HMP 61 Cage
New Issue (No. 61) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 164 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: : Cage, Death Dealer, Denner/Shermann, Kat & Roman Kostrzewski, Wolf Spider, Divine Weep, Nocny Kochanek, Satan, Tank, Blind Guardian, Stratovarius, Divine, RAM, Reverence, Black Trip, Cancer, Protector, Nuclear Assault, The German Panzer, Masters Of Metal, Darkology, One Machine, Ghost, Tysondog, The Rods, AxeMaster, Killen, Ultra-Violence, Fallen Angels, Civil War, Witchbound and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 61) of Heavy Metal Pages online magazine. 72 interviews and more than 200 reviews. 164 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: : Cage, Death Dealer, Denner/Shermann, Kat & Roman Kostrzewski, Wolf Spider, Divine Weep, Nocny Kochanek, Satan, Tank, Blind Guardian, Stratovarius, Divine, RAM, Reverence, Black Trip, Cancer, Protector, Nuclear Assault, The German Panzer, Masters Of Metal, Darkology, One Machine, Ghost, Tysondog, The Rods, AxeMaster, Killen, Ultra-Violence, Fallen Angels, Civil War, Witchbound and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
a także, po uzgodnieniu szczegółów zespołu z wytwórnią,
wyruszył z Cancer w trasę promującą nowy
album. Pierwsze koncerty odbyły się na Wyspach
Brytyjskich, gdzie Cancer był supportowany
przez Unleashed oraz Desecrator. Następnie zespół
poleciał w trasę do USA, której ukoronowaniem
był występ na Milwaukee Metalfest. Na
backstage'u tego festiwalu zespół spotkał się z
Ronem Garretem z Restless Records, wytwórni
która w porozumieniu z Vinyl Solution dystrybuowała
"To The Gory End" na terenie Ameryki
Północnej. Dzięki niezależnej umowie podpisanej z
zespołem tego dnia w Milwaukee, Restless Records
mogło sprzedawać nowy album Cancer samodzielnie
- już nie na zasadach licencji innej firmy
- dzięki czemu zwiększyły się faktyczne zyski
dla zespołu. Kto wie, może dzięki tej decyzji Cancer
mógł także pojawić się także na kultowym splicie
"Live Death".
Samo "Death Shall Rise" można opisać
pokrótce jako jedno słowo - rzeźnia. Metal serwowany
przez Cancer jest brutalny i bestialski. Barbarzyńska,
miarowa perkusja idzie w sukurs ołowianym,
bezkompromisowym gitarom, niczym
prawdziwy towarzysz broni, a wokalizy Johna
Walkera nabrały w końcu pełni i przestrzeni. Ten
album jest o wiele bardziej dojrzały niż "To The
Gory End", bardziej złożony i bardziej plastyczny,
z tym, że jednak Cancer nie traci na nim swojej
energii i bezdusznego rozmachu. James Murphy,
choć nie ułożył ani jednego riffu do nowego albumu,
a część jego solówek była oparta na przygotowanych
przez Johna melodiach, był wymierną
składową brzmienia nowego albumu. Jego ogień w
palcach i wyjątkowo charakterystyczna artykulacja
gry solowej sprawia, że ten album błyszczy jeszcze
bardziej. Styl solówek Murphy'ego jest niczym polewa
ze świeżej krwi na tej szesnastokołowej ciężarówce
wyładowanej po brzegi gnijącymi trupami
i ciepłymi jeszcze flakami. Prasa branżowa rozpływała
się w pochwałach nad "Death Shall Rise"
i trudno się temu dziwić. W końcu to wydawnictwo
to nieśmiertelny klasyk. Sam album wywołał
niemało kontrowersji, zwłaszcza w Europie. Nie
tylko za sprawą swych tekstów, ale także za sprawą
genialnej okładki pędzla Juniora Tomlina, będącej
nota bene jedną z najlepszych okładek w historii
heavy metalu. W Niemczech doszło nawet do tego,
że sprzedaż tego albumu została zabroniona przez
instytucje rządowe sprawujące nadzór nad cenzurą
treści. Do utworu z tego albumu - "Back from the
Dead" - został także nakręcony pierwszy cancerowski
wideoklip.
