. Jest on zabezpieezony przed odwetem zla, kloremu czas nieskonczony<br />

nie z arn.kn~ powrotu. Czyz ta wiecznosc nie jest now~ slruklur~ czasu<br />

albo najwyzszym czuwaniem swiadomoSci mesjanskiej? 21<br />

Czas nieskonczony nie zostal zniesiony przez smiere, ale nie uniknll/<br />

nieustannego zagroi:enia z1em i smiercill. Smicre czy zag/ada nie Sl!<br />

wypeinieniem czasew. Wypelnienie czasow jest czasem mesjanskim . Czas<br />

ten jest zwiqzany z Mesjaszem. Idea Mesjasza moze przybierae rome<br />

pdsLaci, Moi:e bye wcie1eniem mesjasza wydaj'lcego swoje Zycie za blizniego<br />

i wyzwaJajllcego go z zagrozenia. Moze bye wcieleniem mesjanskiej<br />

swiadomosci narodu wybranego. M oi:e bye rowniez wcieleniem boskiego<br />

Mesjasza wydaj'lcego i ofiaruj'lcego siebie, aby ocalie i wyzwolie ludzkosc.<br />

Idea mesjanskajest wlasciwa zarowno dla judaizmu, jak i dla chrzdcijanstwa.<br />

lezeli w judaizrnie nadal istnieje swiadomose oczekiwania na przyjScie<br />

Mcsjasza blldZ pogJ'ld, ze Mesjasz wcieli/ si~ w cierpiqcy narod zydowski,<br />

Lo w chrzescijanstwie idea mesjanska wype/ni/a si~ w osobie Chrystusa.<br />

Chrystus-Mesjasz otworzy/ nowe czasy - czasy mesjanskie. Czas mcsjanski<br />

jcst czasem poswi~cenia, wyzwolenia, ocalenia i zbawienia.<br />

Kicdy badamy egzystencjalne i historyczne doswiadczcnie swiata, mozemy<br />

stwierdzie, ze jest one wypelnione ogromem "biedy", "kl~ski", holocaustu,<br />

shoah, totalitaryzmu .. . To doswiadczenie rzuea si ~ w oczy i jest jawne.<br />

Zaden z tych z/owrogich Zywi%w nie okazal si~ bezpowrotny. Ale z drugiej<br />

strony, zaden z nich nie doprowadzil do totainej zaglady. Bye moze dlatego,<br />

i:e wydarzyly si~ i rozegraly jui: w czasach mesjanskich, w czasach mesjaszy,<br />

ktorych nie rzucajqce si~ w oczy wydawanie-siebie-za-blifuiego nieustannie<br />

chroni p rzed katastrofll, os/ania, wyzwaJa i zbawia.<br />

Mesjasz nie wyda/by jednak siebie, gdyby mial "wszystko do stracenia".<br />

Mcsjasz nie wydalby siebie, gdyby dzi~ki duszy nie byl nidmierte1ny<br />

i gd yby nie bylo Boga, w r~ce ktorego powierza siebie. Wydarzeniu<br />

wydawania siebie i powierzania siebie towarzyszy wzniosle przezycie<br />

uwalniania kogos i wyzwaJania siebie - to wlasnie one daje poczucie<br />

usprawiedliwienia.<br />

Apolinary Karol Michalski OFM<br />

n Tamie, s. 261.<br />

41


TADEUSZ GADACZ SP<br />

JUDAIZM - CHRZESCIJANSTWO<br />

PRAWDA<br />

f'ranz Rosenzweig wyehowal si ~ w rodzinie, ktora jak wiele innyeh<br />

rodzin zydowskich zasymilowala si ~ z kultur,! niemieek,! i swe zwyezajc<br />

religijne przestrzegala jedynie powicrzchownie. W okresie studiow stan'll<br />

wobee duchowyeh napi¢, ktore wynikaly zjego wewn~ trznej i filozofiezn ej<br />

rozterki, wahania mi~dzy stanowiskiem sUbiektywnym i obiektywnym. Na<br />

tie tyeh nap i ~, coraz wyrainiej odkrywal poj ~ie objawienia. Prowadzony<br />

od dluZszego ezasu dialog z Eugenem Rosenstockiem i kuzynem Rud olfcm<br />

Ehrenbergiem, nawroconymi juz na chrzeSci.janstwo, zaowocowal u Rosenzwciga<br />

pragnieniem chrztu. Byl juz prawie zdecydowany. Chcial si ~ jedynie<br />

upcwnie. II pazdziernika 1913 r. wybral si~ do malcj synagogi w Bcrlinie,<br />

by po raz ostatni przei:ye Jom Kippur. Przezyl dramat. Odkryl na nowo<br />

judaizm. Postanowil pozostae :iydem. Nie nawrocil si ~. Do oezekuj


JUDAIZM - CHRZE$CIJANSTWO - PRAWDA<br />

judaizmcm i chrzeScijanstwem stala si~ jednym z centralnych problcm6w<br />

jego gl6wnego dziela Gwiazda Zbawienia.<br />

• • •<br />

NarOd zydowski otrzymal Zycie wieezne w darze od Boga, w chwili<br />

objawienia na Synaju. To Zycie wieczne darowane jest mu z pokolenia na<br />

pokolenie. "Istnieje tylko jedna wsp6lnota, pisze Rosenzweig, w kt6rej taki<br />

zwi,,!zck wiecznego Zycia przechodzi z dziadka na wnuka, tylko jcdna<br />

wspolnota, kt6ra nie moZe wym6wie »my« swej jednosci, nie slysz"!c przy<br />

tym w swym wn~ trzu dopelniaj~cego »S


TADEUSZ GADACZ SP<br />

nym za promieniami Gwiazdy w ich drodze do Ojca. Choc zyje w historii,<br />

i ono nie zaslubia jednak w pelni czasu historycznego; taue ono posiada<br />

sw'l wiecznosc. Lecz wiecznosc chrzeScijanska ma inn'l natur~ niz wiecznose<br />

zydowska. Chczdcijanstwo, zyj'lC rytmem czasu historycznego,<br />

zachowuje jednoczdnie swe wieczne "teraz". Nie jest to jednak terazniejszose<br />

punktu, ale epoki . Historyk w swym spojrzeniu przemienia nieuchwytnc<br />

chwile w wydarzenie usytuowane mi~zy tym co przcd .... i po ...<br />

Traktujqc dany okres czasu jako jednose, przemienia go w ep o k~. Lecz<br />

epoka dla historyka jest zawsze epokq minionq. Historyk moze zatrzymac<br />

bieg tylko tego ezasu, kt6ry juz minql. ChrzeScijanstwo natomiast stosuje<br />

t~ wizj~ czasu historyeznego do samej terainiejszoSci. Unieruchamia czas<br />

historyczny jako wiecznq epo k~ , wiecznq drog~ mi~dzy narodzeniem<br />

Chrystusa i Paruzjq. Pojmuje czas sub specie aelernilalis. Od czas6w<br />

narodzin Chrystusa istnieje wi~c juz tylko terainiejszose. Co prawda<br />

ostateczne zbawienie zblii:a si~ dzien po dniu, lecz ciqgle jest rownie daleko<br />

jak i blisko, a droga dzi~ki swemu absolutnemu pocz'ltkowi i absolutnemu<br />

kresowi jest wieczn'l drog'l. Posr6d rozlicznych drog wiod'lcych poprzez<br />

historj~, wszystkie <strong>maj</strong>'l swoj poczqtek w historii i w historii <strong>maj</strong>'l takze<br />

swoj kres. Tylko ta droga rna laes poza histori'l. T ak jak judaizm, noszqcy<br />

w sobie wiecznose, jest absolutnym centrum i w ten sposob nadaje<br />

absolutnq orientacj~ przestrzeni, tak chrzeScijanstwo nadaje absolutn'l<br />

orientacj~ wymiarowi czasu. lednorodne chwile pozbawionego orientacji<br />

czasu, zawieraj'lce w sobie wei'lz niestabiln'l rownowag~ mi~dzy zyciem<br />

i smierci'l, Sol juz zawarte w wiecznej epoce' I jak zadaniem zydow jest<br />

przcprowadzic si ~ poprzez czas, tak zadaniem chrzeScijan pokonac roz­<br />

Iqczajqq wszystkich przestrzen.<br />

Czyn i:ydowski polega wi~ na przeprowadzce poprzez czas dzi ~ki<br />

nast~pstwu pokolen. "W srodku czasu dostrzegajq si~ ci, ktorzy Sol dla<br />

siebie rownoczdni. W ten spos6b spotkali si~ na granicy czasu ci, dla<br />

ktorych r6i:nica przestrzeni nie oznaczala i:adnego, dopiero przezwyci~zonego<br />

oddzielenia; bowiem ta roinica zostala tam od razu przezwyci~zona<br />

we wrodzonej wsp6lnocie ludu; dzielo miloSci, zarowno miloSci boskiej ku<br />

czlowiekowi, jak i miloSci ludzi mi~zy sobq, musi bye jedynie skierowane<br />

na zachowanie tej wspolnoty poprzez czas, na przywr6cenie rownoczesnosci<br />

dla kolejnych generacji oddzielonyeh w czasie. To jest zwiqzek mi~zy<br />

wnukiem i dziadkiem; przez ten zwi'lzek Iud staje si~ wiecznym ludem;<br />

kiedy bowiem spostrzegaj'l si~ wzajem wn uk i dziadek, spostrzegajq<br />

wzajemnie w tej samej chwili najpoiniejszego wnuka i pierwszego przodka.<br />

CoO ') W starcach i dzieciach przezywamy bezposrednio nasz judaizm." 4<br />

Czyn chrzeScijanski skierowany jest do wszystkich, ktorzy poprzez<br />

histori~ zmierzajq do zbawienia. Szanuj'lc wolnose kazdego, i kaZdego<br />

pozostawiaj'lc takim, jakim jest, pokonuje oddzielaj'lq ich przestrzen.<br />

"lest to wi~z braterstwa, biorqca ludzi tak, jak ich znajduje, a mimo to<br />

44<br />

• Tami.e. s. 384.


J UDAIZM - CHRZESCIJANSTWO - PRAWDA<br />

wi,!z'lca ich razem wbrew romicom plci, wieku klas i rasy. Bratcrstwo l'lczy<br />

ludzi we wszystkich okolicznoSciach, ktore nadal istniej,!, jako rownych,<br />

jako braci »w Panu«. (...) Wiasnie braterstwo umieszcza ludzi w tym<br />

punkcie srodkowym, u ktorego niejako stop kladzie si~ juz przezwyci~zony<br />

czas; miloSci pozostaje jedynie przenikn~c rozl~czaj~~ przestrzen. W ten<br />

sposob przenika ona w swoim locie zarowno wrogosc narodow jak<br />

i okrucienstwo pokolen, zarowno zawisc klasow'l jak i gran ice wieku.<br />

Umozliwia ona wszystkim wrogom, okrutnikom, zazdrosnym, ograniczonym<br />

ludziom patrzenie na siebie nawzajem jako na braci w jednym i tym<br />

samym centralnym momencie czasu." S<br />

ludaizm i chrzeScijanstwo r6Zni'l si~ w swym odniesieniu do swiata<br />

i czasu historycznego. S~ jednak ze sob~ nierozerwalnie zi'lczone. Okrdla<br />

je to sarno swiatlo Gwiazdy. Centrum tego swiatla to wieczne zycie iydow.<br />

Swiatio promieni to wieczna droga chrzeScijan. Zyd i chrzeScijanin S'l przed<br />

Bogiem robotnikami tego samego dzieia.<br />

Wizja diaJogu iydowsko-chrzeScijanskiego ofiarowana przez Franza<br />

Rosenzweiga jest bardzo gJ~boka. Wci'lz jeszcze otwiera nowe moZliwoSci<br />

filozoficznej i teologicznej interpretacji. Pomimo romic poj~owych i doktrynalnych<br />

buduje wi~i wiary w uczuciu, wspolnot~ wierz'lcych w Jednego<br />

Boga. 0 tym znaczeniu filozofii Rosenzweiga dla diaJogu zydowsko-chrzescijanskiego<br />

Enunanuel Levinas tak powiedzial w jednym z ostatnich<br />

wywiadow: "Rosenzweig byl dla tej re1acji tak wazny, jak odwiedziny<br />

Papieza w zydowskiej synagodze" o.<br />

Tadeusz Gadacz SP<br />

, Tami:e.<br />

• E. Uvirias, Anllilz und erSle Gewall. Ein Gesprach Uher Pluinomenoiogie und Elhik, w :<br />

"Spureu", <strong>Nr</strong> 20(1987), s. 32.<br />

45


FRANZ ROSENZWEIG <br />

ZYD I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWDY 1<br />

CHRZESCIJANSKA NAUKA 0 RZECZACH OSTATEC2NYCII<br />

Tu plonic Gwiazda. Ostatnia realnosc, realnosc najbardzicj wewn~trzna,<br />

i pozoma ciasnota i skostnienie uczucia stajq si~ plynne i spajajq si~<br />

w oswictJajqcq swiat figur~, kt6ra w swym polqczcniu Boga, swiata,<br />

czlowieka poprzez stworzenie i objawienie az do zbawienia, wyraza trest<br />

judaizmu, a tahe jasnieje w gl~bi zydowskiej duszy. Gwiazda Zbawienia<br />

jcst wi~ parabolq istoty, lecz plonie jeszcze w "Przybytku" uczucia. Tutaj<br />

rzccz si~ rna calkowicie inaczej nii w chrzeScijaitstwie. Tahe tam Gwiazda<br />

Zbawienia zaznacza trese, wewn~trznq istot~, z kt6rej jako z rzeczywistosci<br />

wysyla ona promienie w swiat rzeczywisty. Lecz te promienie jednoczq si~<br />

w trzech oddzielnych punktach, punktach istotnie koitcowych, a takze<br />

docclowych punktach uczucia. A te punkty nie dajq si~ jui wzajemnie<br />

polqczyc. Mistyka nie przerzuca juz mostu pomi~dzy tymi ekstremalnymi<br />

pcrspektywami uczucia. To, ie Bog jest duchem, pozostaje bez zwiqzku<br />

z ideq, ie jest On wszystkim we wszystkich, a tahe bez zwiqzku z innq idcq,<br />

zc Syn, kt6ry jest drogq, jest tahe prawdq. Idea stworzenie nie zaposrednicza<br />

dw6ch pierwszych - nie zwiqzanych ze sobq - realnosci, a idea<br />

objawienia nie zaposrednicza dwoch pozostalych. Co prawda tworzy si~<br />

pewicn zwiqzek pomi~zy mitologicznymi obrazami: Ducha, ktory unosi<br />

si~ ponad wodami, i Ducha wylanego podczas chrztu lana, lecz zwiqzek<br />

tcn pozostaje obrazem, nie schodzi si~ w jednosc uczucia. Tylko pomi~zy<br />

dwiema ostatnimi ideami, BoskoSciq Syna i obietnicq, ze Bog b~zic<br />

wszystkim we wszystkich, wznosi si~ most. Syn, jak uczy pierwszy teolog<br />

nowej wiary, kiedy wszystko zostanie mu poddane, przeka:i:e SWq wladz~<br />

Ojcu, i wowczas B6g b~dzie wszystkim we wszystkich. Lecz zaraz widac, ze<br />

jest to teologumen. Dla chrzeScijaitskiej poboZnoSci ta idea jest bez<br />

znaczenia. Przedstawia odleglq przyszlose, bardzo odleglq, gdyz traktuje<br />

o rzeczach ostatnich, odbierajqc im wyrainie wszelki wplyw na czas,<br />

poniewai jeszcze obecnie i w kaidym czasie panowanie naleiy do Syna,<br />

a Hog nie jest wszystkim we wszystkich; przedstawia ona wiecznosc<br />

usytuowanq calkowicie po tamtej stronie. To twierdzenie nie oznaczalo<br />

takic w historii chrzeScijanstwa niczego wi~j nii teologumen, id~. Nie<br />

bylo one i nie moglo bye mostem, po kt6rym uczucie poruszalo si~<br />

J Tytul pocbodli od tlumacza. F. Rosenzweig, Der Stern der Er/osung, Haag Martinus<br />

Nijhof, 1976. s. 457-463.<br />

46


iYD I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWDY<br />

z jcdnego brzegu na d rugi. Na to obydwa brzegi byly zbyt nierowno<br />

uksztaltowane: tamten zbyt czasowy, ten zbyt wieczny. Istniala wprawdzie<br />

idea, ie Syn Czlowieczy przekaie kiedys swe panowanie, lecz to niczego nie<br />

zrnicnia w tym, ie zostal ubostwiony w czasie. Istniala wprawdzie idea, ie<br />

Bog b~d zie lded ys wszystkim we wszystkich, lecz to nie zrnienia niczcgo<br />

w tym, ie zostal On pozbawiony wplywu na "cos" w "czyms" tej<br />

czasowoSci, gdzie jego Zast~pca byl panem. Uczucie nie wkroczylo na luk<br />

mostu. Trzyma si~ tu, jak wsz~zie zresztOl, pojedynczych punktow,<br />

w ktorych skupilo SWq ostatecznOl egzaltacj~ . Lecz ta egzaltacja nie<br />

wyniosla dalej nii do tych punktow zbieinoSci i skupienia. ChrzeScijanstwo<br />

wydalo spirytualistycznOl, indywidualistycznOl i panteistycznOl mistyk~. Nie<br />

wcszly one jednak mi~ zy sobOl w iaden zwiOlzek. Uczucie moie zaspokoic<br />

si~ w kaidej z nich. Kaidej z nich zresztOl odpowiada takie wlasna postac<br />

KoSciola, z ktorych iaden nie wykl ucza pozostalych. Uczucie wsz~zie<br />

osi Olga eel. I rna do tego prawo. Poniewai tam, gdzie osiOlga swoj cel, tam<br />

cz~sc przed-swiata odnawia si~ w smierci i zrnartwychwstaniu. Umarl mit<br />

i powstal z martwych w adoracji w duchu, umarl heros i powstal<br />

z martwych w slowie 0 krzyiu, umarl kosmos i powstal z martwych<br />

w jednej i ogolnej TotalnoSci Krolestwa. i.e wszystkie trzy, kaida w sobie,<br />

oznaczaj Ol ulotnienie prawdy, a Scislej: ie Bog jest Panem duchow a nie<br />

Duchem, ofi arodawcq cierpien a nie ukrzyiowanym, Jednym a nie<br />

wszystkim we wszystkich - kto moie podniesc takie zarzuty przeciw wierze,<br />

ktora zwyci~sko zrnierza SWOl drogOl poprzez swiat i ktorej bogowie ludow<br />

- ludowe mity, ludowi bohaterowie, kosmos ludow - nie Sq w stanie si~<br />

oprzcc. Kto chcialby tego!<br />

SENS ROZDWOJENIA<br />

A jednak: zyd to czyni. Nie slowarni - czym bylyby tu slowa w tym polu<br />

widzenia! Lecz swym istnieniem, swym miiczqcym istnieniem. To istnienie<br />

zyda narzuca zawsze chrzeScijanstwu mysl, ze nie osiqgnt;:lo one jeszcze<br />

eelu, ie nie doszlo do prawdy, lecz wciqi pozostaje w drodze. To jest<br />

najgl~bsza podstawa chrzeScijanskiej nienawisci iydow, ktora przej~a<br />

spadek po nienawisci poganskiej. Jest ona ostatecznie tylko nienawisciq<br />

siebie sarnego, skierowanq do kogos, kto milczOlc przykro upomina, kto<br />

up omina przeciez tylko poprzez swe istnienie, nienawiSciq do swej niedoskonaiosci<br />

, do swego wlasnego "niespeinienia". Zyd przez SWq wewn~trznq<br />

jednosc, przez to, ie w najciasniejszej ciasnocie jego iydowskosci plonie<br />

przeciez jeszcze Gwiazda Zbawienia, choc tego nie chce, zawstydza<br />

chrzeScijanina: popycha go na zewnqtrz, przed siebie, az do pe/nego<br />

wypromieniowania pierwotnego ognia, ai: do najdalszych krancow uczucia;<br />

uczucia, ktore nie zna juz calosci, gdzie okazaloby si~ w jednoSci<br />

z jakimkolwick innym uczuciem jako prawda ponad wszelkim czuciem,<br />

Iecz ktore juz w sobie samym stalo si~ szcz~sliwe. Najbardzicj ekstremal­<br />

47


FRANZ RO SENZWEIG<br />

nym punktem chrzeScijanstwa jest to zupelne zagubienie w jednostkowym<br />

uczuciu, to zatopienie w boskim duchu, w boskim czlowieku, w boskim<br />

swiecie. Pomi¢zy tymi uczuciami nie kqzy juz zaden obieg czynu; one<br />

same znajd ujq, si~ juz poza wszelkim czynem. Rozplyni~ie si~ uczucia jest<br />

wprawdzie konieczne, podobnie konieczne jak jego Scidnienie u iyd6w.<br />

Lecz to Scidnienie znajduje swe rozwiq,zanie w samym zydowskim iyciu,<br />

w zbawiajq,cym swiat sensie zycia, w prawie. Rozplyni~ie si~ natomiast,<br />

nie znajduje juz rozwiqzania w Zadnym iyciu, poniewaz ono sarno jest juz<br />

najbardziej ekstremalnym punktem przeZycia.<br />

WIECZNY PROTEST ZYD6W PRZEOW CHR YSTUSOWI<br />

Dlatego chrzeScijanin, jeSli nie mialby poza sobOl zyda, zatracilby siy tam,<br />

gdzie by by!. Podobnie jak trzy KoScioly, kt6re nie SlI: niczym innym niz<br />

ziemskimi postaciami owych trzech ostatnich UCZllC, przezywajOl sWol<br />

jednosc w zetkni~iu z iydem, t~ jednose, 0 kt6rej bez niego co najwyzej by<br />

wiedzialy, ale kt6rej by nie znaly. Zyd narzuca chrzeScijanstwu wiedz~<br />

o tym, ze owo spelnienie w uczuciu jest mu jeszcze OOm6wione. POOczas<br />

gdy zyd zyje wciqz w rzeczywistosci kr6lestwa Bozego, dlatego, ze uswi~cil<br />

on swoje cialo i krew pod jarzrnem prawa, to chrzeScijanin uczy si~, ze nie<br />

wolno mu antycypowac w uczuciu OOkupienia, przeciw kt6remu wciq,z<br />

powstajejego nie swi~te cialo i krew. Podczas gdy iyd wchOOzi w posiadanie<br />

prawdy w swojej antycypacji OOkupienia za ccnlt utraty nie 00­<br />

kupionego swiata, zadaje klam chrzeScijaninowi, kt6ry w swoim zdobywczym<br />

pochodzie poprzez nie 00 kupiony swiat musi zaplacic za kaZd y krok<br />

obl¢cm.<br />

DWA TEST AMENTY<br />

ChrzeScijanstwu jest takie w pelni swiadomy ten stosunek, ta koniecznose<br />

istnienia - i niczego wi~ej niz istnienia - judaizmu dla jego wlasnego<br />

stawania siy. Istnieli zawsze ukryci wrogowie chrzeScijanstwa, 00 gnostyk6w<br />

aZ do dzisiejszych dni, kt6rzy chcieli mu zabrac ' jego "Stary<br />

Testament". B6g, ktory bylby jeszcze tylko duchem, a juz nie stworcq,<br />

ktory iydom dal swoje prawo; Chrystus, kt6ry bylby jeszcze tylko<br />

Chrystusem, a juz nie Jezusem; i swiat, kt6ry bylby jeszcze tylko<br />

Wszyst kim , kt6rego srodkiem nie bylaby juz ziemia swiyta - nie przeciwstawilyby<br />

ubostwieniu i idolatrti najmniejszego nawet oporu. Ale nie<br />

byloby r6wniez w nich niczego wi~ej, co na powr6t przebudziloby duszy<br />

ze sn u tego ubostwienia do zycia, kt6re nie jest jeszcze zbawione. Dusza nie<br />

tylko by silt zagubila; pozostalaby zatracona. I tit przysluglt wyswiadczyla<br />

chrzeScijanstwu nie tylko sarna ksiyga, lub raczej: tit przysluglt wyswiadcza<br />

mu tylko sama ksiyga, poniewaZ nie jest ona tylko ksiygOl, lecz poniewazjej<br />

bycie czyms wi~ej jest w spos6b iywy zaswiadczone przez nasze zycie.<br />

48


iYo I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWOY<br />

Historyezny Jezus musi zawsze usuwac pod stoparni idealnego Chrystusa<br />

piedestal, na ktorym z eh\ri~ ehcieliby go stawiac filozofiezni lub<br />

naejonalistyezni czciciele, poniewai: "idea" l~ezy si ~ ostateeznie z kai:d~<br />

m~droSc i ~ i z kai:d~ zarozumialosci~ i uZyeza jej wlasnej aureoli. Lecz<br />

Chrystus historyczny, Jezus Chrystus w sensie dogmatu, nie stoi na<br />

piedestale. W¢ruje on istotnie poprzez rynek Zycia i przymusza je, aby<br />

zatrzymalo si~ na jego spojrzeniu. Podobnie rzeez si~ rna z "duehowym"<br />

Bogiem, w ktorego latwo i ch~tn ie chcieli by wierzyc ci wszyscy, ktorzy nie<br />

w ah aj ~ si~ wierzyc w tego, "ktory stworzyl swiat, aby nim rz~dzic" . Taki<br />

duehowy Bog jest w swej duchowoSci bardzo przyjemnym partnerem,<br />

ktory pozostawil nam swiat do bardziej wolnego rozporz~dzania, swiat,<br />

ktory nie jest przeciez "czysto duchowy" i ktory wskutek tego nie pochodzi<br />

od niego, a wi~ ostatecznie od diabla. A sam ten swiat - jak eh~tnie<br />

traktuje si ~ go·jako Wszystko, by w ten sposob doswiadezac siebie eh~tniej<br />

jako "pylek we Wszechswiecie", wspaniale wolny od odpowiedzialnosci,<br />

niz jako jego odpowiedzialne centrum, wokol ktorego wszystko si~ obraca,<br />

i filar, na ktorego trwalosci spoczywa.<br />

WlECZNA NIENAWlSC zYD6W DO CHRZESCIJAN<br />

Jest to wei~z to sarno. Jak wskazuje bowiem owa zawszc aktualna walka<br />

gnostykow, to Stary Testament jest tym, ktory umozliwia ehrzeScijanstwu<br />

opor przeeiw temu wlasnemu niebezpieczenstwu. I tylko Stary Testament,<br />

poniewaz jest on ezyms wi ~ej niz tylko ksi~zk~. Ze zwykl~ ksi~k~<br />

poradzilyby sobie bardzo szybko sztuki interpretacji a1egorycznej. Gdyby<br />

Chrystus oznaczal ide~ czlowieka, tak sarno Zydzi Starego Testamentu<br />

oznaezali by i de~ Ludu, a Syjon ide~ centralnego punktu swiat a, i znikn~liby<br />

z ziemi tak sarno jak Chrystus. Lecz takiej "idealizaeji" sprzeciwia si~<br />

trwala, niezaprzeczalna, bo poswiadezona wlasnie w nienawisei do zydow<br />

zywotnosc Zydowskiego lud u. Czy Chrystus jest ezyms wi~cej niz ide~<br />

-- Zaden chrzeScijanin nie moZe tego wiedziec. Leez, Ze Izrael jest czyms<br />

wi~j niz ide~, to chrzeScijanin wie i widzi. A1bowiem my Zyjemy. Jestdmy<br />

wieczni, nie jak wieczna idea, lecz jestesmy wieczni, gdy jestesmy wieczni<br />

w pelnej rzeczywistoSci. I w ten sposob jestdmy dla chrzeScijanina<br />

niepow~ tpiew aln~ rzeczywistosci~. Pewien proboszcz zapytany przez Fryderyka<br />

Wielkiego 0 dowOd ehrzeScijanstwa, konsekwentnie argumentowal<br />

odpowiad aj ~e: "Wasza Wysokosc, zydzi". W nas chrzeScijanie nie mog,!<br />

w'!tpic. N asze istnienie por~ za: im ich prawd~. Dlatego z chrzeScijanskiego<br />

punktu widzenia jest to tylko konsekwencj,!, jdli Pawel pozostawia Zydow<br />

ai: do kOI1ca - a:i "wejdzie pelnia pogan", wlasnie az do owej ehwili,<br />

w ktorej Syn odda panowanie Ojcu. Teologumen z prastarych czasow<br />

ehrzeScijanskiej teologii wyrai:a to, co tu wyjasnilismy: ze judaizm w swym<br />

wiecznym istnieniu poprzez czasy, judaizm, ktory w "starym" testarnencie<br />

jest poswiadczony i sam 0 nim Zywo swiadczy, jest jednym j~drem , ktorego<br />

49


FRANZ ROSENZWEIG<br />

Zarem karmione set niewidocznie promienie, promienie, ktore w chrzescijanstwie<br />

widoczne i rozdzielone padaj'l w noc poganskiego przed-swiata<br />

i podziemia.<br />

SENS UWIARYGODNIENlA<br />

Dlatego przed Bogiem obydwaj, iyd i chrzeScijanin, S'l robotnikami<br />

w tym samym dziele. Bez iadnego z nich nie moze siy on obejsc. W kaidym<br />

czasie wprowadzal pomi¢zy nich wrogosc, a jednak zwi'lzal ich wzajem<br />

naHcislej. Nam dal iycie wieczne, kiedy zapalil w naszych sercach ogien<br />

gwiazdy swej prawdy. Ich postawil na wiecznej drodze, kiedy kazal im<br />

pospieszyc za promieniami owej gwiazdy swej prawdy w kaidym czasie az<br />

po wieczny kres. My ogl'ldamy w naszych sercach wieme odbicie prawdy,<br />

za to jednak odwracamy siy od iycia w czasie, a iycie czasow odwraca siy<br />

od nas. Oni natomiast plyn'l rzek'l czasu, lecz prawdy <strong>maj</strong>'l tylko poza<br />

sob'l; S'l zapewne przez ni'l prowadzeni, id'l bowiem za jej promieniami,<br />

lecz nie widz'l jej oczyma. Prawda, cala prawda, nie przynalezy ani im, ani<br />

nam. Poniewai: takie my niesiemy j'l w sob ie, lecz jesli chcemy j'l widziec,<br />

musimy tez wskutek tego zatopic wpierw spojrzenie w nasze wlasne<br />

wnytrze, a tam wdzimy wprawdzie Gwiazdy, ale nie promienie. A do calej<br />

prawdy nalezy to, ze widzi siy nie tylko jej swiatlo, ale takle to, co przez nie<br />

jest oswietlone. Oni zas i tak S'l juz w kazdym czasie przeznaczeni, by<br />

widziee to, co oswietione, a nie swiat/o.<br />

Tak wiyc obydwaj mamy tylko udzial w calej prawdzie. Wiemy jednak,<br />

ze istot'l prawdy jest byc udzialem, i i:e prawda, ktora nie jest niczyim<br />

udzialem,nie jest prawd'l; talcZe "cala" prawda tylko dlatego jest prawd'l,<br />

poniewaz jest udzialem Boga. To, i:e jest nam ona tylko przydzielona, nie<br />

przynosi ujmy ani prawdzie, ani talcZe nam. Bezposredni ogl'ld calej<br />

prawdy dany jest tylko temu, kto widzi j'l w Bogu. Lecz jest to ogl'ld poza<br />

iyciem. Zywy ogl'!d prawdy, ogl'ld, kt6ry jednoczdnie jest zyciem, wzrasta<br />

dla nas, kiedy zatapiamy siy w nasze wlasne iydowskie seree, lecz takle<br />

tam tylko w podobienstwie i odbiciu. A im, ze wzgl¢ u na iywe dzialanie<br />

prawdy, zywa wizja jest odm6wiona. Tak obydwaj, oni jab my i my jak<br />

i oni, wlasnie z tego powodu, i:e nie ogl'ldamy calej prawdy, jestdmy<br />

stworzeniami. Dlatego wlasnie pozostajemy w granicach smiertelnosci.<br />

Wlasnie dlatego - pozostajemy. I cheemy tak zostac. Chcemy tak iyc. B6g<br />

czyni dla nas to, co cheemy, jak dlugo tego cheemy. lak dlugo zl'lczeni<br />

jestdmy z iyciem, daje nam zycie. Z prawdy daje nam tylko tyle, ile jako<br />

i.ywe stworzenia moi:emy uniesc, to jest nasz udzial. Gdyby dal nam wiycej,<br />

gdyby dal nam sw6j udzial, cal'l prawdy, to wyni6slby nas ponad graniee<br />

natury ludzkiej. Lecz jak dlugo tego nie czyni, tak dlugo tego nie<br />

pragniemy. lestdmy przywi'lzani do naszego stworzonego bytu. Nie<br />

zostawiamy go chytnie. A nasze stworzenie jest uwarunkowane przez to, ze<br />

mamy tylko czysc, i:e jestdmy tylko czySci'l. Ostateczny triumf nad<br />

50


zYO I CHRZESCIJANIN WOBEC PRAWOY<br />

smicrci'l swi~towalo Zycie w "Amen", przez ktore uwiarygodnilo swoj'l<br />

wlasn'l prawd~, ktor'l przyj~lo, otrzymanll jako jego udzial w prawdzie<br />

wiccznej. W tym "Amen" stworzenie IllCZY si~ ze swym udzialem, ktory<br />

zostal mu przydzielony. W tym "Amen" jest ono stworzeniem. To "Amen"<br />

przechodzi poprzez caly lancuch istot jako niema tajemnica; w czlowieku<br />

osillga mow~. A w Gwieidzie rozpaJa si~, aby stac si~ widziaJnym by tern,<br />

plon'lcym swyrn wlasnym blaskiem. Lecz wcilli: pozostaje ono w granicach<br />

stworzenia. Jeszcze sama prawda, kiedy staje przed Bogiem, mowi<br />

"Amen". Lecz sam Bog nie mowi wi~j ,,Amen". Jest poza tyrn<br />

wszystkim, co moze stac si~ cz¥Scill, jest jeszcze ponad calosci~, ktora dla<br />

niego takZe jest tylko cz~scill; jeszcze ponad caloScill jest on Jeden.<br />

Franz Rosenzweig<br />

Uum. Tadeusz Gadacz SP, Adam Zalc SJ<br />

ZESZYTY LITERACKIE <br />

<strong>Nr</strong> 34 (WIOSNA) <br />

W nurnerze: TOMAS VENCLOVA, Dwa wiersze; JAN KOTT, Pi~ty zawal.<br />

PROZA I POEZJA: ZOFIA KOZARYNOWA, Iwi; ADAM ZAGAJEW­<br />

SKI, Natchniony dermatolog; SUSAN SONTAG, Pielgrzymka; EMIL<br />

BIELA, Wiersze. PREZENTACJE: HANNAH ARENDT, Wspominajllc<br />

Wystana H. Audena; WYSTAN H. AUDEN, Wiersze w przekladzie<br />

STANISLAWA BARANCZAKA. LISTY Z PARy1:A: WOJClECH KAR­<br />

PINSKI, MaJarstwo Czapskiego. SPOJRZENIA: KONSTANTY A. JE­<br />

LENSKI , Hans Belhper czyli bol przemieszczony; KONSTANTY A. JE­<br />

LENSKI, BaJthus. SWIADECfWA: KONSTANTY A. JELENSKI, Z Iistow<br />

do Jozefa Czapskiego; JAN RYSZARD BYCHOWSKI, List do ojca.<br />

o KSIt\1:KACH: T ADEUSZ NYCZEK, Ocalone w tlumaczeniu; JANINA<br />

KATZ HEWETSON, Sztuka konwersacji czyli rozmowy PoJakow. NOTA­<br />

TKI. KRONIKA, Z POCZTY REDAKCYJNEJ. NOWE PUBLlKACJE.<br />

NOTY 0 AUTORACH. RESUME.<br />

Prenumerata na rok <strong>1991</strong>: rocznie 40 000 zl, pooocznie 20 000 zl. <br />

Wplaty na konto AGORA sp. z 0.0. Warszawa, Iwicka 19. <br />

PKO BP X O{M WARSZAWA 1603-604309-136. <br />

Na odwrocie przekazu pocztowego naJeZy podae <br />

dokladny adres wysylkowy i Iicz~ zamawianych egzemplarzy. <br />

telefon (0-22) 26--90-84 w. 107. <br />

51


CLEMENS THOMA<br />

PRO BY TEO LO GI CZNEJ INTERPRETACJI<br />

SZOAH<br />

1. KONlECZNOSC ZWROTU W MYSLENIU<br />

Groza, jakC! przejrnuje eksterminacja L:ydow pod panowaniem renmu<br />

narodowosocjalistycmego, wytworzyla w iywych i wralliwych umyslach<br />

przekonanie, i.e ani czlowiek, ani kultura, ani postw, ani reli gia nie mog~<br />

iye daIej w dotychczasowym rytmie. Johann Baptist Metz wypowiedzial<br />

zdania, ktore z czasem staiy si~ klasycme: "My, chrzeScijanie, nigdy juz nie<br />

co fn i em y si~ poza Auschwitz; jdli natomiast wyjd zi e m y poza Auschwitz<br />

to nie sami, lecz tylko wspolnie z jego ofiarami. Tutaj, moim zdaniem,<br />

leiy fundament iydowsko--chrzeScijanskiej ekumenii. Zwrot w stosunkach<br />

mi~dzy L:ydami a chrzeSci.janami odpowiada radykaIizmowi kresu, ktory<br />

objawil si~ w Al schwitz." Wedlug Metza obowiC!zuje wi~ na st~p uj ~ca<br />

podstawowa zasa.. la teologiczna: "Nie moma jUl uprawiae teologii , ktora<br />

pomijalaby falct, j.lkim jest Auschwitz".<br />

Z zasad~ t~ nie sposob si~ nie zgodzie. Wynika z niej szereg Iconsekwcncji,<br />

na ktore Metz wskazuje. Swiat iydowski nie moze bye jui: degradowany do<br />

roliobiektu chrzeScijanskiego triumfalizmu. Naleiy si~ raczej L:ydom przysluchiwaC<br />

i wyci~c stC!d wnioski dla chrzeScijanskiego sposobu mySlenia<br />

i zachQwania. ChrzeScijailstwo musi na nowo uksztaltowae sw oj~ postaw ~<br />

wobec pot~8 politycznych. Z religii przystosowania do momych tego swiata<br />

i do struktur wladzy winno ono stat si~ wSpOln04 solidamoSci z prze­<br />

Sl.adpwanymi. Jeszcze radykaIniej i szerzej, nil to uczynil Metz, rysuje<br />

chrzeScijansk:t mySl. z perspektywy zwrotu w obliczu SlOah teolog protestancki<br />

Friedrich W. Marquardt. Dostrzega on lalosny pod tym wzgJ~cm stan<br />

chr*~jans~ej teologii, ktora na wyzwania i okropnoSci konlCretnego czasu<br />

reltgu~ nie1\lal zawsze za poino i niedostatecznie. Pomimo to wszak:le:<br />

,,~\!d~siejszy charakter wiary sprawia, :le koniccma jest teologia ...<br />

M~y dokqnane w naszym stuleciu na Zydach oraz ich przeslanki i nast ~pst ­<br />

W!Ij .~ kt6rcodpowiadajll teologia i KoSci61, Sll makami naszego czasu, kt6re<br />

w~q teotpgi¢ w spos6b dot:td nie spotylcany radykaInie kwes ti on uj~."<br />

Jii.i£t nie !pO:le zatnykae oczu na fakt, :le konieczny jest dzisiaj zasadniczy<br />

zw~s; t (te.rzuwa. metanoia) w mysieniu i dzial.aniu. Cheialbym tu krotko<br />

o~wie eztery problemy z zakresu teologii systematyemej: 1) wiara wobec<br />

mr~ku Szoah; 2) Bog-Stworca i Jego opatrmosc wobec mroku Szoah; 3)<br />

B6g ocalaj~ey i przywraeaj~cy lycie wobec mroku SlOah; 4) Bog cierpi~ey<br />

5,z


PR OBY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH<br />

wobec mroku Szoah. Dla tych czterech glownych punktow Szoah rna<br />

znaczenie aksjologiczne, tzn. mowiilc 0 nich nie moma go pomijac.<br />

2. WIARA WOBEC MROKU SZOAH<br />

Przed tym problemem stajil wierZilcy chrzeScijanie i wierzilcy Zydzi,<br />

kiedy probuj4 zachowac swojil wiar~ pomimo Szoah i kiedy w konfrontacji<br />

z nim sklaniaj4 si~ ku nawroceniu. Wiara rowniez po Szoah pozostaje<br />

moi:IiwoSciil - jakkolwiek nie jedynil.<br />

Nie mam zamiaru przedstawiac tutaj wyczerpujilcej i obiektywnej<br />

rozprawy na temat sensu i istoty wiary. Powiem tylko 0 dwoch wzorcowych<br />

"m ~zach wiary", odgrywajilcych wamil rol~ w literaturze traktujilcej<br />

0 Szoah: 0 Abrahamie i Jezusie z Nazaretu. Obaj byli w swym i:yciu<br />

wystawieni na najci~z sZil prob~. Obu grozila bezsensowna kl~ska. Jezus<br />

padl jej ofi aril. Abraham wraz ze swym synem Izaakiem niespodziewanie<br />

przei:yl Szoah i ocala!. Obaj stali si~ wzorem wiary dla wie1u milionow we<br />

wszystkich czasach i we wszystkich miejscach. Wplyw obu na ludzkil wiar~<br />

jeszcze dzisiaj jest i:ywy.<br />

o Abrahamie opowiadaj4, Ze z powodu swego monoteizmu zostal<br />

rojmany przez N imroda, a nas t~pnie wrzucony do pieca ognistego. Ale<br />

Bog zst4pil w piec ognisty i ocalil go. Vfna wiara Abrahama stale<br />

wzrastala. Na koniec zawierzyl Bogu nawet w sytuacji, ktora biorl!c po<br />

ludzku wydawala si~ nie do zniesienia (Rdz 15,6). Bog ze swej strony<br />

roddal Abrahama n ajc i ~zszej probie. Kazal mu jego wlasnego syna Izaaka<br />

zlozyc na oItarzu i zabic. Abraham zdecydowal si~ nawet na tcn<br />

absurd alny krok. Dopiero w ostatnim momencie Bog przeszkodzil mu<br />

w tym i odnowil swoje obietnice (Rdz 22).<br />

Podobny dramat w wymiarze wiary ukazujl! opowieSci 0 Jezusie. WiOdI<br />

On tu lacze i:ycic w~ rown ego kaznodziei, ktory glosil nadcjSci.e ostatetznego<br />

Bozego panowania, sluzyl pomoq chorym, ponizonym i spragni<br />

onym pociechy i gromad zil wokol sicbie grono podobnie mysll!cych<br />

m ~zczyzn i kobiet, ktorzy micli kontynuowac Jcgo dzielo. To wszakZe nie<br />

zapewnilo M u entuzjastyczncgo przyj~cia ze strony otocienia. Jako<br />

rzekomo politycznic niebezpieczny prctendent do roli Mesjasza dostal si~<br />

w tryby rzymskiego sl!downictwa wojskowego i bardzo niejasnej kolaboracji<br />

rzymsko-zydowskiej i musial ponieSc najbardzicj wowczas hanbi~q<br />

i najokrutniejsZil smierc na krzyzu. Puenta wszystkich relacji i interpretacji<br />

dotyczl!cych tego i:ycia i zgonu jest taka, ze ow z Bozej gl~bi pochodZilCY<br />

i nil! i:yjilCY Jezus musial umrzeC jako opuszczony przez BOga i ludzi,<br />

zepchni ~ ty na skraj rozpaczy, a jednak nie traqcy ufnosci. "Dopiero<br />

w przejSciu przez to zakwestionowanie wspolnoty z Bogiem i stosunku do<br />

Boga w stanie opuszczenia w chwili m~ki i smierci nabiera wskrzesztnie<br />

i wywYZszenie przez Ojca swego objawiajl!cego i rehabilitujl!cego znaczenia<br />

- nie tylko dla sluchaczy i uczniow Jezusa, ale i dla samego Jezusa."<br />

53


CLEMENS THOMA<br />

W tradycji rabinistycznej toczy si~ dyskusja nad tyrn, kto jest wi~kszy:<br />

Mesjasz czy Abraham. Wynik tych rozwazan pozostaje nie rozstrzygni~ty.<br />

Swiat - mowi jedna z przypowieSci - zostal stworzony tylko ze wzgl~du na<br />

Abrahama. Gdyby swiat zostal zniszczony przez barbarzyncOw, Bog<br />

przestalby si~ nim interesowaC. Nast~pnie zadane zostaje pytanie, co by si~<br />

stalo z Izraelem, gdyby jakieS ludzkie machinacje pozbawily go Mesjasza.<br />

Odpowiedz brzrni: Izrael umarlby, a wraz z nim rowniez prorocy, pasterze<br />

i swiat. Wtedy bowiem Bog nie objawilby juz w swiecie swojej szcchiny.<br />

Wskutek tego wszystkie moce niszc~ niialyby woln~ r~k~ i mogJy<br />

zupelnie zniweczyc cale BoZe dzielo stworzenia i odkupienia.<br />

Analogicznie do rabinistycznych rozwai:an 0 Abrahamie i Mesjaszu<br />

pozostawiamy tutaj na boku problem, kto byl wi~kszy: Abraham czy<br />

Jezus. Obie te postacie pojmujemy jako wzorcowych herosow wiary,<br />

ktorych blask moZe si~gn~e nawet w otchlan Szoah. J ak ukazuje historia<br />

Jezusa i Abrahama, wiara w swojej ostatecznej konsekwencji wi~ze si~<br />

z krancowym obci~niem czlowieka. Najwyrainiej jasnieje ona tam, gdzie<br />

czlowiek pozostaje w sytuacji bezsensu, nieszcz~scia, przesladowania, nie<br />

zasluzonego cierpienia i na skraju Smierci. Czlowiek wierz~cy z jednej<br />

strony znajduje si~ w mroku katastrofy, jaka go spotyka, z drugiej zas<br />

zostaje osadzony w szerszej rzeczywistoSci: w Bogu, w bliinich i we wlasnej<br />

przyszlosci poza i ponad katastrof~. Wiara jest zdolnoSci~ spodziewania si~<br />

po Bogu wszystkiego, co ostatecznie prowadzi do ocalenia, choeby nawet<br />

droga do niego wiodla przez smierc.<br />

Zycie wiar~ nie sklada si~ jednak tylko z sytuacji krancowych, jakkolwiek<br />

trzeba si~ zgodzic, ze sytuacje te w jakiejs formie - przynajmniej jako<br />

cierpienie zwi,gane ze smierci~ - w pewnym momencie staj~ si~ udzialem<br />

kazdego czlowieka. W normalnyrn codziennyrn zyciu Abraham odznaczal<br />

si~ goscinnosci~ i dbalosci~ 0 dobro swego rodu. Jezus troszczyl si~ 0 ludzi<br />

wyobcowanych ze spoleczenstwa, 0 zasmuconych i pogardzanych. Dla<br />

normalnych warunkow zycia wiara oznacza wi~c zaangazowanie na rzecz<br />

innych ludzi. W Biblii Hebrajskiej i w Nowym Testamencie podkrdla si~,<br />

ze nie moze bye mowy 0 iyciu rnilyrn Bogu tam, gdzie czlowiek "wierz'lcy"<br />

nie dba 0 sieroty, wdowy, obcych i nieprzyjaciol (por. Wj '12,49; 20,1 0;<br />

22,20; 23,9; Pwt 5,14.19; Jr 7,6; Za 7,10; Mt 5,21-26.43--48; Lk 10,29-37;<br />

Jk 1,26 n. 14-26; passim). Sam stosunek do Boga w formie medytacji nie<br />

jest jeszcze iyciem wiar~: konieczny jest do tego rowniez wlasciwy stosunek<br />

do drugiego czlowieka. Milosc Boga bez miloSci bliiniego nie jest<br />

dostatecznyrn wyrazem wiary. Dla chrzeScijan po Szoah oznacza to<br />

rowniez, ze wiara w Boga i Jego Chrystusa musi si~ I~czye z zyczliwym<br />

stosunkiem do Zydow, ktorzy az nazbyt dlugo byli z motywow ideologicznych<br />

pogardzani. Zwrot z pobudek wiary oznacza nowy sposob myslenia<br />

o Zydach i judaizrnie i nowe proby wspoldzialania z Zydami, aby nigdy juz<br />

nie byla moiliwa ich zagJada. Tylko w ten sposob b~zie moma dowiesc,<br />

ze wiara nie jest jakirns pozorem czy religijno--teologiczn~ konkurencj~,<br />

54


PRO BY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH<br />

lecz podje;:t'l z Boit:j i ludzkiej perspektywy wspolnot'l drogi oraz pernym<br />

zakorzenieniem w problemach ludzkoSci i w trudnym splocie spraw<br />

Zydowsko-chrzeScijanskich.<br />

3. B6G-STW6RCA] JEGO OPATRZNOSC WOllEC MROKU SZOAH<br />

3.1. Tragiczny Bog<br />

Ze strony roznych ludzi, ktorzy zastanawiaj'l sie;: nad dramatem holocaustu,<br />

podnoszone SOl cze;:sto oskarit:nia przeciw Stworcy swiata i przeciw Jego<br />

opatrznoSci. Wi'lz'l sie;: z tyro - co jest zupernie konsekwentne - oskarzenia<br />

przeciw ludzkoSci w ogole i przeciw KoSci% wi w szczegolnoSci.<br />

Bog nie powinien byl - mowi sie;: - stwarzac czlowieka do tego stopnia<br />

pozbawionym wszelkich hamulc6w, it: w okresie nazistowskim moglo<br />

dojsc do mordu milionow niewinnych Zydowskich i niezydowskich dzieci.<br />

Przewai:nie nie twierdzi si~ jednak, jakobysmy nasze okropnoSci zawd<br />

zi ~zali nie <strong>maj</strong>'lcemu poczucia odpowiedzialnoSci Stworcy. U podloZa<br />

tych wypowiedzi leZy raczej wyobraienie 0 BoZym tragizmie.<br />

Niech to unaoczni grecki mit 0 Dedalu i Ikarze. Artysta i wynalazca<br />

Dcdal sporz'ldzil dla siebie i swego syna Ikara skrzydla, aby obaj jak ptaki<br />

mogli uciec z wyspy Krety i od zamieszkuj'lcego j'l Minotaura. Przy swojej<br />

koncepcji lotu Dedal nie wzi'll naiezycie pod uwag~ beztroski , braku<br />

dostatecznego poczucia odpowiedziainoSci i mlodzienczego anirhuszu swego<br />

ukochanego syna Ikara. Ten, zbiiiywszy si~ zbytnio do slonca, ktorcgo<br />

promienie rozpuSciIy wosk skrzydel, run'll do morza i ku rozpaczy ojca<br />

uton'll. Dedal dojrzal na falach jedynie resztki pior. Podobnie Bog mogl po<br />

