31.07.2015 Views

Co dalej, młody człowieku? - Powiat Słupski

Co dalej, młody człowieku? - Powiat Słupski

Co dalej, młody człowieku? - Powiat Słupski

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Czy tak się dzieje, pewnie trochę tak,nowe szlaki są przecierane, ale mizeria jestwidoczna. Biznesmen czy polityk z sądowymzagrożeniem czy wyrokiem, to widoknie rzadki, bryluje <strong>dalej</strong>, nie otacza go społecznainfamia, działa <strong>dalej</strong> w tzw. dobrymtowarzystwie.Partie nie są w stanie wykreowaćwspólnej skali wartości, a schizofrenicznerozbicie partii o całkowicie odmiennychpoglądach na świat postulowany ideologiczniewspółżyje ze światem rzeczywistym- wybujałe mitomaństwo, pijarowskiezachwyty i samozadowolenie ze skrzeczącymirealiami. Politycy nie sprawdzają sięprzez czyn i rozumną pracę, nie tworzą rozumnychi twórczych stosunków międzyludzkich- nie ma ani zmiany ani przyspieszeniarytmu samej zmiany.Problem jest w tym, że obecna kulturapowszechna nie stanowi żadnego spoiwastruktur świadomościowych z procesaminowoczesnej, choć raczej unowocześnianejcywilizacji pracy, administracji,zarządzania, organizacji. Gdybym potrafiłstanąć na głowie, mógłbym rzec w tymmomencie: z mojego punktu widzeniawszystko idzie normalnie.. Kultura polityczna,gospodarcza, społeczna rozwijasię w ramach tego co jest grane i poprawnieakceptowalne: ratuj się jak możesz, zamiastOjczyzna - to wielki zbiorowy obowiązek.Nie dziwmy się, że wymarzony ioczekiwany biznes polski NIE STAŁ się synonimemdążenia do doskonałości zawodowej,prawości ani gwarantem sprawiedliwości.Ludzie biznesu są produktemswoich czynów, a wśród nich wybijają sięafery, pogarda do społeczeństwa i luksusoweżycie ponad stan. Nadzieja, że w swejzbiorowości potrafią stworzyć klasę średnią,która wypracuje wizję kraju zgodną zinteresami społecznymi jest beznadziejniei groźnie złudna - społeczna i etyczna spoistośćtej grupy jest oparta na złodziejskiejzasadzie pierwszego miliona zł., $, czy €,a nie na poczuciu solidarności między losemobywatelskiej wspólnoty, a własnąpomyślnością. Niewidzialne ręce rynku,nieproduktywne, łupieżcze, amoralne, bezetyki, tworzące zwarty system przenikającyw tkanki i zmysły ludzi są mało widocznedla organów kontroli i ścigania, za todokładnie przez obywateli, na naiwnościktórych żeruje każdy, kto może i oszust iten obiecujący duże pieniądze za sms-y wkonkursach szczęścia (to ciepłe i z brzegu).był wspaniałym gospodarzem i przykładnym mężemMój pradziadekW mojej głowie pojawia się taki obrazek:do kuchni wchodzi dziadek Stefan z kankąmleka i przecedza je przez pieluchę. Potemnalewa mi mleka do metalowego kubkaFot. Archiwum autora16 lutego minęły dwa lataod śmierci mojego pradziadkaStefana Dobrosielskiego. Piszącto krótkie wspomnienie o Nimchciałbym złożyć hołd człowiekowi,który dla mnie na zawszepozostanie wzorem.Urodził się 31 sierpnia 1923roku w miejscowości Obórznia wgminie Łabiszyn, w powiecie Szubin.Do roku 1939, do wybuchu IIwojny światowej przebywał z rodzicami- Feliksem i Bronisławąw domu. W roku 1940, gdy skończyłsiedemnaście lat, niemieckiebiuro wysłało go do pracy wgospodarstwie rolnym. Warunkibyły tragiczne. Wspomnienia otamtych czasach zawsze wywoływałyu dziadka poruszenie, aniekiedy łzy w oczach. Rodzinabyła dla Niego największą wartością.Aby pozostać przy rodzicachnie zawahał się skłamać niemieckiewładze i udał się do lekarza.Niestety, lekarz stwierdził, że byłzdrowy i cały plan legł w gruzach.Za karę wysłano Go do pracyprzymusowej na terenie powiatusłupskiego. Listem przesyłowymskierowano Go do miejscowościStowięcino. Tam doczekał końca wojny. Tamteż poznał swoją żonę, moją wspaniałą prababcię- Erykę Albrecht, która trafiła do Stowięcina,uciekając z Niemiec, z matką Niną ibratem Kurthem, przed Armią Czerwoną.W 1945 roku, po wkroczeniu na ziemiepolskie i po kapitulacji Niemiec, ArmiiCzerwonej, dziadek dostał się do polskiegooddziału. Przywdział polski mundur izostał przydzielony do obrony majątkówprzed Rosjanami. W ten sposób dostał siędo Warblina. Razem z Eryką zostali jednymiz pierwszych mieszkańców tej wsi. Dziadekzostał zarządcą pałacu, którego niestetyjuż nie ma.Przez wiele lat pełnił funkcję sołtysawsi Warblino. Od 1945 roku sołtysamiWarblina byli też jego brat, zięć, a obecniejest córka. Przez ponad sześćdziesiąt lat tylkodwie osoby, które pełniły urząd sołtysaWarblina, nie wywodziły się z rodziny Dobrosielskich.Dla mnie świadczy to o zaufaniujakim ludzie darzyli mojego Pradziadka.Był on wspaniałym gospodarzem,przykładnym mężem, ojcem pięciorgadzieci, dziadkiem i pradziadkiem. Był teżprzykładnym katolikiem, dla którego zasadywiary były drogowskazem, jak żyć.Zmarł, gdy miałem szesnaście lat. ZdążyłemGo poznać, poznałem też Jego historię.Miałem okazję z Nim żyć. Kiedy myślę oswoim dziadku, w mojej głowie pojawia sięobrazek: do kuchni wchodzi dziadek Stefanz kanką mleka i przecedza je przez pieluchę.Potem nalewa mi mleka do metalowegokubka. Kojarzy mi się też Pradziadekz brązową czapką, w której chodził odkądpamiętam i z rowerem, którym przyjeżdżałdo nas, do Główczyc.Kojarzy mi się też z pięknymi, czarnobiałymifotografiami, które przedstawiająGo razem z babcią Eryką. Są to zdjęcia,które mają swój urok. Uwielbiam je oglądać.Zwłaszcza to, na którym Pradziadekw dumnej postawie prezentuje na swojejpiersi znak „P”, którym oznaczano Polaków.Damian Wutke, Główczyce30POWIAT SŁUPSKI NR 3-4 (109-110) • MARZEC-KWIECIEŃ 2010

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!