Strona 8 1-15/07/ 2009 N o <strong>13</strong> (<strong>979</strong>)WokÛł JÛzefa PiłsudskiegoCzy Józef Piłsudski schował się pod spódnicąEmilii Vileiszene?Zenowiusz PonarskiLegendą jest opis wydarzenia zżycia bohatera, bez pełnego bądźczęściowego potwierdzenia wmateriale historycznym. Możeprzekaz o wydarzeniu, faktycz -nym lub domniemanym, związa -nym z marszałkiem Piłsudskim,za początkuje nową wileńskąlegendę.Być może spódnica nie pokor -nej niewiasty, znajdzie się wśródtakich legend, jak o cieniu kró -lowej Barbary, duchu Zyg mun taAugusta, ocaleniu hetmana litew -skiego Michała Paca? Jeśli nawettak się nie stanie, przybliży po -stać Marszałka, dotąd odrzuca nąprzez pobratymców, którym jed -nak nie jest obojętny.Po tym wstępie, przedstawięhistorię o Józefie Piłsudskimzwią zaną z Wilnem, gdzie uczę -sz czał do gimnazjum i konspiro -wał, zamieszkiwał w wielu do -mach, a w niektórych się ukry -wał, dopóty nie wpadł w ręceżan darmów. Z zesłania na Sybe -rię, powrócił do miasta, którepolubił na zawsze. A później wLegionach, śpiewano mu pio -senkę ułańską:„Gdy weźmiem Warszawę,już nam pilnoZobaczyć to naszestare Wilno”W kwietniu 1919 r. otrzymałklucze Wilna jako jego wybawcai wskrzesił Uniwersytet StefanaBatorego, któremu bez rozgłosu,prze kazywał cześć swych pobo -rów. W odrodzonej Polsce pa -miętał zawsze o grodzie nad Wi -lią, i na Rossie, spoczęło jegoSerce, obok prochów matki,Marii z Billewiczów Piłsudskiej,sprowadzonych w czerwcu 1935r. z litewskich Sugint.We wrześniu 1939 r., Aleksan -dra Piłsudska opowiedziała się zapozostawieniem na Rossie jegoserca. A w październiku 1939 r.,podczas rokowań z Litwą, Stalindwukrotnie (3 i 9 X) mówiąc oprzyszłości Wilna, przypominał,że spoczywa tam serce marszał -ka. Powiedział: ”… być może wnie odległej przyszłości, gdy powstaniePolska, nieprzy jaźnie spoj -rzy na Litwę za za brane Wilno, wktórym jest serce Piłsuds kie -go…”. (Okupacja i anek sja Litwyw 1939 – 1940. Dokumenty, Wil -no 1993, lit.)A teraz przejdziemy do sednasprawy. Historię, którą przedsta -wię, usłyszałem przed dwudzie -stu laty od małżonki, po jej po -wro cie ze Stanów Zjednoczo -nych. Przebywała u naszej zna jo -mej, zacnej pani Danuty Ven clau -skaite w Waterbury, (stan Conne -ct icut). Rodzice jej przed wojnąw Szaulai (Szawlach) opie kowalisię sierotami, stwa rza jąc im na -miastkę domu ro dzin nego. Ponadsetka obojga płci wycho wan ków,otrzymała wykształ ce nie ogólnebądź zawodowe i nie kiedywyższe.Ojciec jej Kazis (1880 – 1940),adwokat, wybitny polityk socja li -styczny, był posłem do SejmuUsta wodawczego. Opo wia dał sięzawsze za ugodą z Polską. Amat ka Stanisława (1874 – 1958Waterbury), artystka teatralna,poświęciła się sierotom i harcer -stwu, któremu służyła przez całeżycie. Wojna rozdzieliła córkime cenasa. Jedna z nich, adwokatGraż pozostała w Szawlach, adru ga wraz z matką trafiła doUSA. Pierwszą, nigdy nie wypu -szczono na Zachód, drugą zaś niewpuszczono do ZSRR. U mnie wSzczecinie, doszło do ich spotka -nia, pierwszego od dziesięcioleci.A później małżonka na zaprosze -nie Danuty pojechała do USA,gdzie u niej poznała dra PetrasaVile iszisa, dyplomatę litewskie -go, ze znanej rodziny. O ich zna -czeniu świadczy fakt, że z pomo -cą Departamentu Stanu, wyrwaliz rąk NKWD, w czerwcu 1942roku, męża siostry Vileiszisów,dra Mykolasa Deveinisa, areszto -wa nego w w lipcu 1940 r. i wy -wie zionego do łagru w Workucie.Jesienią w 1942 r. zwolniony zobozu, przybył do USA i w Wa -terbury podjął praktykę lekarską.A w 1953 r. zeznawał w KomisjiKerstena o sowieckich obozach.Vileiszowie przed WielkąWojną, mieli w Wilnie fabryki inieruchomości, wydawali pismalitewskie. Pobudowali piękną ka -plicę na Rossie, w której podzie -miach, spoczywa wielu zasłużo -nych członków rodziny, spokrew -nio nej z polskością. Niedawnopieczołowicie ją