Szoah widziee jedynie resztki swego ukochanego syna, Izrae1a. I podobnie<br />

jak Dedal zawolal wtedy: "Izrae1u (Ikarze), drogi moj synu, gdzie jestes?<br />

Gdzie mam cie;: szukae?" I rowniez Bog - podobnie jak Dedal - musial<br />

wtcdy p rzeklinae swoje stworcze dzialanie i swoj'l tkliw'l trosk~ 0 Izrae1a,<br />

ktorej tinalem byl smiertelny upadek Jego syna. Wedlug tego wyobrazenia<br />

Bog, powodowany czyst'l miloSci'l, zbyt malo zastanowil sie;: nad tym,<br />

o jakie niesz cz~scie przyprawi Izrae1a, stwarzaj'lc swiat i czlowieka.<br />

3.2. Antyczne przeciwienstwo tego pogl'ldu: Bog i czlowiek jako<br />

woznica<br />

Obraz ujawnionego w Szoab wewn'ltrzboskiego tragizmu jest wyobrait:niem<br />

wstrz'lsaj'lcym i zasluguj'lcym na powai:ne potraktowanie. M usimy<br />

bye jednak swiadomi tego, ie nie zgadza si~ on z biblijn'l wiar'l<br />

w stworzenie i opatrznose. Ot62: w calej Biblii daje sie;: wyczue perna radoSci<br />

i wd zi ~ znosci wiara, it: Bog-Stworca jest dobry i m'ldry i ze kieruje On<br />

pewn ~ d10ni'l dziejami swiata i ludzi, i wiedzie je ku przewidzianemu przez<br />

sicbie przeznaczeniu. Dowodem niech be;:dzie pochodz'lcy z tradycji<br />

platonskiej obraz woinicy, ktory szczegolnie silnie inspirowal Zydow<br />

55


CLEMENS THOMA<br />

i chrzeScijan w okresie pobiblijnym. Historyk iydowski Jozer Flawiusz<br />

(37-100 po Chr.) gani nie wierz'lcych w opatrznosc epikurejczykow,<br />

"poniewaz chq oni usun'lC opatrznosc z zycia i nie uznaj'l, iz wydarzeniarni<br />

kieruje Bog. Zaprzeczaj'l, jakoby wszystko bylo sterowanc przez<br />

zamieszkuj'lC'l w zaSwiatach i niesmierteln'l istot\! ku zachowaniu swiata,<br />

i mowi'l, ze swiat porusza si\! automatycznie, bez Zadnego woinicy, i ze niH<br />

si~ 0 niego nie troszczy" (Ant 10,278). Ten obraz woinicy czy jddica<br />

znajduje zastosowanie rowniez w judaizmie rabinistycznym i sluiy tam do<br />

akceptacji Bozej opatrznoSci w przypadkach, kiedy zawodZll ludzie,<br />

i w nieszcz\!Sciach. Samemu tylko Bogu nalezy si\! chwala za to, ze<br />

zydowska pramatka Sara nie zostala zbezczeszczona przez krola Gerary<br />

(por. Rdz 20, 1-18). W zwi'lZku z tyro opowiada si\! nast~p uj'lq<br />

przypowiesc: "Pewien bohater jecha! konno. Kon szed! pod nim w cwal.<br />

I oto jeidziec ujrza! na drodze podrzucone dziecko. PowSci'lgn'll gwaltownie<br />

konia i dziecko pozosta!o nietkni\!te. Na ezyj'l Czdc wznosz'l wszyscy<br />

okrzyki: konia ezy jeidica?" (Ber R 52,7). To Bogu zatem nalezy si~<br />

ehwala, kiedy w swiecie cos nieoczekiwanie przybiera dobry obrot. To Bog<br />

jest tyro, ktory wkraeza oajp6iniej wtedy, gdy ludzie przygotowali juz<br />

wszystko ku temu, by oast'lpila katastrofa.<br />

Ale obraz woinicy i jeidica znajd uje zastos()wanie nie tylko do<br />

opatrznosciowego Boga, lecz takze do ezlowieka. Wedlug Filona z Alcksandrii<br />

(Op 88) czlowiek jest ze swej istoty wozniq: "Jako woinic\!<br />

i sternika stworzyl Bog n a k 0 n c u ez low i e k a, aby jako pelnomocnik<br />

i rZ'ldca obj'll wladczy nadzor w miejsce wielkiego krola".<br />

Autor nowotestamentowego Listu sw. Jakuba podejmuje obraz wofnicy,<br />

aby zwrocic uwag\! na trud noSci zwi'lzane z kondycj'l chrzeScija nina:<br />

"Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo v.iecie,<br />

ii tym bardziej surowy czeka nas s'ld. Wszyscy bowiem cz~sto upadamy.<br />

Jesli kto nie grzeszy mow'l, jest m\!zem doskonalym, zdolnym utrzymac<br />

w ryzach taUe cale cialo. Jei:eli przeto zakladamy koniom w¢zid!a do<br />

pyskow, by nam byly posluszne, to kierujemy ealym ich cialem" (Jk 3,1- 3).<br />

3.3. Zydowska i chrzeScijanska wiara w stworzenie i opatrmosc<br />

W oparciu 0 greck'l staroiytnosc, 0 Filona z Aleksandrii i wiedz\!<br />

pierwszych chrzeScijan autor nowotestamentowego Listu sw. Jakuba<br />

sprowadzil cal'l zydowsk'l i chrzeScijansk'l mysl na temat opatrznosci do<br />

wspolnego mianownika, a ponadto przyblizyl jq do doswiadcze n Szoah.<br />

Od strony czlowieka, jego j\!zyka i w ogole jego zdolnoSci kierowania<br />

spelnia si\! "opatrznosc" negatywna. Czlt>wiek rna los innych w swoim<br />

r\!k u. N ie trzyma jednak, niestety, w swoim r\!ku w~zidla. Nie jest dobrym<br />

jeidicem ani dobryro woinic'l. Jest raczej moralnie chwiejny, swawolny,<br />

nied oswiadczony, samolubny. Poza tym jest przez innych popychany do<br />

czynow sprzecznyeh z dobrem bliiniego i wspierany w nich. Dlatego<br />

pytanie 0 opatrznosc jest przede wszystkim pytaniem skierowanym do<br />

56


PROBY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJ I SZOAH<br />

n as s amy c h. Do jakiego stopnia jestesrny pozbawieni rnoralnego<br />

kr~goslupa, egoistyczni, wrogo nastawieni do Zydow? Niestety, hi storia<br />

- r6wniez Szoab - uczy nas, ze apele pod naszyrn wlasnym adresern nie<br />

wystarczajll. Dlatego musimy si~ uciekac do Slldownictwa karnego, ktore<br />

pcwnyrn ludzkim zachowaniom kladzie tam~ ustawowll.<br />

Ten, kto wykracza myslll poza te wymagania i potrafi poza tyrn<br />

wszystkirn dojrzee jeszcze kochajllCl! i troskliwll opatrznosc, jest wlasnie<br />

czlowiekiem wierzllcym. 6w wierzllcy czlowiek musi oczYScic swojll wiar~,<br />

swojll religi~, swoje chrzeScijanstwo z ideologicznych anty-postaw. Wszelkie<br />

walki religijne winny po Szoab naIezee ostatecznie do przeszloSci.<br />

Religijnosc czysta wobec Boga, Ojca i Pana ludzi i dziej6w polega dla<br />

czlowieka wierzllccgo - by powtorzyc za Listem sw. lakuba - na "opiece<br />

nad sierotaJ11i i wdowami w ich utrapieniach" (Jk 1, 26n) oraz na<br />

swiadornosci istnienia opatrznoSciowego i slldZllccgo Boga Ok 3,1). Czlowiek<br />

wierzllcy - czy ~dzie to chrzeScijanin, czy Zyd - nie wie jednak na<br />

zasadzie swej wiary, j a k Bog ingeruje w ludzkie uklady. Wystarcza rnu, ze<br />

to, co czyni, czyni na chwa!~ B04.<br />

Z perspektywy ludzkiej i Bozej, swieckiej i religijnej, opatrznose jest<br />

kontynuacjll stworzcnia. Opatrznosc nie more bye dobra, jcili Bog przy<br />

stworzcniu swiata dzialal nierozwainie i chaotycznie. Na podstawie dlugiego<br />

iydowskiego i chrzeScijanskiego doswiadczenia rnozna chyba sfonnulowae<br />

nas t~puj~c~ regu l~: Musimy bye niczwykle ostrom, jdli chodzi 0 wyrzuty<br />

wobec Stw6rcy czy wobcc "tajemnicy pocz~tk u " (Martin Buber). Pami~tajrny<br />

o tym, ze dla Zydow w okresie przcdkonstantynskim glownym nieprZ)jacielern<br />

nie bylo chrzeScijanstwo. Tak sarno judaizrn nie by! dla chrzeScijan<br />

g16wnym nieprzyjacielern. I jedni, i drudzy nie cierpieli przcde wszystkirn<br />

pochod z~cych z ich wlasnych szeregow "kacerzy", ktorzy zakl6ca1i czy w r~ z<br />

uniernoZliwiali spokojne iycie gminy. Zarzuty wobec heretykow zajrnuj~<br />

zdecydowanie najwi~j rniejsca we wczesnorabinistycznej i wczesnochrzcscijanskiej<br />

polernice. Za glownego wroga uwai:ali jednak zar6wno Zydzi, jak<br />

i chrzeScijanie gnostykow. Rozurniano pod tll nazwll ludzi wywieraj~cych<br />

bardzo c~to ogromny wplyw duchowo-religijny, kt6rzy oceniali Stworc~<br />

swiata i ludzi jako isto t~ ~ i podst~pn ~ i wy sun~li idea! czlowieka, ktorego<br />

punktern szczytowym rnialo bye przcchytrzenie Stworcy swiata. Wczesnokoscielne<br />

i wczesnorabinistyczne nauczanie polegalo w znaczncj rnierze na<br />

wyslawianiu i gloszcniu godnoSci i rnlldroSci Boga-Stworcy.<br />

4. B6a OCALAJI\CY I PRZYWRACAJI\CY ZYCIE<br />

WOBEC MROKU SZOAH<br />

Wielu interpretatorow Szoah uwaza wiar~ w zrnartwychwstanie i zycie<br />

v.ieczne za cos nie do pogodzenia z powag~ i groz~ Szoab. Owa pociccha<br />

w postaci wizji zaswiatow odwraca jakoby uwag¥ od okropnosci, jakie one<br />

stanowilo. i


CLEMENS THOMA<br />

Chryst usa jako podstawowe dla ch rzeScijan wydarzenie, w6wczas nawet<br />

chrzeScijanscy interpretatorzy Szoab wpadajll w zaklopotanie. Alice i Roy<br />

Eckardtowie argumentujq np. tak: Wiara w zmartwychwstanieChrystusa<br />

sluiyla w przeszloSci chrzeScijanskiemu tri umfalizmowi wobec :lyd6w.<br />

Dtoi naleiy uczynic wszystko, aby ten antyiydowski triumfalizm zanikl.<br />

Z perspektywy Szoab trzeba by zatem przyjllc, ie Chrystus nie powstal<br />

z martwych, lecz podobnie jak ofiary Szoab spoczywa w grobie i oczekuje<br />

zmartwychwstania u kresu dni. Eckardtowie nazywaj'l n a \lk~ 0 zmartwychwstaniu<br />

Chrystusa wypowiedziq fundamentalistycznll i dogmatem "z<br />

gruntu antyhistorycznym i antyiydowskim".<br />

OczywiScie wszelkiemu antyiydowskiemu trium falizmowi z pozycji wiary<br />

naleiy si~ przeciwstawiac. Konieczne jest oczyszczenie trcSci wiary<br />

z wszelkich elementow antysemickich. Eckardtowie dopatrujq si~ jednak<br />

zbyt pochopnie istotnego zwillZku mi~zy nadziejq zmartwychwstania<br />

a antysemityzmem i w ten sposob wylewajq dziecko z kqpie1'l. Ich<br />

radykalna i purystyczna propozycja nie wytrzymuje w pehti krytyki nawet<br />

w konfrontacji z tradycjq iydowskq. Po zburzcni u swiqtyni w r. 70 po Chr.<br />

pojawil si~ postulat, by we wszystkich dziedzinach iycia oddawac si~ jui<br />

tylko ialobie z racji tego wydarzenia - np. przestac spoiywac pokanny<br />

i napoje <strong>maj</strong>qce zwiqzek ze skladanymi w swiqtyni ofiarami. Dwym<br />

radykalistom w sferze wiary przeciwstawil si~ powszechnic szanowany<br />

rabbi lehoszua ben Chananija, wskazujqc, ie przy tak absolutncj ialobic<br />

przestaje bye moiliwe iycie. "Niestosown y bylby brak smutku, bo przecici<br />

kataklizm nastqpil. Nie naleiy rowniei smucie sil[! nadmiemie. Wtcdy tylko<br />

morna naloiyc na pewnq spolecznosc jakis obowi'lzek, jesli jej wi~kszos c<br />

jest w stanie go spelnic" (bBB 60b).<br />

W tym miejscu konieczne jest spojrzenie wstecz - ku poczqt kom nadziei<br />

zmartwychwstania. Spojrzenie takie wskazuje, ie i w jaki spos6b najdawniejsze<br />

nadzieje zmartwychwstania Sq zwiqzane z obawami przcd Szoah.<br />

Pierwsze jednoznaczne swiadectwo biblijne pochodzi mniej wi~j z roku<br />

165 przed Chr. Zawiera si~ ono w Dn 12,2: "Wielu zas, co posn~1i<br />

w prochu zierni, zbudzi s i~ : jcdni do wiecznego iycia, drudzy ku hanbie, ku<br />

wiecznej odrazie". Autor tego wersetu myslal gl6wnie 0 Zydach, ktorzy<br />

z powodu swej wiary i swego iydowskiego pochodzenia zgi n ~li smierci 'l<br />

gwaltownq. Zasadnicze znaczenie rna jednak kontekst, w ktorym werset<br />

ten jest osadzony. DtM autor pozostawal pod wraieniem szoku, jaki<br />

wywolalo przdladowanie Zydow przez Antiocha IV Epifanesa. Cicrpial na<br />

uraz, ze takie przesladowania i mordy bl[!dq trwae po kres dziejow i ie b~dq<br />

coraz bardziej okrutne i nieublagane. Wobec tej pesymistycznej wizji<br />

buntowala si~ jcdnak jego swiadomose czlowieka wierzllccgo. Przecici<br />

wicrny Przymierzu B6g nie moze dopuScie, aby Lud Boiy zostal calkowicie<br />

wygubiony. I nie moie tei dopuScie, aby zamordowani nie dostqpili<br />

obiecanego w Biblii milosierdzia. Gdyby si~ nie p rzyj ~lo, ie B6g poloiy<br />

tam~ silom antyiydowskim i ie spehti wobec pomordowanych swoje<br />

58


PRCSY TEOLOGICZNEJ INTERPRETACJI SZOAH<br />

obietnice, to wiara we wszystko, cokolwiek zostalo w Biblii Hebrajsldej<br />

przyrzeczone, stracilaby sens. Dlatego w Dn 12,1 zawarte jest wyznanie<br />

wiary w to, ze Lud Bozy w okresie ostatecznego ucisku nie ulegnie<br />

zagladzie. Pozostanie pewna reszta. Nie b¢zie "ostatecznego rozwi'lzania"<br />

. Kiedy Bog wkroczy, aby ocalie tych, co ryj'l w najwyZszym<br />

niebezpieczenstwie Smierci, uczyni to rowniez wobec niewinnie porn ordowanych.<br />

Rowniez oni zbudZ'l si~ ze swego srniertelnego snu.<br />

Okolo roku 50 przed Chr. nadzieja powstania z martwych okreslana byla<br />

- zapewne przez ksi~gi faryzejslde - jako wielld cud czasow ostatecznych,<br />

z ktorym moma porownae tylko stworzenie swiata z niczego i stawanie si~<br />

dzieci w ciele matld (2 Mch 7). W nauce wiary, wplecionej w legend~<br />

o m~czenstwie, szczegolnie waine jest napomnienie rnatld slderowane do jej<br />

siedmiu syn6w przed ich okrutn'l smierci'l: "Stworca swiata ..., ktory<br />

uksztaltowal czlowieka i wynalazl pocZ'ltek wszechrzeczy, w swojej litoSci<br />

ponownie odda warn tchnienie i rycie, dlatego, i.e wy gardzicie sob'l teraz dla<br />

Jego praw" (2 Mch 7,23). Do najrnlodszego syna powiedziala matka przed<br />

m~zenstwem: "Pro~ ci~, synu, spojrzyj na niebo i na ziemi~, a <strong>maj</strong>'lc na<br />

oku wszystko, co jest na nich, zwroe uwag~ na to, i.e z niczego stworzyl je<br />

Bog i i.e rOd ludzki powstal w ten sam sposob. Nie obawiaj si~ tego oprawcy,<br />

ale b'ldz godny braci swoich i przyjmij smiere, abym w czasie zmilowania<br />

odnalazla ci~ razem z braemi" (2 Mch 28 n).<br />

Krzywd~ niesprawiedliwego mordu moma naprawie tylko przez przywrocenie<br />

do indywidualnego i spolecznego rycia, w kt6rym nie b¢zie juz<br />

wrogoSci wobec Zydow. Na tym polega logika wiary. Podporz'ldkowal si~<br />

jej judaizm rabinistyczny, podnosz'lc fizyczno-spoleczne zmartwychwstanie,<br />

ostateczne przywrocenie czlowieka ryciu do rangi dogmatu i czyni'lc<br />

z niego lex orandi (m San 10,1; por. 2. berakha Modlitwy osiemnastu<br />

blogoslawienstw; 2 Mch 7,9; anabioza). Nauka 0 zmartwychwstaniu<br />

Chrystusa w postaci rozwini~tej przez sw. Pawla opiera si~ w pe/ni na<br />

przeslankach faryzejsko-rabinistycznych. Nie stanowi ona podstawy dla<br />

antyrydowsldego triumfalizmu, lecz jest umocnieniem wiary w Boz'l<br />

wiernosc Przymierzu, Boz'l wol~ i moc ocalenia. Oczywiscie i wtedy mozna<br />

bylo spotkae postawy wiary pozbawione nadziei zmartwychwstania. Ofiary<br />

Szoah powinny bye jednak przestrog'l, i.e Zadnej na wierze opartej nadziei<br />

nie naleiy beztrosko lekcewazye. KaZda bowiem taka nadzieja - zwlaszcza<br />

pokladana w Bogu przywracaj'lcym do rycia i ocalaj'lcym zmarlych - moze<br />

bye w godzinie smierci dla wielu ludzi hOdlem sily.<br />

5. BOO C1ERPIJ\CY WOBEC MROKU SZOAH<br />

Smuqcy si~, bolej'lcy Bog stanowi glowny temat literatury w tradycji<br />

rabinistycznej. KI~ski spadaj'lce na Iud dotykaj'l rowniei: Jego. Kiedy Iud<br />

doznaje kary z r~ki Boiej lub przesladowan z r~1d nieprzyjaciol, Bog cierpi<br />

wraz z nim i potrzebuje pociechy. Oto co m6wi rabinistyczna przypowiesc:<br />

59


CLEME NS TH OMA<br />

"Byl pewien laol, ktory posiadal winni~. Wta r gn~li do niej :l1i ludzie,<br />

por~bali i wyci~li winne krzewy. Kto potrzcbuje pociechy? Czyz nie<br />

wlasciciel winnicy? Rzekl Swi~ty - niech b¢zie blogoslawiony: Izraelici s~<br />

m oj~ winnic~: »Otoz winniCll Pana Zast ~pow jest dom Izraela« (Iz 5,7).<br />

Kto potrzebuje pociechy? Czyz nie ja?" Przypowiesc ta pozostaje w Scislym<br />

zwi ~zku z dwiema innymi podobnymi. Wszystkie trzy ~ interpretacj~<br />

sytuacji Izrae!a i Boga powstalej w wyniku zburzenia swi~tyn i (586 przcd<br />

Chr., 70 po Chr.). Swi~tynia zostala zburzona, Izrael spustoszony i zdziesi~tkowany,<br />

Bog cierpi i smuci si ~. Nie moZe juz zamieszkiwae swojej<br />

swi~tyn i , cieszye si~ ziemi~ Izraela ani zapewnie swemu ludowi poczucia<br />

bezpieczenstwa. Zaskakuj~cy sens przypowieSci jest ten, ze to przede<br />

wszystkim Bog - nie swi~tynia i nie Izrae! - domal ciosu. To Je go<br />

swi~tynia zostala zburzona, Jego winnica spustoszona, J e g o trzoda<br />

zdziesi~t kowana. Zawiera si~ w tym dwojakie stwierdzenie: po pierwsze,<br />

Bog po zburzeniu swi ~ tyni smuci si~, nie zas gniewa ani pozostaje<br />

oboj~tny; po drugie, smutek Izrae1a z powodu zburzenia swi~tyni i wlasnej<br />

kI~ski musi ust~pie w cien wobec zasmuconego Boga. Izrael nie moze<br />

wynosie swego smutku ponad smutek Boga. Byloby rzecZl! niezwykIe<br />

w s k azan~, aby zasmucony i potrzebuj~cy pociechy Bog stal si ~ waznym<br />

tcmatem teologii holocaustu. Jednym z rezultatow - przynajmniej choe<br />

t roch~ krzepi~cym - okropnosci Szoah jest odkrycie na nowo wspolcz<br />

uj ~cego , wspolcierpi~cego i zasmuconego Boga. Wszelkie ludzkie cierpi<br />

cnie wnika w ci erpi~cego Boga, zostajc w nim skupione i zachowane. Bog<br />

rowniez w cierpieniu i smierci moze bye widziany jako "Ty" . W i erz~cym<br />

ch rzeScijanom ukazuje Chrystus, Ze Bog jest kims cierp i~ cym i u mi e raj~ ­<br />

cym, i Ze kai:dy czlowiek cierpi i umiera razem z Bogiem (por. Rz 6,8;<br />

14,7n).<br />

Clemens Thoma<br />

Hum. Juliusz Zychowicz<br />

60


KS . WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />

ZNACZENIE SZOAH <br />

DLA CHRZE5CIJANSKIEGO <br />

ZROZUMIENIA BIBLII <br />

Zaglada sZeSciu milionow Zydow, przygotowana dokladnie od strony<br />

ideologicznej, technicznej i technologicznej oraz reaIizowana przez nazist6w<br />

ze szczeg6lnym nasileniem w Auschwitz- Birkenau i innych obozach<br />

Smierci, nasuwa koniecznosc Dowego spojrzenia Da dzieje, miejsce i ro l~<br />

chrzeScijaristwa w swiecie, a takze na natur~ chrzeScijariskiej wi ary.<br />

lakkolwiek pierwsze przemyslenia w tyro wzgl¢ zie pojawily si~ bezposred ­<br />

nio po II wojnie swiatowej, dopiero deklaracja Nos/ra ae/a/e (28 X 1965)<br />

zintensyfikowala opracowywanie g1~bszej teologii Zyd6w i judaizmu oraz<br />

przyspieszyla ref1eksj~ Dad samoswiadomoScill KoSciola. I Szoah wyznacza<br />

waZnll cezur~ w dziejach Zydow i Da zawsze zapadla w ich zbiorowll<br />

swiadomosc, ale musi rowniez znaczyc cos dla chrzeScijan, takZe na<br />

plaszcZYZnie teologicznej i w dziedzinie interpretacji Pisma Swi ~tego .<br />

Czlowiek wierz~cy instynktownie czuje, ze wspolczesne rozumienie i objasnianie<br />

ksillg swi~tych powinno si~ odniesc do bezmiaru cierpienia, upokorzenia<br />

i do ludob6jstwa popelnionego na Zydaeh.<br />

Rozumienie Biblii dokonuje si~ na kilku poziomaeh, z ktorych kaidy<br />

wymaga starannego zbadania. Spotkaniu z ksi~g'l swi ~t'l towarzyszy<br />

najpierw egzegeza, ktora oznacza szczegolowy wyklad tekstu, jego<br />

objasnianie zbierane, porZ'ldkowane i upowszechniane w komentarzach<br />

podawanych ustnie - zwykle w kontekScie Ii turgii lub w szkole, oraz<br />

w ksi'!zkach - zwykle w srodowiskach akademickich.<br />

Drugi poziom to teologia, czyJi wyrazanie wiary religijnej w spojnyro<br />

systemie myslenia i argumentacji. KaZrly kto zna specyfi k~ pracy oraz<br />

wyniki dociekan egzegetow i teologow, wie, :Ze istnieje rownie:i poziom<br />

her men e u t y k i, czyJi teoria interpretacji tekstu swi~ teg o, ktora odkrywa<br />

i opisuje ogolniejsze zasady jego objasniania. Przyjrzyjmy si~, czy i na ile<br />

dramat Szoah odd zialuje na kazdy z tych skladnikow objasniania Biblii.<br />

BibIi~ rozumiemy w chrzeScijanskim sensie tego slowa, jako zbior pism<br />

skladaj'lcych si~ na Stacy i Nowy Testament, stanowi'lcy kanon normatywny<br />

dla wiacy KoSciola.<br />

1 w. C hrostowski, Nowe spoJrzenie chrze1cljalutwa no tydow I judaizm - nowa leologla,<br />

,.przeghld Powszechny" 9/1988/, 263-278; Noslra aetate z perspektywy cwierewU!cza: "Przegllld<br />

Powsz.echny" 10/1990/, 75-92.<br />

61


KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />

EGZEGEZA<br />

Egzcgeza jest pierwszym krokiem w interpretacji biblijnego tekstu.<br />

Istnicje wiele metod uprawiania egzegezy, lecz kaZda, posluguj,!c si~<br />

narz~ziami i rezultatami pokrcwnych gal~zi wiedzy, zmierza do wydobycia<br />

i ustalenia znaczenia, jakie tekst rna dla czytelnika. Chrzescijanska<br />

egzegeza Biblii nie jest monolitem, bo w kaZdej epoce czytano i objasniano<br />

ksi~gi swi~te na rome sposoby. Egzegeza jCbl Hllsnikiem tresci zawartych<br />

w tckscie, lecz wyra.i:a taue uwarunkowania, moZliwoSci i potrzeby<br />

egzegetow, ktorzy w podawanych objaSnieniach uzewn~trzniaj,! cz~c<br />

wlasnej toisamoSci. Mirno rozpi~toSci i romorodnoSci szk61 i kierunkow<br />

egzegeza chrzeScijanska posiada wiele fundamentalnych cech wspolnych.<br />

Jedn,! z nich jest to, :le wiernie odzwierciedlala zly stan stosunkow<br />

chrzeScijansko-iydowskich.<br />

ChrzeScijanskie nastawienie wobec judaizmu Jules Isaac nazwal "nauczaniem<br />

pogardy" (l'enseignement du mepris), obwiniajllc chrzeScijan za<br />

wynikajllcc z niego skutki. Antyiydowskosc byla integralnym skladnikiem<br />

chrzeScijanskich poglllrlow i postaw, ktore w pewnych okolicznoSciach<br />

wybuchaly w formie krwawych przeSIadowan lub pogromow Zydow, zas<br />

stale wyra.i:a/y si~ w niech~ i uprzedzeniach. W KoSciele istnial nurt<br />

antysemickiej egzegezy i teologii przypisuj,!cy Zydom zlll rol~ w historii<br />

zbawienia, przedstawiaj,!cy ich jako odrzuconych lub czynillCY z nich<br />

negatywne tlo'dla podkreslania natury i misji KoSciola. Po Szoah nie<br />

moma uniknllc pytania 0 wplyw "nauczania pogardy" na myslenie<br />

i zachowania chrzeScijan wobec Zydow w ponurych latach nazistowskiej<br />

Zaglady. Pytanie to stawiali na wiele sposobow tacy mysliciele jak Norman<br />

Cohn, Raul Hilberg, Roy Eckardt, Irving Greenberg i inni. PokutujllCY<br />

przez stulecia wizerunek wyznawcow judaizmu, mnostwo (zreszt'! obustronnych)<br />

stereotypow i uraz zaciemnilo wyrazistosc zobowillzania do<br />

bezkompromisowej solidarnoSci z cierpillcymi i przesladowanymi wspolbracrni.<br />

2 Przyczynily si~ tei: do rozniecania wrogoSci lub oboj~tnosci<br />

- rownie dotkliwej i niebezpiecznej jak czynna wrogosc. Przez dlugie wieki<br />

KoSciol nie wypracowal wlaSciwego stosunku wobec Zydow. 3 Jednym<br />

z rezultatow takiego stanu bylo podporZlldkowanie egzegezy biblijnej<br />

spojrzeniu, ktore odzwierciedlalo to zle nastawienie.<br />

Wymowny przyklad stanowi chrzeScijanska egzegeza Mt 27,25, ktorej<br />

losy dobrze odslaniajll mechanizmy narastajllcych uprzedzen wobec Zydow.<br />

4 Zawolanie ,,Jego krew na nas i na dzieci nasze" wl,!czono do sporow<br />

2 Zob. A.C. Cobrane, The Church's Confession under Hitler, Pbiladelpbia 1962; J.S. Conway,<br />

The Nazi Persecution of the Churcher, London 1968; I. Greenberg, Judaism and ChrLJtianlty<br />

After the llolocaust, "Journal of Ecumenical Studies" 12/1975/4. 522-528.<br />

l H. Goldstein, GOl/e.1Vt!riichte und Menschenfeinde? Juden zwischen Jerw undfrUhchristliche<br />

Kirche. Dusseldorf 1979; H. Scb recken berg, DiI! christlichen adversus JudaeO.J-Texte und ihr<br />

literarisches una hLrtorLrches Umfeld, Bern 1982.<br />

• H. Gmf ReventJow, Sein Blullcornmt! abe HiM Haupt. "Vetus Testamentum" 10 (1960).<br />

311-372; F. Lovsky, Comment com{Jrendre .. Son 3tlIIg sur nous et nos enfanu"? "Etudes<br />

62


ZNACZENI E SZOAH DLA CHRZESCIJANSKIEGO ROZUMIENIA SISLII<br />

z Zydami na przelomie II i III wieku. WczeSniej rue poslugiwano si~ nim<br />

w kontrowersjach mi~zyreligijnych. Dopiero poiemista Tertulian (zrn. ok.<br />

220) objasnil okrzyk jako samooskarzenie Zydow i wyraz Scillgni~ia na<br />

caly narOd surowej kary Bo:iej. Wynikiero pogarszania si~ wzajemnych<br />

stosunkow byla coraz bardziej antyzydowska egzegeza Mt 27,25, ktorll<br />

uprawiali Orygenes, Euzebi usz, Hilary z Poitiers, Efrem Syryjczyk, Cyryi,<br />

Hieronim, Ambrozy, Augustyn, Anastazy i Jan Chryzostom, zas poiniej<br />

- Tomasz z Akwinu i Marcin Luter. Chocia:i w drugiej polowie I tysillCiecia<br />

poiemiki chrzeScijansko-zydowskie oslably, pozos tala jednak nieufnose<br />

i wrogose. Cz~tot1iwosc wypowiedzi Ojc6w KoSciola przeslldzila<br />

o w1llczeniu antyzydowskiego nastawienia do chrzeScijanskiej refleksji<br />

leoiogicznej, katechezy i przepowiadania. W potocznym rozurrueniu<br />

okrzyk ,,Jego krew na nas i na dzieci nasze" oznaczal calkowitll odpowiedzialno'se<br />

wszystkich Zydow za Smierc Zbawiciela i na zawsze<br />

okrdlal ich los, czyrullc z nich narOd przek1~ty i godny napi~tnowania.<br />

Cierpienia, ktore spadaly na Zydow objaSniano jako cos, co si~ irn slusznie<br />

nalezy i stanowi sprawiedliwll kar~ za ukrzyzowanie Syna Bozego.<br />

Rezuitaty takiego podejScia moma rozpoznae w interpretacji ka:idego<br />

dowolnie wybranego tekstu Biblii. PoniewaZ slowa "Zyd" i ,,:iydowski"<br />

nabraly sensu pejoratywnego, zatem ka:ida biblijna aluzja do Zydow budzila<br />

antyiydowskie skojarzenia. Przyklady mozna mno:iyc. Bodaj najcz~Sciej<br />

dotyczylo to ewangelicznych opisow m~ ki i smierci Zbawiciela (Mt 26,1<br />

- 27, 66; Mk 14,1-15,47; Lk 22,1-23,56; J 18,1-19,42). Egzegeza wychodzila<br />

tu najdalej poza ramy uczonych komentarzy i slu:iyla jako sugestywna baza<br />

dla populam ych przekonan i praktycznych postaw :iyciowych. Opisy m~ki<br />

i smierci rozumiano przez pryzmat ludowych misteriow pasyjnych, w ktorych<br />

drobiazgowo odtwarzano poszczegolne etapy Slldu i drogi krzy:iowej<br />

Jezusa. 3 Wizerunek Zyda byl odwzorowaniem obiegowych opinii i uprzedzen,<br />

wyra:ianych w ruchach, gestach, sposobie ubierania si~, mimice<br />

i pozaewangelicznych slowach uczestnikow misteriow. Ukonkretnianie rozmaitych<br />

epizodow M~ki Panskiej nawillzywaIo do stereotypu swiata :iydowskiego<br />

takiego, jakim karmila si~ wyobra:inia chrzeScijan. Zydzi zachowali<br />

bolesne wspomnienia obchodow Wielkiego Postu, zwlaszcza Wielkiego<br />

Tygodnia. Tekst swi~ty byl przez chrzeScijan u:iywany i nadu:iywany, zas<br />

objasnienia przejmowane z folkloru rzutowaly na lektur'r i egzegez~ podawanll<br />

podczas liturgicznej ceiebracji. Ten aspekt jest tak:ie widoczny w opartej<br />

na Biblii sztuce koScielnej. Dla przeci'rtnego chrzeScijanina Zydzi to bardziej<br />

narOd Judasza ani:ieli narOd Jezusa.<br />

T beologiques et Religieuses" 62/1987/3, 343-362; H. Ritl, Wer war schuld am Tod Jesu?<br />

Zeitgeschichle, RechllVld lheologische Deutung, ..Bibliscbe ZeilS~I""J"t NF" 31/1987/2, 165--175;<br />

W. Cbrostowslci, OdpowletizlalnoJc za imlerc Jezu.ra Chrystwa, ,,Aleneum Kapianslcie" 2/1990/,<br />

222-241.<br />

, lob. 1.J. Kelly, Progress and Prob/eftU In Pa.J.Jion Plays, "Cbristian lewisb Relations"<br />

21/1988/4, 18-27 - z bogaLil bibliograJili dolyc:zllCll g16wnie przedstawien pasyjnycb w Oberammergau.<br />

63


KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />

Ogromna wi~kszo sc antyzydowskich stereotypow miala iroolo w czynnikach<br />

pozareligijnych, jak rywalizacja ekonomiczna, napi~a natury<br />

psychologicznej, odr~bnoSci kulturowe, j~zykowe, obustronna izolacja itd.<br />

Mimo to wspolczesny egzegeta nie moi:e przeoczyc faktu, i:e aspekty<br />

pozareligijne tak latwo i tak skutecznie oddzialywaly na rozumienie<br />

i komentowanie tekstow, ktoce stanowill podstaw~ doktryny chrzeScijanskiej<br />

i chrzeScijanskiego i:ycia. Sprzyjajllcll okolicznoScill antyzydowskosci<br />

byJy tez uwarunkowania celigijne. 0 Moma je sprowadzic do wspoJnego<br />

mianownika, tj. trwalej i ostrej konfrontacji chrzeScijanstwa z istnieniem<br />

i roszczeniami j udaizmu. Apologia celigii chrze&cijanskiej odbywala si~<br />

kosztem dezawuowania judaizmu, przedstawianego jako martwy przezytek<br />

pozbawiony jakiejkolwiek skutecznoSci zbawczej. U pocUltkow judaizmu,<br />

takiego, jakim znali go chrzeScijanie, stali rabini i nurt tradycji faryzejskiej.<br />

Wszystkie teksty biblijne wzmiankujllCC faryzeuszy przepuszczano wi~<br />

przez fU tr niezyczliwoSci wobec judaizmu rabinicznego. Okrcilenie "faryzeusz"<br />

oznaczalo kr~tacza, obludnika i czlowieka stale knujl!cego podstW.<br />

Takie postrzeganie towarzyszylo lekturze Ewangelii i pozostalych pism<br />

Nowego Testamentu. Egzegeci nie probowali prostowac tego wizecunku,<br />

zas wszelkie pozytywne aluzje i wzmianki 0 facyzeuszach byly ignorowane<br />

lub omawiane zdawkowo, jako wyjl!tki potwierdzajl!ce ogolnl! reguJ~.<br />

Zabraklo powamej refleksji nad i:ydowskoScil! lezusa, lego Matki -<br />

Maryi, Apostolow i pierwszych czlonkow KoSciola. Ewangelie i Dzieje<br />

Apostolskie objasniano w oderwaniu od h ist~ r yczn y ch, geograficznych,<br />

spolccznych i religijnych realiow Ziemi S wi ~ tej . ChrzeScijanin posiadal<br />

dychotomiczne 0 niej wyobrai:enie, w ktorym Betlejem, z atmosferl!<br />

spokoju i radoSci, dominowalo nad lerozoliml!, naznaczonl! cierpieniami<br />

i krwil! Zbawiciela. lerozolima, miejsce od wiecznych marzen i przedmiot<br />

miloSci Zydow, wyznawcom Chrystusa kojarzyla si~ niemal wy1l!cznie<br />

z Ogrodem Oliwnym i krzyi:em. W tym swietle odczytywano wszystkie<br />

biblijne wzmianki 0 l erozolimie, tatie i te, ktore mam)' w Biblii Hebrajskiej.<br />

Z zarzutem Bogobojstwa szlo w parze obwinianie Zydow 0 perwersyjnl!<br />

zatwardzialosc, upor i zll! wol~, rownoznacznl! z trwalym sprzeciwem<br />

wobec Boga. Tak komentowano or¢zie starotestamentowych prorokow,<br />

eksponujl!c z niego surowe oskari:enia pod adresem Izraelitow.<br />

Ch rzeScijanska egzegeza Pisma Swi~tego nie tylko wyrastala z antyi:ydowskiego<br />

nastawienia; ona je rowniez ksztaltowala i po gl~biala. Gdy<br />

naziSci rozpoc z~li urzeczywistnianie ludobojczej ideologii, chrzeScijanscy<br />

egzegeci byli calkowicie nieprzygotowani, by skutecznie sprostac wyzwaniom<br />

swoich czasow. Rozmaite elementy "nauczania pogardy" wll!czane<br />

przedtem do objasniania tekstu swi ~ t ego zostaly wykorzystane przez<br />

hi tlerowskich doktrynerow do rozniecania wrogoSci wobec Zydow 7 i znie­<br />

• R. Kaslning-Olmesdahl, Theological and Psychological Barriers to Changing the Image 0/<br />

Jesus and JuliLli.rm in Education, "Journal of Ecumenical Studies" 21 /1 983/3, 452-469.<br />

7 Uricl Tal wykazal, jak naziSci przejmujllc frazeol ogi~ Nowego Teslamenlu umieszczali<br />

Hi Llera w miejsce JCZllsa i odwolywali si~ do pseudoreligijnycb emocji cbrzeScijan - wb. Forms<br />

64


ZNACZENIE SZOAH DLA CHRZESCIJArii SKIEGO ROZUMIENIA BIBLII<br />

czulily sumienia chrzeScijan na los Zydowskich wsp61braci. Zaden liCZllCY<br />

si~ egzegeta nie pot~pil antYZydowskiej ideologii i gwaltow, natomiast<br />

wielu trwalo w postawie niech~ albo bezczynnoSci kannillc si~ tradycyjnie<br />

antYZydowskim rozumieniem ksillg swi~tych . Szoah najostrzej pokazala<br />

implikacje i konsekwencje chrzeScijanskiego nastawienia wobec Zydow.<br />

WyraziScie nasun~la dramatyczne pytanie 0 rol~ koscielnego nauczania<br />

i egzegezy biblijnej w siewie, ktorego plonem byJa zagJada milionow dzieci,<br />

kobiet i m~czyzn. Elementy antysemityzmu obecnego czasami nadal<br />

w chrzeScijanskiej egzegezie i nauczaniu wymagajll rzetelnej oceny moralnej.8<br />

Istnieje pilna potrzeba usuni~a wszystkiego, co rna wydZwi~k<br />

antYZydowski i docierania do prawdziwego znaczenia biblijnych tekstow.<br />

Skoro w ich objaSnianiu znalazly wyraz uprzedzenia zakorzenione w swiadomoSci<br />

i podswiadomoSci chrzeScijan, zatem postulowane zmiany dotycZll<br />

w pierwszym 'rz¢zie wypracowania nowego wizerunku Zydow i judaizmu.<br />

W toku nawill2aDego dialogu staje si~ coraz bardziej widoczne, jak nad<br />

lekturll tekstu swi~tego zaci~J wielowiekowy balast przeszloSci. II Postulat<br />

odnowy chrzeScijatiskiej egzegezy wynika nie z ch~ wprowadzenia<br />

jakichkolwiek zmian do tekstu swi~tego, lecz z nowej wraZliwosci wierzllcych<br />

w Chrystusa zrodzonej w wyniku Szoah.<br />

TEOLOGIA<br />

Rozpoznanie w egzegezie Pisma S wi ~tego elementow antyjudaizmu<br />

zobowillzuje teologow do zbadania, na ile cala teologia chrzeScijanska<br />

odzwierciedlala, a zarazem ksztaltowala zly stan stosunkow z Zydami<br />

i judaizmem. Zakres reorientacji dokonujllcej si~ w KoSciele jest bardzo<br />

szeroki i obejmuje wszystkie dyscypliny teologiczne. 10 Pewne dziedziny Sll<br />

jednak szczegolnie mocno zakorzenione w Biblii i to zwlaszcza one<br />

podlegajll przemianom <strong>maj</strong>llcym poczlltek w reakcji na Szoah. W ostatnich<br />

dw6ch stuleciach uzyskaJa wlasny status teologia biblijna, rozwijana jako<br />

teologia Starego i Nowego Testamentu. Pierwsza usiJuje wydobyc i opisac<br />

bogactwo Starego Testamentu oraz okreslic jego znaczenie dla wiary<br />

chrzeScijanskiej. Druga zmierza do ustalenia, jak powinno si~ czytac<br />

i odbierac pisma nowotestamentowe zawierajllce objawienie Boga w Chrystusie.<br />

PoniewaZ obie zakJadajll odniesienia do teologii systematycznej,<br />

zatem ksztaJt tej ostatniej wydatnie rzutuje na rezultaty teologii biblijnej.<br />

Wielu Zydow Slldzi, i:e antyzydowskosc jest integralnym skJadnikiem<br />

of Pseudo-&ligion in tM Gertnllll Kulturbereich Prior to the Holocaust, "Immanuel" 3/1974/,<br />

68-73; zob. lez Y. Bauer, Trendr in Holocaust Rtsemch, w: Martyrs' and Heroes' Remembrance<br />

Authority, Yad Vashem, Jerusalem 1977, 19-22.<br />

• JR. Banki, The Image of Jew~ in Chri3tfon Teaching, ,,Journal of Ecumenical Studies"<br />

21 /1984/3,437-451.<br />

• E.1. Fisber, &search on Chri.Jtfon Teaching Concerning Jew~ d Judai3m: PQ.ft Re~emch<br />

and Prtsent Needr, ,,Journal of Ecumenical Studies" 21 / 1984/3,421-436.<br />

'0 W. Chrostowski, Zasadnlczt a.rptkty reorientacjl KoJcio/Q wobec tyd6w I judaizmu,<br />

