Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Tuchowskie Wieści 5/<strong>2007</strong> 27<br />
r.<br />
Z WORA PROWOKATORA<br />
Wesoły jestem<br />
Wesoły jestem^, wesoły<br />
I śm^ieję się do łez<br />
Stanisław Wyspiański<br />
Ciężko mi się napisato to wyznanie, choć ono samo wygląda na lekkie. Ot, mamy jeszcze jednego wesotka, któremu<br />
kawatek oscypka albo nawet zwykłego sera wystarczy i już będzie zębiska szczerzył i chichotał. Sprawa zaś prosta nie jest.<br />
Bo ja jestem z natury smutas - gęba jak u Poniedzielskiego, a charakter jak u smerfa Marudy. Koto mnie lata z niewielkimi<br />
przerwami „biaty gotąb smutku", a nad wiosnę milsze mi jesienie - zdecydowanie. Mądrość ludowa powiada, że Stwórca na<br />
dziesięciu smutasów stworzyt jednego wesotka, jako że lubowat się w przeciwieństwach: piękny - brzydki, biedny - bogaty,<br />
chtop - baba, mądry - mądry inaczej, ten ma jedzenie - a ten ma apetyt i tym podobne. I Co z tego wynika? Ano - po<br />
pierwsze - że każdy po coś jest, nawet ten wesotek, a po drugie, że smutasy stanowią sól ziemi, bez nich nie bytoby żadnego<br />
postępu. A to przeciwieństwo: smutas - wesotek tak jest ważne, że zajęta się nim nauka, i to jaka! - filozofia, psychologia i<br />
parę jeszcze innych logii. Nazwata tych pierwszych pesymistami, tych drugich zaś optymistami. Taki optymista, dajmy na to, w serze<br />
szwajcarskim widzi ser, no a ja się mu dziwię, bo ja widzę - dziury. Optymista opróżnioną do potowy flaszkę nazywa w potowie petną<br />
i też mu się dziwię, bo dla mnie nie ulega wątpliwości, że ona jest w potowie pusta. Jakby tak roztożyć jednego i drugiego na tzw.<br />
czynniki pierwsze, okazatoby się, że zawartość nadziei w procentach u optymisty jest ogromna, a u pesymisty tyle co kot naptakat i to<br />
jeszcze wtedy, gdy udawat, że ptacze. To pewnie dlatego, określając różnicę między jednym a drugim, Tuwim powiadat, iż pesymista<br />
twierdzi, że wszystkie kobiety lekko się prowadzą, optymista zaś nie jest tego zdania, ale... ma nadzieję. Taki optymista wiecznie<br />
jest zadowolony - jak to obrazowo określit ks. Twardowski - „jak prosię w deszcz", jemu dobrze, nie będzie part do żadnych<br />
zmian, uważając, że jakoś to będzie. Kto jeszcze pamięta, jak to Sędzia w „Panu Tadeuszu" widziat przyszte powstanie? No?<br />
„Szlachta na koń siędzie, ja z synowcem na czele i... jakoś to będzie". No wtaśnie. Zgódźmy się - optymizm to przejaw prostackiej<br />
szczęśliwości. Pesymista zaś, wiecznie niezadowolony, chce zmiany na tym padole, a jak ta nastąpi, to znowu będzie<br />
niezadowolony... I tak pesymiści pchają ten padót do przodu, ulegając konieczności, bo dobrze wiedzą, co jest tam, na przodzie. Ale kto to doceni?<br />
- No to w takim razie -mógtby ktoś powiedzieć - skoroś ty taki rasowy pesymista, to skąd ci ta wesotość? Po pierwsze - w takich czasach przyszto mi<br />
żyć, w których kąt padania światta mądrości zmienit się ze wschodniego na zachodni, czyli diametralnie. A tam wszystko musi być OK, cool i takie tam...<br />
Coraz częściej u nas na pytanie: co stychać nie styszy się już tradycyjnej odpowiedzi: „stara bida" (nie dość że bida, to jeszcze stara), lecz OK wtaśnie.<br />
W takim uktadzie dla pesymisty jest coraz mniej miejsca. Po drugie - teraz, czyli w okresie świąt Bożego Narodzenia wszyscy wręcz: reklama, handel,<br />
media, znajomi uparli się, że mam być wesoty. No cóż, jeśli chodzi o tych ostatnich - drobne ustępstwa podtrzymują przyjaźń, tak jak drobne prezenty<br />
(tak przynajmniej twierdzit niejaki Dochnal, przekazując niejakiemu Pęczakowi mercedesa). Po trzecie wreszcie - nie bez przyczyny zacytowa o się na<br />
wstępie Wyspiańskiego, artystę genialnego, ale charakterek to on miat. Rasowy pesymista, który powiadat, że „wiadomość jest wesota i ogromnie przez<br />
to smutna". W pesymizmie pobit go chyba tylko Lem. No, można by jeszcze do nich dorzucić Norwida. A więc to wyznanie artysty to wyraz wesotości<br />
