by ZBiAM
www.zbiam.pl
Operacja lwowskosandomierska
1944
NUMER SPECJALNY 5/2020
cena 18,99 zł (VAT 8%)
INDEX 409138
ISSN 2450-3495
W NUMERZE:
Długolufowe
PzKpfw IV
Był to najpopularniejszy czołg
średni pozostającym na wyposażeniu
Panzerwaffe. Jego
seryjną produkcję rozpoczęto
w 1936 a zakończono w 1945 r. Pojazd
był budowany w wielu wersjach
i wariantach, które różniły się
uzbrojeniem i opancerzeniem....
Bristol Beaufort
w służbie RAF
Dzięki obecności bombowo-torpedowych
samolotów średniego
zasięgu Bristol Beaufort Malta,
bombardowana przez Włochów
i Niemców niemal bez przerwy
od połowy 1940 r., mogła zintensyfikować
działania ofensywne,
które wcześniej były niewielkie…
INDEX: 409138
ISSN: 2450-3495
Z P R E N U M E R A T Ą S A M E K O R Z Y Ś C I
Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis!
Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie
E-wydania dostępne są na naszej stronie oraz w kioskach internetowych
Wojsko i Technika: cena detaliczna 14,50 zł
Prenumerata roczna: 145,00 zł | zawiera 12 numerów
Lotnictwo Aviation International: cena detaliczna 16,50 zł
Prenumerata roczna: 165,00 zł | zawiera 12 numerów
Wojsko i Technika Historia + numery specjalne: cena detaliczna 18,99 zł
Prenumerata roczna: 190 zł | zawiera 12 numerów
Prenumeratę zamów na naszej stronie internetowej www.zbiam.pl lub wpłać należność
na konto bankowe nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976
Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.
Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa
Był to najpopularniejszy czołg
średni pozostającym na wyposażeniu
Panzerwaffe. Jego seryjną
produkcję rozpoczęto w 1936
a zakończono w 1945 r. Pojazd
był budowany w wielu wersjach
i wariantach, które różniły się
uzbrojeniem i opancerzeniem....
Dzięki obecności bombowo-torpedowych
samolotów średniego
zasięgu Bristol Beaufort Malta,
bombardowana przez Włochów
i Niemców niemal bez przerwy
od połowy 1940 r., mogła zintensyfikować
działania ofensywne,
które wcześniej były niewielkie…
INDEX: 409138
ISSN: 2450-3495
Vol. VI, nr 5 (30)
www.zbiam.pl
Operacja lwowskosandomierska
1944
NUMER SPECJALNY 5/2020
cena 18,99 zł (VAT 8%)
INDEX 409138
ISSN 2450-3495
NUMER SPECJALNY 5/2020 1
W NUMERZE:
Długolufowe
PzKpfw IV
Bristol Beaufort
w służbie RAF
Na okładce: czołg PzKpfw V Pantera.
Rys. Arkadiusz Wróbel
INDEX 409138
ISSN 2450-3495
Nakład: 14,5 tys. egz.
Redaktor naczelny
Jerzy Gruszczyński
jerzy.gruszczynski@zbiam.pl
Redakcja techniczna
Dorota Berdychowska
dorota.berdychowska@zbiam.pl
Korekta
Stanisław Kutnik
Współpracownicy
Władimir Bieszanow, Michał Fiszer,
Tomasz Grotnik, Andrzej Kiński,
Leszek Molendowski, Marek J. Murawski,
Tymoteusz Pawłowski, Tomasz Szlagor
Wydawca
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.
Ul. Anieli Krzywoń 2/155
01-391 Warszawa
office@zbiam.pl
Biuro
Ul. Bagatela 10/19
00-585 Warszawa
Dział reklamy i marketingu
Andrzej Ulanowski
andrzej.ulanowski@zbiam.pl
Dystrybucja i prenumerata
office@zbiam.pl
Reklamacje
office@zbiam.pl
Prenumerata
realizowana przez Ruch S.A:
Zamówienia na prenumeratę w wersji
papierowej i na e-wydania można składać
bezpośrednio na stronie
www.prenumerata.ruch.com.pl
Ewentualne pytania prosimy kierować
na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl
lub kontaktując się z Telefonicznym
Biurem Obsługi Klienta pod numerem:
801 800 803 lub 22 717 59 59
– czynne w godzinach 7.00–18.00.
Koszt połączenia wg taryfy operatora.
Copyright by ZBiAM 2020
All Rights Reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone
Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne
rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy
jest zabronione. Materiałów niezamówionych,
nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo
dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów
i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.
Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie
opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi
odpowiedzialności za treść zamieszczonych
ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz
na naszej nowej stronie:
www.zbiam.pl
w numerze:
MONOGRAFIA PANCERNA
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
PzKpfw IV: wersje długolufowe 4
WOJNA W POWIETRZU
Tomasz Szlagor
Bristol Beaufort w służbie RAF (2) 20
BITWY I KAMPANIE
Władimir Bieszanow
Lwowsko-sandomierska operacja zaczepna:
13 lipca – 29 sierpnia 1944 r.
