13.07.2015 Views

Co to jest prawosławie? Luty, 1993 rok - Znak

Co to jest prawosławie? Luty, 1993 rok - Znak

Co to jest prawosławie? Luty, 1993 rok - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ZNAKLUTYMIESIF,;CZNIKKRAKOWROKXLVNR 453 (1)<strong>1993</strong>- TRESe ZESZYTU:Od~~kqi ______________________________________ 3Mikolaj BierdiajewPRAWDA PRAWOStAWIAtlum. Roman Mazurkiewicz 4Waclaw Hryniewicz OMIPRAWOSlAWIE POSZUKUJi\CYCHRefleksje nieprawoslawnego teologa 12Olivier C/imrentBUNT DUCHA 1TRAGEDIA PODZIAWKryzys chrzeScijanstwa zachodniegotlum. Elibieta \volicka 25Roman MazurkiewiczWPOSZUKIWANIU DROGI, PRAWDY I ZYCIAO. Aleksander Mien (1935-1990) _______________________ 39o. Aleksander MienMOJE CREDOtlum. Roman Mazurkiewicz 45Andrzej LazariClY ROSJA B~DZlE TRZECIM RlYMEM? 49KOSCIOt lYJE WDWOCH WYMIARACHZ archimandryt~ Josifem Pus<strong>to</strong>u<strong>to</strong>wemrozmawia J ulij Szrejdertlum. J uli usz Zychowicz _____________________________ 57


Bye OTWA RTYMI WOBEC BRACI WWIERZE Z arcybiskupem Tadeuszem Kondrusiewiczem Administra<strong>to</strong>rem Apos<strong>to</strong>Iskim ka<strong>to</strong>Iikow obrz:tdku lacinskiego dIa europejskiej czysci Rosji rozmawia Julij Szrejder d um. JuIiusz ZychowiczBJ\DZMY BARDZIEJ EWANGELICZNI Z ks. biskupem Szymonem Romanczukiem prawoslawnym ordynariuszem lodzkim i poznanskim rozmawia Stefan WiIkanowiczTatiana GoriczewaKOBIETA WKOSCIELE PRAWOStAWNYM Hum. Katarzyna Cywinska-KonopczynaKs. Henryk PaprockiEUCHARYSTIA W ZYCIU KOSClOtABarhara Dqb-KaJinowl'kaPOJ~CIE IKONY I OBRAZU SAKRALNEGOKl'. Tomasz W(!clawskiTRZY SPOTKANIA NmnEJATEMATY I REFLEKSJEAndrzej Kempjio ZYROWICKIEJ SWI~TEJ IKONIE MATKI BOZEJMalgorzata Borkowl'ka aSBNOWEATENYKrystyna ChojnickaSEMIOTYKA WKR ~G U WtADZYArkadiusz Baglajewl'kiPRZYPADKI PROZY WSPOtCZESNEJZDARZENIA - KSIt\ZKI - LUDZIEloze! SmagaPIERWSZA POLSKA MONOGRAFIA 0 SOLOWJOWIE ______lzahela RqczkaSTRUKTURA I OBRAZNOTA 0 KSlt\ZCE WIECZNIE zYwY DUCH HlSTORIl? ___________Z KSlJ\ZEK NmEStANYCHLlSTY DO REDAKOISUMMARYSOMMAIRE63 72 76 88 94 1 ~ 115 122 127 132 136 141 144 145 146 1St152


OD REDAKCJI W ubieglym <strong>rok</strong>u przyg%waWmy zeszyt poswi~cony pro/es/an/yzmowi(nr 446), dziS refleksje ekumenicznq kierujemy ku Wschodowi, przeds/a""iajqcnaszym Czy/elnikom prawoslawie.Zadanie pozornie la/wiejsze, bo prawoslawie nie <strong>jest</strong> /ak zrMnicowane jaksze<strong>rok</strong>i wachlarz wsp61no/ pro/es/anckich. Ale /ylko pozornie, bo w tymwypadku na rMnice /eologiczne - nie tak wielkie pomi~dzy ka/olicyzmema prawoslawiem - nakladajq si~ /rudne problemy narodowo-polityczne czynawe/ cywilizacyjne. W Europie zachodniej napi~ cia pomi~dzy wsp61no/amika/olickimi i pro/es/anckimi raczej zanikajq, wspolnym problemem i wyzwaniem<strong>jest</strong> laicyzacja. R6Znice bywajq nadal duie, ale podzialy przebiegajqinaczej i mne sq tei zag1'oienia. Fanatyczna walka jui dose dawno us/qpilamiejsca uprzejmej oboktnosci.W Europie srodkowo-wschodniej na/omias/ istniejq wprawdzie wspolneproblemy - laicyzacja wyraiajqca si~ w ignorancji religijnej i moralnejdestrukcji - ale nie prowadzq one jeszcze do sze<strong>rok</strong>iej wsp61pracy, cz~sciejsplot polityczno-narodowo-religijny <strong>jest</strong> is<strong>to</strong>tnq przeszkodq nawe/ dla przyzwoitegowspolistnienia. Tragicznie przeds/awia s~ <strong>to</strong> w bylej Jugoslawii, alei w innych krajach zagroienia mogq okazac si~ powaine.Naszym Czytelnikom proponujemy wi~c wielostronne spojrzenie naprawoslawie, k<strong>to</strong>re rna wiele twarzy. Dla pokazaniajego is/o/y,jego podstaw,posluiyliSmy si~ leks/em Mikolaja Bierdiajewa. Dalej zaS przedstawiamyka/olickq rejleksj~ nad prawoslawiem (ks. Waclaw Hryniewicz OMI) orazprawoslawia nad ka<strong>to</strong>licyzmem (Olivier Clement).Wsrod rOinych twarzy prawoslawia IIll dwie chcemy zwrocic szczeg61nquwag~: na /~, reprezen/owanq przez ojca Aleksandra Mienia, k<strong>to</strong>ra moie byeclzlubq prawoslawia i radosciq fIGS wszystkich, i na t~, k<strong>to</strong>ra moie si~ slatnajwi~kszym zagroieniem dla prawoslawia i dla fIGS wszystkich. Pisze 0 niejAndrzej Lazari w artykule ezy Rosja b~dzie Trzecim Rzymem?Trudnosci i zagroiellia, jak /ei wysilki zmier7.ajqce do ich przezwyci~ia­Ilia, rysujq si~ rowniei w rozmowach przeprowadzonych z archimalldry/qJosifem Pus<strong>to</strong>u<strong>to</strong>wem, arcybiskupem Tadeuszem KOlldrusiewiczem i biskupemSzymonem Romaizczukiem.W os/a/niej cz~sci /ego zes/awu rejleksji lIa tema/ prawoslawia przechodzimydo zagadnien religijllo-kulturalllych, ornawiajqc rol~ Eucharysliiw liturgii prawoslawllej (ks. Henryk Paprocki), oraz ikony i obrazusakralnego (Barbara Dqh-Kalinowska). I wreszcie 0 kobietach w Koscieleprawoslawnym doby komunizmu pisze Tatiana Goriczewa.Do zagadnien sztuki zwiqzanej z kul/urowym kr~giem wschodniegochrzeScijanstwa wrocimy w jedllym z najblii:szych lIumerow.


MIKOLAJ BIERDIAJEW PRAWDAPRAWOSLAWIA Swiat ch rzeScijanski wie 0 prawos!awiu niewiele. 1 Dostrzega si ~ jedyniezewn~trzne i <strong>to</strong> gl6wnie ujemne cechy KoScio!a prawos!awnego, nie zaswe wn~ t rzne, duchowe jego skarby. Prawoslawie bylo rel igi~ zamkni~t ~,p o zbawi on~ ducha prozelityzmu i ni ech~tn ie od s! ani aj~q przed swiatemswe duchowe oblicze. Przez d! ugi czas prawos!awie nie bylo reli gi~o znaczeniu swi a<strong>to</strong>wym, nie odgrywa!o tei: w his<strong>to</strong>rii roli tak aktualnej, jakka<strong>to</strong>licyzm czy protestantyzm. Nie bylo zaangazowane w dlugotrwa!ewalki re1igijne n~ k aj~ce chrzescijanstwo zachodnie, a pozostaj ~c przezstulecia pod opiek~pot~in ych imperi 6w (Bizancjum, Rosja), zd olalo ocali6prawd~ wieczn'l przed destrukcyjnym odd zi alywaniem proces6w swia<strong>to</strong>wejhis<strong>to</strong>rii. 0 specyfi ce prawoslawia zadecydowal fakt, ze nie podlegalo ononieustannej aktualizacji, nie otwieralo si~ na zewn~t rz, nie bylo re ligi~woj uj ~q; d zi~ki temu niebianska prawda chrzeScijanskiego objawi enia1'.1.: .\ '. W nim najmniejszemu skazeniu. W ten spos6b prawoslawie pozostaloform~ chrzeScijanstwa najmniej zni ek sz ta lco n~ w swej is<strong>to</strong>cie przezludzk'l his <strong>to</strong>ri~. W dziejach Cerkwii prawoslawne} zd arzaly si~ wprawdziegrzechy "his<strong>to</strong>rycyzmu" , przede wszystkim na tIe jej zewn~trzn ej zaleinosciod panstwa, tym niemniej depozyt ch rzdcijanskiego kerygrnatu, jegowewn~trzn a orientacja duchowa nie ulcg!y deformacji.Kosci6! prawos!awny <strong>jest</strong> nade wszystko KOSciolem tradycji, w odr6znieniuod Kosciola ka<strong>to</strong>lickiego, kt6ry <strong>jest</strong> kosciolem au<strong>to</strong>rytetu, jakr6wniez od K OSciol6w protestanckich, kt6re Sq kosciolami osobistej wiary:Kosci61 prawoslawny nie wyksztalcil jednolitej, zewn~trzno-au<strong>to</strong>rytamejorganizacji, trwaj'lc niewzruszenie mocq wewn~trznej tradycji, nie zaszewn~trznego au<strong>to</strong>rytetu. Ze wszystkich fo rm chrzdcijanstwa prawos!awiepozostalo najmocniej zwiqzane z pierwotnq tradycj'l ch rzescijansk'l. Mocduchowej tradycji w KOSciele <strong>to</strong> moc duchowego doswiadczenia i dziedziczeniaduchowej drogi, moc ponadjednostkowego zycia duchowego, kt6rasprawia, i:e kai:de pokolenie przezwy ci ~i:a swiadomosc swej samowystarczalnoScii pelni, wlqczaj'lc si~ w zycie duchowe wszystkich poprzednichI Przeklad za: N. Bierdiajew, Islina prawoslawija, ..Messager de l'E~ archat du PatriarcheRusse en Europe Occidentale" or I I (19 52), s. 4-10.


PRAWDA PRA WOSLAWIA5pokolen, ai: po czasy apos<strong>to</strong>lskie. W ramach tradycji dzi el~ d uchowedoswiadczen ie z apos<strong>to</strong>lem Pawlem, z m~zen nikami, ze swi~ tymi i z calymchrzeScijanskim swiatem. W IllcznoSci z tradycjll moja wiedza <strong>jest</strong> nie tylkowiedzll osobistll, ale rowniei: wiedzll ponadjednostkowll, Zyj~ bowi em niew odosobnieniu, a w Ciele Chrystusowym, w jednym duchowym organizmieze wszystkimi moimi bracmi w Chrystusie.Prawoslawie <strong>to</strong> przede wszystki m "or<strong>to</strong>doksja Zycia", nie zas "or<strong>to</strong>doksjadoktryny". Na miano "heretykow" zaslugujll w jego oczach nie tylewyznawcy falszywych doktryn, ile ci, k<strong>to</strong>rzy prowadzll falszywe Zycieduchowe i kroczll falsZYWll drogll duchoWll. Prawoslawie <strong>to</strong> przedewszystkim nie doktryna, nie organizacja zewn ~trzna czy tei: zewn ~ trzn anorma moralna, lecz i:yci e d u ch 0 w e, duchowe doswiadczenia i duchowadroga. is<strong>to</strong>t~ chrzescijanstwa dostrzega one zatem w wewn~trznymdzialaniu duchowym. Prawoslawie <strong>jest</strong> najmniej normatywnll formll chrzeScijanstwa(w znaczeniu normatywno-racjonalistycznej logiki oraz moralnegojurydyzmu), ajednoczesnie fo nnll najbardziej u.duchowionll. Owo uduchowieniei misteryjnosc prawoslawia nierzadko stawaly si ~ zrodlem jegozewn~trzn ej slaboSci. S1abosc ta, jak rowniei: niedostateczne otwarcie nahis<strong>to</strong>ri~, brak ukierunkowanej na zewnlltrz aktywnoSci zauwai:ane bylyprzez wszystkich, na<strong>to</strong>miast wewn~trzne Zycie prawoslawia, jego duchoweskarby pozostawaly w utajeniu, ukryciu. Jest <strong>to</strong> ,charakterystyczna cechawschodniego typu duchowosci, odrozniajllca go od duchowosci zachodniej,zawsze "aktualnej" i ekstrawertycznej, niejednokrotnie jednak wyczerpujllcejsi ~ duehowo w owym aktywizmie. SposrOd pozach rzeScijanskichteligii Wschodu rowniez duchowe Zycie Indii pozostaje utajone przedwgllldem z zewn


PRA WDA PRA WOSLAWIA7na tajemnicy dogmatu trynitamego i dogmatu chrys<strong>to</strong>logicznego, p odczasgdy Zach6d uczy gl6wnie 0 lasee i wolnosci oraz 0 ustroju Kosciola.Naleiy przy tym pami~tac, ie teologiczna mysl chrzeScijanstwa zachodniego<strong>jest</strong> 0 wiele bogatsza i bardziej zr6in~cowana aniieli refleksjateologiczna prawoslawia.Idl!c dalej, prawoslawie <strong>jest</strong> nurtem chrzeScijanstwa, w:( <strong>to</strong>rym najpebUejobjawia si~ misterium Ducha Swiytego. KoSciol prawoslawny nie zaakcep<strong>to</strong>waljilioque, dostrzegajl!c w nim element subordynacjonizmu w teologiiDucha Swi~tego. Natura Trzeciej H i')ostazy w najmnie;szym s<strong>to</strong>pniupoddaje si~ wyraianiu poprzez dogmaty i doktryny, jednoczesnie zas D uchSwi ~ty <strong>jest</strong> nam najbliiszy w swym dzialaniu, najbardziej immanentny wobecswiata. Paraklet dziala w swiecie w spos6b bezposredni, przeobraiajl!c calestworzenie. Prawd~ t~ zaswiadczyl w calej pelni rosyjski swi ~ t y , Serafinz Sarowa. Prawoslawie <strong>jest</strong> zatem nie tylko re1igil! w swej is<strong>to</strong>cie trynitarystYCZfll!,k<strong>to</strong>ra g16wny eel istnienia upatruje w przeobraianiu swiata na ob razTrojcy Swi~tej, ale <strong>jest</strong> rowniei reiigil! z gruntu pneuma<strong>to</strong>logicznl!.Przez caly czas mam tu na mysli duchowl! gl¥bi~ prawoslawia, nie zasjego powierzchowne orientacje. Teoiogia pneuma<strong>to</strong>logiczna, oczekiwaniena ponowne zstl!pienie Ducha Swi~tego znajdowaly w prawoslawiuniezwykle podatnl! g1ebv. Jest <strong>to</strong> godna uwagi specyfika tej religii: z jednejbowiem strony <strong>jest</strong> ona niewl!tpliwie bardziej konserwatywna i tradycyjnanii ka<strong>to</strong>iicyzm czy protestantyzm, z drugiej jednakie, w gl~bi prawoslawnejduchowosci iyje nieustanne oczekiwanie na reiigijnl! "nowosc", na prZ)jscieDucha Swic;tego i nastanie Nowego Jeruzalem. Przez cale niemal tysil!clecieprawoslawie nie podiegalo his<strong>to</strong>rycznym przemianom, obcy byl muewoiucjonizm; jednoczesnie jednak zawsze istniala w jego lonie reiigijnapotencja tw6rcza, gromadzl!ca kapita! z mysil! 0 nowej, majl!cej dopieronastl!pic epoce his<strong>to</strong>rycznej. Prawoslawie 0 wiele wyrazniej aniieli chrzeScijanstwozachodnie roinicuje swiat boski i swiat doczesny, KrolestwoBoie i krolestwo eesarza, nie dopuszczajl!c tu s<strong>to</strong>sowania anaiogii, dojakich ucieka siy niejednokrotnie teoiogia ka<strong>to</strong>iicka. Boskie energie dzialajl!w swiecie i w czlowieku w sposob utajony. 0 swiecie stworzonym niemoina orzekac ani tego, ie <strong>jest</strong> on <strong>to</strong>isamy z Bostwem czy z boskl!rzeczywis<strong>to</strong>scil!, ani tei tego, ie <strong>jest</strong> on bytem pozaboskim. PomiydzyBogiem a swiatem, miydzy iyciem Boga a iyciem przyrody nie zachodziprosty s<strong>to</strong>sunek podobien~twa, nie rna tu wiyc mowy 0 zas<strong>to</strong>sowaniumechanizmu analogii. B6g <strong>jest</strong> bytem nieskonczonym, swiat przyrodyistnieje na<strong>to</strong>miast w sposob ograniczony i skonczony. Jednakie boskieenergie przenikajl! ow swiat, oddzialujl! nan i rozswietiajll jego istnienie.O<strong>to</strong> prawoslawna wizja Ducha Swi~tego . Dia swiadomoSci prawoslawnej<strong>to</strong>mistyczna koneepcja swiata przyrody, ugrun<strong>to</strong>wujl!ca jego przeciwstawnoscwobec swiata nadprzyrodzonego - <strong>jest</strong> jui [orml! sekularyzacji.Spccyfikaprawoslawia tkwi w jego grun<strong>to</strong>wnym "pneumatyzrnie". Pm~umatyzmow <strong>jest</strong> w is<strong>to</strong>cie konsekwentnym i doprowadzonym do koncatrynitaryzmem. Laska nie <strong>jest</strong> posrednikiem pomi¢zy swiatem nad­


10MIKOLAJ BIERDlAJEWi kosmiczna interpretacja zbawczego misterium, jako kreacji nowegokosmosu i nowego czlowieka. Kluczo w~ i oryginaln~ ide~pa tryst ykiwschodniej byla idea theosis - przebostwienia czlowieka i calego stworzenia.Zbawienie <strong>to</strong> wlasnie przebostwienie, k<strong>to</strong>remu podlega caly swiatstworzony, caly kosmos. Zbawienie <strong>to</strong> rozSwietlenie i przebostwieniestworzenia, nie zas jego s~dowe uniewinnienie. Dlatego prawoslawiezwraca si~ ku tajemnicy Zmartwychwsta ni a, jako ukoronowaniui ostatecznemu celowi chrzescijanstwa. Dlatego tez centralnym swi~temw ZyciL.- liturgicznym Ko&ciola wschodniego <strong>jest</strong> swi~<strong>to</strong> Paschy, radosnapami~tka Zmartwychwstania Chrystusa. Swietliste promienie Zmartwychwstaniaprzenikaj~ caly swiat duchowosci chrze&cijanskiego Wschodu.W liturgice prawoslawnej swi~<strong>to</strong> Paschy posiada nieporownanie wi~kszeznaczenie niz w ka<strong>to</strong>licyzmie, w k<strong>to</strong>rym miejsce naczelne zajmuje swi~<strong>to</strong>Bozego Narodzenia. W duchowosci ka<strong>to</strong>lickiej spotykamy przede wszystkimChrystusa Ukrzyi:owanego, w prawoslawiu na<strong>to</strong>miast ChrystusaZmartwychwstalego. Krzyz <strong>jest</strong> wprawdzie drog~ czlowieka, ale zmierzaon ostatecznie - podobnie jak caly swiat - ku Zmartwychwstaniu. Bywa, Zetajemnica Krzyi:a przeslania taki:e tajemnic~ Zmartwychwstania. Dlaprawoslawia jednak ostateczn~ prawd~ chrzescijanstwa <strong>jest</strong> bez w'!tpieniamisterium Zmartwychwstania, rozumiane nie tylko jako tajemnica czlowieka,ale rowniez calego kosmosu. WschOd byl zreszt~ zawsze bardziej"kosmiczny" niz Zachod. Ten z kolei byl zawsze bardziej "Iudzki" , costanowilo zarowno irodlo jego sily, jak i ograniczonosci. Na duchowejglebie prawoslawia zrodzila si~ idea zbawienia powszechnego, ujmowanegonie tylko jednostkowo, ale rowniez "soborowo", w skali calego swiata.Z ducha prawoslawia nie moglaby si~ zrodzic wizj a sw. Tomasza z Akwinu,ukazuj~ca zbawionych w niebie, k<strong>to</strong>rzy rozk oszuj~ si~ m~kamipot~pionych w piekle. Na gruncie prawoslawia nie moglaby rowniezpowstac nauka 0 predestynacji, nie tylko w wersji skrajnego kalwin izmu,ale rowniez w formie prezen<strong>to</strong>wanej przez sw. Augustyna. Wielu wschodnichOjc6w Kosciola, od Klemensa Aleksand ryjskiego po MaksymaWyznaw~, sklanialo si ~ ku apo kat astazie - idei powszechnegozbawienia i zmartwychwstania. Tendencja ta uwidocznila si~ rowniei:w rosyjskiej retleksji religijnej ostatnich stuleci. Mysl prawoslawna nie bylanigdy zdominowana przei id~ boskiej Sprawiedliwosci, nigdy tez niezapomniala 0 idei boskiego Milosierdzia. Rowniez is<strong>to</strong>ty czlowieka niedefiniowala nigdy z punktu widzenia boskiej Sprawiedliwosci, lecz w swiet­Ie idei przeobrazenia i przebostwienia czlowieka i kosmosu.Charakterystyczn~ cech~ prawoslawia <strong>jest</strong> niew~ t pli wie taue jegoswiadomosc escha<strong>to</strong>logiczna. W duchowosci KOScioia wschodniego 0 wielewyrainiej niz na Zachodzie przetrwal starochrzeScijanski escha<strong>to</strong>logizm,oczekiwanie na pow<strong>to</strong>rne przyjscie Chrystusa i na maj~ce po nim nast~ piczmartwychwstanie. Escha<strong>to</strong>logizm prawoslawia oznacza mniejsze przywi ~­zanie do swiata i zycia doczesnego, a mocniejsze ukierunkowanie na nieboi wiecznosc, a wi ~c na Krolestwo Boze. Charakterystyczna dla Zachodu


PRAWDA PRAwaSLAWIA11aktualizacja ch rzeScijanstwa w trakcie procesu his<strong>to</strong>rycznego, zeSrodkowanieuwagi na budowaniu i organizacji rzeczywis<strong>to</strong>sci doczesnej,w znacznym s<strong>to</strong>pniu przeslonilo tajemnic~ chrzescijanskiej escha<strong>to</strong>logii,taje rnn i~ Drugiego PrzyjScia Chrystusa. W prawoslawiu na<strong>to</strong>miast, dzi~kijego rnniejszemu zaangazowaniu si~ w his<strong>to</strong>ri~, przetrwalo do dzisiaj usilneoczekiwanie eschatyczne. Apokaliptyczny aspekt chrzeScijanstwa zostal naZachodzie wyrazony s<strong>to</strong>sunkowo slabo; przeciwnie niz na Wschodzie,zwlaszcza w prawoslawi u rosyjskim, gdzie z latwoscill rodzily si~ rozmaitenurty escha<strong>to</strong>logiczne i nastroje oczekiwania na ponowne przyjscie DuchaSwi~tego . Prawoslawie, najbardziej tradycyjna i konserwatywna formachrzescijanstwa, kryje w sobie jednoczeSnie potencjy najwi~kszej religijnejnowosci; nie nowa<strong>to</strong>rstwa ludzkiej mysli i kuitury, swi~llcego triumfy naZachodzie, ide nowoSci polegajllcej na religijnym przeobrazeniu Zycia.Prymat caloSciowo potrak<strong>to</strong>wanego zycia nad "wyspecyfikowanll" kulturllbyl zawsze szczegolnie charakterystyczny dla prawoslawia. Nie powstalana jego giebie tak znakomita kultura, jakll stworzono na gruncie ka<strong>to</strong>licyzmuczy protestantyzmu: Jednll z przyczyn tego stanu rzeczy <strong>jest</strong> z pewnoscillsilne ukierunkowanie prawoslawia na Krolestwo Boze, k<strong>to</strong>re rna si~urzeczywistnic nie na drodze his<strong>to</strong>rycznej ewolucji, ale w rezultaciesakramentalnego przeobrazenia swiata. Nie ewolucja lecz przebrazenie <strong>jest</strong>idell charakterystycznll dla duchowoSci wschodniej. Prawoslawia nie moznapoznac w oparci u 0 zachowane traktaty teologiczne, gdyz jego is<strong>to</strong>tazawiera si~ przede wszystkim w zyciu Kosciola i ludu Bozego, nie zasw teologicznym dyskursie.Dzis jednak prawoslawie winno wydobyc si~ ze stanu izolacji i zamkni¢a,winno zaktualizowac swe ukryte bogactwa duchowe. Jedynie wowczasmoze stac si~ religill "swia<strong>to</strong>wll". Swiadomosc ogrornnego znaczeniaduchowosci prawoslawnej dla calego chrzeScijanstwa nie moZe prowadzicdo pychy i lekcewazenia dorobku Kosciola zachodniego. Wr~z przeciwnie- winnismy zgl~biac chrzeScijanstwo zachodnie i w wielu kwestiach uczycsi~ od niego. Duchowosc prawoslawna sprzyja takiemu otwarciu. Prawoslawie,k<strong>to</strong>re sposrod wszystkich wyznan chrzeScijanskich w najmniejszyms<strong>to</strong>pniu uleglo procesowi sekularyzacji, moze wniesc znacz:'!cy wkladw dzielo chrystianizacji swiata. Chrystianizacja nie moze jednak oznaczaczeswiecczenia chrzeScijanstwa, one sarno na<strong>to</strong>miast nie moze pozostawacw izolacji od swiat a, w k<strong>to</strong>rym wszak rna cillgie wzrastac. Winno zatem- nie ignorujllc swiata i nie wtapiaj:,!c si~ wen calkowicie - zwyci~zac go,aby nie zostac przezen zwyci~zonym.Mikolaj Bierdiajewttum.Roman MazurkiewiczMIKOLAJ BIERDlAJEW (1874-1948), jeden z najwybilniejszych rosyjskich flJozorowi myslicieli reJigijnych. Au <strong>to</strong>r licznych dziel, llumaczonych na wiele jtrzyk6w,w tym i na polski.


14 WACLAW HRYNIEWICZ OMI• Milczenie Boga w swiecie ludziOdbior tajemnicy Boga dokonuje si~ w samej gl~bi osobowego<strong>jest</strong>estwa czlowieka. 0 tym, czy w odbiorze Boga <strong>jest</strong> serdeczne cieplo czychlOd, decydujq nasze poj~ia, wyobrazenia i doswiadczenia. Choc tradycjawschodniego chrzekijanstwa sklonna byla przede wszystkim do "poznaniaserdecznego" (kardiognosis), poznania sercem inteligentnym, nie brakowa­10 i w niej wyobrazen 0 Bogu jako surowym Wladcy wszechswiata i strowmoralnosci, napeiniajqcym ludzi strachem i poczuciem winy. Zwlaszcza odpolowy XIX wieku zaczql zarysowywac si~ wsrod myslicieli rosyjskichnowy obraz Boga, inspirowany najbardziej wznioslymi intuicjami tradycjiwschodniej - obraz pelen ciepla i serdecznego przyblizenia. Ukazuje onnade wszystko Boga milujqcego ludzi (philanlhropos, celovekoljubec),respektujqcego ich wolnosc w sposob ikie boski.Stwarzajqc is<strong>to</strong>ty obdarzone wolnosciq, Bog przyjql na siebie ryzykostworzonej wolnosci, zdolnej wr~cz do negacji Jego samego. Jego miloscsprawia, ze wystawia sit;: On na odmow~ i na "zranienie". Wizja wszechmocyBoga zostaje w ten sposob dopelniona obrazem Jego dyskrecjii slabosci w obliczu ludzkiej wolnoki. Pod tym wzg1 ~em, jak mawialNikolaj Bierdiajew, Bog rna mniej wladzy niz policjant i zolnierz. Nieprzymusza, lecz przyzywa i puka (por. Ap 3,20), prosi i zach~a, szanujqcludzkq wolnosc.Jednym z przewodnich motywow rosyjskiej mysli religijnej XIX i XXwieku <strong>jest</strong> wolanie cierpiqcego Hioba. Dlaczego czlowiek tworzy tyle zlaw dziejach? Na <strong>to</strong> pytanie mysliciele rosyjscy znaleZii tylko jednq odpowiedz:Bog ukrywa swojq przemoznq obecnosc i uniza samego siebie,aby pozostawic czlowiekowi przestrzen wolnosci, moiJiwosc wyborumi~zy bogoczlowieczenstwem i odczlowieczajqc;ym samoub6stwieniem.Unizenie krzyza <strong>jest</strong> dopelnieniem ryzyka Boga podj ~ tego j uz w samymakcie stworzenia czlowieka i obdarzenia go wolnosciq. B6g odpowiadaHiobowi, sam stajqc si~ Hiobem, "Cierpiqcym Slugq". Niedostt;:pnyprzelamuje SWq transcendencjt;: i zst~puje do piekiel swiata. Przez swojqm~k~, smierc i zmartwychwstanie wprowadza swiatlo w m'rocznq sfert;:cierpienia i zla. Sam wydaje sit;: w r~ce ludzi, aby ich przekonac, Kim <strong>jest</strong>naprawd~, przemienic i pociqgnqc ku sobie ich wolnosc. Czlowiek moZeopuscic Boga, ale Bog nigdy nie opusci czlowieka.Jest <strong>to</strong> niezmiernie charakterystyczny rys prawoslawnej mysli rosyjskiejdwoch ostatnich wiekow. Jedynq odpowiedziq na bunt Hioba, w dlugimprocesie wy<strong>to</strong>czonym Bogu przez ateizm, <strong>jest</strong> sarno oblicze Boga Niepoj t;:­tego i Niedostt;:pnego, a zarazem Ukrzyzowanego. Wstrzqsajqca wizjaBozej rt;:ki, kt6ra kladzie sit;: na twarz Hioba, zamyka mu peine skargi ustai oczy szukajqce Obroncy w niebie. Zbun<strong>to</strong>wany czlowiek odkrywa zezdumieniem, iz rt;:ka ta nosi slady ukrzyzowania. Jest przebita i zraniona.Przebija przez ni q swiatlo wychodzqce z samej tajemnicy Boga, kt6ry ,<strong>jest</strong>milosciq" (I J 4,8 .16), i <strong>to</strong> "milosciq szalenczq" (Nikolaj Kabazilas). O<strong>to</strong>


PRAWOSlAWI E POSZUKUJfttCYCH15Bog iywy zrywa wi~zy logiki i wyraza SW4 tajemnic~ w niewyrazalnejantynomii transcendencji i bliskosci, niedost~nosci i wydania siebie w r~eludzi. Jest inny niz p rawa czystej logiki, f,loSZ4cej Jego doskonalosci niepodatnosc na cierpienie.W ten sposob mozemy pochylic si~ ze czci 4 nad tajemniq milczeniaBoga w ludzkich dziejach cierpienia. Jest <strong>to</strong> milczenie wynikaj4ce z samejis<strong>to</strong>ty Boga jako milooci ostatecznej, jako milosierdzia i m4droSci. lntuicjareligijna zdolna <strong>jest</strong> wyczuc, ii: <strong>to</strong> sarn o milczenie oslania nieprzeniknion4bezdd. wewn~trznego i:ycia Boskiej Trojcy i <strong>to</strong> sarno milczenie daje znaco sobie poprzez Chrystusa milcz4cego w czasie m~ki. Ten sam milcz4cyChrystus pojawia si~ takze w Legendzie Dos<strong>to</strong>jewskiego 0 Wielkimlnkwizy<strong>to</strong>rze (Bracia Karamazow). Milosc i milczenie zostawiaj'l miejscewolnoSci czlciwieka. Bog wycofuje si~, aby czlowiek by! wolny. Stworzenieczlowieka jako is<strong>to</strong>ty wolnej poci'lga za sobl! z koniecznosci ryzyko Boga,Jego dobrowolnll slabosc, k<strong>to</strong>ra sprawia, ze wszechmoc przekracza niejakosamll siebie, a milosc wystawia si~ na odmow~ i "zranienie".Gdyb:, Bog usuwal rio i cierpienie swojl! wszechmoq, niweczylby tymsamym ludzkl! wolnosc. Jego droga do pozyskania wolnosci <strong>jest</strong> inna:przez keno~, unizenie i wlasne cierpienie. Jedynym zwiastunem Bogawobec zb un<strong>to</strong>wanego lub oboj~tnego czlowieka <strong>jest</strong> Chrystus dobrowolniezst~pujl!cy do piekiel swiata. Motyw zstllPienia do piekiel nabiera w tensposob zbawczej i egzystencjalnej donioslosci, jakiej nie mial nigdy w myslichrzescijanstwa zach od niego.Zwyci~stwo Chryst usa rna moc przeobrazania swiata. Sprawia, i:e nawet z!o staje si~ swiadectwem istnienia Boga.,,Jestem wolny" oznacza wi~c w gruncie rzeczy: "Bog istnieje". Jest obecnyw cierpieniu wszystkich niewinnych. To nie On kaze cierpiec i umieracdziecku, k<strong>to</strong>rego lzy przd ladujl! wszystkich Iwanow Karamazowow. Bog<strong>jest</strong> zdolny dzielic z ludZmi cierpienie, a przez <strong>to</strong> okazac si~ w koncuprzemozny i zwyci~ski . Nie na darmo <strong>jest</strong> Bogiem miluj4cym czlowieka.Milosc potrafi wspolcierpiee i czekac nieskonczenie d!ugo na przeobrazenieludzkiego serca.W kruchym <strong>jest</strong>estwie cz!owieka, w tajemnicy osoby ludzkiej dostrzeg!aIcligijna mysl rosyjska swoiste argumenty przemawiajllce za istnieniemtioga. Jeden z nich mom a by nazwac argumentem i k 0 no z 0 fi c z n y m :Bog istnieje, bo istniejl! swi~ci, bo istnieje radosc i ml!drosc na obliczuludzi, k<strong>to</strong>rzy stali si ~ Jego ikonl! w swiecie. Radosc, pokoj i milczenie stajl!si~ swiadectwem obecllooci Boga. Oblicze cz!owieka dotkni~tego !askl!przeobrazenia - przez ofi arnl! mi!osc - wnosi niezastllpione swiatlow ludzkie infernum. U Dos<strong>to</strong>jewskiego postaci'l takll <strong>jest</strong> starzec Zosima.Paul Evdokin .ov nazywal lean-Paula Sartre'a czlowiekiem, k<strong>to</strong>ry nigdynie spotkal si~ ze spojrzeniem swi~tego. lest w tym bye moze swoistydramat czasow nowoi:ytnych, holdujl!cych kul<strong>to</strong>wi racjonalnosci, sceptycznychi nieufnych, pozbawionych wrai:liwoSci na wszelkie przejawy boskiegop i~k n a w czlowieku. Czyiby nasz swiat, tak sklonny do oglaszaniasmierci Boga, chcial wejse ponownie w milczenie Wielkiej Soboty?


16 WACLAW HRYNIEWICZ OMIKame istnienie rna charakter daru. Istnienie przeobrazone pot~gujew nieskOllczonosc ten wymiar czlowiecz_nstwa. Podobnie jak sam Bog,czlowiek przeobrazony nie sluZy dorainej uzytecznosci; <strong>jest</strong> przede wszystkimdannowym darem Boga dla ludzi i swiata. Podobnie jak sam BogrozjaSnia wszystko, nadaje sens, wnosi nadziejtr, przezwycitrza rozpacz.Takie znaczenie majq chyba znane slowa sw. Serafina z Sarowa: "Zdobqdiwewntrtrzny pokoj, a tysiqce wokol ciebie odnajdq zbawienie."Istnieje jeszcze inny specyficzny dla mysli prawoslawnej argument,przemawiajqcy za istnieniem Boga. Moina go nazwae argumentem a g a­pic z n y m. Opiera si~ on na potrzebie ludzkiego serca - serca inteligentnego,w k<strong>to</strong>rym skupia sitr cale pragnienie wiecznosci. Czlowiek j es tpotrzebq mi<strong>to</strong>wania, k<strong>to</strong>re nie przemija. Bog jawi sitr tu jako jedyny Byt,k<strong>to</strong>ry gwarantuje takq milosc. Amo, ergo Deus est. Milujtr, witrC Bogistnieje. Inspiracjq do tego rodzaju myslenia byl nie k<strong>to</strong> inny, leczDos<strong>to</strong>jewski:Bog <strong>jest</strong> mi pl>trzebny ehoeiaiby dlatego, ze <strong>jest</strong> <strong>to</strong> jedyna is<strong>to</strong>ta, k<strong>to</strong>r~koehae mozna wiecznie ( ... ) Moj zywot zagrobo\\'Y dlalego <strong>jest</strong> ezymsnieuniknionym i nieodwraealnym, ze Pan Bog nie zeehce popelnie niesprawiedliwoScii zgasie plomienia miloSci do Niego, kl6ry w moim sereurozgorzal. A eM <strong>jest</strong> drozsze od miloSci? Milose <strong>jest</strong> wyzsza od bylu, milose<strong>jest</strong> ukoronowaniem bylu, wi~ byt musi sit< przed ni~ ukorzye. Jezeliukoehalem Boga i rozradowalem sit< milosci~ ku Niemu, czyz <strong>to</strong> mozliwe, abyzgasil On i mnie, i moj~ radose? Aby obr6cil nas w proch? Jesli <strong>jest</strong> Bog, <strong>to</strong>j ja <strong>jest</strong>em nieSmiertelny!1Sq <strong>to</strong> wqtki bardzo drogie slowianskiej wrazliwosci. Wynikajq onez przeSwiadczenia, ze jedynie czlowiek milujqcy zdolny <strong>jest</strong> wniknqe w glqbtajemnicy istnienia .• Bogoczlowieczeiistwo lub odczlowieczenieSiowianskie dziedzictwo prawoslawia cechuje szczegolna wrazliwosc natajemnictr "bogoczlowieczenstwa" (bogoce[ovecestvo), najpeiI1iej objawionqw Chrystusie. Tajemnica ta odslania bosko-ludzkie powolanie czlowieka.Mowi 0 wzajemnej otwar<strong>to</strong>sci swiata Bozego i swiata ludzkiego. Ideabogoczlowieczenstwa mowi taue 0 tym, ze natura i laska wzajemnie si~przenikajq. Czlowiek moze bye "nosicielem Boga", is<strong>to</strong>lq teoforycznq. Towolnosc osoby zdolna <strong>jest</strong> do tragicznego oddzielania laski od natury.Czlowiek porzuca wtedy przestrzen zycia, a zaczyna tworzyc przestrzen zla,winy i smierci.Refleksja nad tajellUlicq zla w dziejach ludzkich przenika tworczoscnajwi~kszych myslicieli rosyjskiego prawoslawia. Proba odpowiedzi daleka<strong>jest</strong> od ducha teodycei i usprawiedliwiania Boga w imiy calosciowej lubprzyszlej hannonii swiata, choc sJady tego podejscia rOwniez widoczne SqIF. Dos<strong>to</strong>jewski, BieS)', tIum. T. Zagorski, Warszawa 1958, s. 635.


PRAWOSLAWIE POSZUKUJACYCH17w ewolucji mysli niek<strong>to</strong>rych fllozofow religijnych. Wystarczy wspomnieeo pocz'!tkowym optymizrnie Wladimira Solowjowa (tak bliskim pogl,!domPierre Teilharda de Chardin), kiedy <strong>to</strong> uwazal zlo jedynie za niedoskonalosepOZyteczn,! wr~z dla koncowego zwyci~stwa dobra. D opierou kresu swej dregi doznal przerazenia w obliczu straszliwej mocy zla.Napisal wtedy Kr6tkq opowiesc 0 Antychryscie.Optymizrn chrzeScijanski <strong>jest</strong> optymizrnem tragiczllym. Pod koniecZycia, zarowno So!owjow jak i Dos<strong>to</strong>jewski doszli do przekonania, izdobro nie zatriumfuje nigdy w widziainy sposob w swiecie iudzkim. Losyswiata powierzone zostaiy ludzkiej wolnosci, <strong>to</strong> zas oznacza cz~st o : "B,!ditwoja wola, cz!owiecze!" Dzieje ludzkie ustawicznie znaczone s,! obecnosci,!zla i cierpienia. W godzinach ciemnosci wydaje silt ludziom, iz na ziemiBog winien <strong>jest</strong> raczej posluszenstwo diab!u, a zwyci~ s two naiezy nie doChrystusa, lecz do Antychrysta ... W dziejach prawoslawia, posta6 Antychrystacz~s<strong>to</strong> nawiedzala i niepokoila umysly wierZ


18 WACLAW HRYNIEWl CZ OMISolowjowie przez wielu innych mysiicieli rosyjskich (Bierdiajew, SiergiejBulgakow, Evdokim ov), nadala teoiogii i fllozofii rosyjskiej wyrainy ryschrys<strong>to</strong>logiczny. Byla prob,! naswietlenia s<strong>to</strong>sunku mi~zy tym, co boskiei tym, co ludzkie, zwlaszcza zas tajemnicy wolnosci i wspoldzialaniaz Bogiem (synergizm).W mysli i duchowosci prawoslawnej cz~s<strong>to</strong> powraca takZe - jako ape!do ludzkiej wolnoSci - wizja Chryst usa pokomego i unizonego. Chrys<strong>to</strong>logiaunizenia (kenozy) byla w ten sposob niejako dopelnieniem wizjichwalebnego Chrystusa jako Pan<strong>to</strong>kra<strong>to</strong>ra i "strasznego S¢ ziego",odziedziczonej z Bizancjum. Myslenie w kategoriach unizenia wyrastaloz doswiadczenia tajemnicy lud zkiej wolnosci. Ukazywalo bliskosc Chrystusa,zwlaszcza wobec wszystkich ludzi cierpi,!cych, biednych, nieszcz~sliwychi pokrzywdzonych . Chrystus <strong>jest</strong> S¢ zi,! rnilosiemym. To On leczy,podnosi na duchu i wspolcierpi z lurlZmi. Obok chrys<strong>to</strong>logii doktrynalnejistniala wi~ rowniei; chrys<strong>to</strong>logia iywego doswiadczenia wierz,!cych. Bylaona cz~s<strong>to</strong> inspiracj,! dla teologow i fllozofow.Motyw zst~powani a do piekie! swiata nabral w mysli i duchowoscislowianskiej specyficznych rysow. Jest <strong>to</strong>jednak zst~powanie wraz z Ch rystusem,Zwyci~zq smierci i piekla. Paschalny pa<strong>to</strong>s wschodniej liturgiii ikonografti tu najwyrainiej dochodzi do glosu i wplata si~ w zyw'! t kank~myslcnia teologicznego i fllozofi cznego. Anastasis, czyli ikona zst,!pieniaChrystusa do pieki e!, najlepiej wyrai;ala konsekwencje zmartwychwstania- przejscia ze srnierci do iycia z Chrystusem. Nikolajowi Fiodorowowiwydawalo si~ nawet, ii; moe zmartwychwstania Chrystusa sprzyrnierzonaz ludzkim wspoldzialaniem (nauka, teehnika) moZe stac si~ pocZ'ltkiempowszeehnego wskrzeszenia zmarlych, ozywienia prochow praojc6w, przeobrai:eniai odnowienia oblicza zierni. Bylo <strong>to</strong> marzenie 0 wielkiej syntezienauk, oddanej na sl ui:b~ zmartwychwstania. Intuicje Fiodorowa maj,!w sobie cos z naturalistycznej u<strong>to</strong>pii, w gruncie rzeczy jednak mobilizuj,!ccjdo tworczoSci, do rozwijania teologii dzialania, tworczej i aktywnej escha<strong>to</strong>logii.Jedno z hasel Fiodorowa brzmialo: "Trojca Swi~ta <strong>jest</strong> naszymprogram em spolecznym!" H aslo <strong>to</strong> powracaC b~zie u Dos<strong>to</strong>jewskiego,Bierdiajewa, Evdokimova i innych. Doswiadczenie zla wzmaga jeszczebardziej t~knot~ za dobrem, prawd'!, pi~kn em i hannoni,!. Swiatlo najbardziejpotrzebne <strong>jest</strong> w ciemnooci. Wedlug Pawla Florenskiego, <strong>jest</strong>d my zdaniw rzeezy samej tylko na jed en zasadniczy wybor: alba Trojca, alboinfemalne szaienstwo; alba bogoczlowieezenstwo, alba odczlowieczenie.Istni ~nie ludzkie nosi znarni~ tragizm u, wynikaj '!ccgo z duchowychkorzeni zla w tajnikach stworzonej wolnosci. Bog pr zezwy ci~Za zloprzekraczaj,!c swoj4 wlasn,! transcendencj~ i nie cofaj,!c si~ nawet przedtajemniq krzyza - po <strong>to</strong> jedynie, by przeobrazi6 stworzon'! wolnosc odwewn'!trz, poci,!gn,!c i wskrzesi6. Stl!rl wlaSnie wynika glowna misjaKoociola: glosi6 P asch ~ Pana, aby czlowiek mogl zmartwychwstae duchowoi odnaleze siebie samego w swietle tajemnicy Chrystusa. Pascha nie <strong>jest</strong>tylko swi~t em Jego smierci i zmartwychwstania. Jest rownoczesnie swi ~tem


PRAWOSLAWIE POSZUKUJI\CYCH19radoSci z odkupionego i przemienionego czlowieka, w k<strong>to</strong>rym moze nanowo zajasniec niezniszczalny dar obrazu Bozego. RadoSci tej nie mogllodebrac wszystkie mroczne strony zyria i dziejow ludzkich, znieksztalcaj(!eei przeslaniajllce prawdziwe oblicze czlowieka. Radosc ta wyrastaz niezlornnej ufnoSci w wyzwalajllc(! i przemieniaj(!c(! moc zmartwychwstaniaChrystusa, wobec k<strong>to</strong>rej ludzkie winy sll, wedle niezrownanegowyrazenia sw. Izaaka Syryjczyka, ,jak garsc piasku spadaj(!ca w wie1kiocean"l. Ciemnosc i m<strong>rok</strong> ludzkich drog musz(! ust(!pic przed po t~g,!niezwyci~zonej swiatioSci, jasniej,!eej na obliczu Zmartwychwstalego. S'Wiatloscta nigdy nie wygasa w czlowieku stworzonym na obraz BoZyi odkupionym za een~ zycia i smierci Chrystusa. PrzeZycia Paschy, w jejzwi(!zkach z ikonicznym wymiarem tajernnicy czlowieka, nie da si~ wyrazicza pomoq 'rozumowania. S(! <strong>to</strong> raczej intuicje, k<strong>to</strong>re stajll si~ udzialemcalego czlowieka wraz z jego umyslem, sereem i zdolnoSci(! wyczuciatajemnicy.W samym sercu tcologii wschodniej pojawia si~ dlatego k r y t e r i u mpas c h a I n e: slowo teologiczne krzyzuje ludzki umysl, ale nie pozostawiaw stanie smierci, !ecz wskrzesza i oswieca. NiewraZliwosc na zmartwychwstanieu<strong>to</strong>zsamiana <strong>jest</strong> wr~cz z najwi~kszym grzechem ludzkim, grzechernprzeciwko Duchowi Swi~temu. Centralna tajernnica wiary nie mozegubic si~ w zawilosciach hermeneutyki i romego rodzaju idolach racjonalnosci.Zywe, osobiste, iscie liturgiczne i eucharystyczne doswiadczeniezmartwychwstania jawi si~, w przeswiadczeniu prawoslawnych, jako jedyneocalenie. Tylko pod wplywem tego doswiadczenia poczucie nieobecnosciczy wr~cz nieistnienia Boga moze przeksztalcic si~ w swiadomosc Jegoukrycia i apofatycznej niepoznawainosci, k<strong>to</strong>re p020stawiaj(! otwart(!przestrzen wolnosci czlowieka .• Duch Sw~ty, pifkno i oadziejaNie bez powodu eelebracja tajemnicy paschalnej w liturgii wschodniejniesie z sob(! niezwykl(! radosc z Boga i z ocalonego czlowieka. Jest <strong>to</strong>radosc z Bozego swiata zmartwychwstania i z Bozego pi~kna. O<strong>to</strong> sarnoscree duchowoSci chrzescijanskiego Wschodu! Jest w niej taka swiezosci sila swiadectwa, k<strong>to</strong>rych cz~s<strong>to</strong> brak zm~zonemu i seeptycznemuchrzeScijanstwu na Zachodzie. Tradycja wschodnia daje szczegolne swiadectwo0 zmartwychwstaniu Chrystusa, 0 przeobrazaj(!cej mocy DuchaSwi~tego, 0 sile pi ~kna i nadziei. W moim odczuciu <strong>jest</strong> <strong>to</strong> specyficznyrdzen duchowej pcreepcji Ewangelii w KOScie1e wschodnim. Pi~knoi nadzieja I(!czone z osob(! Chrystusa i Ducha Swi~tego - o<strong>to</strong> co poci(!gamnie najbardziej w tradycji prawoslawia. K<strong>to</strong> zdolal przezwyci~Zyc podzialw samym sobie, jako chrzeScijanin, ten war<strong>to</strong>sci d uchowych innej tradycjinie b~dzie juz mogl uwazac za obce. Stci.1J~ si~ one cz~stk(! jq;o wlasnegoprze:i:ywania chrzeScijanstwa.1 Sermo 58, w: Oeuvres sp;rUuelles. trad. J. Touraitle. Paris 1981. s. 313.


20 WACLAW HRYNIEWICZ OMITrzeba dzis budzic wraZliwosc na wszechogarniaj,!ce dzialanie BozegoDucha, na duchowe p i ~ kno Ewangelii i uniwersalizm chrzeScijanski ejnadziei. K<strong>to</strong>ra tradycja chrzescijanska z wiQiCszym pietyzmem zwraca si~do Boga jako do " Milosnika ludzi"? Milosc Boga i Jego pi ~k n o ustawicznieocalaj,! swiat. Pi~ kn o nie <strong>jest</strong> jedynie kategori,! estetyczn,!, leczon<strong>to</strong>logiczn'! i zbawcz'!. Slowi anska wrazliwosc na "pi~kn o duchowe"(duch6vnaja krasota) dostrzega w nim nieodl,!czn '! cech~ Boskiego by<strong>to</strong>waniai dzialania: "Pi~kno zbawi swiat" (Dos<strong>to</strong>jewski, Idiota). Wyrazem tego<strong>jest</strong> teologia ikony i liturgii, duchowosc przeobrazenia, wizja swiatalepszego i przemienionego. Pi~kno staje si~ swiadectwem, a nawet swegorodzaju argumentem za istnieniem swiata niewidzialnego. Wspomniany juzwczd niej Pawel Florenski (rozstrzelany w lagrze sowieckim 8.xU. 1937<strong>rok</strong>u) uwazal, ze jei:eli istnieje taka ikona jak "Trojca Swi~ta" AndrzejaRublowa (kanonizowanego w 1988 <strong>rok</strong>u), <strong>to</strong> istnieje rowniez WielkaRzeczywis<strong>to</strong>sc odpowiadaj,!ca ludzkiej percepcji Bozego pi~kn a, nieskOliczeniejll przewyi:szajllca.Pi~kn o <strong>jest</strong> manifestacj,! we wn~trzn ego sensu swiata, odblaskiem Bozegoswiatia, paschalnll formll nadziei. Pi~kno, dobro i prawda S,! nieoddzielne.Urnilowanie dobra i pi~kn a przeobraza czlowieka. Przekonanie <strong>to</strong>naswietla szczegolnll rol~, jakll w Kosciele wschodnim odgrywajll tzw.Filokalia (Dobro<strong>to</strong>luhie) czyli an<strong>to</strong>logia teks<strong>to</strong>w ascetycznych i mistycznych(IV-XIV w.), ulozona po raz pierwszy pod koniec XVIII wieku przezdwoch mnichow z G ory Athos. W XIX wieku nurt duchowosci filokalicznejdotarl poprzez M old awi ~ do Rosji, stajllc si~ niebawem po t ~zn ymbodZcem do odrodzenia tworczoSci li terackiej (m.in. u DOl<strong>to</strong>jewskiego),teologicznej i fIlozoficznej. Wplyw Filokali6w Uakze malo znanych w Polsce!)trwa do dzisiaj. S,! one w grun cie rzeczy wyrazem nad ziei naprzeobrazenie czlowieka mocll D ucha Swi ~te go; k<strong>to</strong>ry <strong>jest</strong> osobowym:hodlem pi ~kn a duchowego.Nie rn a chyba przesady w stwierdzeniu, iz <strong>to</strong> wlasnie prawoslawiezachowalo dla calego chrzeScijanstwa ten bezcenny skarb, jakim <strong>jest</strong> i:ywed oswiadczenie tajemnicy Ducha Swi~ teg o. Jest <strong>to</strong> D uch · ustawicznieprzyzywany modlitwll calego Kosciola. Ten, ktp przyzywa Bozego Ducha,wyznaje tym samym swojll calkowitll zaleznosc od Boga. Wyznaje swojeubostwo i slabosc. KOSciol grzesznych ludzi poklada swojll ufnosc w obecnoscii dzialaniu Ducha, k<strong>to</strong>ry ustawicznie go odnawia i jednoczy.Tajemnica dzialania D ucha <strong>jest</strong> tajemnicll przeobrazeni a samego czlowieka.Dlatego wlasnie prawoslawna nauka 0 czlowieku, 0 zbawieni ui 0 Kosciele przen i kni~ta <strong>jest</strong> myslll 0 dzialaniu D ucha. Dotyczy <strong>to</strong> nietylko samej teologii, ale rowniez liturgii i ikonografll. Tradycja ch rzeScijanskiegoWschodu przekazuje caloscioWll wi zj ~ dzialania Ducha w procesiezbawienia ludzi, p oj~tym jako uczestnictwo w i:yciu Bozym. D zi ~ ki temuuczestnictwu dokonuje si~ tajemnica przemiany i przeobrazenia czlowieczenstwa.Nieprzypadkowo tradycja filokaliczna w Kosciele wschodnimtak mocno podkrd la wewn ~trzny zwillzek po rni~zy kultem liturgicznym


PRAWOSLAWIE POSZUK UJJ\CYCH21wierzqcych a wewn~trznq liturgiq ludzkiego serca. Czlowiek <strong>jest</strong> is<strong>to</strong>tqgrzesznq. Swiadomose ta, na plaszczyinie duchowosci, dala po dstaw~ tzw.Modlitwie Jezusowej, a wlaSciwie modlitwie s''.:!erowanej do Jezusa: "PanieJezu Chryste, Syn u Bozy, zmiluj si~ nade mnq, grzesznikiem." Ta sarnagrzeszna is<strong>to</strong>ta ludzka rna jednak poczucie bycia ikonq Boga, zdolnq donawroeenia oraz do p rzyj ~cia darow i owocow D ucha.Pi~kn a <strong>jest</strong> osobowose czlowieka d o tkni~tego mocll, Ducha Swi~tego!Nie znajdziesz w nim wrogosci do nikogo. Jest pelen solidamosci zewszystkimi, pelen wspolczucia dla wszelkiej is<strong>to</strong>ty, k<strong>to</strong>ra Zyje, trudzi si~i cierpi. Odrobina przeobraienia odslania pi'tkno obrazu Boiego w czlowieku.Czlowieczenstwo do tkn i~te laskll, Ducha Swi~tego nosi na sobiezn ami't eschatycznej przysziosci. Czlowiek przenikni~ty przez Duchaoddaje Mu poniekll,d swoje wlasne oblicze. Na jego ludzkiej twarzy moZezajaSniee pi~kn o same go Boga. Pi~kn o si~ga w glqb czlowieczenstwa, gdzieduch czlowieka styka si~ z Duchem Boga. Ludzkie cialo, zwlaszcza twarz,potrafi wtedy wyrazie cos z pi~ kna niewidzialnego swiata boskiego. Pi~kno<strong>jest</strong> rzeczywistll, i tajetrtniczll, si lll, dobra, przenikajll,cll, calego czlowiekai przeobrazajqCl! jego dzieje. Pi~kno <strong>to</strong> daje najlepsze swiadectwo nadzieii Duchowi S wi~temu.Tradycja wschodnia sklonna <strong>jest</strong> widziee w Duchu Swi~ tym dobroczynnegoStr6Za dziejow swiata, stroza nadziei na powszechne przeobrazenieludzkosci. To On przejmuje t ros k~ 0 cale dzielo stworzenia. T o On budzipoczucie solidarnosci ze wszystkim, co istnieje oraz wspolczucia dlawszystkich stworzen. Od Niego pochodzi dar czulosci i wzajemnegowstawiennictwa. Tradycja duchowoSci wschodniej obfi tuje w swiadectwamowiqee 0 wielkim darze serca czulego na losy wszystkich stworzen,zapominajqcego 0 sobie, dojrzewajqeego powoli poprzez oddanie i zaprawionll,bolem radose, do zdolnosci wspolczucia, nie znajqcego zadnychgranic. Widae <strong>to</strong> juz u Ojcow Pustyni, u mistykow syryjskich, bizantyjskichi rosyjskich. Wszyscy oni dajq swiadectwo 0 wielkiej przemianie ludzkiegoserca, dokonanej przez Ducha S wi~tego . Seree przemieni one mOCq Ducha,<strong>to</strong> serce wspolczujqce, w najlepszym i najgl~bszym sensie tego siowa. Poddzialaniem Ducha rodzi si ~ najpi ~ kniej sz a i najsmielsza z ludzkich nadziei- nadzieja na ostateczne pojednanie calego stworzenia z Bogiem. Pod kreSlmy;nadzieja, a nie doktrynalna pewnose! N adzieja nieodlqczna odmodlitwy i duchowego zmagania 0 <strong>to</strong>, aby wszyscy zostali zbawienii przeobrazeni mOCq Boga, k<strong>to</strong>ry jeden potrafi przemieniae stworzonqwolnose, nie niszcz~c jej i nie zniewalajqc przem0Cl!. Niek<strong>to</strong>rzy swi~ciKOScioia wschodl)iego odwazali si ~ modlie rowniez za ... szatana, a pami~eo nich trwa po dzis dzien.Swiadomose cierpieni a i zla w swiecie staje si~ tym bardziej argumenternex contrario, iz swiat ten <strong>jest</strong> wielkq epiklezq - wielkim przyzywaniemnadejscia laski, wolaniem 0 ostateczne przeobrazenie i powszechne zbawienie."Niech przyjdzie laska i niech przeminie ten swiat" (Didache).Swiadomose religijna slowianskiego prawoslawia nigd y nie zadowolila s i~


22 WACLAW HRYNIEWlCZ OMImysl~ 0 zbawieniu indywidualnym. Przez wieki przewija si~ w niej troskao zbawienie prawdziwie powszechne, wszechogamiaj'lce, "sobome". Postawata <strong>jest</strong> owocem poczucia duchowej wi~zi i solidam osci (sobornost)wszystkich ludzi. Nikt nie zbawia si~ w poj edynk ~ . Zbawienie <strong>jest</strong> z is<strong>to</strong>tyswej wyzwoleniem i uzdrowieniem dla wszystkich. Wszyscy s~ odpowiedzialniza wszystkich (motyw szczegolnie wyrazny u Oos<strong>to</strong>jewskiego,Wik<strong>to</strong>ra Niesmielowa, Bierdiajewa, Bulgakowa, Evdokimova). Tak myslelijuz niek<strong>to</strong>rzy z pisarzy i Ojc6w wschodnich (m.in. Orygencs, Grzegorzz Nyssy, Maksym Wyznawca, Izaak Syryjczyk, Symeon Nowy Teolog).Chrzescijanstwo slowianskie okazalo siy pod tym wzglyd em pojytnymuczniem i tw6rczym kontynua<strong>to</strong>rem tej wielkiej intuicji, zawartej w myslii duchowoSci wschodniej.Escha<strong>to</strong>logiczna intuicja slowianskiego chrzeScijanstwa dostrzega wyraZnie,ze istnienie wiecznego piekla nie tylko uniemoZliwiloby radosc zbawionych,lecz byloby wr~z pieklem dla sarnego Boga. Jego milosierdzie, milosci m~drosc, ujawnione w dziele odkupienia przez cierpienie i krzyz s~najwiyksz'l os<strong>to</strong>j'l nadziei na pojednanie wszystkich i koncowe ocaleniecalego stworzenia. J edynie w tej perspektywie rozjasnia si ~ mrocznai infemalna strona dziejow ludzkosci. Ta najdrozsza nadzieja, okupionacen~ krwi Chrystusa, <strong>jest</strong> najwi~kszym apelem do zmagania i modlitwyo zbawienie wszystkich. Bogu tylko wiadomo, j a.lc si~ <strong>to</strong> moze dokonac:"Ola Boga bowiem nie rna nic niemozliwego" (Lk 1,37).Ujawnia si~ w tyrn jeden z zasadniczych rys6w tzw. "idei rosyjskiej",o kt6rej pisal Bierdiajew, iz obce <strong>jest</strong> jej zadornowienie w doczesnosci, zecala skierowana <strong>jest</strong> do zbawienia powszechnego i ostatecznego, doprzeobrazenia swiata i calej egzystencji ludzkiej.J Ro: yjscy nihilisci lat1860-tych nadawali ateizmowi charakter religijny. Pomiej, dla wielumarksizm jawil si~ wr~cz jako ewangelia wyzwolenia i mesjanskie or~ziezbawienia, rnaj~ce nawr6cic i us zcz~sl iwic caly swiat... T u wlasnie stykamysi~ z zastanawiaj~cym paradoksem. Pragnienie powszechnego zbawieniaogamiaj~cego ludzkosc i swiat prz e nikn~lo w Rosji rowniez do myslenia,kt6re okrdlalo siebie mianem ateistycznego. Przeciwnicy religii chcieli nasil~ uszcz~sliwic cal~ ludzkosc; szukali zbawienia w formie calkowiciezsekularyzowanej i <strong>to</strong>talitarnej escha<strong>to</strong>logii doczesnej. Oni takze glosili, Zewybawienie od zla i cierpienia powinno dokonywac si~ nie dla pojedynczegoczlowieka, lecz dla wszystkich. Nietrudno zauwazyc, iz <strong>jest</strong> <strong>to</strong> jedyniekarykaturalna i zeswie czona postac nadziei chrzescijanskiej.B6g nie zbawia przemoc~ . Nie <strong>jest</strong> terroryst~. Przeobraza stworzon~wolnosc od wewn~trz, maj~c nade wszystko tajemnicy ukrzyzowanejmilosci Chrystusa - "moc przekonuj~q milosci", paramythion agapes(Flp 2,1). Trzeba ufac w ostateczne zwyci~stwo ofi arnej rniioSci Boga.Przeobrazenie ludzkiego serca dokonuje si~ od wewn ~trz, rnoc~ laskiSwi~tego Oucha. Bog nie moze przymusic nikogo do milowania Go. Na] N. Bierdiajew, Russkaj a ideja. Osnovnye problemy russkoj mysli XIX veka i nacala XX veka,Paris 1948, 2. izd. 1971, s. 195 on .


PRAWOSLAWI E POSZUKUJI\CYCH23tym polega Jego wlasny dramat i samoograniczenie. Mozejedynie poci'lgaei przeobrazae stworlOn'l wolnose od wewn'ltrz. Zmaganiu temu <strong>to</strong>warzyszywstawiennictwo calego KOScioia chwalebnego i pielgrzymuj'lcego.Milose swi~tych budzi pokor~ w sercach zbun<strong>to</strong>wanych i prornych. PelniaKrolestwa Bozego wymaga ostatecznej integracji wszechswiata w Bogu.Ofiarowane przez Boga swiatlo musi bye dobrowolnie przyj~te . Bogurodzica<strong>jest</strong> symbolem milosierdzia i macierzynskiego wstawiennictwaKoSciola. To Ona wypowiada e sch at ol o gi czn 'lepikl ez~ nad wszystkimiis<strong>to</strong>tami potrzebuj'lcymi wyzwolenia i ocalenia.W cerkwi sw. Jerzego w poblizu N owogrodu zachowal si~ zdumiewaj'lcyfresk z XlI wieku. Przedstawia on sw. Jerze&o jako p ogrom~ smoka.Kompozycja caloSci zaskakuje jednak nieoczekiwan'l smialosci'l wizji.Swi~ty jeidziec na koniu <strong>jest</strong> calkowicie bezbronny. Smok nie lOstal zabity.Na fresku widnieje postae kobieca w krolewskich szatach. To symbolBogurodzicy i Kosciola (lOb . Ap I2,I nn). Kobieta trzyma smoka nawst'lzce jak oswojone zwie rz~ , id'lce poslusznie za swoj'l Pani'l. W sumie<strong>jest</strong> <strong>to</strong> symboliczna wi zja 0 niezwyklej g!~b i: wi zja zlego ducha, k<strong>to</strong>ry niezostal unicestwiony, lecz nawrocony. To tylko zlose lOstala zniszczona,a winowajca ocalony dzi~ki wstawiennictwu modl'lcego si~ Kosciola."Wst'lzka" modlitwy <strong>jest</strong> silniejsza niz zbroja. Jest <strong>to</strong> nade wszystkomodlitwa i ofiara swi~tych, k<strong>to</strong>rzy nie mysleli jedynie 0 sob ie, leczo zbawieniu wszystkich.Zastanawia m:td ra roztropnose p rawoslawia, k<strong>to</strong>re w dziedzinie escha<strong>to</strong>logiinie osmielilo si~, a raczej nie pragn~lo formulowae zadnegodogmatu. Misterium ostatecznych losow ludzkoSci i swiata <strong>jest</strong> wi~ksze nizwszelka ulomna spekulacja nad czasem i wiecznosci'l. Pismo Swi~t~ mowio "wiekach wiekow" maj'lc najprawdopodobniej na mysli wielk'l miar~czasu oraz in tensywnose jego przezywania. Pogi'ld 0 wiecznej koegzystencjinieba i piekla uwiecznia dualizm dobra i zla. Zapomina 0 dwochniesprowadzalnych do siebie nurtach wypowiedzi biblijnych. Nie bierzewystarczaj'lco pod uwag~ slow 0 tym, iz "Bog b¢zie wszystkim wewszystkich" (1 Kor 15,28), ze ukrzyzowany i uwielbiony Chrys!us "przyci'lgniewszystkich do siebie" (J 12,32), "aby na imi~ Jezusa zgi~lo si~ kazdekolano is<strong>to</strong>t niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki j~zykwyznal, ze Jezus Chrystus <strong>jest</strong> PANEM, ku chwale Boga Ojca" (Flp2,10-11). O<strong>to</strong> doksologia wpisana w sam'l celowose dziela odkupienia,doksologia ostateczna. "Zechcial bowiem [Bog], (...) aby przez Niego (diaau<strong>to</strong>u) i dla Niego (eis au<strong>to</strong>n) znow pojednae wszystko" (Kol 1,19-20).Perspektywa zbawienia powszechnego wyznacza zgola inn'l logik~ myslenianiz soteriologiczny ekskluzywizm i dualizm. Czyz prawda nie <strong>jest</strong>tam, gdzie <strong>jest</strong> wi~ej nadziei?Pomimo obecnosci zla, wszystkich cierpien, zalaman, k1~sk i udr~kswiat zmierza ku radosci zmartwychwstania. Symbolem tej powszechnejradosci byly dla Dos<strong>to</strong>jewskiego gody,w Kanie Galilejskiej.