odnowili potom -kowie rodziny, którym nieobo -jętni są przodkowie.Petras Vileiszis urodził się w1906 r. w Wilnie. Uczył się wCharkowie, Wilnie i Wiłkomie -rzu, gdzie w 1925 r. uzyskał ma -turę. Studia prawnicze i ekono -miczne ukończył w 1929 r.wParyżu, a w 1937 r. na Sorbonieobronił doktorat z prawa: ”Litwa isprawa bezpieczeństwa między -na ro dowego”. Pracował od 1930r. w poselstwie Litwy w Kwiry na -le (Rzymie) radcą i charge deaffaires. W 1939 r. w Kownie zo -stał dyrektorem DepartamentuEko nomicznego MSZ. Wyjechałsłużbowo 9 czerwca 1940 r. doUSA, tuż przed wkro cze niemArmii Czerwonej do krajów bał -tyckich. Po zagarnięciu Litwyprzez ZSRR, często wy stępowałpub licznie na rzecz jej niepo -dległości. Uczestniczył w 1956 r.w kompanii wyborczej gen.Eisen howera, wielokrotnie prze -mawiał w radiu w sześciu języ -kach. Miał fart w interesach do -rabiając się dużego majątku, i wradiu wykupywał czas ante no wy,a w gazetach umieszczał płat neogło szenia, skierowane prze ciw koKremlowi.W artykule o swoim 60 - leciu,napisał: „Nie mam na co narze -kać, Pan Bóg łas kaw, pieniądzeprzychodzą i nie potrzeba ich osz -czędzać”. Dolary go się trzy mały,nie wyrzucał ich na bruk, a sza -fował nimi hojnie na cele naro -dowe. Nie wiem, przy jakiej oka -zji opo wiedział małżonce hi sto rięzwią zaną z Józefem Piłsud skim,że ści gany przez żandar mów wWil nie, schronił się w mieszkaniuje go rodziców. A gdy ci weszli dopoko ju, w którym była matkaEmilia, zdążył się schronić pod jejfałdzistą spódnicą, na tyle szero -ką, że nie został zauważony przezżan darmów. I w ten sposób zno -wu dopisało mu szczęście.Podszedłem sceptycznie do tejpowiastki. Znałem dzieje roduVile i szisów i wiedziałem, żeEmilia (1861 - 1935) była żonądra. Ananasa Vileiszisa (1856 -1919), a ich małżeństwo byłobezdzietne. Natomiast Piotr Vilei -szis był synem prawnika JonasaVile iszisa (1872- 1942), litew -skie go ministra i burmistrza Kow -na w latach 1921 – 1933. A matkajego, w 1947 roku przybyła do St.Zjednoczonych i zamiesz ka ła wWaterbury. Zapamiętałem tęhisto rię, ale potraktowałem jąjako twór bujnej wyobraźni panaPiotra, któremu widocznie coś siępomyliło, lub chciał najwidocz -niej czymś błysnąć. Był też innypowód moich wątpliwości. Mał -żonka przekazując wiernie prze -kaz, powtórzyła użyte przez niegodwa słowa litewskie, „po” (pod) i„andorokas” (spód nica wyj ściowaz szerokim spodem), które potrak -towałem jako jedno. Po nie waż nieznalazłem „poando rokasa”, wżadnym słowniku języka litew -skiego, i to też wpły nęło na mojąnieufność. Dopiero niedawno,ana lizując treść tego przekazu,pojąłem swój błąd.A teraz o przeszłości JózefaPiłsudskiego i jego związkach zLitwą i jej mieszkańcami. Świad -czą, że kontaktował się z wielo -ma ludźmi, miał szerokie znajo -moś ci. Kazimierz Iwanowskiwspo minał: „Mój ojciec Stanisławmiał trzech braci, a każdy byłinnej narodowości. I tak najstar -szy Jerzy, inżynier, kilkakrotnyminister i senator II Rzeczypos -politej był Polakiem, drugi Wac -ław, chemik, profesor PolitechnikiWarszawskiej, był Białorusinem.Trzeci – Tadeusz, profesor Uni -wer sytetu Kowieńskiego, byłLitwinem... Każdy z nich miałswoje hobby: często się rozwo -dzili. Każdy z nich miał trzy żony,a my mieliśmy dostatek ciotek –napisał – W latach dwudziestych,na jakimś raucie w Wilnie mojamatka była przedstawiona Mar -szał kowi. Ten zaś zapytał, które -go Iwanowskiego jest żoną.- Tego, co ma tylko jedną żonę.- Matka odpowiedziała.- A toznaczy Stanisława, stwierdziłdobrze zorientowany Marszałek”.