Strona 20 1-15 /07/ 2009 N o <strong>13</strong> (<strong>979</strong>)Sektor morski wPolsce A.D. 2009DokoÒczenie ze strony 19mniejszymi moż liwościami pozy -skiwania pieniędzy na wielestrategicznych inwestycji.Faktycznie wicemi nister Wy -pych-Namiotko w spra wach ga -zo portu, czy kanału Zalew-Zatokanie wypowiada się albo w ogóle,albo ostrożnie i wymijająco. Gdypo kilku miesiącach jej urzędo -wania dziennikarze zorientowalisię, że nie od niej zależą decyzjew tych sprawach, przestali ją o topytać. Pani Anna Wypych-Na -miot ko nie organizuje konferencjiprasowych i nie pojawia się wmediach. Jest przy tym skromna,pracowita i kompetentna. Jej po -przednik minister Wiechecki wal -czył o powrót naszej floty podbiało-czerwoną banderę. MinisterGróbarczyk był w sporze z UniąEuropejską w sprawie rodzimegorybołówstwa.Co więc pozostaje w centrumuwagi obecnego rzą du? Nie ma -my zbyt wielu statków pod nasząbanderą, więc pozostają sprawywybrzeża i szkolnictwo. W opiniiśrodowiska ministerstwo działa,by zmienić niekorzystny trend,jakim jest małe zainteresowaniezawodem marynarza. Ważnymkrokiem, by przyciągnąć młodychludzi do zawodu marynarza jestpodpisana wspólnie z uczelniamimorskimi deklaracja „partnerstwodla Morza”, która między innymima za zadanie popularyzację tegozawodu. Ważną częścią pracymini sterstwa jest również przeła -my wanie wzajemnych uprzedzeńw relacjach rząd-pracodawcycentralezwiązkowe oraz wysiłekwkładany w to, aby przywrócićko rzystny wizerunek zawodumarynarza i innych zawodówmorskich. Pani Anna Wypych-Na miotko ma trudne zadanie.Sprawy gospodarki morskiej zbytsłabo są widziane w parlamencie,zaś brak politycznego wsparcia(słabe reprezentowanie w Sejmieinteresów sektora morskiego) nieułatwia jej pracy. Nadzieją jest jejduża aktywność, wsłuchiwaniesię w głosy płynące ze środowisknaszej gospodarki i determinacjadziałania. Czeka ją teraz ciężkapra ca nad ustawą o pracy nastatkach. Wiąże się to z uzgodnie -niami z trzema związkami zawo -dowymi. Bez tej ustawy i kilkuin nych rozporządzeń podatektona żowy pozostanie jedyniemar twym zapisem.Można mieć nadzieję, że podkoniec jej kadencji pierwsze stat -ki zaczną wracać pod polską ban -derę. Celem nadrzędnym tej usta -wy jest dążenie do powrotu flotypozostającej w zarządzie armato -rów polskich pod banderę naro -dową, czyli niejako przywróceniePolsce jej floty handlowej, kiedyślekkomyślnie wypchniętej podobce bandery. Do sukcesów AnnyWypych-Namiotko można zali -czyć między innymi uchwalenieprzez Sejm ustawy o ochronieżeglugi i portów morskich, usta -wy o zmianie ustawy o izbachmor skich, o zmianie ustawy ożegludze śródlądowej. Trwają teżprace nad innymi ważnymi doku -mentami, a w tym ustawy o zatru -dnianiu i pracy na morskich stat -kach handlowych.Innym negatywnym skutkiemlikwidacji Ministerstwa Gospo -darki Morskiej jest zniknięciespraw morskich z debaty publicz -nej. Poprzedni minister Wieche -cki spowodował, że o morskimdziale gospodarki przez wielemiesięcy było głośno w prasie. Wczasie poprzedniej kadencji Sej -mu debata publiczna, jaka toczyłasię wokół spraw morskich dzia -łała mobilizująco na urzędnikówministerstwa, co skutkowało kon -kretnymi inwestycjami, takimi jakgazoport, czy kanał Zalew-Zatokajak również opracowaniem