24 WACLAW HRYNlEWI CZ OMINie cierpienie, lecz radosc ludzkll nawiedzil Chrystus; po raz pierwszy czynillccud, radoSci ludziom przysporzyL. (...) Wszystko, co <strong>jest</strong> prawdziwe i pil;kne,zawsze <strong>jest</strong> peine wszechprzebaczenia (...) Radujmy sil; (...) pijmy wino nowe,wino radosci nowej, wielkiej. Widzisz, ile gosci? (...) A czy widzisz Sloncenasze, czy widzisz Go? (...) Nie b6j sil; Go. Straszny <strong>jest</strong> swojll wielkosci~,przerai:aj¥ y sw~ wysokoscill, lecz nieskonczenie milosiemy. Upodobnil sil;do nas, bo nas miluje, i weseli si~ z nami, wod ~ w wino przemienia, aby nieskonczyla s i ~ radosc gosci, nowych gosci wypatruje, nowych wcillZ wzywa... 4• • •Zamyslilem siy nad kilk u fragment ami tego calosciowego doswiadczeniawiary i nadziei chrzeScijanskiej, k<strong>to</strong>re nazywa siy prawoslawiem. Wefragmencie odzwierciedla siy wielka calosc; <strong>jest</strong> w nim obecna, odslaniaswoje oblicze. Prawoslawie poszukujl!cych nie <strong>jest</strong> na ogol prawoslawiemtypowym lub reprezentatywnym. Z powodu swej smialosci budzilo onocZys<strong>to</strong> nieufnosc w krygach hierarchicznych. Ostalo si ~ jednak i trwa podzis dzieti. Czy nie odnajdzie w nim pokrewienstwa ducha ten, k<strong>to</strong> samposzukuje g!ybszego nurtu doswiadczenia chrzeScijanstwa? Poszuk ujl!cywszystkich religii i wyznan sl! w tym wzgl¢zie podobni do siebie. Oniwszyscy chodzl! po granicach. Idl! tak daleko, jak daleko si~gajl! graniceludzkich moZliwoSci poznania oswieconego wiarl! i nadziejl!. Ich wspolnl!cechl! <strong>jest</strong> gl~bo k a swiadomosc niepojy<strong>to</strong>sci Boga, k<strong>to</strong>ry <strong>jest</strong> zawszewi~kszy - wi~kszy niz lud zkie poznanie, wiara i nadzieja.Odkrywajl!c duchowe war<strong>to</strong>sci przezywane w Kosciele wschodnim,dostrzegamy tym bardziej bogactwo i ro:inorodnosc darow D ucha. Pozostajl!cobcy jedni dla drugich, powiykszamy jedynie rzeczywis<strong>to</strong>sc podzialui przedluzamy go we wlasnym sercu. K<strong>to</strong> przezwyciyZa wrogosc i obcosc,doswiadcza w samym sobie radosci pojednani a t przyjazni. Nadzieja napojednanie chrzescijan i KOSciolow staje si~ w ten spos6b rzeczywis<strong>to</strong>scil!,darem Sw i ~t ego Ducha, mall! cZl!stkl! Bozego p i ~kna w czlo wieku.Wadaw Hryniewicz OMIKS. WACLAW HRYNIEWlCZ OMI, ur. 1936, profesor dr hab., kierownikkatedry teologii prawoslawnej w Instytucie Ekumenicmym KUL, zajmuje si~teologill staroruskll, chrzekijanskll te ologi ~ pas cbaJn~, soteriologill i esch a <strong>to</strong>logi~prawoslawnll. Kierownik dziaJu Teo<strong>to</strong>gia interkonfesyjna w Encyk<strong>to</strong>pedii Ka<strong>to</strong>lickiej.Opublikowal ponad 300 pozycji, wai:niejsze publikacje ksi;p;kowe Rota Tradycjiw interpretacji teologicznej (1987), ChrystllS, nasza Pascha (I982), Nasza Paschaz Chrystusem (1987), Die altrussische Passatheologie und Oslerspiritualitiit. liidens·cheid-Lobetal (1987), Nadzieja zbawienia dla wszystkich (1989), Bog naszej nadziei(1 989 ), Pascha Chrystusa \II dziejach czlo wieka i wszechiwiata (1991).• F. Doslojewski, Bracia Karamazow, Itum. A. Wal, cz. II I i IV, Warszawa 1959, s. 44-46.


OLIVIER CLEMENT BUNT DUCHA I TRAGEDIAPODZIALU KRYZYS CHRZESOJANSTWA ZACHODNlEGOK<strong>rok</strong> za k<strong>rok</strong>iem dochodzimy powoli do odkrycia Zywotnych mocychrzeScijanstwa oraz ujemnych skutkow jego schizm.l Latwo wykazac, Zeschizma schizm, ta, k<strong>to</strong>ra oddzielila nawzajem od siebie Zachod i Wsch6d,leZy u irodel wspolczesnego rozkladu kultury.Zastanawiajilce <strong>jest</strong> <strong>to</strong>, ze w niepodzielonym chrzescijanstwie pierwszychwiekow, w okresie patrystycznym, zbyt szybko zamkniytym przezfaly wielkich najaZd6w barbarzynskich, k<strong>to</strong>ry jednak na Wschodzieprzetrwal az do VIII, jesli nie XIV wieku, mysl i kultura chrzescijanskaobjawily tak silny zmysl syntezy i dynamizm tworczej wiary. Zycie Duchakrilzylo swobodnie, Jego ozywcza moc nieustannie inspirowala lekturyswiytych tekst6w liturgicznych i monastycznych, odslaniajilc glyboki sensPisma, przenikala sprawowanie tajemnic ("nasze nauczanie <strong>jest</strong> wykladniilEucharystii", powiada sw. Ireneusz z Lyonu), Zycie mistyczne, w k<strong>to</strong>rymogniskowalo siy doswiadczenie wsp6lnoty, teologiy kontemplatywnil, k<strong>to</strong>raczynila j~zyk narz~ziem adoracji, procesy spoleczne, dla k<strong>to</strong>rych natchnieniembyla trynitama wizja ludzkosci, tworczosc artystycznil, k<strong>to</strong>rejbosko-ludzkie pi~kno obejmowalo sze<strong>rok</strong>i zakres dzialan liturgicznychi sztuk operujilcych w czasie i przestrzeni. Kolejne sobory potwierdzalyi uscislaly oryginalnil nysl chrzescijanskil, on<strong>to</strong>logi~ tajemnicy i on<strong>to</strong>logi~osoby, intelektualnil wykladni~ prawd wiary bez pretensjonalnej spekulacjioraz doswiadczenie Kosciola - "Zycie w Chrystusie" i "komuni~ w DuchuSwiytym" . Czlowiek KoSciola odnajdywal we wzywajilcej i objawiajilcejI Poni iszy fragment pochodzi z ksi..zki O. Clement, La rf?vOfle ck ['Esprit. Reperes pour fasitualion spirituelle d'aujourd'hui, Paryi 1979. W wersji polskiej skrocono przypisy (przyp. Hum.).


26 OLIVIER CLEMENTmu si~ lasce swoj~ "wsp6Iis<strong>to</strong>tnosc" ze wszystkimi ludZmi: "Ja <strong>jest</strong>emkrzewem winnym, wy -la<strong>to</strong>roslami" - m6wi Jezus (J 15,5). Jednoczyl sw6joddech z zyciodajnym Tchnieniem wyznaj~c w Nim Imi~ Jezusa. Odtwarzal,pod impulsem energii boskich, jednosc swego umyslu i serca,odnawial w swoim duchowym sercu przezroczys<strong>to</strong>sc rozswiet1on~ blaskiemPrzemienienia i Zmartwychwstania, zapowiadaj~q drugie przyjscie Pana.W tym swietle cialo, his<strong>to</strong>ria i ziemia otrzymaly wezwanie do przeis<strong>to</strong>czenia.Zbawienie, z racji swego osobowego charakteru, domaga si~powszechnej komunii, a zatem sluzby i modlitwy na rzecz powszechnejprzemiany, k<strong>to</strong>ra juz si~ dokonuje dzi~ki obcowaniu swi~tych.P6Zne Bizancjum, poszerzywszy swoje horyzonty myslowe dzi~ki dzielusw. Grzegorza Palamasa, zanim zostalo pochloni~te przez koczowniczeplemiona Azji, wytyczylo drog~ przejScia od ascezy indywidualnej 0 :hoolachmonastycznych do prawdziwej kultury liturgicznej. Podstawy duchowoSciswieckiej wypracowane przez Mikolaja Kabazilasa, k<strong>to</strong>ry sam bylwielkim swieckim teologiem, s~ rozmyslaniem nad "zbawieniem przezmilosc" i inicjacj~ do etyki liturgicznej. Chrzescijan przyszloSci, niezalemieod warunkow ich iycia, nazywa ludZmi urzeczywistnionej Eucharystii.Po upadku Konstantynopola, ta gal~z chrzeScijanstwa, k<strong>to</strong>r~ odt~nazywano KOSciolem prawoslawnym, na dlugie wieki ograniczyla si~ dokultywowania tradycji monastycznej i religijnosci ludowej, 0 godnejpodziwu Zywotnosci, ale mysl teologiczna, cz~s<strong>to</strong> ulegaj~ca najbardziejprowincjonalnym wplywom zachodnim, mogla si~ w tych warunkachrozwijac tylko polowicznie i w sposob jednostronnie defensywny. Zach6d,pozostawiony wlasnemu losowi, dysponowal wprawdzie zasobami, kt6remogly pobudzic i wzbogacic chrzdcijanstwo jako calosc, jednak na skutekschizmy pozbawiaj~cej chrzdcijailstwo wewn~trznej rownowagi zaprzepascilje.W efekcie, od XlII wieku Zach6d, przy wspoludziaie arys<strong>to</strong>telizmui pr~dow renesansowych, zacz~1 ulegae pokusie konstruowania teologiiw spos6b "naukowy", czyni~c uZytek z rozumu uznanego za wladz~"naturaln~", oddan~ na sluzb~ objawienia. Tomizm, w swym olsniewaj~cympocz~tku, nie odzegnywal si~ od tradycji patrystycznej, jeszczepodtrzymywal t~ pi~kn~ rownowag~ refieksji, k<strong>to</strong>r'l z powodzeniem momanazwac filozoficzn'l, niema! liturgicznej medytacji nad Pismem Swi~tymoraz kontemplacyjnej wrazliwosci, klad~c nacisk na przemian~ duszy, tak,aby stala si~ forma carita/is. Jednakze juz sw. Tomasz zacz~1 "demi<strong>to</strong>logizowac":w formule "przeb6stwienia" dostrzegl jedynie metafor~, przenosneokreSlenie zjednoczenia moralnego, intencjonalnego, bez rzeczywistegouczestnictwa calego czlowieka (wraz z cialem) w calym zyciu Boga.Staj~c przed wielk~ antynomi~ otchlani i krzyza transcendencji i partycypacji,Niedost~pnego, k<strong>to</strong>ry bez uszczerbku swej Is<strong>to</strong>ty pozwalauczestniczyc w swym Istnieniu by<strong>to</strong>wi stworzonemu, schylkowa scholastyka,zamkn~wszy zywego Boga w intelektualnym poj~ciu is<strong>to</strong>ty, wkr6tce


BUNT DUCHA I TRAGEDIA PODZlALU27stracila zdolnosc sprostania tej tajemnicy. odt,!d bezpowrotnie popadaw kompromisy, czyni,!c ust~pstwa na rzecz fIlozofii "naturalnej" i on<strong>to</strong>iogii,k<strong>to</strong>ra zrezygnowala z opisywania nieprzebranej gl~bi osoby i mi~dzyosobowejkomunii na rzecz "naukowego" opisu racjonalnie wymiernejdziedziny rzeczy. W ten sposob "natura", umana za "neutraln'!", zostalapoddana racjonalizacji a nast~pnie technice, odseparowana od przeSwietlaj,!cegodzialania laski. Pocz'!tkowa zrodlowa postawa czci wobec tajemnicy,nieprzerwanie obecna na Zachodzie jeszcze do wieku XII w myslicysterskiej, az do sw. Franciszka i sw. Bonawentury w XIII wieku,w dominuj,!cej p6Zniej teologii zanikla.Oczywiscie nie zostala wykorzeniona z gI~bokiego nurtu iycia Kosciola.Ouch Swi~ty odzywial jalow,! ziemi~ szkolnej teologii gorliw,!poboZnosci,! prostaczkow, dzialal w iyciu zakonnym, zwlaszcza w tradycjibenedyktynskiej i w wielkich ruchach odnowy mistycznej. Jednakzejednosc Pisma, sakramentu, teologii i duchowosci zostala zaprzepaszczona.Religijnosc Iud ow'! wchlon,!1 zalew uczuciowej poboznosci pr,!dow pietystycznych.Mistyka stala ·si~ przygod,! dla niewielu, zjawiskiem marginalnym,wstydliwym i lekcewazonym przez oficjaln,! teologi~.Pod koniec Wiekow Srednich fatalne nast~pstwa utraty rownowagipuszczone w ruch przez schizm~ ze Wschodem daj,! 0 sobie znac. ZachodchrzeScijanski przygo<strong>to</strong>wal grunt dla opozycji: racjonalizacji tajemnicyprzeciwko "irracjonalizmowi" nominalizmu a pomiej Reformacji. Skrajnieupraszczaj'!c, Zachod uwiklal si~ w dialektyczny spor bez wyjscia miydzydwiema koncepcjami KOSciola, z k<strong>to</strong>rych jedna przewazyla w ka<strong>to</strong>licyzmierzymskim, a drug,! przyj~1y wspolnoty wylonione przez Reformacj~.Obydwie jednak krzyzowaly si~ ze sob,! wewn'!trz jednego i drugiego nurtupodzielonego chrzeScijanstwa. Pierwsza z tych koncepcji zazdrosnie bronilasakramentalnego realizmu, lecz w znikomym s<strong>to</strong>pniu uwzglydniala komunijnycharakter wspolnoty osob i ich wolnosc w Ouchu Swi~tym. Oruga,doprowadzona do skrajnosci przez tendencj~ "demi<strong>to</strong>logizuj,!q", niemalnie byla w stanie potrak<strong>to</strong>wac na serio Wcielenia Siowa: godz,!c si~ nawspol-ucieldnienie (co-carnation) raczej niz w--cielenie (in--carnation),poniewaZ boskosc uznano za cos zewn~trznego w s<strong>to</strong>sunku do czlowieczenstwa,a srodki pozyskiwania laski zostaly poj~te przede wszystkim jakosposoby potwierdzenia wiary. Sarna zas wiara, w pierwszej koncepcji, stalasi~ rownoznaczna z przyswojeniem sobie pewnych intelektualnych trdci,w drugiej zas, czyms w iodzaju egzystencjalnego usposobienia. W zadnejz nich nie podkfdlono owego spotkania Osoby z osob,! we wspolnocieKosciola, spotkania przemieniaj,!cego calego czlowieka, cal,! jego umyslowosc.Rzecz oczywista, ze z jednej i z drugiej strony mialy miejsce pewnewydarzenia kompensuj,!ce braki. W XVII wieku we Francji Pascal ai Anglii Lancelota Andrewsa dochodzi do glosu ruch odnowy patrystycznej.Mistyka luteranska, k<strong>to</strong>ra znalazla tak wspanialy wyraz w muzyce,z jednej strony, szkoly duchowosci we Flandrii, nad Renem, w Italii,


28 OLIVIER CLEMENTHiszpanii i we Francji, z drugiej strony, bez przerwy odkrywajq i dopominajqsiy 0 <strong>to</strong>, co is<strong>to</strong>tne. Namiytne przywiqzanie do Eucharystiiu jednych, gorliwe, niemal sakramentalne celebrowanie czytan PismaSwiytego u drugich, pozwalaly tysiqcom dusz uczestniczyc w wielkiejchrystycznej komunii - wyzwalajqcej i niosqcej pociechy. lednakZe ka<strong>to</strong>lickapoboZnosc eucharystyczna nie doczekala siy wykladni teologicznej, najakq zaslugiwala: obowiqzywalo "przeis<strong>to</strong>czenie" na tie obrazu swiatazlozonego z osobnych substancji, metafizyczny "zamach stanu" , kt6ry niepociqgal za sobq konsekwencji w postaci przezroczys<strong>to</strong>Sci swiata przdwietlonegoboskirni energiami. I tylko bardzo rzadko, mimochodem, czytaniabiblijne pozwalaly niekiedy rozwiqzac szyfr "Ksi~gi Swiata". Organicznajednosc "Zycia w Chrystusie" zostala rozproszona, Kosci61 przestal juzprzeksztalcac calq ziemiy w sakrament, a pole kuitury leglo odlogiem- stalo si y "rniejscem przestronnym" dla innych duchow.Ola tych "innych duchow", k<strong>to</strong>re Ouch Swi~ty b¢zie musial egzorcyzmowac... Jahe nie przypomniec, chocby w blyskawicznym skrocie,przyczyn tego duchowego oslabienra osoby i roli Oucha Swi~tego w zachodniejteologii?Ouch "od Ojca pochodzi", powiada Jezus (J 15,26). Ojcowie greccy,wypracowujqC zrtrby teologii zarazem biblijnej i mistycznej, podkrdlajq, ZeOuch Swiyty przez calq wiecznosc spoczywa na Synu, przez Niego sitrujawnia, ale taki:e, jako Tchnienie Siowa, oznajrnia Je i objawia. Podejmujqcich mysl, teologia rosyjska konca XlX i w pierwszej polowie XX wiekuprecyzuje, i:e Syn <strong>jest</strong> odwiecznym "warunkiem" pochodzenia Oucha, taksamo jak Ouch <strong>jest</strong> odwiecznym "warunkiem" zrodzenia Syna; bowiemw Trojcy Switrtej wzajemne relacje zawsze Sq unitrynitarne (unitrinitaires)i ta prawda <strong>jest</strong> wlaSciwie nie do pomyslenia, nre do obj trCia przez naszrozum, k<strong>to</strong>ry potrafi tylko Iqczyc albo dzielic. Ojciec <strong>jest</strong> :irodlem boskosci,jedynq zasadq Osob Boskich. Mitrdzy Synem i Ouchem istnieje zatemtajemnicza wzajemnosc: "razem", jak powiada sw. Jan Oamascenski,wychodzq od Ojca i razem don powracajq, pociqgajqc ku Jego Pelni calestworzenie. Ta wzajemnosc, ta obopolna sluzba, wpisana <strong>jest</strong> w is<strong>to</strong>ttrKosciola przez analogicznq relacjtr rnitrdzy dzialaniem Chrystusa i OuchaSwitrtego. Ozialanie Chrystusa, sakramentalne scalanie, k<strong>to</strong>re siy w Nimdokonuje, obiektywna Peinia, na k<strong>to</strong>rej opicra siy Kosciol, <strong>jest</strong> potwierdzanaprzez apos<strong>to</strong>Iskie swiadectwo biskupow oraz ich mandatariuszy- prezbiterow. Ozialanie Oucha Swiytego porycza osobow,! wolnosc wewspo\nocie KOScioia i pomna:i:a dary charyzmatyczne. Ouch Switrtyustanawia, powiada sw. Grzegorz z Nyssy, wiekuiste namaszczenie Syna 2 ;tak samo ustanawia namaszczenie mesjanskie Siowa Wcielonego, JezusaChryst usa, tzn. Pomazanca Oucha; tak samo, wreszcie, spoczywa nasakramentalnym Ciele KOSciola, czyni,!c wszystkich wierz,!cych "nosicie1a­2 ,,»Dog, twoj BOg, Pomazal ciebie olejem wesela« (ps 45). Tym, k<strong>to</strong>ry pomazal, <strong>jest</strong> Ojciec,Pomazaocem <strong>jest</strong> Syo, a Duch uslaoawia Pomazanie, olej wesela ... " (pG 45,1249 D).


BUNT DUCHA I TRAGEDIA PODZlALU29mi Ducha" (pnewnaIOJOrOI) i ustanawiaj~c ich - wolnych w jednosci wiaryi miioSci - namaszczonymi kr6lami, kaplanami i pro<strong>rok</strong>ami.Bardzo wczeSnie, przede wszystkim nadaj~c niew~tpliwie odmiennysens slowu "pochodzi" - sens nie tyle zwi~zany z osobowym :hoolemDucha Switrtego, ile z ruchem rniloSci, kt6ra wyplywa od Ojca i Synaw D uchu - Zach6d orzekl, Ze Duch Switrty "pochodzi od Ojca i S y n a"(Filioque) i l~czy ich "witrzi~ rnilosci". W VII wieku Maksym Wyznawcawykazal wschodnim chrzeScijanom, ze ta formula <strong>jest</strong> calkowicie doprzyjtrcia i oznacza, jak u Ojc6w aleksandryjskich, ze Duch, kt6regoiroolem <strong>jest</strong> Ojciec, objawia sitr przez Syna na tym, na kt6rym spoczywa.Ale scholastyczna spekulacja usztywnila ttr formultr i przypisala DuchowiSwitrtemu p~wnego rodzaju biernosc nieomal bezosobow~, a przeciezDuch, jako Osoba, nie tylko <strong>jest</strong> "wi~zi~ miloSci", ale tak:i:e Tym, kt6ryrozpala milosc. R yzyk l!i~ takie usztywnienie spowodowano, ze w popularnymodczuciu Tr6jca Switrta zostala zredukowana do "pary" Ojca i Synazwi~zan ej " tchnieniem miloSci"; Ojca i Syna, kt6rzy Sll jakoby ,jedyn~zasad~" pochodzenia Ducha. Te sformulowania utwierdzily pewien rodzajjednostronnej . zaleznoSci Ducha Swi~tego w s<strong>to</strong>sunku do Syna. I tazaleznosc znajduje swoje odzwierciedlenie w KOSciele, w kt6rym dzialanieDucha Switrtego zostalo pod p orz~kowane hierarchii, a niekiedy przez ni~stl umione. Cialo Chrystusa nie <strong>jest</strong> juz pojmowane jako miejsce trwaj~cejwci~z Pi~ziesi~tnicy, lecz jako spoleczna struktura 0 ksztalcie piramidalnym,z biegiem czasu coraz silniej scentralizowana, w kt6rej ostatnie slowonaJezy do "Chrystusowego wikariusza".I tu lezy zrOdlo tragedii papiestwa. Uderzaj~ce <strong>jest</strong> <strong>to</strong>, ze po dw6chwypowiedziach Ewangeiii, kt6re deliniujl! powolanie Piotra, niemal bezposrednionast~p uj l! surowe upomnienia. Kiedy Jezus (Mt 16,16-18) uroczyscienazywa Piotra skal~, na kt6rej zbuduje sw6j Kosci61, a t~ skal~ <strong>jest</strong> jegowiara w mesjanskie poslannictwo Mistrza, Piotr zaraz potem nie chceprzyj~c do wiadomoSci, Ze ten Mesjasz, kt6rego dopiero co wyznal z wiar~,u<strong>to</strong>zsamia si ~ z Ci erpi ~cym Slugl!. I Jezus rzuca mu ostr~ nagan~: "zejdZ miz oczu, szatanie! JesteS rni zawad~, bo nie myslisz 0 tym co Boze, ale 0 tym1..0 ludzkie" (16,23). A kiedy Jezus powiada Piotrowi: "prosilem za <strong>to</strong>b~,Zeby nie ustala wiara twoja. Ty ze swej strony nawr6ciwszy sitr utwierdzajtwoich braci" (Lk 22,32), a Piotr tym razem oswiadcza, ze got6w <strong>jest</strong>podzielic los swego Mistrza, Pan zn6w go upomina: "powiadam ci, Piotrze,nie zapieje dzis kogut, a ty trzy razy wyprzesz si~ tego, ze rrmie znasz"(22,34). His<strong>to</strong>ria K OScioia potwierdza te slowa. Jezeli do ka<strong>to</strong>lik6w nalerymisja pogltrbionego swiadectwa na rzecz tych obietnic, kt6re bezsprzecznies~ fundamentem poslugi jednoSci w Koscieie powszechnym, <strong>to</strong> do prawoslawnych(i do protestant6w, ale czy zdolali oni zachowac w caloscisakramenta:!ny charakter KOSciola?) nalezy rnisja przypominania ostrzezenJezusa, nie po <strong>to</strong>, aby poslugtr Piotrow~ odrzucic, ale po <strong>to</strong>, aby Piotr si~"nawracal". Aby stal si~ na koniec owym pokutuj~cym grzesznikiem,


30 OLIVIER CLEMENTkt6rego Pan w obecnoSci innych apos<strong>to</strong>l6w pyta z naciskiem: "Szymonie,synu Jana, czy milujesz mnie wi~ej anizeli ciT', a Piotr odpowiadatrzykrotnie: "Panie, Ty wiesz, ze Ciy kocham" (J 21,15-17).Od pocz'ltku II wieku, w chwili gdy wszydzie ustala siy episkopalnastruktura Kosciola, slyszymy, ze lokalny KoSciol rzymski powolany <strong>jest</strong>wraz ze swym biskupem, aby "przewodzil w miloSci" innym lokalnymwsp6lno<strong>to</strong>m koscielnym, przy czym kazda z nich <strong>jest</strong> epifani'l jednegoKosciola. Moze lepiej byloby powiedziee: "przewodzil ku miloSci", a <strong>to</strong>dlatego, ze Rzym <strong>jest</strong> KoSciolem Piotra i Paw I a, obydwaj bowiem w nimnauczali i zlozyli swiadectwo smierci myczenskiej. Prymat wiqze siy zatemnierozdzielnie z komunijnym charakterem apos<strong>to</strong>lskiego kolegium: Piotr<strong>jest</strong> pierwszy, ale jeSJi zostal powolany, aby "utwierdzal swoich braci", <strong>to</strong>nie znaczy, ze on <strong>jest</strong> podstawq i uwierzytelnieniem ich apos<strong>to</strong>lskiej misji- ta pochodzi bezposrednio od Chrystusa, co w spos6b szczegolniewyrazny ukazuje powolanie Pawla, juz po fakcie rozpoznane i potwierdzone,ale nie wyznaczone przez Piotra (tak samo poslannictwo Janawymyka si y kontroli Piotra: ,jesli Ja chcy, aby pozostal, az przyjdy, co<strong>to</strong>bie do tego?", J 21,23). Trzy wypowiedzi Chrystusa okreSlajq poslugyPiotra (Mt 16,16-18; Lk 22,23; J 21, 15-17). Wszystkie trzy umieszczone S'lw kontekscie Zmartwychwstania i Eucharystii. Zatem sprawowanie Eucharystiia nie zwiqzek z Rzymem <strong>jest</strong> tym, co dla starozytnej Tradycji stanowipodstawy koscielnej jednosci kaldej lokalnej wsp6lnoty. Posluga Rzymui misja Piotrowa rzymskiego biskupa pol ega wi,.:c na czuwaniu nadkomunijn'l jednosciq wsp61not lokalnych, tak, aby kr'lzylo w nich Zyciewiary i milosci, nie dopuszczanie, aby si,.: wyizolowaly, a takZe byciepunktem odniesienia gdy chodzi 0 najbardziej is<strong>to</strong>tne, normatywne przestrzeganieTradycji apos<strong>to</strong>lskiej (nie jedynym zresztq: na Wschodzie <strong>jest</strong>wiele s<strong>to</strong>lic apos<strong>to</strong>lskich). .Chociai: Rzym zapomnial, ze <strong>jest</strong> Kosciolem nie tylko Piotra, alei Pawla, jego prymat powoli zyskal uznanie w calym KoSciele pierwszegotysi'lciecia. Sukcesja Piotrowa obejmuje trzy plaszczyzny. Pierwsza, najis<strong>to</strong>tniejszai decyd ujqca 0 dwoch pozostalych, oraz 0 tym, "ze Iud Bozy,zwlaszcza dzi,.:ki swiadectwu m~zennikow i swi,.:tych, stanowi swiqtyniy"i:ywych kamieni" - <strong>to</strong> wiara Piotra. Druga <strong>to</strong> episkopat: kaldy biskupi zgromadzenie biskupow, jak nauczal w III wieku sw. Cyprian z Kartaginy,zasiada na s<strong>to</strong>licy Piotrowej; poniewaz Piotr przewodniczyl Eucharystiisprawowanej w pierwotnej wspolnocie jerozolimskiej, z tej racji <strong>jest</strong>archetypem biskupa. W V wieku papiez Leon Wielki, k<strong>to</strong>ry usilnie zabiegalo utrzymanie przez biskupa Rzymu uprzywilejowanej pozycji Piotra,jednoczdnie nie zapomnial, ze forma Petri <strong>jest</strong> obecna w kaldej wspolnocieprowincjonalnej. Na pocz'ltku VII wieku papiez Grzegorz I odrzucil tytu!"biskupa powszechnego", poniewaz ,jezeli tylko jeden biskup <strong>jest</strong> powszechny,<strong>to</strong> trzeba uznae, ze inni nie S'l w ogole biskupami"3. TrzeciaJ ACla ROntafUJTUm Pontificiwn, WatykaD 1943, SOl, D. 271.


BUNT DUCHA I TRAG EDIA PODZlALU31plaszczyzna prymatu <strong>to</strong> posluga jednosci wlaSciwa biskupowi rzymskiemu,poniewaZ wladza "zwillzywania i rozwillzywania" zostala powierzonaw kOilCU wszystkim apos<strong>to</strong>lom (J 20, 22-23), a od samego Piotra Panwymaga, aby "utwierdzal swoich braci" i tylko od niego oczekujeodpowiedzi na pytanie, czy miluje wi~cej nii pozostali. I ta posluga rnacharakter sukcesywny, poniewai zostala powierzona Piotrowi w perspektywieZmartwychwstania, tzn. definitywnie.VII Sobo r ekumeniczny ukazal w sposob szczegolny zgodnose Wschodui Zachodu co do zasad wyiej wymienionych. "K<strong>to</strong> rna ucho niechajslucha, co Duch mowi KOSciolom" (Ap 2,7). Aby <strong>to</strong> uslyszee, trzebazwolae sob~r biskupow b~dl!cy gwarancjl! tego, ie decyzje na nim podj~teodpowiadajl! " powszechnemu interesowi" ludu Bozego i jego wyczuciup rawdy. Decyzje te powinny bye zaaprobowane (greka w tym miejscus<strong>to</strong>suje: kanonizein) przez biskupa rzymskiego. Mi~zy ludem, biskupamii papieiem ma rniejsce nie s<strong>to</strong>sunek kolejnego podporzl!dkowania, aleiywego napi~cia i zgodnej - "symfonicznej" - wspo/pracy. KOSciol <strong>jest</strong>w biskupie a biskup w KoSciele, pierwszy biskup <strong>jest</strong> czlonkiem apos<strong>to</strong>lskiegokolegium wszystkich biskupow, w k<strong>to</strong>rym kaidy, tak jak Pawel,zostal osobno powolany przez Chrystusa, powolanie <strong>to</strong> potwierdzil Iudwybierajllc go oraz konsekracja dokonana przez trzech biskupow zewspolnot sl!siadujl!cych. Ale biskup powinien takie umiee stawi6 czolainnym, aby utrzymae jednosc wszystkich Kosciolow lokalnych w jednymKOSciele powszechnym. Ostatnie slowo w tej "symfonii" nie naleiy donikogo poza Duchem Swi~tym. Wyznawca prawdy, sw. Maksym, zostalopuszczony przez episkopat, czyli s<strong>to</strong>li~ apos<strong>to</strong>lskl!, z k<strong>to</strong>rl! mimo <strong>to</strong>sze<strong>rok</strong>o wspo/pracowal. Cala przyszlosc prawdy - w tym przypadkuprawdy 0 ludzkiej wolnoSci - zawisla dokladnie na "wlosku" profetycznegocharyzmatu sw. Maksyma, charyzmatu wymierzonego nie przeciwkoepiskopa<strong>to</strong>wi i papiestwu, ale danego mu po <strong>to</strong>, aby przypominal 0 ichpowolaniu. I z biegiem czasu wierni prawdzie biskupi przyll!czyli si~ do sw.Maksyma, a papiei Marcin I, podobnie jak on, poniosl smiere m~zenskl!.Wbrew znakom, k<strong>to</strong>re ten proces poprzedzily, w XI wieku, w cil!gud wudziestu lat - od 1049 do 1073 <strong>rok</strong>u - w his<strong>to</strong>rii papiestwa dokonuje si~przewrot, k<strong>to</strong>ry Wschod byl zmuszony oceni6 jako sprzeniewierzenie si~wierze Piotra przez jcgo nast~pcow. DielalUS papae4 Grzegorza VIIstanowi, Ze "tylko biskup rzymski ma prawo bye nazywany powszechnym","tylko on moie mianowae biskupow", lub "przenosic biskupaz jednej s<strong>to</strong>licy na in nl!", Ze "moie on, jesli chce, w jakimkolwiek KOSciele(lokalnym) wy s wi~cae kler", ie ,jego orzeczenia nie mogl! bye przeznikogo zmieniane" i ze "tylko on moZe zmieniac wszelkie inne ustawy";wreszcie, Ze "Kosciol rzymski ni!;\dy si~ nie mylil si~ i nie moZe si~ mylie".Ta zadekre<strong>to</strong>wana pleniludo pOles/alis uczynila z Kosciolow lokalnych cos• Por. de Fliche, Tfjslo/re de rEglise, v. V III , s. 79.


32 OLIVIER CLEMENTw rodzaju prowincji jednego imperium. Orzeczeniu temu <strong>to</strong>warzyszylypodobne w <strong>to</strong>nie 4dania uznania wladzy papieskiej nad calymspoleczenstwem:"tylko papiei:owi wolno ui:ywae insygniow impera<strong>to</strong>ra"; "papiez<strong>jest</strong> jedynym czlowiekiem, k<strong>to</strong>remu wszyscy wladcy powinni calowacs<strong>to</strong>py"; "wolno mu pozbawiac tronu panuj~cych wladcow". Wszystkie teklauzule Wsch6d ocenil jako uzurpa<strong>to</strong>rskie domaganie si~ absolutnejwladzy i poddanie si~ "trzeciej pokusie", z k<strong>to</strong>r~ Jezus zmagal si~zwyci~sko na pustyni: pokusie panowania nad krolestwami tego swiatai ich przepychem (por. Mt 4,8-10).Z biegiem czasu, po wiekach duchowego oporu na samym Zachodzie- stawianego nie tylko przez Reforma<strong>to</strong>row, ale i wewn~trz KOScioiaka<strong>to</strong>lickiego - w 1870 <strong>rok</strong>u ogloszono na koniec dogmat 0 nieomylnoScipapieskich orzeczen wydawanych ex cathedra oraz 0 "bezposredniej"i "prawdziwie episkopalnej" wladzy sprawowanej przez biskupa rzymskiegonad calym Kosciolem: ,jdii zatem k<strong>to</strong>kolwiek glosi, ze biskuprzymski pelni tylko funkcj~ kontroluj~c~ lub kierownicz~, a nie rna pelnejwladzy s~downiczej nad catym KoSciolem (...); albo ie przysluguje mutylko wyj~tkowo doniosla cz~sc a nie calosc nadrz~dnej wladzy; albo ze tawladza nie nalezy don w sposob zwyczajny i bezposredni oraz nad kaidymz osobna Kosciolem lokalnym i wszystkimi razem, tak sarno jak nadwszystkimi wiernymi i ich pasterzami razem i nad kaidym z osobna, niechb~zie wykl~ty"5.W ten sposob posluga Rzymu, posluga "przewodzenia ku miloSci"- bycia ogniskiem powszechnej komunii - zostala calkowicie uprzedmio<strong>to</strong>wiona,a zatem wynaturzona, wyizolowana z kontekstu komuniii ustawiona ponad ni~ - na jakiej plaszczyznie? - na plaszczyrnieformalno-prawnej. Rzym przypisal sobie wladz~ bez precedensu, wyniesion~ponad rzeczywis<strong>to</strong>sc sakramentaln~ i duchow:{ KOSciola, ponad rzeczywis<strong>to</strong>scwspolnot eucharystycznych i ich przewodnikow-biskupow, ponadrzeczywis<strong>to</strong>sc osobowego sumienia czlonkow owych wspoJnot zjednoczonychw wierze i milosci ...Formula Filioque, wbrew usilowaniom rzymskiej doktryny zdefiniowanazbyt negatywnie, degeneracja cz~sci episkopatu, zaci~yly na Reformacji,nie pozwolily na odnalezienie wlasciwego wyrazu dia okrdlenia roliDucha Swi~tego i sakramentu, przede wszystkim Eucharystii, jako miejscacharyzmatycznego obdarowania. Tu leZy przyczyna, ze ruchy duchowejodnowy zepchni~te na margines i coraz bardziej wykorzenione zrodzilyw koncu zjawisko "chrzeScijan bez Kosciola", k<strong>to</strong>rzy odegrali tak wielk~rol~ w ekspansywnym pochodzie pr~dow OSwiecenia i doprowadzily do"deklaracji praw czlowieka". Ale czymi:e pozostal ten czlowiek oderwanyod boskcHudzkiego Ciala Chrystusa i tchnienia Ducha Swi~tego?Jdli w spoleczenstwie swieckim dyskretne promieniowanie swi~<strong>to</strong>sci, Deozioger-Scb6nmetzer. or 3064.


BUNT DUCHA I TRAGEDIA PODZlALU33nigdy nie ustalo, jdli "zloty lancuch" swi~tych swiadkow ai: do dniadzisiejszego potwierdza p rawdziw ~ pokor~ i Zywotnosc Kokiola zachodniego,<strong>to</strong> wolno w tym widziec fiasko rzymskiej pretensji do despotycznegokontrolowania wszystkich dziedzin zycia, poc~wszy od sredniowiecznychteorii "dwoch mieczow" ai: do Syllahusa. Rzym dlugo byl kuszony ch~i~zdominowania i uformowania na wlasn~ modl~ swieckiego panstwa, dyk<strong>to</strong>waniaprawa cywilnego, wplywania na bieg his<strong>to</strong>rii przy uZyciu sHy.Antyklerykalizm, a wreszcie rome postacie dechrystianizacji, zostaiy zrodzoneprzez stulecia wojen religijnych, in kwizycji , politycznych rozgrywekpapiestwa pod koniec Sredniowiecza i w dobie Od rodzenia, wreszcie, przezgloszenie dogmatu nieomylnoSci i nadrz¢nej wladzy niezalei:nego od nikogopapieza, wlaSnie w chwili, gdy Europa rozbrzmiewala glosami domagaj~cymisi~ uznania "praw czlowieka" i wolnoSci ...W ten sposob staje si~ zrozumiale odrzucenie przez Rzym od czasuwielkiej schizmy (1378-1417) struktury soborowej, a potem, w XVI wieku,radykalne odci~cie si~ od Reformacji; dalej - dlugie zmagania modernizm umi¢zy klerykaIizmem i antyklerykalizmem, i wreszcie, wielka rewoltaslepych sil zbun<strong>to</strong>wanych przeciwko Bogu - branemu za tyrana i d espot~- w imi~ Zycia i wolnosci.Schizmy rozrosiy si~ bujnie - jakby ZachOd od czast! oddzielenia si~ odWschodu znalazl si~ w stanie duchowego rozdarcia - nie tylko wskutekschizmy Rzymu i Reformacji, ale rozdarcia si~gaj~cego "sakramentuoharza" i "sakramentu brata"; w stanie schizmy duchowej, tlumioneji maskowanej w taki lub inny sposob, czy <strong>to</strong> w imi~ pi~kna, czy tworczejsily, czy erosa. Chwilami, zwlaszcza w ubieglym stuleciu, wydawalo si~, zeOuch Swi~ty nie moze si~ juz objawiac inaczej jak tylko poza wyraznymigranicami Kokiola, w przygodach i odkryciach artys<strong>to</strong>w, poe<strong>to</strong>w, wielkichreforma<strong>to</strong>row spolecznych.Chrzdcijanstwo zachodnie przezywa dzis gwal<strong>to</strong>wne napi~cia wewn~trzne.I glownie dzi~ki temu nie ustaje w poszukiwaniach, k<strong>to</strong>re staj~ s i ~ corazbardziej dociekliwe i coraz gl~ bsze. lednakze cz¢s<strong>to</strong> dochodzi do zludnejeksplozji, swiadectwo staje si~ niepewne siebie, bior~ gor~ w~tpliwosci.Z jednej strony, teologie wyzwolenia, rewolty socjalnej, odkrywaj~ nanowo "sakrament brata", ogolnoludzki wymiar czlowieczenstwa kazdejjednostki, a takze nie tylko indywidualny lecz i zbiorowy aspekt "nawroceniaserca". W Kosciele na nowo rozbrzmiewaj~ glosy pro<strong>rok</strong>owIzraela przeciwko zniewoleniu, degradacji, wyzyskowi i <strong>to</strong>rturom. "WirusMagnificat", k<strong>to</strong>rego tak si~ obawial Maurras, szerzy si~ z now~ sil~:On, k<strong>to</strong>ry sw~ moc objawiagdy wynioslosc serc uniza;kazdy zamiar moze zburzyc,k<strong>to</strong>ry pych~ Mu ubliza.


34 OLIVIER CLEMENTOn <strong>jest</strong> w mocy obj~c wladz~i podZwign,!c pokomego,wszystkich glodnych zaspokoic,glodem wstrz


BUNT DUCHA I TRAGEDIA PODZIALU35"dobrego ojca", w k<strong>to</strong>rej bierze gor\! t~sknota do dziecinstwa i potrzebaucieczki - wierz'!:cy pragnie bye wyl,!:cznie poslusznym synem i spadkobier­C,!: nagrod. Wertykalizm usmierza l~k, zabezpiecza przed ryzykiem, k<strong>to</strong>redzis jawi si~ przed ludzkoSci,!: jako niebezpieczens wo porazki w walce- zwlaszcza gdy chodzi 0 zrozumienie i nawrocenie drugiego czlowieka.Dochodzi do glosu obsesja "wroga", k<strong>to</strong>rego si~ denuncjuje i skazuje jakkozla ofiamego: komunisty, franko-- czy Zydo-masona, heretyka, a kiedynie rna moZliwosci pozbycia si~ go, zawsze mozna si\! odwolae doBoga-mSciciela. Ciasna i prymitywna wiernose zadowala si~ tradycj,!:najswiezszej daty, nie si~gaj,!:c do :hooel Tradycji i wskutek tego, w swiecieka<strong>to</strong>lickim, przywi,!:zuje najwi~ksz,!: wag~ do najbardziej kontrowersyjnychorzeczen XIX-wiecznego magislerium.Rzecz zrorumiala, Ze w sytuacji, gdy tylu nowoczesnych "oswieconych"klerkow oglasza "srniere Boga", a status ksi~dza, czy nawet przyznanie si\!do bycia chrzeScijaninem, ku zgorszeniu maIuczkich, uchodzi za rzeczwstydliw,!:, wielu woli skrupulatnie zachowywae doktrynalne rygory i pieI\!gnowaC,przynajrnniej na co dzien, poetyk~ "religii ludowej".Odnowa charyzmatyczna przelamuje opancerzenie si~ jednych i niezamierzon,!:zdrad~ drugich. Bog <strong>jest</strong> milowany dla Niego samego, z moc,!:i radosci,!: Ducha Swi~tego. Dzieje Apos<strong>to</strong>iskie s,!: kontynuowane, darymnoz'!: si~ na nowo w Cieie Chrystusa, w k<strong>to</strong>rym Pi\!ooziesi'!:tnica trwanieprzerwanie. Moma si\! wl'!:czye w his<strong>to</strong>ri~ z calym realizmem, bezpomieszania tego, co absolutne i tego, co relatywne.lednakze najbardziej trzezwi z tych, k<strong>to</strong>rzy s,!: odpowiedzialni za calyten ruch, przynajmniej we Francji, staj,!: si¥ coraz bardziej swiadomi, Zeodnowa potrzebuje oparcia i wewn~trznej przemiany. Nie -noma spocz'!:ena laurach i zadowolie si\! stanem pierwotnego entuzjazmu, 0 k<strong>to</strong>rymteologia mistyczna poucza, ze byloby <strong>to</strong> cofaniem si\! i niekiedy trzebaraczej z niego zrezygnowae. Sila wybuchowa i bij'!:cy w oczy autentyzmtych zrywow S,!: czyms opatrznoSciowym. lednakZe poprzestawanie na tym,co si~ otrzymalo, moZe grozie podejrzanym przywillZaniem si~ do wydarzencudownych, a przede wszystkirn naraza na niebezpieczenstwo depersonali zacj i wskutek powtarzainosci wspoJnych doswiadczen reZyserowanychprzez "pasterzy", k<strong>to</strong>rzy niekiedy nie urniej,!: odromie poruszenDucha od zjawisk czys<strong>to</strong> psychologicznyh. Id,!:c dalej, powiedzmy, iekonieczna <strong>jest</strong>, z jednej strony, asceza (tradycja mistyczna rna wiele na tentemat do powiedzenia) - "sztuka sztuk i nauka nad naukarni" - kt6rapozwaia zachowae trzeZwose i osobow,!: kontroi\! nad procesarni wymagaj,!:cymiwiele cierpliwosci, dlugotrwalego znoszenia cierpien, powolnegopowstawania z martwych ku w pelni chrzeScijanskiemu istnieniu. Z drugiejstrony, konieczne <strong>jest</strong> powi,!:zanie z tradycj,!: liturgiczn,!:, woln,!: od wszelkiegosubiektywizmu i przez <strong>to</strong> wlasnie wyzwaiaj,!:c,!:, zdoIn,!: wprowadziepokoj i uwewn\!trznie zbiorowe emocje przepuszczaj'!:c je przez filtr wiary,k<strong>to</strong>ra przeksztalcila si~ w gloszenie chwaly. Wreszcie, potrzeba teologii


36 OLIVIER CLEMENTDucha Swi~tego , k<strong>to</strong>ra by w pehli ukazala rozblysk Jego mocy i swiatlaw sakramentalnym Ciele Chrystusa i <strong>to</strong> - co chcialbym podkr-eslic - nietylko zmartwychwstalego, ale i u k r z y 7.0 w an ego.Rzeczywiste zintegrowanie w KoScie1e tego, co najlepsze w teologiiwyzwolenia i w odnowie charyzmatycznej, stanowi glowne zadanie wspolczesnegoka<strong>to</strong>licyzmu. Ten kluczowy nurt in tegracji odnajduje swojewlaSciwe lozysko zarowno w wielu osrodkach parafialnych i zgromadzeniacheucharystycznych, jak w kr~gach episkopatu, a takze w zakonach- wiernych swemu oryginalnemu powolaniu, a zarazem zdolnych dopodziwu godtnej adaptacji . Niemniej, u trzymuj~ si~ w mocy dwa najis<strong>to</strong>tnicjszepytania: 0 wyjscie naprzeciw Rcformacji i 0 "nawrocenic" Piotra.Ruch ekumeniczny, usprawiedliwiony prestiz protestanckich naukteologicznych i egzegetycznych, dlugotrwale doswiadczenie spolecznoSciswieckich zgromadzone zwlaszcza przez wspolnoty kalwinskie - o<strong>to</strong>czynni ki , k<strong>to</strong>re stawiaj'l KOSciol ka<strong>to</strong>licki przed kon iecznosci~ wzi~a poduwag~ postula<strong>to</strong>w Reformacji. Dzi~ki niej Biblia stala si~ chlebem powszednimdla milionow dusz. Ale <strong>to</strong> otwarcie idzie w parze z podwojnymkryzysem w obr~b ie swiata protestanckiego, kryzysem, k<strong>to</strong>ry w luteranizmiespowodowal hiperkrytycyzm nie pozostawiaj'lcy miejsca na tajemnic~ ,a tylko i wyl ~czn ie na decyzj~ wiary w sensie czys<strong>to</strong> subiektywnym;w kalwinizmie zas doprowadzil do calkowitego wyrugowania transcendencji,nagle w calej rozci'lglosci zastllpionej ro:i:norodnymi formami rewolucyjnegohumanizmu. A te owoce kryzysu ochoczo przyswoila sobieka<strong>to</strong>licka inteligencja posoborowa w najezonym trudnosciami przyuczaniusi~ do wolnosci, wraz z calym baI astem modernistycznego redukcjonizmu(na k<strong>to</strong>ry cz¥s<strong>to</strong> Koscioly reformowane okazaly si¥ b .. rdziej odpornei szybciej z nim skonczyly), a taue, najcz~ Sciej llkrytej w przeslankach,re1atywistycznej i prowizorycznej filozofi i rozroznien, k<strong>to</strong>ra dyskwalifiku ­jllc T radycj ~ widzi w niej tylko produkt kulturowego kontekstu, reliktprzeszloSci (tak jakby Chrystus nie zmartwychwstal). Wedlug wieluklerkow zachwiane zostaly same podstawy wiary, jak bostw.o Chrystusa,misterium paschalne, realizm sakramen<strong>to</strong>w. Kosciol ka<strong>to</strong>licki przez <strong>to</strong>, Zew ci'lgu swej his<strong>to</strong>rii przecenil element prawniczego rygoru i przymusu, <strong>jest</strong>dzis odbierany jako "instytucja", struktura socjologiczna, k<strong>to</strong>ra zupelnieniepotrzcbnie wtr'lca si¥ pomi~zy czlowicka i Boga, podczas gdy odstrony instytucjonalncj Koscio! powinien bye wyl'lcznie empirycznymkanalem przcplywu sakramen<strong>to</strong>w, miejscem dziania si¥ eucharystycznejtajemnicy, k<strong>to</strong>ra dostatecznie okrdla jego charakter i nie wymaga zadnegosystcmu poSrednictwa. Dogmat, zc swej strony, <strong>jest</strong> trak<strong>to</strong>wany jakonieznosne ograniczenie, przestarzala konstrukcja poj ~ciow a, podczas gdydogmaty siedmiu wiclkich soborow ekumenicznych, w skrocie rzeczujmujllc, rozbijaly statycznc poj~ ia s<strong>to</strong>suj ~c ozywcze dla mysli zaprzeczeniai antynomi e, stawiaj'lc wysokie wymagania nieustannej inicjacji w tajemnic~, ci'lglego odnawiania si~ w czasie, post~pu zywej i tworczej wiary.


BUNT OUCH A I TRAGEDIA PODZIAlU37Ozis wielu chrzeScij an na Zachodzie odkrywa na nowo moc SlowaEwangelii, z pokorll szuka zr6dlowego sensu chrzeScijanstwa. Nalezy wi~cpostawie sobie pytanie, czy ci chrzdcijanie mogll bye gwarancjll owejwzajemnej integracji Rzymu i Reformacji. T radycji i nowoczesnosci,sakramentu i profetyzmu, omijajllc inne spotkanie - z chrzescijanstwemwschodnim, z prawoslawiem?<strong>Znak</strong>i "nawrocenia" Piotra mnozll si~ w naszym stuleciu. W <strong>rok</strong>u 1929na mocy pak<strong>to</strong>w lateranenskich papiez Pius XI zrzekl si~ politycznychroszczen papiestwa do wladzy nad Rzymem i cz~scill Italii. Pawel VIzrezygnowal z tiary symbolizujqcej potrojnq, najwyzszq wladz~ nad tym codoczesne i duchowe. I zazqdal, aby jego pogrzeb byl jak najskromniejszy.lan Pawel I -i l an Pawel II juz nie odbywaIi ceremonii "koronacji".Z drugiej strony, Sobor Watykanski II, nie bez dyskretnego wplywuWschodu, czy <strong>to</strong> unijnego czy prawoslawnego, przypomnial i uznal w pelnisakramentalny wymiar poslugi biskupiej i ustanowil kolegialnq odpowiedzialnosewspolnoty biskupow i papieza w kierowaniu KOSciolem powszechnym.OczywiScie;kuria rzymska i elementy konserwatywne z twardymuporem powtarzaly definicje z <strong>rok</strong>u 1870. Lecz na koniec Soboroglosil, ze wlasnie posluga biskupa a nie papieza <strong>jest</strong> "zwyczajnie"i "bezposrednio" sprawowana, "osobiScie w irnieniu Chrystusa":biskupi kieruj~ powierzonymi sobie poszczegolnymi Kosciolami jako zast~ ­cy i legaci Chrystusa C...) Wladza ta, k<strong>to</strong>r~ w im ieniu Chrystusa osobiSciespraw uj~, <strong>jest</strong> w la sn ~ , zwyczajn~ i be zpo sredn i~ C.•• ) 1m w!aSnie powierzonyzosta! w pelni urz¥J pasterski C•. .) i nie nalei;y uwai.ac biskupow zaWikariuszy Biskup6w Rzymskich, poniewaz sp rawuj ~ sobie w!asci w~ wlad z~i z ca!~ s!uszno s ci~ n a zywaj~ si~ Przeloionymi ludu, kloryrn kierujll.6Pawel VI i lan XXIII silnie podkrdlali swojq god nose biskupowRzymu. W rozmowach z patriarchll Atenagorasem I Pawel VI mowio Kosciele lokalnym jako wspolnocie eucharystycznej i posluguje si~ okrdleniem"Koscioly siostrzane". Wyrazil gl ~b oki zaI z powodu anatemy z <strong>rok</strong>u1054, odwolal j~ i na znak zadoseuczynienia modIil si~ w bazylice sw. Zofll,wlaSnie w tym rniejscu, gdzie anatema zostala ogloszona. Olatego nie mornapowiedziee, ie "pierwsza s<strong>to</strong>lica apos<strong>to</strong>lska nie moie bye oSlldzana napodstawie tego, czym by!a" - moze bye, w duchu rniloSci, k<strong>to</strong>ra <strong>jest</strong>pierwszym imieniem Kosciola. W swoim liScie pasterskim z okazji 700-leciasoborn w Lyonie, ten sam Pawel VI odrornil sobory ekumeniczne niepodzielnegoKoSciola pierwszego tysiqclecia od soborow generalnych zwolywanychtylko na Zachodzie, jui po roz!amie ze Wschodem. Morna by zatem zbliiaCsi~ powoli w dialogu ekumenicznym do rozpatrzenia postanowien doktrynalnychogloszJnych podczas stuleci podzialu, szczegolnie dogmatu z <strong>rok</strong>u 1870.Wiele KOSciolow p rotestanckich ze swej strony odkrywa Eu charysti~ .Na ek umenicznym soborze KOSciolow reformowanych, na kt6rym d oszlo• Lumen Gentium, rozdz. Ill, 27 (ttum. polskie: SaMr Wa tykaIJski // - Dekrety, Deklaracje,Paryz 1967, s. 117-119).


38 OLIVIER CLEMENTdo spotkania z prawoslawiem, protestanci <strong>to</strong>czyli gor~c~ dyskusj~ na tematkolegialnoSci, a Kornisja do Spraw Wiary i Konstytucji wezwala doodbudowania episkopatu his<strong>to</strong>rycznego: ,jdli mamy urzeczywistnic pelni~widzialnej jednoSci, <strong>to</strong> musimy tei: odnowic w calej pelni zewn~trzne znakisukcesji apos<strong>to</strong>lskiej".Czy Kosci61 prawoslawny przechowuj~cy testament Tradycji Kosciolaniepodzielonego okai:e si~ zdolny w tym trudnym procesie wzajemnegozblii:ania odegrac rol~ kataliza<strong>to</strong>ra, kt6r~ on wlasnie powinien podj~c?Olivier Clementtlum. Elihieta WolickaOLIVIER CLEMENT, UL 1923, francuski pisarz i leolog prawoslawny. Wydalm.in. Les dinlogues avec Ie patriarche Athtinagoras, Questions sur {'homme , L'esprit deSoljimitsyne, L 'outre solei!, Le visage interieur, La revolte de {'Esprit. Repires pour lasituation spirituelle d'aujourd'hui.WYDA WNICTWO ZNAK' POLECA Jan Nowak JezioranskiKU RI ER Z WARSZAWYPami~lnik Jana Nowaka Jezioranskiego naleiy bezwzgl~nie do lych, k<strong>to</strong>ryehprzeoczyc nie wolno. (...) Jest napisany z talentem, klory pozwoli!aulorowi odlworzyc w sposob uder zaj~ey atmosfer~ opisywanye'l \vydarzen.(...) Jan Nowak naleiy do bardzo szczuplego grona kurierow, k<strong>to</strong>rzy zdolalisi~ przedrzeC z kraju pod okupacj~ l>jtJerowsk~ do sojuszniczego Londynui zdac sprawozdanie naszemu nq.dowi na uchodzstwie.Cena detaliczna 79 000 z!ZAMOWIENIA: SIW ZNAK, ul. KoSciuszki 37 30-105 Krak6w


ROMAN MAZURKIEWICZ WPOSZUKIWANIU DROGI, PR.AWDY I ZYCIA O. ALEKSANDER MIEN (1935-1990) Wczesnym rankiem 9 wrzesnia 1990 <strong>rok</strong>u o. Aleksander Mien jak codzien wyszedl z domu w kierunku stacji kolejowej Sief"choz, z kt6rejdojezdzal do swojej cerkwi w Nowoj Dieriewni. 1 Na Idnej Sciei:ce czekalmorderca. Ugodzony siekieq w tyl glowy o. Aleksander zdolal przejscjeszcze okolo 300 metr6w i dotrzec pod furtky swego ogrodu. Kiedyz domu wybiegla zona, juz nie zyl. Zgin41 w czasie i miejscu zaistesymbolicznym: w 33 <strong>rok</strong>u kaplanstwa, w przededniu swych imienin (sw.Aleksandra Newsk.iego), w swiy<strong>to</strong> Narodzenia Bogarodzicy (wedlug nowegostylu), zas jego pogrzeb odbyl siy 11 wrzdnia, w dniu pami'ltki Sciyciasw. lana Chrzciciela. Myczenska krew o. Aleksandra zrosila miejsce,w kt6rym jego codzienna droga z domu do cerkwi krzyzowala siy zesciezk4, kt6q chadza! niegdys do zalozonej przez siebie pustelni sw.Sergiusz z Radonei:a, odnowiciel chrzeScijanstwa ruskiego po okresietatarskiej niewoli.Aleksander Mien urodzil siy 22 stycznia 1935 <strong>rok</strong>u w Moskwie,w rodzinie i:ydowskiej. Matka, Helena Siemionowna Wasilewskaja, oddziecka zauroczona Ewangeli'l, przyjyla chrzest razem z siedmiomiesiycznymAlik.iem z r'lk starca Serafma Batiukowa, dzialaj'lcego w ramach tzw.cerkwi katakumbowej. Nalei:ala w6wczas do grupy inteligencji prawoslawnejskupionej wok61 biskupa Afanasija Sacharowa, r6wniez pozostaj4cejw religijnym podziemiu. Od lat dzieciycych Aleksander wykazywal nie-I Wiekszosc wiadomoSci 0 iyciu o. Aleksandra Mienia zacz.efllDlIlem z artylru16w wspomoieniowych.jakie ukazaty si, w cifUlu osta<strong>to</strong>ich dw6ch lat Da lamach paryskiej .. RusskojMysU".


40 ROMAN MAZURKIEWICZp rzeci~ tne zdolnoSci in telektualne i artystyczne. J uz w szkole czytywaldziela Ojc6w KOSciola, pisma Wlodzimierza Solowjowa i · o. PawlaFlorenskiego. J uz wtedy zafascynowala go rowniez kultura duchowastarozytnego Wschodu. Zainteresowania przyrodnicze sprawily, Ze w 1953<strong>rok</strong>u rozpocz,!l studia biologiczne w Moskwie, kontynuowane poiniejw Irkucku (wraz z pozruejszym przyjacielem, o. Glebem Jakuninem).Dyplomu biologa jednak rue otrzymal; j uz w trakcie egzaminow koncowychwladze relegowaly go z uczelni za ruezgodne z ateistycznll filozofillPOgllldy oraz kontakty z kr~gami cerkiewnymi.W 1958 <strong>rok</strong>u przyjlli swi~ ceni a diakonatu, a w 1960 kapiailskie. Jegokierowrukiem d uchowym byl wowczas o. Mikolaj Gotubcow, slynnyduszpasterz i wizjoner. Pracujllc jako wi kariusz w Alabinie, o. Mienukonczyl seminarium duchowne w Leningradzie oraz Moskiewsk,! Akademi ~ Duchown,!, gdzie jednym z jego profesorow byl o. Mikolaj Piedaszenko,znawca Rozanowa, Bierdiajewa i Florenskiego. W latach 60-tych Mienznalazi si~ w grupie mlodych prawoslawnych duchownych dzialajllcych narzecz odrodzenia Cerkwi. NaleZeli do niej m.in. Gleb Jakunin, MikolajEszliman, Dmitrij D udko i Siergiej Zeludkow, ajej duchowym opiekunembyl arcybiskup Hermogen Golubiew, jedyny wowczas prawosiawny hierarcha,k<strong>to</strong>ry odwaryl si~ na k ry tyk ~ antyreligijnej polityki Chruszczowa(zmarl zresztll na "klasz<strong>to</strong>mym zeslaniu"). Aleksander Mien, juz wowczaswybitny teolog i znawca Biblii, zaczlli publikowac pod koniec lat 50-tych,a wi~ w czasach n ajwi~kszego nasilenia represji wobec Cerkwi; poczlltkowow calkowicie kontrolowanym przez wladze "Zumale MoskowskojPatriarchii", p6Zniej taki:e w bardziej niezalemych "Bogoslowskich T rudach"oraz w pismach religijno--filozoficznych Bulgarii, Francji i Niemiec.Szkicowy zarys obliczonej na kilka d zies i ~cioleci pracy tworczej nakrd lilzreszt'! juz w wieku 15 lat. Pod pseudonimein Andriej Bogolubowi Emmanuel Swietlow opublikowai w brukselskim wydawnictwie "Zyznz Bogom" dzies i~c ksi,!zek, w tym wielo<strong>to</strong>mowy cykl W poszukiwaniuDrogi, Prawdy i Zycia, ukazujllcy syntetycznll panor am ~ doswiadczeniareligijnego ludzkosci. W ostatnich latach zycia opracowal ogromny,unika<strong>to</strong>wy w nauce swia<strong>to</strong>wej slownik biblijny. Byi zresztll chyb a najwybitniejszymznawc'! Biblii we wspolczesnej Rosji. Znai doskonale iacin ~, grek¥i hebrajski , czytal niemal we wszystkich j¥zykach europejskich. <strong>Znak</strong>omicieorien<strong>to</strong>wal si¥ w literaturze swia<strong>to</strong>wej z zakresu his<strong>to</strong>rii reli gii, fll ozofiii sztuki. Swych zagranicznych przyjaciol prosil zawsze: "Znajdicie jakissposob i przywoici; mi ksillzki, ksillZki i jeszcze raz ksillZki." Wspanialespiewal i malowal ikony. "Byl czlowiekiem fantastycznej wiedzy, niewiarygodnejwr~z pracowi<strong>to</strong>sci, czlowiekiem pe/nym chrzeScijanskiego samoposwi~niai miiosci, duchownym, teologiem, his<strong>to</strong>rykiem, pisarzem, kaznodziejll,humanist'!, a przede wszystkim mi sj onarzem wspolczesnej Rosji"- napisa/ w posmiertnym wspomnieniu jeden z jego przyjaciol.Jak dowodzi powYZsza opi nia, o. Mien nie byl typem "badaczagabine<strong>to</strong>wego"; prac¥ naukow,! I,!czyl zawsze z codziennym trudem


W POSZUKIWANIU DROGI, PRAWDY I zYCIA41duszpasterskim. Przez 30 lat pracowaljako wikariusz w podmoskiewskichparafiach: w Alabino, w Tarasowce, wreszcie, przez 25 lat - w N owojDieriewni na przedmieSciach Puszkino, w cerkwi Ofiarowania Panskiego,kt6rej proboszczem zostal mianowany dopiero w ostatnim <strong>rok</strong>u zycia.W ci~gu ponad 30 lat sluzby kaplanskiej ochrzcil tysi~ce ludzi, przybywaj~cychdo Nowoj Dieriewni ze wszystkich stron Rosji, glownie z Moskwy.Z tej nieznanej nikomu parafii uczynil najbardziej dynamiczn~ wspolnot~religijn~ w Rosji. Przyjamil si~ z Andriejem Tarkowskim i AleksandremSolZenicynem, jego parafiank~ byla NadieZda Mandelsztam, z jego r~kp rzyj~1 chrzest Aleksander Galicz, kt6ry w jednym z wierszy napisaio cerkiewce w N owoj Dieriewni:A gdy powr6c~. skieruj~ k<strong>rok</strong>ido tej jedynej swi~tynj,z k<strong>to</strong>rej bl~kitn~ kopul~nie mog~ si~ rownac niebiosa.Komunistyczne wladze trak<strong>to</strong>waly o. Mienia jako dysydenta i przesladowalygo przez cale Zycie. Zwlaszcza w latach 80--tych nieustannieatakowano go w oficjalnej prasie, wzywano na przesiuchania, aresz<strong>to</strong>wano,usilowano zmusic do emigracji. Nie omieszkano przy tym wypominac mu,ze <strong>jest</strong> "zydowskim przechrzt~" lub dawac do zrozumienia, ze w oczachcerkiewnej hierarchii uchodzi niemalze za heretyka. O. Aleksander nie I~kalsi~ jednak zadnych pogr6Zek. Poczynaj~c od <strong>rok</strong>u 1988, kiedy <strong>to</strong> po razpierwszy wyst~pil z publicznym wykladem przed studentami i pracownikamiuniwersytetu w Moskwie (przypomnijmy, Ze byl <strong>to</strong> <strong>rok</strong> obchodowmillenium chrztu Rusi), w jego zyciu rozpocz~1 si~ ,jawny" okresdzialalnosci; w ci~gu kilku lat "pieriestrojki" niemal codziennie wyglaszalwyklady i pogadanki na uniwersytecie. w szkolach, w klubach robotniczychi mlodziezowych, w radiu i w telewizji. Tematyka tych wyst~pien obejmowalarozlegle spectrum zagadnien biblijnych, filozoficznych, religijnychi artystycznych. Mowil m.in. 0 tradycji chrzeScijanstwa epoki OJcow,o duchowoSci Dawnej Rusi, 0 rosyjskiej filozofti XIX i XX wieku,o literaturze i sztuce sakralnej, 0 religiach Dalekiego Wschodu. Najtrudniejszeproblemy wiary potrafil tlumaczyc w j~zyku zrozumialym dla komsomolcow.Na 30 wrzeSnia 1990 <strong>rok</strong>u wyznaczono inauguracj~ dzialalnosciUniwersytetu Prawoslawnego w Moskwie, k<strong>to</strong>rego mial zostae rek<strong>to</strong>rem.W ostatnich latach zycia o. Mien zalozyl <strong>to</strong>warzystwo "OdrodzenieKulturalne", k<strong>to</strong>re zorganizowalo seri~ spotkan poswi~conych m.in. tworczoSciSolowjowa, Franka, Bierdiajewa, Fiedo<strong>to</strong>wa, Bulgakowa, Florenskiego.Merezkowskiego. Byl rowniez wspolorganiza<strong>to</strong>rem TowarzystwaBiblijnego i redak<strong>to</strong>rem czasopisma "Swiat Biblii". W swojej parafiizorganizowal grup~ charytatywn~, do dzisiaj dzialaj~q w moskiewskichszpitalach dzieci~ych.Opus vitae o. Mienia, brukselski cykl W poszukiwaniu Drogi. Prawdyi Z ycia, otwiera k si ~zka Syn Czlowieczy (1969), wyznaczaj~ca jednoczeSnie


42 ROMAN MAZURKJEW1CZpunkt docelowy calej serii. Jest <strong>to</strong> literacko~seistyczna opowieSc 0 wydarzeniachewangelicznych, adresowana do wspolczesnego czytelnika wychowanegow spoleczenstwie ateistycznym; dlatego tez w doh!czonym doniej aneksie au<strong>to</strong>r rozprawia si~ z wpajanymi spoleczenstwu sowieckiemuprzez dziesiqtki lat "rewelacjami" tzw. biblijnej krytyki mi<strong>to</strong>logicznej.Nast~pna ksiqzka cyklu, Korzenie religii (1970), ukazuje w oparciuo imponujqcy material antropologiczno-kulturowy ewolucj~ wierzen religijnychludzkosci poprzez jej kolejne stadia: pierwotny monoteizm, animizmi politeizm.Magia i monoteizm (\971) omawia narodziny religii dawnego Izraela,opartej na przymierzu narodu wybranego z jedynym Bogiem, zas pracaU wrot milczenia (1971) przedstawia duchowosc dwoch najwi~kszychsystem ow religijnych Dalekiego Wschodu - buddyzmu i hinduizmu.Dionizos, Logos, Los (1972) - <strong>to</strong> z kolei panorama greckiej trad ycjifilozoficzno-religijnej , jako szczy<strong>to</strong>wej fazy antropocentryzmu w dziejachludzkiej kultury.Ksiqzka Heroldowie Krolestwa (\ 972) powraca ponownie do dziejowreligii Abrahama, Izaaka i Jakuba w okresie dzialalnosci wielkich pro<strong>rok</strong>owStarego Testamentu.Cykl W poszukiwaniu Drogi, Prawdy i Zycia wienczy praca Na proguNowego Przymierza, poswi~cona religijnym poszukiwaniom epoki hellenizmuw imperium Aleksandra Macedonskiego, w sklad k<strong>to</strong>rego wchodzilarowniez ziernia Izraela. Au<strong>to</strong>r prezentuje tu m.in. glowne nurty judaizmuw okresie bezposrednio poprzedzajqcym przyjscie Mesjasza.Bez wqtpienia najbardziej znanq pracq o. Mienia <strong>jest</strong> popularnewprowadzenie do prawoslawnej liturgii pt. Sakrament, slowo i obraz (wwersji pierwotnej wydane dwukrotnie jako broszura pt. Niebo na zieml),adresowane, jak pisze au<strong>to</strong>r, przede wszystkim d6 ludzi, k<strong>to</strong>rzy dopiero coprzekroczyli prog Kosciola; rna im ono pomoc w zrozumieniu sensuliturgii, w docenieniu pi~kna Bozej Sluzby i uczynieniu wspolno<strong>to</strong>wejmodlitwy iywq cZqstkq ich iycia. 2Charakter propedeutyczny posiada rowniez ksiqzeczka pt. Jak czytaeBibli{, stanowiqca wprowadzenie do lektury Starego Testamentu, k<strong>to</strong>ryszczegolnie upodobala sobie ateistyczna propaganda, przedstawiajqc gojako zbior naiwnych i anachronicznych mi<strong>to</strong>w.Jui po smierci o. Aleksandra ukazal si~ wybor jego kazan pt. Swiatlosew ciemnosci swieci oraz zbior wykladow pt. Radosna nowina. Wydawnictwo"Slowo" rozpocz~lo publikacj~ dziel zebranych, w tym rowniez calegocyklu brukselskiego.Spuscizna intelektualna o. Aleksandra stanowi nie tylko znaczqcywklad w rozwoj najszerzej rozumianej his<strong>to</strong>rii religii , ale <strong>jest</strong> jednoczesnieekumenicznym przeslaniem, Iqczqcym roine epoki w dziejach ludzkiegoducha, w tym rowniei rozmaite nurty chrzescijanstwa. Szczegolnie do­> Ksillik:a La ukazala si~ ostatnio rowniei: u nas (w przekladzie Zbigniewa Podgorca).


