TELEPO TRZECIEJ STRONIE EKRANUMIĘDZY KABLEM A MUX-EM,czyli cztery razy widzTelewidz telewidzowi nierówny. Dziś Polska podzielona jest na trzyniemal równoliczne obozy: abonentów sieci kablowych, abonentówplatform satelitarnych oraz widzów odbierających sygnał drogąnaziemną. Wśród tych ostatnich właśnie następuje podział: na widzówtelewizji cyfrowej oraz powoli odchodzących <strong>do</strong> lamusa odbiorcówsygnału analogowego. Źródło dystrybucji determinuje styl oglądania.A mapa konsumpcji telewizji robi się coraz bardziej złożona.DYSTRYBUCJA A WIDZZasadnicza różnica wynika z dystrybucji. Sieci kablowesilnie obecne są w dużych miastach, platformysatelitarne najsilniejsze są w mniejszychmiastach, a widzów telewizji naziemnej najczęściejspotykamy w małych miasteczkach i na wsiach.Stąd też nie dziwi, że najpopularniejszą stacjąkablową jest TVN, satelitarną Polsat, a naziemnąTVP1. Niższa oglądalność ‘tradycyjnych’ stacji naziemnychw kablówkach i na platformach nie dziwi,ale zastanawiać może różnica w poziomach oglądalności.TVP Info naziemnie ma aż 6,9% udziałuw czasie oglądania, w kablówkach 3,2%, a na platformach1,7%.Wpływ na różnice ma nie tylko dystrybucja,ale też oferta. Kablówki, szczególnie analogowe,oferują mniejszą liczbę stacji niż <strong>do</strong>starczają platformysatelitarne. A wraz ze wzrostem liczby stacji,spada średnia wi<strong>do</strong>wnia pojedynczych kanałów.Jak widać – większy wybór mocno fragmentaryzujemapę oglądania.WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ...Wśród widzów analogowej telewizji naziemnej TVP1,TVP2, Polsat i TVN stanowią aż 88% czasu oglądania.Wraz ze wzrostem liczby <strong>do</strong>stępnych stacji, czas poświęcanyna „dużą czwórkę” drastycznie spada. WidzowieTV cyfrowej naziemnej, a więc ci, którzy przełączyli się jużna nowy sposób oglądania – tylko 63% czasu poświęcajątop czterem stacjom, kablowi – 51, a satelitarni zaledwie49. Można spodziewać się, że te udziały spadną jeszczemocniej w kolejnych latach. Dostęp <strong>do</strong> większej liczbystacji spowoduje <strong>do</strong>datkowe rozproszenie widzowni.Marka kanału wciąż będzie ważna, ale w świecie łatwego<strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> dziesiątek ofert należy pamiętać o starejmaksymie: content is the king. Im większa liczba stacji,tym mniejsza lojalność widza. Właściwie pod tym względemniczym nie różni się on od klienta w hipermarkecie.Im dłuższa półka z produktami, tym bardziej rozproszonymiędzy różne marki staje się jego wybór. Oczywiście ciągleczęsto będziemy stawiać na znane i lubiane Marsy,Tchibo i zupki Knorr, ale dłuższa półka kusi, aby spróbowaćnowych, nieznanych <strong>do</strong> tej pory produktów.34GRUDZIEŃ 20<strong>12</strong>
NA CELOWNIKUTELECYFROWI TELEMANIACYŚwiat telewizyjny jest podzielonyjeszcze mocniej. Widzowie objęciróżną formą odbioru TV oglądają telewizjęz różną intensywnością. Najdłużejtelewizję oglądają widzowietelewizji kablowej. Dziennie oglądająoni telewizję 4 godz. i 6 minut. WidzowieTV satelitarnej oglądają TVprzez 3 godz. 48 minut, a widzowienaziemni dwie minuty krócej. Co ciekawew obrębie telewizji naziemnejistnieją znaczące różnice. Widz analogowyoglądana TV przez 3 godz.i 36 minut, a widz naziemny cyfrowy...o 21 minut dłużej. Zapewne działa tuefekt świeżości – widz, który naglema w ofercie dwa, trzy czy czteryrazy więcej stacji początkowo oglądatelewizję dłużej. Praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bniejednak po kilku miesiącach czasoglądania wróci <strong>do</strong> normy.CZAS ZMIANAnalizując trzy grupy widzów zastanawiamsię na ile to technologiamoże wpływać na zachowaniawidzów, a na ile przyzwyczajenia.Zapewne oba czynniki działają jednocześnie,ale faktem jest, że źródło<strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> telewizji silnie różnicujekonsumpcję tego medium.Co więcej, porównując widzasatelitarnego i kablowego, widzimy,że każdy