You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
PORTRET25 - 71<br />
Kiedy jednak bibliofilskie wydanie „Jabłuszek po pensie” z jej „lettrines” ujrzało światło dzienne,<br />
zainteresowany współczesną sztuką grawerunku krytyk sztuki Fritz Vanderpyl był pełen podziwu,<br />
w jaki sposób Lucia zdołała ożywić i odnowić sztukę antyczną. Z kolei recenzent „Daily Telegraph”<br />
objaśniał, że Lucia ogląda świat właśnie z perspektywy tańca. Także i ona wspominała, jakie znaczenie<br />
miał on dla niej i jak mocny wpływ wywarł na jej twórczość graficzną. Twierdziła, że tym, co<br />
skłoniło ją do poświęcenia się sztuce Terpsychory, była „Księga z Kells”, którą widziała niegdyś podczas<br />
podróży do Irlandii (w tamtym czasie mogła mieć najwyżej piętnaście lat). Rytmiczna kaligrafia<br />
ewangeliarza skojarzyła się jej z tańcem, co sprawiło, że zapragnęła się go nauczyć. W konsekwencji<br />
taniec inspirował jej piórko i pędzel.<br />
Jej „lettrines” były ówcześnie komentowane zawsze w kontekście dzieł ojca, jak w przypadku listu<br />
Constantine Curran do Paula Léona datowanego na 7 maja 1935, w którym przyjaciółka Joyce’ów<br />
pisze: „Dekoracje te są bardzo interesujące. Lektura dzieł naszego przyjaciela zawsze sprawiała mi<br />
wiele przyjemności, byłam przekonana o tym, że one, pod wieloma względami tak rewolucyjne,<br />
odznaczały się – co odnotowali także inni – również głębokim wpływem tradycyjnych elementów<br />
zdobniczych naszych starych irlandzkich skrybów. Różnorodność i groteskowość tego dzieła, jego<br />
oczywisty paradoks między wielką frywolnością a inwencją związaną z poczuciem wyrazistości formy,<br />
jej nieustannymi zmianami wywodzącymi się z różnych światów – wszystko to wydaje się mi w<br />
takim stopniu irlandzkie, co na przykład Tobie, jak myślę, byłoby trudno zrozumieć. To sprawia, że<br />
dekoracje Lucii są tak interesujące. Odnalazłam w nich – wolnych od służalczości deseniom „Księgi<br />
z Kells” – podobnie mocną, mniej zdecydowaną metamorfozę oraz własną i nowoczesną nutę będącą<br />
w harmonii do swojego pochodzenia, w końcu dostojność i delikatność koloru, i formę całkowicie<br />
pasującą do córki poety”.<br />
Należy tu podkreślić, że Lucia, mimo inspiracji inicjałami z „Księgi z Kells”, poddała swoje „lettrines”<br />
modernizacji, nadając im nowy, szczególny charakter. Odeszła od motywów roślinnych i zwierzęcych,<br />
a zastąpiła je kanciastymi kształtami. To, co zamykają w sobie kontury liter, przypomina<br />
sztukę witrażu w swojej najprostszej formie, w której elementy geometryczne połączone są wąskim<br />
spoiwem lutu. W przeciwieństwie do „Księgi z Kells” na próżno szukać tu zwierząt i postaci ludzkich,<br />
poprzeplatanych między sobą. Elementy roślinne przedstawione są zaledwie w zarysie, cienką kreską<br />
(jak w przypadku C, I, X, Y); czasami wzbogacone elementami jakby delikatnej koronki (A, B, C, G,<br />
I, L, P) albo jodełki, a także różnorodnymi punktami i kropkami, zdobiącymi kontury liter (E, F, M,<br />
N, O, Q, R, Y, Z). Niekiedy rozpoznać można motywy przypominające swoim kształtem liście ostu<br />
(S, Y). W przeważającej części są to jednak prostokąty, trójkąty, kwadraty i okręgi, formy eliptyczne<br />
i trapezoidalne, którymi wypełnione są wnętrza liter. Formy te sprawiają wrażenie, jakby błyszczały<br />
albo nawet się poruszały, być może z uwagi na wiele kontrastujących ze sobą barw (ciemnozielony<br />
i ciemnoniebieski, burgund, szary i pomarańczowy) i gęstych, niekiedy niespokojnych, linii. Wydaje<br />
się, że dzięki temu można odczuć atmosferę surrealnego świata; świata, który z uwagi na chorobę<br />
psychiczną Lucii nie był jej do końca obcy.<br />
Inspirująca literatura<br />
Dzieła literackie potrafią inspirować. Wielu artystów odnajduje właśnie w twórczości Jamesa<br />
Joyce’a źródło, z którego może obficie czerpać. Teksty Irlandczyka dobrze nadają się do tego, by je<br />
przenosić w sferę muzyki bądź obrazu. Przykładem takiej inspiracji jest twórczość Fritza Janschki, w<br />
której po roku 1953 zawsze pojawiają się motywy joyce’owskie. Ozdobne, surrealne figury liter w jego<br />
„Ulysses-Alphabet” (1969-1971), które korzeniami sięgają poetyki Szkoły Wiedeńskiej, są w pełni<br />
zrozumiałe dopiero wtedy, gdy odbiorca dysponuje pewną wiedzą na temat tego, co stworzył Joyce.<br />
Fascynują jednak także i bez tej wiedzy i posiadają własne, niezależne znaczenie.<br />
W latach pięćdziesiątych krytyk sztuki Johann Muschik zwrócił uwagę publiczności na specyficzny<br />
ruch w sztuce austriackiej. Opisywany przezeń nurt był w swoim sposobie wyrazu bliski surrealizmowi<br />
i został nazwany Wiedeńską Szkołą Realizmu Fantastycznego. Mistrzem i „ojcem chrzestnym”<br />
grupy związanej z tym nurtem był Albert Paris Gütersloh. To z jego uczniów na Wiedeńskiej<br />
Akademii Sztuk wywodziło się kilka osób, które chciały kształtować nową sztukę. „Fantaści” odcinali<br />
się od sztuki abstrakcyjnej. Sposób, w jaki malowali, miał swoje źródło w technicznej perfekcji takich<br />
starych mistrzów jak Pieter Bruegel, Hieronim Bosch czy Piero della Francesco. Szczególną rolę w<br />
ich dziełach odgrywała za to psychoanaliza, w stylu widać było tęsknotę za wolnością. Wcześniejsze<br />
obrazy wiedeńczyków można odczytywać jako reakcję na okropności wojny. By móc opisać pełne ran<br />
historie osobiste, a także sny o lepszej, arkadyjskiej przyszłości, wypracowali oni fascynujący język.