(Wspomnienia z kresowej mło -dości, Bydgoszcz, 1995).Wacław podczas wojny byłnie mieckim burmistrzem Mińska,przyjaznym wobec Polaków.Zgi nął w Mińsku 7 grudnia 1943roku, z rąk sowieckich bądź nie -mieckich. Ksiądz katolicki odmó -wił pochówku jako rozwiedzio -nego, ale pop zgodził się na po -grzeb prawosławny. I tak po ślu -bie ewangelickim, spoczął nacmentarzu katolickim, żegnanyprzez córkę Annę i rozwiedzionążonę Sabinę. Bratanek Kazimierzprzesadził, przypisując mu trzyżony!Marszałek miał nie tylko feno -me nal ną pamięć, ale i duże po -czu cie humoru. Przypomniała otym Jadwiga Hoppen – Zawadz -ka: „ Piłsudski, który lubił aneg -doty i sam je tworzył, opowiadałswemu otoczeniu takie właśniewi leńskie wydarzenie. Jechał do -rożką wieczorem z dworca kole -jo wego na ulicę Pohulanka, doswej siostry. Po dojechaniu namiejsce zapłacił dorożkarzowiwiększą kwotę, znacznie przewyższającą taryfę. Dał banknot zwizerunkiem Kościuszki. Doroż -karz się zdziwił, splunął i przykle -pał banknot drugą ręką. Piłsudskiśmiejąc się zapytał:- Panie, dosta -łeś taką forsę i nie pytasz kogowiedziesz?- A co mi tam. Wiozęto wiozę, byleby dobrze zapła co -no! - A gdybyś wiózł samegoPiłsudskiego? - Fiu – zarechotałdorożkarz -jak Kościuszkę mamw garści, to Piłsudski może być wdupie. Marszałek zaśmiał się,poklepał woźnicę po kolanie iposzedł dalej. Lubił takie kawały.(Wileńskie reminiscencje, Byd -goszcz 1996)Ale nigdy nie opowiadał ohisto rii ze spódnicą. Dlaczego?Tego się już nie dowiemy.Ale sprawa powróciła wToronto w roku 2007. Będąc wodwiedzi nach u państwa Budry -sów, odżyła ta historia. Zaintere -sowałem się tym i zapytałem oszczegóły. Wilnianin, Jonas Bud -rys, przy pomniał sobie, że mówi -ła mu o tym siostrzenica, JurateBurokaite z Wilna. Goszcząc unich, pew nego dnia powiedziała,że natra fiła na artykuł o tym wkobiecym piśmie.Od razu zwróciłem się do niej zprośbą o poinformowanie, gdzieją opublikowali. Po pew nymczasie otrzymałem kopię artykułuPauli Ancevicziene, „Litewskiekobiety w Wilnie („Moteris”/Kobieta/, Toronto, listopad -grudzień 1976), lit.). Nazwisko jejnie było mi obce, jako żonyFranciszka Ancewicza, o którympisałem, jako przyja cielu Czesła -wa Miłosza. Z jej paszportu za -gra nicznego (nr. 722 z 1.III.1944,wydany przez Konsulat General -ny Litwy w Zurychu) wynika, żeurodziła się 8 listopada 1904 rokuw Krasno jarsku (Syberia). Przedwojną miesz kała w Wilnie, a wczasie wojny w Berlinie, gdzie jejmąż był korespondentem pismlitew skich i szwedzkich. Gdy nieprz e d łużono mu akredytacji, nakrót ko wróciła na Litwę, skądprzed nadejściem Armii Czerwo -nej z rodziną wyjechała do Nie -miec Zachodnich. Od paź dzier -nika 1948 r. zamieszkała z rodzi -ną w Kanadzie, gdzie była czynnana niwie społecznej wśród litew -skich emigrantów.Cdn.Jedyna w swoim rodzajuFirma z 20-letnim doświadczeniem na rynku europejskim„Adrianna” Fashion teraz w Kanadzie zaprasza do swojego studiaprojektowego w Mississauga, gdzie można kupić suknie ślubne idla osób towarzyszących, wieczorowe, nazakończenie szkoły, komunijne, kostiumy,małe czarne oraz dodatki.Nasze suknie szyte są w najnowszychtrendach europejskich, ręcznie zdobione,lekkie, szyte na miarę z najlepszychmateriałów, w jednym egzemplarzu. Są tosuknie ekskluzywne na mierę każdejkieszeni.„Adrianna” specjalizuje się m.in. wgorsetach modelujących sylwetkę, któresprawiają, źe Panie wyglądająszczuplej, co najmniej o dwarozmiary.W doborze kreacji kierujemy sięindywidualnymi cechami klientek,jakimi są karnacja, kolor włosów ioczu, sylwetka, a także temperament.Dlatego każda Pani w naszychsukniach wyglądać będzie zawszemodnie, elegancko i wyjątkowo,będzie wizytówką naszej firmy.Mamy zaszczyt ubierać znane Poloniiaktorki, śpiewaczki, piosenkarki, a takżedziewczyny uczestniczące w wyborach Miss.„Adrianna” FashionTel: 905-290-2304Kom. 647-201-3292