no -wych zasad zatrudniania i innychprzepisów zachęcających do po -wrotu statków pod polską bande -rę. Obecnie spotkania podkomisjisą sporadyczne. Brakuje publicz -nej dyskusji w sprawach mors -kich, co skutkuje nie rozwiąza -niem wielu problemów (sprawaza tonięcia pogłębiarki Rozgwia -zda, kontrowersje wokół wybo -rów do władz uczelni morskich).Obniżenie rangi gospodarkimorskiej ma kluczowe znaczenieoraz negatywne konsekwencje,ponieważ pani minister AnnaWypych-Namiotko tak naprawdęjedynie administruje podległymidepartamentami i nie ma upraw -nień zarządczych ani władczych, ico za tym idzie nie podejmujeżadnych decyzji strategicznych.Nie ma możliwości decydowaniao środkach europejskich przezna -czo nych na gospodarkę morską,nie ma wpływu na decyzje onajważniejszych infrastruktu -ralnych projektach w polskiejgospodarce morskiej.Wstrzy manie dostaw rosyjskie -go gazu przez Ukrainę do państweuropej skich pokazało, jak bardzopotrzebna jest budowa gazoportu.Brak było wypowiedzi pani mi -nister w tej sprawie, ponieważstra ciła jakikolwiek wpływ na tąinwestycję. Pani minister AnnaWypych-Namiotko nie miałarównież wpływu na decyzję, żepołowa środków unijnych prze -zna czonych na lata 2007-20<strong>13</strong> narozwój transportu morskiegobędzie przeznaczona na budowęTrasy Sucharskiego w Gdańsku.W opinii środowiska Trasę Su -char skiego należy zbudować ześrodków przeznaczonych na bu -dowę autostrad, transeuro pejskichsieci transportowych lub drogowychrozwiązań komunikacyj -nych w miastach. Trasa Suchars -kiego w pewnym stopniu wpłyniena rozwój transportu morskiego,ale na wszystkie pozostałe projek -ty typowo morskie pozostaniedużo mniejsza kwota pieniędzy.Nie będzie to korzystne dla naszejgospodarki morskiej, ponieważucieknie prawdopodobnie jedynamożliwość gruntownej moder -nizacji polskich portów, falo -chronów, dróg wodnych i kana -łów, morskich systemów bezpie -czeństwa itp.Cdn.DokoÒczenie ze strony 1przez Sejm prezydenckiego veta.Jest to oczywiście dobry punktwyjścia do analizy przyczyn nis -kiej jakości polskich elit poli tycz -nych. Ale ponieważ takich „do-brych punktów wyjścia” jest wPolsce co najmniej kilka w ciągutygodnia, to chyba lepiej skorzy -stać z okazji dla analizy powodówtak zażartej walki o zarządzanietelewizją publiczną i to toczącąsię przez wszystkie kolejne ka -den cje sejmowe od 1991 roku.Jest rzeczą oczywistą, że walkao zarządzanie telewizją publiczną,a w mniejszym stopniu publicz -nym radiem, to w Polsce walka owła dzę polityczną. „Kto ma tele -wi zję, ten ma władzę”, jak ma -wiał w latach 80. nieżyjący jużlider polskich komunistów Mie -czy sław Rakowski.Kolejne eki py zarządzające zpar tyjnych nadań tymi publicz -nymi mediami od 20 blisko latbez większych skru pułów wyko -rzystują je do informacyjnegoma nipulowania opinią publiczną iuprawiania w większym czymniej szym stopniu „propagandy”jak się mówiło za PRL-u, czy„pijaru” (od słowa „publicrelations”) jak się mawia dziś.Manipulacja jest tak bez czel na, żeco ciekawsze a niewy godnepolitycznie programy albo znikająz wizji, jak miesiąc temu zna -komity kabaret „Szkoda ga dać!”duetu Janusz Rewiński – Krzy -sztof Piasecki, czy ponad roktemu doskonałe wywiady reży -sera Jerzego Zalewskiego „Podprąd”, albo