W POSZUKIWANIU DROOl, PRAWDY I zYCIA43tkliwie o. Mien przezywal rozdzial KOScioia wschodniego i zachodniego.Jego zyczliwa otwar<strong>to</strong>sc na inne niz prawoslawie wyznania chrzeScijanskiewynikala nie tylko z ekumenicznego poczucia braterskiej miloSci, ale taki:ez glybokiej wiedzy na temat his<strong>to</strong>ryczn )-kulturowych, teologicznychi psychologicznych przyczyn podzial6w. Pytany 0 sw6j s<strong>to</strong>sunek doka<strong>to</strong>lik6w i protestant6w odpowiadal: "Dziel,!ce nas bariery nie siygaj,!nieba." Ekumeniczne wypowiedzi o. Aleksandra odbiegaly cZys<strong>to</strong> bardzodaleko od oficjalnego stanowiska cerkiewnej hierarchii, dla kt6rej problemekumenizmu, zwlaszcza w latach bezwzgIydnego podporz,!dkowania patriarchatumoskiewskiego panstwowej Radzie dis Wyznan, stanowil- obok tzw. walki 0 pok6j - jeden z gI6wnych obszar6w propagandowejindoktrynacji.. W jednym z wyklad6w na temat chrzeScijanstwa (1989) o.Mien m6wil:Bogactwo, zroinicowanie w lonie KOScioia i chrzeScijanstwa, a zwlaszczaroinice pomi¢zy jego poszczegolnymi wyznaniami: proteslantyzmem, ka<strong>to</strong>lieyzmemj prawosll!-wiem - Sll nie tyle oznakami rozpadu, rozlamu, eoznakami <strong>to</strong>isamosci czl[!Sci skla.daj~eych sil[! na jedn~ calosc ... Mysll[!, :i:e owpluralizm, zderzanje sil[! w obrl[!bie chrzeScijanstwa roinorakieh tendencjj,stanowi is<strong>to</strong>tny ezynnik jego Zyciowego dynamizmu. Zastanawiac sil[! mo:i:nanawet, czy nie uleglo ono podzialowi na rozrnaite nurty po <strong>to</strong> wlamie, by niestalo si~ rzeczywis<strong>to</strong>ki~ zbyt jednorodn~, monolilyezn~, a w konsekwencjirowniei zanad<strong>to</strong> "obligaloryjn~". To tak, jak gdyby Bog, wiedz~e jakniecierpliwi potraJiq. bye ludzie, rozdzielil ieh, by kaidy w swojej wlasnejwinniey uprawial la<strong>to</strong>rosl i aby, skoro nadejdzie czas, owoce tych uprawzebrane zostaly w jed en pIon, w k<strong>to</strong>rym znajdzie sil[! wszystko <strong>to</strong>, co najlepszew duchowej kulturze ludzkoki i w samym czlowieku, uczynionym "na obrazi podobienstwo Boie".Za ten liberalizm i otwar<strong>to</strong>sc - r6wniez wobec ludzi niewierzllcych,zwlaszcza wobec poszukujllcych Chrystusa Zyd6w - byl bezpardonowoatakowany przez krygi or<strong>to</strong>doksyjne. Nigdy jednak nie my sial 0 porzuceniurosyjskiej Cerkwi prawoslawnej, choc zdawal sobie sprawy z tego,Ze przynaJezy do "alternatywnego" nurtu jej duchowego zycia. Bylzaprzeczeniem stereotypowej wizji chrzeScijanstwa wschodniego jako skostnialejtradycji, kt6ra poprzez sw6j konserwatyzm i izoJacjoruzm wobecproblem6w wsp6lczesnego swiata sprzyja rozwojowi au<strong>to</strong>rytaryzmu, nie<strong>jest</strong> na<strong>to</strong>miast zdolna do ksztai<strong>to</strong>wania osobowosci tw6rczych i dynamicznych,potrafillcych nie tylko wystypowac w obronie prawdy, ale r6wniezprzeobrazac swiat zgodnie z jej kryteriami.Byl postacill, k .6ra musilila sci,!gac na siebie ruenawiSc wielu, czlowiekiem,kt6ry w pewnym sensie "musial" zgin,!c. Przesladowalo go KGB,niechycill darzyla go oficjalna hierarchia Cerkwi rosyjskiej, jako ochrzczonyZyd i gor4cy rzecznik ekumenizmu budzil nienawisc zar6wno antysemit6wjak syjonist6w, rue wspominajllcjuz 0 r6Znej masci "patriotach"("Pamiat' " np. atakowala go zajadle jako "iydomasona"). Nie cieszyl siyr6wniez sympatill stronnictw radykalnych, gdyz jako zwolennik ewolucyj­


44 ROMAN MAZURKIEWICZnej przebudowy spol~czenstwa (i <strong>to</strong> w pierwszym rz~zie w sferzeswiadomosci) wzbranial si~ przed angai:owaniem swego au<strong>to</strong>rytetu w dorai:­ne rozgrywki polityczne. Moskiewski publicysta, Aleksander Tarasow,pr6buj'lc znaleic odpowiedz na pytanie, dlaczego o. Mien "musial" zgin'lc,stwierdza wr~cz, ze byl on jedynym w Rosji (moZe poza Solienicynem,kt6ry pozostaje wszak na emigracji) czlowiekiem zdolnym zaj'lc miejsceAndrieja Sacharowa, stac si~ duchowym przywooC'l, moralnym au<strong>to</strong>rytetemi arbitrem odradzaj'lcego si~ spoleczenstwa, szczeg61nie zaSinteligencji. O. Aleksandra Mienia uderzyl siekier'l nie pojedynczy "nieznanysprawca"; zabila go' konwulsja nienawisci starego systemu. Jakdowodz'l wspomnienia jego przyjaci61, przeczuwal taki final. Podczasjednej z dyskusji 0 niebezpieczenstwie wybuchu szowinistycznego terroruw Rosji mial stwierdzic: "Jdli zaczn'l zabijac - ja b~~ pierwsz'l ofiar'l."Roman MazurkiewiczROMAN MAZURKIEWICZ, ur. 1954, adiunkt w Katedrze Literatury StaropolskiejWSP w Krakowie, zajrnuje si~ his<strong>to</strong>ri~ kuItury i literatury staropolskiejw kontekscie chrzeScijanstwa wschodniego i zachodniego. Au<strong>to</strong>r ksi~i:ek (w druku):Tradycja swi(!lojcuiska w fileralurze slaropofskiej. Deesis. Idea wslawienniclwaBogarodzicy i Sit.!. Jana Chrzciciefa It.! kuflUrze sredniowiecza. Publikowal w "<strong>Znak</strong>u","Pami~tniku Literackirn", "Tekstach", "Arce".WYDA WNICTWO ZNAK POLECA Krzysz<strong>to</strong>J LisowskiWIECZORNY SPACERIINNE WIERSZEDziewiqty <strong>to</strong>m wierszy krakowskiego poety, laureata wielu nagrOd literackich.Tytulowy "wieczorny spacer" <strong>jest</strong> szczegolnym rodzajern poetyckiejw~drowki w czasie .i przestrzeni. w¢rowki przez polskq rzeczywis<strong>to</strong>sc la<strong>to</strong>sierndziesiqtych, ale taki:e Kanad~, gorskie samotnie czy miejsca zawartew rodzinnej pami~i. Nadrz¢nyrn celern tej w¢rowki <strong>jest</strong> proba calo­Sciowego ogarni~cia wlasnego losu, podsurnowania dotychczasowego iycia.Dzi~ki indywidualnej, suwerennej dykcji poetyckiej au<strong>to</strong>r odslania niepowtarzalnoscwlasnego doswiadczenia, sytuujqC si~ zarazern blisko centralnegonurtu poezji polskiej ostatnich lat.Cena detaliczna 20 000 zlZAMOWIENlA: SIW ZNAK, ul. KoSciuszki 37 30--105 Krak6w


O. ALEKSANDER MIEN MOJE CREDO Poproszono mnie, bym przedstawil swoje credo. Rozumiem t~ prosb~,choc dla kazdego chrzdcijanina, a tym bardziej kaplana, credo zawiera si~przede wszystkim w Wyznaniu wiary. Chrzescijanstwo jednak <strong>jest</strong> niewyczerpane.J uz w czasach apos<strong>to</strong>lskich mamy do czynienia z cal~ gam~dopelniaj~cych si~ wzajemnie nur<strong>to</strong>w. Tak wi~, ujmuj~c rzecz pokrotce,wiara, k<strong>to</strong>r~ wyznaj~, <strong>to</strong> chrzekijanstwo rozumiane jako dynamiczna mocogarniaj4ca wszelkie aspekty Zycia, otwarta na wszystko, co w przyrodziei czlowieku <strong>jest</strong> dzielem Boga.ChrzeScijanstwo <strong>jest</strong> wi~ dla mnie nie tyle relig~, k<strong>to</strong>ra istnialaprzez dwadzidcia minionych stuleci, ale przede wszystkim drog~ wiod 4Qku przyszloSci: .- osrodkiem jego wiary <strong>jest</strong> Chrystus; On <strong>jest</strong> miar~ i s~dzi~ wszystkiego(Ap 1,8);- <strong>jest</strong> swiadome, ze Wcielenie rue bylo jednos;.ron/lym aktem Boga, leczwezwaniem skierowanym do czlowieka,l":--oopoWiedzial na Boz~ Milosc(Ap 3,20);- rozpoznaje obecnosc i dzialanie Chrystusa w Kosciele, jak rowniezw calym swiecie, nawet w najprostszych, najzwyldejszych przejawach Zycia(zob. przypowiesci Jezusa, szczeg6lrue Mt 6,28-29);- wie, ze godnosc czlowieka, war<strong>to</strong>sc jego zycia i tworczoki zasadza si~na prawdzie, iz <strong>jest</strong> on stworzeniem Bozym (ps 8);- wiar~ po.imuje nie jako system teoretycznych przekonan, ale jakozawierzenie Bogu (Rz 4,3);- nie domaga si~ znak6w widzialnych (Mk 8, 11-12), pami~ta bowiemo tym, ze cale stworzerie <strong>jest</strong> cudem (Ps 18,2);- wsluchuje si~ uwaznie w Siowo Boze zawarte w Pismie Swi~tym, alewzbrania si~ przed doslownym rozwnieniem kaidego wersetu Biblii,zwlaszcza Starego Testamentu (Rz 7,6);- wierzy, ze jed en i ten sam Bog objawial si~ w obu Testamentach; robil<strong>to</strong> jednak s<strong>to</strong>pniowo, w harmonii z procesem dojrzewania ludzkiejswiadomosci (Hbr 1);


46 O. ALEKSANDER MIEN- dostrzega granicy oddzielajqq Tradycj~ (ducha wiary i nauczania) odludzkich "przekazOw", obfitujqcych w folklorystyczne i his<strong>to</strong>ryczne nawarstwienia(Mk 7,8; Kol 2,8);- wierzy, Ze KoSciol Zyje i wzrasta mOCq Chrystusa (Mt 1,18; 28,20);- wierzy, ze Chrystus objawia si~ w sakramentach KoScioia, w jego misjiuswi~cania swiata, w jego nauczaniu i sluzbie (1 Kor 1,26; Mt 18,20;28,19-20; Rz 6,11; Mt 18,19; Lk 10,16), wie jednak rowniez, ze zadnaz tych form dzialalnosci Kosciola nie funkcjonuje sarnoistnie, gdyzChrystus przyszedl na ziemi~ nie tylko jako Zbawca, ale rowniez jakoLekarz i Nauczyciel;- z szacunkiem odnosi si~ do obrz~dowych form kultu religijnego, niezapominaj'lc jednak ani na moment, ze Sq one czyms w<strong>to</strong>rnym wobecprzykazania milosci Boga i blimiego (Mk 12,28-31);- docenia znaczenie zasad hierarchicznosci i kanonicznosci w ZyciuKosciola, dostrzegajqc w nich strukturalne wlasnosci zywego organizmu,k<strong>to</strong>ry rna do spelnienia praktycznq misj~ na ziem.i (1 Kor 11,27-30);- zdaje sobie spraw~ z tego, ze zasady liturgiczne i kanoniczne podlegalyw przeciqgu stuleci ciqg/ej ewolucji, zatem i dzisiaj nie mogq (nie powinny) byetrak<strong>to</strong>wane jako absolutnie niezmienne (J 3,8; 2 Kor 3,6-17). To sarno odnosisi~ do zasad teologicznego zg/~bian.ia prawd wiary, k<strong>to</strong>re rowniez przechodzilow his<strong>to</strong>rii przez kolejne fazy odslaniania i docierania do prawdy (tak np.Ojcowie Koscio/a czy au<strong>to</strong>rzy soborowych orzeczen wprowadzili do teologiiszereg nowych poj¢, k<strong>to</strong>rych promo by szukae w Pisnue Swi~tym);- nie I~ka si~ spojrzeC krytycznie na przeszlosc KoSciola, idqc tu zaprzykladem nauczycieli Starego Testamentu i Ojcow KoSciola;- wszystk.ie nieludzk.ie dzialania, jak.ie podejmowano w przeszlosci (iterainiejszoSci) chrzeScijanstwa, np. kainie heretyk6w - ocenia jakosprzeniewierzenie si~ duchowi Ewangelii i faktyczne zerwanie Iqcznosciz Chrystusowym Kosciolem (lk 9,51-55);- wie, ze nieprzyjaciele Chrystusa (niegodziwy wladca, zqdny wladzybiskup, fanatyczny apologeta przeszloSci) istnieli nie tylko w czasachewangelicznych, lecz pojawiajq si~ w kazdej epoce, przybierajqc przy tymrozmaite oblicza (Mt 16,6);- wystrzega si~ au<strong>to</strong>rytaryzmu i paternalizmu, k<strong>to</strong>re wyrastajq niez ducha wiary, lecz z przymio<strong>to</strong>w wlaSciwych upadlej naturze czlowieka(Mt 20,25-27; 23, 8-12);- uznaje wolnose za jedno z najwamiejszych praw ducha, zas grzech- za form~ zniewolenia (1 8,32; 2 Kor 3,17; Rz 6,17);- wierzy w moZliwose pozyskania przez czlowieka Ducha Bozego, podwarunk.iem, ze nie sprowadza si~ ono do chorobliwej egzaltacji ("zachwycenia")i poddaje si~ oSqdowi wedlug "owoc6w Ducha" (Ga 5,22);- za apos<strong>to</strong>lem Pawlem dostrzega w ludzk.im ciele swiqtyni~ Ducha(1 Kor 6,19), nawet jesli nie <strong>jest</strong> ona doskonala na skutek upadku ludzkiejnatury; uznaje tez koniecznose troszczenia si~ 0 cialo (1 Tm 5,23), 0 iletylko owa troska nie przeradza si ~ w " kult cielesnosci";


MOJECREDO47- w zgodzie z orzeczeniami sobor6w traktuje stan malzenski i standuchowny jako "r6wne co do godnoSci", 0 ile tylko szaty duchownej nieprzywdziewa si~ "dla zaszczyt6w" lub z innych niegodnych pobudek;- sprzeciwia si~ pogl4dowi, jakoby zlo w czlowieku braiD si~ wyl4czniez ludzkiej niedoskonalosci lub z "przezytk6w natury zwierz~cej", wierzyna<strong>to</strong>miast w reaInosc zla metafizycznego (J 8,44);- rozdzielenie chrzdcijan przezywa jako powszechny grzech i naruszeniewoli Chrystusa (J 10,16), wierz4c, ze w przyszlosci grzech ten zostanieprzezwyci~zony, i <strong>to</strong> nie poprzez wywyzszanie si~, pych~ i nienawisc, leczw duchu braterskiej milosci, bez kt6rej nie moze si~ urzeczywistniaepowolanie chrzeScijanina (Mt 5,23-24);- <strong>jest</strong> otwarte na wszystkie autentyczne war<strong>to</strong>sci obecne w innychwyznaniach cnrzeScijanskich, a nawet w wierzeniach niechrzescijanskich(J 3,8; 23-24);- nie odrzuca dobra, nawet jdli pochodzi ono od ludzi niewierz4cych,odrzuca na<strong>to</strong>miast przemoc, dyktat i nienawise, nawet w6wczas, gdyposilkuj4 si~ one irnieniem Chrystusa (Mt 7,21; Mk 9,40; Mt 21, 28-31);- wszystko co pi~kne, tw6rcze i dobre traktuje jako nalez4ce do Boga,jako tajemne dzialanie Chrystusowej laski;- s4dzi, ze owladni~ie przez grzech tej czy innej sfery rzeczywis<strong>to</strong>sci niemoze stae si~ powodem jej calkowitego odrzucenia. Odwrotnie - walkao umocnienie Kr61estwa Bozego winna bye prowadzona w samym cen trurozycia;- <strong>jest</strong> chrzeScijanstwem "ascetycznym", nie tyle jednak w swym nastawieniuna "ucieczk~ od swiata", co poprzez duchowe samowyrzeczenie,poprzez walk~ z "niewol'l ciala", poprzez z


48 O. ALEKSANDER MIEN- zycie spoleczne postrzega jako jednll ze sfer urzeczywistniania zasadewangelicznych;- uznaje obywatelskie powinnoSci czlowieka (Rz 13,1), 0 ile nie sprzeciwiajllsi~ one wymogom wiary (Dz 4,19);- zadnego ze znanych system6w wladzy nie uwaza za specyficzniechrzdcijanski. War<strong>to</strong>sc danego systemu mierzy si~ tym, co moze on dacczlowiekowi: poczuciem sensu i humanitaryzmem;- uWaZa rozdzial Kosciola od panstwa za stan optymalny dla wiaryi dostrzega niebezpieczenstwo w samej idei "religii panstwowej";- wierzy w his<strong>to</strong>ri~ jako proces post~owy, kt6ry poprzez doswiadczenia,katastrofy i zmagania wiedzie ku przyszlemu, ponadhis<strong>to</strong>rycznemuKr61estwu Bozem u;- z rezerwll odnosi si~ do koncepcji "his<strong>to</strong>rii nieudanej", tj. doprzeSwiadczenia, i:e prawda Boza doznala na ziemi calkowitej poraZki(przeczy temu m.in. Ap 20, 1--6);- wierzy, i:e bez wzgl~du na <strong>to</strong>, kiedy nastllPi Slld Ostateczny, czlowiekzostal wezwany do dzialania dla dobra innych, do budowania kr61estwadobra, Panstwa Bozego;- wierzy tez, ze Slld juz si~ rozpoczlli - w chwili, gdy Olrystus zaczlliglosic Ewangeli~ (J 3,12; 12,31);- posmiertny stan duszy traktuje jako przejsciowy i nieostateczny;dopiero w powszechnym zmartwychwstaniu i przeobrazeniu uzyska onswojll pelni~ (Dz 7,13; J 5,28; Rz 8,11; Ap 20,11-15);- wie, ze nadchodzllce Kr61estwo Boze moze juz dzisiaj zagoscic "wnaszym wn~trzu" (Lk 17,21; 9,27).Slldz~, ze nie znajdziecie w moim credo zadnych rewelacji; zawarlemw nim jedynie moje osobiste rozumienie chrzeScijanstwa - chrzdcijanstwaewangelicznego, starozytnego i - jak pisal Jan Zlo<strong>to</strong>usty - "wieczniemlodego".O. Aleksander Mienprzeloiyl Roman 'MazurkiewiczPrzeklad za: "Ruskaja Mys!" nr 3895 z 13 IX 1991 (tekst ukazal si~w zbiorze Smieliju smierl' popraw, Minsk 1990.wczemiej


ANDRZEJ LAZARI CZY ROSJA B~DZIETRZECIM RZYMEM? Nie warn 0 losach Rosji wydawaC Slld!Niepoj~te dla was jej przeznaczenia!Jej - WschOd! Stamtijd miliony rllk. Wcillz wycillgajll ku niej pokoienia (...)Miliony czekajll earskiego s10wa teraz,Aby wreszcie Twoj ezas, Boze, si~ pe\nil!Zagrala trllba, wzbil si~ orzel dwuglowy,Idzierny na CarogrOd, zwyci~zy Rzyrn nowy!Fiodor Dos<strong>to</strong>jewski(tlurn. Waclaw Tkaczuk)Idea Moskwy-Trzeciego Rzymu powolana do Zycia przez ihumenaFiloteusza na pocz~tku XVI wieku nie <strong>jest</strong> zwyklll ciekawostkll his<strong>to</strong>ryczn~.To jedna z podstawowych (jdli nie najwainiejsza) idei his<strong>to</strong>riozoficznychtworZllcych ideologi~ i charakter Panstwa Moskiewskiego, bllldZllcychw zakamarkach umyslow rosyjskich przez kilka stuleci. To archetypnacjonalizm u rosyjskiego.Po upadku Konstantynopola w 1453 <strong>rok</strong>u zac~<strong>to</strong> glosic mysl, iz samBog wyznaczyl Ziemi~ Ruskll na spadkobierczyni~ Bizancjum. Nie bezmaczenia byly tu pewne akty politycme, k<strong>to</strong>re mialy swiadczyc 0 wiernoSciRusi tradycjom cJ-rzdcijanskim. Kilkanascie lat przed upadkiem Konstantynopolzawarl uni~ z Pierwszym Rzymem uznajllc jego au<strong>to</strong>rytet w dziedziniewiary i dogmatu, co patriarchat Rusi potrak<strong>to</strong>wal jako sprzeniewierzeniesi~ prawoslawiu. Z kolei w 1472 <strong>rok</strong>u Iwan III ozenil si~ z ZofillPaleolog, siostrzenicll ostatniego wladcy bizantyjskiego, zyskujllc w wianiedwuglowego orla dla carow Rusi. Fakty te daly podstaw~ do twierdzenia,ii Bog nagrodzil Swi~t~ RU8 i powierzyl jej obron~ jedynej prawowiernej


50 ANDRZEJ LAZARIreligii chrzeScijatiskiej - prawoslawia, cz yni ~c z Moskwy T rzeci Rzym. Odtej pory zadaniem Moskwy rnialo by bye doprowadzenie ludzkoSci doKrolestwa Bozego na Ziemi. Miejsca dla Czwartego Rzymu w tej koncepcjioczywiScie nie bylo.Mesjanistyczn~ idey wzmacniano przejyt~ od Grekow idell teokratycznll."Nie <strong>jest</strong> moiJiwe, by chrzescijanie posiadali cerkiew, a nie mieli cara.Cesarstwo i Cerkiew znajdujll siy w Scislym zwillzku i nie <strong>jest</strong> moZliwe ichrozdzielenie" - pisal na poczlltku XV wieku patriarcha KonstantynopolaAn<strong>to</strong>ni Wielki do Ksiycia Moskiewskiego Wasyla Dmitriewicza. 1 Idea taurzeczywistniala siy W kierunku cezaropapiznlu, ku coraz wiykszemupodporzlldkowani u cerkwi panstwu, czego ostatecznym rezultatem bylowprowadzenie przy Piotrze I swieckiego stanowiska oberp<strong>rok</strong>ura<strong>to</strong>raSynodu - carskiego namiestnika rosyjskiej cerkwi prawoslawnej.Rosyjski cerkiewno--panstwowy mesjanizm (Mikolaj Bierdiajew mowitu 0 "nacjonalizacji cerkwi prawoslawnej"2, na co moma przystac tylkow wypadku, jdli nar6d u<strong>to</strong>:isamia siy z panstwem, co <strong>jest</strong> charakterystycznedla mysli rosyjskiej) rozwijal siy swobodnie do czas6w reform patriarchyNikona. Ihumen Filoteusz okrdlal cara Rusi mianem ,j edyny na calymswiecie car chrzeScijanski"3, a Iwan G roiny stwierdza.l: "nasza wiara - niegrecka, a rosyjska, chrzeScijanska"4."Prawoslawie - zd aniem Mikolaja Bierdiajewa - okazalo siy wiarllrosyjskll. W wierszach duchownych Rus - <strong>to</strong> Wszechswiat, car rosyjski - <strong>to</strong>car nad cararni, l erozolima - <strong>to</strong> r6wniez Rus. Rus <strong>jest</strong> tam, gdzie prawdawiary. Rosyjskie poslannictwo religijne, jedyne w swoim rodzaju, zwillzane<strong>jest</strong> z silll i wielkoScili pans twa rosyjskiego, z wyjlltkowym znaczeniem cararosyjskiego. Pokusa imperialistyczna IllCZY siy ze swiadomoscill mesjanistycznll."s"S<strong>to</strong>pniowo - potwierdza powyzszll mysl Sergiusz Zenkowski- w oczach ludzi rosyjskich ich kraj staje siy -Swiytll Rusi ~, narodemwybranym, nowym Izraelem."oPrzed schizmll idea Moskwy-Trzeciego Rzymu rozwijala siy bezwiykszych przeszkod, p6iniej podtrzymywana byla przede wszystkim przezstarowierc6w, kt6rzy od rzu caj~c istniej4ce "kr6lestwo An tychrysta" zyliprzeszloscill i przyszloscill, his<strong>to</strong>rill i escha<strong>to</strong>logill, KOSci6l oficjalny zas,przeprowadzajllc reformy w imiy tradycji greckich, odszedl od niej. OdPiotra I nie zn ajdowala ona rowniez poparcia na dworze - podporZlldkowaniecerkwi patistwu i reformy prozachodnie nie sprzyjaly nacjonalizmowireligijnemu.I Cyt. za: A. Szmieman, !slor;czeskij put' prawoslawija, Paris 1985, s. 385.2 Zob.: N. Bierdiajew, Russkaja idieja. Osnownyje problemy russkoj mysli XIX w;cka I MczalaXX wieka, Paris 1971 , s. 12.3 Taml.e, s. II.• Zob.: S. Lewickij. Oczerkl po islor;; russkoj filosof skoj i obszcze.rlwiennoj mysli, Frankfurt/Main 1983, t. I, s. 9.• N. Bicrdiajew, Russkaja idiej a .... s. 12.• S. Zienkowskij, Russkoje slaroobriadczeslwo. Duchownyje dwitenija sienmadcalogo wieka,Miinchen 1970, s. 36.


CZV ROSJA B~DZIE T RZECIM RZVMEM 751Nowy wyraz idea ta znajd uje w dziewil;tnas<strong>to</strong>wiec:rnych, romantycznychkoncepcjach mesjanistycznych. Na swoj sposob wroq do niejmysliciele, dla k<strong>to</strong>rych escha<strong>to</strong>logia lqczyla sil; scisle z his<strong>to</strong>riozofiq.Oczywiscie bardzo rzadko s<strong>to</strong>sowali oni pojl;cie "Trzeciego Rzymu" .Romantyzm wypracowal jui nowe poj\;cia, k<strong>to</strong>re, choe mniej dookrdione,w pelni odpowiadaly tej samej idei mesjanistycznej i escha<strong>to</strong>logicznej.Miejsce Moskwy-panstwa coraz cZl;sciej zaczyna zajmowae Moskwa-narod.Rosyjski "naroo prawoslawny" zaezyna pelnie w koncepcjaehescha<strong>to</strong>logicznych tl; samq roll;, k<strong>to</strong>rq wczdniej odgrywalo carstwo (panstwo)ruskie i ruski car.Socjalizm i nacjonaIizm w Rosji - pisze Alain Besan9Qn - wyklu!y si~ (jaknieroz/1lCzni synowie Zeusa i Ledy - blizniacy K as<strong>to</strong>r i Polluks) z jednego jaja- poj~cia narodu. S!owo narod powinno wywolywaC takie same skojarzeniajak niemieckie s!owo Volk, k<strong>to</strong>rego <strong>jest</strong> dokladnym tlumaczeniem. N a r 0 ­do wo SC (Volks/urn) <strong>jest</strong> kluczowym slowem olicjalnej ideologii nacjonalistycznejcarskiego reiymu (prawoslawie, samodzier:i:awie, narodow0 Sc), chrzeScijiiilskiej u<strong>to</strong>pii slowianolil6w, panslawizmu i jego duchempodboju, i wreszcie narodnictwa. Niekiedy obejmowaIo one granice imperium,niekiedy jedynie granicenarodowe, niekiedy uzyskiwalo zabarwieniesocjalne (narod jako przeciwienstwo pailstwa i k1as spolecznych przenikni~tychduchem zachodnim - szlachcie i buriuazji). Narod <strong>jest</strong> i:r6d!emi uprawomocnieniem (lub roszczeniem uprawomocnienia) jednoczesnie i strukturypoIitycznej caratu, i buntu, kt6ry chce go obaIic. 7Nie bez znaczenia dla naszych rozwaian <strong>jest</strong> rowniei fakt, ie w escha<strong>to</strong>logicznychkoncepcjach XIX wieku Moskwa w dalszym ciqguodbierana byla jako symbol rosyjskosci, w odroinieniu od nowej s<strong>to</strong>licyrosyjskiej - Petersburga, bl;dqcego symbolem wrogiego Rosji Zachod u."Petersburg - <strong>to</strong> czlowiek elegancki, calkowity Niemiec ( ... ), Moskwa - <strong>to</strong>szlachcic rosyjski ( ... ), Moskwa potrzebna <strong>jest</strong> Rosji, Petersburgowipotrzebna <strong>jest</strong> Rosja" - konstatuje Mikolaj Gogol w Zapiskach pelersburskich1836 <strong>rok</strong>u. 8 Podobne sqdy 0 obydwu s<strong>to</strong>licach znajdziemy u wszystkichrusofilizujqcych myslicieli (u slowianofilow, poczwiennikow, panslawis<strong>to</strong>witp.) i nawet u Aleksandra Hercena.Jak jui: wspomniano, w dziewil;tnas<strong>to</strong>wieeznej escha<strong>to</strong>logii rosyjskiejmiejsce Moskwy-panstwa zajmuje Moskwa-narod. Istniejqce panstwo nietylko przestaje bye au<strong>to</strong>rytetem, s<strong>to</strong>pniowo staje sil; symbolem antychrzescijanskiegozniewolenia przez zachodniego Antychrysta. Poprzednio antychrzeScijanskosepanstwa glosili raskolnicy, teraz zaezyna dolqczae do nichinteligencja rosyjska. "Panstwo jako zasada wspolistnienia <strong>jest</strong> zlem:klamstwo znajduje sil; u podstaw nie takiej ezy innej formy panstwaa w samym panstwie jako idei" - mowi Konstanty Aksakow. 9 S1owianofileposzukujq swego Grodu Kitei i znajdujq go w narodzie rosyjskim,1 A. Biezanson, Russkoje prosz/oje i sowietskoje na.f<strong>to</strong>jaszczeje, London 1984, s. 72-73.• N. Gogol, llustrirowlUlnoje izdlUlije soczinienij, S.-Pietierburg 1902, s. 290-291.• K. Aksakow, Soczinienija w 3-d <strong>to</strong>mach, Moskwa 1889, t. I, s. 286.


52 ANDRZEJ LAZAR!w rosyjskiej n a rod 0 w 0 sci. Za nimi postl(puj~ inni rusomizuj~cymyslieiele. "Panstwo - pisze np. Mikolaj Strachow - <strong>jest</strong> form~ prost ~ ,elementamym przejawem Zycia spolecznego. Najdziksze narody latwotworzyly panstwa. Jdli panstwo <strong>jest</strong> siine - <strong>to</strong> <strong>jest</strong> <strong>to</strong> oczywiScie dobryznak, choe jednoczdnie <strong>jest</strong> <strong>to</strong> tylko nadzieja, tylko pierwszy przejaw rycianarodowego." 10W ten sposob w XIX wieku n a rod 0 w 0 s e stala sil( a\f~ i omeg ~rosyjskiej escha<strong>to</strong>logii. Konstanty Aksakow oznajmia: "Naroo rosyjski nie<strong>jest</strong> narodem - <strong>to</strong> ludzkosc. Narodem <strong>jest</strong> on tylko dlatego, iz otaczaj~ gonarody w seisle narodowym sensie i dlatego ludzkose <strong>jest</strong> w nim narodowosci~.NarOd rosyjski <strong>jest</strong> woiny, nie rna w sobie elementu panstwowego,zewnl(trznego, nie rna w sobie niczego warunkuj~cego."ll I juz calkowiciew duchu idei Moskwy-Trzeciego Rzymu ten sam Konstan ty Aksakowmowi: "His<strong>to</strong>ria rosyjska rna znaczenie wszechswia<strong>to</strong>wej spowi edzi. Momaj~ odczytywae jak Zywoty swil(tych." IZDo tych nielicznych myslieieli rosyjskich XIX stulecia, k<strong>to</strong>rzy tworz~cwlasne his<strong>to</strong>riozoficzno--escha<strong>to</strong>logiczne koneepcje nie powstydzili sil(wprost odwolae do idei Moskwy-Trzeeiego Rzymu nalezal Fiodor Dos<strong>to</strong>jewski."Wielkorus - pisal - dopiero teraz zaczyna rye, dopiero sil(podnosi, aby powiedziee swoje slowo, i <strong>to</strong> moze calemu swiatu; i dlategoMoskwa, ten osrodek Wielkorusi - rna jeszcze dll:lgie Zycie przed sob~, daj<strong>to</strong> Boze. Moskwa nie byla jeszcze Trzecim Rzymem, a przeciei musi sil(spelnie proroctwo, poniewai: czwll. .-tego Rzymu nie b¢zie, a bez Rzym uswiat sil( nie obejdzie."ll"KaZdy wielki narOd - zdaniem Dos<strong>to</strong>jewskiego - wierzy i wierzyepowinien - 0 ile, rzecz jasna, chee dlugo rye - Ze w nim wlasnie, i tylkow nim, tkwi zbawienie swiata, ze po <strong>to</strong> zyje, by stae na czele narodow,przyl~czye je do siebie, wchlon~e i prowadzie harmonijnie do ostatecznieprzeznaczonego im celu."14 Oczywiseie eel ten powinien przyswiecacRosjanom, k<strong>to</strong>rzy szczegolnie prcdysponowani S,! do tworzenia "wspoinotyogolnoludzkiej", gdyi Rosja <strong>jest</strong> przywodczyni~ prawoslawia, jegoopiekunk,! i strazniczk,!. Rola ta przeznaczona jej zostala ,jui: za czasowIwana III, k<strong>to</strong>ry wyniosl carogradzkiego, dwuglowego orla ponad starodawnyherb Rosji ..."15 Rosja stanie sil( wil(C Trzecim Rzymem, powieswiatu "nowe slowo": "b¢zie <strong>to</strong> prawdziwe podniesicnie prawdy Cluystusowej,wci,!z trw aj,!cej na Wschodzie, prawdziwe, nowe podniesienieKrzyia Chrystusowego i ostateczne slowo prawoslaVo'ia, na k<strong>to</strong>regoczele od dawna juz s<strong>to</strong>i Rosja."16 NarOd rosyjski jako "bogonosca"zbawi swiat, poprowadzi nowe wojny krzyiowe i po ich zwyeil(stwie10 M. Stracbow, &r'ba s Zapadom II' naszej Iilieralurie. Kijew 1897. t. 2. s. 94. II K. Aksakow. SOczinienija ...• t. I. s. 597. 12 Tami.e. s. 592. Il F. Dos<strong>to</strong>jewsld. Dziennik pisarza. przeloiyla M. I..eSniewsk:a. Warszawa 1982. t. 2. s. 143. .. Tami.e. t. 3, s. 20. " Tami.e. t. 2. s. 186-187. I. Tami.e. t. 2. s. 187.


~zy ROSJA BI;;DZIE TRZECIM RZYMEM?S3zapanuje na swiecie Krolestwo Boie, prawoslawna "wspolnota ogolnoludzka".Na marginesie war<strong>to</strong> zaznaczyc, ie <strong>jest</strong> malo prawdopodobne, abyihumen Filoteusz i Dos<strong>to</strong>jewski zdawali sobie spraw~ z faktu, ii dwuglowyorzel <strong>jest</strong> staryrn syrnbolem sumeryjskim i przej~ty zostal przez Europejczykowod Arabow podczas wypraw krzyiowych.17Ap oteozuj~c rosyjskie prawoslawie Dos<strong>to</strong>jewski zanegowal jednoczdniewszelk~ war<strong>to</strong>sc tak ka<strong>to</strong>licyzmu i protestantyzmu, jak i wszelkichinnych religii i kultur Gudaizmu, islamu itp.). Pisarz u<strong>to</strong>isamial ka<strong>to</strong>licyzmz jezuityzmem i wyprowadzal z niego idee ateizmu i socjalizmu. W pewnejmierze kontynuowal tu kon ce pcj ~ slowianofilozuj~cego poety i krytykaliterackiego Apollona Grigorjewa, k<strong>to</strong>ry w 1857 <strong>rok</strong>u pi sal:W is<strong>to</strong>cie idea socjalizmu lqczy si~ z ideq jezuityzmu - jedna i drugaustanawia wprowadzenie martwego zas<strong>to</strong>ju. Robiq <strong>to</strong> tylko r6inymi sposobami:jedna - poprzez odci. cani~ wszystkiego co typo we i podporzqdkowanieSlepej wierze, druga - poprzez uwolnienie wszyslkiego co typowe odwszelkich wi~z6w j" usmiercanie w nieskonczonosci, poprzez dogmatycznyutylitaryzm, sprowadzony do zwyklych funkcji fizjologicznych. I socjalizm,i jezuityzm jednakowo zamieniajq czlowieka w swini~, <strong>to</strong> znaczy - ryjem dodolu. A nui, powiadajq, tak mu b~dzie wygodniej ... 'SMysl ta w tworczoSci Dos<strong>to</strong>jewskiego stala siv wr~cz obsesj~. Znajdujemyj~ w Idiode w monologach ksi~ia Myszkina, w Dzienfliku pisarzai oczywiscie w Legendzie 0 Wielkim Inkwizy<strong>to</strong>rze.Ide~ ka<strong>to</strong>licyzmu uosabiali w oczach Dos<strong>to</strong>jewskiego przede wszystkimFrancuzi, ide~ protestantyzmu - Niemcy, i 0 obu tych narodach wypowiadalsi~ on nieprzychylnie. Poza narodem rosyjskim nie bylo wlasciwietakiego, 0 k<strong>to</strong>rym pisarz wyraialby si~ z syrnpati~. Nawet Bulgarzy i Grecy- narody prawoslawne - byli podejrzewani przez niego 0 przeniewierstwoi 0 zdrad~ "prawdziwego" prawoslawia. Jego antysemityzm i antypoIskoscsl! powszechnie znane. Niech~c do Tatarow moina po cz~sci zrozumiec,choc popieranie "z calego serca" wysiedlania Tatarow Krymskich i nawo­Iywanie do osadnictwa Rosjan, gdyi inaczej "na Krym nieuchronnie rzuqsi~ iydy i wyniszcz~ call! gleb~..."19, podaje w wlltpliwosc Slld, iiDos<strong>to</strong>jewski byl najwi~kszyrn humanist~ w his<strong>to</strong>rii ludzkoSci, co staraj~ sivudowodnic niek<strong>to</strong>rzy wspolczeSni rusoflie (na czele z Aleksandrem Sol­:renicynem). Moina zrozurniec nienawisc pisarza do Turkow w czasie wojny.Jak jednak wytlumaczyc jego kOl )niza<strong>to</strong>rskie zap¢y w Azji i nawolywania:"imiv Bialego Cara musi stac ponad chanami i ernirarni, ponad cesarzow~Indii, nawet ponad imieniem samego kalifa. Tak, <strong>jest</strong> kalif, ale Bialy Car <strong>jest</strong>wladc~ kalifa! Takie siv musi utwierdzic przekonanie!"2017 Zob.: K. Sahni, WoslOcznyje fan/omy (Wzglady F. Dos/ojewskogo na Wos/ok), (maszynopis).'" A. Grigorjew, Ma/ierialy dla bwgrajii, Pielrograd 1917, s. 187 .•• F. Dos<strong>to</strong>jewski, Dziennik .... t. 2, s. 193.10 Tami.e, t. 3, s. 461.


54 ANDRZEI LAZARIWytrumaezenie <strong>jest</strong> jedno. Nacjonalizm religijny sp ~tal Dos<strong>to</strong>jewskiegodo tego s<strong>to</strong>pnia, iz nie by! on w stanie inaczej oceniac rzeczywis<strong>to</strong>Sci, jaktylko poprzez pryzmat misji rosyjskiego, narodowego prawoslawia zbawienialudzkoSci przy pomocy "idei" i bagne<strong>to</strong>w. I nie powinny dziwicwsp6lczesnego badacza sugestie Ronalda Hingleya 0 mozliwoSci przeprowadzeniapor6wnaIi pomi¢zy Dziennikiem pisarza i Mein Kampf21Rosyjski teolog prawoslawny Sergiusz Bulgakow okrdlil s<strong>to</strong>sunekDos<strong>to</strong>jewskiego do ehrzdcijaIistwa w spos6b na s t~puj ,!cy:W chrzeScijanstwie idea narodowosci bezsprzecmie zajmuje swoje okreslonemiejsce, jednak jesli do rozumienia i interpretacji chrzeScijanstwa punktemodniesienia <strong>jest</strong> idea narodowosci, a nie jedyny, 'zywy, niezmiennie istniej~cyChryslus, w6wczas mamy do czynienia z zarni an~ : nie narOd <strong>jest</strong> cialemBoiym, lecz sarna wiara staje si~ cialem narodu. Sza<strong>to</strong>w is<strong>to</strong>tnie okazuje si~bye jd eologicm~ antycypacj~ tego chorobliwego nurtu w iyciu rosyjskim,w k<strong>to</strong>rym nacjonalizm wywyisza sj ~ ponad religi,


CZY ROSJA BI;;DZIE TRZECI M RZYMEM ?55narodu rosyjskiego, slowianskiego, przeznaczonego do tej wielkiej, wszechswia<strong>to</strong>wejroli d zi~ ki swej duchowej i ekonomicznej strukturze ... "24Wariant szowinistyc z ny kierunku n arodowego przejawi t si~mi¢ zy innymi w Dziellniku pisarza Fiodorr' Dos<strong>to</strong>jewskiego, w waIceMikolaja Stcachowa 0 "poczwiennictwo" Mikolaj a Danilewskiego, w niekt6rychal'tykulach Iwana Aksakowa, itp. Na pocz~ t k u :xx wiekuskrajnymjego przejawem byly wys t~p ienia czarnosecinc6w, Zwi~zku LudziRosyjskich, Prawoslawnego Bcaterstwa w WaIce 0 Wia r~ P r awoslawn ~i R o syjsk ~ Narodowosc, itp.His<strong>to</strong>ria? U<strong>to</strong>pia, kt6ra na sw6j sposob przejawila si~ i w comantycznejmysli polskiej? - Dobrze by bylo! Okazuje si~ jednak, Ze ideologowglosz~c ych wsp6lczdnie id~ Moskwy-Tczeciego Rzymu cowniez niebcakuje. O<strong>to</strong>' obszerne fragmenty z artykulu archimandcyty Konstantegozamieszczonego w moskiewskim czasopismie "Russkij wiestnik" (nr 12,18-25 macca 1992 c.) pod tytuh:m M oskwa-Ill Rzym:Na po cz ~tku tego st.ulecia ze swiadomosci narodu rosyjskiego uleciala mysl,Ze nasza Ojczyzna rue <strong>jest</strong> W ielk~ R osj~, <strong>jest</strong> na<strong>to</strong>miast przyobleczon~w na r odowo-pans t wow~ p ot~g~ Swi~t~ Rusi~, k<strong>to</strong>rej Opatrznose Boskapowierzyla ruezwykle wain ~ sluib~ : bye ostatni~ os <strong>to</strong>j~ wszechswia<strong>to</strong>wegoPrawoslawia, bye Poskromicielem 5wia<strong>to</strong>wego z1a. St~d nadanie Moskwietytulu Trzeciego Rzymu ...Dla nienaruszonej swiadomosci prawos/awnej teoria Trzeciego Rzymu<strong>jest</strong> jaskrawym i i ywym obrazem realnych s<strong>to</strong>sunkow Cerkwi i panstwa (...)Sz czegoln ~ wlaS ciwoSci~ ustroju politycznego Trzeciego Rzymu <strong>jest</strong> skupieniewladzy w osobie cara. Prawoslawne Carstwo Rosyjskie jako T rzeci Rzymi ylo w sercu kaidego prawoslawnego czlowieka rosyjskiego. Mial onswiadomose, ii nad nim s<strong>to</strong>i Car Prawoslawny, k<strong>to</strong>rego celem iyciai dziaialnoSci <strong>jest</strong> ochrona Wiary Prawoslawnej (...) Car Prawosla ....'J1y stal si~punktem odniesienia dla wszystkich duchowo zdrowych d~i:en srodowiskarosyjskiego, odwo luj~cego si~ do swej sw i~tej przeszloki. ULrata wi~z6w zeswi~t~ przeszlosci~ przeobraiala silt w nienawisc do cara. Ta nienawise mialareligijne podstawy - byla nienawiSci~ przeniewierc6w nie tyle do monarchyrosyjskiego, ile wlasnie do Prawoslawnego Cara Trzeciego Rzymu! I nienawiSe"wolnego" swiata zachodniego do caratu ma te same podstawy religijne(...) Niechaj kaidy zajrzy do swej duszy i zamysli silt nad problememPrzeniewierstwa i Trzeciego Rzymu. W tych rozmysJaniach niechaj ocenisiebie jako bojownika 0 sw~ wiar~ i sw~ Ojczyznlt. I ~d z i e <strong>to</strong> jak gdybyglosowanie wszystkich na temal: bye, czy nie bye Rosji (...) "Wolny" swiatzachod ni przedstawia sob~ obraz przeniewierstwa nie mniej bezboiny nii"sowiecja", Lyle, 7e w innym wydaniu. Jesli nie ma tam ordynarnego ateizmu,Lo z tym wi ltksz~ si l~ dziala skryty sprzeciw wobec Chrystusa poprzezLworzenie pseud ochrystus6w i pseudopro<strong>rok</strong>6w. Ta schlebiaj~ca pokusa <strong>jest</strong>gorsza od ordynarnej przemocy z1a. Jarzmo tatarskie uchronilo Rosjlt przedpokusami lacinnik6w, a p6iniej przed zachodnim humanizmem. A mozei jarzmo sowieckie uchronilo Rosjlt przed jeszcze gorszymi pokusamizachodnimi?,.. L. Tois<strong>to</strong>j, Wielikij griech, Moskwa 1905, s. 35.


56 ANDRZEJ LAZAR!Swiat zachodni w sposob oczywisty dojrzewa do przyj,"cia antychrysta.Ogolna linia zachodniego "chrzekijanslwa" zwrocona <strong>jest</strong> na lworzenie"Chryslusa" synlelycznego, grupuj~cego \,Iok61 siebie cal~ zierni," wedlugzasad zierni, a nie Nieba. Na drodze wspo/pracy "wszyslkich ze wszyslkirni",wsp61nyrni silami zachodnich zwiaslunow anlychrysla budowane s~ ostalniepil


KOSCIOL ZYJE W DWOCH WYMIARACH ROZMOWA Z ARCHIMANDRYTi\ JOSIFEM PUSTOUTOWEM lULU SZREJDER: Ojcze Josi]re , jesli moina, <strong>to</strong> zacznt; od takiego bardzoog6/nego pytania. Wszyscy, kt6rzy s<strong>to</strong>jq no gruncie nicejsko-konstantynopolitOliskiegosymbo/u wiary, wypowiadajqc go, mod/q sit; kaidorazowoza jeden, powszechny, apos<strong>to</strong>/ski Kosci61. Jak Ojciec rozumie jeden apos<strong>to</strong>/­ski Kosci61 w swiet/e faktu, ie w <strong>to</strong>ku dziej6w u/egl on rozlamowi? A przecieijednosc Koscinla <strong>jest</strong> wsp61nym skarbem nas wszystkich. Czy <strong>to</strong> pojmowaniego jako jednego pomaga zbliieniu, czy tei, odwrotnie, moie stwarzac pewneprzeszkody?O. lOSIF PUSTOUTOW: Kiedy wypowiadamy wyznanie wiary: "WierzQw jeden, powszechny, apos<strong>to</strong>\ski Kosci61, wyznaj


58 ROZMOWA Z ARCH IMANDRYTA JOSIFEM PUSTOUTOWEMo czyms calkowicie odwrotnym. Dlatego reasumuj~c powiem, ze nicejsko-konstant)'TIopolitanskisymbol wiary <strong>jest</strong> wlasnie tym kamieruem,o kt6rym m6wi Ewangelia, kamieniem w~gielnym, na kt6rym mamybudowac. To <strong>jest</strong> ten mocny fundament, kt6ry nigdy si~ rue rozpadnie.Trzeba do niego powracac, jako do swiadectwa tego, ze kiedys bylismyrazem.Chcialbym poruszyc problem, kt6ry sif} z tym wiqze. Czy Ojciec uwaza, zewsr6d calego wachlarza wyznari chrzescijariskich Koscioly prawoslawnyi ka<strong>to</strong>licki sq w pewnym sensie bliZsze ir6del? Okolicznosc ta moze akurat niesprzyjac zblizeniu, poniewaZ wlaSnie znaczna bliskosc sprawia niekiedy, zeproblemy stajq sif} bardziej nahotale. Ale czy ta znaczna bliskosc, <strong>to</strong> bliskiepokrewieristwo, siostrzany charakter obu Kosciol6w <strong>jest</strong> dla Ojca rzeczywis<strong>to</strong>sciq,czy tez ja idealizujf} sytuacjf}?Nie, nie idealizuje Pan sytuacji. Jest <strong>to</strong>, powiedzialbym, bolesna rzeczywis<strong>to</strong>sc.Na tIe tego, co si~ dokonuje w nowej sytuacji w Rosji, r6wniez reakcjeKosciola prawoslawnego tlumacz~ si~, moim zdaniem, wlasnie tym, :i:emamy te same sakramenty, ze uznajemy wzajemnie swoje hierarchie. I jeslispojrzymy wstecz, w niedalek~ przeszlosc, <strong>to</strong> okaze si~, ze juz w latach60-tych istnialo w rosyjskim Kosciele prawoslawnym postanowienie Swi~tegoSynodu, w mysl kt6rego w razie koniecmosci (jako ze w owym czasiebylo bardzo malo parafii ka<strong>to</strong>lickich) kaplani prawoslawni mogli okazywacka<strong>to</strong>likom poslug~ duszpastersk~, a nawet udzielac im sakrament6w.Byl <strong>to</strong> braterski gest, braterska reakcja na t~ rzeczywis<strong>to</strong>sc, w jakiejmajdowal si~ w6wczas KoSci61.I jeSli obecnie reagujemy ostrzej na mniej drastyczne posuni~cia niz te,jakich na terenie dzisiejszej Rosji dokonuj~ protestanci, <strong>to</strong> dzieje si~ tak popierwsze dlatego, ze w Kosciele rzymskoka<strong>to</strong>lickim widzimy wsp6lnot~nam najblizsz~ - Kosci6I--siostr~, by posluzyc si~ szcz~sliwym okrdleniemSoboru Watykanskiego II. I pragniemy, aby r6wniez nas za tak~ uzn awano.Dlatego wlasnie uzylem przymiotnika "bolesna", dlatego taka <strong>jest</strong>nasza reakcja. I niezaleinie od wszystkich aktualnych trudnosci bliskosc taniew~tpliwie istnieje i umacnia si~; nikt nie moze nas jej pozbawic. S~ <strong>to</strong>dwa Koscioly apos<strong>to</strong>lskie - i dlatego chcy zrobic niewielki k<strong>rok</strong> wstecz.Ot6z w latach 60-70-tych dialog teologiczny rozwijal si~, moim zdaniem,pomyslnie. Ale trzeba powiedziee, ze wtedy powszednia rzeczywis<strong>to</strong>scZyciowa byla mna: nie stykalismy si~ ze sob~ tak scisle. I wlasnie bliskoscstanowisk teologicznych pozwolila na rozw6j dialogu. To prawda, zemo<strong>to</strong>rami tego dialogu byly charyzmatyczne osobowosci (ci e sz~cy si~ dodzis dobrym zdrowiem kardynal Willebrands, niezyj~cy metropolita Nikodim- <strong>to</strong> przeciez postacie jedyne w swoim rodzaju). Ale niezaleinie odswoich osobistych zalet nie mogliby oni dac temu dialogowi takiegoimpulsu, gdyby nie bylo tej bliskosci.


ROZMOWA Z ARCHIMANDRYTJ\ JOSIFEM PUSTOUTOWEM59Slowo "bolesna" wydaje mi sir bardzo traJne. Zyjemy w chorym spoleczenstwie,powinniSmy sif uleczyc. Uleczyc sir sami i leczyc innych, bo Koscioly squzdrowicielkami naszego spoleczeitstwa. Ale w tym miejscu powstaje nastrpujqcy- jalc mi sir zdaje, bardzo wainy - problem. Wskazal Ojciec napewne stale dz faiajqce czynniki, k<strong>to</strong>re prowadzq do zbliienia: choc z trudem,boldnie, <strong>to</strong> jednak w perspektywie wiecznosci coraz bardziej sir ku sobiezbliiamy, a nawet - nie zawaham sit! talc powiedziec - zmierzamy kuzjednoczeniu. Ale sq tei czynniki przeszkadzajqce. Czy moina powiedziec, iemajq one charakter raczej czasowy, gdy tymczasem czynniki sprzyjajqce sqzwiqzane z wiecznosciq? I ie dzisiaj daje sf(! wyczuc oddzialywanie czynnik6wdlugoJalowych, sprzyjajqcych? Czy tei byloby <strong>to</strong> widzenie nazbyt optymistyczne?Mysl!(, ze wlasnie dzisiaj brzmi <strong>to</strong> zbyt optymistycznie. Moim zdaniem,potrzebne <strong>jest</strong> obecnie dokladne wyczucie pulsu rzeczywis<strong>to</strong>sci. Jdli nieb¢ziemy si~ 0 nie starac, moZe si~ zdarzyc, Ze w wyniku jakichs drobnychnieporozumien drogi nasze ostatecznie si~ rozejd~. Trzeba zachowactrzezwy umysi, nie poddawac si~ ziemskim b~dZ co b~dz rzeczywis<strong>to</strong>sciom,k<strong>to</strong>re staly si~ tak skomplikowane, ze po prostu przemoq ci~gn~ nasw rome strony. W lata 80-te weszlismy z dobrym teologicznym zasobem.Ale potem widzieIismy, jak wszystko zaczyna si~ rwac. Przeciez nasz dialogzostal zahamowany i obecnie <strong>jest</strong> sprowadzony do minimum. Jdli chodzio nas, <strong>to</strong> dalszy dialog uzalemiamy od kontynuacji dyskusji na tematkwestii unickiej, co, moim zdaniem, <strong>jest</strong> w pelni uzasadnione. Ale s~ tei:inne przyczyny. S~dz~, ze jedn~ z takich tymczasowych przyczyn, w szczegolnoSciw Rosji, <strong>jest</strong> niezrozumienie przez pewn~ cz~sc KOScioia rzymskoka<strong>to</strong>lickiegodzisiejszych realiow Rosji i d~zenie do dzialania w ramachswieckich praw. Tymczasem Rosja przez cale wieki byla panstwemprawoslawnym i 70 ubieglych lat nie uczynily jej nowym panstwemswieckim, jak <strong>to</strong> mialo miejsce we Francji czy w jakims innym podobnympanstwie, gdzie od razu zapanowaly zasady demokratyczne. Wie Pan, zehis<strong>to</strong>ryczna inercja rna charakter dlugotrwaly. I o<strong>to</strong>, kiedy znikn~ly teideologiczne bariery, okazalo si~, ze w podstawowej masie narodu <strong>to</strong>his<strong>to</strong>ryczne przywi~zanie do prawoslawia <strong>jest</strong> zywe, a wraz z nim trwarowniez nieufny s<strong>to</strong>sunek do wszystkiego, co zachodnie. I jakos trzeba <strong>to</strong>uwzglydniac: zakladaj~c nowe diecezje, administratury apos<strong>to</strong>lskie, rozszerz aj ~c sw oj~ dzialalnosc.Z drugiej strony, cokolwiek by mowic, nie lubi~ twierdzenia, Ze ka<strong>to</strong>licypost~p uj ~ nidusznie, a my slusznie. Wydaje mi si~, ze my, przedstawicieieprawoslawia, razem z przedstawicielami KOScioia rzymskoka<strong>to</strong>lickiegopowinnismy si ~ przyjrzec doswiadczeniom Rosji carskiej i p',patrzec, jakbylo tam. I dokladnie zapoznac si~ z tymi doswiadczeniami, poniewazzn aleziono wtedy wystarczaj:::co dobry modus vivendi i Kosciol ka<strong>to</strong>licki byldobrze reprezen<strong>to</strong>wany. Taluch konfrontacji, k<strong>to</strong>re tak ostro przejawialybysi~ na zewn~t r z , jak <strong>to</strong> silt dzieje obecnie (s~dz~c po tym, co slyszlt, coczytam, co wiem), jednak nie bylo.


60 ROZMOWA Z ARCHlMANDRYTJ\ JOSIFEM PUSTOUTOWEMNa drodze do porozumienia uczyniono ostatnio wainy k<strong>rok</strong> - <strong>jest</strong> <strong>to</strong>porozumienie genewskie z marca 1992, k<strong>to</strong>re s<strong>to</strong>pniowo zaczyna wydawacowoce: nast~puje, by tak rzec, dwustronna infonnacja w bardzo wie1usprawach. I uwazam, ze roomenty negatywne maj'l zasadniczo charakterprzejsciowy, <strong>to</strong> zas, co nas zbliza, odnosi si~ - jak Pan powiedzial - doinnego wyroiaru, tam gdzie mamy do czynienia z war<strong>to</strong>sciami wiecznymii nieprzemijaj~cyroi. Elementy bliskoSci znajduj~ si~ w tym wlasniewymiarze i <strong>to</strong> niew'ltpliwie napawa pewn~ nadziej~. KoSciol Zyje w dwochwymiarach i elementy bliskoSci jednak tam s~.To bardzo pocieszajqce. Czlowiek wierzqcy iyje jednak tamtym wymiaremi bez niego nie ma wymiaru doczesnego.Nie wolno nam koncentrowac si~ wyl'lcznie na aktualnej rzeczywis<strong>to</strong>sci.JeSli plywamy, jak roowi sw. Pawei, po Zywiolach tego swiata, czeka naszupelny kres. I z cal ego serca podzie1am opini~ znanego rosyjskiegometropolity Pla<strong>to</strong>na Lewszyna, k<strong>to</strong>ry powiedzial, Ze dziel~ce nas barierykonfesyjne nie dochodz'l do nieba. Nie dochodZ


ROZMOWA Z ARCHIMANDRYTJ\ JOSIFEM PUSTOUTOWEM61I trak<strong>to</strong>wac Kosciol jako jakies cudowne, magiczne lekars/Wo, k<strong>to</strong>re mieszajqcsif w panstwowe perypetie moie sprawic natychmias<strong>to</strong>wq popraw(fsytuacji. Bardzo sif lego obawiam.Ja tez si~ obawiam. Kosciol moZe bye jednym tylko instrumentem- prowadzie ludzi do iycia wiecznego; taki <strong>jest</strong> jego eel. Innym instrumentern,zgodnie ze swoj~ natur~, bye n i e m 0 z e. Ten, k<strong>to</strong> chce dodaeKoSciolowi jakies inne funkcje - w tym rowniez funkcj~ rozwi~zywaniaproblemownarodowych, politycznych - dziala na jego szkod~.I tym samym przeszkadza lei rozwiqzaniu tych problemow w duchuchrzeScijairskin;l.Tak, dlatego ze natura KoSciola <strong>jest</strong> inna. Kosciol nie <strong>jest</strong> przeznaczony dorozwi~zywania problemow narodowych. "Nie rna juz Zyda ani Greka,wszyscy bowiem s~ Chrys.tusowi i we wszystkich <strong>jest</strong> Chrystus."Kosci61 uSwi{!ca narod i wnosi wen Cialo Chrystusa.KOSciol wnosi Ducha Chrystusowego w narod, ale <strong>to</strong> nie znaczy, zeunicestwia narod. Przeciez slowa: "Nie rna juz Zyda ani Greka, wszyscybowiem s~ Chrystusowi i we wszystkich <strong>jest</strong> Chrystus", nie oznaczaj~, Zemaj~ znikn~c Grecy, Zydzi, Rosjanie ... Nie 0 <strong>to</strong> tutaj chodzi, lecz 0 <strong>to</strong>, Zenauka Chrystusa rna uswi~cac kazdy narod. I KOSciol nie moze byeinstrumentem - tym bardziej jakichs politycznych nami~tnosci . A <strong>to</strong>, co si~dzieje obecnie, te proby wci~gni~ia Kosciola w rozwi~zywanie tegorodzaju problemow, pokazuje, do jakiego s<strong>to</strong>pnia nasze spoleczenstwo <strong>jest</strong>chore.Zjawisko <strong>to</strong> rna jednak moim zdaniem - moze zabrzmi <strong>to</strong> zaskakuj~co- pewien aspekt pozytywny. Mysl~ mianowicie, ze ludzie, k<strong>to</strong>rzy widz~w KOSciele panaceum na wszystkie bied y, uwazajll jakos podswiadomie, zeKOSciol <strong>to</strong> cos takiego inn ego, cos bardzo mocnego, co moze dae jakies·ozwillzanie. Tyle, ze nie rozumiejll oni, iz jdli nawet KoSciol moze miecwplyw na rozwillzanie tego problemu, <strong>to</strong> nast~puje <strong>to</strong> zupelnie innll drogll,a mianowicie poprzez czlowieka - poprzez jego wewn~trzne przeobrazenie.Dlaczego mowimy 0 indywidualnych prawach czlowieka? Dlatego, Zekiedy ka:i:dy czlowiek stanie si~ Osobll pisanll duzll literll, zagl~bionllw nauk~ Chrystusa, wtedy <strong>to</strong> spoleczenstwo b~zie zdrowe. I nie b~dziewtedy takich bolesnych problemow, jak problem narodowy. Kosciol rna Jskuteczniejsze lekarstwo, k<strong>to</strong>re moina porownac z lekiem homeopatycznym.Dziala one wolniej, ale wynik jego dzialania <strong>jest</strong> pewniejszy i bardziejnieszkodliwy.A wi~c fakt, ze ludzie patrzllc na KOSciol podswiadomie wyC?:uwajll, zew nim cos t a k i ego <strong>jest</strong>, napawa pewnll nadziejll. Ale z dru


62 ROZMOWA Z ARCHlMANDRYTt\ JOSIFEM PUSTOUTOWEMci sami ludzie, i ze rue sklada si~ on z aniol6w, lecz z ludzi, kt6rzy ulegalitym samym chorobom.Obraz wyznaniowy dzisiejszej Rosji <strong>jest</strong> az nad<strong>to</strong> dramatyczny. A <strong>to</strong>dlatego, ze rue bacz~e na fakt, iz Rosja zostala oehrzczona przed tysi~cemlat, Ze <strong>jest</strong> <strong>to</strong> kraj z wielk~ tradyej~ ehrzeSeijansk~, w te sluzy wtargn~literaz wszysey. przede wszystkim mam tu na mysli rozmaitego rodzajuprotestanekie - nie zawaham si~ uZyc tego slowa - sekty. Plus sektywsehodnie 0 eharakterze buddyjskim itd., itd. - wszystko, co widzimy terazna uliey. Moim zdaruem, stawia <strong>to</strong> nas (m6wi~ jako duehowny rosyjskiegoKOScioia prawoslawnego, jako nalez~ey do niego) w obliezu wielkiejodpowiedzialnosci za zachowanie <strong>to</strong>zsamosci narodowej. Nie waham si~tak powiedziee, poniewaz wszystkie te pr~dy rozmywaj~ <strong>to</strong>zsamosc narodow~.To pierwsze. A po drugie: za zaehowanie wlasnie wiary Chrystusowej,przekazanej przez KOSci61, kt6ry zachowal sukcesj~ apos<strong>to</strong>lsk~ .W r6wnym s<strong>to</strong>pniu, jak mysl~, dotyezy <strong>to</strong> takZe KOScioia rzymskoka<strong>to</strong>liekiegojako Kosciola apos<strong>to</strong>lskiego.Dlatego kiedy widzimy t a k ~ reakej~ ze strony Kosciola ka<strong>to</strong>liekiego,o jakiej m6wilismy na poez~tku, <strong>to</strong> budzi w nas ona rozgoryezenie wskutekniezrozumienia tej sytuaeji, kt6ra opiera si~ na literze prawa. Ale istniejetez inne stanowisko, jak np. klasz<strong>to</strong>ru w Cheve<strong>to</strong>gne, ezy ruekt6ryehbiskup6w w p6tnoenyeh Wloszeeh, kt6rzy patrz~ na te sprawy winnyspos6b, kt6rzy m6wi~ 0 bezinteresownej pomoey rosyjskiemu Kosciolowijako siostrzanej wsp61nocie i przywr6ceniu tyeh tradyeji - wlaSnie w oparciu0 postanowienia Soboru Watykanskiego II w przedmiocie Kosciol6wwsehodnieh. To napawa' nadziej~, m6wi bowiem 0 tym, ze znajdziemywsp61ny j~zyk. Cheialbym zakonezyc optymistyeznym akcentem. Te tendenejepozwalaj~ si~ spodziewac, ze znajdziemy wsp6lny j~zyk. I nie trzebapopadac w zw~tpienie, leez nalezy w tym kierun1cu praeowac.Dzifkujf. Ojcze Josi}le. za rozmowf.Dzi~kuj~. Ciesz~ si~, ze ta rozmowa zostanie opublikowana w "<strong>Znak</strong>u".W Rosji ezasopismo <strong>to</strong> <strong>jest</strong> znane. Pozdrawiam jego Czytelnik6w.Z o. Josifem Pus<strong>to</strong>u<strong>to</strong>wemrozmawia/ Julij Suejderprzel. Ju/iusz Z ychowicz


64 ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUSIEWICZEMW ci,!gu ubieglego niemal pohora <strong>rok</strong>u sytuacja nieco si~ zmienila. Zostalaoficjalnie zare<strong>jest</strong>rowana Administratura Apos<strong>to</strong>lska, po czym przyst4Pilismydo re<strong>jest</strong>racji parafri i organizacji ka<strong>to</strong>lickich. Oficjalnie zare<strong>jest</strong>rowana<strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka organizacja charytatY"'na "Caritas" z central,! w Moskwieoraz filiami w Sankt-Petersburgu i innych miastach Rosji. Organizacja tawykonala wielk,! pra~ w zakresie rozdzialu przychodZlj,cej pomocyhumanitarnej i wedlug opinii kompetentnych instytucji zachodnich funkcjonujebardzo dobrze. Moina powiedziee, ie odegrala ona wazn'! rol~w tiSwiadomieniu spoleczenstwu, iz Kosciol ka<strong>to</strong>licki <strong>jest</strong> otwarty nawszystkich potrzebuj,!cych pomocy. Aktywnie dziala ka<strong>to</strong>lickie wydawnictwoi agencja infonnacyjna "Istina i Zizil", wydaj,!ce ilustrowany miesi~cznikpod t'! sam,! nazw'!. To ozywienie dzialalnosci organizacji ka<strong>to</strong>lickichpo tylu trudnych latach rz,!dow wojuj,!cego ateizmu robi duze wraZeniei uprawnia do pewnych nadziei.Nie nalezy jednak zapominae 0 realnych trudnosciach. Najwi~kszyproblem stanowi,! budynki koscielne nadaj,!ce si~ do sprawowania liturgii.Praktycznie kosciolow takich mamy jedynie kilka - glownie w Moskwiei Sankt-Petersburgu. Dwa tygodnie temu poswi~cilem pierwsz,! kaplic~,zbudowan,! na terenie Rosji po upadku <strong>to</strong>talitarnego reZymu. Bylo <strong>to</strong>w Wolgogradzie. Obecnie na terenie Rosji powstaje jeszcze jedna niewielkakaplica; budowany <strong>jest</strong> takie kosciol w mieScie Marks, obwOd sara<strong>to</strong>wski.Otrzymalismy tez zezwolenie na budow~ koSciola w Tylzy (obwodkaliningradzki). W innych miejscowosciach kosciolow praktycznie nie rna,dlatego wynajmujemy odpowiednie pomieszczenia alba zbieramy si~w prywatnych mieszkaniach.Jak z tego widae, na pytanie 0 aktualne najpowawiejsze trudnoScinalezaloby odpowiedziec, ze sprawia je przede wszystkim niedostatekkosciolow, domow modlitwy, kaplanow. PrzyJezdzaj,! do nas kaplani,przyjei:dzaj,! siostry zakonne, pomagaj,! w dziele katechizacji, ale wszystko<strong>to</strong> nie wystarcza. Is<strong>to</strong>tne braki odczuwamy w zakresie literatury religijnej.A jednak istnieje juz 38 parafii i zare<strong>jest</strong>rowanych <strong>jest</strong> 36 ksi~zy.Nalei:y wspomniee 0 zorganizowanym w ubieglym <strong>rok</strong>u w MoskwieStudium Teologii Ka<strong>to</strong>lickiej sw. Tomasza z Akwinu. Sukces tego przedsi~wzi~ciaprzeszedl wszelkie moje oczekiwania. Okazalo si~, ze Studiumwzbudzilo wielkie zainteresowanie, zwlaszcza wsrOd inteligencji. Zaj~ciaodbywaj,! si~ wieczorem lub w soboty, co ulatwia korzystanie z nichludziom pragn,!cym poznae ka<strong>to</strong>licyzm. Nie zamierzamy nawracae nikogona ka<strong>to</strong>licyzm z prawoslawia alba innego wyznania czy innej religii.Pragniemy tylko udost~pniae wiedz~, bye otwartymi wobec braci w wierze.Bye moze dlatego Studium nie bylo dot,!d przedmiotem zadnych nieporozumienz prawoslawnymi. Przeciwnie, wiadomo nam, ze w jego pracachuczestniczy wielu prawoslawnych studen<strong>to</strong>w i wykladowc6w. Jest <strong>to</strong> dobrepole dla wspolnej dzialalnosci ka<strong>to</strong>likow i prawoslawnych, a tamdoswiadczenie ekumenicznego wspoldzialania w dziele oswiaty chrzeScijanskiej:ka<strong>to</strong>licy odkrywaj,! dla siebie skarby prawoslawnej duchowoSci,


ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUSIEWICZEM65a prawoslawni - doswiadczenie ka<strong>to</strong>lickiej aktywnoSci. Przy tym prawoslawnipoglrrbiaj~ swoje prawoslawie, a ka<strong>to</strong>licy swoj ka<strong>to</strong>licyzm.W zwiqzku z Iym bardzo eheialbym zadile pylanie, jakie nasunflo ml Slfpodezas Mszy sw. w uroezys<strong>to</strong>se Wszystkieh SWiftyeh. DtM. g4;bokiewraienie wywarly na mnie slowa Ksifdza Areybiskupa, ie <strong>to</strong> my powinnismybye robotnikami budujqeymi jednose Kosciola, ie nie trzeba ezekae naarehitekta, nie Irzeba ezekaC na jilozoj6w czy leologow, k<strong>to</strong>rzy rozwiqiqskomplikowane i sublelne problemy. Pojawiajq sif one niekiedy w najbardziejnieoezekiwanym miejseu i nie diljq sif szybko rozstrzygnqe. Na/eiy Wifepodehodzie do nieh z respektem i nie probowac rozwiqzywac ieh naprfdee.Bardzo odpowiadil mi idea realnej praey zmierzajqeej do slworzenia jednosciz prawoslawnymi, bez wdilwania sif w teoretyezne koneepeje. Zreszlq, ezyimoiliwose takiej praktyeznej praey nie opiera sif na zaloteniu, ie arehilekljut <strong>jest</strong>? Przyehodzi mi tu na mysl dewiza z biskupiego herbu KfifdzaAreybiskupa: Qui ut Deus.Tak, po prostu jakos tak sirr stalo, ie w uroczys<strong>to</strong>sc Wszystkich Swirrtychmy, ka<strong>to</strong>licy, zapragnrr1ismy wspomniee rowniei 0 wielldm swi~tymrosyjskim - Sergiuszu Radoneisldm. Z wielk~ radosci~ uczestniczylismyrazem z KoSciolem prawoslawnym w tych modlitwach. Ale mnie wydalosi~ <strong>to</strong> za malo i bye moie - jak powiedzial ojciec Josif Pus<strong>to</strong>u<strong>to</strong>w- zadzialal tu Ouch Swirrty. To wlasnie tam, w Sergijewsldej Lawrze,pomyslalem 0 urz~dzeniu taldego naboienstwa. Niezwlocznie zwrocilemsi~ do obecnego tam ojca Pus<strong>to</strong>u<strong>to</strong>wa; potem, iegnajllc si~ z JegoSwi~<strong>to</strong>bliwosci~ Patriarch~ Moskwy i calej Rusi Aleksym II, powiedzialemo tym taue jemu. Patriarcha odniosl si~ do tego pomyslu przychylnie i kumojej radosci w uroczys<strong>to</strong>sc Wszystldch Swi~tych naboienstwo stalo si~faktem.A jdli chodzi 0 przypomniane przez Pana slowa 0 robotnikach: <strong>to</strong> byljakby dalszy ci~g slow ojca Josifa, k<strong>to</strong>ry mowil duio 0 sprawachpraktycznych. I nasun~la mi si~ taka mysl: no dobrze, architekt zaprojektujedom, ale jdli nie b¢zie robotnika, <strong>to</strong> dom ten nigdy nie powstaniew realnym materiale, pozostanie tylko na rysunku. Mamy dokumentysoborowe i wspaniale dokumenty na temat ekumenizmu, wiemy, ierowniei inne Koscioly, w tej liczbie takie KoSciol prawoslawny, mowi~wiele 0 wspoldzialaniu i wzajemnym zrozumieniu, itd. Ale mowienie <strong>to</strong>jedna strona zagadnienia, oczywiScie potrzebna - nie mam nic przeciwfllozofom, przeciw architek<strong>to</strong>rn, oni s~ niezb¢ni. Lecz po <strong>to</strong>, iebybudowla zostala wzniesiona, do tej bazy potrzebny <strong>jest</strong> jeszcze robotnik.Nie moiemy poprawiae Boga, ale Bog nie zaloiyl dwoch KoSciolow;zaloiyl jeden. To my, ludzie, rozszczepilismy t~ budowly, i dlatego mypowinnismy z Bo4 pomoc~ znowu j~ scalie, zasklepie ty szczelin~, jakaw niej - w jednym Mistycznym Ciele Chrystusa - powstala. To my,robotnicy, powinnismy j~ zalatae, aby jej nie bylo.