MONOGRAFIA LOTNICZA
Leszek A. Wieliczko
Nakajima Ki-44 Shoki. Użycie bojowe (2) 48
ARTYLERIA PRZECIWLOTNICZA
Jędrzej Korbal
Zamknąć górny pułap. Kadry są najważniejsze (7) 60
HISTORIA
Tymoteusz Pawłowski
Iran w pierwszej połowie XXI wieku (2) 74
DOWODZENIE
Jędrzej Korbal
Wozy łączności (1) 86
www.facebook.com/wojskoitechnikahistoria
34
3
Michał i Jacek Fiszer, Jerzy Gruszczyński
PzKpfw IV: wersje długolufowe
PanzerKampfwagen IV, który był podstawowym niemieckim
czołgiem II wojny światowej, swój ostateczny kształt uzyskał
w marcu 1942 r., kiedy zastosowano na nim armatę 7,5 cm
Kampfwagenkanone 40 kal. 75 mm o znacznie dłuższej lufie,
początkowo 43, a później 48 kalibrów. W tej odmianie zbudowano
7401 z 8508 PzKpfw IV, czyli zdecydowanie większą część
całkowitej produkcji wozów bojowych tego typu. Z powodzeniem
służyły one do końca wojny, nie ustępując czołgom aliantów,
będąc ich równorzędnym przeciwnikiem. Chociaż planowano
całkowite zastąpienie ich PzKpfw V Pantera, to jednak nigdy
nie udało się tego zrealizować.
W
swojej książce „Wspomnienia żołnierza”
generał-pułkownik Heinz
Guderian napisał, że wiosną 1941 r.
radziecka delegacja odwiedziła niemieckie
fabryki czołgów. Sam Adolf Hitler obiecał
Rosjanom, że pokaże im wszystkie najnowsze
konstrukcje. Obejrzeli m.in. PzKpfw IV,
jako najcięższy niemiecki czołg. Podobno
nie chcieli uwierzyć, że jest to najcięższy
czołg produkowany w Niemczech i głośno
wyrażali swoje niezadowolenie, że zaprzyjaźnione
Niemcy ukrywają przed nimi swoje
nowe opracowania, choć według Guderiana
wszystko zostało im pokazane. To wywołało
u Hitlera pewność, że w ZSRR są czołgi
o większej masie, lepszej ochronie pancernej
i z silniejszym uzbrojeniem.
Jednak Niemcy już wcześniej przewidywali
wzrost odporności pojazdów pancernych
i w 1937 r. rozpoczęli prace nad
armatą przeciwpancerną kal. 50 mm. Była
ona reakcją na nowe opracowania czołgów
francuskich, gdzie postęp w budowie dobrze
opancerzonych wozów bojowych był
wyraźny. Było to słynne działo PaK 38 produkowane
do 1944 r. i zbudowane w liczbie
9568 szt., w wersji holowanej, nie licząc
armat w odmianie czołgowej KwK 38 (z lufą
o długości 42 i 60 kalibrów). Działo to w wersji
holowanej weszło do produkcji w czerwcu
1940 r. i latem pojawiło się w jednostkach.
Za późno na kampanię francuską, ale w sam
raz na operację „Barbarossa”, gdzie okazało
się być jedynym działem przeciwpancernym
zdolnym do niszczenia czołgów T-34
z rozsądnej odległości.
4
PzKpfw IV Ausf. G, wóz z ósmej serii, czyli oryginalnie oznaczony G, z 19. DPanc. Widoczny nowy
dwukomorowy hamulec wylotowy armaty, a ponadto nakładki poszerzające gąsienice, tzw. winterketten,
stosowane na froncie wschodnim.
Tomasz Szlagor
20
Po dwóch latach ciężkich bojów
nad Europą północno-zachodnią,
z początkiem 1942 r.
dywizjony Beaufortów, które
pochopnie uznano za bezużyteczne,
zaczęto przerzucać
nad Ocean Indyjski, gdzie
miały doczekać w zapomnieniu
końca swych dni w RAF.
Zrządzeniem losu, w połowie
drogi na to „wygnanie” znajdowała
się Malta i dopiero
tam w pełni ujawnił się potencjał
bojowy Beaufortów.
Na Śródziemnomorskim Teatrze Działań
Wojennych pierwszym dywizjonem
RAF wyposażonym w ten typ samolotu
był 39. Sqn, stacjonujący w Egipcie i wcześniej
użytkujący rozpoznawcze Martin Maryland.
Działania bojowe na Beaufortach rozpoczął
pod koniec września 1941 r., głównie
wypatrując U-Bootów.
Styczeń – maj 1942
W tym okresie konwoje z posiłkami i zaopatrzeniem
dla Afrikakorps zwykle kursowały
poza zasięgiem Beaufortów, dlatego 39. Sqn
przez pierwsze pół roku po przezbrojeniu tylko
raz miał okazję przeprowadzić atak torpedowy.
Włoski konwój, który był jego celem,
wyszedł w morze dzień wcześniej – cztery
transportowce z Mesyny, natomiast piąty
i największy z nich, transportowiec wojska
Victoria (13 098 BRT), z Tarentu. Kierowały
się do Trypolisu. Statkom towarzyszyła potężna
eskorta: pancernik Caio Duilio, 3 krążowniki
lekkie i 14 niszczycieli. Konwój był
atakowany, m.in. przez Blenheimy, od ranka
23 stycznia, ale dopiero przybycie Beaufortów
przyniosło wymierne rezultaty. Klucz
tych samolotów, prowadzony przez F/L D.K.
Taylora, wystartował z lotniska polowego
w Berka niedaleko Bengazi. Dolatując w pobliże
konwoju, napotkał huraganowy ogień
plot., dlatego wszystkie trzy torpedy zrzucił
z odległości ok. 1400 m. Mimo to jedna z nich
trafiła transportowiec Victoria. Po zmroku
dobiły go samoloty torpedowe Albacore
lotnictwa Royal Navy.