można je oglądać wgodzinach nieoglądalności okołogodziny 0.30 w nocy, jak obecnie„Antysalon Ziemkiewicza”.Dodam, że generalnie jakośćpublicznej telewizji jest marna;od marnych filmów głównie ame -rykańskich puszczanych w go -dzinach największej oglądalności,po kiepskie szczególnie w spra -wach międzynarodowych serwisyinformacyjne. Za czasów rządówPiS lat 2005 – 2007 udało się zro -bić niezłe radio publiczne, szcze -gólnie „Trójkę”, ale już kilkamie sięcy temu pospiesznie i po -krę tnie odwołano i szefa radiapublicznego, i szefa jego „Trój-ki”, po wcześniejszej bezprzy -kład nej i zmanipulowanej nagon -ce „Gazety Wyborczej” na tegoostatniego.I sytuacja, zwłaszcza w obliczubraku wpływów abonamento -wych, wróci nie tyle chyba donor my, co do poniżej normy.Bowiem marna telewizja publicz -na i publiczne radio elitom partyj -nym i grupom panującym polity -cznie nie przeszkadza. Ba, biorącpod uwagę zdecydowane i silnewsparcie dla PO i rządu prywat -nych stacji telewizyjnych TVN iPolsat oraz radiowych, jak choć -by radio „Zet” i „TOK FM”,moż na podejrzewać, że dlaodwza jem nienia mogą nawetmier nocie publicznych mediówsprzyjać.Są oczywiście telewizje pry -watne, wśród których największaoglądalność ma telewizja TVNMariusza Waltera wraz z kanała -mi tematycznymi TVN 24, TVNCNBC Biznes, Discovery Histo -ria TVN, TVN Turbo, TVN Stylei największym polskim portaleminternetowym Onet.pl. Sam M.Walter jest człowiekiem któregokariera biznesowo-medialna mastricte peerelowskie korzenie, apoparcie udzielane wybranymgru pom politycznym, jak wcześniejSLD i Unia Wolności, a terazPO, przy bezwzględnym zwalcza -niu grup uznanych za wrogie, jakPiS, jest bezceremonialne. Drugąco do oglądalności jest telewizjaPolsat Zygmunta Solorza wscho -dząca w skład grupy kapitałowejPolsat, która jest właścicielemrównież kanałów telewizyjnychPolsat 2, TV 4, Polsat Cafe, Pol -sat Extra Sport, Superstacja, TVBiznes i TV News. Sam głównywłaściciel to posiadacz 7 paszpor -tów za czasów PRL-u, ongiśpowiązany z jego cywilnymi służ -bami specjalnymi. I nie trzebaspecjalnie wnikliwie analizowaćprogramów Polsatu, by się zo -rien tować o tym, kogo popiera, akogo bardziej już dyskretnie niżTVN zwalcza.Jest jeszcze telewizja „Trwam”redemptorysty księdza TadeuszaRydzyka oraz jego Radio „Mary -ja” wraz z gazetą „Nasz Dzien -nik”. To fenomen warty odręb -nego omówienia. Media ks. T.Rydzyka docierają głównie doludzi starszych zamieszkującychpolską prowincję - sławne „moheroweberety”, jak kpił z tych ludziDonald Tusk. Media te były naprzestrzeni ostatnich kilkunastulat bezwzględnie zwalczane imarginalizowane. Stanowiły onebowiem istotny wyłom informa -cyjny w systemie medialnymPol ski, podejmując tematy idostar czając informacje prze -milczane czy zakłamywane przezpozostałe media elektroniczne,tak publiczne, jak i prywatne.W tej konfiguracji więc zapew -niając sobie zarządzanie publicz -nymi mediami elektronicznymigrupy politycznie rządzące i pa -nujące ostatnich 20 lat, przywspar ciu dwóch głównych tele -Alderwood Naturopathic ClinicJolantaPolewczakN.D.,M.D.