14.04.2014 Views

4 - Portret

4 - Portret

4 - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

nym łuku wygięci, w wosku śmierci tężeć nie<br />

chcą, inni — z nich kapie formaliny rosa, a inni<br />

trą biodra o łęk kościotrupiej miednicy w tańcu<br />

dygotów i spazmów. I inni z nimi, w histerycz-<br />

dekadzie mrozów, choć potem wyszło na jaw, że<br />

ciekawsze pisał donosy dla tajnej policji. Obaj<br />

du udział brał w proteście przeciw wojskowej<br />

juncie, potem ciut spokorniał i margarynę reklamował<br />

w mediach, idzie w prysiudy. Przy<br />

nim wzięty pisarz, co rząd sprawował dusz w<br />

pełzają opaci i generały w zapasach z kostuchą.<br />

Tuż aktor‐pajac, co raz był Hamletem, za mło-<br />

suchoty wieszcza, Wielka Emigracja, i druga,<br />

trzecia, i ta do Irlandii. Takoż pląs śmierci —<br />

kostium rozpusty, w obżarstwo i w ruję. Figury<br />

tańca: walka postu z tłuszczem, słone zapasy śledzika<br />

i kaca, poranny grymas Polaka przy kawie<br />

— dzień dobry, Polsko, trwaj, matko wyrodna;<br />

szatki arlekina, biskupi fiolet, cesarską purpurę,<br />

w bikini, w topless, w trykoty cyrkowca, w<br />

nowe szaty z każdym krokiem — to w postny<br />

habit, to w łuskę syreny, w pstrokate gacie —<br />

W tym karnawałowym wirowaniu zdają się<br />

czasem jedną osobą, co przedzierzga się w coraz<br />

i strychy, poczekalnie i piwnice, sale posiedzeń i<br />

gabinety freudystów — różaniec dni.<br />

I megarony, i normandzkie aule, cubicula, tolosy<br />

i gimnazjony, świetlice, salony, komory, alkowy<br />

palcami w pierścień siedmiu planet, siedmiu<br />

dni tygodnia, czterech kwadr księżyca, przebiegają<br />

komnaty kalendarza: ponad trzysta cel<br />

mniszych, naw śpiewnych, dusznych buduarów.<br />

monstrów — to Byk, to Skorpion, to dzbany<br />

Wodnika — splecione dłońmi, w szatach z wiatru<br />

i zapachu cząbrów, błękitne i złote, i białe,<br />

wirują razem z ruchem nieboskłonu. Zwarte<br />

bazaltowych złomów, stąpając po mozaice Zodiaku,<br />

skacząc z grzbietu na grzbiet kolejnych<br />

Najpiękniejszy krąg taneczny tworzy tuzin<br />

postaci ucieleśniających miesiące. W kosmosie z<br />

o wywarach historii<br />

Jedenastozgłoskowiec<br />

alchemiczny<br />

Maciej Dajnowski<br />

Tygiel.<br />

Więc krąg jest wieńcem plecionym z żarnowca,<br />

z gałęzi dzikiej śliwy z jej drobnym owo-<br />

Pragniemy umoczyć pędzelek w wodzie ledwie<br />

zaprawionej pigmentem i kreślić sylwetki ulotne<br />

jak w teatrze cieni — na Jawie, we śnie lub<br />

zgoła na czarnofigurowych kraterach.<br />

by każdy ich mięsień wyobrażał ból tworzywa<br />

i ogrom kamieniarskich zmęczeń, i zakwasy.<br />

postaci nasze odlane były w ołowiu, co przytrafia<br />

się freskom Michała Anioła, nie chcemy,<br />

przed purpurą spowitą w cienie, przed spleśniałą<br />

zielenią Veronesa. I nie chcemy także, by<br />

tłustą paletą Tintoretta, przed tym<br />

brązem zwalistym, co ożywa rzeźbą,<br />

rg, jak na miniaturach Botticella. A<br />

broń nas przy tym, Panie Boże, przed<br />

farbki, na gamę barw laserunkiem<br />

mieniących się w tęczowe dopełnienia,<br />

skalę kolorów świetlistych i błękitno-złotych,<br />

jak u braci Limbou-<br />

Zatem jesteśmy skazani na obraz,<br />

na akwarelę i subtelną transparencję<br />

***<br />

nie cierpi.<br />

głoski ważąc śmiele — krótkie jak pszczoły<br />

złote, długie — czarne trzmiele buczące<br />

smolnym basem niby w cerkwi.<br />

Polszczyzna tego nie zna śpiewu. I<br />

Szczęsne narody, co znają iloczas. Ich język<br />

dźwięczy niczym dukat bity, długie i krótkie<br />

***<br />

twarzy ministra. I Biczownicy. I Apokalipsa.<br />

Nowa figura pląsów: Waga Sumień - ten leci<br />

na łeb, ten na szali frunie. Chryst i Antychryst o<br />

jeszcze — ci uronią ochłap wnętrzny, bo taniec<br />

wszczęli przy obdukcji...<br />

PORTRET25 - 111

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!