PW-260_61-2011 - Polacy we Florencji
PW-260_61-2011 - Polacy we Florencji
PW-260_61-2011 - Polacy we Florencji
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Byłyśmy w Inwałdzie,<br />
kiedy dosięgnął nas, i<br />
wszystkich Polaków, następny<br />
cios – atak Niemców<br />
na Polskę 1 września<br />
1939. Mama zdecydowała,<br />
że musimy wrócić do Warszawy,<br />
aby tam przeżyć<br />
okres „krótkiej wojny”.<br />
Wszyscy bowiem wierzyli<br />
w tych pierwszych dniach<br />
wojennych, że przy pomocy<br />
Anglii i Francji uda<br />
się pokonać Niemców. Jednak<br />
już w drodze do Warszawy,<br />
w pociągu, przeżyłyśmy bombardowanie<br />
dworca w Krakowa. Jedna<br />
bomba spadła na nasz pociąg, ale na<br />
szczęście nie wybuchła. Cudem wyszłyśmy<br />
z tego cało. Zostałyśmy na<br />
palącym się dworcu, bez bagażu, ale<br />
przy życiu. Nie pojechałyśmy już dalej<br />
do Warszawy, tylko Mama postanowiła<br />
dotrzeć do dziadków, do Bukaresztu.<br />
W drodze do Rumunii przeżywałyśmy<br />
naloty niemieckich samolotów, a, jak<br />
wszyscy wiedzą, z tych samolotów<br />
strzelano do uciekających ludzi. Mama<br />
wtedy ochraniała mnie własnym<br />
ciałem. Po wielu perypetiach wreszcie<br />
udało nam się dostać do Bukaresztu.<br />
Miesiąc po naszym przyjeździe,<br />
dziadek Charles zmarł na zawał serca.<br />
Moja Matka zaangażowała się w pracę<br />
Polskiej Sekcji Rumuńskiego Czerwonego<br />
Krzyża, którą stworzono, aby pomagać<br />
uchodźcom z Polski, a zwłaszcza<br />
Wojsku Polskiemu. Po wybuchu<br />
wojny tysiące oficerów i żołnierzy<br />
przejeżdżało przez Rumunię i Węgry,<br />
pragnąc dostać się do Francji, do Angers,<br />
gdzie tworzyły się: nowy rząd<br />
polski i nowa armia.<br />
Trzeba było w Czerwonym Krzyżu<br />
przebrać oficerów i żołnierzy w odzież<br />
cywilną, a dla osób pochodzenia<br />
żydowskiego przygotować fałszy<strong>we</strong><br />
dokumenty, które miały zaświadczać o<br />
ich „aryjskim” pochodzeniu. Było to<br />
potrzebne, aby zapewnić im bezpieczeństwo<br />
w wypadku, gdyby po drodze<br />
wpadli w ręce Niemców. Moja Mama<br />
często występowała w charakterze<br />
świadka.<br />
Rząd polski został internowany w<br />
Rumunii. Ministra Józefa Becka<br />
umieszczono w dużej willi. Kilka razy<br />
odwiedziłyśmy go z moją Matką. Pamiętam,<br />
że byłam zachwycona małymi<br />
drewnianymi statkami, które budował<br />
dla zabicia czasu.<br />
Na samym początku wojny Rumunia<br />
dużo jednak pomogła Polakom. Nie<br />
34 POLONIA WŁOSKA NR 1-2 (62/63)/2012<br />
Pałac Romerów w Inwałdzie<br />
Karol Romer<br />
zatrzymano, ku wielkiemu oburzeniu<br />
Niemców, tankowca Eocene, który<br />
wypłynął z portu Konstanca w kierunku<br />
Turcji, wioząc do Francji polski<br />
skarb narodowy. Niestety, Niemcy zyskiwali<br />
coraz większy wpływ na rumuńską<br />
politykę, co w następstwie doprowadziło<br />
do ich sojuszu z Rumunią.<br />
Polscy uciekinierzy, którzy pozostali<br />
w Bukareszcie, założyli Dom Polski,<br />
