09.07.2015 Views

Raport Social Watch 2008 - Pomocnik ngo - Kampania Przeciw ...

Raport Social Watch 2008 - Pomocnik ngo - Kampania Przeciw ...

Raport Social Watch 2008 - Pomocnik ngo - Kampania Przeciw ...

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

nego reżysera tego swoistego spektaklu, jakim jestrozprawa. Strategicznym jej elementem jest wysłuchaniezeznań świadków. Mają one służyć przedewszystkim ustaleniu tzw. prawdy materialnej (czylifaktów). Jednak dążenie do poznania stanu faktycznegow sprawie nie może być realizowane za wszelkącenę. Sędzia musi zadbać również o to, by w miaręmożliwości ochronić poszkodowanego (i w pewnymsensie innych świadków) przed tzw. wtórnąwiktymizacją, czyli krzywdą, jaką może im wyrządzićzbyt inwazyjne lub agresywne przesłuchanie. Szczególniew sprawach wkraczających w życie intymneświadków lub przywołujących głęboko traumatyczneprzeżycia, jak przemoc seksualna, mobbing, czy znęcaniesię nad rodziną, publiczne przesłuchanie możewywoływać ogromy stres.Do tej konkluzji doszedł już częściowo polskiustawodawca, wprowadzając szczególne przepisyregulujące przebieg i formę przesłuchań z udziałemdzieci-ofiar przemocy i przestępstw na tle seksualnym.Taki świadek nie może być przesłuchiwanywięcej niż raz, chyba że w momencie przesłuchanianie było możliwe postawienie zarzutów sprawcy.Może się to odbywać tylko przy udziale biegłegopsychologa. Regulacja i praktyka przesłuchiwaniadzieci to już efekt bardzo pozytywnej reformy, mimoże wspomniany wyjątek od reguły jednorazowegoprzesłuchania bywa nadużywany przez prokuratorów,którzy zwlekają z postawieniem zarzutów, żebytylko móc z takiej możliwości skorzystać. Ponadto,nie chodzi tu jedynie o formę, która w przypadkuprzesłuchiwania dorosłych wciąż bywa brutalna, aletakże o zakres dopuszczalnych pytań. Polskie prawonie zabrania zadawania pytań o szczegóły z życiaintymnego ofiar podczas przesłuchań w sprawacho przemoc seksualną i jedynym zabezpieczeniemprzesłuchiwanego przed publicznym praniem brudów,stereotypizacją, czy wręcz psychicznym znęcaniemsię przez adwokata jest oddalenie pytaniaprzez sędziego. Niewątpliwie w tej sferze pozostajew Polsce ogrom pracy do wykonania, ponieważobecny poziom uwrażliwienia na problem wtórnejwiktymizacji i typowe praktyki stosowane w sądachsą dalekie od europejskiej normy.W niektórych krajach, w szczególności w WielkiejBrytanii, już w latach siedemdziesiątych (!)wprowadzono przepisy ograniczające nie tylko formęprzesłuchań w sprawach o gwałt, ale także zakresi przedmiot pytań, jakie można zadawać pokrzywdzonym(tzw. rape-shield laws). Po kilkudziesięciulatach doświadczeń oraz stopniowego zaostrzaniatych przepisów sędziowie i parlamentarzyści dyskutująnad tym, jak równocześnie zabezpieczyć interesoskarżonego i zapewnić mu prawo do obrony.Ta dynamika pokazuje drugą stronę medalu, którą,w przypadku ochrony pokrzywdzonego, jest zawszeprawo do rzetelnego procesu domniemanego sprawcyprzestępstwa. Ten problem już jest podnoszonyprzez sędziów jako komentarz do procedur wprowadzonychw sprawach z udziałem dzieci. Z drugiejstrony, na szali stawiany jest tutaj również interessamego przesłuchiwanego, któremu ścisłe ograniczeniaformalne mogą, w pewnych sytuacjach, uniemożliwićsprostowanie niedopowiedzeń czy nieprzemyślanychstwierdzeń. W sprawach tak trudnychjak przemoc seksualna czy znęcanie się nad bliskimimoże się okazać, że bezwzględna reguła jednegoprzesłuchania albo zakaz pytań określonego typunie służą prawdzie materialnej i, na dłuższą metę, niechronią nikogo. A jednak nie ulega wątpliwości, żeśrodek ciężkości w polskim modelu procesu karnegojest wciąż przesunięty daleko w drugą stronę i czekanas wiele pracy, aby zapewnić ochronę poszkodowanychprzed wtórną wiktymizacją.Sąd mało ludzki?<strong>Social</strong> <strong>Watch</strong> / 47Kiedy mowa o rozprawie, trzeba uświadomić sobietakże rolę psychologiczną i wychowawczą tegoetapu postępowania: kontakt z sądem oraz samamożliwość konfrontacji z przeciwnikiem właśnie nasali sądowej to te elementy, które dla przeciętnegoczłowieka oznaczają wymierzenie sprawiedliwości.Bez względu na to, po której stronie sali sądowej tenczłowiek się znajduje: i oskarżony, i poszkodowanypowinni opuścić salę z poczuciem, że sprawiedliwościstało się zadość. Jeśli przebieg rozprawy nieuwzględni tej wychowawczej i symbolicznej funkcji,może to oznaczać nie tylko zmarnowanie szansysamego wymiaru sprawiedliwości na dotarcie dokonkretnego człowieka, ale także odebranie temuczłowiekowi istotnej satysfakcji i, w pewnym sensie,prawa do sądu. Tak się dzieje, kiedy rozprawa jestprowadzona niedbale i w pośpiechu, bez czasu nawyjaśnienia ani miejsca na indywidualne potraktowanieczłowieka, dla którego to może być