PBy zwiększyć zasięg działania, 39. Sqn
korzystał z lotnisk polowych bliżej frontu,
wystawiając się na ataki myśliwców Luftwaffe.
Rankiem 10 marca na wsch. od Sidi Barrani
w Libii dwa patrolujące Bf 109 przechwyciły
Beauforta Sgt. Elliota i strąciły go do morza;
zginęło dwóch członków załogi. Zestrzelenie
zgłosił Oblt. Fritz Keller z I./JG 27. Z kolei
19 marca w pobliżu Malty dwa Bf 110 ostrzelały
Beauforta z 22. Sqn, który leciał z Anglii
na Cejlon, zmuszając go do awaryjnego lądowania
na lotnisku Hal Far. W istocie wszystkie
sześć samolotów z tego dywizjonu, które
na Malcie miały jedynie uzupełnić paliwo,
zostało tam zatrzymanych razem z załogami
na potrzeby lokalnych działań, tworząc zalążek
przyszłych sił Beaufortów na wyspie.
2
Bristol Beaufort w służbie RAF
Na wieść o kolejnym konwoju, trzy załogi
z 22. Sqn przybyły z Malty na lotnisko polowe
w Bu Amud niedaleko Tobruku, by tam połączyć
siły z 39. Sqn, który przyleciał z Egiptu.
Stamtąd rankiem 14 kwietnia F/Sgt S.E. Howroyd
z 22. Sqn wystartował swoim wyposażonym
w radar ASV samolotem, aby ustalić
aktualną pozycję przeciwnika. Nieprzyjacielski
konwój składał się z włoskich transportowców
Vettor Pisani (6339 BRT), Ravello
(6142 BRT) i Reginaldo Giuliani (6837 BRT)
oraz niemieckiego Reichenfels (7744 BRT),
którym towarzyszyło 5 niszczycieli i 2 torpedowce.
Poszczególne statki wypłynęły
z Neapolu, Tarentu i Brindisi, dlatego konwój
sformował się dopiero na wsch. od Sycylii.
Howroyd i jego załoga namierzyli go i przekazali
koordynaty, ale gdy po wykonaniu
zadania podchodzili do lądowania w Luqa
na Malcie, zaskoczył ich i zestrzelił jeden
z wszechobecnych nad wyspą Bf 109, którego
pilotował Uffz. Paul Gläser z III./JG 53.
Po południu z Bu Amud wyruszyła formacja
ośmiu Beaufortów (dwa z 22. Sqn, pozostałe
z 39. Sqn) i czterech Beaufighterów. Lecący
wyżej piloci eskorty pierwsi dostrzegli
Grupa brytyjskich korespondentów wojennych ogląda Beauforta Mk I z 39. Sqn RAF na lotnisku
polowym w Egipcie.
Władimir Bieszanow
Lwowsko-sandomierska
operacja zaczepna:
13 lipca – 29 sierpnia 1944 r.
34
Pomyślne działania wojsk
sowieckich na Białorusi
stworzyły do połowy lipca
1944 r. sprzyjające warunki
do przejścia do natarcia
1. Frontu Ukraińskiego (1. FU)
na kierunku lwowsko-sandomierskim.
25 maja dowodzenie
1. FU od marszałka Gieorgija
Żukowa przejął marsz.
Iwan Koniew.
Na linii o długości 440 km, przechodzącej
na zachód od Kowla, Tarnopola
i Kołomyi, przeważającą częścią swoich
sił zajmowała pozycje obronne Grupa Armii
„Północna Ukraina” pod dowództwem feldmarszałka
Waltera Modela. W jej skład wchodziły
niemieckie 1. i 4. armie pancerne, a także
węgierska 1. Armia, w sumie 34 dywizje
piechoty, 5 pancernych, 1 zmotoryzowana
oraz 2 brygady piechoty. Razem było to ponad
600 tys. żołnierzy i oficerów, 6300 dział
i moździerzy, 900 czołgów i dział szturmowych.
Przy tym lewoskrzydłowe związki
4. Armii Pancernej znajdowały się naprzeciw
wojsk 1. Frontu Białoruskiego. Do wsparcia
działań obronnych 4. Flota Powietrzna wydzieliła
700 samolotów. Dowództwo niemieckie
liczyło na to, że tymi siłami utrzyma
pozostającą w jego rękach część terenów
Ukrainy, a także osłoni kierunki prowadzące
na południe Polski i do Czechosłowacji,
które miały wielkie znaczenie gospodarcze
i strategiczne.
Ponosząc klęskę na Ukrainie prawobrzeżnej
i oczekując nowych „uderzeń stalinowskich”,
Niemcy zdecydowanie umacniali
i doskonalili pozycje obronne, szczególnie
na kierunku lwowskim. Utworzono na nim
trzy pasy obrony, ale przed rozpoczęciem sowieckiego
natarcia zdążyli przygotować tylko
dwa, tworząc taktyczna strefę obrony. Pięć
dywizji pancernych, jedna zmotoryzowana
i trzy piechoty stanowiły odwód dowodzących
armiami i GA „Północna Ukraina”.
Operacja lwowska
W skład 1. Frontu Ukraińskiego wchodziły:
1., 3. i 5. gwardyjskie, 13., 18., 38. i 60. armie,
1. i 3. gwardyjskie i 4. armie pancerne,
2. Armia Lotnicza, 4. Gwardyjski, 25. i 31. korpusy
pancerne, 1. i 6. gwardyjskie korpusy
kawalerii, a także czechosłowacki 1. Korpus
Armijny. W sumie front dysponował 74 dywizjami
piechoty, 6 dywizjami kawalerii,
Kolumna żołnierzy węgierskiej armii przechodzi obok samochodu dowódcy GA „Północna Ukraina”,
feldmarszałka Waltera Modela.
