12.07.2015 Views

2,78MB - Otwock, Urząd Miasta

2,78MB - Otwock, Urząd Miasta

2,78MB - Otwock, Urząd Miasta

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

„Borowicze”Zanim znikn¹ ostatni œwiadkowieOdchodz¹ od nas niezauwa¿eni. Czasem zostaj¹ notatki, pamiêtnikio Ich ¿yciu. Chroñmy te zapiski, czytajmy, przeka¿my do Stowarzyszenia,gdy mówi¹ o Obozie w Borowiczach.Jestem jednym ze œwiadków pocz¹tku ikoñca trudnej do uwierzenia, ale prawdziwejhistorii wielu ¿o³nierzy Armii Krajowejw latach 1944 - 1946, a nawet do 1952 roku.Chcê przypomnieæ fakty, które mia³y miejsce62 lata temu.Pamiêtam, jakby to by³o wczoraj! Lublin.Dzieñ 7 listopada 1944 roku. Piêkna jesiennapogoda. Po zawarciu œlubu w koœcieleJezuitów wróciliœmy do wynajêtego u znajomychpokoju. Byliœmy szczêœliwi, ¿e mimowojennych zdarzeñ mogliœmy zawrzeæ odroku planowany zwi¹zek ma³¿eñski. Wydawa³osiê, jakby wszystko najgorsze by³o zanami. Straszna wojna, konspiracja, zagro¿enie¿ycia ka¿dego dnia. Niestety. 10 listopadas³yszymy ostre stukanie do drzwi. Trzej¿o³nierze Zwi¹zku Radzieckiego, z karabinamiw rêku... Przyszli do gospodarza mieszkania.By³ nim pan Mieczys³aw P., rezerwistaWojska Polskiego, który ukrywa³ siê nawsi. Wpad³ do swojego domu po cieplejsz¹odzie¿. Nie wiedzieliœmy wczeœniej, ¿e onte¿ by³ ¿o³nierzem AK. Dzia³a³a konspiracja.On nie wiedzia³, ¿e ¿ona wynajê³a kilkadni temu pokój m³odym: Jerzemu i Irenie -swojej znajomej. Mój m¹¿ wróci³ do Lublinaoficjalnie, po rozbrojeniu w lasach Lubelszczyznyzgrupowania ¿o³nierzy AK chc¹cychwspólnie walczyæ przeciw Niemcom. Jaby³am ³¹czniczk¹ i sanitariuszk¹ polow¹.NKWD-dziœci, bo to by³a ta s³u¿ba, przeztydzieñ przes³uchiwali obecne osoby i wszystkieprzychodz¹ce. Razem przy ul. Benardyñskiej18w jednym mieszkaniu zebra³o siê 19osób, w tym moja ciotka i brat - porucznikAK. Dzieñ i noc byliœmy nêkani przes³uchaniami.Pod stra¿¹, zamkniêci, do okien niemogliœmy podchodziæ. Gdy zabrak³o ¿ywnoœci,po chleb wychodzi³a jedna osoba, kobieta,pod stra¿¹ ¿o³nierza z karabinem.17 listopada wieczorem NKWD wysz³ozabieraj¹c mê¿czyzn: gospodarza mieszkaniai mojego mê¿a i brata. Resztê osób przetrzymanodo nastêpnego dnia i bez s³owawypuszczono. By³ to tzw. KOCIO£, SO-WIECKA PU£APKA na LUDZI !!Po zabranych mê¿czyznach s³uch i œladzagin¹³. Spotkany na ulicy nasz stra¿nik powiedzia³do mnie: „Ty m³oda wdowa, ³adna -bierz innego” W polskim UB (Urz¹d Bezpieczeñstwa)nic nie wiedzieli (?!) o „kot³ach”i „zaginionych”.Szukanie w wiêzieniach nie da³o rezultatu.Ale na Zamku Lubelskim paczki ¿ywnoœcioweprzyjêto (okaza³o siê, ¿e by³a tozwyk³a kradzie¿ obs³ugi, a nam dano fa³szyw¹nadziejê!). W tym zabytkowym zamkuNiemcy trzymali Polaków - wiêŸniówpolitycznych. Uciekaj¹c przed ofensyw¹ zLublina zd¹¿yli wszystkich st³oczonych wcelach w y s t r z e l a æ. Sowieckie w³adzezajê³y uprz¹tniêty z krwi i zw³ok zamek iuwiêzi³y w nim ¿o³nierzy AK - synów ziemian,ludzi podejrzanych o sprzyjanie organizacjomwolnoœciowym.Okazywa³o siê, ¿e ponad cztery tysi¹celudzi tak zaginê³o. W listopadzie 1944 rokuw tysi¹cach polskich mieszkañ by³y