"CoUcctane8 Tbeologica" 60/ 1990/3, 19-30.<br />

65


KS. WALDEMA R CHROSTOWSKI<br />

toisamoSci KoSciola. W chrzeScijanskiej tradycji teologicznej moma istotnie<br />

malezc sporo dowod6w na to, i:e samookrdlanie chrzeScijan nast~powalo<br />

poprzez separacj~ i kon frontacj~ z jUdaizmem. Ale wszelki<br />

teologiczny antyjudaizm uprawiany po Szoab obraca si~ w powaine<br />

oskari:enie teologii i wprowadza do niej rozdarcie wymagaj


ZNACZEN IE SZOAH DLA CHRZESCIJANSKIEGO ROZUMIENIA BIBLII<br />

kiego przywi~zania do ksi~g swi~tych ani tego, Ze dla niezliczonych tysi~y<br />

Zydow Biblia Hebrajska byla ostatnim towarzyszem w drodze na okrutn~<br />

smiere. Dezawuowanie wiary Zydowskiej i Zydowskiej lektury Pisma<br />

Swi~te go jest nie do pogodzenia z wymogiem solid am0 sci wobec ofiar<br />

ludob6jstwa oraz tych, ktorym udalo si~ prze:i:ye.<br />

ChrzeScijanie upraszczali gI~i~ i natur~ Nowego Testamentu, wid~ w nim<br />

wyl~cznie spelnienie oczekiwan zawartych w Starym Testamencie, a zatem<br />

calkowite wypelnienie judaizmu i toisamoSci Zydowskiej oraz ~ nad nirni.<br />

Aspekt ,,~du" stale ksztaltowal teologiczne patrzenie na Zydow i chrzeScijanskie<br />

odczytywanie Pisma Swi~tego. Miaio to wyrainy wpIyw na objaSnianie<br />

wypowiedzi z Ksi~gi Powtorzonego Prawa, 1akladaj'lCych istnienie bezposredniego<br />

zwi¢u mi¢zy grzechem a cierpieniem oraz posiuszenstwem a pomyslnoSci~.<br />

Szoah radykalnie zakwestionowala kategori~ "s~u", ukazuj'lC bezmiar<br />

zla wymidzanego ludziom przez ludzi. Kai:dy, kto dopuszcza moiliwosc,<br />

i.e w potwomoSciach Auschwitz, Majdanka czy Treblinki Bog kolejny raz<br />

"odplacil sif' Zydom, karzllC ich za up6r i zatwardziaiosc, godzi w sarnego<br />

Boga, zaS taka pseudoteologia moi.e bye rownoznaczna z bluZnierstwem.<br />

Wykorzystywanie do niej autorytetu Biblii jest rai'lCym nad uZyciem i musi si~<br />

spotkae ze stanowczym sprzeciwem ze strony biblistow.<br />

W zakres teologicznej reorientacji spowodowanej przez Szoah wchodzi<br />

rownie:i: kwestia ZydowskoSci Jezusa. Podczas Zaglady masowo gin~li Jego<br />

bracia i siostry "wedlug ciala" i i.aden teolog nie moZe tego ignorowac ani<br />

pomniejszac. Teologia tradycyjna, w wyniku nieustannej konfrontacji<br />

z judaizmem, lekcewaZyla fundamentalne uwarunkowania Jezusa i przyczynila<br />

si~ do izolowania Go z Zydowskiego srodowiska. Brak wlasciwego<br />

spojrzenia na tozsamosc Zbawicie1a sprzyjal mieczulicy wobec bezmiaru<br />

cierpien Zydow i uniemoZliwial opracowanie spojnej chrystologii. Wszelka<br />

lektura Nowego Testamentu musi ustosunkowaC si~ wobec cierpien<br />

i ludobojstwa popelnionego na narodzie Zydowskim. Skoro w chrzeScijanskiej<br />

katechezie i przepowiadaniu istniaiy antYZydowskie e1ementy, trzeba<br />

uczciwie zbadac, czy i na ile ~ one obecne w Nowym Testamencie. 12<br />

Biblista staje przed trudnym zadaniem, lecz dysponuje dzisiaj metod ami<br />

pozwa1aj~cymi rozpoznac sukcesywne etapy fonnacji ewangelicznego or~dzia.<br />

Posiadamy roz1egl~ i solidn~ wiedz~ na temat ksztaltowania si~ pism<br />

kanonicznych na etapach Sitz im Leben Jezusa, KOScioia apostolskiego<br />

i ewangelisty. Pewne teksty Nowego Testamentu odwzorowuj ~ pogarszaj~ce<br />

si~ stosunki mi~dzy wyznawcami Chrystusa a wi~kszoSci~ Zydow,<br />

ktorzy Go nil! uznali oraz poZniejsze defmitywne rozejScie si~ Synagogi<br />

i K oSciola. Ewangelia Jana z licznymi wzmiankarni 0 "Zydach", ktore<br />

odzwierciedlaj~ zaistniale podzialy i emocje 13, wymownie ilustruje napi~cia<br />

12 Zob. MJ. Cook, The New Testament and Judaism: An Historical Perspective on the Theme.<br />

"Review and Expositor" 84/1987/2. 18J-.199; L.M. Feldman, Is the New TesttJnlf!nt A,,!­<br />

ti-&mitic?, w: llumanities. Christianity and Culture 21, Tokyo 1987, 1-14; M. Czajkowski,<br />

Antysemilyzm chrzeicijalrskl jui; w No wym Testamencie?, "Jednota" 9-10/1987/, 19--22.<br />

Il Chodzi 0 J 5.16--18.23.42.45-46; 6,53; 7,1.13; 8,2J-.24.31.37-38.44-47; 9,22; 12,42-43; 14,6;<br />

67


KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />

mi~zy judaizmem a wezesnym chrzeScijanstwem w okresie, gdy chrzescijanie<br />

zostali wykluczeni z Synagogi. Rozpoc~la si~ wtedy otwarta<br />

rywalizaeja i walka, w wyniku ktorej chrzeScijanie i wyznawcy judaizmu<br />

opisywali wlasnll toisamosc przez odseparowywanie si~ od wiary "przeciwnika".<br />

Podobnie czulym punktem ~ te teksty Nowego Testamentu,<br />

w ktorych Jezus krytykuje wspOlezesny Mu judaizm. Trzeba je wnieScic<br />

w dlugim nurcie prorockiej samokrytyki, a nie traktowac jak krytyk~<br />

judaizmu z zewnlltrz. Napomnienia Jezusa odnoszll si~ rowniei: do<br />

niebezpieczenstw i pokus zagraZajlleych KoSciolowi. Mowienie 0 "zatwardzialoScl"<br />

wobec Krzyi:a powinno si~ htczyc ze swiadomoscill, i:e grozi ona<br />

tam chrzeScijanom, ktorzy twierdzll, Ze dobrze Jezusa znajll. "Odrzucenie"<br />

Go przez Izrae! jest w jakis sposob obrazem "odrzucenia" Go<br />

przez kaZdego czlowieka. 14<br />

Szoah z niespotykanll siht postawila wierzlleyeh przed problemem<br />

teologii cierpienia. Ludzie, zarowno jednostki jak zbiorowoSci i narody,<br />

cierpieli zawsze. Biblijne Psalmy oraz Ksi~ga Hioba i Koheleta probowaly<br />

si~ uporac z problemami zla w swiecie i niezasluronego cierpienia.<br />

Jakkolwiek Szoah naleZy do dlugiego pasma zla i nieszcz~, to przeciei:<br />

zarowno iloSciowo jak i jakoSciowo jest wydarzeniem zupelnie speeyficznym.15<br />

Postawila teologow nie tyle wobec radykalnie nowych pytan, co<br />

wobec radykalnic nowego wymiaru zla. Szezegolnie dramatyczne jest<br />

pogodzenie wiary w dobrego i wszechmocnego Boga z istnieniem zla i to<br />

takiego zla jak to, ktore popemiono wzgl~em Zydow. "Okrucienstwo<br />

i zabijanie - napisal Irving Greenberg 10 - rodZll pytanie, czy nawet ci,<br />

ktorzy wierzll po takim wydarzeniu, smill mowic 0 Bogu kochaj~cym<br />

i opiekunczym tak, by nie bylo to szyderstwem z tych, ktorzy cierpieli."<br />

W rezultacie SlOah nastllpil zwrot ku Staremu Testamentowi z jego<br />

opisami dramatycznego poloi:enia Zydow w roi:nych okresach staroZytnyeh<br />

dziejow. Szoah ukazuje si~ w perspektywie innych bolesnyeh doswiadczen,<br />

jak przeSladowanie w Egipcie, niewola babilonska ezy zagroi:enia<br />

opisane w Ksi~ze Judyty i w innych miejscach Biblii. Teolog<br />

15,25; 16,2- 3; 18,36; 19,38 i 20,19 - lOb. MJ. Cook, The Gospel of JOM and the JeW3. Revicw<br />

and Expositor 84/1987/, 259-272.<br />

•<br />

U M. Gimcncz, My!Jt~re d'/!JToLl- MYJt~re de I'Eg/i.re, "Irenikon" 60/1987/4, 477-480; W.<br />

Chrostowski, Odpowiedzlalno.fc za imierc JezUSIJ ChrystUSIJ, 237-241.<br />

" Najpelniej sZlllist~ "podstawowych fakt6w" przeSlldzajllcych 0 jedynoAci Szoah przedstawil<br />

E. Fackcnheim, To Mend the World: Foundations ofFuture Jewi.rh Thought, New York 1982, 12<br />

DO, 106 nn. Rabin Norman Solomon w wykladzic zalytulowanym "Czy Szoah wymaga<br />

radykalnic nowej tcolollii7", wygloszonym podczas Mi¢zynarodowcgo Kolokwium Tcologiczncgo<br />

..2:ydzi i chrzeAci)anic w dialogu" w Tyocu (24-27 IV 1988), willczyl do rozwaiAD Dad<br />

jedynoAcill Szoah rowDlci; "postawy, ktorc umoZliwily oazistom »demonizowanic« 2:yd6w, a tym<br />

samym wykonanic zamicrzoncgo programu, (kt6rc) byly jui; gl~boko zakorzenione w kulturze<br />

ludowej narodow, w§rOd kt6rych nazisci dzialali . (...) Jest z caill pewnoAcill czyms wyW kowym,<br />

i.e przez prawic dwa lysiJlCe !at jeden oared byl wyod~bniany jako prZCidmiot stalcgo<br />

i rcli gij n i c usankcjonowancgo znicslawiania w maczncj c~ cywilizowancgo Swiata"<br />

- cyt. za tentem przygotoWRnym do druku w ksilli£e tydzi i chrzeScijanie w dialogu, stanowiJlCej<br />

3. tom scrii Kokwl a Zydzl I judaizm. Ksillua ma si~ ukazae w drugicj polowic <strong>1991</strong> roku.<br />

,. I. Greenberg, Cloude of Smou, Pillar of Fire, w: E. Fleischncr (ed.), Awchwilz: Beginning<br />

of a New Era?, New York 1977,279.<br />

68


chrzeScijanski widzi w losach Zydow niewyslowione wkroczenie Boga<br />

w histori~. Rozumiejllc, Ze Zadnego obja&nienia Szoah Die moma uznac za<br />

w pelni adekwatne, odwoluje si~ do zawartoSci i or~zia Biblii Hebrajskiej,<br />

szukajllc w niej swiatla dla wlasnych przemySlen. Nie moZe tez porninllc<br />

kwestii specyficznie chrzeScijanskich. Umieszcza cierpienia Zydow w kontekscie<br />

cierpien i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa wierzllc, Ze cierpienia<br />

i smierc Die Sll ostatnim slowem Boga (zob. Ap 7,17). Szoah przypomniala<br />

odwiecznll prawd~, Ze cierpieDie Die jest wylllcznie objawem czy rezultatem<br />

kary, lecz posiada wartosc ekspiacyjnll i OCzyszczajllCll. Oznacza to postulat<br />

Illczenia Smierci niewinnych istnien zydowskich ze Smiercill Jezusa. Jest to<br />

bardzo delikatna dziedzina chrzeScijanskiej reorientacji z uwagi na wrai:­<br />

Iiwosc Zydow wobec wszelkich tendencji do "zawlaszczania" Szoah przez<br />

chrzeScijan i ,!chrystianizowania" :iydowskiej Zaglady. Jednak m~czenstwo<br />

jest wydarzeniem transcendentnym, zaS m~zennicy to wszystkie niewinne<br />

ofiary, ktore pozbawiono czci, dr~czono i zamordowano. Istnieje wi~<br />

zbie:inosc losu Jezusa i losow milionow Zydow, co w oczach chrzeScijanina<br />

pozwala pelniej dowartoSciowac zydowskll martyrologi~.<br />

HERMENEUTYKA<br />

Przegilld kierunkow reorientacji w egzegezie i teologii nie pozostawia<br />

w~tpliwoSci, Ze Szoab zmusza chrzeScijan do nowego spojrzenia na dzieje<br />

objaSniania ksi~g swi~tych. Oznacza to potrzeb~ wypracowania nowego<br />

horyzontu hermeneutycznego w interpretacji Biblii. We wspolczesnej<br />

biblistyce zaistnial osobliwy paradoks. Jedni, ograniczajllc si~ do krytycznej<br />

analizy tekstu, lekcewazyli dorobek staro:iytnej, sredniowiecznej, a nawet<br />

nowoiytnej egzegezy. Inni, a chodzi przede wszystkim 0 biblistyk~<br />

katoIickll, sprzeciwiali si~ takiemu podejSciu i kiadii ogromny nacisk na<br />

przyswajanie wielowiekowej spuscizny egzegetycznej. Obecnie stalo si~<br />

widoczne, Ze antyiydowskie rozumienie tekstow bibIijnych jest funkcjll<br />

usposobienia egzegetow i teologow, a nie wymowy samych tekstow.<br />

Tradycja antyjudaizmu zakorzenionego w teologii chrzeScijanskiej rna<br />

dobitnll wartosc hermeneutycznll. Zastanawiajllce Sll podobienstwa i zbieznoSci<br />

pogl~dow skrajnych srodowisk chrzeScijanskich w nazistowskich<br />

Niemczech do antyjudaistycznej ideologii traktujllcej Stary Testament<br />

i judaizm jako cos zlego, rozwijanej w poczlltkach ery chrzeScijanskiej<br />

przez kierunki gnostyckie i zwolennikow Marcjona. Jest oczywiste, ze<br />

argumentacja Hitlera uzasadniajllca unicestwianie Zydow byla rasistowska<br />

i miala charakter antychrzeScijanski. Ale nazisci skwapliwie wykorzystywali<br />

utrwalone w chrzeScijanskiej tradycji i objasnianiu Biblii tendencje<br />

anty:iydowskie. Jesii nawet byla to wykr~tna manipulacja, to chrzeScijanska<br />

teologia stracila zbyt wiele na skutek ustawicznego dezawuowania<br />

judaizmu . .<br />

69


KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />

Szoab wplyn~a na przemiany w zakresie poslugiwania si y Pismcm<br />

Swiytym w teologii. Przez kilka ostatnich wiekow dominowala w KoScieJe<br />

teologia scholastyczna, oparta na metafizycznych zalozeniach podkrdlajllcych<br />

absolutnll transcendencjy istoty BoZej. Teolog czerpal z Biblii<br />

jedynie te cytaty, kt6re uwai:al za potrzebne i ui:yteczne do podparcia<br />

wyglaszanych tez. Bodaj najostrzejszll krytyky takiego podejScia przeprowadzil<br />

Franklin H. Littell: "Ucieczka w spekulatywne abstrakcje,<br />

ucieczka od konkretnych wydarzen historycznych, obawa przed istotowll<br />

zydowskoSci,! tradycji i wiary chrzeScijanskiej - wszystko to S'l skladniki<br />

ducha rebelii poganskiej. Jej rezultatem w naszych czasach byl masowy<br />

mord na Zydach i masowa apostazja chrzeScijan." 17 Zaglada milion6w<br />

Zyd6w w srodku chrzeScijanskiej Europy nie pozwala poprzestawac na<br />

schematach scholastycznych ani pielygnowac stereotypowego obrazu Zyda.<br />

Trwaj,!c przy wlasnej tradycji teologicznej chrzeScijanie powinni dostrzegac<br />

i uznac jej ograniczenia. W Zydowskiej tradycji wiary, z jej przypowidciami,<br />

opowiadaniami, obrazami i sym bolik~, powinni zobaczyc cenne<br />

uzupelnienie wlasnego spojrzenia. Takie przes uni~ie stalo si ~ w gruncie<br />

rzeczy faktem. Obserwujemy zwrot w kierunku dynamicznych syntez<br />

teologicznych, a w szczeg6lnoSci zainteresowanie teologi,! historii oraz<br />

now'! teologiczn,! interpretacj~ cierpienia i smierci. 18 Zmienilo to radykalnie<br />

stosunek wiedzy biblijnej do teologii systematycznej i pozostalych<br />

dyscyplin teologicznych. Chociai w'!tpliwe jest Jiczenie na to, ze uda siy<br />

opracowac jakies "wlaSciwe" teologiczne objasnienia Auschwitz i Szoah, to<br />

wszelka refleksja teologiczna nie moze pomin ,!c pytania, czy i na ile od bija<br />

si y w nim swiadomosc Zaglady 19.<br />

W drugiej polowie XIX i w pierwszych dekadach XX w. okrzepla<br />

wsp6lczesna wiedza biblijna, kt6rej trzon stanowi krytyka tekstualna,<br />

historyczna i literacka. Badania krytyczne podwaZyly tradycyjn'l wiary<br />

w Pismo Swiyte i jego autorytet, legitymizuj'lc lektury are li gij n ~, a nawet<br />

antyreligijn'l oraz kwestionuj ~c in tegralnosc biblijnego orydzia. Do interpretacji<br />

Starego i Nowego Testamentu zastosowano metody "ateistyczne",<br />

przejmowane Zywccm z literaturoznawstwa swieckiego. Zdarzalo siy, ze<br />

w wywodach na kanwie Biblii rozr6Znienie miydzy "nauk'l" a"naukowym<br />

ateizmem" bylo bardzo niejasne. Wielu biblist6w twierd zilo, Ze jedynym<br />

cclem ich badan jest ustalenie tekstu oryginalnego, dotarcie do jego<br />

pozabiblijnych paraleli i opis wzajemnych zwi~z k 6w oraz ustalcnie pierwotnego<br />

znaczenia starozytnej wypowiedzi. Szoah nie powstrzymala badan<br />

krytycznych, ale jaskrawo pokazala ich ograniczenia oraz swoist'l izolacjy<br />

biblist6w od pal,!cych pytan i potrzeb ludzi wi erz~cych . Wiele do myslenia<br />

daje fakt prawie zupelnego mi1czenia biblist6w i teolog6w niemieckich<br />

17 F.H. Ut~II, The Crucifixion of the Jews, New York: 1975,41-42.<br />

18 Ch.E. Verolf, After the Holocaust: History and Being as Sources of M ethod within the<br />

Emerging Interreligious IIermeneutic, "Journal of Ecumenical Studies" 21/1 984/2, 639~63.<br />

I. E. Hand, Wir Christen nach Auschwitz - eine Skizze, "Orienlieruog - Katholische B ljjt~r<br />

fUr weltanschauliche Informatioo", 17/Sept. 1988/52, 183-186.<br />

70


ZNACZENI E SZOAH DLA CH RZESCIJANSKI EGO ROZUMIENIA BIBLII<br />

wobec nasilaj~cych si~ antyzydowskich represji. ChrzeScijanin po Szoah<br />

nieufnie traktuje komentarze i rozprawy, ktore powstawaly w Niemczech<br />

w atmosferze pogardy dla Zydow i nie zawierajll nic, co pozwoliloby<br />

choeby domniemywae 0 solidam oSci autorow z przeSladowanymi i skazywanymi<br />

na smiere wyznawcami judaizmu. Brak znaczllcej reakcji teologow<br />

w latach 1933-1945 oraz opieszalosc w pot~pieniu Szoah odzwierciedlajll<br />

wczesniejszy ferment w biblistyce chrzeScijanskiej, jaki nastllpil wskutek<br />

zachly sni~a si~ badaniami krytycznymi, oderwanymi od realiow wiary<br />

od biorcy biblijnego or¢zia. Szoah przyniosla zakwestionowanie badan<br />

krytycznych nad Biblill w ich dotychczasowym ksztalcie. Krytyczne analizy<br />

nie mog~ bye ostatnim slowem biblisty. ChrzeScijanin poraiony potwornoSciami<br />

Szoab chce wiedziee, co Pismo Swi~te ma mu naprawd~ do<br />

powiedzenia ina ile praca egzegetow i teologow jest pomocna w wydobyciu<br />

z Biblii nowego swiatla dla rozwi~ania dylematow wspolczesnosci.<br />

KoSciol ch~tnie i glo8o'O deklarowal, ze tylko on posiada wlad z~<br />

poprawnego rozumienia i objaSniania Pisma Swi~teg o. Przekonanie to<br />

wynikalo rowniez z "teologii zast~stwa" oraz z calkowitego przywlaszczania<br />

nazwy i roli "prawdziwego Izraela", co prowadzilo do odnoszonej<br />

do Zyd6w koncepcji Izraela "falszywego". 0 ile deprecjonujllce Stary<br />

Testament pogl¥ly gnostyckie i marcjonskie zostaly przez KoSciol pot~pio ­<br />

ne, 0 tyle sugestia, Ze Stary Testament jest tekstem swi~t ym, lecz stanowi<br />

wyl~cznll wlasnosc ch rzeScijan , bo Zydzi sprzeniewierzyli si~ swojemu<br />

powolaniu, cz~to pojawiala si ~ w koScielnym przepowiadaniu i katechezie.<br />

Odwolywano si~ do takich tekstow jak Mt 23,31 - 36; J 8,44-47; Dz 7,51-54<br />

i 1 Tes 2,15 komentujllc, Ze Zydzi byli i Sll zbyt Z1i, by przyjlle re ligi~<br />

obj awi o n ~ . Losy Zydow objasniano jako jedno pasmo zla i zb rodni,<br />

odnosz~ c to spojrzenie zarowno do historii biblijnego jak i p6iniejszego<br />

Izraela. Po Szoab ch rzeScijanin musi bye swiadomy, Ze KOSciol otrzymal<br />

Pismo Swi~te od Zydow i Ze Biblia Hebrajska na poziomie kulturalnym<br />

i teologicznym nada! pozostaje Bibli~ Zydow. Wiernose idllcych na smiere<br />

wyznawcow judaizmu wobec Boga Jedynego i narodowo--religijnej tradycji<br />

zakorzenionej w ksi~gach swi~tych potwierdzila hermeneutycznll fun kcj~<br />

iycia iydowskiego w tych stuleciach, kied y trwalo ono i rozwijalo si~<br />

r6wnolegle z dziejami chrzeScijanstwa. Chodzi wi~ nie tylko 0 nowe<br />

spojrzenie na Bibli~ Hebrajskll, lecz i na to, jak odczytywali jll, objasniali<br />

i przezywa!i Zydzi w epoce pobiblijnej - ai do naszych czasOw.<br />

W sytuacji po Szoab chrzeScijanska hermeneutyka biblijna musi podjlle<br />

istotne problemy teologiczne, z ktorymi nie uporala si~ przez dlugie<br />

wieki koegzystencji z Zydami. Chodzi 0 takie zagadnienia, jak<br />

uwzgl~niaj llce fakt ludob6jstwa Zydow spojrzenie na wybranie Izraela<br />

oraz jego trwanie po smierci i zmartwychwstaniu Jezusa, nieod wolalnosc<br />

obietnic Boi ych , a takZe natura misji Zyd6w i chrzeScijan. W rezultacie<br />

Szoah trzeba na nowo rozwaiye zwillZki mi~zy judaizmem a chrzeScijanstwem<br />

rozumiejllc, Ze jest to centra!ny problem dla sarnorozumienia<br />

71


KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI<br />

chrzeScijan. 2O KaZdy teologiczny model tycb zwillZk6w pozostaje w Scislej<br />

l~cmoSci z objasnianiem i przekazem biblijnego or¢zia. Zycie i nauczanie<br />

Jezusa oraz koscielne gloszenie Jezusa Chrystusa, w kt6rym B6g objawil<br />

samego siebie, uswiadamiaj~ cbrzeScijanom "trwal~ wi~z" (Nostra aetate)<br />

z judaizmem.<br />

• • •<br />

Rzetelne odniesienia do Szoah tworz~ now~ jakosc chrzeScijanstwa<br />

i katolicyzmu. Jej nowosc wynika przede wszystkim z nowego spojrzenia<br />

na Zyd6w i judaizm oraz z nowej samoswiadomoSci KoSciola. Poszukuj~c<br />

sposob6w na okreS1enie stosunku wobec judaizmu wsp61czesna teologia<br />

chrzeScijanska czyni to mC:l wewn~trmego dynamizmu Ewangelii, a nie<br />

przez traktowanie Szoah jako nowej zasady teologicmej. Az do naszych<br />

czas6w interpretacja Biblii wyraZaia teologiczn~ opcj~ antyzydowsk~.<br />

Szoah uswiadomila chrzeScijanom, Ze nie moina budowac wlasnej tozsamoSci<br />

poprzez jej dezawuowanie czy odbieranie innym ludziom, <strong>maj</strong>~cym<br />

poczucie wlasnej odr~bnoSci i godnoSci. Teologiczna reorientacja jest<br />

procesem dlugotrwalym obliczonym na stworzenie naprawd~ nowego<br />

myslenia. Tlumaczy to WcillZ istniej~ce sprzeciwy wobec dialogu KoSciola<br />

z judaizmem, od kt6rych nie jest wolny taue i nasz kraj. Ale poniewaz to<br />

Polsk~ uczynili nazisci miejscem realizacji zbrodniczej ideologii, wlasnie<br />

Polacy powinni wykazac dojrzal~ swiadomosc historycznll i religijnll,<br />

a polscy teologowie i bibliSci powinni si~ zatroszczyc, aby stworzyc z Pisma<br />

Swi~tego fundament chrzeScijanskiego patrzenia na Zyd6w.<br />

Ks. Waldemar Chrostowski<br />

>0 Podj~to udaoe pr6by opracowania oowej cbrze8cijans1ciej teologii judaimlU oraz oowych<br />

teologicmycb modeti atosuok6w chrze8cijansko-Zydowskich, rob. op. C. Thoma, Chri.ftliche<br />

TheologiL des Judeflluma, AschalTeoburg 1978; DiL theologiachen BeziLhungen zwischen Christentum<br />

und Jutkfllum, Darmstadt 1982; P.M. van Buren, A Christian Theology ofthe People IarMI,<br />

Part II: A Theology ofJewish-Chriatian Reality, New York 1983; J.T. Pawlikowski, Christ in the<br />

Ught of the Christian--Jewish Dialogue, New York/Ramsey, 1982; Je.ru.J and the Theology of<br />

Israel, Wilmington DE, 1989 - par. recenzJa w ,.przegllldzie Powszecbnym" 12/1989/,461-463.<br />

72


- J"j<br />

M J B S<br />

A K <br />

~~<br />

ELIEWIESEL ~<br />

lei. 2'-89_20 ,37,30. ,05 Krako""<br />

, 'oJ( 2/ .98-14<br />

LEGENDY NASZYCH DNI<br />

Opowiadaj~,:i.e podczas strasmego miesi~ca Aw, Wielki Maggid, cadyk<br />

Dow Ber z Mi~zyrzecza, zwr6ci1 si{: do swojego mlodego ucmia Elimelecha<br />

z Leiajska i zapytal go, czy wie, jaki jest istotny sens Gl6wnych Swi~t. 1<br />

,,- Nie" - odpowiedzial uczen - "nie wiem. W gruncie rzeczy nie mam<br />

istotnego sensu znaczenia czegokolwiek".<br />

,,- A chcia]bys si{: tego nauczyc?"<br />

,,- OczywiScle, rebbe. Naucz mnie; po to wlasnie przybylem do Mi{:dzyrzecza<br />

- aby zrozumiee, co czyni{: i kim jestem."<br />

"Wspaniale" - rzekl Wielki Maggid. ,,- Pojedz do Zytomierza. Zatrzyrnaj<br />

si~ na noc w wiosce pod lasem. Latwo znajdziesz tam karczm{:; jest<br />

tylko jedna. Karczmarz nauczy ci{: istotnego sensu Gl6wnych Swi~t."<br />

Bez chwili zwloki opuscil reb Elimelech Mi¢zyrzecz, wyruszyl w drog{:<br />

do Zytomierza i zatrzymal si{: w wiosce pod lasem. Znalazl karczm{:,<br />

spotkal karczmarza i od razu doszedl do wniosku, :i.e Maggid wyslal go do<br />

bardzo gl~boko ukrytego Sprawiedliwego 2. Czlowiek ten nie wygl~dal<br />

bowiem na kogos, od kt6rego m6glby nauczyc si{: nawet najprostszych<br />

codziennych modlitw. Wygl~dal jak zwykly karczmarz, zachowywal si{:<br />

i rn6wil jak zwykly karczmarz. Uwijal si{: pracowicie, usluguj~c k1ientom ,<br />

pij~c z nimi, Smiej~c si{: wraz z pijanymi woznicami. "Jakii swietny aktor"<br />

- pomyslal reb Elimelech.<br />

Min~la jedna noc. Min{:ly trzy noce. Obserwowal karczmarza. Mial<br />

nadziej~ zdemaskowac go 0 p6lnocy, kiedy wszyscy mistycy oplakuj~<br />

zniszczenie Swi~tyni. Na promo. Karczmarz spal spokojnie. Rano wstal,<br />

pospiesznie odmowil modlitwy i pr~ko przelkn ~ l sni adanie - tak sarno jak<br />

poprzedniego dnia i zapewne jak tydzien wczesniej. I zabral si~ do pracy.<br />

Wysprz~tal karczm{:, ustawil krzesla, wymyl szklanki i oczekiwal na<br />

przybycie pierwszego woinicy. lednak reb Elimelech nie upadal na duchu.<br />

- Jdli Maggid przyslal rnnie tutaj - myslal - oznacza to, ie rnusialem tu<br />

przybyc. Maggid wie, co czyni. Zapewne powinienern zostac tu na Szabat.<br />

W czystym blasku Szabatu karczmarz nie b~zie rn6g1 si{: ukrywac; b{:dzie<br />

zmuszony wypelnic obietniC{: Maggida.<br />

I Gl6wne swi~ta iydowskie to Rosz ha-Szaoa (Nowy Rok - 1 dzieo miesiilca Tiszri), kiedy<br />

BOg oSlldza post~ki ludzIc:ie, i Jom Kippur (Dzico Pojedoaoia - 10 dzieo miesillca Ti8m), kiedy<br />

BOg i ludzie oawzajcm odpuszczajll soble grzechy. (WszySlkie przypisy pochodZll od llumacza).<br />

• Pobomi :l:ydzi wierZll, i.e w kaMym pokoleniu i:yje 36 swil\tobtiwych ludzi, z powodu<br />

kt6rych BOg okazujc SWl\ lask~ swiatu; przybierajl\ oni postaC zwyklych, prostych ludzi - tak i.e<br />

ich swi~ toSC pozostaje ukryta oawet przed ich oajblii:szymi.<br />

73


ELiE WIESEL<br />

Sp¢zil wi~e Szabat w karezmie, ale nie zdarzylo si~ nie, poza tym, i.e dla<br />

uezczenia Szabatu karczmarz jadl wolniej i spal dlui:ej. Reb Elimelech<br />

zaeZ'l1 si~ martwic. - Po co tu przyjeehalem? - pytal sam siebie. - DIaczego<br />

nie uslyszalem slow dla mnie przemaezonych? Czy to z mojego powodu<br />

karezmarz pozostaje tylko karczmarzem?<br />

Ze zlamanym sercem zdecydowal reb Elimelech wrOOc na Nowy Rok do<br />

Mi¢zyrzecza. Chcial zawiadomic 0 tym karczmarza, ale nie mogl go<br />

maleic. W kOl1cU ujrzal go w kuchni, kartkujl!cego dwa foIia.ly.<br />

Podchodzl!c bIiiej, uslyszal, jak karezmarz szepcze: ,,- Wkrotce b¢zie<br />

Nowy Rok. Nadszedl czas, Panie Wszeehswiata, bysmy rozliczyli nasze<br />

rachunki, czyz nie? Otworzmy pierwszy rejestr; not uj~ w nim wszystko, co<br />

jestem Ci dluzny. Pozwolilem, by Simchat Tora przeszla bez aliji 3. Zle<br />

zrobilem; w taki dzien miejsce Zyda jest wsroo innyeh Zyd6w. lestem Ci<br />

winien al ij~. Poza tym, w nast@nym miesil!cu zapomnialem odmowic<br />

modlitw~ Mineha 4. Jestem a zatem dlui:ny m od Iitw~. C6i: jeszcze? Nie<br />

dalem jest i:ebrakowi. Bylem zbyt zaj~ty . Jestem Ci wi~ winien posilek.<br />

Przewrocmy kartk~. W dzien Tisza be-Aw 5 przerwalem post, napilem si~<br />

wina. Nie mialem wyboru. Ty wiesz, jaki jest pan naszej wioski; kiedy si~<br />

rozgniewa, moi:e zabic. A zaczynal si~ denerwowac, poniewai: odm6wilem<br />

wypicia z-nim toastu ... No trudno, jestem Ci winien napitek. Ponadto<br />

jestem Ci dlui:ny jalmui:n~ i d ar o wizn ~ dla sieroty Szymona i Racheli,<br />

ktora rna wyjsc za ml!z."<br />

,,- A teraz otworzmy drugi rejestr, dobrze? Zapisywalem w nim<br />

wszystko, co ty mi jestd dluzny. Zobaczmy. M6j niewinny kuzyn siedzi<br />

w wi~zieniu; Ty pozwolileS na to. Dlaczego to zrobild? lestd mi winien<br />

trzydzidci dni wi~zienia... Pi¢ tygodni p6iniej zaehorowala jego i:ona.<br />

Dlaezego sprawild, i:e zachorowala, Panie Wszeehswiata? Jestd mi dlui:ny<br />

jej ehorob~... W tym samym miesil!cu pan wioski pobil syna lankiela.<br />

Dlaezego nie obronileS go? Jestes mi winien tezy zlamane zebra ... Na<br />

nas~pnej stronie czytam, i:e zloezyney podpalili syn agog~ w Pesince,<br />

podarli swi~te zwoje i zamordowali biednego reb liddela, szamesa 0. l estes<br />

mi dlui:ny honor Tory, pi~kno Tory - a ponadto, Panie Wszechswiata,<br />

jestes mi dlui:ny reb Jiddela ... Tak, tak, jestd mi sporo winie"n... COi: wi~<br />

powinnismy zrobic z naszymi dlu~ami ? Powiedz mi..."<br />

Zloi:y1 glow~ na r~kach, pogrl!zyl si ~ w myslaeh. Nagle podniosl oczy.<br />

,,- Wiesz co? Chcialbym ub ic z Tobl! in teres. Ty nie mi nie jestd dluzny<br />

i ja nic Ci nie jestem dlui:ny - powiedzmy sobie, i:e jestdmy kwita. Czy si~<br />

zgadzasz?"<br />

J W dzieri §wi~ta Simcbat Tora, ktore WYZll acm mkoriczenie i rozpo~de calorocznego<br />

cyldu czytania Tory, :2:ydzi w syoagodze z taricem i Spiewem okrlliajll bim~, lrzy<strong>maj</strong>llc w r~ku<br />

zwoje Tory.<br />

• Miocba to codzieooa modlitwa popoludniowa.<br />

, Tisza be-Aw to dzieri ~jslego postu, upam j ~t ni aj llcego przypadajllCll w tym dniu rocmi~<br />

zhurzenia obu lerowlimski cb Swilltyri.<br />

• Szames to poslugacz w syoagodze.<br />

74


LEGENOY NASZVCH ONI<br />

Reb E!imelcch wr6ci1 do Mi~zyrzecza i udal si~ na spotkanie z cadylciem.<br />

Twarz Maggida rozjaSnial tajernniczy wimiech. ,,- A wi~ teraz juz wiesz"<br />

,,- Tak" - OOpowiedzial uczen. ,,- Teraz wiem".<br />

,,- I zgadzasz si~?"<br />

,,- Tak" - powiedzial reb Elimelech." - "Zgadzam si~ . "<br />

A ja nie - mowi opowiadajllcy. - A ja nie.<br />

Chcialbym opowiedziec 0 moim przyjacielu Szimszonie. Jest on wcieleniem<br />

Zydowskiego cierpienia. Nawet w chwilach wesoloSc1., rezygnacji,<br />

nawet lciedy modli si~ z OOdaniem, emanuje z niego niewymowna,<br />

zaraZliwa melancholia. W jego obecnoSci porzucasz powierzchni~ dla<br />

podziemnych galerii, zaludnionych duchami, ktore zagubily swojll drog~.<br />

Spotykalem si~ z nim cz~to u reb Leibla Cywiaka, wiellciego Chasyda<br />

z Ger 7, ktorego Dom Studi6w otwarty byl dla kaidego w~drowca, dla<br />

kaZdego samotnego czlowieka, spragnionego mOOlitwy albo ciepla.<br />

UrOOzony w LOOzi, Szimszon Zyl w IOdz\cim getcie razem z zonll<br />

i trojgiem dzieci. Stojllc wobec zaglady, calll nadziej~ pokladali w Bogu:<br />

tylko On mogl ich uratowac. Stalo si~ jednak tak, ze tylko sam Szimszon<br />

ocala!. Od tego czasu dzi~kuje on Bogu "pomimo wszystko".<br />

Biedny chasyd niczego nie oczekuje 00 ludzkoSci, a wszystkiego 00<br />

Boga. Ludzkosc zadala mu bol, tak sarno jak i Bog. Jednak Bog "pomimo<br />

wszystko" daje mu troch~ radosci, a ludzkosc - nie.<br />

- "Czasem boj~ si~, ze mog~ oszalec" - zwierzyl mi si~ kt6regos dnia.<br />

"ChOOz~ ulicami i m6wi~ do siebie. Na nowo przezywam noce w getcie,<br />

znowu widz~ dzieci, szepcz~ do nich, czule, tkliwie, i nagle uswiadamiam<br />

sobie, ze one nie Zyj ll. Wtedy zaczynam krzyczeC, tak jakbym chcial je<br />

obudzic, jakbym chcial obudzic sam siebie. Widzisz, moje dzieci Sll martwe<br />

i ich milczenie doprowadza mnie do szalenstwa".<br />

Moj przyjaciel Szimszon jest op~tany, op~tany przez ich milczenie,<br />

zwlaszcza przez milczenie najmlOOszej. Byla szcScioletnim, bladym, niesmiaiym<br />

i nerwowym dzieclciem. Czy wiedziala, co dzieje si~ dookola niej?<br />

W jakim stopniu rozumiala wydarzenia? Widziala mordercow, widziala,<br />

jak mord owali - jak tlumaczyla te obrazy w swoim dzieci~ym umysle?<br />

Pewnego ranka poprosila matk~, by jll przytulila. Potem podeszla<br />

i zloiyla pocalunek na czole ojca. I powiedziala: ,,- Mysl~, i:e dzisiaj<br />

umrf'. A po westchnieniu, dlugim westchnieniu: ,,- Mysl~, i:e si~ ciesz~".<br />

I tak moj p rzyjaciel Szimszon dowiedzial si~, ze jego mala dziewczynka<br />

-wiedziala wi~j 0 Zyciu i sensie Zycia niz wielu starych ludzi.<br />

Stoj,!cy przede mnll mlOOy czlowiek jest jednym z moich najlepszych<br />

studentow. Twarz rna skrzywionll, kolnierz koszuli rozpi~ty; zagryza wargi,<br />

i unika mojego wzroku.<br />

1 Cbasydzi z Oer to grupa chasydzka wywodZljC8 si~ z 06ry Kalwarii pod Warszaw~ .<br />

75


ELiE WIESE L<br />

,,- To ja jestem bohaterem pana powieSci" - m6wi, z szalenstwem<br />

w oczaeh. "Czy jest pan zaskoczony? Bo ja bylem. Ale juz nie wi~j nie<br />

powinno pana dziwie. Historia bohatera pana powiesci jest mojll histori~ .<br />

M6j ojciec jest smutny i milczllCY; jego zona i ieh dzieci zgin~1i tam; moja<br />

matka jest smutna i milczllca; jej m:tZ i ich dzieci zgin~1i tam. Po<br />

wyzwoleniu moja matka i moj ojciec spotkali si~ i pobrali. la jestem ich<br />

synem - ale za kazdym razem, gdy patrzll na mnie, wiem, ze to nie mnie<br />

widzll"·<br />

Tlumillc lkanie, przerywa. Potem przybiera zawzi~tll, prawie dzik~<br />

postaw~. ,,- To nie mnie, nie mnie widzll" - powtarza.<br />

Nie osmielam si~ powiedziee mu, i:e si~ myli. Zapewne ma racj~. Nic nie<br />

mowi~ . Nie ma niczego, co moglbym powiedziee.<br />

Beniamin jest bezradny i zagubiony; niezdolny do borykania si~<br />

z Zyciem, niezdolny do pracy.<br />

W swoim mieScie, w Galicji, byl dyrektorem najlepszej szkoly. W getcie<br />

zorganizowal wieczome lekcje dla doroslych i nonnalne lekcje dla dzieci.<br />

Zaczlli jednak tracie swoich uczniow - doroslych po kilku tygOOniach,<br />

a dzieci po kilku miesillcach. Po zakonczeniu wojny Beniamin OOrzueil<br />

wszystkie propozycje nauczania. Kiedy pr6bowano go przekonae, 00 ­<br />

powiadal: - Wolalbym zamiatae ulice. Wolalbym zebrae. Wolalbym robic<br />

cokolwiek.<br />

Pewnego dnia wyjasrul mi: ,,- Wyobraz sobie dziesi~cioro dzieci w klasie.<br />

Wszystkie glOOne. Wszystkie wystraszone. Naznaczone smiercill. Mowj~<br />

do nich, a one rue rozumiejll. Probuj~ znowu. POOaj~ przyklady, podkrdlam,<br />

uwydatniam, zaczynam si~ gniewae - a one cillgie rue rozumiej~.<br />

Siowa i obrazy, kt6ryeh uzywalem, wymykaly si~ im. Mowilem im<br />

o jabloni. Co to jest jablon? Co to jest przyrOOa? Wiosna? Pol a kwitnllcych<br />

kwiat6w? A co to znaezy szcz~Scie? Spokoj? A co to jest kawalek ciastka?<br />

SlysZllc takie pytania czulem si~ wstr~tny i glupi. 1 wiedzialem, ze one umr~<br />

nigdy si~ 0 tym nie dowiedziawszy." - I Beniamin udr~czony spuScii wzrok.<br />

,,- Kiedy slowa utracily dla dzieci jakikolwiek sens, byla to pewna oznaka<br />

k1~ski".<br />

Lubi~ go sluehae. Zawsze zaczyna 00 tyeh samych slow: ,,- Wyobraz<br />

sobie ..." .<br />

To ja jestem jego uczniem.<br />

Dwaj m~zczYZni, stoj~cy przed wi~Zniami zgromadzonymi na Appell<br />

Platz, bior~ udzial w jakby nierzeczywistej scenie.<br />

,,- Wyrzeknij si~ swojej wiary, a b~ziesz jadl przez ealy tydzien"<br />

- wrzeszczy oficer.<br />

,,- Nie" - mowi cicho Zyd.<br />

76


,,- Przeklnij swojego Boga, lajdaku! Przeklnij go, to dostaniesz lekkll<br />

prac~!"<br />

,,- Nie" - mowi cicho Zyd.<br />

,,- Wyprzyj si~ Go, a ja b¢~ ci~ chronil".<br />

,,- Nigdy" - mowi cicho Zyd.<br />

,,- Nigdy? Co to znaczy? Minut~. Za minu~ nie b¢ziesz iyl. A wi~c,<br />

psie, czy w koncu ~ziesz mi posluszny?"<br />

Wi~Zniowie wstrzymali oddech. ledni patrZll na oficera, inni wpatrzeni<br />

Sll tylko w swojego towarzysza.<br />

,,- Wi~c Bog znaczy dla ciebie wi~j niz iycie? Wi~cej niz ja? Sam si~<br />

o to prosisz, glupcze!"<br />

Wycillga rewolwer, podnosi r~k~, celuje. I strzela. Kula wchodzi w rami~<br />

wi~Znia. Ten pochyla si~, i jego towarzysze w pierwszym rz¢zie widZll, jak<br />

jego twarz Wykrzywia si~. I slySZll, jak szepcze starodawne zawoJanie<br />

m~czennikow za wiar~: ,,- Adoszem hu ha-Elochim, adoszem hu<br />

ha- Elochim - Bog jest Bogiem, tylko Bog jest Bogiem".<br />

,,- Ty swinio, ty brudny Zydzie" - wrzeszczy oficer. ,,- Czy nie widzisz,<br />

i;e mam wi~j sily niz twoj Bog! Twoje iycie jest w rooich r~kach, a nie<br />

w lego! Potrzebujesz mnie bardziej niz lego! Wybierz mnie, a pojdziesz do<br />

szpitala, wyzdrowiejesz, najesz si~ i b¢ziesz szcz~liwy!"<br />

,,- Nigdy" - mowi Zyd, ci~zko dyszllC.<br />

Oficer przyglllda mu si~ dokladnie. Nagle wydaje si~ , jakby si~ przestraszyl.<br />

Wtedy strzela w drugie rami~ wi~Znia. Potem strzela po raz trzeci.<br />

I po raz czwarty. A Zyd nie przestaje szeptac: ,,- Bog jest Bogiem, Bog<br />

jest...". Ostatnia kula trafia go w usta.<br />

,,- Bytern tam" - mowi jego syn. ,,- Bylem tam, i ta scena wydawala mi<br />

si~ niewiarygodna. Wie pan, m6j ojciec ... m6j ojciec byl bohaterem .. Ale<br />

nie byl wierzllCY".<br />

Polowanie na dzieci w getcie IOdzkim bylo straszniejsze niz cokolwiek<br />

inn ego. Niemieccy iolnierze, polscy policjanci, ukrainscy miJicjanci i rozmaici<br />

donosiciele - wszyscy brali udzial - potrzebowali dzieci, zydowskich<br />

dzieci, aby nasycic wojn~.<br />

Wylamane drzwi, przewr6cone szafy, ogolocone Sciany. Przeraiajllce<br />

obrazy dzieci biegnllcych jak ranne zwierz~ta, i tych innych, niezdolnych<br />

jui do biegu: halucynacyjny spektakl, w kt6rym mali zebracy w tachmanach<br />

bawill si~ w chowanego z mysliwymi. Getto, przyzwyczajone juz<br />

do okrucienstw, szuka ucieczki w slepocie.<br />

Szradze i jego ionie udalo si~ znaleic prawie pewnll kryjowk~ dla<br />

jednego z ich dzieci. Kt6re jednak dziecko powinni uratowac? Altera czy<br />

Blime!? Alter rna osiem lat, a Blimel - szesc. Alter jest dojrzaly, bystry,<br />

zaradny; Blime! jest jego przeciwienstwem. Ktore powinno iyc, a kt6­<br />

re - umrzec? Matka odmowila dokonania wyboru. lej mlli nalegal:<br />

77


ELIE WIESEL<br />

,,- Musimy to zrobie; ezy wolalabys utraeie oboje?"; ,,- Ty wi~e wybierz"<br />

- powiedziala.<br />

I Szraga, przyeisni~ty do muru, wybral syna, ktorego szanse przctrwania<br />

byly wi~ksze, i ktory - jako ostatni m~ski potomek - b¢zie gwarantowal<br />

kontynuacj~ nazwiska. A poza tym odmowi Kadisz za nicgo, Szrag~, i za<br />

jego i:on~.<br />

Niech nam nicbiosa przebacZll, mySlal Szraga, ale musz~ wybrae.<br />

NiebezpiClZzenstwo przeszlo. Szraga i jego rodzina byli bezpicczni.<br />

Wszyscy pozostali przy i:yciu. Od tego jcdnak dnia Blimel, nie wi edz~e<br />

dlaczego, bez i:adnego slowa, unikala wzroku ojca.<br />

Dzien po dniu, Szraga wyehodzil do pracy wezesnie ranD i wraeal do<br />

domu poino w nocy. Opiekowal si~ dzieemi, bawil si~ z nimi, smial si ~<br />

razem z nimi. Blimel nie patrzyla na niego.<br />

,,- A potem, pewnej nocy, wzi~li jll" - opowiadal Szraga. - "Widzialcm,<br />

jak jll brali. Odwrocila si~. Tak, by na mnie nie patrzee."<br />

ezy wszyscy kapo byli zepsuci? ezy wszyscy byli sadystami? ezy<br />

wszystkieh powinniSmy pot~pic, bez i:adnego wyjlltku?<br />

Pytania te zadaje mloda studentka. lej glos zdradza udr~k~; sprawa<br />

wydaje si~ rwac jll w kawalki. ,,- Wiem, i:e zn~ali si~ nad swoimi<br />

towarzyszami. ezy mieli jcdnak jakis wybor? Prawda, Ze zywiono ich nicco<br />

lepiej i byli troch~ bardziej bezpieczni. ezy mOZemy ich jednak za to winie?<br />