BITWY I KAMPANIE
dysponowalibyśmy bardziej szczegółowymi informacjami
o zamiarach siłach i środkach nieprzyjaciela.
Okazuje się, że tak bardzo starano
się ukryć własne zamiary, że na poznanie zamiarów
przeciwnika nie wystarczyło czasu.
Żeby poprawić sytuację wydano rozkaz
2. Armii Lotniczej „skoncentrowania się”
na taktycznym zgrupowaniu pancernym
Niemców. Jak pamiętamy w tamtej strefie
wojska sowieckie miały do dyspozycji
2000 samolotów. W ciągu dnia bombowce
i szturmowce czterech korpusów lotniczych
dokonały ponad 1800 samolotolotów, zrzucając
ponad 100 t bomb na kilometr kwadratowy.
W wyniku działań lotnictwa, artylerii
16 lipca do wprowadzenia 3. GwAPanc. Liczyła
ona około 42 tys. żołnierzy i oficerów,
555 czołgów i dział samobieżnych, w tym
42 czołgi ciężkie IS-2, 563 działa i moździerze,
79 artyleryjskich wyrzutni rakietowych,
241 transporterów opancerzonych.
Wąski pas przełamania, bezdroża, gleby
torfowe i ulewne deszcze zmusiły tę całą
masę wojsk i sprzętu do poruszania się
wzdłuż jednej marszruty w zwartej, wielokilometrowej,
nieprzerwanej kolumnie pod
artyleryjskim i moździerzowym ogniem nieprzyjaciela.
Decyzja była ryzykowna, ponieważ
przejście, przez które trzeba było „przepchnąć”
ogromne zgrupowanie pancerne,
było 3-4-krotnie węższe niż przewidywały
to regulaminy oraz dotychczasowa praktyka,
ale Koniew, choć nie bez wahania, na to się
zdecydował. Zgodnie z planem zgrupowanie
uderzeniowe powinno być już pod
Lwowem, a wtedy jeszcze nie ruszyło z miejsca.
Do osłony armii z powietrza dowódca
frontu skierował sześć korpusów lotnictwa;
przez cały dzień nad korytarzem „wisiały”
radzieckie myśliwce.
Starając się zlikwidować „korytarz kołtowski”
i nie dopuścić do przedarcia się sowieckich
wojsk pancernych w głąb przestrzeni
operacyjnej, Niemcy wznowili kontrataki
od strony północnej przez jednostki XIII KA
i od południa przez dwie dywizje pancerne.
Sytuacja stała się napięta do ostateczności.
Jednak czołgom Rybałki udało się pójść
do przodu. Pod koniec 18 lipca pokonały one
rubież na tyłach przeciwnika, przez dwa mosty
pontonowe sforsowały rzekę Pełtew i zajęły
rejon Dziedziłów – Krasnoje, a oddziały
9. KZ dotarły do Derewlian, gdzie połączyły
się z Grupą Konno-Zmechanizowaną generała
Baranowa, zamykając pierścień okrążenia
brodzkiego zgrupowania przeciwnika
– XIII KA generała Artura Haufe.
Rano 17 lipca przez „korytarz kołtowski”,
ponieważ w pasie 38. A nie udało się osiągnąć
postępu, zaczęła wchodzić w wyłom
także 4. APanc. Jej zadaniem było rozwinięcie
natarcia na Gródek, omijając Lwów
od południa. Jednak 17 i 18 lipca, z powodu
silnego przeciwdziałania wojsk niemieckich
na skrzydłach, nie udało się w całości
wprowadzić armii w rejon wyłomu. Połowa
jej wojsk, wspólnie z żołnierzami 60. A,
musiała odpierać kontrataki przeciwnika
na południe od Złoczowa. Mimo to Koniew
Sowiecka piechota przy wsparciu czołgów T-34 prowadzi walki o jeden z punktów umocnionych na kierunku lwowskim.
38. A, a także brygad pancernej i zmechanizowanej
wydzielonych z armii Leluszenki,
wojska niemiecki zostały zdezorganizowane,
poniosły znaczne straty i zdecydowanie
zmniejszyły swoją aktywność. Generał
von Mallenthin pisze: W marszu 8. Dywizja
Pancerna, poruszająca się w długich kolumnach,
była atakowana przez rosyjskie lotnictwo
i poniosła ogromne straty. Wiele czołgów
i ciężarówek spłonęło; załamały się wszelkie
nadzieje na kontratak. Rosjanie odparli kontruderzenie,
ale perspektywy wprowadzenia
4. Armii Pancernej do wyłomu na tamtym
odcinku pozostawały niepewne.
Niemcy zaczęli silnie kontratakować
sowiecką 60. A. Ale jej związki taktyczne,
wspólnie z oddziałami armii Rybałki, z powodzeniem
pokonywały opór przeciwnika
i, przesunąwszy się 15 lipca na głębokość
18 km, na 5-kilometrowym odcinku w rejonie
miejscowości Koty przełamały drugi pas
obrony nieprzyjaciela, tworząc tzw. korytarz
kołtowski. To przełamanie, na propozycję
generała Rybałki, zostało wykorzystane rano
wydał rozkaz generałowi Leluszence dalszego
wykonywania zadania silami pozostającymi
w jego dyspozycji.
