09.07.2015 Views

Gazeta Rybnicka

Gazeta Rybnicka

Gazeta Rybnicka

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Nie będzie zapiątkuJaką siłę oddziaływania może mieć skromny językoznawca, skoro5 razy w tygodniu kilka milionów ludzi słucha piosenki z serialu„Klan”, w której Ryszard Rynkowski chce się pożalić „ale nie mado kogo”, zamiast „komuś lub przed kimś”? Ogromną…Dlatego warto było spotkać sięz językoznawcą, przewodniczącymRady Języka Polskiego, redaktoremwielu słowników, prof.Andrzejem Markowskim, którywie, jak dobrze mówić i pisać popolsku, i wiedzę tą popularyzuje.A rzecz była o najnowszychzjawiskach w polszczyźnie, któraprzeżywa obecnie szybki rozwój:— Niektórzy twierdzą, że to upadeki narzekają na „zaśmiecanie”języka. Jednak nowe przedmioty,zjawiska, zawody, prądy, urządzenia…trzeba nazwać — mówiłmłodzieży prof. Markowski. Jegozdaniem o dobrym stanie polszczyznyświadczy fakt, że przyswajaona wyrazy obce i umie z nichstworzyć wyrazy polskie (np.„wylizingować”). Zdaniem Markowskiego,większość używanychsłów jest potrzebnych, jak choćby— Propagujemy snobizm na dobrą polszczyznę— mówił prof. Andrzej Markowski. —Chcemy zmieniać jakoś na jakość.Zdj.:s.„lunch”, który nie ma polskiego odpowiednika. — Nie byłbym pesymistąjeżeli idzie o zapożyczanie wyrazów obcych — mówił profesor. — Wieleosób razi słowo „weekend”, które pojawiło się w Polsce już w latach ‘60.Do Rady Języka Polskiego napłynęło wiele propozycji zastąpienia tegosłowa innymi, jak „sobniedź”, „sobniela” czy „zapiątek”! Ich sztucznośćprzemawia za tym, by zostało tak, jak jest. W opinii A. Markowskiegozjawiska, które mogą niepokoić to ukryte zapożyczenia, szczególnie,gdy polskie wyrazy wypierane są przez formy angielskie, jak modneostatnio „dokładnie” używane zamiast polskiego „oczywiście!”, „pewnie,że tak!”, „no właśnie!”. — Takie zapożyczenia są groźniejsze dla języka, bopolszczyzna ubożeje, a właściwie „angliczeje” — komentował Markowski.Kiedyś mówiło się „Szanowni Państwo”, teraz „Panie i Panowie”, corazczęściej słyszymy „dwadzieścia minut do dwunastej”, a nie „za dwadzieściadwunasta”. Jeszcze kilka lat temu nikt nikomu nie życzył „miłegodnia, bo to typowo angielski sposób pozdrawiania. W mediach króluje„sport telegram” i „biznes informacja”, a zamiast o złym stanie wałówpowodziowych i polskich banków, mówimy o kondycji tychże. Markowskizwrócił też uwagę na zmianę znaczenia słów – nostalgia nie jest jużutożsamiana z tęsknotą za ojczyzną, a klinika to nie szpital akademiimedycznej lecz równoważnik lecznicy, zaś kiedyś promocją był awans,dziś kojarzący się nam jedynie z atrakcyjną ceną. Profesor odpowiadał teżna pytania o dalszy rozwój polszczyzny i świadomość językową Polaków,radził jakich słowników poprawnej polszczyzny używać, oceniał polskieseriale, polecał ambasadorów dobrej polszczyzny i wyjaśniał znaczenieskrótu „3V” (zapis słowa trzymaj się). Nie zabrakło też opinii na tematkreatywności krótkich form sms–owych jak „nara” i „pozdro” i językamłodzieżowego, który był twórczy i zabawny już w latach młodości dostojnegoprofesora, czego przykładem było hasło „rzuć wapno na drut”(dla wtajemniczonych… poproś matkę do telefonu).— Nie ma zagrożenia dla naszego języka. Należy wierzyć, że polszczyznasię obroni, a język ocaleje, bo polszczyzna to wartość — mówił gość RDL.— Propagujemy snobizm na dobrą polszczyznę. Chcemy zmieniać jakoś najakość. Bądźmy zatem snobami!(S)Pan Cogito,Anna Seniuk i muzykaZbigniew Herbert i muzyka? Zwykle kojarzymy go raczejz malarstwem, ale Anna Seniuk postanowiła na Rok Herbertowskiprzygotować wieczór na temat„Przygody z muzyką – próbaopisu”. Objeżdża z nim całą Polskęz towarzyszeniem kwartetu smyczkowegoOpium, który gra m.in.fragmenty utworów W. A. Mozartai Macieja Małeckiego.Inteligentny dobór i kompozycjatekstów, przekonująca interpretacja,unikająca patosu i zbędnego dociskaniaakcentów, wreszcie ciepłaosobowość artystki, zawsze bliskiejwidzom, choćby ją od nich dzieliłarampa czy wysoki nastrój poetyckiegosłowa sprawiły, że był to bardzoudany wieczór. Niski, lekko osypanychrypką głos wyczarował nam jeszczeraz Herbertowską „Kołatkę”,„Tarninę”, „Apolla i Marsjasza”czy „Poetę” oraz – jako niespodziankę– wiersz ks. Jana Twardowskiegodedykowany autorowi „Pana Cogito” – na zakończeniewieczoru.(gw)Przekroczyć granice?— Bałem się tej niewierności — mówi Jacek Gutorow. Dziś jużwie, że można się jej dopuścić… Dla dobra poezji.Gdzie jest granica, jakiejtłumacz przekładający wierszewybitnego poety, ot choćbyWallace’a Stevensa, przekroczyćnie może? J. Gutorow czuł,że tłumacząc celnie i akuratniesłowo po słowie, oddali się odoryginału. Czytał więc książkio teorii przekładu i nabierał pewności,że można być niewiernymoryginałowi, w imię wiernościutworowi: — W poezji winno siętłumaczyć konteksty i temu podporządkowaćcelowość i akuratnośćtłumaczenia. Idzie nie o dokładny— Dla wielu czytelników spotkanieze Stevensem może okazać się ważnąprzygodą, nie tylko literacką. Takjak dla mnie… — mówił JacekGutorow.Zdj.: sAnna Seniuk wyczarowała kilka herbertowskichutworów... Zdj.: gwprzekład słów, ale ducha utworui jego kontekstu. Oczywiście niemożna mówić o dowolności tłumaczenia.To trudne wyzwanie, aleJ. Gutorow, go podjął. Z pewnościąbyło mu łatwiej, gdyż jest poetą.Pozornie łatwiej… Nad przekładem wierszy Wallace’a Stevensa,ikony amerykańskiego modernizmu, Gutorow – poeta, anglista,krytyk, wykładowca – pracował prawie 10 lat, a efektem jest książka„Żółte popołudnie”. Mówi, że tłumaczenie to bardzo powolny proces,tym trudniejszy, że pierwszoplanową rolę w twórczości Stevensaodgrywa język, który jest przedmiotem, tematem i celem. Możedlatego utwory jednego z najwybitniejszych poetów amerykańskichXX wieku, laureata Nagrody Pulitzera W. Stevensa, opublikowanodotąd w języku polskim jedynie w tomiku „Wiersze” (1969) w prze-40 Nr 10/448; październik 2008

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!