Nr 42 - Tauron
Nr 42 - Tauron
Nr 42 - Tauron
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Felieton<br />
Polska Energia 4 (<strong>42</strong>) 2012<br />
Lubię to!<br />
Światowa sieć sieci, jak określano swego czasu Internet, zrewolucjonizowała nasze życie,<br />
stała się medium natychmiastowej wymiany informacji, doprowadziła do powstania nowych<br />
zawodów, gałęzi biznesu i rozrywek. Z drugiej strony to narzędzie do lawinowego<br />
rozprzestrzeniania informacji głupich i bezużytecznych. Niestety, przetwarzanie tego<br />
informacyjnego bagna wymaga energii. Dużo energii<br />
Wojciech Kwinta<br />
publicysta „Businessman.pl”<br />
Niedawno przemknęła przez media<br />
informacja o pojawieniu się na Facebooku<br />
profilu wpływowego brytyjskiego admirała.<br />
Z konta wysłano zaproszenia do szlachetnych<br />
synów Albionu piastujących wysokie<br />
stanowiska w generalicji i administracji. Zaproszeni<br />
ochoczo dołączali do grona przyjaciół<br />
admirała, dzieląc się swoimi adresami<br />
i numerami telefonów. Nikomu nie wpadło<br />
do głowy, że konto może być fałszywką.<br />
A było. Czy założyli je terroryści, czy dowcipnisie,<br />
nie ma już większego znaczenia. Ważne,<br />
że w obliczu internetowej rozrywki tzw.<br />
elity straciły dystans i rozsądek. Gdyby<br />
wszystko nie wyszło szybko na jaw i nie zostało<br />
zamiecione pod dywan – „Ach, to tylko<br />
niefrasobliwość” – być może doszłoby do<br />
wesołych dyskusji o pracy tajnych służb.<br />
Oczyma duszy widzę, jak usłużny generał<br />
podaje dane co ważniejszych agentów, na co<br />
tysiące internautów klika: Lubię to!<br />
Powyższy przykład pokazuje, że wyspiarskie<br />
królestwo niewiele się nauczyło. W końcu<br />
prawie dwie dekady brytyjskie służby<br />
specjalne pozostawały pod kontrolą Kremla.<br />
Symbolem tych czasów jest Kim Philby, jeden<br />
z członków grupy określanej mianem<br />
siatki szpiegowskiej z Cambridge. Absolwenci<br />
owej uczelni, niezwykle lewicowi w poglądach,<br />
ochoczo służyli Związkowi Radzieckiemu.<br />
Sam Philby w 1963 r. zdołał się<br />
wymknąć wymiarowi sprawiedliwości i resztę<br />
życia spędził w Moskwie, rozkoszując się<br />
urokami komunizmu. Ale przez lata służby<br />
Jej Królewskiej Mości zachowywały się tak,<br />
jak współcześnie ich koledzy na Facebooku.<br />
Nie trzeba więc internetu, ale jego istnienie<br />
skalę lokalną zmienia na globalną: portale<br />
społecznościowe, fora i blogi z nieznanych<br />
przyczyn skłaniają masę ludzi do wirtualnego<br />
ekshibicjonizmu. W tzw. realu nigdy nie<br />
ujawniliby na swój temat tak wiele jak w sieci.<br />
Zwierzenia, zdjęcia, różne dane osobiste<br />
– wszystko to ujawnia się na masową skalę.<br />
Na samym Facebooku znajduje się ok. 100<br />
miliardów fotek. I co się dziwić, że rządowi<br />
oficjele pchają się bez zastanowienia w pułapkę...<br />
U nas też nie było lepiej, kiedy dzielni<br />
tajni agenci radośnie dzielili się z całym<br />
światem swoimi facjatami na Naszej Klasie.<br />
Drugie zjawisko globalne to syndrom<br />
doktora Jekylla i pana Hyde’a. W świecie rzeczywistym<br />
Jan Kowalski jest sympatycznym<br />
człowiekiem, z którym można rozsądnie podyskutować.<br />
Ale po przyjęciu nicka Gruby<br />
Rycho lub innego, równie wzniosłego, zamienia<br />
się w dziką bestię, której mózg służy wyłącznie<br />
jako radiator. Steki wyzwisk, wyrzekań<br />
i obrażania kogo się da. Z rozgrzanych<br />
czerepów przez klawiaturę leją się w świat<br />
pomyje. Prawdopodobnie masa informacyjnych<br />
bzdur może już być większa od zwykłego<br />
przepływu danych – tak jak spam w poczcie<br />
elektronicznej stanowi znakomitą większość<br />
korespondencji.<br />
Skutek jest taki, że mniej więcej co dekadę<br />
podwaja się liczba serwerów, które muszą<br />
obsłużyć informacyjny tumult. W Stanach<br />
Zjednoczonych centra przetwarzania<br />
danych zużywają 2-3 proc. energii elektrycznej<br />
konsumowanej w kraju. Podobnie jest<br />
w innych krajach rozwiniętych. A to tylko jedna<br />
strona zasilania. Druga to domowe komputery,<br />
laptopy, tablety i smartfony. Jeżeli<br />
tylko w Polsce jest jakieś 14-15 mln internautów<br />
i – w uproszczeniu – każdy używa komputera,<br />
to w praktyce jedna całkiem solidna<br />
elektrownia służy wyłącznie zaspokajaniu<br />
ich potrzeb (przyjmując, że przeciętny komputer<br />
stacjonarny potrzebuje ok. 200 W).<br />
A pokusy są coraz większe. Z jednej strony<br />
rośnie świat potencjalnych wirtualnych<br />
uciech, z drugiej – jesteśmy nieustannie zachęcani<br />
do kupowania nowych urządzeń,<br />
które wręcz nie pozwalają wyjść z internetu.<br />
Każdy może zostać, jeśli nie Philbym, to przynajmniej<br />
generałem fałszywego admirała.<br />
I nawet zamknięcie przywołanej elektrowni<br />
nie zmieni bałaganiarskiego obrazu sieci.<br />
30<br />
RYS: Andrzej Gutkowski