Żeby szybciej wyswobodzić 3. i 60. armie
dla rozwinięcia natarcia na kierunku
lwowsko-przemyskim, dowódca frontu
dla wzmocnienia „ścianek” „korytarza kołtowskiego”
i zniszczenia brodzkiego zgrupowania
przeciwnika dodatkowo wydzielił
31. i 4. Gwardyjski korpusy pancerne
(4. GwKPanc został wyłączony z podporządkowania
1. GwA i miał 128 czołgów i dział
samobieżnych), a także lotnictwo i korpusy
artylerii OND). W celu rozszerzenia przełamania
od strony lewego skrzydła frontu przeszła
do natarcia 1. GwA. Wykorzystując odcinek
przełamania 38. A, od rana 16 lipca zaatakowała
w kierunku Brzeżan, rozbiła tam wojska
przeciwnika i zmusiła dowództwo niemieckie
do zwijania obrony na południe, armia
przesunęła się do przodu 8-14 km.
W ciągu sześciu dni natarcia, od 13 do 18 lipca,
wojska 1. Frontu Ukraińskiego, mimo zaciekłego
oporu przeciwnika, osiągnęły duży
39
Leszek A. Wieliczko
Nakajima Ki-44 Shōki
Użycie bojowe
2
48
Samoloty myśliwskie Ki-44 Shōki pojawiły się na froncie już
w grudniu 1941 r., ale w większej liczbie trafiły do wyposażenia
jednostek myśliwskich dopiero w 1943 r. Początkowo ich głównym
obszarem operacyjnym były Chiny i Mandżuria. Pod koniec
1944 r. Ki-44 wzięły udział w obronie Filipin, a na początku
1945 r. w obronie instalacji naftowych na Sumatrze. W ostatnich
miesiącach wojny podstawowym zadaniem jednostek
Ki-44 była obrona macierzystych Wysp Japońskich przed nalotami
amerykańskich bombowców B-29.
Azja Południowo-Wschodnia
Pierwszą jednostką bojową lotnictwa Armii
Cesarskiej uzbrojoną w Ki-44 była 47. Dokuritsu
Chūtai (samodzielna eskadra), sformowana
w Tachikawie w listopadzie 1941 r. pod
dowództwem shōsa (mjr.) Toshio Sakagawy
(późniejszego asa z około 15 zwycięstwami
na koncie). Głównym celem eskadry, nazywanej
nieoficjalnie Shinsengumi (nazwa oddziału
samurajów z okresu Edo, powołanego
do obrony Kioto) lub Kawasemi-tai (Grupa
„Zimorodek”), było przetestowanie nowego
myśliwca w warunkach bojowych i zebranie
doświadczeń z jego użycia. Eskadra otrzymała
dziewięć prototypowych egzemplarzy Ki-
44, a jej personel tworzyli doświadczeni piloci
oddelegowani z Hikō Jikkenbu i jednostek
bojowych. Dzieliła się na trzy sekcje (hentai),
po trzy samoloty w każdej.
9 grudnia 1941 r., dzień po rozpoczęciu
przez Japonię działań zbrojnych na Dalekim
Wschodzie (po zachodniej stronie Międzynarodowej
Linii Zmiany Daty wojna zaczęła się
w poniedziałek 8 grudnia), eskadra przybyła
do Sajgonu, gdzie została podporządkowana
bezpośrednio dowództwu 3. Hikōshidan
(dywizji lotniczej). W przelocie z Tachikawy
do Sajgonu, z międzylądowaniem w Kantonie,
myśliwcom Ki-44 towarzyszyły dwa
bombowce i samolot transportowy, wiozące
obsługę techniczną i niezbędne wyposażenie
naziemne.
Przez większość grudnia piloci 47. Chūtai
patrolowali okolice Sajgonu. Dopiero
24 grudnia eskadra dostała rozkaz przebazowania
na lotnisko Don Muang niedaleko
Bangkoku w Tajlandii, aby wziąć udział w zaplanowanym
na następny dzień wielkim
nalocie na stolicę Birmy Rangun. Podczas
przelotu trzy Ki-44 wylądowały przymusowo
z powodu problemów technicznych (w tym
mjr. Sakagawa). W rezultacie 25 grudnia Ki-
44 nie wzięły udziału w nalocie, pozostając
w okolicy Don Muang na wypadek zaatakowania
lotniska przez nieprzyjacielskie samoloty.
Zaraz po tej nieudanej akcji 47. Chūtai
wróciła do Sajgonu.
Do pierwszego spotkania Ki-44 z wrogiem
doszło 15 stycznia 1942 r., podczas pierwszego
lotu 47. Chūtai nad Singapur. W tym czasie
eskadra została przebazowana do Kuantanu
na Malajach, bliżej rejonu walk. 15 stycznia
co najmniej dwa Ki-44 natknęły się nad
lotniskiem Tengah na samotnego Buffalo
z No. 488 Squadron Royal New Zealand Air
Force. Po krótkim ostrzeliwaniu aliancki
myśliwiec spadł na ziemię. Było to pierwsze
zwycięstwo powietrzne zaliczone
na konto 47. Chūtai.
Ki-44 pozostawały w Kuantanie do lutego,
jeszcze kilkakrotnie biorąc udział w lotach
bojowych zarówno na swobodne patrole
myśliwskie, jak i w eskorcie bombowców,
a także jako osłona konwojów z wojskiem.
