HMP 58
New Issue (No. 58) of Heavy Metal Pages online magazine. 57 interviews and more than 180 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Satan's Host, Sanctuary, Turbo, Anvil, Satan, Riot V, Warrant, Kat & Roman Kostrzewski, Hellion, Astral Doors, CETI, Threshold, Pain Of Salvation, Isole, Exlibris, Lonewolf, Starblind, Wild, Crosswind, Cromlech and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 58) of Heavy Metal Pages online magazine. 57 interviews and more than 180 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Satan's Host, Sanctuary, Turbo, Anvil, Satan, Riot V, Warrant, Kat & Roman Kostrzewski, Hellion, Astral Doors, CETI, Threshold, Pain Of Salvation, Isole, Exlibris, Lonewolf, Starblind, Wild, Crosswind, Cromlech and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
liśmy przecież wystąpić przed nim a nie go wkurzyć…
(śmiech) To był niezły moment i zabawna historia.
Powiedz nam coś o waszym udziale w nagraniu albumu
"Tribute to Black Sabbath"…
Po nagraniu EP-ki z trzema utworami, która zyskała
spory rozgłos, dostaliśmy ofertę z WW3 Records, by
wziąć udział w tym projekcie. Zgodziliśmy się i dostaliśmy
wolną rękę, jeśli chodzi o wybór utworu. Wybór
był prosty, postanowiliśmy nagrać ulubiony numer z
Ronniem Jamesem Dio "Heaven & Hell". Nagraliśmy
go w tym samym studiu, co ostatnią EP-kę i wyszło to
świetnie. Gitary w tym utworze, są fantastyczne! Zrobiliśmy
wszystko w jeden dzień. Utwór wylądował na
drugim miejscu na albumie i patrząc z dzisiejszej perspektywy
to wielki honor, oddać hołd tak wielkiemu
muzykowi, szczególnie, że gdy nagrywaliśmy utwór
Ronnie był jeszcze wśród nas.
Dlaczego krótko po wydaniu albumu "Transformation",
zespół przestał istnieć?
Cóż, tak jak wspomniałem, po "Transformation", nagraliśmy
trzy - utworową EP-kę, potem wzięliśmy udział
w albumie "Tribute to Black Sabbath", wszystko szło
świetnie. W tym czasie negocjowaliśmy kontrakt z Capitol
Records. 11 września 2001 roku wydarzyła się
jednak tragedia, która wstrząsnęła całym światem, także
muzycznym przemysłem. Pewne rzeczy przestały
mieć znaczenie w tamtym czasie. Nasze plany przestały
być możliwymi do zrealizowania.
A więc tragedia z 11 września miała jednak bezpośredni
wpływ na zatrzymanie kariery zespołu?
Wiesz, to z pewnością nie pomogło. Mieliśmy wtedy
dobry okres w zespole, ale wszystko się zmieniło. Wytwórnia
przestała podpisywać kontrakty w tamtym
okresie. Wszystko było bardzo przygnębiające. Można
powiedzieć, że bardzo się staraliśmy, ale w odpowiednim
momencie, w nasze żagle przestał wiać wiatr. Zaczęliśmy
dryfować. Więc tak, 11 września miał duży
wpływ na problemy w kapeli.
Myślisz, że ludzie, twój kraj, zmienili się po tym
strasznym doświadczeniu?
Z pewnością! Wszyscy się zmieniliśmy. Świat, w którym
żyjemy jest chory i niewiele możemy z tym zrobić,
oprócz życia pełnią, nie brania niczego za pewnik i
próby spełniania swoich marzeń, póki jesteśmy na tej
planecie.
Co sprawiło, że zdecydowaliście się wrócić do muzyki?
W roku 2012 wydaliście album "Anthology", który
zawierał między innymi utwory z waszych pierwszych
płyt demo…
No Remorse Records, wyszło z ofertą wydania naszego
dorobku z przeszłości. Pomyśleliśmy - ok, co mamy
do stracenia? Wydali wszystkie nasze stare utwory
na albumie "Anthology". Wydanie tej płyty sprawiło,
że wszyscy znów się spotkaliśmy i świetnie bawiliśmy.