Punkty zwrotne mogą wystąpić w karierze
zespołu dosłownie w każdej chwili. Dla Cancer
jednym z takich powodów było odejście ze
składu gitarzysty Jamesa Murphy'ego. Rozejście
swoich ścieżek było nieuniknione, gdyż Cancer
jako brytyjski zespół, musiał w końcu wrócić na
Wyspy, a sam James usilnie starał się założyć
własny zespół w USA. Tak, więc, po zakończeniu
trasy Cancer i po podpisaniu umowy z Road-racerem
przez Jamesa w sprawie jego solowego projektu,
w której maczał palce sam Monte Conner,
zespół wrócił do domu znowu jako trio.
Specyfika nowego brzmienia Cancer
oraz nowego materiału spowodowała jednak, że
zespół potrzebował mimo wszystko drugiego gitarzysty.
James stał się na tyle kluczową postacią
podczas swego krótkiego, ośmiomiesięcznego pobytu
w Cancer, że znalezienie zastępstwa na jego
miejsce nie było rzeczą ani prostą, ani łatwą.
Zwłaszcza, że muzyka Cancer nie stała w miejscu,
a John Walker i spółka ciągle starali się poszerzać
stylistykę swego materiału. Death metal wciąż był
w miarę nowym gatunkiem, więc jego granice nie
zostały jeszcze zbadane. Wiele zespołów pokusiło
się podążać coraz dalej i dalej, właśnie w poszukiwaniu
tego jak daleko można dokonać ekspansji
brzmieniowej w tym stylu.
Nowym gitarzystą prowadzącym został
wkrótce Barry Savage. Barry został wybrany
przez zespół spośród 300 innych wioślarzy, którzy
nadesłali taśmy ze swoją grą. Zanim jednak nowy
wioślarz dołączył do składu, zespół zagrał w 1992
po raz drugi na Milwaukee Metalfest. Z tego koncertu
pochodzi chyba najbardziej kultowy death
metalowy split, wydany w 1994 roku sumptem Restless
Records, a wkrótce także przez Road-runnera
- "Live Death". Obok Cancer na tym wydawnictwie
pojawiły się inne świetne metalowe grupy
jak Suffocation, Malevolent Creation oraz
Exhorder. W 1993, po dołączeniu do składu nowego
gitarzysty, zespół zabrał się za pisanie nowego
materiału. I tak powstał "The Sins of Mankind"
- album death/thrashowy, który choć nie
dorównywał swoim klimatem do takiego giganta
jakim był "Death Shall Rise" to nadal prezentował
bardzo ciekawe podejście do zagadnienia muzyki
metalowej. Był to także pierwszy album studyjny
Cancer, do którego nie przyłożył ręki Scott
Burns. Całość została zarejestrowana i zmiksowana
w studio The Windings we Wrexham, a
masteringiem zajął się samodzielnie John Walker.
Słychać przez to odstępstwa brzmieniowe od
typowego death metalowego brzmienia z Tampy.
Zespół zaczął też eksperymentować z bardziej melodyjnymi
partiami solowymi, jednocześnie raczej
stawiając na ich krótki czas trwania w utworze. Nie
zmienia to faktu, że na tym albumie znajdziemy
mocne, niosące destrukcję riffy - zarówno szybkie
jak i te trochę wolniejsze.
Po ukazaniu się nowego albumu Cancer
na rynku, na kilku koncertach grupy w trasie z
Cereral Fix pojawił się Nick Barker za perkusją.
Było to spowodowane rehabilitacją Carla Stokesa
po odniesionych obrażeniach, których doznał gdy
Foto: Cancer
jego motocykl wjechał w furgonetkę British Telecom.
Na szczęście nieobecność Carla była dość
krótka i wkrótce wrócił na stałe do zespołu.