18 stycznia, podczas eskorty bombowców Ki-
21 z 12. Sentai (grupy lotniczej), atakujących
Singapur, piloci 47. Chūtai zgłosili zestrzelenie
następnego Buffalo. Z kolei 26 stycznia
nad Endau, podczas odpierania ataków
brytyjskich bombowców Vickers Vildebeest
i Fairey Albacore, dwaj piloci eskadry zgłosili
zestrzelenie po jednym samolocie. Najskuteczniejszym
pilotem 47. Chūtai okazał
się taii (kpt.) Yasuhiko Kuroe, który do końca
walk na Malajach zgłosił zestrzelenie trzech
nieprzyjacielskich samolotów.
Na przełomie stycznia i lutego 1942 r.
siły eskadry stopniały do zaledwie trzech
sprawnych Ki-44, w związku z czym jednostce
przydzielono tymczasowo trzy starsze
Ki-27, a część personelu odesłano do Japonii,
w celu pilnego sprowadzenia kilku samolotów
Ki-44-I. W połowie lutego wzmocniona
nowym sprzętem 47. Chūtai została przebazowana
do Moulmein w Birmie i podporządkowana
dowództwu 5. Hikōshidan. Piloci
Ki-44 wzięli udział w kilku lotach bojowych,
w tym w ataku na lotnisko Mingaladon
25 lutego, zgłaszając w tej akcji zestrzelenie
dwóch nieprzyjacielskich maszyn. Było
to pierwsze spotkanie w powietrzu Ki-44
z samolotami Curtiss P-40 z American Volunteer
Group (AVG). W tej walce jeden z pilotów
Jędrzej Korbal
Zamknąć górny pułap.
Kadry są najważniejsze
7
60
Problem wyboru armaty przeciwlotniczej średniego kalibru dla
WP opisany w poprzednich częściach cyklu stanowił tylko jedno
z zagadnień z jakim należało się zmierzyć w ramach modernizacji
opisywanego rodzaju broni. Kolejną ważną kwestią było szkolenie
dowódców oraz obsług sprzętu dla dziesiątek spodziewanych
w nadchodzących latach nowych baterii artylerii plot. W tym celu
już od 1935 r. trwała dyskusja nad powołaniem specjalnej jednostki
doświadczalnej mającej pełnić rolę kuźni kadr intensywnie
rozbudowywanej polskiej broni przeciwlotniczej.
8
lutego 1935 r. dowódca 11. Grupy Artylerii
przygotował fachowy elaborat
zatytułowany „Problem czynnej obrony
przeciwlotniczej” (L.dz.59/Tjn.). Omawiając
na wstępie możliwe zagrożenia dla państwa
i jego najbardziej żywotnych elementów
jakie stwarza nowoczesne lotnictwo, wskazywał
on na możliwość ataków bombowych
na polskie miasta i ośrodki przemysłowe już
w pierwszych dniach wojny. Podkreślana
w tekście nagłość oddziaływania lotnictwa
powodowała, że nieprzyjacielskie wyprawy
bombowe mogły dotrzeć nawet w głąb państwa
już na samym początku działań utrudniając
mobilizację oraz transport formujących się
jeszcze armii. Poza siecią komunikacyjną ppłk
Kamiński wskazywał na wysokie prawdopodobieństwo
skierowania pierwszych ataków
powietrznych na „mózg państwa”, czyli miejsca
przebywania władz centralnych.
Równie istotnym pod względem szybkiego
wyeliminowania celem było polskie
lotnictwo myśliwskie, które należało unieszkodliwić
dla wywalczenia panowania
w powietrzu. Zaraz po tym, lub jak przewidywał
autor równocześnie, wypraw bombowych
można było oczekiwać nad miastami:
Warszawa, Biała Podlaska, Lublin czy Dęblin
(przemysł lotniczy i zaplecze baz); Limanowa,
Dziedzic, Borysław i Drohobycz (zagłębie naftowe);
całego okręgu Warszawskiego (PZInż,
SMPA, PZO, PZTiR, Ericsson), Starachowice,
Pionki-Radom, Skarżysko, Ostrowiec, Mościce,
całym Górnym Śląskiem i zagłębiem
dąbrowiecko-jaworznickim (przemysł ciężki
i maszynowy); Łódź, Białystok, Bielsko-Biała
(przemysł tekstylny) itd.
Ze względu na fakt, że budżet żadnego
państwa nie mógł wytrzymać zaopatrzenia
armii w czynne środki przeciwlotnicze dla
osłony całego obszaru kraju, należało szukać
rozwiązania w koordynowaniu poszczególnych
systemów, głównie lotnictwa, artylerii
przeciwlotniczej oraz środków pomocniczych
jak balony zaporowe, reflektory itp.
Tym samym nowoczesny sprzęt artylerii
przeciwlotniczej wychodził na pierwszy
plan. W porównaniu z doświadczeniami
Wielkiej Wojny, które ppłk Kamiński uznawał
za dalece nieaktualne, tylko zastosowanie
zaawansowanych zespołów dział
i aparatów centralnych stwarzało gwarancję
skuteczności ognia i zapewniało statystycznie
dużo wyższą skuteczność niż posiadane
przez WP typy uzbrojenia. Dla poparcia
swojej tezy autor porównał najistotniejsze
parametry współczesnych mu konstrukcji,
z uzbrojeniem pamiętającym Wielką Wojnę.
Praktycznym dowodem na poparcie
przedstawionej wyżej tezy miały być również
wyniki starć nad Szanghajem w trakcie
wojny japońsko-chińskiej oraz zaprezentowane
dane (Tabela 1.).
Tabela 1. Właściwości przeciętne nowoczesnego sprzętu artylerii przeciwlotniczej
według elaboratu ppłk. Kamińskiego z lutego 1935 r.