Czy wszyscy byli ochotnikami, szukajlleymi korzYSci? ezy niczego nie<br />

moma powiedziee w ich obronie? ezy nie probowali na przykJad grae rol~<br />

burora pomi¢zy katami a zeslanymi? Na pewno micli nadziej~ uli:yc<br />

cierpieniom swoich towarzyszy. ezy naprawd~ moi:emy winie ich za to, i:e<br />

poszli na ugod~ bardziej nii: inni, Ze ulegli wczdniej nii: inni?"<br />

Wybucha, wpatrujlle si~ w nas: ,,- ezy niczego, naprawd~ niczego nie<br />

moma powiedziee na korzysc mojego ojca?"<br />

Rudy loci mial pi¢ lat i wiedzial, Ze nie wolno mu krzyczec; krzyk byl<br />

niebezpieczny.<br />

Znaleziono dla niego niezwykle ehytrll kryjowk~ : w jamie, do ktorej<br />

wejscia - wed lug ekspertow - nie moma bylo odkryc. loel nie byl tam sam.<br />

Razem z nim byl jego ojciec, matka, starszy brat lekutiel i wujek Zanwel,<br />

ktorego kochal za to, Ze opowiadal mu rome historie.<br />

loel wiedzial duzo rzeczy, ale nie wiedzial, ezy na zewnlltrzjest dzien, ezy<br />

noc. W jego jamie bylo zawsze ciemno, co wcdlug gettowych ini:ynierow,<br />

podwyi:szalo jej wartosc i cen~.<br />

Podezas oblaw mieszkancy podziemia nauczyli si~ porozumiewae w milezeniu.<br />

Wujek Zanwei bezdiwi~znie opowiadal swoje smieszne historyj ki.<br />

Ojeiec loela byl pierwszym, ktory wyszedl na zewnlltrz, podcjmujllc<br />

ryzyko pewnej nocy, aby poszukae wody. Skosil go strzal z karabinu.<br />

78


LEGENOY NASZVCH ONI<br />

Uslyszano krzyk. { to wszystko. A w schronie Joelowi udalo si~ zap/akac<br />

bez placzu.<br />

Matka zakryla dlonill jego usta, kiedy kilka dni pOZniej aresztowano<br />

Jekutiela. Tego samego wieczora wzi~li takZe i jll. Rudy Joel wiedzial, Ze rna<br />

zamiar wybuchn~ krzykiem b6lu, ale na jego ustach byla r~ka wujka Zanwla.<br />

Wujek Zanwel true miknlli. { Joel pozos tal sam w ciemnoSci. Zakrywajllc<br />

r~kll usta, zacZllI szlochae bez dZwi~ku, krzyczeC bez dzwi~ku,<br />

trwac bez d Zwi ~k u .<br />

Jest pi~kna i mila ta mloda dziewczyna, dr~czllCa swojll matk~. Aby<br />

bardziej jll zranic, mowi do niej bez gniewu, cichym, bardzo czulym<br />

glosem.<br />

,,- Ty bylas w moim wieku i znasz Zycie, czyz nie? Wiesz, do jakiego zla<br />

zdolny jest czlowiek, czyz nie? Widzialas to, czego ja nigdy nie zobacz~;<br />

wycierpialaS wi~j, niZ lud zka iSlota moze wytrzymae. Pr~ko zrozumialaS,<br />

Ze Zycie jest tylko farsll, a pi~kne oswiadczenia i gornolotne<br />

slowa nie Sll warte k~ sa chleba. Prawda, Ze to zrozumialas? Zwyci~stwo<br />

bestialstwa, to wlaSnie widzialaS. Przyszlosc? Glupi pomysl. BylaS w moim<br />

wieku, droga mamo, b edy odkrylas przykrll i strasznll prawd~ 0 poczuciu<br />

pustki i jego ci ~zarze , 0 zlu i jego pot~dze. A wi~, droga mamo, nie mog~<br />

Ci~ zrozumiee. Dlaczego mnie urodzilas? JesteS przeciez tak inteligentna<br />

i wicsz, co swiat robi swoim dzieciom - dlaczego zatem upar/as si~ , by<br />

urodzie? I dlaczego to musialam bye ja, powiedz miT'<br />

Jest pi ~kn a i mila, ta mloda dziewczyna; pieszczotliwie gladzi siwe wlosy<br />

matki. A matka pozostaje cicha. Zm~ona i cicha.<br />

Jehuda-Lejb, upior, przechadza si~ po swoim malym, slonecznym<br />

miasteczku; sklepikarze usmiechajll si~ do swoich zon, uczniacy bawill si~<br />

przed koSciolem. Zabili nas - a nic si~ nie zmienilo, mysli Jehuda-Lejb.<br />

Zlodzieje, hieny cmentarne, brawol WygraliScie, cale miasto jest wasze.<br />

Kiedy dochodzi do swojego domu, zatrzymuje si~. Seree wali mu dziko.<br />

Drzwi otwierajll si~ i poznaje {wana, stajennego; jakby z oddali slyszy jego<br />

glos: ,,- Czego chcesz?"<br />

,,- Niczego" - mowi Jehuda- Lejb.<br />

,,- Szukasz swoich? Nie rna po co szukae; odeszli".<br />

,,- Wiem" - mowi Jehuda-Lejb.<br />

,,- I nie wr6cili".<br />

,,- Wicm" - mowi Jehuda-Lejb.<br />

,,- Czy jesteS pewien, Ze niczego nie chcesz? Nie masz zamiaru wyrzucie<br />

mnie ze swojego domu? Nie masz zamiaru wzillC z powrotem swoich mebli?<br />

Czy jesteS pewien, Ze nie masz zamiaru mnie podejse? Widzisz, ja znam<br />

was, Zydow. Mowicie "nic", ale myslicie "mnostwo".<br />

79


ELiE W IESEL<br />

Jehuda- Lejb zapewnia go, i:e nie chce niczego, naprawd~ niczego.<br />

,,- Tak jest duro lepiej" - mowi Iwan. ,,- Ciesz~ si~ z tego. Zresztll i tak<br />

niczego bym ci nie zwr6cll".<br />

,,- Nie zalezy mi na tym" - mowi Jehuda Lejb. ,,- Mnie jest wszystko<br />

jedno".<br />

Slyszy uczniakow lcrzyCZllcych przed koSciolem i sklepikark~, klOCllCll si~<br />

z m~zem. Daleko, daleko stlld, w malym miasteczku.<br />

,,- 0 nic nie pros~" - mowi. ,,- Niczego nie oczek uj~. Niczego nie<br />

zlldam".<br />

,,- Tak jest duzo lepiej" - mowi Iwan. ,,- Ale wiesz co? MoZesz wejSt do<br />

srodka. Wejd z i usillrlz".<br />

Siadajll przy stole. Iwan przynosi butelk~ wodki. ,,- Wypijmy" - mowi.<br />

Za ciebie i twoich, zawsze was lubilem".<br />

Oproi:niajll drugll szklank~. Iwan wyglllrla na szcz~sliwego. ,,- Sluchaj"<br />

- mowi, nagle promieniejllC. ,,- Udowodni~ ci, Ze nie jestem zlym<br />

czlowiekiem i doceniam to, i:e niczego si~ nie domagasz. Chc~ ci zrobic<br />

prezent... Niech nie mowill, :ie Iwan jest bez serca ..." - Jego oczy blyszcZll.<br />

Jego grube wargi Sll wilgotne. Jego szyja jest jak szyja byka. ,,- 0 nie"<br />

- cillgnie dalej. ,,- Niech Die mowill... "<br />

Nie kOllczllC mania, Iwan wstaje, wspina si~ na strych i wraca z dlugim<br />

przedmiotem, owi n i~tym w biale plotno. Jehuda- Lejb czuje zawrot glowy.<br />

W znajd ujllcym si ~ w r~kach stajennego przedmiocie poznaje swi ~ty zw6j,<br />

ktory nale:ial do jego ojca, od ktorego kiedys go otrzymal. W rodzinie<br />

m6wiono - czasem z chelpliwoScill - Ze napisal go sam reb Hersz Sofer,<br />

osobisty pisarz Izraela Baal Szem Tow, Mistrza Dobrego Imienia. Kr~ci<br />

mu si~ w glowie. Skarb mojego ojca, mysli. Oto co pozostalo z <strong>maj</strong>lltku<br />

mega ojca.<br />

"Patrz, synku" - mowi stajenny, smiejllc si~. ,,- Iwan jest na swoj sposob<br />

wielkoduszny, docen to. Wie, jak si~ odplacic. Bierz wi~ Tor~, zabierz jll<br />

stlld. Trzy<strong>maj</strong> jll, jest twoja. Tylko ... uwa:iaj ...". Udaje, jakby si~ rozmyslil,<br />

przypominajllc sobie warunek, ktory musi bye spelniony. ,,- Uwa:iaj.<br />

W zamian za ten prezent musisz mi, Jehudo-Lejbie, cos obiecac, domagam<br />

si~ tego. POCZllwSZY od tej chwili b¢ziesz wiedzial i b~dzies2! m6wil swiatu,<br />

Ze Tor~ , twojll swi~tll Tor~, otrzymaleS nie od waszego Mojzesza, ale od<br />

Iwana, stajennego ..."<br />

I lwan smieje si~. Smieje si~ serdecznie. Zadowolony jest z siebie, dumny jest<br />

z kawalu, ktory zrobil Jehudzie--Lejbowi i, poprzez niego, wszystkim Zydom.<br />

Jehuda- Lejb porywa zwoj i wychodzi bez slowa. Opuszcza miasteczko<br />

z jego sklepikarzami i Smieciarzami, wchodzi do lasu, przebiega przez<br />

Sllsiednill wiosk~, i przez caly czas mowi do siebie, powtarzajllc znowu<br />

i znowu: Skarb mojego ojca - oto wszystko, co pozostalo po moim ojcu.<br />

80<br />

Sredniowieczny kronikarz opowiada: <br />

Histori~ t~ uslyszalem bezposrednio od Starcow, ktorzy w czasie rzlld6w


LEGENOY NASZYCH ON I<br />

Krolow Katolickich Ferdynanda i Izabeli musieli opuscic Hiszpani~,<br />

odmawiaj~c przyj~cia wiary chrzeScijanskiej.<br />

Cala spolecznosc poszla na wygnanie. Niektorzy jej czlonkowie wsiedli<br />

na statek, na ktorym wybuchla zaraza. Kapitan rzucil ko twi~ przy<br />

pustynnym brzegu i wyladowalludzki ladunek.<br />

Pomi¢zy uchodicami byl m~Zczyma z zon~ i dwojgiem dzieci. Udr~zeni<br />

glodem i pragnieniem, ruszyli w drog~, <strong>maj</strong>llc nadziej~ maleiC zamieszkale<br />

i goscinnc miejsce. Jednak piasek wok61 nich cillgnlll si~ w nieskonczonosc.<br />

Pewnego wieczora upadli ze zm~enia. Czworo polozylo si~ spac;<br />

wstalo troje. Ojciec wykopal grob dla swojej zony, dzieci odmowily<br />

Kaddisz, a potem ruszyli w dalSZll drog~.<br />

Nast~p nego dnia troje polozylo si~ spac; tylko dwoje si~ obudzi lo. Ojciec<br />

wykopal grob 'dla starszego syna i odmowil Kaddisz. I razem z pozostalym<br />

synem kontynuowal marsz.<br />

Pewnej nocy dwojc si~ poloZylo. Ale rankiem tylko ojciec otworzyl oczy.<br />

Wykopal grob w piasku i tak zwr6ci1 si~ do Boga: ,,- Panic Wszechswiata,<br />

wiem, czego Ty chcesz - rozumiem, co Ty robisz. Chcesz, by ogam~la mnie<br />

rozpacz. Chcesz, bym przestal wierzyc w Ciebie, przestal modlic si~ do<br />

Ciebie, przestal wzywac Twojego imienia, by je slawic i uswi~ac . A wi~ Ci<br />

mowi~: Nie, nie - po ty si~ckroc nie! Nie uda Ci si~ ! Na przekor sobie<br />

samemu i na przekor Tobie, b~~ krzyczal Kaddisz, ktory jest pidnill<br />

wiary, dla Ciebie i przeciwko Tobie. Nie uciszysz tej picini, Boie Izraela!"<br />

J Bog pozwolil mu podniesc si~ i poszedl, dalej i dalej, dzwigajllc swojll<br />

samotnosc pod opustoszalym niebem.<br />

ElieWiesel<br />

Hum. Henryk Halkowski<br />

81


COM MUNIO FIDELIUM<br />

Z PROF. SIMONEM LAUEREM ROZMAWIA ADAM UK S1<br />

ADAM ZAK SJ: Wywodzi s~ Pan z bogatego w Iradyeje zydowskiego rodu<br />

uezonyeh, noszqeyeh slynne nazwisko Luria. Ojezyznq lej rodziny byla<br />

Polska. Pansey przodkowie mieszkali w XVII w. w Lublinie. W Krakowie zyl<br />

slawny ezlonek Panskiej rodziny, rabin Joel Sirkes, autorytet w kwesliaeh<br />

zydowskieh. Spoezywa obok Synagogi Remuh, a jego grab zobaczye tam<br />

mozna jeszeze dzis. Pallski ojeiee poehodziJ z Bobowej kolo Nowego Sqeza.<br />

Kultywowanie Iradyeji poprzez wnikliwe poznanie Tory jest u Zyd6w jednym<br />

z fllar6w zyeia. Tym jednak, co wyrMnia Puna, jest lakt, ie Panskie studia<br />

i dzialalnose naukowa obejmujq nie tylko tradyejr zydowskq, leez lakze<br />

ehrze.veijailskq. Czy dla tego polqezenia wqtk6w zydowskieh i ehrzeseijailskich<br />

znajduje Pan wytlumaczenie w tradyeji Pallskiej rodziny, ezy lei doszedl<br />

Pan do niego innymi drogami?<br />

SIMON LAUER: Tak, to rna zwi,gek z rOOzin~. Wiem, ze moj dziadek ze<br />

strony matki, kto:y byl ortOOoksyjnym rabinem i wykladowq w seminarium<br />

rabinistycznym, wymagal od swych dzieci, by przynajmniej raz<br />

przeczytaly Nowy Testament. NaIezalo to po prostu do wyksztalcenia<br />

czlowieka Zyj~cego w tym srodowisku. To ukazuje tamt~ atmosfer~. Moj<br />

dziadek byl rabinem w owczesnych Prusach Zachodnich, w malym<br />

miasteczku nieopOOaI Torunia. Obszar ten opanowany byl przez niemieckich<br />

protestantow, ktorzy nie zawsze odnosili sirt z sympati~ do polskich<br />

katolik6w. Ale gdy do owego malego miasteczka przyjewzal biskup, cale<br />

miasto bylo oflagowane, takZe przez protestantow i Zyd6w. Moj dziadek<br />

mowil do swoich ludzi: teraz przyjeidZa biskup, wi~ prosz~, wywiescic<br />

flagi . To juz byl pewien zwi~zek. Potem m6j ojciec w poznych latach<br />

dwudziestych i trzydziestych mial w Niemczech stycznosc z teologami<br />

protestanckimi. I kontakty takie rnialy miejsce takze w Szwajcarii podczas<br />

wojny. Moi rOOzice mie1i za zadanie opiekowac si~ jednym z obozow dla<br />

uciekinierow i wspOlpraca z rniejscowym pastorem protestanckim i z ksi~dzem<br />

katolickim ukladala si~ znakomicie. Taka tez byla zawsze atmosfera<br />

w midcie, gdzie naIezymy do grniny. A potem talci:e przez moj'l wiasn'l<br />

biografi~ wszedlem w takie kontakty - najpierw w szkole, potem jako<br />

nauczyciel gimnazjalny. Do tego dochOOzi jeszcze cos. Mialem nauczyciela<br />

teorii muzyki. Byl to Holender, kt6ry intensywnie zajmowal si~ religiami<br />

Wschodu. To on sklonil mnie do czytania tekstow indyjskich i chinskich<br />

w przek!adach niemieckich i angielskich. Rozszerzy!o to w jakiejs mierze<br />

moje horyzonty.<br />

82


COMMUNIO FIDELIUM<br />

Wymienit Pan tylko zew/lftrzne vkolicznosci, ktore daly Panu owo szerokie<br />

spojrzenie, t(l zdolnosc wczuwania si(l w to, co obce. Czy istnieje jednak takie<br />

motywacja specyficznie religijna?<br />

Z pewnoscill, to pewna wraZliwosc religijna, nie ograniczajllca si~ do sfery<br />

teologii. Trzeba odr6:inie systematyczne myslenie teologiczne - proces<br />

racjonalny, zwillzany z lumen naturale - i wraZliwosc religijnll, wrazliwose<br />

na tremendum, nafascinoswn, dawne zwyczaje, kt6re teologicznie nie dajll<br />

si~ do konca uzasadnie, moze nawet budzll pewne wlltpliwoSci, kt6re<br />

jcdnak Sll po prostu cz~cill ludzkiego iycia. Ktos powiedzia! mi kiedys,<br />

i uwazam to za bardzo celne stwierdzenie, ze potrzebujemy nie tylko<br />

teologii siedzllcej, Iecz tatie teologii kl~czllcej. Rozumiem to, choe my<br />

Zydzi nie k1~kamy podczas naboi:enstwa.<br />

Zrobilo na mnie wielkie wraienie, gdy podczas konferencji dhal Pan 0 to, hy<br />

przestrzegac szabatu. Obecnie wielu jest katolikow, ktorzy nie swi(ltujq jui<br />

niedzieli, ktorzy sif z tym ukrywajq. Widzialem w restauracji, ie wyhieral<br />

Pan dla siebie potrawy nie podlug smaku, lecz wedlug tego, czy nie naruszajq<br />

zasad religijnych. Wskazuje to, ie Paizskie iycie naznaczone jest gl(lbokim<br />

rytmem religijnym. W czasie dyskusji zauwaiylem, ie posiada Pan szczeg61­<br />

nq wrailiwosc pozwalajqcq na ..odbior" takie chrze.kija/iskiego doswiadczenia<br />

wiary. Niech mi b(ldzie wolno przypomniec spor wynikly w czasie<br />

jedllej z poprzednich konferencji, kiedy to poszlo 0 sens interpretacji Szoah,<br />

biorqcej za punkt wyjscia krzyi Chrystusa. Poparl Pan wowczas calkowicie<br />

wynikajqcq z wiary teologicznq interpretacj(l tak przeraiajqcego zjawiska,<br />

Jakim hylo Szoah, przeciwstawiajqc si(l wyjainianiu go na plaszczyinie czysto<br />

socjologicznej i psychologicznej. W Panskiej postawie wyczuwa si(l wil,?z<br />

z drugim, wi(li w wierze, nie tylko communicatio, lecz takie communio.<br />

Przypuszczam, ie kryje si(l za tym cos wifcej nii tylko pewno.fC uczonego,<br />

ktory jest przekonany 0 swej racji i dlatego moze pozwofic sobie na luksus<br />

budowania wifzi z innymi.<br />

Dla mnie wiara, zdolnosc uwierzenia, gotowosc uwierzenia jest niepodzielna.<br />

Zgoda, nie wierz~ w to sarno, w co wierzy chrzeScijanin. Bye moze nie wierz~<br />

w ten sarn spos6b, co chrzeScijanin, ale jeze\i wymagarn dla siebie prawa do<br />

wiary, do bycia wierzllCym i do iycia w wierze, to oczywistym jest, ze kaidy<br />

inny posiada takie sarno prawo. To znaczy, ze istnieje swego rodzaju<br />

communio fideltwn. To jest w!aSnie ta wraZliwosc, 0 kt6rej Pan m6wil.<br />

Jest Pan znawcq trudnej historii wrogosci pomi(ldzy tydami i chrze/icijanami,<br />

a zatem historii anti-communio. Czy jest co.f, co pozwoliloby wyjainic,<br />

dlaczego trwalo to tak dlugo, zanim zb/iiyliSmy si(l do siebie? Koscwl<br />

katolicki oddajqc czesc Tn{czennikom, nigdy nie atakowal ich przeSladowcow.<br />

Z wdzi(lcznosciq przyjmowal swiadectwo m(lczenstwa, ale nie demonizowal<br />

83


Z PROF. SIMONEM LAUEREM ROZMAWIA ADAM iAK SJ<br />

jego .rprawcow. I wla1nie w przypadku smierci Jezusa dzieje sir CO.f, co<br />

wydaje sir slat w sprzecznosci z poslawq Kosciola wobec mfCzenslwa. Czy<br />

w hislorii moina znaleiC wyja1nienie, dlaczego w Iym jednym przypadku<br />

zapomniano 0 elemenlarnym nakazie milosci?<br />

Mog~ wysun~ tylko pewne przypuszczenie. Smiere m~zennikow po Jezusie<br />

widziana bye musi w odniesieniu do Jezusa. W pewnym sensie Jezus nie byl<br />

m~zcnnikiem, ale Smiere jego byla smiercill. odkupicielskll za wszystkich<br />

ludzi. Jego smiere byla un act gratuil i jest w swej istocie czyms calkowicie<br />

innym niz smiere p6zruejszych m~ennikow. Na He demonizowanie sprawcOw<br />

w przypadku smierci Jezusa jest autentycznll tradycjll chrzeScijanskll,<br />

czy tez dajllCll si~ kwestionowaC tradycjll teologicznll - nie mojll rzeczll jest<br />

oSlldzae. W Lueemie, gdzie mieszkam, jedno z dw6ch wzg6rz, pomi¢zy<br />

ktorymi polozone jest miasto, nosi imi~ Pilata. Istnieje stara legend a, Ze Pilat<br />

krlli:y tam w kaidy Wielki Pilltek jako zjawa i nie moZe zaznae spokoju.<br />

Wydaje si~, ze jest to w istocie legend a germanska. 6w nie mO&llcy zaznae<br />

spokoju duch, kt6ry zreszUl pelni ~ samll rol~ co wieczny Zyd, nie jest<br />

POStacill mitologicznll i:ydowskll ani chrzeScijansklb lecz gennansq.<br />

Pyta Ojciec, dlaczego trwalo to tak dlugo. Wlasnie, jak dlugo to trwalo?<br />

Pozytywne stosur ki pomi¢zy Zydami i chrzeScijanami istnialy przeciez na<br />

przestrzeni wiekow zawsze. W sredniowieczu w Hiszpanii, we Francji.<br />

Klasyczni iydowscy egzegeci biblijni poZnego sredniowiecza w polnocnej<br />

Francji i Nadrenii pozostawali w stalym kontakcie ze wspolczesnymi im<br />

egzegetami chrzeScijanskimi, i to nie przez par~ tylko lat, lecz przez<br />

pokolenia. Wiek XVIII pelen jest prob dialogu, nie cofajllcych si~ czasem<br />

przed wyraZnll herezjll. Rzadziej spotykamy takie proby na plaszcZYZnie<br />

olicjalnie funkcjonujllcych KoSciolow - wtedy czas jeszcze nie dojrzal do<br />

tego. Byla to epoka gotowa przyznae: dotlld si~ga ludzki rozum, wszystko<br />

dalej to sprawa serca i nie moZe bye obiektem dyskusji. 0 tym wlasnie jest<br />

mowa w pewnym katolickim dokumencie sprzed 200 lat.<br />

A dzis zyjemy w swiecie miotajllcym si~ w przerai:ajllcy sposob pomi¢zy<br />

dwiema skrajnosciami - pomi¢zy doprowadzonym do ostatecznych swych<br />

konsekwencji racjonalizmem z jednej strony, a nawolywaniem do calkowitego<br />

odrzueenia cywilizacji i powrotu do nieskazonej natury, z drugiej<br />

strony. Dlatego jestem pelen zrozumienia dla prob szukania zlotego<br />

srodka, gdzie rozum i seree osillgajll wzajemnll hannoni~, <strong>maj</strong>ll rowne<br />

prawa i gdzie oba mogll przemowie. Jestem pod wielkim wraieniem pracy<br />

wykonanej w czasie obecnego sympozjum. To z jednej strony precyzyjna<br />

egzegeza poslugujllca si~ naukowymi metodami, ale sil~ daje jej jednak<br />

zaangaiowanie pochodzllce z serca. Bowiem Szoah nikt przeciez jeszcze nie<br />

zrozumi al. Slldz~ , Ze mog~ tak powiedziee, nie wyrzlldzajllc nikomu<br />

niesprawiedliwoSci. To nie tylko wniosek rozumu: nie powinno bylo stae<br />

si~ cos takiego, lecz takZe przdwiadczenie: nie wolno, by jeszcze kiedys<br />

stalo si~ cos takiego.<br />

84


Okresem zblizenia chrzeScijansko-zydowskiego byl wczesny rencsans.<br />

Byl to czas kryzysu. A taue czasy Wojny Trzydziestoletniej i bezposrednio<br />

po ruej, barok. To czasy, ktore w caJej Europie byly czasami przerazajllcymi.<br />

Teraz znow przei:ywamy jaklls przelomowll dla swiata godziny,<br />

okreSlonli sytuacjy historycznll, ktora nie jest tak calkiem nowa.<br />

Tak, ale w histor;; bywaly tei nawroty. Nawroty te bywaly zresztq<br />

dlugotrwale ; m;ewaly dalekos~ine skutki, skutk; z pewnoJciq bardziej<br />

dalekosifine nii okresy zbliienia, nii te krotkie chwile sprzyjajqce owemu<br />

zbliieniu. Czy istnieje moiliwosc, ie znow przeiyjemy jeden z takich<br />

lIawrotow?<br />

Nie mogy wykluczye takiej moi:liwoSci. Mam nadziejy, i:e tego nie dozyjy.<br />

Ale nie wyklu'czalbym tego calkowicie.<br />

Pozostaitmy przy terainiejszosci. Zna Pan list pasterski bLfkupow polskich<br />

o Kosciele i judaizmie odczytany niedawno w poLskich kosciolach. Czy jest<br />

w nim CO.f, co - na tie licznych innych dokumentow koscielnych - w jakiS<br />

sposob poruszylo Pana osobiScie?<br />

Tak, dwie rzeczy. Pierwszll jest to, ie polscy biskupi zaprotestowali ostro<br />

przeciwko przedstawianiu polskiego KOScioia i Polski w ogole jako<br />

szczeg6lnie antysemickich. Rozumiem to. Jestem przeciwny uogolniajllcym<br />

ocenom. Jestem przeciwny temu, by mowie "Zydzi", "niemieccy Zydzi",<br />

alba "Izraelczycy". I w konsekwencji przeciwny jestem, by mowie "Pol a­<br />

cy". Wiem z bezposrednich relacji, ie Polacy ratowali Zydow. Nie moina<br />

wiyc formulowae krzywdzllcych uog61nien.<br />

Ta druga rzecz to cos bardzo glyboko poruszaj llcego: sposob, w jaki<br />

biskupi polscy zupe/nie jednoznacznie napiytnowali jako grzech antysemityzm<br />

w najrnniejszej nawet postaci, w postaci zaniecharua pomocy. Tego, ie<br />

nie Sll to puste slow a, wypowiadane w poszukiwaniu alibi, dowodzi opowiesc<br />

ks. prof. Chrostowskiego, ze mianowicie ludzie przy konfesjonale spowiadaJi<br />

siy z antysemityzmu. To dowOd, i:e ow list pasterski odni6s1 skutek. Nie<br />

wiem, czy jakikolwiek inny dokument koScieJny oddzialal tak silnie.<br />

Wracajllc do pytania Ojca, rzeklbym, ze w pewnym sensie nawillzywanie<br />

dialogu z innymi to luksus, albo tez, m6wiliC dokladniej, ryzyko. Gdy tylko<br />

nawi~!Zuje siy z kims powazny dialog, trzeba siy do niego dostroie i potem<br />

zawsze juz cos z tego pozostaje. To oczywiste. Slldzy, ze mogy sobie na to<br />

pozwolie. Uwaiam dialog za nieunikniony i muszy to robie. Jestem 0 tym<br />

przekonany. Ale to rue jest rzeczll kaidego. Niekt6rzy nie bez racji<br />

odczuwajll przed tym pewnll obawy.<br />

Chyha takZe i 0 chrzeJcijanach powiedziec moina, ie dialog nie jest rzeczq<br />

dla kaidego; To pewien luksus, ktDry bardziej nit na pewnosci uczonego,<br />

85


Z PROF. S/MONEM LAUEREM ROZMAW/A ADAM ZAK SJ<br />

polega na .fwiadomosci bycia w r(;ku Boga, na ufnym przeSwiadczeniu, ze<br />

takie i w takim spotkaniu prowadzonym jest si(; przez Boga.<br />

Na~t(;pnym pytaniem chcialbym nawiqzac do tematu sympozjwn. Czy jest<br />

co.f, co w odniesieniu do do.fwiadczenia Szoah powiedziec moze wierzqcemu<br />

Zydowi krzyz lezusa?<br />

Kieruj,!c si~ wyl'lcznie uczuciem powiedzialbym - nie, jako Ze mOOeli<br />

wyjasnienia szukae musz~ ze stanowiska tradycji iydowskiej. Nie potraii~<br />

inaczej. Ale potrafi~ zrozumiee, Ze dla chrzeScijan krzyz jest znakiem, przy<br />

pomocy ktorego moina naswietlie to, co si~ stalo. Moze nie wszystko, ale<br />

chociaz rzucie na te wydarzenia promien swiat/a. Dlatego mnie osobiScie<br />

nie przeszkadza krzyz, ktory karmelitanki wzniosly ob6k obozu, dlatego<br />

nie przeszkadza mi takze krzyz przed tak zwan'l Komendantur,! w Brzezince,<br />

dominuj'lcy w jakims stopniu nad drog'l.<br />

Mog~ oczywiScie probowae rzecz rozwai:ae teologicznie, pytae, jak<br />

umieraly ofiary Oswi~mi~ Czy tak, jak umari swego czasu Zyd lezus? To<br />

wielkie pytanie: Jak umaria Edyta Stein? Przyjmuj~, ze - mowi'lC j~zykiem<br />

teologii - umaria jak Jezus, jeSli moina to tak wyrazie, sit venia verba,<br />

smierci'l OOkupicielsk'l. Cos takiego istnieje taue w judaizmie, ale nie<br />

w takim stopniu, nie w punkcie tak centralnym, jak rna to miejsce<br />

w chrzeScijanstwie. Mnie osobiscie wydaje si~ wazne, ze zgin~lo nie<br />

6 milionow, ale 6 milionow razy jeden czlowiek. I jeSli ktos zadalby<br />

pytanie, czy byl tam Bog, OOpowiedzialbym - tak, i to przy kazdym<br />

z osobna w gOOzinie jego smierci. Tak sarno jak w gOOzinie smierci byl<br />

zarowno z Jezusem jak i stoj'lcym z boku oprawq. WsrOd Zydow<br />

rozpowszechniona jest wiara, ze przy kaidym umieraj,!cym obecny jest<br />

Bog, ze w kai:dym takim przypadku moina mowie 0 praesentia speciflca<br />

Dei. 0 tyle wi~ moglbym teraz, po pewnym zastanowieniu, OOpowiedziee<br />

na to pytanie twierdz'lco. Musialem jednak najpierw przcl'lczye si y na<br />

myslenie racjonalne.<br />

W rzym~kiej synagodze Papiez okrdlil Zydow jako "naszych starszych<br />

hraci". Czy uwaza Pan chrzeScijan za mlodszych braci?<br />

Powiedzialbym po prostu - za braci.<br />

Z Simonem lauerem rozmawial Adam iak SJ<br />

tlum. Tadcusz Zalorski<br />

Rozmowa przeprowadzona zoslala z okazji sympozjum zorganizowanego w dniach<br />

7-10 kwielnia przez Mi~dzynarodow~ Rad~ ChrzeScijan i Zyd6w, Komisj~ Episkopalu<br />

Polski do Spraw Dialogu z ludaizmem oraz krakowski KIK. Temalem<br />

sympozjum bylo znaczenie Szoah dla chrzcScijanskiej i zydowskiej mysli leologicz·<br />

nej.<br />

86


FRANCIS CAZALS<br />

REF LE KSJ E 0 ANTYSEMITYZMIE<br />

Strasbourg dzi{:ki swej historii i swemu poloieniu geograficznemu jest<br />

tradycyjnie miastem spotkan i przejazd6w. To wlasnie tu znajduje si{:<br />

sicdziba Rady Europy, miejsce, gdzie od szeregu miesi{:cy Scillgajll podr6Zni,<br />

dot'td wcale tam nieznani, przybywajllcy z Europy wschodniej. Utrzymuj'lc,<br />

z racji zawodowycb, a przede wszystkim osobistych, silne wi{:zi<br />

z Polsk'l nie mog{: pozostae oboj{:tnym wobec tego, co dzieje si{: w tym<br />

kraju. Cz~ste spotkania przyjacielskie w Warszawie czy Strasbourgu<br />

stanowily dla mnie zawsze okazj{: do wymiany mysli i infonnacji,<br />

przcprowadzenia por6wnaQ, a zwlaszcza - do wzajemnego poznania na<br />

stopie calkowicie nieformainej.<br />

W czasie tycb spotkari niezmiennie powracalo pytanie 0 antysemityzm<br />

w Polsce. Nie jest sprawll przypadku,Ze kwestia ta w okresie ostatnich<br />

miesi~cy pojawiala si~ we francuskich mass-mediach: "Antysemityzm<br />

zatruwa kampani{: wyborczCl, podczas ktorej rozprzestrzeniane S


FRAN CIS CAZALS<br />

pewnej liczby Francuzow, tak wielkll wag~ , to bye moie jest tak przcde<br />

wszystkim diatego, Ze rasizm i antysemityzm Sll stalym elementem i.ycia<br />

spoiccznego i politycznego we Francji. W przeciwienstwie do tego, co<br />

moma by S4dzie, F rancja - " ojczyzn a praw czlowieka" - rowniei. nie jest<br />

wolna od tego bolesnego problemu.<br />

Kiedy 26 VII 1789 r. Zgromadzenie Konstytucyjne uchwalilo Deklaracj(;<br />

Praw Czlowieka i Obywatela i w szczegolnoSci potwierdzilo w jej art. 1, i.e<br />

"Ludzie rodZl! si~ wolni i rowni w swych prawach", a wart. 10, Ze "Nikt nie<br />

moze bye szykanowany z powodu swych pogillrlow, nawet religijnych, 0 ile ich<br />

ujawnienie nie narusza porZl!dku publicmego ustanowionego przcz ustaw~",<br />

tym samym zamanifestowalo wyrainie swojll wol~ zerwania z wickami<br />

obskurantyzmu, niesprawiedliwoSci. i arbitralnoSci. Naleiy jednak zdawa6<br />

sobie spraw~ , Ze ten tekst nie jest rezultatem jakiegos cudownego konsensusu<br />

ani tei: naglym i nadzwyczajnym osi~~em rozumu, poniewai. jego<br />

ostatecznll wersj~ poprzedzilo 27 projekt6w. DekJaracja uchwalona przez<br />

Zgromadzenie jest wynikiem licznych kompromis6w. Poszczegolne jej artykuly<br />

byly przedmiotem wielu poprawek, a przyjmowano je w od~bnych<br />

giosowaniach. 27 sierpnia Zgromadzenie zdecydowalo si~ na odloi.enie<br />

dalszych prac nad DekJaracjll, aby zajlle si~ redakcjll Konstytucji i w celu<br />

u n i kn i~a wszeIkich dwuznacznoSci przyj~lo n as~uj'!C'l rezolucj~: "Zgromadzenie<br />

uznaje, ie Deklaracja Praw Czlowieka i Obywateia nie jest zakOllczona<br />

C... ). JeSli w czasie dyskusji nad Konstytucjll zostanll zaproponowane artykuly,<br />

ktore zastuguj,! na wl,!czenie ich do Deklaracji, to ZOStanli one poddane<br />

debacie po zakonczeniu prac nad Konstytucjll."<br />

W konsekwencji dziwi6 zatem moZe tak szcroki oddZw i ~k tego tckstu.<br />

Paradoksalnie, to wlaSnie dwuznacznoSci jego sformulowati, ,,nicdorobki<br />

red akcyjne", wewn ~trzne sprzecznoSci, ale rowniei nieznajomosc skomplikowanych<br />

warunkow jego powstania, nadaj,! Deklaracji charakter mityczny.<br />

Wiemy jui. dzisiaj, i.e DekJaracja ustalila zasady rownoSci obywateli wobec<br />

prawa, lecz nie zapewniala jeszcze warunkow jej realizacji. B¢ll one tworzone<br />

stopniowo, w wyniku waiki, ktorej wynik ostateczny ci,!gie jest jeszcze<br />

niepewny. Trzeba bylo wi~ czekae na rok 1791, aby osobny dekret przymal<br />

Zydom wszystkie czynne prawa obywateiskie, uzaleiniajllC wszeiako korzystanie<br />

z praw konstytucyjnych od spelniania przez nich obowillZku zloZenia<br />

przy si ~gi cywilnej. Dekret ten, uchwalony, wbrew temu, co si~ na ogol mysli,<br />

dopiero po burzliwych i na rni~tnych dyskusjach, nie nawi,!zywal do art. 10, ale<br />

do art. 1 DekJaracji, co oznaczalo, i.e wi~kszosc Zgromadzenia odmawiala<br />

w tej formie jasnego wypowiedzenia si~ na temat wolnoSci i gwarancji dla jej<br />

zroinicowanych postaci. W 1794 r. Konwencja post~pujllC zgodnie ze sWll<br />

"humanistyczn,!iogik,!" prokJamuje miesienie niewolnictwa Murzynow w koioniach.<br />

co zreszt'! zostanie nast~nie uchyione przcz Bonapartego. Trzeba<br />

mow czekae do roku 1848, aby Zgromadzenie Narodowe znioslo na nowo<br />

niewolnictwo, przewidujllC jednak odszkodowanie dla dotychczasowych,<br />

"ograbionych" wtaScicieli.<br />

88


Jdli historia zatrzymaiaby si~ w tym momencie, rnielibysmy zapewne<br />

racjonalne podstawy do nadziei, wiary w prawo post~pu, ufnosci na<br />

przyszlosc. Dalsze dzieje pokazuj~ jednak, ze bylby to powazny biild.<br />

POCZilwSZY od 1881 r. cala Europa wst~ana b¢zie szalenstwem<br />

antyscmityzmu, kt6rego gwaltownosc nie rna precedensu. We Francji<br />

sprawa Dreyfusa w 1894 r. odslania nami~tnoSci, ktore juz dawno uznano za<br />

wygasle. Partie polityczne, bez wzgJ¢u na swoj~ lewicowosc czy prawicowosc,<br />

koScioiy, a nawet rodziny ~ gI~boko podzielone i rozdarte przez t~<br />

spraw~. Po latach urniarkowanego antysernityzmu, kiedy mit "powszechnego<br />

spisku Zydowskiego" interesowal juz wyl~cznie bardzo ograniczone<br />

kr~gi, krzyk "srnierc Zydom" rozlegal si~ na nowo z jednego na drugi<br />

kraniec Francji. Francji, ktora jest juz przeciez panstwem nowoczesnym.<br />

Musialo to dawac przedsmak tego, czym b¢zie wiek XX z jego "ostatecznym<br />

rozwi¥:tniem" kwestii Zydowskiej w wykonaniu nazistow.<br />

Ci, ktorzy w tym okresie sprzeciwiaj~ si~ antysernityzmowi i domagajll<br />

si~ uniewinnienia Dreyfusa, walCZll 0 sprawiedliwosc, prawd~ i demokracj~.<br />

&l w mniejszosci i wywod~ si~ z partii politycznych cz~sto wobec siebie<br />

opozycyjnych, jak tei: z roi:nych wspolnot religijnych. We francuskim<br />

Zgromadzeniu Narodowym, reprezentuj~cym wszystkie odcienie polityczne,<br />

w 1898 r. znalazlo si~ jedynie dw6ch obroncow Dreyfusa, z ktorych<br />

jeden - Jaures nie zostanie ponownie wybrany do Zgromadzenia.<br />

W czasach wspolczesnych, sytuacja nie jest mniej niepokojllca. F ormacje<br />

polityczne, ktore pow o luj~ si~ na hasla antysemickie, rasistowskie, ksenofobiczne<br />

gromadz~ znaczny procent wsrOd francuskiego elektoratu. Ostatni<br />

okres byl widowni~ profanacji cmentarzy Zydowskich w wielu francuskich<br />

miastach i rue rna wlaSciwie miesi~ca bez powtarzajllcych si~<br />

przypadkow przest~stw 0 wyrainie rasistowskim zabarwieniu.<br />

Sytuacja taka zmusza do uwagi i czujnoSci. Nie moze wi~c dziwic, ze<br />

podobne zdarzenia w Polsce czy w innych krajach Europy wschodniej<br />

(przynajmniej wedle tych informacji, ktore posiadamy) takze wywolujll<br />

niepokoj. Pytania tu stawiane dotycz~ zjawiska antysernityzmu nie tylko<br />

w Polsce, ale problemu antysernityzmu generalnie. Wydaje si~ , ze zachowuj~c<br />

pami~c naszej historii mozemy nieco lepiej zrozumiee czasy<br />

wsp6lczesne. Tymczasem historia pokazuje, ze deklaracje, te nawet, ktore<br />

zostaly uchwalone na najwyZszym szczeblu i przez najbardziej szacowne<br />

gremia, tak jak to si~ dzialo w 1789 r., nie stwarzajil jeszcze wystarczajllcych<br />

gwarancji. Nieosillgalne ~ bowiem w rzeczywistosci definitywne<br />

gwarancje dla zasad, w ktore wierzymy.<br />

Dlaczego jednak w wypowiedziach moich rozmowcow z Polski tak<br />

cz~sto pada stwierdzenie, i:e problem antysernityzmu w Polsce nie istnieje?<br />

Otoz sposob podejScia do tego problemu reprezentowany m.in. w przytacz:mych<br />

tu s~dach wymaga dyskusji.<br />

Nie b~d~ wyliczac wszystkich formulowanych w tej sprawie tez i koncepcji,<br />

zatrzymuj~ si~ jedynie na kilku obiegowych opiniach po to tylko, zeby<br />

89


FRANCIS CAZALS<br />

wykazae, z jak'l, latwOSci'l kawej z nich mom a przeciwstawie calkiem inn'l,<br />

tez~, popart'l, innq argumentacj'l,. Chodzi tu zarazem 0 pokazanie, ze<br />

wszystkie te pseudo-teorie ~ jedynie jak'l:8 prob'l, racjonalizacji i usilowaniem<br />

usprawiedliwienia czegos, CO nie moZe bye zaakceptowane.<br />

Przeczytae mozna na przykJad niejednokrotnie, ze rasizm jest wynalazkiem<br />

Zachodu i kapitalizmu, konsekwencj'l, przykrq, ale nieuniknion'l,<br />

wspolczesnego swiata, cen'l" ktor'l, trzeba placie za upadek wartosci i utrat~<br />

sensu :iycia. Nietrudno odeprzee t~ a rg umentacj~ - Stary Testament,<br />

szczegolnie w Ksi~gach dotYCUlcych podboj u Ziemi Obiecanej, pokazuje<br />

sccny, w ktorych pierwsi mieszkancy tej Ziemi Sq "wycinani w pien" bez<br />

wzg\~du na wiek lub pice. Ich obyczaje i sposob :iycia, szeroko opisywane,<br />

budzie <strong>maj</strong>'l odraz~ i wstr~t.<br />

lone wyjasnienie podejmuje prob~ powi'lzania zjawiska nienawiSci do<br />

Zydow z pozostajqCli w ich dyspozycji wladUl ekonornicznq, a zwlaszcza<br />

finansow'l,. W ten sposob nast~puje red ukcja zjawiska antysemityzmu do<br />

banalnego wymiaru walki spoJecznej lub poli tycznej. W odpowicdzi na takie<br />

stanowisko historycy powiedUl, Ze nasilanie si~ antysemityzmu pod koniec<br />

XIV wieku w Europie zbiega si~ bardzo wyraZnie z ograniczaniem wplywow<br />

Zydow w tych samych krajach i :ie gdziekolwiek to si~ dzieje - antyscmityzm<br />

uderza na SJepo zarowno w Zydow biednych, jak i bogatych.<br />

Mocno jest tez przeceniana "teoria" kozla ofiarnego. Proponowane w jej<br />

ramach wyjasnienie, jdli mialoby zachowae SWq moc przckonywania,<br />

wymagaloby, aby ci, ktorym przypadla rola "kozl6w ofiamych", byli do<br />

niej wyznaczeni przez przypadek. Tymczasem powtarzalnose sytuacji,<br />

w ktorych to wlasrue Zyd wypelniae musi funkcj~ " pokutn'l", sklania do<br />

zastqpienia idei "kozla ofiarnego" przez id e~ "Zyda-fiary". W konsckwencji<br />

nast~puje zast'lpienie przyczyny przez jej rezultat, co uprawnialoby<br />

wr~z do stwierdzerua, ze antysernityzm zn ajduje swoje wyjasruenie w zjawisku<br />

stalych ekscesow antyzydowskich - jest to mocno wqtpliwe tak ze<br />

wzgl~u na SWq logik~ , jak i sam'l ide~ ogolnq.<br />

Bardziej nowoczesna jest koncepcja tzw. progu tolerancji. Zaklada s i~<br />

mianowicie, ze powyzej pewnej wielkosci procentowej (okreslajqcej rozmiary<br />

mniejszosci zydowskiej w spoleczenstwie), ustalanej nawet przez<br />

niektorych precyzyjnie dla stworzenia wrazenia naukowosci, spo!eczenstwo<br />

zaczyna reagowae negatywnie, a w konsekwencj ~ objawy "od rzucenia"<br />

rozwijaj'l si~ ruejako naturalnie. W jaki spos6b jednak wyjasnie, ze<br />

w pewnych francuskich miasteczkach wyniki glosowania zdradzaj'l wyrazne<br />

objawy ksenofobii (co je odromia od innych okr~gow), podczas gdy ich<br />

mieszkancy nie widzieli nigdy ani Zyda, aru jakiegokolwiek obcokrajowca?<br />

W jaki wi~c sposob wyjasruae przejawy antysemityzmu w Polsce w sytuacji,<br />

gdy nie rna tam juz lub prawie nie rna Zyd6w?<br />

Trzeba zatem uznae, ze rasizm, antysemityzm, ksenofobia, szowinizm<br />

wynikajq z jeszcze innych przyczyn, ktore <strong>maj</strong>'l charakter daleko bardziej<br />

powszechny, niz si~ na ogol s'ldzi.<br />

90


REFLEKSJE 0 ANTYSEMITYZMIE<br />

Jak zauwai:a mozof francuski Cornelius Castoriadis I, mamy tu do<br />

czynienia z cechq "prawie uniwersalnq" i trwale zwiqzanq z naszyrni<br />

spolcczenstwami. W wymiarze indywidualnym przejawiae si~ ona b~zie "w<br />

wyramie dostrzegalnej niezdolnoSci. do sarnookrdlenia si~ bez wykluczania<br />

innego, a jednoczesnie w niezdolnoSci do wykluczania innego bez jego<br />

dcgradowania i ostatecznie znienawidzenia". OczywiScie, okreSlone warunki<br />

spoieczno-historyczne mogq oZywiae, stwarzae pOZywk~, wzmagae wreszcie<br />

uczucia nienawiSci w momentach, kiedy w spoleczeilstwie ujawniae si~ b~zie<br />

ze szczegolnq intensywnoSciq potrzeba ustalenia "wroga wewn~trznego".<br />

Zawsze wymagae to jednak b¢zie sprzyjajqcych okolicznoSci, a przede<br />

wszystkim srodowiska szczegolnie podatnego na siew nienawiSci.<br />

Nie zmienia to wszak w niczym stanowiska 0 slaboSci i ograniczeniach<br />

wszelkich typow eksplikacji, ktore probujq przypisywae odpowiedzialnose<br />

za przejawy ksenofobii jakiejs okrdlonej grupie, klasie czy ideologii i ich<br />

szczegolnej zdolnoSci do poruszenia ,,mas niewinnych jednostek" wbrew<br />

ich woli.<br />

Zgoda na tez~, ie nienawisc wobec "innego" jest cechq prawie powszechnq<br />

w naszych spo1eczenstwach, nie oznacza jeszcze akceptacji tej cechy<br />

i traktowania jej jako wybaczalnej. Zach~ca nas jednak do tego, aby<br />

cxlnosie si~ z calq powagq do wszelkich jej przejawow, nawet pozomie<br />

najbardzicj nieszkodliwych i lagodnych . Zjednej wi~ strony konsckwcncja<br />

w uznawaniu cxlraiajqcego charakteru antysemityzmu i stopniowe wpisywanie<br />

tego przekonania do sfery spoiecznych wyobraien i znaczcn, ktorc<br />

si~ w tym obszarze tworzq, z drugiej zas strony podejmowanic proby<br />

przeksztalcenia zakazu antysernitynnu na j~zyk konkretnych rozwiqzan<br />

i instytucji spolecznych - zmuszae b~q w zakresie niezb¢nym, ale i bye<br />

moie wystarczajqcym , do poszanowania "innego".<br />

Rozwaiany problem nie jest jednak prosty: uznanie bowicm, ie "inny"<br />

jest po prostu "innym" i z tego wlasnie tytulu zasluguje na szacunek, kloci<br />

si~ z naturalnq tendencjq kaidego spoleczenstwa, poniewai - jak mowi<br />

dalej Castoriadis - uznanie to jest pozbawione naturalnej lub racjonalnej<br />

podstawy, jest wytworem historycznym. Wedle Castoriadisa, poznanie,<br />

spotkanie "innego", ktory istnieje realnie, a nie mitycznie, jego instytucji,<br />

sposobow iycia i myslenia, moie dokonywae si~ - mowiqc z grubsza<br />

- wedle trzech schematow. "Inny" (i jego instytucje) moie bye okreslany<br />

b4di jako wyzszy, b4di jako rowny, b4di wreszcie jako niZszy.<br />

Spo!eczenstwo, ktore uznawaloby wyiszosc instytucji innego spoleczenstwa,<br />

przygotowywaloby zarazem warunki wlasnego znikni~cia . Moie<br />

oczywiScie si~ zdarzye, ie ta lub inna instytucja drugiego spoleczenstwa, nie<br />

cxlgrywajqca roli zasadniczej, zostanie okreslona jako dobra, nadaj4ca si~<br />

do adaptacji. Zapoiyczenie to jednak dokona si~ przeciei nie inaczcj<br />

wlasnie, ale na drodzc i "za cenf' adaptacji, kt6ra w ten spos6b nada obcej<br />

