Marzyli także o nowym większym lokalu. Wszyscyrozkładali ręce. Nowy twór nie mieścił się w strukturachżadnych instytucji, organizacji, w żadnych przepisach.Nie pomogły Ministerstwo Zdrowia, TowarzystwoPrzyjaciół Dzieci itd. W Polskim KomiteciePomocy Społecznej powiedzieli, iż nie będą popieraćprywatnych hoteli robotniczych. A ludzi z<strong>na</strong>jdującychsię <strong>bez</strong> wyjścia było coraz więcej. Samotni, <strong>bez</strong>rodzin lub nie utrzymujący kontaktu z <strong>na</strong>jbliższymi.Chorzy psychicznie nie objęci żadną opieką. Opuszczającyszpitale i zakłady karne, nie mający dokądpójść. Niezdolni do pracy starcy i inwalidzi. Zgłaszalisię rezydenci klatek schodowych i strychów. Mieszkańcydworców, ogródków działkowych i zsypów <strong>na</strong>śmieci. Tragedie, łzy, <strong>bez</strong><strong>na</strong>dzieja...Nieugięci społecznicy szukali pomocy. Częściowoz<strong>na</strong>leźli ją w Episkopacie. Nawiązali kontakt z ZakonemOrionistów. W listopadzie 1978r. dowiedzielisię, iż <strong>na</strong> Zaciszu ktoś sprzedaje budynek. Zakonzapłacił, potem wydzierżawił potrzebującym za złotówkę.W grudniu przyjechali, by pomalować podłogi,ściany. Wkrótce się przeprowadzili... Do końca1979r. trwała przebudowa. Pracowali wszyscy mieszkańcy...Niewielkie pieniądze wpływały z zakonu.Spali w jednym pokoju, jedli <strong>na</strong> dworzu... Starą ruderęzamienili w dom.” 17Dom ten <strong>na</strong>zwano Domem Przyjaźni. Funkcjonowałon nieformalnie pod skrzydłami ZgromadzeniaKsięży Orionistów przez kilka lat, aż w końcu w dniu4 marca 1982r. wszedł w struktury Towarzystwa Pomocyim. Adama Chmielowskiego i został <strong>na</strong>zwanySchroniskiem Św. Brata Alberta.Nieudaną próbą niesienia pomocy <strong>bez</strong>domnymbyła inicjatywa Marka Jerzego Kubasika, pracownikaOpieki Społecznej z Gdańska. Wpadł on <strong>na</strong> z<strong>na</strong>komitypomysł - razem z zespołem swoich kolegów- aby w ramach Opieki Społecznej powołać PogotowieOpiekuńcze dla Dorosłych, które zbierałoby <strong>bez</strong>domnych,starców, inwalidów i chorych, tułającychsię po dworcach, parkach, itp.„W roku 1980-tym grupa Marka Kubasika z Gdańskazwróciła się w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowiai Opieki Społecznej. Ministerstwo odpowiedziałojeszcze w tym roku, obiecując powołać takie pogotowie.Po upływie jed<strong>na</strong>k pół roku przyszło <strong>na</strong>stępnepismo, w którym w sposób wykrętny wycofano sięz poprzednich obietnic.” 18„Marek Kubasik dalej starał się zrealizować swójpomysł, chcąc uzyskać zgodę Zarządu Miasta Gdańska.Ostatecznie stan wojenny 13. 12. 1981r. znieweczyłwszystkie jego zamierzenia.” 19Gdy 24. 12. 1981r. powstało Schronisko Brata Albertawe Wrocławiu przy ul. Lotniczej 103/5, Marek Kubasikprzyjechał do Schroniska, aby złożyć gratulacje.opowiedział mi też z goryczą dzieje jego nieudanychstarań zorganizowania pomocy <strong>bez</strong>domnym.Kolejnym dążeniem, aby <strong>bez</strong>domni zostali objęcisamarytańską opieką było utworzenie w roku1981 grupy ludzi dobrej woli we Wrocławiu z inicjatywyradcy prawnego Kazimierza Piotrowskiego.