30.07.2015 Views

Czesław Miłosz - Polonia.sk

Czesław Miłosz - Polonia.sk

Czesław Miłosz - Polonia.sk

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

ać niż braćbył wtedy w rejsie, a jej towarzyszyłamama, która przyjechała z Pol<strong>sk</strong>iw odwiedziny. „Kiedy dowiedziałamsię, co się stało, poszłam do zaprzyjaźnionejsąsiadki i razem pobiegłyśmydo <strong>sk</strong>lepu, by dokonać zakupówna zapas“ – wspomina. W tym czasiemama pilnowała jej syna i dzieci sąsiadki.Kobiety musiały radzić sobiesame, choć ogarniał je strach.Po przeprowadzce do Bratysławypani Krystyna ukończyła dwuletnikurs języka słowackiego, a potemdwa lata uczęszczała do szkoły pielęgniar<strong>sk</strong>iej.Kiedy syn trochę podrósł,podjęła pracę w żłobku. Po siedemnastulatach pracy z najmłodszymipostanowiła poświęcić się ludziomstarszym, schorowanym. Choć obecniejest już na emeryturze, nadal pracujew domu opieki. „W takich domachmogą pracować tylko osoby,które mają do tego predyspozycje –ocenia pani Krystyna. – Nie każdyjest w stanie znosić nastroje osóbstarszych, <strong>sk</strong>rzywdzonych przez los,utrudzonych chorobami, ale dlamnie to była przyjemna zmiana, bowiemmiałam już dosyć dziecięcegokrzyku“. Co roku obiecuje sobie, żepójdzie na zasłużony odpoczynek,ale trudno jej zostawić, tych, którzypotrzebują uśmiechu, cierpliwościwyrozumiałości i ogromnej siły fizycznej.Nasza bohaterka potrafi towszystko swoim podopiecznym zaoferować.Pracuje na zmiany, po dwanaściegodzin, na dziennych i nocnychdyżurach.„W pewnym momencie zrezygnowałamz tej pracy i podjęłam wyzwanie:jeździłam do Wiednia, by tamopiekować się pewną starszą osobą“– opisuje. Ten okres wspomina jakojeden z trudniejszych, bowiem podróżedo austriackiej stolicy na kilkadni w tygodniu kosztowały ją sporowyrzeczeń. Nie znając języka niemieckiego,musiała sobie tam radzićw różnych kłopotliwych sytuacjach.Raz, kiedy wyszła z domu, w którympracowała, do ogrodu, nagle włączyłCZERWIEC 2011się alarm. „Zastanawiałam się, comam robić? Przecież zaraz przyjedziepolicja, a ja nie znam niemieckiegoi jak im wytłumaczę, że nie jestemzłodziejem?“ – wspomina traumatycznąsytuację pani Krysia. I rzeczywiście,policja przyjechała, ale naszczęście wróciła też właścicielkadomu, czyli krewna osoby, którąopiekowała się moja rozmówczyni.Okazało się, że owa pani przezpomyłkę włączyła alarm i w tensposób postawiła na nogi kilkaosób i naraziła na stres panią Krystynę.„Sama się sobie dziwię, żedałam radę. Każdy z tych wyjazdówdo Wiednia był jak <strong>sk</strong>ok nagłęboką wodę“ – ocenia.Niczego w życiu nie żałuje, choćlos czasami smagał ją różnymi przeciwnościami.W ubiegłym rokuzmarł jej mąż. „Byliśmy razem46 lat, ale ponieważ on większośćczasu spędzał w rejsach, musiałamsobie radzić sama“ – opisujemoja rozmówczyni. Na pytanie,o czym marzy, odpowiada,że jest szczęśliwa.Nie marzy o niczym dlasiebie, ale marzy o czymśdla syna: „Chciałabym,żeby sobie ułożył życie.Jest po nieudanymmałżeństwie, a toprzecież dobry chłopak“.Pani Krysiauważa, że to właśniesyn jest jej największym sukcesem.Jej przyjaciele zaś z pewnościądodadzą, że dzięki swojemuusposobieniu odniosła wielesukcesów, bowiem jej serdeczność,otwartość na innych przynosiradość jej i jej bli<strong>sk</strong>im.MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA15

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!