Strona czynna nr 5/21
Strona czynna nr 5/21
Strona czynna nr 5/21
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
ski, a ostatnio rzekomą dawną polszczyznę pańsko-chłopską Radek Rak. Nie wydaje się
też, żeby autor pragnął w jakiś sposób mówić w imieniu chorych czy przemawiać za
nich, w ich obronie, więc kwestie etyczności schodzą nieco na drugi plan, ustępując właśnie
technicznemu, językowemu eksperymentowi.
Istotniejsze ryzyko pojawia się w tym tomie w kontekście komunikatywności, kategorii
problematycznej, niemodnej i przez niektórych w poezji najnowszej nielubianej, ale jednak
kluczowej dla relacji poeta-czytelnik. Język schizofazji, który próbuje w tomie imitować
Podlaski, nie jest językiem komunikacji, lecz ekspresji – jest w pełni zdominowany
przez próby wyrażenia stanów podmiotu, z zupełnym pominięciem tych elementów,
które składają się na efektywne porozumienie (np. prawidłowego identyfikowania rozmówcy,
udrożnienia kanałów komunikacyjnych, zachowania koherencji i kohezji, itd.).
Tymczasem z wierszem współczesnym jest przecież odwrotnie – nikt chyba nie twierdzi
już w pełni poważnie, że ma on charakter głównie ekspresywny, że powinien w pierwszej
kolejności wyrażać emocje lub ewokować metafizyczne doznania, nie zaś służyć
skomplikowanej, intelektualno-emocjonalnej grze z racjonalnym przecież odbiorcą (to
taka rada dla młodych poetów, którą powtarza się na każdych warsztatach – pamiętajcie,
że nie piszecie już do szuflady, więc wasz tekst nie może zupełnie ignorować czytelnika).
Być może jednak Podlaski ma nieco inną koncepcję wiersza, na co wskazywałyby
jego ciągoty do tradycji młodopolskiej, ku Micińskiemu i Przybyszewskiemu. W tym wypadku
nie chodzi wcale o tandetną symbolikę, ornamentacje językowe i dekadencki marazm
(może trochę o muzyczność frazy, bo ta ma duże znaczenie w „Cytrynach…”), ale
właśnie o ekspresywną, romantyczną jeszcze koncepcję języka, którą zawdzięczamy
Schillerowi i Heglowi. „Ja” odkrywa siebie poprzez język, którego używa, za każdym razem
od nowa, nie mogąc poprzestać na raz wypowiedzianej prawdzie. Samo dla siebie
stanowi więc zagadkę, ale brak jej ostatecznego rozwiązania i gwałtowne uświadomienie
sobie tego stanu, wzmaga u Podlaskiego paranoiczny charakter tych poszukiwań.
I tutaj pojawia się pewien paradoks: bo przecież „ja” wcale nie odkrywa siebie, tylko jest
skonstruowanym bohaterem lirycznym, który z samym autorem nie ma za wiele wspólnego.
Przemierzamy więc drogę ekspresji umysłowości w fazie paranoidalnej, zarazem
nie dowiadując się właściwie niczego o możliwościach językowych autora, o jego idiosynkrazjach
i o potencjalnych kierunkach, w których mogłaby zmierzać ta poezja. Jest to
więc eksperyment raczej zamykający, mający charakter jednorazowego, modernistycz-
89