zasadzki- KOT£Y. Pewien adwokat wyjawi³ mojejteœciowej, za du¿e pieni¹dze: „W Polsce tychakowców nie zostawiono, ale gdzieœ ¿yj¹”.Minê³o 15 miesiêcy oczekiwañ, gdy zBia³ej Podlaskiej przysz³a wiadomoœæ: zZSSR przyszed³ transport wiêŸniów z ³agrów.Prawie jednoczeœnie zjawi³ siê mój brat. Wynêdznia³y,chudy, ale ca³y. By³ razem z moimmê¿em w kilku obozach zespo³u £AGRÓWw BOROWICZACH - miêdzy Moskw¹ aStalingradem. Straci³ go z oczu, gdy zabranyzosta³ do szpitala. Zajêliœmy siê odzyskanymbratem i równoczeœnie z wiêksz¹ nadziej¹,ale i obaw¹ oczekiwaliœmy na wiadomoœæ onastêpnych transportach. Po miesi¹cu nadesz³ozawiadomienie. Pojecha³am do Bia³ejPodlaskiej z bratem poniewa¿ ba³ siê, czymój m¹¿ prze¿y³.Znalaz³am go w kolejce do fotografa.Przyjezdnym, pozbawionym wszystkich rzeczyosobistych, wyrabiano KARTY REPA-TRIANTA, jedyny dowód to¿samoœci. M¹¿by³ ju¿ wyk¹pany, ostrzy¿ony, mia³ odwszoneprzez parowanie ubranie. Wyszed³ z zapaleniap³uc leczony wywarem z igliwia idobr¹ opiek¹ w szpitalu. ¯adnych leków nieby³o, ale usta³a kator¿nicza praca. MieszkañcyBia³ej Podlaskiej zas³uguj¹ na najwy¿-sze uznanie. Bez wzglêdu na stan by³ychwiêŸniów przyjêli ich do swoich mieszkañ idostarczyli wszystkiego: cudownego legowiska- chocia¿ na pod³odze, ubrañ na zamianê.Œrodków czystoœci i spokojnego spania.Te tysi¹ce wracaj¹cych zawszonych, poroœniêtychbrudem znalaz³y w miasteczku ³aŸnie,odwszalnie, kot³y z jedzeniem i opiekê.O tym, gdzie byli i co robili przez 16 miesiêcybezprawnie i bez s¹du porwani na teren„nieludzkiej ziemi” nie chcieli teraz iprzez wiele lat nic mówiæ. Strach przed powtórnymwywiezieniem by³ silniejszy ni¿chêæ poskar¿enia siê na krzywdê i cierpienia,bo bardzo mo¿liwy.Wróciliœmy do Lublina z twardym postanowieniemuratowania naszego wspólnego¿ycia. Powracaj¹cy nie czuli siê bezpieczni,ale byli ju¿ na swojej ziemi i wytrwalewprowadzali wymarzone w strasznej niewoliplany - nauki, pracy, tworzenia rodzin i dzia-³ania na rzecz przysz³ej Polski. Dla bezpieczeñstwarozjechali siê po ca³ej Polsce. Niezawsze to pomog³o. NKWD i polskie UBmia³o d³ugie rêce. Mojemu mê¿owi i mnieuda³o siê. Po wielu tarapatach, zmianachosiedliliœmy siê w <strong>Otwock</strong>u i przyjêliœmy toMiasto za SWOJE.Wyjaœnienie tej tragicznej dla 4 896 ¿o³nierzyAK sprawy: wyrwanych z grona rodzini z kraju, bezprawnie wywiezionych wlistopadzie 1944 roku w g³¹b Zwi¹zku Radzieckiegoludzi mo¿na znaleŸæ w sali pami¹tekw X Pawilonie Warszawskiej Cytadelii w wielu publikacjach. Mam kontakt zZarz¹dem Stowarzyszenia „BOROWI-CZAN” w Lublinie i postaram siê podaæ tytu³ypublikacji na ten temat.Wywieziono z Lublina, Soko³owa Podlaskiego,Przemyœla 4 896 przewa¿nie m³odych,m¹drych, pe³nych entuzjazmu ludzi,poddano ich og³upiaj¹cej, wyniszczaj¹cejpracy, w warunkach ¿ycia strasznych, nieludzkich- za przekonania. Zginê³o 620. Ilunie wróci³o do pe³nej sprawnoœci, nie wiadomo.Wiek umieralnoœci zosta³ bardzo obni-¿ony (wiemy to przez porównanie). Sprawata nie jest zakoñczona - ma swój dalszy ci¹g.Irena Fija³kowskaGAZETA19

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!