Polska transformacja i jej przyszÅoÅÄ - Polskie Towarzystwo ...
Polska transformacja i jej przyszÅoÅÄ - Polskie Towarzystwo ...
Polska transformacja i jej przyszÅoÅÄ - Polskie Towarzystwo ...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Wschodniej Azji prowadzące politykę egalitarną, uczyniły nieważną znaną koncepcję<br />
automatycznej redukcji nierówności w wyniku rozwoju gospodarczego (słynna koncepcja trickle<br />
down). Simon Kuznets dowodził, że wzrost gospodarczy jest związany ze wzrostem<br />
nierówności; Arthur Lewis uważał, że nierówności są konieczne, gdyż akumulacja kapitału jest<br />
sednem rozwoju. Ponieważ bogaci więcej oszczędzają niż biedni, wyższy poziom nierówności<br />
zwiększa oszczędności, a tym samym i wzrost. Gospodarki Wschodniej Azji pokazały, że<br />
wysoki stopień oszczędności może być zapewniony w egalitarnym otoczeniu i że akumulacja<br />
kapitału ludzkiego jest równie ważna - jeśli nie ważniejsza niż wzrost kapitału fizycznego”<br />
(Stiglitz, 1997: 13, podkr. autora).<br />
Dwie rzeczy są tu bardzo ciekawe: 1. że w rewizji dawnych poglądów bodajże największy<br />
był udział Banku Światowego, który przez długie lata uchodził za bastion ortodoksji<br />
ekonomicznej; 2. że rewizji tych poglądów dokonano w czasie, gdy w polityce gospodarczej<br />
większości krajów kapitalistycznych, przynajmniej w tych dużych, zwłaszcza w Stanach<br />
Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, ale także w łonie kierowniczych gremiów Unii Europejskiej,<br />
dominował (chyba nadal dominuje) duch sprzeczny z egalitaryzmem, z postulatami<br />
sprawiedliwości społecznej. Co więcej, działania wielu rządów i wielkich korporacji zmierzają<br />
raczej do negatywnego zweryfikowania nadziei Kuznetsa, że wysoki, nawet najwyższy, poziom<br />
rozwoju gospodarczego przynosić będzie łagodzenie nierówności dochodowych i majątkowych.<br />
Parę lat później, zastanawiając się nad sprawiedliwością społeczną, J. Stiglitz<br />
następującej konstatacji: „Jestem (…) przekonany, że wszyscy zyskujemy, żyjąc w<br />
społeczeństwie, w którym podziały są mniejsze. Ameryka należy do tych krajów, w których<br />
bardzo duży odsetek obywateli przebywa za kratkami, czego częściową przyczyną są na pewno<br />
ogromne nierówności społeczne. Wydaje się czymś skandalicznym, że w najbogatszym kraju<br />
świata wielu ludzi biednych nadal nie Am właściwego dostępu do opieki zdrowotnej., że stopa<br />
umieralności niemowląt w pewnych miejscach w Ameryce może być wyższa niż w niektórych<br />
krajach mniej rozwiniętych. Azja Wschodnia pokazała, że w tych krajach rozwijających się, które<br />
ograniczyły nierówności wzrost był szybszy – po części dlatego, że potrafiono lepiej<br />
wykorzystać potencjał ludzki, po części zaś dlatego, że większa równość łączy się z większą<br />
stabilnością społeczną i polityczną” ([2003]2006:256).<br />
Autor ten podobnie traktuje nierówność w dostępie do edukacji, do pracy. Bardzo mocno<br />
opowiada się za polityką pełnego zatrudnienia, adresując swój postulat przede wszystkim do<br />
Europy: „Dziś Europa nawet bardziej niż Ameryka powinna potwierdzić zobowiązanie do<br />
prowadzenia polityki pełnego zatrudnienia, do zapewnienia miejsca pracy każdemu, kto chce<br />
pracować (…) oraz co najważniejsze, do prowadzenia takiej polityki makroekonomicznej, która<br />
sprzyja pełnemu zatrudnieniu (…) Gdy Bill Clinton z pomocą poprawki do konstytucji w sprawie<br />
zrównoważonego budżetu z powodzeniem odparł podejmowane przez republikanów usiłowania<br />
skończenia z ekonomia keynesowską, Europejczycy prawie z entuzjazmem pozwolili sobie<br />
związać ręce” (tamże, 258) 25 .<br />
Cytowane tu wypowiedzi wskazują, że ten noblista, szef doradców Clintona, główny<br />
ekonomista Banku Światowego, zwolennik politycznego liberalizmu, miałby w Polsce trudne<br />
życie. Bo już przytoczone poglądy brzmią nad Wisłą jak herezje. Ekonomista polski domagający<br />
się polityki pełnego zatrudnienia? Sprawiedliwości społecznej? Nałożenia na NBP obowiązku<br />
dbania o wzrost i zatrudnienie? Upomnienia się o keynesowską politykę makroekonomiczną? A<br />
przecież reakcje na specyficznie polskie realia, gdyby je znał, musiałyby być jeszcze dalej<br />
idące.<br />
Gniew jako czynnik rozwoju<br />
Wielokrotnie dowodziłem banalną dla zachodnich liberałów prawdę, że dla normalnego<br />
funkcjonowania kapitalizmu konieczna jest pewna równowaga społeczna, której niezbędnym<br />
25<br />
Stiglitz bardzo krytycznie ocenia politykę Europejskiego Banku Centralnego, ograniczającego się do<br />
zwalczania inflacji. W najnowszej książce pisze: „Obecnie, w całym Eurolandzie panuje<br />
niezadowolenie, ze Centralny Bank Europejski prowadzi politykę, która – dokonując cudów na rynku<br />
obligacji, utrzymując niskie stopy inflacji i wysokie kursy obligacji – zaprzepaścił wzrost i zatrudnienie<br />
w Europie” (Stiglitz, 2007: 290). W oryginale ostatnia część zdania brzmi: has left Europe’s growth<br />
and employment in shambles (2006: 280),<br />
30