Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
PORTRET25 - 19<br />
W „Finnegans Wake / Finneganów trenie” podobne przenikania i transformacje są regułą; wszystkie<br />
postaci jednoczą w sobie różne tożsamości, odgrywając symultanicznie kilka ról naraz – od realistycznych<br />
aż po mityczne i abstrakcyjne symbole. Dlatego personifikacja nie jest tu może najodpowiedniejszym<br />
słowem, gdyż, zgodnie z logiką snu, Anna Livia nie tyle uosabia rzekę, co nią po prostu j e s t .<br />
Podobnie jej córka Issy, która, nim stanie się Nową Lete – Rzeką Zapomnienia, przechodzi szereg<br />
metamorfoz odzwierciedlających krążenie wody w przyrodzie: najpierw unosi się nad ziemią pod postacią<br />
mgły, potem przeobraża się w składającą się z tysięcy kropel chmurę, aby z powrotem opaść na<br />
ziemię deszczem łez:<br />
Księga I, rozdział 6<br />
(str. 159)<br />
O! Tak! Oraz, a lass not last, Nuvoletta.<br />
Nam olśniła się Nuvoletta po raz ostatni w swym niazbyt długim życiu i zebrała przewiele swych<br />
niejednomyśli w jedną. I zerwała wszystkie mgły rączyny. I wspięła się przez balastrę; krzyknęła jak<br />
dżdżecko mgległośno: Nuée! Nuée! Załopotała sukienocka. Znikła. A do rzeki co była strumieniem<br />
(łez tysiąc lat płynęła eona, płynęła nieulęgła, roztończona, primo błoto Missisliffi) spadła łza, samołkna<br />
łza, najpiękniejsza łza wszech płaczów (dla tych naturalnie którzy lubią takie lukryłowane<br />
bajki i ‘kochają się’ w podobnie rzewnych ach–ach komuna łzach których hopełno w harrodsach) bo<br />
ronił ją ok przestępny. Ale rzeka połknęła w dal ją, w dal, łez miechem jakby jej serce potokło: Łkaj,<br />
łkaj, łkaj! Weh, O weh! Płaczę mi przebaczyć, lecz nie wstrzymam się!<br />
Córka Earwickerów to istota o rozszczepionej osobowości, występująca w wielorakich wcieleniach.<br />
A to w postaci dwóch Izold (u Joyce’a podobnych do siebie jak dwie krople wody czy odbicie w lustrze):<br />
Księga II, rozdział 1<br />
(str. 220)<br />
IZOD (Panna Butys Pott, dziewczyna z obsługi służy prospektem), czarownej blondy z rozkosznymi<br />
dołeczkami, której urodą dorównuje tylko wdzięczna siostra z lustrzanego odbicia, w zwiewnym<br />
opalu…<br />
Innym razem jako siedem tęczowych dziewcząt (angielskie „RAINBOW” wpisane zostało jak<br />
akrostych w ich imiona):<br />
Księga II, rozdział 1<br />
(str. 226)<br />
To to tak, para dwa, tu i tam palczą w krąg, co za ogniołki, nodą kiwają, co rzeszne panny umają,<br />
co za anielski okrąg. Pończoszki z koszmiru, podwiązki z liberty, bylebuty selwrem ożywione. Czepeczki<br />
z penstargu, sukienki z kokardką, na palec palcoty pierścionek. Skaczą pętle, pięknie, lube w<br />
lawo do światła dołączyć. Zda się śliczna, świetlna każda sidlona w ślubnej nocy. Błyskoki filutne proszą.<br />
Blaski kokietne znoszą. A letknie, a ledwie, a lecnie figlują. A figlalej całą rozgrają się fifikołują.<br />
Wymówić je wraz podając po jednej, kadencando koloratury! R to Rubretta a A to Arancia, Y jest<br />
jak Yilla a N to zieleniN. B to Boyblue z odaliską O, W wydaje wodę florettom listopamięci.<br />
Wreszcie jako wcielenie dwudziestu dziewięciu panien (czyli dni roku przestępnego):<br />
Księga III, rozdział 2<br />
(str. 430)<br />
I było tam dwadzieścia dziewięć córek z podniebnej wieczorowej szkoły państwowej przed wezwaniem<br />
świętej Berchedy, (widać pamiętały że przeztępły czas trwa co–czwarty–rok), na przedpołudniowej<br />
lekcji życia, pod drzewem, wbrew jego przestrodze, spoczęły, spondad stawiącą brzegą, gdzie<br />
ich uwagę przyciągał bardzordzadki widok, yellowstonny pierwszy ludzki słup graniczny (to bur, to<br />
knur, to król między gburami, sir Humphrey ma sługę, spotkałyśmy go maury wrzosami!) kiedy od-