1-15/07/2009 N o <strong>13</strong> (<strong>979</strong>)To warto obejrzeć“Ile waży koń trojański?”Reżyseria: Juliusz MachulskiElżbieta Marcińczak-LeppekLato nie rozpieszcza nas i wtym roku, przeplatając kanikułędeszczem i słońcem, chociaż tymdrugim raczej skąpo. Aby niecouprzyjemnić wakacyjne wieczory,miłośnikom polskich filmów pro -ponuję zajrzeć do polskich wypo -ży czalni filmów i sięgnąć po naj -nowsze polskie produkcje. Niejest tego zbyt wiele, gdyż kinotakże dotknął wszechobecny kry -zys, ale tym bardziej warto pocieszyćoko tym, co dostępne.Dzisiaj zapraszam na najnow -szy film w reżyserii i według sce -nariusza Juliusza Machulskiego(przy którego pisaniu inspiratorkąbyła, odpowiedzialna również zakostiumy do filmu, żona reżysera,Ewa Machulska), pt.”Ile ważykoń trojański?”(2008 r.), w któ -rym mistrz komedii zabiera naswehikułem czasu do PRL – u.Fantastyczna komedia roman -ty czna kultowego reżysera, mię -dzy innymi, „Seksmisji”, „Vaban -ku”, „Kilera”, „Kingsajz” czy„Vin ci”, chociaż jest filmem oprze noszeniu w czasie, jest takżeopowieścią o kobiecie, o jej tęs -kno tach i marzeniach.Bohaterką filmu jest 40 – letniaZosia (znana z filmu „Ranczo”,Ilo na Ostrowska), która po razdrugi wyszła zamąż i wspólnie zdrugim mężem wychowuje swojącórkę z pierwszego małżeństwa.Jej były mąż (Rafał Więckie -wicz) stara się wciąż być blisko,ale robi to bardziej z przekory,niż z po wo dów uczucio wych.Szczęśliwa i speł niona w no -wym związku, wciąż za sta nawiasię dlacze go nie spotkała swo jegowspaniałego Kuby (Maciej Mar -cze wski) wcześniej?W dniu swoich uro dzin wypo -wia da życzenie by prze nieść siędo swoich młodzieńczych lat, bypo tem w ta jem niczy sposóbprzenieść się do PRL – u, gdziemusi pow tórnie zmierzyć się zeswoją przesz łością. Każda z tychchwil jest podporządkowana szu -kaniem Kuby, bo przecież los, jaksię oka zuje, kiedyś ich zetknął wprzesz łości.Czy uda się Zosi zmienić tęprze szłość i zatrzymać Kubę dlasiebie już z przeszłości, czy jed -nak musi się ona dokonać bezniego? Czas? A gdyby tak udałsię cofnąćZnając przyszłość, Zosia pró -buje wpływać na niektóre ludzkielosy by uchronić tych ludzi przedzłymi zdarzeniami, które siępotem dokonają. Najtru dniej jestjednak pomóc sobie samej, aledziew czyna nie pod daje się.Podczas swojej po dróży wprze szłość odnajduje swoją uko -chaną ba -b cię (cu-downarola Da -n u t ySzaf lar s -kiej!),którą zca łych siłpra gnie uchro nić przed wy -padkiem (zgi nęła przed laty wkata strofie sa mochodowej). Gdyna ekranie poj awia się wspaniałaDanuta Szaf larska, o której reży -ser po wiedział: „Cieszę się, że wmoim fil mie zagrała pani DanutaSzaf larska, narodowy skarb na -szej kinematografii. Jej zgoda narolę w naszym filmie to praw -dziwe wy różnienie”, serceogar nia wzru szenie i radość.Goniąc przeszłość, a raczejpo szukująć w niej ukochanegodru giego męża Kuby, potykasię o relikty socjalistycznegowystro ju, które w jednych bu -dzą śmiech, a u innych no -stalgię za młodością.Zosia wskakuje w ten starysystem, chociaż śmieje się z nie -go, jednocześnie cieszy ze spot -ka nia z ukochaną babką, ale nadaljest żoną męża – tyrana, a uko -chany mąż z przyszłości uważa jąza wariatkę...Zosia otrzymała szansę zmianyswej przyszłości, ale nie jest wstanie tego dokonać, gdyż jejwybranek nie zwraca na niąuwagi. Gdy zawodzi wszystko,pozo staje przebudzenie i powrótdo przyszłości, ale czy bez skut -ków?Oprócz tego, iz film jest świet -ną romantyczną komedią, niesiejednak w sobie głębsze treści,gdyż skłania do refleksji nad ży -ciem i próby zastanowienia sięczy podjęcie innych decyzji wprze szłości wpłynęłoby na nasząteraźniejszość.Film godny polecenia wszyst -kim, którzy cenią twórczośćJuliusza Machulskiego, a przy tejokazji chętnie wybraliby się wpodróż w przeszłość...Swoje dzieło Juliusz Machulskizadedykował ojcu, Janowi Ma -chul skiemu, znakomitemu akto -rowi i pedagogowi, który zmarłniespełna miesiąc przed oficjalnąpremierą filmu.Challenging times impose theirparticular burdens on our politicalleaders. When hard work, ingenuityand perseverance aren'tenough to bring us