66 ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUSIEWICZEMBardzo mnie cieszq Ie oslatnie slowa K~i{dza Arcybiskupa, bo <strong>to</strong>, couslyszalem w kosciele sw. Ludwika, od razu skojarzylem z encyklikq pap ~iaPiusa XII 0 Mistycznym Ciele Chrystus , gdzie wlaSnie <strong>jest</strong> powiedziane, i eGlowq Kosciola <strong>jest</strong> Chrystus, ie <strong>to</strong> On <strong>jest</strong> Architeklem wszyslkiego, cotworzymy. I dlatego nasza praca rna sens.A teraz drugie pytanie: Ka<strong>to</strong>licy obrzqdku lacitiskiego <strong>to</strong> bardzo malagrupka w rosyjskim spoleczenstwie. I cZf}s<strong>to</strong> widziana <strong>jest</strong> ona jako grupapolska. Jak <strong>to</strong> rzeczywiScie <strong>jest</strong>: kim sq rosyjscy ka<strong>to</strong>licy?Jak Pan wie, urodzilem si~ na Bialorusi, dlugo mieszkalem na Litwie, gdzieliturgia byla sprawowana po polsku. Potem, po ukonczeniu instytutupolitechnicznego, pracowalem przez pewien czas jako iniynier i w ramachswojej pracy bylem wysylany w delegacj~ do szeregu miast. Kiedys,przechodzlic - po zalatwieniu spraw sluzbowych - po mieScie Nikolajew,zobaczylem budynek, na kt6rym na jaskrawo czerwonym pl6tnie widnialnapis informujlicy, ze <strong>jest</strong> <strong>to</strong> jakis kl ub. Wszystkie cechy budynkuwskazywaly jednak, ze byl on kiedys ka<strong>to</strong>lickim kosciolem. Wszedlem dosrodka i zapytalem: a co tu bylo dawniej? Od powiedziano mi: polskikosci61. Potem przyjeehalem do Odessy, gdzie dotlid ani razu nie bylem.Wiedzlic, ie <strong>jest</strong> tam koSci61 ka<strong>to</strong>licki , poczlilem go szukac. Znalem nawetad res, pytalem wi~ przechodni6w 0 t~ ulic ~ , dodajlic, ie <strong>jest</strong> przy niejkosci61 rzymskoka<strong>to</strong>licki. "A... polski kosci6l, <strong>to</strong> b~ zie tam" - slyszalemw odpowiedzi. Dla rnieszkanc6w tych miast kosci61 rzymskoka<strong>to</strong>lickiznaczyl tyle co "polski koSci61" . Rzeczywiscie, dawniej wyznawcamika<strong>to</strong>licyzmu, chrzd cijanstwa zachodniego typu, byli tutaj gl6wnie Polacyi Niemcy. Czas plynie jednak jak woda i jak wiadomo, nigdy nie wchodzimy,dwa razy do tej samej rzeki. R6wnici dzisiaj, kiedy po wszystkichprzemianach wst~ujemy do tej - rzec by moina-- rzeki iycia religijnego,wchodzimy w zupelnie in n ~ wod ~ niz ta, kt6ra byla tu do <strong>rok</strong>u 1917.Sytuacja ulegla grun<strong>to</strong>wnej zrnianie: dawne swilitynie zostaly zburzone,nastlipila ogromna migracja ludnoSci. A poza tym sposroo Polak6w - nawettych, kt6rzy czuj~ si~ Polakami - malo k<strong>to</strong> zna j~zyk polski . To sarno staIosi~ z Niemcarni. M6wiliC 0 ka<strong>to</strong>likach, trzeba m6wic nie tylko 0 Polakach,lecz takie 0 Niemcach. Przeciez istniala cala niemiecka republika, a w niejbyla niemiecka diecezja z wlasnym seminarium, z wlasnym biskupem.Na terenie Rosyjskiej Federacji iyje bardzo wielu ka<strong>to</strong>lik6w Litwin6w- zwlaszcza w obwodzie kaliningradzkim. Ale czy tylko Litwin <strong>jest</strong>ka<strong>to</strong>likiem? N ie, s~ tei ka<strong>to</strong>licy Bialorusini i Ukraincy i Rosjanie. Byli onitakZe przed rewo lucj~, jakkolwiek procen<strong>to</strong>wo stanowili wtedy znaczniemniej sz~ ~sc spoleczenstwa niz dzisiaj. Obecnie sytuacja ulegla grun<strong>to</strong>wnejzmianie: nie moiemy si ~ juz dzielic wedlug grup narodowych, m 6wi ~c,ie ka<strong>to</strong>licy <strong>to</strong> Polacy, Niemcy, Litwini itd. Taki spos6b widzenia bylby dzisniewlaSciwy i sprzeczny z rzeczywi st os ci~ .Ka<strong>to</strong>licyzm (od greckiego katholik6s - wszechobejmujlicy) <strong>jest</strong> Kosciolemotwartym dla wszystkich; dlatego dzisiaj przychodzi do niego wielu


ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUS IEWlCZEM67ludzi innych narodowosci. S~ <strong>to</strong> albo osoby z malZenstw mieszanych:polsko-rosyjskich czy niemieeko--rosyjskieh, alba po prostu Rosjanie. Niemoma dzisiaj twierdzie, ie w Europil, zachodniej <strong>jest</strong> miejsee tylko dlaka<strong>to</strong>licyzmu albo protestantyZl{lu. Pojawilo si~ tam obecnie wielu mahometan.Moina powiedziee, ie do Europy wkracza islam: o<strong>to</strong> juz w pobliZuWatykanu buduje si~ meczet i nikogt:> <strong>to</strong> nie kluje w oezy. Dzisiajspoleczenstwo powinno bye otwarte na wszystkie dobre przejawy kultury.Dlatego nie rna nic dziwnego w tym, Ze w Rosji pojawiajll si ~ ka<strong>to</strong>licy."Idzcie... gloscie Ewangeli~ wszel kiemu stworzeniu" - powiedzial JezusChrystus.Koscwl uSwi~cawszystkie narody. ale sam nie nalei y do iadnego?Tak, i na tym wlasnie polega sila KoSciola ka<strong>to</strong>lickiego. Dlatego kazdy,k<strong>to</strong> do niego przychodzi, zostaje przyj~ty.Cllcialhym tu opowiedzieev rna/ym epizodzie.jakiego doswiadczylem w Nowosybirsku.kiedy w <strong>to</strong>warzystwie 1UlSzycll przyjacwl z Wloell. Niemiec i Polskiwstqpilem tam do prawoslnwnego koscioln. O<strong>to</strong>czyli 1UlS paraf UlTlie i zadawalirDine pytania - zresztq bardzo iyezliwe. Kiedy na jedno z pyla;' odpowiedzialemim nagle po rosyjsku, zcreagowali zdziwieniem: "Jak <strong>to</strong>.<strong>jest</strong>escieka<strong>to</strong>likami. a mowicie po rosyjsku?" Na eo odpowiedzialem im tak: "JesteSmYKosciolem powszechnym. powinnismy mowie rowniei po rosyjsku." OczywiSciepopelnilem drobne klamstwo. nie mowiqe im, ie <strong>to</strong> mo} }fzyk ojezysly. Alewydaje mi sif. ie powiedzialem im prawdf 0 Kosciele ka<strong>to</strong>lickim.Naturalnie, KoSci61 midci w sobie takie kultur~. ZyjllCY tu w Rosji ludzienaleZ~cy do mniejszoSci narodowyeh maj~ peine prawo do tego, byuczestniczyc w naboienstwaeh odprawianyeh w ich j~zyk u ojezystym. IchZyczenie pod tym wzgl~em powinno bye speinione. Niedawno w koscielesw. Ludwika wprowadzilismy regularne nabozenstwa w j ~zyku koreanskim.Okazalo si~, ze w Moskwie mieszka 5-6 tysi~y Koreanczyk6w,kt6rzy zwr6cili si~ do mnie z tak~ wlasnie p rosb~ . Wprowadzilismy tezliturgi~ w j~zyku hiszpanskim. Moskwa <strong>jest</strong> wielkim miastem, <strong>jest</strong> tubardzo duzo eudzozieme6w, w tym r6wniez kilka tysi~y student6whiszpanskoj~zyeznych. Przyszli oni do mnie z oficjal n~ p rosb~ 0 Msze sw.po hiszpansku. Przychodzili tei: Bialorusini, Ukrainey. Powstanie niew~ t­pliwie problem liturgii w j~zyku niemieckim, bo i w tej sprawie jui: do mnieprzychodzono. Przeciez mias<strong>to</strong> dziewi~ omilionowe <strong>to</strong> jakby ealy kraj ezypanstwo z wieloj~zyczn~ lud nosci~. Jest <strong>to</strong> zresztll sprawdzianem powszechnoSciKoSciola. Go<strong>to</strong>wi <strong>jest</strong>d my wprowadzie nabozenstwa w j~zykuojczystym dla wszystkich, kt6rzy tu przyjd~. Bez jakiegokolwiek prozelityzmu,bez pr6b nawracania z jednej religii na inn~ . Czemus takiemu <strong>jest</strong>emabsolutnie przeciwny. Ale jdli k<strong>to</strong>s ehce do nas przyjse, moim obowillzkiem<strong>jest</strong> przyjlle go z otwartym sercem.


68 ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUSIEWICZEMW zwiqzku z tym pozwolf} soMe zadac kolejne pytanie. Jakq rolf} mogq dzisiajodegrac ka<strong>to</strong>Uey w spoleezerutwie rosyjskim i jak przy tym powinnyksztal<strong>to</strong>waC slf ieh s<strong>to</strong>sunki z prawoslawnymi. z niewierzqeymi. itd.?Z niewierz'lcymi... Dzisiaj ludzie szukaj'l Boga i trzeba im <strong>to</strong> poszukiwanieumo:iliwie. P ami~ tam , kiedy jeszcze bylem proboszczem rary grodzienskiej,zadzwonil do mnie naczelnik wi~zienia z prosb'l, :ieby przyslae do wi~zn i owk si~za. Nigdy czegos takiego u nas si~ nie praktykowalo - dawniej nawetW szpital u nie pozwalano odwiedzae parafian i chodzilismy tam ukradkiem.A tu tymczasem oficj alnie zapraszajlj, do wi~ zi en ia. Okazalo si~, :ietrzech wi~Zniow poprosilo, a nawet wr~z zazlj,dalo, :ieby im przyslacksi~ za . Wszyscy trzej mieli dlugoletnie wy<strong>rok</strong>i za jakies bardzo ci~zkieprzest~pstwa . I o<strong>to</strong> ci ludzie prosz'l, zeby im urnozliwie przyj ~cie chrztu.Kaplanowi , k<strong>to</strong>ry do nich przyszedl, powiedzieli: "Czytamy troch~ gazety,nasze spoleczenstwo zmienia si~ , czytalismy, :ie Gorbaczow by! u papieza.I takd my sobie pomysleli: co <strong>to</strong> si~ z narni stalo, dlaczego tu <strong>jest</strong>eSmy?I doszlismy do wniosku , Ze gdybysmy byli ludimi wierZ'l,cymi, <strong>to</strong> niepopelnilibysmy tego, za co teraz odsiadujemy kar~." MySl~, Ze <strong>jest</strong> <strong>to</strong>swiadectwo czlowieka, k<strong>to</strong>ry g!~boko przemysla! <strong>to</strong>, co popehlil, i stara si~wrocie na dobr!! drog~. I takieh ludzi <strong>jest</strong> u nas wiel u. A my powinnismytym lud ziom dae cos rzeczywistego, powinnismy otworzyc im nasze serea,aby mogla w nich wstlj,pie Boza prawda, k<strong>to</strong>ra od czasow apos<strong>to</strong>lskichpozostaje niezmienna - niezalei:nie od wszelkich przemian w sferzespo!ecznej i politycznej - poniewaz nie z tego, czego nauczal Chrystusi Jego uczniowie, nie utraci swego znaczenia.Powinnismy zwraeae si~ z tym takze do prawoslawnyeh. Nie chodzio jakieS szczeg6lne ka<strong>to</strong>lickie przcpowiadanie w srodowisku prawos!awnym.Ale wszyscy zyjemy w jednym kcaju i wszyscy winnismy wspOidzialacw szerzeniu swiatla Chrystusa w naszym um~czon ym spo!eczenstwie.Dlatego w obeowaniu z prawoslawnymi lub z wst~puj'leymi na drog~ehrzescijanstwa prawoslawnego powinnismy wsp6lnie swiadezyc 0 Ch rystusiejako 0 Drodze, Prawdzie i Zyci u i 0 dobroczynnej moey Kosciolaprawoslawnego, na kt6rym spoezywa gl6wny ci~zar przywrocenia chrzescijanstwawsrOd narodow Rosji. Kosci6! prawos!awny i nasz <strong>to</strong> dwaKOScioly siostrzane. Patrzymy na KoSciol prawos!awny jako na dysponujlj,cysrodkami dla zbawienia czlowieka. Takie w!aSnie spojrzeniesformulowal Sobor Watykanski II. Wszystko <strong>to</strong> <strong>jest</strong> zupelnic jasne, ale tenKOSci61 w ci'lgu ostatnich przeszio 70 lat rowniez znajdowal si~ w straszliwyehwarunkach, jego r6wniez dotkn~ly liczne przdladowania. I dlategorozw6j eklezjologii, doktryny spolecznej, a zwlaszcza rozw6j me<strong>to</strong>dkatechizacji, me<strong>to</strong>d dzialalnosci oswia<strong>to</strong>wej, a taue innych aspek<strong>to</strong>w,zostal jakby zahamowany. My, KoScio! ka<strong>to</strong>licki, bylismy przdladowaninie mniej niz rosyjski KoSci61 prawoslawny. Tez nie rozwijalismy tegowszystkiego, na czym opiera si ~ iycie koscielne. Ale my mo:iemy korzystaez tych zasobow, jakie przez ten czas nagromadzono l'Ia Zachodzie, Zye tym


ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUSIEWICZEM69potencjalem. Moiemy przekazaC ten potencjal naszym prawoslawnymbraciom i przez <strong>to</strong> w is<strong>to</strong>tny sposob im pomoc. Bardzo spodobaly mi si~slowa Jego Swi~<strong>to</strong>bliwo Scl patriarchy Aleksego II, wypowiedziane podczasuroczys<strong>to</strong>sci 600--lecia smierci sw. Sergiusza Rad oneiskiego: o<strong>to</strong>i mowil ono podobienstwie tego swi\!tego do sw. Francislka z Asyiu, 0 pokrewienstwiemisji, j ak~ ci wielcy swi\!ci spelniali w swiecie.Moglibysmy prowadzic razem z prawoslawnymi katechizacj\!. Go<strong>to</strong>w<strong>jest</strong>em znaleic w tym celu katechet6w i poslac ich do pracy pod kierunkiemprawoslawnych. Moi:emy si\! przy tym umowic, ze nie b\!dziemy poruszacproblem6w zwi~zan ych z Filioque, niepokalanym pocz~ ciem Matki Boiej,i:e nie b~ ziem y m6wic 0 prymacie Piotra i innych tego rodzaju sprawach.Moi:emy na przyklad urz~dzac wspolnie jakies konferencje. W naszymStudium i jego filiach pr6bujemy stworzyc ten potencjal duchowej inteligencji,nie podzielonej wedlug zasady konfesyjnej, lecz pol~czonejw sp6ln~ o rientacj~ chrzeScija nsk ~. Doswiadczenia Studium wykazaly owocnosewsp6Inej pracy duchowej ka<strong>to</strong>likow i prawoslawnych.WlaSnie w len spos6b moze sif kszla/lowac chrzescijailska inleligencja,zdolna prowadzic prac{? w dziedzinie kalecllizacji i ewangelizacji naszegokraju. Juz sarno poj{!cie chrzeScijatiskiej inleligencji nie miesci sif w rarnachkonfesyjnych, chociaZ od kazdego, klo si{? do niej zalicza, wymagana <strong>jest</strong>gl{!boka swiadomosc ducllOwych bogaclw wlasnego wyznania oraz nalezytaolwarlosc na ;nne. Chcialbym zadac jeszcze jedno pylanie. Najwi{?kszymi najlrudniejszym zadaniem chrzescijan jesl ewangelizacja niewierzqcychi nieoswieconycll, kl6rzy szukajq jakiegos duchowego zycia, ale 0 religiipraklycznie nic nie wiedzq. W jaki spos6b Koscioly chrzescijaizskie moglybysi{? wzajemnie w lej dziedzinie wspierac?Po okresie przdladowan, trwaj~cym na przestrzeni iycia trzech pokolen,powstala duchowa pustynia. Ludzie nie po przest aj~ na rozwi~zywaniuproblem6w materiaInych, Iecz szukaj~ Boga, szuk aj~ prawdy. Naleiy imwskazywac wlasci w~ drogrr. Obecnie pojawia si \! wiele r6inego au<strong>to</strong>ramentusekt, a takie daj~ 0 sobie znac religie naturalne i rozmaite inne. I wlasniegdybysmy z naszym siostrzanym prawoslawnym Kosciolem opracowaliwspolny program katechizacji, bylaby <strong>to</strong> wlasciwa reakcja na <strong>to</strong> zjawisko.Dla przykladu: <strong>rok</strong> 1994 <strong>jest</strong> ogloszony przez UNESCO <strong>rok</strong>iem rodziny;gdybysmy wspolnie zrealizowali program katechizacji obejmuj~cy problematy k~ chrzeScijanskiej rodziny, bylaby <strong>to</strong> bardzo dobra akcja. Miescilabyona w sobie i wsp6ln ~ pra c~, i zbliienie naszych KoScloloww dziedzinie praktycznej dzialalnosci, i proces ewangelizacji niewierz~cychi nie znaj~cych prawdy, a nawet tych, k<strong>to</strong>rzy nie chq jej znac albo bl~d z~.Moie taki nasz przyklad okazalby si~ nawet iyw~ kart~ ChrystusowejEwangelii.W tym sensie moiemy zrobic bardzo duio poprzez kate ch ez~.W <strong>rok</strong>u 1991 podczas synodu biskup6w Europy wieJu uczestnikowstwierdzalo, i:e dzialalnosc charytatywna <strong>jest</strong> taki:e jedn~ z form nowej


70 ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUSIEWICZEMewangelizacji. Takich dziedzin moZliwej wspolnej dzialalnosci <strong>jest</strong> bardzov.iele: pomagajllc ludziom, b¢ ziemy jednoczesnie prowadzic ewangelizacj~.W tym wlasnie zawiera si~ element nowej ewangelizacji, chociai: sarnaEwangelia <strong>jest</strong> prastara i niezmienna.Jak moze sif rozwijac dialog ka<strong>to</strong>lik6w z prawoslawnymi w Rosj i? <strong>Co</strong> mozeon dac ka<strong>to</strong>likom, a co prawoslawnym?Ten dialog pozwoli lepiej si~ wzajemnie zrozumiec. A przecie:i dopokikazda ze stron nie zrozumie, jak wygi


ROZMOWA Z ARCYBISKUPEM TADEUSZEM KONDRUSIEWICZEM71nll. KOSciol ka<strong>to</strong>lieki byl do pewnego ezasu praktycznie pozbawionyzarowno hierarehii, jak i wlasnych parafii. Obecnie my, ka<strong>to</strong>licy, mamyswoj episkopat i prowadzimy p rae~ ewangeIizaeyjnll w odtwarzanyehparafiaeh. Praey tej oczekujll od nas wierni oraz ci wszyscy, k<strong>to</strong>rzy pragnll,aby Koseiol ka<strong>to</strong>lieki przyniosl im Chrystusa, przyniosl im lask~ BoZll. Natym gruneie powstaly jednak pewne roi:nice zdan co do tego, ezym <strong>jest</strong>kanoniezne tery<strong>to</strong>rium rosyjskiego patriarehat u. My oczywiScie uznajemypriorytet KoSciola prawoslawncgo, ale mysl ~, i:e zarowno dla ka<strong>to</strong>likow,jak i prawoslawnyeh - najbardziej prioryte<strong>to</strong>we powinno bye polecenieJezusa: "Idzcie i nauezajcie wszystkie narody." Pod tym wzgl~emwinnismy sobie wzajemnie pomagae. Wlasnie we wspolnej praey widzt:szan~ przezwyci~i:enia trudnosci, jakie pojawily si~ obecnie w s<strong>to</strong>sunkaehmi~zy oboma siostrzanymi KoSciolami. Pragn ~ podkrdlie, i:e <strong>jest</strong>emprzeciwny gwal<strong>to</strong>wnemu nawracaniu na wiar~ ka<strong>to</strong>lickll. Jest rzccZllznaeznie wamiejszll, aby nasze przepowiadanie prowadzilo ludzi doprawoslawia. Z drugiej strony powinnismy bye otwarci dla kazdego, k<strong>to</strong> donas przyehodzi. I m ysl~; ze takie spotkania na gruncie kultu wspolnyehswi ~ t yeh oraz wspolnego nabozenstwa, jakie mialy miejsce tutaj (w koscielesw. Ludwika) w dzien Wszystkieh Swi~tyeh ezy w Troieko-SergijewskiejLawrze w dzien sw. Sergiusza lub udzial w nabozenstwaeh w innyehkosciolach, a takZe wizyty kardynala H ume'a z Anglii, prymasa Polskikardynala C:Jlempa i innyeh przedstawicieli KOScioia ka<strong>to</strong>liekiego oraz iehmodlitewne obeowanie z hierarch ami rosyjskiego Kosciola prawoslawnegos~ wydarzeniami bardzo waznymi. B ~ll nam one pomoene, poniewazobok dialogu stawiamy na pierwszym miejseu wspoln Cl m od litw~. "Bezemnie nie nie mozecie uezynie" - powiedzial Jezus Chrystus.Ze swej strony i razem z naszymi braemi prawoslawnymi b~dziemy si~starae odkrywae naszll jednose jako wsp olnot~ Mistyeznego Ciala Chrystusa.Ostateeznie <strong>jest</strong>dmy jednym Kosciolem Chrystusowym.Serdeczll ie dzi(!kuj(! za rozmow(!.Moskwa, lis<strong>to</strong>pad 1992Z Arcyhiskupem Tadeuszem KondrusiewiczemrozmawiaJ Jufij Szrejderprzel. Juliusz Zychowicz


B1\DZMY BARDZIEJ EWANGELICZNI ROZMOWA Z KS. BISKUPEM SZYMONEM ROMANCZUKIEM, PRAWOSLAWNYM ORDYNARIUSZEM L6 DZKnM IPOZNANSKnM To nie sztuka glosic potrzeb~ <strong>to</strong>lerancji dla siebie- <strong>to</strong> nie <strong>jest</strong> Zadne moraine osi1lgn i ~ie. Sprobujglosic <strong>to</strong>leran cj ~ dla swego przeciwnika.Adam Michnik, "P,olityka" <strong>1993</strong>, nr 6 (1866)STEFAN WILKANOWICZ: Najpierw prosilibysmy 0 krotkq charakterystyk~prawoslawnych w Polsce: kim sq, z jakich narodowosci i srodowisk si~wywodzq, gdzie mieszkajq? Jakie majq problemy?PP SZYMON ROMANCZUK: Prawoslawni w Polsce <strong>to</strong> niernal rnilionowykonglornerat narodowosciowy i kulturowy. Prawoslawni <strong>to</strong> Bialorusini,Ukraincy, Lernkowie, Polacy, Siowacy, Rosjanie, Grecy, Bulgarzy, Arabowie.To rnieszkancy wsi, rna!ych mi asteczek i duzych aglomeracji miejskich.To prawoslawni Bialorusini, odwiecznie zw art~ mas~ zami eszkuj~cy w bialos<strong>to</strong>ckiem,dawnym terenie Wielkiego Ksirrstwa Li tewski"go; <strong>to</strong> Lemkowiei Ukraincy, rozproszeni przez okrutn'l his<strong>to</strong>rirr po zachodnichi p6lnocnych zierniach Rzeczypospolitej; <strong>to</strong> niemal calkiem wyludnionez prawoslawnych bialsko-podlaskie, lubelskie, chehnskie, zamojskie, przemyskie,nowos'ldeckie z resztk'l ocalalych z pOZar6w, grabiezy i dewastacjistarych, wielowiekowych cerkiewek; <strong>to</strong> diaspora Polski Centralnej , najczrrsciejz dornowyrni kaplicami, poniewaz znajduj~ce sirr tam pi~ kne swi'ltyniezburzono lub odebrano.Problemy prawoslawnych? Jak wszystkich w Ojczyinie naszej. Te same,jednakie, cod zienne. I swoje wlasne. Jak przetrwac w wierze ojc6w, gdyataki na "innych " si~ pot~guj 'l , gdy, w najlepszym wypadku, mija sirr nas,nie zauwaza jak powietrze. Zadna <strong>to</strong> pociecha, ze nie s~ <strong>to</strong> zasadywsp6lczesnego cywilizowanego swiata. Szary dzien bywa czrrsciej bardziejokrutny, niz glo~zone szczytne zasady i id ealy.


BJ\DZMY BARDZIEJ EWANGELlCZNI73Prawoslawni mieszkajq w Polsce wsr6d ka<strong>to</strong>lik6w, zatem na styku r6inychtyp6w religijnosci i kultur. Jak rDine tradycje duchowe - wschodniai zachodnia - wplywajq na postawy wobec rzeczywis<strong>to</strong>sci ziemskich - panstwa,iycia spolecznego, kultury? Jak mogq sif wzajemnie ubogacac?Jestd my cz~s ci ~ Polski, wi~ <strong>jest</strong>dmy zawsze tam, dok¥l nas Ojczyznapowola, gdzie nas potrzebuje, choe ostatnio cz~s<strong>to</strong> , w bialos<strong>to</strong>ckiemzwlaszcza, gdzie wszyscy nawzajem wiedz~ 0 swoim wyznaniu (tego niemoma powiedzie6 0 reszcie kraju, gdzie bye glosno prawoslawnymoznacza niemale bohaterstwo), znow, jak przed wojn~, prawoslawnych niedopuszcza si~ do pewnych stanowisk lub - w ramaeh juz "ehrzeScijanskiejlustracji" - stanowisk tyeh si~ ich bez skrupul6w pozbawia. Mamy swojegoposla w Sejmie, <strong>to</strong> prawda, ale poza nim trudno <strong>jest</strong> wymienie kogosz prawoslawnych na znae~eym polityeznie lub administracyjnie stanowisku.Mamy us taw~ 0 s<strong>to</strong>sunku panstwa do Polskiego Au<strong>to</strong>kefalieznegoKosciola Prawoslawnego, ale, jak dot~d, nie z tego nie wynika; n i eze g 0,np. nie zalatwilismy d ot ~d ze spraw maj~tkowyeh - w zadnej ze zlozonyehspraw nie nadeszla odpowiedz - a na list, skierowany z niepokojem 0 losnaszyeh spraw do Pana Prezydenta Rzeezypospolitej, odpowiedz niezegonie wyjasni aj ~ca nadeszla z podpisem Ksi¢za Kapelana Cybuli ...Mamy rMne tradycje duchowe, ale przeciei: wszystko si~ tak tutajsplotio, ubogacilo nawzajem. Dla obu naszyeh tradyeji swiat wszak nie <strong>jest</strong>po prostu zwyezajn4 dwuwymiarowosei~ ezasu i przestrzeni. ChrzeScijaninnie moze zye na jego powierzehni, ignorowalby wtedy istnienie Boga albaGo pomijal. Chrzd cijanin musi odkrywae wlasn~ gl~bi~ i rozpoznawaet ak~z u innych. Powinien wi~ c wejse w relaeje z illnym ezlowiekiem,odkrywae w nim Boga i poznawae swiat widzialny, a przeb6stwiwszy si~poprzez energie Boze, swiatlo Taboru - Przemienienia Ouystusowego- odezuwac radose bycia z Bogiem. Wszystko si~ wi~ sprowadza dospotkania z innym czlowiekiem. Oezekujemy takich spotkan, wychodzimynieraz naprzeciw, lecz odtr~cani i lekcewazeni mozemy wi~ej k<strong>rok</strong>6wnaprzeciw nie uczynie.M usimy ponad<strong>to</strong> chciee slyszee i sluehae, by rozumiee intencj~ sl6w,rozumie6 nawet milczenie i ci sz~. Sluchanie oznacza pochylenie w pokorzeglowy, ucz~ Ojcowie Kosciola. Laeinskie slowo humilitas - pokora- pochodzi od humus - zyzna gleba, taka gleba, kt6rej nie dostrzegamy,kt6ra, nawilzana i uzyiniana, zdolna <strong>jest</strong> przetworzye nawet odpadkiw obfi<strong>to</strong>se plon6w. Pragniemy, by nas sluchano i wysluchano, my takZepotrafimy sluchae i wysluchiwae. Pokora - <strong>to</strong> takZe posluszenstwo.Lacinskie olr-audire znaczy zarazem sluchae i posluchae, ise za tym, co si~uslyszalo. Takie wzajemne chodzenie ku sobie ubogaci nas wszystkich. Aledo nas przychodzi si ~ od swi~ta. Bo Papiez przybyl do prawoslawnejswiqtyni albo Tydzien Modlitw Ekumenicznych si~ zacz41. A na co dzienmija si~ nasze cerkwie jak leprozaria lub wchodzi si~ do nich jak na stadionlub do cyrku, ze zdziwieniem w oczach, ze budowl~ t~ uwaiamy za


74 ROZMOWA Z BP SZVMONEM ROMANCZUKIEMswi~tynit;; czt;s<strong>to</strong> widzt; takie sceny, zadaj'!c sobie pytanie, k<strong>to</strong> ich taknaucza? Diaczego Slle oni ochrzczonymi poganami?Przestaiuny mysiee, :i:e tylko my rodzimy gory i wyrnyslamy proch. Toju:i: by/o. Nasza prawda <strong>jest</strong> zawsze CZllestkowa, nie pomijajmy czt;Scinale:i:~ccj do innych. Mowimy 0 rozdwojeniu jairu. Gdyby:i: tylko jairui gdybyz tylko na dwoje. My przecie:i: wszyscy co chwila dzielimy sit;, natysi,!cc cz~tek. A my mamy stawae przed Bogiem takim, jakim On samzechcc nam sit; objawie, rue przed Bogiem mieszkaj ~cym w ramkach,ramkach naszego au<strong>to</strong>rstwa. Stlled wlasnie niebezpieczenstwo <strong>to</strong>lerancji,najbardziej fa/szywego wyobn\-zenia, :i:e tylko nasz prywatny wyznaniowyBog <strong>jest</strong> Bogiem Prawdziwyrn. A przeciez <strong>to</strong>ierancja <strong>to</strong> postulat minimum,a chwaille Boga - jak mowi sw. Ireneusz z Lyonu - <strong>jest</strong> czlowiekurzeczywistniony, otwarty. Wyznaniowe get<strong>to</strong> prawos/awre, ka<strong>to</strong>lickie,wszelkie inne temu nie sprzyja. K<strong>to</strong> i kiedy wreszcie g l os no bt;dzie mowilpub I i c z n ie, nie w rozprawach naukowych, szerzej nieznanych, ze<strong>jest</strong>esmy tutaj od Kazimierza Wielkiego, od lagiellonow? .. Nasi prawoslawnizomierze Wojsk Polskich le4 taue pod Monte Cassino (64 mogily),Boloni~, Tobrukiem, Arnhem, w Nonuandii, Narwiku, na Helu, podLenino, w Powstaniu Warszawskim, pod Beriinem, w Katyniu, Piatichatkach-Charkowie,Miednom-Twerze. Polski prawoslawny arcybiskup Sawa,Grodzienski i Nowogrodzki, general Wojska Polskiego, polowy biskupprawoslawny, od Grodna poprzez lagry sowieckie, ann't; generala Andersa,Iran, Palestynt;, Monte Cassino, Bolonit; dotarl ze swyrni zomierzamido Anglii. A dzisiaj, wbrew ustawie (rozdz. trzeci art. 23 i 24) 0 s<strong>to</strong>sunkuRzeczypospolitej do Kosciola Prawoslawnego z miejsca ruszye nie mo:i:erzecz oczywista - prawoslawny ordynariat Wojska Polskiego na czelez biskupem. Przeszkoda ponoe w tym, ze milion prawoslawnych <strong>to</strong> takmalo, ze dla tylu tylko czy <strong>to</strong> war<strong>to</strong>? Dziwna mafematyka... A my przeciezrazem zyjemy, pracujemy, walczyrny, gdy trzeba - giniemy ... K<strong>to</strong> wie, izprawoslawny ksi,!dz archimandryta -Grzegorz Peradze, Gruzin z pochodzenia,profesor Uniwersytetu Warszawskiego, jak swit;ty MaksymilianKolbe, poszedl zamiast kolegi z baraku do pieca w Oswit;Cimiu? 1 Bt;dziemysit; licy<strong>to</strong>wae, komu z nich pierwszemu Bog taklle wlasnie mysl poslal? ..Pochyimy glowy p r zed 0 b u, ubogacmy sit; ich miloScille, pokor'! ...Posilledimy swoj wlasny chaos, aby urodzic gwiazdt; Uak mowi Nietzsche).Uwierzmy, ze chaos <strong>jest</strong> brzemienny w koncowe pit;kno i harmonit;. Dzielosztuki <strong>jest</strong> okrdlone bowiem przez wizjt; artysty, przez Boga i przezczlowieka, i przez wlasciwosci materialu, jakim On dysponuje. To my<strong>jest</strong>dmy tym materialem. Wszyscy <strong>jest</strong>dmy.Dialog prawoslawno-ka<strong>to</strong>licki odbywa si€ na rainych poziomach i w rainychdziedzinach, raine tei napotyka przeszkody. Wydaje si€, ie dialog naI Pisat 0 tym ks. Mikolaj Len=wski w artykule Ksiqdz Projesor ArchimandrYla GrzegorzPeracize, "Wiadomosa Polskiego Au<strong>to</strong>kefalicznego KOScioia Prawoslawnego" 1974, Dr 2 (przyp.red.).


BI\DZMY BARDZIEJ EWANGELICZNI75poziomie hierarchii ulegl zahamowaniu, latwiejszy <strong>jest</strong> w dziedzinie teologicznej.Najwi{fksze zagroienia wynikajq wskutek pomieszania religii ze skrajnymif ormami nacjona/izmu i walki 0 wladz(!. Najlatwiejsze <strong>jest</strong> chybawsp6ldzialanie w dziedzinie charytatywnej. Jak Ksiqdz Biskup widzi perspektywytego dialogu?To prawda, dialog teologicz.ny ulegl zahamowaniu. Nie z winy prawoslawnych.Odlozylismy te nasze spotkania na potem. Na spokojniejsze czasy,gdy przeszkody z.nikn q lub zmalejq. Ka<strong>to</strong>licyzm pozostawil swoj zeSwiecczalyZach6d i udal si~ gremialnie na Siowianski Wschod. Mowi si~ przytym 0 powrocie na swoje dawne tereny. Wracac <strong>to</strong> nie oznacza jednak iScna podboj dusz laknqcych tam teraz zwyczajnego chleba i przyodziewku,dajqc im, um~zonym dotqd i pozbawionym jakiegokolwiek kontaktuprzez dziesiqtki lat ze swoim macierzystym Prawoslawiem, wraz z innllwiarq caly konsumpcyjny blichtr zachodni. GlodujllCY i nagi przed tym nieus<strong>to</strong>i. Wiad omo, co wybierze, kiedy jego Kosciol Prawoslawny na jegoojczystej ziemi <strong>jest</strong> tak samo biedny, nagi i potrzebujqcy jak on. Dziedzinacharytatywna, ze wszech miar potrzebna, moze wi~c latwo, jak widac, stacsi ~ nie pomostem pojednania a jarmarkiem kupna i sprzedaZy wiaryi obyczajow. To nas boli najbardziej. Prawoslawie na Zachodzie czy zaoceanem nie rozwija si~ najego zdobycznych terenach. Prawoslawni tam <strong>to</strong>wygnancy i uciekinierzy z ziem ojczystych przed biedll, n~dzll, przedprzeSladowaniami. luna <strong>to</strong> wi~ misja i los inny.Perspektywy na przysz!osc? Wrocmy do zauwaZania maluczkich, nieobnosmy si~ ze swojq pychq, zechciejmy znow si~ spotkac. Szanujmy si~nawzajem. W czym wielkosc, w czym malosc teraz, w rozbieganym swiecie,gdzie si~ zatraca mqdrosc narodow, gdzie juz i Mahomet 0 gorze nie mysli,a i gora boi si~ pojsc do Mahometa...A jakie Ksiqdz Biskup ma propozycje dotyczqce dialogu i wsp6lpracy tu i teraz,dla prawoslawnych i ka<strong>to</strong>lik6w w Polsce - a moie dla wszystkich chrzescijan?Propozycje. ZaCZqC naleZy od spraw najprostszych, cadziennych. Nie adwielkich dzwonow, k<strong>to</strong>re, choc pi~knie grzmiq, na co dzien przeciez niebik Przyznajmy kazdemu prawo bycia sobll, uszanujmy nawzajem swojeswiqtynie, swoje modlitwy, swoje j~zyki, nie patrzmy na nikogo z gory. Niecheipmy si~ dekre<strong>to</strong>wq naszq polskq wiekowq <strong>to</strong>lerancjq. Zycie bylo i <strong>jest</strong>inne, gorsze niz dekrety. Nie wskazujmy jedynego tylko miejsca zbawienia,bo Sq i inne. Nie pouczajmy ciqg\e innych, jak dzieci male, bo i inni majqsw6j alfabet chrzeScijanski. Poznawajmy swojq wsp61nll his<strong>to</strong>rit;? wiekowq.Nie zamieniajmy dnia dzisiejszego w gehenn~ dzieciom innej wiaryw szko!ach, nie palmy niczyich swiqtyn, nie wybijajmy okien, nie przeszkadzajmyw procesjach. BqdZmy bardziej ewangeIiczni. Tyle tylkowszystkim nam trzeba. To tak malo i az tak duzo. Duzo? ..Z ks. hiskupem Szymonem Romariczukiemrozmawial Stefan Wilkanow;cz


TATIANA GORICZEWA KOBIETA WKOSCIELE PRAWOSLAWNYM W lecie 1979 <strong>rok</strong>u zaszlam do mojej znajomej poetki Tatiany Mamonowej.Tatiana powiedZlala mi, ze chcialaby wydawac pismo kobiece, a raczej- feministyczne. Szykowala si~ do wyjazdu na emigracjl( i myslalao wydawaniu tego pisma na Zachodzie.Ruch feministyczny znatysmy do tej pory tylko ze slyszenia, a <strong>to</strong>, coo nim slyszalysmy, raczej nas smieszylo. Nasz~ wsp6ln~ reakcjl( moma bystreScic w jednym zdaniu: "Od zbytku poprzewracalo im sil( w glowach."Na naszych spotkaniach regularnie pojawialy sil( zachodnie studentki- feministki. Pamil(tam parI( zdarzen z nimi zwi~zanych: jedna u r z~dzilascenl(, kiedy kt6rys z ml(zczyzn chcial jej podac plaszcz, a inna uwamieobserwowala, k<strong>to</strong> z nas - m6j m~z czy ja - zmywa naczynia ... Ale nie tylkote komiczne scenki byly przyczyn~ naszej calkowitej obojl(tnosci wobecruchu feministycznego. Pojl(cie "emancypacja kobiet" w niemily spos6bkojarzylo sil( nam z tzw. "mysl~ demokratyczn~" z XIX wieku. Wszyscyprzywyklismy nasmiewac sil( z nieSmiatych i ograniczony{;h projekt6wCzernyszewskiego z jego znanej powieSci <strong>Co</strong> rohic'. Kwestia kobieca bylahis<strong>to</strong>rycznie zwi,!zana z marksizmem, a marksizm juz ad dawna nikogoz nas nie poci~gal. Juz w szkole jego teorie wywolywaly tylko ziewaniei rozdra:i:nienie. Kwestia kobieca byla wil(c dla nas "tabu", nie tyle z obawyprzed represjami ze strony wladzy, ile raczej z ll(k u przed osmieszeniem sil(.Tatiana Mamonowil, feministka "z natury" i powolania, przez dziesil(clat byla fenomenem calkowicie odosobnionym w naszych snobistycznychkrl(gach leningradzkich. ParI( lat wczeSniej zaproponowala Julii Wozniesienskiejwydawanie pisma kobiecego, ale spotkala si l( z jej calkowit


KOBlETA W KOSCIELE PRAWOSLAWNYM77uznala istnienie kobiecej specyfiki i przylqczy/a si y do swiei:o powstalegoruchu.Ale powroemy do tamtego sierpniowego dnia 1979 <strong>rok</strong>u. TatianaMamonowa zaczyla mowie 0 wydawnictwie. Sluchalam jej z uwagq. Nagleuswiadomilam sob ie, jak bardzo potrzebne <strong>jest</strong> takie kobiece pismo. Alenie mogloby <strong>to</strong> bye pismo na wzor wydawnictw paryskich feministek, tylkocos naszego, rosyjskiego; pismo, k<strong>to</strong>re po raz pierwszy mowiloby 0 kobiecierosyjskiej, 0 doswiadczanym przez niq cierpieniu i nie tylko 0 nim.Kobieta, k<strong>to</strong>ra przei:yla 63 lata istnienia jednego z najbardziej nieludzkichsystemow, <strong>jest</strong> materialem najbardziej giytkim i miykkim. Mowiloby siywiyc 0 jej mqd<strong>rok</strong>i i cierpliwosci; 0 tym, i:e rodzina, praca i nasz Kokiolopierajq si y dzisiaj na kobiecie, Ze <strong>jest</strong> ona nosicielkq iycia i Zmartwychwstania.Trzeba byloby przedstawie wspolczesnq kobiety rosyjskq, k<strong>to</strong>ra przei:ylai wyprzedzila "emancypacjy", poniewai: przeszla przez gorzkie doswiadczenie"wyzwolenia" bez Boga.Rownoczesnie przyszl'll mi do glowy pewna mysl. Jui: ad dawna naszleningradzki samizdat wydawal mi siy czyms elitarnym, snobistycznym(oczywiscie trudno mowie 0 snobizmie w tych bardzo trudnych warunkach,w jakich stale pracowalismy). Chcialam, by byl on glybszy, pelniejszy.Moim zdaniem nalei:alo przejse "ad problem ow kulturalnych i religijnychdo spraw spolecznych i politycznych, tych codziennych. Problematykakobieca moglaby stae siy tym ogniskiem, w k<strong>to</strong>rym skupialyby siynajr6Zniejsze sprawy naszego codziennego iycia. Kobieta i kobiecoSe - cozmoze bye bardziej konkretnego! Obejmuje <strong>to</strong> rownoczdnie codziennosci byt, i:ycie i utrzymanie siy przy i:yciu.Zaproponowalam wiyc Tatianie wydawanie pisma tutaj, w Rosji.Padniecone, zaczy/ysmy zaraz robie plany, myslee 0 ewentllalnych wspolpracowniczkachi materialach do pierwszego numeru.Nazajutrz opowiedzialam 0 naszym projekcie starej przyjaciolce, Nata­Iii Malachowskiej, redak<strong>to</strong>rce ,,37". Pamiytam, jak w tym momenciezab/ysly jej oczy. Bylo <strong>to</strong> trochy tak, jakby pomysl pisma kobiecego spadliej z nieba - dziyki niemu moglaby rozwiqzae rozne wazne problemy.Kobieta, milose, wychowanie - <strong>to</strong> byly ulubione tematy Nataszy, ale dotqdnikogo poza ni q nie interesowaly - ani pism oficjalnych, ani samizda<strong>to</strong>wych.Pomysl szybko dotarl do innych. Dolqczyly do nas nastypne, juzwczdniej wspo/pracujqce z nami kolezanki: poetka Julia Wozniesienskaja,pisarka Zofia Sokolowa, psycholog Galina Grigoriewa. W ciqgu <strong>rok</strong>udosz/y nastypne: filozof Tatiana Bielajewa, poetka Ksenia Romanowa,reiyser i malarka Natalia Lazarewa, pisarka Natalia Saweliewa, filozofaAHa Sariban, pisarka Lena Szanygina i muzyczka Irina Dzassan - <strong>to</strong> tylkokilka najaktywniejszych sposrod nas, k<strong>to</strong>rych nazwiska mogy ujawnie.Nasz ruch, k<strong>to</strong>ry powstal w tak nagly, nieoczekiwany sposob, znalazlsiy w centrum zainteresowania w Leningradzie.


78 TATIANA GORICZEWAM~zczYZni zareagowali rozmalcle. Niekt6rzy obrazili si~, ze zostaliodsuni~ci na bok, inni poczuli siy dotkni~i: po c6z wydawae pismo"kobiece", czyz nie mamy wszyscy wsp6Jnych problem6w? Jeszcze inniwysmiewali nas. Ale byly tei i odmienne glosy; par~ wypowiedzi utkwilomi w pami~ci: "Dop6ki kobiety nie zabiorq glosu, dop6ty w Rosji nic si~nie zmieni" (redak<strong>to</strong>r jednego z samizda<strong>to</strong>wych pism). Albo: "W Leningradzie,poza kobietami, nie spotkalem ani jednego m~zczyzny" (malarz,swiezo wypuszczony z wi~zienia).Prawdq <strong>jest</strong>, ze w Rosji pojawil si~ nowy typ kobiety, kobietywyemancypowanej, wyzwolonej, w dobrym i zlym znaczeniu tego slowa.Powiedzmy najpierw 0 emancypacji w stylu sowieckim. W ZSRR,pOCZqWszy od szkoly, kobieta <strong>jest</strong>"<strong>to</strong>warzyszkq" i przyjacielem m~zczyzny.Nie istnieje jednak jako jednostka posiadajqca swoje odr~bne cechy;<strong>jest</strong> "wolna" w taki sam spos6b,jak kazdy inny mieszkaniec tego kraju, "wkt6rym czlowiek tak swobodnie oddycha", jak glosi sowiecka piosenka ...Kiedy bylam dzieckiem, zapytalam raz przyjaci6Ik~: "ezy chcialabysurodzie si~ chlopcem?" "Nie, po co? - odpowiedziala - przeciez kobietamoze robie wszystko <strong>to</strong>, co robi q m~ZcZYZni, a poza tym <strong>jest</strong> pi~kna , bystra- czego cZys<strong>to</strong> m~zczyznom brakuje."Kobiety u nas majq duze ambicje naukowe - wi~cej <strong>jest</strong> kobietz wyzszym wyksztalceniem niz m~zczyzn. ezy chcq czy nie, mUSZqpracowae tak sarno jak m~zczYZni, bo jedna pensja nie wystarcza nautrzymanie rodziny. Do tego dochodzi prowadzenie domu i zakupy- zaj~ia nieslychanie m~czqce przy niskim poziomie Zycia. W por6wnaniuz nimi kazda inn a praca wydaje siy "odpoczynkiem"... Kobieta stara si~bye wszystkim i faktycznie <strong>jest</strong> wszystkim.Kobieta <strong>jest</strong> r6wniez moralnym osrodkiem rodziny, w kt6rej mqz <strong>jest</strong>prawie stale pijany, a same dzieci prOSZq, zeby je uwolnie od takiego ojca.Jednym slowem, powstalo u nas cos w rodzaju obowiq,zujqcegoponurego matriarchatu. Kobieta faktycznie wyemancypowala si~, alew por6wnaniu z sowieckim m~zczyznq <strong>jest</strong> podw6jnie zniewolona. Alejeszcze bardziej okaleczone i sp~tane Sq dusze tych kobiet, kt6re w naszympanstwie zajmujq "prestizowe" stanowiska, kt6re "rzqdzq" tak kobietamijak i m~zczyznami. Jest <strong>to</strong> "wolnose" i wladza sprawowana za cen~cierpienia i zniewolenia drugich. Chcesz robie karier~ - ucisz sumienie,zapomnij, ze masz serce, ze <strong>jest</strong>eS is<strong>to</strong>tq ludzkq i naucz si~ ise "po trupach".Wyst~puje u nas unikalne w swiecie zjawisko "nadkobiet" - kobietszatansko okrutnych, prymitywnych, kt6re zadusily w sobie wszelkieobjawy Zycia, a teraz niszczq Zycie dookola. Potwome strazniczki wi~zien·ne, lekarki-psychiatrzy, przeprowadzajqce na pacjentach doswiadczeniaprzewyzszajqce w okrucienstwie zbrodnie lekarzy faszys<strong>to</strong>wskich; s~dziny,kt6re bez mrugniycia okiem wysylajq niewinnych do lagrow, na smiere.Albo zwykle urzydniczki, wszeclunocne sekretarki - zlozye u nich jakiekolwiekpodanie oznacza isc na <strong>to</strong>rtury: zniewaZajq, zalewajq strumieniemobelg i nienawisci. Jest <strong>to</strong> typ sowieckiej ,j~dzy", wyemancypowanej,


KOBIETA W KOSCIELE PRAWOSLAWNYM79bardziej od k olegow--m~Zczyzn zdolnej do nieludzldego i niewytlumaczalnegookrucienstwa.System tylko cz~Sciowo odpowiedzialny jert za t~ potwornose: czlowieksam, niezaleznie od okolicznoSci, wybiera wlasn~ drog~.A co stalo si~ z tymi, k<strong>to</strong>re nie chcialy utracie duszy w zarnian za rz~ynad swiatem i ludZmi? <strong>Co</strong> stalo si~ z tymi, k<strong>to</strong>re nie chcialy utracie, leczzachowae wlasne ,ja"?Byl inny wariant emancypacji, rowniez negatywny i szatansld jakpoprzedni, ale calkiem odrnienny. Ta droga, na szcz~scie, sarna si~zdemaskowala. T~ drog~ szly moje przyjaciolld i ja sarna.Dorastalysmy w epoce zakwestionowania "kultujednostld", "odwiIZy"ideologicznej i politycznej lat 60-tych. Uwalnialo si~ ,ja", dusza budzila si~z dlugiego snu, oZywiala si~ mysl, dZwi~czalo slowo. Tworczose i wolnoscstaly si~ najwYZszymi war<strong>to</strong>sciarni Zycia. Z tego procesu gwal<strong>to</strong>wnegoburzenia wylania si~ osobowose wolna, zbun<strong>to</strong>wana, smiala, swiadomawlasnej sily, pijana wolnosci~. Pijana nie tylko w przenosni, poniewazprawdziwe, niepohamowane pijanstwo, upodobanie do skandali i niemoralnosestaly si~ wtedy karnieniarni milowyrni naszego wyzwolenia.Kobiety w niczym nie ust~powaly m~zczyznom. Pojawil si~ typ kobiety"demonicznej", nowej Nastazji Filipownej2, k<strong>to</strong>ra z~dna skandalu, niewahala si rr przekraczae norm prawa moralnego - otwarta rosyjska natura,fascynuj~a swoim niespokojnym d~zeniem do skrajnosci i wolnoSci; kobietaoswiecona, 0 niszcz~cej inteligencji, bezgranicznie pyszna i okrutna.Rozanow ukazuje portret kobiety, k<strong>to</strong>r~ kochal Dos<strong>to</strong>jewsld - pro<strong>to</strong>typjego "dumnych" bohaterek:Pierwszy raz spotkalem SuslikcrJ w domu mojej uczennicy, panny A.M.Szczeglowej .... Cala w czarni, bez kotnierzyka ani mankie<strong>to</strong>w (nosila ialobcrpo bracie), zachowala jeszcze slady dawnej (wielkiej) urody - byla <strong>to</strong>"rosyjska legitymistka". Swoim okiem wprawnej kokietki zauwaiyla, ie"dotkncrla" mnie. Mowila chlodno, spokojnie. lednym slowem, prawdziwaKatarzyna Medycejska. I naprawdcr j~ przypominala. Mogiaby z calkowit~obojcr tn osci~ popetnic przestcrpstwo, czy tak sarno obojcrtnie kogos zabic.Mogiaby z c Yniczn~ przyjemnosci~ strzelac z okna do hugeno<strong>to</strong>w w noc sw.BartJomieja. Moina powiedziee, ie Suslika byla doprawdy wspaniala. Wiem,ie zupelnie ujarzmiala ludzi, zachwycala ich. Nigdy nie spotkalem takiegotypu Rosjanki. Byla ai: do gicrbi rosyjska jesli chodzi 0 sty I d u s z y, ale takjak Rosjanki z sekty starowierow znad Morza Bialego, albo, jeszcze iepiej- "bogurodzica biczownikow"·.Ten obraz z pewn o Sci~ nigdy nie zniknie z his<strong>to</strong>rii sylwetek kobietrosyjsldch, zas w tamtych latach przezywal swoj wielld rozlcwit. Pod­, NastuJa Fitipowna, bohaterka [dioly Dos<strong>to</strong>jewskiego, uosabia tajemniczy i Smierlelnyu<strong>rok</strong> kobiecy, doprowadzajllCY do zguby i szalenstwa zakochanych w niej Rogoi;yna i ksi~ciaMyszkina.l Apolinaria Suslowa, przyjaciolka Dos<strong>to</strong>jewsk.iego, z klorll pamiej oienit si~ mlodszy odniej 0 dwadzieScia par~ !at Wasilij Rozanow. :lycie mati.enskie szybko stalo si~ dla RozanowaistnyID pieklem, a Suslowa, sklonna do dr~czenia innych, nie dawala rou rozwodu.• Cytat wg K. Moczulsk.iego - Doslojevsklj, Paryi. 1963, s. 199.


80 TATlANA GORICZEWAstawowlt cechlt naszego charakteru byla pycha - cecha antychrzekijanska.Pycha za jednym zamachem dodawala skrzydel i zabijala. Wiele moichprzyjaciolek zalamalo siy; niezdolnose do prawdziwej milosci, samotnose,doprowadzalaje do choroby, a nawet do samobojstwa. "Jesli Boga nie rna,<strong>to</strong> nie rna nakazow" - ta dewiza stawala siy zbyt wielkim, ponad nasze sily,ciyzarem. Pogarda dla ludzi zamieniala siy wiyc w uzaleinienie od nich.Pogarda dla plci i moralnosci czynila z tych kobiet niewolnice grzechu.Zyly w histerii rozpaczy. Namiytnose, k<strong>to</strong>ra opanowala ich dusze, 4 dalastale nowych dowodow na <strong>to</strong>, Ze swiat <strong>jest</strong> zniszczony, pelen chaosu, bezBoga. Byla <strong>to</strong> wyczerpujltca ofiara, skladana nonsensowi, absurdowi,pustce."Silna" kobieta swoje zdobycze opierala na "diabelskiej" urodzie,"myskiej" in teligencji, niezlomnej woli zapanowania nad rzeczywis<strong>to</strong>scilt.Ale sila ta byla faktycznie jej slaboscilt; w duszy czula niepokoj i iadnenowe zwyciystwo nie moglo jej od niego uwolnie.Zrozumialam p6Zniej, ze w tej tragedii bylo duzo z farsy, z gry, zgodnejz popularnym mitem tak dobrze opisanym przez Simone de Beauvoirw Drugiej plci. Nazywa siy on kobieta-aniol albo kobieta--


KOBIETA W KOSCIELE PRAWOSLAWNYM81zran:ona duma, rozpaczliwe rueumiarkowanie, wydawaly nam siy terazzalosnymi urojeniami. Nawet ukochane slowo "wolnosc" stracilo sw6jblask. Jakze m6wie 0 wolnosci, skoro trzeba bye poslusznym BoguZywemu, trzeba bye heroicznym, trzeba na Jego milosc odpowiedzieemilosci,! go<strong>to</strong>w,! do ofiary, spragnion'! Krzyza."Tak jak Ewa, malzonka Adama, ale jeszcze dziewica, okazalanieposluszenstwo i przez <strong>to</strong> sprowadzila upadek na caly rodzaj ludzki, takMaryja, dziewicza oblubienica, uzyskala zbawienie dla siebie i dla calegorodzaju ludzkiego."Ewa i Maryja - droga samowoli i droga posluszenstwa. Samowola - <strong>to</strong>byla nasza przeszlose. Postacie Ewy i poganskich bogin: Astarte, Izydy,Demeter, uosabiaj,!cych ciemne i demoniczne moce, ulegly zapomnieniu,zostaly pokoriane. Zostaly oswietlone blaskiem · ewangelicznej pros<strong>to</strong>ty.Wobec Matki Bozej s<strong>to</strong>pily si y, skurczyly, wyblakly.Trudno 0 Niej m6wie. Ojcowie Kosciola, opisuj,!c Najczystsz,! Dziewicy,pisz,! 0 tym, czym Ona n i e <strong>jest</strong>:"W Jej spojrzeniu rue bylo zadnej srogosci, w Jej slowach - zadnegolekcewazenia, iadnej slabosci w ruchach, a Jej glos wolny byl od wszelkiejarogancji. Jej zachowanie doprawdy bylo obrazem Jej prawoSci" (sw.Ambrozy z Mediolanu).Trudno opisae doskonal,! pros<strong>to</strong>ty, a Matka Boza <strong>jest</strong> sam,! pros<strong>to</strong>t'!.Nasladowae J'!, <strong>to</strong> znaczy wyrzec siy samouwielbienia, pozerstwa, kt6reprzewa:i:nie uwazane <strong>jest</strong> za oznaky "blyskotIiwego", pelnego iycia.W Niej, w Jej wewnytrznej ciszy, ucieldnia siy doskonala osobowose.Jej milczenie <strong>to</strong> rnilczenie czlowieka wewnytrznego. Ono rozbrzmiewalow przeci'!gu dziej6w w spos6b wyrainiejszy niz wszystkie jyzyki ludzii aniol6w. Ona <strong>jest</strong> samym dos<strong>to</strong>jenstwem. Uczy nas szlachetnosci,jednoczesnie konkretnej i pozbawionej wszelkiej pychy oraz samouwielbienia.Matka Boze <strong>jest</strong> pierwszym czlowiekiem w pelni ub6stwionym. W Niejpo raz pierwszy zrealizowala siy fonnula Swiytych Ojc6w: "B6g stalczlowiekiem po <strong>to</strong>, aby czlowiek stal siy Bogiem." W Niej, w spos6bparadoksalny, a raczej dziyki lasce, pol'!czyly siy smialose i pokora.Smialosc <strong>to</strong> pojycie bardzo is<strong>to</strong>tne dla nas, ludzi kultury. Nasze dawnedoswiadczenia nauczyly nas jednak, ze smialose bez Boga przeradza siyw arogancjy, histeriy, niesprawiedliwe pretensje. Gorzej nawet: smialose"bez granic" czynila z nas (w naszych oczach) derniurg6w, p61-bog6w.Placilysmy za ru,! wewnytrznym upadkiem i peln,! rozpaczy samotnosci,!.Kiedy stalysmy siy chrzeScijankami, zrozumialysmy, ze jedyn,! trwal,!postaw,! smialosci <strong>jest</strong> pokora. "Pokora <strong>jest</strong> wielk'! sil,!" - powiedzialDos<strong>to</strong>jewski. Nasze doswiadczenia pozwolily nam zrozumie6, jak prawdziwes,! <strong>to</strong> slowa. To wlasnie pokora uczynila nas nieustraszonymi.Zylysmy pod stal,! obserwacj,!, bylysmy przdladowane przez KG Bi fakt, :i:e w tych warunkach potrafilysmy wiese peine zycie tw6rcze- przecie:i: pisalysmy otwarcie, spotykalysmy siy, wydawalysmy pismo,


82 TATIANA GORICZEWAinterweniowalysmy w sprawach ludzi przdladowanych, pomagalysmyinnym - byl doprawdy dowodem na <strong>to</strong>, ze Bog miluje pokomych. KGB<strong>jest</strong> bez w'!tpienia jedn,! z najbardziej ponurych w dziejach instytucji. Ale<strong>jest</strong> <strong>to</strong> tylko sila zeWnt[:trzna. Chrzdcijanin zas uczy sit[: widziee oproczzewnt[:trznych - rzeczy wewnt[:trzne. Bardziej niz KGB, wit[:zienia i szpitalapsychiatrycznego balam sit[: samej siebie i tego, ze moglabym siy oddalic odBoga i ze Bog 0 mnie zapomni.Tworz'!c ruch kobiecy, wkraczalysmy w politykt[:. Pierwszy numernaszego pisma, chociaz ukazal sit[: we wrzdniu, nosil daty 10 grudnia, datt[:"Dnia praw czlowieka". Polityka<strong>jest</strong> obszarem siinych pokus, na kt6rymdzialaj,! nienawisc, gniew, egoizm. Dla czlowieka religijnego polityka <strong>jest</strong>dziedzin,!, w k<strong>to</strong>rej najbardziej moma sit[: oddalic od Boga. Nawetnajwznioslejsze cnoty polityczne, takie jak heroizm, w swej is<strong>to</strong>cie S


KODIETA W KOSCIELE PRAWOSLAWNYM83nauczye si~ nie oskarzac ludzi, przyjmowac ich takimi, jakimi s~. Trzebabylo cierpliwie czekac na <strong>to</strong>, az drugi czlowiek przezwyci~Zy swoj strachi otworzy si~ na Boga. Pokora, zwyci~~~wo nad samym sob~, pomagalywidziee w ludziach <strong>to</strong>, co w nich najlepszego. Czlowiek pokorny lepiej wie,jak pomoc blimiemu. Tylko pokora moze bye podstaw~ rniloSci konkrclnej,go<strong>to</strong>wej do poswi~cenia.Dla pysznych i egois<strong>to</strong>w rzeczywis<strong>to</strong>se i m~drosc nie s~ dost~pne .Pokora nie <strong>jest</strong> wi~c w zadnym wypadku zniewoleniem, ale wielk,!war<strong>to</strong>sci~, 0 k<strong>to</strong>rej zapomniano w spoleczenstwie buri:uazyjnym; na<strong>to</strong>miastw Rosji przypomnielismy j~ sobie w sytuacji, w k<strong>to</strong>rej nie bylo juz zadnejnadziei "na Ksi~cia, na Syna Czlowieczego" i pozostawala tylko jednadroga: zwracic si~ do Boga, k<strong>to</strong>ry wbrew nadziei daje nadziej~ (por. Rz4,18). .Wiele z nas przeraza termin "feminizm"; przewamie nie nazywamysiebie feministkarni. Nasz ruch sklada si~ przcde wszystkim z kobietszczerze i gl~boko wierz~cych. Na<strong>to</strong>miast "klasyczny", zachodni feminizmzwalcza Kokiol i "patria-rchalne" chrzdcijanstwo. Ale jednak nie protestujemy,gdy k<strong>to</strong>s mowi 0 nas "feministki". Nie boimy si~ slow. Tymbardziej, ze slowo "feminizm" oznacza "ruch kobiecy".W prawoslawiu odkrylysmy iradlo nieograniczonej wolnosci, wolnoscinie do ogarni~cia dla umyslu ludzkiego, nie wytlumaczalnej zadnymludzkim ustanowieniem. Nauczylysmy si~ nie obawiac ani formy, ani sl6w.Niezwykla otwar<strong>to</strong>sc prawoslawia na wszystko co nowe, jego odwaga, niesprzcciwiaj~ si~ wcale wewn~trznej surowosci i bezkompromisowosci.Mysl~, ze intensywnosc zycia religijnego w Rosji moma por6wnac tylkoz pierwszyrni wiekami chrzescijanstwa. Nie moma absolutnie uwaiacnaszego Kosciola za sil~ "konscrwatywn~". Po przyjeidzie na Zach6dstwierdzilysmy, ze tutejszy Koki61 cz~s<strong>to</strong> wyst~puje w roli obroncytradycyjnych, tj. konserwatywnych war<strong>to</strong>sci. W Rosji znikn~1 podzial na"konserwatywne" i "post~powe" sily spoleczne. Tysi~c1etnie tradycjeuwazane s~ tam za bardzo smiale i oczywiste. Z entuzjazmem czyta si~pisma Ojc6w Kosciola i asce<strong>to</strong>w, studiuje si~ je, przepisuje r~cznie- podczas gdy wsp6lczesne ideologie m~cz~ i wywoluj~ znuzenie.Kosci61 rosyjski nie <strong>jest</strong> wi~c ani konserwatywny, ani post~powy; juzdawno przestalismy ui:ywac tych okrdlen. W Kosciele <strong>jest</strong> wiecznosc.Z drugiej strony, nasz Kosci61, zewn~trznie "archaiczny", przyci~ganajodwamiejsze wsp6lczesne ruchy - nie tylko biernie dopuszcza ichistnienie, ale prowadzi je, udziela im swego blogoslawienstwa. Wsp61czesnasztuka rosyjska <strong>jest</strong> silnie zwi~zana z Kosciolem, podobnie zreszt~ jak ruchdysydencki i, og61nie rzecz bior~c, zycie rosyjskiej inteligencji.TakZe nasz ruch kobiecy od samego pocz~tku byl zwi~zany z Kosciolem(pomimo tego, ze Tatiana Mamonowa byla ateistk~, ale <strong>to</strong> bylchyba jedyny wyj~tek). Opowiedzialysmy naszym duszpasterzom 0 swiezopowstalym ruchu, a ci od razu udzielili nam swego duchowego wsparciai blogoslawienstwa na dalsz~ pra~.