1 C. Castoriadis: Le monde morceie. le.v carrefours du lahyrinches III, Editions du Seuil, Paris<br />

1990.<br />

91


FRANCIS CAZALS<br />

instytucji rodzimy smak i koloryt. Adaptacja calkowita i bez zastrzezcn<br />

instytucji innego spoieczenstwa jest nie do pomyslenia. Dla spoleczenstwa,<br />

ktore obraloby sobie t~ wlasnie drog~, bylby to rOOzaj samobojstwa.<br />

Pozostaje zatem jedna z dwoch moZliwoSci: "inni" I>:l uznawani za<br />

rownych b,!dz za nii:szych. Najprostsza obserwacja zmusza nas jednak do<br />

uznania, i:e pierwsza droga nie jest obierana prawie nigdy, druga zas<br />

pcawie zawsze. Umanie "innych" za rownych oznacza wszak, Ze ich<br />

zwyczaje, sposob Zycia, spoleczna organizacja, wierzenia I>:l cownie dobre<br />

i gOOne poszanowania jak nasze wlasne. Taka postawa, chociaz moZliwa,<br />

jest wysoce nieprawdopOOobna, poniewai: to, co tworzy pOOstaw~ naszych<br />

wlasnych instytucji, nie jest konsekwencj,! ich obiektywnej i bezdyskusyjncj<br />

wyzszoSci, lecz wynikiem naszego przekonania 0 ich wyzszoSci. Dopiero to<br />

bowiem nadaje sens naszemu Zyciu i spoieczenstwu.<br />

Uznanie instytucji "innych" za rownorz~ne oznacza wi~ zagrozenie<br />

dla tego wszystkiego, w co wierzymy. Nauczaj,!c socjologii cz~sto spotykam<br />

si~ wsrOd studentow z wyrai:aniem obawy co do tego, Ze poznanie tcj<br />

dziedziny moZe zachwiac ich wlasn~ wiar~. Moina oczywiScie zareplikowac,<br />

Ze wiara, bora opiera si~ na nie<strong>maj</strong>omosci, nie jest wcale warta,<br />

aby j~ ochraniae. Nie moma jednak zignorowae tego niepokoju, tak<br />

bardzo naturalnego i wytrumaczalnego.<br />

Zaakceptowac jako rownor~ne instytucje "innych" to co najmnicj<br />

umae za gOOne respektu to, co sk~in~ budzie moze nasz~ niech¢ i gl~boki<br />

wstrl,'!t. Dla Polaka kotlet schabowy jest przysmakiem, pOOczas gdy muzulmanin<br />

otrZ'lsa si~ na sam~ mysl 0 jego zjedzeniu. Polacy mog~ si~ oczywiScie<br />

raczyc pieczeni~ schabow~, a muzulmanie <strong>maj</strong>,! prawo do tego, aby 0 tyro<br />

nie myslee. To prawda, ale zauwa:imy rownoczdnie, ze reakcj~ spontanicm'l<br />

i natychmiastow~ b~zie umawanie takiego zachowania za niezrozumiale<br />

dla jednych i OOpychaj~ce dla drugich. I to jest wlaSnie racja, ktora wczeSnicj<br />

doprowadzila nas do stwierdzenia, Ze akceptacja instytucji "innych" nie jest<br />

sklonnoSci~ naturaln,! i dan,! bez przeszkOd.<br />

Pozostaje zatem, jako najbardziej prawdopOOobna, postawa, ktora<br />

zaklada, Ze "inny" i jego instytucje s~ nii:sze. Jest to w poszczegolnych<br />

spolcczenstwach postawa nieomal powszechna. Wiara w wartose jakiejs<br />

instytucji oznaczae b~dzie zarazem, co najmniej w wi~kszoSci wypadkow,<br />

przymanie mniejszej wartosci wszystkiemu, co roine lub przeciwstawne.<br />

Poprzez oczernienie - uznanie za OOraZaj~c~ i budz~c~ gl~bok~ niech~c<br />

- wiary "innego", osi~gamy wzmocnienie wartoSci naszej wlasnej wiary<br />

i przekonan. Rozumowanie takie, chociaz oparte na falszywych przeslankach<br />

(stwierdzenia, Ze "cos" rna wartose, nie oznacza jeszcze OOmowienia<br />

wartosci "czemus innemu"), jest jednak szeroko rozpowszechnione. ]dli<br />

uznamy, ze chOOzi tu 0 sklonnosc naturaln,!, ale moi:liw'l do unikni~ia, to<br />

musimy zarazem zgOOzic si~ co do tego, i:e "natura" wymaga bye moze<br />

pewnych korektur.<br />

Demokracja, prawa czlowieka - nie s,! "danymi socjalnymi", czlowick<br />

92


nie jest bowiem w sposob cudowny i naturaIny wyposai:ony w wynalazki<br />

demokratyczne ani tez w sklonnosc respektowania praw innych ludzi. Nie<br />

przeczy to jednak temu, i:e demokracja, nucha i zapewne niedoskonala,<br />

wylania si~ jako rezultat dlugiego i powolnego procesu.<br />

Czy uznanie "innego" za istot~ niZsZll wyjasnia juz jednak istot~ sprawy?<br />

Ot6z nie, poniewaz nie tlurnaczy jeszcze, dlaczego przekonanie to zaczyna<br />

si~ przeksztalcae w nienawisc, wol~ miszczenia, zbrodni~.<br />

lezeli bowiem ten "inny" bylby po prostu gorszy, wystarczyloby, aby<br />

zajmowal gorsze rniejsce, ktore zostalo mu przydzielone, chyba, ze porzuci<br />

to, co go wyr6mia, aby samemu stae si~ "rownym". Otoz wyromikiem<br />

rasizmu i antyserDityzmu jest to, ze "inny" nigdy nie rna tej moi:liwoSci.<br />

Prawdziwy rasizm nie pozwaIa drugiernu na wyrzeczenie si~ siebie.<br />

Jdli wi~ ~ydzi na kierowan:t wobec nich nienawisc odpowi ad ali, jak to<br />

si~ niekiedy zdarzalo w historii, nawr6ceniern, naIezaloby, logicmie rzecz<br />

bior:tc, radowae si~ z tego wydarzenia. leSii odwieczny wrog masowo<br />

domagalby si~ naturaIizacji, powinno to rowniez dawae powOd do radoSci<br />

i zadowolenia. Tak jednak nigdy si~ nie dzieje. Rasizm nie akceptuje ani<br />

nawrocenia, ani naturaJizacji, poniewai: dla niego "inny" nie moze przestae<br />

bye "innym".<br />

Takiej postawy nie da si~ juz jednak uzasadnie "zwyklll nienawiscill"<br />

wobec drugiego. Mogloby tu wi~ chodzie, zauwaza Castoriadis, ,,0<br />

nicnawise wobec innego jako rodzaj nieuswiadomionej nienawiSci wobec<br />

samego siebie".<br />

Nidwiadomej, bowiem Zyd jest bye moze "tworcll" i posrednikiem<br />

tradycji judeo-chrzeScijanskiej i jej moralnoSci, symbolem tego, co zapisane<br />

w Prawie, co powinno bye naszym nakazem. Nie u<strong>maj</strong>llc Zbawcy,<br />

Odkupiciela - Tego, Ktory przez swojll ofiar~ odkupil nasze winy, Zyd<br />

staje si~ wi~ odbiciem naszej wlasnej winy, obrazem tego, co w nas<br />

niezmiennie lie, co tak bardzo uzalemia od przypadku zgodnose pomi~zy<br />

naszll swiadornoScill a naszymi czynami.<br />

Nienawise wobec samego siebie jest skladnikiem kazdej ludzkiej egzystencji.<br />

W momentach szalenstwa, ktore kieruje si~ przeciw "innemu"<br />

- temu, ktory rna pozostae "innym" i nie moze si~ odmienie ani siebie<br />

wyrzec, dochodzi do glosu nienawisc, kt6ra w nas tkwi i kt6rej nie jestesmy<br />

w stanie wyeliminowae z naszej swiadomosci.<br />

Tych kilka zaprezentowanych tu refleksji nie powinno nas jednak<br />

prowadzie do rezygnacji i do fataJizmu. Podobnie przeciei: jak idee<br />

demokracji, praw czlowieka, panstwa prawa, stanowily utopie, ktorych<br />

realizacja jest jeszcze odlegla, ale kt6rych pozytywne skutki Sll wyraznie<br />

odczuwane, zanik rasizmu i antysemityzmu, chociai: nie zdarzy si~ zapewne<br />

w bliskiej przyszloSci, nalei:y do "utopii realistycmych".<br />

Francis Cazals<br />

Uum. Marek Saljan<br />

93


KS. MICHAt CZAJKOWSKI<br />

LUDZIE PODWOJNEGO WYBRANIA<br />

(KATOLICY HEBRAJSCY)<br />

Kiedy Stefan Wilkanowicz przyslal rni kilka biuletynow zydowskich<br />

katolikow I, a potem ksil!Zky Eliasza Friedrnana Jewish Identity 2, z prosb4<br />

o recenzjy, nie poczulem siy weale szczysliwy. Zjednej bowiem strony dzie1y<br />

z calego serca radosc Zyda, ktory zawierza calkowicie swe :i:ycie i smierc<br />

swemu Bratu i Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi, w niczym nie rezygnujl!c<br />

ze swej :i:ydowskiej tOZsamoSci (z przykladow g1osniejszych: zydowski<br />

kardynal arcybiskup Paryi:a). Z drugiej jednak strony czcZy bogactwo<br />

re1igijne ludzi i ludu Pierwszego i "nigdy nie odwolanego" (Jan Pawel II)<br />

Przymierza i rozurniern wrai:liwosc :i:ydowskl! w sprawie konwersji. Pamiytamy<br />

negatywne reakcje :i:ydowskie po beatyfikacji Edyty Stein J; ja<br />

pamiytam sprzed wielu lat rnoje ostre spiycie polemiczne z czlowiekiem tak<br />

otwartym jak Konstanty Gebert na temat: czy Zyd rna prawo stac siy<br />

chrzeScijaninem i nadal uWaZac siy za Zyda?<br />

"Zydowscy katolicy" (Hebrew Catholics) samym swoim istnieniem, ale<br />

tahe swoimi deklaracjami, odpowiadajl! jak najbardziej pozytywnie na to<br />

pytanie. Wyznajl! bowiem Jezusa (Jeszua) z Nazaretu Mesjaszem-Synem<br />

Bozym, Krolem Izraela i Zbawicielem swiata, ktory "pod Poncjuszem<br />

Pilatem zostal umyczony i pogrzebany i zmartwychwstal dnia trzeciego"<br />

i uznajl! Kokiol Katolicki (z papiezem jako nastypcl! Piotra z Betssidy)<br />

jako Zgromadzenie Mesjanskie. A rownoczdnie wierZ4 za sw. Pawiem, ze<br />

"Bog nie odrzucil Swego Ludu, ktory wybral przed wiekami" i ze "dary<br />

Laski i powolanie Boze Sl! nieodwolalne" (Rz 11,2.29), a wiyc tahe, ze<br />

Izrael pozostaje Ludem Bozego powolania, wybrania, ktore nadaJ trwa<br />

(taka jest tez oczywiScie - za sw. Pawlem - nauka naszego KOs


LUDZIE PODWOJNEGO WYBRANIA<br />

kiej" pewne oczywistoSci. trzeba ciWe przypominae), Ze Zyd, kt6ry<br />

przyjmuje chrzest, staje si ~ chrzeSci.janinem nie przechodzqc przez poganstwa<br />

(to rnysmy przyszli do wiary z pogailstwa). Pozostaje Izraelitq,<br />

czlonkiern Narodu Wybranego. Podw6jnie wybrany: raz w Izraelu, drugi<br />

raz w Lasce. Nowy Testament nie dornaga si~ od pogan, by stali si~<br />

prozelitarni judaizmu, zanim przyjrnq chrzeScijanstwo; ale nie dornaga si~<br />

takZe od Zyd6w, by wyrzekli si~ swojego zydowskiego dziedzictwa<br />

religijnego, zanim stanq si~ chrzeScijanarni. JakZe rn6glby si~ dornagae,jesli<br />

nawet chrzeSci.janin poganskiej proweniencji nie moze odcinae si~ od<br />

Izrae\a, bo uschnie ...<br />

Atoli Zyd, takze Zyd--chrzescijanin nie moZe przezywae swego wybrania<br />

w pojedynk~. Wiara izraelska zaklada wsp6lnot~. I dlatego "Stowarzyszerue<br />

Katolikow Heb rajskich" 4 pr6buje uwrai:liwic katolikow zydowskiego<br />

pochodzenia ·na koniecmose zachowania toZsamoSci. zydowskiej. Wierny,<br />

jak bylo przez wieki: ieby stae si~ chrzeScijaninern, trzeba bylo przestae bye<br />

Zydern, i to w sensie religijnym, etnicmym i kulturowym. .Teoretycmie<br />

oczywiScie tylko asymilacja reiigijna byla obowiqzkowa, ale w praktyce<br />

chodzilo - takie w Polsce - 0 zerwanie wszelkich wi~zi z przeszloSciq:<br />

nawr6cenie to bylo takie wyrywaniem wlasnych korzeni (asymilacja zas<br />

prowadzila czasem do alienacji) ... Na tyro tie rewolucyjnie zabrzmialy dla<br />

mnie slowa kardynala trojga hebrajskich irnion Aarona Jana Marii<br />

Lustigera, arcybiskupa rnetropolity Paryia: "Stajqc si~ chrzeScijaninern nie<br />

chcialern przestae bye Zydern, kt6rym w6wczas bylern. Nie chcialern<br />

uciekae od swego iydostwa. Jest one niezbywalne, przekazane mi przez<br />

moich rodzic6w. Posiadam je przeciei w spos6b niezbywalny od samego<br />

Roga. (...) Nie zamienilem stanu Zyda na stan nie-Zyda. To nie jest<br />

rnoZliwe" ("<strong>Znak</strong>" 339-340, str. 210-211).<br />

Ale "Stowarzyszenie Katolik6wHebrajskich" rna jeszcze - konsekwentnie<br />

- eel ambitniejszy: uzyskanie w Stolicy Apostolskiej kanonicmego<br />

ustanowienia wewnqtrz KoSciola Katolickiego Wsp6lnoty Izraelskiej (z<br />

odr~bnym obrzqdkiern hebrajskirn), kt6ra sluiylaby jako eschatologiczny<br />

mak czasu. Nie chodzi 0 tworzenie getta czy uprzywilejowanej e1ity.<br />

Chodzi 0 to, ie inkulturacja sluiy rozwojowi wiary - i tutaj powolujq si~<br />

"Hebrajscy Katolicy" na przyklad Polski.<br />

Nie jest to wyraz szowinizmu iydowskiego (Stowarzyszenie odnosi si~ do<br />

polityki izraelskiej i syjonistycznej krytycznie, szuka porozurnienia z Arabami<br />

i muzuhnanami, akcentuje wag~ patriotyzmu w krajach osiedlcnia).<br />

Chodzi 0 nie stwarzanie choeby pozoru, ie Zyd stajqc si~ chrzdcijanincm<br />

zdradza solidarnosc z Izraelem Boiym. Ze konwersja rowna si~ unieestwieniu<br />

ludu iydowskiego, a do tego wlaSnie prowadzila asyrnilacja. Chodzi<br />

przede wszystkirn 0 pornoc dla Izraela, ieby rnogl - jako Iud - sluiye<br />

• Slowarzyszenie Kalolileow Hebrajskich (,rzyjmuje lei: oa czlooleow-uczeslnileow chrzeScijao<br />

pogaoslciej proweniencji i widzi dla nich miejsce w przyszlej Kalolicleiej WS'poloocie lzraelskiej.<br />

Tale jale Zydzi od tysi~cleci przyjrnujll pogao do Ludu Izraela, Lale lei: nie-Zyd ~zie mogl bye<br />

"lealolilciem obrzqdlru hebrajslciego".<br />

95


KS. MI CH AL CZAJKOWSKI<br />

lcszua. I znowu: w tym sformulowaniu nie chodzi 0 proze1ityzm, ktoremu<br />

Stowarzyszenie jest przeciwne. ChOOzi 0 to, i:e jesli - wedle slow Apostoia<br />

narOOow poganskich (zob. Rz 11, 11-12. 17- 27) - wejScie Izraela do<br />

KoSciola rna bye swiadectwem dla swiata, to tym Izraelem- swiadkiem<br />

moze bye wspolnota iydowska, a nie Zydzi asymilowani. Katolicy<br />

hcbrajscy chC


LUDZIE PODWOJN EGO WYBRAN IA<br />

W jej prezentacj~ wklada cale serce; przeciez powolanie Zydow w Historii<br />

Zbawienia to true jego powolanie wlasne, osobiste, powolanie Zyda,<br />

ktory uwierzyl Jezusowi jako Chrystusowi i ktory wierzy, ie Jezus- Zyd nie<br />

chce go jego iydostwa pozbawie, lecz je ubogaca.<br />

Powolanie Zyda? Nasz brat Eliasz nie uwaia si~ za Zyda, lecz za Izraelit~<br />

(nie za Izraelczyka, bo nie otrzymal obywatelstwa panstwa Izrael). I twierdzi,<br />

ze brat Daniel z Zywca, uratowany zjaskini i paszczy lwow, nieslusznie<br />

walczyl i procesowal si~ w Izraelu 0 tytul Zyda. Tennin "Izraelita" oznacza<br />

kaidego czlonka ludu Izraela, ludu, ktory jest przedmiotem Bozego<br />

wybrania, przez urodzenie w tym ludzie lub przez konwersj~ don (czynnik<br />

wybrania), termin "Zyd" oznacza zaS Izraelit~ w relacji do Prawa Moji.eszowego,<br />

spisanego i interpretowanego (czynnik Prawa). Bye Izraelitll<br />

2'llaczy wedl~ Friedmana: posiadae jakosc wrodzonll (ale nie dziedzicznll)<br />

i nieodwolalnll. Bye Zydem maczy dla Izraelity: bye swiadomie i dobrowolnie<br />

pod Prawem Mojiesza, skodyfikowanym za Ezdrasza po powrocie<br />

z niewoli babilonskiej; jest to relacja zewn~trzna, odwolalna, nie wrodzona.<br />

Rufeisen - dodajmy: jak i Friedman, Stein, Lustiger i tysillce innych<br />

- urodzil si~ Izraeli4 i pozostal nim po chrzcie. W obrzezaniu stal s i~<br />

poddany Prawu Moji.eszowemu, a wi~ stal si~ Zydem. W chrzcie przestal<br />

bye poddany Prawu Mojieszowemu, zostal poddany Prawu Chrystusa.<br />

przestal wi~ bye Zydem, stal si~ izraelskim chrzeScijaninem (Izraelita-


KS. MICHAl CZAJKOWSKI<br />

w caloSci! ... Bo jeZeli ich odrzucenie przynioslo swiatu pojednanie, to<br />

czyrnze b¢zie ich przyj~e, jeZeli nie powstaniem ze smierci do iycia?" (Rz<br />

11,12.15; oczywiScie chodzi 0 odrzucenie i przyj~cie ze strony IZraeia, nie<br />

Boga). Wejscie Izraela do KoSci ola sprawi, Ze Izrael b~zie znowu dawal<br />

poznac drogi Panskie narodom chrzeScijansko-poganskim, kt6re coraz<br />

cZ~Sciej idl! drogll oboj~tnoSci i apostazji.<br />

Dla o. Eliasza to wlasnie jest ten eschatologiczny znak czas6w:<br />

przepowiedziana przez sw. Pawla i poswiadczona przez holocaust apostazja<br />

tylu chrzeScijan i calych narod6w, a r6wnoczeSnie spowodowany przez<br />

nill i zamierzony przez Opatrznosc powr6t Izraelit6w do Zierni Izraela,<br />

zapowiedz ich zwr6cenia si~ ku Chrystusowi, zapowiedz owego Pawlowego<br />

"powstania ze smierci do iycia", zapowiedi misji Izraela we wsp6lczesnym<br />

swiecie neopoganskim. W Jewish Identity marny odwolywanie si~ nie tylko<br />

do sw. Pawla; do 10su Zyd6w W krajach chrzeScijanskich i ich powrotu do<br />

Palestyny (Erec Israel) stosuj'l si~ te znane slowa Jezusa: "Biada brzemiennym<br />

i karmillcyrn w owe dnil B~zie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew<br />

na ten nar6d; jedni polegn'l od rniecza, a drugich zap¢zll w niewol~<br />

mi~zy wszystkie narody. A Jerozolima b¢zie deptana przez pogan, az<br />

czasy pogan przerninll" (Lk 21, 23-24). Czasy pogan, nasze czasy<br />

przemijajll. "Jezeli bowiem nie oszcz¢zil gal~zi naturalnych, moze tez nie<br />

oszcz~zic i ciebie ... B6g rna moe wszczepic ich ponownie" (Rz II, 21.23).<br />

Tym bardziej, ze 6w grzeszny i swi~ty Izrael, w~rujllc przez historiy<br />

drogll krzyzowll, upodobnil si~ do Umyczonego Chrystusa (Cierpillcy<br />

Sluga Jahwe). Um~czon pod Hitlerem zostal przybity do krzyza. "My<br />

wszyscy umarlismy w Oswi~cimiu" - wolal Abraham Hesche!' "Trzcciego<br />

dnia", po trzech latach od konca wojny, Izrael zmartwychwstal we<br />

wlasnym panstwie - przypomina Friedman. Ta wsp61nota losu z Jezusem<br />

umozliwi Izraelowi dojScie do wiary w Niego, a nie b~zie ono zerwanicm,<br />

cezurll w jego historii, lecz jej spelnieniem: objawi mu pelny sens jego<br />

idcntycznoSci i egzystencji. 7 I umozliwi mu doprowadzenie do wiary<br />

narod6w postchrzeScijanskich czy ekschrzeScijanskich. Cale straszliwe<br />

cierpienie Zyd6w w historii i dzisiejsze cierpienie (antysemityzm zyje i rna<br />

si~ ostatnio coraz lepiej) widzi karmelita z G6ry Karmel pod klltem roli,<br />

jakll <strong>maj</strong>l! odegrac w historii zbawienia ludzkoSci. "Ich wszczepienie<br />

ponowne" i powolanie wobec nas, abysmy "powstali ze smierci do zycia",<br />

wobec nas, kt6rzysmy przyszli do chrzeScijanstwa z poganstwa i odchodzirny<br />

z chrzeScijanstwa w poganstwo, to odpowiedz na Oswiycim.<br />

Odpowiedz Boga na nasz ludzki Oswi~cim sprawiony Jego Ludowi.<br />

Niewola byla zbiorowa, Holocaust - zbiorowy, powr6t do Ziemi Swi~tej<br />

.­<br />

7 Pisal rosyjslci teoiog prawoslawny WI. Solowjow w r. 1884, uprzedzaj~c wypowiedzi papiei.a<br />

Jana Paw!a II: "Jesteirny diatego oddzieleni od iyd6w, i.e rue jestdmy jesz.cze w petni<br />

cbrzeScijanami, oni zaS dlatego oddzieiajll si~ od nas, i.e nie SII jesz.cz.e w petoi iydami. Gdyi.<br />

pe!nia cbrz.eScijanstwa zawiera w sobie i Judaizm, a w petoi judaizmu jest cbrz.eScijanstwo." Cyt.<br />

w: M. Klinger, Ko.kiM w dialogu ekume"icz"ym a dialog chrzdcijaizslw-iydowski, "Collectanea<br />

Tbeoiogica" 3 (1990/75-83 rob. s. 82).<br />

98


- zbiorowy, pow rot do wiary tez b¢zie zbiorowy. Kiedy? Nie wicmy.<br />

Maze juz sit; zacz'll? Trzeba mice oczy otwarte na znaki ezasu!'"<br />

Wlasnie odczytywanie znakow ezasu to dla o. Eliasza Friedmana punkt<br />

wyjscia tak zwanego przez mego " apostolstwa eschatologiezncgo" wobec<br />

Zydow (jedyna forma apostolatu, ktor'l przyjmuje, odrzucaj'le trzy inne:<br />

czynny prozelityzm indywiduainy, bierny prozelityzm i pseudoekumenizm).<br />

Jest one skierowane do spolecznosci, nie do jednostek. Kieruje<br />

uwagt; na status konwertyty i:ydowskiego: Ze jest on CZt;sci'l tego i:ydostwa,<br />

ktore przyjt;lo Prawo Chrystusa. Jest swiadome przemomego wplywu<br />

OpatrznoSci na proces dochodzenia i:ydostwa do wiary ehrzeScijanskiej,<br />

ograniczaj,!c ludzki udzial w tyro Boi yro dziele. W dzialaniu boskim<br />

w historii widzi zrOdlo mesjanskiej duehowoSci, ktora podziwia "glt;boko­<br />

Sci bogactw, m,!drosci i wiedzy Boga ... niezbadane Jego wyroki i nie do<br />

wysledzenia 'Jego drogi" (Rz 11,33) i kt6ra przede wszystkim odkrywa<br />

obecnosc Boga Izraela dzialajl}cego we wspolczesnej historii.<br />

Id,!c wit;C za glosem sw. Pawla i Soboru Watykanskiego II, hebrajsey<br />

katolicy widzl} solidnl} bazt; teologicznl} dla swej i:ydowskiej tozsamoSci<br />

w KoSciele. Nie jest owa tozsamosc sprawl} nostalgii ezy tylko solidarnosci;<br />

jest teologieznl} rzeczywistoscil}, ktora potrzebuje jedynie naszego zrozumienia<br />

i prawnego uregulowania. I tyl ko 0 ile ci ehrzeScijanie podwojnego<br />

Powolania pozostanl} wierni swej izraelskiej tozsamoSci i Wybraniu,<br />

o tyle b¢l} mogli spelnie swl} rolt;, do jakiej powolal ich Bog Jakuba<br />

i Jezusa.<br />

Kiedy czytam ich pisma, nasuwa rru sit; ref1eksja, ktorl} zakonczt; to<br />

sprawozdanie z lektury. My, chrzeScijanie z poganstwa, staramy si~ bye<br />

ludZmi zawierzenia i pokoju. Dusza zydowska tt;skni za Mesjaszem. Moze<br />

charyzmatem chrzeScijan hebrajskich jest wlasnie niepokoj i t~sknota?<br />

Moze wraz z nimi winnismy mocniej i glosniej wolae 0 Jego powr6t,<br />

szczerzej i czynniej t~sknie za "Jeruza\em N owym zst ~ujl}eym od Boga"?<br />

Kiedy Bog "zarrueszka wraz z nimi, i b¢l} oni Jego Iudem, a On b~dzie<br />

»Bogiem z nirru«. I otrze z ich oczu wszelkl} Izt;, a smierei juz odt'ld nie<br />

b~dzie... " CAp 2,2-4).<br />

ks. Michal Czajkowski<br />

99


ALFRED GAWRONSKI<br />

J~ZYK A RZECZYWISTOSC (4 )<br />

00 MASY DO PRZEDMIOTU<br />

1. JEDNOSC SYSTEMU CZASOPRZESTRZENNEGO<br />

Makrostruktura swiata narzuca sWil funkcj~ poznawczll (0 ktorej bylajui<br />

mowa w poprzednim eseju) ontogenezie j~zyka. Zanim dziecko opanuje<br />

poj~e oddzielnego przedmiotu, natrafia na szereg podobnych "progow<br />

poznawczych", ktore musi przekroczyc. Musi si~ nauczyc odroiniae kategorie<br />

poj~owe na podstawie wspomnianej opozycji semantycznej mi~zy<br />

nieruchomoScill a przedmiotem ruchomym i innych opozycji od niej<br />

zaleinych, takich na przyklad, jak pOdstawowy (w metafizyce, w poznaniu<br />

i w j~zyku) ogolny kontrast mi¢zy statycznoScill a dynamicznoScill.<br />

"Nieruchomosc" to szczegolny element, ktory spelnia dwie zaleine od<br />

siebie, ale odmienne funkcje semantyczne: z continuum rzeczywistosci<br />

fizykalnej wyroi:nia jakis fragment na podstawie jego szczegolnych ccch<br />

widzialnych i oznacza rownoczdnie pewien abstrakcyjny punkt w czasoprzestrzeni,<br />

pewne m i ej sce wyznaczone przez ow fragment. Wtej drugicj<br />

funkcji semantycznej, nieruchomoki wyznaczajll i umozliwiajll identyfikacjy<br />

poszczegolnych obszarow przestrzeni (miejsc): mogll to bye albo<br />

obszary zamkni ~ te (pokoj i jego kiany), alba otwarte (okreSlony teren ,<br />

gora), albo mieszane - pelnill wtedy funkcj~ "pojemnika" ustawionego<br />

w pewnym miejscu czasoprzestrzeni (domy, ulice, rzeki). Ich tozsamosc jest<br />

nie tylko prawn ie, ale taki:e logicznie zwillzana z miejscem, jakie zajmuj~<br />

w ogolnym ukladzie czasoprzestrzennym. Dziyki temu tworzlj, mi~zy sob~<br />

staly uklad lub scen~, od ktorej tylko przedmioty oddzielne mog~<br />

calkowicie odstawac logicznie i na ktorej, lub wzglfl:dem ktorej, mog~<br />

zmieniac swoje polozenie bez utraty wlasnej toi:samoSci, co juz sarno<br />

w sobie stanowi wie1kll rewolucj~ poj~ciowll. Funkcj~ logiczno- poznawcz'l<br />

nieruchomosci, ktorych identyfikacja jest zazwyczaj utrwalona za pomoc'l<br />

imion wlasnych (np. nazwy ulic, numery domow i mieszkan, numeracja<br />

hipoteczna, itd.), stanowi opanowanie przez nas Uednego jedynego)<br />

systemu czasoprzestrzennego, w ktorym mozemy umieScic i zidentyfikowac<br />

wszystkie inne przedmioty realne.<br />

Za pomoCil systemu stalych odniesien do kardynalnych punktow<br />

w przestrzeni, wyroinionych imionami wlasnymi, i opartym na nim<br />

systemie wspo/rz¢nych osoba ludzka moZe opanowae kategori~ przestrzeni<br />

i czasu i pojlle uklad czasoprzestrzenny jako jed n Il 't a los e, jeden<br />

100


swiat, kt6ry obejmuje wszystko i w kt6rym Kazda jednostka znajduje si~<br />

w jednoznacznej relacji czasoprzestrzennej do kaidej innej. Nasza zdolnose<br />

identyfikowania jednostek, takie nas samych - jak wykazal Strawson<br />

(1959, s. 87-116) w opracowanej po raz pierwszy w historii filozofii teorii<br />

identyfikacji konkret6w - jest calkowicie zaJeina od istnienia takiego<br />

systemu i takich makroskopowych punkt6w odniesienia w jego obr~bie. 1<br />

Wzgl~dna trwalose rnakroskopowej struktury swiata rna wi~ sw6j gl~boki<br />

sens episterniczny, na co jako pierwsza szczeg61nll uwag~ zwr6cila mys!<br />

przed- filozoficzna wyraiona w Ksi¢ze Rodzaju i kosmogoniach mitycznych,<br />

pOmiej filozofia presokratyk6w w teorii Logosu panujllcego w Kosmosie,<br />

dzis zas gl6wne nurty filozofli analitycznej, kt6re w r6rny spos6b<br />

nawillzujll do fliozofli kJasycmej.<br />

Przedmioty r6rnill si~ od nieruchomoScl nie ty!ko fizycznie (Sll oddzielnymi<br />

brylami), ale przede wszystkim logicznie, gdyz mogll zmieniac<br />

swoje miejsce w ukladzie czasoprzestrzennym, z a c how u j II c w I a s n II<br />

tozsamosc:jest ona niezalezna od rniejsca, w kt6rym przedmiot<br />

si~ znajduje. Takie poj~e tOZsamoSci jest sprzeczne (sprzecznose ta<br />

w j~zyku przeradza .si~ w opozycj~ sernantyczn~) z bazowym<br />

("defau!towym" w przyj~tej terminologii infonnatycznej) obrazem logicznym<br />

otaczajllcego nas swiata. Obrazern, kt6ry w swoich zasadniczych<br />

konturach n i e m 0 z e s i ~ z m i e n i a c i kt6rego poszczeg6!ne rysy i formy<br />

posiadajll toi:samose zwillzan~ z miejscem, jakie zajmujll w calosci ukladu.<br />

Po takim wst~pnym rozpoznaniu swiata i na jego podstawie moZliwe jest<br />

stopniowe przejScie do nast~pnych poziom6w opozycji kategorialnych<br />

i poj~iowych. W "ontogenezie referencji" dziecko uczy si~ stopniowo<br />

odr6zniac pewnll ilose przedmiot6w, kt6re s~ fizycznie niezalezne od<br />

sytuacji i przypisywac im cech~ log i c z n II zachowania wlasnej tozsamoSci<br />

niezalernie od miejsca, jakie chwilowo zajmujll - nadzwyczajnll cech~<br />

"ruchomej tozsamoSci".<br />

Kontrast Iogiczny mi¢zy nieruchomoscill, kt6ra jest r6wnoczeSnie<br />

przedmiotem i okreSlonym miejscem w czasoprzestrzeni, a oddzielnym<br />

przedmiotem jest, moim zdaniem, uwidoczniony w funkcjonowaniu zaimk6w<br />

wskazujllcych w j~zyku. Moma to wnioskowac na podstawie nast~pujllcych<br />

rozr6Znien przeprowadzonych przez lohna Lyonsa:<br />

Kiedy idenlyfikujemy przedmiot przez wskazanie, dokonujemy tego przez<br />

zwrocenie uwagi odbiorcy na pewien fragmenl czasoprzeslrzeni, w klorym<br />

przedmiol si~ znajduje. Ale odbiorca musi wiedziec, Ze zwraca si~ jego uwag~<br />

na przedmiot raczej niz na dany fragment czasoprzeslrzeni: wskazanie moze<br />

odnosic si~ a I b 0 do konkretnego obieklu, a I b 0 do miejsca, w ktorym obiekt<br />

si~ znajduje; La dwumacznosc jest podslawli odroi:nien synLaklycznych<br />

mi¢zy uzyciem wskazania w funkcji zaimka lub w funkcji przyslowkowej. 2<br />

1 P.F. Strawson, Individualr, Methuen 1959, s. 87-116. <br />

1 J. Lyons, Semantyka, l. II, PWN, Warszawa 1989, r. 15.2. <br />

101


ALFRED GAWRONSKI<br />

Ale takie odromienie, szczeg%wo opisane przez Lyonsa w cytowanym<br />

dzieIe, rna racje bytu tylko w przypadku przedmiotow 0 "ruchomej<br />

toisamoSci". Nie rna natorniast zastosowania wobec nieruchomosci,<br />

w przypadku ktorych ta dwuznacznosc, jesIi w ogole tak jll moina nazwae,<br />

polega na koniecznym zwillZku dw6ch kategorii ontologicznych - obiekt<br />

wyznacza miejsce, a miejsce jest niezbywalnym sk/adnikiem tozsamoSci<br />

obiektu (np. miasto, ulica, dolina, itd .).<br />

2. MATERIAL I JEDNOSTKA<br />

Kontrast mi¢zy nieruchomosciami a przedmiotami 0 ruchomej tozsamoSci<br />

nie jest jedyn,! opozycj,!, z ktorej stopniowo wy/ania si~ poj~ie<br />

przedmiotu. Na drugi rodzaj opozycji, jesli nie logicznie to genetycznie<br />

wczesniejszy, nacisk klad,! staroi:ytne kosmogonie mityczne: byla ona taue<br />

w centrum uwagi presokratykow. Jest to opozycja mi¢zy bezksztaltnym<br />

materia/em, z ktorego kaidy byt fizykalny jest uformowany, a przedrniotem<br />

posiadaj,!cym swoj lcsztalt. Poj~e oddzielnego "przedmiotu",<br />

chociaz podstawowe, taue pod tym wzg1~dem nie jest poj~ciem pierwotnym<br />

ani autonornicznym, ktorym dziecko dysponowa/oby a priori;<br />

przeciwnie, jest to poj~ e, do ktorego dochodzi one w d/ugim procesie<br />

uczenia sirr jrrzyka i rozpoznawania swiata. Roine czynniki empiryczne,<br />

spoleczne i psychologiczne odgrywaj,! rol~ koniecznych przes/anek w rozwoju<br />

i przyswajaniu sobie tego poj~ a "przedmiotu" - wykazaly to<br />

szczegolowo m.in. anaIizy Strawsona i Quine'a. Najistotniejszym wynikiem<br />

koricowyrn tego Zrnudnego procesu jest zdolnosc odroiniania terminow<br />

o g 01 nyc h od terminow j e d n o s t k 0 w y chi stosowania tych pierwszych<br />

w odniesieniu do pojedynczych, konkretnych przcdmiotow.<br />

Ale zanim dziecko opanuje subtelnoSci takiego odroznienia, musi<br />

pokonac jeszcze kolejne "progi" semantyczno-logiczne. Jednym z nich, na<br />

ktory Quine (podobnie jak presokratycy) kladzie wielki nacisk i ktorego<br />

pokonanie stanowi, jego zdaniern, jeszcze jed en warunek wladania pojrrciem<br />

przedrniotu, jest opanowanie kontrastu mi~dzy terminami jed n 0­<br />

stkowymi a terrninami materialo wymi. .<br />

WieIu metafizykow - od Talesa i Arystotelesa az do Quine'a - uwaza, ze<br />

u podstaw schematu poj~i owego i referencyjnego, ktorym, ich zdaniem,<br />

cz/owiek sirr posruguje, tlcwi opozycja mirrdzy rzeczownikami policzalnymi<br />

(count nouns), takimi jak "zaji!C" , "stol", "elektron", i rzeczownikami<br />

materialowymi (mass terms), jak "woda", "piasek", "mi~so". Rzeczowniki<br />

policzalne odnosz'! sirr do przedmiotow (calkowicie oddzielnych) i willZll sirr<br />

z istnieniem zasad, ktore ustaIajll, gdzie koriczy sirr jeden przedmiot<br />

i zaczyna drugi. Na podstawie takich zasad mozemy sensownie pytae, ile<br />

przedmiotow danego typu (np. stolow lub elektronow) znajduje si~ na<br />

danym obszarze. Twierdzenie, Ze przed narni stoi bialy stol, jest prawdziwe<br />

tylko wowczas, jdli biaiy kolor pokrywa calkowicie co najmniej jed en<br />

102


OD MASY DO PRZEDMIOTU<br />

stot przed nami; "calkowicie" znaczy, ze z kai:dej strony w jego obr~ie<br />

moma sic;? dowiedziee, gdzie zaczyna sic;? i gdzie konczy dany st6! (w<br />

przeciwienstwie do stolow, w przypadku takich obiektow jak np. gory, nie<br />

rna kryteriow "oddzielnoSci" w ich dolnej warstwie). Rzeczownikow policza­<br />

Jnych uzywamy do identyfikacji jednostkowych przedmiotow w cclu<br />

orzekania czegos 0 nich. Warto zauwazye, ze kryteria "oddzielnoSci",<br />

a wic;?C przedrniotowoSci i policzalnosci, S'l zaleine od terminu ogolnego<br />

(powszechnika klasyfikuj'lCego), pod ktory dany element podpada. Zaleznose<br />

tc;? podkrdlili i szczegolowo omowili tak Frege jak i Geach. 3<br />

Rzeczownik materialowy taki:e wyroznia w naszym otoczeniu cos<br />

fizycznego, ale - w terminologii Quine'a - nie d z i e li swego odniesienia na<br />

jednostki, gdyz odnosi sic;? do jednego jedynego obiektu rozproszonego<br />

w swiecie Uest pod tym wzgl¢ern podobny do powszechnika, takiego np.<br />

jak "zielony"): nie rna sensu pytae, ile jest woo w pokoju albo ile mic;?s<br />

w lodowce. Mozemy tylko pytae ile jest wod y i ile m ic;? sa. (Czyms innym<br />

jest pytanie, ile jest rod z aj 0 w woo albo rod z aj 0 w rnic;?sa; w takim<br />

pytaniu nie chodzi 0 jednostki, lecz 0 typy). W przypadku rzeczownikow<br />

materialowych ich odniesienie nie dzieli desygnatu na jednostki (tzw.<br />

undivided reference Quine'a); termin "woda" odnosi sic;? niepodzielnie do<br />

kazdej, dowolnie wydzielonej porcji wody: kairla porcja wody jest wod'l.<br />

Opozycjc;? konkretu jako materialu lub tworzywa w stosunku do<br />

konkretu jako jednostki zauwazono juz w pierwotnych opisach powstania<br />

swiata, byla wic;?C w centrum uwagi od samych pocz'ltkow naszej<br />

kultury. W opowieSciach rnitycznych, a tam w niektorych wsp6!czesnych<br />

teoriach naukowych dotYCZ'lcych procesu powstawania swiata, dominuj'l<br />

terrniny 0 niejednostkowym odniesieniu w opisie wczeSniejszych etapow tego<br />

procesu (kiedy swiat jest wewnc;?trznie bezksztaltny i nie moma w nim<br />

odroi:nie, nawet w wielkim przyblizeniu, oddzielnych jednostek). W filozofii,<br />

starozytnej jak i wsp6!czcsnej, uchodz'l one, nie bez powodu, za log i c z n i e<br />

wczdniejszc: to, co okrdlone i jednostkowe powstaje z tego, co bczksztaltne<br />

i nieokrdlone. Pojc;?cie tworzywa czy bezksztaltnej masy i odpowiadaj'lcc<br />

temu pojc;?Ciu terminy jc;?zyka wydaj'l sic;? logicznie wczesniejszc od pojc;?cia<br />

jednostki, ktora z jakiegos tworzywa jest uformowana i ktora moze sic;?<br />

rozpase pozostawiaj'lc po sobie to sarno tworzywo. Jak pisze Arystoteles:<br />

Sposroo pierwszyeh fllozof6w wi\;kszosc przyjrnowala zasady w formie malerii<br />

jako jedyne zasady wszyslkieh rzeczy; z niej bowiem s~ ulworzone wszelkie<br />

byly, z niej najpierw powslruy i w ni~ w koneu po zniszezeniu si\; obr6cq (przy<br />

ezym subslaneja pozostanie, a zmieni~ si\; lylko jej eechy); lo jesl wcd lug nieh<br />

elemenlem i zasad~ wszystkiego; i dlalego, jak s~~, ani nie nie powslaje, ani<br />

nie nie ginie, poniewai: tego rodzaju byt zawsze si\; zaehowuje. 4<br />

W rozwoju swiadomoSci osoby ludzkiej, wraz z opanowaniem poj\?Ciowym<br />

J Zob. Identity and Cardinality: Geach and Frege, J. Bennett and w. Alston, "Philosophical<br />

Review", October 19114 .<br />

• Arystoteles, Metafizyka, A3, 983 b 6.<br />

103


ALFRED GAWRONSKI<br />

opozycji statycznose/dynamicznose, mamy do czynienia z tym, co Quine<br />

nazywa "ontogeneZCl referencji" - stopniowym uczeniem si~ dziecka<br />

poslugiwania si~ poj~em jednostkowego przedmiotu i tcrminami nadajqcymi<br />

si~ do indywidualnych odniesien.<br />

P6ki dziecko nie opanuje indywiduacji, nie moina 0 nim powiedziee, ie zna<br />

terminy blldz og6lne, blldz jednostkowe, gdyi nie rna swiadornej mowy<br />

o przedmiotach. Termin przedindywiduacyjny, jak "mama", podobnie jak<br />

"woda" i "czerwony" (...) odwoluje si~ do pierwolnej fazy, w k16rej<br />

odr6inienie mi¢zy jednoslkowym a og61nym jest nieistotne. A jednak, kied y<br />

raz dziecko przeprawi si~ przez kryzys indywiduacyjny, golowe jest do<br />

ponownego oszacowania wczeSniej nauczonych termin6w. Przede wszystkim<br />

,,mama" zostaje wzniesione retroaktywnie na poziorn nazwy przedmiotu<br />

rozleglego i powracajllCCgo, lecz przy tym jednoslkowego i w konsekwencji<br />

terminu jednoslkowego par excellence. Okazje, w kt6rych "mama" si~<br />

ujawnia, Sll r6wnie niecillgle ja1: te, w kt6rych ujawnia si~ "woda"; te dwa<br />

terminy znajdowaly si~ na tym samym poziomie. Lecz z nadejSciem indywiduacji<br />

rnalka staje si~ ~Scill zwartej wypukloSci czasoprzeslrzennej,<br />

podczas gdy woda pozostaje r6wno rozproszona w czasoprzeslrzeni. I tak, Ie<br />

dwa terminy rozchodzll si~ raz na zawsze. 5<br />

Oddzielny przedmiot, taki jak mama alba stol, w przeciwienstwie do<br />

wszelkiego m aterialu czy tworzywa, posiada toisamosc indywidualnq,<br />

dzi~ki ktorej roini si~ on od innych przedmiotow tego samego lub<br />

inn ego typu, nie jest dowolnie wydzielonq porcjq, ale niepodzieln,!<br />

jednostkq. Ta toisamosc umoiliwia jego identyfikacj~ i kolejne reidcntyfikacje<br />

jako t e go sam ego przedmiotu w kolejnych odst~pach czasu<br />

i w r6i:nych miejscach: jcSJi tak, to musi posiadac konsystencj~ fizycznq<br />

ciala stalego i peloq fizycznq oddzielnosc (w przeciwienstwie do cieczy,<br />

gazow i nieruchomosci takich, jak gory lub ulice), czyli mice status fizyczny<br />

i logiczny b r y I y niezalemej od miejsca.<br />

Taki wz.or przedmiotu rna zazwyczaj na mysli tradycyjna metafizyka i tcoria<br />

poznania, kiedy mowi 0 kategorii substancji i rozwaia relacj~ podmiot-przedmiot,<br />

zaporninajqc czasem, i:e istniejq w swiecie tam inne<br />

elementy fizyczne, takie jak romego rodzaju tworzywa, gazy, ciccze, promienie,<br />

pola magnetyczne, itd., ktore logicznie nie podpadajq pod poj~ie<br />

przedmiotu, gdyi zasady ich policzalnoSci, identyfikacji i toisamoSci Sq<br />

w naszym systemie poj~iowym inne nii: w przypadku (wzgl~nie) trwalych<br />

i oddzielnychjednostek czyli przedmiotow paradygma t ycznych.<br />

Powstaje wi~ kolejne pytanie (aktualne tak dla pierwszych filozofow,<br />

jak i dla nas) dotycZClcc drugiej podstawy poj~ia przedmiotu: jak si~ one<br />

rozwija i jak uczymy si~ nim poslugiwac pocZClwszy od poj~a continuum<br />

masy, ktora wypeloia przestrzen, i continuum wzgl~dnie nieruchomej<br />

sytuacji? Jest to bowiem poj~cie podstawowe w naszym schcmacie poj~iowym;<br />

tkwi one w samym zaloi:eniu wszelkiej ontologii, wszcJkiej policzaIno­<br />

104<br />

, W. Quine, Ontotogical Relativity and Other E.~fay.r , op.cit., str. 8-11.