Zdecydowaliśmy się nakręcić nasze pierwsze video.
Wybraliśmy utwór "In The End", który był popularny
wśród fanów. To pomogło podjąć decyzję, by wrócić,
nagrać nową płytę i dokończyć to, czego wcześniej nie
udało nam się dokończyć.
W zespole jest dwóch nowych muzyków. Czy mógłbyś
ich przedstawić?
W czasie przerwy nasz basista i przyjaciel Chris Nelson
zmarł w bardzo młodym wieku. Kiedy zaczęliśmy
pracę nad nową płytą, musieliśmy zmienić także wokalistę
i było wielkim szczęściem, że spotkaliśmy na naszej
drodze Gordona Tittswortha. Po krótkim czasie
Gordon zaproponował na basistę Michaela Wolffa.
Dwóch znakomitych muzyków, którzy wnieśli bardzo
dużo do zespołu i jego obecnego brzmienia.
Słuchając waszej najnowszej płyty "Dead Winter
Sun", odnoszę wrażenie, że nie macie zbyt dobrego
zdania o kondycji współczesnego świata?
Prosto z serca
Dość długo przyszło czekać fanom amerykańskiej grupy Born Of Fire, na kontynuację debiutanckiego
albumu "Transformation", nagranego w roku 2000. Trzeba przyznać jednak, że okoliczności
były szczególne. Zespół był bliski podpisania dużego kontraktu płytowego w 2001 roku. Jednak ataki terrorystyczne
z 11 września 2001, które wstrząsnęły całym światem a w szczególności Ameryką, spowodowały
dość długą przerwę w karierze kapeli. O tym wydarzeniu a także wielu innych kwestiach związanych
z zespołem i wydaną właśnie nową płytą "Dead Winter Sun", porozmawialiśmy z perkusistą
zespołu Stevem Dorssomem.
Spójrz tylko na okładkę naszej płyty, to bardzo odważny
projekt, jesteśmy wszak ze Stanów. Ale nie znaczy
to, że próbujemy deprecjonować nasz kraj, czy flagę.
Jest to raczej próba spojrzenia, jak sprawy mogą wyglądać,
jeśli wszystko będzie nadal zmierzało w kierunku,
w którym zmierza. Media kłamią, rząd ukrywa wiele
spraw przed społeczeństwem, ludzkość niszczy planetę,
niekończące się wojny, za które nikt nie odpowiada,
okrucieństwo, przemoc. Wszystko to staje się coraz
gorsze a czas płynie. To bardzo smutne. Wyrażamy to
Foto: Born Of Fire
w naszej muzyce i poprzez okładkę albumu.
"Dead Winter Sun" robi bardzo dobre wrażenie, takimi
utworami jak "Hollow Soul", "Cast The Last
Stone", czy "Dead Winter Sun". Utwory na płycie są
złożone, progresywne…
Cały album jest bardzo wyjątkowy, i trudno to wytłumaczyć,
bo choć wszyscy pochodzimy z tej samej szkoły
old-schoolowego metalu, im bardziej się starzejemy,
tym bardziej nasz muzyczny smak się poszerza. Bob
(Bob Chavez - gitarzysta zespołu, przyp. red), Vic (Victor
Morell, gitarzysta zespołu - przyp. red) i ja piszemy
i gramy muzykę od lat i świetnie się dogadujemy.
Gdy łączymy nasze siły, powstają ciekawe, unikalne
utwory. Gordon i Michael, dołączyli do zespołu w
czasie komponowania i nagrywania płyty. Kiedy Gordon
napisał teksty i nagrał wokale, dało to naszej muzyce
nowy smak. Każdy utwór ma swój własny klimat.
Jeśli otworzysz umysł na naszą muzykę, z pewnością to
poczujesz.
Wasza muzyka przypomina mi nieco, jeden z moich
ukochanych amerykańskich zespołów Queensryche.