84 TATIANA GORICZEWAKtM lepiej od naszych ksi~zy wie, jak zyje dzisiaj rosyjska kobieta?Tylko oni do tej pory zajmowali si~ "kwesti,! kobiec'!", wspomagaj,!c, namiar~ swoich moZliwosci, nieszcz~s1iwe, cierpi,!ce kobiety. Pami~tamdlugie, wie1ogodzinne kolejki do spowiedzi; !zy, westchnienia, gorzkieslowa i trudny do wyobrazenia boI. Nasi ksi~za na co dzien stykaj,! si~z kobiec,! niedol,!: m'!z pijak, rozbite rodziny, bieda, glod, brak mieszkania,przerywanie ci'!zy.Ci sami ksi~za mog,! potwierdzic takZe inn,! rzecz: jak silny <strong>jest</strong> duchtych kobiet, ile w nich po sw i~cenia i milosci! To one - w 80-90%- wypelniaj,! koscioly. W wi~kszosci S,! <strong>to</strong> nikomu nie znane "szare"staruszki - ale Pan widzi ich uczynki. To w!asnie one ura<strong>to</strong>waly KoSciolw latach trzydziestych, gdy by! on praktycznie na skraju fizycznegozniszczenia. Jake cz!onkinie starosta<strong>to</strong>w odmawialy oddania klucza odswi'!tyn, k<strong>to</strong>re chciano zarruenic na kluby i spichlerze. 6 Dziesi,!tkami kladlysi~ na ziemi i w ten sposob zagradzaly drog~ trak<strong>to</strong>rom wysylanym w celuzburzenia sanktuarium. Takze dzisiaj nasze koscioly trzymaj,! si~ na ichbarkach, <strong>to</strong> dzi~ki nim kwitnie poboZnosc.Najwazniejsz,! misjonark,! w naszym kraju <strong>jest</strong> babcia, babuszka.Rodzice S,! w wi~kszosci niewierz,!cy: urodzeni po rewolucji, wychowaniw duchu prymitywnego, sowieckiego ateizmu - dla nich nasze nawroceniebylo nie tyle rzecz'! niespodziewan,! i nieprzewidzian,!, ile wr~cz dowodempomieszania zmyslow. Znam rodzicow, k<strong>to</strong>rzy swoje swiezo nawroconedzieci zamkn~li w zakladach psychiatrycznych.W sowieckich rodzinach babcie cz~s<strong>to</strong> nie osmielaly si~ otwarcie uczycdzieci religii. Ale mogly je potajemnie, bez wiedzy rodzicow, ochrzcic,mogiy prowadzic je do kosciola i dawac im przyklad zycia chrzeScijanskiego.Male dzieci sowieckie cz~s<strong>to</strong> S,! powierzane opiece babuszki, - ktM inny moglby si~ nimi zajmowac? Czy matka, k<strong>to</strong>ra pracuje i wystajew kolejkach, czy tez oj ci ec, k<strong>to</strong>ry rowniez pracuje i cz~s<strong>to</strong> jeszczepopija?Kiedy jeszcze nie bylysmy wierz,!ce, nasmiewalysmy si~ z tych staruszek,ich przes'!dow i "dziwactw", ale p6iniej, w kosciele, uderzyla nas silaich modlitwy, ich oddanie si~ Bogu. Stwierdzilysmy, ze daleko nam do tych"ubogich w duchu" i zacz~lysmy uczyc si~ wszystkiego od tych prostych,skromnych i "ciemnych" kobiet rosyjskich.Starey, duchowi mistrzowie i spowiednicy mnichow, uznali M a tk~Boz'! za igumenk f 7 rosyjskich monasterow. lest Matk'! wszystkich mnichow,poniewaz jako pierwsza poswi~cila si~ zyciu monastycznem u.Sw. Serafim Sarowski 8 poswi~cil koniec swego zycia na zalozenie6 Starostat - ioslytucja rad paralialoycb, organ doradczy, wybieraoy w walnycb wyboracb,dzialajllCY dawaiej pad kierownictwem proboszcza, obecaie coraz cz~iej ad aiego aiezalezoyi wr~c z przeciwstawiajllCY mu si~ .7 {gumen - w prawoslawiu opat klasz<strong>to</strong>ray.8 Sw. Seralim Sarowsk i (1759--1833) - jed eo z oajwi,kszycb Swi~tycb rosyjskicb, kt6ryuosabia p rzemian~ czlowieka poprzez milosc i li<strong>to</strong>sc. Prowadzil zycie pustelaicze aZ domomeotu, kiedy w 1825 <strong>rok</strong>u w objawieoiu Matka Boska nakazala mu aktywnie stui;yc braciom.


KOBIETA W KOSCIELE PRAWOSLAWNYM85zenskiego idasz<strong>to</strong>ru w Diwiewie, starec Amwrosij9 zalozyl w Szamorodiniezenski idasz<strong>to</strong>r, k<strong>to</strong>ry specjalnie ukochal. Zenskie monastery zakladal tezsw. Joann Kronsztadzki. Zupelnie jakby ci swi~ci sludzy BoZy przewidzieli,ze kobieta odegra wielk(! rol~ w duchowr-j odnowie R osji.Matka BoZa <strong>jest</strong> "czcigodniejsza od Cherubinow i nieporownanie slawniejszaod Seralinow". Jest ponad wszystkimi srniertelnikami. Tym niernniej nie<strong>jest</strong> jakims abstrakcyjnym idealem. Dzisiaj wiara rosyjska daleka <strong>jest</strong> odidealizrnu. Za wiele przezy<strong>to</strong>, za wiele wycierpiano, by nie bye realistami.W tym sensie rozumialysmy dobrze europejski nihilizm i jego krytyk~idealizmu. Cenilysmy bardzo "przewar<strong>to</strong>sciowanie wszystkich war<strong>to</strong>sci"podj~te przez Nietzschego i bezli<strong>to</strong>sn(! nieufnose do idealow freudowskich.Odrzucalysmy idealizm jak o odwrotn(! stron~ materializmu, w czymrowniei pom'ogl nam Freud. Jak wiadomo, Freud pojmuje ideal, "nadjazn",jako wysublimowan(! postac pop~ow . Ideal osobowosci zbudowany<strong>jest</strong> z systemu iden tyfikacji, powstaje w wyniku poczucia nieosi(!galnoSciupragnionego obiektu. Kiedy ow obickt <strong>jest</strong> nieosi~galny, pop~ identyfikujesi~ z nim i w ten-sposob go sobie przyswaja. Ideal <strong>jest</strong> wi~ rownieniski i materialny, jak egoistyczne pop~y zrnyslowe.Idealizrn poniosl kl~sk~ w zetkni~ciu z zyciem rosyjskim. Ideal zwyklegoludzkiego szcz~scia po prostu wydawal si ~ smieszny na tie powszechnejtragedii. Tak zwane.,normalne" zycie ze swoimi zwyklymi war<strong>to</strong>Sciamistalo si~ dla nas praktycznie niemozliwe: nie moma bylo robie kariery (bezwspinania si~ po trupach), nawet rodziny nie moma bylo zalozye(chociazby z powodu niezwykle trudnych warunkow materialnych). 00­s<strong>to</strong>jewski ze swoimi "skrajnoSciarni" wydaje si~ bye nie pro<strong>rok</strong>iem, alen orm~. Jego fantastyczny realizm opisuje codziennose.Milose idealna zostala zniszczona przez cynizm i niemoralnose zycia.Ale nawet jdli milose ta dochodzila az do szczy<strong>to</strong>w romantyzmu (dla wielusposroo nas nie bylo niczego wazniejszego i bardziej upragnionego odmarzenia 0 miloSci roman tycmej, ,jedynej i wiecmej"), <strong>to</strong> zazwyczajponosila kl~sk~ . Zycie niszczylo milosc romantycm~ nie tylko z powodowmaterialnych. Zycie wymagalo prawdziwej, go<strong>to</strong>wej do poswi~cen i prawieswi~tej milosci wzajemnej. Na<strong>to</strong>miast romantyzm byl idealnym, <strong>to</strong> maczynierealnym i dziecinnym s<strong>to</strong>sunkiem do zycia. (Max Scheler nazwal miloseromantyczn(! "egoizmem we dwoje".) Romantyczne malzenstwo szybkodoznawalo porazki; w latach trzydziestych prawie cala rosyjska in teligencjaprzeszla przez doswiadczenie rozwodu.Tak wi~c materializm i idealizrn byly dla nas po prostu dwiema stronarnitego samego medau. Nie d'!iylismy juz do idealu, lecz do swi~<strong>to</strong>Sci.• Starec Amwrosij ([812-1891) - prawdopodobnie najbardziej many sposrOd starcowz klasz<strong>to</strong>ru w Pustelni Opty, kt6ry na przelomie XIX i XX wieku zapoCZl\tkowal ruchodrodzenia religijnego w Rosji. Przyjei:di.ali do niego chlopi, a takZe wane osobis<strong>to</strong>sci jakSolowjow, Dos<strong>to</strong>jewski, Leontiew i To!s<strong>to</strong>j. W ostatnim dziesi,cioleciu swego zycia zalozylzen, ki monaster w Szamorodinie ni edaleko Pustelni Opty, w kt6rym mieszkalo bJisko lOOOmniszek; poza tym byl0 tam przed szkole i szkola podstawowa, a taki:e przytulek dla starcowi szpital.


86 TATlANA GORICZEWASwi~<strong>to</strong>sc <strong>jest</strong> najpelniejsz'l: jednoSci'l: tego, co boskie i tego co ludzkie.W swi~<strong>to</strong>sci czlowiek odkrywa swoj'l: integralnosc.Grozilo nam jedraak niebezpieczenstwo pierwszego entuzjazmu, neofickiegoentuzjazmu. W nim bowiem, co prawda na wyzszym poziomie,istnial jeszcze romantyczny liryzm, kt6rego slusznie obawialismy si~.Swi~i i Matka Boza przemawiali do nas w calkowitej ciszy. Byliniedost~pni dla ludzkiego wnyslu, bardziej fantastyczni od jakiejkolwiekfantazji, tym niemniej byli rzeczywis<strong>to</strong>sci'l:. Caly otaczaj'l:cy nas swiatuzyskiwal sens dopiero po zetkni~ciu si~ ze swi~<strong>to</strong>sci'l:. Nie bez powodum6wi si~ do Matki Bozej: "Witaj, ujawniaj'l:ca ulud~ balwan6w."Starcy m6wili nam, neofi<strong>to</strong>m, Ze w zyciu duchowym nie mozna si~spieszyc, ze trzeba przygo<strong>to</strong>wac si~ do "dlugiego dystansu". Uczyliumiarkowania: zadnych Imiesien, zadnych mistycznych wizji, tylko codzienna,prozaiczna robota. Starec Paisij Wieliczkowski 10 nazywal rnnicha"m~zennikiem codziennosci". W prawoslawiu nie rna zasadniczej r6Znicymi~zy idealem monastycznym i swieckim: kazdy chrzdcijanin powiniend'l:zyc do doskonalosci.Matka Boza <strong>jest</strong> wlasnie oW'l: is<strong>to</strong>t'l: w pelni promieniuj'l:C4 swiat/em,calkowit'l:, doskonal'l:. Rozpromienion'l: duchem i cialem.Zainteresowanie cialem, przezwyci~zenie gnostycznej pogard y dla ciala,pojawilo si~ wraz z chrzeScijanstwem. Wraz z chrzeScijanstwem pojawilosi~ tez poj~cie dziewictwa, "dojrzalego" dziewictwa. Dawniej gardzilysmymoralnosci'l:, nie rozwniej'l:c jej podstaw. Teraz widzialysmy jasno, zegrzech polegaj'l:cy na profanacji ciala - rozwi'l:zlosc - nie <strong>jest</strong> wcalewymyslem czlowieka. Widzialysmy, ze grzech <strong>jest</strong> rzeczywis<strong>to</strong>sci'l: on<strong>to</strong>logiczn'l:.Kai:dy grzech oddala czlowieka od Boga, od siebie samegoi niesie w sobie smierc. Jak bardzo zrozumialysmy teraz czys<strong>to</strong>sc, jakumialysmy j'l: cenic! (My, kt6re do tej pory zylysmy heglowskim, dialektycznymprawem, wedlug kt6rego czys<strong>to</strong>sc nie <strong>jest</strong> niczym innym jak tylkoukryt'l: zgnilizn'l:.)"Blogoslawieni czystego serca, albowiem oni Boga ogl'l:dac b~d'l:."Przykazania ewangeliczne nalezy wypelniac z zapalem, calkowicie, aler6wnoczeSnie z wniarkowaniem, w spos6b praktyczny.I pomyslec, ze w naszej epoce, epoce "rewolucji seksualnej" i poblazliwosci,moralnosc wydaje si~ smiesznym przezytkiem. Ale kazdy chrzdcijanin,podobnie jak dwadzieScia wiek6w temu, tak i teraz, musi w calosciwypelniac nakazy blogoslawienstw. Grzech pozostaje grzechem, a swi~<strong>to</strong>scnadal wzywa nas do czynienia maksymalnego wysilku: "B'l:dicie wi~ wydoskonali, jak doskonaly <strong>jest</strong> Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48).Bogurodzica jako pierwsza osi'l:gn~la pelni~ doskonalosci i nje stala si~przez <strong>to</strong> dalsza, niedost~pna. W prawoslawiu adoracja Bogurodzicy nigdynie "zdlizgn~la si~" w stron~ romantyzmu czy nawet sentymentalizmu.10 Slarec Paisij Wieliczkowski (1722-1794) uwaiany za zaloiyciela slarceslwa rosyjskiego,opartego na nauczaruu palryslyczoym i anlycznym.


KOBIET A W KOSCIELE PRA WOSlA WN YM87Matka Boska z rosyjskich ikon pauzy na nas z powagll, trochy obco,ale rownoczdrue Zywo i przenikliwie. Kiedy lllczymy siy z Nill w modlitwie,Jej twarz wspaniale siy ozywia: patrzy na n?s z czulOSci'l, prawie usmiechasiy - Jej spojrzenie <strong>jest</strong> proste i wesole.Podobnie jak ukazywala si ~ rosyjskim swiytym, tak i dzisiaj ukazuje si ~naszyrn prostym kobie<strong>to</strong>m. przynoszllc im pocieszenie. Znam wiele wypadkowdokonanego przez Nill natychmias<strong>to</strong>wego i cudownego pocieszenia.lid <strong>to</strong> slyszy siy w klasz<strong>to</strong>rach opowieSci 0 Jej stalej obecnoSci w rosyjskirnZyciulJeden ze slarcow z Lawry Peczerskiej II powiedzial w dniu Wniebowziycia,ze Matka Boza jeszcze dzisiaj chodzi po ziemi rosyjskiej. Powiedzialnawet, ze nie moze Dna opuscie ziemi, bo tyle rna tu roboty.Matka Bbza <strong>jest</strong> nam blizsza nii: my sami sobie, a rownoczdnieprzewYZsza Ona wsze1ki ideal, <strong>jest</strong> ponad aniolow i cherubinow.Kosciol <strong>jest</strong> Scis!e zlllczony z Matk'l Boz'l. Kosciol <strong>to</strong> rnistyczne CialoChrystusa, a Matka Boia - "namiot Boga oraz Slowa", "swiyta ponad»swiyte swiytych«". KOSci61 Chrystusowy jasnieje bielll Jej szat; Dna <strong>jest</strong>Niebern na zierni, rajern odnalezionyrn. Prawoslawne rnodlitwy zwracajllsi~ do K r610wej Niebios z l~kiem i weselem: "Przez Ciebie raj nam siyotwiera", "Witaj, bramy raju nam otwierajllca". W naszych pidniachliturgicznych owa rue konczllca siy zalose po utracie raju IllCZY si~ cudowniez niegasnllC'l rcidoscill smialej modlitwy, odkrycia KOScioia jako raju.Bogurodzica objawila si y nam, kiedy bylysmy zagubione, na skrajuotchlani. Wedlug legendy prawoslawnej (czy raczej wedlug ewangeliiapokryficznych) Bogurodzica schodzi do otchlani. N azywana <strong>jest</strong> "ucieczkllgrzesznych" - nie tylko grzeszllcych, ale i tych, kt6rzy Sll definitywniezgubieni, straceni. W naszej otchlani Dna otworzyla nam bramy Raju,przyprowadzila do KoSciola.Pozbawione dawnego okrycia, zginylybysmy ze strachu w pustce,gdybysmy nie odnalazly siy jako czlonkowie nowego ciala. Chrystus nietylko ratuje grzeszruk6w przez swojll ofi ar~ przeblagaln'l. ale przyjmuje ichdo swego Ciala, czyni ich ze swoim jednym cialern. Temu, k<strong>to</strong> uwolnil si~od swojego dawnego ciala, daje cialo nowe, KOSciol Swiyty.Bylysmy szczysliwe, ie znalazlysrny Kosci61, ie zostalysmy wezwane dobudowania Go i ie takie dziyki nam, rosyjskim kobie<strong>to</strong>m, spelnia siy Jegowieczne objawienie.Tatiana GoriczewaItum. Kalarzyna Cywiftska-KonopczynaTAT IANA jORICZEWA, ur. 1947, byla przewodnicz~ca Komsomoru, poi:niejdzialaczka opozycji, skazana na ekslradycjt< wyjechala do Francji. Powyiszy lekst<strong>jest</strong> fragmentem ksilliki No us, conyer/is d'Union Sovie/ique (Paryz ) 983).1\ Lawra Peczerska ko/o Kijowa - pierwszy klasz<strong>to</strong>r ruski . lego za/oiycie/ami byli ~w. An<strong>to</strong>nii Sw. Feodosij Peczerski (zm. 1074). Lawra zostata zamkni~ta za czasOw Chruszczowa.


KS. HENRYK PAPROCKI EUCHARYSTIA WZYCIU KOSCIOLA Jezeli zgodzimy siy z twierdzeniem, ze liturgia <strong>jest</strong> sercem Kosciolaprawoslawnego, <strong>to</strong> wtedy jej znajomosc staje siy koniecznosci~ dlawszystkich, nie tylko dla duchowienstwa. JednakZe nalezy sobie zawszestawiae pytanie, 0 jak~ znajomose chodzi, czy mamy na uwadze li tylkorubryki b~dZ p6Znobizantyjsk~ sztuczn~ symboliky liturgiczn~, czy tezprzeSledzenie rozwoju samej li turgii, jej pierwotnej symboliki, aby przez <strong>to</strong>doprowadzie do teologii liturgii. Rozwoj liturgii w Kosciele prawoslawnymosi~gn,!1 bowiem swoj szczyt i gdybysmy chcieii te formy ulepszae,modyfikowac w arbitralny sposob, adap<strong>to</strong>wac do naszej swiadomosci - <strong>to</strong>bysmy je zniszczyli.1Nalezy przyznae, choe z zalem, ze do polowy XIX wieku naukyo liturgii Kosciola rozumiano wyl,!cznie w sensie rubrycystyki, z dod atkiemelemen<strong>to</strong>w symboliki. I chociaz juz w polowie XIX wieku w Koscieieprawoslawnym dokonala siy swoista, wrycz rewolucyjna zmiana sposobupodejscia do liturgii, tym niemniej jeszcze obecnie jakze czys<strong>to</strong> spotkaemoma proby sorowadzenia liturgiki do rubrycystyki i w pracach niek<strong>to</strong>rychteolog6w bardzo rzadko wystypuj,! cytaty z liturgii KoSciola. Toswoiste rozdarcie, zapozyczone z Zachodu, gdzie teks<strong>to</strong>w litugicznychwlasci wie teolog nie cy<strong>to</strong>wal, zaci~:lylo nad prawoslawiem bardzo silnie.Ci~gle jeszcze nie zostala przezwyciyzona do konca "niewola babilonska"teologii prawoslawnej, polegaj ~ca na slepym nasladowaniu Zachod u.Niemniej jednak mozemy stwiedzi e, ze dokonano powamej zmiany poj~ei akcen<strong>to</strong>w.Poniewai: zycie Kosciola przejawia siy najpelniej w liturgii, prze<strong>to</strong>powinna ona bye nie tylko przedmiotem badan i dociekan teoretycznych,I Z. Podg6rz.ec, WolWl ikony. Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Warsz.awa 1985, s. 46; por.S. Bulgakow, Prawoslawie. Zarys nauki Kolciola rrawoslawnego, Iliatyslok- Warsz.a wa 1992, s.145-154; S. Sacharov, Widiet' Boga kak On <strong>jest</strong>, Essex 1985, s. 215-230.


EUCHARYSTIA W ZYCIU KOSCIOLA89ale zywio/em swi~ t osci. Liturgia bogata w niewyczerpane wr~cz g/~bieperspektyw teologicznych, stanowi w prawos/awiu zrodlo i podniet~ dlaprzezyc mistycznych i <strong>jest</strong> swiadectwem zbiorowego doswiadczenia Koscio/a.Dlatego Zycie swi~tych by/o mocno osadzone w Zyciu Kosciola, zewspoJnym rytmem modlitwy, liturgii i pracy. Liturgia <strong>jest</strong> bowiem zyciemw Bogu. Jej znajomosc <strong>jest</strong> konieczna, ale znajomosc ta <strong>jest</strong> jedynie drog'!do wlasnego wst~powania. Anafora oznacza przeciez podniesienie, przyczym nie nalezy tego terrninu rozumiec wy/,!cznie w odniesieniu do postacieucharystycznych. Ks. Schmemann, posluguj,!c si~ poj~ciem anaforywed lug Anastazego Synajskiego jako "wznoszenia si~ ku Bogu", uwaza, zenie chodzi tu jedynie 0 d uchowe "podniesienie" dokonuj,!ce si~ w swiadomOSciuczestnikow Eucharystii lub tez 0 widzialne podniesienie postaci,lecz ze <strong>jest</strong> <strong>to</strong> objawienie si~ Kosciola jako "nowego eonu", nieustannewst ~ powanie Kosciola do chwaly Chrystusa, spotkanie KOSciola pielgrzymuj,!cego i Kosciola tryumfuj,!eego, kt6re nieustannie przenikaj,!c si~,/'!cz'! si~ wzajernnie w Zmartwychwstalym Chrystusie w jedno Cialo. 2 I <strong>to</strong><strong>jest</strong> jedyny autentyczny eel liturgii Kosciola, kt6ry zaklada koniecznoscrozwijania i kontynuowania teologii liturgii.W chrzeScijanstwie wschodnim liturgi~ u<strong>to</strong>zsamia si~ z rzeczywis<strong>to</strong>Sci,!samego KoSciola i Kr61estwa Bozego. Ten eentralny charakter Eucharystiipozwala zrozumiec koneepcj~ Kosciola urzeczywistniajqeego si~ w zgromadzeniueucharystycznym. Niekiedy jednak, zwlaszcza pod wplywem pismDionizego Areopagi ty, teolodzy koneentrowali si~ na rzeczach marginesowych,na symbolicznej interpretacji liturgii, chociaz objasnienia te nigdy nienaruszy/y is<strong>to</strong>ty sakramentalnego dzialania KoSciola. 3 R6wnieZ niezwyklyrozw6j wschodniej hyrnnografti, pomimo silnej opozycji mnich6w, nie wpl)n,!1na ist ot~ rozumienia Eucharystii. Wr~z przeciwnie, wzbogacil <strong>to</strong> rozumienie,czynillc z liturgii znxllo dla teologii. To wlaSnie realizm liturgiczny pozwolilMiko/ajowi Kabasilasowi przezwyci~zyc dwuznacznll tradycj~ indywidualizmui gnostyckiej symboliki pism Dionizego Areopagity.4ChrzeScijanstwo wschodnie zawsze uwazalo Eucharysti~ za tajemnic~prawdziwej i realnej wsp61noty z Chrystusem. Nawet w okresie, gdyEuch arysti~ tlumaczono przez system symboli kontemplacyjnych, nigdy niezakwestionowano prawdy, ze Eucharystia <strong>jest</strong> "misterium, kt6re rekapitulujecall! Boskl! Ekon omi~"5. Eucharysti~ rozumiano jako przemienione1 Anastazy Synajski, Oralio de sacra synaxi, PG 89, 833; A. Schmemann Wwiedientjew liturgiezeskoje bogoslowije, Paris 1961, s. !14--85. Na lemat ducbowoSci Iilurgiczcej paLrz: B.Bobricskoy, Liturgie et vie !piritUl!/Ie dans /es Eg/lse! chritiennes - LilUrgies orienla/e!, w:Dietionnaire de spiritualil.?, l. 6; Lilurgie et vie spirituelle, Paris 1977, s. 88-107.3 J. MeyendorIT, Te%gia hizOfItyjska, Warszawa 1984, s. 39.• Ibid., s. 152. Ks. A. Schmemanc zwraca uwag~ na rozw6j kler yka lizmu i sakralizmuw ci~gu wiek6w, co wyrm si~ w nadmiarLe symbolizmu alegoryczeego, kl6ry kaidemuelemeulowi nabozenstwa uadaje szczeg61ny sees, w cicbym czytaniu modlitw, p'rzez co wi~kszoscwiernych w og61e nie zoa modlilw eucharystyczoycb i w rozdzieleniu komuOli ea dwa odr~beeakly - ducbowien sLwa i wiernych - co <strong>jest</strong> podzialem Lragicznym dla Swiadomosci kOSoielnejdzi~ ki swym na sL~p s tw om (Wwiedienije w liturgiczeskoje bogoslowije, s. 287, 290, 344, por. H.Paprocki, Eucharystia w prawos/awiu, Warszawa 1989, s. 112-113)., Teodor Studyta, Antirrhetieus, I, PG 99,340.


90 KS. HENRYK PAPROCKJi zyciodajne Cialo Chrystusa. Koncepcje Eucharystii jako "obrazu" bqdi:"symbolu" zostaly odrzucone. Eucharystia pozostajqc tajemnicq do spoZywania,a nie kontemplacji, <strong>jest</strong> rozumiana jako sakrament nad sakramentami.Funkcj~ kontemplacyjnq przej~la na<strong>to</strong>miast ikona. Chrystus danyw swi~tych darach ukazuje si~ w ikonach. oEucharystia <strong>jest</strong> misterium paschalnym, w kt6rym nasze upadle czlowieczenstwozostaje przemienione. Caly Kosci61 urzeczywistnia si~ w Eucharystiirozumianej w kategoriach kosmologicmych i eklezjologicmych.Stqd tez <strong>jest</strong> ona centralnym sakramentem Kosciola, poniewaz nie moinaisc dalej i cokolwiek do niej dodac. 7 Eucharystia <strong>jest</strong> zarazem gwarantemka<strong>to</strong>lickoSci, swi~<strong>to</strong>sci,jednosci i apos<strong>to</strong>lskoSci Kosciola, gdyz w EucharystiiKOSci61 realizuje si~ w pelni. Widzialnym tego obrazem <strong>jest</strong> biskup jakoprzewodniczqcy zgromadzenia eucharystycznego swego KoSciola.Boska mistagogia, sakrament wspolnoty i zjednoczenia objawia w calejpelni Kosci6i, <strong>jest</strong> tajemnicq calego Kosciola i antycypacjll, Paruzji Chrystusa.Anamnezy liturgii wschodnich wspominajq "pow<strong>to</strong>rne budzqce bojawprzyjScie" Chryst usa jako fakt dokonany, jako escha<strong>to</strong>logi~ zreaIizowanq.Dzi~ki anamnezie i epiklezie zbawcze wydarzenie staje si~ terainiejszoscill,.Oczekujll,c wiecmej Eucharystii w Kr61estwie Niebieskim, Kosci61w Eucharystii dokonuje wst~powania ku Ojcu. Dokonuje si~ przemianacal ego stworzenia, gdyz Eucharystia <strong>jest</strong> kosmicznym misterium ChrystusaZmartwychwstalego i w kaZdorazowej Eucharystii Kosciol wchodzi w metahis<strong>to</strong>ri~i w metaczas. Wszelkie bariery zostajq przelamane i Chrystusjako jedyny Pan swego KOScioia inauguruje z Eucharystii swoje escha<strong>to</strong>logicmekr61estwo, co wskazuje na inicjacyjnll, rol~ liturgii. 8Eucharystia, jak i wszystkie sakramenty, <strong>jest</strong> antycypacjq Paruzji w zyciuKoScioia. Nie Sq one antycypacjq w tym sensie, w jakim obrz~y StaregoTestamentu stanowily "figur~" przyszlych dokonan, lecz w tym sensie, Zeniosq w sobie oddzielne aspekty speln.ionej juz Paruzji. Na tym wlaSnie polega- jak <strong>to</strong> si~ okreSia - "reaIna obecnosc" Chrystusa w Eucharystii, obecnoscescha<strong>to</strong>logicma, z czego wynika scisly ~qzek Eucharystii i Zmartwychwstania,podkreSiony zwlaszcza w mowie'o "chlebie Zywota" (J 6,35.50.58).Eucharystia <strong>jest</strong> "sakramentem sakntmen<strong>to</strong>w", centralnym sakramenternKosciola, irodlem innych czynnosci\ sakramentalnych. Zycie i dzialaniekazdego czlonka Kosciola majduje y.'yraz w zgromadzeniu eucharystycznym.Szczyt zycia chrzescijanskiego rna miejsce w tajemnicy Eucharystii,owocu nidmiertelnosci, mocy uzdrawiajqcej, w Ciele, kt6re okazalo si~silniejszym od smierci. Stqd odlqczenie od Eucharystii <strong>jest</strong> odlqczeniem odKosciola, gdyz zgromadzenie eucharystyczne <strong>jest</strong> wyrazeniem Kosciolaw jego pelni.9 Obecnosc Chrystusa w Eucharystii <strong>jest</strong> Jego powrotemw Duchu Swi~tym jako przedsmak drugiego przyjscia. W Eucharystii On• L. Ouspeosky, Problem ikonoslasu, WPA~ 21(/991) 0° 78, s. 42. 1 M. Kabasilas, La Vie en Christ, SC 355, sl 264-t65; PG 150,581. • A. Sch01e01aoo, L'Euch(1fislie, sacrement du Royaume, Paris 1985, s. 57-58 .• 1.-1. voo Allmeo, Essai SUr Ie repas du Seigneur, Neuchalel 1966, s. 37-55; H. Paprocki,Eucharystia w Prawoslawiu, s. 91-93.


EUCHARYSTIA W zYCIU KOSCIOLA91przychodzil, przychodzi i przyjdzie. Przeszlose, teramiejszose i przyszlosejednocz~ si~, objawiaj~c pelni~ Kosciola ; zarazem pelni~ jednosci.'oW Eucharystii spozywamy Cialo oraz Krew Jezusa Zmartwychwstalego.Dlatego tez "k<strong>to</strong> spozywa moje Cialo i pije moj,! Krew, rna zyciewieczne, a Ja go wskrzesz~ w dniu ostatecznym" (J 6,54). Spoiywamyelement zmartwychwstaly i sami stajemy si~ uczestnikami Zmartwychwstania."W swiadomosci Kosciolow wschodnich Eucharystia <strong>jest</strong> zarazemprzyj~ciem Chrystusa i Ducha Swi~tego. KaZdorazowo <strong>jest</strong> onabowiem odnowieniem tajemnicy Zeslania Ducha Swi~tego, poprzez epiklez~,na ofiarowane dary i na zgromadzonych. Duch Swi~ty <strong>jest</strong> warunkiem,moC\ i owocem Eucharystii. Moment Eucharystii, Ciala i KrwiChrystusa Zmartwychwstalego jako "ognia" i "Ducha" podkresla szczegolniemocno tradycja syryjska, zwlaszcza Narsaj i Teodor z Mopsuestii.12Epikleza nadaje slowom Chrystusa, pow<strong>to</strong>rzonym przez kaplana, cal'!skutecznosc cudu. Jest zarazem apelem 0 jednose, 0 zjednoczenie wszystkichw uczestnictwie J ednego Ducha Swi~tego. Duch Swi~ty przernieniawspolnot~ i jednoczy j~ w KOSciol Bozy, co <strong>jest</strong> antycypacj~ uniwersalnejprzemiany przy ostatecznym przyjsciu. Koinonia Ducha Swi~tego jes<strong>to</strong>wocem zst~pienia Ducha, fundamentalnym sposobem partycypowaniaw Chlebie i Kielichu, co warunkuje jednose czlonkow Ciala Kosciola.13Cal a Liturgia Kosciola rna gl~boki charakter trynitarny i <strong>jest</strong> zwroconado Ojca przez Chrystusa w Duchu Swi~tym. Ojciec <strong>jest</strong> bowiem irodlemwszystkiego, a kazd y, k<strong>to</strong> widzi Syna, "widzi takie Ojca" (J 14,9).Rowniez Modlitwa Eucharystii nie <strong>jest</strong> skierowana do Chrystusa, aleprzez Chrystusa ku Ojcu. Moma powiedziee, ze nie rna innej modlitwy, jakmodlitwa Chrystusa. Gdzie modli si~ Kosciol, tam modli si~ Chrystus.Modlitwa ta dokonuje si~ w Duchu Swi~tym. Swiadectwo tego podaje sw.Bazyli Wielki, analizuj~c w traktacie De Spiritu Sanclo teksty starozytnychdoksologii.Pierwotna tradycja chrzeScijanska glosila, :i:e modlitwa Eucharystiimoze bye skierowana tylko do Ojca (Orygenes). Jednak Syn i Duch Swi~tys~ rowni w bostwie, maj~ rown'! cZeSe i chwal~, wi~ doksologia mozezwracae si~ takie do Nich. Ksi~ga Bazylego Wielkiego 0 Duchu Swi~tymdokonala przewrotu w teologii modlitwy, a sw. Grzegorz z Nazjanzu,zwany Teologiem, w swych poematach i kazaniach po raz pierwszyprzeszedl od doksologii Ojca (teologia monarchiczna) do rozwazanianatury Trojcy Swi~tej (teologia trynitarna).14Wszystkie staroiytne anafory zwrocone s~ do Ojca (wyj~tek stanowi10 N . AfanassiefT, Sacramenta et sacramentalia, PM 8 (1951), s. 29-31.II Cyryl Aleksandryjski, In loannem eyangelium.. 4, PG 76,577.11 E.-P. Simao, L'Experience de ['Esprit par [,Eglire d'apres la tradition syrienne d'Antioche,Paris 1971 (Theologie his<strong>to</strong>rique; 15), s. 222-241; B. Bobrioskoy, Quelques reflexions sur lapneuma<strong>to</strong>logie du culte, EL 90(l976), 0° 5--6, s. 380.11 J. Klinger, La Koinonia comme sacrarrwntelle. Perspectiyes actuelles, "Islioa" 22(1975), orl, s. 106-107, w: a is<strong>to</strong>cie prawoslawia, Warszawa 1983 s. 510-51'1:14 G. Florovsky, Wos<strong>to</strong>cznyje atcy IV wieka, Paris 1931 (repri~l; Westmead 1972), s. ~6.,


92 KS. HENRYK PAPROCKlepikleza Logosu w anaforze Euchologionu Serapiona z Thmuis), ajedynieanamneza traktuje 0 Synu, a nie 0 Ojcu i Duchu Swi~tym (nie wspominasi~ w niej Pi~Cdziesi:ttnicy, z wyj:ttkiem Liturgii sw. Jakuba - liturgiiJerozolimy).Trynitamy charakter liturgii przeplata si~ wi~ z chrys<strong>to</strong>logicznym,k<strong>to</strong>ry takze dominuje w Wie1kiej Modlitwie Eucharystycznej. Chrys<strong>to</strong>centryzmliturgii wi:tze si~ nierozerwalnie z jej charakterem anamnezyj nym.Wspomnienie <strong>jest</strong> zarazem epifani:t. W Eucharystii wspominanie oznaczazebranie w jedno calego doswiadczenia zbawienia, jego realizmu danegow Koscie1e. Wspominae, <strong>to</strong> znaczy pami~tae i zye we wspominanym. 15Liturgia dokonuje si~ przez Ducha Swi~tego i cala <strong>jest</strong> epiklez:t- przyzywaniem Ducha Swi~tego. Jest symbolem czyli realnosci:t, k<strong>to</strong>ra niemoze bye wyrazona w kategoriach tego swiata. Realnosc misteryjnadokonuje si~ przez symbol, k<strong>to</strong>ry aktualizuje <strong>to</strong>, co sam objawia. Calaliturgia <strong>jest</strong> realnosci:t, ale realnosci:t nowego wieku, poniewaz w anaforzeKOSci61 wchodzi w metahis<strong>to</strong>ri~. Z tego powodu narracja liturgicznao iyciu Chrystusa od Wcie1enia do Wniebowst:tpienia i Paruzji nie jes<strong>to</strong>powieSci:t, ale aktualizacj:t. 16 Aktualizacja ta dokonuje si~ przez slowoi sakrament.Swoista dla Liturgii r6wnowaga slowa i sakramentu wi:tze si~ niew:ttpliwiez mistycznym doswiadczeniem znaczenia slowa, w tym ImieniaBozego i tekstu swi~tego, w zyciu duchowym. Liturgia wykazuje pewn4symetri~ w swojej budowie, latw:t do zauwazenia nawet przy pobiemejanalizie, zwlaszcza jesli chodzi 0 Liturgi~ bizantyjsk:t.Obie cz~sci Liturgii, liturgia slowa (katechumenow) i liturgia ofiary(wiernych), posiadaj:t tak zwane wejscia (male z ewangeliarzem i wielkiez darami ofiamymi), wokol kt6rych jak gdyby koncentruj:t si~ wszystkieinne ceremonie. Wejscia te poprzedzaj:t zarazem wazile ceremonie, wlasciwekaZdej cz~sci Liturgii, <strong>to</strong> znaczy male wejscie kulmin uje nast~pniew czytaniu Pisma Swi~tego, a wielkie w anaforze. Rowniez anal ogiczn:trol~ odgrywaj:t dwa trisagiony - Swi~ty Boie jako anie1ski spiew katechumenowi Sanelus jako seraficki spiew wiemych. To sarno moma powiedziee0 Credo, gdyz kazda z obu cz~sci Liturgii rna swoje wlasne, staleWyznanie Wiary - Credo katechumenow <strong>to</strong> hymn Monogenes 17 , a Credowiemych <strong>to</strong> nicejsko-konstantynopolitanskie Wyznanie Wiary. R6wniezpierwszej, drugiej i trzeciej modlitwie antyfon, znajduj:tcych si~ na pocZ4tkuLitu rgii , odpowiadaj:t pierwsza i druga modlitwa wiernych orazmodlitwa cherubikonu, znajduj:tce si ~ na pocz:ttku liturgii wiemych. T aswoista analogia obu cz~sci Liturgii <strong>jest</strong> podkrdlona bardzo mocno przez"abdykacj~" bi kupa, k<strong>to</strong>ry w czasie liturgii pontyfikalnej podczas czytaniaEwangelii i bezposrednio po epiklezie zdejmuje z siebie omoforion,oznak~ wladzy biskupiej, wobec Paruzji Chrystusa w slowie i Eucharysiii." A. Scbmemann, L·Eucharislie. sacremenl du Royaume, s. 244-245 .•6 Ibid., s. 246-247; S. Bulgakov, !",iebo na ziemle, VRCbD 25(1958), nO 49, s. 14. 17 P. Evdokimov, La Priere de I'l:.'glise d'Orienl, M ulhollsc 1966, s. 157.


EUCHARYSTIA W ZYCIU KOSCIOLA93Obie cz~sci Liturgii s~ wi ~c trak<strong>to</strong>wane na rowni, a zarazem s~ ze sob~w nierozerwalny sposob p ol~czone .Podczas Liturgii z d u i ~ sil~ obrazowania uobecniane s~ poszczegolneetapy ekonomii Zbawienia. Realizm liturgiczny rna t~ przewag~ nadkaidym in nym realizmem, ie rna moc uobecniania, ie slowa Chryst usadochodz~ do nas pomimo zaslony czasu tak, jakby nie istnial dystansdwoch tysi~cy lat, dziel~cych nas od tamtych wydarzen. Dlatego teiliturgi a nie zna poczucia czasu i ci~gle trwa liturgiczne "teraz". Ta swoistapozaczasowosc liturgii, czy tei jej aczasowoSc, <strong>jest</strong> szczegolnie widocznaw samym ukladzie naboienstw, gdzie przeplataj~ sill; teksty pochodz~cez rom ych epok i stylow, a zarazem w spolbrzmi~ one z modlitwamid otycz~ cymi aktualnych potrzeb. Zarazem <strong>to</strong> ci~gle "teraz" przybliia nasdo wiecznej terainiejszosci Boga.Zycie Kosciola stanowi jedno nieprzerwane wspominanie i wspomnienie.Przy koncu kaZdego naboienstwa wymieniamy imiona swill;tych, "k<strong>to</strong>rychdzisiaj wspominamy". Przede wszysticim sam Kosci61 <strong>jest</strong> wspomnieniemChrystusa. W sercu chrzeScijanstwa tkwi pami\;C 0 jednym Czlowieku,o jednym zdarzeniu, 0 jednej nocy, w ciemnosciach k<strong>to</strong>rej powiedziano:"To czyncie na moj~ pami~tkf'. W Chrystusie p ami~ znowu otrzymalamoc przekraczania czasu. Liturgiczne "teraz" <strong>jest</strong> t~ now~ pamill;ci~,m aj~c~ wladzll; nad czasem i p ami~c KOScioia stanowi centrum liturgicznegoswi~<strong>to</strong>wania. Jako "fakty", wydarzenia te nalei~ do przeszlosci, aledzisiaj czynimy pamill;c tych fak<strong>to</strong>w. Kosciol przemienia fakty przeszlosciw wieczne wydarzenia. 18W Eucharystii "aktualizuje sif' wydarzenie, kt6re w kategoriach czasu<strong>jest</strong> zd arzeniem z przeszlosci, ale k<strong>to</strong>re na mocy swojego znaczeniaescha<strong>to</strong>logicznego <strong>jest</strong> wydarzeniem wiecznym i wiecznie dzialaj~cym.Przyjscie Mesjasza <strong>jest</strong> wydarzeniem przeszlosci, ale w Jego przyjSciu,Zyciu, sll)ierci i Zmartwychwstaniu, w swiat weszlo Jego Krolestwo, noweZycie w Duchu. Jest <strong>to</strong> krolestwo mesjanskie, realizuj~ce sill; w zgromadzeniuKosciola, kiedy wierni gromadzll si~ razem, aby miec wspolnot~w Ciele Pana. Eucharystia <strong>jest</strong> wi~ objawieniem KOScioia jako nowegowieku, jako Paruzji, przyjscia zmartwychwstalego Pana. St~d wynikaci>cha<strong>to</strong>logizm Liturgii - my jako jej uczestnicy, bll;d~cy ikonami innejrzeczywis<strong>to</strong>Sci, wraz ze swill;tymi prefigurujemy koniec swiata, gdy Chrystusb ~zi e wszystkim we wszystkich (I Kor 15,28).19Ks. Henryk PaprockiKS. HENRYK PAPROCKI, ur. 1946, teo1og prawoslawny, profesor PrawoslawnegoSeminarium ')uchownego w Warszawie. Wydal: Wierzenia mislyezne (1988),Eueharyslia w Prawoslawju (1989), La promesse du pere (1990), TekslY 0 MaleeBoiej. Prawoslawje (1 99 1), Le Myslere de I'Eueharislie (1992).'i A. Schmemann, Le Grand Careme, Paris 1981, s. 111-113 (Velikij Post, s. 119--121 ).'9 A. Schrnemann, Wwiedienije w liturgiczeskoje bogoslowije, s. 84; A. Schmemann, Theologieliturgique. Remarques methodologiques, w: La Liturgie: son sens. son esprit, sa methode (Liturgieet theologie), Roma 1989, s. 297-303.


BARBARA DI\B-KALINOWSKA POJ~CIE IKONY IOBRAZUSAKRALNEGO W artykule Z problem6w ikony karpackiej w. Bialopiotrowicz zadalpytania: "ezy kryterium wystarczaj'!cym s<strong>to</strong>sowania termunu »ikona« <strong>jest</strong>umieszczenie obrazu w ikonostasie i czczenie go przez wiemych?" I dalej:"czy <strong>jest</strong>dmy w stanie okrdlie niezb~ne warunki, jakie musi spelniaedzielo, by moglo bye ikon'!?"l Postawione przez Bialopiotrowicza pytania,k<strong>to</strong>rych wagi nie trzeba uzasadniac, mog,! sluZyc jako punkt wyjscia dozdefiniowania poj~cia ikony i tego, co rozni j,! od obrazu religijnego.Definicja ikony i jej miejsce w ogolnej doktrynie obrazow mialy w rozwazaniachteologow bizantyjskich zasadnicze znaczenie.Najpelniejsz,! definicj~ obrazow dal Pseudo-Dionizy Areopagita i mimoiz jego doktryna dotyczy przede wszystkifn obrazow, a nie ikonpojmowanych jako wyobrazenia malarskie, stala si~ ona decyduj,!ca dlaopracowania regul rz'!dz'!cych nie tylko ikonograficznyrni schematamiikon, ale takZe sposobow ich realizacji, w rezultacie zas pozwolila nasprecyzowanie poj¢ ikony i obrazu religijnego. Mysl Pseudo-Dionizegobyla tak dlugo wykorzystywana przez wszystkich teologow rozwazaj'!cychproblem "sensu" ikon, jak dlugo istnialo malarstwo ikonowe.Pseudo-Dionizy, zgodnie ze swoj,! koncepcj,! boskosci, rozroznia dwasposoby wyobrazania duchowych is<strong>to</strong>t i odpowiednie do tego typyobrazow: podobne, zgodne i niepodobne, niezgodne. Rozroi:nienie <strong>to</strong>wynika z podstawowego dla teologii or<strong>to</strong>doksyjnej s<strong>to</strong>sunku do poznawalnosciis<strong>to</strong>ty Boga, a zarazem <strong>jest</strong> wyznacznikiem odniesienia do antycznejfIlozofii. Typy obrazow odpowiadaj,! dwum kierunkom roZwoju myslio wizualnych wyobraieniach, k<strong>to</strong>re przez spor ikonoklastyczny doprowadzilydo ostatecznego wykrystalizowania si~ teologii ikony w czasie dysputI w. Bialopiotrowicz, Z problem6w ikony karpackiej, w: Chrze.icijwiskl WschOd a kullUrapolska, studia pod red. R. Lumego, Lublin 1989, s. 348.


POJ~CIE lKONY I ODRAZU SAKRALNEGO95hesychas<strong>to</strong>w z humanistami. Pierwszy z nich wywodzi si~ z teologii, k<strong>to</strong>raopierajqc si~ na arys<strong>to</strong>telesowskiej este


96 BARBARA DI\B-KALINOWSKAPojltcie symbolu nabralo u Dionizego duchowej glltbi i bogatej trdciwewnlttrznej. Pseudo-Dionizy wyraznie przestrzegal przed falszywym rozumieniemsymbolu, przed "mieszaniem bezcielesnych boskich imion z wyobraZaj,!cymije zmyslowymi symbolami". Idea wznoszenia duszy od zmyslowychobrazow do Boga stala silt jedn,! z podstawowych zasad teologiiikony. Patriarcha Nikifor okrdlil <strong>to</strong> niezwykle lapidarnie: "poznaniepraobrazu urzeczywistnia silt przez ikonf'.Wedlug Pseudo-Dionizego wyzszosc niepodobnych obrazow nad podobnymiprzejawiala silt takze i w tym, ze ich poznanie, k<strong>to</strong>re mialocharakter emocjonalno--estetyczny, ukladalo silt w artystyczno--hierarchiczn,!strukturlt, swoistego rodzaju "drabinf', k<strong>to</strong>rej wlasciw,! cech,! bylo <strong>to</strong>,ze im bardziej obrazy oddalaly silt od pierwowzoru, jakim byla ru epoznawalna,transcenden tna boskosc, tym bardziej zniialy silt do sfery"bytu". Nie istnieje bowiem mi~zy praobrazem a wyobraieniem podobienstwosymboliczne, lecz analogiczne, a Scislej: izomorficzne, poniewaiikclila <strong>jest</strong> dokumentem his<strong>to</strong>rycznym, odzwierciedlaj,!cym realne wydarzenie.Patriarcha Tarazjusz wyrazil <strong>to</strong> nastltPuj,!cymi slowami: "Naleiyzaakcep<strong>to</strong>wac bezcehne ikony Pana Naszego Jezusa Chrystusa pod warunkiem,ze ikony te s,! namalowane z his<strong>to</strong>ryczn,! dokladnoSci,! i zgodniez relacj,! ewangeliczn'!."3Jak juz wspomniano, doktryna obrazow Pseudo-Dionizego stala si~podstaw'! dla opracowania "szczegolowej" teologii ikony. I chociaz punktciltzkosci przesun'!l silt na jej znaczerue soteriologiczne, aspekt gnoseologicznyikony, jak i wprowadzony przez Dionizego podzial na obrazy podobnei niepodobne, rugdy nie zostaly zap omniane. Nie oznacza <strong>to</strong> oczywiscie, iedoktryna ta zostala powszechnie zaakcep<strong>to</strong>wana, bowiem na przykladkontynua<strong>to</strong>rzy mysli Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nyssy pozostalizwolennikami tradycji antycznego pojmowania obrazu jako "malarskiegopodobienstwa", choc ujlttego z punktu widzenia nauki chrzescijanskiej.Jednak wlasrue apofaza - teologia negacji - jako wyzszy s<strong>to</strong>pien wschodnio-chrzescijanskiejgnoseologii, doprowadzila do ostatecznego wypracowaniapojltcia ikony. Jdli bowiem niepodobne obrazy rue zawsze bylypojltciem dokladnie rozumianym i nie zawsze realizowanym w praktyceartystycznej, <strong>to</strong> w swiadomosci teologow "nienasladuj,!ce nasladownictwo"trak<strong>to</strong>wane bylo jako ostateczny cel tworzenia ikon.Wprawdzie zalozenia teologii ikony zostaly opracowane w okresieikonoklazmu, ale juz w IV-V wieku OJcowie Kosciola opieraj,!c silt natradycji estetyki pla<strong>to</strong>nskiej i neopla<strong>to</strong>nskiej, przede wszystkim na poziomiezasad teologiczno-antynomicznych, sformulowali tez~ 0 s<strong>to</strong>sunkuikony do praobrazu. Zgodnie z ni,! ikona nie <strong>jest</strong> kopi,! pierwowzoru, leczjego odzwierciedleniem, rue we wszystkim don podobnym. Jan z Damaszkupi sal: "Ikony S,! widzialnymi niewidzialnego i nie maj,!cego postaci, alecie\dnie wyobrazonego, z powodu slabosci pojmowania (naszego)." Z po-J J.0. Mansi, Sacrorum coneiliorum nova el aml'iis.rima col/eeli, FlorenLiis--VeneLiis--Parisiis,XllI,404.


POJ~CIE IKONY 1 OBRAZU SAKRALNEGO97wodu naszej sklonnoki do myslenia obrazowego, takic 0 niewidzialnymstaramy sitr myslee tak, jak 0 widzialnym, bowiem "w stworzonychwyobrai:eniach ukazuj


98 BARBARA DJ\B-KALINOWSKAodbywa si~ w akcie emocjonalnej ekstazy, CO takie rna znaczenie dlauzyskania s<strong>to</strong>pnia podobienstwa wyobrazenia do praobrazu. W uzyskaniupodobienstwa ikony do pierwowzoru wiele zalezy takze od zawartej w niejtrdci symbolicznej. Calkowite podobienstwo ikony do praobrazu bylouwazane za niewlasciwe i niemozliwe do osi~gni~cia, poniewaz doprowadzilobyone do "cielesnoSci" ikony. Nawet gdy teolodzy bizantyjscyposlugiwali si~ takimi okrdleniami, jak "naturalne wyobrazenie", "znatury i nasladownictwa", nie nalezy tych okrdlen trak<strong>to</strong>wac jakoodpowiednikow poj~cia kopii, ale jako nasladownictwo, k<strong>to</strong>re rna "senspostaciowy" ("gatunkowy"), a nie morfologiczny. Najbardziej zas 0 takimrozumieniu nasladownictwa przekonuj'l same ikony. Ich charakter dllchowy(a wi~c niezupelnie podobny) utrwalil kanon ikonograficzny, k<strong>to</strong>ry nietylko stanowil gWdrancj~ ich sakralnoSci, ale byl zarazem nieuniknionymnast~pstwem przestrzegania zasady nasladownictwa praobrazow przezikony.Teologia katafatyczna <strong>jest</strong> "teologil} imion Boskich, k<strong>to</strong>re czasamiobjawiaj~ si~ w stworzeniach. Drabina teologii katafatycznej <strong>jest</strong> se ri~s<strong>to</strong>pni maj~cych sluzyc za oparcie dla kontemplacji." Na<strong>to</strong>miast "teologiaapofatyczna <strong>jest</strong> wst~powaniem ku zjednoczeniu, <strong>jest</strong> <strong>to</strong> droga zst~powania,drabina teofanii, albo objawien Boga w stworzeniu. Bog zst~puje kunam w swych energiach, k<strong>to</strong>re Go objawiaj,!, my wst~pujemy ku Boguw zjednoczeniach, w k<strong>to</strong>rych pozostaje On niepoznawalny z natury."W bizantyjskim systemie gnoseologicznym dominuj,!ce <strong>jest</strong> poznanieo charakterze emocjonalno-estetycznym, co mialo ogrO"llne znaczenie dlateologii ikony. Poznanie <strong>to</strong> - "postrzeganie" - realizuje si~ w trzechpodstawowych kierunkach "doswiadczalnego" poznania: na drodze mistycznej,liturgicznej i w praktyce artystycznej. Droga ku kontemplacjiwiedzie przez sfer~ praktyki religijnej, "czynnosc- i kontemplacja w chrzescijanskimpoznani u s,! nierozl~czne". Mysl ta, rozwini~ta najbardzi ej przezMaksyma Wyznaw~, stala si~ podstawl} dla pojmowania tworczosciartystycznej. Jest ona bowiem przede wszysrkim czynnosci,! religijn,!, blisk,!mistycznej praktyce i kontemplacji. Artysta ucielesnial w materii "obrazy" ,postrzegane przez niego lub jego poprzednikow w "akcie mistycznegowidzenia". W mistycznych wizjach arlysci mogl} takie ujrzec "widzialneobrazy", k<strong>to</strong>re urzeczywistniaji! na ikonach. "Widzialne obrazy" utrwalonezostaly dzi~ki ikonograficznemu kanonowi, k<strong>to</strong>ry stal si~ dominant'!tworczej melody ikonografow Kosciola or<strong>to</strong>doksyjnego.Teolodzy bizantyjscy opracowali zlozony system "symbolicznego"postrzegania liturgii, u podstaw k<strong>to</strong>rego rowniez lezala doktryna obrazow.Po okresie ikonoklazmu w doktrynie tej pojawil si~ termin "obrazuIi turgicznego", k<strong>to</strong>ry pelni! wykladni~ uzyskal w p6Zniejszym czasie.Liturgiczny obraz, na przyklad wed lug Sofroniusza Jerozolimskiego, <strong>to</strong>taki obraz praobrazu, k<strong>to</strong>ry rna jego moc, choc nie <strong>jest</strong> nim w is<strong>to</strong>cie; obrazliturgiczny <strong>jest</strong> posrednikiem na drodze do postrzegania praobrazu. Ikonyjako niezb~ny skladnik liturgii "zjednoczyly niebo i ziemif', pisal Symeon


POJ~CIE (KONY I OB RAZU SAKRALNEGO99z Salonik, "swi~te wyobrazenia Zbawiciela, Matld Bozej, lana Chrzciciela,aniolow, apos<strong>to</strong>low i innych swiytych na oltarzowej przegrodzie oznaczajllprzebywanie Chrystusa w niebie ze SWl irni swiytymi i obecnosc lego tuwsrOd nas".Wedlug Pseudo-Dionizego, r6Znica mi¢zy dwiema drogami poznania,mi¢zy teologill katafatycznll i apofatycznll, opiera si~ na rozroZnieniuniepoznawalnej is<strong>to</strong>ty i niestworzonych energii objawiajllcych boskosc.Energie, w k<strong>to</strong>rych Bog ujawnia si{: na zewnlltrz, Sll samym Bogiem, ale niewedlug lego substancji. Energie Sll "promieniami boskoSci", k<strong>to</strong>re przenikajllswiat stworzony. Bog stwarza i dziala przez swoje energie, przenikajl!,­ce wszystko, co istnieje. s Ta mysl, co wydaje siy zupelnie zrozumiale,zostala przeniesiona do teologii ikony i stala si~ jednym z podstawowychargumen<strong>to</strong>w przemawiajllcych za czcill oddawanll nie tylko cudownymikonom, ale wszystkim ikonom (poza his<strong>to</strong>rycznymi), jako obdarzonymenergill praobrazom - <strong>to</strong>zsamym z energill boskll. W nieuniknionejkonsekwencji musialo <strong>to</strong> doprowadzic do uswiycenia "desek i farb" ikon,chociaz Ojcowie KOSci01a Wschodniego bardzo stanowczo siy temusprzeciwiali. Twierdzili bowiem, iz sztuka sakralna namaszczona przezpi~kno transcendentalne, pozostaje w opozycji do obrazu materialnegoi ksztal<strong>to</strong>w cielesnych. o Maksym Wyznawca stwierdzajllc, ze ikona rna tysamll energiy co praobraz, zastrzegl jednak, ze roZnill siy one od siebiesposobem istnienia. 7 Grzegorz Palamas, kon tynua<strong>to</strong>r mysli MaksymaWyznawc¥, podsumowal w nast~pujllcy sposob s<strong>to</strong>sunek teologii bizantyjskiejdo kultu ikon: "Odmowa oddawania czci ikonie o.nacza odrzuceniemoZliwosci przebostwienia, przenikania energii w boskll natury, odrzuceniezaS takiej moZliwosci <strong>jest</strong> rownoznaczne z negacjll d,!zenia czlowieka kuzbawieniu, niewiedzll dla kogo Bog umarl."8 Podstawll kultu ikon bylotakZe przekonanie, ze ikona <strong>jest</strong> nosicielem laski, bowiem tam, gdzieznajduje si{: wyobrazenie Chrystusa, On sam <strong>jest</strong> obecny ze swojll mocll. 9ChCllC odpowiedziec na zadane na poczlltku tego artykulu pytania,nalezy pow<strong>to</strong>rzyc, ze teologia wschodnia, w przeciwienstwie do zachodniej,bardzo wiele uwagi poswiycala obrazom, co w konsekwencji doprowadzilodo stworzenia teologii ikony. Wypada takZe przypomniee, ze wszystkiespory teologiczne, uchwaly soborow Kosciola Wschodniego w duzyms<strong>to</strong>pniu dotyczyly problemu ikon. Nie moma jednak sprowadzac romicw pojmowaniu ikony i obrazu religijnego jedynie do reakcji Zachodu nauchwaly II Soboru Nicejskiego, chociaz Pocillgny/a ona za sobll dalekoidllce skutki. Fundamentalnll dla ikonografii wyobrazen Kosciola Wschodniegookazala si~ !ista tema<strong>to</strong>w, k<strong>to</strong>re Sob~r wymienil, a malarze ikon, Losski, op.cil., s. 64-65.• H. Paprocki, [kolUl jalw Morcze przezwyci~tenie zla, "Wiadomooci Polski ego Au<strong>to</strong>­Ilefalicznego Ko~ciota Prawostawnego" 1985, or 1/4, s. 34.7 M.W. Zywow, "MislaKogia" Maksyma Wyznawcy { rozwoj b{zanlyflskiej leori{ obrazu,przet. R. Mazurkiewicz, w; [kona, symbol i wyobraien{a, Warszawa 1984, s. 83.8 Zywow, op.cil., s. <strong>to</strong> l.• M. Starowieyski, Nicea 11,787 <strong>rok</strong>, "W drodze" 1987, or 9, s. 7.


100 BARBARA DJ\B---KA U NOWSKAwinni byli malowac. O<strong>to</strong>i lista ta nie obejmuje wyobraien Boga Ojca,Ducha Sw. i Trojcy Sw. Uczestnicy Soboru, wyraznie sprzeci wi ajl!c si~wyobraieniom Boga Ojca, posluzyli s i~ argumentem papieia G rzegorza IIz listu do cesarza Leona Izauryjczyka: "Dlaczego nie opisujemy czy nieprzeCstawiamy Ojca Pana Jezusa Ch rystusa? Dlatego, ze nie wiem y, jakiOn <strong>jest</strong> C... ) Gdybysmy Go widzieli, czy poznali tak, jak widzielismy i poznaliJego Syna, probowalibysmy Go opisac i przedstawiac w sztuce." Soborstwierdzil, ie poznanie Trojcy Sw. moze dokonac si~ tylko przez Chrystusa.Na ikonach nalei:y przedstawiac tylko <strong>to</strong>, co zostalo objawione, postacWcielonego Syna Bozego, zas Duch Sw. moZe bye wyobraiany takirn, jakimukaza! si~, a wi~ w postaci go!~bicy w dzien teofanii, pod postaci l! j~zykowognistych w dzien Zeslania Ducha Sw., itp. A przeciez niek<strong>to</strong>rzy teolodzyzachodni mieli identyczny s<strong>to</strong>sunek do wyobraien Boga Ojca, by pos!uzycsi~ tu wypowiedzil! sw. Augustyna: "Strzezmy si~ pojmowania Boga Ojcajako Starca C... ) Chcecie ujrzee Boga? Przeciez <strong>jest</strong> On miloSci l!! A jak~form~ rna milose? Nikt nie moze tego powiedziee."10 Jednak z rozwaianteologow zachodnich problem ten wkrotce znikn~ , na<strong>to</strong>miast dla Kosciolaor<strong>to</strong>doksyjnego by! nadal wazki, cz~s<strong>to</strong> poruszany nie tylko w dysputachteologicznych, ale takze w oficjaJnych postanowieniach soborowych. I chociazw realizacjach artystycznych zakaz przedstawiania Boga Ojca, TrojcySw. nowotestamen<strong>to</strong>wej by! wielokrotnie lamany, w swiadomosci hierarchiiduchownej zawsze wil!zano te przekroczenia z oddzialywaniem Zachodu. llDwa wydarzenia zadecydowa!y 0 wykrystalizowaniu si~ od r~b noSciw pojmowaniu ikony i obrazu religijnego. Pierwszym z nich bylo obrazoburstwo,k<strong>to</strong>re doprowadzi lo do wypracowania teologii ikony, drugimwspomniane juz postanowienia II Soboru Nicejskiego. Kosciol rzymski nietylko nie zaakcep<strong>to</strong>wal teologii ikony, ale co wainiejsze, nigdy jej nierozumiaL 12 Nawet tak zdawa!oby si~ oczywisty llroblem, jak rozroznienieczci naleinej Bogu i "poszczegolnym kategoriom wyobraien", tak silnieuwypuklone w uchwalach soborowych, nie spotkalo si~ ze zrozumieniemzachodnich teologow. Moina <strong>to</strong> wyrazic slowami wspolczesnego teologa,k<strong>to</strong>ry stwierdzil: "To rozroznienie <strong>jest</strong> wspani ale na papierze, ale bardzotrudno je realizowae. Nie rna takiej rzeczy jak termometr do mierzeniapoboinosci. "10 Cyt. wg F .D. Boespflug, II SobOr Nieejski a " obrazy Boga", "W drodz.e" 1987, nr 9, s. 17.II B. D&b-Kalinowska, Mirdzy Bizanejum a Zaehodem. Ik ony rosyjsk ie X VII-XIX wieku,Warszawa 1990, s. 19-20.12 Starowieyski, op.cit., s. 13-14. W prz.eciwieoslwie do Bizancjum, WI Zacbodzie obrazoburstwonigdy nie zaowocowalo tak dramalycznymi wyd arz.eniami. <strong>Co</strong> w i ~j , w drugim okresieikonoklazmu papieie Paschalis I i Grzegorz IV nie przestaJi propagowac i bronie "Sw i ~ tychwiz.erunk6w" (L. Ouspeosky, fA Theologie de ['ieone dans [, Eglise orthodoxe, Paris 1980, s. 99).Nie przytaczam tu powszechnie maoej "epopei" ltumacz.enia oa lacio ~ lekstu uchwal Soboru IINicea oeum. Warlo jedoak zwr6cic uwa g~ oa paradoksaloy w swojej wymowie fa kt, ii. wyni kiemwaduwego ltumacz.eoia prz.ez laciooik6w tckslu lych uchwal, a przede wszyslki m poj~e timetikeproskJmesis i latrela, bylo oskari.enie KOScioia laci nskiego prz.ez KOSci61 orlodoksyjny 0 balwochwalslwooa Soborz.e w Konstaotyoopolu w 1450 <strong>rok</strong>u (Mansi, XXXl I, 103). Bye moi.e bylo 10skulki em uzna ni a prz.ez T omasza z Akwinu, ii. obrazoOl nalezy si ~ la treia (O usp ensky, op.cit ., s.123).


