Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny ...
Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny ...
Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny ...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
W tym czasie zbliżył się duchowo do ojca, jak swego czasu do matki. Głęboka żałość i dojmujące ssanie<br />
wewnętrzne bolesnej litoś<strong>ci</strong> łączyło się i przeplatało z żądzą ży<strong>ci</strong>a. Cezary patrzał teraz <strong>na</strong> rozmach rewolucji w jej<br />
pierwszym rozkwi<strong>ci</strong>e. Uczył się organizacji rozmaitych: rtuczeka i gubczeka, gubispołkom, <strong>na</strong>robraz, <strong>na</strong>rkompros,<br />
sow<strong>na</strong>rkom. Z<strong>da</strong>rzało mu się widywać mary<strong>na</strong>rzy o kwadratowych lub kulistych facjatach, spalonych i rudych jak<br />
rondle, pędzących automobilami poprzez miasto Charków – dokądś, w jakimś kierunku. Biła od nich potęga ludzka,<br />
męska, niezłom<strong>na</strong>. Śpiewali swoje rewolucyjne pieśni, wyhodowane w poświstach wichrów <strong>na</strong> zrewoltowanych<br />
pancernikach, kiedy to oficerom, którzy ich ongi łomotali po tychże kwadratowych i kulistych k u f a c h,<br />
przywiązywano wielkie, stożkowate armatnie kule do nóg i puszczano <strong>na</strong> głębinę, ażeby tam, <strong>na</strong> dnie Czarnego Morza,<br />
„potańcowali maleńko”. Odwiedzał sale mityngów, <strong>na</strong>bite nie przez Tatarów i Ormian zjuszonych <strong>na</strong> siebie, jak to<br />
miało miejsce w Baku, lecz przez lud pracujący ruski, małoruski, rumuński, żydowski, polski, jaki kto chce, lecz jeden,<br />
niepodzielny, robotniczy. Słuchał tutaj mówców pierwszorzędnych, wszystko jedno jakiej proweniencji, lecz<br />
wysuwających i rozwijających rzecz rewolucji w sposób nieubłaganie logiczny, jasny, niezwalczony. Zachwycał się<br />
szczególniej mówcami pochodzenia żydowskiego. Ci z fenome<strong>na</strong>lnym jasnowidzeniem ujawniali geniusz swej rasy,<br />
zdolność do<strong>ci</strong>erania do <strong>na</strong>jgłębszej, <strong>na</strong>jostatniejszej iś<strong>ci</strong>zny, do samego sed<strong>na</strong> spraw ludzkich – odsłaniali słabość i<br />
miejsca chore, zgniłe, obumarłe ko<strong>na</strong>jącego świata burżuazji i ofiarowywali pracującemu ludowi swe <strong>na</strong>jtrafniejsze pod<br />
słońcem rozumowanie o isto<strong>ci</strong>e i potędze przewrotu, <strong>który</strong> się właśnie dokonywał.<br />
Gdy się z<strong>na</strong>jdował w tłumie słuchaczów, w <strong>ci</strong>żbie robotniczej, która za każdym zbawczym sylogizmem mówcy<br />
<strong>ci</strong>ężko a zarazem radośnie wzdychała, gdyż te spokojne wywody zdejmowały, z<strong>da</strong>wało się, z ramion przeogromnego<br />
pogłowia skrzywdzonych <strong>ci</strong>ężar niedoli, przymus, przekleństwo i sam nieszczęsny los bytowania w jarzmie – Cezary<br />
wzdychał równie <strong>ci</strong>ężko jak oni. Jakże w <strong>taki</strong>ch moment<strong>na</strong>ch pragnął rozstać się z ojcem, wyprawić go w ów świat<br />
niez<strong>na</strong>ny, w krainę mitycznej Polski, a zostać tam, wśród rozumnych i silnych! Jakże pragnął dołożyć ramienia do pracy<br />
<strong>na</strong>d realizacją dzieła, <strong>na</strong>d skruszeniem aż do podwalin świata starego łotrostwa! Podziwiał i uwielbiał niezrów<strong>na</strong>ne<br />
zjawisko przewrotu, ukazujące się oczom ludzkim w czynie <strong>na</strong>jpotężniejszym od zarania świata a wysnutym z<br />
logicznych przesłanek genialnego geometry, <strong>który</strong> i<strong>na</strong>czej niż wszyscy dotychczas, niż <strong>na</strong>jpotężniejsi z tyranów,<br />
podzielił i pomierzył okrąg ziemski swym systemem triangulacji <strong>na</strong> niewidziane.<br />
Ale gdy młody entuzjasta wracał do dziury pod scho<strong>da</strong>mi, czuł, że nie <strong>da</strong> rady. Ten oj<strong>ci</strong>ec, przychodzień mało<br />
z<strong>na</strong>ny, to nie było jestestwo bierne i czujące jedynie, jak matka. To był prze<strong>ci</strong>wnik czynny. To był rycerz. Z jego ran,<br />
<strong>który</strong>ch <strong>na</strong> <strong>ci</strong>ele miał pełno, sączyła się nie tylko krew, lecz jakoweś światło uderzające w oczy. On nie tylko wierzył w<br />
