You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
12 - PORTRET25<br />
– No, prawie... To taka niewielka miejscowość pod Krakowem. Nie będzie pan wiedział.<br />
– Ale skąd? – nie dawał za wygraną nasz rozmówca.<br />
Nie ma rady, zostaliśmy przyparci do muru.<br />
– Z Krzeszowic.<br />
Na dźwięk tego słowa starszy pan aż podniósł się na krześle:<br />
– Krzeszowice! Te słynne Krzeszowice!<br />
W pierwszym momencie sądziliśmy, że hrabia Tyszkiewicz chce być po prostu uprzejmy, szybko<br />
jednak do nas dotarło, że ta nagła zmiana tonu i niepohamowana radość są autentyczne. Hrabia<br />
kontynuował rozpromienionym głosem:<br />
– Jeździło się tam przed wojną, oj jeździło! Z kuzynkami Tyszkiewiczównymi chodziło się na<br />
bale do Potockich i na wycieczki... Przeurocza okolica! Cały Kraków jeździł.<br />
I zaczął nas wypytywać o różne detale, zdradzające doskonałą znajomość topografii naszego<br />
skromnego miasteczka. Co jak co, ale tego to się nie spodziewaliśmy: człowiek jedzie na drugi kraniec<br />
Europy po to, aby się czegoś dowiedzieć o miejscu, z którego wyjechał... Udzieliło nam się jego<br />
wzruszenie.<br />
W tym momencie do rozmowy wtrąciła się pani Lila:<br />
– Jak Państwo są z Krakowa...<br />
– Spod Krakowa, przecież ci mówią! – poprawił hrabia Tyszkiewicz.<br />
– No, ale to prawie to samo... – broniła się nieśmiało wdowa po gubernatorze.<br />
– Nie to samo! – zagrzmiał bywalec przedwojennych balów i zabrzmiało to tak, jakby to nie<br />
Kraków był wielkim miastem a Krzeszowice małym miasteczkiem, lecz na odwrót.<br />
– No dobrze, już dobrze... – spasowała pani Lila. – Ale pozwól mi coś powiedzieć.<br />
I odwróciła głowę w naszą stronę:<br />
– Wiecie Państwo, ja wyjechałam z kraju niedługo po wojnie. Teatrem to ja się tak za bardzo nie<br />
interesowałam, za to uwielbiałam chodzić do kina. Jak Państwo są z Krakowa, to może będą kojarzyć.<br />
Był taki młody, obiecujący reżyser... Wajda się nazywał... I on był chyba też z Krakowa. Znany on<br />
jest chociaż trochę?<br />
– Kto?! – hrabia Tyszkiewicz złapał się za serce, a my o mało nie udławiliśmy się z wrażenia.<br />
– No, ten Wajda... Słyszeli o nim Państwo?<br />
Na twarzy sympatycznej staruszki malowało się szczere zainteresowanie. Wzruszenie udzieliło<br />
nam się po raz wtóry.<br />
Takich niezapomnianych momentów, pośrednio lub bezpośrednio za sprawą Joyce’a, przeżyliśmy<br />
w Irlandii więcej. Taką chwilą była na przykład... lekcja demokracji udzielona nam przez panią<br />
Kaminską. Podwożąc nas pod Martello Tower, wieżę w której rozpoczyna się akcja „Ulissesa”, pani<br />
Kaminska w pewnym momencie uprzejmie nas przeprasza, po czym zatrzymuje samochód przed<br />
jakimś urzędem. Okazało się, że był to lokal wyborczy. Po spełnieniu obywatelskiego obowiązku<br />
wsiadła do samochodu i ruszyliśmy dalej. Rozmowa zeszła na politykę, pani Kaminska zapytała czy<br />
chodzimy na wybory. Zgodnie z prawdą odpowiedzieliśmy, że nie. Jesteśmy programowo apolityczni<br />
i to do tego stopnia, że zbojkotowaliśmy nawet pierwsze wolne wybory 4 czerwca 1989 roku, kiedy<br />
Solidarność wygrała z komuną. Na to nasza irlandzka gospodyni z prostolinijną szczerością odpowiada:<br />
– A to błąd, wielki błąd. Wybory to jedyny moment, kiedy przeciętny człowiek może cokolwiek<br />
zmienić, kiedy może mieć jakiś wpływ na rzeczywistość. Kto z tej szansy nie korzysta jest – nie obraźcie<br />
się, ale muszę to powiedzieć – po prostu głupi. My w Irlandii prawdziwie wolne wybory mamy<br />
dopiero od niedawna, dlatego bardzo cenimy sobie taką możliwość.<br />
Nie obraziliśmy się, choć z tej mądrej lekcji nie od razu umieliśmy skorzystać – na pierwsze wybory<br />
poszliśmy dopiero po kilku latach, gdy pani Kaminska już nie żyła.<br />
Można by zatem powiedzieć, że do kraju poety warto pojechać także po to, żeby lepiej zrozumieć<br />
swój kraj. I samego siebie.<br />
Podróże kształcą?<br />
Żeby było zabawniej, od tego czasu każde kolejne wybory w Polsce stoją pod hasłem „budowy<br />
drugiej Irlandii”, powtórzenia ichniejszego cudu gospodarczego, itp., etc. Kto wie, może nawet i to<br />
się kiedyś uda?