prosperity, weturn our gaze to them in theexpectation that their choices willimprove our well-being. And e-very once in a while we are rewardedby public policy decisionsmade with firm resolve, nota moment too soon. When wethink of courageous public policy,we probably think of historicalmeasures like the EmancipationProclamation or the CanadaHealth Act. We don't generallyview tax reform measures in thatsame heroic context. But I believethat Premier Dalton McGuinty'srecent decision to harmonizeOntario's Retail Sales Tax withthe GST, while it may not be his -to ric, was indeed courageous. It isa wise public policy whose positiveimpacts will be felt forsome time to come.Ontario has long enjoyed anexcellent reputation as one of thebest places to do business inCanada. We boast the rightcombination of an educated population,excellent infrastructureand access to the industrial heartlandof the U.S. that has served asa magnet for business investment.Ontario used to compete effectivelywith other Canadian jurisdictionsand many U.S. states forthat investment. But tax burdenshave crept up on us in recentyears to the point where it has becomeharder to justify the businesscase for Ontario-based operations,givingour business leadersserious concerns about thestrength of the economy we arebequeathing to future generations.Many Ontarians have taken thatconcern and advocated stre nuouslyfor a more competitive taxstructure. And recently both theFederal and the ProvincialGovernment have recognized theneed for a more competitive taxstructure by making significantreductions to taxes on investment.In Ontario, however, the predominantfocus of concern hasbeen the retail sales tax. Businesshas long viewed the RST as anoutdated tax, preferring instead avalue-added tax such as the GST.Under the Retail Sales Tax structure,business must pay tax on theinputs it uses to produce goodsand services at every stage in itssupply chain. That's why almostall jurisdictions have abandonedthis approach in favour of avalue-added tax.So basically there is a built-incost disadvantage for everyOntario business. We have to sellour goods and services at a highercost as a result and so we sharethis burden with our customers.This places Ontario goods andservices at a competitive disadvantagewith goods produced injurisdictions that can offer lowercosts or more progressive taxstructures. And, incidentally, thisalso means that goods andservices produced for consumptionin Ontario are priced at ahigher cost.Value-added tax structurespermit businesses to reclaim thetax they pay on inputs to theirproduction processes, so there isonly one tax on the end-product.Businesses and economic expertshave argued for many years nowthat no measure could do more torestore the competitiveness of theOntario economy than to har -monize Ontario's RST with theFederal GST. In addition to lighteningthe tax burden, harmo -nization will also reduce the redtape involved in com plying withand filing two separate salestaxes, a burden that is particularlydaunting for our SMEs.Harmonization will save businessesmore than $500 million peryear. This is money that was be -New streetcars for TorontoToronto transit users will soonbe riding the rails in new LightRail Vehicles (LRVs) that will bemanufactured in Ontario followingtoday's City Council approvalof the funds necessary to com -plete the purchase.City Coun cil approved thedeferral of $417 million in theTTC capital budget so the TTCcan complete the purchase of 204LRVs from Bombardier Trans -portation Canada Inc. to replaceits aging streetcar fleet. TheBombardier purchase price wasguaranteed until June 27, 2009."This purchase will allow theTTC to replace its aging streetcarfleet with modern light rail ve -hicles that can carry more riders,"said Mayor Miller. "This is amade-in-Ontario