Sci (matematyzacji), kwantyfikacji pierwszego rz~u, i obok przedmiotow<br />

fizycznych, takie innych rodzajow realnych elementow, jak na przykJad<br />

cech, relacji, kompleksOw, przestrzeni i czasu, leZy u podloza wielu dysput<br />

fil ozoficznych - w szczegolnoSci skupiajllCych si~ na problemie istnienia.<br />

3. OPOZYCJA STATYCZNOSC - DYNAMICZNOSC<br />

Jest wi~ naturaIne, ie pierwszymi elementami, ktore czlowiek musi<br />

rozpoznae jako reaIne i utrwalie w mysli w celu ich ponownej iden tyfikacji,<br />

Sll makroskopowe bryly, plaszczyzny i kontury sytuacji, w ktorych si ~<br />

znajduje ina tie ktorych (w odniesieniu do ktorych) moie dopiero odroinie<br />

oddzielne i ruchome przedmioty. Wyrobienie sobie poj~a oddziclnego<br />

przedmiotu, ktory posiada tozsamosc niezaIeinll od zajmowanego miejsca,<br />

i poj~ia sieQie jako istoty odr~bnej od otoczenia, jest wi~ w porzlldku<br />

on togenetycznym wynikiem dlugiego procesu Porzlldkowania i uzgadnian<br />

ia danych zrnyslowych, schematow ruchowych i kategorii poj~owych<br />

na zasadzie m.in. opozyeji semantyeznyeh podawanyeh nam w j~zyku.<br />

Jednll z nich, bye moze najwainiejsZ


Polowanie na P,-OEE (1) <br />

INTELEKTUALISCI A POLITYKA<br />

W polowie lal 8O-tych, w klimacie Jormaillie jui nie obowiqzujqcego slanu<br />

wojennego, w srodowisku mlodych redaktorow i wspolpracownikow "Tygodnika<br />

Po wszechnego" i "<strong>Znak</strong>u" zrodziJ s~ pomysl zorganizowania regularnego<br />

konwersaloriwn. Palronal nad tq inicjalywq objql o. Jan Andrzej<br />

Kloczowski OP. Przez kilka /al w goscinnych murach klaszloru przy ul.<br />

Slolarskiej co dwa Iygodnie dyskulowano 0 sprawach wiary, 0 kullurze,<br />

polilyce, spierano s~ 0 waine ksiqiki, omawiano znaczqce wydarzenia ... Kres<br />

spolkaniom p%iyl pod koniec 1989 roku nieoczekiwany zakr(!1 hislorii:<br />

nieklorzy ze slalych bywalcow spolkali obj(!li wysokie Junkcje panslwowe,<br />

wielu innych lakie wciqgll(!lo s~ w wir dziala!r polilycznych; zamiasl, jak<br />

dOlqd, nazywac rzeczy, zacz(!lo je zmieniac.<br />

Slopniowo jednak naraslalo przekonanie, ii zaangaiowanie 10 - aczkolwiek<br />

konieczne - nie moie zaslqpiC spokojnego namyslu nad zasadniczymi<br />

problemami, z jakimi boryka s~ czlowiek, leraz i zawsze. Do reaklywowania<br />

spolkan doszlo w marcu <strong>1991</strong> roku. Nowym ich miejscem sIal si(! lokal<br />

redakcji "<strong>Znak</strong>u", mieszczqcy s~ w zabylkowym Dworku Lowczego - slqd<br />

iarlobliwa nazwa spolkan "Polowanie na idRe". 18 marca odhy/a sir<br />

pierwsza z nowego cyklu dyskusja.<br />

Jej lema I brzmial "lnleleklualiSci a polilyka". Poniiej publikujemy<br />

obszerne jejJragmenlY. Malerialy z kolejnych "Polowari na idRe" b(!d4. odlqd<br />

regularnie lowarzyszyc cZYlelnikom "<strong>Znak</strong>u".<br />

JAROSLAW GOWIN: Sprobuj~ pokazac trzy rzeczy. Po pierwsze, opisac<br />

kondycj~ in telektualisty, odpowiedziec na pytanie, kim jest intelektualista.<br />

Opierac si~ b~~ w tym opisie na dwoch zalozeniach. Pierwsze wydaje mi<br />

si~ bezsporne i tylko je zasygnalizuj~, by uprzedzic ewentualne zarzuty: to<br />

zalozenie, Ze intelektualistami stajemy si~ poprzez wybor pewnej postawy<br />

Zyciowej, wybor natury aksjologicznej, a wi~ ze kategori~ "intelektualista"<br />

trzeba opisywac w terminach nie socjologicznych, lecz moralno--duchowych.<br />

Drugie zalozenie jest bardziej skomplikowane. Przyjmuj~ mianowicie,<br />

Ze postaw~ intelektualisty cechuji! nieusuwalne napiycia, Ze zatem<br />

106


INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />

najlepiej opisac N moma przez pokazanie par p r z e c i w s taw nyc h<br />

mod eli tej postawy. WyrOi:ni~ trzy pary takich modeli: intelektualista<br />

jako ,,~dzia" i jako "swiadek", jako "straZnik" i jako "Zeglarz", jako<br />

"prorok" i jako "trybun".<br />

Po drugie, postaram si~ wskazac nie tyle moZe na poJityczne imp I i k a­<br />

cj e kaidej z tych postaw, bo takich implikacji koniecznych nie rna, ale<br />

raczej na preferencje polityczne zwi'lZ3lle z poszczegoInymi modeJami. Na<br />

koniec sprobuj~ t~ ogoln~ systematyzacj~ odnidc do konkretnej poJskiej<br />

sytuacji i sfonnulowac kilka roboczych wnioskow zwi~ych z toczqq si~<br />

dyskusj~ na temat roli elit intelektualnych w procesie ksztaltowania si~<br />

demokracji w Polsce.<br />

Pierwsza para modeli, przy pomocy kwrych ch~ uchwycic napi~e<br />

charakteryzuj~ce postaw~ intelektualisty, to "S{Xizia" i "swiadek". Jozef<br />

Conrad powiedzial, Ze rol~ sztuki jest "wymierzanie sprawiedliwoSci<br />

widziaInemu swiatu". Intelektualista jest wi~ tym, kto formuluje os¥!<br />

moralny rzeczywistoSci, kto stara si~ znalezc tak~ perspektyw~ jej ogl¥!u,<br />

ktora stawialaby go w pozycji obiektywnego trybunalu. Inaczej swiadek:<br />

on jest po to, by zaSwiadczaC postrzewnej rzeczywistoSci, by zdawac<br />

relacj~ z faktow. Wydawanie wyroku nie nalei:y juz do jego kompetencji.<br />

OczywiScie, latwo zauwaiyc, Ze obie te postawy Scisle si~ ze sob~ wi~Zll,<br />

do pewnego stopnia wr~cz przenikaj~ si~ wzajemnie. Wst~pnym zadaniem<br />

S¢ziego jest ustalenie prawdy, odtworzenie prawdziwego obrazu rzeczywistosci<br />

w oparciu 0 roine swiadectwa. Swiadek jest S{Xiziemu ruezb~nie<br />

potrzebny, jest warunkiem sen sown o Sci jego dziela. Ale i postawa swiadka<br />

rue jest wolna od wyboru wartosci. Juz w samej decyzji dostarczenia<br />

wiernego opisu zawiera si~ gest aksjologiczny, opowiedzenie si~ po stronie<br />

hierarchii wartoSci, w ktorej prawda zajmuje pozycj~ samoistn~ i centraln~.<br />

R6:i:nica mi~zy swiadkiem a S{Xizi~ poJega w gruncie rzeczy na odmiennym<br />

rozlozeniu akcentow. Dlatego mowi~ 0 napi~u, nie 0 sprzecznosci.<br />

Gdy mysl~ 0 przykJadach tego napi~a, przychodz~ mi do glowy dwa<br />

pierwsze z brzegu. Jeden to spor w XIX-wiecznej historiografii mi~zy<br />

koncepcj~ romantyczn~, zainteresowan~ glownie ferowaniem ocen moralnych,<br />

a programem Rankego, z jego nakazem, by pokazywac, ,jak to<br />

naprawd~ bylo". Inny przykJad to r6:i:nica w kulturze polskiej naszego<br />

wieku mi~zy nurtem conradowskim a bliskim pozytywizmowi etosem<br />

szkoly lwowsko-warszawskiej.<br />

Ka:i:dy z modeli ma swoj~ karykatur~, czasami smieszn~, czasami<br />

zlowro g~. K arykatur~ ~dziego jest moralista, tak zapalczywy w ferowaniu<br />

wyrokow, Ze przestaje go interesowac rzeczywistosc, jej zniuansowanie,<br />

zmiennosc, gra swiatel i cieni. Karykaturll swiadka jest podgl¥!acz,<br />

zainteresowany faktami az do granic immoraJizmu, lubujllCY si~ w nich tak<br />

bardzo, ;i:e zaciera si~ mu granica mi~zy faktem a normll - czym innym<br />

jest bowiem pozwolic faktom dojsc do glosu, a czym innym przyznac im<br />

racj~. Taki bywa immoralizm wsp6lczesnej nauki.<br />

107


POLOWANIE NA IDEE<br />

Drugi rodzaj napi~a okreSla dychotomia "strainika" i "ZegJarza". Ten<br />

pierwszy stoi na straZY dawnych wartosci, przypomina 0 tradycji, czuwa<br />

nad czystoscill :irooel, nad przetrwaniem pami~ . StraZnik kladzie nacisk<br />

na istnienie trwalej hierarchii spajajllcej ludzkll wspolnot~, przestrzega, ze<br />

istniejll granice, ktorych przekraczae nie wolno, podkresla wartosc zastanej<br />

rzeczywistosci, ktorej nie moma poddawae lekkomysinie intelektualnym<br />

eksperymentom. Psychologicznym podloZern postawy straillika Sll uczucia<br />

afirmacji i szacunku. Inaczej ZegJarz - jest on tym, kto odkrywa nowe<br />

szlaki, odslania niemane horyzonty, przekracza kolejne granice. Zastana<br />

mapa swiata, niewzruszone pewniki i autorytety nie zadowalajll jego<br />

instynktu poszukiwania. Psychologicznym rnotorem jego postawy jest<br />

krytycyzm, ustawicme kwestionowanie, samotnosc dystansu.<br />

Krzywym zwierciadlem strainika jest dogmatyk. To ktos, kto nie chce<br />

pami~tac , ze autorytety kostniejll i traCll sil~ duchowll, ktos, w czyjej wizji<br />

swiata nie ma miejsca na tragizm, na moszenie si~ rownorz¢nych<br />

wartoSci, i nie rna rniejsca na histori~, bo czas alba pozbawiony jest<br />

maczenia, alba niesie ze sobll dekadencj~. Istolll dogmatyzmu jest monizm,<br />

a wi~c dll:ienie do sprowadzenia wieloSci rzeczy do jednej zasady czy<br />

jednolitego typu zasad. Nierzadko dogmatyk ulega pokusie, by swe<br />

przekonania obwarowae sankcjll instytucjonalnych nakazow i zakaz6w.<br />

Karykaturll ZegJarza jest cynik. 6w cynizm miewa ro:inoraki charakter:<br />

moZe wyrazac si~ w miech~ceniu i rezygnacji, jakie cz~sto towarzyszll<br />

nadmiemej wyrozumialoSci dla zlozonoSci rzeczy; ale cynik moZe takZe<br />

przybierac mask~ blazna, ktory z krytyki czyni eel sam w sobie, oddajllc si~<br />

dialektycznej zongJeree argumentami jako formie zabawy.<br />

Podobnie jak S¢zia i swiadek Sll dla siebie niezb¢ni, tak i strainik i i:egJarz<br />

potrzebujll si~ nawzajem, choe lllCZllCY ich zwillzek nie rna charakteru<br />

dopeJniania, lecz ograniczania. Intelektualista-straZnik, kt6ry nie ma w sobie<br />

ZegJarza, staje si~ dogmatykiem; krytyk, kt6ry too miar~ i pokor~ wobec<br />

tego, co nie podlega argumentacji intelektuaInej, przeobrai:a si~ w blazna.<br />

Ostatnill przestrzen napi~a spr6bowalem okreslic, przy<strong>maj</strong>~, ze z niemalymi<br />

wlltpliwoSciami, przy pomocy modeli "proroka" i "trybuna".<br />

Misja proroka, podobnie jak misja ZegJarza, spelnia si~ w kI)'tyce. Ale jest<br />

to krytyka zupelnie innego rodzaju. Nie chodzi w niej 0 kwestionowanie<br />

z a s tan e j rzeczywistoSci, lecz kwestionowanie w s z elk i e j rzeczywistosci,<br />

i nie w imi~ poszukiwania, a w imi~ tego, co dane, dane odwiecznie<br />

i absolutnie - w imi~ normy transcendentnej. Prorok przypomina nam<br />

o mamosci rzeczy tego swiata, traktuje je jako zaslon~ lub wr~z<br />

przeszkod~ na drodze do jedynego i ostatecznego celu. Postawa trybuna<br />

sytuuje si~ na przeciwnym biegunie. Oznacza ona calkowite zanurzenie si~<br />

w doczesnoSci. Trybun staje na czele wspoinoty, artykuJuje jej aspiracje,<br />

solidaryzuje si~ z nill. Jego postawa jest postawll par excellence zaangaZowanll.<br />

Mi¢zy prorokiem a trybunem napi~ie jest najsilniejsze; moma<br />

chyba m6wic 0 nieusuwalnym konflikcie czy rozdarciu.<br />

108


I z tymi postawami W1~1l si¥ zagroZenia. Skrajna wersja postawy<br />

profetycznej prowadzi do kwietyzmu. Prorok przemienia si¥ w Kastalczyka,<br />

wyznaje radykalny dualizm tego, co transcendentne i tego, co<br />

doczesne, w jego wizji historia i wiecznose to dwie proste rownolegle, ktore<br />

nigdy si~ nie przecinajll. Bywa, Ze usiilljllc uciec od tej skrajnoSci prorok<br />

popada w skrajnose Przeciwnll i staje si¥ inkwizytorern: wiecznose i doczesnose<br />

stykajll si¥ ze sobll, ale to zetkni¥cie polega na zanegowaniu<br />

autonomii doczesnoSci. Trzeba powiedziee, Ze w naszym stuleciu postawa<br />

inkwizytora praktycmie zanikla. Zaslllpila jll postawa symetrycznie odwrotna,<br />

b¥dllca zwyrodnieniern postawy trybuna. Mam na rnysli postaw¥<br />

utopijnll, w ktorej wiecznose i doczesnose tam si¥ ze sobll zlewajll, ale tym<br />

razern przez calkowitll immanentyzacj¥ transcendencji. Wiek XX doswiadczyl<br />

niezwyktego nat¥Zenia tej postawy, a intelektualiSci ze szczegolnym<br />

upodobaniern prostytuowali SWll profesj¥, zamieniajllc si¥ w ideologow.<br />

Jak powied:zialern, z kairlll postawll wi~ si¥ pewne preferencje polityczne.<br />

Postawa s¥d:ziego zmusza do wlllczenia si¥ w polityk¥, szczegoJnie tam,<br />

gdzie rna miejsce zlo, gdzie dzieje si¥ krzywda. S¥dzia wkracza na scen¥<br />

polityki, by bronie krzywdzonego. Zazwyczaj stawia go to w opozycji wobec<br />

zbiorowoSci. W wieku XX, gdy podmiotern zIa stalo si¥ totalitarne panstwo,<br />

to jemu przeciwstawia si¥ intelektualista. Nie omacza to jednak utozsamienia<br />

si¥ ze zbiorowoScill. Dopoki intelektualista chce pozostae s¥dzill,<br />

musi zachowae niezalemose, rnusi przedloZye samotnose nad solidarnose.<br />

Swiadek, jezeli jest konsekwentny, zasadniczo trzyma si¥ z dala od<br />

polityki; jest ona dla niego tylko jednym z obiektow ogllldu. Ale wydaje mi<br />

si~, ze z postawll swiadka willi:e si¥ jednak cz¥sto pewna preferencja<br />

polityczna. Kult faktow, trzeiwosci, obiektywizmu, sklania swiadka do<br />

odgrywania roli eksperta politycznego. MowillC krotko, swiadek bywa<br />

cz¥sto doradCll ksi¥cia.<br />

Preferencje polityczne straZnika i zeglarza wydajll si¥ dose jasne. Ten<br />

pierwszy najlepiej czue si¥ b¥dzie w opartym na zasadzie autorytetu ladzie<br />

hierarchicznym. Jego postawa to postawa par excellence arystokratyczna.<br />

Wsp6lczdnie jednak, kierujllc si¥ nakazern obrony rzeczywistosci przed<br />

nierzeczywistoScill, strrinik akceptowae b¥dzie porzlldek dernokratycmy,<br />

przy jednoczesnym podkreslaniu, ze warunkiern jego zachowania jest<br />

ufundowanie go na czynnikach pozadernokratycznych: rzlldach prawa,<br />

religii, obyczajach. Dla zeglarza Zywiolern naturalnym b¥dzie swiat liberalnej<br />

demokracji, z jej tolerancjll i pluralizmern. Jego ideal to popperowskie<br />

"spoleczenstwo otwarte".<br />

przekonanie 0 dualizmie skonczonosci i nieskonczonoSci, stanowillce<br />

rdzen postawy proroka, rzutuje bezposrednio na jego stosunek do polityki.<br />

Sfera polityki zostaje pot~piona, poddana negacji, jako sfera szczegolnego<br />

skai:enia grzechem. Jednak prorok swiadorny jest koniecznosci stworzenia<br />

takich ram politycznych d1a ludzkiej egzystencji, ktore w rnoZliwie<br />

najrnniejszym stopniu utrudnialyby nam to, co naprawd~ wai:ne - przygo­<br />

109


POLOWANIE NA IDEE<br />

towanie do Smierci, przygotowanie na przyj~e wiecznosci. Polityka to<br />

zatem wybor mniejszego zla. Pesymistyczna ocena kondycji ludzkiej<br />

sklania proroka do tego, co Reinhold Niebuhr nazwal "realizmem<br />

politycznym". Natykamy si~ tutaj na pewn:t niespodziank~: radykalizm<br />

wizji etycznej i ontologicznej wspoostnieje w postawie proroka z gl~bokim<br />

konserwatyzmem politycznym.<br />

Trybun to najbardziej ryzykowne wcielenie polityczne intelektualisty.<br />

Aktywizm polityczny jest wpisany w istot~ postawy trybuna. Zmusza go to<br />

do przechodzenia z porZ¥iku poznania w porZ¥iek dziaJania, a przy tym<br />

bardzo latwo 0 potraktowanie poznania jako formy dziaJania politycznego,<br />

a wi~c 0 polityczn:t instrumentalizacj~ prawdy. Postawa polityczna trybuna<br />

rna charakter rewolucyjny, jest walk,! z istniej'lCym status quo. Przy czym<br />

rewolucjonizm ten moZe miee dwojaki "kierunek": moZe zmierzac ku tzw.<br />

"pos~powej" rewolucji, gdzie celem dl!ienia jest pewien projekt przyszloSci,<br />

ale moZe tei; probowac przeprowadzic "rewolucj~ konserwatywn:t", restauruj'iCCl<br />

stan przeszly (taki byl rewolucjonizm romantykow, zwlaszcza<br />

niemieckich; taki tei chyba charakter miaJ element rewolucyjny tkwi'lCY<br />

w antykom unistycznej rewolcie polskich intelektualistow).<br />

Pora, by na zakonczenie nanieS


INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />

- poczucie solidamoSci ze wspolno~ - jak i cz~ z tego, CO zabojcze<br />

- instrumentalizacj~ poznania i pewnq, choe na szcz~e nieutopijnq,<br />

ideologizacj~ myslenia. JeSli jednak moja diagnoza jest sluszna, jdli<br />

nadchodzi czas kontestatorow rozdrapujqcych ledwo zabliZriione rany<br />

spolcczne i narodowe, to postawa trybuna znajdzie si~ w odwrocie.<br />

Znikn~/o zresz~ "zapotrzebowanie" na niq, spoleczenstwo moZe juz<br />

bowiem samodzielnie artykulowaC SW'l wol~ i aspiracje.<br />

Mowi si~ dzisiaj cz~to 0 kolejnej ,,zdradzie klerkow". Moim zdaniem,<br />

giosy te sq przesadzone; generalnie intelektualiSci dobrze zdali egzamin<br />

konfrontacji z komunizmem. JeZeli jednak rnialbyro im wytkn'le jakid<br />

grzechy, to wlasnie te dwa: grzech zaniechania krytyki oraz grzech politycznej<br />

instrumentalizacji wartoSci, w tyro i chrzeScijailstwa.<br />

Swe koncowe credo wyrai:~ slowami Octavio paza: ,,Aby obronie si~ przed<br />

nietolerancj'l . i fanatyzmem, nie mamy ionego wyjScia jak praktykowae<br />

- zdecydowanie acz rozumnie - cooty pr:zeciwstawne: tolerancj~ i wolnosc<br />

ducha. 1a nie wyrzekn~ si~ ani Monteskiusza, ani Hume'a, ani Kanta."<br />

RYSZARD LEGUTKO: Zaprezentowana typologia jest bardzo blyskotliwa<br />

i z pewnoSciq rzuca swiatlo na dylematy, jakie stojq i zawsze staly przed<br />

ludZmi zajmujqcymi si~ mySieniem. Nie jestem natomiast przekonany, czy<br />

wyjaSnia ona to, co stanowi najbardziej uderzajqC'l cechq polskiego intelektualisty,<br />

a mianowicie jego n~~ myslow'l. Obserwujemy od dluzszego czasu<br />

paupcryzacj~ naszego zycia intelektualnego: mamy slabe szkoly i uniwersytety,<br />

slabe czasopisma, slabych dziennikarzy, krytykow, filozofow etc.<br />

I w/aSnic w tyro kontekScie naleiy widzice zgubny wplyw zaangaiowania,<br />

ktore, wed/ug mnie, jest plag'l naszego kraju w ostatnim okresie.<br />

Polityka bowiem wci'lga intelektualistow jako dzia/alnose zast~pcza.<br />

Gdy nie dzialaj'l mechanizmy, ktore promuj'l zaangaiowanie intelektualne,<br />

otwiera si~ pole dla polityki. Dostarcza ona tego, co daje intelektualiScie<br />

dobre samopoczucie w sytuacji lichej kompetencji - daje mu ona pogi'ldy.<br />

A on uwielbia mice pogl'ldy, zajmowae stanowisko, brae stron~ - bo<br />

wszystko to zwalnia go od myslenia. Gdy mu powiedziee, zeby zabral si~<br />

raczej do opisywania rzeczywistosci, b~zie si~ oburza/, Ze mu si~ zamyka<br />

usta i odbiera tak waZnq rzecz, jak wolnose wyglaszania poglqdow.<br />

Tyrnczasem poglqdy dziennikarzy, filozofow czy pisarzy na tematy polityczne<br />

Sq rownie warne jak poglqdy taksowkarzy czy sprz'ltaczek. W czasach,<br />

gdy pojawia si~ tak wiele nowych zjawisk, nie nazwanych jeszcze i nie<br />

opisanych, upolitycznienie intelektualistow i ich ucieczk~ w poglqdy<br />

interpretuj~ jako przejaw zagubienia, jako niemoc sprostania fascynuj'lcyrn<br />

czasom, w jakich zyjemy.<br />

MAREK STRZALA: Pol'lczenie w temacie dyskusji intelektualisty i polityka<br />

wydaje mi zabiegiem nieco sztucznyrn. Profesja intelektualisty i profesja<br />

politybl nie <strong>maj</strong>'l z sob'l wiele wspolnego. Mimo to w Polsce<br />

111


POLOWANIE NA IDEE<br />

uporczywie wraca pytanie 0 polityczn~ rol~ ludzi intelektu. Dlatcgo<br />

zapewne, Ze pisanie, wypowiadanie si~ na tematy publiczne, bylo do<br />

ruedawna dzialalnoSci.~ zastWCZ


INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />

poniewaZ ten system tak skonstruowal swiat, :i.e kaida dzialalnosc niezaIezna<br />

stawala si~ polityk~. lednoczeSnie nic nie bylo polityk~ sensu stricto, tak<br />

jak j~ rozumiemy w kategoriach spoleczenstw Iiberalno--demokratycznych.<br />

Ta wszechobecnosc polityki powodowala, :i.e kultura byla substytutem<br />

jako jedyna sfera relatywnie wolna. Ale kultura cierpiala z tego powodu,<br />

polityzowala si~, coraz bardziej stawala si~ narZ¢ziem waIki z totaIizmem.<br />

Gdy obserwujemy kultur~ niezaleZn~ lat osiemd ziesi~tych, to wyrainie nosi<br />

ona to brzemi~ - jest splaszczona wlaSnie do wymiaru politycznego.<br />

Dzisiaj obserwujemy odwrot. Nagle pojawila si~ moZliwosc tworzenia<br />

swiata w zupelnie inny sposob - w polityce, w gospodarce. I ludzie<br />

odwracaj~ si~ od kultury. Kultura przestaje bye wai:na. Czytamy Kisielewskiego<br />

- to pierwszy z brzegu przykJad - ktory mowi: " Literatura?<br />

Najleps~ Iiteratur~ jest Alistair McLean czy Ludlum, bo to si ~ latwo<br />

czyta. Po co ·reszta literatury? Po co kultura? Robimy ekonomiczny swiat,<br />

swiat staje si~ posluszny naszym r~kom , politycmie go przetwarzamy, 0 co<br />

nam jeszcze chodzi?" To jest drugie niebezpieczenstwo. Kiedys fenomeny<br />

kulturowe byly czynnikiem inte gruj~ym poza oficjaInymi hierarchiami:<br />

czytalo si~ te same ksilliki, dyskutowalo si ~ te same problemy, a w tej<br />

chwili mamy do czynienia z totaln ~ dezintegracj ~. ledynymi zjawiskami,<br />

ktore integruj~, ~ polityka i ekonomia. Kultura si~ rozsypala: ktos jeszcze<br />

gdzid cos czyta, ktos podobno jeszcze cos pisze ...<br />

Mowilismy tei 0 zdradzie k1erkow i 0 winie niezaIemych intelektualistow.<br />

Jesli si~ taka zdrada dokonala, to polegala ona wlasnie na politycznym<br />

splaszczeniu myslenia. W tekstach opozycyjnych intelektualistow, nie<br />

tylko polskich, wielokrotnie powracal w~tek Antygony. Opisywany przez<br />

wybitnych tworc6w w~tek ten byl raczej karykatur~ - byla to Antygona,<br />

z ktorej wyparowala tragedia. Zly Kreon - panstwo totaIitarne - usiluje<br />

usmiercie najgl~bsze wartoSci ludzkie, zakorzenienie czlowieka w transcendencji.<br />

Nikt nie przypominal sobie z lekcji, czym ma bye tragedia<br />

- starciem si~ wartosci - czyli Kreon rowniei musi reprezentowae wartoSci<br />

i "prawdziwy" Kreon je reprezentuje. Bez postawy Kreona nie jest moZliwe<br />

iycie spoleczne, bo to on reprezentuje koniecm osci spolecme, ktore<br />

wchodz~ w nieusuwalny, pozahistorycmy konflikt ze sfer~ przeiycia<br />

indywidualnego, odniesienia indywiduum do Transcendentu. Konflikt ten<br />

moma by rozwaZaC jako konflikt mi¢ zy histori~ a czlowiekiem bezczasowym<br />

i - wszystko jedno, jak go nazwiemy - to on jest jedn~<br />

z podstawowych osi tragedii.<br />

Powiedzmy sobie otwarcie, :i.e nasi intelektuaiiSci zacz ~1i reprezentowaC<br />

antyideologiczn~, antykomunistycm~ ide 0 log i~. Wedlug mnie ideologia<br />

ta najostrzej ujawnila si~ w pewnym konserwatyzmie integralnym, monizmie,<br />

ktory eliminowal ze swiata tragedi ~ czyli konflikt wartoSci. Miejsce<br />

tego konfliktu zajmowaly jednomacme recepty, proste odpowiedzi. Mozna<br />

bylo wnosie, ie jeSii przegonimy st~ totalitaryzm, jeSii odbudujemy<br />

spoleczenstwo obywatelskie, jeSii pojawi si~ u nas demokracja liberalna, to<br />

113


POLOWANIE NA IDEE<br />

~ziemy zyli w swiecie bez konfliktow, wszystkie problemy zostanll<br />

usuni~te. A ktos, kto mowil cos innego, byl podejrzany jako co najrnniej<br />

lewicowiec. Ten, kto dostrzegal niebezpieczenstwa, podstawowe warstwy<br />

napi~ i sprzecznoSci, ktore istniejll rowniez w wolnym swiecie liberalno-demokratycznym<br />

- kwestionowal ten swiat. Czlowiek, ktory probowal<br />

dostrzegae dylematy le4ce u podstaw zaangaZowania si~ ongis intelektualistow<br />

w komunizm - zaczynal bye prawie kryptokomunist'l. Podobnie<br />

jak ten, kto dostrzegal, ie korounizm zrodzil si~ rowniez z maksymalizmu<br />

etycznego i by! jak¥ forroll gnozy wspolczesnej, probll sprowadzenia<br />

transcendencji na ziemi~.<br />

W ten sposob zapoznano z!owieszcZll sil~ ideologii, ktora w XX wieku<br />

objawila si~ poprzez komunizm, ale ktora moze si~ objawie winny spos6b.<br />

W tej chwili komunizm jest dla nas niegromy, ale moze dlatego wlasnie<br />

warto zastanowie si~ nad nim z czasOw, kiedy jeszcze reprezentowal sobll<br />

cos zywego, po to choeby, ieby antycypowaC niebezpieczenstwa ideologiczne,<br />

ktore pojawill si~ przed nami znowu.<br />

Wr6cilbym do jeszcze jednej emblematycznej postaci naszej kultury - do<br />

Sokratesa. Sokrates zostal skazany na kar~ Smierci zgodnie z prawami,<br />

ktore akceptowal. Zaakceptowal wyrok, akceptujllc jednoczdnie swojll<br />

rol~: rol~ kogos kwestionujllCCgo zasady, na ktore si~ zgadza! bez reszty.<br />

Rola intelektuali~ty zawsze wykracza poza pofZlldek spoleczny i zawsze<br />

w pewnym sensie stawia go w konflikcie wobec rzeczywistosci, poniewaZ<br />

intelektualista jest tym, ktory zadaje pytania, kwestionuje i wskazuje<br />

istniejllce realnie miejsca konfliktow i antynomii.<br />

HENRYK WOZNIAKOWSKJ: Jedn ym z niepokojow, jakie pojawiajet si~<br />

w naszej dyskusji, jest kwestia degradacji intelektualistow, moze banalizaeji<br />

kultury w ogole. Slldz~. ie tej degradacji, temu poczuciu mialkoSci,<br />

nijakoSci, towarzyszy subiektywna degradacja polityki. Polityki, ktoret<br />

wyobrai:aliSmy sobie jako cos gl~bszego lub bardziej wzniosiego, kiedy<br />

bylismy od niej w pewnym sensie izolowani. Kiedy bylismy atakowani<br />

tylko przez negatywnosc polityki. Okazuje si~ teraz, i:e polityka jest tei:<br />

jakas plaska, nijaka, niedostatecznie podniosla.<br />

Wracajllc do banalizacji kultury i upadku roli oraz prestizu intelektualistow.<br />

Zastanawiam si~, czy jest to zjawisko typowo polskie, ezy tez raczej<br />

ogolnoeucopejskie a1bo i swiatowe? Nad degradacjet coli intelektualistow<br />

ubolewa si~ ostatnio w Eucopie, a w szczegolnoSci we Francji. Przed<br />

trzema laty glosnll debat~ na ten temat wywolala ksi'!zka Bemarda Henri<br />

Levy'ego Eloge des intellectuels. Podobne sprawy poruszal na gruncie<br />

amerykanskim Allan Bloom w The Closing of the American Mind.<br />

My, i:yjllc we wlasnym, dosyc zamkni~tym swiecie, we wiasnej, bardzo<br />

absorbujllcej sytuacji historycznej, przezywamy wielki przelom i czynimy<br />

go odpowiedzialnym za stan kultury, pomijajllc rzeczywiste przyczyny,<br />

pewien szerszy proces kulturowy. A polega on - mowillc w n ajwi~kszym<br />

114


INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />

uproszczeniu - na upowszechnianiu si~ relatywizmu w stosunku do<br />

prawdy, do wartoSci, do sprawiedliwoSci. Relatywizm jako philasophia<br />

pauperum musial doprowadzie do takiego kryzysu i do degradacji pozycji<br />

inte1ektualistow czy Jderkow, ktorzy - choe czasem blaznujll, to jednak Sll<br />

przede wszystkim kaplanami lub poszukiwaczami norm bezwzgl¢nych<br />

i transcendentaliow. Bye moi.e proces polityczny tylko obnaiyl t~ obiektywnll<br />

kondycj~ naszych intelektuaIistow. Poprzednio przeslaniala jll<br />

sytuacja polityczna. Nasi klerkowie walczyli, cierpieli, zajmowaIi wlasciwe<br />

pozycje, dzi~ki temu staIi na piedestale.<br />

W zwillZku z tym pary zaprezentowane na ws~pie ch~tnie uzupelnilbym<br />

pacll szczeropolskll: rycerz i aura. Sytuacja intelektuaIistow wzgJ~em<br />

polityki jest jak~ konsekwencjll polskiej tradycji i moma jll rozpatrywae<br />

taki:e w kategoriach "pospolitego ruszenia". Niewlltpliwie u cz~Sci intelektualistow<br />

sumienie obywatelskie mowilo cos takiego: ojczyzna wzywa,<br />

jestdmy co prawda slabi, nie bardzo si~ nadajemy, cos tam zardzewialo,<br />

kokosze w helmach siedZll, a wlaSciwie to hehnow w ogole nie rna, ale wrog<br />

na granicy, nikt inny nie podejmie si~ obrony, wi~ trzeba ruszyc i zrobie<br />

to, co w naszej mocy ... Tacy S'l polscy rycerze.<br />

Natomiast polskie aury dekady lat 90 - tu "zalapill" jakis urzllrl, tam<br />

pensyjk~, owdzie blysnll w TV... Kiedy rycerze jui polegli w boju, a ci, co<br />

przezyJi , odpoczywajll strudzeni - wtedy widae tylko ciury, co jest<br />

normalne, choe niemile.<br />

OczywiScie zbyteczne dodawac, i:e i rycerze, i ciury Sll w kaidej ekipie<br />

politycznej.<br />

MACIEl Z I ~BA OP: Podana na poczlltku typologia bardzo mnie<br />

przekonuje, ale jest w niej pewien brak - niedostateczny nacisk poloiony<br />

na to, co stanowi najbardziej elementarny obowillZek intelektuaIisty: na<br />

rzetelnll pra~ mozgiem, bo "intelektuaIista" to jednak pochodzi od<br />

"intelektu". Zatem powinien on precyzyjnie nazywae rzeczy, pokazywae je<br />

w calej zloionosci, taue w ich tragicznosci. I tu zgadzam si~ z diagnozll<br />

Ryszarda Legutki, i:e to wlasnie zadanie wykonywane jest przez polskich<br />

klerkow bardzo mizernie. Jest wiele fundamentalnych problemow spolecznych<br />

i politycznych, ktorych nie potrafill oni nazwae, wycieniowae,<br />

pokazac w dalekowzrocznej perspektywie ... Zamiast tego mysli si~ w kategoriach<br />

dorainej publicystyki, a horyzont czasowy okrdla kampania<br />

wyborcza itp.<br />

Co uderza, gdy intelektualiSci w~odzll w obszar polityki? Otoi okazuje<br />

si~ stara prawda, ktorll sprawdzilismy ostatnio w Polsce, i.e jest to<br />

nieudany mariai:. S¢zia jest nieudolny, zaS i:egJarz to raczej llldowy szczur,<br />

prorok to raczej chiromanta, a rycerz ma kokosz w szyszaku ... Jedynie<br />

moi:e dla ciury nie musz~ uZyc dodatkowego epitetu. Co gorsze - jak<br />

obserwuj~ :- gdy intelektuaIista wejdzie w swiat polityki, to nawet<br />

odtrllcony jui zen nie chce wychodzic, lecz usiluje si~ "zaczepie" w jego<br />

115


POLOWANIE NA IDEE<br />

poblizu i wtedy podpisuje cyrograf - sprzedaje niezaleinose inte1ektu. Co<br />

mnie dziwi to Jatwose, Z jakll si~ to odbywa. Podejrzewam, Ze jest to<br />

pogrobowy sukces PRL. Do niedawna bowiem latwo bylo byc w Polsce<br />

intelektualistll i politykiem. Wystarczalo do tego minimum opozycyjnoSci<br />

wobec kulturowego i politycznego monopolu panstwa. A poniewaZ<br />

represje ostatnimi laty byly umiarkowane, stworzylo to paradoksalnll<br />

koni u nkt u r~ na (bardzo cz~to starannie moderowany) nonkonformizm.<br />

Za n aprawd ~ niewyg6rowanll cen~ - w dodatku prawie nie powi~ll<br />

z dziedzin'l mysli i polityki - Moina bylo przyodziac si~ w tog~<br />

niezaleinego polityka i mySliciela. Obecny czas obnaia wi~ jedynie<br />

"salonowy" charakter wielu nominacji.<br />

Z obserwacji powyiszego procesu wyci~IlC moina dwa trywialne, ale<br />

nader istotne wnioski. Po pierwsze, Ze powolania polityka i intelektualisty<br />

bardzo si~ roinill od siebie. Po drugie, Ze zarowno bycie inte1ektualistll jak<br />

i politykiem wymaga ci~iliej pracy, Ze jest to zawsze ci~z ka, a niekiedy<br />

ryzykowna robota. Zeglarz swoje mistrzostwo szlifuje przez lata Zmudnego<br />

wysilku, sztuka rycerska wymaga codziennego ci~zkiego treningu, za dar<br />

prorokowania - widzenia rzeczy odleglych - najcz~ej, jak uczy Biblia,<br />

placi si~ Zyciem. Smutne to, ale sam helm nie uczyni rycerza, sam kompas<br />

nie czyni Zeglarz~m. Moina bye po prostu ciurll w helmie lub ciurll<br />

dzier4cym kompas w dloni.<br />

CZESLA W P OR~BSKI: W naszej dotychczasowej dyskusji uwidacznia si~<br />

wieloznacznose slowka "intelektualista". Niektore ze znaczen tu si~<br />

pojawiajll, niekt6re umykajll. Przeci~tna swiadomosc spoleczna rna dose<br />

ujemne skojarzenia z tym slowem. Co skladaloby si~ na takie potoczne<br />

rozumienie? Po pierwsze, intelektualista to ktos, kto jest "pracownikiem<br />

umyslowym", tw6rcct szeroko rozumianej kultury, nie byle jakim przy tyro,<br />

lecz takim, ktory uzyskal jakis autorytet.<br />

Po drugie - ten autorytet rzucany jest na sz al~ spraw waznych, w wir<br />

Zycia politycznego. Uzywa si~ tu slowa "zaangaZowanie". Gdyby probowac<br />

- bez Zadnego oceniania - ten element wydobyc, to slowko "zaangaZowany"<br />

byloby juZ slowkiem niep04danym, bo kojarzy si~ z pewnll<br />

lewicowoScill.<br />

Po trzecie, opr6cz autorytetu i zaangarowania, elementem potocznego<br />

obrazu intelektualisty jest to, ze nie bierze on pelnej odpowiedzialnoSci za<br />

swoje zaangazowanie polityczne. Intelektualista pozostaje jednak "obok",<br />

albo "ponad" , albo "z dotu" , albo "z gory"; w kaZdyro razie nie calkiem<br />

jest wtopiony w nonnalne mechanizmy Zycia zbiorowego.<br />

Z tym wi'lie si~ jeszcze jedna okolicznose. Intelektualista jest przdwiadczony<br />

0 swojej misji; to ktos, kto ma prawo stanllc w swiatlach rampy, kto<br />

ma prawo zajllc jakies miejsce wysuni~te i powiedziee cos na wainy temat,<br />

dotycZllCY na przyklad polityki.<br />

W tym potocznym rozumieniu intelektualisty szczegolnie waina jest<br />

116


INTELEKTUALISCI A POLl TYKA<br />

kwestia odpowiedziaInoSci. WSzyscy mamy naukowcow, ktorzy wychodz~c<br />

poza sw6j warsztat, poza dziedzin~, gdzie ~ profesjonalnie kompetentni,<br />

jak gdyby z ulgll pozwalaj'l sobie na popisy nieodpowiedziaInego<br />

gadania. Zdarza si~ to tei; innym. Mam tutaj przed sob~ numer "Kultury",<br />

gdzie poeta - pozwol~ sobie zacytowae, choe to rna bye rozmowa<br />

- powiada: "Latwosc, z jak~ rnarksizm w uj~u Moskwy podbijal umysly<br />

w Polsce, w duzym stopniu tlumaczy si~ tym, Ze oni nie wnieli si~ opierae,<br />

nie mieli przygotowania. To trafilo na prawie dziewiczy grunt." lednak nie<br />

byl to grunt prawie dziewiczy! Byli przygotowani i wnieli si~ opierae. I nie<br />

byli malego kalibru. Poeta jednak uporczywie nie dostrzega wielkich<br />

zjawisk filozofii polskiej, z ktorymi jak gdyby nie chce zawrzee <strong>maj</strong>ornoSci.<br />

Przyklad6w podobnej nieodpowiedziaInoSci jest sporo. Pol~czenie przeswiadczenia<br />

0 tym, Ze rna si~ prawo do zabierania glosu w kai:dej "wainej"<br />

sprawie z ow~ zgeneraIizowanli nieodpowiedziaInoscili daje cz~sto efekt<br />

tragikomicmy. 010 niejeden ,,intelektualista" wobec niejednej kwestii<br />

stacza si~ poniZej przeci~tnego poziornu. Tu prosi si~ jeszcze jeden cytat<br />

z tej sarnej strony "Kultury". Cytat z lasienicy: "Najgorsza bieda w tym, ze<br />

prosty, szeregowy Polak: rnowil w rozmaitych sprawach 0 wiele szczerzej<br />

i uczciwiej nii: wielu ... inZynierow dusz ludzkich. »Trzeba dogonie wlasny<br />

naroo« ... Slowa te uwai:am za cillgle aktualny i zdrowy program pisarski."<br />

TrawestujllC przyslowie francuskie: "Narody szcz~sliwe nie <strong>maj</strong>~ historii"<br />