POJI;;CiE IKONY I OBRAZU SAKRALNEGO101Koniecznose us<strong>to</strong>sunkowania si~ do uchwal II Soboru Nicejskiegospowodowala, iz wykorzystuj'lC zwolanie synodu do Frankfurtu w 794<strong>rok</strong>u i synod u biskupow galijskich w Paryzu w <strong>rok</strong> u 825, teolodzyzachodni okrdlili swoje stanowisko wobec istnienia obrazow i ich kultu.Uchwaly tych synodow, a przede wszystkim Libri Carotini moma sprowadzicdo nast~p uj'lcych stwierdzen: Koseiol zaaprobowal uzytkowanieobraz6w, ale nie widzial w nich zad nego znaczenia sakralnego, dogmatycznegoi liturgicznego. Ograniczyl rol~ wyobrazen do "ozdoby kosei ol6w"i "przypominania przeszlych zd arzen". Znaczenie dydaktyczne przydawanewyobrazeniom na Zachodzie zaowocowalo przede wszystkim w rozpowszechnieniuBiblii Pauperum. Wypada jednak przypomniec, ze Kosci61or<strong>to</strong>doksyjny nigdy nie negowal funkcji dydaktycznych ikon, ale funkcja tauwazana byhi za najbardziej p owierzchown~ i odpowiadaj'lq uzyteczno-ilustracyjnemuaspek<strong>to</strong>wi wyobrazen. Zawarta bowiem na tym poziomieinformacja <strong>jest</strong> jednoznaczna i niezalcina od artystycznego rozwi'lzaniakonkretnego wyobrazenia. Nie przyznaj~c wyobrazeniom znaczeniateologicznego i liturgi"cznego, teolodzy zachodni niejako zmuszeni bylido odrzucenia twierdzenia teologii bizan tyjskiej, iz ikony obdarzone s~cu down~ moq. lednoczdnie na Zachodzie zagubiona zostala bardzowyrazna romica, na k t 6r~ wskazywali wschodni Ojcowie Kosciola - r6i:­nica mi¢zy cud o wn~ ikon~ a ikon~ czyni,!c~ cuda. W Libri Carotiniprzeciwstawiono bizantyjsk~ wiar~ w ikony zachodniej czei przynalemejswi~tym w ich eialach, przede wszystkim w relikwiach. A przeciez Kosci61or<strong>to</strong>doksyjny bardzo wyraznie podkreslal koniecznosc czei relikwii, wykazuj'lCprzy tym r6i:niq:, jaka istnieje mi~dzy relikwi 'l a obrazem. Relikwies~ bezposrednimi "nosicielami" boskiej energii, na<strong>to</strong>miast obrazy otrzymuj~ energi~ tylko dzi~ki swojemu izoformizmowi z praobrazem.Akceptuj'lC istnienie obrazow w koseiolach, teologia ka<strong>to</strong>licka wyznaczala im funkcj~ ulatwiania i pomagania wiernym w kontemplacji,przez kt6r'l ich dusze wznosz~ si~ do osoby boskiej. W obawie jednakprzed kultem materii bardzo wyraznie podkrdlano r6mi~ mi~dzy war<strong>to</strong>sei~materialn


102 BARBARA Dt\B-KAUNOWSKAtak wielkie znaczenie swi~tym obrazom, okrdlala malowanie ich jako akttworczy i religijny, CO powodowa!o, ze od malarzy ikon wymaganomoralnego trybu Zycia, ale zarazem trak<strong>to</strong>wano ikonografow jako swi~tych,kanonizuj,!c ich tworczosc jako drog~ prowadz'!c'! do zbawienia. 13Mimo, iz w pojedynczych przypadkach teolodzy zachodni poslugiwalisi~ j~zykiem teologii ikony i odwo!ywali si~ do au<strong>to</strong>ryte<strong>to</strong>w Pseudo-Dionizegoczy lana z Damaszku, <strong>to</strong> jednak s<strong>to</strong>sunek obu KOSciolow dowyobraZen coraz bardziej si~ r6Znicowal. I nie najwamiejszym tegopowodem bylo <strong>to</strong>, iz Zachodowi obca byla mysl, by obrazy posiadaly moc;przyczyna by!a g!~bsza i bardziej zasadnicza, dotyczyla bowiem dogmatuWcie1enia. Dla wschodnich Ojcow Koscio!a dogmat Wcielenia byl podstawowymargumentem uzasadniaj,!cym istnienie ikon i ich kuit, coobjawia si~ w stalym podkreSlaniu zwi,!zku rni¢zy dogmatem chrys<strong>to</strong>logicznyma wyobrazeniem. Teolodzy bizantyjscy twierdzili, Ze pierwotna "ikonowose"czlowieka, utracona w nast~p st wie grzechu pierworodnego, zostaniemu przywr6cona moc,! Wcielenia. Dla teologii zachodniej zwi'!zek ten by!niezrozurnialy i nigdy tez ta mysl nie byla przez ni,! rozwijana.lednym z czynnikow, k<strong>to</strong>re takie przyczynily si~ do rozejscia si~ poj¢ikony i obrazu religijnego, by! odmienny s<strong>to</strong>sunek do tradycji. Chociaz obaKOScioly odwolywaly si~ do niej, <strong>to</strong> jednak wschodni nie tylko egzekwowalwiernosc tradycji ikonograficznej, ale takie trak<strong>to</strong>wal j,! jako srodekwyrazania Tradycji, pojmowanej jako przekazywanie objawienia Bozego.luz II Sob~r Nicejski stwierdzaj,!c, ze prawdziwa swi~ta Tradycja mozeistniec tylko w Kosciele, wyklucza! tym moZliwosc powstawania "swi~tychwyobraZen" poza nim.W przeciwienstwie do Zachodu, teologia ikony nadala wielk,! wag~wyobraZeniu wizualnemu. l ego znaczenie wzrasta!o coraz bardziej w miar~rozwoju teologii ikony. Pierwszym zas, k<strong>to</strong>ry nadal obrazom tak wielk'!rol~, by! tylekroc tu przywolywany Pseudo-Dionizy Areopagita. W swoimhierarchicznym systemie umieScil on obrazy artystyczne mi~dzy poziomembytu i ponadbytu, a wi~c na tym samym, na k<strong>to</strong>rym znalazly si~Sakramenty. W okresie obrazoburstwa znaczenie i rola wyobrazen jeszczebardziej wzrosla i stala si~ przedmiotem wielu wypowiedzi. Podsumowal jeJan z Damaszku pisz'!c: "Dla prowadzenia ku poznaniu, dla objawienia(...) ukrytego, wymyslono ikon~. "Niezb¢nym warunkiem "stania si~" ikon,! <strong>jest</strong> nadanie jej irnienia,k<strong>to</strong>re <strong>jest</strong> ,jej wlasnym irnieniem". Nadanie imienia sprawia, ze n ast~pujezjednoczenie imienia z wyobrazeniem. ledynie Kosciol ma prawo nadaniaimienia ikonie, czyli jej poswi~cenia, w czasie k<strong>to</strong>rego czyta si~ specjaln,!modlitw~: "poswi~a si~ ta ikona !askq Ducha Sw." 0 wadze, jak ~ Koscio!or<strong>to</strong>doksyjny przywi,!zywa! do poswi~cenia ikony, swiadczy wypowiedZTeodora Studyty: "Ikon a Chrystusa, jak rowniez ikony Matki Bozej (aprzez <strong>to</strong> swi~tych) nosz'! te same imiona co ich pierwowzory (...) IkonyJ] S. Bulhakow, Myslo ikonie, przel. z. Podg6r~c, w: lkona, symbol i wyobraienie, op.cil., s. 9.


POJ~CIE IKONY I OBRAZU SAK RALN EGO103i pierwowzory nosz~ <strong>to</strong> sarno imi ~ i istniej~ razem."14 Siowo, napisumieszczony na ikonie<strong>jest</strong> "skr6conym" jej oznaczeniem. Siowo pojmowanebylo przez teologi~ bizantyjsk~ jako znak wszechobecnosci Logosu, potwierdzenienieprzemijaj4Cego charakteru przedstawionego wydarzenia. ,,$lowona ikonie jakby zatrzymuje CZRS . Jest one umieszczone na ikonach dlawyraienia is<strong>to</strong>ty tego, co <strong>jest</strong> przedstawione, przy czym is<strong>to</strong>ty nie zmieniaj~cejsi~. B~'l,c »przedstawionym« slowo jakby zatrzymuje wyobrazenie." 15D zi~ki teologii ikony sztuka K osciola or<strong>to</strong>doksyjnego stala si~ sztlikl!teologiczn'l" liturgiczn'l, i m istyczn~ . Teologia ikony rniala decyduj~ceznaczenie dla ich czci, miejsca w ryciu duchowym calego KoSciola, jaki pojedynczych wiernych. Wyznaczala kryteria war<strong>to</strong>sciowania, zadecydowala0 przestrzeganiu realizm u ewangelicznego, kt6ry polegal na odtwarzaniuna' ikonac.h "swil(:tych zdarzen" zgodnie z opisami zawartymiw Nowym Testamencie. Nie dopuscila do wyobrazenia na ikonach alegoriii swieckich symboli, wprowadzenia do ikon naturalizmu i zmyslowosci,choc te zakazy byly niekied y lamane. Teologia ikony nie pozwalala tauena malowanie z zywegQ modela, poniewaz oznaczaloby <strong>to</strong> calkowitezerwanie z praobrazem. Teologia ikony wyznaczyla kanon ikonograficzny,spos6b malowania, technik~, wreszcie status malarzy ikon.Jeszcze raz wypada podkreSlic, ze decyduj~cym czynnikiem, kt6ryspowodowal wyksztalcenie si~ obrazu religijnego, calkowicie odmiennegood ikony, bylo - obok braku akceptacji przez Zach6d teologii ikony- taue zadziwiaj~co nikle zainteresowanie Kosciola zachodniego problemamisztuki sakralnej. JcSli nawet juz w epoce noworytnej hierarchiawypowiadala si~ na temat sztuki religijnej, uderza w tych wypowiedziachich praktycystyczny i wybi6rczy charakter. Przy czym wi~ksze lub mniejszezr6i:nicowanie gnoseologii i "nauki 0 pi~knie" w postrenesansowej flIozofii- calkowicie odrzucone prze~ duchowl! kultur~ bizantyjsk'l, - ostateczniepodbudowalo r6i:ni~ mi~zy ikon~ a obrazem sakralnym.lednak po wiekach, kt6re pracowaly na ost'lteczne rozejscie si~ poj~ciaikony i obrazu religijnego, po kryzysie, kt6ry dotkn'l,l malarstwo ikonowe,a spowodowanym oddzialYWaniem wlasnie obraz6w religijnych, nast~pilwzrost populamosci ikon. A co wi~cej, taue w oficjalnych wypowiedziachdotycZ'l,cych sztuki sakralnej, by wspomniec tu postanowienia II SoboruWatykanskiego, Kosci61 ka<strong>to</strong>licki powr6cil do ,j~zyka" teologii ikony.Barhara Dqh-KalinoHiskaBARBARA D t\B-:~ALlNOWSKA, ur. 1938 w Warszawie, his<strong>to</strong>ryk sztuki, dr hab.w Inslytucie His<strong>to</strong>rii Sztuki UW. Au<strong>to</strong>rka m.in. Mi{!dzy Bizallcjwn a Zachodem.IkollY rosyjskie XVII-XIX wieku (1990). Mieszka w Warszawie.,. J. Tofiluk, Duchowa tresc ikony, w: !kona, symbol i wyobraienie, op.ci/., s. 51; Bulhakow,op.ci/.. s. II."D.S. Lichaczew, Poetika driewnierusskoj litieratury , Leoingrad 1971, s. 30-31 ;W.W. Byczkow, Wizantljskaja estietik a, Moskwa 1977, s. 148.


TRZYSPOTKANIAKS. TOMASZ W~CLAWSKINADZIEJA Wiarll, k<strong>to</strong>rll ?Iajbard ziej kocham,jes t n ad zi ej a - mowi Bog.O. W trzecim rozwazaniu, k<strong>to</strong>re <strong>jest</strong> ostatnie, ale przeciez nie rna niczegozakonczyc, bo wtedy sprzeniewierzyloby si~ swojemu tema<strong>to</strong>wi, chcialbymzaproponowac spotkanie z czlowiekiem, k<strong>to</strong>ry zapewne nie kazdemu wydasilt najbardziej oczekiwanym i najwJasciwszym swiadkiem tej nadziei,o k<strong>to</strong>rej zwyklo silt mowic w pobo:i:nych konferencjach. On sam zreszt'!nawet nie tyle mowi 0 nadziei, ile raczej wyzwala nadziejlt - pokazuj,!cswiat, w k<strong>to</strong>rym ona mieszka. Wybieram jednak tego wlasnie swiadka,bowiem nie tylko ja wiele mu zawdzi/tCzam. Ci, k<strong>to</strong>rzy poznali KarlaCapka, wiedz,!, ze jego slowa potrafi,! tak otworzyc czlowiekowi oczy naswiat, w k<strong>to</strong>rym iyjemy, ze pozwala <strong>to</strong> z calego serca pragn,!c tego swiatai przyjmowac go naprawdlt bez Iltku - tak, jak i on sam silt przed namiotwiera. <strong>Co</strong> wazniejsze, okazuje silt <strong>to</strong> moZliwe nie mimo tego, ze wiemytakie 0 podlych stronach tego swiata, ale wlasnie dlatego, ze 0 nich wiemy.To <strong>jest</strong> zupelnie cicha , skromna i ukryta nadzieja, k<strong>to</strong>r'! kazdym napisanymprzez siebie ..daniem glosil ten ciekawy czlowiek. Wlasnie dlategorozwazanie 0 nadziei chcialbym zbudowac wokol dwu jego krotkichteks<strong>to</strong>w. Pierwszy, <strong>to</strong> kilka slow wypowiedzianych przez pisarza w trudnejchwili i zapamilttanych przez jego zonlt, Digit. Drugi <strong>jest</strong> zakonczeniemau<strong>to</strong>rskiego poslowia do trylogii 0 tytulach: Hordubal, Po velron, Obycejnyiivol, (Hordubal, Meleor, Zwyczajne iycie, 1932-34). Najwazniejszymtematem tej trylogii <strong>jest</strong> doswiadczenie, k<strong>to</strong>re przewija silt zreszt'!: przez cal"!


NADZI EJA 105tw6rczosc Capka: ze mimo iz kaZdy z nas <strong>jest</strong> tylko jednym i jedynymczlowiekiem, kaZdy tei: moi:e znale:Zc w sobie 0 wiele wi~cej nii: tylko tenjeden, prosty i jednoznaczny obraz swojego zycia, do kt6rego w pierwszejchwili rna ochot~ przyznac si~ przed innymi, alba nawet przed samymsobOl. Capek nie tylko pomaga nam si~ do tego przyznac, ale jeszcze wi~ej:pomaga zrozumiee, jak smutny bylby nasz swiat, gdyby nie ta wlasniemoi:1iwosc i plynllce z niej doswiadczenie.Widz~, ze <strong>jest</strong>em oliarq - ale wlasciwie czego? Jakiegos przylcrego i zlegoklamstwa, kt6rego nie mog~ zrozumiee. Jest mi gorzko, ani nie wiesz jak; ja,kt6ry mam wprost szalonq potrzeb~ harmonii i czys<strong>to</strong>sci, i:ebym w og6leutrzymal si~ przy zyciu, mus~ si~ spotykac z klamstwem i nieuczciwokiq.Jestem s1abym czlowiekiem, s1abszym, niz sqdzisz; moja sila i:yciowa opierasi~ na kredycie, na zaufaniu do ludzi, tra~ wszelkq pewnosc, kiedy mam doczynienia z czyms klamliwym i bezsensownym i nienawistnym. Dlaczego misi~ <strong>to</strong> przydarza? Staram si~ ze wszystkich sil, zeby nikogo nie skrzywdzic; <strong>to</strong><strong>jest</strong> niewielka zasluga, ale chcialbym za niq zyskac nienaruszonq calosci czys<strong>to</strong>se wlasnego i:ycia; a jeSli nawet <strong>jest</strong> <strong>to</strong> sobkowskie, <strong>to</strong> daj~ swiatu za<strong>to</strong> wszystko, co mog~ (Karel Capek, cyt. za: Olga Scheinpflugova, Ceskyroman, Praha 1991, s. 465, t/um. TW).<strong>Co</strong>kolwiek, na co patrzymy, <strong>jest</strong> tq rzeczlj. i r6wnoczesnie czyms z nas, czymsnaszym i osobistym; nasze poznanie swiata i ludzi <strong>jest</strong> czyms w rodzaju naszejspowiedzi. Widzimy rzeczy r6i:nie, wedlug tego, czym i jacy <strong>jest</strong>esmy; rzeczysq dobre i zle, pi~kne i olcropne - zaleiy, jakimi na nie spoglqdamy oczyma.Jak strasznie wielka i zloiona, jak pojemna <strong>jest</strong> rzeczywis<strong>to</strong>se, skoro <strong>jest</strong>w niej dosyc miejsca na tyle r6inych interpretacji! Ale <strong>to</strong> jui nie <strong>jest</strong> jedyniechaos, <strong>jest</strong> <strong>to</strong> przejrzysta mnogosc, nie <strong>jest</strong> <strong>to</strong> jui niepewnosc, ale wieleglos6w; <strong>to</strong>, co wydawalo si~ grozne jako slepa sprzecznosc, nie sprowadza si~jedynie do tego, ie slyszymy r6ine i sprzeczne swiadectwa, ale oznacza, iewysluchujemy r6inych ludzi.Lecz skoro w tym, co poznajemy, zawsze zawiera si~ nasze ja, jak moiemypoznac t~ mnogosc, jak si~ do niej przybliiyc? Nie rna rady, musimy spojrzecna <strong>to</strong> ja, kt6re wkladamy do naszej interpretacji rzeczywis<strong>to</strong>sci; dlatego musiprzyjsc Zwyczajne Zycie ze swojq har6wkq we wn~trzu czlowieka. 0 <strong>to</strong>wlasnie chodzi: tu znowu odnajdujemy t~ mnogosc, a zarazem i jej przyczyny;czlowiek <strong>jest</strong> calym zast~pem rzeczywistych i moiliwych os6b - w pierwszejchwili wygllj.da <strong>to</strong> na jeszcze gorszy zam~t, na dezintegracj~ czlowieka, kt6rysam siebie rozskubal na male kawaleczki i rozrzucil swoje ja na cztery wiatry.Teraz dopiero dotarlo <strong>to</strong> takie do au<strong>to</strong>ra: Przeciei tak wlasnie rna bye,przeciei wlasnie dlatego moiemy poznawac i rozumiec mnogosc, i:e sami<strong>jest</strong>esmy takq mnogokiq! Simi/fa similibus (podobne przez podobne): poznajemyswia. przez <strong>to</strong>, czym sami <strong>jest</strong>eSmy, a poznajlj.c swiat odkrywamysiebie samych. Chwala Bogu, teraz znowu <strong>jest</strong>esmy w domu; <strong>jest</strong>esmy z tejsamej materii co owa mnogosc swiata; <strong>jest</strong>esmy w domu w tej rozleglokii nieprzeliczonosci, mozemy odpowiadac tym niezliczonym glosom. Nie<strong>jest</strong>em jui tylko ja, ale <strong>jest</strong>esmy my ludzie; moiemy si~ porozumiec wielomaj~zy kami , kt6re Slj. w nas. Teraz mozemy szanowac czlowieka dlatego, i:e <strong>jest</strong>inny niz my, i rozumie6 go, dlatego i:e <strong>jest</strong>esmy mu r6wni. Braterstwo


106 KS. TOMASZ WJ;;CLA WSKIj rozmai<strong>to</strong>SC! Nawet najzwyklejsze iycie <strong>jest</strong> przeciei nieskOllczone, niezmierna<strong>jest</strong> war<strong>to</strong>sc kaidej duszy. ( ... ) Zycie czlowieka jesl zbyt wielkie, iebyrnialo lylko jedno oblicze i ieby si~ dalo ogarnllc jednym spojrzeniem. ( ... )Nic si~ nie konczy, lakie la lrylogia nie; zamiast konca otwiera si~ sze<strong>rok</strong>o,tak sze<strong>rok</strong>o, jak tylko czlowieka slarczy (Karel Capek, Hordubal, Povetrpii,Obycejny iivOI, Praha 1975, s. 334-335, tlum. TW).1. Powiedzialem juz, dlaczego wybralem <strong>to</strong> wlasnie swiadectwo, zapewneinne od poprzednich dwu. Jesli wyjOltkowose tamtych mogla nas troch ~onidmielae, <strong>to</strong> tu <strong>jest</strong> przeciez inaczej. Te slowa wcale nas nie oniesmielajOl,przeciwnie: osmielajOl nas tym, ze sOl wypowiedziane tak pros<strong>to</strong> i takoczywiscie z perspektywy zwyczajnosci Zycia. W ten sposob zachfl:cajOl teido rozmowy 0 tym wlasnie, co dzieje sifl: z nami zwyczajnie i na co dzien."Musi przyjsc zwyczajne iycie - mowi Capek - ze swojOl harowkOl wewnfl:trzu czlowieka." Przyznam, ie w pierwszej chwili nie bardzo wiedzialem,0 co wlasciwie chodzi z tOl "harowkOl we wn~trzu czlowieka". <strong>Co</strong>w zwyczajnym Zyciu <strong>jest</strong> harowkOl we w n fI: t r z u czlowieka? Zwyczajnezycie kojarzy nam sifl: raczej z harowkOl zewnfl:trznOl, z gorOl codziennychzadan i spraw do zalatwienia, spoza k<strong>to</strong>rych ledwie czasem przebija si~nasze wnfl:trze. Nie wiem, czy teraz, po zastanowieniu, rozumiem <strong>to</strong> duzolepiej, ale moze tak.2. Jest przeciez cos takiego w naszym zwyczajnym Zyciu, przed czymtrudno uciec, czego moma wprawdzie wprost nie zauwaiae, co jednakniezauwaione wcale nie znika, ale wymaga od nas stalego wewnfl:trznegowysilku - i nierzadko tez prawdziwego umfl:czenia. Jest zatem cos, comoglbym nazwae razem z Capkiem codziennOl harowkOl we wnfl:trzuczlowieka. Nie wiem, czy on mial na mysli <strong>to</strong> sarno, ale ja myslfl:o nieustannie dokonuj,!cym sifl: w naszym wnfl:trzu wyborze mifl:dzyprzynajmniej dwiema moiliwymi postawami wobec tego wszystkiego, conas codziennie spotyka, a zwlaszcza wobec tych wszystkich, k<strong>to</strong>rych myspotykamy na co dzien. Gdybym mial ten wybor opisac najprosciej,powiedzialbym tak: albo otwarte (i naiwne) zaufanie do t~go , co mniespotyka, alba ostromosc, k<strong>to</strong>ra wsz¢zie obawia sifl: pulapki, ukrytychzamiarow, podwojnego dna... Jasne, ze prawie nikt nie przeiywa swi a­d 0 m i e koniecznoSci takiego wyboru w k a z dej c h w iIi swojego zwczajnegoZycia, chociai moie zdarzaj,! sifl: tacy ludzie - a jdli tak, <strong>to</strong> SOl oniwtedy rzeczywiscie godni wspolczucia. Zazwyczaj jednak swiadomie albochoeby tylko na pol swiadomie przezywam mfl:cz'!C'l koniecznose takiegowyboru jedynie wtedy, kiedy spotykam kogos, k<strong>to</strong> przyjOlI pod tymwzglfl:dem postawfl: zasadniczo inn,! nii ja. Kiedy ja <strong>jest</strong>em naiwnie ufny,a spotykam czlowieka podejrzliwego, albo kiedy ja nauczylem sifl: (zwykledrogOl dose bolesnych doswiadczen) nikomu zbytnio nie ufae, a spotykamkogos, k<strong>to</strong> mnie zadziwia, denerwuje lub gorszy swoim naiwnie niewinnympodejsciem do tego swiata - jakby nie wiedzial, ile wokol <strong>jest</strong> falszui dranstwa. Moie k<strong>to</strong>s powiedziee, ze takie rozdzielenie tych dwu postaw


NADZIEJA 107<strong>jest</strong> zbytnim uproszczeniem, ie w rzeczywis<strong>to</strong>sci S,! one w nas zawsze obie,przemieszane ze sob,! w r6:i:nej proporcji, trudne do rozdzielenia. Zapewnetak. Chcialbym jednak obstawae przy jednym: one s,! naprawd~ nie dopogodzenia ze sob,! nawzajem; mi~dzy jedn,! a drug'! nie moze byekompromisu - i dlatego wlasnie <strong>to</strong>, ze swiadomie lub nie spotykamy jenieustannie w nas samych, mog~ nazwae codzienn'! ukryt'! m~k,! i harowk,!we wn~trzu czlowieka.3. Czy <strong>to</strong> prawda, ze tak rozumiane naiwne zaufanie do swiatai podejrzliwosc wobec swiata S,! nie do pogodzenia? Za jedn,! i drug,!postaw,! wydaj,! si~ przeciez przemawiae niew'!tpliwe racje, jedna i drugarna albo moze miee za sob,! takze zupelnie oczywiste doswiadczenie. Mozesi~ tez wydawae, ze i Pan Bog s<strong>to</strong>i czasem za jedn,!, a czasem za drug,!z nich; slyszymy bowiem: "Nie bierzcie przykladu z tego swiata" (Rz 12,2)i "Ufajcie, jam zwyci~zyl swiat" (J 16,33), ale tez: "Nie bojcie si~ ich u(Mt 10,26 par.) i "Nie bojcie si~, ja <strong>jest</strong>em" (Mt 14,27); slyszymy: "Dzieci,nie dajcie si~ zwodzie nikomu" (1 J 3,7), ale tez: "Ja nie s,!dz~ nikogo"(J 8,15). Czy zatem wolno powiedziee, ze S,! <strong>to</strong> postawy naprawd~ nie dopogodzenia? Czy nie wystarczy po prostu troch~ tylko skorygowae <strong>to</strong>, comowimy 0 jednej i drugiej, i powiedziee: "zaufanie tak, ale nie naiwne","podejrziiwose owszem, ale nie bezrozumna"? Moze wystarczy. Zapewnewystarczy tam, gdzie chodzi 0 nasze dzialania w pelni swiadome i odpowiedzialne:0 os,!d, wybor i decyzj~. Rzeczjednak w tym, ze zupelnie i dokonca swiadomy oS,!d i wybor przydarza nam si~ s<strong>to</strong>sunkowo rzadko i zenasze zwyczajne Zycie w wi~kszosci utkane <strong>jest</strong> z innej, wcale nie takswiadomie i odpowiedzialnie wybieranej prz¢zy. Dlatego zazwyczaj niedecyduje w nim perspektywiczny rozs'!dek i zdolnose do refieksji, ale takaspontanicznose, k<strong>to</strong>ra wynika z czegos zupelnie innego, bardziej ukrytegoi wewn~trznego : decyduje <strong>to</strong>, co naprawd~ <strong>jest</strong> w nas. To wlasnie tawewn~trzna spontanicznose kaze czlowiekowi podejrzliwemu brudziewszystko samym swoim dotkni~ciem, <strong>to</strong> ona pozwala (zawsze ponoew imi~ prawdy) powiedzie6 0 kims: a <strong>to</strong> zadok i pijak, przyjaciel aferzys<strong>to</strong>wi bezbomikow, a <strong>to</strong> straszny libertyn, a <strong>to</strong> glupiec, pyszalek, tchorz,sk,!piec, wariat, lewica, prawica, Zyd, klerykal, nacjonalista, szowinista,"europejczyk" (w cudzyslowie), w koncu "<strong>to</strong> niewiadomo k<strong>to</strong>" i "niewiadomo po co". Pojawia si~ przy tym dziwne i smutne upodobanie, iebytakie rzeczy mowie wlasnie wtedy, kiedy wyczuwamy obok siebie kogos,k<strong>to</strong> dot,!d naiwnie s,!dzil, ze <strong>jest</strong> inaczej. Bye moze w wielu wypadkachtakie glosno wypowiadane s,!dy nie S,! ani oszczerstwem, ani nawetswiadom,! obmow'!. Bye moze s,! prawd,!, i <strong>to</strong> tak,!, k<strong>to</strong>q rzeczywiscietrzeba raz wreszcie glosno powiedziee. Tylko dlaczego w swiecie takiejprawdy <strong>jest</strong> tak duszno, dlaczego tak trudno w nim oddychae? Tak cz~s<strong>to</strong><strong>jest</strong> <strong>to</strong> nie tylko dostrzezenie podwojnego dna napotykanej przez nassprawy, ale po prostu sytuacja "podwojnie denna", zeby <strong>to</strong> powiedzie6j~zykiem zupelnie nie filozoficznym . A jdli tak, <strong>to</strong> juz wol~ naiwnose.


108 KS. TOMASZ ~CLAWS KIPewnie, :i:e nie naiwnose niem~dr~, nie tak,!, kt6ra zamyka oczy na prawdy,albo chce widziee tylko ty prawdy, k<strong>to</strong>ra jej si y podoba. S~ jednak roinenaiwnosci: <strong>jest</strong> naiwnose pierwsza, biedna, pogubiona i niem,!dra - t'akamo:i:e czlowieka rzeczywiscie zgubie, i <strong>jest</strong> naiwnose druga, dojrzala, czystai pewna - kt6ra naprawdy wyzwala i ratuje. Mowmy 0 tej drugiej.4. Nie przychodzi mi na mysl doskonalszy opis tej drugiej dojrzaleji czystej, prawdziwie ratuj~cej nas wszystkich naiwnoSci, ni:i: przypowiescJezusa 0 mamotrawnym synu. Mysly przecie:i: nie tyle 0 his<strong>to</strong>rii tamtegoczlowieka, k<strong>to</strong>ry odszedl w dalekie strony, a potem wr6cil pokonanyi skruszony, ile raczej 0 dwu sposobach przyjycia go w domu, kiedy juzzjawil siy tam na powrot. Bo ta przypowieSe opowiada 0 dwu sposobachprzyjycia wracaj,!cego ze skruch,! czlowieka: 0 ojcu, kt6ry przyjmuje go jakdos<strong>to</strong>jnego goscia z oznakami czci (szata i sandaly, pierscien, ucztaz utuczonego cielycia) i 0 drugim synu, 0 starszym bracie, kt6ry patrzytrzeZwo na swiat i nie moie zrozumiee takiego braku porz,!dku i konsekwencji.Wiemy, co ojciec odpowiedzial na jego w,!tpliwosci i zarzuty.Jednej rzeczy jednak nie wiemy, jedno pozostaje w tej przypowidci dokonca niedopowiedziane: czy ten starszy i zapewne rzeczywiscie m,!drzejszybrat wszedl w koncu na uczty przygo<strong>to</strong>wan'! przez ojca, czy znalazl siyw domu - w swiecie, k<strong>to</strong>ry ojciec stworzyl przez swoj,! szczer'! i m,!drzenaiwnq radose i zaufanie. Tylko nadzieja mowi, :i:e tak.5. Mo:i:na na r6Znych planach objasniae symboliczn,! wymOWy tejprzypowidci: <strong>jest</strong> w niej zapewne Izrael i "mlodszy brat", kiedys zagubionyi martwy, k<strong>to</strong>ry - odnaleziony dziyki milosci Ojca - teraz znowu :i:yje, Sqwiemi, kt6rzy ..nigdy nie przekroczyli :i:adnego rozkazu" i grzesznicy,k<strong>to</strong>rzy "roztrwonili maj'!tek z nierz,!dnicami", i <strong>jest</strong>em tam w koncu ja sam- i <strong>to</strong> przeciei: nie tylko jako ten, k<strong>to</strong>ry wraca skruszony, ale taue jako ten,k<strong>to</strong>ry ruc rue rozumie, gorszy si y i nie chce wejse. Za lcaidym razempozostaje jednak <strong>to</strong> sarno zupelnie zasadnicze pytanie: czy wiedz,!c 0 tym,co si y tam stalo, potrafimy chciee swiata, kt6ry stwarza taki ojciec, czygo<strong>to</strong>wi <strong>jest</strong>esmy chciee tego, czego chce on sam, czy mamy do niego tylezaufania, :i:eby przyj,!e taki swiat, czy tei: rue. Ma racjy Capek: "naszepoznanie swiata i ludzi <strong>jest</strong> czyms w rodzaju naszej spowiedzi. Widzimyrzeczy ro:i:nie, wed lug tego, czym i jacy <strong>jest</strong>dmy; rzeczy S,! dobre i zle,piykne i okropne - zalezy, jakimi na nie spoglqdamy oczyma." Zapewnenikt z nas nie dowiaduje siy w ten sposob calej i ostatecznej prawdyo rzeczach i ludziach. Zapewne te:i: nikomu z nas nie wystarczy ta dziwnaspowiedZ, k<strong>to</strong>ra si y dokonuje w kawym naszym prostym spojrzeniu naswiat. S,!dzy jednak, :i:e nie moglaby nam tei wystarczye :i:adna innaspowiedZ, nawet najbardziej dokladna i sumienna w wyliczaniu tego,cosmy ZIe uczynili, gdyby zabraklo w niej miejsca na <strong>to</strong>, czego moi:emy siydowiedziec 0 sobie, kiedy zastanawiamy siy nad tym, jakimi oczymarozgl'!damy si y wokol siebie. Przeciez rue ch odzi tu bynaj mniej 0 jeszcze


NADZIEJA 109jedno pytanie do naszego rachunku sumienia, nie chodzi 0 <strong>to</strong>, bysmy gouczynili bardzieJ precyzyjnym. Chodzi 0 cos naprawd~ najzupelniej podstawowego.Chodzi 0 cos, co mam wielk~ ochot~ nazwac kat 0 1 i c k 0 s­ci ~ naszej d uszy. Nie mam na mysli wyznaniowego sensu tegookrdlenia, ani nawet jego Scislego sensu teologicznego, w jaidm m6wimyo Kosciele kat 0 I i c kim czyli pow s z e c h n y m. Mam na mysli najprostszyi pierwotny sens tego slowa, wywodz,!cy si~ z greckiego kalh 'olou, czyli"wedlug calosci". St,!d wlasnie wyroslo r6wniei: kazde dokladniejszeteologiczne i koscielne zas<strong>to</strong>sowanie tego slowa - i tylko wtedy bywa oneuprawnione i uczciwe, kiedy zachowuje ten wlasnie sw6j zr6dlowy sens. <strong>Co</strong><strong>to</strong> zatem znaczy w is<strong>to</strong>cie, ze nasze dusze s,! ka<strong>to</strong>lickie, albo raczej, ze naszawiara, miloS~ i nadzieja <strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka, ze <strong>jest</strong> "wedlug caloki" i ze w tenspos6b moze tei: czynic naprawd~ ka<strong>to</strong>licidmi nasze serca i dusze?Chcialbym na <strong>to</strong> pytanie odpowiedziec kr6tidm rozwazaniem tego, cowydaje mi si~ najbardziej przejmuj~ce i zarazem najbardziej uspokajaj~cew ka<strong>to</strong>lickosci naszej nadziei.6. Nadzieja <strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka. <strong>Co</strong> <strong>to</strong> znaczy? lIe razy 0 tym mysl~,przypomina mi si~ pewna amerykanska anegdota. Opowiada ona 0 czlowieku,kt6ry popelni! morderstwo. Po czasie zaczvly go drvczyc wyrzutysumienia. <strong>Co</strong>raz bardziej rozpaczliwie szukal jaidejs pomocy. Jak <strong>to</strong>w Nowym Swiecie: trafi! na ulic~, przy kt6rej stal dom Bozy przy domuBozym i kosci61 przy kokiele. Pierwszym przybytidem, do kt6rego wszedl,okazala siv synagoga. Odnalazl rabin a i z drzeniem wyzna!: "Rabi, zabilemczlowieka!" " Krew, kt6ra plami twoje r~ce" - uslyszal- "niech spadnie natwoj,! glow~!" Poszedl dalej. Nast~pnym, na kt6rego trafil by! pas<strong>to</strong>r: "M6jdrogi grzeszny bracie, dlaczego przychodzisz z tym do mnie? Nie czyil mnieswiadkiem i wspolniidem w wiedzy 0 tak strasznej rzeczy. Pros Chrystusa,twojego Pana i Zbawicieia, 0 przebaczenie i oddaj si~ w r~ce policji."Nastvpnym miejscem, do kt6rego trafil, byl kosci6! ka<strong>to</strong>licid, a w nimsrednio uduchowiony ksi~dz siedz'!cy nad brewiarzem w konfesjonale.Podszedl i wyzna!: "Ojcze, zabilem czlowieka!" Na <strong>to</strong> uslyszal zza kratid"':upelnie beznami~tne: "lie razy?"7. Nadzieja <strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka. Przeciei w tym "ka<strong>to</strong>licidm" pytaniu nie maani krzty z1udzenia co do prawdziwego stanu czlowieka, albo pob!azaniaczy mdlego liberalizmu. Jest w nim prawdziwe wybawienie, ale nie <strong>jest</strong> <strong>to</strong>bynajmniej postawa n i em,! d r z e naiwna. Jest w niej bowiem spokojnago<strong>to</strong>wosc przebaczenia i przyjvcia tego drugiego, kt6rej oparciem <strong>jest</strong> nietylko zaufanie grzesznego czlowieka do milosiernego Boga, ale takZe proste(i jeSli k<strong>to</strong>s chce, naiwne) przekonanie, ze Boze rni!osierdzie i przebaczenie<strong>jest</strong> teraz ca!e w wyci,!gni~tej r~ce tego o<strong>to</strong> srednio uduchowionegoczlowieka, kt6ry sam nigdy nie rozurnie do konca, co robi, kiedy w irni~Boga odpuszcza grzechy. Dlatego tei jednak ten wlasnie czlowiek moZew irnieniu Boga bez wahania powiedziec drugiemu cos, czego nigdy nie


110 KS. TOMASZ ~CLAWSKIodwaZylby si~ powiedzie6 we wlasnym imieniu: skoro wiesz i wymajesz, zezgrzeszyleS, <strong>jest</strong>d teraz wolny od twojego grzechu, idz i nie grzesz wi~ej .Pamiytaj tez, ze nawet gdybys jeszcze siedemdziesi4t siedem razy zgrzeszyl,r~ka Boza pozostaje wyci4gniyta. Bowiem kazdy twoj przeszly, teramiejszyi p r z y s z I y grzech zostaljuz raz na zawsze zwyciyiony na Krzyzu Jezusa,Syna Boi:ego. Dlatego ten wlasnie krzyz kresli nad <strong>to</strong>b 4 teraz moja dobrzedo tego wzwyczajona ryka. To wszystko nie <strong>jest</strong> przecieZ zaChl[:t4 dozuchwalstwa w grzeszeniu, ale makiem nadziei wiykszej niz kaZda naszagrzeszna bieda i rozpacz. To <strong>jest</strong> nadzieja pewniejsza niz skala. l(jedymysl~ 0 skale, na k<strong>to</strong>rej zbudowany <strong>jest</strong> Koscio! i "bramy piekielne nieprzemog4 go" (Mt 16,18), musz~ myslee w!asnie 0 tym. I mysll[:o tym bardziej, niz 0 wszystkich dziejowych zwyciystwach tego KoSci.olanad przeciwnosciami ludzi i diab!ow, w!adc6w tego swiata, Zywiolow czylosu. Jesli ten Koscio! <strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licki i nigdy nie upadnie, <strong>to</strong> wlasnie dlatego.To przeciez Piotr-Ska!a, wed!ug swiadectwa Mateusza, zapytal: "Panie, ilerazy mam przebaczye, jesli moj brat wykroczy przeciwko mnie? ezy azsiedem razy?" i us!ysza!: "Nie mowi~ ci, ze az siedem razy, lecz azsiedemdziesi4t siedem razy" (Mt 18,21.22). To <strong>jest</strong> naprawd~ sarno serce tejnadziei, k<strong>to</strong>ra<strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka - tak w!asnie <strong>jest</strong> ona zawsze "wedlug calosci".8. Moze k<strong>to</strong>s jednaki:e zapytae teraz, jak taka nadzieja mozerzeczywiscie dotyczye ca!osci,jak moze si~gae wszystkich ludzi,wszystkich miejsc, wszystkich czasow? Z pewnosci 4 bowiem nie czyni tegowprost. Nie czyni tego jednak takze na jakiejs romantycmej zasadzie,wedlug k<strong>to</strong>rej mia!oby bye zupelnie niewazne, kim <strong>jest</strong>, czym iyje i w cowierzy ten czy ow czlowiek - wystarczy, ze ja dla niego pragn~ zbawieniai S4dzy, i:e Pan Bog nie moze rue podzielae takiego mojego pragnienia.Musimy zauwaiye, ze nawet nadzieja zbawienia-dla wszystkich moze si~!atwo stae nierozumnym egoizmem, jeSli nie zauwaiy prawdziwej i nieprzypadkowej roi:norodnosci rzeczy i ludzi, wsrod k<strong>to</strong>rych iyj ern y. UporZ4dkowanietej roznorodnosci, powiedzenie, co <strong>jest</strong> w niej blisko"a codaleko, wca1e nie musi przeciez oznaczae porzucenia nadziei, zaufaniai mi!osierdzia dla wszystkich, a zw!aszcza dJa tych, 0 k<strong>to</strong>rych rnusimypowiedzie6, ze S4 daleko. Nasza nadzieja zbawienia dla wszystkich niemoze jednak polegae na tym, ze <strong>to</strong> my pragniemy dla nich zbawienia, b 0n i e m 0 gl i b y s m y znieSe mysli 0 tym, ze k<strong>to</strong>s obok nas rna si~ niezbawie. To w!asnie !atwo mog!oby si~ stae subteln4 postaci4 egoizmu. Jamog~ oczywiScie pragn4e dla kazdego innego czlowieka tego dobra, k<strong>to</strong>reodkry!em dla siebie; moje pragnienie <strong>jest</strong> jednak tylko wtedy rozumnei naprawd~ mile Bogu, kiedy pragn~, zeby ten drugi (zeby kaZdy w agoleinny cz!owiek) odkry! <strong>to</strong> dobro takim, jakirn rna one bye dla niego, a nietylko takim, jakim <strong>jest</strong> one dzisiaj dla mnie. K<strong>to</strong>s m4drzejszy ode mnienapisal dlatego 0 tajemnicy ka<strong>to</strong>lickosci Kosciola tak: "W zyciu koscie1­nym moi:liwe S4 dwie skrajnoSci i obie nazywaj4 siy egoizmem: kiedy kazdychce bye wszystkim i kiedy k<strong>to</strong>s jeden chce bye wszystkim; w tym ostatnim


NADZIEJA 111wypadku wi~z jednosci staje si~ tak ciasna, a milose tak si~ rozgrzewa, ieledwie si~ moma obronie przed uduszeniem; w tym pierwszym na<strong>to</strong>miastwszystko si\! rozpada i robi si~ tak zit no, ie moma zamarznqe; jedenegoizm stwarza drugi; ale przeciei ani k<strong>to</strong>s jeden, ani tei kaidy niepowinien chcice bye wszystkim; wszystkim mogq bye tylko wszyscy, i tylkojednose wszystkich moie bye calosciq. O<strong>to</strong> idea K 0 sci 0 ! a kat 0 I i c ­kiego" (Johann Adam Mohler). Jak ta szczeg61na idea moie objawie si~w nas samych i w tym zwyczajnym iyciu, 0 k<strong>to</strong>rym teraz myslimy?9. Zanim odpowiemy na <strong>to</strong> ostatnie pytanie, zwro6my najpierw uwag~na <strong>to</strong>, na jakich drogach przydarza si~ nam samymjeden lub drugi egoizm.Bywa przecie*, ie zgadzamy si~ na kogos (Iub nawet na wszystkich wokolsiebie) tak, ie tym samym z gory zgadzamy si~ na wszystko, czymk<strong>to</strong>kolwiek obok nas <strong>jest</strong> i chce bye - i <strong>to</strong> takie wtedy, kied y bardzo dobrzewiemy, ie wcale nie mamy prawa si~ na <strong>to</strong> zgadzae; zgadzamy si~ jednak- zazwyczaj z I~ku przed ci\!iarem powiedzenia komus: "nie" albo "takimci~ nie chcf', "takim nie mog~ ci~ chciee", "takim nie wolno ci bye".Inaczej mowiqc, k<strong>to</strong> tak patrzy na drugiego, mowi mu: bqdz sobie sam,jaki chcesz, ja ci na <strong>to</strong> pozwalam, tylko mi daj spokoj. Ale k<strong>to</strong> tak mowi,nie bierze przeciei na siebie iadnej odpowiedzialnosci: ani za drugiego, anitei - chociai <strong>to</strong> trudniej zauwaiye - za samego siebie. K<strong>to</strong> bowiem niepotrafi wziqe odpowiedzialnosci za drugiego, naprawd~ nieodpowiedzialnietraktuje takie swoje w!asne iycie. My nie tylko mamy kochae bliznich jaksiebie samych, ale siebie samych kochamy naprawd~ dopiero wtedy, kiedyrzeczywiscie koch amy naszych bliinich - <strong>to</strong> znaczy nie wtedy, kiedychcemy ich dla siebie, ale kiedy go<strong>to</strong>wi <strong>jest</strong>dmy chciee samych siebie dlanich. Gdzie takiej kochajqcej odpowiedzialnosci zabraknie, wszystkopowoli si~ rozsypuje i rozpada, i kaidy nieublaganie i beznadziejniemarznie i zastyga w swoim wlasnym odr\!bnym ksztalcie. Bywa jednakr6wniei zupetnie inaczej, bywa i tak, ie jui zawsze i z gory wiem dla kogos,jaki on rna bye, ieby byl moj - i tak dlugo go m~cz~, ai stanie si~ takim,jakim rna bye (albo wyrwie si~ z moich ramion i ucieknie). To <strong>jest</strong> swiat,k<strong>to</strong>ry dusi si~ w tym jedynym ksztalcie, k<strong>to</strong>ry ja got ow <strong>jest</strong>em uznawae:moim wlasnym. To <strong>jest</strong> swiat, k<strong>to</strong>ry jui raz nazwalismy dusznymj "podwojnie dennym". Jednemu i drugiemu z tych biednych egoistycznychswia<strong>to</strong>w musz~ dlatego przeciwstawie przezycie czegos naprawd~ wi~kszego.10. Cala tajemnica ka<strong>to</strong>lickosci naszych dusz polega na tym, zebysmychcieli si~ zgodzie na <strong>to</strong>, ze <strong>to</strong> n as z w I a s n y swiat <strong>jest</strong> naprawd~ wi~kszyi bogatszy niz <strong>to</strong>, co dotqd potrafLiismy sobie wyobrazie, wi~kszy jeszczeniz <strong>to</strong> wszystko, co udalo nam si~ pochwycie nawet w najpi~kniejszychporywach naszej wiary i narodzonej z niej czynnej wyobraini, budujqcejwoko! nas swiat naprawd~ Boiy, ozywiony i napetniany trdciq przezmilosc Jezusa Chrystusa i Jego Kosciola. Wiem, ze kiedy <strong>to</strong> powiem tak


112 KS. TOMASZ ~CLAWSKltylko (troch~ mgliscie i nie do konca precyzyjnie), moze si~ latwo pojawiepytanie: po co? Po co mam szukae czegos wi~cej, niz ta wspanialose,k<strong>to</strong>r'l juz znajduj~ W Chrystusie i Jego Kosciele? Po co mam szukae gdzieindziej, skoro tu <strong>jest</strong> wszystko, czego potrzebuj~ do zbawienia? JeSli zaschodzi 0 innych, 0 tych, k<strong>to</strong>rzy jeszcze nie znaleZii si~ w tym swiecie, <strong>to</strong> nicprostszego niz pokazae im, co tu <strong>jest</strong>, oglosie im ewangeli~, a wtedy napewno przyjd'l i sami rowniez b¢,! czerpae razem z nami z tych samych:hodel zbawienia. Zapewne. Tyle tylko, ze taka postawa, k<strong>to</strong>ra zdarza si~nie tylko poszczegolnym ludziom w Kosciele, ale chwilami rowniez calymkoscielnym wspolno<strong>to</strong>m, <strong>jest</strong> niebezpiecznie bliska rownoczesnie jednemui drugiemu z tych dwu egoizmow, 0 k<strong>to</strong>rych mowilismy przed chwil,!.Zaden czlowiek w KOSciele nie rna sam bye wszystkim i nie kai:dy czlowiekw Kosciele rna chciee bye wszystkim, ale nie wolno nam przy tymzapomniee, ze ten wlasnie ka<strong>to</strong>licki Kosciol narodzil si~ st,!d, ze jedenczlowiek, Jezus, zgodzil si~ sam dla siebie bye niczym, zeby bye wszystkimdla wszystkich i w ten sposob'zgromadzie wszystkich w sobie za wszystkichwydanym smierci (por. 1 Kor 15,28). Jest zatem droga, na k<strong>to</strong>rej k<strong>to</strong>sjedenw Kosciele moze byc naprawd~ caly dla kazdego i stae si~ rzeczywiSciewszystkim, a rownoczesnie nikomu nie narzucie siebie samego i nikogo nieudusie sob,! samym. To <strong>jest</strong> prawda 0 zyciu Jezusa i tylko 0 Jego Zyciumog~ <strong>to</strong> powiedziee bez w'!tpliwosci, ale <strong>to</strong> przeciez nie moze dotyczyetylko Jego samego i Jego jedynego zycia. On stal si~ takim nie po <strong>to</strong>, zebybyl i pozostal takim tylko On sam, ale po <strong>to</strong>, zeby stal si~ w ten sposobpierworodnym mi~dzy wielu braemi (Rz 8,29).11. Kazde prawdziwe spotkanie i dialog mi¢zy ludimi zawiera dlategow sobie ten sam wzor. Zeby kogos naprawd~ spotkae i wejse z nimw dialog, musz~ zgodzie si~ spojrzee na swiat, na siebie, na cokolwiek, nietylko moimi, ale takZe jego oczyma. rm wi~ksza <strong>jest</strong> mi¢zy nami rMnicai odleglose, im dalej on czy ona<strong>jest</strong> ode mnie i od mojego dotychczasowegoswiata, tym wi~cej <strong>to</strong> ode mnie wymaga; ale nawet jeSli odleglose mi~dzynami <strong>jest</strong> niewielka, nawet jeSli rozumiemy si~ bardzo dobrze i <strong>jest</strong>eSmysobie zupelnie bliscy, nie poznam czyjegos swiata, jeSli nie zgod~ si~ w nimnaprawd~ znaleie, <strong>to</strong> znaczy, jeSli nie zgodz~ si~ opuscie mojego wlasnego.JeSli wi~ rzeczywiScie chcy zobaczye swiat czyimis oczyma, musz~ porzucicsiebie i (przynajmniej w tym sensie!) m usz~ urn r z e e dla siebie samego. TotakZe <strong>jest</strong> sprawa wyobraini - i <strong>to</strong> takiej, k<strong>to</strong>ra moze byc w nas tylkodarem milosiernego Boga. Wiem przeciez, ze ilekroe dzi~ki Bogu costakiego udaje si~ w moim Zyciu, tylekroe j est e m wi~kszy i <strong>jest</strong>embard zi ej niz dot,!d (nie tylko zdobywam jeszcze jedno doswiadczeniei dol,!czam je do wielu poprzednich, ale naprawd~ <strong>jest</strong>em wi~kszy, <strong>jest</strong>embardziej, bo <strong>jest</strong>em bogatszy 0 kogos drugiego, kogo Pan Bog pozwolil mitak poznac). Moze zapewne bye i najcz~sciej bywa tak, ze w takimprzekroczeniu i opuszczeniu wlasnego swiata poznaj~ tylko cos z drugiegoczlowieka i staj~ si~ bogatszy tylko 0 cos, czego nie moglbym maleic


NADZIEJA 113w samym sobie (<strong>to</strong> jui: <strong>jest</strong> bardzo wiele!), ale przecie:i: mo:i:e bye - i dzi~kiBogu <strong>jest</strong>! - rownie:i: tak, :i:e w takim przekroczeniu i porzuceniu siebie staj~si~ bogatszy nie 0 cos, ale na pr awd~ 0 kogos - 0 kogos calego, takiegojakim <strong>jest</strong>, ze wszystkim co do niego nale:i:y. Komu wolno wykluczye zeswojego i:ycia takll mo:i:liwosc, jdli Pan Bog j~ przed nim otwiera? K<strong>to</strong>wobec takiej mo:i:liwoSci moZe zapytac: po co? K<strong>to</strong> moi:e <strong>to</strong> zrobici pozostac wierny Jezusowi, k<strong>to</strong>ry wydal siebie za nas wszystkich i zaka:i:dego - i tak wlasnie stal si~ bogatszy 0 nas wszystkich i 0 ka:i:dego z nas.Jezus zmartwychwstaiy <strong>jest</strong> bogatszy 0 nas wszystkich i w ten sposob <strong>jest</strong>teraz razem z nami naprawd~ ka<strong>to</strong>lickim KoSciolem. "Chwala Bogu- pow<strong>to</strong>rzmy <strong>to</strong> za Capkiem - chwala Bogu, teraz znowu <strong>jest</strong>d my w domu;<strong>jest</strong>dmy z tej samej materii co owa rnnogosc swiata; <strong>jest</strong>dmy w domu w tejrozleglosci i nieprzeliczonoSci, mo:i:emy odpowiadac tymniezliczonymglosom."12. Takie poszerzenie naszego swiata i takie spojrzenie na KOSciol nie<strong>jest</strong> przecie:i: b}najmnej p4) <strong>to</strong>, :i:eby cokolwiek w nim rozmyc, rozwodn ic,zamazac, i:eby udawac, :i:e nie rna podzialow i granic tam, gdzie one Sll,alba Ze mo:i:na ich nie zauwaiac tam, gdzie je zauwaiac trzeba. Mamyzobaczyc ten coraz wi~kszy swiat we wszystkich jego szczegolach, barwach,odcieniach i glosach. To naprawd~ nie Sll "szczegoly", <strong>to</strong> przeciei Sll :i:ywiludzie - podpowiad a nam Capek - i nie Sll <strong>to</strong> jacys "ludzie w ogole", alekaidy z wlasnym imieniem, wlasnym swiatem, wlasnll samotnoScill, wlasnllmiloScill i wlasnym jedynym w tym swiecie oczekiwaniem. Naprawd~kaidy z nich czeka takie na nas. KOSciol, k<strong>to</strong>rym my tei <strong>jest</strong>eSmy, <strong>jest</strong>przecie:i: zbawieniem dla nich wszystkich i dla kai:dego z osobna, nie oboknich czy ponad nimi, ale takie w nich, <strong>to</strong> znaczy taki:e w ka:i:dym z osobnatakim, jakim<strong>jest</strong> ijakim jeszcze dzi~ki Bogu moie byc. To <strong>jest</strong>nasza nadzieja.13. "Wiant, kt6rll najbardziej kocham, <strong>jest</strong> nadzieja - m6wi Bog." Jakanadzieja? WIa8nie taka, ka<strong>to</strong>licka nadzieja pozwalajllca codziennie i zwyczajnieprzyjmowac i prze:i:ywac swiat, k<strong>to</strong>ry otwiera przed nami naszawiara i Boia milosc. Wiara <strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka, milosc <strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka, nadzieja<strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licka. StaraIiSmy si~ pokazac, i e <strong>jest</strong> <strong>to</strong> rzeczywis<strong>to</strong>sc, k<strong>to</strong>rll kai:dyz nas moie przeiywae codziennie i najbardziej osobiScie, kt6ra rownoczdniejednak okazuje si~ obecnoScill w kaidym z nas prawdziwych, czytelnyehi naprawd~ uPorzlldkowanyeh odniesien do wszystkich i do wszystkiego.To wla8nie musimy umiec powiedziec na koncu: taki <strong>jest</strong> KoseiolJezusa Chrystusa. Tak wlasnie <strong>jest</strong> ka<strong>to</strong>licki. Jezus-Bog <strong>jest</strong> Panem takiegoKOScioia - <strong>to</strong> znaezy: On nie chce bye sobll samym bez tego wszystkiego,ezemu oddal swoje i:ycie i co koeha. Nigdy wi~ nie porzuca i nie zapominaniczego, co kocha. Tam, gdzie obecna <strong>jest</strong> i dziala Jego milosc, moell tejmiloSci obecne staje si~ te:i: wszystko, co On kocha i czyni - co ju:i: ukochali uczynil, co kocha i czyni dzisiaj, i co jeszcze ukocha i uczyni odtlld a:i: do


114KS. TOMASZ ~CLAWSKIostatniego dnia. D I ate g 0 wierzyrny, ze skoro <strong>jest</strong> z nami Ten, k<strong>to</strong>ry naskocha, i skoro On z narni <strong>jest</strong> Kosciolern, <strong>jest</strong> z nami takze wszystko <strong>to</strong>, coOn kocha - wszystko od samego poczlltku, od pierwszego dnia stworzeniai pierwszego czlowieka, przez tych wszystkich, k<strong>to</strong>rych kiedykolwieki gdziekolwiek wezwal ten sam kochajllcy Bog, az po tego nieznanego,k<strong>to</strong>ry rna bye ostatnirn. To wszystko <strong>jest</strong> nasze w milo Sci naszego Boga- podobnie, jak przez ty samll Jego milosc kaZdy z nas byl obecny wewszystkirn, co On kiedykolwiek i gdziekolwiek uczynil. "To juz nie <strong>jest</strong>jedynie chaos, <strong>jest</strong> <strong>to</strong> przejrzysta mnogosc, nie <strong>jest</strong> <strong>to</strong> juz niepewnosc, alewiele glosow; <strong>to</strong>, co wydawalo siy grome jako slepa sprzecznosc, niesprowadza siy jedynie do tego, Ze slyszymy rozne i sprzeczne swiadectwa,ale oznacza, ze wysluchujerny romych ludzi" - mowi nam na koniec razjeszcze Karel Capek.14. "Nic siy nie kOllCZY, takze ta trylogia nie", nie konczy siy zatern i <strong>to</strong>potrojne spotkanie, "zarniast konca otwiera siy sze<strong>rok</strong>o, tak sze<strong>rok</strong>o, jaktylko czlowieka starczy".Ks. TollUlSz W(!clawskiKS. TOMASZ W~CLAWSKl, ur. 1952, teolog, wykladowca Papieskiego WydzialuTeologicznego i rek<strong>to</strong>r Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu.Wyda!: Obecnosc i spolkanie (1981), Zwischen Sprache und Schweigen. EineErorlerung der Iheologischen Apophase im Gespriich mil Vladimir N. Lossky undMarlin Heidegger (1983), Elemenly chryslologii (1988), Gdzie jesl Bog? Malewprowadzenie do leologii dla Iych. klorzy nie bojq -sit! myslec (1992). Mieszkaw Poznaniu.


TEMATY I REFLEKSJE ANDRZEJ KEMPFI oZYROWICKIEJ SWI~TEJ IKONIE MATKI BOZEJ W Litwie slynl! cudami obrazy Najswi~tszejPanny Ostrobramskiej w Wilnie, Zamkowejw NowogrOdku tudziez Zyrowicki ej i Borunskiej.Adam Mickiewicz w przypiskuodau<strong>to</strong>rskim do Pana Tadeusza"Zyrowice, miasteczko w powiecie slonimskim guberni grOOzienskiejnad rzeczk~ Wilkni~, pierwotnie wlose darowana przez Kazimierza JagielloilczykapOOskarbiemu litewskiemu Aleksandrowi Soltanowi, kt6regopo<strong>to</strong>mek Jan Soltan, marszalek slonimski, po zgorzeniu pierwszej, mialokolo 1560 <strong>rok</strong>u zbudowaC now~ swi~tyniQ, w kt6rej majduje siQcudowny wizerunek NMP w medalionie 2 cale wszerza 2 i pol wzdluz maj~cy, dniQty w jaspisie" (tu i dalejwszystkie pOOkrdlenia moje - AK).Tyle encyklopedycmej informacji z 1904 <strong>rok</strong>u. Typ ikonograficmywizerunku<strong>to</strong> Eleusa (po rosyjsku Umilenije), charakteryzuj~cy siQ przedstawieniemMaryi z Dzieci~tkiem trzymanym na Jej prawej rQce, z policzkiemprzy policzku. Przy tym uwadze gOOzi siQ, po pierwsze, polecie


116 ANDRZEJ KEMPFIobecnosc inskrypcji unaoczniajltcych nam <strong>to</strong>, Ze swi~ty wizerunek powstalw kr~gu prawoslawnego (a nie rzymskoka<strong>to</strong>lickiego) kultumaryjnego.I tak, obok glowy Dziecilttka (po lewej stronie) mamy in skrypcj~ literamigreckirni: "Jezus Chrystus", obok glowy Maryi (po prawej): " MatkaBoga". Zas z wst~gi naokolo wyziera wypisane cyrylicll hymnograficznecerkiewno-slowianskie zawolanie do Matki Boskiej: Czestnijszuju Cheruvimi slavnijszuju voistinnu Serajun bez istlinija Boha Sio vo roidszuju.Po drugie, na wyeksponowanie zasluguje fakt, ie, jak <strong>to</strong> sluszniew swych cennych Zyrowicach - {ask krynicach podniosl wilenski his<strong>to</strong>ryk,Walerian Charkiewicz, swi ~t ej ikonie dane bylo doczekae si ~ kopii juiw <strong>rok</strong>u 1666. Wszystkich zainteresowanych odsylam do w tejie ksiltZceCharkiewicza zarnieszczonej reprodukcji i opisu tej kopii.Po trzecie, laskami slyn~ cy i:yrowicki wizerunek <strong>jest</strong> plas korzeZb~wyryt~ w jaspisie koloru szarobrltzowego. Przez dluiszy czas swi~ty obraznie byl weale przes lo ni ~ty, w wyniku czego rysunek nieco si ~ zatar!.Niezwykla moc przypisywana byla nie tylko samemu obrazowi, lecz tauei gruszce, na k<strong>to</strong>rej si~ ukazal, zrodlu, k<strong>to</strong>re bilo pod tlt gruszk~i kamieniowi zachowujltcemu slady r~ki Najswi ~tszej Panny. Okruszyny tejgruszki i kamienia uwaiane byly za skuteczne lekarstwa na r6Zne choroby.I - po czwarte - przecenic nie sposob tego, ii drogocenna ikona, byla,jak 0 tyrn powiedzial Adam Mickiewicz, j ednym z najbardziejczczonych m aryj n ych wizerun kow calego W i e l k i egoK si ~ st w a L i t e w s ki e g o. "Ale jako w Koronie Polskiej - pisze jeden zestaropolskich kronikarzy - najdawniejszy i najslawniejszy <strong>jest</strong> ObrazC~s<strong>to</strong>chowski , tak w Litwi e Obr az Zyro wicki z daw nych latdzi wn ie zjawi o ny i wiel ki mi cud ami od Paria Boga ws lawi0 n y j e s t." Na temat tej swi~tej ikony istnieje bogata literatura,poczltwszy od wydanej w <strong>rok</strong>u 1622 w Wilnie His<strong>to</strong>ryi abo Powiesci (...)o obrazie Przeczystej Panny Maryjej iyrowickim cudotwornym pioraksi¢za Teodozego Borowika.Pora wszakie przejsc do zreferowania genezy wielowiekowego kultuMatki Boiej w iyrowickim prawoslawnym, po <strong>rok</strong>u 1613 .unickim i od<strong>rok</strong>u 1839 znow prawoslawnym sanktuarium. 0 tym, jak bardzo kult ten<strong>jest</strong> i dzis i:ywy, dobitnie mo wi stala obecnosc modlltcych si~ przed swi~t~i kon~, anna 1991 tak jak i ongis wystawion ~ na lewD od ikonostasuw i:yrowickiej cerkwi Uspienskiej. Cerkwi b~d ltcej zabytkiem architekturyXVII wieku, w k<strong>to</strong>rym elementy ba<strong>rok</strong>u widoczne slt w dZwigajltcychkopul~ filarach, w pihstrach rozczlonkowuj~cych sciany i w gzymsie.Wyjdimy od tego, Ze nazwa "Zyrowice" wyprowadzana <strong>jest</strong> od wyrazu"iyr" lub "ier", co znaczylo "duszcz", "pokarm" lub "pasza" i niniejszyrdzen "iyr" zdaje si~ kryc w sobie odniesienie do obfi <strong>to</strong>Sci pastwiskotaczaj~cych Zyrowice. Poloione wsrod wzgorz zaro Sni~tych lasarni i maj~ceotwartlt przestrzen tylko w kierunku rzeki Szczary, Zyrowice stanowiltwyjlltkowo malowni~ rniejscowosc boga4 w bujne !~ i obfitll roSlinnosc.Za czasow pierwszych Jagiellonow teren i:yrowicki naleZal do maj ~tk6w


o ZvROWICKlEJ SWlIVEJ IKONIE MATKI BOZEJ117kr6lewskich i do rlik prywatnych przeszedl za Kazimierza Jagiellonczyka,k<strong>to</strong>ry wielki obszar ziemi nadal poskarbiemu litewskiemu AleksandrowiSoltanowi. Na miejscu Zyrowic byla wowczas z trzech stron puszcza,z czwartej lliki.Odludne <strong>to</strong> miejsce mialo jednak wkrotce zwrocic na siebie powszechnlluwag~, gdyz stal si ~ cud. 010 pastuszkowie paslicy bydlo w lesie zauwa:i:ylipewnego ' razu n a dzi k i ej g r u s z ce jak is p r zed m i ot. T ak <strong>to</strong>wydarzenie przedstawila wspomniana powy:i:ej His<strong>to</strong>ryja z 1622 <strong>rok</strong>u:Gdy jednago czasu pastuszkowie z bydlem i trzod ~ zagnali si~ byli nadzwyczaj w puszcz~ pom ienion ~: i pr zechad zaj~c s i ~ niekt6rzy z nich obaczyJina drz ew ie gr usz kow ym Idnym jasno sc w ie l k ~ jakobyognia p alahcego , a co by <strong>to</strong> bylo, przypatrywali si~ pilnie zdumiali.Kt6rzy do tego drzewa przyst~ piw s zy bliiej obaczyli 0 bra z s t 0 hey n atym d r zewie 0 sw oj ej m o e y w d z iwnej s wi a tios ei. Kt6rypotymnierychlo - tro ch ~ osmieliwszy s i~ gdy jui on Gako si~ im zdalo) ogieni jasnosc op lon ~la - zdj~1i i do Pana swego zaniesli i wszystko porz~nie jakosi l( im pokazal powiedzieli. Za co im Pan pod zi~kowawszy , on obrazek odnich wzi~i i do szkatuly schowal.A o<strong>to</strong> jakie dziwy pocz~l y si~ dziac z ikonli po znalezieniu jej w domuSoitana, dziwy, w k<strong>to</strong>rych au<strong>to</strong>r dopatruje si ~ woli Bozej nie chclicejdopuScic, by " tak znamienity skarb byl swiatu zakryty":Albowiem ten obraz cudowny eudownie z szkatu ly znik n ~ l i na <strong>to</strong>i miejsce,gdzie byl pierwej znaleziony, przeni6s1 sil(. A gdy nazajutrz goscie do PanaPodskarbiego przyjachali, kt6rych wd zi~cznie przyjllwsZY przy inszych rozmowachwszc z~ 1 powiesc 0 dziwnym znalezieniu obrazu od pastuch6wswoich. A chc~e im dla uwierzenia i pod ziwienia wielkiego na oko ukazaC,szkatull( onl( przyniesc kaza!. W kt6rej pilnie niejednokroc szu kaj ~c nie zgolanie znalazi. Z czego barzo zafrasowany i zd umialy rzek l: "Za i s t e n i el udz k a t o sprawa, a le sa m P an B6g dziwnego c os ehceprze z <strong>to</strong> p ok azac: nieeh sil( d z iej e w ola J e g o !" W tym si~goscie od niego rozjachali.Przerwijmy jednak t~ degustacj~ staropolszczyzny z zapisu piora k si~zaBorowika. Ot62: w jakis czas p6Zniej ci sami pastuszkowie na tejze Idnejgruszce znow znaleZli wizerunek Bogurodzicy i pow<strong>to</strong>rnie przynidli goswemu pan u. Soltan uznal <strong>to</strong> za znak Bozy, iz swi~tej ikony nie powinientrzymac w domu. Udal si~ do Iasu i przy gruszy zlozyl slub, ze kaze tuzbudowac swill tyni~ ku czci Przenajswi~tszej Matki Bozej. Wkrotcew miejscu tym faktycznie stan ~l a drewniana cerkiew i w niej umieScilSoltan przez pastuszkow znaleziony swi~ty wizerunek.Wiadomosc 0 pojawieniu si~ cudownego wizerunku Bogarodzicy szybkoobiegia okolice i do Zyrowic pocz~ 1y naplywac tlumy pielgrzymow pragnllCychsi~ tu pomodlic. Byli i tacy, kt6rzy decydowali si~ osillSC w poblirucerkwi, by pod opiekll swi ~tej ikony moc si~ calkowicie oddac sluibie Bogu.W tym miejscu nie sposob uchylic si~ od odpowiedzi na pytanie, kiedypojawila si ~ w Zyrowicach drogocenna ikona? O<strong>to</strong>i w relacji ksi~za