(PL)Doctorof Naturopathic MedicineMedialne panowanie informacyjne• Detoxification• Clinical Nutrition• Chinese Medicine- Acupuncture- Chinese Herbal Patents• Homeopathy• WesternHerbal Medicine• BOWEN TherapyTel: 416- 824-4464545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3wi zji prywatnych, miały zapew -nione panowanie informacyjne, aw najgorszym wypadku pełnądominację informacyjną. Bezmediów publicznych same mediaprywatne takiego panowania niezapewniają. Polacy czerpią infor -macje głównie z mediów elektro -nicznych. Tylko 8% dorosłychPo laków czyta codzienne gazety.Dodajmy przy tej okazji, że 80%nakładów polskiej prasy jest wrękach zagranicznego kapitału,głównie niemieckiego. W moimwojewództwie śląskim niemieckikoncern prasowy VerlagsgruppePassau najpierw w ramach rozwi -ja jącej się transformacji rynkowejkupił główną gazetę „DziennikZachodni”, potem drugą kluczo -wą „Trybunę Śląską”, a następnieje połączył i tak została tylkojedna gazeta codzienna w całymregionie „Polska. Dziennik Za -cho dni”. I polski Urząd OchronyKonsumenta i Konkurencji niewidział w tym nic nierynkowego.Gazety i czasopisma ogrywająnatomiast kluczową rolę wkształtowaniu opinii publicznej wPolsce nie przez swoje masoweczytelnictwo lecz tzw. opinio -twór czość, czyli tworzenie i inter -pretowanie obrazów życia społe -cznego – od politycznego po kul -tu rowe. Te obrazy i ich interpre -tacja są podstawą komunikacjimasowej tworzącej opinię pub -liczną, głównie za pośrednic -twem mediów elektronicznych –od telewizji po portale interne -towe.Każdy program najważ niej -szych kanałów telewizyjnychzaczyna się od prasowych new -sów, a kończy wieczorem naprze glądzie kilku najważniej -szych tytułów prasowych. Donajbardziej opiniotwórczych inaj częściej cytowanych oraz ko -mentowanych tytułów ogólno pol -skich należy nade wszystko „Ga -zeta Wyborcza”, „Rzeczpo spo -lita” i „Dziennik Polska EuropaŚwiat”, choć największą poczyt -ność ma tabloidalny „Fakt”, adużą również tablo idalny „Super -ekspres”. Ważną rolę opinio twór -czą mają również tygodniki,wśród których naj więk szą poczyt -ność ma „Polity ka”, a za nią katolicki„Gość Niedzielny”, „News -week Polska” i „Wprost”. Tyle,że do tekstów katolickiego „Goś -cia Niedziel nego”, nie wspomi -nając o „Na szym Dzienniku” ks.T. Rydzyka, media elektronicznenig dy się nie odwołują, a dzienni -karze tych gazet nie są zapraszanido audycji telewizyjnych i radio -wych, w prze ciwieństwie do po -zo stałych wymienionych dzienni -ków i tygodników.W kształtowaniu polskiej opiniipublicznej nie do przecenieniajest też rola samych dziennikarzy,z pośród których dość wąskągrupę wylansowano w ciąguostatnich kilkunastu lat wręcz naautorytety medialne. Ich dobórnie był i nie jest oczywiście przy -padkowy. Są dobierani tylkospoś ród tych, którzy prezentująpoglądy afirmujące czy wręczapologetyzujące rzeczywistośćwspółczesnej Polski, a przy tymDokoÒczenie na stronie 21