takiej bardziej wisielczej (zwtaszcza że napisat ten wiersz dwa lata przed śmiercią, kiedy ztudzeń już nie miat). Bez fatszywej skromności dodam, że<br />
podobnej do mojej.<br />
No to popatrzmy teraz na ser i starajmy się zobaczyć nie tylko dziury, przynajmniej nie na pierwszym miejscu. A nie szukajmy daleko, tylko ograniczmy<br />
się do naszego podwórka.<br />
Wtączamy wyobraźnię, wznosimy się, mimo że przyciąganie ziemskie<br />
daje się we znaki, bo do anorektyków nie należymy. Lecimy sobie nad tuchowskim<br />
rynkiem i oczywiście zauważamy kamieniczkę Dobrzańskich. Nowa czy<br />
jak? Jak nowa. A nie tak dawno na widokówkach - też perwersja fotografów<br />
- widniata z liszajami odpadniętych tynków i oberwanym okapem. Dziś to<br />
ser niewątpliwie. Po przekątnej za siebie nie patrzę, bo tam jest kamienica<br />
Derechowskiego, a to ser już nie jest. Ratusz - ser, nie ulega wątpliwości,<br />
ale przy nim staruszek (bo ponad setkę od niego starszy) św. Florian. Nie<br />
dość że pluderki od urodzenia ma kiepskie, to jeszcze wyblakte toto, a jak<br />
nocą na rynku cisza, to stychać, jak czas mu je rąbie, a rdza - kratę. Czyli<br />
Florian - dziura. Zajrzyjmy do sklepów. O, dobra wszelakiego zatrzęsienie!<br />
Stoją kosze, do których ludzie - otwierając, zwtaszcza przed świętami, serca<br />
i kieszenie - wrzucają dary dla tych, których na te dobra nie stać. Gest<br />
niebrzydki, ale smuci to, że jest wielu takich, chyba nawet coraz więcej,<br />
którzy muszą z tych darów korzystać. A teraz zejdźmy już catkiem na ziemię,<br />
pospacerujmy wokót rynku i nieco dalej. Nawet wzroku nie trzeba wysilać<br />
- śmieci. Na tuchowskim forum w Internecie wielu to zauważa. Niektórzy<br />
nawet zdobywają się na nie lada odwagę - korzystając z tego, że występuje<br />
się tu z opuszczoną przytbicą (to tak jak nabluzgać bokserowi wagi ciężkiej<br />
przez telefon) - i twierdzą, że wtadza nic nie robi, żeby byto czysto. Fakt,<br />
nie sprząta; nie zdarzyto mi się widzieć burmistrza z miottą. Ale czegóż<br />
nie pójść na catość i nie powiedzieć, że wtadza śmieci ? Przecież i tak nas<br />
najstawniejsze ostatnio stużby nie zidentyfikują, a w czym jak w czym, ale<br />
w doktadaniu wtadzy to my jesteśmy dobrzy. No to wio ! Burmistrz puszcza<br />
na wiatr foliowe torebki, a te gustownie ozdabiają drzewa, jego zastępca<br />
zaś preferuje pety, które zbiera i rozsypuje po rynku. A inni ratuszowi co<br />
wyprawiają! Kto wie, czy te pogięte i popisane znaki drogowe, poniszczone<br />
tawki, ta zapluta i zasmarkana przestrzeń publiczna to nie ich sprawka. My<br />
jesteśmy ponad to, nas to nie dotyczy.<br />
Wystarczy? Bo mógtbym ciągnąć dalej. Czy te kąski sera upoważniają<br />
do wesotości? Jak kogo. Mnie - do takiej, o jakiej byta mowa wyżej.<br />
Prowokator<br />
Na pierwszej stronie:<br />
Kapliczka Tajemnicy Bożego Narodzenia w Ogrodzie<br />
Różańcowym w sanktuarium NMP w Ludźmierzu.<br />
Fot. G. Stanisławczyk<br />
Wydawca: Towarzystwo Miłośników Tuchowa<br />
nr konta: PKO BP SA I o/<strong>Tuchów</strong><br />
06 1020 4955 0000 77 02 00 6792 25<br />
Redagują czytelnicy oraz zespół redakcyjny:<br />
Grzegorz Stanisławczyk - redaktor naczelny,<br />
Stanisława Burza, Zdzisława Krzemińska,<br />
o. Stanisław Gruszka, Aleksander Kowalik,<br />
Michał Wojtkiewicz<br />
Opracowanie graficzne:<br />
Bronisław Kapałka Ryszard Flądro<br />
Adiustacja i korekta: Józef Kozioł<br />
Skład i druk: Mała Poligrafia Redemptorystów<br />
w Tuchowie<br />
Nakład: 300 + 50 egzemplarzy<br />
Adres redakcji: 33-170 <strong>Tuchów</strong>, ul. Chopina 10<br />
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji publikowanych<br />
tekstów oraz korespondencji, a także opatrywania<br />
ich własnymi tytułami. Redakcja nie zwraca niezamówionych<br />
materiałów i nie odpowiada za treść ogłoszeń. Opinie wyrażone<br />
na łamach „Tuchowskich Wieści" są poglądami autorów.<br />
Wszelkie przedruki bez zgody redakcji zabronione.