Konkurs na Wenus
Marzec 2009 - Farmacja i Ja
Marzec 2009 - Farmacja i Ja
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
PO GODZINACH<br />
powieść<br />
Apteka z ogrodem<br />
Sylwia Skorstad<br />
Rozdział 18<br />
Przy<strong>na</strong>jmniej raz w miesiącu zdarza się w aptece<br />
taki dzień, kiedy czuję, że popełniam duży błąd,<br />
ignorując horoskopy. Pacjenci są podenerwowani,<br />
dziwne wydarzenia nie <strong>na</strong>dążają za sobą i wiem, że coś<br />
wisi w powietrzu. Nagromadzenie drobnych nieszczęść<br />
rodzi podejrzenie, że ludzkie losy nie są jedynie zbiorami<br />
przypadków. Piotr uważa, że te dziwne, nerwowe<br />
dni przychodzą zawsze, gdy Księżyc jest w pełni, ale<br />
nigdy nie wystarczyło mi determi<strong>na</strong>cji, by tę teorię zweryfikować.<br />
Padał deszcz. Basia z Ewą rozmawiały o tym, jaką rolę<br />
odgrywa <strong>na</strong>stawienie psychiczne w subiektywnym odczuwaniu<br />
skutków PMS. Wczoraj rano przez dwie godziny<br />
wymieniały uwagi o „Tańcu z gwiazdami”, zaś<br />
wieczorem sprowokowane przez jedną z pacjentek robiły<br />
ranking <strong>na</strong>jlepszych balsamów do ciała.<br />
– Błagam, przestańcie! – poprosiłem. – Boże, kiedy ten<br />
Michał wraca? Muszę mieć z kim porozmawiać o silnikach<br />
i sezonie <strong>na</strong> łowienie dorszy, bo mi niedługo jajniki<br />
wyrosną!<br />
– Spokojnie, jeszcze tylko kilka dni – rzuciła Basia. – Poza<br />
tym ty nie umiesz łowić, pamiętasz?<br />
Znów musiała mi wypomnieć! Zagapiłem się w okno.<br />
Bez<strong>na</strong>dzieja! Z ulgą powitałem wchodzącą pacjentkę.<br />
– Widzi pan, mam straszny kłopot – wyjaśniła, czerwieniąc<br />
się. – Cierpię <strong>na</strong> dotkliwe zaparcia, szczególnie,<br />
jak się zestresuję. Problem w tym, że mam od dziecka<br />
fobię, nie toleruję żadnych tabletek ani zastrzyków, bo<br />
gdy byłam mała, to bardzo często leżałam w szpitalu<br />
i sa<strong>na</strong>torium. Może Pan ma coś takiego, co jest zupełnie<br />
bez smaku i zapachu, ale żeby miało bardzo silne działanie?<br />
Bo ja mam egzamin niedługo i jak mnie brzuch<br />
rozboli…<br />
Przyjrzałem się jej uważnie. Młoda dziewczy<strong>na</strong>, <strong>na</strong>wet<br />
ład<strong>na</strong>. Palce wczepiła w blat jak szpony i nerwowo zagryzała<br />
usta. Odwróciłem się, udając, że czegoś szukam<br />
<strong>na</strong> półce i zagadnąłem:<br />
– A jaki to egzamin?<br />
– No… <strong>na</strong> prawo jazdy…<br />
Byłem już pewien. Zanim weszła do apteki, widziałem,<br />
jak wjeżdża <strong>na</strong> parking zieloną mazdą. Odwróciłem się<br />
do niej.<br />
– Dziewczyno, a nie lepiej po prostu z nim porozmawiać?<br />
– Ja… Z kim? Pan myśli, że ja to dla kogoś?<br />
– Jestem pewien, że ktoś zdenerwował cię <strong>na</strong> tyle, że masz<br />
ochotę zafundować mu dzień w toalecie. I mam <strong>na</strong>dzieję,<br />
że to twoja pierwsza próba, bo chyba nie zdajesz sobie<br />
sprawy z możliwych konsekwencji. Podając komuś silny<br />
środek przeczyszczający, możesz wywołać u niego zaburzenia<br />
gospodarki wodno-elektrolitowej. Jeśli człowiek<br />
ten cierpi <strong>na</strong> <strong>na</strong>dciśnienie bądź ma kłopoty z układem<br />
moczowym, taki eksperyment mógłby go posłać do szpitala<br />
i <strong>na</strong>razić <strong>na</strong> utratę zdrowia. A tobie <strong>na</strong>robić o wiele<br />
większych problemów niż masz z nim teraz. Radzę więc<br />
po prostu z nim pogadać i załatwić rzecz po ludzku.<br />
– Ale ja wcale… – próbowała zaprotestować, ale nie<br />
dałem jej dojść do słowa.<br />
– Posłuchaj. Nie oceniam cię. Są ludzie, którym sam<br />
chętnie zaordynowałbym wiaderko psychotropów i kazał<br />
popić spirytusem, żeby świat był piękniejszy. Nie<br />
robię tego, bo za bardzo cenię faceta, którego widuję co<br />
rano w lustrze. Nie wiem, czy to twój chłopak, <strong>na</strong>uczyciel<br />
czy szef, ale wiem, że w kontakcie z trutniami <strong>na</strong>sze<br />
jedyne zadanie to pozostanie sobą. Rozumiesz?<br />
Sprawiała wrażenie kogoś, kto rozumie. I<strong>na</strong>czej nie trudziłbym<br />
się z tą całą przemową.<br />
– Rozumiem – odparła w końcu. – Nie doniesie pan <strong>na</strong><br />
mnie?<br />
– Nic się nikomu nie stało i nie stanie, prawda? Poza<br />
tym pracuję w aptece, a nie w wywiadzie. Jestem pewien,<br />
że ktoś, kto potrafił wymyślić tak sprytną historyjkę,<br />
będzie też umiał po ludzku załatwić swoje sprawy. Zmykaj<br />
mała!<br />
Uśmiechnęła się do mnie i wyszła.<br />
– Jureczku, chcesz podwyżkę? – zapytała słodko Ewa<br />
i ucałowała mnie w policzek.<br />
Nie ma to jak całus od szefowej! Po raz kolejny miałem<br />
wrażenie, że stanowimy wyjątkowy zespół, który rozumie<br />
swoje intencje bez słów i ufa sobie. Zapewne wielu farmaceutów<br />
ma to samo wrażenie odnośnie swoich aptek,<br />
bo to rodzaj pracy, który wyjątkowo integruje.<br />
Czułem się jak bohater, który zapobiegł nieszczęściu.<br />
Nie <strong>na</strong> długo. Zaraz po czter<strong>na</strong>stej do apteki wpadła<br />
matka z małą dziewczynką <strong>na</strong> rękach. Z<strong>na</strong>łem je z widzenia,<br />
mieszkały <strong>na</strong>przeciwko. Dziecko miało nie<br />
więcej niż dwa lata, ranę <strong>na</strong> czole i silne płuca. Skaleczenie<br />
wyglądało kiepsko. Dziewczynka otrzymała tak<br />
silne uderzenie, że <strong>na</strong>brzmiała od gromadzącej się krwi<br />
skóra pękła.<br />
54<br />
Farmacja i ja Marzec 2009