N o <strong>13</strong> (<strong>979</strong>) 1-15/07/2009DokoÒczenie ze strony 20sprawni manipulatorsko i pozba -wieni skrupułów etycznych.W tym roku doszło już do takiejbezczelności, że gdy nagrodędziennikarza roku 2008 otrzymałpo raz pierwszy autentycznymistrz rzemiosła dziennikarskiegoBogdan Rymanowski z TVN 24,„Gazeta Wyborcza” piórem za -stępcy redaktora naczelnego za -pło nęła oburzeniem i próbowałazdyskredytować ten wybór. Zagwiazdy dziennikarskie zaś, któ -rym powierza się autorskie pro -gramy publicystyczne w godzi -nach najlepszej i dobrej oglądal -ności i które zaprasza się do stu -dia na debaty lub do roli ekspert -ów, uchodzą ludzie jawnie ten -den cyjni i manipulatorscy, a po -zbawieni skrupułów zawodo -wych.Dopiero w okresie rządów PiS,i to tylko w sposób mocno ogra -niczony, rozszerzono krąg ideowyi polityczny dziennikarzy wystę -pu ją cych w elektronicznych me -diach publicznych. Wcześniejwybór był wręcz zamknięty wsymbolicznym czworokącie „ide-owo-politycznym” – Jacek Żako -w ski „Gazeta Wyborcza”, JaninaParadowska „Polityka”, MonikaOlejnik TVN i Piotr Najsztub„Przekrój” a wcześniej „GazetaWyborcza”.Dodajmy, że zna cząca częśćśrodowiska dzienni kar skiego jestprzy tym nawet jak na polskiewarunki mocno spro sty tuowanazawodowo. Z góry wie, którychtematów się nie porusza, komuna leży przyłożyć, a kogo poch wa -lić i za co. A o tym jakie dno zaw o -dowe osiąga się w dziennikar -stwie polskim, można się przeko -nać oglądając codzienne „Szkłokontaktowe” w TVN, gdzie nawetośmieszanie głowy własnego pań -stwa nie należy do rzadkości.Moja główna teza analizy pols -kiego systemu medialnego brzmi:najważniejszy mechanizm mani -pu lacji polską opinią publicznajest oparty na regułach agenturywpływu i zasadach jej działaniaopisanych przez byłego oficeraradzieckiego wywiadu WładimiraWołkowa (W. Wołkow, Montaż,Warszawa 1990), choć w mniejwyrafinowanych formach stoso -wanych przez liczące się wywia dyświata w postaci cover action.Agentura wpływu to poszcze -gól ne wpływowe osoby uznawaneza autorytety, a także instytucje,me dia i organizacje a nawet partiepolityczne, których celem jestoddzia ływanie na opinię publicz -ną społeczeństwa czy poszczegól -ne grupy i środowiska społecznedla formowania ich opinii zgodniez interesem ośrodka prowadzą -cego.Ośrodek prowadzący to posz -cze gólne państwa i ich służbyspecjalne. Agentura ta powiązananiewidzialnie dla otoczenia zośrodkiem prowadzącym, a pośre -dnio między sobą, wytwarza obra -zy świata i jego interpretacje jakowłasne, niezależne i niezawisłekreacje, stwarzając poczucie au -ten tyzmu i obioektywizmu.Dodam, że w moim przeko -naniu jej pierwszym i najważniej -szym celem jest dowodzenie, iżagentury wpływu podobnie jak idiabeł nie istnieją, dlatego też jakzauważyłem na polskich przykła -dach agentura wpływu z regułypo sługuje się zarzutem „spisko -wej wizji historii” wobec każ -dego, kto zauważa nieprzypad -kowość jej kreacji.Trzecim elementem tej struk -tury manipulacji są „pudła rezo -nan sowe” w postaci poszczegól -nych osób typu dziennikarze czypolitycy oraz media i instytucjerozpowszechniania informacji.Ich rola polega na rezonowaniuinformacyjnym wytworzonychobrazów i interpretacji, bez wie -dzy o ich źródłowym pochodze -niu i intencjach. Motywy tegonagłaśniania to zarówno chęć róż -norodnych profitów, jak i zwykłapoprawność publiczna czy próż -ność.Opisując techniki i sposoby de -montażu społeczeństwa w dzia -łalności agentury wpływu W.Woł kow ujął je w trzy reguły:Dźwigni, Trójkąta i Drutu. Re -guła Dźwigni polega na tworze -niu jak największych odległościspołecznych pomiędzy ośrodkiemprowadzącym, agentem wpływu i„pudłem rezonansowym”, cowzma cnia skuteczność dzięki po -średniości. „Nigdy - pisał W.Woł kow - nie powinno się działaćna własną rękę, zawsze przez po -średnika lub raczej przez cały łań -cuch pośredników.” Jest to sku -teczność w rozpowsze chnia niutendencyjnych informacji, takichjak; „Nieprawda nie dająca sięzweryfikować, mieszanka prawdyi fałszu, deformacja pra w dy,zmia na kontekstu, zaciera nie ijego odmiany: wybrane fakty, ko -mentarz podtrzymy wany, ilustra -cja, generalizacja, nierówne częś -ci, części równe.”Zasada Trójkąta polega nawalce z przeciwnikiem wyłącznieza pośrednictwem trzeciej stronyi wyłącznie na trzecim neutral -nym obszarze; „(…) żadnychdziałań bezpośrednich, zawszepośrednictwo. Nigdy nie walczyćz przeciwnikiem na jego terenie,dobierać się do niego gdzie in -dziej, w innym kraju, innym kon -tekście społecznym, w innej dzie -dzinie intelektualnej niż ta, wobrębie której doszło do konflik -tu. Doktryna ta zakłada trzechuczestników gry: nas, przeciw ni -ka i, że tak powiem, materiał kon -trastujący, oświetlający, od zwier -ciedlający nasz manewr.”Reguła Drutu zaś polega nawielostronnej pośredniej destruk -cji. „Obraz Drutu wziął się stąd,że, jak wiadomo, by złamać druttrzeba go wyginać w obie strony.W tym miejscu mamy do czynie -nia z samą istotą naszej sztukiwojennej. Agent d’influence toprzeciwieństwo propagandysty,albo raczej propagandysta abso -lutny; nigdy nie jest za, zawszeprzeciw, rozdając karty, zmięk -cza jąc, rozklejając, rozwiewając,niszcząc, otwierając wszystkiezamki.” A podsumowując sweanalizy W. Wołkow wysuwa takąkonkluzję: „Uczono mnie, żenajlepiej atakować wolność nisz -cząc myśl, ja jednak poszedłbymdalej: dobrze jest atakować język,jeśli chce się zniszczyć myśl.Pomimo bowiem strat jakie za -dały jej mass media, myśl możew najgorszym razie schronić sięw fortecy indywidualnej inteli -gencji. Język tymczasem, wspól -ny dla całej zbiorowości, nie magdzie się ukryć. Gdy jednak myślnie będzie miała do dyspozycjigiętkiego i precyzyjnego języka,zginie z braku powietrza. Trzebawięc za wszelką cenę dążyć dowywołania procesów gnilnych wjęzyku, dzięki czemu zniszczymyto, co chcemy zniszczyć: myśl.Aby to osiągnąć, musimy opano -wać w sposób możliwie najpeł -niejszy środowiska twórcze gru -pujące pisarzy, a także środo wi -ska związane z oświatą i nauc za -niem.”Gdy czytałem „Montaż” w1990 roku odnosiłem wypowiedziW. Wołkowa wyłącznie do zagra -nic znej agentury wpływu i obcychośrodków prowadzących, typuradzieckie służby specjalne. Zbiegiem lat polskiej transformacjicoraz bardziej docierało do mnie,że to co on opisał dotyczy rów -nież krajowej agentury wpływu ikrajowych ośrodków prowadzą -cych. Skoordynowane akcje ma -ni pulacji polską opinią publicznąpozwalały wytwarzać przekona -nie o oczywistości tworzonychobrazów świata i ich interpretacji.A z oczywistością się nie dysku -tuje, chyba że jest się „oszoło -mem”. Czym bowiem możnawytłumaczyć bierne przyzwolenieblisko 40 milionowego narodu ijego warstw inteligenckich orazelit intelektualnych, w tym nauko -wych, na przeprowadzenie i to naprzestrzeni kilkunastu lat rozbiorugospodarczego narodowego prze -mysłu i bankowości w postaci ichsprzedaży zagranicznym firmom,w tym państwowym, a nazywa -nego prywatyzacją?Dzięki temu corocznie z Polskijest wytransferowywany