Erfolgreiche ePaper selbst erstellen
Machen Sie aus Ihren PDF Publikationen ein blätterbares Flipbook mit unserer einzigartigen Google optimierten e-Paper Software.
gażowany w te prace dostawałem też od rodziców Hansa „odprawę”(wolne). Ta wspólna praca niezwykle<br />
zbliżyła mnie z moim przyjacielem, Hansem Jankiem, z którym przyszło mi się pożegnać 20<br />
stycznia 1945 roku, gdy musieliśmy objąć swoje stanowisko w Festung Breslau i którego nigdy<br />
więcej nie ujrzałem. Hans zmarł w wieku 35 lat. Jego dom rodzinny przy Wichelhaus Allee nr 22/24<br />
jest do dzisiaj corocznym celem moich odwiedzin.<br />
Tam, gdzie dziś stoi szkoła przy ulicy Boya Żeleńskiego, znajdowała się niegdyś „moja” łąka.<br />
Był to niezabudowany teren z wieloma, chaotycznie ułożonymi dróżkami, które stanowiły<br />
znakomity skrót do ulicy Detricha Eckerta (ul. Berenta) i Wichelhaus Allee. Było tam mnóstwo<br />
gęstych zarośli i wiele zieleni. Ta łąka była jednocześnie miejscem dziecięcych szaleństw.<br />
Na niej graliśmy często w piłkę nożną. Zarośla były natomiast znakomitym miejscem to<br />
budowania kryjówek. Zabawy na łące były często powodem, że zapominałem o obowiązkach<br />
szkolnych. Szkolne ze-szyty i mapy frunęły w kąt, a ja brałem pod pachę piłkę nożną i<br />
znikałem z pola widzenia. Godne naśladowania to moje zachowanie może nie było, ale było<br />
jak najbardziej stosowe do wieku.<br />
Teren zakładu MEINECKE rozciągał się aż do Wichelhaus Allee. Firma ta miała własne połączenie<br />
kolejowe. Po tak zwanej kampanii francuskiej z 1940 na terenie wzdłuż torów aż do przejazdu pod<br />
torami, został założony obóz dla francuskich jeńców wojennych. Powstałe tam baraki odpowiadały<br />
normom przetrzymywania jeńców i były ogrodzone drutem kolczastym. Pewnego dnia w 1942 roku<br />
widziałem kilku żołnierzy francuskich, wyglądali na dobrze odżywionych, a ich ubrania były czyste i<br />
wyprasowane. Jeńcy ci byli szczęśliwymi młodymi mężczyznami, którzy cieszyli się, że udało im się<br />
przeżyć. O tym opowiadali mnie i moim szkolnym przyjaciołom – mówili świetnie po niemiecku!<br />
Od 1942 roku oglądałem jednak odartych z godności ,,robotników ze wschodu” i jeńców z byłego<br />
Związku Radzieckiego, którzy obdarci i niedożywieni musieli harować dla Niemców. Z taką niesprawiedliwością<br />
nie mogłem się długo pogodzić, przecież wszyscy byli ludźmi i mieli równe prawo do<br />
życia! Te obrazy i przeżycia stały się dla mnie codziennością, kiedy 10 maja 1945 roku stałem się sam<br />
więźniem wojennym Czerwonej Armii w Pisku, w byłej Czechosłowacji. Owe przeżycia i doświadczenia<br />
z 1945 roku uczyniły ze mnie, jako siedemnastolatka, nieprzejednanego wroga faszyzmu<br />
i wojny.<br />
DIE STRASSE AN DEN BRUNNEN<br />
UL. ASNYKA<br />
war und ist eine Karlowitzer Prachtstrasse mit vielen Villen und exklusiven Wohnhäusern. Sie hat<br />
ihren Namen von den in der Straßenmündung zur Karlowitz – Strasse etablierten Brunnen, die die<br />
Wasserversorgung des Ortes garantierten.<br />
Das Besondere der Strasse war der im Straßendreieck AN DEN BRUNNEN – GALLWITZ –<br />
STRASSE – GERHART – HAUPTMANN – Weg etablierte Teich mit seinem natürlichen Bestand an<br />
hochgewachsenem Schilf, anderen Gräsern sowie seinen Fröschen, Lurchen und Fischen. Diese Oase<br />
lag auf meinem und meines Freundes HANS JANK Weg zum nahe liegenden Strandbad, entlang des<br />
alten Karlowitzer Friedhofes. Der Teich hatte in den Sommermonaten einen reichen Tierbestand, der<br />
unsere Neugier befriedigen musste, in dem Lauten der Frösche gelauscht wurde und zum Abschneiden<br />
der KANONENSTOPPER, der Schilfes, einlud. Das unüberhörbare, laute Quaken der Frösche war<br />
die Quelle für die Namensgebung des Teiches; er hieß in Karlowitzer Volksmund: DIE QUAK –<br />
LAKE. Diese Teicherkundungen lieferten Stoff zur Behandlung im Biologie – Unterricht, der bei uns<br />
damals LEBENSKUNDE geheißen hat. Im WINTER DES JAHRES 1941 begab es sich, dass HANS<br />
JANK und ich zur Eisbahn auf dem Wasser des KARLOWITZER STRANDBADES die starke<br />
Eisdecke der QUAKLAKE betraten; wir wollten einfach die Tragfähigkeit der Eisdecke erkunden.<br />
Bis zur Teichmitte hielt uns das Eis, aber dann brach es und wir standen bis zum Hals im<br />
eiskalten Wasser. Wir schrieen nicht um Hilfe, es sah und hörte uns kein Mensch.<br />
Wir fassten uns an den Händen und schritten auf dem weichen Untergrund bis zum Ufer nahe<br />
der Strasse. Wir befreiten uns noch schnell vom Schlick, aber in wenigen Minuten war unsere<br />
Kleidung gefroren. Vor Kälte erstarrt und voller Angstgefühle rannten wir beide geistesgegenwärtig<br />
über die Strasse AN DEN BRUNNEN, vorbei an der Polizei – Wache – heute Standort des<br />
Restaurants an ul. BOYA – ZELENSKIEGO in das Wohnhaus der Eltern von HANS JANK in der