26.07.2014 Views

Strona domowa Autora : http://popko.pl/ SKANOWAŁ DLA DOBRA ...

Strona domowa Autora : http://popko.pl/ SKANOWAŁ DLA DOBRA ...

Strona domowa Autora : http://popko.pl/ SKANOWAŁ DLA DOBRA ...

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

34<br />

dziwadłu, te odwróciło głowę w moją stronę i gniewnie i ironicznie wydęło wargi. Na ten<br />

ułamek sekundy jego postać wysunęła się nieco poza kontury ciała nosiciela i pani P.<br />

lekko się ożywiła. Albo tylko tak mi się zdało. Pan W. siedział przed telewizorem<br />

otoczony całą zgrają ciemnych postaci, niewielkich, jakby cier<strong>pl</strong>iwie czekających na<br />

dzień, w którym staną się dorosłe. Młodszy syn pani W. posiadał dwóch opiekunów<br />

trwale przyssanych do ciała, tylko starszy uparcie bronił się prze atakiem na poziomie<br />

eterycznym. Widać jednak było, że i on wkrótce się podda. Przy tak zmasowanym ataku<br />

nie miał na dłuższą metę żadnych szans.<br />

Usłyszałem nieprzyjemne rzężenie i dostrzegłem wokół swoich nóg szybki ruch. Coś<br />

chwyciło mnie za nogi i poczęło ciągnąć w dół. Przestraszyłem się nie na żarty.<br />

Odruchowo wyciągnąłem rękę w stronę Karola, lecz trafiłem w pustkę. Coś we mnie<br />

pękło - moja pewność siebie. Kolejny intruz przywarł mi do <strong>pl</strong>eców, zasłaniając łapami<br />

oczy. I autentycznie przestałem cokolwiek widzieć. Strach zdławił krtań i coraz trudniej<br />

łapałem powietrze. Ja się dusiłem... dusiłem tam, gdzie się nie oddycha... Nagły<br />

przebłysk inteligencji... i odnalazłem się wśród żywych. Spoglądając z radością na<br />

zasłonięte okno własnego pokoju, słyszałem nadal szyderczy głos, przypominający mi<br />

reminiscencją (nie zdradzę, o co chodzi)<br />

0 moich sekretnych ułomnościach, które przez wiele lat osłabiały moją wolę. Brzmiało to<br />

jak zapowiedź frontalnego ataku.<br />

Nastały sądne dni. W mieszkaniach wszystkich członków Grupy Mateusza rozpętało<br />

się piekło. Naczynia pękały z hukiem, przedmioty latały gdzie chciały, psy za żadne<br />

skarby nie chciały przekroczyć progów mieszkań, niewidzialna siła biła nas i poniżała.<br />

Zdzierano z nas ubrania i niszczono materace. Bogu dzięki, że udało się nam wywieźć<br />

dzieci i że ataki ich nie dosięgły. Największe zniszczenia dotknęły dom Zygmunta.<br />

Popękały ściany, boazeria sama się spaliła, stół, przy którym przeprowadzano sensy,<br />

korniki zżarły w tydzień. Na suficie w gabinecie pojawiła się <strong>pl</strong>eśń, układająca się<br />

<strong>pl</strong>ackami we wzór szyderczo wykrzywionej twarzy. Mydła śmierdziały tak, że nie sposób<br />

ich było używać. U Roberta II niewidzialna siła na oczach przerażonej żony zmiażdżyła<br />

drzwi do pokoju. Bezustannie czuliśmy się obserwowani. Popadaliśmy w paranoję.<br />

Traciliśmy wiarę. Kościół odrzucił naszą prośbę o pomoc. Pan z Bielska, który jako jedyny<br />

odpowiedział na nasz apel w ogłoszeniach, błyskawicznie wycofał się z deklarowanej<br />

pomocy. Inni reklamujący się jako znani egzorcyści okazali się albo oszustami, albo<br />

ludźmi naiwnymi. Byliśmy zdani na własne siły. Modliliśmy się w duchu bez przerwy<br />

1 urządzaliśmy zbiorowe koncentracje. W czasie desperackich prób oporu coś nas<br />

wówczas przewracało, a Grzegorza usiłowało nawet powiesić na lampie. Byliśmy<br />

zrozpaczeni. Zaświaty pozostały głuche na nasze wezwania. Żadne wyjście poza ciało się<br />

nie powiodło, żaden nasz głos nie został usłyszany. Ponosiliśmy karę za naszą ciekawość,<br />

za usiłowanie pokonania zła.<br />

Piekło trwało przeszło dwa miesiące. Niektórzy wzięli urlopy. Kolega z komisariatu, w<br />

obecności którego działy się w pracy nieprzyjemne rzeczy, dostał nawet dodatkowy<br />

urlop. Czarna rozpacz. Jednak pewnego dnia wszystko ustało tak nagle, jak się pojawiło.<br />

Byliśmy zdumieni, ale zgodnie określiliśmy ten stan jako

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!