118 ANDRZEJ KEMPFIBorowika brak jakiejkolwiek daty; jako pierwszy dat~ t~ sprecyzowaldopiero kanonik Izydor Nardi w swojej Relacyi His<strong>to</strong>rycznej 0 zjawieniucudownego obrazu NP Zyrowickiej z 1721 <strong>rok</strong>u. Zdaniem Nardiego <strong>rok</strong>iemobjawienia si~ ikony mial bye <strong>rok</strong> 1470 i ta data byla i <strong>jest</strong> powtarzanaw wielu his<strong>to</strong>rycznych infonnacjach na ten temat.ezy da~ 1470 <strong>rok</strong>u moi:na uznae za wiarygodn~? Ot6i: na pew no nie,choeby i dlatego, i:e dopiero oke<strong>to</strong> 1490 <strong>rok</strong>u Zyrowice przeszly w posiadanierodziny Soltan6w. Wiele wskazuje na <strong>to</strong>, ii: najblii:szy prawdy <strong>jest</strong>rosyjski his<strong>to</strong>ryk Zukowicz, przyjmuj~cy za dat~ wylonienia si~ ikony <strong>rok</strong>1493. Zainteresowanych odsylamy do uwag, jakimi poprzedzil on rosyjskietlumaczenie dziela ksi~za Borowika.W <strong>rok</strong>u 1520 spadlo na Zyrowice nieszcz~scie. Wybuchl poi:ar, k<strong>to</strong>ryzniszczyl c~sc osiedla i drewnian~ cerkiew. I co najgorsze, w plamieniachznikn~la drogocenna ikona, a poszukiwania jej na pogorzelisku nie dalyrezultatu. Zdawalo si~, Ze Zyrowice zostaly pozbawione swego najwi~kszegoskarbu. 0 dziwo jednak, pewnego dnia bawi~ce si~ kolo pogorzeliskadzieci zauwai:yly na wzgorzu, siedz~c~ na kamieniu niezwyklejurody Pann~. Otaczaly h jasne plomienie, a w r~kutrzymala daremnie po poi:arze poszukiwany wizerunek.Dzieci czym pr~zej pobiegly opowiedziee 0 tym i:yrowickim swiaszczennikom.W o<strong>to</strong>czeniu gromady ludu na wskazane miejsce przyszlid uchowni. Promienistej Panny nie bylo, ale za <strong>to</strong> n a k ami en ius t a Izaginiony wizerunek, a przed nim palila si~ swieca. Wkrotcew miejscu spalonej drewnianej cerkwi wzniesiony zostal nowy dom BaZyi w nim naleine pornieszczenie zaj~la swi~ta ikona. Ponad<strong>to</strong> osobnacerkiew stan~la na wzg6rzu wok61 kamienia, na kt6rym cudowny wizerunekmial bye odnaleziony.Tyle 0 cudownych wydarzeniach; aba te objawienia doczekaly si~niezliczonych przedstawien ikonograficznych, i taki:e i dzis nie przestaj~inspirowae artys<strong>to</strong>w.Zanim posuniemy si~ 0 k<strong>rok</strong> daiej, wro6ny jeszcze raz do wilenskiegadrukowanego przekazu z 1622 raku i zacytujmy, co w nim powiedzianezostaje a wygl~dzie swi~tego obrazu i jega dzialaniu:Ten obraz, 0 kt6rym tu piszemy, <strong>jest</strong> kamienny (...), aspisowy, swiatl(H;zarawy,ligury okr~glo-podlugowatej (jako pospolicie zow~), 0 val is,i tak niemal abo cos troch~ nad <strong>to</strong> wi~kszy. Osoba na nim <strong>jest</strong> wyrytaPrzeczystej Matki Boiej od glowy po biodra. A na prawej r~ce Dzieci~tkoChrystus Jezus, zupelnie [w ca/osci] taki:e wyryty (...) Ten obraz ludziomdwornie ciekawym [przesadnie ciekawym] abo zlej jakiej wiary i w smiertelnymgrzechu ~d~cym zda si~ bye jakoby czym ciemnym zas/oniony,czegosmy w wielu (za dobrowolnym ich wlasnym przyznaniem) doswiadczyli,kt6rzy jeszcze i:ywi s~ i <strong>to</strong> wyznawaj~ . Ludziom zas dobrego surnienia, kt6rzysi~ przez spowiedi swi~~ Panu Bogu sprawili [rnil:ymi uczynili] i naSwi~tszesakramenta przyj~li, dziwnie wesol:ym i pi~knym bye pokazuje si~ .


o :h'ROWICKlEJ SWl~TEJIKONIE MATKI BOZEJ119A o<strong>to</strong> znamienna przestroga, z jak~ bezposrednio po opisle spieszywyst~pic ow or~downik nabozenstwa do MaUd Boskiej Zyrowickiej:Niechie sicc iaden nie zgorsza i wydwornie nie szpyra [dajllC siCC ponieSc niedochodzi), ii przy tym tak malym nieohzalym obrazku MaUd Boiej takie siCCzacne cuda pokazuj~, poniewai tak Bog chce, w k<strong>to</strong>rego rccku i blo<strong>to</strong> grube,§Jin~ roztworzone, staje siCC wybornym lekarstwem i materi~ sposobn~ oczu§Jepo narodzonego.IINasuwa si~ pytanie, od kiedy moma mowic 0 istnieniu w Zyrowicachmonasteru? I czy dat~ 1549 <strong>rok</strong>u pod awan~ w niek<strong>to</strong>rych opracowaniachhis<strong>to</strong>rycznych ' uznac moma za wiarygodn~? O<strong>to</strong>z w 1587 <strong>rok</strong>u prawn ukmarszalka J ana Soltana, J aroslaw, sprzedal cz~sc Zyrowickich dobr swojemubratu, Iwanowi, a w akcie sprzedazy-kupna pada wzmianka 0 tym, i:etransakcj~ zostala m.in. obj~ta "polowa monasteru cerkwi Zyrowickiejwraz z przypadaj~cymi do niej poddanymi". I <strong>to</strong> wlasnie <strong>jest</strong> pierwszedokumentalne potwierdzenie faktu istnienia podowczas w Zyrowicachwspolnoty mniszej.Druga polowa XVI wieku byla dla Zyrowic okresem niesprzyjaj~cymm.in. dlatego, ze niek<strong>to</strong>rzy spadkobiercy Soltana przyj~wszy protestantyzmlekcewaZ~co odnosili si~ do kultu Bogarodzicy. Zacz~ta jeszcze przez JanaSoltana budowa murowanej swi~tyni zostala przerwana.WsrOd kontrowersji <strong>to</strong>warzysz~cych ogloszeniu w <strong>rok</strong>u 1596 naziemiach ruskich aktu Unii Brzeskiej, Zyrowice okazaly si~ jednymz pierwszych sanktuariow go<strong>to</strong>wych przyst~pi6 do Unii. Przyj~cie Uniinast~pilo w 1613 <strong>rok</strong>u. Jednoczdnie kolejny wlasciciel rniasteczka, kasztelanJan Mieleszko, sprowadzil do Zyrowic bazylianow, przy czympierwszym przelozonym juz nie prawoslawnego a unickiego klasz<strong>to</strong>ruzostal z s~siedniego Bytenia Sci~gni~ty Jozafat Kuncewicz. Tenze kasztelandokonczyl budow~ kamiennej cerkwi i wzniosl dom dla braci zakonnej.Kanclerz i hetman litewski Lew Sapieha, pospieszyl sowicie ten nowyklasz<strong>to</strong>f uposaZyc, a krol Zygmunt III Waza dokumentem z dnia 14 maja1613 <strong>rok</strong>u nadal Zyrowicom prawa miejskie. W slad za tym poszlo nadaniemiastu prawa magdeburskiego przez krola Jana Kazimierza w <strong>rok</strong>u 1652.Kult Matki Bozej Zyrowickiej rosl. Mi~dzy p~tnikami ci~gn~cymiw owych czasach do Zyrowic, by zlozy6 hold ikonie, nie zabraklo talcZekrolow polskich. Pierwsza taka krolewska pielgrzymka odbyla si~ w <strong>rok</strong>u1644, kiedy <strong>to</strong> z malZonk~ Cecyli~ Renat~ i w o<strong>to</strong>czeniu swity zawital doZyrowic krol Wladyslaw IV. Od tego czasu wszyscy krolowie polscy- z wyj~tkiem Michala Korybuta Wisniowieckiego, k<strong>to</strong>remu przeszkodzilaw tym choroba - id~ drog~ wskazan~ przez Wladyslawa. W <strong>rok</strong>u 1651modli si~ w sanktuarium zyrowickim kro! Jan Kazimierz, w <strong>rok</strong>u 1684- krol Jan Sobieski z krolewiczem Jakubem, w <strong>rok</strong>u 1744 - krol August IIISas, w <strong>rok</strong>u 1784 - krol Stanislaw August Ponia<strong>to</strong>wski. Data bytnosci


120 ANDRZEJ KEMPFIw Zyrowicach Augusta II Sasa trudna <strong>jest</strong> do ustalenia, ale sam fakt jegoobecnoSci tutaj nie moze bye kwestionowany.Kr61ewskie nadania i sejmowe przywileje w nie mniejszym s<strong>to</strong>pniu nizslawa cud own ego wizerunku i coraz liczniejsze ci ~gn ~ce don pielgrzymkisprawily, ze miasteczko Zyrowice si~ rozrastalo, a sam klasz<strong>to</strong>r zacz~1 tezslynllc bogactwami. Pobozne pielgrzymki podllzaly zres:z;tll do Zyrowic nietylko z Litwy i Bialorusi, ale z bardziej odleglych dzielnic Rzeczypospolitej.Z tego tez okresu pochodzll liczne kopie drogocennego wizerunku,przewamie w postaci sztych6w, niekoniecznie wiernie odtwarzaj~cychpierwo~'.'Z6r, bo zgodnie z gustem epoki zdradzajllcych cechy ba<strong>rok</strong>uw uj~iu i zdobnictwie. Wyr6i:nia s i~ miedzioryt dluta A. Tarasewicza, nakt6rym przyci~gajll wz<strong>rok</strong> w o<strong>to</strong>ku podobizny, rzecz jasna nie bezodniesienia do miejsca objawienia si~ Zyrowickiej Pani, wyeksponowanekwiaty i gal~zie gruszy.W <strong>rok</strong>u 1701 bazylianie zaloi:yli przy klasz<strong>to</strong>rze swieck ~ szk O/~, dokt6rej przyjmowano chlopc6w zar6wno z grekoka<strong>to</strong>lickich jak i rzymskoka<strong>to</strong>lickichrodzin. Zyrowice staly si~ wiyc nie tylko znanym osrodkiemreiigijnym, ale idose znacznym punktem oswia<strong>to</strong>wym, co jeszcze bardziejpodnosilo powag~ miasteczka. lednoczesnie za godoy uwagi przejawbazylianskiej gorliwosci wypada uznae dokonane w tym okresie przeszczepieniekultu Pani Zyrowickiej poza granice Rzeczypospolitej. Mianowiciena poczlltku XVIII wieku 0 fresk przedstawiajllcy Ma tk~ BoskllZyrowick ~ wzbogacil siy w niewyjasnionych okolicznosciach bazylianskikosci61 pod wezwaniem swi~tych Sergiusza i Bakcha w R zymie. I PaniZyrowickiej do dzisiaj oddawana <strong>jest</strong> w tym rzymskim kosciele czesc jakoBogarodzicy-Zywicieice (Madonna del Pascolo). Taki:e i prawoslawnihis<strong>to</strong>rycy, wytykaj~cy bazylianom ich gorliwosc czy raczej nadgorliwoscw upodabnianiu Cerkwi unickiej do Kosciola rzymskoka<strong>to</strong>lickiego, nieneguj~ tego, ii: naprawd~ niemalo udalo si~ im dokonae w zakresierozpropagowania wsr6d sze<strong>rok</strong>ich rzesz naboi:enstwa do Pani Zyrowickiej.To przeciei: sposr6d bazylian6w rekru<strong>to</strong>wal si~ Teodozy Borowik, au<strong>to</strong>rwypuszczonej w <strong>rok</strong>u 1622 spod pras drukarskich w Wilni6, a do dzisiajzachowuj~cej war<strong>to</strong>se poznawczll His<strong>to</strong>ryL A ii: rzecz przezen napisanazyskala poczytnosc i zainteresowanie, swiadcz,! dwa dalsze jej wydania:z <strong>rok</strong>u 1628 i 1629. I za sprawll tychi:e bazylian6w wytloczony zostalp6Zniej, w <strong>rok</strong>u 1738 w Supraslu, druk pod tytulem Jaspis cudowny, b~d ,!cyprzekladem z laciny poswi~onego obrazowi zyrowickiemu i wydanegow Rzymie w 1732 <strong>rok</strong>u dzielka ksi~za Ignacego Ku\czynskiego (Oratio debeatissmae Virgin is Mariae Imagine Zyrovicensl).Po wyjednaniu przez bazylian6w odnosnego breve ze strony papiezaBenedykta XIII dnia 8 wrzdnia 1730 <strong>rok</strong>u nast~pil obrz~d koronacjilaskami slynllcego obrazu. Koronacja odbyla si~ z iscie kr61ewskimprzepychem, na drodze od Sionimia do Zyrowic zbudowano sZeSc bramtriumfaloych; wysadzane drogimi kamieniami zlote korony ufundowalaksi~zn a Anna z Sanguszk6w Radziwillowa. Uroczys<strong>to</strong>Sci cill gn~1y s i ~ przez


o :l:YROWICKIEl SWI~TEl IKONIE MATKI BO:l:El121osiem dni i his<strong>to</strong>rycy przyjmujll, Ze wzi~lo w nich udzial ponad 140 tysi~cypielgrzyrn6w.Nie k<strong>to</strong> inny tei a bazylianie zatrosz('zyli si~ 0 opis tego przeszlego dohis<strong>to</strong>rii wydarzenia: oPls, z jakirn wystllpil kaznodzieja zyrowicki, o. TeomJ~tkiewicz (Aquila grandis magnarum alarum, Suprasl 1730). I z koronacjllobrazu Illczy si~ powstanie popularnej Piesni 0 Najswif/szej PannieZyrowickiej, z kt6rej zacytujemy tu trzy zwrotki:Zyrowice!.ask kryniceNa caly swiat wylalyGdy Maryjlj,Jak Iilijlj,Na gruszce ukazaly ( ... )CzyIimyz dzi~kiJej na wiekiW tej rnaluczkiej figurzeNiech <strong>to</strong> slaraSpiera wiara<strong>Co</strong> <strong>jest</strong> cudern w naturze.Ty, Sionimiei ty, Rzyrnie,Piesil Maryi spiewajcieJej s<strong>to</strong>lic~,ZyrowiceSerdecznie wychwalajcie!Swietnosc bazylianskich Zyrowic utrzyrnywala si~ w okresie panowaniaStanislawa Augusta. I bynajmniej nie urwala si~ od razu z chwilll, gdyw <strong>rok</strong>u 1795 sanktuariurn nad bialoruskll Szczarll znalazlo si~ w wynikutrzeciego rozbioru w granicach imperium rosyjskiego. To w tym czasieecho kultu oddawanego Matee Boskiej pod postacill Jej iyrowickiegowizerunku dociera do mlodego Adama Mickiewicza, by znalezc nast~pniewyraz w cy<strong>to</strong>wanym na wst~pie przypisku do PaM Tadeusza.Andrzej KempjiANDRZEJ KEMPFI - ur. 1934 <strong>rok</strong>, publicysta, eseista i tiurnacz, od <strong>rok</strong>u 1973czlonek Polsk !go PEN-Clubu. W swej pisarskiej karierze zajrnowal si~ rn.in.latynistyklj" gerrnanistyklj" studiami nad K opernikiern i problernatyklj, chrzescijanskiegoOrientu. Publikowal w "Roczniku Teologiczny CHAT", "Zyciu Ka<strong>to</strong>lickirn","W drodze", "Tygodniku Powszechnyrn". Wsp6lpracuje z wydawnictwarni bialoruskirnii z praslj, polsklj, w Wilnie, przede wszystkirn z "Magazynern Wilenskirn".Mieszka w Warszawie.


ZDARZENIA - KSII\ZKILUDZIE NOWEATENY • Franz Kard. Konig i lakub Kremer, Zye wiarq dzisiaj, Lublin1992, Wydawnictwo KerygmaDla ludzi, k<strong>to</strong>rzy rodZJl si~ i wychowuj~ w wierze chrzeScijanskiej,system prawd koniecznych do przyj~a, by moc nazwae si~ chrzeScijaninem,przedstawia si~ jak drzewo, w k<strong>to</strong>rym gal~zie w naturalnysposob wyrastaj~ z pnia, a Iiscie z gal~zek. Wszystko <strong>jest</strong> tam na swoimmiejscu, stanowi spojn~ calose i rna swoist~ hierarchi~ war<strong>to</strong>sci, odtwierdzen podstawowych az do wnioskow, k<strong>to</strong>rym przysluguje tylkoprawdopodobienstwo. Tym jednak, k<strong>to</strong>rzy do wiary dopiero dochodz~i niejako patrz~ na <strong>to</strong> drzewo z zewn~trz, moze si~ one wydae gmatwanin~oderwanych tez, zbyt skomplikowan~, by si~ w niej zorien<strong>to</strong>wae. 1mpotrzeba niew~tpliwie jakiegos uj~ia skro<strong>to</strong>wego na pocz~tek, zarysutwierdzen i wnioskowan najwamiejszych. Wielu au<strong>to</strong>row stara si~ takiezarysy ukladae; problem rue <strong>jest</strong> zreszt~ nowy, zaczlli si~ juz w czasach, gdypierwsi uczniowie Chrystusa szli z Jego nauk~ do ludzi, k<strong>to</strong>rzy 0 Nimslyszeli po raz pierwszy w i:yciu. Obecnie takie skro<strong>to</strong>we wykladyujmowane s~ najcz~Sciej w schemat Credo; apos<strong>to</strong>lowie robili <strong>to</strong> jeszczeprosciej. Cala ich nauka oparta byla na jednym podstawowym stwierdzeniu:Jezus zmartwychwstal, a my <strong>jest</strong>eSmy tego swiadkami. K<strong>to</strong> takiegoswiadectwa nie przyj~1 i w zmartwychwstanie Jezusa rue uwie(zyl, z tym niebylo juz dalej 0 czym mowie. K<strong>to</strong> uwierzyl, chcial oczywiscie wiedziee, kim<strong>jest</strong> Jezus i jakie rna plany co do nas. Dzieje Apos<strong>to</strong>lskie pokazujll reakcj~r6Znych ewange1izowanych srodowisk na takie swiadectwo: i tak, naprzyklad, gmina i:ydowska w Berei chciala tylko wiedzie6, czy ta nowina<strong>jest</strong> w zgodzie z zapowiedziami pro<strong>rok</strong>6w, i pod tym warunkiem go<strong>to</strong>wabyla j~ przyj~e. Na<strong>to</strong>miast Atenczycy go<strong>to</strong>wi byli sluchae 0 Bogu ruewidzialnymi 0 etyce, ale swiadectwo 0 zmartwychwstaniu odrzucili Uedni bardziej,inni rnniej grzecznie) jako cos sprzecznego z ich ftlOZOfi'l. 1 Pawel "opuscilich" - odszedl, nie przckonawszy prawie nikogo. Bynajrnniej rue probowa!twierdzie, jakoby zmartwychwstanie wlaSciwie nie bylo faktem, a tylkosubiektywnym "doswiadczeniem wielkanocnym" uczniow nad pustym grobern.Pawel wiedzial, ze Chrystus zmartwychwstal naprawd~ i ze be:?:przyj~a tej podstawowej prawc!y nie moma bye Jego uczniem.


ZDARZENIA - KSII\ZKI - LUDZIE 123Dokladnie <strong>to</strong> sarno dzieje si~ dzisiaj i nowe Ateny s:t wsz~zie tam,gdzie czlowiek mierzy trese Ewangelii swoim naturaJistycznym sposobemmyslenia i odrzuca <strong>to</strong>, co si~ z tym sposobem nie zgadza: zmartwychwstanieChrystusa, Jego dziewicze n'lrodzenie, Jego cuda. Nowosci:t XXwieku <strong>jest</strong> tylko <strong>to</strong>, ie taki naturaJizm rna juz swoje miejsce w teologii.Jedno z trojga: albo cz~se teolog6w szczerze tak mysli, jak mysleli dawniAtenczycy; alba stara si~ z pobudek pas<strong>to</strong>ralnych przykroie przeslanieEwangelii do sposobu myslenia stwierdzonego u odbiorc6w; albo wreszcieuzywaj~zyka, kt6ry zupehUe co innego znaczy w wyspecjaJizowanej gwarzezawodowej i tam <strong>jest</strong> w zgodzie z cal:t tradycj:t Kosciola, ale zupelnie coinnego (i <strong>to</strong> wlasnie naturalizm) sugeruje zwyklemu czytelnikowi.Przykladu dostarcza wydana niedawno ksi:tzeczka, w kt6rej teologaustriacki Jakub Kremer streszcza "Sedno wiary chrzeScijanskiej, kr6tkoobjasnione wsp6lczesnemu czytelnikowi". W wielu punktach mozna byz t:t ksi:tzeczk:t dysku<strong>to</strong>wac, ale szczeg61nie wlasnie w kwestii zm a r­t w y c h w s tan i a (s. 48-49). Czytamy tam najpierw, ze po smierci Jezusa"uczniowie doswiadczyli w niezwykly dla siebie spos6b,ie On iyje .. . zmartwychwstanie Jezusa oznacza z jednejstrony nie tyle zwyczajne przywr6cenie do zycia i powr6tzmar/ego na ten swiat, lecz ostateczne wybawieniez kr6lestwa smierci ... Z drugiej strony zmartwychwstanieJezusa oznacza zaistnienie w boskim obszarzezycia (obrazowo nazywanym niebem), kt6ry nie podlegaj u i p raw 0 m t ego s w i a t a." Trudno bardziej zagmatwac prostestwierdzenie; w kaidym razie dotychczas rozumielismy na podstawieEwangelii, ze zmartwychwstanie znaczylo jedno i drugie: i powr6t na tenswiat w ciele (skoro Jezus pozwolil si~ dotykac, a nawet jadl i pil),i uwielbienie, przeb6stwienie tegoi ciala tak, ze one odt:td prawom tegoswiata, a wi~c i smierci, nie podlegalo. Kremer zdaje si~ przyjmowae tylkosarno przeb6stwienie bez powrotu ciala, co zwyklemu czytelnikowi mozesugerowae tylko jedno: ze Jezus po smierci poszedl do nieba, mniej wi~ejtak, jak si~ <strong>to</strong> sarno m6wi 0 wszystkich zbawionych obecnie. I jakos 0 tymapos<strong>to</strong>l6w zawiadomil.Zaraz dalej Kremer wyjasnia, ie termin6w takich jak "powstacz martwych" moina uiywac tylko w sensie przenosnym: chodzi tumianowicie 0 tajemni~, kt6rej nie mom a udowodnic, ale jedynie 0 niejzaswiadczye. Ewangeiisci zas dlatego opisuj~ swoje spotkanie ze Zmartwychwstalym"w formie his<strong>to</strong>rii", ie chc:t "dos<strong>to</strong>sowac si~ dohoryzont6w myslowych czytelnik6w".<strong>Co</strong>kolwiek by <strong>to</strong> wszystko moglo znaczyc dla wyspecjaJizowanegoumyslu, zwyczajny czlowiek XX wieku (a do takiego ksi:tieczka <strong>jest</strong>adresowana), jeieJi dowiaduje si~, ie cos <strong>jest</strong> przenosni:t, rozumie jedno: ze 1nie <strong>jest</strong> prawd:t. A jeieJi czyta, ie cos zostalo "uj~te w formie his<strong>to</strong>rii", ale fwlasciwie faktem his<strong>to</strong>rycznym nie <strong>jest</strong> (na co dowodem mialby bye brakopisu samego zmartwychwstania w EwangeJiach), <strong>to</strong> rozumie jedno: ie <strong>to</strong>


124 ZDARZENIA - KSlt\ZKl - LUDZIEnigdy naprawdr; nie mialo miejsea. W dzisiejszym jr;zyku "fakt his<strong>to</strong>ryczny"<strong>to</strong> <strong>jest</strong> <strong>to</strong>, co zdarzylo sir; naprawdr;, niezaleznie od tego, czy his<strong>to</strong>ryklub kronikarz przy tym byl, czy tez tylko wywnioskowal ten fakt z jegostwierdzonych nastr;pstw. Nikt nie musi bye obecny przy podrozy mieszkaneaKrakowa do Warszawy: alejezeli sir; go spotka w Warszawie, uznajesir; za fakt, iz przyjechal. Nikt nie musial bye obecny przy Zmartwychwstaniu:jeieli si~ spotkalo Pana zywego, uznaje sir; za fakt, iz zmartwyehwstal.Adresat tej ksi.rzeczki, przeezytawszy wyj asnienie Kremera 0 zmartwychwstaniu,odnosi wrazenie, ze pornin~wszy zdania, k<strong>to</strong>re wydaj~ sir;sprzeezne, najprawdopodobniejsze <strong>jest</strong> uznae, iz apos<strong>to</strong>lowie mieli jakieswidzenie, w dodatku kazdy inaezej, i stlld roznice w opisach. Mimo wir;ewszystldch staran au<strong>to</strong>ra 0 zachowanie tekstu Credo, trudno komus, kogoIon przekonal, pow<strong>to</strong>rzye za apos<strong>to</strong>larni: "Zmartwychwstal Pan prawdziwie!"Najwyzej moze powiedziee: "Zmartwychwstal Pan w jakimssensie." l ezeli au<strong>to</strong>r tez tak wierzy, <strong>to</strong> trudno mu robie zarzut 0 swiadomepozbawienie czytelnika skarb u prawdy ewangelieznej; niemniej moze sir;doczekae, ze wniosek czyte\nika nie b ~zie juz brzrni al "Trzeba w takimrazie zostae Jego uczniem", ale najwyzej "Trzeba w takim razie zostae jegouczniem w jaldms sensie."O ' dwie strony wczdniej ezytamy 0 cudaeh Nowego Testamentuw ogole, iz "Jezus oeenial je nie tyle j a ko prze k ony waheedowody swego mesjanskiego posla n nietwa ezy nawetboskiej mocy - jak <strong>to</strong> pMniej, a szezegolnie w poprzedniehwiekaeh c Zy s<strong>to</strong> utrzymywano, gdyz powo l ywano si yna przekrocze n ie (wowczas nieznany c h) praw nat u r y- ale rozumial je raez ej jako »znaki«, kt ore wywo ly w a l yzdumienie i zwraca l y uwag y na oswoba d z aj~ c~ b li sko scBog a." Tutaj moze i przeklad, w ogole nie najlepszy, gmatwa sprawy: riaprzyklad "poprzednie wield" <strong>to</strong> oezywiscie wield nasz~ 0swieconll ep ok~poprzedzaj~ce, ale tennin ten <strong>jest</strong> tak w zdaniu ustawiony, ze zdaje si~sugerowae wieki poprzedzaj'lee Jezusa. Tak czy inaezej, zwykly ezytelniknie widzi wielldej romicy mi~zy dowodem a znakiem; au<strong>to</strong>r widzi, gdyz(czego nie wyjasnia) apologetyka od kiJk u dzi esi ~ciu lat w teorii euduw ogole coraz bardziej podkrdJa jego funkcjy znaku, <strong>jest</strong> <strong>to</strong> wi~ termintechniezny. I, jak widac z tekstu Kremera, obecnie doszlo j uz do tego, zepomin'lwszy w ogole nat u r~ cudu (wydarzenia przekraczaj'lcego normalnesily przyrody) mowi siy juz tylko 0 jego r 0 Ii. Trudnosc <strong>jest</strong> w tym, zejezeli jaldd wydarzenie straci ow aspekt cudownosci w sensie niezwyklosci,tym samym nie b~zie juz moglo takZe grac roli znaku bliskosci Boga: eudaJezusa, tak zinterpre<strong>to</strong>wane, sehodzilyby do rz~u, co najwyzej, znakuzwyczajnej ludzldej zyezliwosci z Jego strony. W dodatku wzmiankao "wowezas nieznanyeh" prawaeh natury, sugeruje zgola XVIlI-wieeznezaufanie do stan u aktualnej wiedzy 0 swieeie, k<strong>to</strong>ra j uz wszystko wyj asnia.Chcialoby si~ przy tym zapytae au<strong>to</strong>ra, ezy naprawdy ludzie z I wieku tylkoz powodu jego nieznajomosci praw natury mogli mowie 0 eudaeh? Czy <strong>to</strong>


ZOARZENIA - KSI.A,2:KJ - LUOZIE - 125byla nieznajomosc praw natury, jei:eli mniemali, i:e cialo ludzkie normalniezanurza si~ w wodzie, a jei:eli k<strong>to</strong>s idzie po jej powierzchni, <strong>to</strong> cudem?Albo, i:e dziecko normalnie nie rodzi si~ bez ingerencji m~i:czyzny, a jeielisi ~ tak urodzilo, <strong>to</strong> cud em? Albo, i:e umarli normalnie nie oi:ywaj~, a jeielik<strong>to</strong>s wyprowadza z grobu czlowieka d otkni~tego jui: rozkladem, <strong>to</strong> cudem?Osobna kwestia, <strong>to</strong> co ten cud jako znak oznaczal. Chrystus przynajmniejraz bardzo wyraznie potrak<strong>to</strong>wal cud uzdrowienia wlasnie jakodowoo swojego poslannictwa rnesjanskiego i swojej boskiej mocy, a nietylko znak jakiejs nieokrdlonej bliskosci Boga: "Zebyscie wiedzieIi, ii SynCzlowieczy rna na ziemi wladz~ odpuszczania grzechow - rzekl doparalityka: Wstan, wez loie swoje i idz do domu!" (Mt 9,6). Kremerwyrainie unika tu wypowiedzenia si~ na temat samoswiadomosci Jezusa,ale dalej jeddak (choc w sposob daleki od katechizmowej pros<strong>to</strong>ty i niezawsze zrozumialy) naucza zgodnie z tradycj~ 0 Synu Boi:ym. Zdaje si~, i:eblii:szy <strong>jest</strong> w ogole tradycji w dogmatyce, nii: w egzegezie, ktarej <strong>jest</strong>profesorem.Wracaj ~c zas do problernu his<strong>to</strong>rycznoSci przekazow ewangelicznych,wiele si~ dzisiaj czyta 0 owczesnyrn innyrn nii: dzisiejsze pojmowaniuhis<strong>to</strong>rii; 0 pojmowaniu bynajmniej nie odrzucaj~cym fikcji, skoro dlatakiego czy inn ego celu his<strong>to</strong>rycy staroZytni nieraz reIacjonowali zdarzenia,k<strong>to</strong>re w ogale nie mialy miejsca. I tak bylo rzeczywiscie. Tylko i:e calaopowiesc ewangeIis<strong>to</strong>w i apos<strong>to</strong>low 0 Chrystusie nie <strong>jest</strong> bynajmniej uj~taw kategoriach literackich (his<strong>to</strong>ria nalei:ala wowczas do literatury), alew kategoriach s~dowych. To <strong>jest</strong> rnianowicie zeznanie, swiadectwo, tak jakw s~d zie . A w s,!dzie ani Zyd nie opowiadal midraszy, ani Grek nie zmyslalanegdot. W s~dzie chodzilo 0 <strong>to</strong>, ieby na podstawie zeznan swiadkow dojscdo prawdy, a t~ doskonale taki:e i wowczas rozrozniano od fikcji. Zwyklebyla <strong>to</strong> tei: sprawa Zycia i smierci, gdyi: prawa owczesne kar~ smierciszafowaly hojnie. W kwestii Chrystusa, a zwlaszcza J ego zmartwychwstania,rawniei chodzi 0 spraw~ iycia lub smierci, dla tych mianowicie,k<strong>to</strong>rzy 0 tym sluchaj~, i alba uwierz'!, albo nie. Apos<strong>to</strong>lowie nie bylihis<strong>to</strong>rykami, ale swiadkarni. Wiedzieli 0 tym, i ta swiadomosc widocznabywa nawet w ich j~zyku. Do Koryntian, ktarzy wlasnie w zmartwych­,vstanie uwierzyc nie chcieIi, Pawel pisze, wyprowadzaj~c wnioski z ichstanowiska: "Jdli Chrystus nie zmartwychwstal... okazuje si~, i:dmy bylifalszywyrni swiadkami ... Przeciwko Bogu swiadczylismy" (1 Kor 15, 14n).Lukasz (ten sam Lukasz, k<strong>to</strong>remu przypisuje si~ nieraz zmyslenie calejopowieSci 0 dziec·.nstwie Jezusa, czego i Kremer <strong>jest</strong> bliski - s. 53) - o<strong>to</strong>iLukasz zapowiad a we wst~pie, ie zamierza podac <strong>to</strong>, czego, badaj,!cspraw~ dokladnie, dowiedzial si~ od naocznych swiadkaw (Lk 1,2n). To<strong>jest</strong> j~zyk ludzi, k<strong>to</strong>rzy z cal'! powag'! i odpowiedzialnosci~ pragn,!odl~czyc fakty od fi kcji. Zmyslen na temat Jezusa bylo i wtedy niemalo:Pawel kilkakrotnie przestrzega przed "basniami i genealogiami" (1 Tm 1,4;Tt 3,9), apos<strong>to</strong>lowie jednak chc,! swiadczyc 0 tym, co naprawd~ zaszlo:"<strong>Co</strong> ujrzelismy wlasnymi oczami, na co patrzylismy i czego dotykaly nasze


126 ZDARZENIA - KSIAZKl - LUDZIEr~ce... " (1 J 1,1): Za prawd~ swojego swiadectwa woleH raczej oddac zycie,niz je w czymkolwiek zmodyfikowac.Nie robili tego nawet i dla "dos<strong>to</strong>sowania si~ do horyzon<strong>to</strong>w myslowych"swoich sluchaczy. lezeli k<strong>to</strong>, <strong>to</strong> wlasnie Pawel w Atenachpowinien byl zas<strong>to</strong>sowac taki zabieg, przychodzil bowiem do Atenczykowz innego kr~gu kulturowego, z innej tradycji myslowej. A nie zrobil tegoz dwoch przyczyn. Po pierwsze, jego zasad q bylo uchylanie si~ od gloszeniacalej prawdy Bozej (por. Dz 20,27), wlqcznie do najtrudniejszych tegokonsekwencji. Po drugie, nie potrzebowal nic modyfikowac dla tymwi~kszej zrozumialosci, gdyz <strong>to</strong>, co glosil, bylo w najis<strong>to</strong>tniejszej cz~scizrozurniale dla kazdego czlowieka, niezale:inie od wieku, narodowosci czytradycji kulturalnej. "On zmartwychwstal": mo:ina <strong>to</strong> bylo przyjqc lub nie,ale niepodobna bylo tego nie zrozumiec. Reszta byla wnioskiem i komentarzem.Do dzis nie wyczerpala si~ refleksja nad zawar<strong>to</strong>sciq tegoPawlowego komentarza, ale podstawowe przeslanie bylo jasne od pierwszejchwili. Atenczycy takze zrozumieli je doskonale, i <strong>to</strong> zupelnie doslownie,i wlasnie dlatego je odrzucili. Stare czy no we Ateny, chocby byly wsze1akiejscyjencyjej peine, nie mogq znaleic do Chrystusa innej drogi niz przezodrzucenie naturalistycznych uprzedzen i przyj~cie swiadectwa Ewangelii.W wiel u innych jeszcze punktach trzeba by dysku<strong>to</strong>wac z wyklademKremera. A szkoda, bo wyklad pomyslany <strong>jest</strong> bardzo ciekawie: np.wymagania etyczne Ewangelii Sq w nim wyprowadzane z poszczegolnychprawd wiary jako zas<strong>to</strong>sowanie praktyczne. Poza tym ksiqzeczka przynosiwywiad z kardynalem Konigiem na temat Soboru Watykanskiego II, codalo asumpt do umieszczenia nazwiska kardynala na okladce jakowspolau<strong>to</strong>ra. Zresztq kardynal <strong>jest</strong> takze au<strong>to</strong>rem krotkiego wst~pu,w k<strong>to</strong>rym zaleca wyklad Kremera. Moze teo log teologa lepiej zrozumie ...Ale dla zwyczajnego odbiorcy ta ksiqzka <strong>jest</strong> albo splotem trudnozrozurnialych subtelnoSci, albo probq udowodnienia, ze tresc Ewangeliizgadza si~ doskonale z naturalistycznym sposobem myslenia, z k<strong>to</strong>rego nietrzeba rezygnowac, by jq przyj~. W tym ostatnim wypadku bylaby <strong>to</strong>proba ostro:ina i nie zawsze jednoznaczna. Zamierzonq ze wzgl¢u naodbior~ pros<strong>to</strong>tq i jasnosciq na pewno siy nie odznacza. A <strong>to</strong> przypominami reakcj~ pewnego mnicha francuskiego, zresztq soborowego eksperta, nawynik ostatniego konklawe: "Polak? No <strong>to</strong> nareszcie z Rzymu b¢q szlyodpowiedzi jednoznaczne: tak <strong>to</strong> tak, nie <strong>to</strong> nie, zamiast jak zawsze odWlochow: Tak, ale ..." I chcialabym postawic Kremerowi pytanie dziecinnieproste i otrzymac od niego rownie prost'l, "polsk'l" odpowiedz: CzyChrystus zmartwychwstal, tak czy nie?Malgorzata Borkowska aSBMA'~GORZATA BORKOWSKA OSB , pisarka, his<strong>to</strong>ryk. Wydala m.in. Mniszki(1980), Dekret IV niebieskim Jerowany parlamencie (1984), Boiek templariuszy (J 986).Mieszka w Zarnowcu pa Pomorzu.


ZDARZENIA - KSL,\2:K1 - LUDZIESEMIOTYKA WKR~GU WLADZY 127• Borys A. Uspienski, Wik<strong>to</strong>r M. Zywow, Car i Bog. Semiotyczneaspekty sakralizacji monarchy w Rosji, Hum. H. Paprocki,Warszawa 1992, PIWW <strong>rok</strong>u 1547 odbyla si~ uroczysta koronacja Wielkiego Ksi~ciaMoskiewskicgo, po raz pierwszy w his<strong>to</strong>rii przyjmujllcego oficjalnie tytulcara. Otrzymal go Iwan IV, syn Wasyla III z dynastii Rurykowiczow,k<strong>to</strong>ry do his<strong>to</strong>rii Rosji wszedl jako Iwan Grozny.Groznyj - <strong>to</strong> slowo pochodzi od groza (burza). Epitet ten w s<strong>to</strong>sunku domonarchy nie mial znaczenia pejoratywnego. Burz~ uwaiano wtedy naRusi za wy<strong>rok</strong> samego Boga. Ci, k<strong>to</strong>rzy zgin~li w czasie burzy, trak<strong>to</strong>wanibyli jako swi~i. Przymiotnik "grozny" wywolywal wi~c skojarzeniasakralne - w swiadomosci ludzi tamtych czasow kojarzyl si~ z idellboskiego porzlldku i sprawiedliwoki. Grozny - tak mowiono takieo najdzie1niejszym wodzu niebieskich ' zast~pow: Archanie1e Michale,k<strong>to</strong>rego kult wyznawal i krzewii Iwan IV osobiscie. Tak jak ArchaniolMichal by! reprezentantem "Boiej grozy" w niebie, tak Iwan IV uznawa!si~ za przedstawiciela tejie na ziemi. Car uwaia!, ie jego zadaniem <strong>jest</strong>razie, na podobienstwo pioruna, karzllc zlo. Wladza, k<strong>to</strong>ra sarna cz~s<strong>to</strong>ociera si~ 0 zlo, nie moie bye bowiem dobroduszna i spolegliwa, " ... natamtym swiecie kar~ okrdla Bog, a wykonujll jll szatani i biesy; na tymswiecie kar~ okrdla car, a praktycznll stronll kary zajmujll si~ oprycznicy".Tak rekapitulowal swe rozwazania Borys Uspienski w napisanym w 1983<strong>rok</strong>u (wraz z A.M. Panczenkll) artykule 0 pierwszym ruskim carze - IwanieIV i pierwszym rosyjskim impera<strong>to</strong>rze - Piotrze 1. 1Przy<strong>to</strong>czmy jeszcze inne przykladyl tego widzenia his<strong>to</strong>rii wedlugBorysa Uspienskiego. Car Piotr w 1721 <strong>rok</strong>u oficjalnie przyjll! tytuly:.,impera<strong>to</strong>ra", "wielkiego" i "ojca ojczyzny" - ten ostatni uiywany juii wczdniej w s<strong>to</strong>sunku do tego monarchy. Rzymski pater patriae w rosyjskimkontekScie kulturowym znaczyl zupelnie cos innego. Ojcem duchowymmogla bye WY!llcznie osoba duchowna - w sposob naturalny naleia!si~ wi ~ ten tytul patriarsze. N osili go zresztll patriarchowie Konstantynopolai Aleksandrii. Stlld, po przyj~ciu tytulu "ojca ojczyzny", jui tylkok<strong>rok</strong> dzielil Piotra od zlikwidowania urz¢u patriarszego, przej~cia zwierzchnictwanad cerkwill, rozpocz~cia w jej his<strong>to</strong>rii tak zwanego okresusynodalnego, t~wajllcego ai po wiek XX.I A.M. Panczenko. B.A. Uspienskij. Iwan Groznyj i Piolr Wielikij: koncepc}l' pierwowomonarcha. w: "Trudy Oddiela Driewnierusskoj Litieratury", t. 37/1983.1 Tyro razem w oparciu 0 artylrul B.A. Uspienskiego /lisloria sub specie semiolicae, w:Kuilurnoje nasiedije driewniej Rusi. ISloki, sianowienija, Iradicyja, Moskwa 1976.


128 ZDARZENIA - KSlt\ZKI - LUDZIEPiotr kazal talcZe pisac swoje imi~ bez patronimiku - dot'ld czyruli taktylko hierarchowie, samym imieniem przyzywano swi~tych. <strong>Co</strong> Wl~ej, carkazal nazywac si~ Piotrem Pierwszym - co odczytywane bylo juz wprostjako pretendowanie do swi~<strong>to</strong>sci. W kulturze Rusi przedpiotrowej okrdlenieczegos jako "pierwsze" (pierwszy, drugi i trzeci Rzym, drugi cesarzKonstantyn itp.) oznaczalo hierarchi~, porz'ldek genetyczny, decydowaloo wspolzalernosci i znaczeniu - <strong>to</strong>, co "pierwsze" mialo juz swoje miejscew sferze sakralnej. Takie poczynania impera<strong>to</strong>ra decydowaly 0 tym, ze dlawielu sposrod swoich wspotczesnych byl on bogiem na zierni, a dla rowniewielu - wcieleniem Antychrysta.Rekapitulacj~ tych rozwazan, uporz'ldkowanie ich w logiczny ci'lgewolucji zawiera ksi'lzka Borysa Uspienskiego i Wik<strong>to</strong>ra Zywowa Cari bOg (slowo "bog" pozwalam sobie pisac w tym wypadku z malej litery- odmiennie niz <strong>to</strong> czyni wydawca, jako i:e chodzi tu caly czas 0 "bogaziemskiego"). Uspienski kontynuuje prac~ nad interesuj'lcyrni go problemarnisystematycznie, pisz'lc wespol z roznymi wspolpracownikami,his<strong>to</strong>ri~ rosyjskiej monarchii sub specie semioticae.Czym <strong>jest</strong> his/oria sub specie semioticae wyjasnia sam au<strong>to</strong>r w jednej zeswych wczeSniejszych publikacji:Proces his<strong>to</strong>ryczny w perspektywie semiotycmej moie bye przedstawionyjako proces komunikacji, przy k<strong>to</strong>rym stale naplywajllce nowe informacjewarunkujll t~ czy innll odpowiednill reakcjl( ze strony adresata spolecmego.W charakterze kodu wystI(Puje przy tym jakis j I(Z Y k (termin ten rozumiany<strong>jest</strong> tutaj oczywiScie nie w wllskim - lingwistycmym, a w sze<strong>rok</strong>im,semiotycznym sensie), okreslajllcy przyjllcie tych a nie innych fak<strong>to</strong>w, talcrealnych, jak i potencjalnie moiliwych w odpowiednim his<strong>to</strong>ryczno-kulturowymkonlekscie. W len spos6b zdarzeniom przypisuje sill m aczenie: t e k s tzdarzen 0 d czyt y wa ny <strong>jest</strong> przez spolecmego odbiorCl(. Moina wtedypowiedziee, ie w swojej fazie elemenlarnej proces hislorycmy ukazuje silljako proces narodzin nowych zdan w jakims jllzyku i odczylanie ich przezspolecznego adresata.I tak dla semiotyka epoka his<strong>to</strong>ryczna <strong>jest</strong> tekstem, mozliwym doodczytania pod warunkiem poznania regul j~zyka, k<strong>to</strong>rym tekst ow <strong>jest</strong>napisany. Jest <strong>to</strong> skomplikowana formalna me<strong>to</strong>da badawcza zajmuj'lcasi~ badaniem znak6w, ich system6w (znaki zawsze wyst~puj'l w systemach),me<strong>to</strong>d kodowania, przekazywania i odbioru informacji, konstruowaniemw koncu "modeli swiata" - teoretycznych struktur, w ramach kt6rychoddziaiuje na siebie zwrotnie uklad (najcz~sciej czlowiek) i srodowisko.Oczywiscie czlowiekuczestniczy w ruepoliczaJnej iloki takich "swia<strong>to</strong>w"i praktyczne granice mi¢zy rumi rue daj'l si~ w zyciu codziennymzaobserwowac. Semiotyk spemia wi~ rol~ tego precep<strong>to</strong>ra, k<strong>to</strong>ry tlumaczynam, biednym panom Jourdain, ze ad czterdziestu lat, nic 0 tym niewiedz'lc, m6wimy proz'l. W tym przypadku - <strong>jest</strong>dmy ukladem emituj'lcym,przyjmuj'lcym i przetwarzaj'lcym, koduj'lcym i dekoduj'lcym znakiw modelu swiata zawieraj'lcym tekst.


ZDARZENIA - KSIJ\ZKI - LUDZIE129Oczywiscie nie miejsce tu na dyskusj~ nad pOZytkami semiotycznejme<strong>to</strong>dy i nad jej ulomnoSciami. 3 Nalezy jednak koniecznie wspomnieco roli semiotyki w nauce krajow, k<strong>to</strong>re naleialy do bylego sowieckiegoimperium - a gl~bsz'l wiedz~ na ten temat moze czytelnik uzyskac z lekturydwoch <strong>to</strong>m ow teoretyczno-literackich wydanych na Uniwersytecie Jagiellonskimprzez profesora Lucjana Suchanka. 4Ot62: semiotyka rozwin~la si~, POCZ'lwszy od lat sZeSooziesi'ltych,w osrodku uniwersyteckim w Tartu w Es<strong>to</strong>nii (gdzie powstawaly pracenajwybitniejszego przedstawiciela szkoly semiotycznej, Jurija Lotmana)i w Moskwie. Nawi'lzywala ona do tradycji badawczych nauki rosyjskiejlat dwudziestych, na<strong>to</strong>miast gwal<strong>to</strong>wny rozkwit tej nauki w okresiepoststalinowskim <strong>jest</strong> w pelni zrozumialy. Semiotyka stanowila na pewnospos6b ucieczki przed jednowymiarowoSci'l marksis<strong>to</strong>wskich interpretacji.Z jednej strony, osi'lgn~la wi~c najwyzszy swia<strong>to</strong>wy poziom w bylymZSRR, co naukom humanistycznym w tym kraju nie przydarzalo si~ zbytcz~s<strong>to</strong>, z drugiej - wci'lz trak<strong>to</strong>wana byla nieufnie i krytykowana z pryncypialnychmarksis<strong>to</strong>wskich pozycji. Mozna uznae, Ze same dzieje semiotykiw Tartu i w Moskwie mog'l bye rowniez fascynuj'lcym przedmiotembadan semiotycznych, jako his<strong>to</strong>ria zapisu zbiorowej swiadomosci grupyuczonych radzieckich ostatniego trzydzies<strong>to</strong>lecia i ich oponep<strong>to</strong>w. Uczeniz kr~gu szkol w Moskwie i w Tartu pojmuj'l sw'l dyscyplin~ jako "nauk~centraln'l", wychodz'lc z zalozenia, Ze wszystkie przejawy naszej rzeczywis<strong>to</strong>scitrak<strong>to</strong>wane mogll bye jako znak i stae si~ przedmiotem badan - st'ldsemiotyka, jako uniwersalna nauka pomocnicza, sluZye moze kaZdejdziedzinie wiedzy, i odwrotnie - z kaidej czerpae, wr~cz pozostawaew zaleinosci od mery<strong>to</strong>rycznych rozstrzygni~ wszystkich innych nauk.St'ld semiotyczne szkoly Tartu i Moskwy, mimo Ii: zajmujll si~ gl6wnieliteraturoznawstwem, cz~s<strong>to</strong> przenosz'l swe badania winne obszary. St'ldtez filolog - Borys Uspienski zajmuje si~ coraz cZ~Sciej analiz'l his<strong>to</strong>riiRosji, co pozostaje w pelnej zgodzie z jego, przy<strong>to</strong>czon'l wyi:ej, defmicjllbadan sub specie semioticae. Pami~tae przy tym nalezy, ze omawiane szkolych~tniej niz teorill zajmuj'l si~ badaniami praktycznymi konkretnychprzypadkow.Jak wi~c praktycznie wygl'lda opisywanie swiata przez semiotyk~?Przyklad cara "groznego" i pierwszego impera<strong>to</strong>ra, "ojca ojczyzny",przy<strong>to</strong>czylam jui: wyzej. Analizuj'lc material j~zykowy, w "modelachswiata" - w tym przypadku swiata war<strong>to</strong>sci sakraJnych i swiata wyobrazenna temat wladzy - znaleziono wsp61ne poj~ia, co zwrotnie wplyn~lo na1 W "Znalru" zajmowano si~ juz zresztlt tit problematyk:


130 ZDARZENIA - KSlt\ZKl - LUDZIEwyjasnienie, jak wygl(!dala sfera swiadomoSci zbiorowej zar6wno w 00­niesieniu do sacrum, jak i do wladzy swieckiej, w jakich warunkach poj~iate okazywaty si~ zbieine.Wynik s<strong>to</strong>sowania takiej me<strong>to</strong>dy bywa cz~s<strong>to</strong> odkrywczy i <strong>to</strong> stanowio znaczeniu badan semiotycznych - s(! po prostu tworcze. Niedostatkiemzas, podstawowym i oczywistym tej nauki (gdybysmy zechcie1i poprzestawacwyl(!cznie na jej ustaleniach) <strong>jest</strong> ograniczenie si~ przez ni(! jedyniedo aspekt6w spolecznych, swiadomosci zbiorowej i tym pOOobnychkategorii dezindywidualizuj(!cych. Uspienski pisze we wspornnianym juiartykule z <strong>rok</strong>u 1983, ie w nowszej literaturze Iwan IV trak<strong>to</strong>wany <strong>jest</strong>jako "przypadkowe zjawisko psychopa<strong>to</strong>logiczne", w starszej byl staroswieckim"carem-batiuszkq", podczas gdy jego, Uspienskiego celem <strong>jest</strong>przedstawienie tego wladcy jako europeiza<strong>to</strong>ra na miar~ Piotra I. A mywci(!i pami~tamy, bo tak nas uczono w szkole, ie Iwan Groiny <strong>to</strong>dezintegracja struktur feudalnych. Nie moiemy wr~cz oprzec si~ wraieniu,ie prawda, 0 ile w ogole moina j(! w his<strong>to</strong>rii odnaleZc, leiy samotniepomi¢zy tymi konkuruj(!cymi ze sob(! pogl(!dami badaczy.W ksi(!ice Car i bog Uspienski i Zywow rozpoczynaj(! sw(! analiz~ odczas6w staroruskich i prowadz(! j(! ai do konca carstwa rosyjskiego.Oczywiste <strong>jest</strong> jednak, ie koncentruj(! si~ na his<strong>to</strong>rii pierwszego carai pierwszego impera<strong>to</strong>ra. Niewielka ksi(!ieczka uderza wr~cz swoimprofesjon alizmem. Ogromna baza irOdlowa, rozbudowane przypisy pozwalaj(!jednak au<strong>to</strong>rom zachowac przejrzys<strong>to</strong>sc wywodu i dyscyplin~slowa - zapewne zawdzi~zac <strong>to</strong> naleiy ich solidnej szkole ftlologicznej.Og61nie rzeczprzedstawiaj(!c, praca poswi~cona <strong>jest</strong> kojarzeni u me<strong>to</strong>d (!semiotyczn(! znanych jui i po tysi(!ckroc omawianych fakt6w, przetwarzaniuich w system znak6w dla przedstawienia ewolucji sakralizacjiwladzy w panstwie moskiewskim, a p6iniej ·w imperium rosyjskim.Au<strong>to</strong>rzy wyr6iniaj(! trzy etapy sakralizacji wladzy. Na etapie pierwszym,sredniowiecznym, czlowiek widzial siebie i otaczaj(!cy go swiat "na obrazi podobienstwo", wladz~ ocenial pocz(!tkowo wedlug kryteri6w moralnych,rychlo zast(!pionych przez charyzm~ z Boiego nadania, kt6r(! posiadacmoie tylko car "autentyczny" (na tym gruncie wyjasniac naleiy problemycar6w-samozwanc6w). Na drugim etapie, ba<strong>rok</strong>owym, dominowalo konwencyjneodczytywanie teks<strong>to</strong>w, jako pewnej metafory, zabiegu re<strong>to</strong>rycznego.Ten spos6b odbioru byl powszechny, lecz nie wyl(!czny, do glosudochodzily tu zreszt(! odmiennosci kulturowe poszczeg6lnych cz~sci panstwarosyjskiego. W koncu na trzecim, postba<strong>rok</strong>owym etapie sytuacjaulegla komplikacji ze wzgl¢u na upowszechniaj(!C'l si~ tendencj~ dodoslownego odczytywania tekst6w konwencyjnych, ba<strong>rok</strong>owych. W tychScislych kontekstach kulturowych car najpierw widziany byl jako "obrazi podobienstwo" bizantyjskiego basile usa - jui w VI wieku na Rus dotarlabizantyjska idea paralelnosci monarchy i Boga, kr61a smiertelnego i niesmiertelnego.Potem ruski car nazywany <strong>jest</strong> ziemskim bogiem, chrystusem(czyli pomazancem) - a tradycja ba<strong>rok</strong>owa nie wzdragala si~ przyznawac


ZDARZENIA - KSII\ZKI - LUDZIE131tego miana taki:e i panuj'lcym cesarzowym. Na<strong>to</strong>miast charakterystycznydIa okresu postba<strong>rok</strong>owego byl, zdaniem au<strong>to</strong>row, zwrot do niekonwencyjnegoodczytywania teks<strong>to</strong>w konwencyjr.ych. St~d tez ba<strong>rok</strong>owe tekstyo carze-bogu, chrystusie, "przez jednych byly trak<strong>to</strong>wanc jako bIuznierstwo,a innym dawaly powod do rzeczywistego kultu".Jak widac Uspienskiego i Zywowa zajmuj'l wci'lz przede wszystkimkulturowe zwi'lzki poj~ sakraIizuj'lcych wladz~ na Rusi. Sprawia <strong>to</strong>wrazenie pewnej ograniczonoSci tej anaIizy, k<strong>to</strong>ra, i <strong>to</strong> trzeba pow<strong>to</strong>rzye,nie przestaje bye przez <strong>to</strong> interesuj'lca i inspiruj'lca. Ograniczonosc ta <strong>jest</strong>skutkiem wyeliminowania przez au<strong>to</strong>row m-in. czynnikow politycznychi psychologicznych. Au<strong>to</strong>rzy e\iminuj'l je swiadomie, swiadomie wi~crezygnuj'l z peinej analizy zjawiska. Tak dzieje si~ w przypadku omawianiasfery sacrwn. 'W pubIikacjach Uspienskiego i jego wspolpracownikow jes<strong>to</strong>na sprowadzana wyl'lcznie do faktu spolecznego, znaku j~zyko we go,pozbawiona zas zupelnie wymiaru metafizycznego.Konieczne zatem staje si~, dla uzupeinienia lektur his<strong>to</strong>rykow-semiotykow,si~gni~e do opracowan tradycyjnych, na przyklad do kJasycznegodziela Michala Diakowa Wladza moskiewskich gosudarow wydanegow Sankt Petersburgu w 1889 <strong>rok</strong>u, czy do naszego, niezast'lpionego JanaKucharzewskiego i jego wielo<strong>to</strong>mowego dziela Od bia/ego caratu doczerwonego - obu niestety niedost~pnych w ksi~garniach. Jest jeszcze, dlazwolennikow interpretacji ekonomicznej, wspaniale dzielo Richarda PipesaRussia under the Old Regime. Wydalo j'l bardzo starannie w 1990 <strong>rok</strong>uwydawnictwo "Kr'lg", ale w tak oszcz¢nym nakladzie, i:e ksi'lzka <strong>jest</strong> dzisbialym krukiem i pod pozbawionym sensu tytulem Rosja carow, choccarow rna Rosja od wieku XVI, a Pipes analizuje jej dzieje od wieku VI.Tak wi~ czytelnik znajdzie dzis na polkach ksi~gars .kich bardzospecjalistyczne dzielo Uspienskiego i Zywowa i do ekscentrycznoscioryginaln'l (przy tym niestety his<strong>to</strong>rycznie dyletanck'l) prob~ uj~ia dziejowRosji materialistycznie a niemarksis<strong>to</strong>wsko dokonan'l przez profesoraLeszka Nowaka w <strong>to</strong>mie II ksi'lzki U podstaw teorii socjalizmu.A jednoczeSnie kazda praca dotycz'lca carskiej Rosji staje si~ bestsellerem.Jest <strong>to</strong> ciekawy fenomen dla psychologow spolecznych. Opr6czoczywistego faktu, ze nabywcow znajduje Iiteratura "Iagierna", pami~tnikii opracowania z czasow rewoIucji i lat wladzy sowieckiej, ksi'lzki 0 imperiumcarow wci'lz nie musz'l czekac na czytelnikow.Krystyna ChojnickaKRYSTYNA CHOINICKA, dr hab., zast~pca dyreklora Instytulu Nauk PolilycznychUJ. Wydala: Osoba i dzielo Piolra Wielkiego w dziewiflnaslowiecznych sporachdoklrynalnych 0 miejsce i przyszlosc Rosji w Europie (1988), Rodow6d Iilerackiinleligencji rosyjskiej (1992).


132 ZDARZENIA - KSlft,ZKJ - LUDZIEPRZYPADKI PROZY WSPOLCZESNEJ • Jerzy Jarz~bski, W Polsce czy/i wsz~dzie. Szkice 0 polskiej proziewsp6/czesnej, Wydawnictwo PEN, Warszawa 1992, s. 192Najnowsza ksi'lzka Jerzego Jarz~bskiego zapowiada rzecz jeszcze nienapisan'l. Wiem juz, k<strong>to</strong> b~dzie jej au<strong>to</strong>rem . Zaczynam tez powolirozpoznawac projekt his<strong>to</strong>rii przemian polskiej prozywsp6lczesnej. Zbi6rszkic6w W Polsce czyli wsz~dzie <strong>jest</strong> wlasciwie zapowiedzi'l tej ksi'lzki,kt6r'l za lat kilka powinien napisac Jarz~bski. GI~boka znajomosc zjawiski proces6w dotycz'lcych prozy, wyrazisty spos6b opisu i porZ'ldkowaniafakt6w literackich, rzetelnosc me<strong>to</strong>dologiczna - cechy te niew'ltpliwiepredestynuj'l go do roli au<strong>to</strong>ra przyszlego uj~ia syntetycznego.Zanim wszatie taka ksi'lzka powstanie, war<strong>to</strong> moze spojrzee naW Polsce czyli wsz~dzie w perspektywie wyznaczonej przez wpisane w zbi6rszkic6w krakowskiego krytyka ksztalty dziela przyszlego. Jakie wi~cwylaniaj'l si~ hierarchie, przetasowania i przeformulowania? Jakie tekstykrytyk ocala i kt6re sposr6d "arcydziel" str'lca w zapomnienie? Jakiezjawiska uwaza na martwe i przebrzmiale, a kt6rym wroi:y i:ywotnosc?Pytan tych moma byloby postawie wi~ej i bylyby one pytaniamiskierowanymi zarowno do ksi'lzki juz napisanej jak i w kierunku dzielaprzyszlego. Bylyby w ogole pytaniami 0 sens i war<strong>to</strong>sci prozy tworzonejw tym stuleciu " od Chicago do Tobolska". W Polsce, czyli wsz~zie. JerzyJar~bski zdradza czytelnikowi sekret prozy, kt6r'l ceni. Na marginesiepolemiki z Henrykiem Berez'l kresli takie o<strong>to</strong> kontury prozy: "Niepor6wnaniebardziej interesuje mnie ten nurt, k<strong>to</strong>ry jednak probuje przedrzee si~do swiata obiektywnego, do prawdy zakotwiczonej w tym, co realne;napotykaj'lc zas na znane nam trudnoSci podejmuje krytyk~ n;eczywis<strong>to</strong>sci,podmiotu, srodkow literackich i doktryn filozoficznych, k<strong>to</strong>re sluzyc maj'lscalaniu swiata w ludzkiej swiadomosci C.••) wybior~ tych, kt6rym niewygodnie,k<strong>to</strong>rych swiat otaczaj'lcy uwiera, a zarazem facynuje jak nierozwi'lzane rownania cry hierogJif."Powyzszy cytat odnidc nalezy wprawdzie do kontekstu, w kt6rymfunkcjonuje, tj. nowej prozy lat siedemdziesi'ltych CGra na zwlok~ JanuszaAndermana, Ucieczka do nieba J. Komolki), nie b~dzie chyba zadnymnaduiyciem, jei:eli powyzsze uwagi odczytamy jako credo krytyka, jakospos6b porz'ldkowania i war<strong>to</strong>sciowania rozleglych obszarow nowoczesnejprozy polskiej.Na prozno si~ bronie, tam nasz pocz'ltek, moma powiedzie6 slowamiMilosza. W dwudzies<strong>to</strong>leciu, k<strong>to</strong>rego proza czerpie z kolei z doswiadczenmodernistycznych: Irzykowskiego, Micinskiego czy Jaworskiego. Nieprzy­


133padkowo cozdzial zatytulowany Mi(!dzy awangardq a modernizmem: Witkacy,Schulz, Gombrowicz otwieca recenzowan~ ksillZk~ . Zdaniem J acz~bskiego<strong>to</strong> wlasnie pcoza tych tczech au<strong>to</strong>cow, nowa<strong>to</strong>cska choc tak coina,wyznacza hocyzont pcoblemowy i artystyczny pcozy powojennej.Pcoza dwudzies<strong>to</strong>lecia, w pczeciwienstwie do poezji spod znaku awangacdroznej masci, nieufnie spogl~dala w pczyszlosc. Witkacy, Schulzi Gombcowicz, kazdy na swoj sposob, manifes<strong>to</strong>wali, jak pisze Jarz~bski,"poczucie zagrozenia substancji czeczywis<strong>to</strong>sci, system ow aksjologicznychi spois<strong>to</strong>sci wewn~tcznej jednostki, zawinione pczez his<strong>to</strong>cyczne i kulturowepczemiany w XIX i XX wieku". B¢~c katastcofistarni dostrzegli, ze swiatd~zy w zlym kiecunku: <strong>to</strong>talitacnych u<strong>to</strong>pii, miazgowa<strong>to</strong>sci, bezksztaltu.Trafnie wi«c przewidzieli, gdzie skoncz~ si~ fascynacje lewicowych awangardzis<strong>to</strong>w,mali zagrozenia, a rownoczeSnie przeciez nie widzieli moZliwosciscalenia war<strong>to</strong>sci metafizycznych, utraconego - s,!dzili, ze na zawsze- uniwersum. Przekazali wszakie jaklls lekcj~ wspolczesnym sobie i po<strong>to</strong>mnym:w swoim przywi~zaniu, jak czytamy, "do pewnych zasadniczychwar<strong>to</strong>Sci, do wizji ladu i struktury". Urnieszczani przez pierwszychczytelnikow w szeregach awangardy, dopieco niedawno mogli zostacwlaSciwie odczytani. Wszyscy trzej patconuj~ wi~c powojennej proziepolskiej.Najjasniej swieci gwiazda Wi<strong>to</strong>lda Gombrowicza, bohatera osobnegoszkicu i niezliczonych wzrnianek rozsianych w calej ksi~zce. Au<strong>to</strong>r Gryw Gombrowicza nie <strong>jest</strong> zwolennikiem tezy 0 osobnosci, outsideryzmieGombrowicza. Odtwarzaj~c stanowisko Jarz~bskiego moma powiedziec,Ze Gombrowicza "sila fatalna" w wymiarze ftIozoficznym i artystycznymnie zostala jeszcze odczytana przez literatur~ polsk~. Jego powiesci,zwlaszcza Pornografia i Kosmos, s~ wyzwaniem dla literatury polskiej,prowokacj~ wymierzon~ w proz~. <strong>Co</strong>s z tym Gombrowiczem nalezalobyzrobic. Ale co? Skoro proby "pisani a Gombrowiczem" juz byly (Dygat,Brandys), <strong>to</strong> moze czas juz na zmierzenie si~ z mroczn~ proz~ przeczu6metafizycznych? Pytanie <strong>to</strong> - sformulowane na marginesie znakomitegoszkicu Gombrowicz: ucieczka z rodzinnego domu - pozostaje ci'lgle otwarte.Literatura polska, jak si~ wydaje, ci'lgle nie przemyslala jeszcze lekcjipoznego Gombrowicza, poprzestaj~c na powierzchownym zachwycie nadFerdydurke.A przeciez <strong>to</strong> Gombrowicz, k<strong>to</strong>rego tworczosc daje si ~ sprowadzi6, jakpisze Ja rz~bski, do fabulamego "wspolnego mianownika", mianowiciewyobraienia "ucieczki z domu", o<strong>to</strong>z ta tworczosc, w poznym okresieprzepelniona "nieustannym cierpieniem, niespelnion~ nami~tnosci~", <strong>jest</strong>wyrazem kl~ski pisarza, k<strong>to</strong>ra <strong>to</strong> kl~ska wi~j mowi 0 kryzysie literaturyniz dziesi~tki, setki "li:e-prozy", ,,!ze-dziennikow". 0 ile w tworczosciGombrowicza do Dziennika motyw opuszczenia domu rozumiany byl jakowyjScie w kierunku sfery wolnosci, porzucenie rol spolecznych, stawanie si~osobowosci, ucieczka od frazesu patriotycznego, a takze oswobodzenieformy literackiej, 0 tyle w Pornografli i Kosmosie ten sam motyw znaczy co


134 ZDARZENIA - KSIJ\ZKJ - LUDZIEinnego. Znaczy mianowicie, ze grozna i powama tajemnica, ze caly tenchaos kosmosu nijak opanowac si~ nie daje, ze tam, gdzie pustkai ciemnosc - konczy si~ Forma, konczy si ~ literatura.Tego w~tku, jak wspomnialem, literatura polska nie podj~la. Pi sac byo tym dlugo dlaczego. Odpowiedz - chociaz niepeln~ i nie wprost- przynosi szkic 0 prozie krajowej po wojnie.Kategori~ por~dkujqc~ wcale rozlegle obszary prozy powojennej <strong>jest</strong>kategoria tak dzisiaj podejrzana i wyjqtkowo nieostra - "realizm".Jarz~bski nie zamierza si~ wcale spierac 0 zakres i znaczenie terrninu.Znajd uje wyjscie z sytuacji propon uj~c definicj~, k<strong>to</strong>ra uwypukla lId r a­m at jed nos t k i postawionej wobec zagadkowej, nie pod daj~ cej si~ latwopoznawczym procedurom rzeczywis<strong>to</strong>sci".Jakie przygody byly udzialem prozy po wojnie? Dlaczego wszystkogdzieS ucieklo obok, rozmywalo si~, trac~c po drodze solidne, wydawalosi~, fundamenty swiata przedstawionego?o slaboSci realistycznej prozy powojennej decydowal nie tylko epizodsocrealistyczny, ale juz w <strong>rok</strong>u 1945 dostrzec mozna zacz~t k i procesurozmywajqcego kontury proponowanego, nowego realizmu. Pisarze wobecnowych doswiadczen zas<strong>to</strong>sowali stare konwencje, co wi~ej, opisy rozbitejrzeczywis<strong>to</strong>Sci zam~cone byly od pocz~tku tworzeniem na kl~czkach wed Ienarzuconego katechizmu, jak obrazowo rzecz ujmuje Jarz~bski. A przeciez,pisze, realizm ,<strong>jest</strong> domen~ swobodnego i wladczego gestu jednostki wobecrzeczywis<strong>to</strong>Sci". No wlasnie, w tym zdaniu kryje si~ odpowiedz na pytanieo przyczyny niepowodzen polskiej prozy realistycznej tworzonej w kraju.Mysl~, ze war<strong>to</strong> bylo <strong>to</strong> mocniej podkreSlic: choroba, z k<strong>to</strong>rej literaturado konca jeszcze si~ nie otrz~sn~la, rna swoj poczqtek w zgodzie pisarzy nakonwencj~ mowienia "po!-prawdy". Widac <strong>to</strong> dobrze w prozie, jaknazywa! j~ Wyka, "obrachunkow inteligenckichl'. Wprawdzie w ksi~zceJerzego Jarz~bskiego mozemy przeczytac, ze Brandys, Dygat, Hertz"zadnej uniwersalnej prawdy 0 inteJigentach nie sforrnulowali", powiedzialbymwi~cej: niew~tpliwa koniecznoSc kcytycznej rewizji zestarzalych mi<strong>to</strong>wdwudzies<strong>to</strong>lecia rozmyla jednakowoz <strong>to</strong>zsamosc inteligenta, Proza "obrachunkowinteJigenckich", demontuj~c zbiorowe mity, nic w zamianswojemu bohaterowi nie data. Dalej juz tylko pustka i chaos, a nieironiczny dystans, jak chcieli Dygat czy Brandys. Zaswiadcza 0 tymsocrealistyczny epizod (k<strong>to</strong>rego nie by/bym sklonny bagatelizowac) tworcowi stworzonych przez nich bohaterow.Zaklamanie socrealizmu polegaj~ce na "sprzecznosci pomi~zy zasadniczoempirycznym charakterem me<strong>to</strong>dy a kryp<strong>to</strong>idealizmem w interpretacjiswiata", jak trafnie <strong>to</strong> ujmuje Jarzi[:bski, dalo nie tylko teksty niemaj~ce zadnej war<strong>to</strong>sci poznawczej (a w koncu czytamy niekiedy zleksi~zki, by zaspokoic swoj~ poznawczq ciekawosc). To nie tylko kwestiakolejnego kryzysu realizmu. To taki.e obecnosc latwej, uproszczonej wizjiswiata w poczytnym, popularnym pisarstwie daleko poza chronologicznymigranicami soca (Zukrowski, Bratny, etc.). To osuwanie sii[: pewnego


