26.07.2014 Views

Strona domowa Autora : http://popko.pl/ SKANOWAŁ DLA DOBRA ...

Strona domowa Autora : http://popko.pl/ SKANOWAŁ DLA DOBRA ...

Strona domowa Autora : http://popko.pl/ SKANOWAŁ DLA DOBRA ...

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

8<br />

aktywnych zajęć wprowadzał mnie w niepokojące stany zawieszenia świadomości,<br />

zapominania o rzeczywistości, które nierzadko kończyły się niechęcią na widok<br />

powracającej z pracy matki, tego nadciągającego źródła zamętu: ruchu i hałasu. Aż<br />

nastał pamiętny dzień. Dzień kontaktu z nieznanym.<br />

Jak to miałem w zwyczaju, do oporu wylegiwałem się w łóżku, dumając o tym i<br />

owym, gdy nagle moją uwagę przykuł odgłos zbliżających się korytarzem kroków. A<br />

trzeba wiedzieć, że przegłos murów kamienicy do dzisiaj wystawia niechlubne<br />

świadectwo jej budowniczym. Każdy, czy to na górze, czy to na dole, doskonale orientuje<br />

się w ruchu całego mieszkającego tam ludzkiego żywiołu. Niemniej te kroki, tak<br />

podobne do innych, były przeznaczone tylko dla moich uszu. Wiedziałem<br />

0 tym od samego początku, od chwili, gdy rozpoczęły swą głośną wędrówkę na<br />

parterze. Strasznie się bałem. Schowany pod kołdrą zastanawiałem się, dlaczego ani na<br />

chwilę nie cichną, dlaczego wciąż jestem sam i o co w tym wszystkim chodzi.<br />

Kroki zachowywały niezmienny pogłos i rytm. Na ostatnim piętrze były tak samo<br />

wyraziste jak na parterze, tak samo miarowe i pewne. Wręcz przerażały nieustę<strong>pl</strong>iwym<br />

dążeniem do celu. Były tak osobliwie nienaturalne, że na wieczność zapisały się w mojej<br />

pamięci<br />

Skulony pod pierzyną, wtopiony w poduchy, bezskutecznie usiłowałem zwalczyć<br />

niekontrolowane drżenie całego ciała. Kiedy przybysz przeniknął ścianę<br />

1 z głośnym sapnięciem opadł na stojące opodal krzesło, serce skoczyło mi do gardła a<br />

płuca zamarły w bezdechu. Najbliższa godzina czy dwie były najdłuższymi godzinami w<br />

moim życiu. Ja, niczego nieświadome dziecko, czułem całym sobą, że oto stało się coś,<br />

co stać się nie powinno, i że tak na dobrą sprawę to nie wiem, czy jest to dla mnie<br />

korzystne, czy też nie. Jeszcze nie słyszałem opowiadanych wiele lat później historii o<br />

duchach i zjawiskach nadprzyrodzonych, a jednak wrodzony lęk przed nieznanym<br />

tryumfował. Mokry, zadyszany, cały rozgorączkowany i przejęty czekałem w napięciu na<br />

dalsze wydarzenia. Ale duch ani się nie odzywał, ani nie przybliżał. Trwał przyrośnięty do<br />

krzesła i astmatycznie zasysał powietrze, jakby miał zadyszkę. O jakże byłem mu w<br />

duchu wdzięczny za te niezmienne oddalenie, za tę umowną granicę trwania przy<br />

zdrowych zmysłach.<br />

Sądzę, że to doświadczenie było jednym z trzech najważniejszych w moim życiu, ale z<br />

pewnością to ono wszystko zapoczątkowało. I to ono mogło odblokować obszary<br />

mózgu odpowiedzialne za postrzeganie pozazmysłowe. Mogło, ale nie musiało. Dopiero<br />

po trzydziestu pięciu latach dowiedziałem się, iż to spotkanie, niekoniecznie w tej<br />

formie, było dużo wcześniej za<strong>pl</strong>anowane.<br />

Już kilka dni później mieszkanie zapełniło się niecodziennym towarzystwem, a<br />

samotne dni odeszły w niepamięć. Malutka skrytka na poddaszu stała się furtką<br />

prowadzącą w zaświaty. Przechodziły przez nią wśród stojących tam garnków i<br />

zasuszonej kiełbasy trzy skrzaty wielkości małego dziecka i czasami, choć rzadko. Alfę,<br />

Pani Łąk Zalesionej Doliny, jak zwano po tamtej stronie cały ten podgórski rejon. Wyjście<br />

tunelu znajdowało się na diabelskiej przełęczy, jak nazwałem po kilku latach przejście<br />

prowadzące między skałami na szczycie góry opodal przedszkola, gdzie prowadził szlak<br />

do schroniska „Andrzejówka". Nigdy nie pozwolono mi skorzystać z tego pomostu<br />

zawieszonego między dwoma światami.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!