solution that willgenerate thousands of desperatelyneeded manufac-turing jobs,provi de a huge in-fusion into theeconomy and generate millions intax revenues to the provincial andfederal governments.The City of Toronto hascommitted $834 million towardsStrona 9Harmonization of Ontario'sRetail Sales Tax with the GSTthe $1.2 billion costs of the 204LRVs. Council's approval offunding, allows the TTC to placethe streetcar order with Bombardier.The TTC will defer certaincapital projects between 2012 and2018 totalling $417 million.The Province of Ontario co m-mitted $417 million to the pur -chase in a June 19, 2009 announcementwith Premier DaltonMcGuinty and Toronto MayorDavid Miller. The LRVs will bemanufactured in Thunder Bay,providing stimulus to the pro -vincial economy.At its December 2008 meetingCity Council voted unanimouslyto approve the TTC capital planthat included the LRV purchase;and to request the federal governmentprovide 1/3 of the fundingfor the LRV purchase.Special Meeting was necessarybecause the City's request forone-third federal funding wasrecently declined by Ottawa.TheTTC purchased 248 streetcarsin the 1970s and 1980s, and thesevehicles now need to be replaced,ing wasted on unproductivepaperwork and can be redirectedto jobs and growth.But harmonization is a toughsell for political leaders, particularlyin difficult times. Theimpact of the RST was a hiddentax in addition to that paid at thepoint of sale that was buried inhigher sticker pricesPrices will drop with harmo -nization and consumers willbenefit but the benefits they enjoymay not be as obvious.These are challenging times.We are confronting worrisomeunemployment statistics. Andmost other financial news isgloomy. We need investment andgrowth. We need this measurenow more than ever if Ontario isto return to the strong competitivepositive position it traditionallyheld in Canada and in <strong>No</strong>rth A-merica. For not only will it equipour businesses to compete betterwith their global rivals, it willalso allow them to compete smar -ter. Information and communi -cations technology investmentsare viewed as absolutely criticalto strengthening the productivityand capacity for innovation of ourbusinesses. Yet Canadian businessespersistently under-invest inthis technology in comparisonwith their U.S. counterparts.There are a number of reasonsfor this but we must number theadditional cost the RST structureposes on ICT investments amongthem. Harmonization couldn'tcome at a more propitious time.The leadership shown by thePremier, the Minister of Financeand their counterparts in theFederal Government could not bemore welcome.By Bernard Courtois, Presidentand Chief Executive Officer,The Information Association ofCanada (ITAC)as the aging fleets are nearing theend of their useful lives. The newstreetcars will be low-floor,quieter, have features such as airconditioning for greater customercomfort, and be able to carryalmost twice as many people asthe TTC's current streetcars do,and they will also have leadingedgetechnology for better reli -ability and performance.The delivery plan for the 204streetcars calls for a prototype ve -hicle to be delivered to the TTCin 2011. LRVs for passengerservice will begin to arrive in late2011, early 2012. All 204 carswill be delivered by 2018.These new streetcars will bethe fourth generation of streetcarbuilt for the TTC in the last 88years, following the Peter Wittcar (1921-1963), the Presidents'Conference Committee car (PCC,1938-1995) and the CLRV andALRV (Canadian/ArticulatedLight Rail Vehicle, 1978-presentand 1987-present, respectively).Toronto is Canada's largest city,and home to a diverse populationof 2.6 million people. Thisyear there is 175th anniversary ofToronto's incorpor ation as a city.For more info: www-.toronto.ca