Strona czynna nr 5/21
Strona czynna nr 5/21
Strona czynna nr 5/21
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Bernard Bucior stał na chodniku i kiwał z podziwem głową. Jednak to miał. Cały czas
miał to coś. Wciąż miał ten gen kupiecki, zmysł cwaniactwa i kombinatorstwa, który tyle
razy go ratował przed upadkiem. Nie pierwszy raz namówił spłukanego frajera do zaciągnięcia
kolejnego kredytu – uuu… – wypuścił powietrze. To było jak narkotyk. Kolejna
płotka wpadła w jego sieć. Popatrzył na zegarek. Joe Kalkstein udostępnił mu swoje położenie.
Zbliżał się bardzo szybko.
***
Kubek po kawie stał pusty i zimny na parapecie. Książka leżała zamknięta. Joe bezwładnie
opuścił rękę z zegarkiem. Myślał o maszynie do pisania na ludzkim ciele, nie mógł
usunąć z pamięci obrazu knebla pokrytego filcem, którego niezliczona ilość osób ośliniała
w agonii, wykopu do którego wpadały bezwładne zwłoki oraz sądów, które zawsze
orzekały winę. Wszystko brzmiało niezwykle znajomo. Wszystko brzmiało realistycznie.
Resztki dobrego humoru gdzieś prysły. Otworzył okno. Stanął na parapecie i popatrzył
kilkadziesiąt pięter w dół. To był instynkt. Wystawił jedną nogę. A następnie drugą jakby
wchodził pod prysznic.
77