w którym mieściła się również<br />
szkoła polska, gdzie Mama udzielała<br />
lekcji języka francuskiego. Przeważnie<br />
mówiła po francusku, ale podczas<br />
wojny zrobiła bardzo duże postępy w<br />
opanowaniu języka polskiego. Byłam<br />
uczennicą tej szkoły, uczyłam się po<br />
polsku do II klasy gimnazjalnej. Szkoła<br />
przestała istnieć, kiedy do Bukaresztu<br />
wkroczyła armia sowiecka (1944).<br />
Główna jednak działalność mojej<br />
Matki podczas wojny była tajna, nic o<br />
tym nie wiedziałam. Wiadomo, że <strong>Polacy</strong>,<br />
kiedy chodzi o obronę własnego<br />
kraju, umieją się zorganizować. W Rumunii<br />
powstała sieć, której udało się<br />
ściśle współpracować z AK w Polsce.<br />
Wiadomo, że taka działalność,<br />
przy obecności licznego<br />
wojska niemieckiego<br />
w Bukareszcie, była bardzo<br />
niebezpieczna. Od 1941<br />
roku ulice miasta roiły się<br />
od żołnierzy w mundurach<br />
naszych nieprzyjaciół. Rumuni<br />
coraz bardziej musieli<br />
dostosowywać się do<br />
ich wymagań.<br />
Mama stale przychodziła<br />
do Domu Polskiego,<br />
gdzie prowadziła lekcje<br />
francuskiego. Zauważyłam<br />
jednak, że jej spotkania z pewnymi<br />
profesorami dziwnie wyglądały. Zamykali<br />
się w pokojach, szeptali…<br />
Pewnego dnia przyszła do szkoły bardzo<br />
blada. Okazało się, że od kilku dni<br />
profesor B. nie przychodził na lekcje i<br />
krążyły wieści, że został złapany przez<br />
Gestapo. Następnie, pewien wielbiciel<br />
Mamy, a miała ich sporo, ponieważ<br />
była jeszcze śliczną kobietą, miał wypadek<br />
na ulicy, przejechała go<br />
ciężarówka niemiecka. Byłam dzieckiem<br />
i takie sprawy nie na długo zatrzymywały<br />
moją uwagę. Od czasu do<br />
czasu odczuwałam jednak pewien lęk,<br />
zwłaszcza że Mama coraz rzadziej wieczorem<br />
wracała do domu. Byłam z<br />
Babcią, którą pytałam:<br />
– A gdzie jest mama? – Babcia patrzyła<br />
na mnie z dobrocią i uspokajała –<br />
– Wróci dziecko moje... Mama pracuje.<br />
Tuliłam się do niej, a ona milczała,<br />
tylko widziałam, że miała smutne oczy.<br />
Ogarniała mnie wielka tęsknota za<br />
Mamą i znowu odczuwałam ten straszliwy<br />
strach, który wchodził mi pod<br />
skórę.<br />
Pamiętam… miałam 9 lat, kiedy<br />
obudziłam się w dużym łóżku, gdzie<br />
spałam zwykle z Mamą. Za oknem<br />
świtało i pomyślałam, że jest jeszcze<br />
bardzo wcześniej. Szukając ręką<br />
Mamy, spostrzegłam, że nie było jej<br />
obok mnie. Usłyszałam męskie głosy,<br />
ktoś mówił po niemiecku – znałam ten<br />
język i serce podskoczyło mi do gardła.<br />
Ktoś pytał stanowczo:<br />
– Czy mogę zajrzeć do tego pokoju?<br />
– Aber Herr Oberst, tam śpi moja mała<br />
córka, niech Pan nie myśli przypadkiem,<br />
że ja coś ukrywam – odpowiedziała<br />
Matka.<br />
Zobaczyłam z przerażeniem, że<br />
drzwi lekko się otwierają. Udawałam,<br />
że śpię.<br />
– No dobrze, Frau Graefin, ale czy<br />
może mi pani dać słowo honoru, że tam<br />
niczego zakazanego nie ma.