Kaliber (mm)
Szybkość
początkowa (m/s)
Pułap (m) Donośność (m) Pułap skuteczny (m)
nkm 13,2 800-900 3000 6000 1500
armata 20-25 800-900 4000 7000 2000
armata 37-40 900-950 6000 10000 3000
armata 75-76 900-950 10000 15000 7000
armata 100-105 900-1000 14000 20000 10000
armata 75 mm (starego typu) 570 5000 8200 3500
Tymoteusz Pawłowski
2
Iran w pierwszej połowie XX wieku
74
Iran szacha Rezy Pahlawiego
w latach 30. XX wieku bardzo
szybko stawał się nowoczesnym
państwem. Dla niektórych
– zbyt szybko. Ofiarami
modernizacji – często przypadkowymi
– stawały się
tradycje kulturowe, religijne
i narodowe.
Interesującym przykładem jest... nakrycie
głowy. W dawnej Persji wskazywało ono
na pozycję społeczną, zawodową, wyznawaną
religię. W sierpniu 1927 r. nakazano
nakrywać głowę „czapką narodową” albo
„czapką Pahlawiego”, będącą w gruncie rzeczy
odmianą francuskiego kepi. Dzięki temu
europeizacja – i demokratyzacja – społeczeństwa
była łatwo zauważalna. Tradycjonaliści
uważali jednak, że noszenie kepi zmusza
do porzucenia tradycyjnych strojów i utrudnia
modlitwę, podczas której muzułmanin
bije pokłony. Rząd zezwolił zatem na to, aby
podczas modlitwy „czapkę Pahlawiego”
odwracać daszkiem do tyłu. Problem wydawał
się rozwiązany.
W połowie lat 30. okazało się jednak,
że „perska czapka” nie stanowi już symbolu
modernizacji i europeizacji, tylko symbol
zapatrzenia w XIX wiek i militaryzacji.
W czerwcu 1935 r. medżlis – irański parlament
– nakazał, aby mężczyźni nosili fedory,
czyli europejski kapelusz z rondem (modne
w tym czasie: nosił je np. Indiana Jones). Rondo
uniemożliwiało prawidłową modlitwę.
Doprowadziło to do niezadowolenia społecznego.
W drugim co do wielkości mieście
Zbudowany dla Iranu samochód pancerny American
La France TK-6.
Iranu – Mashadzie – wybuchły zamieszki,
do których krwawego spacyfikowania użyto
wojska. Zamieszki miały jednak drugie dno:
Mashad jest stolicą Chorasanu, prowincji
na północno-wschodnich kresach Iranu,
niechętnej centralizacji państwa i poddanej
wpływom tradycyjnego islamu.
Teoretycznie Iran miał rozwijać się w oparciu
o trzy filary. Oficjalne hasło państwa
brzmiało: „Islam, Szach, Naród”. Modernizując
kraj szach jednak ograniczał wpływ
kleru muzułmańskiego na społeczeństwo,
chociażby ograniczając szkolnictwo religijne
na rzecz państwowego i dążąc do emancypacji
kobiet. Centralizując władzę szach zraził
do siebie również przywódców społeczności
lokalnych. Jego władza stawała się coraz
mniej popularna.
Jednym ze sposobów zwiększenia popularności
wewnątrz własnego społeczeństwa
jest osiągnięcie sukcesu zewnętrznego. Sukces
taki zamierzał osiągnąć szach na polu
polityki naftowej. Umowa pomiędzy Iranem
a Anglo-Persian Oil Company – dziś British Petroleum
– dawała rządowi w Teheranie jedynie
16% dochodów z wydobycia i sprzedaży
ropy naftowej. Zarówno rząd jak i społeczeństwo
byli przekonani o niesprawiedliwości
tego układu. Dyplomacja irańska zaczęła w latach
20. renegocjować porozumienie i chciała
podziału dochodów fifty-fifty: 50%. Anglo-
-Persian Oil Company nie było oczywiście
chętne, miało również bardzo silne poparcie
brytyjskiego rządu.
W tym czasie światowe firmy naftowe
negocjowały bowiem kartel – zwany „Porozumieniem
Czerwonej Linii” – regulujący poszukiwania,
wydobycie i handel na obszarze
Bliskiego Wschodu. „Czerwona Linia” nakreślona
w 1928 r. wyznaczała obszar, na którym
porozumienie to obowiązywało: Iran
znajdował się poza nią. Tam rząd brytyjski
nie musiał obawiać się konkurencji, poświęcił
więc całą swoją energię na popieranie
Anglo-Persian Oil Company.
W 1931 r. udało się nawet osiągnąć porozumienie,
z którego byli zadowoleni Irańczycy.
Bardzo szybko okazało się jednak,
że ze względu na Wielki Kryzys i nadprodukcję
ropy naftowej nie było ono dla nich
korzystne i faktycznie ograniczało dochody
Teheranu. Nad sprawą obradowała Liga Narodów,
oraz Stały Trybunał Sprawiedliwości
Międzynarodowej w Hadze. Umowę podpisano
w 1933 r. i chociaż zwiększała dochody
skarbu państwa irańskiego o 4%, to powszechnie
była traktowana jako zwycięstwo
Brytyjczyków. Jako że na skrócenie negocjacji
– i zgodę na niektóre warunki Anglo-
DOWODZENIE I ŁĄCZNOŚĆ
86
Jędrzej Korbal
1
Wozy łączności
Opisywane we wcześniejszej serii artykułów prace nad częściową
motoryzacją dowództw i służb wielkich jednostek WP stanowiły
tylko fragment procesu rozbudowy i modernizacji sprzętowej
Wojska Polskiego. Choć bez wątpienia nasycenie sprzętem silnikowym
stanowiło jeden z priorytetów, to równocześnie należało
rozwiązać wiele innych palących problemów. Jednym z nich było
zapewnienie łączności między oddziałami i to nie tylko na szczeblu
operacyjnym, ale przede wszystkim taktycznym.
