24.03.2021 Views

Strona czynna nr 5/21

Strona czynna nr 5/21

Strona czynna nr 5/21

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

iste odwrócone objawienie. Ukonstytuowanie się podmiotu jest u Podlaskiego równoznaczne

z unicestwieniem świata albo jego rychłą zagładą, tak jakby „ja” i „rzeczywistość”

wzajemnie się odpychały. Tom ten chce zarazem uchodzić za swoisty wybrakowany,

zaszumiony i pełen usterek zapis magnetofonowy z typowej sesji z pacjentem

paranoidalnym. Sam nie jest jednak sesją terapeutyczną, tylko opowieścią o wieży Babel,

zapisem katastrofy języka, który nie tylko zrywa połączenia fatyczne, ale też – wraz

z osłabianą intencją ośrodka mówiącego – zatraca zdolność tworzenia lub nawet sugerowania

sensu. Dlatego tak trudno wyciągnąć z Trzystu cytryn… jakiekolwiek wnioski na

temat naszego świata, lub odnieść cały proces poetycki do nas samych. Te fragmenty,

które zwykliśmy w poezji łączyć z orzekaniem o rzeczywistości albo z konstruowaniem

płaszczyzny reprezentacji, u Podlaskiego są częścią maksymalnie zsubiektyzowanego

monologu nieistniejącego przecież bohatera, poddanego laboratoryjnej obróbce.

Najstraszniejsze w tym tomie jest jednak chyba to – i to jest właśnie druga linia interpretacji

– w jaki sposób do oscylującego wokół schizofrenicznego języka, sztucznie skonstruowanego

podmiotu, docierają informacje i echa z naszego świata. Pewne zdania

każdy z nas kojarzy, a przynajmniej z łatwością rozpozna charakterystyczne stapianie

się nieprzystających do siebie dyskursów w codziennym monologu, w potoku słów, który

nie może się zatrzymać ani ustabilizować: „widzi pan tamtych ostarbejtrów / oni robią

te szosy tak żeby pękały”, „ciało twoje żebro twoje tak zarządził pan bóg / który jest

wirusem nuklearną bronią arcykapłanów / z pokolenia lewiego mówię prawdę tak pisze

w piśmie”, „ZŁY cieszy się ze swoich eko i homo zastępów / kiedy nie realizujemy PLA-

NU ŻYCIA”. Odnajdziemy je w natchnionych rozmowach ze znajomymi, w monologach

z komunikacji miejskiej, w przypadkowych spotkaniach w sklepach i na forach pod artykułami

z popularnych gazet, w prozie Andrzeja Pilipiuka i w esejach Grzegorza Brauna.

Ten potoczysty bełkot, wspierany grozą i religijną profanacją, napędzany lękiem i zabezpieczający

pusty, lękowy podmiot-profetę, znamy niestety nie tylko z filmowych

przypadków paranoidalnej schizofrenii. Szaleństwo jest wokół nas i czasem zakłada racjonalne

maski. Tych chyba boję się bardziej, niż creepypasty z Momo („LUDZIE NIECZY-

ŚCI SPALĄ TESTAMENT / a po miłości bliźniego / zostaną liźnięcia // oto słowo momo /

best keep one eye open when you’re sleeping”). Jak napominał nas przed laty Szczepan

Kopyt w nie mniej profetycznym, ale zupełnie inaczej wybrzmiewającym kazaniu: „bój

się tylko samego strachu bo to stan w którym nie można żyć dłużej / tak jak w permanentnym

stresie którym karmi się branża i brandzlują ci / których prawdą jest medium”

92

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!