coś innego, lecz śmiał i<strong>na</strong>czej świat kształtować. To, co mówił, było mgliste, wymyślone z rozbitej głowy, <strong>na</strong>wet<br />
śmieszne, ale z tym trzeba było potykać się, zaiste, <strong>na</strong> szpady. Czyż ten oj<strong>ci</strong>ec był burżujem, stronnikiem bogaczów i<br />
pochlebców bogaczów – Nie. Czy był stronnikiem starego porządku rzeczy – Nie. Jakże tedy – dlaczego nie ch<strong>ci</strong>ał<br />
współpracować w sprawie przewrotu Z<strong>na</strong>ł prze<strong>ci</strong>e tę potęgę, która wyzwalała robotników świata z pęt u<strong>ci</strong>sku<br />
przemysłowców i zdzierców. Bywał <strong>na</strong> wszelakich wiecach w Moskwie i słuchał <strong>na</strong>j<strong>ci</strong>ekawszych referentów. Nie tylko<br />
tyle; w drodze swej do Baku przewędrował całą Rosję, przewier<strong>ci</strong>ł ją jak ów małż niepozorny, skałotocz–palczak, <strong>który</strong><br />
w <strong>ci</strong>emnoś<strong>ci</strong> swej przeszywa potężne skały. Z<strong>na</strong>ł nie tylko zewnętrzne agitacyjne mityngi i półzewnętrzne urzędy, <strong>na</strong><br />
starych oparte śmie<strong>ci</strong>ach, lecz i tajne kancelarie nowych despotów, szpiegowskie zakamarki i obmierzłe więzienia,<br />
gdzie wskutek podejrzeń i <strong>na</strong> zasadzie szpiegowskich doniesień siadywał ramię w ramię z tymi, <strong>który</strong>ch po to<br />
wyprowadzano <strong>na</strong> światło, ażeby ich zgładzić. Z<strong>na</strong>ł piwnice zalane i zachlastane krwią i cuchnące od trupów. Powia<strong>da</strong>ł,<br />
iż ten to trupi zaduch przeszkadza, ażeby moskiewskie powietrze moż<strong>na</strong> było w<strong>ci</strong>ągnąć wolnymi i szczęśliwymi<br />
płucami. W tym zaduchu po masowych i sekretnych morderstwa, pośród krwawych orgii nie moż<strong>na</strong> się modlić wielkim<br />
tłumem: „Ojcze <strong>na</strong>sz, <strong>który</strong>ś jest w niebie...”. „W Moskwie – mówił – cuchnie zbrodnią. Tam wszystko poczęte jest ze<br />
zbrodni, a skończy się <strong>na</strong> wielkich i świetnych karierach nowych panów Rosji, którzy zamieszkają w pałacach carskich i<br />
jusupowskich, odzieją się w miękkie szaty i stworzą nową, czynowniczą i komisarską arystokrację, nową <strong>na</strong>wet<br />
plutokrację, lubującą się w zbytku i zepsu<strong>ci</strong>u starej. Plebs będzie mieszkał po norach i smrodliwych izbach. Tam nie<br />
zaczęło się od budowania, od przetwarzania rzeczy lichych <strong>na</strong> lepsze, lecz od niszczenia, nie z miłoś<strong>ci</strong>, lecz z pychy i<br />
zemsty. Na<strong>da</strong>remnie z<strong>na</strong>komi<strong>ci</strong> komisarze będą odwaniać zapach morderstwa perfumami postępu”<br />
Gdy syn stawał w otworze schronienia pod scho<strong>da</strong>mi, Seweryn Baryka wy<strong>ci</strong>ągał do niego trzęsące się ręce i rzucał<br />
pytanie zawsze jed<strong>na</strong>kie: czy nie ma po<strong>ci</strong>ągu – To nie było marzenie, <strong>na</strong>wet nie żądza powrotu do kraju<br />
ma<strong>ci</strong>erzystego, lecz jakiś szał duszy. Jechać! – to był jedyny okrzyk, <strong>który</strong> się od tego człowieka słyszało. Z<strong>da</strong>wało się,<br />
że gdyby mu pozwolono wsiąść do po<strong>ci</strong>ągu i jechać do kraju, <strong>na</strong>tychmiast spadłaby gorączka, od której się trząsł albo<br />
gorzał, i ozdrowiałby bez wątpienia. Jakże syn mógł go opuś<strong>ci</strong>ć Jakże miał wyprawić samego <strong>na</strong> wiekuiste rozstanie<br />
Obejmował go ramio<strong>na</strong>mi i razem tęsknił do chwili odjazdu. I oto wytworzył się w jego organizmie jakby nowotwór<br />
uczuć, pulsujący od pasji sprzecznych w sobie. Cezary był tu i tam, w Rosji i w Polsce, był z ojcem i prze<strong>ci</strong>wko niemu.<br />
Szarpał się i mocował ze sobą samym, nie mogąc <strong>da</strong>ć sobie rady.<br />
Nie tylko wszakże odmienność zapatrywań <strong>na</strong> sprawy publiczne i społeczne dzieliła (a zarazem w szczególniejszy<br />
sposób łączyła) ojca i sy<strong>na</strong>. Cezary w<strong>ci</strong>ąż przezwy<strong>ci</strong>ężał w swym duchu tego starego człowieka, wyzbywał się jego<br />
władzy moralnej <strong>na</strong>d sobą, wyrastał z niego i oddzielał się bujnoś<strong>ci</strong>ą swej siły od zmurszałoś<strong>ci</strong> tego pnia. Nękały go<br />
35