najważniejszasprawa w życiu. Z rozmów z samymi sędziamiwynika, że na zauważenie i uwzględnienie potrzeb indywidualnegoczłowieka przed sądem faktycznie niema zazwyczaj czasu. W odpowiedzi na krytykę tegostanu rzeczy nasuwają się natychmiast argumentyo ekonomice procesowej czy potrzebie zapewnieniaprawa do sądu każdemu, co narzuca niezaprzeczalneograniczenia środków i czasu, jakie można przeznaczyćna poszczególne sprawy. Ale czy aby na pewnojest to tylko kwestia obiektywnych ograniczeń, takichjak czas? Wydaje się, że niezupełnie: że jest to również,a może przede wszystkim, problem nastawieniasędziego i jego wrażliwości na potrzeby człowieka,który przed nim stoi.To, czego nie widać w kodeksach ani protokołach,a mimo to ma zasadniczy wpływ na jakość(rzetelność) postępowania, jest atmosfera i poziomstresu na sali sądowej. Klasyczny przebieg rozprawyzakłada cały szereg form, procedur i kodów komunikacyjnych,które dla laika są w najlepszym razieniezrozumiałe, a w najgorszym – wywołują w nimpoczucie niższości i zagubienia. Jest tych elementówcały szereg, żeby wymienić tylko obowiązekskładania zeznań na stojąco i tyłem do sali, wymógzwracania się do sądu per „wysoki sądzie” i praktykazwracania się sędziego do świadków i oskarżonegow trzeciej osobie (!). Ta zewnętrzna otoczka w sporejwiększości nie ma oparcia w przepisach, a wynika poprostu z przyjętych norm zwyczajowych. Musi siętutaj pojawić wątpliwość, czemu i komu takie normyw rzeczywistości służą. Możliwym i często wysuwanymargumentem jest dbałość o powagę sądu czyuświadomienie człowiekowi, który się w tym sądzieznalazł, że wszystko co powie i zrobi na sali sądowejmoże być doniosłe w skutkach. Z obserwacji doświadczonychsędziów wynika jednak, że nie tędydroga: poczuciem lęku czy zagubienia nie sposóbzbudować prawdziwego autorytetu, a poziom stresuwywołany samą obecnością w sądzie zapewne wystarcza,żeby uświadomić przeciętnemu człowiekowipowagę sytuacji. Potwierdza to praktyka innych krajów,na przykład Holandii, gdzie świadek zeznaje nasiedząco, a z prowadzonych przez Holendrów badańwynika, że sędziowie mają w tym społeczeństwiebardzo wysoki autorytet, czego nie można powiedziećo Polsce.Wydaje się, że stosunek sędziego do osób nasali, a szczególnie nieprofesjonalistów, to ten szwankującyelement systemu, którego reforma mogłabynastąpić bez rewolucji i wielkich nakładów finansowych.Problem w tym, że program szkolenia sędziówprawie nie przewiduje szkoleń z zakresu psychologiiczy komunikacji interpersonalnej ani na etapie aplikacji,ani dalszych szkoleń zawodowych. Rzeczą pierwszoplanowąw reformie wymiaru sprawiedliwościmusi być zmiana podejścia do edukacji sędziów:przesunięcie akcentów z umiejętności interpretowaniaprzepisów czy znajomości orzecznictwa naprzedmioty interdyscyplinarne, a szczególnie na etykęsędziowską w działaniu.Wreszcie problem zupełnie podstawowy, jeślichodzi o pełną realizację prawa do bycia wysłuchanymprzez niezawisły sąd, to utrata kontroli nad postępowaniemprzez poszkodowanego. Polski modelprocesu karnego zakłada, że z momentem wniesieniaaktu oskarżenia poszkodowany przestaje być stronąpostępowania, a w jego miejsce (i prawa) wchodzipaństwo uosobione w roli prokuratora. Celem tegozabiegu jest działanie i dla dobra poszkodowanego,i dla dobra ogółu, przy założeniu, że w interesiewszystkich leży sprawne osądzenie i ukaraniesprawcy. Wszystko jest w porządku, dopóki proceskarny realizuje w pełni tę zasadę, zapewniając poczuciesprawiedliwości i zadośćuczynienie moralnesamemu poszkodowanemu. Jednak i w praktyce,i w samym prawie zdarzają się wyjątki, które ten porządekzaburzają. Polskie prawo karne przewidujesytuacje, w których, ze względu na ekonomikę procesową,próbę uproszczenia i skrócenia postępowania,rezygnuje się z postępowania przed sądem, bądźw znaczącym stopniu się je ogranicza. Chodzi tu naprzykład o instytucje skazania bez rozprawy 18 , dobrowolnegopoddania się karze 19 oraz warunkowegoumorzenia postępowania karnego 20 . Możliwośćkorzystania z tych instytucji zależy od spełnieniaokreślonych warunków, w szczególności niewielkiejrangi popełnionego czynu i dobrej postawy sprawcy.W pewnych sytuacjach poszkodowany ma równieżzapewnioną, przynajmniej teoretyczną, możliwośćkontroli nad przebiegiem postępowania karnego. Np.w przypadku wniosku o dobrowolne poddanie sięodpowiedzialności karnej, który wnoszony jest przezoskarżonego, pokrzywdzony może zgłosić sprzeciwna rozprawie, o terminie której powinien zostać po-18Art. 335 § 1 Kodeksu postępowania karnego (Dz.U. z 1997 r.nr 89, poz. 555).19Art. 387 Kodeksu postępowania karnego (Dz.U. z 1997 r. nr89, poz. 555).20Art. 66 Kodeksu karnego (Dz.U. z 1997 r. nr 88, poz. 553).

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!