obecniekapitał oficjalnie o wielkościczterdziestu kilku miliardówzłotych, a nieoficjalnie prawdopo -dobnie dwukrotnie większy. Ale otym już nie przeczyta się po dziśdzień w polskiej prasie i nie usły -szy w polskich mediach. Możnaza to usłyszeć i przeczytać choćbyo konieczności cięć w wysokościtrzech miliardów złotych wydat -kach na uzbrojenie polskiej armii,w wyniku czego polskim produc -entom czołgów i transporterówopancerzonych już zajrzało woczy bankructwo. A czym możnawytłumaczyć choćby nawet to, żedorośli ludzie z wyższym wyk -ształ ceniem rozważali na powa -żnie medialne oskarżenia rząduPiS o zagrożenie przez nie demo -kracji, a nawet o faszyzm, przycałym moim aprobującym zrozu -mieniu ich niechęci co do stylu izastrzeżeń co do treści działańtego rządu?„Widzi pan – pisał W. Wołkow– nie można być geniuszem nazamówienie, ale za to możnanakierować geniuszy, pobudzaćich, jednym pomagać w rozwoju,tłamsić rozwój innych, inscenizo -wać pogromy krytyczne lub przy -najmniej milczenie recenzentów.Inaczej mówiąc przy pomocysfory psów myśliwskich osiągnąćmożna to samo, czego nie jest sięw stanie osiągnąć przez własnątwórczość.” I ten fragment chciał -bym dedykować przede wszyst -kim p. Adamowi Michnikowi,choć jak sadzę zna go na pamięć.A kto jest w takim razie kra -jowym ośrodkiem prowadzącym?O tym kolejnym razem.Wojciech BłasiakDokoÒczenie ze strony 12blis ka była jej sytuacja ludzi po -krzywdzonych, chorych, żyjącychw niedostatku. Chciała mieć swójosobisty wkład, stąd organizo -wane z jej aktywnym udziałemakcje charytatywne, których byław istocie siłą motoryczną. Jejdziałania cechował rozmach iwielka szczodrość. Wie o tymchociażby Ania, przykuta do in -walidzkiego wózka dziewczynkaz porażeniem mózgowym z Byd -goszczy czy porzucone przezrodziców dzieci z Domu Dzieckaw Kłodzku... Moje artykuły natemat pomocy dla nich – onawprowadzała w życie pociągającza sobą innych ludzi, a z racjiwykonywanego zawodu znaławiele osób, które mogły rzuce -niem datku na tacę wspomócnasze akcje.Dlaczego obie z Danusią za -jęłyśmy się akurat Anią z dzie -cięcym porażeniem mózgowym?– pytały niektóre sceptycznepanie – i dodawały z powątpiewa -niem – tyle jest nieszczęśliwychdzieci na świecie – dlaczego aku -rat Ania!?Na pewno, drogie sceptyczki,wszystkim pomóc nie można i niestawiamy sobie takiego zadania,bo jest to niewykonalne, a jed -nak... Niech odpowiedzi udzieliwam dr Albert Schweitzer, czło -wiek niezwykły, który porzuciłznakomitą europejską karierę mu -zyczną, by studiować medycynę icałe zycie poświęcić na leczeniebiedoty Afryki i tak zasłużył sięw dziedzinie medycyny, filozofii,misjonarstwa, muzyki, a zwłasz -cza humanistycznej etyki, że w1952 roku został laureatem Po -kojowej Nagrody <strong>No</strong>bla. Oto jegosłowa: „To co możesz uczynić,jest tylko maleńką kroplą wogromie oceanu, ale jest właśnietym, co nadaje znaczenie twojemużyciu”.xxxAnią z Bydgoszczy zajęłyśmysię dlatego, że, mówiąc lakoni -cznie, stanęła na naszej drodze.Nie dosłownie, ale w ten sposób,że na mój adres, jako dzienni -karki, przesłany został pewnegodnia przez kogoś cały kompletorzeczeń lekarskich o stanie jejnieuleczalnej choroby i kondycjimaterialnej. I wtedy zrozumiałamogrom jej cierpienia.Różne są dziecięce