„Ten szlachetny i człowiek uważał, że trzeba zająćsię <strong>bez</strong>radnymi i <strong>bez</strong>domnymi ludźmi, chociażbybyli alkoholikami czy ludźmi marginesu. Grupata, do której weszli m.in. Kazimierz Piotrowskii jego żo<strong>na</strong> Hele<strong>na</strong>, prof. Mieczysław Ce<strong>na</strong>, doc. DionizyZięba i jego żo<strong>na</strong> Maria (oraz Sławomir Gutowskii Jerzy Marszałkowicz - przyp.mój) opracowałalist i wysłała go w dniu 22.XI.1980 r. do KomisjiWspólnej do Rozmów między Episkopatema Rządem Rzeczypospolitej Polskiej.” 20 Był to ListOtwarty w sprawie Caritasu, zaadresowany do KancelariiPrymasa Polski. Wiadomo, było że w tej KomisjiWspólnej Episkopat będzie się starał o restytuowaniekościelnego Caritasu. Dlatego też ów List Otwartyzwracał się z prośbą, aby <strong>na</strong> bazie Caritasu tworzyćmiejsca schronienia dla <strong>bez</strong>domnych.W liście tym czytamy: „W imieniu tych, którzy sąniezdolni, aby podnieść swój głos we własnej sprawie,to z<strong>na</strong>czy w imieniu ubogich, opuszczonych, nieszczęśliwych,<strong>bez</strong>domnych i upośledzonych zwracamy sięz apelem o wyjed<strong>na</strong>nie u Rządu PRL wolności dla charytatywnejdziałalności Kościoła. Tysiące ludzi jest zmuszonychdo upokarzającego żebractwa. Liczba <strong>bez</strong>domnychwzrosła do stu albo dwustu tysięcy... Nie ma żadnych tymczasowychschronisk noclegowych dla <strong>bez</strong>domnych, <strong>na</strong>wetw większych miastach. Nie wolno prowadzić żadnychkuchni ludowych... Bezdomnym czyli ludziom <strong>bez</strong> adresu,nie <strong>na</strong>leżącym do żadnego rejonu, praktycznie nie przysługujeżad<strong>na</strong> pomoc ze strony Opieki Społecznej... Najbardziejjed<strong>na</strong>k przekonujące są słowa Sługi Bożego BrataAlberta: >.” 21„Tym pismem zainteresowała się wrocławskagrupa Maitri, która zebrała w swoich ośrodkach weWrocławiu, Gdańsku i Warszawie co <strong>na</strong>jmniej tysiącczterysta podpisów. Pismo to oraz listy z tymi podpisamizostały w lutym 1981r. zawiezione (przeze mnie- przyp.mój) <strong>na</strong> ręce ks. biskupa Domi<strong>na</strong>, przewodniczącegoKomisji Charytatywnej Episkopatu.” 22 „Powiedział,że to jest delikat<strong>na</strong> sprawa, bo Episkopat16
POMOST - O BEZDOMNOśCI BEZ LęKUz Rządem prowadzi rozmowy <strong>na</strong> temat przywróceniaw ogóle Caritasu, żeby z powrotem mógł rozwinąćswoją działalność i że gdyby te rozmowy się nie udały,to wtedy on rozgłosi i puści w obieg tę <strong>na</strong>szą petycjęi zrobi z niej użytek. A dopóki te rozmowy trwają, tożeby nie drażnić niedźwiedzia źle wychowanego. Narazie biskup nie będzie z tego pisma robił użytku. Tojuż był gdzieś luty 1981r., wtedy <strong>na</strong>stał ten okres Solidarności.” 23„Wiadomo wszystkim, że rozmowy między Episkopatema Rządem w sprawie przywrócenia kościelnejinstytucji Caritas zostały przerwane przez ogłoszeniestanu wojennego. Dlatego też inicjatywa tworzeniaschronisk dla <strong>bez</strong>domnych <strong>na</strong> bazie kościelnegoCaritasu upadła całkowicie.” 