- powiedzialbym, i:e w tym rozwnieniu, kt6re pr6b uj~ wydobye z j~zyka<br />

potocznego (podkreslam, i:e chodzi mi 0 ten wlasnie sens) - narody<br />

szcz~sliwe to takie, ktore nie <strong>maj</strong>~ intelektuaIistow. A1bo raczej: <strong>maj</strong>llc ich,<br />

nie powierzaj'l im r61 przerastajllcych ich poczucie odpowiedzialnoSci.<br />

KRZYSZTOF GURBA: Pr6bowalem sobie odpowiedziee na pytanie,<br />

dlaczego slowo "intelektuaIista" brzmi dla mnie obrailiwie. Przypomnialem<br />

sobie rozmow~ w gronie fllozofow z ro:inych krajow, podczas kt6rej<br />

staralismy si~ ustalic definicj~ tego slowa i doszlismy do wniosku, ze bycie<br />

intelektualist~ tam, czyli w krajach takich jak Wlochy, Francja, Austria,<br />

Stany Zjednoczone, oznacza poslugiwanie si~ intelektem przez wi~j nii: dwie<br />

trzecie czasu sp¢zanego aktywnie w ci~u dnia. W odr6Znieniu od tej<br />

defmicji, okreSienie polskiego intelektuaIisty polegaloby na stwierdzeniu, i:e<br />

jest on jako taki uznawany przez wi~j nii: dwie trzecie jego <strong>maj</strong>omych ... Ale<br />

m6wi~c serio, specyficzn'l w Polsce rol~, jakll spclniaj'l intelektua1iSci w polityce,<br />

wid~ tak, i:e najcz~ej nast~uje najpierw zaangai:owanie si~ intelektualisty<br />

jako intelektualisty, jako wlasrue osoby uznanej za takll w swym<br />

otoczeniu, a wi~ obdarzon~ pewnym autorytetem. Wyprzedza ono pro~<br />

zastosowania intelektu w polityce. Przeciwko temu pierwszemu zdecydowanie<br />

bym wys~owal , natomiast to drugie zdecydowanie bym popieral. Zatem,<br />

nie: intelektualiSci w polityce, ale: stosowanie intelektu w polityce.<br />

Co wi~c stanowi intelektualne (jui: nie moralne, ideologiczne ani<br />

pragmatyczne) uzasadnienie zaj~a si~ polityk'l przez "intelektuaIistow''?<br />

117


POLOWAN IE NA IDEE<br />

Intelektualista stawia sobie pewien eel, ktory jest dla niego fascynujllcy<br />

intelektualnie. Ma miee bowiero do czynienia z roaterill, ktora si~ roniej niz<br />

naukowa poddaje jego dzialaniu. Dotychczasowe jego doswiadczenia<br />

pozwalaly na dokonywanie uogolnien na podstawie zebranych wynikow<br />

doswiadczen, na formulowanie praw, na poszukiwanie powtarzalnosci,<br />

regularnoSci, dawaly rou true luksus popdniania pomylek, za~zania si~<br />

w slepe uliczki, wycofywania z obranej drogi, zmiany metody, itd. W nowej<br />

sferze dzialan politycmych wypracowana przezen aparatura przestaje miee<br />

zastosowanie. Tym wi~ksza wi~ fascynacja moZliwoScill dzialania tatie<br />

w tej sferze, mniej dos~pnej , ocenianej (moi:e podswiadoroie) jako wyzszy<br />

szczebel wtajemniczenia, jako cos, do czego trzeba awansowae. Materia<br />

jest trudniejsza, trudniej na niej operowaC, ale co by to bylo, gdybym ja<br />

potrafil to robie! Wi~ - prob uj~.<br />

Nie ch~ ferowae wyrokow, ale wydaje mi si ~, i:e to si~ najcz~ej nie<br />

udaje, a konsekwencjll jest frustracja i ~to poszukiwanie winy poza sobll.<br />

KAROL TARNOWSKI: W odniesieniu do polityki dokonalbym podzialu<br />

intelektualistow na dwa ich rodzaje.<br />

Rodzaj pierwszy okreSlilbym jako ,,inzynierow politycmych". Ini:ynier<br />

polityczny to intelektualista jako ekonomista, socjolog, politolog itd.<br />

w funkcji do r ad c y politycznego. Ini:ynier polityczny rnusi si~ odznaczac<br />

kornpetencjll oraz :zdolnoScill przewidywania: "ini:ynieria polityczna" rna<br />

z istoty - w oparciu 0 znajornosc realiow - charakter prospektywny, chodzi<br />

w niej 0 nakrdlenie realnych rno zliwosci dzialania. Funkcja ini:ynieryjna<br />

nie rna na pozor nic wspolnego z tradycyjnymi atrybutami<br />

intelektualisty-klerka, ale pelni ona rnimo wszystko pewnCl ro l~ rnoralnll,<br />

o ile, po pierwsze, rozpatruje moZliwoSci re al n e, a nie utopijne, co rna<br />

pewien zwillzek z prawdll; po drugie, rozpatrywanie to rna charakter jawny<br />

i funkcjonuje w spoleczenstwie dernokratycznym; i po trzecie - rna ono na<br />

oku ogolnospolecznie pozytywny stan rzeczy. Ale ostateczna "wymowa"<br />

tej ini:ynierii zalezy oczywiScie od przyj ~ tej hierarchii wartosci, od pewnej<br />

"wiary" . Id~ granicznll tej roli stanowilby - w terrninologii laroslawa<br />

Gowina - "trybun", ktory bylby czystll skutecznoscill i CzYstll retorykll.<br />

Lecz de faciO "inzynier polityczny" to czlowiek, ktory najpierw dlugofalowo<br />

mysli, a potern dziala, a przede wszystkim doradza w dzialaniu.<br />

Rod zaj drugi - to naturalnie "klerkowie" . Klerkizm zaklada d ys tan s<br />

wobec bezposredniego Zywiolu dzialania politycznego, wyklucza uwiklanie<br />

w dorame eele. IstotCl klerkizmu jest mowienie p r aw d y. Czego dotyczy<br />

prawda w stosunku do polityki?<br />

Po pierwsze, aksjologicznej orientacji drogi. Ten kierunek wiClZe si~<br />

z idCl! "proroka" 0 tyle, 0 ile wskazuje na (wyraZonll dobrze przez Kanta<br />

czy poZniej przez Maritaina) relacj ~ jednostki i spoleczenstwa: kaZda<br />

jednostka jako osoba jest celern samym w sobie, nie moi:e bye wi~ do<br />

konca instrurnentalizowana. Prowadzi to wprost do dernokratycznej wizji<br />

118


INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />

spoleczenstwa, w kt6rej maksymalnie zagwarantowana jest podrniotowosc<br />

osoby. Ale pocill,ga to teZ za sobll, relatywizacj~ samej polityki, 0 tyle, 0 ile<br />

polityka ma ostatecznie s l u i; yc relacjorn rni¢zyosobowym, kt6re nalezll,<br />

juz do innego porZlj,dku.<br />

Po drugie - prawda w polityce dotyczy rozeznawania tego, co w tej<br />

perspektywie jawi si ~ jako konkretne zagroZenie, a co budzi nadziej~,<br />

w jakim nale:ialoby isc kierunku. MoZe maritainowski termin: "konkretny<br />

ideal historyczny" nie jest tu calkiem na miejscu, jednakZe chodzi tu nie<br />

tylko 0 pewnll abstrakcyjnll diagnoz~, ale i ocen~ moZliwoSci wypemienia<br />

jej konkretami. A wi~ na przyklad nie tylko 0 postulat pluralizmu czy<br />

wielopartyjnoSci, ale tam 0 wskazanie na to, co w konkretnych sytuacjach<br />

spolecznych grozi monopolizacjll" blokowaniem iycia pariamentamego<br />

itd., w stop~iu, w jakim monopolizacja sprzeciwia si~ ostatecznie idei<br />

dernokracji, a przez to godnoSci osoby. 6w ~ nad rzeczywistoscill,<br />

domaga si~ umiej~tn o Sci rozr,6Znienia tego, co jest is tot lI, pewnych<br />

ksztalt6w iycia spolecznego, a co ich przejsciowll formll,. Trzeba sobie<br />

np. zadac pytanie: jan jest teraz rzeczywisty sens partii politycznych? Co<br />

w samej partii trwale, a co si~ wykruszylo itd.<br />

Po trzecie - prawda czuwa nad rozdzieleniem we w n lI, t r z samego zycia<br />

politycznego tego, co "ziemskie" i tego, co "boskie", religijne: "oddajcie co<br />

cesarskie, cesarzowi ..." Polityka rna sluiye osobie ludzkiej w jej godnoSci<br />

i wolnosci, ale nie rna ingerowae w substancj~ iycia religijnego, podobnie<br />

jak religia nie rna ingerowae w substancj~ iycia politycznego. Bronillc<br />

przed totaiitaryzmem politycznym, klerk powinien takie bronie przed<br />

totalitaryzmern religijnym. Na granicy tych dw6ch podstawowych stref<br />

iycia znajduje si~ krucha sfera relacji mi¢zy politykll, a etykll" tam np.,<br />

gdzie wchodzll, w gr~ konkretne posuni~cia legislacyjne.<br />

Po czwarte wreszcie - klerk powinien stac na strazy r6wnie kruchej<br />

granicy mi¢zy tym co narodowe, tradycyjne, partykulame, a tym co<br />

og6lnoludzkie. Rozurniee, Ze dobro zbiorowosci leiy w mll,drej, to znaczy<br />

krytycznej kontynuacji wlasnej tradycji, kt6ra jest i:ywa tylko jako<br />

otwarta na inne tradycje czy wsp61noty, ale nie odrywa si~ zarazem od<br />

swoich korzeni. Tutaj k1erk rnusi bye iywym protestem wobec wszelkich<br />

ksenofobii, antysemityzmu, antyukrainizmu itd.<br />

HENRYK SIEWIERSKl: Odpowiedzialnosc intelektualisty wobec polis<br />

bierze si~ s~ , ii: jest on istotll w najwyzszyrn stopniu politycznll"<br />

reprezentujll,;c najwyi:sZll z danych czlowiekowi wladz: wlad z~ rozumu.<br />

Taki:e rozumu praktycznego. W1adza rozumu nie jest jednakze jedynll,<br />

wladzll,. Na szcz~Scie, bowiem takie jedynowladztwo daleko by nas nie<br />

zaprowadzilo. Istnieje tei: wladza czucia i wiary, wladza nami~tnosci<br />

i r6znorodnych instynkt6w, kt6re tei chq rZll,dzie i to cz~to w spos6b<br />

niepodzielny. Intelektualista nie rnusi walczye 0 wlad z ~, t~ juz bowiem<br />

posiada - wlad~ rozumu, jedynll" jaka moZe go naprawd~ interesowae.<br />

119


POLOWANI[ NA ID EE<br />

Nie maczy to jednak, Ze jest zwolniony od waIki, bowiem skoro juz posiadl<br />

w l adz~ rozumu, musi w a l czye za ni ll, aby mogla zajmowae naleine jej<br />

miejsce wsrOd innych rwllCych si~ do ~zenia wladz. Nie mawi~kszego<br />

maczenia, czy robi to jako czlonek rz~u, nauczyciel czy eremita - zawsze<br />

jego dzialanie rna wymiar politycmy, zawsze ci~zar, jab dzwiga, rna t~<br />

samll wag~. Swiadom, co moZe grozie polis, jdli wladza rozumu da si~<br />

zepchn'le na margines, intelektualista jako taki nie moZe w Zadnym<br />

wypadku przejsc na wczeSniejSZll emerytur~. W chwilach triurnfu, jak<br />

i w chwilach ld~ki, powinien bye swiadom pi~tna i powinnoSci Syzyfa.<br />

MAREK SfRZALA: U nas w oczach wielu polityka jest nadal, jak bylo<br />

zawsze w komunizmie, Przestrzenill uSwi~nll. Z drugiej strony kai:dy<br />

intelektualista czuje si~ "kaplanem" (nawet jeS1i jest "blamem"). Wydaje<br />

mu si~ zatem, i:e skoro polityka jest uswi~na, to on, intelektualista, rna<br />

szczegolne dane, by si~ nill zajmowae. Tymczasem polityka jest zawodern,<br />

jak kai:dy inny, i wymaga po prostu fachowoScl.<br />

LESZEK MALESZKA: Intelektualista-lderk - jako pewna kategoria<br />

spolecma - powstal w XIX wieku. Kategoria ta wyrosla na wzgl~nie<br />

stabilnym gruncie ustabilizowanego spoleczenstwa, \JStabilizowanego miejsea<br />

kultury w tymZe spoleczenstwie. Kiedy okazalo si~ jednak, i:e cala ta<br />

konstrukcja ustabilizowanego spoleczenstwa, z ugruntowanym rniejscern<br />

kultury, zacz~la si~ chwiae - w tym mornencie lderkowie w naturalny<br />

sposob zdradzili, przeniesli si ~ do bardzo konkretnych obozow politycznych<br />

i co wi~j najcz~sciej do obozow totalitarnych. Mogloby si~<br />

wydawae, ze w XX wieku powinien odzye status lderka-intelektualisty, ale<br />

tak si~ nie dzieje. Rola intelektualisty w kr~gu europejskirn byla po roku<br />

1945 dosye mikoma.<br />

Nast'lpilo to na skutek procesu profesjonalizacji polityki. Umano, ze<br />

polityka jest kwesti'l odpowiednich technik, instrumentow, ktorymi nalezy<br />

operowae niczym komputerem. A z drugiej strony umano, i:e polityka to<br />

w gruncie rzeczy zbyt skomplikowana i zbyt odpowiedzialna zabawka,<br />

Zeby j'l powierzae w r~ intelektualisty-lderka. Jest zbyt skomplikowana<br />

nie tylko ze wzgl¢u na swojll technik~ wewn~trznll, ale takze przez to<br />

- 0 czym juz mowil Bronislaw Wild stein - ze jest sfer'l rzeczywistych<br />

komprornisow spolecmych i mediacji spolecmej, sfeq zawsze cZllstkowego,<br />

zawsze polowicmego wyboru mi~zy wartosciami. W zwi'lzku<br />

z tym polityka przestaje bye rajem dla intelektualisty. Wzrosla natomiast<br />

rola profesjonalnego specjalisty, eksperta politycmego.<br />

W Polsce <strong>maj</strong>dujemy si~ obecnie w momencie, ktorego moze nie<br />

nazwalibysmy rewolucj'l, ale ktorego tam nie nazwalibysrny po prostu<br />

procesem demokratyzacyjnym - to cos posrodku tych dwoch okreSlen,<br />

quasi-rewolucja. JesteSmY w momencie dynamizacji i:ycia spolecmego<br />

i rownoczesnie pewnej umownoSci struktur, co wywoluje przyspieszony<br />

120


INTELEKTUALISCI A POLlTYKA<br />

wyscig politycmy i sklania raczej do postawy inteligenta zajmuj~cego si~<br />

profesjonalnie polityk~ , ni:i do postawy intelektualisty-lderka.<br />

Ta sytuacja rownoczeSnie tworzy lawin~ demagogi, kt6rajest w tej chwili<br />

najbardziej przeraZaj~cym i przygniatajllcym ci ~:iarem dla spoleczeiistwa.<br />

Co w obliczu tego mialby robic intelektualista-klerk? Minimalny program<br />

przyzwoitoSci jest taki: Zeby w miar~ odpowiedzialnie pokazywac dylematy,<br />

rzeczywiste przestrzenic wartoSci, przestrzenie sprzecznych racji, przestrzenie<br />

interesOw, i opisywae rzeczywistosc, w kt6rej trzeba szukac<br />

nowych warunk6w kompromisu.<br />

BRONISLAW WILDSTEIN: Mam ochot~ polemizowac z radykalnym<br />

historycyzmem - jaki pojawil si~ w wypowiedzi Leszka Maleszki - jakoby<br />

intelektualiSci pojawili si~ w XIX wieku, poniewaZ wtedy pojawil si~ termin<br />

"intelektualiSci". Bezinteresowni miloSnicy m~roSci byli oczywiScie<br />

zawsze i mam nad ziej~, Ze b¢1l zawsze; to jest jak gdyby przyrodzone<br />

czlowiekowi. Mode1em dla klerka Bendy byl zd ystansowany od swiata<br />

m¢rzec stoicki czy klasztomy intelektualista sredniowieczny.<br />

Zgadzam si~ jednak, Ze istniej~ momenty specyficzne. Warto przypomniec<br />

znaczenie Marksa, ktory odwr6cil formu l~ Hegla. Hegel zwr6cil<br />

uwag~ na to, Ze aby swiat zrozumiee i opisae, nie moma bye zaanga:iowanym.<br />

I ta formula zostala odwr6cona - wedlug Marksa zrozumie<br />

si~ swiat uczestnicz~c w nim i z mieniahc go. T o bylo<br />

wielkim przelomem dla intelektualistow: "nie dose, Ze swiat opiszemy, my<br />

go jeszcze ulepimy, stworzymy na nowo" . W ten sposob intelektualiSci<br />

- a raczej pewna ich c~sc - wpadli w pulapk~ ideologii.<br />

Tyle uwag ogolnych. Czasem porownujemy n asz~ sytuacj~ do Zachodu.<br />

Na Zachodzie rzeczywistosc jest zhierarchizowana, istniejll elity, kt6re<br />

zajmuj~ si~ kultur~ i narzucaj~ pewien spos6b bycia i pewien styl<br />

uprawiania polityki. W tej chwili w Polsce elity przestaly tworzyc<br />

kulturowe wzorce. W jakims sensie przypomina to sytu acj~ w krajach<br />

trzeciego swiata, gdzie istnieje wielki dystans czy wr~cz przepasc pomi¢zy<br />

elitami a masami, gdzie brak jest mechanizm6w posredniczllcych mi¢zy<br />

kulturll wysok~ a kult ur~ nisk~.<br />

Widzimy jeszcze inne zjawisko. W Polsce istnieje w tej chwili bardzo<br />

mocna presja antyintelektualna. PoniewaZ stare elity - te, kt6re doprowadzily<br />

do upadku komunizmu - to byly elity intelektualne, teraz<br />

pojawiajll si~ nowe grupy, kt6re w alcz~ 0 wlad~ na zasadzie antyintelektualizmu.<br />

Wr6cilbym do tego twierdzenia, Ze szcz~sliwy nar6d nie rna intelektualistow.<br />

Na szcz~cie nie rna tych szc~sliwych narod6w na swiecie, a ja mam<br />

nad ziej~, :ie my nie b¢ziemy tym pierwszym, kt6ry si~ swoich intelektualistow<br />

poz,,¢zie. Mysl~ , Ze nie jest rzecZll koniunkturalnll chronic teraz<br />

funkcj~, jakll pelni~ intelektualiSci, a musimy wiedziee, Ze w tej chwili<br />

nadchodzi zly czas. NadchodZll "nowi", kt6rzy wydobywajll przeciwko<br />

121


POLOWANIE NA IDEE<br />

elicie wszystkie populistyczne argumenty. I chwilami mam wrazenie, ze<br />

mamy do czynienia z inwazj ~ barbarzyIic6w. Rewolucja kulturalna?<br />

LESZEK MALESZKA: Ad vocem. OczywiScie nie ch~ przeczye, Ze ludzie<br />

m~d rzy i rys uj~cy cos na ska!ach jaskini istnieli od czasOw neandertalczyka.<br />

Ale kiedy si{: mowi 0 intelektuaiiScie, to z regu!y przychodzi na mysl<br />

casus Emila Zoli. Istotne jest nie to, Ze wowczas po raz pierwszy zostai<br />

uzyty ten termin. Istotne jest, Ze wowczas po raz pierwszy zostala<br />

zamanifestowana pewna postawa. PrzeSladuje mnie tak rozumiana postawa<br />

i z ni~ polemizowalem. Powstala one w takiej oto sytuacji: wybitny<br />

literat, czlowiek b¢~y na ustach calej Francji, z tego tylko tytulu<br />

postanawia zabrae glos w konkretnym procesie politycznym, ktory na<br />

r6Zne sposoby dzieli fran cusk~ scen{: polityczn~. Nie by! to tylko proces<br />

winnego czy niewinnego cz!owieka; kontekst tego procesu by! daleko<br />

gI~b szy. Zola postanawia wypowiedziec swoje: "oskarZam!" i swoje "nie<br />

mog~ miliczee!" w sytuacji, ktora elektryzuje francusk~ scen~ polityczn~;<br />

swoj autorytet, swoj'l pozycj~ w sferze kultury, rzuca na szal~ wydarzen<br />

politycznych. Nie wyst~puje - jak twierdzi - z pozycji politycznych, jest<br />

przeciwko polityce, walczy W obronie konkretnej jednostki ludzkiej nieslusznie<br />

skazanej. Jednak tym samym natychmiast wbudowuje si~ w kontekst<br />

gry politycznej . Od tamtego precedensu zaczyna si~ sam pomysl, ieby<br />

dyskutowac nad tym, czy intelektualisci <strong>maj</strong>'l zajmowac si~ polityk'l.<br />

CZESLA W PORI;;BSKI: MysI~, ie nie zostalem wlaSciwie zrozumiany,<br />

gd y pozwolilem sobie na drastyczne sform u!owanie: "Narody szc~sliwe<br />

nie <strong>maj</strong>'l inteIektuaiistow". Chodzi!o 0 inteIektuaiistow rozumianych<br />

w pewn ym kontekScie historycznym, w ktorym si~ to poj~cie pojawi!o<br />

i funkcjonowalo. Nie si~gaj'lc tak daleko jak Zola - dla nas, tu wychowanych,<br />

tak'l paradygmatyczn'l postaci'l by! Sartre. Mam niech ~c<br />

wlasnie do tego rodzaju inteIektuaiisty; niech~ do angaZowania gdzie<br />

indziej zdobytego autorytetu w sprawy polityczne, ale be z bra n i a<br />

pelnej od powiedzialnosci za to, co si~ robi. Dla jeszcze<br />

jednego przykladu: ludzie, ktorzy protestowali przeciwko wojhie w Wietnamie,<br />

potem zupe!nie nie interesowali si~ ani boat people, ani samym<br />

Wietnamem. A po sukcesie tych manifestacji ponad dwa rniliony Wietnamczykow<br />

znalazlo si ~ w Stanach ...<br />

RYSZARD LEG UTKO: Nie SC!dz~, ze grozi nam barbaryzacja zycia<br />

politycznego, ani nie uWaZam, ze nast~puje bunt przeciw intelektowi.<br />

RzeczywiScie, w wyniku pewnych okolicznosci duza cz~sc intclektualistow<br />

zaangaZowala si~ w pol i tyk~ i przez pewien czas rz'ldzi!a krajem. Nast~pnie<br />

ponidli ld~sk~ w wyborach. Na zasadzie pars pro toto pojawily si{: glosy, :ie<br />

intelektuaiiSci nie nadaj'l si~ do polityki. Ale dlaczego to ma bye atak na<br />

intelekt? Czy ktos mowi, :ie trzeba zamykac uniwersytety, Iikwidowae<br />

122


INTELEKTUALISCI A POLI TYKA<br />

pisma, wprowadzic cenzur~? Czy ktos mowi, ze r~zenie krajem nie<br />

wymaga elit i moi:e obywae si~ bez pomoey intelektu? ezy grupa, ktora<br />

wygrala, sklada si~ z samych elektryk6w i przep¢za ze swoich szeregow<br />

kazdego z wyzszym wyksztalceniem?<br />

A barbaryzacja Zycia? Demagogia, jakCl u nas obserwujemy, nie jest<br />

znowu tak wielka i da si~ podae z krajow zachodnich Iiczne przyklady<br />

takich przejawow,demagogii wyborczej, do ktorych nam daleko. Nie jest to<br />

wi~ problem, ktory powinien sp¢zae sen z powiek polskim intelektuaIistom.<br />

Powinni oni raczej przyjrzee si~ sobie. Przegrana elita wladzy i jej<br />

zwolennicy lepiej by zrobili, jakby spojrzeli na siebie samokrytycznie,<br />

zamiast twierdzie pysznie, iz krytykowanie ich jest atakiem na intelekt.<br />

Kazdy pogl(ld, a zwlaszcza niech ~tn y sobie, moma oczywiScie zbagatelizowac<br />

i przedstawic jako przejaw barbarii . Pozyteczniejsze jest jednak<br />

zbadanie takiej wersji owego pogl(ldu, kt6ra moi:e si~ wydae najmoeniejsza<br />

i najbardziej przekon uj~ . Moja interpretacja tego, co przedstawia si~<br />

jako atak na intelekt, a co jest w istocie krytykCl pewnej grupy, jest<br />

nast~puj'lca. Stalo si~ to, co staC si~ musialo. Juz od pewnego czasu bylo<br />

jasne, i:e gl6wne srodowiska ksztaltuj'lce klimat intelektualny naszego<br />

kraju w ostatnich dekadach wyczerpaly swoj'l moe inspiruj~q i nie<br />

znalazly swoich kontynuator6w. Tak bylo w przypadku bylych marksistow,<br />

ktorzy przeszli przez faz~ rewizjonistyczn'l, by znaleiC si~ w obozie<br />

antykomunistycznym; tak bylo tez w przypadku intelektualistow katolickich<br />

(czerpi'lcych wzory z katolicyzrnu francuskiego), ktorych symbolem<br />

byl "Tygodnik Powszechny"; tak bylo wreszcie w przypadku "modernistow",<br />

kt6rzy pojawili si~ w Polsce po Paidzierniku 56. Grupy te nie<br />

pozostawily po sobie nast ~pc6w i kontynuatorow. W sytuacji gwaltownej<br />

pluralizacji zycia, do jakiej doszlo w ostatnim okresie, musial nast'lpic<br />

swoisty bunt i pr6ba usamodzielnienia si~ innych grup, ktore usiruj'l<br />

znald c wlasn'l form u l~ swiatopogl'ldow'l. Na razie wygl'lda to dose<br />

nieporadnie, bo istnieje pewnego rodzaju wyrwa pokoleniowa. Zyjemy<br />

w okresie tworzenia si~ nowych elit" co oczywiScie wcale nie znaczy, ze<br />

proces ten doprowadzi do wylonienia si~ srodowisk intelektualnie dojrzalszych<br />

od tych, ktore traq wplywy. W kai:dym razie nie ulega dla mnie<br />

w'ltpliwoSci, i:e Zyjemy w okresie przejSciowym, okresie swoistej proini.<br />

Jest to czas, od kt6rego wiele zaIeZy; jest to czas, ktory winien bye<br />

sp0Zytkowany na powaZn'l pra~ intelektualn'l. To ona wlasnie - a nie<br />

riymanie si~ na rzekom'l b arba ri~ i oddawanie krotkowzrocznej partyjno­<br />

Sci - moi:e dae gwarancj~, i:e wyjdziemy z tego w stanie wzgl¢nie<br />

zadowalaj'lcym.<br />

BRONISLA W WILDSTEIN : Jest pewien typ mysienia, na ktory si~ nie<br />

zgadzam. Konkurencja i walka poli tyczna "na szczycie" jest zjawiskiem<br />

naturalnym i poz'ldanym. Ale jednoezesnie powinny obowi'lzywae pewne<br />

123


POl OWAN IE NA IDEE<br />

fonny, ktore u nas rue obowillZUjll. Problem polega na tyro,:ie intelektualiSci<br />

zostali zaatakowani za intelektualizm. Ordynarnie oskari:a si~ intelektualistow,<br />

ze byli winni komunizmowi. To SIl ci, ktorzy stworzyli komuruzm:<br />

intclcktualiSci, elity. Lud? Lud podobno tak naprawd~ to zawsze byl zdrowy<br />

i krzcpki (oczywiScie rowniez na umySle - bo cialo i dusza to jedno). Tylko ci<br />

obcy, obey intelektualnie, bo za mlldrzy - oni cos tam wydziwiajll,<br />

wymySlajll, jakieS formuly ... Moma powiedzi.ee, :ie to jest opozycja uniwersalna:<br />

z jednej strony Salomon, z drugiej Marcholt. Moi:emy zgodzie si~, ze<br />

obie postawy SIl niezb¢ne. Bez ludowej trzciwoSci i rOZSll,dku intelekt<br />

odrywa si~ od ziemi. Ale Marcholt ma sellS w odniesieruu do Salomona.<br />

Je:ieli na placu boju zostanie sam - to konsekwencje b¢1l oplakane.<br />

MACIEJ ZII;:BA OP: IntelektualiSci w zasadzie rue sprawdzajll si~<br />

w polityce. Tak mi powiedziala empiria. Natomiast SIl zadania specyficme<br />

dla intelektualistow, lecz moma si~ z nich wywi!lzyWaC na rome sposoby.<br />

Sartre jest jednyro przykladem, Aeon - drugim. Mysl~, :ie SIl dwa pytania<br />

ruezwykle wame, ktore powinniSmy rzetelnie omowie na nast~nych<br />

spotkaniach. KoSci61 to pierwszy problem (klerykalizm, antyklerykalizm,<br />

instrumentalizacja chrzcScijanstwa), a barbaryzacja nast~ny . TrLCba podjlle<br />

fundamentalne pytania 0 rnity polskiego spoleczenstwa i szukae<br />

odpowiedzi, ktore wychodzilyby poza koniunktur~, poza politycme swary<br />

i pogon za latwym poklaskiem. Posrugujllc si~ gomulkowskim symplicyzmem<br />

chcialbym wi~ zaapelowae: intelektualiSci do intelektu!<br />

HENRYK. WOZNIAKOWSKI: Prawdziwi klerkowie to ci, kt6rzy mysl'l<br />

o rzcczywistosci w swietle wartoSci, w swietle nonn. Tak mysillc reaiizuj'l<br />

swoj'l funkcj~ krytyczn'l. Ale prawdziwi klerkowie to tak:ie ci, ktorzy<br />

budujll modele - buduj'l konsekwentnie od fundamentow po dach, a wi~<br />

konsekwentnie i radykainie wyprowadzajll ostateczne wnioski z przyj~tych<br />

przeslanek. Tego wymaga uczciwose wobcc materii, w ktorej pracuj'l.<br />

Funkcja krytycma i modelotworcza cz~sto wchodzll w konflikt, nawet<br />

u tego samego intelektualisty. Przyklad takiego konfliktu <strong>maj</strong>dziemy<br />

u niejednego mysliciela, <strong>maj</strong>llcego pogl'ldy politycme i etycme: u Platona,<br />

Morusa, Hegla, Nietzschego ...<br />

Lem opisywal matematyka jako szalonego krawca, ktory szyje spodnie<br />

z trzcma nogawkami albo z jednll" a czasem uszyje z dwiema i ta para<br />

~dzie "pasowala do rzcczywistosci" - podobnie jak tylko niektore teorie<br />

matematycme opisujll, cos w rzcczywistosci, a inne pozostajll "pust'l"<br />

abstrakcj'l. Czy myslicielowi spolecmemu wolno bye "szalonym krawcern"?<br />

Mysl~, :ie tak, dopoki nikogo rue zmusza, :ieby wtloczyl si~ w jego<br />

zwariowane ubrania. Inaczej mowill,c - dopoki rue staje si~ ideologiem.<br />

Cokolwiek myslelibySmy 0 wymienionych wy:iej nazwiskach i roi:nych<br />

innych rnniej lub bardziej utopijnych myslicielach - swiat bez nich bylby<br />

macmie uboZszy.<br />

124


INTELEKTUA LI SCI A PO LlTYKA<br />

Polityka jest jednak innym rodzajem wiedzy: jak wiemy od czasow<br />

Arystoteiesa, jest ona umiej~tnoSci~ praktyczn~, umiej~tnoSci~ dopasowywania<br />

srodkow do ceiow, cnot~ roZSlldku bardziej nii: wiedz~ , czyms, co si~<br />

uprawia i czego si~ nie uogolnia. Wniosek z tego taki, i.e intelektualista-klerk<br />

jest w polityce niemoi:liwy, choe d 1 a polityki jest niezb~ n y.<br />

Klcrk nie moi.e politykowae wychod~ z typu wiedzy dla niego naturalnej<br />

- on moi.e na rzeczywistosc, jaka jest, TZUcae swiatlo lub budowac idealne<br />

wzorce.<br />

Polityk jednaki.e musi spojrzee czasem w stron~ klerka - inaczej bowiem<br />

wlaSciwej mu wiedzy praktycznej grozi ograniczenie do czystej gry, ku ktorej<br />

polityka w spos6b naturalny ci~, a nastwnie degradacja tej gry w gr~ bez<br />

regul. Polityk - "czysty gracz" staje si~ nieobliczalny, nieprzewidywalny<br />

i wreszcie konczy si~ jako polityk. Czysta gra polityczna degeneruje si~ w gr~<br />

bez regul - czyli w czys~ gr~ sit I to jest wlaSnie barbaryzacja.<br />

Polityk rzecz jasna nie mysli za kamym razem, czy dzialanie jego mieSci<br />

si~ w pewnych zasadniczych rarnach przyzwoitoSci i obliczalnoSci. Ale musi<br />

w sobie miee pewn~ busol~, ktora go w takich ramach utrzymuje i do tego<br />

utrzymania zasadniczego kursu - pomimo halsowania i innych i.eglarskich<br />

manewrow - obecnosc intelektualisty jest bardzo potrzebna, a moi:e<br />

i niezb~ria. Naturalny porZlldek mx::z.y domaga si~ jednak, by kaidy<br />

z nich pozostawal w miar~ momoSci na swoim miejscu i ponosil<br />

od powiedzialnosc za swoj~ dziedzin~: jeden za mysienie, a drugi za jakosc<br />

wspoinego Zycia ludzi. Zachowuj~c - w miar~ momoSci - rozdzial mi~zy<br />

tymi porz~dkami inteiektualiSci najlepiej przy slu~ si~ poiityce.<br />

Opracowafa Izabella Sariusz-Skl\Pska<br />

WYDAWNICTWO ZNAK POLECA <br />

MYSLt\C 0 FILOZOFII<br />

SERIA ZNAK-IDEE NR 4<br />

Sens mozom, granice jej moiliwoSci pomawczych, relacje z innymi dziedzinarni<br />

duchowej aktywnoSci czlowieka - to tematy rozwaZall grupy czolowych<br />

polskich filozofow. W c~Sci II - Dyskurs j wjzja w filozofij - spor 0 rniejsce<br />

argumentacji racjonalnej w refleksji flIozoficmej i 0 jej ograniczenia.<br />

Wvdawnictwo ZNAK Krak6w, ul. Kosciuszki 37<br />

tel. 21 97 94, fax 21 98 14<br />

125


ZDARZENIA .~ LUDZIE<br />

FILOZOFIA BRADLEYA<br />

francis Herbert Bradley (1846-1924) nalei:aI do najbardziej wplywowych<br />

filolOf6w brytyjskich przelomu XIX i XX w. Od 1870 r. do smierci byl<br />

czlonkiem Merton College w Oxfordzie. Najwainiejsze jego dziela to Ethical<br />

Studies (1876), The Principles ofLogic (1883), Appearance and Reality (1893)<br />

oraz Essays on Truth and Reality (1914). Bradley byl obok 1. McTaggarta<br />

najwybitniejszym przedstawicielem neoheglizrnu brytyjskiego, bardzo wplywowej<br />

formacji filozoficznej w Ang1ii w koncu XIX w. i na poczqtku<br />

naszego stulecia. Populamosc tej filozofii zalamala si~ w pierwszym cwier6­<br />

wieczu naszego wieku, gJ6wnie pod wplywem krytyki ze strony Russella<br />

i Moore'a; obaj zreszUj, w pocZlltkach swej dzialainoSci filolOficznej, tj.<br />

w polowie lat dziewi~ziesilltych, pozostawali pod wplywem neoheglizmu.<br />

Glownym przedmiotem zainteresowan Bradleya byla metafizyka. Autor<br />

Appearance and Reality uwaial, ze prawdziwa rzeczywistosc rna charakter<br />

idcalny, absolutny i caloSciowy. Przejawia sit; , w postaci poszczeg6lnych<br />

faktow, ktore Sll re1atywne. Stlld twierdzenia 0 tych faktach <strong>maj</strong>ll charakter<br />

wzgit;dny i Sll w najlepszym razie jedynie czt;Sciowo prawdziwe. Prawda<br />

absolutna - to prawda 0 calej rzeczywistosci. Chociai: jest ona niedostt;pna<br />

czlowiekowi, ale moze bye potraktowana jako ideal, tj. granica, do ktorej<br />

zrnierza poznanie ludzkie. Tak jak falsz jest obecny w poznaniu przejawow<br />

Absolutu, tak zlo tkwi w nich nieuchronnie. Stlld regula przekraczania zla<br />

w kierunku dobra jest naczelnll zasadll etyki Bradleya. Nalezy podkreSlic,<br />

ze, wedle Bradleya, Absolut nie jest Bogiem, natomiast re1igia jest<br />

sposobem wyrazenia dobra.<br />

Bradley nie jest zbyt dobrze many w Polsce. Zapewne krytyka jego<br />

pogilld6w dokonana przez Russella, cieszllcego si~ u nas ogromnym<br />

autorytetem, miecht;cila pol skich filozofow do Bradleya. Do czasu ukazania<br />

sit; polskiego przekladu VIII tomu Historii jllozojli Coplestona (pax,<br />

Warszawa 1989) w naszych podrt;Cmikach historii fllozofii moina bylo<br />

maleic niewiele istotnych informacji 0 tym fLl olOfie. Literatura specjalistyczna<br />

tez nie przedstawia sit; zbyt pokainie (najwainiejszll pozycjll jest tu<br />

monografia S. Zapasnika: Absolut jako projekt idealu moralnego w jllozojli<br />

F.H. Bradleya - PWN, Warszawa 1973).<br />

Wszelako najwainiejszym wydarzeniem w naszej rodzimej "bradleyologii"<br />

jest praca Jerzego Szymury Relacje w perspektywie absolutnego<br />

126


ZDARZENIA - KSIA,ZKI - LUDZIE<br />

monizmu F.H . Bradleya I . Autor jest niew'!tpliwie najwybitniejszym polskim<br />

znawq ftlozofii Bradleya. Nie tyiko zreszt'! znawC'!, ale i filozoficznym<br />

sympatykiem.<br />

Zamierzenie omawianej rozprawy jest nie tyiko historyczne, ale i systematyczne.<br />

Autora interesuje nie tyiko to, co Bradley mial do powiedzenia<br />

na temat reiacji, lecz rowniei:, co z tego wynika dla analizy tego bardzo<br />

wazncgo poj~ia fIlozoficznego.<br />

Trzeba od razu zaznaczyc, i:e monografia Szymury dotyczy bardzo<br />

technicznych zagadnien filozoficznych, glownie ontologicznych. Jest to<br />

typowa rozprawa akademicka, w dobrym tego slowa znaczeniu - chcialbym<br />

to mocno podkreslic, szczegolnie w sytuacji, gdy w miejsce filozofti<br />

uprawianej profesjonalni e bardzo cz~sto proponuje si ~ publicystyk~ wyrazan,!<br />

w gwarach regionalnych.<br />

Nie b~~ ' streszczal wywodow Szym ury. Czytelnik znajdzie w nich<br />

kompetentne przedstawicnie najwainiejszych rysow metafizycznego systernu<br />

Brad leya, a przede wszystkim poj~ia relacji. Autor stara si~ wykazac, ze<br />

maternatyczna definicja relacji (w rarnach teorii runogoSci) nie wystarcza dla<br />

celow filozoficznych. Wiele uwagi poswi~a tez krytyce Russellowskiej<br />

krytyki Bradleya, wskazuj,!c, i:e w wielu przypadkach byla ona powierzchowna.<br />

lone wai:ne kwestie to problem uniwersaliow i tzw. relacji<br />

wewn ~trznych, tj. wyznaczanych przez istot~ elementow relacji. Na uwag~<br />

zasluguj,! taki:e fragmenty po swi~one Ingardenowi i Jamesowi (roz. IV).<br />

Milosnicy paradoksow zapewne z zadowoleniem przyjm,! zakonczenie,<br />

a zwlaszcza argu men t acj~, ze paradoksy daj,! si~ w gruncie rzeczy "oswoic".<br />

Tak to jui: jest w pisarstwie filozoficznym, i:e jeSli zgadzarny si~ z jakims<br />

filozofem, to pragniemy go przedstawie w moi:liwie najlepszym swietle. Milosc<br />

w ftlozofri bywa jednak - podobnie jak w iyciu - z reguly slepa. Trudno z tego<br />

robie zarzut, gdyi: widocznie tak musi byc. W moim przekonaniu, jest to<br />

nawet wielee sympatyczny rys kultury filozoficznej. Niemniej jednak, obowi'lZlciern<br />

recenzentow prac filozoficznych jest tropienie rezultatow filozoficznych<br />

sympatii. Owo tropienie rowniez nie jest wyznaczone obiektywizmern i tylko<br />

obiektywizmem, ale i sympatiami i antypatiami po stronie recenzenta.<br />

Podzielam z Jerzym Szymur'! przekonanie 0 wartoSci analizy ftIozoficzn ej jako<br />

metody, ale calk:owicie odmiennie od niego oceniam Bradleya. Wprawdzie<br />

Icktura rozprawy Szymury przekonala runie, i:e Russell nieco pospieszyl si~<br />

z niektorymi uwagami krytycznymi wobec Bradleya, ale jako "wieroy syn"<br />

szkoly lwowsko-warszawskiej nie mog~ zaaprobowac metafizyki monizmu<br />

absolutnego, ktor'l uwai:arn :ni (co najmniej) zbyt ryzykown'l spekuiacj~. Nie<br />

miejsce tu jednak na spor natury ogolnej.<br />

Wydaje rni si~, i:e autor kierowany sympati'l do heglizmu w spos6b<br />

nieuzasadniony przypisuje jego przedstawicieiom szereg szczeg610wych<br />

pomyslow fLiozoficznych, na przyklad cz'!stkow'l definiowalnosc poj~c<br />

I Uniwersylel Jagjellonski, Rozprawy Habilitacyjne <strong>Nr</strong> 183, Naldadem Uniwersytetu Jagjellonskiego,<br />

Krak6w 1990, S. 209.<br />

127


ZDARZENIA - KSIAZKI - LUDZIE<br />

teorctycmych (zazwyczaj za two r~ tej idei uwaZanY jest Carnap), krytyk~<br />

logiki tradycyjnej (zalicza si~ to na konto tworcOw logiki matematycmej),<br />

odroinienie formy logicmej i formy gramatycmej (Russell, Wittgenstein), tzw.<br />

zasad~ kontekstow4 (Frege) czy krytyk~ poj¢ a analitycZlloSci (Quine).<br />

HegliSci ded ukowali pewne tezy z ogolnikowego zalozenia, i.e wszystko jest<br />

powillZ


lDARlENIA - KSI.A,ZKI - LUDllE<br />

wal optymistycznll wizj ~ czlowieka, ktory "dojrzewal" od pierwotnych<br />

i prymitywnych fonn religijnoSci, takich jak animizm, fetyszyzm, totemizm<br />

czy wreszcie politeizm, do monoteizmu. Innll wizj~ rozwoju religijnego<br />

ludzkoSci proponowala szkola kulturowohistoryczna, ktora wszystkie<br />

wymienione fonny re1igii wywodzila z potwierdzonego badaniami terenowymi<br />

wsrod ludow pierwotnych monoteizmu. Utrzymywano, Ze to wlasnie<br />

monoteizrn jest prareligillludzkoSci, a dalszy jej rozwoj byl tylko dekadencj'l.<br />

Szkola ta stanowila ~ll z podstawowych propozycj i teoretycznych<br />

dla obu wymienionych dyscyplin, etnologii i religioznawstwa, w pierwszej<br />

polowie XX wieku.<br />

Najwybitniejszym przedstawicieiem metody kulturowohistorycznej byl<br />

werbista, ojciec Wilhelm Schmidt (1868-1954). SporZl!dzony po jego<br />

smierci spis bibliograficzny publikacji obejmuje 647 pozycji. WsrOd nich<br />

szczegolnll pozycj~ zajmuje 12 tomowe Der Ursprung der Gottesidee,<br />

w ktorym zawar! podstawowe i reprezentatywne dla tej szkoly koncepcje.<br />

Ksillika ks. Henryka Zimonia I jest najszerszll polskoj~zycznll prezentacjll<br />

dziela Schrnidta i jednoczcinie calej metody kulturowohistorycznej.<br />

Wydana wraz z olbrzymill aparaturll naukow'l ksillika dzie1i si~ na dwie<br />

cz~Sci. W pierwszej dokonano prezentacji pogilldow samego Schmidta (z<br />

precyzyjnym uwzg1~dnieniem ich historycznego rozwoju), w drugiej znajdujemy<br />

rownie systematycznie przedstawionll krytyk~ mysli Schmidta, jakll<br />

przeprowadzili badacze wiedenskiej szkoly etnologicznej. 0 wyborze<br />

wiedenczykow, jak tlurnaczy si~ autor, zadecydowalo ich nawillzywanie<br />

w pracach badawczych do metody Schmid ta i ustosunkowanie si~,<br />

pozytywne blldi krytyczne, do fundamentalnej tezy 0 monoteizmie pierwotnym.<br />

Etnologia kulturowohistoryczna probuje empirycznie ustalic czasowe<br />

i przyczynowe nast~pstwo kultur, aby w ten sposob odtworzyc niepismienny<br />

etap dziejow ludzkoSci. Proby takich rekonstrukcji znane byly juz przed<br />

Schmidtem, ale jego zaslugll jest konsekwentne zastosowanie tej metody<br />

i jej rozwi ni~e (wlasciwym tworCl! byl F. Graebner). Praca Zimonia<br />

prezentuje podstawowe przeslanki, na ktorych Schmidt budowal swojll<br />

teori~ kr~gow kulturowych.<br />

Kr~gi kulturowe to jedno z podstawowych poj~c tej etnologii. Jak glosi<br />

przytaczana przez Zimonia jedna z jego defmicji, jest to "istniejllca niegdys<br />

kultura okreslonej grupy etnicznej, powstala w pewnym miejscu, a dzisiaj,<br />

na skutek w¢rowek kompleksow kulturowych, rozproszona po calej<br />

ziefi!i. Obejrnuje on zamkni~ty zespol elementow kulturowych, zawierajllcy<br />

zasadnicze i konieczne elementy kultury ludzkiej: narz¢zia, gospodark~,<br />

struktur~ spoiecznll, moralnosc, religi~, ktore trwale zaspokajajll wszystkie<br />

podstawowe potrzeby czlowieka." Analiza podobienstw i roZnic owych<br />

kr~gow dokonana poprzez zestawianie takich m.in. cech, jak np. ksztalty<br />

1 Ks. Henryk Zimon, Monotelzm pie1'wotny. Teoria Wilhelma Schmidta j jej Jerytyka<br />

w wledeflskiej szkole etnologicznej, Katowice 1989.<br />

129


lDARlENIA - KSIAiKI - LUDllE<br />

broni czy omamentyka przedstawien figuralnych, rna w efekcie 00­<br />

powiedziee na pytanie, ktory z nich jest najstarszy i jak nast~pn ie rozwijaly<br />

si~ i roZnicowaly w swiecie. 1m prostszy i bardziej prymitywny, tym starszy,<br />

im dalej od kolebki zycia, tym mlodszy - oto glowne zasady dokonywanej<br />

analizy.<br />

W ksi~zce Zimonia znajdujemy precyzyjn~ rekonstrukcj~ teorii kr~gow<br />

kulturowych Schmidta z kolejnymi modyfikacjami, jakie wprowadzal on<br />

w trakcie swych wieloletnich badan terenowych. Pomimo owych zmian<br />

Schmidt konsekwentnie przez cale :iycie podtrzymywal twierdzenie, ze<br />

koiebk~ IudzkoSci jest Azja. Z niej, w trakcie dziejow, wyw¢rowywaly<br />

rozmaite Iudy, a najstarszym nienaruszonym kr~giem prakultury oca1al~m<br />

do naszych czasow jest centralny kr~g Pigmejow. Schmidt skrupulatnie<br />

zbieral i analizowal wszelki material etnologiczny, w ktorym znajdowal<br />

informacje na ternat wiary w Isto~ NajwyZsz~, szczegolnie u Iudow<br />

zaliczanych do najstarszych kr~gow kulturowych. Poszerzaj~c definicj~<br />

monoteizmu, za co krytykowali go liczni religioznawcy, m.in. R. Pettazzoni,<br />

wymienial jako monoteistyczne wierzenia Iudow, ktore wi~kszosc wspolczesnych<br />

etnologow ldasyfikowalaby odmiennie. Schmidt wl~czal tu m.in. rome<br />

formy henoteizmu oraz traktowal dwudziestowieczne wyniki badan etnoiogicznych<br />

jako miarodajne dia okreSienia prehistorycznych wierzen.<br />

Zimon stwierdza jednoznacznie, Ze Schmidt przypisywal metodzie kuiturowohistorycznej<br />

wi ~j, niz byla ona w stanie przekon uj~co uzasadnic.<br />

Anaiizuj~c nazwy i przymioty Istoty Najwyzszej, Schmidt "uzywa<br />

terminow zaczerpni~tych z teodycei i dogmatyki chrzeScijanskiej" (s. 77).<br />

Stalo si~ to p6iniej j ed n~ z podstawowych przyczyn krytyki tej teorii.<br />

Zarzucano mu, Ze kre uj~c "obraz uzdoinionego umyslowo i ideainego<br />

morainie i religijnie praczlowieka", rzutowal swoje przekonania reli gijne<br />

na wyniki empirycznych badan terenowych. Wedlug Schmidta, czlowiek<br />

dawnych i takZe dzisiejszych Iudow pastersko-1owieckich byl istot~ najblizsz~<br />

stanu idealnego z okresu poc~tku stworzenia. Werbista bronil gor~co<br />

tych kuitur, bezposrednio traktowanych potocznie jako niZsze.<br />

Jeszcze wi~cej kontrowersji i sprzeciwow wywolala teza Schmidta<br />

o praobjawieniu jako 0 irodle najstarszej religii. Uzupelniala j~ inna,<br />

rowniez zgodna z katolick~ dogmatyk~, 0 naturalnych rozumowych<br />

moZliwoSciach poznawczych czlowieka. Jak referuje jego pog1~d y Zimon,<br />

Schmidt uwazal, Ze "czlowiek pierwotny dzi~ki mysieniu przyczynowemu<br />

mogl dojsc do idei Boga i rzeczywiScie tez do niej doszedl. Z powodu zla<br />

i winy nie byl on jednak w stanie wlasnymi silami w czystej formie<br />

zachowac idei Boga" (s. Ill). Probuj~c udowodnic naukowo historycznosc<br />

praobjawienia naruszyl Schmidt jednak:ie grani~ dzieI~c~ dwie dyscypliny:<br />

teologi~ i etnologi~. Przeciwstawiaj~c si~ temu, Zimon twierdzi , Ze na<br />

gruncie teologicznym twierdzenie to oczywiScie moZe bye dowodzone, ale<br />

etnoiogia z pewnoSci~ powstrzyma si~ od uznania za nadprzyrodzon~<br />

religi~ Iudow zbieracko-1owieckich. Na przelomie XIX i XX wieku<br />

130


ZOARZENIA - KSIAZKI - LUOZIE<br />

pol'lczenie wiary i rozumu bylo w naukach etnologicznych jeszcze moZliwe.<br />

Schmidt byl wszak przekonany 0 wyzszosci takiej perspektywy badawczej<br />

l'lcz'lcej obie rzeczywistoSci. Dodajmy, Ze katolicyzm nie wymaga wiary<br />

w praobjawienie, faktu dyskutowanego nawet w ramach jego wlasnej<br />

tradycji teologicznej.<br />

W drugiej c~Sci ksi


ZDARZENIA - KS I.A,iK I - LUDZI E<br />

Praca Zimonia, ktory sam jest duchownym katolickim i etnologiem<br />

re\ igiozn awc~, precyzyjnie pokazuje, jak uczniowie Schmidta uzupelnili<br />

dzielo swego mistrza, wytyczaj,!c odmiennie od niego granice pOznawcze<br />

obu dyscyplin: teologii i religioznawstwa. Etnologia moie jedynie dostarczac<br />

materialu do rozwai:an lub weryfikacji poszczegolnych teologicznych<br />

hipotez i twierdzen. Teologiczne zalozenia nie mog'! determinowac wynikow<br />

badan naukowych, choc oczywiScie nie musz~ siy z nimi kl6cic.<br />

Uzgodnienie prawdy naukowej i wiary religijnej, tysknota za naukowym,<br />

etnologicznym dowodem na rzecz pramonoteizmu i rozrachunek z ow~<br />

tyskn ot~, to najwamiejsze wlltki ksi,!zki ks. Zimonia. Reprezentanci szkoly<br />

kulturowohistorycznej .analizowali mity z rozmaitych stron swiata, doszukujllc<br />

siy w nich motywow, ktore nieodparcie sugerowaly wnioski<br />

cZystokroc nie wytrzymujllce uwamej naukowej weryfikacji. Zapoznawali<br />

roznice kontekstu kulturowego, 0 czym przypomina wazne opracowanie<br />

ks. Zimonia.<br />

Zbigniew Pasek<br />

KRO NI KA KR A K OW SKA<br />

PYTANIA 0 P OLS K ~<br />

Taki tytul nosily tegoroczne Dni Spoleczne, organizowane przez Duszpasterstwo<br />