losy, alejest, niestety, na świecie tak, żeniektóre dzieciaczki mogą tylkomarzyć o chodzeniu. Przydziałszczęścia lub nieszcęścia dzieci,tych najbardziej bezbronnychmieszkańców naszej planety,bywa niewytłumaczalny, stanowibyć może Bożą tajemnicę, którejnie nam dociekać. Dużo jest naświecie ludzkiego bólu, alecierpienie dzieci, szczególnie jestprzejmujące...15-letnia AniaSmo lińska z Bydgoszczy, gdyzamyka oczy, widzi siebie bieg -nącą, ale nie może nawet chodzić,niemal od urodzenia ma porażonezarówno obie ręce jak i nogi.Groźna choroba – dzieciące pora -żenie mózgowe uniemożliwiarównież samodzielne siedzeniebez oparcia i Ania całe swe doty -Strona 21Rozum w sercuchczasowe życie przywiązana jestdo wózka inwalidzkiego…Niemoże poruszać się bez pomocyinnych, jej ręce są zbyt słabe, aruchy zbyt mało precyzyjne, bymogła sama kierować wózkiem.A jednak Anulka stara się byćradosna i pokazać raczej, że jestdumna ze swoich osiągnięć, a mapo temu powody: dzięki żmudnejpracy i intensywnym ćwiczeniomnauczyła się samodzielnie jeść ipić, no i pisać, mimo że nie możeutrzymać długopisu w ręku. Przytej nauce ogromnie pomógł ku -piony dzięki kochanym ludziomdobrej woli komputer… Dziew -czynka ma odwagę mieć marze -nia o chodzeniu i każdym posu -nięciem, przy pomocy swej odda -nej i madrej mamy, Barbary Smo -lińskiej, dąży do realizacji tegocelu.Na codzień jest bardzo ko muni -katywna, inteligentna, wraż li -wa,czuła, otwarta na problemy in -nych, dlatego ma koleżanki iprzy jaciółki. Niektóre z nich odcza su do czasu przyjeżdżają uniej nocować, by nagadać się dowoli. Bo Ania stara się w miaręmożliwości pomóc innym - przezwsparcie duchowe. Tak, tak, tonie ona oczekuje wsparcia, leczniesie je innym. Jak mówi, wiaradaje jej siłę. Nigdy więc nie pyta,dlaczego akurat ją spotkał takilos? A wiadomo, że większośćludzi, gdy ulegają ciężkim choro -bom, czy wypadkom – zadaje so -bie bez końca takie pytanie...Dziew czynka jest ciekawa świata,wesoła i uwielbia słuchać muzy -ki…Rodzice Ani robią wszystko, bymogła ona stanąć na własnychnogach, w przyszłości nie byćcałkowicie uzależnioną od po -mocy innych i Ania doskonale ro -zu mie, że w tym celu koniecznesą kolejne operacje chirurgiczne,którym poddawano ją już wielo -krotnie. W 2000 roku była to ope -racja biodra dla zwiększenia szan -sy na samodzielne chodzenie.Niestety nie powiodła się i wpły -nęła na pogorszenie stanu mięśninóg. Kolejną operacją było pod -cię cie ściegien obu nóg w 2003roku w Klinice Grunwaldzkiej wPoznaniu dla zlikwidowania przy -kurczu mięśni, które sprawia łyból… W następnej operacji wSzpi talu Klinicznym w Poznaniuusunięta została blaszka z kościudowej…Ważnym krokiem, jaki zbliżaAnię do jej marzeń o chodzeniu,było wstawienie pod powłokębrzuszną pompy baklofenowej –urządzenia, które zawiera lekbaclofen i cewnik doprowa dza -jący ów lek do kanału rdzeniakrę gowego, co zmniejszyło bo -lesne napięcie mięśni. Urządzenieto dla jej drobnego organizmuniezbędne, było bardzo drogie,(30 tys. zł) a rodzinie Ani , co tudużo mówić, nie przelewa się.Na szczęście są ludzie wrażliwina cierpienie dziecka i “TelewizjaPolsat” nagrała z Anią 10-min.film, po czym w ramach FundacjiDzieciom “Zdążyć z Pomocą”poproszono telewidzów o wspar -DokoÒczenie na stronie 22