Lubicie ten band?
Jasne. Oni byli bardzo na czasie, gdy my zaczynaliśmy,
jako Born Of Fire. To był ulubiony zespół nas wszystkich.
Nawet, gdy graliśmy death-metal, lubiliśmy ich
posłuchać. Pierwsze trzy płyty Queensryche to okres,
który nam najbardziej odpowiadał. Słyszymy takie porównania
dość często, ale wiesz nagrywając album, nidy
nie staramy się zabrzmieć, jak jakiś inny band. Nie
chodzi o to, by kogoś naśladować. Nagrywamy muzykę,
którą czujemy i staramy się zrobić to najlepiej, jak
potrafimy, z serca. Ale oczywiście nie widzę niczego
złego, jeśli porównuje się nas do tak znakomitych
zespołów.
Bardzo ciekawy jest także utwór "When Hope Dies",
utrzymany w szybkim tempie, ze świetnym solem gitarowym…
Tak, to jeden z moich ulubionych numerów na płycie.
Świetnie grać ten numer, ale jest to także mocny przekaz
na temat świata, w jakim żyjemy. Jesteśmy bardzo
zadowoleni z tego utworu. Do utworu miał być nakręcony
klip, ale ostatecznie "Dead Winter Sun", wygrało
w głosowaniu. No i faktycznie, gitary są fantastyczne!
Na "Dead Winter Sun", świetną robotę wykonał wokalista
Gordon Tittsworth…
Tak, Gordon jest świetny. W połowie nagrywania płyty
musieliśmy zmienić wokalistę i udało nam się znaleźć
Gordona. Obejrzał nasze video z kawałkiem "In
The End" i stwierdził, że wchodzi w to. W 90 dni, napisał
i nagrał wszystkie wokale na płytę. Zrobienie tego
w tak krótkim czasie było niesamowite. Gordon jest
bardzo utalentowany i cieszymy się, że mamy go na
pokładzie Born Of Fire.
Czy to prawda, że nagrywaliście płytę w waszym
własnym studiu nagraniowym?
Tak, nasz gitarzysta Boby Chavez zbudował kopiące
tyłek studio nagraniowe w okresie, gdy nie graliśmy.
Bob uczył się od swojego ojca, który jest producentem
muzycznym, więc to jego druga natura. Bob szlifował
swoje umiejętności w pracy producenckiej i nazwał studio
"Immortal Audio". Czujemy się tam, jak w domu
a fakt, że znamy się bardzo dobrze, daje nam duży
komfort w pracy. Bob, jako producent, inżynier dźwięku
zawsze namawia nas do próbowania nowych rozwiązań,
muzycznych poszukiwań. Jeśli coś mu się nie
podoba, z pewnością ci to powie… (śmiech). Czego
więcej można chcieć? Robimy wszystko sami, w domu.
Promocja, marketing, to wszystko jest w naszych rękach
i świetnie jest być blisko, tych wszystkich spraw
związanych z zespołem.
Steve, chciałbym Cię prosić o zareklamowanie waszej
nowej płyty, czytelnikom HMP…
Jeśli lubicie old-schoolowy metal z współczesnym brzmieniem,
koniecznie sprawdźcie nasz album. Nazywam
to nowym smakiem power metalu. Staraliśmy się
nagrać zróżnicowane utwory, płynące z serca. By poczuć
smak naszej nowej płyty, fani mogą obejrzeć teledysk
do utworu "Dead Winter Sun" na Youtube. Wkrótce
zamierzamy nakręcić także teledysk do utworu
"Tears", by wesprzeć wydanie płyty na winylu. Dodam
tylko, że mamy mnóstwo wspaniałego merchu. Zajrzyjcie
koniecznie na naszą stronę internetową!
Dziękuję za miłą rozmowę…
Dzięki, to była przyjemność. Dzięki za wsparcie.
Cheers!!
Tomasz "Kazek" Kazimierczak
BORN OF FIRE 47