z nich oczekuje od telewizjiczegoś innego. Inny jest czaspoświęcany na jej oglądanie, różnajest popularność poszczególnychstacji. Co więcej, gdyby można byłowejść głębiej w dane i <strong>do</strong>konaćsegmentacji wi<strong>do</strong>wni można odkryćkolejne warstwy tej obserwacji.Aktualnie, ze względu na wielkośćpróby w ogólnorynkowym badaniutelewizji, takie analizy są trudnei będą obarczone znacznym błędemstatystycznym. Ale dzięki rozwojowidanych uzyskiwanych ze ścieżkizwrotnej (RPD), czy dzięki rozwojowialternatywnych paneli telemetrycznych(Atmedia) znajomość preferencjiwidza będzie coraz bardziej<strong>do</strong>stępna.Analiza na podstawie danych NielsenAudience Measurement, IX-X 20<strong>12</strong>,wszyscy w wieku 4+Aktorteż człowiek„Mechanizm projekcji–identyfi kacjijest siłą napę<strong>do</strong>wą kina” – to głównateza teorii fi lmu Edgara Morina,znanego francuskiego fi lozofa, socjologa,politologa, badacza kulturypopularnej. Chodzi o uczuciowycharakter percepcji, emocjonalnewchodzenie – podczas projekcji –w zawartość treściową dzieła fi lmowego,identyfi kowanie się z jegogłównym bohaterem etc. Sprzyjajątemu warunki projekcji: ciemnośćkinowej sali, a – nade wszystko –istota fi lmowego wi<strong>do</strong>wiska, wszak –jak twierdzi wielu – „fi lm jest snem”.Tak było od początków X Muzy. Jużpodczas pierwszych seansów częśćwidzów uciekała z sal projekcyjnychpodczas wjazdu pociągu na stacjęw La Ciotat. Tak jest <strong>do</strong> chwiliobecnej, jeszcze teraz w momentachpełnego napięcia zagrożeniada się słyszeć nieraz na kinowej sali„podpowiedzi” widzów kierowane<strong>do</strong> protagonistów: „Uważaj!”, „Uciekaj!”,„Odwróć się!”.Proces identyfi kacji nie <strong>do</strong>tyczytylko widzów, a także aktorów,wcielających się w bohaterów opowiadanejfabuły, zwłaszcza tych hołdującychtechnikom wypracowanymprzez Konstantego Stanisławskiego,czyli tzw. metodzie przeżywania,pozwalającej w pełni wejść w skóręodgrywanej postaci. A więc niegrać, a być. Często wiąże się toz pełną akceptacją aktora dla poglądówi działań podejmowanychprzez osobę, w którą ma się wcielić(Maciej Stuhr w jednym z wywiadówpowiedział, że tak bardzo pragnąłzagrać rolę Józefa Kaliny w Pokłosiu,że nawet „<strong>do</strong>płaciłby” reżyserowi,aby go tylko zaangażował).Ale nie zawsze. W fi lmie WładysławaPasikowskiego młody aktor zagrałczłowieka szlachetnego, uczciwegow ujawnianiu bolesnej prawdy, stającego– jak w westernie – niemalsamotnie wobec złowrogo <strong>do</strong> siebienastawionych mieszkańców wsi, zaśw Obławie Marcina Krzyształowiczawcielił się w skórę kolaboranta,człowiekasłabego, który dla własnychkorzyści sypieswoich okupantowi.Ale nie uczynił tego jednowymiarowo,spróbował tego człowiekabronić, wyciągać jego racje,pragnienia, dramaty, dzięki czemustworzył wspaniała kreację – wielowymiarową,skrzącą się odcieniamibarw, po prostu ludzką. Nawiasemmówiąc, aktorzy bardzo lubią graćpostaci negatywne. Często podkreślająw wywiadach, że <strong>do</strong>bro jestmało „wi<strong>do</strong>wiskowe”, a w człowiekuzłym zawsze przecież można znaleźćiskierkę <strong>do</strong>bra (wszak każdy z nasskłada się z ciemnej i jasnej <strong>strony</strong>,różne są tylko ich proporcje), co daje<strong>do</strong>datkowe możliwości interpretacyjne.Ale bywają wyjątki. Marian Opaniaodmówił ostatnio przyjęcia jednejz głównych ról w nowym fi lmie AntoniegoKrauzego, z którym jest od latzaprzyjaźniony. To od głównej roliw Palcu bożym, debiucie kinowymtego reżysera, zaczął – przed czterdziestulaty – fi lmową karierę. Odmówił,bo nie identyfi kuje się z postacią,w którą miałby się wcielić, w żadnymcalu, jak podkreślił. Gdyby zagrał– zgodnie ze swym sumieniem i poglądami– otrzymalibyśmy postaćjednowymiarową, tak jak ją postrzegaaktor, co byłoby sprzeczne z zamierzeniamireżysera. „Wszyscy artyścito prostytutki” – śpiewa Kazik. Niewszyscy.JERZY ARMATAGRUDZIEŃ 20<strong>12</strong> 35