24Ostatnia nieuda<strong>na</strong> próba starań o przyjście z pomocą<strong>bez</strong>domnym była inicjatywa warszawskichdziałaczy, związanych z Domem Przyjaźni w Warszawie,działaczy PAX-u i Zgromadzeń Albertyńskich.„Inicjatywa ta dała początek działaniom zmierzającymdo restytuowania-<strong>na</strong> odmiennych niż uprzednioto miało miejsce zasadach – istniejącego przedwojną Towarzystwa Przyjaciół Dzieła Brata Alberta,które obecnie jako Związek Przyjaciół Dzieła BrataAlberta pragnie czynnie, a nie tylko przez swojąwspierającą i propagatorską, kontynuować i rozwijaćwielką społeczno-charytatywną myśl i działaniekrakowskiego biedaczyny w sposób dostosowany dowspółczesnych potrzeb i warunków.Podczas swego niedawnego pobytu w Krakowiewarszawscy <strong>na</strong>śladowcy i kontynuatorzy dzieła BrataAlberta spotkali się w domu generalnym braci albertynówprzy ul. Krakowskiej... z przełożonym generalnymbraci albertynów bratem starszym Faustynem,przełożoną generalną ss.albertynek, s.starszą Akwinąoraz innymi braćmi i siostrami, a także z grupą krakowian,którzy zgłosili swój akces do Związku. Pragnąoni czynnie uczestniczyć w dziele ewangelizacjiwspółczesnego życia, organizując <strong>na</strong> terenie Krakowadalsze > i tworząc niewielkiewspólnoty świeckich zwalczających aktywnie, choćinnymi niż dotąd metodami, wielkie biedy <strong>na</strong>szychczasów: alkoholizm, <strong>na</strong>rkomanię, agresję i znieczulicęspołeczną – owe powszechne i coraz <strong>na</strong>rastająceplagi współczesnego świata.” 25 „Bracia Albertyniw Krakowie w latach 1980-1981 chcieli w połączeniuz organizacją PAX tworzyć placówki pomocy <strong>bez</strong>-Młoda dziennikarka / w czasach PRL / przeprowadza wywiad z mężczyzną w sile wieku, który w sposóbwidoczny <strong>na</strong>dużył alkoholu:- Proszę Pa<strong>na</strong>.Dlaczego Pan nie pracuje?- Bo ..pszę...pani...nie ma dla mnie pracy!- Ależ to nie jest możliwe! W <strong>na</strong>szym kraju każdymoże mieć pracę!- Ale ..pszę pani...ja nie mam pracy!- Ależ dlaczego, nie wierzę Panu!- Bo..pszę..pani..dla mnie nie ma pracy!- Proszę Pa<strong>na</strong>! W <strong>na</strong>szym kraju każdy może z<strong>na</strong>leźćpracę!- Ale dla mnie nie ma pracy...pszę pani!- Proszę Pa<strong>na</strong>, dlaczego Pan tak mówi! To nie jestmożliwe!- Pszę..pani...dla mnie...nie ma pracy w tym kraju!- Ale co też Pan mówi, to są oszczerstwa! W <strong>na</strong>szymkraju każdy może mieć pracę jaką chce!- Ale ..pszę...pani...ja nie!- Coś podobnego! Niemożliwe! Co pan opowiada!- Tak ..pszę...pani...dla mnie...nie...ma...pracy wtym kraju i dlatego jestem <strong>bez</strong>robotny!- Ale proszę Pa<strong>na</strong> u <strong>na</strong>s nie ma <strong>bez</strong>robocia, u <strong>na</strong>skążdy może mieć pracę!- Ale ja nie!- Ależ pszę pani..to jest możliwe!- Przepraszam, a jaki Pan ma zawód?- Jestem torrreadorrrem!!!!!!Maria RzepiakPsycholog, MOPS GdańskPISMO SAMOPOMOCY 17