Niedługo potem w stylistyce zespołu
nastąpiły dość brzemienne w skutkach zmiany,
będące też trochę znakiem ówczesnych czasów. Po
wygaśnięciu kontraktów z Vinyl Solution oraz Restless
Recrods, Cancer schronił się pdo skrzydłami
amerykańskiego EastWest. Następny album,
wydany w 1995 roku "Black Faith" był już
krokiem za daleko. Nie dość, że w znacznym stopniu
daleko mu było do death metalowych brzmień,
to jeszcze został na nim skomponowany bardzo
awangardowy konglomerat łączący ze sobą późny
doom, groove, industrial i rock alternatywny. Cancer
zaczął brzmieć jak połączenie Fear Factory z
Down i jeszcze wtedy nieistniejącym Disturbed.
Pomimo dość oryginalnych smaczków, jak używanie
ludzkiej kości do nagrywania instrumentów
perkusyjnych w "Temple Song" oraz cover Deep
Purple, album rozczarował środowisko muzyczne.
Porównywano Cancer do tego co zaczęła wyczyniać
Metallica, a niektórzy nazywali nowy album
Brytyjczyków "Heartworkiem dla ubogich". Wkrótce,
po wspólnej trasie z Meshuggah promującej
nowy album, Cancer został rozwiązany. Oficjalnym
powodem było rozczarowanie ówczesnym
rynkiem muzycznym. Prawdą jest, że w latach
dziewięćdziesiątych branża muzyczna wyglądała
mocno nieciekawie, także ta metalowa.
Poszczególni członkowie Cancer nie
zrezygnowali jednak z grania muzyki przez następne
siedem lat. Perkusista Carl Stokes wstąpił do
projektu muzycznego Nothing But Contempt
oraz grał z lokalnym hardcore'owym zespołem
Assert. Razem z Johnem Walkerem założył także
kapelę Remission. Barry Savage zarabiał jako
muzyk sesyjny, między innymi dla Cradle of Filth.
Cancer został przywrócony do życia w
2003 roku przez Carla Stokesa i Johna Walkera,
którzy zrekrutowali nowych muzyków z lokalnych
kapel black i death metalowych. Wskrzeszony
Cancer zarejestrował w 2004 roku epkę "Corporation$"
oraz studyjny album "Spirit in Flames" w
2005 roku, których poziom i brzmienie najlepiej
byłoby przemilczeć. Wkrótce, po paru koncertach
na Wyspach i Starym Kontynencie, zespół rozpadł
się ponownie. Według oficjalnego komunikatu
przyczyną był brak zaangażowania w zespół ze
strony Johna Walkera. Sam Carl Stokes, ze starymi
członkami Cancer - Ianem Buchananem, Barrym
Savagem i Davem Leitchem oraz wokalistą
Pulverized Robem Lucasem, zmontował nowy
zespół Hail of Fire, jednak po szybko wydanym
demku, żadnych innych wieści od nich już nie
było.
Historia Cancer nie została jednak
zamknięta. Ostatnio możemy zaobserwować nowy
trend w muzyce metalowej - zespoły, które się reformują
na nowo, by promować reedycje swych
starych klasycznych albumów. Ta sama koniunktura
dotknęła także brytyjski Cancer, którego pierwsze
trzy albumy - "To The Gory End", "Death
Shall Rise" i "The Sins of Mankind" - wznowiła
na srebrnym krążku i różnokolorywch winylach
niemiecka wytwórnia Cyclone Empire. Zreaktywowana
kapela, w składzie z "The Sins...", pojawiła
się w 2014 roku na szeregu festiwali w Rumunii,
Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii oraz
w USA. W 2015 Cancer zamierza zagościć takze w
Portugalii oraz w Bułgarii. Nie wiadomo czy
doczekamy się ich koncertu w Polsce. Stawiam na
to, że nie, jednak nadal pilnie śledzę informacje
koncertowe z ich obozu.
Aleksander "Sterviss" Trojanowski
CANCER 15