Akademickie Dominikanow w Krakowie. Przez trzy dni (17-20<br />

kwietnia) w szczelnie wypelnionym publicznoSci,! kapitulariu klasztornym<br />

dyskutowano nad stan em polskiej demokracji - nad ekonomicZll,!, polity­<br />

CZll,! i duchowll kondycj,! polskiego spoleczenstwa.<br />

luz pary lat temu jeden z Ojcow Gospodarzy iegnal siy 'na dobre ze<br />

sluchaczami podobnej dyskusji, twierdz,!c, zez nastaniem wolnosci slowa,<br />

" wieczorne Polakow rozmowy" opliszcz'! klasztorny azyl. Nieustaj,!ce<br />

obywatelskie seminarium, ktore niedlugo po TKN-ie rozpoczylo dzialalnose<br />

u dominikanow, trwa jednak nadal i znowu okazalo siy jedynym<br />

miejscem, gdzie mogli dzielic siy swymi pogJ,!dami na przemian: bp I6zef<br />

Zycinski i prof. Bronislaw Lagowski, laroslaw Kaczynski i l acek Kuron<br />

- tylko przez przypadek nie przyjechal do Krakowa Karol Modzelewski,<br />

by skonfrontowac swoje racje z racjarni Tadeusza Syryjczyka i M arka<br />

D,!browskiego.<br />

Tamto, sprzed lat, przedwczesne poiegnanie i fakt, ie znowu tu wszyscy<br />

jestdmy - daj,! do rnyslenia. Byly bowiem tamte spotkania wyrazem<br />

132


ZDAR ZE NIA - KSIAiKI - LU DZIE<br />

niezgody na P olsk~ - jak'l, byla, a teraz - cM - pewnie na Polsk~, jak'l, jest.<br />

A jaka jest? I tu nie bylo zgody.<br />

Pierwsze z pytan dotyczylo roli KOScioia w demokratycznym panstwie<br />

i jego reakcji na libera1n 'l, cywiliza cj ~. Zaproszona przez gospodarza,<br />

Macieja Zi~b~ OP, jako Kassandra Teresa Bogucka widzi sytuacj~<br />

nast~puj'l,co: spoleczenstwo polskie po upadku komunizmu jest podw6jnie<br />

zagubione; z jednej strony gI~boko zakorzenila si~ w nim " choroba<br />

roszczeniowoSci", z drugiej - przyj~lo juz ono (przez osmoz~) idealy<br />

propagowane przez zachodni'l, cywilizacj~ : :lycie pojmuje jako samorealizacj~,<br />

indywidualne zaspokojenie potrzeb, czerpie sa tysfakcj~ z uzycia<br />

niezobowi'l,zuj'l,cych urok6w swiata. Na Zachodzie KoSciol walk~ 0 ludzkie<br />

dusze juz wlaSciwie przegral, wycofuj'l,c si~ do roli instytucji charytatywnej.<br />

Ideal czlowi ~ka przezen propagowany, klad


ZDARZENIA - KSIft,iKI - LUDZIE<br />

egzorcyzmuj'l Zlego, nie moma jednoczeSnie samemu wrzucae lcrytyk6w<br />

obecnej postawy KoSciola do jednego koUa: "straszenie klerykalizmem<br />

stalo si~ · tak sarno modne, jak kiedys pisanie dytyramb6w na cZeSc<br />

Stalina"!<br />

Tak, po marksizmie pozostala pustka aksjologiczna, lecz trzeba szukae<br />

- bez urazy - sojusznik6w gotowych zabudowae jej pi~tr a .<br />

Pierwszego dnia wys1'lpili jeszcze ministrowie Bronislaw Komorowski<br />

i Jaros!aw Kaczyriski. Kaczyxlski m6wil 0 roli swojej chadeckiej partii<br />

w spo!eczenstwie zagroionym z jednej strony pennisywizmem, a z drugiej<br />

integryzmem. Permisywizm akceptuje np. ROAD, zaS integryzm jest oryiem<br />

ZChN-u. Porozurnienie Centrum, jako partia chadecka, jest za "trzeci'l<br />

drogll": chrzeScijanskie zasady b¢'l dzi~ki niej obecne na scenie politycznej<br />

w sposOb naturalny, a nie poprzez panstwowo-prawny przymus.<br />

Jak to podczas tych wieczor6w bywalo przy okazji WYSi'lpien aktywnych<br />

polityk6w, nie oby!o si~ bez osobistych wycieczek i uraz6w. Na pytanie<br />

z sali, czy nie lepiej miee Matk~ Bosk'l w sercu nii w klapie, padla<br />

odpowiedz: "znam lepiej od pani bj ografi~ Mazowieckiego i jest to dla<br />

mnie smieszny argument". .<br />

o dniu drugim "Pytania 0 Polsk~ biedD'l i zamoin'l" opowiemy tu<br />

w paru tylko slowach. Trzej byJi ministrowie: Henryk Woiniakowski,<br />

Tadeusz Syryjczyk i Marek D'lbrowski zastanawiali si~ nad kosztami<br />

reformy, jej alternatywami i przede wszystkim pr6bowali zbilansowae<br />

swoje nadzieje i rozczarowania zwi'lzane z prac'l w rZ'ldzie Mazowieckiego.<br />

Jak to uj'll Syryjczyk - by! to jednak szok. Rok lub dwa wczesniej<br />

kwestia wymieniainoSci zlot6wki, prywatyzacja lub bezgraniczna akceptacja<br />

dla wolnorynkowych zasad wsr6d lewicuj'lcej przez dlugie lata opozycji,<br />

by!y czyms fantastycznym. Przy peloej zgodnosci co do strategii ,<br />

r6inice sprowadza!y siy do taktyki. A w samej materii przemian opor tkwi!<br />

gl6wnie w wielkich organizmach gospodarczych, kt6re los poprzednich<br />

reform nauczy!, ie najlepiej "przeczekae".<br />

Ten wiecz6r byllekcj'l zdrowego roz~dk u, imudnym wyliczaniem sumy<br />

z 2 i 2, cierpJiwym st'lpaniem po ziemi, ktorej Zadni Zydzi i Niemcy Die<br />

chc'l wykupie. .<br />

Wreszcie nadszedl dzien trzeci "Pytan 0 Polsky". Tym razem pytano<br />

o demokracjy. Zagajal Ryszard Legutko: demolcracja to ustroj piykny<br />

- gdy oczekiwany; kiedy jui przychodzi - jej wdziyk okazuje siy cokolwiek<br />

dwuznaczny. Jest sprzedajna, swarliwa, niechlujna, rozmyta przez tysi'lCZne<br />

kompromisy, zawsze poniiej oczekiwan. Wlasnie naj trudniejszy z ni'l<br />

jest miesi'lc miodowy, kiedy irytacja kusi do porzucenia calego tego<br />

ambarasu i powrotu w bezpieczny ancien regime. Zdaniem Legutki, Polacy<br />

znosZ'l ten trudny czas zaskakuj'lco cierpliwie i bez histerii, w kaidym razie<br />

nikt nie rna ochoty na rz'ldy nowych filozofow.<br />

Jacek Kuron podczas tego wywodu pokrzykiwal: "nie mow hop!"<br />

- uwaia bowiem, ie caty uklad demokratyczny w Polsce jest tylko<br />

134


wzgl~dnie stabilny i przy braku trwalych demokratycznych struktur moze<br />

si~ rozsypac. Sprzyjac temu b~zie model ordynacji wyborczej do nowego<br />

Sejmu, bardzo slaby poprzez partyjny zwi~zek elektoratu z poslern. Rokuje<br />

to raczej przesuni~iern centrum wladzy w stron~ Belwederu. W skr6cie<br />

- wszystko zalezy od tego, kt6ra z dw6ch dusz w Polaku zwyci~zy : ta<br />

cierpliwa, czy ta sklonna do histerii i chodzenia na skr6ty.<br />

Identyczne zdanie prezentowal Krzysztof Kozlowski. W interesie polskiej<br />

demokracji leZy zaistnienie silnych ugrupowan i akceptacja zasady<br />

kompromisu. Innej drogi nie rna.<br />

Uzupelnieniem dla tych glos6w byla wypowiedz akadernika, prof.<br />

Bronislawa Lagowskiego. Demokracja nie jest politycznym absolutem.<br />

Sklonni jesteSmy traktowac j~ w ten spos6b, przystaj~c na gusta epoki<br />

i propagandowy szantai:. I tylko 0 tyle "nie mamy wyjScia": inny ustr6j nie<br />

b~zie akceptowany, nie rnoze byc mowy 0 Zadnej dyktaturze, taka jest<br />

"koniecznosc dziejowa". Klopot w tym, Ze traktujemy system demokratyczny<br />

dosyc powierzchownie - jak rnaszynk~ do glosowania. Zreszt~<br />

tylko w tym wymiarze mOZemy przenidc zachodnie doswiadczenia demokratyczne<br />

do Polski. Co wai:ne, dernokracja dziala skutecznie tam, gdzie<br />

jest de facto systemem rnieszanym, wsp6listniej~cym z jakims rodzajem<br />

oligarchii, czy nawet - jak w Anglii i Skandynawii - monarchii. Ten<br />

stabilizuj~cy trzon ksztaltowal si~ przez dlugie wieki i nie moma go<br />

mechanicznie przenidc w inn~ rzeczywistosc spoleczn~ . Szan~ dla Polski<br />

jest tu jednak gl~boko zakorzeniona "odwieczna" ideologia republikanska.<br />

To moze byc oliwa na przyslowiowo rozkolysane, demokratyczne wody.<br />

Wszystkie te uwagi bardzo zdenerwowaly Lecha MaZewskiego, reprezentanta<br />

partii rz~dz~cej (KL- D). Nie zbuduje si~ demokracji bez klasy<br />

sredniej i to ona, nie zadne elity, jest sol~ demokracji. Liberalowie<br />

z Gdanska przyst~pili do sojuszu z Wal~s~, poniewai: tylko on potrafi<br />

stonowac nastroje tej wi~kszoSci, kt6ra nie moZe si~ odnalezc w nowej<br />

sytuacji, na drodze do kapitalizrnu. A jdli rozd zi eraj~ce szaty elity<br />

polityczne nie b¢~ mialy wst~puj~cej nowej klasie nic do zaproponowania,<br />

niech <strong>maj</strong>~ zal tylko do siebie, gdy ta wyniesie do wladzy "Pinocheta".<br />

Historia jest zdeterrninowana ku kapitalizmowi, wt6rnie ku demokracji.<br />

"Pinocheta" nie trzeba si~ bac; jezeli zostanie wyniesiony przez "now~<br />

klas~" - to takZe zostanie przez ni~ zmieciony, gdy okrzepn~ jej polityczne<br />

aspiracje. To byla kr6tka lekcja gdanskiej szkoly liberalizmu.<br />

Konkluzji nie bylo. I pewnie dlatego zarniast "Zegnajcie", tym razem<br />

ostromi dominikanie m6wili nam "do zobaczenia".<br />

Piotr Mucharski<br />

135


J~S TA<br />

WIE~M ...<br />

M ODLITWA STARCA<br />

Panie Boie, S~zio sprawiedliwy, - szkoda mi iycia, a wnierae pora.<br />

- Malo zostalo r6wieSnych na ziemi, - zaludnily si~ nimi cmentarze.<br />

- Naprzoo szli mistrze i czcigodni, potem starsi w iyciu bracia, potem<br />

przyjacioly. Jednych grom razil, drugim sen zwieral na wieki muione<br />

powieki. ,,0 jednych m6will: wola boia, 0 drugich: "a no czaas staary".<br />

- Wiem: miejsca ustllpie trzeba tyro, co si~ rodZll, wzrastajll, - dojrzaIi<br />

i czynu godni. Nam starym cisza. A gdzie cichsza cisza, gdy nie w mogile?<br />

- Dlugie c~sto z nimi prowad~ rozmowy - Zywy zmarlym 0 dawnych<br />

czasach gwarz~. Czy dobrych? Czy chcialbyro rozpocZlle w~r6wk~ od<br />

nowa? Chyba z obawy niem~kiej?<br />

Panie Boie, ~dzio sprawiedliwy, - szkoda mi iycia, tej reszty jego<br />

dogasajllcych: ciepla i radosci. Drobne stawiam kroki, dlugo i:uj~ pokarmy,<br />

cicho m6wi~, zwolna krew krlliy w iylach - moi:e na dlui:ej starczy?<br />

- A tak milo spogllldae na zie1en i slonce; takie wszystko wokolo gl~bokie<br />

i peine, waine i mlldre.<br />

Stonce i zielen - czyi rozumiejll mlodzi? - 1m zdaje si~ , i:e tak bye<br />

powinno, ie nie moma inaczej. Nie rozumiejll, co znaczy: smiere kosi , nie<br />

znajll pokory, nie wiedzll co znaczy - kres. Niewame ambicje i dllsania,<br />

zabiegi i porachunki, - nie wiedzll, co znaczy: smierc kosi, co znaczy - kres.<br />

My bliiej Ciebie, sprawiedliwy Boie, - oni si~ spieszll, nie <strong>maj</strong>ll czasu.<br />

Ale i my nie wiemy, dop6ki nie powiesz ostatniej iycia tajemnicy<br />

w pierwszym smierci momencie; my - dzieci wobec najmniejszej niemowl~cia<br />

trumienki. - Nie spieszno mi poznae, .- sarno przyjdzie,'- niedlugo.<br />

Nie boj~ si~, jeno mi ial: tak chcialbym jeszcze popatrzee, poczytac,<br />

zobaczye, doczekae, takie wszystko ciekawe i nowe, bo moie ostatnie.<br />

Dzi~ki Ci, S~dzio Sprawiedliwy, za m6j wiek ~dziwy. Poznalem<br />

poiegnalne slonca promienie, swiegot ptactwa, poznalem milosc starca<br />

i nadzi ej~ . Zn6w wszystko dawne inne, bo inaczej nowe. I Ty Boie - inny,<br />

inne zwiastujesz radosne nowiny. -<br />

Boie - S~zio sprawiedliwy, pora - wiem - chcialoby si~ tylko<br />

przedluiye poiegnania serdeczny uscisk - na tl( nowll pieJgrzymk~,<br />

niemanll·<br />

136<br />

Janusz Korczak


SUMMARY<br />

The main focus of the May issue of "<strong>Znak</strong>" centers around religious and<br />

philosophical Hebrew thought, the Holocaust, its theological meaning for<br />

both Jews and Christians, as well as rualogue between these two religious<br />

traditions. It opens with a selection of excerpts from Zohar, translated and<br />

prefaced by Ireneusz Kania. Michal Galas discusses the role of Messianism<br />

in Jewish thought and history as understood by Gershom Scholem,<br />

whereas Apolinary K. Michalski OFM presents the work of Emmanuel<br />

L.evinas, one of the most outstanding Jewish philosophers. For another<br />

Jewish thinker of our century, Franz Rosenzweig, the main subject of<br />

reflection h.as been the question of dialogue between Judaism and<br />

Christianity. Tadeusz Gadacz SP draws a brief sketch of Rosenzweig's<br />

work, complemented by a translation of passages from his most famous<br />

book, The Star of Salvation.<br />

The Holocaust sprang up in the very heart of the cross-cradled,<br />

Christian Europe. It cast a sinister shadow on the Jewish-Christian<br />

relationship, at the same time imbuing it with a new sense. How does this<br />

fact affect Christian self-consciousness? how can it be explained from the<br />

theological angle - these are questions asked by Oemens Thoma.<br />

Waldemar Chrostowski brings up the same problems, devoting particular<br />

attention to the need of reinterpreting certain lines from the New<br />

Testament which used to be misread and misconstrued and served to<br />

justify anti-Semitism. Elie Wiesel's literary miniatures Legends of Todny<br />

show us the Jewish, religious understanding of the Holocaust.<br />

All the above-mentioned themes: Jewish religious tradition, the Holocaust<br />

and, above all , the Jewish-Christian dialogue, surge back in Adam<br />

Zak's interview with Professor Simon Lauer, a devoted advocate of<br />

reconciliation between Jews and Christians. Francis Cazais, a professor of<br />

the Strasbourg University, delineates a sociological interpretation of<br />

anti-Semitism as a symptom of "unconscious self-hatred". Finally Michal<br />

Czajkowski describes the lives and life stances of Hebrew Catholics in the<br />

United States and in Israel.<br />

Alfred Gawronski this time invites us to trace his considerations entitled<br />

From Mass to Object. The "Events-Books-People" section begins with<br />

a new column "Hunting for Ideas" which has been designed to include<br />

rel ations of discussions held in the circle of our editors and authors<br />

affili ated with "<strong>Znak</strong>". The first discussion dealt with Intellectuals and<br />

Politics. Toward the end readers will find two reviews of books, one by<br />

Jerzy Szymura (reviewed by Jan Wolenski) and the other by Henryk<br />

Zimon (reviewed by Zbigniew Pasek), Piotr Mucharski's Cracow Chronicle<br />

and An Old Man's Prayer by Janusz Korczak.<br />

137


SOMMAIRE<br />

La religion, la pen see philosophique juive, la shoah et sa signification<br />

theologique pour les juifs et les chretiens, ainsi que Ie dialogue entre<br />

christianisme et judaisme: tels sont les principaux themes du numero de<br />

mai, qui s'ouvre par des extraits du Zohar, traduits et introduits par<br />

Ireneusz Kania. Michal G alas pariera en suite du role du messianisme dans<br />

la pensee et I'histoire juives selon Gershom Scholem. Apolinary K.<br />

Michalski presentera l'oeuvre de l'un des plus grands philosophes juifs,<br />

Emmanuel U vinas. Le theme central de reflexion d'un autre penseur du<br />

XXe siecle, Franz Rosenzweig, est Ie probleme du dialogue entre judaisme<br />

et christianisme: T adeusz Gadacz SP, nous initie a son oeuvre en<br />

l'ill ustrant par des fragments de son ouvrage principal, L'Etoile du salut.<br />

L'evenement dont l'ombre tragique a montre sous un jour nouveau Ie<br />

sens du dialogue judeo--chretien, a ete la shoah, c'est-a-ilire l'extermination<br />

massive de la nation juive, une extermination projetee dans les<br />

moindres details et perpetree au coeur de l'Europe chretienne. Qu'est-ce<br />

que ce fait apporte a la conscience chretienne? QueUe en est l'explication<br />

theologique? - Deux questions que se pose Oemens Thoma, et dont se fait<br />

pour ainsi dire l'echo l'abbe Waldemar Chrostowski, lequel se concentre<br />

sur la necessite de reinterpreter les passages de I'Ancien Testament dont<br />

une lecture tendancieuse a fait Ie lit de I'antisemitisme. Les miniatures<br />

saisissantes d'Elie Wiesel, Les Ugendes de nos jours, proposent Ie point de<br />

vue religieux juif sur la signification de la shoah.<br />

La tradition religieuse juive, ia shoah et ie dialogue judeo--chretien sont<br />

les themes qui se retrouvent dans I'interview mene par Ie Pere Adam Zak<br />

SJ , avec Ie Prof. Simon Lauer, un des plus actifs militants de la<br />

reconciliation entre juifs et chretiens. Quant a Francis Cazals, de<br />

l'Universite de Strasbourg, il donne du phenomene de l'antisemitisme une<br />

interpretation sociologique et y voit la manifestation inconsciente d'une<br />

aversion de soi-meme. L'accent final sera mis par i'abbe Michal Czajkowski<br />

qui evoque Ie sort et la situation des catholiques hebreux aux<br />

Etats-Unis et en Israel.<br />

Dans Ie cycle "La langue et .Ja realite", Alfred Gawronski intitule ses<br />

assertions de ce mois "De la masse a['objet".<br />

Au chapitre "Evenements, hommes et livres" , no tons une nouvelle<br />

rubrique, "La chasse aux idees, oll seront inseres les comptes rend us des<br />

discussions menees par redacteurs et coUaborateurs de notre revue. Le sujet<br />

de la premiere est: "Les intellectuels et fa politique". Sujet que viennent<br />

completer deux recensions de livres: de Jerzy Szymura par Jan Wolenski, et<br />

de l'abbe Henryk Zimon par Zbigniew Pasek. La "Chronique de Cracovie"<br />

est assuree par Piotr Mucharski et une priere de Janusz Korczak conclut ce<br />

numero.<br />

138


:AUTORZY TEGO NUMERU:<br />

FRANCIS CAZALS, absolwent wydzialu prawa i socjologii Uniwersytetu<br />

Strasburskiego, wykladowca socjologii na tymi:e uniwersytecie.<br />

KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI, Uf. 1951, teolog biblijny i znawca<br />

judaizmu, uczestnik dialogu chrzeScijansko-i:ydowskiego. Wykladowca<br />

Akademii Teologii Katolickiej, czlonek Komisji Episkopatu ds. Dialogu<br />

z Judaizmem, redaktor naczelny kwartalnika "Collectanea Theologica".<br />

KS. MICHAL CZAJKOWSKI, ur. 1934, teolog, duszpasterz, publicysta<br />

- zob. nota w numerze 430.<br />

KS. TADEtJSZ GADACZ, Uf. 1955, filozof - zob. nota w numerze 431.<br />

MICHAL GALAS, ur. 1961, absolwent religioznawstwa VJ, doktorant na<br />

Wydziale Filozoficzno--Historycznym VJ . Publikowal w " Ruchu Biblijnym<br />

i Litu rgicznym", "Studia Religiologica", autor przedmowy do: Gershom<br />

Scholem, Judaizm. Parf g16wnych pojfc (w druku). Mieszka w Krakowie.<br />

ALFRED GAWRONSKI, ur. 1929, mozof - zob. nota w numerze 429.<br />

IRENEUSZ KANIA, ur. 1940, tybetolog, tlumacz - zob. nota w numerze<br />

430.<br />

JANUSZ KORCZAK (1878-1942), wychowawca, pisarz, dzialacz spoleczny,<br />

lekarz. Wspoltworca i kierownik i:ydowskiego Domu Sierot w Warszawie<br />

oraz sierocinca dla dzieci polskich. Zgin:tl w obozie koncentracyjnym<br />

, dobrowolnie towarzysz:tc wychowankom swego sierocinca. Wydal<br />

m.in. M omenty wychowawcze (1919), Jak kochac dziecko (t. 1-2<br />

1920-1921), Prawo dziecka do szacunku (1929), Prawidla zycia. Pedagogilea<br />

dla mlodziezy i doroslych (1930). Pozostawil po sobie Pamiftnik pisany<br />

w getcie. Jest jedn:t z najbardziej symbolicznych postaci XX wieku.<br />

SIMON LAUER, potomek slynnego rod u uczonych i:ydowskich, nosz:tcego<br />

nazwislco Luria, wsp6lwydawca (wraz z Qemensem Thom:t) serii<br />

"Judaica et Christiana", wspolzaloi:yciel i wykladowca Instytutu Badan<br />

Zydowsko-Chrze§cijanskich przy Wydziale Teologii ChrzeScijanskiej<br />

w Lucernie.<br />

APOLINARY KAROL MICHALSKI OFM, ur. 1955, wykladowca<br />

Iilozofti poznania i metafizyki w WSD 00. Franciszkanow w Katowicach-Panewnikach.<br />

Uczen ks. prof. Jozefa Tischnera. Mieszka w Katowicach.<br />

PIOTR MUCHARSKI, ur. 1959, publicysta, wspolpracownik "<strong>Znak</strong>u"<br />

- zob. nota w numerze 429.<br />

139


AUTORlY TEGO NUMERU<br />

ZBIGNIEW PASEK; uc. 1958, abs01went p010nistyki i religioznawstwa<br />

UI, asystent w Zakladzie Historii Chrzescijanstwa Instytutu Re1igioznawstwa<br />

UI. Pub1ikowal w "Studia Religi010gica", " C1uzeScijaninie w swiecie"<br />

i "Roczniku Te010gicznym" ChrzeScijanskiej Akademii Te010gicznej.<br />

W druku ksi4i;ka Ruch zielonoSwiqtkowy. Proba monograJii. Mieszka<br />

w Krakowie.<br />

FRANZ ROSENZWEIG (1886-1929), wybitny iydowski myslicie1 religij ­<br />

ny. Urodzil siC( w mieszczanskiej rodzinie asymi10wanych Zyd6w niemieckich.<br />

Studiowal medycynC(, historiC( po1itycznll i ftlozofiC( na Uniwersytecie<br />

Fryburskim. Obronil doktorat Hegel a paizstwo na seminarium Meinecke'go.<br />

W 1913 nawr6ci1 siC( na judaizm. Bral udzial w wa1kach I wojny<br />

sw., wtedy tei, w okopach Macedonii, powstalo jego opus vitae - Gwiazda<br />

zbawienia. Zmarl przedwczeSnie dotkniC(ty nieu1eczalnll chorobll. Uchodzi<br />

za jednego z glownych przedstawicie1i tzw. filozofii dialogu.<br />

CLEMENS THOMA, teo10g, wsp6lwydawca serii,,Judaica et Christiana",<br />

wykladowca Instytutu Badan Zydowsko-Chrzescijanskich przy<br />

Wydzia1e Te010gii Chrzescijanskiej w Lucemie.<br />

ELIE WIESEL, pisarz i dziennikarz amerykanski pochodzenia iydowskiego.<br />

I ako dziecko wiC(zien hitlerowskich obozow koncentracyjnych.<br />

Profesor Boston University. Wydal m.in. Messengers o/God, Souls on Fire,<br />

A Beggar in Jerusalem, Night, A Jew Today.<br />

JAN WOLENSKI, uc. 1940, profesor fllozofii UI. Autor licznych publikacji<br />

naukowych, z ktorych najwainiejsze to: Logiczne problemy wykladni<br />

prawa (1972), John Stuart Mill (1979, wraz z Rettem Ludwikowskim),<br />

Z zagadnieti analitycznej JilozoJii prawa (1980), FilozofLCzna szkola lwowsko-warszawska<br />

(1985, wyd. angielskie 1989), Kotarbitiski (1990), Metamatematyka<br />

a epistemologia (w druku). Mieszka w Suchej Beskidzkiej.<br />

140


NOWE KSIA)KI<br />

WYDAWNICfWO "KRl\G"<br />

Louis- Ferdinand aline: PodrOi do kresu noey. Przelozyl Waclaw Rogowicz.<br />

Przeklad przejrzal i poprawil Krzysztof Kamyszew. Warszawa<br />

1990, s. 374. Nald. nie podany. Cena ok. 23 000 zl.<br />

WYDAWNICfWO SPACJA<br />

Octavio paz: Poehmurno. Wst~pem poprzedzil Rajmund Kalida. Przelozyli<br />

Rajmund Kalicki i Elzbieta Komarnicka. Warszawa 1990, s. 196.<br />

Nakl. ·1 rzutu 5 000 egz. Cena nie podana.<br />

WYDAWNICfWO "POJEZlERZE"<br />

Czeslaw Milosz: Prywatne obowiqzki. Olsztyn 1990, s. 212. Nald. 20 000<br />

egz. Cena ok. 15 000 zl.<br />

Graiyna Strumillo-Milosz: Znad Switezi w glqb tajgi. Rozmowy z mojq<br />

matkq. Olsztyn 1990, s. 114 + ilustr. Nakl. 40 000 egz. Cena nie<br />

podana.<br />

SPOLDZIELNIA WYDAWNICZA "CZYTELNIK"<br />

Rzymskie epitafUI, zakl~eia i wr6iby. Wybrala i opracowala Lidia Storoni<br />

M azzolani . Przeloiyl i wst~pem opatrzyl Stanislaw Kasprzysiak.<br />

Warszawa 1990, s. 176. Nakl. 10000 egz. Cena ok. 15000 zI.<br />

Alfred de Vigny: Wielkosc i niewola wojskowego stanu. Przelozyla Joanna<br />

Guze. Warszawa 1990, s. 200. Nakl. 5 000 egz. Cena nie podana.<br />

Henry James: Ks~ina Casamassima. Przelozyla Cecylia W6jewoda. Warszawa<br />

<strong>1991</strong>, s. 480. Nakl. nie podany. Cena ok. 30000 zl.<br />

Robert Walser: Przeehadzka i inne utwory. Przeloiyla i poslowiem opatrzylaMalgorzata<br />

Lukasiewicz. Warszawa 1990, s. 156. Nakl. 5 000<br />

egz. Cena nie podana.<br />

Vladimir N abokov: Zaproszenie na egzekuej~. Przelozyl z rosyjskiego<br />

i poslowiem opatrzyl Leszek Engelking. Warszawa 1990, s. 208.<br />

Nald. 10 000 egz. Cena ok. 12 000 zI.<br />

Aleksander Weissberg--Cybulski: Wie/ka ezystka. Przelozyl z niemieckiego<br />

Adam Ciolkosz. Ws t~p Gustawa Herlinp a-Grudzinskiego. Warszawa<br />

1990, s. 552. Nakl. nie podany. Cena ok. 25 000 zI.<br />

Milan Kundera: Wale poiegnalny. Przelozyl Piotr Godlewski. Warszawa<br />

1990, s. 176. Nakl. i cena nie podane.<br />

Stanislaw Rembek: Nagan. Poslowie Tomasz Burek. Warszawa 1990,<br />

141


NOWE KS I.A,ZKI<br />

s. 192. N ak\. nie podany. Cena ok. 9 000 zl. Seria Proza Dwudziestolecia.<br />

Stanislaw Mackiewicz: Dom Radziwillow. Wst~p Jerzy Jaruzelski. Warszawa<br />

1990, s. 256. Nakl. 50 000 egz. Cena ok. 15 000 zl.<br />

Jerzy Stempowski: Ziemia Berneftska. Przelozyl i poslowiem opatrzyl<br />

Andrzej St. Kowalczyk. Warszawa 1990, s. 92. N akl. i cena nie<br />

podane.<br />

Aleksander Wat: Moj wiek. Pamiftnik mowiony. C~sc I i II. Rozmowy<br />

prowadzil i przedmow'l opatrzyl Czeslaw Milosz, do druku przygotowala<br />

Lidia Ciolkoszowa. Warszawa 1990, s. 368 + 382. Nakl.<br />

50 000 egz. Cena nie podana.<br />

Ola Watowa: Wszystko, co najwazniejsze ... Warszawa 1990, s. 182. Nakl.<br />

i cena nie podane.<br />

Julian Stryjkowski: Wielki strach. To samo, ale inaczej. Warszawa 1990,<br />

s. 368. Nakl. nie podany. Cena ok. 17 000 zI.<br />

Jan J ozef Szczepanski: Historyj ki. Warszawa 1990, s. 212. Nakl. i cena nie<br />

podane.<br />

Wlodzimierz Odojewski: Zasypie wszystko, zawieje ... Warszawa 1990,<br />

s. 464. Nakl. i cena nie podane.<br />

Henryk G rynberg: Szkice rodzinne. Warszawa 1990, s. 232. Nakl. 5 000<br />

egz. Cena nie pod ana.<br />

Ryszard KapuScinski: Lapidariwn. Warszawa 1990, s. 224. Nakl. 50 000<br />

egz. Cena nie pod ana.<br />

Papusza: Lesie, ojcze mojo Wiersze. Z j\!zyka cyganskiego przetlumaczyl,<br />

w st~ p em i przypisami opatrzyl Jerzy Ficowski. Wyd. I w tej edycji.<br />

Warszawa 1990, s. 92. Nakl. i cena nie podane.<br />

Symbole i symbolika. Wybral i wst~pem opatrzyl Michal Glowinski.<br />

Autorzy: Alfred North Whitehead, Tzvetan Todorov, Hans Georg<br />

Gadamer, Dan Sperber, Paul Tillich, Siergiej S. Awierincew, Raymond<br />

Firth, Philip Wheelwright, Ern st H. G ombrich, Rudolf<br />

Wittkower, Rudolf Arnheim. Przelozyli: Graiyna Borkowska, Krystyna<br />

F alicka, Maria-Bo:i:enna Fedewicz, Wiktoria K rzemien, Malgorzata<br />

Lukasiewicz, Agnieszka Morawi nska, Ignacy Sieradzki.<br />

Warszawa 1990, s. 376. Nakl. 5 000 egz. Cena nie podana. Seria<br />

Panorama.<br />

WYDAWNICfWO DOLNOSL~S KIE<br />

Mcndcle Mojcher Sforim: Podr6ie Beniamina Trzeciego. Przelozyl Michal<br />

F riedman. Wst\!pem opatrzyl Salomon Be1is-Legis. Wroclaw 1990,<br />

S. 128. Nakl. i cena nie podane. Biblioteka Pisarzy Zydowskich.<br />

Szalom Asz: M qz z Nazaretu. Przelozyl Michal Friedman. Wst@em<br />

opatrzyl Salomon Belis- Legis. Wroclaw 1990, S. 780. Nakl. 30000<br />

egz. Cena ok. 38000 zl. Biblioteka Pisarzy Zydowskich.<br />

142


NOWE KSI.A,ZKI<br />

William Makepeace Tkackeray: Pierscieti i roia ezyli Dzieje ksifeia Julia<br />

i ks~cia Bulba z rYSWIkami Autora. Opowiesc przy kominku dla<br />

duiyeh i malyeh dzieci. Przelozyl Michal Ronikier. Wiersze Zywej<br />

paginy (wed lug Tbackeraya) napisal Maciej Slomczynski. Wroclaw<br />

1990, s. 156. Nakl. nie podany. Cena ok. 10 000 zl.<br />

Lewis Carroll: Przygody Alieji w Krainie Czarow. 0 tym, co Alicja odkryla<br />

po drugiej stronie lustra. Przelozyl i wst~pem opatrzyl Maciej<br />

Slomczynski. Wyd. III poprawione. Wroclaw 1990, s. 248. Nakl. nie<br />

podany. Cena ok. 14000 zl.<br />

Kenneth Grahame: Zloty wiek. Wysnione dni. p rzeklad i poslowie Ewa<br />

Horodyska. Wroclaw <strong>1991</strong>, s. 240. Nakl. nie podany. Cena ok.<br />

14000 zl.<br />

James Matthew Barrie: Przygody Piotrusia Pana. PiotruS Pan w Ogrodaeh<br />

Kensingtotiskich. Przelozyl Maciej Slomczynski. Wroclaw <strong>1991</strong> ,<br />

s. 276. Nakl. nie podany. Cena ok. 18 000 zl.<br />

Jaroslaw Iwaszkiewicz: Notatki 1939-1945. Aneks: Anna Iwaszkiewiczowa.<br />

Przygotowal do druku, uzupelnil przypisy i opatrzyl poslowiem<br />

Andrzej Zawada. Wroclaw <strong>1991</strong>, s. 176 + ilustr. Nakl. 10000 egz.<br />

Cena ok. 15 000 zl.<br />

BIBLIOTEKA "WI~ZI"<br />

Tadeusz Mazowiecki: Druga twarz Europy. Warszawa 1990, s. 168. Nakl.<br />

50 000 egz. Cena nie podana.<br />

Waclaw Iwaniuk: Powrot. WybOr wierszy. Wyboru dokonal i wst~pem<br />

opatrzyl Marek Zielinski. Warszawa 1990, s. 188. Nakl. 5 000 egz.<br />

Cena nie podana.<br />

Stanislawa Grabska: Czlowiek wobec Trojcy Sw~ tej. Warszawa 1990,<br />

s. 146. Nakl. i cena nie podane.<br />

J6zef Smosarski: Oblicza swiqt. Warszawa 1990, s. 186. Nakl. i cena nie<br />

podane.<br />

Krzysztof Kopczynski: przed przystankiem Niepodleglosc. Paryska "Kultura"<br />

i kraj w latach 1980-1989. Warszawa 1990, s. 92. Nakl. i cena<br />

nie podane.<br />

Stefania Kossowska: Galeria przodkow. Warszawa <strong>1991</strong>, s. 140. Nakl.<br />

i cena nie podane.<br />

Marcin Kula: Narodowe i rewolucyjne. Londyn-Warszawa <strong>1991</strong> , s. 382.<br />

Nakl. i cena nie podane. Wydane wsp61nie z wydawnictwem<br />

"Aneks".<br />

143


Z<br />

MIESl~CZNIK<br />

REDAKCJA<br />

ul. Kosciuszkl 17, 30-105 Krok6W<br />

leI. 21 -89-20, lux 21 -98-14<br />

NOWOSC WYDAWNICTWA ZNAK<br />

FILOZOFIA DIALOGU<br />

Wyb6r i opracowanie Bogdan Baran<br />

Jesl to antologia obejmuj~ca reprezenlatywne teksly z dziedziny fllozofli<br />

diaJogu. Tom obejmuje przeklady prac takich aulorow, jak Buber, Rosenzweig,<br />

Ebner, klorzy ukszlahowali mysl diaJogicznq, w pierwszej polowie<br />

biei:~cego slulecia, oraz aulorow p6Zo.iejszych, jak Uvinas czy Theunissen.<br />

Ukazano zarowno le4ce u :i:rOdel diaJogiki molywy i:ydowskie, jak lei:<br />

islolne dla jej p6:i:niejszego rozwoju molywy fenomenologiczne.<br />

Wydawnictwo <strong>Znak</strong> 31-105 Krakow ul. Kosciuszki 37<br />

MISJE I REKOLEKCJE w cillgu calego roku gloszll<br />

Ojcowie Zgromadzenia Najswiytszyeh Sere Jezusa i Maryi<br />

ul. Snopkowa 5, 52-225 Wroclaw tel. 68 76 06<br />

REKOLEKCJE ZAMKNI~TE dla mlodziezy w dniaeh od 7 - 14<br />

lipca <strong>1991</strong> r. Prowadzll OJcowie Zgrornadzenia Najswiytszyeh Sere<br />

Jezusa i Maryi.<br />

ul. Snopkowa 5, 52-225 Wroclaw tel. 68 76 06<br />

Chcesz poglybic swoje iycie wewnytrzne, napisz na powYZszy adres.<br />

144


ZESPOt - STEFAN SWIE2AWSKI. STANISlAW STOMMA. J ERZVTURO­<br />

WICZ. STEFAN WllKANOWICZ. JACEK W01NIAKOWSKI.<br />

HALINA BORTNOWSKA. STANIStAW GRYGiEl. MAREK<br />

SKWARNICKI. WtADYStAW STR02EWSKI<br />

REDAKCJA - FRANCISZEK BLAJDA. TOMASZ FIALKOWSKI. JAROStAW<br />

GOWIN (sukrutarz redakcji). KRZYSZTOF GURBA. KAROL<br />

TARNOWSKI. STEFAN WllKANOWICZ (redaktor naczulny).<br />

adres HENRYK W01NIAKOWSKI<br />

redakcji i<br />

administracji _ 30-105 Krak6w. Ko6ciuszki 37.1 p .. tul. 21-89-20. fax 21-98-14<br />

WARUNKI PRENUMERATY<br />

Informujemy. ze w zwill.zku z rosnll.cvmi kosztami papieru i produkcji. a taki.e zwi~kszaj'lcymi<br />

si~ kosztami przesylek pocztowych, RSW .. Prasa- Ksill.zka -Ruch" poCZ'lwszy<br />

ex! 1990 r. przyjmuje wylll.cznie pre nu merat~ kwartalnll.. Z tych samych powex!6w<br />

Administracja Miesi~cz ni ka " <strong>Znak</strong>" r6wn iez wprowadza pre nu merat~ kwartalnll..<br />

PRENUMERATA PROWADZONA PRZEZ ADMINISTRACJE MIESIECZNIKA<br />

..ZNAK"<br />

I. PREN UMERATA KRAJOWA<br />

1. Aam inistracja zastrzega sobie prawo kwartalnej regulacji ceny w prenumeracie.<br />

2. Informacja 0 nowej cenie podana ~dzie z wyprzedzeniem kwartalnym.<br />

3. Kwoty wplacone na prenumeratfl p61rocznll. i rocznll. traktujemy zaliczkowo. W przy­<br />

padku zmiany ceny. wszystkich prenumerator6w obowill.luje doplata do da nego <br />

kwartalu. <br />

Cena 1 egz. w III kwartale <strong>1991</strong> r. wynosi 10000 zl. prenumerata kwartalna 30000 zl. <br />

Wplaty przyjmuje Adm inistracja Miesi~czn ika " <strong>Znak</strong>", 30-105 Krak6w, ul. KOSciuszk i <br />

37, kon to PKO I OM/Krak6w nr 35510-25058-136. <br />

II. PRENUMERATA ZAGRAN ICZNA<br />

Cena 1 egzem plarza wynosi 3$, prenumerata roczna 36$. Doplata roczna za wysylk~<br />

poczlll iotnicz'l: Europa - 6$, Ameryka - 12$. Austra lia -1 8$. Prenumerala dla adresat6w<br />

z Europy Wsch.: 36$ rocznie. wysylka pocz':lI. zwykili. Pre n u m eral~ dewizowll. mozna<br />

rozpoczllt ex! dowolnego miesillca roku. Konto dewizowe: SIW ZNAK Sp. z 0.0. Bank<br />

PKO S.A. O/Krak6w nr 5.35078-7000339-157-212-7870.<br />

Dla adresal6w z Europy Wsch. istnieje r6wniez mozliwo5t oplacenia prenumeraty<br />

w zlal6wkach. Cena i zasady jak w prenumeracie krajowej plus 100% za wysylk~ pocztll<br />

zwykill.. KanIa PKO I OM/Krak6w nr 35510-25058-136.<br />

PRENUMERATA PROWADZONA PRZEZ RSW ..PRASA-KSI~2KA-RUCH"<br />

I. PRENUMERATA KRAJOWA<br />

Cena 1 egz. w II I kwartale <strong>1991</strong> r. wynosi 10 ()()() zl. prenumereta kwartalna 30 ()()() zl.<br />

Szczeg6l0we infarmacje we w1sSciwych dla miejsca zamieszkania lub siedzibY prenumeratora<br />

ex!dzialach RSW lub w urz~dac h pocztowych.<br />

II . PRENUM ERATA ZAGRANICZNA<br />

Prenumerata zagraniczna jest 0 100% droZsza ex! prenumeraty krajaw ej i na III kwarlal<br />

<strong>1991</strong> r. wynasi: 60000 zl. Wysylka pocztll. zwykill.. Prenumeratfl zagranicznll.<br />

przyjmuje RSW .. Prasa - Ksiijzk8 -Ruch" Centrala Kalportazu Prasy i Wydaw nictw.<br />

Warszawa, ul. Towarowa 28, tel. 20-12-71 Konto P.B. K. XII I Oddz. Warszawa<br />

nr 370044-1195-139-11<br />

Material6w nie zam6wionych nie odsylamy<br />

Zaklad Poligra ficzny Spolecznego Instyturu Wydawniczogo <strong>Znak</strong>. KrakOw ul. Kckiuszki 37 . Zam. 16/91 .<br />

Druk ukonczono w <strong>maj</strong>u <strong>1991</strong> r.<br />

INDEKS 38371<br />

ISSN 0044488 X<br />

Cena zeszytu z. 10000.­


Pierre Charles SJ<br />

PRAWDA 0 PROTOKOlACH<br />

MI;DRCOW SYJONU<br />

W paZd.zierniku 1934 w Zurychu i w <strong>maj</strong>u 1935 w Bernie odbyly si~<br />

procesy, ktore przeciwslawialy z jednej strony, jako oskarZycieli,<br />

Zrzeszenie Wsp6lnot Zydowskich Szwajcarii i Wsp6lno~ Izraeli~<br />

z Bema, z drugiej laS, jako oskacionego, Theodora Hschera, ktory<br />

na lamach dziennika "Der Eidgenosse" opublikowal PROTOKOlY<br />

M~RC6w SYJONU.<br />

str. 16, broszura, cena detal. 1300 zI<br />

Simone Weil<br />

WYBOR PISM<br />

Pisma Simone Weil przeloZyl i wydal w Paryiu pt'zed 32 laty<br />

Czeslaw Milosz. Obecny ~r - poprzedzony nowq przedmowq<br />

- obejmuje poza dwoma esejami najcenniejSZ4 ~ dorobku<br />

Simone Weil: jej przemy§lenia uj~e w zwi~i\, aforyst)crni\ form~.<br />

Maksymy te - zdaniem Milosza - dor6wnuji\ MYSLOM Pascala.<br />

"Tak wielka jest intensywnosc jej paradoksalnych nieraz ~dafi C.. ), ze<br />

kaZde z nich z osobna przykuwa uwag~, sklania do rozmy§lafi C.. )<br />

B)C moZe nowoczesny jej umysl z silnym pi~tnem Swiatopogli\du<br />

naukowego sprawia, ze jej pisma szczeg6lnie silnie przemawiaji\ do<br />

ateist6w" (Cz.M.).<br />

str. 182, broszura, cena detaL 17 ()()() zl<br />

Zam6wienia: SIW ZNAK. ul. ·KoSciuszki 37, 30-105 KrakOw<br />

tel. 21 97 94, fax 21 98 14

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!