Strona czynna nr 5/21
Strona czynna nr 5/21
Strona czynna nr 5/21
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
komuś, kto chciał go mieć. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej. System analizował
dane według nieprecyzyjnych algorytmów, selekcjonował informacje, opierając się na
sobie tylko znanych regułach i często się mylił, a Berni tracił czas. Zdarzały się jednak
złote strzały. Kiedyś obłowił się trafiając na popijawę kadry zarządczej miasta. Sami
ważniacy z dużymi zdolnościami kredytowymi. Po pijaku licytowali się na biografie,
wymyślając na poczekaniu coraz bardziej ekscentryczne i niedorzeczne osiągnięcia, które
Berni skrupulatnie nanosił na formularze zgłoszeniowe. Jeszcze nigdy nie sprzedał
tylu pełnych pakietów naraz.
Jednak ostatnio dynamika wzrostu przychodów branży biogramistycznej znacznie
zwolniła. Wiele firm odnotowało spadki i straty. I nie chodziło nawet o to, że nikt nie
chciał biogramu klasy premium, ale że – to doprawdy nie mieściło mu się w głowie –
ludzie w ogóle nie chcieli być w encyklopedii osobistości Imperium Victoria Res Publica
Poloniae (IVRP).
Ciężko byłoby Berniemu porzucić obecny styl życia, który pozwalał mu na spłacanie
wielu kredytów jednocześnie. Ale tak naprawdę już teraz miał problemy z płynnością
kredytową. Ich rodzinę pożerały wygodne mikroraty opakowane w piękne pudełka, ławice
sympatycznych pożyczek rozszarpujące go jak szarańcza. Żona, dzieci, dom, piękne
meble, pies – podczas recesji to wszystko windowało współczynnik D do granic spłacalności.
Berni spadał więc w otchłań razem z akcjami Imperial Biograms.
W każdym biznesie, prędzej czy później, następuje tąpnięcie. Rynek chwilowo się nasycił
i znudził biogramistyką, a on właśnie teraz musiał sprzedać jak najwięcej. Od tego zależała
jego przyszłość. Potrzebował lukratywnego kontraktu od jakichś małostkowych
skurwysynów srających zdolnościami K. Dlatego jadąc samochodem przekalibrował wyszukiwarkę
na osoby związane z obozem władzy. Nie chodziło oczywiście o samych polityków
– do tych nie miał dostępu – ale tych aspirujących i niedocenionych, tych którzy
chcieli zwrócić na siebie uwagę. Marzył mu się Zastępca Drugiego Sekretarza Instytutu
ds. Pobocznych, Pełnomocnik Wicedyrektora Biura Interesów Nieistotnych, czy chociażby
pełniący obowiązki Asystenta Kierowcy Drugiego Szczebla Zastępcy Rzecznika
Przedstawiciela Wiceministra Spraw Peryferyjnych Bez Teki. Niestety tych spragnionych
władzy i uznania nieudaczników można było spotkać najczęściej w sercu miasta,
w okolicach gmachu imperialnego z przyległościami pogrążonymi w wiecznym i niekończącym
się korku ulicznym.
73