ZDARZENIA - KSIJ\2:KJ - LUDZIE 135 ··nurtu literatury w rynsz<strong>to</strong>k. Schemat, stereotyp, krolestwo banalu w dobrzenapisanej, na swoj sposob atrakcyjnej prozie wlasnie realistycznej.Jednak <strong>to</strong> lata pi~edziesillte by/y tym dobrym okresem dla prozy. Tyleze nie w kraju a na emigracji, jak pi sal Jan B/onski (por. takze szkicJarz~b skiego Literatura na wygnaniu).'o ile do zadekre<strong>to</strong>wania socrealizmu proza krajowa i emigracyjnapodlegajll podobnym tendencjom, 0 tyle w <strong>rok</strong>u 1956 sytuacja przedstawiasi ~ zdecydowanie niekorzystnie dla prozy krajowej. Jest Trans-Atlan tyk,proza Mi/osza, lnny swiat i Mackiewicz. Kraj proponuje inny W):miarstrawy duchowej: Numer 16 produkuje, Wladza, Partia i tworczo.ff: pLwrza,no i arcydzielo lat pi~edzie s i~ t y ch , Pamiqlka z Celulozy.Koniec lat pi~edziesi'ltych przynosi nurt prozy rozrachunkowej, opisanejprzejmujllco przez Tomasza Burka, prozy wszakze kalekiej, borealizuj'lcej schemat: dobry komunizm - Zli wykonawcy idei. Nie do koncazgodzi/bym si ~ z tezll J a rz~bsk i ego, ze "glowny nurt rozliczen przebiegag l~b i ej: w przemianach formy powieSciowej, tematyki, w dyskusjach naturyfU ozoficznej". A moze- bylo <strong>to</strong> pow<strong>to</strong>rne nawi'lzywanie do tradycji(i dwudzies<strong>to</strong>lecia, i europejskiej awangardy)? Moze wi~ lepszy by/by tutermin "przeformulowania" a nie "rozliczenia"?W kazdym razie po "krachu" sociealizmu nie powstanie juz dzielo nami a r~ "wielkiego realizmu". Owszem, co kilka lat pojawiaj'l si~ tzw."ambitne poraiki": Slawa i chwala, Przygody czlowieka myslqcego, Miazga.Tyle ze znacznie ciekawszy b~zie nurt nazwany przez Jarz~bski ego"realizmem pytan" (blizszy Gombrowiczowi niz Iwaszkiewiczowi): Hlasko,Mrozek, Mach, Bialoszewski.Realizm, jak <strong>to</strong> ujmuje Jarz~ bski, owszem, dotyczy jako postulat ca/osciliteratury, wszakze przestaje obowi4Zywac poszczegolnych tworcow. Zrnianaw widzeniu realizmu powoduje narastanie utworow w ramach najciekawszego,zdaniem krytyka, nurtu polskiej prozy powojennej, nurtu "poszukiwaniawlasnej <strong>to</strong>zsamosci" - proza Andrzejewskiego, Parnickiego,Terleckiego, Kusniewicza, Brandysa, Szczepanskiego, Konwickiego, "nurtwiejski", dzienniki, etc ... Ouzo tego, cala war<strong>to</strong>sciowa proza.Jaki <strong>jest</strong> punkt dojscia "realizmu" w prozie lat siedemdziesilltychi osiemd ziesi ~tych ? Pisze Jarz~bski : "n ajwi~cej 0 rzeczywis<strong>to</strong>sci Polskimowily utwory operujllce autentykiem - ale wsrod nich pierwsze miejscenalei y si~ , paradoksalnie, tym, k<strong>to</strong>re konkret zmieszaly z fantastykll, blldznakladaly na siebie obrazy wspolczesne i his<strong>to</strong>ryczne, w tych dawniejszychszukajllc desperacko sensu". Przyklady: Kompleks polski, Mala apoka/ipsa,Rzeka podziemn'l.. _ Konwickiego. Gdzid na przed/uzeniu tego nurtu, aleosobno, naleza/oby usytuowae Bialoszewskiego. W konkluzji szkicu Dwabieguny dokumentu: Mackiewicz-Bialoszewski moiemy przeczytae swoistepodsumowanie kwestii wyiej sygnalizowanych. "Oystans od Mackiewiczado Bia/oszewskiego <strong>to</strong> dystans od dose klasycznego jeszcze realizmu (...) dojego formy wspo/czesnej, »realizmu pytan«." Czytamy dalej: "W tejnowszej wersji punktem wyjscia byla Iektura po<strong>to</strong>cznych fak<strong>to</strong>w, najcz~s-


136 ZDARZENIA - KSIt\ZKI - LUDZIEciej z Zycia au<strong>to</strong>ra, lektura wielokrotna, perna w'ltpliwosci, uzupelnianazmysleniem, woina od powstalych z gory mnieman i presupozycji naturyideologicznej." I wreszcie: "Na przestrzcni od Mackiewicza do Bialoszewskiegozmienia si~ tedy obraz i funkcja rzeczywis<strong>to</strong>sci w iiteraturze:z pocZ'ltku byla terenem dose swobodnych harcow tworz'lcego koncepcjerozumu - potem stala si~ coraz bardziej tajemnicza i nieprzenikalna,w miar~ jak realiSci lamali sobie na niej z~by."Prezentuj'lc ksi'lzk~ Jerzego Jarz~bskiego, chcialem zwr6cie uwag~ nawyrazisty charakter zbioru szkicow opatrzonych prowokacyjnym zaistetytulem: W Polsce czy/i wsz(!dzie. W bogatej panoramie przypadkow prozypolskiej zarysowuj'l si~ jui ksztalty przyszlego gmachu; wypadaloby wi~cprosic au<strong>to</strong>ra 0 syntetyczne, calosciowe uj~ie. S'ldz~, ie doczekamy si~takiej ksi'lzki.Zakoncz~ fragmentem ze szkicu Exodus: ewolucja obrazu kres6w powojnie: "Na pytanie, gdzie istnieje nadal swiat kresowej wspolnoty,odpowiedz brzmi zatem: w marzcniu, w abstrakcyjnej przestrzeni mitu czydiaiogu, a wi~c takie - w literaturze rozumianej jako rekonstrukcjanajgl~bszej struktury »ja« i swiata." Podpisuj~ si~ pod tym wyznaniemkrytyka.Arkadiusz Bag/Qje wskiARKADIUSZ BAGLAJEWSKJ, ur. 1962, praco"'1lik lnslylulu Filologii Po\skiejUMCS w Lublinie, publikowal w "Akcencie", "Tworczosci", paryskicj "Kullurze"i "Kresach", k<strong>to</strong>rych jesl wspo1redaklorem, oraz w wydawniclwach naukowych.PIERWSZA POLSKA MONOGRAFIA o SOLOWJOWIE • Grzegorz Przebinda, Wlodzimierz Solowjow, Krakow 1992,Wydawnictwo "Arka".W ostatnim rozdziale tej ksi~ki Au<strong>to</strong>r stawia zbyt chyba defensywniesformulowane pytanie 0 <strong>to</strong>, "czy mysli i dzialalnose Solowjowa zachowalyjak'ls (podkr. JS) aktualnose po stu latach" (s. 212). U bad aczausiluj'lcego dae maksymainie obiektywny i z koniecznosci "suchy" obraz


ZDARZENIA - KSII\ZKl - LUDZIE137tej pulsuj~cej emocjami tworczosci filozoficznej postawa zrozumiala, alerzecz warta chyba rozwazenia w nieco szerszej perspektywie. Polskiodbiorca rosyjskich teks<strong>to</strong>w filozoficznych konca ubieglego i pierwszej- niemal wyl~cznie "emigracyjnej" - polowy obecnego stulecia styka si~coraz cz~sciej z tradycj~ intelektualn~ przez dlui.szy czas w ZSRR ledwo<strong>to</strong>lerowan~, najcz~Sciej opatrywan,! dyskredytuj~cym epitetem "burZuazyjnej"filozofii mistycznej, wrogiej wobec "post~powych" ideal ow socjalistycznegosystemu war<strong>to</strong>sci.(Zachodnio) europocentryczne nastawienie istniej,!cych u nas syntezhis<strong>to</strong>rii filozofii spowodowalo, iz wklad Rosji do tej dziedziny byl cz~s<strong>to</strong>ignorowany. JeSli juz, najcz~Sciej ze wzgi~dow pozamery<strong>to</strong>rycznych, na tetematy pisano, przedstawiano zjawiska z filozofi~ sensu stric<strong>to</strong> maj~ceniewiele wsp0lnego. Wladyslaw Tatarkiewicz omawiaj,!c marksizm--leninizmprzypomnial, ii: Lenin "byl jednoczesnie przywodq filozoficznymi politycznym" (His<strong>to</strong>ria ji/ozojii, t. III, s. 255). Korespondowac z tymmoze wzmianka Przebindy 0 specyficznej dla wspolczesnej Rosji kategoriisocjologicznej, k<strong>to</strong>q Solienicyn nazwal "lumpeninteligencj,!" (obrazowancy).Au<strong>to</strong>r Archipelagu myslal glownie 0 niedouczonej i politycznieoportunistycznej grupie spolccznej, k<strong>to</strong>rej swia<strong>to</strong>pogi,!dem stal si~ plaskimaterializm. W pelni uzasadnione chyba b~dzie w tym kontekscie mowienie0 I u m pen fi 10 z 0 fi i. By zaoszcz~zic sobie zb~nych wywodow natemat charakteru dwoch "obozow" mysli rosyjskiej, wystarczy pobiemyrzut oka na tekst tak klasyczny, jak Materializm a empiriokrytycyzmLenina. Wulgarne wyzwiska, insynuacje ad personam, k<strong>to</strong>rymi nagminnieposlugiwal si~ ten "przywodca filozoficzny", pogi,!dowo ilustruj,! przepascdziel,!q tradycj~ Czaadajewa, Solowjowa czy Sergieja Bulgakowa odPisariewa, Plechanowa oraz blizruaczo do siebie podobnych reprezentan<strong>to</strong>wradzieckiej "krolowej nauk". Z jednej strony mamy agresywnie polemiczn~publicystyk~ posilkuj,!c,! si~ aparatem poj~ciowym na poziomie elementarnychterminow filozoficznych, z drugiej - radykalnie odmienny, nawetw szacie j~zykowej, nurt dociekan chrzeScijanskiej filozofli czlowieka, b~,!cyautentycznym wkladem Rosjan do kultury filozoficznej :xx stulecia.Tragedia Rosji polegala na tym, iz teksty czolowych przedstawicieli1 u m p en fi I 0 z 0 fi i uzyskaly najszerszy "demokratyczny" rezonans spoleczny.Zwulgaryzowany inteiektualny ersatz, oferowany przez liczne,a znane w Rosji jeszcze przed 1917 <strong>rok</strong>iem slowniki filozoficzne, byldost~pny dla kazdego cwier6- i polinteligenta, na<strong>to</strong>miast pisma Solowjowaczy Bierdiajewa, wymagaj,!ce odpowiedniego przygo<strong>to</strong>wania, trafialy wyl~czniedo w,!skich elit. Subteine rozwazania na temat teurgii czy etycznychaspek<strong>to</strong>w aktywnoSci czlowieka musialy przegrac z prostymi prawdamibazy i nadb L.dowy oraz "klarownej" pros<strong>to</strong>ty agitacyjnych broszurek.Paradoksy Szes<strong>to</strong>wa czy rozwazania 0 teozofii nie mogly konkurowacz dost~pn(jsci,! dla "najszerszych mas" leninowskiej "teorn odbicia".Na pewien czas Solowjow musial wi~c przegrac z Czemyszewskim,mistrzem duchowym Lenina. Wracaj,!c do ksi,!zki Przebindy, mozemy


138 ZDARZENIA - KSII\ZKI - LUDZIEstwierdzic, ii dzisiejsza aktualnosc Solowjowa <strong>to</strong> nie tylko aktualnoscproblem ow przezen rozwijanych, jak idea ekumenizmu i uniwersalistycznawizja chrzescijanstwa, co Au<strong>to</strong>r akcentuje. Jest <strong>to</strong> rowniei i aktualnoscsymboliczna, bowiem najwi~kszy mysliciel, jakiego wydala Rosja, ucield ­nia a\ternatyw~ wobec tej pseudofllozofii, k<strong>to</strong>ra po 1917 <strong>rok</strong>u uzyskalamonopol panstwowy na podobienstwo wszechwladnej monopartii.Ksi'lika Grzegorza Przebindy <strong>jest</strong> pierwsz'l polsk'l monografi'l Solowjowai jui ten powod wystarczy, by uznac j'l za wydarzenie. Nie <strong>jest</strong> <strong>to</strong>monografia tradycyjna, bowiem Au<strong>to</strong>ra interesuje glownie problem uj ~ tyw podtytule uscislaj'lcym: Wlodzimierz Solowjow wobec his<strong>to</strong>rii. Skorojednak ludzkie dzieje mysliciel ten ujmowal jako proces, a <strong>to</strong> odczuciehis<strong>to</strong>ryczne obecne <strong>jest</strong> we wszystkich jego kategoriach metafizycznych,moiemy uznac, ii poza niek<strong>to</strong>rymi fragmentami, jak np. "statyczne"aspekty dobra, pozycja ta daje wszechstronne wyobraienie 0 dokonaniachi donioslosci bohatera ksi'liki dla iycia umyslowego Rosji.Probuj'lc okreslic s<strong>to</strong>sowan'l przez Au<strong>to</strong>ra me<strong>to</strong>d~ badawcz'l, naleialobywspomniec 0 hermeneutyce jako drodze dochodzenia do - nierzadkoukrytego lub trudno identyfikowalnego - sensu dziela oraz praktykowan'lw literaturoznawstwie amerykanskim sztuk~ interpretacji, w szczegolnoScitzw. close reading. Wi~kszosc ksi'liki napisana <strong>jest</strong> wlasnie w duchu takiego"uwainego (dokladnego) czytania" Solowjowa, pedantycznej analizy zawartychw jego tekstach sensow oraz maksymalnie wiernego ich opisu.W Rosji przez dlugi czas praktycznie nieznana byla fllozofia akademickaz jej rygorami formalnego wyrazu, st'ld tei najcz~Sciej wypowiedzifllozoficzne posiadaly postac literack'l. Dos<strong>to</strong>jewski i Lew Tois<strong>to</strong>j <strong>to</strong>najlepsze ilustracje zjawiska. Wlodzimierz Solowjow z temperamentu bylrowniei publicyst'l niebywale uwraZliwionym na aktualia spoleczne i polityczne,uprawial krytyk~ literack'l, jego nazwisko obecne <strong>jest</strong> w kaidejan<strong>to</strong>logii poezji rosyjskiej. Ten uduchowiony romantyczny mysliciel posiadaltei wspaniale poczucie humoru (slynna parodia na pierwszy manifestpoetycki symbolis<strong>to</strong>w), slyn'll z au<strong>to</strong>ironii i dystansu wobec wlasnej osoby.Wykazywal tei niezwykl'l niezaleinosc mysli i rown'l jej odwag~ cywiln'l.Ksi'lika Przebindy pornija aspekt biograficzny, ale glowne dokonaniaSolowjowa i jego oryginalnosc ukazuje w sposob bardzo klarowny. Praca,k<strong>to</strong>r'l wykonal Au<strong>to</strong>r, wymagala rowniei doskonalej znajornosci kontekstufilozofii rosyjskiej i europejskiej konca XIX stulecia. Nie rna tu jednakslad u erudycyjnej ostentacji, choc czytelnik dostrzega kornpetencj~ Au<strong>to</strong>rana wie\u obszarach problernatyki filozoficznej. Widac <strong>to</strong> w nader powsci'lgliwych- najcz~Sciej w postaci przypisow - wtr~tach, dopowiedzeniachi lakonicznych glosach.Nie byla <strong>to</strong> operacja prosta, bowiem Solowjow, wyborny pisarzi stylista, cz~s<strong>to</strong> poslugiwal si~ obrazowaniern metaforycznym, czerpalz rOinych :hOdel, a jego iarli wa reIigijnosc i ernocjonalizm powodowaly, iiteksty te l'lcz'l trzeZw'l ekspIikacj~ intelektualn'l z modlitewnyrn niernalwyznaniem. Zrozumiale, ii sporo poj{:6, k<strong>to</strong>ryrni si~ poslugiwal, posiadac


ZDARZENIA - KSIJ\ZKJ - LUDZIE139musialo sens wyraznie odbiegaj~cy od przyj~tej konwencji. Jego "wolnateokracja" <strong>jest</strong> znacznie bogatsza znaczeniowo od ustroju, w kt6rymmieliby rZlldzie kaplani. St~d tez moie i zarzuty pod jego adresem,o kt6rych wspomina Au<strong>to</strong>r ksillzki, byly cZ~Sciowo przynajmniej nieporozumieniem.Bye moZe dla cz~Sci odbiorc6w ksillzld te liczne przy<strong>to</strong>czenia, zestawieniakontekst6w, Zmudne gromadzenie materialu analitycznego wydaesi ~ mog~ malo efek<strong>to</strong>wne, ale Sll koniecznosci~. Stlld tez s<strong>to</strong>sunkowomalo w niej interpretacji w jej obiegowym znaczeniu, wi~cej "inwentaryzacji", porz~dkowania i systematyzacji kluczowych w~tk6w, ukazywanychw calej dramaturgii poszuldwan mysliciela od okresu optymistycznegodo pesymistycznego.Na ile tego typu praca byla niezb~na, swiadczy choeby przebogatarecepcja Solowjowa w jego ojczyznie oraz ogromny wplyw, jaki wywarl nietylko na rozw6j filozofIi rosyjskiej, ale i literatur~ pi~kn~, gl6wniesymbolist6w (Wiaczeslaw Iwanow, Bieiy, Blok). Nie odnosz~c si~ do tegozagadnienie bezposrednro, ksillzka Przebindy ukazuje, ile w 6wczesnych- na pocz~tku obecnego stulecia gl6wnie - dywagacjach na tematysofiologiczne czy teurgiczne bylo dowolnosci i nadinterpretacji. Zreszt~i dzisiaj czytelnik Solowjowa moze bye narazony na niejedno nieporozumienie,jdli b~zie trak<strong>to</strong>wal jego wypowiedzi w izolacji od calosciowegokontekstu systemu. Tym niezb~dniejszym okazuje si~ ten "przewodnik" poSolowjowie, kt6rym niew~tpliwie <strong>jest</strong> ksi~zka Przebindy.Au<strong>to</strong>r interesujllco przedstawia r6wniez i "negatywy" tw6rczosci swegobohatera. GI6wnie efekt nigdy do konca nie przezwyci~ionego heglizmuoraz tego, co bylo "czystll spekulacj~ umyslowll i igraniem poj~iami" (s.73). Z pewnoScill nie bylo <strong>to</strong> "igranie" swiadome, bo przyklady takiespotykamy u myslicieli najwi~kszych. Wiele rozwazan Solowjowa na temat" wolnej teozofii" przypomina ekwilibrystyk~, zaprezen<strong>to</strong>wan:t p-zez Kantaw symetrycznej tablicy dwunastu rodzaj6w i kategorii "form rozslldku" lub"czystych poj~e" .Jest <strong>to</strong> jednak, mimo wszystko, marginalna cena gl~boldego wejSciamysliciela rosyjskiego w swiat zachodniej fIlozofii, cz~s<strong>to</strong> w jego ojczyinieuwazanej za schematyczny racjonalizm. Solowjow zawsze zwalczal pozytywistycznyminimalizm i redukowanie czlowieka do uwarunkowan zewn~trznych,obecne w 6wczesnej mysli europejsldej. Moze dzi~1d tak gl~boldemuprzemysleniu obcych doswiadczen stal si~ wyrazicielem najlepszychcech kultury rosyjsldej. Korzystaj~c z doswiadczen Zachodu potrafil, jaknikt przed nim i po nim w Rosji, przejmowae klasyczne idee tradycjiojczystej, bezkompromisowo zwalczaj~c ich ograniczenia i jednostronnosci,stajllc si~ intelektualnym "dysydentem" we wlasnym kraju. Cieplo pisalo Polakach, zwaIczal szowinizm i nie<strong>to</strong>lerancj~. Format niezaleznegointelektualisty potwierdzil odnosz~c si~ krytycznie do takiej rosyjskiejswi~<strong>to</strong>sci owych lat, jak Lew Tois<strong>to</strong>j. Gdy do podziwianego w calymswiecie ma<strong>jest</strong>atycznego starca z Jasnej Polany pielgrzymowano z calej


140 ZDARZENIA - KSlt\:l:Kl - LUDZIERosji, mlody mozof - jak <strong>to</strong> przedstawia Au<strong>to</strong>r ksillzki - potrafilz wyj!ltkowll przenikliwoscill dostrzec dwuznaczne konsekwencje <strong>to</strong>ls<strong>to</strong>izmu,stwierdzajllc, iz <strong>jest</strong> <strong>to</strong> parodia chrzeScijanstwa. War<strong>to</strong> przy okazjiodno<strong>to</strong>wac, iz kilkadziesillt lat po smierci tw6rcy Zmartwychwstanianiemala czysc au<strong>to</strong>r6w w anarchizmie <strong>to</strong>ls<strong>to</strong>jowskim dostrzega jedenz potymych czynnik6w nihilistycznej destrukcji czy - jak nazwal <strong>to</strong>Siemion Frank (w Drogowskazach) - "nihilizmu moralistycznego", doprowadzajllcegoRosjy do bolszewickiej apokalipsy.I wreszcie, pary drobnych kwestii wzbudzajllcych znaki za,Pytania.PisZllC na temat czystego odwolywania siy Solowjowa do Pisma SwiytegoAu<strong>to</strong>r s!ldzi, iz moma mu zarzucic trak<strong>to</strong>wanie biblijnych fragment6wjako "his<strong>to</strong>rycznych przekaz6w zr6dlowych" (s. 145). Racja, ale nie momaprzy tym zapominac 0 szerszym kontekscie zjawiska. Solowjow bylidealnym przykJadem chrzeScijanina integralnego, hlc~cego w harmonijnllcalosc slowa, czyny i emocje. I sam Przebinda cZys<strong>to</strong> slusznie okrdla go"fiIozofem praktykiem". Nakaz miloSci blizniego byl dla tego myslicielaczyms tak oczywistym, iz rugdy nie odmawial napotkanym zebrakom,oddajllc im odziez i obuwie. Oczywiste, ii dla kogos takiego Biblia nie bylaliteraturll, lecz opowieSci:t 0 ludziach i zdarzeniach prawdziwych.Nie wiem, czy szczysliwe <strong>jest</strong> sformulowanie 0 "schylkowym Solowjowie"(s. 195), rezygnuj:tcym z optymistycznych wizji na rzecz corazbardziej katastroficznych przeczuc. Poniewai wiele z tych ostatnich <strong>jest</strong>dzisiaj odczytywanych w wymiarze profetycznym, chodziloby wiyc raczejo wzlot duchowy, anizeli cos od wrotnego, co "schylek" moie sugerowac,a co <strong>jest</strong> z pewnosci:t sprzeczne z intencj:t Au<strong>to</strong>ra.I jeszcze jeden przykJad ewentualnego rueporozumienia. Wiadomo, iiau<strong>to</strong>rami slynnych, a tak popularnych obecnie w Rosji Drogowskaz6w(1909) byli duchowi uczniowie Solowjowa, lecz zwrot "idealistyczneDrogowskazy" (s. 211) rzecz sprowadza na w:tsk:t - w danym kontekScie- scieiky jyzyka fllozoficznego, a przeciez niezwykle trafna, zawartaw zbiorze diagnoza-ostrzeienie kaie z perspektywy czasowej m6wic raczejo "realistycznych Drogowskazach".Ksi:tika Grzegorza Przebindy, jak widzimy z okladki, <strong>jest</strong> <strong>to</strong>mempierwszym serii wydawniczej Z dziej6w my.Hi rosyjskiej. Oczywiste, izinaugurowac jll' winien "przyw6dca" tego nurtu, kt6ry najbardziej zaslugujena przypomnienie w Polsce. Przebinda w tej dziedzinie zrobil juzniemalo i bez jego ksillzki nie sposob pisac u nas 0 Solowjowie i dziejachmysli rosyjskiej przelomu XIX-XX stulecia.laze! SmagaJ6ZEF SMAGA, ur. 1937, rus<strong>to</strong>ryk literatury rosyjskiej, dr hab. w InstytucieFilologil Rosyjskiej WSP w Krakowie. Wydal: An<strong>to</strong>ni Pogorelski. Z ycie i IlI'orczoJc(1970), Dekadentyzm \\I Rosji (1980), Narodziny i upadek imperium. ZSRR 1917-1991(1992). W przygo<strong>to</strong>waniu: Totalitaryzm. Geneza i charakter.


ZDARZENIA - KSI.A,ZKJ - LUDZIESTRUKTURA I OBRAZ 141• Chris<strong>to</strong>pher Walter, Sztuka i obrzqdek Kosciola Bizantynskiego,Warszawa 1992Sztuka bizantynska, a zwlaszcza fenornen ikony, budzi rosnllce cillglezainteresowanie, takZe w naszyrn kraju, gdzie wsp6listnienie tradycjilacinskiej i greckiej rna tak dlugll his<strong>to</strong>ri~ . Wsr6d publikacji zwillzanychz ternatykq ptawoslawia war<strong>to</strong> odno<strong>to</strong>wac ksiqzk~ Chris<strong>to</strong>phera Walterapo swi~ conll sztuce KOScioia Bizantynskiego, wydanq z inicjatywy ZakladuSztuki Bizantyilskiej krakowskiego Instytutu His<strong>to</strong>rii Sztuki UJ. Chris<strong>to</strong>pherWalter AA (asumpcjonista), obecnie kierownik osrodka FrancuskichStudi6wBizantynskich w Atenach, studiowal w Rzymie, w Oksfordzie, a takzew Paryzu, gdzie rozpoczql badania nad his<strong>to</strong>rill sztuki bizantynskiejw oparciu 0 rne<strong>to</strong>dy strukturalizrnu. Jest on au<strong>to</strong>rern wielu artykul6w,recenzji, ksiqiek. 21 pazdziernika ubieglego <strong>rok</strong>u prof. Walter goscilw Krakowie z wykladern New look at the Byzantine Jconostasis.Ksiqzka Waltera zostala pornyslana jako podr~znik . Au<strong>to</strong>r rozpoczynaod przedstawienia genezy szat biskupich. Nast~pnie zajrnuje si~ikonografiq postaci sarnych dos<strong>to</strong>jnik6w koscielnych, a takZe systernatykllzwillzanych z nirni cykl6w hagiograficznych, by dalej przejsc do opisusposob6w ukazywania liturgii obrz¢6w r6Znego rodzaju. Problernatyce tej<strong>to</strong>warzyszq stwierdzenia dotyczllce forrnowania si~ "galerii portret6w"zn aczniejszych biskup6w w prograrnie ikonograficznyrn swiqtyni. Ksiqzk~zarnykajq rozwazania dotyczqce przernian, jakie rnialy rniejsce w XI wieku,co znalazlo sw6j wyraz w nowym uj~ciu dekoracji absyd sanktuariurn.Walter posluguje si~ bardzo sze<strong>rok</strong>irn i ciekawyrn rnaterialern por6wnawczym,ajego twierdzenia Sll poparte drobiazgowq i precyzyjnq argumentacjll.Oryginalny, a nawet kontrowersyjny wydaje si~ srnialy strukturalizml:1e<strong>to</strong>dologiczny. Waltera interesujll przede wszystkirn znaczenia wynikajqcez ikonograficznej analizy przedstawien. Sam przyznaje, ie traktuje sztuk~funkcjonalnie, jako specyficzny j~k bardzo dokladnie ujrnujqcy treSciideowe. Dlatego waina staje si~ ilie tylko przedstawiona postac, takzekontekst, w kt6rym si~ znalazla, kaidy szczeg61 stroju, atrybuty, gesty.Walter slusznie podkresla proces usarnodzielniania si~ i rozrastaniaikonograficznych wlltk6w zwillzanych z osobarni swi~tych biskup6w.Pojawiajll si~ oni z atrybutarni rnlldrosci, ust~pujqC wainoSci jedyniekolegium apos<strong>to</strong>lskiernu. Swiadczy <strong>to</strong> 0 wysokiej randze i duzej niezaleinoSciKosciola w Bizancjum, wbrew pokutujllcej ciqgle opinii 0 jego podporzqdkowaniuwladzy cesarskiej. W ikonografli znalazlo <strong>to</strong> swoje odbiciew podkreslaniu rnqdrosci, a dopiero na drugim rniejscu swi~<strong>to</strong>sci biskupow


142 ZDARZENIA - KSI.-\ZKl - LUDZIE- strainikow or<strong>to</strong>doksji. Tego, ie Kosciol grecki potrafi! si~ uporacz roszczeniami cesarstwa, dowodzll niepowodzenia ikonoklas<strong>to</strong>w inspirowanychprzez konstantynopolitanslcich basileusow. Zwyci~stwo stronnictwaikonodulow zawaiylo na caloksztalcie kultury bizantynslciej. Od tejpory symbolika cesarska zaczyna zanikac w ikonografii sakralnej, a przedstawianyw sanktuarium Chrystus z kosmicznego Impera<strong>to</strong>ra, k<strong>to</strong>remuhold sklada ca!a chrzeScijanska oikumene, staje si~ Patriarchll i Arcykap­!anem, na<strong>to</strong>miast eucharystyczne misterium nabiera wymiarow uniwersalnejuczty ofiarnej.Walter polemizuje ze stanowiskiem, ie okres zasadniczych przemianw sztuce bizantynslciej przypada na tzw. renesans macedonski (pierwszapo!owa X wieku). Jego zdaniem stylistyczna odmiennosc wyraza tu jedyniepewne powierzchowne i zachowawcze tendencje, dopiero wiek XI przynosirzeczywiste zrniany. Wtedy wlasnie pojawia si~ zupelnie nowy programikonograficzny w dekoracji sanktuarium. W rozumieniu Waltera, sztukazrnienia si~ wtedy, gdy pojawiajll si~ w niej nowe treSci, k<strong>to</strong>rym <strong>jest</strong>podporzlldkowana. Badanie artystycznych srodkow wyrazu <strong>jest</strong> tu sprawildrugorz~nil .Zainteresowania symbolikil wn~trza swiiltyni bizantynslciej uwidocznilysi~ rowniei w trakcie wyg!oszonego w Krakowie wykladu, w czasie k<strong>to</strong>regoWalter omowil funkcje ikonostasu, czy raczej templonu. Jak wiadomo,spelnia! on rol~ symbolicznej granicy oddzielajilcej wspolnot~ wiernych odswi~tego miejsca. Chociaz tempi on by! zawsze formll otwartil (w odroinieniuod ikonostasu ruskiego, tzw. wysokiego), <strong>to</strong> jego stale narastaniewskazuje na dilienie do podkreslania rnisteryjnoSci obrz~ku Eucharystii,sprawowanej w rniejscu specjalnie wydzie\onym i cz~sciowo ukrytym.Z drugiej strony, zgromadzeni w kosciele wierni musieli czyms wypelnicczas oczelciwania. Mia! im w tyrn pomoc ikonograficzny program templonu,ustalony niezaleinie od planu monumentalnej dekoracji. ZdaniemPrelegenta, interpretacj~ symbolilci ikonograficznej templonu naleia!obyroZPOCZilc patrzllc z pozycji widza, a wi~c od dolnego rz~u , w k<strong>to</strong>rymznajdowa!y si~ ikony zwillzane z wezwaniem swiiltyni - oddawano imszczegolnil czeSc. Talci sposob odczytania moie wynikac z za!ozen strukturalizmu,s<strong>to</strong>i jednak w sprzecznosci z tradycyjnym podejSciem greclcim.W Bizancjum interpretacja jakiegokolwiek programu nabiera sensu, jeieli<strong>jest</strong> prowadzona wedle regul hierarchii zst~pujilcej, wyloionych w korpusiepism Pseudo-Dionizego. Odwrotny lcierunek w interpretacji - wed lughierarchii wst~ujllcej - <strong>jest</strong> charakterystyczny dla sredniowiecznej sztukizachodniej.Najbardziej kontrowersyjnll koncepcjilWaltera okazala si~jednak interpretacjafunkcji przedstawien dwimastu wydarzen ewangelicznych, umieszczanychna architrawie templonu. Ikony te mialy zar6wno uczyc, ukazujllcnajwainiejsze wlltki ewangeliczne, jak i podtrzymywac <strong>to</strong>warzyszllce tymrozwaianiom medytacyjne skupienie, co zdaniem Waltera przypominafunkcje r6ianca w tradycji ka<strong>to</strong>lickiej. Trudno si~ zgodzic z tll opinill.


ZDARZENIA - KSIt\:2':Kl - LUDZIE143Dydaktyczna funkcja sztuki wlasciwa <strong>jest</strong> chrzescijanstwu zachodniemu,gdzie poczynajllc od pism Grzegorza Wielkiego podkrdlanopragmatycznll rol~ sztuki. Uwaiano, ie pobudzajllc wyobraZni~ obrazmoie jll ksztal<strong>to</strong>wac i doskonalic skuteczniej nii slowo. Takie w KOScielegreckim sztuka naleiala do gl6wnych sposob6w ksztal<strong>to</strong>wania duchowosci.Jednak dziela sztuki sakralnej, a przede wszystkim ikony mialyodmienne znaczenie. Swi~te przedstawienia same stanowily objawienie,byly zwierciadlem przeb6stwienia, Illcznikiem z transcendentnll rzeczywis<strong>to</strong>scillarchetypu, kt6ry substancji obrazu udzielal charyzmatu wlasnejswi~<strong>to</strong>sci. Bizantynczycy pozostali na sw6j spos6b wiemi idei kalokagatii.Pi~kno, takie zewn~trzne, stawalo si~ miarll swi~<strong>to</strong>sci czlowieka, widocznlloznakll przell]ieniajllcej laski, swiadectwem uduchowienia, przekroczeniagranicy zmiennoSci i zludzen. Dlatego tei koncepcja pi~kna <strong>jest</strong> nierozerwalniezwillZana z metafizykll ikony. Olsniewajllca wspanialosc malowidelwywolywala u Bizantynczyk6w najwyiszy zachwyt. Focjusz, wyglaszajllckazanie na uroczys<strong>to</strong>ki poswiycenia nowego kosciola, na pierwszymmiejscu podziwial blask fego dekoracji. Na Rusi, gdzie skonwencjonalizowaniestalo si~ w sztuce normll, podziwiano Teofana Greka za jegoniezwykly talent i tw6rczll spontanicznosc. Walter pisze 0 sztuce sakrainej,ie "war<strong>to</strong>Sci estetyczne Sll w niej podporzllrlkowane potrzebom kultui przekazowi idei". Tymczasem pi~kno w sztuce bizantynskiej sarno w sobiebylo "znakiem" niezb¢nym, chociaz wymykajllcym si~ rygorowi ikonograficznejdefinicji. Wedlug greckiej teologii, forma przedstawienia zostawalaw Scislym zwillZku z wlasnym pro<strong>to</strong>typem, a wiyc najbardziejprzemyslany i trafny "kod" ikonograficzny nie m6g1 zastllPic i wyeliminowacestetycznych walor6w dziela.W analizie ikonografii Walter wykorzystuje semiologi~. Tymczasemwydaje si~, ze badanie sztuki me<strong>to</strong>d ami Iingwistycznymi znacznie jllogranicza, gdyi w zwerbalizowanej jednoznacznosci zatraca si~ specyfikajej calkiem inn ego j~zyka. Forma <strong>jest</strong> w sztuce r6wnie wazna, jak tresciprzez nill symbolizowane, a ikonograficzne bogactwo nie redukuje artystycznegopi~kna. Walter, pomijajllc w swoim, zresztll znakomitym, podrecznikuzagadnienia formalne, zdaje si~ nie doceniac ich ogromnej roliw przekazie wszystkich trdci sztuki, jakie porusza jego ksillika.Izahela RqczkaIZABELA Rt\CZKA, asystentka w Zakladzie Chrzescijanstwa Instytutu ReligioznawslwaUJ, sludiuje his<strong>to</strong>ri~ szluki. Publikowala w "Studia Religiologica".


144 ZDARZENIA - KSIAZKI - LUDZIENOTAaKSlt\ZCEWIECZNIE ZYWY DUCH HISTORII? • Skarbczyk Bibliofila, seria II: Drama! polski, pod red. naukow~Waclawa Waleckiego, Wroclaw 1992, (cz~sc pierwsza: 8 <strong>to</strong>mik6w-reprodukcjipierwszych wydan dramat6w polskich)Skarbczyk Biblioflla ... Nareszcie seria druga ujrzala swiatlo dzienne.Komus, k<strong>to</strong> nie zna dziesitcioletniej his<strong>to</strong>rii zmagania si~ jej pomyslodawcyi redak<strong>to</strong>ra z najprzeroiniejszymi przeciwnoSciami, aby wreszcie doprowadzicedycj~ do finalu (a wlaSciwie do polfinalu), mogloby si~wydawac, ze <strong>to</strong> takie proste: wybrac teksty, zlecic sfo<strong>to</strong>grafowanie, napisacpar~ okolicznosciowych slow w poslowiu. Tymczasem zalorenia, k<strong>to</strong>repostawiono sobie u progu prac przygo<strong>to</strong>wawczych spowodowaly potr zeb ~rozstrzygnitcia licznych kwestii naukowych dotycz'lcych ustalenia podstawyreprodukcji, wygl'ldu dzisiejszej repliki (zachowuje si~ np. wymiaryoryginalu wraz z wiern'l reprodukcj'l wielkosci kolumny), decyzji 0 zachowaniulub nie zmian, k<strong>to</strong>re powstaly na reprodukowanym egzemplarzupo zakonczeniu druku itd., itd., a nast~pnie przeprowadzeniu tej koncepcjiw naszej niewesolej i bardzo kosz<strong>to</strong>wnej rzeczywis<strong>to</strong>Sci poligraficznej.Z zainteresowaniem i przyjemnosci'l bierze si~ do r~ki kaZdy z osmiustarannie przygo<strong>to</strong>wanych i ze smakiem (patrz okladkal) wydanych<strong>to</strong>mikow tej pierwszej cz~sci serii; pierwszej, staropolskiej, boV{iem w wydawnictwiezlozone S'l materialy do cz~sci drugiej - nowopolskiej - odOswiecenia poprzez romantyzm (Dziady, Nie- Boska Komedia, Ba//adyna)po Wesele . Ale jej losy zalez'l od swiatlych i odwainych decyzji, k<strong>to</strong>rez pewnosci'l podejmie centrala Ossolineum we Wroc!awiu maj~c nauwadze i tym razem dobro kultury narodowej, bo srodki finansowewypracuj'l z pewnosci'l nabywcy Lekarza domowego, Mifosci i seksui innych komercyjnych publikacji.Na razi,;: cieszmy si~ tym, ze gdy bierzemy do r\!ki Sqd Parysa,krolowica trojanskiego, <strong>to</strong> czytamy "pierwsze polskie dzielo nowozytnegoteatru" podane w szacie edy<strong>to</strong>cskiej dostvpnej do tej pory tylko nielicznymbadaczom, bowiem zachowane w jedynym egzemplarzu troskliwie przechowywanymw bibliotece w Lublinie. Podobny "dreszczyk" kulturalnegoczlowieka ogarnia, gdy si~gamy po Rejowy Zywot J6zeja z pokolenia


ZDARZENIA - KSII\ZKl - LUDZIE145zydowskiego, His<strong>to</strong>ryj(! ° chwalebnym Zmartwychwstaniu PQflskim i inneznane powszechnie teksty. Przy Odprawie posiow greckich Jana Kochanowskiegouczymy si~ calkiem nowych wi ad om oki 0 okolicznoSciach jejpowstania, zalozeniach ideowych i przygo<strong>to</strong>waniu prapremiery (nb. jejkoszty bliskie byly rocznemu dochodowi z 50-70 hektarowego folwarkuszlacheckiego!). Z kolei Potr6jny z Plauta wprowadza w swiat subtelnejkultury kr~gu Jana Zamoyskiego, b¢,!c pierwsz'! powstal'! w Polscekomedill, napisanll przez zaufanego Wielkiego KancIerza; musial bycCieklinski nie byle kim, skoro jego wybrano na poslanca zawiadamiaj


L1STYDO REDAKCJIW 449 numerze "<strong>Znak</strong>u" (paZdziernik 1992) ukazala si~ recenzja ksiqiki J.M.Bochenskiego pl. Podrfcznik mqdroici lego iwiiIla. Jest ona dosye zasadniczokrytyczna. Nie we wszystkich punk tach potrali~ si~ zgodzie z ocenami lamwyraionymi. Ksiqieczk~ naleiy pojqc jako podr~znik (wlaSciwie jako szkic)mqdrosci tego o<strong>to</strong> lutaj swiata europejskiego XX wieku. Ta mqdrosc <strong>jest</strong> zaS taka,jaka <strong>jest</strong>, oparta na egoizmie, na idealaeh iycia w rniar~ wygodnego, bez zobowiqzani wywodzi si~ ai z tradycji greckich. T~ mqdrose Au<strong>to</strong>r opisuje wiernie i trafnie. Jes<strong>to</strong>na dla nas prawie odraiajqca, ale nie znaczy <strong>to</strong>, ie nie posiada iadnych zalel.Poslulat dystansu do spraw, do ambicji rzqdzenia, do posiadania jak najwi~ k szejIiczby wyr6inik6w dos<strong>to</strong>jnoSci, mocy, itd. wydaje si~ niewqlpliwie sluszny. Trafnoscpostulatu dystansu do lyeh spraw i do niek<strong>to</strong>rych ludzi slaje si~ speejalnie wyrazista,gdy obserwujemy zagonionych ludzi scigajqcych chimery ambicji, bogactwa, itd.Nawet Ie ograniczone zalety mqdrosci tego swiala czyniq jq czyms wainym dlapewnej kategorii ludzi, a rnianowieie tyeh, dJa k<strong>to</strong>rych iycie konezy si~ wraz z utratqfunkcjonowania m6zgu.Jednoczemie mqdrose tego swiata dochodzi do zasadniezej tezy: wszystko <strong>jest</strong>bezsensem. (Vanilas vanilalis el omnia vanillls. Wedlug Milosza "vanilas naleiyraczej przekladae na »bezsens« nii na )lpr6inosc\\".) JeSJi iyeie, kt6re dla mqdroScitego swiata <strong>jest</strong> najwyiszq war<strong>to</strong>Sciq, <strong>jest</strong> bezsensem, <strong>to</strong> w przypadku, gdy zaczynabye nieprzyjemne, powinno bye skr6cone. Naleiy wtedy popelnie samob6jstwo. Jest<strong>to</strong> oczywisty wniosek z bazowych twierdzen mqdrosei tego swiata. Klo lego wnioskunie wyprowadza, <strong>jest</strong> po prostu niekonsekwentny. Skoro jednak mqdrosc tegoswiata doprowadza do ostalecznego obalenia swojego -zaloienia 0 war<strong>to</strong>sci iycia(dlugiego i "dobrego"), <strong>to</strong> tym samym sprowadza si~ do absurdu.Ksiqik~ Boehenskiego traktuj~ jako kr6lkie zwroeenie uwagi na l~ "drobnq"niedoskonalose mqdrosei tego swiata. Recenzent jednak uwaia, ie Boehenskipropaguje t~ mqrlrosc jako wlasne slanowisko. W tym punkcie nie mog~ si\! zgodziez p. Dobroezynskim. Wr~ez przeeiwnie, uwaiam, ie Boehenski dosye wyrainie, ehoenie z ostentaejq, dystansuje si\! od tej mqdrosci. Po prostu opisuje jq i pokazuje jejzwolennikom, jaka ona w islocie <strong>jest</strong>. Jest <strong>to</strong> swoista prowokaeja pod ich adrescm.To jakby powiedzenie: patrzcie, co za bzdury wyznajecie - bezsens, samob6jstwo,pogarda dla innyeh, itd. Boehenski jednak nie m6wi tego wprost, chce bowiem, iebygo m~drcy tego swiata czytali. Gdyby z miejsca zaezql gromie t~ postaW\!,prawdopodobnie niczego by nie osiqgnq.1. Pod ana wersja mqdrosci sklania jednak dozamyslenia si\! nad niq.. Czlowiek myslqey musi wledy dojsc do wniosku, ie z tqmq.drosciq. nie <strong>jest</strong> dobrze i ie trzeba rozglq.dae si\! za innq. mq.drosciq.Druga prowokacja, zawarta w ksiqice, skierowana <strong>jest</strong> pod adresem tyeh ludzi,H6rzy chcq. mqdroSciq lego swiata uzasadnie inne mqdrosci, np. <strong>to</strong>, co Bocheliskinazywa bogobojnosciq. Klos, k<strong>to</strong> mqdrosc chrzeScijaliskq chce uzasadnie w oparciuo pospolite mniemania 0 iyciu, musi z koniecznosci t~ ostatniq mqdrose nieslyehaniesplycic i uezynie z niej jakqs ideologi\! felicy<strong>to</strong>logicznq. Ksiqieczka Bochenskiego <strong>jest</strong>wi\!c takie prowokaejq kierowanq pod adresem wierzqeyeh, kt6rzy ulegajq plytkim,


L1STY DO REOAKCJI147polocznym mniemaniom. Pomylka recenzenla bierze si~ sl~d, Ze nie dqslrzegl, iiislnieje wiele roinych m~droSci, lj. najogolniejszych przemyslen iycia i swialawymaczaj~cych zasadnicze postaW)' wobec legoi zycia. Chc~ przypomniec, i:ei m~rosc lego swiala zawiera w sobie zupelnie lrafne sposlrzeienia: dystans dospraw, cieszenie si~ z kaidego drobiazgu, ilp. Pewne jej elementy moina wi~c bezobawy wcielac do innych m~rosci i moina ubolewac, ze w zyciu si~ nie s<strong>to</strong>sowalotych srusmych wskazan m~drosci tego swiala.Trudnosci z wlaSciwym rozumieniem ksi~zeczki 0 m~roSci majll swoje hodlow lym, ze Au<strong>to</strong>r po wst~pnym zdyslansowaniu si~ od referowanych pogllldow("M~rosc, 0 k<strong>to</strong>rej lu <strong>jest</strong> mowa, wielce rozni si~... od lradycyjnej moralnosci i odchrzekijanskiej bogobojnoSci... chodzi lu 0 mlldrosc lego swiala, Iilozoficznll,o klorej swi~ty Pawel powiedzial ... ie »Chryslus uczynil jll grupill« i ie odwrolnie,nauka chrzescijanska <strong>jest</strong> ghlpolll w oczach pogan ... Jesli 0 mnie chodzi, <strong>jest</strong> emchrzescijaninem, wi~c przyznaj~ si~ do ewangelicznej glupoty i bynajmniej ruezamierzam zalecae m~roSci lego swiala ... Dlaczego oglaszam l~ ksillZk~? Dlatego,ie z faklu, ii <strong>jest</strong> si~ wymawcll jednej wiary, nie wynika, by nie naleialo znacinnych", s. 5) nie daje dalszych wlasnych komenlarzy - czylelnik musi sam spraw~przemyslee. W lym braku komentarza widz~ trzecill prowokacj~. Jeslesmy przyzwyczajenido swoistego obowillzku pi~lnowania obcych pogllldOw. W pewnymsensie <strong>jest</strong>esmy przyzwyczajeni do mysli, ie czylelnik nie <strong>jest</strong> zdolny do samodzielnegodojScia do prawdy, ie lrzeba go slale lrzymae za rllczk~ lub wr~cz popychacw naszym kierunku. Brak komentarzy <strong>jest</strong> prowokacjll pod adresem owychpopychaczy, klorzy nie polrafill przezwyci~iyc w sobie przekonania, ie ludzie majllwzgl~nie c~s<strong>to</strong> dobrll wol~ w pomawaniu prawdy. Dla lych ludzi ksillzeczkaBochenskiego jesl niewlilpliwll prowokacjll, podobnie jak prowokacjll <strong>jest</strong> dla nichsredniowiecme mniemanie, ie anima humana naturaliter christiana est.Koncz~ l~ polemik~ wezwaniem, aby czylae ksillZeczk~ Bochenskiego uwainiei przy lym duio myslee. Slizganie si~ po powierzchni lekslu moze bye niebezpiecmei jlllrzllCe.Leon KojW miesi~czniku "<strong>Znak</strong>" nr II z 1992 r. zamieszczony zoslal artykul p. prof.Adama Slrzembosza, I Prezesa Slldu Najwyzszego, pt. Panstwo prawne, w klorymAulor przedslawil nieprawdziwie dzialalnose i kompelencje Rzecznika Praw Obywalelskichw sprawie Scigania przesl~pslwa pornografii (art. 173 k.k.).Po pierwsze - nie <strong>jest</strong> prawdll, ze prof. Zielinski nalei:y do "neopozytywislow",klorzy "bardzo nie lubill prawllo-karnego zakazu rozpowszechniania pism,drukow, folografii i innych przedrniolow majllcych charakler pornograficmy".Szkoda, ie Pan Prezes nie wskazal podstawy lej oczywislej insynuacji. Rzeczniknigdy nie wdawal si~ publicznie w ocen~ samego zjawiska pornografti, uwaianalorniast, ie przepisy, k<strong>to</strong>re obowillzujll, winny bye slosowane.Po drugie - nie jesl prawdll, ze prof. Tadeusz Zielinski nie kweslionowalzjawiska bezkarnego szerzenia pornografii. W pismie skierowanym do p. DyrekloraDeparlamenlu P<strong>rok</strong>uratury Minislerstwa SprawiedliwoSci z dnia 31 VII 1992 r. nr101394/92f1/GP Rzecznik prosil 0 wyjasnienie, ezy organa p<strong>rok</strong>uralury nie za­


148 LISTY DO REDAKCJIehowujll si~ biernie w sprawaeh wspomnianych czynow, klore sll formalnie nadalzabronione z moey obowillzujlleego Kodeksu karnego z 1969 r. Olrzymal informacj~,ii: w <strong>rok</strong>u 1991 p<strong>rok</strong>uralorzy podj~li dzialania w 139 sprawach dolycZ/lCychpornografii, a w I poooczu 1992 r. - w 54 sprawach tego rodzaju. Bezpodslawniewi~c p. prof. Slrzembosz uboJewa nad rzekomo "publicznym naigrawaniem si~"z art. 173 k.k.Pot r z e c i e - Rzecznik Praw Obywatelsldch nie ma uprawnien p<strong>rok</strong>ura<strong>to</strong>raw pos~powaniu karnym, nie rna zatem kompelencji do oskari:ania kogokolwiekprzed slldem 0 jakiekolwiek przest~pstwo. Uprawnien takich nie daje Rzecznikowiuslawa.z dnia 25 VII 1987 r. 0 RPO (teksl jedn. Dz.U. z 1991 r. Nr 109, poz. 471),o czym lak wybitny prawnik, jak prof. Slrzembosz, z pewnoscill wie.Po czwarle -nie wiadomo, dlaczego Aulor artykulu oczekuje akurat odRzecznika Praw Obywalelskich, aby wyst~powal w charakterze "strOia moralnosci"w sprawach z art. 173 k.k. Nic nie s<strong>to</strong>i na przeszkodzie, aby kai:dy, k<strong>to</strong> oburza si~ nasprawcow lego rodzaju czynow, korzystal z prawa zawiadamiania 0 nich organowp<strong>rok</strong>ura<strong>to</strong>rskieh lub policyjnych (art. 256 § k.p.k.).Niestety niefortunna wyJ,>owiedi: Pana I Prezesa S.N., moi:e bye odebrana przezczytelnikow "<strong>Znak</strong>u" jako potwierdzenie obraZliwego zarzutu, uczynionego RzecznikowiPraw Obywatelskich, i:e<strong>jest</strong> "kus<strong>to</strong>szem przepisow starego rei:imu".Okazjonalnie Biuro RPO informuje, i:e prof. Zielinski nie byl tei: bierny (jak mu <strong>to</strong>zarzucajll niek<strong>to</strong>rzy publicysci) w przypadkach prasowych naruszen uczue religijnych.Swiadczy 0 tym prolest RPO w numerze 22 tygodnika "NlE" z dnia 28 V 1992 r.Warszawa, 9 styeznia <strong>1993</strong>Z powaianiemStanislaw WilemkipelnomocnikRzecznika Praw Obywatelskichds. prasowychW liscie z 9 I <strong>1993</strong> r. Pelnomocnik Rzecznika Praw Obywatelskicb pan StanislawWilenski krylycznie oeenil arlykul Pierwszego Prezesa S/ldu Najwyi:szego prof.Adama Strzembosza opublikowany w 11 numerze miesi~cznika "<strong>Znak</strong>" z 1992 <strong>rok</strong>u.Zdaniem Pelnomocnika Pierwszy Prezes "przedstawil nieprawdziwie dzialalnosci kompetencje Rzecznika Praw Obywatelsldch". W szczegolnoSci zarzuca si~au<strong>to</strong>rowi publikacji, i:e przedslawil prof. Tadeusza Zielinskiego jako "neopozytywistf',kt6ry nie lubi zakazu rozpowszechniania materialow pornogralicznych.Wobec takich twierdzen, niezb~dnym stajc si~ wyjaSnienie kilku kwestii. Przedcwszystkim lrzeba podkreslie, i:e wbrew sugestiom Pelnomocnika, artykul prof. A.Slrzembosza nie byl poswi~cony oeenie dziaialnoSci Rzecznika Praw Obywalelsldch.Dolyczyl on p-oblemow zwi/lZanych z tworzeniem panstwa prawnego przy jednoczesnymobowillzywaniu przepisow z czas6w PRL, sprzecznych z podslawowymiprawarni i wolnoSciami obywalelskirni, akceplowanymi przez spolecznose mi¢zynarodowll.W artykule przedslawiono pogilldy "neopozytywislow", k<strong>to</strong>rzy uwai:ajll,i:e nalei:y skrupulalnie przestrzegac kai:dego prawa, i "moralis<strong>to</strong>w", krytykujllcych


L1STY DO REDAKCJI149przepisy sprzeczne z zasadami przyj~tymi w calym cywilizowanym swiecie. Podzialna "neopozytywis<strong>to</strong>w" i "moralist ow" rna znaczenie umowne, wynikaj~ce z omawianejtematyki. Problem pornogralii zostal zasygnaJizowany na marginesie tychwywb


150 LISTY DO REOAKCJIo Rzeczniku Praw Obywalelskich, odnosz~ swojq ocen~ do obu osob pelniqcych l~funkcj~. Peln.omocnik Rzecznika, komenlujqc lwierdzenia zawarle w arlykule, uZyIokreslenia "oczywista insynuacja". Zeslawiajqc lo okreslenie z przyloczonymifaklarni, mozna przyjqc lylko d wie mozliwoSci: albo pcinomocnik nie rozumieznaczenia tego slowa, albo przekroczyl ramy pelnomocnictwa. Nie rna najmniej·szych wqlpliwosci, ze prof. Tadeusz Zielinski nie podpisalby si~ pod lakimsformulowaniem.Krzysz<strong>to</strong>J Kaubarzecznik prasowySqdu NajwyiszegoKLUB PRZYJAC/OL KS/~ZK/ ZNAKU Szanowni Panstwo!Czytelnicy zamawiaj~y wszyslkie pozycje wydawniclwa nalezq do "KlubuPrzyjaci61 Ksiqi:ki ZNAKU" , a ksiqi:ki przesylamy im na nast~pujqcychzasadach:I. Pragniemy uczynic naszq oferl~ bardziej alrakcyjnq, dlatego CzlonkowieKlubu od <strong>1993</strong> <strong>rok</strong>u otrzymujq ksiqi:ki nie z 20%', ale z 30% rabalem.2. Zamawiajqc wi~kszq ilosc egzemplarzy niz la, na k<strong>to</strong>rq opiewa ich slaiyabonament, olrzymujq rowniez 30% rabatu.3. Wydawniclwo oplaca koszly. przesylki.4. Czlonkowie Klubu otrzymujq ksi~i:ki w ciqgu 2-4 lygodni od daly ichwydania.5. Pod koniec <strong>rok</strong>u Czlonkowie Klubu doslajq od wydawniclwa jednqz ksiqzek z biezqcej produkcji bezplalnie w formie upominku.6. Czlonkowie Klubu otrzymujq przesylk~ z zalqczonym firmowym blankielempoczlowym z wyszczegolnionq kwolq do zaplacenia w lerminie do14 dni.7. Czlonkowie olrzymujq bezplalnie najnowsze katalogi wydawniclwa.Wyraiamy nadziej(!. ie obecne zasady funkcjonolVania abonamenlu umocniqwifi /qczqcq Pan.sll\la z naszym lVydalVnicllVem. JednoczeSnie uprzejmieprosimy 0 rozpropagolVanie IVsr6d swoich przyjaci61 lej formy nabYlVanianaszych ksiqiek.


ISUMMARY IIn the February issue of "<strong>Znak</strong>" we pose the question: What isOrthodoxy? The opening text is one by Nicholas Bierdiayev entitled TheTruth of Orthodoxy, · which provides readers with the knowledge ofrudimentary foundations of this religion and shows the way it functions inmodern culture. Then Waclaw Hryniewicz OMI in his article Orthodoxy ofthe Searching describes how Orthodoxy looks from the Catholic perspective,and dwells upon the significance of the Orthodox spirit for Christiansof other denominations. A French theologian Olivier Oement delineatesOrthodoxy from yet another angle, presenting the assessment of the stateof Western Christianity from the Orthodox viewpoint.The Orthodox Church <strong>to</strong>day has many aspects. The figure of FatherAlexander Mien embodies one of them, the most ecumenic and spirituaIlyprofound. His personality and thought have become the subject of a sketchby Roman Mazurkiewicz; we also enclose Father Mien's Creed writtenshortly before his death. The Creed contains the quintessence of his viewson Orthodoxy and Christianity. Another trend within the OrthodoxChurch runs in quite an opposite direction: it is highly nationalistic. Thisaspect in turn has been described by Andrzej Lazari in Will Russia Be theThird Rome?lulij Szrejder has held interviews with Archmandrite 10sif Pus<strong>to</strong>u<strong>to</strong>v andArchbishop Tadeusz Kondrusiewicz, Papal Administra<strong>to</strong>r of Russian Catholics.The interviews focused on the present condition of Orthodoxy,problems that have arisen after the collapse of communism, and Orthodox-Catholicrelations. Then Stefan Wilkanowicz talks with an OrthodoxBishop Szymon Romanczuk about the situation of Orthodoxy in Poland.In the last part of the Orthodox section, Tatiana Goriczewa writesabout the role of women in the Russian Orthodox Church in thecommunist era, Father Henryk Paprocki outlines the role of the Eucharistin the Orthodox liturgy, while Barbara D'lb-Kalinowska analyses theimportance of icons and holy pictures.In the latter part of our monthly readers can fmd the last text from thefaith. Love. Hope series by F. Tomasz W~lawski, and a sketch by AndrzejKempfi about a holy icon of the Mother of God in Zyrowice. FinaIly, therefoIlow some book reviews: Malgorzata Borkowska OSB writes aboutCardinal Franz Konig's and lakub Kremer's Zyc wiarq dzisiaj (To Live ByFaith Today), Krystyna Chojnicka mentions Borys Uspienski's and Vic<strong>to</strong>rZyvov's Car i Bog (The Czar and God). Artur Baglajewski reviewsa collection of critical literary sketches entitled W Po/see czy/i wszt;dzie (InPoland Means Everywwhere) by lerzy larz~bski, 16zef Smaga draws ourattention <strong>to</strong> the first Polish monography of Vladimir Solovyev written byGrzegorz Przebinda, while Izabela R'lczka discusses Chris<strong>to</strong>pher Walter'sSztuka i obrzqdek Kosciola Bizantynskiego (Art and Rites in the ByzantineChurch).


ISOMMAIRE I Dans son numero de Fevrier, "<strong>Znak</strong>" s'interroge sur I'orthodoxie- nous employons adessein ce terme pour designer <strong>to</strong>ut ce qui conceme lesEglises chretiennes separees de Rome. Un texte emprunte a MikolajBierdiajew, La Verite de i'orthodoxie, constitue une initiation aux fondementsde cette religion et ason mode de fonctionnement dans la culturecontemporaine. Le point de vue catholique sur I'orthodoxie et sur saspiritualite par rapport aux chretiens des autres confessions, est presentepar I'abbe Waclaw Hryniewicz aMI, dans un essai intitule: L'OrtllOdoxiede ceux qui cherchent. Olivier Oement, Ie theologien fran~ais, donne uneestimation orthodoxe sur I'etat du christianisme occidental.L'Egiise orthodoxe d'aujourd'hui a de multiples visages et Ie syml1;'llede l'un d'entre eux, Ie plus oecumenique et Ie plus profondement spiritu~l,est Ie Pere Aleksander Mien, dont Roman Mazurkiewicz evoque lasilhouette et I'oeuvre; en complement, Ie Credo de cette figure de proue,redige peu avant sa tragique disparition, contient la quintessence de sesidees sur l'orthodoxie et Ie christianisme. A I'oppose, se situe Ie courantnationaliste de I'Eglise orthodoxe russe, analyse par Andrzej Lazari qui sedemande si La Russie ne deviendra par fa troisieme Rome.L'etat actuel de I'orthodoxie, les problemes entraines par la chute ducommunisme et les relations entre elle et les catholiques sont les problemessouleves dans les entretiens accordes a J ulij Szrejder par I'archimandriteJosif Pus<strong>to</strong>u<strong>to</strong>w et par I'archeveque Tadeusz Kondrusiewicz, I'administrateurapos<strong>to</strong>lique des catholiques russes. Enfin, l'orthodoxie en Pologneest Ie sujet d'un interview realise par Stefan Wilkanowicz avec l'evequeorthodoxe Szymon Romanczuk.Sous Ie communisme, les femmes orthodoxes ont joue dans leur Egliseun certain role, comme Ie souligne Tatiana Goritcheva. Quant a celui deI'eucharistie dans sa liturgie, et ala place des icones et des im.ages pieuses,ils sont presentes respectivement par I'abbe Henryk Paprocki et BarbaraDqb-Kalinowska.Dans la seconde partie du cahier, nous publions Ie demier volet de latetralogie de I'abbe Tomasz W~clawski, Lafoi, fa charite et i'esperance, etI'esquisse d'Andrzej Kempfi sur la sainte icone de la Mere de DieuaZyrowice. Les recensions suivantes ont ete faites: cardinal Franz Konig etJakub Kremer, Zyc wiarq dzisiaj (Vivre safoi aujourd'hUl), par MalgorzataBorkowska OSB; Borys Uspienski et Wik<strong>to</strong>r Zywow, Car i Bog (Le Tsar etDieu), par Krystyna Chojnicka; Jerzy Jarz~bski, W Polsce czyli wsz(!dzie(En Pologne, c'est---iI.-dire par<strong>to</strong>ut) recueil d'esquisses de critique litteraire,par Artur Baglajewski; J6zef Smaga, monographie de Wlodzimierz Solowjow(Ia premiere en polonais) par Grzegorz Przebinda; Chris<strong>to</strong>pher Walter,Sztuka i obrzqdek Kosciola Bizantynskiego (Art et rite dans I'Eglisebyzantine), par IzabeIa Rqczka.


ZEsp6L • STEFAN SWIE:l:AWSKI, STANlSLAW STOMMA, JERZY T URD­Wlcz, STEFAN WILKANOWlCZ, JACEK WOZNIAKOWSKl, HA­UNA BORTNOWSKA, STANISLAW GRYGIEL, MAREK SKWAR­NlCKl, WLADYSLAW STR6ZEWSKJ, TOMASZ FIALKOWSKlREDAKCJA .. JAROSLAW GOWIN (sekretarz redakcji), lZABELLA SARIUSZ­SK1\PSKA, KAROL TARNOWSKI, STEFAN WILKANOWICZ(redak<strong>to</strong>r naczelny), HENRYK WOZNIAKOWSKIadres redakcji • 30-105 Krakow, KOSciuszki 37, I p., tel. 21-89-20, fax 21-98-14i administracjiWARUNKI PRENUMERATVPREl\lJMERATA PROWADZONA PRZEZ ADMINISTRAC~ MIESI~CZNIKA "ZNAK" I. PRENUMERATA KRAJOWA1. Administracja zastrzega sobie prawo kwartalnej rel,'llJacji ceny w prenumeracie.2. Informacja 0 nowej cenie podana ~dzie z wyprzedzeniem kwartaJnym.3. Kwoty wplacone na pre n umer at ~ polrocznll i roCZDlI traktuj emy zaliczkowo. W przypadkuuniany ceny, wszystkicb prenumera<strong>to</strong>row obowillzuje doplata do danego kwartalu. Cenaprenumeraty kwartalnej w I kwartale <strong>1993</strong> r. wynosi 60000 zI, cena prenumeraty kwartalnejw II kwartale <strong>1993</strong> r. wynosi 60 000 zI. Wplaty przyjmuje Administracja Mi e si~czni ka"<strong>Znak</strong>", 30-105 Krakow, uJ. Koociuszki 37, kon<strong>to</strong> PKO 10M/ Krakow nr 35510-25058-1 36.II. PRENUMERATA ZAGRANICZNACena 1 egzemplarza wynosi 5$, prenumerata roczna za 1'i93 r. - 60$. Prenumera t ~ dewizowll moi.na rozpocZllc ad dowolnego miesillca <strong>rok</strong>u. Doplata roczna za w y sylk ~ Pocztll lotnicZll: Europa - 9$, Ameryka i Azja - 18$, Australia - 37$. Ko n<strong>to</strong> dewizowe: SIW ZNAK Sp. z 0 .0. Bank PKO S.A. O/Kra:<strong>Co</strong>w nr 5.35078-7000339-25 11-30-1110. Dla adresa<strong>to</strong>w z Europy Wscb. istnieje rowniei. moi.liwosc opJacenia prenumeraty w zlo<strong>to</strong>w­kacb. Cena i zasady jak w prenumeracie krajowej plus lCO% za wysyl k~ poczll\ zwykbt. Kon<strong>to</strong> PKO 10M/Krakow ill 35510-25058-1 36. PRENUMERATA PROWADZONA PRZEZ PRZEDSI~BIORsnvO KOLPORTAZOWO-HANDLOWE "Rurn" I. PR EN UMERATA KRAJOWACena prenumeraty kwartalnej w I kwartaJe <strong>1993</strong> r. wynosi 60000 zI, cena prenumeratykwartaloej w II kwartaJe <strong>1993</strong> r. wynosi 60000 zI. Szczegolowe informacje we wlasciwych dlami ejsca zamieszkania lub sied ziby prenumera<strong>to</strong>ra oddzialacb " Ruchu" lub . w urZ¢acbpocz<strong>to</strong>wych.II. PRENUMERATA ZAG RANICZNAPrenumerata z.1graniczoa <strong>jest</strong> 0 100% droi.sza ad prenumeraty krajowej: w I kwartale<strong>1993</strong> r. wy nosi 120000 zI, w " kwartale <strong>1993</strong> r. wyoosi 120000 zl. Wysylka pocZll\ zwykhl.Prenumerat, zagranicZllll przyjmuje PK-H " Ruch" Centrala Kolportai.u Prasy i Wydawnictw,Warszawa, uJ. Towarowa 28, tel. 20-12-71 Kon<strong>to</strong> P.B.K. XIII Oddz. Warszawanr 370044-1195-139-11 .Materialow nie zamowionych nie odsylamyZakJad Poligraficzny Spolecznego Instytutu Wydawoiczego <strong>Znak</strong>, Krakow uJ. KoSciuszki 37.INDEKS 38371ISSN 0044488 XCena zeszytu zJ 20000.­

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!