W
tym celu opracowano i przyjęto
za pośrednictwem KSUS odpowiedni
program modernizacji, jednak
zanim zapadła ta istotna dla funkcjonowania
dowództw i łączności decyzja WP prowadziło
całą serię wcześniejszych prób. Ich przedmiotem
były nie tylko ściśle środki transportowe
i trakcja ale również możliwe jak najlepsze
dostosowanie ich wyposażenia do specyfiki
pracy stanowiących nerw każdej nowoczesnej
armii oddziałów łączności.
Poglądowe ujęcia patrolowego wozu łączności
wz. 32 wykonanego przez warsztaty Wojskowego
Instytutu Badań Inżynierii w Warszawie.
Geneza problemu
Wobec utrzymującego się wśród wyższych
oficerów niewielkiego zaufania do radia
i niewykorzystywania szerzej stacji nadawczo-odbiorczych
mimo, że nierzadko przydzielano
ćwiczącym wielkim jednostkom
WP nawet po kilka stacji, nadal aktualne
pozostawały dwie, klasyczne metody utrzymywania
łączności. Pierwsza, bezpośrednia
realizowana z wykorzystaniem gońców konnych
lub motocyklowych oraz druga, oparta
na łączności drutowej. Kurczowe trzymanie
się pierwszej z nich stanowiło anachronizm
nawet względem doświadczeń z minionych
wojen. Być może metoda wpisywała się jeszcze
w pokojowo-ćwiczebne ramy, jednak
w żadnej mierze nie licowała z wkraczającymi
w powiązane przestrzenie łączności i dowodzenia
nowymi trendami.
Pozostawała więc druga metoda, oparta,
o przynajmniej w teorii trudniejszy do zakłócenia
czy podsłuchania, telefon. Według obowiązujących
na początku lat 30. norm i regulaminów
w sprzyjających warunkach 1 km
linii telefonicznej rozkładano na ziemi w czasie
15 minut przy pracy pieszo i 10 minut,
gdy zadanie realizował patrol konny. Tworzenie
przepisowej linii wymagało jednak jej
umieszczenia na podporach, co znacznie wydłużało
czas pracy – dla podpór naturalnych
czas ten wynosił 25 minut, a przy wykorzystaniu
tyczek oraz improwizowanych masztów
sztucznych nawet 35 minut.
Dlatego też, aby skrócić czas konieczny
do budowy w pełni sprawnej linii kablowej,
przy budowie dłuższych odcinków dzielono
ją na krótsze fragmenty, przydzielając
je osobnym pododdziałom – plutonom lub
patrolom telefonicznym. Na ogół pluton nie
był w stanie obsłużyć jednorazowo odcinka
dłuższego niż 10 km, a przeciętna wydajność
patrolu telefonicznego, wynosiła w zależności
o terenu 3-5 km. Wydajność budowy
jak i składania linii telefonicznej zależała również
od kilku innych czynników: dyskutowanej
bardzo intensywnie liczebności patroli,
ich struktury funkcjonalnej oraz wyposażenia
technicznego.
Z fachowej prasy międzywojennej wynika,
że często w dywizjach czy brygadach
miały miejsce różnorakie eksperymenty,
których celem było przyspieszenie pracę
łącznościowców oraz wydłużenie czasu ich
efektywnej pracy w polu. Żaden z nich jednak
nie przyjął się na stałe, a ostateczna decyzja
i tak spoczywała w rękach najwyższych
władz wojskowych. Dodajmy, że w WP, poza
klasycznym wariantem pieszym, wykorzystywano
kilka rodzajów patroli telefonicznych:
rowerowy: składający się z 1 podoficera
i 5 szeregowców wyposażonych w 5 rowerów,
1 aparat telefoniczny, 11 bębnów kabla
á 750 m (po 2 na każdym rowerze + 1 na zwijaku)
oraz niezbędny sprzęt pomocniczy. Pododdział
mógł budować linię nawet z szybkością
do 8 km/godz. jednak tylko w krótkim
okresie czasu. Powodem był przewożony
na rowerach omawianego zespołu zapas
kabla wynoszący około 8250 m. Umożliwiał
on prowadzenie działań przez około godzinę,
przy założonej powyżej szybkości. Kontynuowanie
budowy wymagało czasochłonnego
uzupełnienia kabli poprzez wymianę
bębnów pustych na pełne, np. w jednostce
nadrzędnej wyposażonej w wóz sprzętowy.
Praktyka polowa wykazała, że wiele zależało
również od kondycji samych żołnierzy. Zgodnie
z założeniami 3 szeregowych w zespole
pełniło naprzemiennie funkcję zwijakowego,
rękawicowego i tyczkowego. Pierwszy z nich
miał za zadanie rozwijać linię telefoniczną
z roweru lub pieszo (biegiem), pozostali natomiast
poruszając się na rowerach, zawieszali
kabel na podporach. Do zadań szeregowych
należało również odbieranie pustych
bębnów i powtórne mocowanie ich do rowerów
wraz z przygotowaniem nowych szpul